• Ogłoszenia
  •  
    Aktualności fabularne
    Obecna pora roku: Wiosna 164r.

    Poniżej znajdują się ostatnie wydarzenia oraz ważniejsze ogłoszenia. Są one często opatrzone datą dodania, przy czym najświeższe informacje umieszczone są na samym początku listy.

    24.04.2024 - podsumowanie wydarzenia wioskowego w Sakuragakure. Więcej informacji w najnowszych aktualnościach fabularnych.
    Kącik Nowego GraczaSamouczek Wzór Karty Postaci AtrybutyRozwój postaci i koszty chakry Atuty Klany i organizacje Informacje o świecie Handbook
    Powyższe tematy powinny zawierać wystarczająco informacji, by móc bez przeszkód napisać Kartę Postaci i rozpocząć grę. W przypadku dalszych niejasności, zapraszamy do kontaktu zarówno na chatboxie, przez wiadomości prywatne oraz przez nasz serwer Discord.
    Administracja
    Pingwinek Chaosu
    Główny Administrator
    Norka
    Główna Mistrzyni Fabularna
    Hefajstos
    Główny Moderator Kuźni
    Tora
    Główny Moderator Technik

    W przypadku jakichkolwiek pytań bądź uwag, powyższe osoby zajmują się wyszczególnionymi w ich tytułach zagadnieniami. Pomocą służy również cała kadra forum, wraz z moderatorami. Zapraszamy również do dołączenia do forumowego Discorda.
    Kadra Sakura no HanaDiscord Sakura no Hana
     

Rezydencja Sakamoto

Stolica kupców jest dość prosta do znalezienia. Wbrew wszystkim prawom jakimi rządzi się pustynia, wybudowano kamiennie ścieżki prowadzące do niej z każdego sąsiadującego państwa. Fakt, że znajduje się ona bezpośredni w centrum Królestwa Kupców i są do niej 4 wjazdy, z każdej strony świata po jednym. Sama stolica jest ogromnym miastem, mieszczącym w sobie tysiące budynków oraz sklepów, w których to kupcy przesiadują. Jest ona w kształcie okręgu, a im bliżej jego centrum się ktoś znajdował, tym bogatszy był. W samym centrum miasta znajdował się natomiast duży pałac, w którym to mieszkała jedynie Daimyo ze swoją rodziną i sługami. Również najbliżej pałacu, da się znaleźć towary bardziej… unikatowe. To tam da się znaleźć wstęp do podziemi Baibai, o których to chodzą niebezpieczne plotki. Tylko tym jednak jest podziemie. Plotkami. Wielu nie wie nawet czy ono istnieje, a jeżeli istnieje, to czy faktycznie jest tak wyjęte spod prawa i oddalone od moralności. Zgodnie z plotkami, tylko Daimyo jest w stanie dać komuś dostęp do tamtej części miasta. Niewielu jednak jest zainteresowanych stolicą z tego powodu. Przeważnie ludzie przyjeżdżają tutaj aby handlować ze zwykłymi kupcami, lub jednymi z Rady Setki Kupców. Stolica jest też popularna z “przyjemności” jakie oferuje. Zamtuzy można znaleźć praktycznie co 4 budynek - przez co jednocześnie miasto kupców jest rajem dla prostytutek i są w stanie prowadzić tam bardzo porządne życie. Kasyna również są popularne, a porządku w nich pilnują szeregowcy ze Smoczego Imperium. Stolicy broni również Smok Wschodu, mężczyzna który to podobno dzierży moc podobną do Kurokishiego ze Smoczego Imperium. Nikt jednak nie wie jak wygląda, a sam mężczyzna jest znany jedynie ze swojego tytułu.
Awatar użytkownika
Uchiha Hikari
Posty: 662
Rejestracja: 24 paź 2021, 21:22
Ranga: Tokubetsu Jōnin
Ranga dodatkowa: Heitai Hantā Ryodan
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Rezydencja Sakamoto

To był koniec. Chłopak z pełnym skupieniem przyglądał się temu jak kawałek po kawałku chakra Sukatsu ulatania się, rozpadając się na tak drobne atomy że nigdy już nie będzie w stanie się z powrotem połączyć. Jak szczury jakie po sobie zostawił również zostały wybite przez dłonie jego towarzyszy. To był naprawdę koniec. Wypuścił powietrze, jakie to nie wiedział nawet że wstrzymał, obawiając się kontynuacji. Zaczął być nagle bardziej świadomy wszystkich ran jakie otrzymał. Pulsowanie jego układu chakry, kiedy to jej nie używał, paradoksalnie zdawało się nawet większe niż wcześniej. Adrenalina i cel. To go wcześniej napędzało. Pozbycie się tego potwora jaki zniszczył tak wiele istnień. Nie chodziło nawet o zwykłe morderstwa. Ostatnia wojna między shinobi przyniosła znacznie większe straty w ludziach. Wszyscy w centrum Starego Kontynentu tam ucierpieli, a dziesiątki tysięcy utraconych istnień nigdy nie wrócą. Wybuchła ona z głupich powodów jakich sam nawet nie rozumiał. Nie mniej, nawet tamta wojna nie była... taka. Ludzie nie zostali zmieniani w cieniste monstra. Nie byli tak bezczeszczeni po śmierci. Mieli dalej jakieś... człowieczeństwo. Tutaj tego nie widział. Cienie mordowały kogo tylko napotkały. Ich szczątki były ludzkimi kościami, często nawet dziecięcymi czy kobiecymi. To było nieludzkie. Obserwując to wszystko i myśląc o tym teraz, kiedy w końcu ich misja się zakończyła... nie mógł sobie nie przypomnieć momentu jak powstała Sakura. Jak Uzumaki Yuri-sama zjednoczyła wszystkich, co chcieli jakoś... "oczyścić" świat. Polowanie na demony. Taki był jeden z główny zamysłów wioski i obserwując Sukatsu... Hikari miał wrażenie, że dopiero teraz zrozumiał jego znaczenie. Jego istotę. Ile było takich jak on, dokonujących tych rzeczy lecz na mniejszą skalę? Lub skrycie. Ile w tym momencie istnień niszczyła też Piątka, jak te wszystkie lata temu? Nie wiedział. Nie mógł jednak tak po prostu tego ignorować. Są demony mniejsze i większe, ale Hikari postanowił po powrocie zająć się nimi. Nim dojdzie do tego co w Baibai.
Nie zauważył nawet jak już podszedł do reszty grupki, zbyt zamyślony. Ciężko jednak było być dalej zamyślonym w momencie, kiedy doszło do jego uszu pewne pytanie. Mózg chłopaka zatrzymał się, a ten powolnie przerzucił wzrok z ziemi w jaką to się wpatrywał na zamaskowanego mężczyznę. To... było bardzo niespodziewane. Ciągle widział go jako żołnierza i jakoś... nie pasowało to. Chwila ciszy była więc jak najbardziej na miejscu. Przerwana śmiechem, choć Hikari dalej jakoś nie mógł tego... przetrawić. Dopiero po paru sekundach dotarło do niego, że był to żart, mimo tego jak szybko Fumei się zaśmiał. Chłopak prychnął pod nosem, nie mogąc niejako nie przyznać mu racji. Tak jak niekoniecznie randka tak... potrzebował po tym wszystkim chwili relaksu. Odpoczynku od tego wszystkiego. Jakieś gorące źródła może? Westchnął jednak na słowa Nishimaru, krzywo się uśmiechając.
- Wiesz... to trochę niepokojące z jaką łatwością mówisz o własnej śmierci i zmartwychwstaniu. - powiedział, ponownie uświadamiany że ta drużyna nie była zbytnio normalna. Widział to też moment temu, jak ich wszystkie potężne techniki się połączyły, ale... dalej się zapominał. Dziwnego pisku nawet nie skomentował, nie przykładając wielkiej wartości do faktycznego imienia mężczyzny. Tak im się przedstawił i dla Hikariego będzie to Nishimaru. Tomo jednak... Przyjaciel, eh? - Wybacz moją nieznajomość historii waszego kraju, ale kim był Sorashi Hidehise?
Podrapał się po głowie, faktycznie zaciekawiony. Nishimaru nie był normalny... to też mężczyzna o jakim wspomina również najpewniej nie był. Sorashi... Sorashi... coś mu to mówiło, ale nie mógł teraz przyłożyć palca do tego nazwiska. Jednocześnie, wiedział że temat może być... smutny. Ze słów Smoka jasno wynikało, że wspomnianego mężczyzny już z nimi nie było.
Co by jednak nie było, mieli moment na odpoczynek. Nie mniej, musiał jeszcze upewnić się w kwestii jednej rzeczy. Widział Narę prze Wakuri, a dziewczyna... wydawała się w złym stanie. Emocjonalnym, co... nie było dla niego jasne. A jednocześnie, było. Był to koniec koszmaru, prawda? Nic dziwnego, że niektórzy zareagowali na ten koniec bardziej emocjonalnie. Shiko zdawał się mieć wszystko pod kontrolą, to też wrócił do swojego celu. Salmona.
- Jaki jest jej stan? - zapytałby mistrza run, zerkając na Kegawę. Wiedział, że jej stan był wywołany użyciem runy bez przystosowanego do tego ciała, jednak miał nadzieję, że stan jej nie jest krytyczny. I mając odpowiedź, że jest z nią w porządku? Po prostu przysiadłby obok. Gotowy teraz do faktycznego odpoczynku i jednocześnie czekając na jej przebudzenie. Kiedy tylko by to zrobiła? Poinformowałby ją, co by to inni nie musieli. - Sukatsu został pokonany. Nic po nim nie zostało chakry... jak się czujesz?
Proste pytanie, nawiązujące zarówno do jej stanu fizycznego jak i psychicznego. Zirytowała go wcześniej, jednak... jak głupio by to nie brzmiało, Hikari był osobą która zbyt bardzo starała się innymi opiekować. A z racji ich wcześniejszej interakcji, czuł się zwyczajnie odpowiedzialny. I tak jak poirytowało go jej nieodpowiedzialne zachowanie, tak... żyła. Więc mógł to wybaczyć. Nie miał jednak najmniejszego pojęcia jak jej pomóc z poradzeniem sobie ze stratą swojego bliskiego kompana. Co mógł takiego powiedzieć? Nie wiedział.

Po odpoczynku natomiast? Wymarsz, choć jak tak rozmyślał nad powodem Smoka Południa, to raczej... wątpił. Z pewnością te najsilniejsze osoby zebrałyby się tutaj, prawda? A sama podróż... definitywnie nie mieli wystarczająco odpoczynku na nią, bo Hikari chciał paść trupem już po minucie. Nie mniej... na górze lepiej odpocznie, prawda? Na szczęście Nara był chętny do pomocy i lada moment znaleźli się przy barykadzie gdzie to na nich czekano. Chłopak jednak był lekko zaskoczony, kiedy dojrzał Kuroneko. Zakładał, że będą musieli ją poinformować... ale może wyczuła śmierć samego władcy Cieni? Podszedł do niej lekko, choć zatrzymał się w stosunkowo bezpiecznej odległości z racji na... niesforną kocicę, jaka to teraz była jednak szczęśliwa.
- Sukatsu został pokonany. Nic z niego nie zostało poza potencjalnymi Cieniami. Mówiłaś mi, że będziesz w stanie nad nimi zapanować? - nie mógł nie zadać tego pytania. W końcu nie wiedzieli jak wygląda reszta Podziemi lub powierzchnia. Choć ich stwórca mógł zginąć, tak rany przez niego zadane dalej mogły się rozszerzać. Choć... widząc lekko skonfundowanie u niej, zamiast zadowolenia, chłopak miał dziwne przeczucie że coś mogło być nie tak z jej pamięcią. Co nie byłoby wykluczone. Kuroneko miała zadziwiającą kontrolę nad swoimi wspomnieniami. Te strzeżone? Mogły być tymi "jasnymi". Dobrymi wspomnieniami. Zawartość strzępków mogłaby się w nich nie znajdywać, tylko to co najcenniejsze dla Kuroneko... a to definitywnie nie była ich rozmowa. Oczywiście, była to tylko bezpodstawna hipoteza, a równie dobrze ta zaraz mogła swoim wywyższającym tonem go spławić.
Kierunek powierzchnia. To był bardzo dobry kierunek, a dojrzenia światła po tym wszystkim? Jednocześnie raziło, ale i dawało przyjemne uczucie ciepła. Zachód słońca... piękny widok, nawet jak miasto było poniszczone walkami. Pozostałe grupy w końcu na pewno nie próżnowały. Nie widzieli Cieni, to też Hikari zakładał dwie rzeczy. Albo te wyginęły po śmierci Sukatsu, albo pozostałe grupy bardzo dobrze sobie poradziły we wszystkim. Obie opcje były niezwykle możliwe. Droga powrotna była jednak... stosunkowo cicha. Wszyscy byli jednak zmęczeni. Ta walka trwała... długo. A i atmosfera kości rozrzuconych na ulicach i korytarzach nie zachęcała do rozmowy. To też nawet Hikari siedział cicho, zwyczajnie obserwując wszystko wokół. Uważnie. Mimo wszystko, nie chcąc jeszcze być zaskoczony przez jakiegoś losowego cienia. Aż dotarli do bezpiecznego miejsca. Rezydencja Sakamoto w całej swojej okazałości. Zostali pokierowani do odpowiedniego pomieszczenia, a tam? Pomoc medyczna. Definitywnie była ona na miejscu, choć raczej była bazowa. Będzie musiał kogoś zaczepić w kwestii swojego wzroku... i układu chakry... i nosa. Choć, w sumie zapytałby jednego z medyków, czy daliby go radę wyprostować.
Po chwili, Nishimaru zjawił się z powrotem w towarzystwie Osamu. Skrzyneczki definitywnie wyglądały jak nagrody dla nich. Hikari nie mógł jednak nie skrzywić lekko twarzy, słysząc słowa "wielka szkoda" kiedy była mowa o śmierci Arihiro. Zwyczajnie... to był mało trafny dobór słów jego zdaniem. Z drugiej strony, ilość martwych w całym Baibai... Hikari nie zdziwiłby się lekko, gdyby Osamu zwyczajnie też był zmęczony i niejako niezbyt faktycznie przejęty śmiercią nieznajomego mu wojownika. Nie było co kłamać, że to Kegawa głównie odczuwała ból jego utraty, a reszta z nich? W porównaniu do niej, trochę nie wypadało nawet mówić że im też go będzie brakować. Następnie? Wynagrodzenie. Czekał grzecznie aż Nishimaru do niego podejdzie. Wysłuchał słów, choć jak dojrzał nagrody... to oczy miał tak z 3 razy większe. Teraz, nie był specem co do tworzenia przedmiotów ani nic, ale obserwując je i ich wykonanie.
- Woah... - wymsknęło mu się cicho, trochę nieświadomie z ust. Przyjął szkatułkę ze swoją nagrodą, choć zaraz odstawił ją na ziemię aby złapać w swoje dłonie nowe ostrza. Przekręcił je to w lewo, to w prawo, obserwując całe to ich wykonanie. Były niesamowite. Zupełnie jak ta odznaka, jak... kurde, no był podekscytowany. Nawet jak Baibai ucierpiało, to było to Królestwo Kupców. I właśnie otrzymał medalion, jaki dawał mu przywileje tutaj? Już wiedział, że po odbudowaniu będzie musiał się tutaj zjawić i pozwiedzać. Poszukać jakichś unikatowych przedmiotów lub rzeczy do nich podobnych. - Dziękuję, Nishimaru-san. Pozwól mi powiedzieć już teraz, że to był zaszczyt pracować pod Twoim przywództwem. Zresztą, tak jak z resztą tej drużyny. Pokazaliście mi, że jeszcze wiele muszę się nauczyć, to też... dziękuję.
Po tych słowach, lekko by się ukłonił w jego stronę. Tak pod kątem 45 stopni, i potem jeszcze podobny ukłon w generalną stronę całej drużyny. Hikari był pewien jednego. Nie zapomni tego co tutaj się zdarzyło nigdy, tak jak nie zapomni tych towarzyszy. Nawet, jeżeli z jednymi nie miał zbytnio okazji się jakoś bardziej zaprzyjaźnić, czy nawet porozmawiać. Mieli jeszcze bankiet, aby to nadrobić, prawda?
- Trzy pytania jeszcze. Czy na bankiet... trzeba jakoś ładniej się ubrać? Czy macie tutaj może jakichś speców medycznych od układu chakry, bo swój niemiłosiernie porozwalałem? I czy macie tutaj gorące źródła? Tak, wiem że jesteśmy na pustyni. - od razu uprzedził ewentualne spojrzania kwestionującego jego świadomość aktualnego miejsca w jakim się znajdował. Definitywnie skorzysta też z łóżek oraz służby. Poczuć się przez parę godzin lub jeden dzień jak król... hehe. Normalnie by nie wykorzystywał służby, ale chociaż ten jeden raz lekko chciałby zobaczyć jakie to uczucie. Bez jakichś wielkich wymagań jednak i zawsze też bym im dziękował.
Przed opuszczeniem tego pomieszczeni jednak, chciał jeszcze porozmawiać z paroma osobami. Jedną z nich był Salomon, a temat tam byłby bardzo prosty. Jego nowo zdobyte ostrza jakie mogłyby się stać jeszcze wspanialsze z jego pomocą.
- Salomon-san, chciałem się jeszcze dopytać... Runy, jakie nałożyłeś na tamte ostrza jakie zniszczyłem. Byłbyś w stanie je ponownie nałożyć po odpoczynku? Wiem, że większość run na Twoim ciele jest w złym stanie, ale nie jestem pewien też dokładnie jak to działa i... nie mogę ukryć, że są one bardzo przydatne. Szczególnie gdy łączę je z wiatrem. Kto wie kiedy natrafię na kolejnego Sukatsu... Oczywiście, jakbyś chciał za to jakąś zapłatę czy przysługę, to nie ma problemu! Jak trzeba z czymś pomóc zresztą, to za darmo jestem nawet gotowy pomóc przyjaciołom. A... i potem będę chciał rozdać pewne drobnostki, jakie pozwoliłby mi na kontakt z wami w razie potrzeby waszej lub mojej niezależnie od dystansu, ale muszę odpocząć aby je przygotować. - nie chciał, sprawiać wrażenie, że jakoś wykorzystuje swoich znajomych i ich niesamowite zdolności... jednak trochę chciał to zrobić. Nigdy nie widział czegoś takiego jak runy, a w Fuinjutsu jeszcze nie widział aby ktoś wyprodukował podobny efekt. Być może posiadanie tych run na ostrzach, lub chociaż jednym, mu na to w przyszłości pozwoli? Poza Salomonem natomiast... choć miał parę osób z jakimi chciał jeszcze porozmawiać, tak jednak odpoczynek był dla niego dość istotny w tym momencie. Midoro-san, Fumei-san, Kegawa czy Kuroneko... miał nadzieję, że od razu nie opuszczą tego miejsca. I choć spodziewał się, że część z nich może na bankiecie się nie pojawić, tak może uda mu się ich dorwać nim wyruszą z Baibai. Właściwie, to nawet poprosiłby takiego "sługę" jakiego to dla nich przydzielił Osamu, aby go poinformował w razie gdyby ktoś opuszczał Baibai z ich drużyny. Trzeba było się pożegnać, prawda?
Kiedy tylko puszczał pomieszczenie, Nara go zaczepił. Tak, aby nikt inny nie dosłyszał. Pytanie co do wymiany natomiast przypomniało Hikariemu o tym wszystkim, o czym to już nawet lekko zapomniał. Zastanowił się chwilę, nim na jego twarzy pojawił się krzywy uśmiech.
- Niestety, nie jestem w stanie przywołać tutaj tego zwoju. Muszę go wziąć z Sakuragakure... Jeżeli byłbyś nas w stanie przenieść w tamtejsze rejony, a potem nas tu wrócić, to nawet teraz lub przed bankietem moglibyśmy się udać? Jeżeli nie, to po bankiecie raczej nie zostanę tutaj na długo, nim skieruję się w stronę swojego domu. Możemy się udać wtedy tam razem, a możemy tez umówić się na spotkanie tutaj za miesiąc czy dwa, lub gdzie indziej... nie wiem, co jest dla Ciebie najwygodniejsze z tych opcji. - odpowiedziałby, drapiąc się po policzku i... no czekając na odpowiedź. Jeżeli udałoby im się przeteleportować w rejony Sakury, czy to po, czy to przed odpoczynkiem... no to poprosiłby go aby poczekał na niego przy bramie. Sam w tym czasie szybko udałby się do swojego domu, zakradając się tak by rodzina go nie dojrzała, biorąc zwój z Saiko Denshin, a następnie wracając do Nary. Co by to dokonać wymiany. I jeżeli otrzymałby zwój w ramach tej wymiany, to zerknąłby szybko okiem na jego treść. W ramach upewnienia się, że nie zostanie wrobiony. Też szybko uciekłby go schować na miejsce w swoim domku, nim wróciłby do Nary. Później sprawdzi technikę. Jeszcze nie załatwił wszystkiego w Baibai.
Obrazek
Awatar użytkownika
Maji Seitaro
Posty: 413
Rejestracja: 14 maja 2021, 13:44
Ranga: Muryō no ninja
Ranga dodatkowa: ex-Kage
Ranga dodatkowa: Sennin
Discord: AdrienSterne#3206
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Rezydencja Sakamoto

