Pod rzekami Cienia - Into the Darkness暗闇の中へ
Przy głaskającej wymienia Kegawy, Wakuri oraz Midoro, była też okazja porozmawiać o kwestiach związanych z pijawkowo-wijowym rodzeństwie. Dość krótka wymiana zdań, jednak teraz, gdy kocia dziewczynka była tak blisko, tylko głupcy by uznali, że nie słyszała tej rozmowy. Ale nawet w tym swoim zakłopotanym uśmiechu i radości, malującej się na jej twarzy i w tonie jej pomruku, dało się dostrzec, że głównie skupiała się na Kuramie i nawet jeszcze bardziej ją głaskała. Tak bardzo ją głaskała, że chyba wygłaskała z jej wzroku Kuratę i Karutę.
A wędrówka korytarzem także obfitowała w mniej bądź bardziej warte wspomnienia wydarzenia. Głównie skupione na Wakuri, która to fenomenalnie się bawiła z wykorzystaniem cukierków do wydawania całej gamy ciekawych odgłosów, które urozmaicały im wycieczkę. I choć większość osób nie skomentowała jej zachowania poza Kegawą, Fakt faktem inni też powodowali pękanie kości, jednak zdecydowanie mniej od Kuramy, która hobbystycznie naskakiwała na nie, gdzie większość, mimo wszystko, jako tako starali się ich unikać. Tutaj no... generowanie dźwięku i celowość tego działania musiały być dla pani rycerza najbardziej problematyczne. Szczęśliwie, Wakuri lubiła grać zespołowo, toteż wszystko było dobrze, prawda? No i rodzeństwo pijawek się aż w nagrodę pokazało. Czyżby testowali koleżeństwo Kuramy w ten jakże oryginalny sposób?
Walka w jadalni, dzięki elementowi zaskoczenia, przeszła niezwykle sprawnie. Zmasowany atak na cienia, choć nie trwał pięciu sekund, był dostatecznie przedłużony, by zmasowanymi siłami Kurosawy, Arihiro oraz Midoro wykończyć bestie. Patrząc po białym płomieniu można było sądzić, że Nishimaru także miał w tym swój udział, a Shin'ichi mogła obstawiać, że ten cień był działaniem Shikō ograniczającym możliwości wezwania wsparcia przez cień. I był jeszcze Mesai. Jak sam dobrze zauważył - nie miał powodów do dumy ze swojego wyczynu. Niektórzy mogliby się pokłócić, że swojego nieprofesjonalizmu nie zgubił, a zwyczajnie go pokazał. Z pamięcią z kolei się nie pomylił. Mimo wszystko, warto zaznaczyć, że wszystko się udało i nikt źle nie skończył. W tym i Hikari, który z pewnego rodzaju można by rzecz wręcz nabożnością, zajmował się Kegawą. Ta jednak zdawała się tym nie przejmować, a co najwyżej nawet czuć się lekko skrępowana, gdy obchodził się z nią jak z jajkiem. Może jej rycerz by inaczej zareagował, ale podczas batalii miał inne rzeczy do wykonania, aniżeli pilnowanie swojej księżniczki, gdy potwór jej grożący jest już w drzwiach. Najważniejsze jednak, że wszyscy byli cali i zdrowi i mogli lecieć dalej. Nawet, jeśli Wakuri jako kufer z dwoma (niewidzialnymi dla reszty) lampami najbardziej się wyróżniała. Można się kłócić czy była to najlepsza opcja chowania się, jednak póki nie stanowiła zagrożenia? Cóż... chyba nikomu to nie przeszkadzało, a się dość śpieszyli, więc nie marnowali czasu na zbędne działania czy wypowiedzi.
W drodze zaś forma Wakuri za wiele nie przeszkadzała, a działania Kegawy skutecznie pomagały w przekradnięciu się dalej. Ostatecznie każdy mógł wziąć pochodnię, jednak nie każdy skorzystał. Midoro oraz Hikari zaopatrzyli się w pochodnie, gdzie chodzący bagaż za bardzo nie miał jak zgarnąć dla siebie, toteż ten obowiązek w tej parze przypadł na Nishimaru. Ani Kurosawa, ani Arihiro nie wzięli pochodni we własne ręce, najwidoczniej jako ta część bardziej... frontalna zdecydowali się stać w blasku kolegów z tyłu, rzucając co najwyżej długie cienie w przód i szykując się do odparcia ataku z tyłu. Salomon także wziął pochodnię, zaś Kegawa nie. Czy była to kwestia siły czy osobistych preferencji - nie rozgadywała się. Podobnie Fumei odmówił pochodni, w przeciwieństwie do Nary. Tak przygotowani mogli zacząć zwiedzać podziemia.
