• Ogłoszenia
  •  
    Aktualności fabularne
    Obecna pora roku: Wiosna 164r.

    Poniżej znajdują się ostatnie wydarzenia oraz ważniejsze ogłoszenia. Są one często opatrzone datą dodania, przy czym najświeższe informacje umieszczone są na samym początku listy.

    24.04.2024 - podsumowanie wydarzenia wioskowego w Sakuragakure. Więcej informacji w najnowszych aktualnościach fabularnych.
    Kącik Nowego GraczaSamouczek Wzór Karty Postaci AtrybutyRozwój postaci i koszty chakry Atuty Klany i organizacje Informacje o świecie Handbook
    Powyższe tematy powinny zawierać wystarczająco informacji, by móc bez przeszkód napisać Kartę Postaci i rozpocząć grę. W przypadku dalszych niejasności, zapraszamy do kontaktu zarówno na chatboxie, przez wiadomości prywatne oraz przez nasz serwer Discord.
    Administracja
    Pingwinek Chaosu
    Główny Administrator
    Norka
    Główna Mistrzyni Fabularna
    Hefajstos
    Główny Moderator Kuźni
    Tora
    Główny Moderator Technik

    W przypadku jakichkolwiek pytań bądź uwag, powyższe osoby zajmują się wyszczególnionymi w ich tytułach zagadnieniami. Pomocą służy również cała kadra forum, wraz z moderatorami. Zapraszamy również do dołączenia do forumowego Discorda.
    Kadra Sakura no HanaDiscord Sakura no Hana
     

Bar i strefa chilloutu

Olbrzymi kompleks znajdujący się nieco poza murami wioski, jednakże na jego terenach zawsze można zobaczyć patrolujących Fukei. Zbudowany jest na dosyć tradycyjną modłę w postaci jednopiętrowych, ciągnących się budynków, w których znajdują się zarówno pokoje gościnne, restauracja, sale do masażu, siłownia. Na tyłach budynku znajduje się całkiem sporej wielkości ogród, po którym pacjenci mogą zawsze spacerować, bowiem z powodu jakiś anomalii pogodowych, na terenie ośrodka nigdy nie pada w przeciwieństwie do reszty części wioski czy całego kraju.

Oficjalnie pełni funkcję hotelu oraz spa, gdzie każdy może spróbować zarezerwować pobyt, w praktyce jest to jednak bardzo ciężkie, bowiem terminy są zawsze zarezerwowana na kilka lat do przodu. Jest to głównie spowodowane faktem, że przez większość czasu ośrodek ten służy za swoiste sanatorium dla shinobi i mieszkańców Amegakure, do którego są oni skierowywani przez lekarzy z Iryō-tai na stosowne leczenie. Mawia się, że tutejsze gorące źródła - skąd one dokładnie się wzięły nie jest do końca wiadomo, ale plotki mówią, że sam Amekage się do tego przyczynił - mają szczególnie prozdrowotne właściwości.
Awatar użytkownika
Hefajstos
Posty: 2014
Rejestracja: 26 kwie 2021, 21:11
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:

Re: Bar i strefa chilloutu

Falafa
Obcowanie z Jashinistkami nie było najprzyjemniejsze. Było wręcz bardzo nie przyjemne. Nie mniej Jashinistka poszła sobie i kotodziewczynka miała spokój. A przynajmniej chciała by mieć spokój. Poderwała się na równe nogi i poruszyła uszami rozglądając się na boki. Zdecydowanie czuła że coś było nie tak. Atmosfera w tym miejscu zagęszczała się. Czuła rzeczy których nie spodziewała się tutaj poczuć i jej instynkty podpowiadał jej że dzieje się coś, co może bardzo szybko eskalować w sposób mało przyjemnye dla samej Falafy a to oznaczało - że czas na ewakuację. Jednakże, czując skąd dobiega ją to uczucie oraz kto zapewne jest w to uwikłany... westchnęła. Miała jeszcze trochę pracy do wykonania. Pracy, za którą pewnie nikt jej nie da rybki...

Falafa z/t
Prowadzone Wątki:
Senka - To już dwa lata... może więcej ;;
Shogo - Ale nie odpisuje, pewnie nie odpisze, już nigdy... jak by co - dalej nie odpisał.
Mikan - znowu po Jeleniu, się z Daimyo szlaja. Ale czy kiedyś odpisze?
Ichigo - Bo się jej rządzić zachciało. A i tak nie odpisuje.
YuYuYu - Szczekający renifer i jego właścicielka pilnują podglądacza w klinice.
Hikari - "Szuka" Hyakuzawy flirtując z haremem trzech dziuń.
Tsubaki - Se przylazła. I se jest.
Awatar użytkownika
Yamanaka Aiko
Posty: 477
Rejestracja: 27 kwie 2021, 4:55
Ranga: Jōnin
Ranga dodatkowa: Iryōnin
Discord: meei#6947
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:

Re: Bar i strefa chilloutu

Ubiór Yukata; okulary; korale soul beads na szyi; włosy spięte w wysoki kucyk
Tsuru, Rie, Hikari, Izumi
Nie była optymistką - wiedziała, że współpraca dwóch wiosek o całkowicie różnych poglądach nie będzie drogą usłaną kwiatami. Była natomiast realistką i zdawała sobie sprawę, że Zero zaatakuje ponownie. Prędzej czy później, ponownie będą musieli stawić mu czoła, a jeżeli nie połączą sił, nie mają najmniejszych szans, żeby dali radę odeprzeć atak. Historia pokazała, że neutralność to bierność, a bierność prowadzi do tragicznych skutków dla wszystkich, nie tylko dla sąsiadów.
- Nie jest - zgodziła się lekkim kiwnięciem głowy - Ale to dzięki współpracy udało nam powstrzymać plany Zero. Po raz pierwszy w historii - zauważyła - A to, że uderzy ponownie... chyba wszyscy mamy świadomość, że to kwestia czasu - dodała i z cichym, niemal bezgłośnym westchnięciem na moment utkwiła wzrok w szklance z drinkiem. Wspomnienie o trzeciej wiosce sprawiło, że drgnęła, zupełnie jakby sobie o czymś przypomniała - Właściwie, to trzecia wioska o której mówisz również miała wpływ na przebieg walk. Iru, kunoichi z Hanagakure, była jedną z obrończyń Trawy - przyznała. Po jej wyrazie twarzy ciężko było rozszyfrować to, co sobie o ów kobiecie myślała - pełna neutralność. Iru zdecydowanie nie zrobiła na niej super dobrego wrażenia, czego jednak nie zamierzała otwarcie okazywać. Faktem było jednak to, że miała swój udział w obronie wioski i nie można było jej go ujmować. Nie zakładała, by Nastiką kierowały altruistyczne pobudki i chęć wsparcia malutkiej wioski ze Starego Kontynentu. Być może zależało jej tylko na pieniądzach? Być może chciała dowiedzieć się czegoś o umiejętnościach śmietanki towarzyskiej jaka zebrała się w Kusie, by dostarczyć informacje do Hanakage? Na dobrą sprawę, to nie miało żadnego znaczenia. Hanagakure musiało zdawać sobie sprawę, że i po nich Zero będzie chciał w końcu przyjść.
Lekko pokręciła głową na słowa Rie odnośnie jej zdolności medycznych - Ten przeszczep był w głównej mierze zasługą Yuki-san. Gdyby nie jej zdolności, byłoby znacznie ciężej - dodała szybko. Szczęśliwie, temat w miarę szybko się rozmył, a rozmowa skupiła się wydarzeniach z Błyskawicy. Yamanaka z nieskrywanym zainteresowaniem ale i powagą słuchała słów czerwonowłosej. Znały się już na tyle długo, by bez problemu mogła dostrzec, że wydarzenia w jakich brała udział były dla niej obciążające emocjonalnie; odruchowo, choć raczej dyskretnie, ujęła jej dłoń i lekko ścisnęła. Utrzymywała spokojny wyraz twarzy, który uległ nieznacznej zmianie, gdy dotarło do niej znaczenie słów Rie. Wolną dłonią przetarła oczy i ciężko westchnęła. Myśl, że ktoś jej bliski został niemal zmuszony do popełnienia samobójstwa sprawiła, że poczuła nieprzyjemny uścisk w gardle - Jeżeli była w stanie sforsować twój umysł, nie chcę myśleć, co byłaby w stanie zrobić z innymi - mruknęła cicho w stronę mężczyzny. Dopiero gdy zerknęła w stronę Rie, jej usta drgnęły - Uratowałaś Yamanakę, po raz kolejny. Muszę pomyśleć o jakimś tytule lub specjalnych przywilejach - zauważyła, siląc się na delikatny uśmiech. Kwestia kontaktu na tak dalekie odległości sprawiła, że lekko się uśmiechnęła - Pieczęć, umożliwiająca kontakt telepatyczny niezależnie od odległości - oznajmiła, tym razem spoglądając na Tsuru oraz Hikariego, zwłaszcza że to oni mogli być zainteresowani techniką, tym samym odpowiadając też na pytanie zdane przez Tsuru Również międzywymiarowo. Przetestowałam - dodała telepatycznie do wszystkich Yamanaka oraz prawie Yamanaki - Niestety, z przyczyn oczywistych, nie mam przy sobie zwoju. Ale otrzymałam już zaproszenie do Amegakure od samej Doppi-san z którego zamierzam skorzystać... - zaczęła, unosząc wymownie brew - Więc jak się do mnie ładnie uśmiechniesz, być może przypadkiem znajdzie się w mojej torbie podróżnej - dodała, posyłając nieco zaczepny uśmiech Hikariemu. Nie miała absolutnie żadnych problemów, by zwojami z technikami klanowymi się dzielić. A że postanowiła przy tym pstryknąć w nos kuzyna? On zaczął, niewybrednie komentując jej okulary - Wojsko Daimyo, tak zakładam. Oraz być może najemnicy, dla których tego typu praca stanowi jedyne źródło zarobku - odpowiedziała Shinoharze.
- Shi od początku udawał medyka Trawy, ani mój sensor ani Byakugan nie były w stanie go przejrzeć - zaczęła. Najciemniej pod latarnią, jak to się mówi - Miałam szczęście, że w chwili ujawnienia się, nie byłam w tym samym pomieszczeniu co on. Niestety, nie wszyscy mieli tyle szczęścia - urwała na moment - Shi zdołał zniszczyć szkielet jednego z waszych ludzi. Shinobi, który posiada zdolność błyskawicznego przemieszczania się, nie zdążył przed tym uciec. Nie składając pieczęci sprawił, że jego kości poza czaszką i szkieletem były pokruszone na tysiące małych kawałków. Dopóki nie zniszczyliście machiny w Kaminari no Kuni, jego chakra zdawała się być nieskończona, przez co nasze zmysły sensoryczne czasowo były całkowicie wyłączone z użytku - zwróciła się bezpośrednio do Uchihy, choć co jakiś czas zerkała w stronę innych, którzy najpewniej słuchali tego, co miała do powiedzenia - Samą wioskę otaczała gęsta jak mleko mgła, w której skrywała się armia dotonowych stworów, zarówno kilkudziesięciometrowych golemów jak i mniejszych, głównie szkieletów. Najgorsza z tego wszystkiego była zaraza, która rozprzestrzeniła się błyskawicznie i dawała różne, niepowiązane ze sobą efekty. Przez długi czas obawialiśmy się używać chakry, ponieważ zgodnie z teorią Nary-dono, to przyspieszało rozwój choroby. U kilkoro z naszych rozwinął się nowotwór chakry - pokręciła lekko głową - Czas był naszym sprzymierzeńcem. Połączenie sił oraz śpiew Kapłanek z Asa no Kuni jaki dodawał nam sił sprawiły, że ta walka potoczyła się znacznie lepiej niż mogła. Gdyby bitwa trwała dłużej, obawiam się, że skończyłoby to się znacznie gorzej - zauważyła.
Hao
Udało im się przeżyć. To był chyba całkiem dobry powód, żeby wznieść toast, który swoją drogą obiecał im taichō? Nawet, jeżeli teraz nie mogło ich z nimi być, to by powód, dla którego powoli sączyła drinka z podwójnej whisky, mimo że od mdłego smaku tego konkretnego trunku aż ją wykręcało. Obietnica to obietnica.
Nie wtrącała swoich dwóch czy nawet trzech groszy do wypowiedzi mężczyzny. Ot, po prostu była i słuchała, starając się dać mu przestrzeń do wyrzucenia tego, czego nie wolno było trzymać w sobie. Przyglądała mu się możliwie nienachalnie, co jakiś czas tylko kiwając głową na znak, że doskonale słucha tego, co mówił. Nim odezwała się, wzięła głębszy, choć w miarę cichy wdech.
- Gdybyśmy lepiej przejrzały Iryōnina Kusy, być może walki zakończyłyby się znacznie wcześniej, dzięki czemu ucierpiałoby znacznie mniej osób. Gdybym wiedziała, że w budynku szpitala przebywa Shi, nie ściągałabym do niego bezbronnych cywili. Gdyby Kapłanki wiedziały, że Vinea będzie musiała walczyć z tak potężnym przeciwnikiem, najpewniej pilnowałyby, by miała większe wsparcie. Do czego dążę to to, że takie gdybanie nic nie daje poza pogrążaniem się w poczuciu winy - potrząsnęła lekko głową. Gdybym nie wpadła na pomysł poinformowania Orokiego o Ichice, być może ten nie wpadłby w furię i nie władowałby się w sam środek walk, gdybym nie postanowiła połączyć się z mieczem Furiony, być może nie padłabym nieprzytomna, przez co Tsubaki musiała przejąć leczenie co spowodowało nowotwór - Nie obwiniaj się Hao-san. Jedynym winnym każdej przelanej krwi oraz śmierci jest Zero oraz jego poplecznicy, nikt inny - odezwała się i upiła łyk. Oroki-taichō, czemu to akurat musiało być whisky? Nie mogłeś wybrać czegoś smaczniejszego? - Klony, których używałam były pomocne, choć nie idealne. Niestety mają tą wadę, że przy utracie przytomności oryginalnego ciała znikają, przez co potrzebujący zostają bez medyka. Z tego co zaobserwowałam, istnieje znacznie lepszy rodzaj klonów, niestety nie znam tej techniki - pokręciła lekko głową, wyraźnie niepocieszona. Mówiła rzecz jasna o technice, jaką zaprezentował Midoro w trakcie obrad - Mogę podzielić się z Tobą moją wiedzą, na tyle, na ile pozwoli nam czas oraz warunki - dodała i kiwnęła lekko głową, posyłając mu ciepły uśmiech.
Hitoshi
Czemu kobiety dopytywały o cztery ręce? Mogły mieć różne powody, bardziej ntfw oraz mniej, jak chociażby zwykła ludzka ciekawość. Nawet w świecie shinobi, gdzie chakra pozwalała osiągnąć naprawdę spektakularne i interesujące efekty, pewne rzeczy były raczej rzadko spotykane. Ile ludzi z dwiema parami rąk się znało? Takich ludzi Yamanaka mogła policzyć na palcach jednej (z dwóch! no pun intended) ręki. Powód dla którego ona postanowiła zapytać był prozaiczny i na próżno było doszukiwać się tu czegoś głębszego. Znali się od lat. Przyjaźnili się również kawał czasu. To było zobowiązujące, chociażby do troski.
- Zakładam, że mózg potrzebuje chwili czasu, żeby ogarnąć co się dzieje. To tak jak z bólami fantomowymi po amputacji. Boli, mimo że nic tam nie ma - kiwnęła głową z namysłem. Szczęśliwie, Maji nie wykazywał objawów załamania nerwowego z powodu dodatkowej pary rąk; wręcz przeciwnie, zamierzał zrobić z nich użytek na swoją korzyść. To odrobinę ją uspokoiło; powaga stopniowo zaczęła się ulatniać, ustępując zrelaksowaniu - A to dopiero cztery ręce. Wyobraź sobie, jaką furorę byś zrobił... - nachyliła się konspiracyjnie nad blatem -... gdyby na przykład było ich więcej. Może po pięć na każdą stronę? - zasugerowała, posyłając mu porozumiewawcze spojrzenie - Wiesz, da się zrobić. Tylko pamiętaj, że to mój pomysł, więc zaklepuję sobie prawo do przeprowadzenia zabiegu. Oboje na tym zyskamy. Ty ręce, ja innowacyjny zabieg w kartotece - uśmiechnęła się z wyraźnym zadowoleniem i zupełnie jakby na potwierdzenie swoich słów wyciągnęła otwarte dłonie w kierunku Majiego, co by uściskiem dobić umowy. Nie no, żart. Haha, I was acting... or was I?
kolor wypowiedzi 9c6cb5
Ostatnio zmieniony 29 gru 2023, 22:07 przez Yamanaka Aiko, łącznie zmieniany 2 razy.
Obrazek
w tobie jest dość miłości, by ogrzać cały świat
i dość gniewu, by cały świat zniszczyć
aria of the soul