Teraz to był prawdziwy koniec. Wraz z rozbiciem kryształu w świecący pył spadł mu z serca ostatni kamyk i miał pewność, że Sukatsu nigdy już nie zagrozi Baibai, ani komukolwiek innemu. To dobrze, ale mimo stosunkowo młodego wieku Seitaro doskonale zdawał sobie sprawę, że na świecie jest jeszcze wielu ludzi siejących spustoszenie i ogólnie pojęte zło. Tyle że albo się o nich nie słyszy, bo dopiero się do złych czynów przymierzają, albo są za daleko by w tej chwili zdawać sobie sprawę z ich istnienia. Jeszcze inni są martwi, ale tylko rzekomo, tak jak Seitaro. W końcu jego ciało nigdy nie zostało odnalezione. W istocie żyje, pod inną tożsamością, jak na razie czyniąc rzeczy, które w oczach pospolitego człowieka uchodziłyby za dobre. Światu jednak wygodniej było stwierdzić, że główna przyczyna upadku Starego Kontynentu jest martwa, a nie missing in action. Jak na razie ani przez chwilę nie przyszło mu przez myśl, żeby z tego twierdzenia światową społeczność wyprowadzać. Póki co wygodnie mu było pod przybraną tożsamością. W ujawnianiu swojego prawdziwego ja nie dostrzegał ani jednego plusa, same minusy. W jednej chwili takim zabiegiem zwaliłby sobie na głowę tabuny łowców głów. Zero spokoju. A właśnie spokoju było mu potrzeba. Co do kwestii tożsamości, chwilę po tym jak przestał śmiać się i kasłać na przemian podeszła do niego Ringo. Nic najpierw nie mówiąc, a gdy przyklękła na przeciwko, to zamilkł, nie wiedząc co powiedzieć i czego po kobiecie się spodziewać. Oczy powędrowały ku jej dłoni, która zmierzała ku jego twarzy. Przez ten moment się nie poruszył. Drgnął dopiero, gdy dłoń srebrnowłosej dotknęła maski i bardzo nieznacznie ją odsunęła. Wtedy uniósł swoją lewą rękę, ale nie dotknął kobiety. Zatrzymał swoją lewicę w powietrzu i po chwili, gdy Smok Południa oddaliła się od jego maski opuścił swoją kończynę. Czy dostrzegła coś, gdy odsunęła maskę? Niewiele, właściwie to nic, nawet kawałka blizny. Jedynie szmaragdowe, zmutowane oczy o pionowej źrenicy z uwagą wpatrujące się w poczynania i oczy Ringo. Westchnął, czując ulgę, że nie próbowała siłą zedrzeć z niego maski. W swoim obecnym stanie byłby jedynie chłopcem do bicia, ale zdążył zauważyć, że kobieta miała duszę wojowniczki, takiej amazonki. Miała więc honor, którego posiadanie częściej przypisuje się mężczyznom. W związku z tym raczej nie pokusiłaby się o tak drastyczne dla byłego Kazekage rozwiązanie.
- A ja nigdy nie proponowałem randki, nawet żartobliwie. A jednak się stało. - skomentował zwięźle, uśmiechając lekko się pod maską i zaraz przeszedł do drugiej kwestii -Najlepsze zostawiam na koniec. A więc umówieni? Walka jeden na jeden. Tylko nie dzisiaj i nawet nie jutro. Nie wiem kiedy, ale znajdziemy się... jakoś, kiedyś. - dodał. Czy tak bardzo zależało mu na starciu z Ringo? Prawdę powiedziawszy, to nieszczególnie, ale kobieta pierwsza wyszła z tą perspektywą, a on nie omieszkał podnieść rękawicy. Skoro nadarzała się okazja, to uznał, że jednak z niej skorzysta nawet jeśli otwarcie nie przejawiał tak wielkiego entuzjazmu sprawą jak on. Zawsze będzie to okazja do nabrania doświadczenia, a to cenił w szczególny sposób. Zresztą samą walkę można było już uznać za randkę. Oboje na swój sposób byli upośledzeni. Ostatnie o czym można było o nich powiedzieć, to to że byli romantykami. On był człowiekiem powściągliwym w emocjach lub po prostu emocjonalnie upośledzonym w stopniu ciężkim, a ona od kwiatów i biżuterii doceniłaby bardziej srogi wpierdol - jak nie kobieta. Tak przynajmniej sądził na podstawie znajomości samego siebie i dość krótkiej obserwacji Ringo.

Odwróciwszy uwagę od srebrnowłosej jego spojrzenie powiodło ku Hikariemu i Nishimaru. Do tego drugiego również się zwrócił, ale najpierw przysłuchał się wymianie zdań. Podobnie jak byłego shinobi Liścia, Mesai również był lekko zaintrygowany lekkością z jaką ich kapitan wypowiadał się o swojej śmierci. Intrygujące tym bardziej, że doświadczył stanu umierania i za wszelką cenę nie zamierzał tego powtarzać. Nishimaru był święcie przekonany, że ma nieskończoną liczbę żyć. Jednak... tylko w teorii. W zasadzie wystarczyło go wypłukać z chakry i doprowadzić do przeobrażenia się w ćwierkającego ptaszka. Czy po śmierci w tej formie również by się odrodził? Ciężko było stwierdzić, choć prośba o trzymanie go z dala od Jonetsu niejako świadczyła o tym, że nie. W każdym razie Maji nie zamierzał tego sprawdzać. Tylko chwilowe przemyślenia, analiza do jakich często był skłonny.
Chwila odpoczynku pozwoliła mu się nieznacznie zregenerować i złapać oddech na tyle, że był w stanie iść bez niczyjej pomocy. Choć nie zamierzał dzisiaj myśleć o wykorzystaniu jakichkolwiek technik. Jedyne o czym w tej chwili marzył, to przynajmniej dzień lub dwa błogiego odpoczynku i braku obowiązków. Przez większość życia i tak wykazywał się swoistym pracoholizmem, a obowiązkami przygnieciony był niejednokrotnie. Parę dni wyciągniętych z życia zrobi mu dobrze. Przy okazji, co do Ringo i jej podejścia. Nawet Seitaro nie żywił się za swoich świetlanych czasów walką tak jak ona obecnie. Podchodziła do sprawy w iście fanatyczny sposób, wręcz nienasycony. Zastanawiało go na ile wynika to z cech jej charakteru, a na ile miało to związek z jej umiejętnościami. Teraz tego nie sprawdzi i również nie zapyta. To byłoby wścibstwo. Sam nie chciałby otrzymać takiego pytania.
Niedługo później wyruszyli, a właściwie teleportowali się w pobliże miejsca z którego zaczęli eskapadę. Nie omieszkał skorzystać z tego środka transportu, ale zważywszy na to, że był użytkownikiem tej samej techniki to faktycznie zaczął się zastanawiać ile znaczników i gdzie rozmieścił Shiko. Odnosił wrażenie, że dużo, wręcz za dużo. Swoich posiadał, póki co, niewiele. Wszystkie uległy zniszczeniu w wyniku działań wojennych, ale każdy prowadził do permanentnej utraty cząstki chakry. Po prawdzie dalej nie ufał Shiko i o swoich obawach nie zapomni poinformować odpowiednie osoby. Ale to w swoim czasie. Wyszedł w końcu na powierzchnię, gdzie promienie słońca doprowadziły go do chwilowej ślepoty. Jakby nie było to trochę czasu w podziemiach spędzili, oczy zdążyły przyzwyczaić się do ciemności lub półmroku. Lepiej poczuł się, oddychając ciepłym, ale świeżym powietrzem i chłonąc promienie słońca, niczym roślina podczas fotosyntezy. To dobre, że akurat klimat Królestwa Kupców był bardzo zbliżony do tego panującego w Kaze no Kuni, gdzie się wychował i czuł najlepiej. W skrócie - w parzącym słońcu, a następnie w diablo zimnej nocy czuł się jak ryba w wodzie.

Koniec końców pożegnali się na jakiś czas z Nishimaru i udali w miejsce będące na ten moment jednym z obiektów pożądania Seitaro - do lecznicy. Tam się wyłożył całkowicie i poddał obserwacji, leczeniu i wszystkiemu, co było konieczne, by przywrócić się do stanu używalności. Do pełni sił powróci co prawda za dzień lub dwa, ale zawsze to coś. Jedyne co, to nie ściągał maski, nawet jeśli lekarz nalegał. Tam doprowadzi się do porządku samodzielnie. Niedługo później zjawił się kapitan, razem z innymi paziami, a ci nieśli... co takiego? Najpierw podziękowania. Tylko że mizerne, na siłę, na odczep się. Do tego wspomnienie o Arihiro sprowadzone do wątłej wzmianki. Zasługiwał na więcej. Można było przy tej okazji sklecić jakieś głębsze przemówienie w ramach podziękowań. Mogli, choć były Kazekage preferował podziękowanie w formie rzeczowej. Takie też miał niebawem otrzymać, jednak najpierw nadstawił uszu, by poznać wymianę zdań między Nishimaru a Wakuri. Dopiero po niej został wywołany i zbliżył się do mężczyzny. Omiótł medalion spojrzeniem i wyciągnął po niego rękę. Niebrzydka rzecz, od razu zawiesił ją na szyi i schował pod ubranie. Drugi fant nawet bardziej interesujący od pierwszego, bo po pierwsze trafiał w gusta. Złote motywy przeplatane z czarnymi. Tak jak stroić się nie lubił, bo cenił praktyczność ponad wygląd, tak kombinacja tych dwóch barw zawsze była trafna. Chyba zawsze przypominała mu jakieś powiązanie z klanem - złoty pył i żelazny piasek. Albo czarny charakter i złote piaski pustyni. W każdym razie lubił i tyle. Przyjął podarek i w dziękczynnym geście skłonił się. Zanim jednak odszedł...
- Dziękuję, dobrze się pod tobą służyło. Liczę, że jeszcze kiedyś staniemy na polu bitwy. I swoją drogą... nadal nie ufałbym Shiko i byłbym bardzo ostrożny w negocjacjach. Dodatkowo sugeruję sprawdzić podziemia i sam pałac w poszukiwaniu pieczęci Hiraishin no Jutsu. Jako pionek Sukatsu mógł wiele ich rozmieścić, szczególnie w newralgicznych punktach. Mówię to mając na uwadze bezpieczeństwo Baibai. - odpowiedział, obniżając ton głosu, gdy mówił o Shiko. Tak, żeby tylko oni dwaj usłyszeli. Na koniec skinął głową w niemej podzięce i wrócił na swoje miejsce. Tam zaczął się gapić w swój podarek jak sroka w gnat. W międzyczasie także przysłuchał się wymianom zdań i zatrzymał się na moment na bankiecie. Jaki, cholera, bankiet? Nienawidził ich. Zbiorowisko snobów, gdzie podaje się słabe żarcie, klepie po pleckach opowiadając słabe żarty, podaje słaby alkohol, którego Seitaro i tak unikał, będąc przy tym ubranym w cholernie niewygodne rzeczy, byleby wpasować się do towarzystwa. Nie ma opcji, nigdzie nie idzie. Albo zaszyje się w pokoju na te kilka dni, żyjąc tak jak żył podczas urzędowania w Sunie. To znaczy jak król, ale bez nadużyć. Ewentualnie, gdy tylko poczuje się lepiej wyruszy w dalszą drogę, nie żegnając się uprzednio z nikim. Taki już bywał. Chociaż jeszcze na tę chwilę nie zdecydował, co zrobi. Może jeszcze zmieni zdanie, Kazekage zmiennym jest. Jak wydma.
Wracając do prezentu, zaczęło go zastanawiać na ile jest to zwykłe ubranie, a na ile szczególny artefakt. Nie wyjaśniono mu tego, ale raczej ładnie wyglądające odzienie nie byłoby po prostu tak ważne dla Królestwa. Na pewno nie o wygląd chodziło, ale w tej chwili nie miał ani czasu, ani sposobności, żeby zweryfikować czy za napierśnikiem jest coś więcej niż estetyka. Może zrobi to na przestrzeni dni, gdy będzie sam, w świętym spokoju.
Wkrótce udał się na zasłużony spoczynek. Nie miał w planach absolutnie nic. Swoje odzienie dał służbie do przeprania, katanę wyczyści z wszelkich zabrudzeń. Sam wskoczył do prywatnej łaźni, jeśli taka się znajdowała lub pod prysznic, gdzie pokusił się o zdjęcie maski i zanurzenie w gorącej wodzie. Uprzednio rzecz jasna w paranoicznym uniesieniu albo dużej dozy ostrożności zweryfikował czy nie ma w pomieszczeniu nic, co mogłoby zagrozić jego prywatności. Odpoczynek. Po prostu odpoczynek.
Ostatnio zmieniony 31 mar 2023, 0:51 przez Maji Seitaro, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
Awatar użytkownika
Tora
Posty: 2767
Rejestracja: 27 kwie 2021, 15:24
Ranga dodatkowa: Główny Moderator Techniczny
Discord: Tora#0227
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:
Techniki:

Re: Rezydencja Sakamoto

Everybody part
Nie ulegało wątpliwości, że zachowanie Salomona mogło boleć Wakuri. Starał się robić dobrą minę do złej gry, jednak wtedy - nadal zachowywał się tak, jakby w ogóle jego słowa były kłamstwem. Choć Kurama miała wrażenie, że naprawdę był szczery. A to dopiero początek dwoistych uczuć, które zaczęły się w niej kotłować. Kotłować niczym dwa prądy powietrza, wzajemnie się zwalczające i tworzące niszczycielskie tornado. Jej wnętrze, to mentalne, w tych ostatnich chwilach batalii przeżywało prawdziwy kryzys egzystencjalny, czego zwieńczeniem był niekontrolowany płacz. Macki, które miały ją pocieszyć trochę pomagały, jednak to ludzka dłoń doprowadziła do jakiegoś przełamania i ostatecznie - rzuciła się na Shikō wypłakując mu się w ubranie. Ten chyba był lekko skonfundowany, patrząc po tym, że klęczał bez ruchu przez moment, po czym do jej uszu doszło lekkie westchnięcie, choć z jakąś... pozytywną nutą. Poczuła jak jego ręce delikatnie klepią ją po plecach oraz gładzą włosy na karku.
-W swoim czasie... wszystko mi opowiesz... - powiedział jej cicho, jakby nie chciał głosem zniszczyć tej kruchej istoty, w jaką zamieniła się pracownica Hanesawy. Choć czy kapelusznik miał na myśli faktyczną troskę o dziewczynę, czy może ciekawy przykład do zbadania i przeanalizowania - ciężko było powiedzieć. Dla Wakuri liczyło się jednak to, że był on teraz przy niej i miała jakiegoś człowieka, na którego mogła wylać (dosłownie) swój ból poprzez łzy.
W czasie, gdy trochę dalej rozgrywał się dramat Kuramy oraz Salomon udzielający wsparcia Kegawie, w kraterze po ostatniej bitwie, emocje wciąż dogorywały. Zmęczenie i ból zaczynały wychodzić, gdy adrenalina spadała i mogli zrzucić z barków ogromną odpowiedzialność, którą na siebie wzięli na początku dzisiejszego dnia. Powoli zaczynali rozmawiać, żartować, zadawać pytania. Tak jak Hikari skomentował słowa ich lidera. Ten uśmiechnął się przepraszająco, lekko przekrzywiając głowę i zamykając jedno oko, zupełnie jakby miał zaraz zasnąć, ale miał jeszcze kilka rzeczy do powiedzenia przed snem.
-Dla feniksów, śmierć jest tylko częścią cyklu. - przyznał bez większego przejęcia, zupełnie jakby mówił o wczorajszej pogodzie. Dopiero pytanie o Hidehisę sprawiło, że otworzył oboje oczu i lekki smutek się w nich pojawił. Jednak nawet wtedy - było w nich coś ciepłego. Miłe wspomnienia, które dzielił z nieznajomym -Sorashi Hidehisa był Daimyō Shōnin Ōkoku kilka wieków temu i to on mnie tu przywołał. Był moim bliskim przyjacielem, a ja jego doradcą. I zdecydowałem, że będę chciał pomóc jego następcom. Szkoda więc, że nie ocaliłem Yukari-dono. - przyznał z wyraźnym bólem, żalem w głosie.
Również nasza gołębia para powoli kończyła swoje zaloty. Ringo zdawała się chcieć lekko podnieść bicie serca Mesaia, udając ściąganie jego maski, ale jednocześnie uszanowała jego decyzje, by tego nie robić. Jak były Kazekage zauważył - miała w sobie pewien rodzaj honoru, który z reguły był przypisywany płci męskiej. Kobieta już odchodziła bawiąc się zagadką w swoich rękach, po czym odwróciła wzrok z pewnym uśmiechem pełnym satysfakcji.
-Z chęcią. - przyznała, choć nie powiedziała nic więcej, zajęta swoją zabawką.
Hikari zdecydował się sprawdzić, w jakim stanie znalazła się Kegawa. Widział, że ciało Salomona lekko świeciło, gdy ten wykonywał gesty nad jej ciałem. Zdecydowanie wyglądała lepiej, jakby spała, zmęczona po długim dniu. Mistrz Run początkowo nie odpowiedział członkowi klanu Uchiha na jego pytanie. Dopiero po chwili runy na jego tatuażach przestały emanować światłem, a ten odetchnął z ulgą, także wyraźnie zmęczony.
-Dobry. Jej ciało raczej przeżyło szok. Paznokcie, na których miała część run to tkanka martwa. więc mimo obrażeń, które sama sobie zadała, musiała je też leczyć. Z plecami było gorzej. Jej organizm przeżył szok energetyczny. - wyjaśnił, po czym przetarł pot z czoła ręką. -Runy wykorzystują specyficzną energię, obecną dookoła nas i niemalże niewykrywalną. Gdy się ich używa, chakra jedynie służy za impuls, który pobudza je do działania. Nieprzyzwyczajone osoby, mogą mieć wręcz wrażenie, że nagle stracili większość swoich zasobów chakry lub więcej niż nawet posiadają. Dlatego nie byłem temu chętny i próbowałem osłabić tę runę na tyle, by ten szok nie był tak śmiertelny. - wyjaśnił, uchylając chyba trochę rąbka tajemnicy, związanej z jego sztuką.
Najważniejsze jednak było to, że dziewczynie nic nie było. Po kilkunastu minutach otworzyła powoli oczy, ledwo łapiąc dłuższy oddech. Jej tęczówki spojrzały w bok - na Mistrza Run i Hikariego. Słysząc słowa tego drugiego lekko się uśmiechnęła, a w jej oczach pojawiły się płomyki radości.
-To sup... - i cały entuzjazm wyparował, gdy w tęczówki zdawały się przygasnąć ...er. - zdaje się, że wspomnienia o jej rycerzu wróciły. -Dziękuję. - powiedziała po chwili ciszy, próbując usiąść i lekko mrucząc pod nosem. -I przepraszam. - jej głos lekko się załamał, jakby miała się zaraz rozpłakać, choć podsunęła bliżej siebie nogi i objęła je rękoma, najwidoczniej chcąc dodać sobie siły oraz otuchy.
Droga powrotna była specyficzna. Wakuri trzymała się z tyłu, blisko Shikō i jakby nieobecna. Niczym puste ciało, pozbawione duszy. Także Mesai nie komentował większości rzeczy, choć jego umysł pracował nadal na dość wysokich obrotach. Nara i jego znajomość Hiraishina, a także ilość znaczków była... niepokojąca. Zdecydowanie, poinformowanie o tym odpowiedniej osoby będzie niezbędne, jeśli miałby on stanowić zagrożenie w przyszłości. Z kolei Hikari podszedł do Kuroneko. Dawna przywódczyni Podziemi zdawała się być nadal lekko skonfundowana. Spojrzała na niego i zamrugała lekko oczami, jakby przetwarzając to, co usłyszała, po czym poświęciła trochę uwagi Jōnetsu, pieszcząc zwierzaka po główce.
-Musiałeś analizować mój umysł. - zauważyła celnie, spoglądając na chłopaka uważnie. A choć wyraz twarzy miała miły, w jej oczach czaiło się coś, co zdawało się mówić, że przyłapała go na gorącym uczynku. -Mój umysł dopiero zbiera wszystko w całość. Jednak nawet teraz wyczuwam pojedyncze Cienie, które zostały. Jednak bez problemu nad nimi zapanuję. - przyznała w końcu, a jej wzrok także złagodniał. Wciąż jednak zdawała się patrzeć oceniająco na Uchihę.
Wkrótce dotarli do Rezydencji Sukatsu. Członek Rady Setki już ich oczekiwał, choć taka Wakuri niezbyt dobrze zniosła promienie słońca nad Baibai. No i jako jedna z niewielu zdecydowała się skorzystać z łazienki, by trochę się poprawić. Wychodząc, napotkała jedną ze służących, która zdawała się wystraszyć, jednak widząc dziewczynę przełknęła ślinę
-C-chcesz może jakieś ubrania na przebranie? - zaoferowała, unikając jej wzrokiem, a gdyby Kurama się zgodziła - dostałaby elegancki strój, z wysokiej jakości materiału.
W tym czasie, Hikari zapytał o naprostowanie nosa. Oczywiście - zostało to wykonane, choć widać była na nim ślady, że kiedyś był złamany. Krzywy nie był, ale lekka różnica w kształcie była wciąż widzialna. Ale przynajmniej mógł oddychać prostym nosem! No i Mesai także skorzystał z podstawowej pomocy medycznej, choć w lekką dysputę z lekarzem musiał się wdać w temacie maski. Dysputę, którą wygrał używając swoich legendarnych wręcz zdolności dyplomatycznych. Oby tylko przez nie się nie zorientowali co do jego prawdziwej tożsamości. Mogli też dostrzec, że inni także skorzystali chociażby z oglądu czy pierwszej pomocy, zmieniając opatrunki czy lecząc rany. Także cywile z enklawy.
Wkrótce rozpoczęło się wręczenia nagród. Z oczywistych względów Kurosawy tam nie było. Było to spotkanie dla tych, którzy zmierzyli się z samym Sukatsu, a choć starania samurajki z pewnością zostały docenione, to działania tej grupy sprawiły, że zagrożenie zniknęło z Baibai. Krótkie podsumowanie Arihiro może było nie na miejscu, z drugiej strony - bardzo nie na miejscu byłoby też zignorowanie o jego wkładzie. Kegawa zaś stała z boku, niezbyt na to reagując, podobnie chyba pozbawiona "życia" jak Wakuri, która to zresztą została wywołana jako pierwsza. Jej nagroda w pełni się zgadzała z tym, co wynegocjowała, więc zadała swoje pytanie. Smok Zachodu skinął głową.
-Oczywiście. Wszyscy musimy odpocząć. - przyznał jej rację, nawet lekko się uśmiechając. Był chyba jedną z niewielu osób, które jakoś dziwnie na nią reagowały, choć nie wiedziała, czy w drodze powrotnej przez moment na nią nie patrzył jakoś... dziwnie. Albo było to tylko jej wrażenie, gdyż nie skupiła się na tym w ogóle.
Wkrótce też wezwał do siebie Mesaia. Dawny Kazekage nie miał problemu podsłuchać wcześniejszej wymiany zdań. Przyjrzał się swojej nagrodzie i nie omieszkał podziękować lekkim skłonem. Prezenty zdecydowanie wpasowały się w jego gusta, a ten Maji postanowił jeszcze ostrzec ich lidera oraz... podziękować.
-Z tobą również. Byłeś dobrym towarzyszem i żołnierzem. Kto wie, może kiedyś zobaczę nawet trochę więcej tej twojej rozluźnionej strony. - i lekko się uśmiechnął, chyba wspominając pytanie o randkę z Ringo. Następnie zaś lekko się pochylił i jeszcze bardziej ściszył głos. -Wiem. Zrobimy co w naszej mocy. Jeśli wiesz jak wygląda ta pieczęć - będziemy wdzięczni. - dodał jeszcze, po czym się wyprostował uśmiechnięty.
Kolejną osobą był Hikari. Jego nagrody sprawiły, że oczy zaświeciły mu się jak pięć Ryō, a jego reakcja wywołała lekki uśmiech na twarzy Nishimaru. Wkrótce obejrzał uważnie swoje ostrza, a także wyraził swoje podziękowania zarówno Smokowi Zachodu, jak i reszcie drużyny. Było to... miłe.
-Współpraca z tobą to także była przyjemność. - odpowiedział feniks, po czym odpowiedział na jego kolejne pytania, wyraźnie się nad tym zastanawiając -Ubierz się tak, jak będzie ci wygodnie. Choćby w świeże ciuchy. Nie musisz się ubierać elegancko, by czuć się nieswojo. Masz się rozluźnić tam. - wyjaśnił na tyle głośno, że każdy go słyszał. Był wyraźnie rozbawiony zmartwieniami Uchihy. Choć kolejne pytanie było zdecydowanie bardziej wymagające analizy. -Byś się musiał zapytać w Szpitalu Białej Kotki. Brzmi jednak to jak coś dość specyficznego i może być ciężko. Choć może ktoś z przyjezdnych byłby w stanie ci pomóc? - zasugerował, choć o sobie nie wspomniał. Czyżby wiedział, że w tym temacie nie będzie pomocny? -Jak miasto trochę odżyje, to znajdziesz spa, a tam - gorące źródła. Choć polecam też masaże. Po tym wszystkim - przydadzą wam się. - te słowa również skierował do reszty.
Wkrótce nastąpiły także kolejne podarunki. Fumei poświęcił trochę uwagi swojej nagrodzie, przez co do jego uszu dochodziły strzępki informacji. Shikō zdawał się dostać ciężką skrzynkę, pełną pieniędzy. Chyba najwięcej ze wszystkich, zresztą tak, jak się dogadał. Kegawa natomiast otrzymała prywatne wyrażenia kondolencji, pocieszenia oraz gwarancję dołożenia wszelkich starań, by ciało Arihiro trafiło tam, gdzie sobie tego zażyczy i spoczęło zgodnie z jej słowami - nawet jeśli miała egzekwować jego wolę. Było to zdecydowanie bardziej na miejscu niż wcześniejsza wypowiedź Osamu, który zdawał się być zestresowany całą tą sytuacją. Jakby... był zwykłym cywilem, który właśnie dostrzegał wspaniałych bohaterów, o których jedynie się słyszy w mitach i legendach. Salomon natomiast, wedle słów, poza Ryū no Kigō (który dostała także Kegawa), jakieś zwoje, za które także bardzo podziękował. Podziękował także wszystkim za współpracę, choć zdawał się być nawet... lekko podekscytowany swoją nagrodą. I wkrótce... mogli udać się w swoją stronę.
Pierwszą rozmową, jaka się rozegrała, była rozmowa Salomona z Hikarim. Mistrz Run spojrzał na niego i chwilę się zastanowił.
-Wolę nałożyć ci lepsze runy. Te, które tu nakładałem, były tylko chwilowe. - powiedział z lekkim uśmiechem. -Jest to jednak długi proces. Chyba najwygodniej by było, gdybyś udał się do Seidaitō, gdzie byśmy się tym zajęli. - podsumował jeszcze i nawet lekko uniósł brew, słysząc jego ofertę. -Ciekawe. Z chęcią zobaczę ten przedmiot, przyjacielu. - powiedział, podobnie zwracając się do Uchihy, jak ten zasugerował sam.
Wakuri zaczepiła Narę, zanim ten zdołał w pełni się oddalić do swoich spraw. Spojrzał na dziewczynę i westchnął, klepiąc ją po kapeluszu.
-Odpocznij wpierw. I się zregeneruj. Zabieranie ci teraz krwi tylko może ciebie zabić. A nie po to się męczyłem, byś nie umarła, by teraz cię zabijać. - stwierdził i nawet... prychnął lekko rozbawiony. Wkrótce też odpowiedział na jej podziękowania. -Nie wszystko co ważne, można dostać za pieniądze. Potraktuj to może... jako moją inwestycję w przyszłość. - skomentował, choć czy chodziło o to, że była dla niego chodzącym workiem krwi, czy o coś innego? Nie wiedziała. Na pewno rozbawił ją jednak komentarz o jej organach. -Będę o tym pamiętał. W razie czego, wiem jak cię znaleźć. - po czym, jeśli ta by go nie zatrzymała - udałby się w swoją stronę.
Wszyscy powoli opuszczali pomieszczenie. Mesai skierował się w stronę wyjścia, gdzie jeden z członków służby poprowadził go do dużego pomieszczenia. Miało własną łazienkę, która w wielu przypadkach - mogłaby robić za oddzielny pokój. Ba, sama wanna pomieściłaby na spokojnie z cztery-pięć osób i mogła robić za łaźnię. Zwłaszcza, że jak sam sprawdził, był tu sam. I nikt mu nie przeszkadzał. Miał chwilę, by się rozluźnić i zrelaksować. Bez maski.
Krótka rozmowa na uboczu pomiędzy Hikarim, a Shikō także miała swoje miejsce, gdy ten drugi upewnił się, że nikt ich nie podsłuchuje. Kapelusznik stał chwilę w zamyśleniu, po czym powiedział:
-Niech będzie teraz. - powiedział spokojnie, po czym upewniając się, że nikogo nie ma w pobliżu - zniknęliby i pojawili się w lasach nieopodal Sakuragakure.
Hikari part
Razem udali się w stronę bramy, nieopodal której został, zgodnie z instrukcją, Nara. Hikari zaś skierował się ostrożnie w stronę domu i wrócił ze zwojem, który opisywał technikę Saiko Denshin. Shikō, podobnie jak w planach miał Uchiha, szybko rzucił okiem na zawartość zwoju, a następnie spojrzał poważnie na chłopaka.
-Wiesz co? - zapytał całkowicie poważnie, rzucając mu zwój -Wolę chyba jednak technikę, którą zablokowałeś moją. Wydaje mi się to sprawiedliwsze. Moja broń, za kontrę na nią. Będzie wtedy balans pomiędzy nami. - stwierdził, spoglądając na niego uważnie. Choć czy nie zmieniał ich umowy w trakcie? Inna kwestia, czy będąc w lasach nieopodal Sakury, z jego obecną ilością chakry i siły - miał chęć do dyskusji i ewentualnej batalii z Narą?
NPCSakamoto Osamu - członek Rady Setki
NPCArai Yoshifumi - członek Rady Setki
NPCNishimaru - dowódca wyprawy (Baby Bird form, Bird form)
Ostatnio zmieniony 09 maja 2023, 13:02 przez Tora, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Kurama Wakuri
Posty: 601
Rejestracja: 07 sie 2021, 23:24
Ranga: Cywil
Ranga dodatkowa: Hanesawa's Workshop Manager
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Rezydencja Sakamoto