Choć nie do końca im to wyszło. Nagły atak w ich stronę, i to od pleców, zaskoczył wszystkich, a działania trzeba było podjąć natychmiastowo. Kurosawa podjęła niełatwą dla siebie decyzję o pozostaniu na froncie. Arihiro, który przy niej stał także zdawał się walczyć sam z sobą. Jednak pozostał wiernie na swojej pozycji, co najwyżej wycofując się krok w tył, by w razie czego móc lepiej asystować grupie w środku, jednak na ten moment pozostał na przodzie, choć samurajka widziała, że była to dla niego ciężka decyzja. Midoro wydał krótki rozkaz do kotki, zbliżając się do niej i ją ubezpieczając. Może też jego działanie uspokoiło samego rycerza, który nie rzucił się swojej pani na ratunek, którego nie potrzebowała. Jeszcze. I oby tak zostało.
-Nie uciekamy. Pozbądźmy się zagrożenia, które może nas gonić. - poinformował Nishimaru, nad którego wolną, lewą ręką rozbłysł biały płomień. -Możecie. - odpowiedział z lekkim uśmiechem przy okazji Kuramie. Więc mieli wolne pole do popisu, a choć jego rozkaz nie wyjaśniał w pełni zawiłości pytania Dōhito, tak dzięki temu - miał on klarowniejsze informacje odnośnie tego, co może. A więc wspierałby Dotonem. Tylko najpierw trzeba mieć kogo wesprzeć w tym działaniu. Zdawać by się mogło, że Wakuri miała jakiś niecny plan. Złożyła pieczęci by utworzyć specjalną kulę ognia! Była to wyjątkowa kula ognia, gdyż w ogóle się nie pojawiła, co było jednym z głównym wyznaczników bycia kulą ognia. Jednak się nic nie stało. Niewypał jakiś czy może zwyczajnie jej zdolności manipulacji chakrą nie były dość rozwinięte by za każdym razem technika wychodziła? Wszystko mogło być tutaj prawdziwe. Ale był jeszcze Hikari. -Udzielam! - szybko i klarownie. Tak jak chyba każdy lubi w tak stresującej sytuacji. Ruszył do przodu, ale Fumei już działał. Pojawił się za cieniem wykonując poziome cięcie, jednak cień się obrócił i chyba... próbował złapać ostrze, które w tym momencie płonęło już ogniem. Zdawał się jednak rozmyślić i w ostatniej chwili uskoczyć w tył, o włos unikając jakże szybkiego ataku dawnego Kazekage. Jednak nawet on czuł pewien niepokój przed tą istotą. Tym samym zbliżył się do horrendalnie szybkiego Hikariego, który mógł sam wyczuć, że istota ta jest szybsza niż nawet najszybszy człowiek... przynajmniej tych, których dotyczyły ograniczenia rozumu i logiki. Wśród shinobi jednak nawet wychodziłby on na niezwykle szybkiego, a kilka cięć zostawiło wyraźne rany, z których tylko emanowała coraz większa mgła. I wtedy ściana się ruszyła. Mając za plecami Mesaia, a przed sobą Uchihę cień został przygnieciony do ściany jednak... ściana się zamknęła bez problemu. Zupełnie jakby nie czuła oporu. Jednak Hikari poczuł coś, co mogło przyprawić go o ciarki. Już wcześniej, podczas walki, czuł się nieswojo, jednak teraz? Na moment przed zamknięciem poczuł, jak energia cienia gwałtownie spada i jakby... się płaszczyła? Gdy ruch kamieni przygniótł cień, mógł poczuć, jak jego chakra, znacznie słabsza, w horrendalnym wręcz tempie przemieszcza się po mroku tunelu, który jeszcze jakiś czas temu wesoło tańczył w wyniku pochodni. I zmierzał w stronę, z której przed chwilą przybył.
W czasie, gdy Fumei z dawnym Konoszaninem walczyli w zwarciu, Nishimaru wysłał ognistą kulę w stronę Shikō. Ta zdawała się dziwnie przyblaknąć, gdy weszła w kontakt z mgłą, pozostawioną przez cienia. Nara wydał z siebie jęk bólu i zdawał się wciąż leżeć, możliwe, że sparaliżowany.