telepatia | słowa #9c6cb5
myśli
głos
Zasięg sensora bez pieczęci | z pieczęcią24 metry | 1000 metrów
► Pokaż Spoiler
Inna odsłona Jajko
Was it a good choice, tho? - Fabuła D | Senju Rie
► Pokaż Spoiler
ja: Don przy sprawdzaniu mojej karty postaci czytał na głos na voice historię i prawie płakał ze śmiechu.
Ja też płakałam, ale bardziej z zażenowania

Hefajstos: Przepraszam. Moje są równie słabe, też się możesz pośmiać.
Znaczy nie słabe.
Przepraszam.
Śmieszne


Obrazek
According to Eiji, I'm officially Norka's balls
Awatar użytkownika
Yōgan Sayu
Posty: 135
Rejestracja: 11 lis 2021, 19:18
Ranga: Muryō no ninja
Discord: meei#6947
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Techniki:

Re: Bar i strefa chilloutu

Ubiór Yukata; okulary
Upijając niewielki łyk drinka, który dzięki wzmocnieniu od Fuuki smakował znacznie lepiej niż wcześniej, przysłuchiwała się historiom reszty współgrających. Satoru, młoda dupa z mordy, okazało się, że jest nieco starszy, niż wszyscy przypuszczali - Nie zgrywaj się - rzuciła, średnio przekonana jego słowami. Skoro wpuścili tutaj wyrośniętego niemowlaka, to takiego trzynastoletniego dzieciaka też raczej wpuściliby bez większego problemu, prawda? Szczęśliwie, pytanie jakie zadała ona zdecydowanie zrobiło to, co zrobić miało - wywołało nie tylko konsternację ale i napędziło ludzi do picia alkoholu, bo na trzeźwo faktycznie ciężko było znieść pewne rzeczy. Szczęśliwie, ona nie miała z tym większego problemu, toteż wykręcając się totalnie wymyśloną na poczekaniu regułą, co jakiś czas podkradając frytkę Fuuki (bo nie miała popcornu) mogła obserwować jak świat płonie. Nieszczególnie kryła się z tym, że sposób bycia Souha oraz Fuuki szczególnie przypadł jej do gustu (czteroręki mężczyzna miał szansę dołączyć do ekipy, całkiem nieźle mu to szło), reszta wydawała się jej bardzo... spokojna? To dobre słowo, spokojna?
- Haruka-chan, jak bez przemocy pokonać wrogów? Czasami się nie da. Życie w ukrytej wiosce rządzi się swoimi prawami - pokręciła lekko głową. Że niby miałyby zaśpiewać piosenkę o miłości i przyjaźni, a wtedy Shi dołączyłby się do nich i śpiewaliby na dwa głosy? Dziewczyna ewidentnie nie była kunoichi, toteż miała prawo nie wiedzieć tego, jakim prawem rządzi się ich świat - Skąd jesteście? - zapytała, zwyczajnie i po ludzku ciekawa pochodzenia idolek, skoro udało im się uchronić od okropieństw wojny i pozostać takimi słodko pierdzącymi uroczymi idolkami.
- Hanagakure leży gdzieś na nowym kontynencie, prawda? - zagadnęła Souha i puściła w jego stronę oczko - Odwiedzę Cię, jak będę w okolicy - dodała. Hana, wioska w której działy się rzeczy, które większości normalnych ludzi się nie śniły brzmiała jak miejsce, w którym Yōganka szybko by się odnalazła. Albo inaczej - umiałaby się dostosować. Nie podróżowała jednak sama, toteż miejsce, do którego zdecyduje się udać nie zależało wyłącznie od niej samej. Tego jednak nie dodała; po co psuć atmosferę? Kolejne ciekawe historie, kolejne rzeczy. Czteroręki mężczyzna podzielił się informacją na temat masturbacji Kazekage, przez co dostała zupełnie irracjonalnej głupawki i zaczęła się śmiać, a komentarz chłopaka z Hany tylko pogłębił jej śmiech i sprawił, że na moment była kompletnie wyłączona z rozmowy z towarzystwem. Nieszczególnie dostrzegła przez to, że jedna z idolek postanowiła je opuścić, a Ruika oświadczyła, że jest zmęczona. Dopiero gdy się opanowała, wzięła głębszy wdech i ocierając zebrane w kącikach oczu łzy, przyglądała się reszcie towarzystwa.
Kątem oka obserwowała to co dzieje się pomiędzy Satoru oraz Megu. Chłopak zdecydowanie wydawał się napalony, czego nawet nie próbował ukrywać, mimo że byli w dosyć dużej grupie i większość mogła doskonale widzieć to, co się dzieje. Sayu traktowała to trochę jak osobiste widowisko; z tajemniczym uśmiechem przyglądała się tej dwójce, usiłując zdusić chichot.
- Jesteście parą, Megu-chan? - zapytała dosyć otwarcie. Nie, żeby przejmowała się, że nie wypada. Fuuka przed sekundą zaspokajała się własnymi udami, czym przy tym było tak niewinne pytanie? - Czy poznaliście się dopiero w Takigakure? To strasznie romantyczne. Chyba jest Tobą straaaasznie zauroczony - zauważyła, bijąc brawo - Urocza z was para - zapewniła ją.
Pytanie jakie padło spod ust Souha sprawiło, że bez większego zastanowienia się wypiła łyk. - O tym barmanie. Fantazjuję, że następny drink jaki mi zrobi nie będzie musiał zostać zboostowany przez Fuukę - odpowiedziała, wzruszając wymownie ramionami i puszczając w stronę Souha oczko. Nie sprecyzował jaka fantazja, prawda? Jego wina!
Z nieskrywanym zainteresowaniem słuchała wykładu Fuuki na temat Jashinizmu. To brzmiało zdecydowanie lepiej niż wiara w Raijina, którą swojego czasu próbowała jej wpajać matka - Czyli nic nie muszę robić poza tym, że ofiarę dedykuję Jashinowi, prawda? - upewniła się - Jeżeli nie oczekują ode mnie łażenia na kolanach wokół świątyni czy zmawiania paciorka przed snem, to wchodzę w to. Musi się lać krew? Bo przeważnie posługuję się lawą, a wtedy ciężko o rozlew krwi, kiedy ciało jest przysmażone. Chociaż zgarnęłam z jednego trupa świetną katanę, wiesz? Ćwiczyłam trochę machanie nim. Myślisz, że lawa zadowoli Jashina? I co wtedy się robi? Dostaję jakieś buffy do działania, super energię? - dopytywała, typowym dla siebie słowotokiem jak zawsze, gdy coś ją zainteresuje. Nie, żeby wierzyła w istnienie bóstw. Tak jak wspominałam wielokrotnie, Sayu byłaby typem "niewierząca, ale praktykująca". Jednak czy coś takiego mogłoby zadowolić Jashina?
Kolor głos#b30000
Obrazek
think twice? I don't even think once
słowa
myśli
głos
Awatar użytkownika
Fuuka
Posty: 114
Rejestracja: 27 sie 2023, 16:45
Ranga: Muryō no ninja
Discord: virgovern
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Bar i strefa chilloutu

TimelineFalafa
Fuuka przyszła z dobrymi intencjami pogłaskać kitku i co? Kitku nie chciało być głaskane, tylko zaczęło obrażać Fuukę i mówić od rzeczy. Jashinistka przekrzywiła pytająco głowę, gdy Falafa wspominała o unikaniu śmierci. Unikaniu? Ona właśnie nie chciała jej unikać, tylko doznać jej wielokrotnie. Więcej niż raz. To właśnie było wielbienie śmierci. Jednak nawet Fuuka zrozumiała, że dalsza rozmowa nie ma tutaj sensu... no i sobie poszła. Bez głaskania kotka.
TimelineHao
Tak samo Fuuce nie było dane pogłaskać człowieka-golca. Ten też był dość specyficzny. Nie dlatego, że nie miał włosów - to w ogóle Fuuce nie przeszkadzało - a przez jego zachowanie. Raz robił hurr durr nie dotykaj mnie i nie odzywaj się do mnie, raz zagajał rozmowę, chwytał ją za podbródek i obczajał jej nogi. Czy istniała może jakaś instrukcja obsługi? W każdym razie Fuuka nie dostała odpowiedzi na swoje pytanie, co się stanie, jeśli nie będzie trzymała łapek przy sobie. Westchnęła zawiedziona, wręcz teatralnie. W dzisiejszych czasach nikt już nie potrafił porządnie grozić, co?
- No... nie. Jakby ktoś mi cię wskazał palcem, to byłabym w stanie rzucić "o tak, to ten człowiek przy barze, nie dotykaj jego głowy bez pytania". Jakbym cię nie znała, to bym kompletnie nie wiedziała kim jesteś, prawda? - No już go widziała na oczy. Czyli go znała. W jakimś stopniu, ale znała. Nie przynoście logiki do domu Jashina. - Chyba, że mówisz o zaznajomieniu się. Poznaniu bardziej. Wymienieniem hobby, rozmiarem buta, marzeniami na przyszłość i takie tam. Ale nie wiem, czy mnie to interesuje. - Odparła trochę brutalnie, lecz szczerze. Takie rozmowy grzecznościowe nie były mocną rzeczą Fuuki i wolała je pomijać, przechodząc do sedna interesującego ją tematu. W tym przypadku był to całkowity brak włosów Hao, gdzie w końcu dostała odpowiedź na nurtujące ją pytanie. - Rozumiem, dziękuję. Zdecydowanie lepiej niż paraliż czy ślepota. - Odparła kiwając głową.
Fuuka również dostała pytanie w zamian. Zamrugała.
- Weszłam tu. Przez tamte drzwi. - Wskazała wejście do baru palcem.
Czy odpowiedź nie była oczywista? No i też rozmowa musiała się urwać w którymś momencie, kiedy nadszedł czas na jedzonko.
Timeline"Nigdy nie"
Fuuka słuchała wyjaśnień od Hitoshiego z wyraźnym zainteresowaniem i kiwając zaangażowana głową. W sumie to nie był skutek uboczny, tylko dodatkowy bonus do szczepionki. Efekt wzmocnienia: dodatkowe ręce! Słysząc jednak o sposobie, w jaki mogłaby te ręce zdobyć... pokręciła tylko głową.
- Ueh. Nie. Nienawidzę lekarzy.
Daleko od noszy, od noszy najdalej - broń Panie Jashinie, omijaj szpitale. Taką piosenkę mogłaby sobie Fuuka zaśpiewać. Oddanie się w ręce medyka? Po jej trupie. Brr. Dostała jednak od niego odpowiedź na swoje pytanie, więc - jak na przyjazną jashinistkę przystało - rzuciła mu "rozumiem, dziękuję". Widzicie? Wystarczy tylko normalnie odpowiadać na pytania Fuuki i od razu się lądowało na jej liście ziomeczków. Plus jeden dla Pana Maji.