Biorąc udział w całej tej wyprawie nie spodziewała się, że walka z "głównym złym" będzie stanowiła dla niej bój dużo bardziej wewnętrzny. Bój pomiędzy tym, co wiedziała, a tym, co czuła i nie mogła jednocześnie stwierdzić, do kogo wszystkie te emocje chcące rozsadzić ją od środka rzeczywiście należą. Nie wiedziała, nie miała jak wiedzieć, nie obchodziło ją to nawet zbytnio. Fakt był taki, że rozrywały ją od wewnątrz w ten specyficzny sposób, w jaki zamiast ran, pozostawał ogromny, ciężki do wytrzymania ból zagłuszający wszystko inne. Co było prawdą, co nie i co się właściwie działo - nie miało znaczenia, a jedyna rzecz, jaka miała, to żeby cokolwiek szalało w środku niej w końcu ucichło. Dało jej odpocząć. Zostawiło w końcu w spokoju, a wraz z tym jej zmęczone płaczem oczy i zmaltretowane przez ciągłe łkanie gardło.

Nie spodziewała się niczego specjalnego po rzuceniu się na Shikō. Jakby w tamtym momencie jedyne, czego chciała od całego Wszechświata, to jakiegokolwiek potwierdzenia, że ktoś jest obok. Jakakolwiek inna, żywa istota, z krwi i kości, zdolna dotrzymać jej towarzystwa i jednocześnie stanowić namacalny dowód, że istnieje jeszcze coś więcej po za jej ogarniętym chaosem umysłem, będącego źródłem wszystkich jej obecnych problemów. Że po za tym chaosem, istnieje cokolwiek więcej niż ból przecinający jej serce i duszę. Jakikolwiek większy okaz troski zupełnie umknął równaniu Kuramy. Nie spodziewała się ani klepania po plecach, ani gładzenia po włosach - rzeczy tak niewspółmiernie miłych jeśli porównać je z tym, co nią targało w środku, że czy chciała tego, czy nie, ponownie poczuła napływające do oczy łzy. Zacisnęła jednak mocniej zęby, jeszcze mocniej wtulając głowę w mężczyznę jakby w obawie, że zaraz znowu wybuchnie kolejną salwą i to akurat wtedy, kiedy zaczynała mieć wrażenie, że za niebawem powinna wrócić do względnej normy. Zebrała się jednak w sobie na tyle, by kiwnąć kilka razy na jego poprzedni komentarz. "W swoim czasie" brzmiało jak idealny odstęp od teraz, do kiedykolwiek. Nie ma co się oszukiwać: choćby nawet chciała wydusić cokolwiek z siebie właśnie teraz, zapewne niezrozumiały, wyczerpujący dla niej skrzek to byłoby wszystko, na co było ją obecnie stać. Rozmowa? Oh, zdecydowanie nie teraz. Nie w tym momencie. A chociaż nie wiedziała, czy "później" wspomnienia z obecnej chwili będą boleć jakkolwiek mniej, sama idea opowiedzenia o wszystkim brzmiało jak coś, czego nie tylko nie uniknie, ale co pewnie będzie konieczne.


**✿❀ ❀✿**

Wygląd to podstawa. Powszechną wiedzą jest, że ludzie inaczej podejdą do osoby ubranej w czyste, ładne odzienie, a inaczej do takiej, której stylem są łachmany. Z tym, że miała wrażenie, że w jej wypadku obie rzeczy dadzą taki sam efekt. Powyższe bowiem bardziej dotyczyło się obcych, podczas gdy w bardziej znanym gronie, jeszcze gronie wojowników, traciło na mocy. Teoretycznie. A w praktyce? Cokolwiek stało za dość dziwnymi spojrzeniami posyłanymi w jej stronę, nie podejrzewała, by był to stan jej garderoby. Nie w momencie, kiedy nie była w dużo gorszym stanie, niż reszta drużyny. Nie ma co się czarować: wszystkie problemy i dziwne rzeczy zaczęły dziać się w momencie, kiedy Shikō wrócił ją "do żywych". Czy był to powód, by zaniedbać swój wygląd? Niekoniecznie, zwłaszcza wtedy, kiedy przyzwyczajenie robiło swoje i łazienka zdawała się być najbardziej odpowiednim miejscem do odwiedzenia. Obyło się też bez niespodzianek. Żadne głosy w głowie jej nie nękały, nikt nie zakłócał chwili spokoju z dala od ludzi... Idealne warunki, by zadbać o siebie i pozbierać myśli, z dala od palącego słońca na zewnątrz. Wszystko jednak zmieniło się po otworzeniu drzwi i wyjściu z pomieszczenia. Mimowolnie stanęła, otwierając szerzej oczy i spoglądając na wystraszoną służącą. Czy ona też... Nie. Może nie. Mimo wszystko właśnie w drzwiach stanęła jej obca osoba, tylko trochę mniej ubrudzona krwią niż wcześniej. Co prawda też unikała jej wzroku, podobnie jak inni, jednak nie chciała teraz o tym myśleć. Zamiast tego postarała się o delikatny uśmiech, nie chcąc szukać pewnych rzeczy tam, gdzie ich może nie być.
- Byłabym niezmiernie wdzięczna, jeśli to nie problem. - odparła spokojnie, a chociaż nie chciała "okradać" rezydencji z ubrań, odzianie się w coś bardziej "całego" i niekoniecznie przesiąkniętego krwią zapewne byłoby wygodniejsze. - O, i jeszcze jedna prośba, jeśli mogę. Może być bardzo dziwna, jednak czy byłaby możliwość pożyczyć na dłużej parasolkę? Nawet najprostszą. Czuję, że może mi się przydać.
Uśmiechnęła się kapkę niezręcznie, nie chcąc mimo wszystko dorzucać nikomu więcej pracy, niż już mają na barkach. Podróż ulicami Baibai była jednak całkiem męcząca przez żar lejący się z nieba i aż nadto była świadoma tego, że będzie musiała iść przez miasto ponownie. Cokolwiek, co byłoby jej źródłem cienia, było w cenie.


**✿❀ ❀✿**


Wakuri człowiekiem była mimo wszystko prostym - kiedy Nishimaru się delikatnie uśmiechnął, ta poczuła, że powinna zrobić to samo pomimo tego, jak faktycznie się jeszcze po wszystkim czuła. A czuła się mentalnie zmęczona, spragniona i bagażem, jaki wypadałoby zrzucić nie tylko przez drzemkę, ale chwilę relaksu i przemyślenie pewnych palących kwestii, jakie obecnie zatrząsały posadami jej życia. Kiwnęła głową, wróciła na miejsce. Reszta wręczenia nagród poszła bez problemów, chociaż miała wrażenie, że przy reszcie ten zatrzymywał się na dłużej, niż przy dziewczynie. Dlaczego? Po co? Nie wiedziała, wiedzieć nie miała jak i na dobrą sprawę nie poświęcała temu większej uwagi. Bardziej aktywna zrobiła się bowiem dopiero pod koniec, kiedy oficjalna część była za nimi i mogła zamienić przysłowiowe dwa zdania z Narą. Absolutnie nie wspominała o żadnej z tej rzeczy po to, by już teraz pozwolić mu ściągnąć z niej krew. Tak jakby była świadoma tego, że jeszcze niedawno oddała jej na posadzkę tyle, że równie dobrze mogli jej przydzielić tytuł Honorowego Dawcy Krwi Baibai i doprawdy dziw ją brał, że była w stanie po tym funkcjonować. Zdawał się jednak rozbawiony całą sytuacją, a to zdecydowanie było lepsze niż niepotrzebne zirytowanie go jak w przypadku mapy. Stąd też nie zamierzała w żaden sposób go poprawiać czy wyjaśniać, co miała na myśli. Na kwestię inwestycji skinęła mu głową. Nie wnikała jednak, jakim rodzajem inwestycji miała być. Nie było to ważne czy istotne, nie w tej chwili przynajmniej.
- Swoją drogą, póki pamiętam - zaczęła, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, że gdzieś w środku całej tej wymiany zaczęła wyglądać żywiej i na bardziej zadowoloną, niż w drodze na powierzchnię - moja propozycja dokładniejszego zwiedzenia podziemi jest dalej aktualna. Także jakbyś był zainteresowany... zgaduję, że wiesz, gdzie mnie szukać. - nie, żeby rzeczywiście zgadywała, kiedy przed chwilą sam to powiedział, nim sama przypomniała o wcześniejszej propozycji w miarę cicho, nie bardzo chcąc, by reszta wokół słyszała. Bo nie musieli. Co prawda wiadomo, że PO COŚ to pozwolenie na zwiedzanie podziemi chciała, jednak skoro nikt nie pytał... - Uważaj na siebie.
Ostatnie słowa dodała praktycznie tuż po przypomnieniu się z wcześniej wspomnianą wycieczką krajoznawczą. Prawdopodobnie miał inne rzeczy do załatwienia, sama też miała zadania wymagające uwagi: nie było sensu stać i zabierać sobie na wzajem czas, przynajmniej obecnie. Zamiast tego odwróciła się w stronę drzwi, pomachała mu jeszcze na pożegnanie, spojrzała przelotnie na resztę - jakby z ciekawości, czy ponownie będzie miała wrażenie, że coś jest "nie tak" - po czym ruszyła do drzwi.
I oby z parasolką.

z/t i guess
Ostatnio zmieniony 31 mar 2023, 18:35 przez Kurama Wakuri, łącznie zmieniany 3 razy.
► Pokaż Spoiler | Pasywne zdolności & pieczęcie oraz unikaty
Zdolności pasywne- z wyjątkiem atutów i biegłości
Pieczęcie
  • Kin'in - pieczęć umieszczona na grzbiecie prawej dłoni. Normalnie niewidoczna. Niweluje niechęć ludzi w stosunku do Wakuri spowodowanej przez jej zerodowaną chakrę. Nie działa na zdolności sensoryczne i postrzegania chakry.
  • Hiraishin no Jutsu - pieczęć na kraku nałożona przez Shikō.
Unikaty
  • Garahaddo no Kōkei-sha - naszyjnik z zamkniętą duszą Galahada. Tłumi częściowo negatywne skutki części wad mentalnych.
► Pokaż Spoiler | Ekwipunek na fabule
Tis not much, but it's an honest work
Na plecach:
  • Wielki zwój z mapą Podziemi Baibai (WIP)


Na szyi:
  • Dłuższy, imitujący złoto łańcuszek z chakrą Shikō do Gentōshin no Jutsu, a na nim:
    • pierścionek z czarnym kryształkiem (Połączony Kagayaku Rantan z: Uchiha Hikari)
    • niewielkich rozmiarów czarny koralik (Połączony Kagayaku Rantan z: Dōhito Midoro)


Prawa kieszeń:
  • Mały zwój [Naginata [2] ]
  • Kunai x1
  • Mitsurugi Kunai x2


Ukryta wyrzutnia kunai [prawa ręka]
  • Kunai x1
Lewa kieszeń:
  • Mitsurugi Kunai x3


Czarna, skórzana torba biodrowa
  • Średni zwój [Prowiant, ubrania na zmianę, rzeczy codziennego użytku]
  • Średni zwój [Wypakowany alkoholem z biesiady w Baibai]
  • Średni zwój [Bombka dymna x5 | Bombka świetna x5 | Krótkofalówka x1 | Notka Wybuchowa x4]
  • Średni zwój [Warming Shot x3 | Lokalizator}
  • Średni zwój [Wypakowany przekąskami z biesiady w Baibai]
  • Średni zwój [20m Bandaża | 6 lodów z podwójnym patyczkiem]
  • Kunai x3 [w tym jeden z Wybuchową Notką]



Obrazek
Awatar użytkownika
Kurosawa Shin'ichi
Posty: 140
Rejestracja: 02 lip 2021, 19:32
Ranga: Rōnin
Ranga dodatkowa: Żołnierka Nōjō no Kuni
Discord: Pumpkin#1104
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Techniki:
Bank:

Re: Rezydencja Sakamoto

Czekała pod barykadą wypatrując nowych zagrożeń, wierzyła, iż pozostali w podziemiach towarzysze poradzą sobie z stojącym przed nimi wyzwaniem i wyspowodzą Baibai spod mocy cieni. Poza wiarą, w tym momencie wiele więcej zdziałać nie mogła - miała swoje własne zadanie, ochrona ludzi, jakim udało się przetrwać w podziemiach oraz samej Kuroneko. Na ten moment zadanie nie nie było specjalnie groźne, zapewne w tym momencie najgroźniejsze z cieni walczyło z jej pozostałymi towarzyszami. Nie dało się ukryć, iż kobieta czuła pewną dysatysfakcję, jednak wiedziała również, iż ktoś musiał podjąć się tego zadania a szczerze? Była wrażenia, iż jej mało elastyczne zdolności lepiej sprawdzą się podczas obrony - dlatego też sama się zgłosiła do wypełnienia tego obowiązku.