-Kegawa, zajmiesz się nim? - zapytał dowódca, na co kotka skinęła głową.
-Tak! - odpowiedziała pełnym determinacji głosem i ruszyła naprzód, wymijając zwinnie Midoro.
Tylko, że wtedy Hikari wyczuwał dziwne zachowanie cienia. I z cieni jednego ze stalagmitów wyszedł... Cień, z którym walczyli, niezwykle szybko i z rykiem bólu atakując księżniczkę Arihiro.
-Kegawa-dono! - zakrzyknął rycerz wychodząc do przodu, jednak najwidoczniej jego obawy były nieuzasadnione, gdyż ich medyczka bardzo zwinnie odchyliła się do tyłu, gdzie stanęła następnie na rękach i odskoczyła w tył, całkowicie unikając ataku ich przeciwnika. Cień zawył, a białe paski ciągnące się z oczu zdawały się poszerzyć, zwiększając wrażenie, że był w bólu. Kegawa przełknęła ślinę.
-Z-zdaje się cierpieć! - krzyknęła, gdy nagle odezwał się Salomon.
-Nie patrzcie w moją stronę! - zakrzyknął, choć obawa ta głównie należała do Hikariego, który mógł się odwrócić, chcąc śledzić dziwne przemieszczanie się Cienia. Stuk drewnianego kostura, którym się posługiwał Mistrz Run rozległ się w tunelu, a oślepiające białe światło, niczym od flary rozbłysło tak jasno, że niemalże każdy musiał choć trochę przymrużyć oczy. Cień, który teraz znajdował się za plecami Nishimaru oraz Wakuri, a przed Midoro oraz Kegawą zdawał się skulić od tego blasku i nawet wydawać z siebie przedłużone, jęczące szmery. Mgła, która otaczała jego ciało zniknęła, a osoby w pobliżu (czyli te wspomniane plus ewentualnie Kurosawa), mogli dostrzec na jego ciele wyraźne, nieleczące się rany, z których sączyła się maź. Niby wszystko szło do przodu, ale jeden ich towarzysz leżał na ziemi, gdzie biały płomień walczył z mgłą, a drugi był obecnie za ścianą użytą przez dziedzica Bakutonu do ograniczenia ruchów potwora. Jednak światło wygenerowane przez Salomona zdawało się stworzyć im idealną okazję do ataku.
A wędrówka korytarzem także obfitowała w mniej bądź bardziej warte wspomnienia wydarzenia. Głównie skupione na Wakuri, która to fenomenalnie się bawiła z wykorzystaniem cukierków do wydawania całej gamy ciekawych odgłosów, które urozmaicały im wycieczkę. I choć większość osób nie skomentowała jej zachowania poza Kegawą, Fakt faktem inni też powodowali pękanie kości, jednak zdecydowanie mniej od Kuramy, która hobbystycznie naskakiwała na nie, gdzie większość, mimo wszystko, jako tako starali się ich unikać. Tutaj no... generowanie dźwięku i celowość tego działania musiały być dla pani rycerza najbardziej problematyczne. Szczęśliwie, Wakuri lubiła grać zespołowo, toteż wszystko było dobrze, prawda? No i rodzeństwo pijawek się aż w nagrodę pokazało. Czyżby testowali koleżeństwo Kuramy w ten jakże oryginalny sposób?