Słysząc słowa Haruki "Myślę, że musiałaś grać w tą grę ze bardzo specyficznymi osobami którym tylko jedno w głowie, Fu-san.", Fuuka w odpowiedzi... wyszczerzyła jedynie zęby w uśmiechu. Hehe. Może? Może Fu kiedyś wpadła w złe towarzystwo i już nie potrafiła z niego wyjść? A może to Fuuka była złym towarzystwem? Jakakolwiek była odpowiedź: granie z pikantniejszymi pytaniami było ciekawsze, po prostu. Zresztą łatwo było to wyczuć po samej grze i po tym, jak obecne towarzystwo się rozkręciło. Chaos! Zabawa! To były rzeczy, które nakręcały Fuukę i całkowicie gdzieś miała, co kto uważał za przyzwoite i czy był nią zgorszony czy nie. Jego problem? Tak długo, jak Fu dobrze się bawiła nie interesowało ją zdanie innych na ich temat. Ani nie interesował ich komfort. Jeśli brzydziła ich przemoc, brzydził ich seks... cóż, mogli wstać i sobie iść. Nie broniła im, prawda? I nawet lepiej, aby tak się skończyło. Fuuka szybko nudziła się w towarzystwie świętoszków. A jak się nudziła, to wpadały jej głupie pomysły do głowy. I to zazwyczaj takie, które dla innych kończyły się źle.
Propozycja dla Megumi - wyszła prosto z ciepłego i dobrego serduszka Fuuki. Bo Megu była ładna i Fu nie chciała, aby ona smutała. Proste? Proste. Rzuciła jej komplementem, zasugerowała wspólne aktywności... ale czy powiedziała jej coś niemiłego? Czy dotknęła jej? Była nachalna? Oczywiście, że nie. Nawet się nie spodziewała, że ta mogłaby się zgodzić. I całkowicie by uszanowała decyzję Megumi. Nie to nie. Dookoła były inne osoby, a i tak od początku chodziło o miły gest dla Megu. Słysząc komplement w swoją stronę w odpowiedzi Fuuka rozpromieniła się. No i to było to! Ta kobieta miała dobry gust, trzeba było jej przyznać. Fu niezbyt jednak rozumiała w czym leżał problem, ze obie były kobietami - nim jednak zdążyła wyrazić swoją konsternację - dostała groźbą w twarz.
I chyba nie tylko groźbą, biorąc pod uwagę nagłe, nieuzasadnione uczucie niepokoju.
W pierwszym odruchu uniosła brwi z zdziwienia. Zdziwienie i odczuwany lęk jednak szybko przerodziły się w irytację. Fuuka naprawdę nie znosiła, gdy ktoś jej groził. Szczególnie w tak słaby sposób.
- Tak? Bo co? - Uśmiechnęła się wyzywająco, nawet nie podnosząc z krzesła. Nie, że miała zamiar zrobić coś Megu... ale w tym momencie po prostu bardzo nie podobało jej się, jak traktował ją Satoru. Od kiedy miał prawo jej rozkazywać? Zabawne, już drugi raz tego dnia: ktoś myślał, że przestraszy ją paroma słowami i sztuczką. - Bo nakażesz swoim pieskom mnie rozszarpać? Tak tutaj? W barze, przy wszystkich? Podczas świętowania zwycięstwa, w którym również pomogłam? - Fuuka podniosła głos, specjalnie tak, aby większość baru to usłyszała. Chciał robić scenę? To będzie miał scenę. To nie ona pierwsza zaczęła zachowywać się niemiło. W gruncie rzeczy - to czuła się bardzo niesprawiedliwie potraktowana. Bo jedynie była miła... i za to dostawała groźby? - No to mamy problem, ponieważ nie mam nic przeciwko. - Rozłożyła teatralnie ręce. - Taka rozszarpywana przez psy, byłabym wciąż pięknym widokiem. - Wzruszyła ramionami i wlepiła wzrok w Satoru. I jak całość wypowiedzi w jego stronę utrzymywała dalej w żartobliwym, lekkim tonie... tak teraz, po jej minie było widać, że wcale nie jest jej do śmiechu. Tak jak wcześniej była w wyśmienitym humorze - tak teraz ten osobnik zdecydowanie jej go odebrał. I co teraz? Będzie musiała się bronić przed atakiem psów?
A to niby Jashiniści atakują innych bez powodu.

- Nie. Hehe. - Odparła żartobliwie na pytanie Haruczki o przemoc. Przemoc była super i życie bez niej... życie bez niej było takie nudne! Przynajmniej w tym dogadywali się razem z Sayu i Souhem. Takie tam, wyborowe, patusiarskie towarzystwo. Rozmowa zeszła na Hanę i Fuuka do tej pory przysłuchiwała się jej nie dodając nic od siebie. No bo - jak i wioskę znała i bywała w niej - to mimo wszystko nie było jej mieszkańcem. Opis Yaseia był zdecydowanie... przekoloryzowany? No Hana była fajna, ale nie aż tak fajna. Albo może Fuuka zawsze odwiedzała ją, kiedy było w niej nudniej? Ciężko powiedzieć. Słowa czerwonowłosego wywołały jednak w niej gromki śmiech. Zabawny był, trzeba było przyznać. No i Sayu chciała odwiedzić Hanę!
- Hmmm... jak na moje, ta wioska ma o jedną zasadę za dużo. - Odparła z uśmiechem, wlepiając wzrok w mieszkańca wspomnianej osady. A że Hana miała tylko jedną zasadę... to łatwo było wywnioskować o co jej chodziło. Może Yasei również był psem swojego pana i zamierzał się oburzyć na jej słowa? Poszczekać coś o wyższości Hanakage? Trochę się czuła jakby wsadzała kij w mrowisko... ale może powinna wsadzić go głębiej, ciekawa, obserwując co się stanie. Fuuka była jednak bardzo miłym człowiekiem i te rozmyślania pozostawiła dla siebie. No i Souh był zabawny, to nie chciała go tam niepotrzebnie denerwować.
- Hmm... wybacz, ale na to szkoda mojego ładnego tyłka. - Również rzuciła głośnym szeptem i również nachyliła się w jego stronę, szturchając jego nos swoim. Ale mówiła prawdę - miała za ładne poślady aby poświęcać je w takiej zabawie. Chyba, że mogłaby je potem jakoś zkleić do pierwotnego stanu. Wtedy jak najbardziej mogłaby przystać na taki eksperyment.

Pytanie Sayu wywołało pogrom i lawinę wydarzeń. Hitoshi rzucił komentarz o tym, że nie należy się wstydzić i przytaknęła mu głową. No bo nie było czego? Każdy to robił, prawda? Prawda? Fuuka tak bardzo była o tym przekonana, że nawet nie zauważyła, że ktoś nie pił. I może dobrze, bo by musiała spojrzeć na siostry Hoshino jak na kosmitki. Opowieść o Kazekage... chyba zrobiła na niej mniejsze wrażenie niż na innych, bo niezbyt ją obchodzili kage i nawet nie pamiętała jaką wioską on dowodził. W każdym razie, masturbowanie się do wspomnień o swoim onanizującym się kuzynie nie było dla Fuuki niczym dziwnym i jak najbardziej Hitoshi w jej oczach miał do tego prawo. Zainteresowanie jednak wzbudziła w niej propozycja Souha - chociaż nie była skierowana do niej i Fuuka nie wyczuła, że nie była na poważnie.
- O. Ja chętnie popatrzę. - Klasnęła w dłonie z życzliwym uśmiechem. Do boju Yasei, ściągaj gacie. Gdzieś w tym momencie czasowym również musiało paść pytanie Haruczki. - Hee, jak "nie wypada"? - Zapytała zdziwiona. Obce stwierdzenie wręcz to było w jej słowniku. - Właśnie jak ktoś patrzy, to jest ciekawiej. Prawda? - Pierwsze zdanie wypowiedziała patrząc na najstarszą Hoshino, ale pytanie już rzuciła czerwonowłosemu... z łobuziarskim uśmiechem. W końcu to on zaproponował, aby inni go oglądali? W tym momencie również - dalej wpatrując się uśmiechnięta w mieszkańca Hany - postanowiła przełożyć nogę na nogę, zamieniając je miejscami. A że Yasei siedział chyba jakoś naprzeciwko niej - to sobie wszystko mógł zobaczyć. Jak i w sumie każdy inny, który miał okazję. Przez krótki moment, ale jednak. Taka Sharon Stone z Nagiego Instynktu, tylko zdecydowanie mniej klasy. Oczywiście gdzieżby zrobiła to celowo... nóżka jej zdrętwiała i tyle. Trzeba było dbać o dobre krążenie.

Ludzie zaczęli się wykruszać i Fuuce było to szczerze obojętne. Może jakby Sayu sobie poszła, to zrobiłoby się jej przykro. A tak to... zostawała tylko elita, o! Psiarz wyraźnie miał coś do Megumi (co by wyjaśniało jego agresywne zachowanie wobec Fuuki wcześniej, chociaż to dalej nie było na miejscu i dalej mu tego nie wybaczyła). Nie zamierzała jednak im poświęcać większej uwagi, skoro ta dwójka była wyraźnie niezainteresowana towarzystwem jashinistki. Padło jednak kolejne pytanie i było! Zdecydowanie ciekawe, co też było widać po poszerzającym się uśmiechu Fuuki. Słysząc odpowiedź Sayu zaśmiała się lekko, głaskając ją po głowie.
- Spokojnie. Jak coś możesz na mnie liczyć. - Zapewniła koleżankę i sama... nalała sobie sake i wypiła. - Hm-hm-hm, biorąc pod uwagę, że odpowiadałam ostatnio, to mogę teraz przemilczeć? Ta-jem-ni-ca~. - Odstawiła kieliszek niewinnie się uśmiechając. A więc jednak tak. Tylko z kim? Kiedy? Niech ich ciekawość pożera, o. Widząc jednak, że Yasei nie wypił - i również jeśli nie wypił Hitoshi - spojrzała na nich wyraźnie zdziwiona, unosząc brew. Zaraz, co? Mieli przed sobą Fuukę - ją, niepowtarzalnie wspaniałą, seksowną i piękną i nic? Nic? Może jednak byli pozbawieni wszelkiego gustu. A wtedy już nie było dla nich nadziei.

Pan Jashin naprawdę musiał być dumny z Fuuki. Po pierwsze: zrekrutowała mu idolki do śpiewania o śmierci. Po drugie: właśnie rekrutowała mu Sayu I Niezwyciężoną do szeregów. Pomijała trochę szczegółów i mocno upraszczała sprawę... ale nie dlatego, że chciała Sayu oszukać, tylko dlatego, że dla niej samej było to całkiem proste. No i kto by się tam jakimiś drobnostkami i zasadami przejmował. Fu to tam z głowy wyleciało.
- Mniej-więcej tak. Jak najbardziej starczy na dobry początek. - Co do krwi... była kluczowa w niektórych technikach przekazywanym wyznawcom Jashina, ale przecież można było mu służyć jak najbardziej i bez tego? No i też nie chciała też mówić o sekretach wyznania przy wszystkich. - Myślę, że lawa jak najbardziej może być. Bycie spalonym żywcem musi kurewsko boleć. - Wyszczerzyła zęby do niej. - W sumie. Mogłabyś splunąć mi lawą na rękę? Albo. Zaraz. Lepiej nie tutaj, bo nas z baru wyrzucą. - Mruknęła dość smutno i zabrała rękę, którą już zdążyła podstawić Sayu. Ale potem zdecydowanie będzie musiała przetestować jak to jest dotknąć lawę! Faktycznie gorzej niż dotykanie ognia? To było ciekawe, ciekawe. Co do nagród jednak... nachyliła się do Sayu i ściszyła głos tak, aby tylko ona mogła to usłyszeć. - Super energia? Nie. Ale co, jeśli w sekrecie powiem ci, że mój Pan sprawia, że najwierniejsi są niepokonani? Legenda wiecznie żywej Sayu I Niezwyciężonej z pewnością będzie miała piękne pieśni... - Otarła się polikiem o jej ramię niczym rasowy kusiciel i przymknęła oczy. Bo gdyby taka legenda powstała też o Fuuce... to by było coś. Zdecydowanie tak.
Obrazek
memosz frajer kliknął niżej
Oto link do fajnej muzyczki

Awatar użytkownika
Maji Hitoshi
Posty: 217
Rejestracja: 02 maja 2021, 16:24
Ranga: Jōnin
Ranga dodatkowa: ex-Kapitan ANBU
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Techniki:
Bank:

Re: Bar i strefa chilloutu

Timeline "Nigdy Nie"
Niedługo po jego opowieści z gry odeszła Aiya - bo w sumie mogła. Nie każdy jest na tyle odważny albo ma na tyle wywalone, by brać udział w grze, która powoli schodzi na "takie pytania". Na zarzuty Souha, które widocznie były sporą nadinterpretacją, parsknął. Poza tym, facet tylko sprawił że i Sayu właśnie dostała głupa ze śmiechu. - Nah, kazirodztwo nie jest dla mnie. Seks z kuzynami to coś w stylu Daimyo i innych szlachciców. - Stwierdził. No, bo bardzo poważne próby zachowania czystości krwi to pasowały do nich bardziej, bardziej niż do klanów które były zafiksowane na produkcji jak największej ilości członków z Kekkei Genkai. Z resztą, nawet gdyby rodzinka próbowała go spiknąć z jakąś daleką kuzynką, to i tak by się nie zgodził - a na szczęście uciekł z tamtego domu wariatów i teraz żył samemu. I było mu o wiele lepiej. Zdecydowanie. - Poza tym, miała być opowiedziana historia, to macie historię. Nabijanie się z mojego kuzyna pomaga mi nieco lepiej sobie radzić z faktem, co zrobił. - Podsumował. Zasady, które wymyśliła na poczekanie Sayu faktycznie mówiły tylko o historii, a nie że historia ma dotyczyć bezpośrednio osoby opowiadającej. A poza tym ciśnięcie beki z ZDECYDOWANIEMARTWEGO Kazekage wydawało się lepszą opowieścią niż... No, niż cokolwiek czego by nie doświadczył Hitoshi. Na drugie pytanie Souha odpowiedział prosto. - Takie rzeczy to nie na pierwszej randce. Ale jak widzisz, Fuuka jest chętna. - Bo to był fakt. Kto normalny idzie do łóżka z ledwo poznanym człowiekiem? Znaczy w tej sytuacji nic nie było o łóżku, ale to brzmiało ewidentnie jak zaproszenie do pokoju po barze. Dziwak ten Souh. Niemniej jednak to była jego kolej na zadawanie pytania. O to, czy się fantazjowało z kimkolwiek w tym pokoju. Hitoshi nie pił. - Większość z tych ludzi widzę na oczy pierwszy albo drugi raz. To byłoby dziwne. - Wyjaśnił. A następnie odwaliły się problemy związane z Ruiką i Satoru. I nagle od stołu wstały kolejne dwie osoby. Hitoshi ewidentnie nie miał pojęcia co się wydarzyło, a na relacjach międzyludzkich wcale się dobrze nie znał, ale ogarnął, że swoim zachowaniem Inuzuka sprawił, że Aburame stała się na swój sposób zazdrosna i ewakuowała się czym prędzej. Ale dlaczego takie miała odczucia i dlaczego Satoru był skupiony na Megu to nie miał pojęcia. - Co się właśnie stało? - Zapytał zdziwiony resztę - głównie Idolki.
Timeline "Jajo męczy Hidoża"
- Też tak strzelam. Słowo klucz "strzelam" bo nie jestem medykiem i nie znam się tak dobrze na tym, jak działa mózg. - Odpowiedział Yamanace Hitoshi. Zdecydowanie nie był załamany swoim stanem. Wystarczyło tylko trochę popracować nad tym, by te ręce działały normalnie. Ale teraz na trening nie było czasu, tylko na odpoczynek i... I odpoczynek. Nie wiem co do tego można jeszcze wsadzić. Gdy Aiko wspomniała o teorytycznej sytuacji, w której miałby mieć jeszcze więcej rąk, złapał się za serce. - Kobieto, ty chcesz mnie zabić? Błagam nie. Już teraz mam problemy ze znalezieniem nowej garderoby! - Odpowiedział. Ledwo co znaleźli mu yukatę, w której mógł zmieścić swoją dodatkową parę rąk. Chociaż lepiej dodatkowe ręce niż dodatkowe nogi. W ogóle, skoro ta para wyrosła mu pod oryginalnymi, to kolejne by rosły jeszcze niżej... I tak pewnie do bioder. Ale co, gdyby miały wyrosnąć kolejne? Wyrosły by na nogach? Bez sensu... Niemniej jednak Yamanaka tylko potwierdziła, że jej oferta nadal jest aktualna i gdyby Maji potrzebował pomocnej ręki do pozbycia się ręki, to wiedział gdzie jej szukać. W sensie u Aiko. A gdzie Aiko będzie, to już zależy od wielu różnych czynników. Potem wyciągnęła ręce. Hitoshi się zamyślił... O co jej chodzi? Po chwili niepewnie wyciągnął wszystkie 4 ręce i dał Yamanace przyjacielskiego przytulasa. Bo w sumie tak to trochę wyglądało, bo zdecydowanie nie chciała handshake'a dwoma rękoma. Niby jak chciała to zrobić?
Info
Poziom Chakry: 13000