Gdy po czasie, drużyna z podziemia dotarła do barykady, Kurosawa przywitała ich małym uśmiechem a następnie ukłonem.
- Gratulacje.
Rzuciła krótko sądząc, iż nie jest to miejsce w którym warto by się rozwijać dłużej - wszyscy wyglądali na wycieńczony, samurajkę korciło zapytać z czym dokładnie przyszło im walczyć, uznała jednak, iż zostawi swą ciekawość na kiedy indziej. Zamiast tego, spojrzała na Kegawę chcąc ocenić jej stan. Martwiła się o kocią kapłankę, która straciła swego rycerza. Śmierć Arihiro zabolała również samą Shi-chan, choć poznała go dopiero niedawno, tak polubiła mężczyznę, który był przykładem porządnego samuraja a zarazem ideałem wojownika jakim sama starała się zostać. Kobieta liczyła, iż jak już będzie po wszystkim, będzie w stanie poznać go bliżej - teraz jednak to nie było już możliwym. To bolało. Jednak jej własny ból musiał być niczym przy bólu kociej kapłanki, toteż samurajka ruszyła do rezydencji, trzymając się blisko Kegawy, chcąc z nią porozmawiać, choć ta zapewne również potrzebowała odpoczynku... i to wiele.
- Kegawa-sama, czy miałabyś chwilę czasu? ...Nie musi to być teraz, oczywiście, wyraźnie potrzebujesz chwili wytchnienia. Jest coś o czym chciałabym z Panienką porozmawiać. Chodzi o Arihiro.
Rzuciła spokojnie, zmartwiona losem kapłanki ale i z pewną stanowczością w głosie. Dziewczyna cierpiała, ale nie musiała być w tym sama. Póki co jednak samurajka stała przy Kagawie, nie oferując jej fizycznego pocieszenia czy też słowa otuchy, dość... surowo. Samo rozdanie nagród ją nie interesowało, nie przybyła tu dla cudzych zachwytów i nagród a aby pomóc, swój cel osiągnęła. Trzymała się z boku, poza cała fasadą rozdania nagród o ile było to możliwe jednak pozostała w rezydencji - wszak ciągle chciała porozmawiać z damą Rycerza i czekała na swoją okazję do tego.
Ostatnio zmieniony 31 mar 2023, 22:02 przez Kurosawa Shin'ichi, łącznie zmieniany 5 razy.
Awatar użytkownika
Uchiha Hikari
Posty: 662
Rejestracja: 24 paź 2021, 21:22
Ranga: Tokubetsu Jōnin
Ranga dodatkowa: Heitai Hantā Ryodan
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Rezydencja Sakamoto

Śmierć będąca częścią cyklu. Dziwny koncept jaki ciężko było Hikariemu przetrawić. Z drugiej strony, to nie tak że dla ludzi też nie była częścią cyklu. Istniały osoby wierzące w reinkarnacje, a i sam Hikari nie miał jakiegoś bardzo stanowczego spojrzenia na ten koncept. Nawet jeżeli była możliwa, to wspomnienia z poprzedniego życia nie zostawały. Z tym zgadzał się każdy, przez co mimo bycia częścią cyklu, była dalej dla nich końcem. Jak działało to dla Nishimaru? Czy zatrzymywał swoje wspomnienia, czy zwyczajnie w ich kulturze nie były one istotne? Nie był pewien. Kiwnął zwyczajnie głową akceptując ten fakt. Wszyscy byli zmęczeni, to nie był to moment na większe rozmowy. Ból w ciele jasno mu o tym przypominał. Odpowiedź co do Hidehisy natomiast przypomniała mu skąd to nazwisko znał. No tak. Linia władców Królestwa Kupców i Nishimaru, jaki to postanowił pomagać wszystkim jego następcą. Uchiha nie był w stanie sobie nawet wyobrazić jakie to było uczucie. W końcu z każdym można było zawrzeć przyjaźń, jednak... Nishimaru dalej żył, a ludzie przemijali. Było... smutne. Zwyczajnie. Nie miał też żadnych słów dla niego w kwestii śmierci Yukari. No bo co miał powiedzieć? "Szkoda"? "Nie zawsze jesteśmy w stanie wszystkich uratować"? Mógłby, ale Nishimaru sam na pewno dobrze to wiedział.
- Życie ssie. - ostatecznie powiedział bardzo nieelokwentnie, podchodząc i klepiąc go po ramieniu. To było niejako podsumowanie jego myśli o tej kwestii. Jednocześnie, śmierć Yukari byłaby końcem rodu Sorashi. Co to oznaczało dla Nishimaru? Tak jak był ciekaw, tak zostawił to pytanie na potem, kierując się już w stronę Salomona.
Przyglądał się jak Mistrz pracował, starając się nie przeszkadzać. Czekając, aż ten zrobi to co miał zrobić i mu odpowie. Wysłuchał wszystkich informacji o stanie, kiwając ostatecznie głową.
- Energia Natury... nigdy o tym nie słyszałem, ale podczas tej wyprawy jej kwestia przewinęłą sie już tyle razy... Nawet chakra Sukatsu była podobna do tego co wyczuwałem w Twoich runach czy Fumei'u. Ona była jednak... inna. Spaczona? Takie miałem wrażenie. Coś czuję, że będę musiał przestudiować tą specyficzną energię. Nie czuje się dobrze z niewiedzą o niej, jako ktoś kto lubi analizować chakrę. - stwierdził, nim wzrok przeniósł na Kegawę. Ten trochę zależał. - Nie mniej, jestem pewien że Twoja runa uratowała jej życie... cieszę się, że nie straciliśmy kolejnej osoby. Ani jej, ani Ciebie Salomonie. Armia Cieni na naszych plecach nie brzmiała, jak coś bezpiecznego.
Szczere słowa. Jeżeli w trakcie tej całej walki ktoś był zagrożony, to wyłapał głównie trzy osoby. Salomona, jaki został sam. Kuramę, jakie stało się coś... dziwnego. I Kegawę jaka była zbyt samobójcza. Reszta... nie wiedział jak z siłą kotki, ale wierzył że reszta będzie w stanie zadbać o swoje życie, a jak nie to towarzysze obok im pomogą szybko.
Czekali aż księżniczka się przebudzi, a płomyki radości w jej oczach były takie... miłe. Przyjemne. Hikariego autentycznie coś zabolało w sercu, kiedy dojrzał jak te wygasały. Podziękowała. I przeprosiła, zwijając się trochę w kłębek smutku. Tym samym sprawiając, że chłopak ponownie czuł się jak Jeleń na pasach. Dotknąć... nie dotknąć? Uhhhhh... ah, cholera, nie będzie znowu tego samego dylematu wewnętrznego przeżywał! To też siegnął do niej ręką, aby pomasować ją po plecach. Tak starając się dodać trochę otuchy.
- Ja też przepraszam. I cieszę się, że dalej z nami jesteś. - powiedział, nie mając żadnej ideii jakie słowa jeszcze mógł jej zaoferować. Przeprosiony z jego strony natomiast? No... mógł być trochę ostry jakie zjawili się w tym miejscu. Teraz jednak widząc ponownie Kegawe na skraju płaczu i załamania, jakoś tak... źle mu się z tym wszystkim zrobiło. Nawet jak w swoich słowach miał jakąś rację. Zastanowił się przez chwilę jeszcze. - Jesteśmy już bezpieczni. Nie musisz być silna, nie kiedy to wszystko jest takie świeże. Trzymanie uczuć w sobie nie jest dobre. Możesz na nas polegać, jeżeli potrzebujesz czegokolwiek. Nawet ramienia do wypłakania się... nawet na Midoro-san. Wiem, że jego słowa może nie były najlepsze, ale nie miał złych intencji. Zwyczajnie... słowo mówione nie jest jego specjalizacją. Kiedy straciłaś przytomność zawzięcie Cię bronił wraz z Jonetsu. No... i definitywnie nie próbuj polegać na Narze czy Fumei'u w tej kwestii. Ci to z emocjami chyba gdzieś się po drodze minęli, co nie, Salomon-san?
Trochę sporo gadał. Chciał jednak jakoś pomóc, nawet pod koniec próbując wpleść lekki żart. Czy był on na miejscu? Nie wiedział. Cholera, płaczące dziewczyny był skomplikowane. Kiedy jego młodsza siostra płakała chłopak też czuł się jak jeleń na pasach, co dopiero kiedy ktoś mniej znajomy mu to robił. Nie jego wina, że Kegawa aktywowała u niego te same instynkty... pewnie przez to, że była mniejsza od niego. Równie dobrze mogła być dużo starsza. Czemu o tym myślał?
Dotarcie do barykady. Na przywitanie Shi-chan, odpowiedział lekkim ukłonieniem głowy w jej stronę. Skonfudnowanie Kuroneko, mimo jego początkowych zmartwień, nie było połączone z utratą pamięci. Całe szczęście. Jej wzrok jednak, kiedy oskarżyła go wręcz o grzebanie w jej umyśle? Znowu jak jeleń na pasach. Zaśmiał się lekko niekomfortowo, drapiąc z tyłu głowy.
- Na moje usprawiedliwienie, nie było specjalnie innej możliwości kontaktu z Tobą. I próbowałaś mnie zgnieść na miazgę przy pierwszym spotkaniu. - odpowiedział obronnie z lekkim uśmiechem, odwzajemniając ten Kuroneko. Jedna kwestia była tylko tutaj dziwna. Jej uśmiech. Kurde, nie wiedział że ona potrafiła się uśmiechać. Kiwnął głową na odpowiedź w kwestii Cieni, jednak dalej widział wbijający się w niego jej wzrok. Oceniający. Podrapał się palcem po policzku. - Nie martw się. Nie znalazłem wiele informacji, przez to jak był poniszczony. Głównie obietnicę Urushiemu pozycji smoka i przepraszanie Yukari... dużo przepraszania.
Powiedział, milcząc przez chwilę i przypatrując się Kuroneko. Była również winna tego co się stało w Baibai, ale... nie mu było już to oceniać. Był pewien, że Nishimaru i reszta kupców się tym zajmą. W razie czego, będziesz jeszcze w stanie im pomóc w przeszukaniu już jej wspomnień, jakie to nie rozpadły się na kawałki. Nagle jednak do głowy przyszła mu jeszcze jednak kwestia, której to nie wiedział z kim poruszyć. Kuroneko? Zdawała się natomiast bardzo dobrą osobą do rozmowy o tym.
- Powiedz... wiesz co było celem Sukatsu? Nikt z nas tego nie wie, a wszystko co się stało... to nie było po prostu ludobójstwo. Ludzie, dzieci były pożerane zmieniając się w Cieniste mutanty. Czy był on aż takim potworem, że robił to z własnego kaprysu? Widzismisię? Natury? Wiem, że dawniej bym on człowiekiem. Że był on pierwszym Cieniem, ale... dlaczego to wszystko? Po co? - nie mógł powstrzymać się od zapytania być może jedynej osoby jaka mogła mieć takie informacje. Nawet Nara zdawał się ich nie posiadać, a przynajmniej to wywnioskował z tego jak mówił on o Sukatsu.
Nagrody przydzielone i bardzo ważne pytania zadane. Czyli to, jak się ubrać na bankiet. Odpowiedź... niejako go satsysfakcjonowała, ale jednocześnie dalej był niepewny. Co do leczenia natomiest, zasugerował Szpital Białej Kotki aby tam popytać. Uchiha rzecz jasna to zapamiętał, choć na drugą wspominkę nie mógł nie pomyśleć o Kegawie. Zerknął w jej stronę, nim wrócił wzrokiem do Nishimaru. Nie teraz. Może jednak przed wyjechaniem... wszystko zależało zwyczajnie od jej stanu.
- Definitywnie relaks się przyda. A. I gdybyście potrzebowali pomocy, to wiecie gdzie mnie znaleźć. - tą drugą część powiedział jednak już ciszej i z trochę większą powagą, wymowanie zerkając na Kuroneko tak by Nishimaru zrozumiał. W końcu... ona też była winna tej rzeczy, a grzebanie w umyśle mogło im pomóc w ocenie jej przewinień. Nawet jak stawiało go to w dość niekomfortowej sytuacji. Na ten moment jednak nie miał nic więcej Nishimaru do powiedzenia, udając się już do osób jakie chciał pozaczepiać. Trochę miał rzeczy do ogarnięcia.
Lepsze runy. Czy on powiedział lepsze runy? Oczy Hikariego ponownie wręcz się zaświeciły, jednocześnie... mocno się zamartwiając. Cholera, ogień jaki miał w tym momencie i Hiju już tworzyło ledwo możliwe do utrzymania tornado ognia... ale może uda mu się coś wykombinować, aby jakoś to regulować. Nałożenie lepszych wymagało jednak udania się do Seidaitō. Chłopak wydał z siebie lekkie "Hmmmm...".
- Po tym wszystkim, muszę wrócić do rodziny i powiedzieć że wszystko jest ze mną w porządku. Zgłosić się w wiosce. Odpocząć... nie mniej, jak tylko już się zregeneruję i zajmę jakimiś nagłymi sprawami, to postaram się do was skierować. Z ciekawością chciałbym zobaczyć tą stolicę pełną mistrzów run. - skomentował, uśmiechając się szerzej kiedy usłyszał nazwanie go przyjacielem ze strony Salomona. Szczerze powiedziawszy? Nie spodziewał się tego kiedy na początku go dojrzał, ale los tak ich często sparował podczas działania, że było to niesamowicie przyjemne uczucie. Móc nazwać go przyjacielem. Jedynie Nishimaru chyba mógłby zyskać jeszcze ten tytuł z tego grona. Nie żeby z resztą się nie dogadywał, zwyczajnie... nie miał okazji aż tyle z nimi współpracować. - Postaram się już go wytworzyć przed bankietem. Muszę parę rzeczy znaleźć, ale nie powinno to być zbyt trudne.
Może nawet uda mu się jeszcze coś wpleść w ten przedmiot, aby miał większe możliwości? Kagaku i Gentoshin definitywnie było dobrym połączeniem jeżeli chciał się z nimi skontaktować, jednak nie mógłby im nagle pomóc. Będzie musiał pomyśleć.
No i została mu cała kwestia z Shiko. Wszystko szło dobrze, dopóki ten nie stwierdził, że chce czegoś innego. Hikari westchnął, opierając jedną dłoń na biodrze. Nie zamierzał teraz walczyć z Narą. Był w gorszej pozycji. Też, to co powiedział było sprawiedliwe. Nie miał problemy, z racji że technika jaką posiadał była głównie defensywna. Nie powinno posiadanie jej zranić kogoś niewinnego... raczej. Nie mógł być tego pewien. Z drugiej strony, Nara nie zdawał się aż tak złą osobą aby polować na niewinnych. Zdawał się mieć jakieś standardy, a ludobójstwo do nich nie należało - nawet jak pomagał potworowi jaki to go dokonał. Hikari przynajmniej chciał bardziej pozytywnie na to spojrzeć.
- Wiesz... gdybyś miał fotograficzną pamięć, to w tym momencie uzyskałbyś dwie techniki zamiast jednej. - rzucił neutralnie, z lekkim uśmiechem mimo powagi mężczyzny przed nim. - Co powiesz na to. Moje oczy, pomagają mi analizować techniki, co pewnie wiesz. Pewnie wiesz o nich więcej ode mnie. Dam Ci zwój z kontrą na Twoją techniką, oraz ten zwój w zamian za zwój z Twoją techniką oraz zwój z techniką klonującą, jakiej użyłeś przy Sukatsu. Zauważyłem, że strasznie wiele osób ją ma, to też nie może być wielce unikatowa. Na pewno nie bardziej od tej, co przed chwilą Ci rzuciłem. Sam jednak jej nie znam. Jeżeli nie pasuje Ci danie mi jej zwoju, to po odpoczynku pokazałbyś mi ją, a ja postarałbym się ją zrozumieć. Co sądzisz o takiej umowie? Wydaje mi się korzystniejsza dla obu stron.
Zasugerował. Jeżeli miał być szczery, grał teraz w niebezpieczną grę. Niewykluczone, że Nara będzie kimś kogo dla Sakury będzie musiał w pewnym momencie upolować. Zwiększanie jego arsenału? Niebezpieczne w przyszłości dla Hikariego jak i innych osób. Nie mniej... jak złe by to nie było, chłopak pragnął też siły. Pragnął mocy, aby dokonać swoich celów. Nie zamierzał podpisywać paktu z diabłem czy oddawać własnych oczu za to, jednak... był gotów zaryzykować taką wymianą w tym momencie.
Jeżeli jednak Nara się nie zgodził, to trzeba było to inaczej rozegrać.
- Skoro nie, to chyba moje przypuszczenie że zapamiętałeś treść zwoju przed chwilą są trafne. Nie chciałbym jednak powtórki z tej sytuacji. Daj mi najpierw swój zwój, pozwól mi go przejrzeć aby dojrzeć czy nie masz na nim pieczęci zostawionej i wezmę go ze sobą żebyś przy nim czegoś nie kombinował. Dopiero wtedy przyniosę Ci zwój z kontrą. To będzie tylko sprawiedliwe, nie? - prosta sugestia, a jednocześnie luźne oskarżenie. Oboje wiedzieli, że Hikari nie będzie w stanie tutaj teraz walczyć. Jednocześnie, chłopak wiedział że facet przed nim był bardzo przebiegły. Nie zdziwiły się, gdyby jakoś ten znacznik zostawił skryty lub zwyczajnie gdzieś na ciele Hikariego. Potem będzie musiał się przejrzeć, ale tak. Co jak co, ale jedno było pewne. Przy Shiko musiał być ostrożny, skoro ten zamierzał teraz naginać ustalone zasady. Zwyczajnie przystałby na wcześniejszą jego propozycję. Niech straci. Z czego zmienił zdanie i nie planował chować w swoim domu zwoju z Hiraishinem, tylko zabrać go ze sobą do Baibai. Może przed bankietem coś się poduczy? No, i nie mógł aż tak Narze zaufać jakby chciał. Z racji też na to, preferował nie stać typowo w cieniu i kątem oka być gotowy do jakiegoś uskoczenia przed potencjalnym chwytem.
Obrazek
Awatar użytkownika
Dōhito Midoro
Posty: 541
Rejestracja: 06 cze 2021, 22:58
Ranga: Genin
Discord: Midoro#5831
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Rezydencja Sakamoto

Walka dobiegła końca. Midoro był tu mniej niż tydzień, a miał wrażenie jakby minęło z pół roku. Natłok wydarzeń oraz informacji zaczynał pulsować w jego głowie z taką samą intensywnością jak ból w ręce. Wszystko się jednak uspokajało wraz z jego oddechem. Iwijczykowi nie umknęła smutna scena w wykonaniu Wkauri czy też próba podrywu Ringo przez Mesaia. Nie komentował ich jednak. Zwyczajnie, zagadał do Jonetsu jaka była koło niego, lecz ta zignorowała jego słowa. Nie, żeby się tego nie spodziewał. Po podejściu do reszty jego zachowanie również się nie zmieniło. Słuchał wszystkich lecz tylko zbierał wiedzę. Nikt niczego od niego nie chciał więc nie czuł potrzeby odzywania się.
Podróż powrotna odbyła się dość szybko. Błyskawiczne przeniesienie pod barykady, a następnie spotkanie z przytomną już Kuroneko. Nie dało się też ukryć diametralnej zmiany w zachowaniu jej chowańca. Z tym Midoro również niespecjalnie miał co zrobić poza przyjęciem do informacji. Gdy wyszli na zewnątrz, Wszystkie Cienie zniknęły. Mroczne chmury na niebie zanikały a przez nie przebijały się promienie słońca. Bardzo optymistyczny widok, jeśli miał być szczery. Przywitała ich też służba Sakamoto. Douhito mógł iść o własnych siłach, więc jeśli ktoś by czegoś od niego chciał, kiwnął by jedynie ręką, że z nim wszystko w porządku. Oczywiście nic nie było w porządku, lecz co to teraz za różnica.
Trafili w końcu do jednego z pomieszczeń rezydencji Osamu. Nadeszła pora na podziękowania ze strony ich zleceniodawcy, lecz Midoro to było obojętne. Dziękujemy za pomoc, bez was byśmy zginęli i takie tam. Cała ta wycieczka nie była tego zwyczajnie warta. Na wzmiankę o Arihiro, Dziedzic Bakutonu złapał się na tym, że zerknął na Kegawę. Szybko jednak cofnął wzrok jak i myśli. Chciałby, by sytuacja między nimi została wyjaśniona, lecz nie planował mieć więcej ran i blizn na ciele, zwłaszcza twarzy. Spojrzał też na Wakuri, która nie była już tą samą dziewczyną, którą poznał na wejściu do tego pustynnego piekła. Radość została zastąpiona przybitym wyrazem twarzy, nucone melodyjki grobową ciszą a samo patrzenie na nią było jakieś... inne. Baibai wywarło na niej jakiegoś rodzaju piętno, lecz Iwijczyk nie wiedział jakie. Tu też się chwilę zastanawiał czy czegoś z tym nie zrobić. Położyć jej dłoń na ramieniu, uśmiechnąć się, powiedzieć coś. Czy był jednak sens naprawiania tutaj jakichkolwiek znajomości? Czy któraś z dziewczyn, której jednej zabił chłopaka a drugą chciał skrócić o głowę, będzie chciała z nim mieć cokolwiek wspólnego? Wątpił. Odbił się więc jedynie plecami od ściany, o którą się opierał, po czym podszedł do kapitana.
- Niczego tak naprawdę nie potrzebuję, ale dziękuję za dary. Dla mnie również nie jesteś kimś, o kim zapomnę. Mam nadzieję, że nasze drogi jeszcze kiedyś się zejdą ze sobą. Coś czuję, że jeszcze kiedyś wpadnę w twoje strony. Gdybyś jednak chciał zaznać trochę deszczu dla odmiany, zapraszam do Ame, chociaż wątpię, by twoja praca pozwalała ci na opuszczenie regionu. - odparł szczerze podając mu rękę z szacunkiem. Cała ta wyprawa, mimo strat jakie Midoro poniósł, miała jednak jakieś swoje plusy. Zbliżył się o krok do spełnienia swojego marzenia za jakim gonił od lat, poznał przynajmniej dwójkę osób, którzy mogą stać się jego nowymi znajomymi po utraceniu Iwy oraz wszedł w posiadanie sporej ilości cennej wiedzy na różne tematy.
Pomysł odpoczynku był w sumie nie taki głupi, mimo iż mówił im to ten, który raz już umarł podczas ich wyprawy. Póki co, chłopak czuł się nieźle. Był zmęczony ciągła walką oraz adrenaliną jaka przez ostatnie kilka godzin buzowała w jego krwi, lecz zdawał sobie sprawę, że prawdziwe zmęczenie przyjdzie dopiero gdy się położy. Biesiada o jakiej wspomnieli była kusząca, lecz to, czy Dziedzic Bakutonu się na niej zjawi, zależało jak szybko opóźniony efekt pigułki mu na to pozwoli. Osobiście chciał na nią iść, zafundować sobie chwilę relaksu po tym wszystkim. Nim jednak udał się do jednego z pokoi gościnnych jakie dla nich naszykowano, chciał podejść do Hikariego, gdy ten będzie wolny. Widział, że miał do pogadania z kilkoma osobami, dlatego uszanował jego czas i zwyczajnie zaczekał. Gdy jednak byłby już wolny, podszedł by zamienić szybkie dwa zdania.
- Dobra robota młody. Nim się obejrzysz, osiągniesz poziom jaki widziałem lata temu. - zaczął rozmowę w dość dziwny sposób jakby na to spojrzeć. No bo kim on niby był, by tak mówić? Był niewiele starszy od niego, a potencjał jaki skrywał Uchiha zdawał mu się znacznie go przewyższać.
- Mam nadzieję, że udajesz się na bankiet gdy staniemy trochę na nogi. Chciałbym dokończyć na spokojnie naszą rozmowę z podziemi. Jeśli nie masz nic przeciwko oczywiście. - zakończył by po czym po usłyszeniu odpowiedzi, jeśli nie wymagała by od niego kontynuacji rozmowy, opuścił by salę. Na słowa Shiko kiwnął mu jedynie głową. Zapowiadało się, że czeka go bankiet pełen rozmów.
Obrazek
九死一生。
Awatar użytkownika
Tora
Posty: 2767
Rejestracja: 27 kwie 2021, 15:24
Ranga dodatkowa: Główny Moderator Techniczny
Discord: Tora#0227
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:
Techniki:

Re: Rezydencja Sakamoto

Everybody part
Hikari usłyszał dość ciekawą wypowiedź. Coś, co wielu ludzi, jak sam zauważył, potraktowałoby zdecydowanie inaczej. Jednak Nishimaru nie zdawał się być tym przejęty. Jego ton wypowiedzi raczej wskazywał, że opowiadał o czymś tak naturalnym dla niego, jak dzisiejsza pogoda czy wczorajszy posiłek. Wyjaśnił też tożsamość Hidehisy, co rzuciło część światła na to, jaką był istotą i z czym się musiał mierzyć. A mimo to - nie zdawał się tkwić w mroku i cierpieniu. Otrzymując jednak gest Uchihy lekko się uśmiechnął i pokiwał twierdząco głową. Może szczerość, a nie elokwencja tych dwóch słów była dostatecznym pocieszeniem dla Smoka Zachodu?
Lekkie załamanie, z którym musiała sobie radzić Wakuri i bliskość Shikō, która mogła budzić niepokój, zważywszy na to, jaką był osobą. Jednak był blisko Kuramy, czego ona potrzebowała. A jednocześnie miała wrażenie... jakby wraz z czasem, gdy chaos w jej sercu rósł, był jej też bliższy? Może nie tak bardzo jak Sukatsu, którego postać walczyła pomiędzy jej sercem a umysłem o stanowisko "ojca", jednak Nara? Nara w tej chwili miał podsuwaną świadomość, jakby był jej... starszym bratem? Może wujkiem? Uczucie to jednak było niewspółmiernie małe, w porównaniu do tego, co Władca Cieni generował w jej wnętrzu. Zapewne, gdyby nie to, że próbowała się uspokoić - nawet by tego nie dostrzegła.
Krótka rozmowa pomiędzy Mistrzem Ninjutsu a Mistrzem Run także zeszła na tematy związane ze specyficzną energią, o której nigdy wcześniej nie słyszał. Gdy proces leczniczy się skończył wdali się w lekką dyskusję. Salomon pomasował się po karku i przeciągnął.
-Znam się na niej trochę, jednak jej zastosowanie w Runach jest zgoła inne od tego co widziałem u Fumei-san czy u Sukatsu. Jeśli byś chciał, mógłbym zapewnić ci w Seidaitō szkolenie z korzystania z run, co może pomogłoby Ci bardziej w zrozumieniu tej energii? - zaoferował, wyraźnie zamyślony, po czym lekko się uśmiechnął, słysząc zapewnienie Hikariego. Skinął mu głową w niemej podzięce. -Dużo straciła. I za szybko wszystko się działo. - zauważył ze smutkiem w głosie.
Wkrótce też przebudziła się Kegawa. Kocia Księżniczka w chwilę po odzyskaniu przytomności zdawała się być swoją "starą" wersją. Pogodną, wesołą. Wersją, która szybko odeszła w niepamięć, gdy wspomnienia o Arihiro wróciły. Teraz... już nie miała wroga, który był odpowiedzialny za jego śmierć. Może i w środku nadal oskarżałaby Midoro, jednak to nie on zabił jej rycerza. Zwinięta niemalże w kłębek starała się najwyraźniej dodać sobie otuchy. Hikari stanął przed dylematem i postanowił zaryzykować. Delikatnie jego dłoń dotknęła jej pleców, a ta drgnęła, jakby lekko spłoszona. Wkrótce jednak się rozluźniła, pozwalając chłopakowi dodać jej tym prostym gestem otuchy. Wkrótce zaczęli rozmawiać, a dziewczynka patrzyła na niego, choć lekko z niedowierzaniem, gdy wspomniał o dziedzicu Bakutonu, które szybko przeszły w lekkie zdziwienie, gdy wspomniał o tym, jak ją chronił. W jej oczach powoli pojawiały się łzy, choć gdy padł żart - dziewczyna parsknęła śmiechem, a te niekontrolowanie poleciały po jej polikach. Nadal była smutna, jednak taki prosty żart był chyba dobrym promykiem nadziei.
-Minęli? Oni to chyba je sprzedali za morze. - skwitował także się uśmiechając z ulgą, widząc reakcję Kociej Księżniczki.
-Dziękuję. - powiedziała cicho, nadal ze smutkiem w oczach, acz lekkim uśmiechem na ustach. Objęła się mocniej w kolanach i schowała głowę. Nie słychać było jednak płaczu. Na pewno jednak się w sobie zamknęła. I może też tego potrzebowała.
W czasie, gdy reszta walczyła, Kurosawa wyprowadziła enklawę w stronę wyjścia z podziemi, a następnie, z pomocą tamtejszych osób zabarykadowali się oraz zabezpieczyli przed atakiem. Jakieś pojedyncze Cienie się pojawiły, ale jej ostrze stanowiło dostateczną broń, by się ich pozbyć. Dostrzegła też, jak w pewnym momencie Kuroneko się obudziła. Liderka podziemi początkowo przestała głaskać powietrze i usiadła na łóżku, łapiąc się za głowę, niczym przy największym kacu w życiu. Jej wzrok omiótł okolicę kilkakrotnie, jęknęła i powoli zaczynała chyba kontaktować. Nikt jednak nie śmiał do niej podchodzić czy jej przeszkadzać. A wkrótce - pojawili się ich towarzysze. Shin'ichi im pogratulowała, a większość cicho przyjęła jej słowo skinieniem głowy. Kegawa była zdecydowanie przygaszona - wyłączona z otoczenia, stała gdzieś z boku, choć zdawało się, że nie była tak dobita, jak jakiś czas temu. Wciąż jednak - żałoba malowała się w jej postawie i mimice. No i ta Wakuri. Ugh, po co tu była?
W tym czasie zaś Hikari rozpoczął dyskusję z Kuroneko, która głaskała swoją kotkę, która była wniebowzięta tym, że jej pani jest już zdrowa. Ta uśmiechnęła się cwanie, gdy usłyszała, że prawie go zmiażdżyła.
-A jednak się nie udało. - zauważyła, czyżby chcąc wbić w niego jedną szpileczkę. Wkrótce jednak Uchiha zaczął ją uspokajać, choć gdy wspomniał o przepraszaniu Yukari, ta lekko się zarumieniła i zeszła wzrokiem w bok. Wyczuła to Jōnetsu, która szybko obróciła wzrok na chłopaka i zasyczała, wyciągając nawet pazurki. Tylko... Kuroneko zaczęła klepać ją po głowie, na co kot wydawał się... niezbyt ukontentowany tym obrotem sytuacji. -Już już, spokój. - upomniała swojego futrzaka, zanim nie zastanowiła się chwilę nad następną kwestią. -Dla potęgi. - jakże oczywista odpowiedź -Podziemia nie są światem pełnym godności i honoru. Cienie to genialne narzędzia do panowania nad tym miejscem. Nie wiem co dokładnie on planował, jednak chciał siły, potęgi. Armii. Jakby szykował się do jakiejś wojny czy bitwy. A jednocześnie, jakby coś mu zabraniało tego wszystkiego. Prawdopodobnie przez to, że poczułam się podobnie, zdecydowałam się mu pomóc. - grymas na jej twarzy wyraźnie sugerował, że czuła obrzydzenie do samej siebie. Choć pierwsze słowa zdawały się tłumaczyć, że morderstwa dzieci czy kobiet jest naturalne, jeżeli Podziemia tego by potrzebowały, zważywszy na timing tychże słów. -Jego celem jednak nie było Shōnin Ōkoku. Jeśli czegoś pragniesz, nie niszczysz tego. - podsumowała, choć czy naprawdę tak było? Ciężko było stwierdzić, zważywszy na to, że jej umysł nadal sklejał wszystko do kupy.
W trakcie tej rozmowy, Kuroneko też wzrokiem objęła ich grupę, na chwilę dłużej zatrzymując wzrok na Wakuri. I gdy ta w ciszy chodziła, poczuła dziwne uczucie. Jeśli Shikō był jej "starszym bratem", tak liderka podziemi byłaby jej... "starszą siostrą"? Ponownie - sensu to wiele nie robiło, a uczucie było niezwykle słabe. Gdyby nie to, że sama teraz była w ciszy i nie poświęcała się jakimś rozmowom - w zupełności by ją ominęło.
Dotarli także do rezydencji. W drodze Shi-chan zagadała do Kegawy. Kocia Księżniczka zdawała się robić dobrą minę do złej gry. Uniosła wzrok w stronę Samurajki, musząc tym samym podnieść brodę i skinęła jej głową.
-Coś się znajdzie. Tylko... jak będziemy już u Sakamoto-sama. - powiedziała, a choć wypowiedź była spójna, dało się w niej wyczuć lekkie drżenie strun głosowych, sugerujących wielkie emocje, które się w tym małym ciałku kotłowały. Więc były umówione! To dobrze. Chyba.
Także Kurama zdążyła wejść do łazienki, ogarnąć się oraz na wyjściu spotkać służbę. Kobieta wydawała się czuć nieswojo, choć skinęła głową, wysłuchując wszystkich słów dziewczyny z uwagą.
-Dobrze, proszę chwilę zaczekać. - powiedziała i udała się w swoją stronę. Nie minęło nawet pięć minut, gdy ta nie wróciła z krótką, zwiewną suknią w kolorach białych i ze złotymi akcentami oraz z prostą parasolką, które podała Wakuri unikając jednak jej wzroku. Mimo wszystko - dostała wszystko co chciała i mogła się spokojnie przyszykować.
Podczas rozdania nagród nastąpiło kilka mniejszych bądź większych wypowiedzi, podsumowań, wymian uśmiechów czy podziękowań. Zarówno Mesai ostrzegł wcześniej Nishimaru, jak i Hikari zaoferował swoje usługi względem Kuroneko. Te spotkały się z prostą wypowiedzią:
-Będę miał na uwadze. Zobaczymy jednak, czy sami nie zyskamy tych informacji wpierw. - zapewnił Uchihę jego dotychczasowy lider, ściszając głos, coby nikt poza nimi (no i Fumeiem, acz ten ze względu na swój słuch) ich nie usłyszał. Midoro także zyskał swoje chwilę na krótkie rozmowy z Smokiem Zachodu -Zobaczymy jak się sytuacja unormuje. Może się domyślasz, ale deszcz może nie być moją ulubioną pogodą. - dodał lekko się uśmiechając, choć nie wdając się w szczegóły. Jak wcześniej wspomniał - był feniksem, płomiennym ptakiem. Deszcz raczej nie współpracował z jego naturą. Ścisnął mu jednak rękę, kończąc ich współpracę tym prostym gestem wzajemnego uznania i szacunku.
W tym czasie Kurosawa otrzymała swoje wynagrodzenie* i podziękowania od Araia. Członek Rady Setki zdawał się być lekko zirytowany faktem, że musiał się tym zająć, choć, podobnie jak Kegawa - on też robił dobrą minę do złej gry. Próbował udawać miłego, gdy w rzeczywistości chyba czuł, że jego obecne obowiązki są poniżej jego pozycji. Wkrótce też przyszła do niej Kocia Księżniczka.
-Już... już po wszystkim. - powiedziała, musząc na początku poprawić swój łamiący się głos. -Przejdźmy się może po ogrodach, dobrze? - rzuciła, a jej wzrok zdawał się wręcz błagać o to, zanim nie skierowała tam swoich kroków. Gdyby Shin'ichi ruszyła za nią - wkrótce usłyszałaby pytanie -O czym chciałaś porozmawiać? - zapytała, chyba próbując znaleźć coś, na czym mogłaby zawiesić wzrok na dłużej. Jednak szczegółowe posągi czy piękne, acz lekko w stronę ziemi skierowane kwiaty nie potrafiły jej tego dać.
Wakuri także kończyła swoją krótką wymianę zdań z Shikō. Mężczyzna chwilę się zastanowił i powiedział:
-Się zobaczy. Mamy jeszcze kilka rzeczy do załatwienia, więc może takie zwiedzanie rozjaśni kilka sytuacji, które tam na dole wyszły. - przyznał, chyba bardziej się zgadzając niż nie zgadzając z tą propozycją. Czyżby... plus? Uśmiechnął się chytrze, gdy ta kazała mu uważać i skinął jej głową. Może to nie o niego powinna się martwić?
Zakończyła jednak tę rozmowę i tym samym - mogła spokojnie opuścić rezydencję Sakamoto. Gdy kogoś mijała i ten zwracał na nią uwagę - nadal miała niestety wrażenie, że coś jest nie tak. Ale przynajmniej - opuściła budowlę wraz z parasolką!
Zanim jednak Midoro mógł podejść porozmawiać z Hikarim, Uchiha wdał się w rozmowę z Salomonem. Krótka analiza i wypowiedź spotkała się z uśmiechem Mistrza Run.
-Oczywiście, nie musisz teraz. Progi mojego domu, na którymkolwiek poziomie akurat będzie, będą dla Ciebie otwarte. - powiedział w dość specyficzny sposób, jednak jeśli to co widział w podziemiach było prawdą - nie dziwił go sposób wypowiedzi wytatuowanego mężczyzny. -Seidaitō jest cudem architektury. Miejscem, gdzie runy przekraczają ograniczenia naszego świata. - dodał jeszcze lekko rozmarzony. Skinął głową, gdy Hikari zadeklarował próbę utworzenia odpowiednich przedmiotów przed bakietem. -Będę czekał z niecierpliwością. - przyznał uśmiechając się do niego.
Po tej rozmowie, mógł także wdać się w dysputę z Dōhito. Nara bowiem czekał na naprawdę spokojny moment do domknięcia interesów.
Hikari part
Zdecydowanie Shikō był specyficzną osobą. Taką, której nawet ciężko zaufać per se, ale gdyby się tak dłużej zastanowić - czy powiedział kiedykolwiek kłamstwo podczas ich przygody w Baibai? Może i miał jakieś standardy, jednak ciężko było je określić. Może nie kłamał, bo zanim dotarł do tego momentu wszystko się wydało? A może uznał, że niedopowiedzenia i pominięcia są lepszym dla niego narzędziem? Nara lekko się uśmiechnął, słysząc słowa Hikariego.
-Masz o mnie większe mniemanie niż myślałem. - przyznał z wyraźnym rozbawieniem w głosie. -Nie przejrzałem całego zwoju, jedynie zobaczyłem czy początek treści pasuje. - przyznał, co się zgadzało z tym, że całego zwoju nie rozwijał -Nawet, jeśli mam taką zdolność, to tak jakbym przeczytał sam prolog, nie wiedząc jak fabuła książki się rozwija i kończy. - przyznał, co na sucho miało sens. W praktyce jednak? Ciężko powiedzieć. Jego uśmiech ponownie się poszerzył, słysząc kolejną ofertę. -Brzmi ciekawie. Niestety, nie mam zwoju do tej techniki klonującej. Mogą ją pokazać, jednak widząc, że ledwo aktywowałeś oczy w Podziemiach, czy na pewno jesteś w stanie ich dobrze użyć by ją skopiować? - zapytał... może nawet z lekką troską? Albo kpiną. To drugie może nawet i bardziej pasowało. W końcu stosunkowo niedawno skopiował bardzo skomplikowaną technikę. Czy teraz byłby w stanie skopiować kolejną. Na to jednak Uchiha miał rozwiązanie. -Hmm... brzmi lepiej. Ten zwój i zwój z techniką blokującą czasoprzestrzenne jutsu, za zwój Hiraishina. Tak, mogę na to przystać. - przyznał spokojnie.
Tym samym, zgadzając się na tą wymianę. Czyżby więc nie mieli mieć żadnych problemów, a jedynie kulturalną wymianę? Kto wie!
NPCSakamoto Osamu - członek Rady Setki
NPCArai Yoshifumi - członek Rady Setki
NPCNishimaru - dowódca wyprawy (Baby Bird form, Bird form)
Info od MG
Kurosawa Shin'ichi - chodzi o to wynagrodzenie, które było nadane w momencie, gdy wypadłaś z eventu
Awatar użytkownika
Uchiha Hikari
Posty: 662
Rejestracja: 24 paź 2021, 21:22
Ranga: Tokubetsu Jōnin
Ranga dodatkowa: Heitai Hantā Ryodan
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Rezydencja Sakamoto