Walka w jadalni, dzięki elementowi zaskoczenia, przeszła niezwykle sprawnie. Zmasowany atak na cienia, choć nie trwał pięciu sekund, był dostatecznie przedłużony, by zmasowanymi siłami Kurosawy, Arihiro oraz Midoro wykończyć bestie. Patrząc po białym płomieniu można było sądzić, że Nishimaru także miał w tym swój udział, a Shin'ichi mogła obstawiać, że ten cień był działaniem Shikō ograniczającym możliwości wezwania wsparcia przez cień. I był jeszcze Mesai. Jak sam dobrze zauważył - nie miał powodów do dumy ze swojego wyczynu. Niektórzy mogliby się pokłócić, że swojego nieprofesjonalizmu nie zgubił, a zwyczajnie go pokazał. Z pamięcią z kolei się nie pomylił. Mimo wszystko, warto zaznaczyć, że wszystko się udało i nikt źle nie skończył. W tym i Hikari, który z pewnego rodzaju można by rzecz wręcz nabożnością, zajmował się Kegawą. Ta jednak zdawała się tym nie przejmować, a co najwyżej nawet czuć się lekko skrępowana, gdy obchodził się z nią jak z jajkiem. Może jej rycerz by inaczej zareagował, ale podczas batalii miał inne rzeczy do wykonania, aniżeli pilnowanie swojej księżniczki, gdy potwór jej grożący jest już w drzwiach. Najważniejsze jednak, że wszyscy byli cali i zdrowi i mogli lecieć dalej. Nawet, jeśli Wakuri jako kufer z dwoma (niewidzialnymi dla reszty) lampami najbardziej się wyróżniała. Można się kłócić czy była to najlepsza opcja chowania się, jednak póki nie stanowiła zagrożenia? Cóż... chyba nikomu to nie przeszkadzało, a się dość śpieszyli, więc nie marnowali czasu na zbędne działania czy wypowiedzi.
W drodze zaś forma Wakuri za wiele nie przeszkadzała, a działania Kegawy skutecznie pomagały w przekradnięciu się dalej. Ostatecznie każdy mógł wziąć pochodnię, jednak nie każdy skorzystał. Midoro oraz Hikari zaopatrzyli się w pochodnie, gdzie chodzący bagaż za bardzo nie miał jak zgarnąć dla siebie, toteż ten obowiązek w tej parze przypadł na Nishimaru. Ani Kurosawa, ani Arihiro nie wzięli pochodni we własne ręce, najwidoczniej jako ta część bardziej... frontalna zdecydowali się stać w blasku kolegów z tyłu, rzucając co najwyżej długie cienie w przód i szykując się do odparcia ataku z tyłu. Salomon także wziął pochodnię, zaś Kegawa nie. Czy była to kwestia siły czy osobistych preferencji - nie rozgadywała się. Podobnie Fumei odmówił pochodni, w przeciwieństwie do Nary. Tak przygotowani mogli zacząć zwiedzać podziemia.
Choć nie do końca im to wyszło. Nagły atak w ich stronę, i to od pleców, zaskoczył wszystkich, a działania trzeba było podjąć natychmiastowo. Kurosawa podjęła niełatwą dla siebie decyzję o pozostaniu na froncie. Arihiro, który przy niej stał także zdawał się walczyć sam z sobą. Jednak pozostał wiernie na swojej pozycji, co najwyżej wycofując się krok w tył, by w razie czego móc lepiej asystować grupie w środku, jednak na ten moment pozostał na przodzie, choć samurajka widziała, że była to dla niego ciężka decyzja. Midoro wydał krótki rozkaz do kotki, zbliżając się do niej i ją ubezpieczając. Może też jego działanie uspokoiło samego rycerza, który nie rzucił się swojej pani na ratunek, którego nie potrzebowała. Jeszcze. I oby tak zostało.
-Nie uciekamy. Pozbądźmy się zagrożenia, które może nas gonić. - poinformował Nishimaru, nad którego wolną, lewą ręką rozbłysł biały płomień. -Możecie. - odpowiedział z lekkim uśmiechem przy okazji Kuramie. Więc mieli wolne pole do popisu, a choć jego rozkaz nie wyjaśniał w pełni zawiłości pytania Dōhito, tak dzięki temu - miał on klarowniejsze informacje odnośnie tego, co może. A więc wspierałby Dotonem. Tylko najpierw trzeba mieć kogo wesprzeć w tym działaniu. Zdawać by się mogło, że Wakuri miała jakiś niecny plan. Złożyła pieczęci by utworzyć specjalną kulę ognia! Była to wyjątkowa kula ognia, gdyż w ogóle się nie pojawiła, co było jednym z głównym wyznaczników bycia kulą ognia. Jednak