Licznik Picia w Grze: 2/1
Obrazek
Awatar użytkownika
Hoshino Haruka
Posty: 81
Rejestracja: 06 cze 2023, 3:04
Ranga: Muryō no ninja
Ranga dodatkowa: Idolka
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Bar i strefa chilloutu

Aktualny strój★ Yukata ★
Grono w jakim się zebrali było... niewarte komentarza na dłuższą metę nawet ze strony Haruki, jeżeli miała być szczera. Ba! Prawie jakaś burda się tutaj wytworzyła. Szczerze, nie do końca wiedziała co w tym momencie zrobić, szczególnie jak Satoru stał się bardziej agresywny. Trochę... zbyt bardzo? Tak naprawde nie mówiła nic do momentu, kiedy to nie dostała odpowiedzi od Sayu.
- Jednym jest pokonywanie wrogów, Sayu-chan. Innym jest zwykłe mordowanie, czy branie z tego ekscytacji. - powiedziała dość niepewnie drapiąc się po policzku i obserwując, sporą część tego zgromadzenia jaka zwyczajnie była... dziwna. Słyszało się niby plotki o shinobi, że to oni byli odpowiedzialni za biedę Starego Kontynentu... ale szczerze to dopiero teraz widziała jakoś te potencjalne argumenty jakie faktycznie by to sugerowały. - Z Nowego Kontynentu, z kraju Festiwalów.
Pytania też, szybko zmieniły się w te mniej komfortowo, ale tak naprawdę tylko jedna osoba jakoś zakwestionowała jej odpowiedź.
- Po co robić to samemu, jak można z innymi, Hitoshicchi? Chyba o to w tym chodzi. - odpowiedziała Majiemu z uśmiechem odsłoniętym już przez wachlarz. To nie tak, że Haruka z kimś już to robiła. Zwyczajnie, wierzyła że poczekanie na tą osobę będzie czymś znacznie lepszym, to też dzięki temu była w stanie się powstrzymywać. Skupienie się na rozwoju jako idolki lub opiece na siostrami również pomagało. Zapracowane osoby nie mają czasu na takie rzeczy, prawda? Spotkała też porozumiewawcze spojrzenie Aiyi i uśmiechnęła się do niej przepraszająco. Szczerze, nie takie były jej plany i trochę to wszystko poszło zbyt szybko, a wokół zebrali się nieznajomi. Nie mniej, Haruka nie miała w nawyku stronić czy wyganiać ludzi. Przeważnie. Ruika jednak? Odeszła, z jej winy, przez to że Satoru ewidentnie poczuł trochę zbyt bardzo te emocje. Satoru? Też potrzebował chwili. Aiya już poszła... Haruka westchnęła, nim ruszyła swój tyłek by podejść do Megu.
- Nie było fantazji i obawiam się, że ciężko byłoby fantazjować o tak... "doborowym" towarzystwie jakie dominuje grę. To też, gadajcie tam sobie o mordowaniu i puszczaniu się. - powiedziała prosto, posyłając im grzeczny uśmiech. Oni byli... no, nawet jak dla tolerancyjnej Haruki było to wiele. To też zwyczajnie złapałaby Megu, jej alkohol i ruszyła w stronę Satoru. - Satoru-taichou. Nie obwiniaj się. To było złe grono. Megu, Satoru-taichou - pilnujcie się wzajemnie i unikajcie tamtej bandy, co? Może spacer w ogrodach? Jak postaram się znaleźć Ruikę, może ona tego potrzebować.
Tutaj wskazała na alkohol, jaki to oddała Megu, bo to był jej. Nachyliła się też lekko do Satoru, co by to szepnąć mu rzeczy do uszka.
- Niewinny ptaszek mi powiedział, że pewna pani od owadów ma uczucia do psiarza z drużyny jej siostry. Może Ci ta wiedza pomoże. Tylko nic ode mnie nie słyszałeś. - puściła mu oczko, nim zawinęłaby się do baru po butelkę z jakimś dobrym gotowym drinkiem i ruszyła szukać Ruiki. Nawet by swoje oczka odpaliła, co by to łatwiej ją może namierzyć!

[z/t?]
Obrazek
Voice#BF00BF
Awatar użytkownika
Shin'ya Yuki
Posty: 438
Rejestracja: 26 mar 2023, 23:39
Ranga: Muryō no ninja
Ranga dodatkowa: Junior Katoniarz
Discord: athrevin
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Bar i strefa chilloutu

Timeline Chilloutowych Poduszek
Po spędzeniu jakiegoś mniej określonego czasu w gorących źródłach, przyszła pora na inne formy odpoczynku. Miała do wyboru pójście do ogrodu lub baru ze strefą chilloutu. I choć najpierw sprawdziła co się dzieje na ogrodzie, to szybko się wycofała nie chcąc nawet przebywać w jednym miejscu obok Midoro. Nie trawiła typa od momentu, kiedy po tym jak spędziła tyle nad nim czasu i tyle ryzykowała, ten przez jedno żartobliwe pytanie, oficjalnie oświadczył że ją po prostu zamorduje. Czy tak zachowują się ludzie, z jakimi chciała by jakkolwiek obcować? Nie. Tak więc, nie planowała tego robić, nie mając ku temu większego powodu. A że powodu nie miała... to oczywisty wybór padł na gigantyczne poduszki niedaleko baru. Glebnęła się więc na jednej z nich i w sumie to... nie za bardzo wiedziała co ze sobą zrobić. Przymrużyła więc delikatnie oczy, bo niestety ale było tu światło które ją nadal irytowało, i sobie tak siedziała. Bez większych zmartwień, ciesząc się dobrze wykonaną robotą.
Również była zadowolona z ogromu informacji o ludziach, jakich tam spotkała. Również widziała wiele innych osób, takich jak ona, ze swoimi cieniami. Zdała sobie też sprawę, że nie za bardzo miała okazji porozmawiać o ich przeżyciach z cieniami. Czy były to relacje tak dobre, jakie miała z Kicią? Czy były pod tym względem wyjątkowe, a może każdy z "posiadaczy" cieni żył w takiej cudownej sielance? Cóż, to miejsce chyba było idealnym na to, żeby do takiej rozmowy kiedyś doszło, bo wyraźnie czuła obecność tej jednej z dwóch dziewczyn... I nie było tu mowy o Iru, która choć mieszkała w jednej wiosce co ona, to nie planowała jej złożyć wizyty.
Jeżeli nie jest powiedziane inaczej, Yuki jest w postaci szmacianej lalki.
Awatar użytkownika
Hefajstos
Posty: 2014
Rejestracja: 26 kwie 2021, 21:11
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:

Re: Bar i strefa chilloutu

Diarmuid, Reanna, Sayori
Diarmuid uniósł ręce w geście poddania się, gdy Wakuri stwierdziła że wcześniej sama pokona Yuri. Raczej mogła sie domyślić co to oznacza. Czy w żartach czy nie - jeśli Wakuri pokona Yuri, to ona zajmie jej miejsce w celach Diarmuida.-Mam więc nadzieję że kiedyś i Ja zostanę w twoich oczach przyjacielem, Wakuri.-Stwierdził z uśmiechem. Bo ewidentnie Wakuri przyjaciółką była dobrą. A dobrych ludzi należało przy sobie trzymać. W każdym razie rozmowa zeszła na dyskusję między Kuramą a Yoganką, ta druga wysłuchała co ma Kurama do powiedzenia i przez chwilę bawiła się trzymaną szklanką, nim odpowiedziała Kuramie.-Nie jesteś ninją, a jednak walczyłaś o Kusę. Nie jesteś wojownikiem a jednak walczyłaś o Kusę. Dzierżysz też sztuki ninja i z tego co mi wiadomo dobrze posługujesz się włócznią. Może mamy inne definicje "Wojownika" ale jak na moje dobrze wpisujesz się w to określenie, cokolwiek próbujesz wmówić światu czy też może raczej sobie.-Diarmuid, który niejako został wywołany do tablicy, zastanowił się przez chwilę i powoli pokiwał głową.
-To prawda, Wakuri. Jesteś wojownikiem. Co więcej bardziej przypominasz mi wojownika, niż kupca. Nie znamy się za długo. I chociaż posiadasz kupiecką manierę... nie nazwałbym cię nigdy kupcem. Za to zdecydowanie więcej niż raz, nazwałbym cię wojownikiem.-Czy to oznaczało, że Kurama zawodziła jako kupiec? Może w którymś momencie, popierdoliły jej się drogi którymi powinna podążać? A może po prostu jej rozmówcy, zwyczajnie się nie znali. Co nie byłoby dziwne, biorąc pod uwagę że nie znali jej, za bardzo.-Nikogo jednak nie uraziłaś. Nie tutaj. Są jednak jednostki... które mogły by się przez to urazić-Uśmiechnął się do niej Diarmuid, polewając im po raz kolejny alkoholu. Słuchając opowieści Wakuri, Diarmuid kiwał głową raz po raz. Uśmiechnął się też kiedy zapewniła go, że nie byłby tam nazywany błaznem.
-Byłem w Hi no kuni. Co prawda nie w twojej wiosce, ale w samym kraju owszem. Zarówno za czasów wioski w liściu ukrytej, jak i w czasach po niej. To... wielka szkoda, co spotkała ten kraj.-Podsumował, na krótki moment faktycznie markotniejąc. Przypominając sobie jak kraj ten prosperował przed wojną, a jak wygląda w tej chwili.-Zdecydowanie na starość będzie trzeba trochę pozwiedzać. Teraz zaś? Gdzie znaleźć na to czas-Pokręcił smutno głową. Człowiekowi życia nie starczy, by wszystko zwiedzić. Słysząc zaś propozycję Wakuri o pojedynku, oczy Diarmuida zabłyszczały z zainteresowania i pewnie by się zgodził, gdyby nie chrząknięcie Sayori.
-Jeśli planujecie walczyć, zróbcie to potem, poza terenem hotelu. Inaczej będziecie przeszkadzać innym gościom. Poza tym, żadne z was nie wygląda na w pełni zdrowe. Nawet jeśli twierdzi inaczej.-No i tyle było z walki. Diarmuid bezradnie rozłożył ręce.

Hao też miał swoje w tej rozmowie do powiedzenia. Reanna nie wyglądała na pocieszoną jego "Żartem" za to Diarmuid zaśmiał się lekko, słysząc jego słowa o tym że kiedyś by się nadawał.-Kusa? A może inne wydarzenie?-Zapytał więc, no bo jego na zebraniu w Kusie nie było, tym samym nie widział on nigdy Hao we włosach i w jego oczach Hao zawsze był łysy.
-Na pewno jest wiele miejsc które przywitało by cię z otwartymi rękoma. Chociażby Sakura-Stwierdziła Sayori wtrącając się do rozmowy.
-Mężczyzna... nie, przepraszam. Człowiek, czasem musi być wolny. Podróżować z kraju do kraju szukając swojej drogi. Uważam że bezdomność w naszych czasach to coś, co daje nam wolność jakiej nie da nam posiadanie domu. Naprawdę. Zazdroszczę.-Stwierdził Diarmuid, unosząc kieliszek i pijąc zdrowie Hao, który żył życiem, wolnego człowieka. W każdym razie Arcyłysol, postanowił że pomoże Reannie w piciu, po tym jak zaliczył wtope z nazywaniem ją per "Kapłanko". I chociaż Reanna nie wydawała się przekonana to pozwoliła mu działać. Dostała więc swój kieliszek od Diarmuida który nie wydawał się specjalnie przekonany do tego przedsięwzięcia. Sayori odwróciła wzrok, a Reanna co? Wypiła zgodnie z instrukcjami Hao, zaraz popijając alkohol Mojito. Zakaszlała.-Uh-Stwierdziła krzywiąc się. Nie powiedziała wiele więcej, przyglądając się rozmawiającym.
-Okami-Krzyknęła jeszcze Sayori do Okamiego, wołając go by dołączył do ich grupy, bo tak stał sam jak palec.
Prowadzone Wątki:
Senka - To już dwa lata... może więcej ;;
Shogo - Ale nie odpisuje, pewnie nie odpisze, już nigdy... jak by co - dalej nie odpisał.
Mikan - znowu po Jeleniu, się z Daimyo szlaja. Ale czy kiedyś odpisze?
Ichigo - Bo się jej rządzić zachciało. A i tak nie odpisuje.
YuYuYu - Szczekający renifer i jego właścicielka pilnują podglądacza w klinice.
Hikari - "Szuka" Hyakuzawy flirtując z haremem trzech dziuń.
Tsubaki - Se przylazła. I se jest.
Awatar użytkownika
Hoshino Megumi
Posty: 63
Rejestracja: 06 cze 2023, 3:05
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Bar i strefa chilloutu

Sytuacja z Fuuką dość szybko eksalowała do poziomu którego się nie spodziewała. Nagły zryw Satoru - co było urocze, ale też niebezpieczne. Do tego psy, reakcja Ruiki. Sama patrzyła na to wszystko no... nie bardzo wiedząc co ma z tym dalej zrobić? Fuuka postanowiła za to unieść się i w jej opinii, chociaż Satoru nie był bez winy, to zdecydowanie Fuuka rozdmuchiwała problem bardziej niż powinna. Chcąc wywołać zapewne awanturę i sprawić że Satoru będzie postawiony w złym świetle. To nie tak, że nie miała powodu no ale...-Nikt nikogo nie będzie rozszarpywać. Zamiast na siebie krzyczeć, zajmijmy się czymś pożytecznym-I to powiedziawszy wręczyła Fuuce i Satoru naprędce zamówione szklanki z Whisku, samej również biorąc jedną dla siebie. Jak nie wiesz co zrobić, to się napij. Jak mawiał wielki mędrzec Me Nel.