Rozmowa z Salomonem o chakrze natury. Definitywnie ciekawa rozmowa, nawet jak była okrojona zwyczajnie przez ich zmęczenie. Słysząc jednak ofertę towarzysza, jego oczy urosły niczym pięciozłotóweczki. To... to nie była byle jaka oferta, prawda? Z drugiej strony, zdolność ta na pewno wymagałaby długiego czasu nauki i nie byłby w stanie jej jak Salomon wykorzystywać. Nie mógł się osłabiać fizycznie. Chociaż powiedział o zdolności korzystania z run, a nie typowo ich tworzeniu. Hmm. Kiwnął ostatecznie głową.
- Definitywnie, mogłoby mi to pomóc w jej zrozumieniu. Chakra jest naprawdę niesamowitą energią. - stwierdził, a na kolejny komentarz mężczyzny zwyczajnie kiwnął głową. Nie wiedział jak blisko Kegawy był Arihiro, czy znali się całe życie czy jak, ale... widząc jej reakcję, rycerz definitywnie był jedną z najważniejszych w jej życiu osób.
Księżniczka czy też kapłanka się przebudziła, a on stał przed krótkim dylematem moralnym. Ostatecznie jednak, zaryzykował. Ta jak faktycznie z początku się spięła, tak po chwili się rozluźniła. Powiedział wiele rzeczy. Mniej lub bardziej na miejscu. Niedowierzanie zamieniło się w zaskoczenie, a zaskoczenie w łzy. Hm. Chyba uważała, że Midoro jednak jej nienawidził, skoro tak zareagowała. Hikari tylko jednak zgadywał i nie zamierzał tego bardziej analizować. Sukces odniósł jednak w momencie, kiedy ta parsknęła śmiechem. Choć był w tym wszystkim smutek, tak był też smutek. Czuł, że jego wewnętrzna misja została wykonana. Jak dojrzał, że ta się w sobie bardziej zamknęła? To dalej by ją masował po plecach, co by to nie była kompletnie sama w tym wszystkich. Choć zabrałby ją, gdyby ta dała jakiś kolejny znak, że przesadza.
Rozmowa z Kuroneko. Kiwnął głową, kiedy to powiedziała, że jednak się nie udało. No, nie zgniotła go. To prawda. Jej próba wbicia szpilki jednak została przez niego skontrowana słowami o Yukari, kiedy to ta się zarumieniła. Ha! Miał wręcz ochotę zwycięsko się uśmiechnąć, nim kocica nie zasyczała. Ugh. Dalej się z nią nie dogadywał. Przeszli jednak do dalszej kwestii, czyli rozmowie o Sukatsu. I pragnął... potęgi. Tylko tyle. Armii. Nie było wiadomo nic więcej czego planował. Chłopak nie mógł westchnąć słysząc to, choć wspominka o podziemiach nie będących światem godności i honoru... nawet tutaj musiały być jakieś granice, prawda? Nie wiedział. Ostatecznie więc, nie był w stanie zrozumieć dlaczego Sukatsu zrobił to co zrobił. Co mu zabraniało tego wszystkiego? Nie wiedział. Kiwnął ostatecznie głową na podsumowanie.
- Cóż... cieszę się, że powstrzymaliśmy jego chęci zniszczenia Baibai. To miasto wydaje się zbyt niesamowite, aby mogło tak zwyczajnie zniknąć z Nowego Kontynentu. - stwierdził zwyczajnie, kiwając w jej stronę głową i odchodząc. Nie miał specjalnie o czym z nią rozmawiać już w tym momencie.
No i ponowna rozmowa z Salomonem. Jego nowym, oficjalnym przyjacielem rzucającym bardzo ciepłe słowa w jego stronę. Kiwnął głową na informację o jego progach domu będących otwartymi.
- Wierzę, że jest to niesamowite miejsce. Z chęcią je zobaczę. - stwierdził, szczerze bardzo ciekaw tego "przekraczania ograniczenia ich świata". To go najbardziej w całej chakrze ciekawiło. Gdzie był limit tego wszystkiego? Jak daleko można było się z nią posunąć? Co było właściwie ograniczeniem? To wszystko chciał odkryć. Prędzej czy później. I stolica run definitywnie brzmiała na miejsce jakie pomoże mu dowiedzieć się czegoś więcej o tym wszystkim.
Został jeszcze zaczepiony przez Midoro, kiedy to już kierował się w stronę wyjścia. Słysząc jego słowa, lekko się zarumienił i zaśmiał, drapiąc po głowie. Poziom jaki widział lata temu? Wiedział mniej więcej, do czego się odnosił. Wspominał o innym użytkowniku Sharingana i najpewniej to właśnie o to chodziło.
- Przesadzasz. Daleko mi jeszcze do was. Rozwaliłem praktycznie cały swój układ chakry i tak naprawdę pomogłem jedynie z jednym jego wcieleniem. Wasza siła za to... zainspirowała mnie, tyle tylko mogę powiedzieć Midoro-san. - odpowiedział w prosty sposób, nie mając problemu z byciem nazywanym młodym mimo niewielkiej różnicy wieku. Trochę dziwne określenie, z racji że aż tak specjalnie bliski przyjaciółmi czy rodziną nie byli, ale nie było to coś na co Hikari poświęcałby jakąś większą porcję czasu. Kiwnął jednak głową na wspomnienie o bankiecie. - Zamierzam się definitywnie pojawić, także rozmowę będziemy mogli dokończyć. Odpoczynek przed tym się przyda, a z chęcią ze wszystkimi jeszcze zamieniłbym parę słów nim się rozejdziemy. Będę też miał prezent, jeżeli wszystko pójdzie dobrze... ale o tym powiem na biesiadzie. Do tego czasu... wszystkim nam należy się odpoczynek. A... i powodzenia.
Mówiąc to zerknąłby szybko w stronę Kegawy, co by to ten załapał o co chodzi. Lub jeżeli już jej w pomieszczeniu nie było, to zwyczajnie powiedziałby "powodzenia z Kegawą".
- Wydaje mi się... że mimo wszystko nie chciałbyś rzeczy zostawić niedopowiedzianych. Ja raz zostawiłem... i już nigdy więcej nie miałem okazji z tą osobą porozmawiać. Żyjmy tak, aby niczego nie żałować, co? - zasugerował zwyczajnie, nim wrócił do spaceru w swoją stronę.
Nara mu go jednak przerwał. I byli w trakcie "handlowania". Kiedy usłyszał, że ma większe mniemanie, nie mógł się nie zaśmiać. Pokręcił głową, nie mogąc wręcz uwierzyć w to stwierdzenie.
- Nara-san. Jednego jestem pewien. Tego, że jesteś z naszej grupy najmądrzejszy. Też najbardziej sprytny i przebiegły, czy czyni Cię niebezpiecznym i dobrym shinobi. Nawet jak działasz dla własnych korzyści. - powiedział, wzruszając ramionami. Nie skomentował w żaden sposób słów o czytaniu samego prologu, zwyczajnie nie mając nic w tej kwestii do dodania. Była to prawda, ale ziarno niepewności dalej się kryło. Uśmiechnął się delikatnie słysząc jego "troskę". - To prawda, że w tym momencie nie byłbym w stanie. Biesiada jest jednak za parę dni, co mam nadzieję będzie wystarczającym czasem na... regenerację. A jeżeli nie zadziała... to trudno. Nic nie poradzimy na to.
Prosta kontra, z czego oczywiście usłyszał zgodę na drugą ofertę. Kiwnął więc głową.
- No to tak. Ja daję Ci teraz ten zwój. Ty mi dajesz zwój z Hiraishinem i sprawdzam, czy nie ma na nim Twojej pieczęci do niego. Jak jest, to ją usuniesz. Po tym, idę po drugi zwój i z nim wracam. Wręczam ci go i wracamy do Rezydencji Sakamoto... a bezpośrednio na biesiadzie pokażesz mi tą technikę klonowania... chyba że Ciebie na niej nie będzie. Wtedy... moja strata. - stwierdziłby ostatecznie i czekał na odpowiedź Nary. Zgoda? To zgoda. Planowałby zrobić dokładnie tak jak opisał, choć jeżeli trzeba byłoby, to przyniósłby drugi zwój nim jeszcze Nara dałby mu swój. Nie mniej, dawałby go dopiero na samym końcu. Po sprawdzeniu tego z Hiraishinem, przeglądając na szybko jego treść i czy nie ma na nim pieczęci. Miał nadzieję, że jednak w tym momencie się dogadają w pełni. Z czego, dalej nie ufał mu do końca, to nie planował w pełni spuszczać wzroku z jego cienia. Odskoki zawsze w cenie. Sam zwój Hiraishina natomiast zabrałby ze sobą z powrotem do Baibai.
Dalej? Dalsze działania wykonywałby dopiero już po odpoczynku. Poinformował służbę, że chciałby wiedzieć kiedy ktoś opuściła ich posiadłość, to też chciałby złapać jeszcze Kegawę nim ta ją opuści. Nie mniej, już chciał to zrobić po swoim odpoczynku. Musiał znaleźć medyka... a ona była jednym z bardziej specjalistycznych, jakich to znał.
- Hej. Nie przeszkadzam? - zapytałby już, jakby ją znalazł. W razie czego pytał się ludzi w posiadłości gdzie ona może się znajdować. Faktycznie, źle się czuł zawracając jej głowę i... dalej nie wiedział do końca co jej powiedzieć. - Chciałem się zapytać... ummm... czy jesteś może w stanie jakoś wspomóc leczenie układu chakry? Powiedzmy że... kompletnie go zniszczyłem. I to boli.
Zaśmiał by się lekko, drapiąc z tyłu głowy z zaczerwienionymi polikami. Ona właśnie przeżywała żałobę, a on jej ją przerywał w taki sposób. Był po prostu najgorszy, ale... cholera no, wszystko go bolało! A ona była jedyną osobą jaką faktycznie znał, jaka mogłaby pomóc. To też... jeżeli byłaby wolna i nie miałaby nic przeciwko... to chciałby u niej kurację.
- Chciałem też zapytać, czy planujesz zostać na bankiet. Szykuję dla was wszystkich prezent, co to byśmy nie zapomnieli o sobie i mogli utrzymać kontakt mimo dystansu. I no, żebym mógł wam pomóc gdybyście kiedykolwiek potrzebowali pomocy. Choć... może to być przez was niechciane. - tutaj też podrapałby się po głowie, bo właściwie to nie pytał się nikogo czy w ogóle chcieli coś takiego. Dla wielu z nich mogła to być po prostu misja, a nie jakieś wieloletnie przyjaźnie... nawet jak Hikari chciałby rozwinąć te relacje w tą stronę. No. Może nie z Shiko. Cholernik jest zbyt przebiegły na przyjaciela. I nie wiedział jeszcze co z Kuramą, bo była... specyficzna. Właściwie, zamienił z nią i Ringo najmniejszą ilość słów. Ciężko mówić tutaj o istnieniu jakiejkolwiek relacji.
Oczywiście, pozostała jeszcze kwestia samego prezentu przed bankietem. Do tego jednak potrzebował nauczyć się Hiraishina... i dobrze, że miał na to kilka dni. Plan? Bardzo prosty. Pierwszym etapem było znalezienie biżuterii. W celu zrobienia tego, zapytałby się po prostu służących czy jest jakieś czynne miejsce gdzie mógłby takową zdobyć. Lub jak oni by nie wiedzieli, to postarałby się znaleźć Nishimaru, wypytując czy wiedzieli gdzie on się kryje. Chciał się ich zapytać o bardzo prostą biżuterię, jednak dalej ładnie wyglądającą. 20 pierścieni, najlepiej z jakimiś klejnocikami kolorowymi. Te mogły być nawet tanie, byle miały różne kolory. Chciał 10 par takich samych kolorów i do każdego pierścienia łańcuszek, gdyby jego rozmiar nie pasował na palce innych. Zapłaciłby tez ile będzie trzeba za to, ale chciałby się raczej w 2 000 ryo zamknąć. Jak nie da rady... no to ile tam budżetu będzie potrzebnego na najtańsze, ale dalej ładnie wyglądające. Gdyby natomiast coś nie wyszło, to... udałby się znowu do Nishimaru przedstawić mu swój plan, objaśnić jak działają techniki i poprosić o radę. Poza tymi rzeczami, postarałby się zdobyć jeszcze 10 karteczek papieru. Niewielkich, wielkości mniej więcej dłoni.
Następnie drugi etap. Wplecienie w to wszystko technik. Na każdą parę kolorowych pierścieni chciałby wpleść technikę Kagayaku Rantan no Jutsu. Tak, aby jeżeli ktoś dałby mu sygnał, to mógłby rozpoznać kto to jest za pomocą kolorów klejnotów na pierścieniach. Jako bonus? Dałby też wystarczająco chakry, co by to móc użyć Gentoshin no Jutsu. Dwie techniki jakie idealnie złączyłby się do chęci kontaktu z kimś. Hikari jednak chciał to jeszcze rozwinąć, a do tego potrzebował Hiraishina. Jeżeli faktycznie udałoby mu się nauczyć go w te parę dni, to wziąłby 5 z 10 karteczek papieru jakie miał, a następnie pozostawił na nich pieczęcie do tej techniki. Czemu tylko 5? Zwyczajnie, spodziewał się, że parę osób może sobie tego nie życzyć. Np. taki Shiko czy Fumei. Dlatego, zrobił mniej, a w razie czego to dorobi. Wątpił jednak, by Kegawa, Midoro, Nishimaru czy Salomon odmówili... jednak to się okaże. Po całej tej robicie, zostawiłby swój set 10 pierścieni sobie, zakładając je na palce, łańcuszki na razie chowając gdzieś na bok. Pozostałe 10? Wraz z karteczkami chciałby zapakować do jakichś niewielkich pudełeczek, jakie też pewnie musiałby kupić, a następnie zwyczajnie postarałby się zapamiętać jaki kolor klejnociku w pierścieniu do kogo pasuje. Miał nadzieję, że ludzie docenią ten prezent. Samo jego wręczenie jednak zostawił na bankiet. Chyba że Kegawa czy Salomon wcześniej uciekali, to na pewno by poszedł im dać te z kartką do Hiraishina.
► Pokaż Spoiler | Techniki
Kagayaku Rantan no Jutsu | Shining Lantern Technique輝くランタンの術­
KlasyfikacjaNinjutsu, Kontrola Chakry
PieczęcieTygrys → Koń → Dzik → Baran → Szczur → Wąż → Pies → Smok → Baran (do powiązania przedmiotów)
KosztStandardowy za nałożenie, minimalny za nadanie sygnału
ZasięgDowolny dla nadania sygnału, dotykowy przy użyciu
Wymagania---
Technika polegająca na powiązaniu ze sobą dwóch lub więcej podobnych wielkością przedmiotów. Następnie w dowolnym momencie po przelaniu na obiekt chakry, pozostałe z nich zaczynają pulsować delikatnym, acz rzucającym się w oczy światłem. Jest ono za małe, by oświetlić teren, jednak wystarczające, by w ciągu dnia to przyciągnęło uwagę posiadacza. Chcąc połączyć ze sobą obiekty w ten sposób muszą się one znajdować w tym samym momencie tuż obok używającego jutsu. Połączenie można zerwać niszcząc pozostałe obiekty lub wedle woli używającego techniki, podczas trzymania odłączanych od "sieci" przedmiotów. Do zerwania połączenia w ten sposób trzeba znać technikę. Po połączeniu nie ma znaczenia, jak daleko znajdują się związane ze sobą przedmioty tak długo, jak znajdują się w tym samym wymiarze. Sygnał trwa około 10 sekund.

Technika potrzebna jest jedynie do powiązania przedmiotów. Tak długo jak ktoś zdaje sobie sprawę z tego jak działa, nie ma potrzeby jej nauki jedynie w celu nadania sygnału. Chakra umieszczona w przedmiocie nie koliduje w żaden sposób z innymi technikami opierającymi swoje działanie na umieszczaniu chakry w innym obiekcie np. Gentōshin no Jutsu.

Technika opracowana przez Godaime Tsuchikage, która zyskała na większej popularności podczas Największej Wojny Shinobi, gdzie używano jej do uproszczonej komunikacji między oddziałami.
Gentōshin no Jutsu | Magic Lantern Body Technique幻灯身の術­
KlasyfikacjaNinjutsu, Technika Czaso-Przestrzenna
PieczęcieBaran
KosztStandardowy
ZasięgDowolny
WymaganiaPrzedmiot zawierający chakrę używającego techniki w miejscu, w którym chce się pojawić
W erze bez telefonów komórkowych ninja radzą sobie tak dobrze, jak mogą pod względem komunikacji. Przelewając na przedmiot własną chakrę, a następnie pozostawiając ją w dowolnym miejscu - chociażby w rękach innej osoby - ninja jest w stanie zjawić się obok własnym hologramem. Nie potrzeba wiele jej przelewać na przedmiot, starczy najmniejsza ilość pozostawionej energii. Chakra w tym wypadku pozwala na "pojawienie się" w miejscu, w którym osoby nigdy nie było. Używając techniki należy usiąść wygodnie, najlepiej w bezpiecznym miejscu, a następnie złożyć pieczęć Barana, trwając tak aż do zakończenia transmisji. Podczas "przebywania" w innym miejscu, przestajemy odbierać bodźce z otoczenia dookoła faktycznego ciała i dopiero ból jest w stanie przerwać wykonywaną przez shinobi technikę. Hologram powstaje w miejscu do 5 metrów od przedmiotu noszącego chakrę shinobi. Pojawia się wówczas niewyraźna sylwetka pozbawiona dokładnych szczegółów, przypominająca swym wyglądem światło przepuszczone przez pryzmat. Swój naturalny wygląd zachowują jedynie oczy. Hologram słyszy wszystko, co dzieje się wokół niego. Sam również jest w stanie porozumiewać się werbalnie pomimo odległości dzielącej oryginał, a projekcję.
Hiraishin no Jutsu | Flying Thunder God Technique飛雷神の術
KlasyfikacjaNinjutsu, Fūinjutsu, Technika Czasoprzestrzenna
PieczęcieNałożenie pieczęci: Tygrys → Wół → Zając → Ptak → Wąż → Baran → Szczur → Wół → Dzik → Tygrys
Skok: brak
Kosztpołowiczny na skok dla pojedynczej osoby, standardowy za nałożenie pieczęci
ZasięgNieograniczony, jedynie do specjalnych pieczęci
WymaganiaKontrola chakry 8, posiadanie przynajmniej 1 innej techniki czasoprzestrzennej, Fūinjutsu rangi B
DodatkoweTechnika traktowana jest jako wspomaganie
Jedna z najznamienitszych technik czasoprzestrzennych. To uniwersalne jutsu pozawala użytkownikowi na natychmiastową teleportację do wcześniej pozostawionych pieczęci.

Każda pieczęć różni się w zależności od tego, kto ją nałożył. Wzór jest indywidualny i ustalany przez użytkownika. Pieczęci można nakładać również na ludzi. Nie znikają one nigdy - nawet po śmierci użytkownika, chyba że ten sam je usunie.
Każda pozostawiona pieczęć odbiera na stałe 100 chakry. Zniszczenie przedmiotu, na którym jest pieczęć lub jej usunięcie przez użytkownika nie zwraca chakry.

Posiadając Sennina w Ninjutsu poprzez kontakt fizyczny możemy przenosić również jedną inną osobę, przedmiot lub summon do rozmiaru wielkiego wg standardowych kosztów techniki.
Posiadając Sennina oraz Specjalizację w Ninjutsu możemy również przenosić summony do rozmiaru monstrualnego kosztem potrójnym.
Posiadając rangę S w Fūinjutsu możemy pominąć pieczęci potrzebne do nałożenia symbolu Hiraishina.
Obrazek
Awatar użytkownika
Tora
Posty: 2767
Rejestracja: 27 kwie 2021, 15:24
Ranga dodatkowa: Główny Moderator Techniczny
Discord: Tora#0227
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:
Techniki:

Re: Rezydencja Sakamoto

Everybody part
Salomon skinął głową, możliwe, że zbyt zmęczony, by słowami dalej kontynuować ich wymianę zdań związaną z energią natury. Był to temat, który wielce Hikariego ciekawił, a jednocześnie - sam nie potrafił go zgłębić. Przynajmniej nie teraz. Ale Mistrz Run złożył mu ofertę, a jego gest mógł tylko potwierdzać, że to zaproszenie było szczere. Wszystko powoli zaczynało się układać. Tak samo jak z Kegawą. Kocia Kapłanka wciąż była przygnębiona i w dole, jednak zdawało się, że choć część ciężaru zrzuciła ze swoich barków, a krótkie parsknięcie śmiechu, nawet jak dość szybko zakończone i podsumowane zwinięciem się w kulkę - świadczyło raczej dobrze. Uchiha czuł, że jej ciało lekko drgało, a gdy tak siedzieli w ciszy w trójkę - ledwo słyszalne łkanie dochodziło do ich uszu. Jednak co powiedzieć... ciężko określić.
Na pewno pozytywem było to, że zachowanie Kuroneko w klepaniu Jōnetsu po główce, choć kotu się chyba nie podobało, ograniczyło obrażenia, jakie mógłby nadprogramowo Hikari otrzymać. Ich rozmowa nie rzuciła za wiele światła na sprawę, a sama liderka podziemi lekko się uśmiechnęła, acz wzruszyła ramionami.
-Jeszcze trzeba tu posprzątać. - zauważyła, jakże celnie, choć zdecydowanie, jeśli zapanuje nad pozostałymi Cieniami - będzie to raczej mozolna odbudowa niż walka o życie i przetrwanie.
-Będę czekał. - odpowiedział Uchihie Salomon, gdy ten wyraził chęci obejrzenia Wielkiej Wieży. -A teraz jeśli pozwolisz. Przyda mi się porządny sen oraz kąpiel. - dodał jeszcze Mistrz Run, chcąc się chyba oddalić, posiłkując się instrukcjami od sług
Ich relacja mogła być jednym z zaskoczeń ostatnich wydarzeń, jednak tym z gatunku miłych. Różnili się między sobą nie tylko wyglądem, czy charakterem, ale także sposobem wykorzystywania chakry. Ale nawet wtedy - potrafili znaleźć wspólny grunt i wspólnie dbać o siebie nawzajem. Jak wtedy, gdy Hikari gotowy był ochronić Salomona, i jak wtedy, gdy Salomon zabrał Hikariego z wybuchu jednego z Sukatsu.
Także rozmowa z Midoro powoli się toczyła. Choć co innego wkrótce miało czekać Uchihę.
Hikari part
Lekki śmiech, który zabrzmiał w lasach. Ktokolwiek przechodzący nieopodal mógłby wręcz odnieść wrażenie, że dwójka przyjaciół poszła na grzyby. Gdyby nie pora roku i fakt czego dotyczyły te rozmowy zapewne można byłoby się dać na to złapać. Słysząc jednak słowa, będące komplementami, sam Nara nie mógł nie odwzajemnić też lekkiego śmiechu.
-Doceniam. - przyznał ukontentowany, choć uniósł brwi, słysząc nagle informacje, że teraz on miał przekazać zwój. -Widzę, że sam też się nieźle uczysz. - przyznał spokojnie, dotykając zwoju i go przenosząc w sobie tylko znane miejsce. -Od razu Ci powiem. Jest na nim pieczęć. To zbyt potężna technika, by mogła wpaść w niepowołane ręce. Mogę Ci ją przekazać teraz, pokazać gdzie i jak wygląda moja pieczęć, ale dopiero gdy przekażesz mi kolejny zwój, usunę ją przy tobie. - wyjaśnił spokojnie. -W przeciwnym razie możesz schować się za murami wioski i nigdy nie wyjść. A nie chce mi się wkurwiać tych fanatyków. - rzucił zwyczajnie od niechcenia. -Choć może ta ich organizacja od Fūinjutsu byłaby w stanie ją zdjąć. - dodał kolejne rozwiązanie dylematu Uchihy. Po chwili jednak przyszła kolejna chwila na moment szczerości -Nie lubię biesiad, gdzie większość osób raczej będzie mnie widziała jako persona no grata. - przyznał wzruszając ramionami -Mogę jednak Ciebie znaleźć po tym, jak opuścisz Baibai. Albo umówimy się tutaj za miesiąc. W tym dokładnie miejscu. I ci ją pokażę. - zaproponował, najwidoczniej wciąż będąc gotowym do wymiany wiedzy. Nawet, jeśli wiedział, że części rzeczy nie będzie w stanie doprowadzić do końca.
Wobec tego, Hikari zdecydował się udać po swój zwój. Zwój Hiraishina został mu wcześniej przywołany i faktycznie, Shikō wskazał mu pieczęć, niewielką i schowaną wewnątrz zwoju, faktycznie nie pasującą do reszty. Następnie zaś Uchiha udał się do siebie po zwój z Gyaku Jikū-kyū. Jego rozmiar był podobny do tego od Hiraishina. Nara uważnie przyjrzał się jego zawartości, choć tylko na szybko, zanim nie skinął ukontentowany głową. I kolejny zwój zniknął. Następnie zaś podszedł do swojego zwoju.
-Zgodnie z umową. - powiedział przykładając dłoń do pieczęci, a następnie ją zabierając. Pieczęci - już nie było. I nawet sensor Uchihy, gdyby ten zdecydował się go użyć, dostrzegłby, jak szczątkowa ilość energii, na której musiał się uważnie skupić - znika. Ale skupiając się na tej pieczęci wyczuł coś jeszcze. Podobne źródło chakry. Czyżby taką samą pieczęć. Tylko... na swojej głowie? Pod włosami? -To bardzo potężna technika, co zapewne wiesz. Zadbaj o to, by byle kto jej nie opanował. A mogłem ten zwój zniszczyć. - zauważył z przekąsem, prostując się. -Gotowy na powrót? - zapytał, w razie czego wystawiając do niego rękę, by powrócić do rezydencji Sakamoto.
Everybody part (again) lub przedśmiertne wizje Hikariego
Jeśli Hikari powróci do rezydencji, zdecydował się udać na odpoczynek. Służba zaprowadziłaby go do bogato zdobionego pokoju, z prywatną, dużą łazienką oraz balkonem wychodzącym na ogród. W nim dostrzegł przez pewien czas chodzącą Kegawę i rozmawiającą z Kurosawą, jednak on sam musiał chwilę odpocząć. Po przerwie jednak - udał się na poszukiwanie Kociej Księżniczki. Znalazł ją w przybudówce, nieopodal ogrodów rezydencji. Nie było z tym problemów, była dość charakterystyczna. Wewnątrz znajdował się kamienny stół, na którym leżało ciało Arihiro. Dało się dostrzec, że jego ciało zostało oczyszczone, a on sam odziany w czyste ciuchy. Ułożony był tak, że przypominał dostojnego władcę, który pozostawił po sobie wspaniałe królestwo, wchodzące właśnie w swoją Złotą Erę. Kegawa, która tam siedziała, spoglądała na niego smutno, ale jednak... uśmiechała się lekko. Trójka osób, która także się tam znajdowała, zajmowała się szkicowaniem, zapewne utrwaleniem wizerunku rycerza, by spełnić obietnicę złożoną przez Sakamoto. Gdy Uchiha wszedł - nikt nie zwrócił na niego uwagi. Dopiero gdy zagadał do Kegawy, ta na niego się obróciła. Jej oczy czerwone od płaczu, choć zdecydowanie - było w nich trochę więcej życia. Pokiwała przecząco głową i lekko się przesunęła na kamiennej ławie, dłonią pozwalając chłopakowi usiąść obok. Wysłuchała go uważnie i ponownie pokręciła przecząco głową.
-To... ciężkie. Może Nekoōji-sama lub Kitsuneōjo-sama by potrafili. Ewentualnie Tokageōji, choć nie wiem czy przypadkiem nie zostałbyś królikiem doświadczalnym. - lekki grymas na twarzy był prawdopodobnie uśmiechem, który zdawał się sugerować, że próbowała opowiedzieć żart. Nawet, jak nie wyszło. -Moje zdolności wciąż wymagają poprawy. Arihiro wierzył we mnie. Wierzył, że zostanę następną Nekoōjo. A ja tak zawiodłam jego oczekiwania. I nie potrafiłam go ochronić. - zacisnęła pięści na swoim stroju. Nawet się nie przebrała, najwidoczniej wciąż zbyt bardzo trzymając się swojego rycerza, którego dusza już dawno opuściła jego ciało. Ponownie pokręciła przecząco głową. -Nie nadaję się na bankiet. Chcę mu urządzić honorowy pogrzeb. Gdy nasz powóz będzie gotowy, zapewne udamy się w drogę powrotną do Kitsune no Kuni, a do Kitsuneōjo wyślę wiadomość, że nie wracam do Kaeru no Kuni. - powiedziała, lekko się uśmiechając w stronę Hikariego. -To wspaniały pomysł. Zapewne przez dwa, trzy dni jeszcze tu będę. I z chęcią przyjmę taką pamiątkę. - przyznała.
Okres przygotowań do biesiady, choć jeden dzień mu został wyłączony. Wtedy jednak poprosił służbę by zorganizowali mu pierścienie. Dwa tysiące ryō może nie było dostateczną kwotą by zorganizować coś eleganckiego, jednak z Ryū no Kigō? Pewnie mógłby nawet spróbować nadużyć gościnności i zdobyć takie za darmo. Gdyby będąc umierającym udał się w do gorących źródeł na terenie posiadłości - napotkałby tam nawet Nishimaru, zażywającego chwili relaksu. Z którym mógłby porozmawiać. Oraz Osamu i Salomona. Bez problemu w nadchodzących dniach nałożyłby dwie proste techniki Ninjutsu oraz zaczął edukacje z zakresu Hiraishin no Jutsu. Tylko no właśnie. Kegawa niedługo miała wyjeżdżać. A do nauki Hiraishina jeszcze trochę mu pozostało. Może uda mu się ją przekonać by została jeszcze ten dzień, dwa. W sam raz by dokończyć pracę. I jeszcze jedną rzecz wiedział - że Shikō odkąd go odstawił nie był w rezydencji, choć miał pokój. Ale powiedział, by nikt tam nie wchodził. I... wszyscy to uszanowali. Choć czy na pewno? No... i zorganizował ładne, niewielkie pudełeczka z drzewa palmowego.
NPCSakamoto Osamu - członek Rady Setki
NPCArai Yoshifumi - członek Rady Setki
NPCNishimaru - dowódca wyprawy (Baby Bird form, Bird form)
Info od MG
Uchiha Hikari - odejmij sobie z banku 2 000 Ryō. Hiraishin jeszcze nie założony
Ostatnio zmieniony 05 kwie 2023, 21:38 przez Tora, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Dōhito Midoro
Posty: 541
Rejestracja: 06 cze 2021, 22:58
Ranga: Genin
Discord: Midoro#5831
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Rezydencja Sakamoto