się nic nie stało. Niewypał jakiś czy może zwyczajnie jej zdolności manipulacji chakrą nie były dość rozwinięte by za każdym razem technika wychodziła? Wszystko mogło być tutaj prawdziwe. Ale był jeszcze Hikari. -Udzielam! - szybko i klarownie. Tak jak chyba każdy lubi w tak stresującej sytuacji. Ruszył do przodu, ale Fumei już działał. Pojawił się za cieniem wykonując poziome cięcie, jednak cień się obrócił i chyba... próbował złapać ostrze, które w tym momencie płonęło już ogniem. Zdawał się jednak rozmyślić i w ostatniej chwili uskoczyć w tył, o włos unikając jakże szybkiego ataku dawnego Kazekage. Jednak nawet on czuł pewien niepokój przed tą istotą. Tym samym zbliżył się do horrendalnie szybkiego Hikariego, który mógł sam wyczuć, że istota ta jest szybsza niż nawet najszybszy człowiek... przynajmniej tych, których dotyczyły ograniczenia rozumu i logiki. Wśród shinobi jednak nawet wychodziłby on na niezwykle szybkiego, a kilka cięć zostawiło wyraźne rany, z których tylko emanowała coraz większa mgła. I wtedy ściana się ruszyła. Mając za plecami Mesaia, a przed sobą Uchihę cień został przygnieciony do ściany jednak... ściana się zamknęła bez problemu. Zupełnie jakby nie czuła oporu. Jednak Hikari poczuł coś, co mogło przyprawić go o ciarki. Już wcześniej, podczas walki, czuł się nieswojo, jednak teraz? Na moment przed zamknięciem poczuł, jak energia cienia gwałtownie spada i jakby... się płaszczyła? Gdy ruch kamieni przygniótł cień, mógł poczuć, jak jego chakra, znacznie słabsza, w horrendalnym wręcz tempie przemieszcza się po mroku tunelu, który jeszcze jakiś czas temu wesoło tańczył w wyniku pochodni. I zmierzał w stronę, z której przed chwilą przybył.
W czasie, gdy Fumei z dawnym Konoszaninem walczyli w zwarciu, Nishimaru wysłał ognistą kulę w stronę Shikō. Ta zdawała się dziwnie przyblaknąć, gdy weszła w kontakt z mgłą, pozostawioną przez cienia. Nara wydał z siebie jęk bólu i zdawał się wciąż leżeć, możliwe, że sparaliżowany.
-Kegawa, zajmiesz się nim? - zapytał dowódca, na co kotka skinęła głową.
-Tak! - odpowiedziała pełnym determinacji głosem i ruszyła naprzód, wymijając zwinnie Midoro.
Tylko, że wtedy Hikari wyczuwał dziwne zachowanie cienia. I z cieni jednego ze stalagmitów wyszedł... Cień, z którym walczyli, niezwykle szybko i z rykiem bólu atakując księżniczkę Arihiro.
-Kegawa-dono! - zakrzyknął rycerz wychodząc do przodu, jednak najwidoczniej jego obawy były nieuzasadnione, gdyż ich medyczka bardzo zwinnie odchyliła się do tyłu, gdzie stanęła następnie na rękach i odskoczyła w tył, całkowicie unikając ataku ich przeciwnika. Cień zawył, a białe paski ciągnące się z oczu zdawały się poszerzyć, zwiększając wrażenie, że był w bólu. Kegawa przełknęła ślinę.
-Z-zdaje się cierpieć! - krzyknęła, gdy nagle odezwał się Salomon.
-Nie patrzcie w moją stronę! - zakrzyknął, choć obawa ta głównie należała do Hikariego, który mógł się odwrócić, chcąc śledzić dziwne przemieszczanie się Cienia. Stuk drewnianego kostura, którym się posługiwał Mistrz Run rozległ się w tunelu, a oślepiające białe światło, niczym od flary rozbłysło tak jasno, że niemalże każdy musiał choć trochę przymrużyć oczy. Cień, który teraz znajdował się za plecami Nishimaru oraz Wakuri, a przed Midoro oraz Kegawą zdawał się skulić od tego blasku i nawet wydawać z siebie przedłużone, jęczące szmery. Mgła, która otaczała jego ciało zniknęła, a osoby w pobliżu (czyli te wspomniane plus ewentualnie Kurosawa), mogli dostrzec na jego ciele wyraźne, nieleczące się rany, z których sączyła się maź. Niby wszystko szło do przodu, ale jeden ich towarzysz leżał na ziemi, gdzie biały płomień walczył z mgłą, a drugi był obecnie za ścianą użytą przez dziedzica Bakutonu do ograniczenia ruchów potwora. Jednak światło wygenerowane przez Salomona zdawało się stworzyć im idealną okazję do ataku.