Ilość rzeczy która działa się przy Megu, była przerażająca. To był istny chaos. No i dziw za dziwem bo to jakie rzeczy się działy też było dzikie. Picie z Shinobi było zdecydowanie inne niż picie z typowymi facetami. Aiya zdecydowanie pokładała w wątpliwość wiek Satoru, zapewne tak jak ona biorąc go zdecydowanie za młodszego niż w rzeczywistości był. Dwanaście lat. Dwanaście plus... czyli... yyy... czyli był równo 10 lat starszy?

Harucchi zdecydowanie nie podobała się przemoc, jaką emanowali ninja. Zdecydowanie Megu również nie była fanką takich rzeczy. Jednakże w odróżnieniu od Haruki, ona spodziewała się że tak to właśnie będzie wyglądało. Widząc zaś że Haruka nie pije? Zaskoczyło ją to. Ba, również... zabolało? W sensie, czuła się źle z tym, że jako jedyna była taka... taka... taka. Po prostu taka. Jej siostry były idealne, a ona była jak uszkodzony produkt. Słysząc jak Hitoshi powątpiewa w słowa jej siostry, oraz traktuje ją jak głupią, spojrzała na niego.-Jeśli Harucchi mówi że tego nie robi, to oznacza że tego nie robi. Moja siostra nigdy nie kłamie.-I to był fakt. Haruka była idealna, więc skoro twierdziła że tak było to tak było i Megu nie miała najmniejszego powody by sądzić że jest inaczej a już na pewno nie pozwoli innym powątpiewać w słowa Haruki. Jak się okazało Aiya również tego nie robiła. Więc tylko ona była... eh. Widząc jak najmłodsze wychodzi, z jednej strony poczuła ulgę - to nie było towarzystwo dla niej. Z drugiej zaś, poczuła się obdzierana ze spokoju, jaki zapewniały jej siostry i ich obecność. Spojrzała więc smutno za odchodzącą w siną dal Aiyą. Nie żeby miała czas jakoś bardziej się tym przejąć biorąc pod uwagę cały chaos który się tu odwalał. Kolejne z pytań. To od Souha. Było bezpieczne, przynajmniej dla Megu. Nie fantazjowała nigdy o nikim w tym pokoju, nie musiała więc pić. Problemy jednak no mnożyły się. Szeptający do niej Satoru, Ruika która z jakiegoś powodu wyszła i w końcu Satoru który... też wyszedł. I nie trzeba było geniusza by Megu domyśliła się dlaczego. I co się działo. I AAAAAAAAAAAa uderzyła głową w blat stołu nakrywając głowę rękoma i nie bardzo wiedząc co ma dalej z tym wszystkim zrobić. A słowa Sayu nie pomagały, sprawiając że Megu jęknęła i spojrzała niezadowolona na Barmana, chcąc się po prostu zalać w trupa i uciec z problemami dnia dzisiejszego na dno butelki. Niech się tym wszystkim przejmuje jutrzejsza skacowana Megu. I to był dobry plan. Dobry. Póki nie została zdradzona i zaatakowana przez własną siostrę! Została brutalnie zaciągnięta wraz z butelką Sake do Satoru. Satoru którego w sumie Megu nie była pewna czy chce teraz oglądać? W sensie... nie wiedziała jak ma się zachować. Co powiedzieć. Ani nawet co myśleć. Chciała na przykład - nic. O, nic, było super. I jeszcze Haruczka coś szeptała Satoru. I jeszcze sobie uciekła. Kolejna siostra ją porzuciła. Spoglądała chwilę na odchodzącą Haru, po czym usiadła sobie na ziemi, a właściwie na wpół położyła, opierając głowę na jednym z leżących psów. Leżała tak przez chwilę po czym napiła się Sake i podała butelkę Satoru.-Dlaczego mi nie powiedziałeś ile masz lat. Nie ładnie tak kłamać że się ma mniej niż się ma.-Po pierwsze nie kłamał, po drugie pewnie nawet nie wiedział o tym, że Megu popełniła błąd. Ale czy to przeszkadzało zrzucić jej teraz winę na Satoru i nadąć policzki jak obrażone dziecko? Nie.
Awatar użytkownika
Jelonek
Posty: 1153
Rejestracja: 26 kwie 2021, 21:38
Ranga dodatkowa: Daimyo
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:

Re: Bar i strefa chilloutu

MG Mode On - NPC are here!
Timeline Tsuru, Aiko, Rie + Hikari i Izumi
Ciut większe grono osób się zbierało również przy tym prostym stoliku, chociaż było ono znacznie spokojniejsze od tych co to gdzieś w oddali hałasowali. Definitywnie nie łatwo było o "chillout" w barze, wbrew temu co tutaj sugerowano. Nie mniej Hikari nie zdawał się tym zbytnio przejęty, chociaż Izumi co jakiś czas zerkała kiedy ludzie unosili swój ton głosu. Tak jak definitywnie para uważnie słuchała trio jakie to przy nich się zebrało, tak też nie zawsze coś komentowała. W pewnym momencie też temat stał się lekko polityczny.
- Iru, hmm? Cóż... jak wiadomo, Hanagakure jest bardzo... losową bandą. Chaotyczną. To nie tak, że nigdy nie pomagają. Słyszałem, że w Taki też byli przedstawiciele tej wioski i pomagali oni? - to pytanie chłopak bardziej skierował w stronę Shinohary, jaka to jako jedyna z zebranego grona tam się znajdowała. Może też coś o niej wiedziała? - W każdym razie, z tego co słyszałem o Yomeiu i wiosce jaka za nim podąża... raczej wątpię, by pisali się oni na współpracę, nawet jak może skończyć się to ich zagładą. Część z nich może jest normalna, ale większość... Chora wioska.
Stwierdził wzruszając ramionami i chyba też nie mając specjalnie nic więcej do powiedzenia. Definitywnie nie był on jednak fanem Hanagakure, podczas gdy taka Izumi sączyła sobie tylko swojego drinka w tym czasie. Też, na przeprosiny Rię odpowiedziała zwyczajnym uśmiechem i kiwnięciem głowy potwierdzającym, że tak. W razie czego wiedziała gdzie ją znaleźć. Zaczęła się tak też opowieść o grupie drugiej. Na wspominkę o tym, że Hikari był zachęcany do samobójstwa, facet skrzywił swoją twarz. Szczególnie po komentarzach ze strony otaczających go osób.
- Wiecie, właściwie to jeszcze mam co trenować swój umysł. Szczerze, z iluzjami akurat rzadko kiedy się spotykałem jako ich ofiara to też... mniej byłem na to gotowy niż bym chciał. - skomentował z dość niekomfortowym grymasem twarzy drapiąc się z tyłu głowy. Izumi za to pokręciła głową.
- Nie mniej, dalej jej zdolności muszą być nie z tej ziemii. Tak jak Sharingan jest bardzo potężnym narzędziem, tak dalej... fakt że tak Ciebie złapała jest martwiący. Albo jest to zasługa Zero, albo San ma talent jaki bardzo rzadko w klanie naszym się przejawia. - powiedziała dość... smutno przedstawicielka klanu Uchiha. Napiła się ponownie swojego drinka, zamawiając przy okazji kolejnego od przechodzącego kelnera. - Polecam każdemu trochę potrenować przeciwko Genjutsu, jeżeli zamierzacie w przyszłości toczyć z nią bitwę.
Skomentowała prosto. Po drodze też Rie gdzieś wspomniała o TT, jaka była szefową grupki drugiej.
- Nie sądzę, byś musiała się martwić. Tsuyu-san jest uczennicą samego Amekage-sama. Tak jak politycznie nie jest ona może na poziomie liderów klanów, tak włącznie z jej talentem i byciem Starszym Rodzicem, jest ona osobą jaka gwarantuje Ci że będzie miała najlepsze leczenie jakie tylko Iryo-tai jest w stanie zapewnić. - powiedziała z uśmiechem do Rie, jaka to no, mimo wszystko się martwiła swoją panią pacjent. Po drodze też przewinęły się wspominki o technice do komunikacji na dalekie zasięgi, a na słowa Aiko o niej, Hikari posłał jej ładny uśmiech.
- Nie wiem, o co ci chodzi. Zawsze się ładnie uśmiecham. Nie mniej, sam mam już parę sztuczek jakich ty możesz nie mieć. Bycie liderem klanu zobowiązuje. - i puścił oczko, tak trochę droczliwie do swojej kuzynki. Generalnie opowieści o losach grupy drugiej? Dla Hikariego i Izumi nie były bardzo zaskakujące. Widocznie co do reszty już Uchiha go uzupełniła swoimi informacjami. Te o losach grupy trzeciej jednak? Już ciekawsze dla duetu, no bo zwyczajnie ich tam nie było.- Dalej do końca nie rozumiem na czym te maszyny polegały. Z tego co słyszałem technologia wyglądała jak nie stąd... Shi je stworzył? A może Zero? A może, mają jakichś wspólników? Smocze Imperium jest znane z rozwiniętej technologii z tego co słyszałem.
Głośno pomyślał blondyn, drapiąc się po policzku. Rie też mogła poczuć, jak naszyjniczek jaki to zamieszkiwała Rylis lekko zawibrował, ale wróżka nigdzie nie wyskakiwała. O co chodziło z tą wibracją? Senju mogła tylko zgadywać.
]
Wcielenie Jelenia
Moderator Fabularny | Moderator Techniczny | Miły człek jakiego można pytać o rzeczy i pomoc | Hidden Admin
Prowadzone wątki 6/4 [aktywne wątki]
  • Za tym co odległe - Kamaboko Gonpachiro, Sabataya Shuten & Mirai Akane
  • Tam gdzie bogowie poprowadzą... - Kaguya Kaede
  • Bliźniacze zabawy - Kasane Mitsuki & Kasane Kirara
  • Ranny ptaszek - Uzumaki Chiyo & Fuuka
  • Gorycz zemsty - Inuzuka Nana
  • The Inquisitor's Journey - Ichijou Michiru
Awatar użytkownika
Kurama Wakuri
Posty: 601
Rejestracja: 07 sie 2021, 23:24
Ranga: Cywil
Ranga dodatkowa: Hanesawa's Workshop Manager
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Bar i strefa chilloutu

Diarmuid, Sayori, Reanna & Hao
Całe szczęście, Wakuri nie planowała walk z Sakurakage. Ani teraz, ani najlepiej nigdy. Szczęście dla Diarmuida, nie Wakuri oczywiście. Tak jak ten zdecydowanie wyglądał na naprawdę porządnego człowieka, tak Kurama... No, tak. Jedna wielka pułapka, można by rzec. Ryzykowna opcja do kolegowania się, jeszcze bardziej do czegokolwiek innego. Skoro jednak wchodzić pomiędzy ich dwójkę nie zamierzała, można było przejść do zupełnie innych tematów. Jednym z nich okazał się poniekąd Midoro. Skończył w okropnym stanie, jednak jeśli ktoś miał wyjść z niego prędzej czy później, to zdecydowanie był to Dōhito. Nie miał większego wyjścia. Nic w świecie nie ma prawdziwie za darmo, a tak chociaż częściowo mógł spłacić zasoby, jakimi podzieliła się w jego sprawie.

Czy Wakuri powinna mieć przyjaciół? Nie wiedziała. Czy powinna mieć ich dużo? Chyba... chyba nie. Im więcej osób wokół niej, tym większa szansa, że komuś w końcu stanie się krzywda. Diarmuid zaś był takim typem człowieka, którego nie dało się nie lubić. Skoro zaś nie dało się go nie lubić, z całą pewnością nie chciała, by stało mu się coś złego. Tym bardziej z jej ręki i to bez względu na to, jak bardzo w głębi serduszka chciała mieć jednak kolegów. Inna sprawa, że słowa tego wprawiły ją w widoczną konfuzję, a sama spoglądała na niego przez dłuższą chwilę zdecydowanie bardziej zakłopotana, niż gdy ten chwilę wcześniej chwalił jej wygląd. Nikt raczej nie podchodził do niej stwierdzając, że chce się z nią kolegować. Działało to zawsze w drugą stronę, a i nawet Midoro nie uznałaby w pełni za takowy wyjątek od reguły. Czy jednak gdyby znał ją trochę dłużej, dalej chciałby ją za przyjaciółkę? Gdyby wiedział trochę więcej, czy dalej by wyszedł z podobnym komentarzem?
Na dobrą sprawę nie miała pojęcia, co mu na to odpowiedzieć. Koniec końców uśmiechnęła się tylko delikatnie i skinęła mu głową. Bo co innego jej zostało? Stwierdzić, że to nie najlepszy pomysł, a później przepychać się, że wcale jest? Albo uznać, że się zobaczy, jakby już teraz tak naprawdę nie nadawał się w pełni do zostania nazwanym przyjacielem dziewczyny? A może w ogóle wypalić, że przecież już nim jest, będąc świadoma tego, że mogłaby tym nieopatrznie ściągnąć na niego problemy? Nie wiedziała jeszcze jak i jakie, jednak to chyba nie było aż tak istotne. Nie, żeby i bez tego nie mógł liczyć na Kurame w razie potrzeby, absolutnie. Miała tylko nadzieję, że mimo wszystko było to całkiem jasne i oczywiste.