Iwijczyk wraz z resztą grupy wrócił do posiadłości kupca jedynie przysłuchując się rozmową. Gdy byli już na miejscu, nastąpiło rozdanie nagród oraz oficjalne podziękowania. Mimo iż słowa Sakamoto były warte całe nic, tak te wypowiedziane przez Nishimaru znaczyły dla chłopaka dużo więcej. Posiadanie takiego znajomego jak on, było warte więcej niż to złoto, jakie otrzymał. Douhito zwyczajnie na nim nie zależało. To jednak nie oznaczało, że go nie potrzebował. Jak każdy chcący żyć na poziomie człowiek musiał mieć jakieś oszczędności. Ponadto za gotówkę można było kupić masę potrzebnego sprzętu do profesji jaką wykonywał. Sam niestety nie potrafił ani nic wytwarzać ani tworzyć. No może poza jego sztuką. Przydatne specyfiki, takie jak pigułki żywnościowe, były daleko poza jego zasięgiem możliwości.
Porzucając jednak te i inne rozmyślenia, chłopak skupiał się na słowach wypowiadanych przez ich byłego już lidera. Słysząc niejako żarcik, wynikający z nieprzemyślanej oferty Midoro, uśmiechnął się lekko przepraszająco. Po uściśnięciu dłoni, oddalił się na bok by wyczekać dobrego momentu, w którym mógłby złapać Hikariego. Słysząc słowa Uchihy nie mógł się nie uśmiechnąć szerzej. Nie dlatego, że ten go chwalił, lecz dlatego, jak mało o nim wiedział. Samodzielne pokonanie jednego z wrogów było nie lada wyczynem. Mogło się to wydawać małą kwestią, lecz gdy połączyć wszystkie takie pierdoły, okazywało się, że bardzo wrogowi życie uprzykrzali. No i jeszcze temat rozwalonego układu chakry. Dziedzic Bakutonu rok temu również przeforsował tę samą technikę co przed chwilą i miał rozwalone obie ręce. Teraz, szczęśliwie tylko jedną, lecz miał wrażenie, że w dużo większym stopniu.
- To wystarczyło. - odparł krótko podsumowując pierwszą cześć rozmowy.
Kolejne zdania również ucieszyły Douhito, chociaż nie okazywał tego tak bardzo. Chłopak również planował iść na biesiadę, co oznaczało, że będą mogli wrócić do tematu jaki Iwijczyka interesował. Wymiana wiedzą. Dużo szybsza i prostsza metoda, niż odnajdywanie ciekawych zwojów w zupełnie przypadkowych momentach życia, lub też szukanie ich po całym świecie. Oczywiście takie wymiany nie mogły być z kimkolwiek, lecz Midoro miał okazję przyjrzeć się Hikariemu trochę lepiej podczas tych kilku dni. Nie był złym człowiekiem. A nawet jeśli, bardzo dobrze to ukrywał. Fakt jednak, że pochodził z Sakury, sprawiał, że nawet jeśli było to jakieś ryzyko, był gotów je podjąć. Muszą się oczywiście trochę lepiej poznać, lecz na to też mieli czas.
- To miły gest, ale nie wiem czy jest konieczny. Sama znajomość z taką osobą jak ty, czy Nishimaru wystarczą mi jako prezent z Baibai. - odparł szczerze. Bo taka była prawda. Cenił sobie tę dwie nowe znajomości bardziej, niż ten medalion.
Została jeszcze ostatnia kwestia. Powodzenia. Bez względu, czy Kegawa była w pomieszczeniu czy też by je już opuściła, chłopak zrozumiał by o co chodzi.
- Wytaczać moje życiowe motto przeciwko mnie? Dobre. Ale tak, masz racje. Jak nie teraz, to na biesiadzie i tak planowałem z nią porozmawiać. Albo raczej spróbować. Tak czy inaczej, dzięki. - powiedział na koniec uśmiechając się lekko i pozwalając mu odejść.

No i najtrudniejsze na koniec. Rozmowa z Kocią Księżniczką. Midoro postarał by się ją wyłapać wzrokiem i rozeznać w sytuacji. Jeśli opuściła już pomieszczenie z Shi'chan, trudno. Będzie musiał ją złapać na imprezie. Jeśli jednak nadal była by w sali, i nie była by niczym zajęta, tak, by Douhito mógł spokojnie do niej podejść i porozmawiać, zrobił by to.
- Jak się czujesz? - zapytał niepewnie.
- Możemy chwilę porozmawiać? - dodał by kolejne pytanie po chwili, jeśli kotka w ogólę by mu odpowiedziała na pierwsze. Miał wrażenie, że będzie to cięższe niż cała ta walka z Sukatsu.
Obrazek
九死一生。
Awatar użytkownika
Uchiha Hikari
Posty: 662
Rejestracja: 24 paź 2021, 21:22
Ranga: Tokubetsu Jōnin
Ranga dodatkowa: Heitai Hantā Ryodan
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Rezydencja Sakamoto

Wszystko się stopniowo dopinało. Relacje z drużyną? Tak jak były różne, tak był mimo wszystko zadowolony. Bądź co bądź, Hikari lubił "zbierać" przyjaciół. Zwyczajnie, lubił mieć dobre relacje z innymi i lubił sam kontakt międzyludzki. Nie był fanem samotności. Pewnie, to nie tak że nagle z każdym będzie spędzał tonę czasu i była spora szansa, że z nimi się nigdy ponownie nie zobaczy. Nie mniej, kiedy już się zobaczą? To chciałby przywitać ich z uśmiechem na twarzy. No... i lubił pomagać, także jeżeli ktokolwiek z nich miał problem, to też chciał być na zawołanie ręki. Takie pomaganie za darmo, nie za punkty. W tym wszystkim jednak, dalej pozostało mu parę kwestii do załatwienia i jeszcze bankiet, nim będzie gotowy do powiedzenia im "Do zobaczenia". Nie było co już ubolewać nad rozstaniem, kiedy te jeszcze nie nadeszło.
Jedną z rzeczy jakie miał jeszcze do załatwienia była sama rozmowa z Midoro, który to go zaczepił kiedy wychodził z pokoju. Jakoś z góry zakładał, że na bankiecie się mimo wszystko spotkają. Jego towarzysz w boju nie wyglądał na takiego, co by to uciekał przed tego rodzaju wydarzeniami, w przeciwieństwie przykładowo do Fumei'a o jakiego obecności nie mógł już być tak pewny. Słysząc słowa od chłopaka, jak to znajomość z nim wystarczała jako prezent, zaśmiał się lekko i podrapał z tyłu głowy. Jeszcze się zarumieni przed to wszystko.
- Ah, nazywam to prezentem lecz ma to być zwyczajnie coś, co umożliwi nam pozostanie w kontakcie. O tym jednak więcej już na biesiadzie. - stwierdził, nie chcąc też specjalnie rozgadywać się na ten temat kiedy nie mógł pokazać przedmiotów jakie wyjaśniałyby lepiej to, co miał na myśli. Zostało Hikariemu rzecz jasna jeszcze życzenie Midoro powodzenia. Wspomniał o nim wcześniej Kegawie, co by to ta może jakoś lepiej na niego spojrzała. Uchiha widział tamten moment, kiedy ich relacja wręcz upadła do niesamowicie negatywnej. Wiedział, że tak naprawdę nikt z nich nie miał wtedy nic złego na myśli. Kegawa naturalnie była agresywna po utracie bliskiej osoby, a mężczyzna przed nim zbyt bardzo chciał się wybronić i to jakoś załatać niesprawdzonymi metodami. Teraz, po chwili przemyśleń... może jakoś lepiej pójdzie im rozmowa. Taką miał nadzieję. Kegawa dalej potrzebowała swoistego rycerza, a Midoro definitywnie zdawałby się kimś chętnym na bycie rycerzem. - Jeszcze raz więc powodzenia. Tylko bądź ostrożny ze słowami.
Tylko tyle mógł doradzić facetowi. Znaczy no... mógłby więcej. Nie mniej, nie chodziło przecież o to żeby zaraz im niewiadomo jak pomagał. Oboje musieli dojść do porozumienia, bez zewnętrznej siły do tego zmuszającej lub mocno na to wpływającej, jeżeli chcieli mieć szczerą relację. Jakiejkolwiek formy by ona nie przybrała.
Kwestia Nary. "Handel". Śmiech jego "towarzysza" był mimo wszystko lekko rozluźniający. I wszystko sprowadzało się do tego, że się dogadali. Na ofertę Nary zwyczajnie przystał. Brzmiało to sensownie. Uśmiechnął się jednak lekko, słysząc o chowaniu się.
- Nie przesadzajmy. Choć jestem pewien, że organizacja byłaby w stanie coś zdziałać, tak te warunki brzmią sprawiedliwie. - odpowiedział, nim przyszła jeszcze kwestia techniki klonującej. Hmm. Brzmiało to lekko irytująco. Wolał jednak, aby Nara nagle go nie zaskoczył pojawieniem się w potencjalnie niekomfortowej sytuacji, to też zostawała tylko jedna opcja. - Spotkajmy się więc tu za miesiąc. Zadbam, aby być wtedy wolnym.
Po tym? Została tylko kwestia zakończenia wymiany. Pieczęć faktycznie została usunięta, choć Hikari wykrył coś, czego zazwyczaj by nie dojrzał. Coś niesamowicie podobnego do znaku Nary, co znajdowało się na jego ciele. Zastanawiał się przez chwilę co zrobić z tym faktem... nim zwyczajnie się uśmiechnął.
- Z drugiej strony, gdybyś zniszczył zwój, nie doszłoby teraz do tej wymiany. A jestem pewien, że coś jednak na niej zyskałeś. - odpowiedział, zapominając póki co o tamtym temacie. No. Nie będzie przecież zdradzał Narze sekretu, że wyczuł teraz tą pieczęć. Co ważniejsze... ta pieczęć mogła też znaleźć się na innych osobach. Będzie musiał się przyjrzeć reszcie drużyny i ich potencjalnie ostrzec. A sam? Cóż. Był pewien, że Sakurakage-sama będzie w stanie pomóc z tym problemem. Mieli cały oddział specjalizujący się w pieczętowaniu, to też taka pieczęć raczej nie była niczym wielce wymagającym dla nich. Raczej. Oby. - Nie martw się. Tak silną technikę otrzymają jedynie osoby, których intencji do wykorzystania jej będę pewny.
Mówiąc to, sięgnąłby też w stronę ręki Nary. Kiwając głową, że był gotowy na powrót... choć dalej trzymałby się na baczności, czy ten nagle nie wyrzuci go w jakiś środek oceanu. Cholerny Nara. Niczym żona pracująca w klubie ze striptizem. Nigdy nie wiesz kiedy zdradzi.
Pokój jaki otrzymał był definitywnie królewski. Nie miał co do tego najmniejszych wątpliwości. Będzie musiał swojej mamie i siostrze opowiedzieć w jakich to warunkach wylądował w zamian za pomoc w uratowaniu miasta. Właściwie, Ichigo, Tsubaki i Akemi też będzie mógł się coś pochwalić. Tak samo Nobu, choć tamten psiarz na bank mu nie uwierzy. Nie skupiał się jednak zbytnio na innych rzeczach niż odpoczynek. Dopiero po nim miał plan, a samym planem było odwiedzenie Kegawy. Widząc miejsce w jakim była... częściowo nie chciał przeszkadzać. Z drugiej strony, wiedział, że nie znajdzie lepszego momentu. Ta nie opuści swojego rycerza dopóki ten nie zostanie pochowany. Tego był wręcz pewien. Widząc, że ta zrobiła mu trochę miejsca, usiadł obok niej. Wysłuchał odpowiedzi. Trzy tytuły jakich nie znał, ale jakich wagi i znaczenia mógł się niejako domyślić. Swoiste głowy klanów, kiedy Kegawa była księżniczką klanu... tak gdyby miał porównać to jak rozumiał to co powiedziała. Przez chwilę nic nie odpowiedział. Nie wiedział co. Przeszli jednak na kwestię braku jej obecności na bankiecie.
- Szkoda. Nie mniej, rozumiem. Zasłużyliście na odpoczynek, a bankiet.... yhh. Jeżeli zaczną bawić się tam w jakieś gry polityczne czy handlowe, jak to czasem na spotkaniach mojej rodziny... to uwierz, wiele nie stracisz. - też lekko zażartował, co by to mimo wszystko nie wprowadzać teraz smutnego nastroju. Był pewien, że Kegawa miała wręcz dość ciągłego przygnębienia. - Kitsune no Kuni... Kaeru no Kuni... jeszcze tyle nie wiem o tym kontynencie. Aż dajesz mi ochotę do większego zwiedzania go, choć z czasem wolnym może być różnie. Złoczyńcy nie śpią, a ludzie wszędzie na świecie potrzebują pomocy non stop.
Przyznał szczerze, choć pod koniec ponownie miał uśmiech na twarzy i lekkie rozbawienie. Wstał z miejsca, jakie to zajmował przy niej, otrzepując swoje spodenki. Odwrócił się w jej stronę.
-Postaram się jak najszybciej też ogarnąć kwestię tego prezentu... - odpowiedział, chcąc już się zbierać nim zastanowił się jeszcze moment. Zerknął na niej z delikatnym uśmiechem i jednoczesną powagą we wzroku. - I Kegawa-san. Nie znałem go długo, jednak jednego jestem pewien. Nie zawiodłaś go. Właściwie, to uważam że byłby niesamowicie poirytowany słysząc takie słowa z Twoich ust. Pamiętaj...
Tutaj przerwał, aby kciukiem jednej dłoni dziabnąć się w miejsce, gdzie to miał serce. Dalej patrzył na nią z uśmiechem, choć lekko smutnym.
- Nigdy nie jesteśmy sami. Ci, co już odeszli, są z nami w naszym sercu. Dalej w nas wierzą. Jestem pewien, że Arihiro-san Cię obserwuje i wciąż wierzy. To co nam pozostało, to zadbać aby byli z nas dumni, nie? - stwierdził, nim przeniósł rękę na jej bark i lekko ją ścisnął. Chcąc dodać w pewien sposób otuchy swojej towarzyszce. - Swoją drogą, również w Ciebie wierzę. Jesteś silna, Kegawa. Nie daj nikomu wmówić Ci czego innego. A gdybyś kiedykolwiek zagubił się na swojej drodze, zerknij w głąb swojego serca. Jestem pewien, że znajdziesz tam odpowiedzi od tych co Ciebie kochają.
Minuta ciszy, co by to jego słowa wsiąknęły... nim by się zarumienił. Zabrał rękę i odchrząknął.
- No. To było lekko zawstydzające. Zobaczymy się potem, nie? Nie będę Ci już tutaj przeszkadzał. - stwierdził, nim podrapał się po policzku. Kiwnąłby jej głową na pożegnanie, nim odwróciły się w stronę stołu na jakim znajdował się Arihiro. Chowając zażenowanie i uśmiech w sobie, uroczyście ukłonił się pod kątem 90 stopni, nim dopiero wtedy opuściłby pomieszczenie. Mając nadzieję, że z Kegawą będzie lepiej. Właściwie, już było. Zwyczajnie słysząc jej słowa... czuł że Arihiro faktycznie byłby zły to słysząc. To poczuł potrzebę wyręczenie go w naprawieniu jej błędnego myślenia. Przy okazji też, swoim dokładniejszym sensorem chciał przyjrzeć się Kegawe i ciele Arihiro. Czy może Nara czegoś nie zostawił w prezencie... i czy wszystko z Kegawą było w porządku, bo ostatnio również była specyficzną chakrą otoczona.
Odwiedziny Gorących Źródeł definitywnie były przyjemne. Dawno nie zaznawał takich luksusów, a te w Baibai? Wiadomo, że pewnie były nawet lepsze. Spotkał tam też Nishimaru i Salomona, oraz Osamu. O niczym specjalnym właściwie nie miał z nimi co rozmawiać, to też jakieś pogawędki o bzdetach były tym na czym chciał się skupić. No, i dopytałby ewentualnie jak poszło reszcie grup, bo te informacje nie zostały im udzielone. Miał nadzieję, że nie spotkała ich żadna masakra ze strony Cieni. Parę dni wolnych były bardzo dobre na odpoczęcie od poprzedniej walki. Czasami rzecz jasna przechadzał się po rezydencji, czy to zwiedzając ogrody, czy hole, czy po prostu nawet rozmawiając ze służbą rzucając jakieś tam żarciki to na lewo, to na prawo. Przy okazji? Sensorem badałby swoich znajomych, chcąc wyczuć czy nie został na nich żaden prezent ze strony Shiko. Tego kogo spotkał, tego przeglądał. A pieczęć na jego głowie była ciągłym przypomnieniem o tym, jakie to uczucie było. Tylko no właśnie. To nie było główną rzeczą jaką się zajmował. Głównie, to studiował technikę czasoprzestrzenną jaka jak to Shiko powiedział, była bardzo potężna. I skomplikowana. Nauka jej trochę trwała, a czas odjazdu Kegawy się zbliżał nieubłaganie. Z tą wiedzą, westchnął i zebrał swoje rzeczy. Musiał ponownie znaleźć Kegawę. A kiedy już by ją znalazł? Pokazałby jej pierścień z niebieskim kryształkiem jaki odcieniem pasowałby do jej włosów. I do tego łańcuszek.
- Wiem że zaraz się zbierasz, to przyszedłem pokazać Ci prezent o jakim wspominałem. W pierścień ten włożyłem trochę chakry. Dzięki temu będzie dla mnie jak radar i będę mógł utworzyć obok hologram, gdybyśmy chcieli porozmawiać. Dodatkowo, inna technika pozwala mu na swego rodzaju komunikację. Przelewasz trochę chakry i kryształ powinien zacząć błyszczeć. Ja mam taki sam do pary. Są one połączone, więc możemy się w ten sposób komunikować. Same zasady komunikacji dość proste. Jedno mignięcie, to wyrażenie chęci rozmowy. Druga osoba, dwoma szybkimi mignięciami potwierdza możliwość rozmowy teraz, lub jednym szybkim w odpowiedzi mówi że jest zajęta. Dodatkowo 2 specjalne znaki. Trzy szybkie mignięcia, to chęć porozmawiania i poinformowanie, że sprawa jest pilna. Cztery szybkie? Prośba o moje natychmiastowe pojawienie się obok. Teraz tylko... to pojawieni się to lekki problem. - podrapał się po głowie, z lekko przepraszającym wyrazem twarzy. - Byłabyś w stanie zostać dzień, dwa dłużej? Jestem w trakcie tworzenia niewielkich karteczek z pieczęcią, dzięki której będę mógł się do Ciebie przenieść natychmiastowo, niezależnie od dystansu. Okazało się to większym wyzwaniem niż się spodziewałem. Jeżeli nie ma szans, to... Hmmm... Myślę, że mogą tutaj stosować jakieś orły czy sokoły roznoszące wiadomości. Musiałbym się Nishimaru zapytać.
Stwierdził, bo definitywnie było to coś możliwego. A dostarczenie raptem jednej karteczki nie powinno być bardzo problematyczne. Dystans jaki Kegawa przebędzie pieszo powinien być niczym w porównaniu z ptactwem roznoszącym wiadomości. A sama kwestia pokoju Shiko... zerknąłby tam delikatnie sensorem, jakby był w stanie. Ot, dla własnej pewności, że ten nie wskrzesza tam Sukatsu czy coś podobnego.
Rzecz jasna też, gdyby Kegawa zgodziła się poczekać? To czym prędzej ruszyłby nauczyć się Hiraishina i przygotować te karteczki do wręczenia jej. Gdyby nie mogła? To poleciałby do Nishimaru dowiedzieć się, czy jest taka opcja, aby jakimś jastrzębiem dostarczyć jej karteczkę. Gdyby nie dało się, lub gdyby Kegawa nie chciała tej karteczki? No... to zwyczajnie tyle. Nie dawałby jej, oferując kocicy bardziej ubogą wersję prezentu. Następnym razem jej wręczy, jak będzie chciała. A gdyby nie mógł kogoś znaleźć, to oczywiście dopytałby się służby. I po nauczeniu się w końcu Hiraishina, oczywiście stworzyłby te pieczęci na 4 pozostałych karteczkach - pomijając tą, co wręczyłby Kegawie.
► Pokaż Spoiler | Techniki
Hiraishin no Jutsu | Flying Thunder God Technique飛雷神の術
KlasyfikacjaNinjutsu, Fūinjutsu, Technika Czasoprzestrzenna
PieczęcieNałożenie pieczęci: Tygrys → Wół → Zając → Ptak → Wąż → Baran → Szczur → Wół → Dzik → Tygrys
Skok: brak
Kosztpołowiczny na skok dla pojedynczej osoby, standardowy za nałożenie pieczęci
ZasięgNieograniczony, jedynie do specjalnych pieczęci
WymaganiaKontrola chakry 8, posiadanie przynajmniej 1 innej techniki czasoprzestrzennej, Fūinjutsu rangi B
DodatkoweTechnika traktowana jest jako wspomaganie
Jedna z najznamienitszych technik czasoprzestrzennych. To uniwersalne jutsu pozawala użytkownikowi na natychmiastową teleportację do wcześniej pozostawionych pieczęci.