Deadline30 X 2022 01:30
NPCSakamoto Osamu - członek Rady Setki
NPCArai Yoshifumi - członek Rady Setki
NPCNishimaru - dowódca wyprawy
NPCNara Shikō
NPCKegawa
NPCArihiro
NPCSalomon
Zasady
- Macie 72h na odpis od mojego posta, zaokrąglone do 15 minut. W każdym poście będzie też on wyszczególniony nad listą NPC oraz ewentualną mapą. Ja również się zobowiązuję do odpisywania w takich ramach czasowych, po minięciu tego deadlinu. Jeśli ktoś napisze posta po terminie, aczkolwiek przed moim postem, to mogę go nie wziąć pod uwagę.
- W przypadku braku posta w czasie, bez podania jakiejś przyczyny (wystarczy do mnie napisać PW z info, że nie dacie rady, bo powody i dać mi znać, kiedy będziecie w stanie odpisać, to podejmę decyzję czy czekać czy pominąć bez konsekwencji) daję ostrzeżenie. Maksymalna ilość ostrzeżeń to dwa. Przy trzecim razie gracz wylatuje z eventu. Nie obiecuję, że żywy. Ostrzeżenia nie resetują się.
► Pokaż Spoiler | Ilość ostrzeżeńKurama Wakuri - 0
Kurosawa Shin'ichi - 1
Fumei Mesai - 1
Uchiha Hikari - 0
Dōhito Midoro - 0 - Gdy odejmujecie chakrę, to w nawiasie proszę pisać, za co np. 1000 - 5 (Ki Nobori no Shugyō) = 995.
- Techniki, unikaty czy atuty, jeśli używacie wrzucajcie w spoilerze. Dotyczy to też ewentualnie przedmiotów, których opis może w jakiś sposób wpłynąć na wynik akcji. Wrzucanie opisu kunai jest np. zbyteczne.
Stan postaci
Tu będzie stan postaci oraz, w przypadku technik, co mieliście użyć, ale np. nie wyszły bądź wyszły inaczej - stan chakry, cobyście nie musieli sami się zastanawiać co dodać, a co nie. Wciąż chakrę odejmujecie w swoich postach, a w przypadku błędów - mogę upomnieć.
Kurama Wakuri - Jest okej, 8 620 chakry
Kurosawa Shin'ichi - Jest okej, 5 649 chakry
Fumei Mesai - Jest okej, 19 080 chakry
Uchiha Hikari - Jest okej, 11 970 chakry
Dōhito Midoro - Jest okej, 9 280 chakry
Kurata (Tylko dla Wakuri) - Jest chyba ok
Karuta (Tylko dla Wakuri) - Jest chyba ok
Kurama Wakuri - Jest okej, 8 620 chakry
Kurosawa Shin'ichi - Jest okej, 5 649 chakry
Fumei Mesai - Jest okej, 19 080 chakry
Uchiha Hikari - Jest okej, 11 970 chakry
Dōhito Midoro - Jest okej, 9 280 chakry
Kurata (Tylko dla Wakuri) - Jest chyba ok
Karuta (Tylko dla Wakuri) - Jest chyba ok
Odległości
Odległości podawane są na "oko". Oznacza to, że może być lekka różnica. Do dokładniejszego doprecyzowania powinniście mieć jakiś rodzaj sprzętu bądź zdolności.
Korytarz jest szeroki na 2-5 metrów, zależnie od miejsca, wysoki na jakieś 3-4 metry, tak samo, zależnie od miejsca.
Na mapie uznajcie, że 1 kratka to tak około 0.5m. Tak plus minus.
Korytarz jest szeroki na 2-5 metrów, zależnie od miejsca, wysoki na jakieś 3-4 metry, tak samo, zależnie od miejsca.
Na mapie uznajcie, że 1 kratka to tak około 0.5m. Tak plus minus.
Info od MG
Ogólnie to jeden przeciwnik. Ale nie mogłem się na art zdecydować, a wszystkie cztery coś oddają.
Dōhito Midoro - na początku posta wspominasz o technikach elementarnych, ale dobrze je też podesłać, bo nie wiem czy zainwestowałeś w tą do chodzenia po wodzie czy do chodzenia po ścianach
Fumei Mesai - pamiętaj, że runy to koszt standardowy C, którego teraz nie odjąłeś
Dōhito Midoro - na początku posta wspominasz o technikach elementarnych, ale dobrze je też podesłać, bo nie wiem czy zainwestowałeś w tą do chodzenia po wodzie czy do chodzenia po ścianach
Fumei Mesai - pamiętaj, że runy to koszt standardowy C, którego teraz nie odjąłeś