Paradoksalnie rozmowa z Sayori, i po części również z Diarmuidem, usiana była zdecydowanie mniejszą liczbą rozterek, aniżeli temat zaprzątający jej głowę od czasów wydarzeń z Południowej. Wyjaśniła swój punkt widzenia, co w przypadku kobiety odbyło się zdecydowanie bez niepotrzebnych fajerwerków, z jakimi powoli zaczęła kojarzyć podobne wymiany: ze zbędnymi nieporozumieniami i dziwnymi wybuchami oburzenia. Tak jak dała odpowiedzieć Yōgan bez wchodzenia jej przy tym w słowo, tak widać było po twarzy Kuramy, że nie do końca chyba spodziewała się podobnej opinii z jej strony. No bo Wakuri wojownikiem? Huh. Nie przeszkadzała jej podobna łatka, w żadnym razie. Widziała siebie inaczej, to wszystko. Niekoniecznie chciała przy tym cokolwiek światu czy sobie wmawiać, a prędzej sprowadzało się do tego, że sama jako takiej definicji nie miała. Jeśli szła gdzieś w mniej pokojowych celach, to ze świtą najsilniejszych. Jeśli walczyła, to raczej nie miało to finalnie większego impaktu na cokolwiek. Tylko dlatego, że ktoś trzyma w dłoniach miecz nie znaczy, że należy go nazywać szermierzem. Ot, taka logika. Znowu jednak wtargnęła na jej lico żywa konsternacja, gdy to włócznik zabrał głos. Ale jak to nie nazwałby jej kupcem? Qué? Stanowiło to dla niej jeszcze większą rewelację zwłaszcza, że niejako przytaknął słowom Sayori. Można było mieć przez moment wrażenie, że podobne stwierdzenie ubodło biedną Kuramę w serduszko, jednak gdy tylko cała fala zaskoczenia minęła, ta parsknęła pod nosem, kręcąc przy tym delikatnie głową.
- Ojej... Kto by pomyślał? - rzuciła sama do siebie, po czym upiła część alkoholu z kieliszka. - Do Kusy przybyłam głównie w celach prywatnych, a nie biznesowych, więc chyba nie powinno mnie to wielce dziwić... Chociaż przyznam, że nie spodziewałam się cieszyć się kiedykolwiek podobną opinią. Skoro aż dwoje znamienitych ludzi uważa mnie za wojownika, nie zostaje mi chyba nic innego jak szczerze podziękować za uznanie.
...i definitywnie bez podważania opinii bardziej znanych w temacie. Bo chociaż Wakuri samą siebie widziała dalej bardziej jako kupca, aniżeli wielkiego woja, tak w takiej sytuacji zostało jej jedynie pogodzić się z faktem, że multiklasowała w battle merchanta. Gdy tylko stwierdzono, że jednak nikogo nie uraziła swoimi słowami, skinęła tylko głową. Świetnie. Bardzo dobrze, bowiem właśnie taki był cel: nie urazić nikogo. I chyba jednak jej się udało. Nie zmieniało to jednak tego, że uwagę tychże i tak zamierzała wziąć do serca. Ot, nie wiadomo, kiedy się przyda.

Komentarz Hao nie umknął i Waku, chociaż gdzieś w międzyczasie odwróciła się w międzyczasie ku stolikowi, gdzie grano w grę. Na dziewczynę, która definitywnie uniosła głos i zdawała się mieć drobne problemy natury towarzyskiej. Była to jednak tylko krótka chwila, po której uśmiechnęła się do łysego mężczyzny. Definitywnie Kusa. Jak tak kojarzyła, to wcześniej zdawał się mieć wąsa pod nosem. I bardziej zagospodarowaną głowę.
- Oh, nadzieja jest zawsze! Jakbyś jednak nie wiedział, jak dalej ugryźć ten problem, daj znać. Wspólnie z całą pewnością na coś wpadniemy.
Absolutnie. Tak to działało. Zawsze. Gdzie jednak osoba nie jest w stanie na coś wpaść, a dołoży się do równania Waku: rozwiązanie znajdzie się samo. Działało to też wtedy, kiedy to Waku nie miała na coś pomysłu, a dorzucało się jej jeszcze jednego towarzysza do pomocy.
Fakt, że zaczęła opowiadać o własnej ojczyźnie głównie wynikał z przekonania, że Diar mógł jakoś w niej dłużej nie bywać. Więc mówiła i mówiła, myśląc jeszcze nad tym, co można by dodać, aż w końcu ten uznał, że no tak, właściwie to był tam. I wychodziło na to, że widział większy kawałek Kraju Ognia, niż Kurama. Mrugnęła kilka razy mając wrażenie, że ostatecznie zrobiła coś strasznie niepotrzebnego... Ale właściwie taki Hao mógł nigdy nie być w okolicy. Albo Sayori. Także chyba jednak wszystko było w porządku!
- Hmm... Definitywnie bywało bezpieczniej. Chociaż czy szkoda... I tak i nie? - sama nie była pewna, bo jakby nie patrzeć sytuacja miała i plusy, i minusy - Czasem coś trzeba zniszczyć, by mogło z tego powstać coś innego. Ludzie to całkiem interesujące istoty. Pełne wad, a jednocześnie zdolne do przeciwstawienia się wszelkim przeciwnościom. Jakkolwiek przykro się patrzy na obecny stan kraju czy Kontynentu, kwestią czasu jest tylko, aż wstanie na nogi. Zahartowane przez niedogodności i gotowe na kolejne.
Tak naprawdę nie szło do końca powiedzieć, co miałoby miejsce gdyby nie wojna. Nikt z nich nie był w stanie przewidywać przyszłości, nikt nie miał podobnej wiedzy. Ba! Może gdyby nie Seitaro, miałoby miejsce coś gorszego? Albo gdyby nie wojna, Stary Kontynent i tak kwitłby jak nigdy? Mogli gdybać, jak najbardziej, jednak to tyle. Zero możliwości sprawdzenia, kto z nich byłby najbliżej ze swoimi założeniami, co chyba bolało Wakuri najbardziej. A i tak znalazło się coś, co uderzyło w nią jeszcze bardziej niż podobna niesprawiedliwość wynikająca zwyczajnie z tego, jak działał świat. Wyprostowała się na krześle znów wzrok zwracając ku Diarmuidowi. Wypił za dużo, absolutnie.
- Oh! Nie, to okropny pomysł. Gomene, Diarmuid-san, ale... na starość? Jaką masz pewność, że jej dożyjesz? Albo że będziesz wówczas rzeczywiście miał czas lub dość zdrowia? Nie chcę ci niczego narzucać, jednak jeśli można: jeżeli chcesz zwiedzić świat, zrób to teraz. Im człowiek starszy, tym mniej rzeczy go fascynuje. Mniej zaskakuje. Mniej interesuje. Im ktoś jest starszy, tym robi się coraz bardziej obojętny. Zwiedzając świat na starość, z całym doświadczeniem jakie uzbierasz do tego czasu, gdzie byś nie pojechał - może okazać się nudny i nieciekawy. A wierz mi, może nie byłam w wielu miejscach, jednak nie żałuję wstąpienia do żadnego z nich.
Spokój zdecydowanie nie znalazłby się na liście epitetów, jakie mogłyby w jakiś sposób opisać nagłe poruszenie dziewczyny, jaka to zdawała się niemalże próbować przekonać go do zrezygnowania z ruszenia bardzo złą drogą. Wakuri widziała zbyt dużo osób, i to, co gorsza, często nawet młodszych od niej, jacy zdawali się mieć niby te dwadzieścia, może dwadzieścia kilka lat, a po ich zgryźliwości i zainteresowaniu światem mogłaby śmiało dać im coś koło osiemdziesięciu. Były też przypadki, gdzie w zależności od sytuacji mogłaby im dać od lat dziesięciu do około pięciu tysięcy. W każdym razie bez sensu tak zostawiać ekscytujące rzeczy na prawdopodobnie nigdy.

A skoro o ekscytujących rzeczach mowa, walka dla zabicia czasu i zwykłego sprawdzenia się nie brzmiała jak nic złego. Właściwie wpisywała się w ten rodzaj, jaki Kuramie w żaden sposób nie wadził i nawet mógł stanowić swego rodzaju rozrywkę. Widząc więc możliwość, by spróbować swoich sił wcześniej, aniżeli później, czemu miałaby nie zasugerować rozwiązania, jakie to przyszło jej na myśl? Po minie Diarmuida już widziała, że cokolwiek wymyśliła, musiało być pomysłem dobrym i zostanie jedynie domówić, gdzie ten ich fenomenalny pojedynek winien mieć miejsce. Nim jednak ten zdążył cokolwiek Wakuri odpowiedzieć, pojawiła się ONA - niszczycielka dobrej zabawy i uśmiechu dzieci, jaka to postanowiła zgasić ich zapał, a na co dwudziesto-trzy letnia hybryda spojrzała na nią z niewypowiedzianym no ale mamo, noo!, będące wyrazem zaskoczenia wymieszanego z czystym zawodem. Bo trochę miała rację. I trochę ciężko było polemizować z podobną logiką.
- I tak umieram. To nie tak, że za tydzień czy dwa przestanę...
...co nie oznaczało, ze nie mogła spróbować. Mruknęła cicho, chociaż po głosie szło poznać, że raczej dobrze zdawała sobie sprawę z tego, jakoby z lepszym argumentem i tak nie była w stanie wyjść. Z resztą! Umierała czy nie, rzuciła swoim komentarzem praktycznie nieprzejęta. No bo, naprawdę - co gorszego może jej się stać? Nerkę straci? Z tym, że dalej zostawał jeszcze Diarmuid. Diarmuid, jaki w najlepszym stanie przecież też mógł jeszcze nie być, to też finalnie westchnęła ciężko i dopiła kieliszek, uznając zwycięstwo Sayori.
- O, a właśnie! Hao-san, byłbyś w stanie powiedzieć coś więcej o Iwie? Przyznam, że nigdy nie miała okazji witać w tamtejszych rejonach i zgaduję, że mogę już nie mieć okazji.
Dodała zaraz po tym, jak miejsce miała cała debata o wolności czy dołączaniu gdziekolwiek, do której wyjątkowo własnej cegiełki nie dokładała. Cóż mogła? Z jednej strony odkąd pozwoliła sobie na większą autonomię w kwestii swojego miejsca pobytu, świat zdawał się stać przed nią otworem. Mogła iść, gdzie chciała. Gdzie się jednak tak naprawdę nie było, jeśli się koniec końców nie wróciło do domu. Ten chociaż sama miała, nie koniecznie był znowu miejscem, w jakie wracać chciała czy mogła. Nie przez to, że nie byłaby w nim mile widziana (a przynajmniej nie byłaby widziana niemiło, to na pewno), ale przez własne problemy. Problemy, jakie mogły omyłkowo postawić ów dom w ogniu. Poza tym zaś? Widząc pijącą Reannę, sama uniosła znowu kieliszek. Czy kapłanka pić powinna? Pewnie nie. Ale tak samo nie powinna siedzieć na froncie jednej z najbardziej niebezpiecznych bitew czy przeżywać śmierci swoich dwóch współtowarzyszek. Można też spojrzeć na sytuację z innej perspektywy: skoro była pilnowana przez Hao, krzywdy w ten sposób zrobić sobie nie powinna. Jeśli zaś i tak postanowiłaby sięgnąć po alkohol tak, czy inaczej - lepiej w ich towarzystwie niż wśród bardziej podejrzanych ludzi.
Alko-Jajko
Nie tylko samym piciem z kolegami żyje człowiek. I nie-człowiek też, jakby nie spojrzeć. Siłą rzeczy musiała w którymś momencie tego biesiadowania podejść do blond Yamanaki chociażby przez sprawę, jaką do niej miała. A nawet dwie. Poczekałaby więc na moment, w jakim nie byłaby specjalnie zajęta innymi osobami, po czym podeszła. Trochę niepewnie, jakby nie wiedząc, czy czasem na pewno to, co robiła, miało większy sens. Dłonie miała za sobą, jakby splecione, ale w gruncie rzeczy trzymała pomiędzy palcami niewielką kopertę. Nie zaklejała jej jednak, pozwalając jej obijać się póki co o pośladki zakryte materiałem zdobnej yukaty.
- Yamanaka-san, czy mogłabym zająć chwilę? - proste pytanie, jakim zawsze warto zacząć! Tak też zrobiła i teraz. - Pierw chciałabym przede wszystkim podziękować za pomoc Midoro. Wierzę, że niedługo wróci do zdrowia, jednak wiem też, że gdyby nie wsparcie medyczne, jego sytuacja mogłaby być dość... skomplikowana. Mocniej niż była. Miałabym w zasadzie dwie prośby, jeśli można. Jedna związana poniekąd z wydarzeniami z Południowej, a druga... Powiedzmy, że to sprawa nieco bardziej prywatna. I chyba od niej zacznę, jeśli mogę.
To powiedziawszy puściła jedną dłonią kopertę, przekładając ją przed siebie i łapiąc po bokach, jakby pierw w ogóle chcąc pokazać Aiko przedmiot, jakiego ów prośba miała dotyczyć.
- Jeśli dobrze pamiętam, należysz do Sakury, prawda? Potrzebuję kogoś, kto dostarczyłby jedną rzecz jednej osobie. Z pewnych przyczyn nie chcę jednak polegać w tej kwestii ani na Hikarim, ani na Tsubaki-san. - i trochę miała nadzieję, że nie będzie musiała tłumaczyć, dlaczego. - W każdym razie: czy mogłabyś dostarczyć po biesiadzie list do Uzumaki Yuri?
Chyba powinna dodać do tego jakieś -sama, ale na dobrą sprawę nie była to jej przełożona. Nie była też w zasadzie Daimyo, a chociaż trzymała się tych zwrotów z grzeczności w samym liście, tak w rozmowie było trochę ciężko jej określić, jak w zasadzie zwracać się do Kage wioski ninja. Inna sprawa, że jakby ktoś nagle ją zdzielił za to, że to tak nie ładnie bez honoryfikatorów i w ogóle to be Waku, to pewnie by się poprawiła, bo co innego poczciwej dziewczynie by zostało?
- Druga prośba jest trochę bardziej problematyczna, mam wrażenie. Widzisz, Yamanaka-san - wiem, że nigdy nie będę żadnym medykiem. Możesz mnie uznać za beztalencie w wielu waszych dziedzinach jak tak myślę. Ilekroć jednak myślę o tym, jak skończył Midoro myślę, że dobrze byłoby przyjrzeć się tematowi tak, czy inaczej. To trochę frustrujące nie móc nic zrobić w takich momentach, a fakt, że drużyna w jakiej miewam chadzać też raczej specjalnie ukierunkowana na medycynę nie jest... Um, jakby to powiedzieć. Czy miałabyś jakieś wskazówki, od czego najlepiej zacząć jakieś większe zgłębienie tematu, chociażby i nawet od teoretycznej strony? Nawet jeśli w życiu nie będę w stanie używać chakry do leczenia kogokolwiek, chyba wolałabym chociaż wiedzieć, jak kogoś w razie potrzeby zszyć, niż nie wiedzieć nawet tego...
Miejsce, książki, cokolwiek. Nie chciała zawracać Aiko głowy uczeniem kogoś tak opornego na wiedzę jak Kurama, zaś znając swoje próby z różnymi innymi dziedzinami shinobi już zdążyła poniekąd zaakceptować fakt, że trzy to jej całkowite maksimum i wszystko poza iluzjami, pieczętowaniem i miotaniem ogniem jest zwyczajnie ponad nią. Z drugiej strony dwa kawałki skóry też umie ze sobą zszyć, to może jak to będzie skóra ludzka czy inna tkanka to też da radę? No, jak nie spróbuje, to się nie dowie.
► Pokaż Spoiler | Pasywne zdolności & pieczęcie oraz unikaty
Zdolności pasywne- z wyjątkiem atutów i biegłości
Pieczęcie
  • Kin'in - pieczęć umieszczona na grzbiecie prawej dłoni. Normalnie niewidoczna. Niweluje niechęć ludzi w stosunku do Wakuri spowodowanej przez jej zerodowaną chakrę. Nie działa na zdolności sensoryczne i postrzegania chakry.
  • Hiraishin no Jutsu - pieczęć na kraku nałożona przez Shikō.
Unikaty
  • Garahaddo no Kōkei-sha - naszyjnik z zamkniętą duszą Galahada. Tłumi częściowo negatywne skutki części wad mentalnych.
► Pokaż Spoiler | Ekwipunek na fabule
Tis not much, but it's an honest work
Na plecach:
  • Wielki zwój z mapą Podziemi Baibai (WIP)


Na szyi:
  • Dłuższy, imitujący złoto łańcuszek z chakrą Shikō do Gentōshin no Jutsu, a na nim:
    • pierścionek z czarnym kryształkiem (Połączony Kagayaku Rantan z: Uchiha Hikari)
    • niewielkich rozmiarów czarny koralik (Połączony Kagayaku Rantan z: Dōhito Midoro)


Prawa kieszeń:
  • Mały zwój [Naginata [2] ]
  • Kunai x1
  • Mitsurugi Kunai x2


Ukryta wyrzutnia kunai [prawa ręka]
  • Kunai x1
Lewa kieszeń:
  • Mitsurugi Kunai x3


Czarna, skórzana torba biodrowa
  • Średni zwój [Prowiant, ubrania na zmianę, rzeczy codziennego użytku]
  • Średni zwój [Wypakowany alkoholem z biesiady w Baibai]
  • Średni zwój [Bombka dymna x5 | Bombka świetna x5 | Krótkofalówka x1 | Notka Wybuchowa x4]
  • Średni zwój [Warming Shot x3 | Lokalizator}
  • Średni zwój [Wypakowany przekąskami z biesiady w Baibai]
  • Średni zwój [20m Bandaża | 6 lodów z podwójnym patyczkiem]
  • Kunai x3 [w tym jeden z Wybuchową Notką]



Obrazek
Awatar użytkownika
Norka
Posty: 954
Rejestracja: 29 lip 2022, 0:50
Ranga dodatkowa: Daimyo
Discord: hanialke
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:
Osiągnięcia:

Re: Bar i strefa chilloutu

Satoru
Jaki powód był, dla którego Satoru zareagował na słowa Fuuki w taki, a nie inny sposób? Megumi bez Kokorogana nie mogła być tego pewna, bazując jednak po mimice twarzy… zdecydowanie coś mu się nie podobało w tym, co Fu powiedziała. Słysząc odpowiedź szarowłosej, Inuzuka jedynie prychnął.
Szkoda psów – powiedziałby jedynie, by usiąść sobie, będąc jednocześnie uspokajany przez Aburame. Megu również starała się jakoś załagodzić sytuację. Wydawało się być względnie opanowane, gdyż Satoru nie wyglądał, jakby zamierzał Fuuce poświęcić więcej swojej uwagi, jego psy również leżały grzecznie przy jego nogach, choć wciąż uważnie obserwując, czy Fu czegoś przypadkiem nie zrobi. Sam Inuzuka upił łyk alkoholu… który zdecydowanie wchodził mu zbyt dobrze i zbyt szybko.
Potem zaczęły się dziać bardzo dziwne rzeczy w postaci Haruki z jej niecnym planem i użyciem wachlarza, obrażona Ruika, niekomfortowe pytania jak chociażby te zadane przez Sayu. Inuzuka odsunął się od Magumi, odchrząkując trochę, by wypić kolejną kolejkę.
Nie – odpowiedziałby krótko i na temat Yogance, nawet nie spoglądając w jej stronę, choć gdyby zerknęła w jego kierunku to chyba widziała lekki rumieniec na jego twarzy? Może był on spowodowany ilością alkoholu, którą wypił Inuzuka? A może to Sayu miała przewidzenia, bo nagle zaczęła czuć, jak alkohol mocno uderza jej do głowy, aż się lekko zakręciło, ale tylko przez chwilkę i dalej już było okej, mogła dalej dyskutować z Fuuką kwestię zostania Jashinistką!
Satoru postanowił wyjść z przybytku, najwidoczniej mając dość tego towarzystwa. Z podobnego założenia wyszła również i najstarsza Hoshino, która przejęła też swoistą inicjatywę, zamierzając zaciągnąć Megu do Inuzuki, który cały czas siedział przed barem, wpatrując się w niebo. Jego dwa dobermany leżały tuż obok, a Saku – ten większy, na którym to Megumi miała przejażdżkę – miał na udach Satoru położony łeb, wpatrując się ślepiami niczym u cielaka w swojego pana.
Ugh, ja… dziękuję, Haruka. – Posłałby jej lekki, choć smutny uśmiech w odpowiedzi na pierwsze słowa w kwestii pójścia poszukania Ruiki. To co jednak wyszeptała mu na uszko sprawiło, że na twarzy Inuzuki pojawił się lekki szok, z którym też to spojrzał na nią, zdecydowanie wyglądając na takiego, jakby nie wiedział, co ma powiedzieć. I Haruka nawet nie poczekała zbytnio, żeby na to zareagował, bo nim zdążył cokolwiek powiedzieć to już jej nie było. – Czemu nic w moim życiu nie może być proste – mruknął, bardziej do siebie niż do leżącej na Saku Megumi. Zerknął na nią, spoglądając przez ułamek sekundy. Zrobił ruch ręką na parę centymetrów, jakby chciał w jej kierunku sięgnąć, jednak szybko cofnął dłoń, odwracając się jakby speszony i z powrotem wbić gdzieś w przestrzeń przed siebie, aczkolwiek najwidoczniej kątem oka zauważył, że Aqua wyciągnęła w jego stronę butelkę, bo po nią sięgnął i upił łyk. – He? – wyrzucił z siebie Satoru na oskarżenie o kłamanie. Zdecydowanie Megumi go zbiła z pantałyku. Nawet na nią spojrzał, widocznie skonsternowany! – Przecież nie pytałaś? Przepraszam, jeżeli nie powiedzenie Ci o moim wieku Cię uraziło… nie miałem niczego złego na myśli, nie myślałem też, że to istotne... – Satoru zaczął się tłumaczyć, wyglądając i brzmiąc na lekko nerwowego. Pod koniec się zatrzymał, jakby chciał jeszcze coś powiedzieć i tak trwał z pół sekundy na wpół otwartymi ustami, by koniec końców chyba zrezygnować.
Ostatnio zmieniony 02 sty 2024, 21:32 przez Norka, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
Prowadzone wątki
Przygody 3/3
贖罪道 | Droga do odkupienia - Maji Seitaro
心を慰めるために | Ku pokrzepieniu serc - Yokomine Yozora, Mitsukyevu Uiriamu, Takatsukasa Jugemu
活動中の諜報員 | Agentki w akcji! - Hoshino Aiya, Hoshino Haruka, Hoshino Megumi
Misje 5/4
Ranga C
Ranga B
Ranga A
Inne 2/2
Awatar użytkownika
Yasei Souh
Posty: 176
Rejestracja: 14 maja 2021, 13:51
Ranga: Genin
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Techniki:
Bank:

Re: Bar i strefa chilloutu

Na oczach Souha odbywały się jakieś dramaty w sferze romantycznej niektórych osób, co niespecjalnie go przejmowało, bo ekipa, z którą tu siedział była wyjątkowo sztywna. W sensie ta ekipa mocno kolorowych dziwnych pań, które obrażają się o picie, palenie i rozmowy o seksie w barze pośród samych praktycznie dorosłych osób. Trzeba przyznać, że zachowanie to dosyć dziwne i nawet pośród szlachty rzadko spotykane. Souh nie zamierzał się jednak nimi specjalnie przejmować. Skoro nie zamierzali z nimi siedzieć, to nie ma po co ich do tego zmuszać. Jedyny zryw Souha był gotowy wykonać, gdy psy mr. Satoru zaczęły groźnie wyglądać, ale bardzo szybko czerwonowłosy wrócił do pełnego luzu z U-Bootem w ręce i fajką w gębie. Zaczynał na sobie bardzo mocno odczuwać działanie alkoholu, ale nie zamierzał przestawać pić. Skoro już tak się tu poczuł jakby wrócił do starych czasów, to przynajmniej ten wieczór może poświęcić na udawanie, że wszystko jest dalej tak jak było, a on nie przeszedł tej całej nieprzyjemnej drogi swojego życia. "Orion, daj znać gdyby ktoś postanowił być... skry.... ksstryóbujcom. No, wiesz o co chodzi." powiedział w myślach do towarzyszki swojego życia, która zawsze wiedziała o nim wszystko, aż od najwcześniejszego dzieciństwa. Nie zamierzał jednak czekać na odpowiedź, bo pytania i alkohol musiały dziać się dalej.
Czarnowłosa pani bez brwi stwierdziła, że kiedyś odwiedzi go w Hanie i trzeźwy Souh zapewne bardzo by się tą wiadomością przejął, bo chciał, żeby ludzie na ogół omijali go szerokim łukiem, a teraz stał się rozpoznawalny przynajmniej przez jedną osobę - a tego nie chciał. Trzeźwy Souh zapewnie miałby nadzieję, że to tylko takie pijackie pierdolenie o odwiedzaniu i miłości, ale Souh obecnie trzeźwy nie był, więc na jego ustach zawitał kolejny uśmiech.
- No i doskonale. Zapraszam w moje skromne progi! - zaczął swoją wypowiedź otwierając ręce szeroko, tak że osoby siedzące obok niego zapewne musiałby zrobić unik, żeby nie dostać nieostrożną kończyną prosto w twarz - Zrobim razem burdę w jakimś chujowym barze. Akurat znam jeden, który jest wyjątkowo paskudny. - dodał wspominając jak po jednej wizycie w tymże barze Souh skończył naćpany jak cała wioska crackheadów. Oczywiście nie było to specjalnie, ktoś musiał mu czegoś dosypać. Z tej sytuacji chociaż jedna rzecz była dobrą wiadomością - poznał Orion, o czym narazie jeszcze nie wspominał, bo nie miał siły tłumaczyć, że ma dwie kobiety w głowie, ale żadna z nich nie istnieje w świecie materialnym. W każdym razie ciężkie jest jego życie, dlatego wyciągnął kolejnego papierosa, którego odpalił od końcówki tego obecnego jaki się dopalał już do końca.
- A co do twojego tyłka, to myślę, że znalazłbym dla niego faktycznie lepsze zastosowanie niż otwieranie tam parasola. - odpowiedział do Fuuki, która ewidentnie rzucała mu wzywanie każdym swoim gestem, czynnością, słowem. Znaczy się nie rzucała mu wyzwania jako jedynemu, bo każdy poniekąd otrzymywał od niej różne podteksty i gesty, ale jednak te konkretne dotyczyły jego, a jak już pisałem Souh przestawał być trzeźwym mnichem i tylko Orion wiedziała do czego zdolny jest mocno pijany Souh - bo on sam tego nie za bardzo pamiętał. Dlatego też zanim odsunął swoją twarz chuchnął jej prosto w nos dym i smród alkoholu, który spożywał. - I dla twojej informacji Hanagakure nie ma zasad, musisz tylko mieć siłę, żeby się przeciw... przeciw... no, najebać temu, co ci czegoś zabrania. - wzruszył ramionami - A tak się składa, że Yomeiowi jeszcze nikt nie najebał. - co mówiąc nie wyrażał ani złości, ani żadnych innych negatywnych uczuć. Ot sam nie lubił mieszkać w tamtej wiosce, ale już się do niej przyzwyczaił. Może ludzie szumowiny, ale za to wiedział czego się po nich spodziewać, a tutaj nigdy nie wiadomo czy ktoś nie chce ci wbić noża w plecy.

Wtedy nadszedł ten moment. Moment, kiedy Fuuka postanowiła być Fuuką jeszcze bardziej niż była do tej pory. Gdyby trafiła na Yaseia o mniejszej zawartości krwi w alkoholu, to ten zapewne w tym momencie by wstał i wyszedł, albo udał że ma coś do zrobienia. Nie tym razem jednak. Souh spojrzał na nią wyzywającym wzrokiem tak jakby akceptował jej challenge i niespecjalnie przejmował się słowami Haruki, czy tam innej idolki - w jego oczach wszystkie i tak były takie same. Już odpinał pasek swoich spodni, ale wtedy zapewne musiała paść pewna kontra do Hitoshiego, a Souh natychmiast zamarł w swoich czynnościach tak jakby wróciła mu trzeźwość myślenia na jakiś ułamek sekundy. Daimyo? Ożenek? Kuzyni? W tym momencie zalała go ogromna ilość wspomnień i spojrzał na czterorękiego, jakby ten był największym wrogiem Souha. Rozejrzał się po ludziach dookoła badając ich reakcję, ale wtedy weszła znowu ona cała na... nago(?). Dosłownie w tym samym momencie, nie zdając sobie sprawy z tego co robił, Souh podniósł kufel ze swoim drogocennym napojem i wypił go jednym haustem wpatrująć się w kobietę, która ewidentnie o cnocie słyszała tyle, co normik o stopniach żółtości papieża. Nie ukrywał się już jednak ze swoimi zamiarami, bo alkohol trafił tam gdzie powinien już do końca, pod wpływem serca, które zaczęło pompować krew przez jego ciało dużo szybciej niż robiło to do tej pory. Teatralnie Souh zawiesił pusty kufel, z kieliszkiem w środku, obok swojej głowy, a potem puścił go tak, że ten rozbił się o ziemię obok niego.
- Ups! Pszepraszam, kufel mi spadł, zaraz posprzątam. - powiedział do nich, a następnie zszedł ze swojego krzesła, żeby schylić się pod stołem i "posprzątać", ale co robił zapewne wszyscy wiedzą... No zbierał większe kawałki szkła lennyface żeby nikt sobie krzywdy nie zrobił. W międzyczasie mógł nieco bardziej podziwiać widokiii... podłogi i tego jak ładnie była ułożona. Na tej podłodze stały też zresztą całkiem fajne nogi... od krzeseł. No w każdym razie spędził chwilę pod stolikiem, a następnie przekazał szkła obsłudze, która zapewne chciała posprzątać po swoim "gościu".
- Ciebie droga panno ta zasada nie dotyczyła, ale skoro wszyscy są tacy tajemniczy. - powiedział do nich, a w miedzyczasie zamiast usiąść na swoje miejsce obszedł dookoła stół, aż znalazł się zaraz obok Fuuki, gdzie przystanął razem ze swoim kolejnym pełnym kuflem - Mogę tu z tobą usiąść? Koło mnie sprzątają i jest jeszcze pełno szkła. - rzucił do niej przerywając swoją wcześniejszą wypowiedź, ale niespecjalnie czekał na pozwolenie, bo wewnętrzny cham mu na to nie pozwalał. Co zamierzał? Ot posadzić ją sobie na kolanach, ale jeśli zachowałaby się brzydko i pomimo prób stawiała opór, to zamierzał pójść po swoje krzesło i przestawić zaraz obok jej krzesła. Mogła siedzieć na nim, albo obok niego. Souha chuja to obchodziło, którą drogę by wybrała. - W każdym razie może zmienimy grę na prawda/wyzwanie? Ta jest jakaś nudna. Za mało się dzieje. - powiedziałby gdyby już zajął swoje miejsce. - Albo możemy przenieść imprezę do mnie. - zasugerował bardzo cicho tak, żeby tylko pewna osoba obok mogła usłyszeć.
Prowadzone WątkiRetsu
Sloty4/5
Persona non GrataS - Fumei Mesai
Supertitions and WitchcraftB - Katsuse Hatsuri
Enter the DragonC - Yuki Azuma
The Bandit HuntC - Hattori i Miko
Awatar użytkownika
Kurogane Hao
Posty: 234
Rejestracja: 07 cze 2021, 10:12
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Bar i strefa chilloutu

FUKA part.

Trochę tam pogłaskała. Jednak więcej dane być nie miało przynajmniej na to się zanosiło. Nie istniała instrukcja obsługi do Hao. Gdyby istniała zapewne była by to bardzo dziwna instrukcja obsługi. Tak to jednak działo się gdy przeżycia kogoś są bardzo dziwne. Pozostawiając swoiste wspomnienia i Red flagi. Ostatnim razem gdy go złapała niezbyt znana dziewczyna bez pytania stracił spory kawał skóry. Możliwe że temu był bardziej przewrażliwiony wówczas poszedł z tym pozwolił trzymać się za nadgarstek. Teraz jednak woli dystans. Rozmowa jednak była czymś co jednak było naturalne. Też ten jeden incydent nie sprawił że nagle bal się kobiet to też zdarzyło się zalukać. W sumie proste sprawy. Słysząc pokrętną logikę Fuuki Hao aż polał sobie kolejnego. Wypijając szybko.
- Tak bardziej chodzi mi o zaznajomienie się niż przelotne o widzę go. W końcu to że się kogoś widzi nie znaczy że się kogoś zna. Słysząc jej stwierdzenie odnośnie tego że nie wie czy ją to interesuje to cóż właściwie akurat z tym miał podobnie. Co sprawiło że na to się uśmiechnął.
- Właściwie też zazwyczaj nie jestem jakoś wylewny i nie lubię zbyt dużo rozmawiać. - Stwierdził szczerze. Po na następne słowa stwierdził.
- Rozumiem Fuuko z zaa tamtych drzwi. Polać ci? - Zapytał szczerze zwyczajnie myśląc że czemu by nie polać kolejnej kolejki i jej. Wiedział że rozmowa raczej nie będzie się lepić. W końcu on nie był dobry w rozmowy. A ona była bardzo specyficzna nawet jak na standardy Hao. Choć czy bezdomny Hao miał jakieś standardy to było dobre pytanie.

AIKO TSURU RIE, Yamanakas part.


- Zgadzam się. - Odparł jeszcze łysy typ Rie nim że jak ująć można pognał alkoholizować się w innym miejscu kończąc z tym wątkiem.


DIARMUID WAKURI REANNA SAYORI. Może OKAMI?

Hao więc w najlepsze rozlewał Alkohol nieletnim oczywiście dalej w myśl nie upijmy za mocno tylko troszkę gdy zaczęły się dziać rzeczy. Aczkolwiek najpierw po kolei. Najpierw kwestia pokonania Yuri Hao musiał oczywiście wtrącić.
- Najpierw przydało by się utrzeć nosa bardziej popapranym indywiduum takim jak ten cały zero. Głupio było by skazać się na porażkę przez dawne niesenacki - Stwierdził. Dalej to była już kwestia sprawy powiązanej z utratą włosów.
- Kusa jak najbardziej Kusa. To ja Wąsik dałem cynk o pladze też pomogłem z tym wielkim murem. W sumie do końca kusy używałem tego pseudonimu ale wąs się nie ostał. Plaga Shi po prostu zabrała. - Odparł szczerze. Dalej była kwestia bezdomności. Trochę też poruszona przez nieznaną mu kobietę. Pechowo w końcu przebył nieco za późno na jej przedstawienie do Wakuri.
- Trochę to prawda. Jednak mimo wszystko gdyby nie zamknięcie Iwy zapewne nie skończył bym jako wędrowiec. Co do wiosek prawie żadna mi nie odpowiada. Ame wioska rodzinna jednak ja w pewien sposób nie czuję nic do rodziny. Ani nie mam nikogo naprawdę bliskiego w Ame. Sakura zaś to służbistów pełną klasą... Hanagakure cóż Idea piękna, wykonanie tragiczne. Chętnie wywrócił bym kilku Daymyo w cholerę. Taki jeden podpadł Iwie. Albo innej władzy totalitarnej mówiącej jak mamy żyć. Jednak kapryśność samego Kage... dziwne rzeczy tam się dzieją. Do tego przyciąga to całkiem sporo chorych popaprańców. Przekonanych o swojej wyższości aż potem trzeba ich permanentnie wysyłać na spoczynek. W tym kulcie siły zapominają że stają się tym z czym mieli walczyć. Co gorsza większość rodziny wylądowała w Hanie... Trochę ich rozumiem. W teorii gdy jest się silnym to idealne miejsce. Świat bywa dziwny. -
Stwierdził szczerze. W końcu to co potrafiło się dziać przerastało Haowe pojęcie. Kapłanka wypiła swoją pierwszą dawkę. Cóż była to ciężka dawka. Ale jakoś przetrwała. Sprawiło to że postanowił zapytać Reannę.
- Właściwie Reanno to skąd jesteś? Dobrze się tam żyje? Ciekawie tam jest? - Zapytał zdając sobie sprawę że naprawdę niewiele wie o tym skąd Jest Reanna. Aczkolwiek Jego Łyse modyfikatory do rozmowy zapewne robiły swoje. Do do tego jak było w iwie. Cóż było kamiennie i wyboiście dlatego też Hao powiedział.
- Wioska ninja jak wioska niegdyś nie było aż tak wielkich różnic choć w Iwie klany zdawały się mieć większe znaczenie niżeli w takiej na przykład sunie. Poza tym umiarkowanie. -

Gdy nagle no właśnie stanęło się Fuuka w Stoliku obok powiedziała i to znacznie głośniej Hao popatrzył złowrogo w kierunku tamtego stolika. Mógł by puścić Sakki ale doskonale wiedział że Wakuri akurat to posiada znacznie silniejsze. To co będzie się kompromitował. Byli blisko. To też tak głośniej powiedział dalej z założonymi rękoma.
- Jakoś pomóc? Fuuko z zza tamtych drzwi? -
Powiedział to całkowicie poważnie. Jednak mogło to wzbudzić poczucie absurdu. Hao jednak tak miał, zupełnie jak Shi zaczął wypominać wizytę w innym wymiarze aby się zczadzić. Aby następnie po chwili odczekania i obserwacji powrócić do picia i rozpijania Reanny w najlepsze. Wolał po prostu pić kiedy mógł i no właśnie bez zbędnych pytań. Znaczy takich wymuszanych od ktoś chciał to gadał. Odpalił również pasywnego Sensora aż dziesięć metrów aby upewnić się że żadne techniki nie polecą. Jednak z nieznanych dla obserwujących powodów Hao strasznie pobladł. Mogło to mieć coś wspólnego z towarzyszkom albo alkoholem. W każdym razie to nie pierwszy raz ktoś wywoływał u Hao obrzydzenie. Więc trzymał się dzielnie acz blado. Z sensora zrezygnował przynajmniej na razie.

AIKO INTO FUTURE

Cóż Aiko zdawała się stosować metodę odwrócenia uwagi. Niestety Hao od razu czuł próbę pocieszenia na co powiedział spoglądając prosto w oczy Aiko. I zaczął walić stalową logiką.
- Nie potrzebuję pocieszenia. Potrzebuję siły i możliwości. Inaczej nic się nie zmieni. Szczególnie gdybanie. Jeśli umiała byś cofać czas wówczas możemy pogadać o przeszłości i gdybaniu co gdyby. Inaczej nie ma to sensu. Są tylko fakty. Gdybym umiał leczyć pozbierał bym siebie. I tą chuninkę. Pozlepiał by Diarmuida to może uniknął by ataku Shi. -
Był szczery do bólu. W końcu rozmowa o tym co się kiedyś stało miało swoje właściwości terapeutyczne nawet i dla Hao. Jednak On wolał o wszystkim po prostu zapomnieć. Wyciągnąć wady, Naprawić je i załatać. A następnie zapomnieć o sprawie. Zbyt wiele krwi po prostu widział.
- Przy utracie przytomności pewnie będę już martwy i nie będzie mnie to obchodzić, to nie wada. Po prostu tak działają. - W końcu aby coś zostało musiało by albo być stosunkowo proste i zapieczętowane albo musiało by mieć część jego duszy a to z kolei bardziej niebezpieczne i skomplikowane.


Wypito Lista:
-2 Kieliszki Whiski
-1 Kieliszek Rumu
Ostatnio zmieniony 03 sty 2024, 17:37 przez Kurogane Hao, łącznie zmieniany 5 razy.
Awatar użytkownika
Senju Rie
Posty: 265
Rejestracja: 28 kwie 2021, 9:32
Discord: Tora#0227
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Bar i strefa chilloutu

Tsuru, Aiko, Izumi & Hikari
Tsuru była niezwykle ciekawską personą, a Rie wciąż nie mogła powstrzymać się od uśmiechu, ze względu na spokój ducha i radość ze spotkania bliskich. Jej pytania były ciekawe i może ktoś inny miał na nie lepsze odpowiedzi. Ona sama zaś była czasami zbyt prostolinijna, by na nie odpowiedzieć. Wierzyła w ludzką naturę, że nie ma ludzi od narodzin złych. Nie zastanawiała się nigdy nad tym, kto przed nimi wykonywał tego typu zlecenia na Nowym Kontynencie. A w jaki sposób się komunikowała już powiedziała - dzięki Aiko-sensei-nee-san. Dobrze więc, że blondynka zdecydowanie bardziej rozbudowała jakąkolwiek wypowiedź, którą czerwonowłosa mogłaby udzielić. No i opowiadała niezwykle ciekawe rzeczy, więc jakże mogłaby je zwyczajnie zignorować, choć nie da się ukryć - spoważniała, na myśli o Zero. Był zagrożeniem dla świata. Słysząc natomiast skromność swojej mistrzyni spojrzała na nią z lekko rozbawionym głosem i konspiracyjnie szepnęła do reszty przy stoliku:
-Tej skromności się nie wypleni. - choć nie było to tak ukryte, by jej mistrzyni tego nie słyszała.
Gdy zaś przyszedł moment na jej opowieść z Kaminari no Kuni... tak. Były to męczące wydarzenia. Na tyle, że gdy o nich wspominała, nawet nie odczuła lekkiego gestu swojej mistrzyni. Może jej podświadomość się uspokoiła, jednak ona sama? Nie. Musiała to wszystko, spokojnie przeprocesować. A jeszcze wcześniejszych traum nie przepracowała. Ciężko. Na szczęście - Aiko-san na pewno pomoże. Tak jak teraz. Kolejny dowód na tęże tezę. Dopiero, gdy Aiko ponownie się odezwała, mówiąc o jakichś tytułach i przywilejach pokręciła przecząco głową.
-To moja rola jako medyka Aiko-sensei-nee-san. Wiesz o tym doskonale. - you silly goo.se, chciałoby się dodać. -Plus nie byłam w tym sama. Poza Naną-chan był też Gin-san oraz Tanbō-san, to na pewno usłyszysz to wszystko zarówno w formie ballady jak i plotek. - zaśmiała się na wspomnienie obu łasicokształtnych. -Myślisz, że zyska u Hany kilka punktów? - zapytała, na moment wręcz zapominając o innych uczestnikach tej rozmowy.
Wysłuchała jednak jej dalszych słów i opowieści swojej mistrzyni. Zagryzła dolną wargę, słuchając tego, co się działo. Czy to było to, co stało się Midoro? Wzdrygnęła się lekko na samą myśl. Nie wiedziałaby jak wtedy zareagowałaby. Dobrze więc, że była tam blondynka. Ponownie "Aiko-san na pewno pomoże" znalazło swoje miejsce. Zaiste prawdziwe to słowa, a przez to - perfekcyjna mantra. Uważnie jednak wysłuchała tego, co Hikari oraz Izumi mieli do powiedzenia. Skinęła głową, słuchając porady Izumi. Jeśli mają stawić czoła San, będą musieli stawić czoła jej zdolnościom kontroli umysłu. Pomysł liderki klanu Uchiha miał jak najbardziej sens. Dopiero na wspomnienie o TT uśmiechnęła się lekko, ale przecząco pokręciła głową.
-Jak mówiłam, była moją pacjentką. I będę się martwić. Jak o was też. Może to nie była długa znajomość, ale nie chciałabym, by coś wam się stało. - zwłaszcza, że byli dawnymi mieszkańcami Liścia.
Jej uśmiech zdawał się zaś stanowić dowód szczerości jej słów, choć na wspomnienie maszyn sama się zmartwiła i zamyśliła.
-Też nie wiem. Jeśli Smocze Imperium macza w tym palce... może być niebezpiecznie. - był to jeden z najpotężniejszych krajów na Nowym Kontynencie. Lekki szok na moment wymalował się na jej twarzy, gdy ręką sięgnęła do naszyjnika, zanim ponownie nie uśmiechnęła się delikatnie. -Przepraszam na moment. - powiedziała i wstała od stołu, z zamiarem jednak szybkiego wrócenia tam, gdy już załatwi sprawy z Rylis.
Rylis
Rie szukała jakiegoś bardziej ustronnego miejsca, cichszego i bardziej spokojnego, by nikt jej nie przeszkadzał, ale by mogła na spokojnie zapytać delikatnie wróżki:
~Rylis-chan? Wszystko w porządku?~ zapytała telepatycznie, z wyczuwalną troską w głosie.
Ostatnio zmieniony 03 sty 2024, 21:45 przez Tora, łącznie zmieniany 1 raz.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Hotel & Spa "Saisei"”