Każda pieczęć różni się w zależności od tego, kto ją nałożył. Wzór jest indywidualny i ustalany przez użytkownika. Pieczęci można nakładać również na ludzi. Nie znikają one nigdy - nawet po śmierci użytkownika, chyba że ten sam je usunie.
Każda pozostawiona pieczęć odbiera na stałe 100 chakry. Zniszczenie przedmiotu, na którym jest pieczęć lub jej usunięcie przez użytkownika nie zwraca chakry.

Posiadając Sennina w Ninjutsu poprzez kontakt fizyczny możemy przenosić również jedną inną osobę, przedmiot lub summon do rozmiaru wielkiego wg standardowych kosztów techniki.
Posiadając Sennina oraz Specjalizację w Ninjutsu możemy również przenosić summony do rozmiaru monstrualnego kosztem potrójnym.
Posiadając rangę S w Fūinjutsu możemy pominąć pieczęci potrzebne do nałożenia symbolu Hiraishina.
Obrazek
Awatar użytkownika
Kurosawa Shin'ichi
Posty: 140
Rejestracja: 02 lip 2021, 19:32
Ranga: Rōnin
Ranga dodatkowa: Żołnierka Nōjō no Kuni
Discord: Pumpkin#1104
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Techniki:
Bank:

Re: Rezydencja Sakamoto

Samurajka oczywiście kiwneła twierdząco głową na propozycję dziewczyny, po czym podążyła za Kegawą do ogrodów, w swej głowie już układała, planowała znaczy się jak powinna zacząć tą rozmowę. Shi-chan doskonale zdawała sobie sprawę, iż do delikatnych osób nie należy a sama Kegawa mogła nie być w najlepszej formie psychicznej. Wciąż... jak mogła to tego podejść jeśli nie bezpośrednio? Zwykle bezpośredniość była najlepszym rozwiązaniem. ...Prawda? Gdy pojawiło się pytanie z strony kapłanki, Kurosawa przyłożyła prawą dłoń do podbródka.
- Choć nie znałam go długo, polubiłam go. Liczyłam, iż po tym wszystkim będzie nam dane poznać się ciut bliżej jednak... to nie będzie możliwe. Arihiro zasługuje na pogrzeb godny samuraja, najlepiej w miejscu, które było mu bliskie. Jako jego najbliższa osoba - gdzie powinien odbyć się pochówek? Chciałabym w nim uczestniczyć, o ile to nie problem...
Rzuciła bez litości przechodząc do sedna sprawy, nie była to jednak jedyna rzecz o której chciała, widząc błądzenie wzrokiem jednak odłożyła drugą sprawę na potem.
- Przed siebie. Tam winnaś patrzeć. Wydaje mi się, iż Arihiro wolał by abyś pomimo bólu miała w sobie siłę aby iść i patrzeć przed siebie.
Poradziła, w jej głosie dominowała pewność ale i współczucie. Być może te słowa były nie na miejscu, mimo wszystko nie znała rycerza długo - szczególnie w porównaniu do kapłanki, wydawało jej się jednak, iż w jej radzie kryła się prawda.
Awatar użytkownika
Tora
Posty: 2767
Rejestracja: 27 kwie 2021, 15:24
Ranga dodatkowa: Główny Moderator Techniczny
Discord: Tora#0227
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:
Techniki:

Re: Rezydencja Sakamoto

Everybody part
Faktem było to, że powoli nadchodził czas, gdy emocje opadną i wszystkie te relacje albo będą kultywowane, albo zapomniane. Hikari oraz Midoro wdali się ze sobą w dialog, podobnie jak Kurosawa z Kegawą. I choć temat rozmów dwójki dziewczyn nie należał do wesołych, tak bezpośredność Shi-chan mogła działać na jej korzyść. Kocia Księżniczka możliwe, że się tego spodziewała, bo jedynie uśmiechnęła się, choć nie trzeba było być geniuszem by wiedzieć, że ta mimika była wymuszona.
-Zabiorę go w swoje strony, by spoczął blisko moich przodków. - przyznała spokojnie, choć lekko jej głos drżał. Skinęła głową, słysząc jej kolejne słowa -Masz rację. - przyznała -Jednak łatwiej powiedzieć trudno wykonać. Myślę, że Arihiro byłby szczęśliwy, wiedząc, że będziesz uczestniczyła w ceremonii. Zapraszam do Kitsune no Kuni. Plemię Neko nigdy nie odrzuca gości. - powiedziała, chyba naprawdę się siląc na to, by się nie rozpłakać. -Może Nekoōji odprawiłby rytuał. - dodała sama do siebie, wzdychając smutno.
Hikari part
Wymiana w lasach Sakura no Kuni była ciekawą odmianą po gorących piaskach pustyni w Shōnin Ōkoku czy wilgotnych podziemiach Baibai. Mężczyzna wzruszył jedynie ramionami, nie przejęty zbytnio słowami Hikariego, czego dał zresztą wyraz w swojej wypowiedzi.
-Nie myśl tak optymistycznie, bo jeszcze się zawiedziesz. - lekceważył Ukrytą Wiśnię? Czy może udzielał mu cennej rady? Ciężko powiedzieć.
Skinął mu głową, tym samym zgadzając się na dogadanie w przyszłym miesiącu kolejnej porcji transferu wiedzy. Nawet jak mogło się to nie podobać dziedzicowi sharingana, tak musiał mieć nadzieję, że Nara go nie oszuka. Ich krótka wymiana zdań, a także wyczute sensorem elementy sprawiły, że naprawdę mógł zacząć czuć się lepiej. Jakby... stał się silniejszy. Shikō jednak zdawał się być innego zdania.
-Nie jestem aż tak pewny. - odparł, może nawet lekceważąco w stosunku do techniki, którą otrzymał z tej wymiany. -Intencje ludzi się zmieniają. żebyś nie dał tej techniki naszym wrogom, bo zrobią na tobie dobre wrażenie. - tylko... kim byli "ich" wrogowie. Czy mieli w ogóle jakiegoś wspólnego?
Wkrótce jednak - ponownie pojawili się w posiadłości, gdzie Nara wziął kartkę, którą położył na niewielkim parapecie, obok którego rozmawiali.
Everybody part (again)
Kociej Księżniczki, której to Midoro poszukiwał nie było w pomieszczeniu. Wyszła wcześniej, gdzie umówiła się z Kurosawą, jednak ich rozmowa także zmierzała ku końcowi. Gdy je dostrzegł, dziewczyny się rozchodziły, a Kegawa nie wyglądała tak, jakby miała komuś przegryźć aortę lub zarysować twarz. Stała przy fontannie, patrząc na spływającą wodę. Jej uszy lekko drgnęły, gdy Dōhito się zbliżał, ale ona się nie odwróciła.
-Lepiej. - powiedziała, nie odwracając wzroku. Zaplotła dłonie i zaczęła kręcić kciukami. -Tak. - powiedziała, jakby z pewną obawą. -I... przepraszam. Nie powinnam była cię zaatakować. Sprzeniewierzyłam się Kociemu Opiekunowi. - dodała, spuszczając wzrok. Chyba ją to bolało. Pytanie czy zranienie Midoro czy sprzeniewierzenie się Kociemu Opiekunowi.
Jakiś czas później Hikari zajął Kegawę rozmową, gdy jego inny kolega skończył z nią dyskutować. Lekki żart rzucony z jego ust może i w normalnych warunkach by bardziej rozbawił. Kocia Księżniczka jednak nie wydawała się za bardzo przejąć jego słowami, choć może lekko usta wygięła, próbując się uśmiechnąć. Skinęła głową, może lekko ukontentowana.
-Zapraszam. W razie czego ugoszczę cię w Kitsune no Kuni. - zaoferowała, a jej uśmiech był chyba bardziej szczery niż wcześniej. -Cały świat jest duży. Życia nie starczy by go zwiedzić. - dodała, może lekko rozmarzona.
Gdy wstał i zdecydował się dodać swoje kilka groszy, ta zdawała się być lekko zdziwiona. Wkrótce jednak delikatny uśmiech, barwy na twarzy i płomyki w oczach zdawały się wracać. Chyba... zadziałały. Gdy zabrał rękę i lekko się zarumienił, ta cichutko się zaśmiała.
-Dziękuję Ci Hikari-kun. Chyba... chyba wiem, co będę chciała zrobić, by go bardziej uhonorować później. Dziękuję. - dodała, chyba wyraźnie pocieszona. Dobra robota Uchiha, dobra robota.
Wciąż została w pomieszczeniu, gdy Hikari odchodził, robiąc ukłon. Szczęśliwie też, mógł przeanalizować wszystkich swoim zmysłem sensorycznym. I wyglądało na to, że Nara żadnemu z nich nie zostawił prezentu. Czyżby był wyjątkowy?
Krótkie spotkanie w gorących źródłach w nadchodzących dniach upłynęło im na luźnej rozmowie. Inne grupy wykonały swoje zadania mniej lub bardziej efektownie, a walki objęły większą część Baibai. Podobno niektórzy pracowali nawet po swoich zleceniach, znajdując dowody szkodliwych Królestwu Kupieckiemu działań, bądź chcąc domknąć tematy, które odkryli przeszukując i oczyszczając miasto. Odpoczywając i się relaksując, przechadzał się po bogatej posiadłości, wkrótce też odkrywając coraz więcej jej sekretów i uroków, które tylko bardziej wychodziły na światło dzienne, gdy gęstych chmur nie było, a ciepłe słońce pomagało miastu odzyskać dawną chwałę. Dodatkowym pocieszeniem mogło być to, że na żadnym ze swoich towarzyszy nie wykrył tego symbolu. Poza Wakuri. Jej pieczęć zdawała się być ulokowana na karku, mniej więcej tam, gdzie włosy kończą swoją egzystencję, a zmieniają się w kark i plecy.
Wkrótce jednak nadszedł czas, gdy Kegawa się zbierała. Znalazł ją bez problemu i przekazał jej prezent. Ta przyjrzała mu się uważnie i zawiesiła go na łańcuszku, który to umieściła na szyi, a także z uwagą wysłuchała jego słów. Przyjrzała się mu i lekki smutek wymalował się na jej twarzy. Na pewno jednak wyglądała lepiej niż wcześniej.
-Dziękuję Hikari-kun. Jest piękny. - przyznała spokojnie. -Jednak nie chcę, by przekazywał mi je ptak. Odwiedź mnie w Kitsune no Kuni. Ktokolwiek z Neko powinien cię do mnie naprowadzić. - zaoferowała, po czym dodała -Będzie mi milej otrzymać tę karteczkę od Ciebie. - dodała, a następnie podniosła rękę, jakby chciała go pogłaskać. Ten niechętnie się schylił, jednak zamiast pogłaskania po głowie poczuł... jej usta na swoim poliku, zanim zaczerwieniona się nie odwróciła do niego plecami. Przez ten krótki moment była bardziej czerwona niż armia radziecka. Czymkolwiek by była w tym świecie. -W-więc... dziękuję ci za wszystko. Raz jeszcze. I... odwiedź mnie. W końcu... m-musisz mi przekazać tę karteczkę, prawda? - dodała, po czym się poprawiła, choć wciąż unikała go wzrokiem. -M-muszę już iść. Trzymaj się. I... pozdrów resztę. Midoro też. - po czym ruszyła przed siebie, nie odwracając się ani na moment.
W tej sytuacji chyba fakt, że z pokoju Shikō nie wyczuwał żadnej chakry przez te kilka dni, nawet jego, nie zdawała się być tak podejrzana, jak ta sytuacja, w jakiej obecnie się znalazł. W końcu... mógł ją zatrzymać.
NPCSakamoto Osamu - członek Rady Setki
NPCArai Yoshifumi - członek Rady Setki
NPCNishimaru - dowódca wyprawy (Baby Bird form, Bird form)
Info od MG
Uchiha Hikari - odejmij sobie z banku 2 000 Ryō. Hiraishin jeszcze nie założony
Awatar użytkownika
Uchiha Hikari
Posty: 662
Rejestracja: 24 paź 2021, 21:22
Ranga: Tokubetsu Jōnin
Ranga dodatkowa: Heitai Hantā Ryodan
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Rezydencja Sakamoto

Sugestia by nie myśleć optymistycznie. Hikari mimo wszystko nie mógł jej wysłuchać. Co by nie było, był swoistą mieszanką optymizmu z realizmem, zależnie od sytuacji. Po utracie dawnego domu, obiecał sobie stanie się światełkiem jakie odprowadzałoby ciemność w sercach bliskich mu osób, czy nawet tych nieznajomych. Sprawić, że ich chęci do życia czy radość codziennością wzrosną chociaż trochę. Realizm? Tego starał się trzymać wtedy, kiedy należało zlikwidować jakieś zagrożenia dla jego bliskich. Jego wioski. Czy nawet świata, jak to było z Sukatsu. Był żołnierzem, ale jednocześnie był też bratem, synem i przyjacielem. Jedno nie było ważniejsze od drugiego, nie w głowie Hikariego jaki to sam sobie nadał zadanie obrony tych co bronić się sami nie mogli. Zadanie, jakie definitywnie by go w pewnym momencie zniszczyło. To był jednak jeszcze nie ten moment, a sam Uchiha sprytnie ignorował ten fakt, nie myśląc o nim ani trochę.
- "Naszym" wrogom? - dopytał ciekawy kogo to Nara mógł mieć na myśli. Poza tym po pojawieniu się i wzięciu kartki, Hikari przekręcił głowę lekko w bok. Tak po prostu, niezbyt wiedział o co chodziło z tą nagłą kartką. I też nie zamierzał podglądać. Nie mniej, rozbawiony lekko zapytał. Kiwnął w stronę tej karteczki. - Czy to mnie dotyczy, czy już nie?
I rzecz jasna, jeżeli odpowiedź była przecząca, to nie zamierzał się nad wyraz interesować. Właściwie takiej odpowiedzi oczekiwał. Tak czy siak raczej spodziewał się, że to koniec ich wspólnego handlowania i mógł się udać do swojego pokoju. W końcu coś odpocząć.
Rozmowa z Kegawą. Może jego lekki żart nie zadziałał, ale nic straconego. Nie zdawała się tym bardzo urażona, to też przeszedł do bardziej... neutralnej rozmowy? No, zwyczajnie nie przyszedł tutaj być komikiem starającym się ją rozbawić do łez kiedy właśnie obserwowała ciało bardzo ważnej dla niej osoby. Zaproszenie do Kitsune no Kuni definitywnie było czymś, co już zamierzał wykorzystać. Jakby źle to nie brzmiało, nigdy nie spotkał kogoś takiego jak Kegawa. Z kocimu uszami. I nie chodziło mu o to, że były rzecz jasna urocze, a raczej zwyczajnie o chęć... zrozumienia? Był pewien, że nawet jak genetyka na to wpływało, to to wszystko również powiązane było z chakrą. Jeżeli chciał zrozumieć faktycznie tą mistyczną energię, to zwiedzenie Kitsune no Kuni i dowiedzenie się o więcej o jego historii, a zarazem ludziach, mogło niezwykle pomóc. Pomijając już nawet kwestię czysto widokową, gdzie na pewno jego oczy by zabłyszczały od pięknych miast czy wodospadów. Nie, żeby wiedział czy tam w ogóle były wodospady.
- To jest mój największy ból. Niesamowicie ciężko zwiedzić świat, a tyle wyjątkowych miejsc jest do ujrzenia. Jestem pewien, że Baibai również wyglądałoby niesamowicie gdyby nie nieszczęście jakiego doznało. - odpowiedział na jej rozmarzenie z własnym uśmiechem. Pewnie, zwiedzanie świata nie było typowo jego celem. Bardziej ochrona bliskich wokół niego i dbanie, aby żyło im się dobrze... nie mniej gdzieś z tyłu miał ten fragment podróżnika. Osoby, jaka chciała ten świat poznać, tak jak chciała poznać chakrę. Fragment ciekawskiej duszy chętnej do zobaczenia niesamowitych rzeczy własnymi oczami.
Kilka swoich groszy. Początkowo, widział u niej zdziwienie. Nic dziwnego. Sam Hikari był lekko zdziwiony, bo... było to zwyczajnie ciężkie. Nie był specjalistą w tego typu rozmowach. Właściwie, to wątpił aby ktokolwiek był. Nie mniej, czuł potrzebę niejako wyręczenia Arihiro w skierowaniu Kegawy na dalej dobrą ścieżkę. Tak, aby nie zboczyła z niej z racji na śmierć swojego rycerza. A biorąc pod uwagę, jak zaczął dostrzegać w jej oczach płomyki, a twarz nabierała z powrotem kolorów? Po jej słowach, mógł uznać to wszystko za sukces. Wewnętrznie odetchnął z ulgą. Czuł się delikatnie jak saper, jaki właśnie rozbroił groźną bombę.
- Nie ma sprawy. Cieszę się, że mogłem pomóc. - odpowiedział na podziękowania właściwie tak jak zawsze odpowiadał. Zawsze wykonywał jedynie swoją przyjacielską czy ludzką powinność. Plus też? Nara nie pozostawił na nikim tutaj śladu, to Uchiha mógł odetchnąć lekko spokojniej.
Trochę czasu poświęconego na naukę minęło. Był jednak też czas na relaks, podczas to jakiego generalnie zyskał dobre wiadomości o sprawach w Baibai. Różna efektywność działań, nie mniej wszyscy wykonali swoje zadanie. Zdawało się, że miasto faktycznie ma zaznać spokoju... prawie. Hikari pamiętał, że sprawa ta nie była taka prosta. We wspomnieniach Kuroneko widział jeszcze kogoś w to wszystko zamieszanego i nie mógł znać jego aktualnego statusu. Może dalej był za Sukatsu? Nie wiedział. To było już jednak zadanie dla Nishimaru i innych ludzi mających lepsze predyspozycje do dochodzenia w Baibai. Ten nie prosił go o żadną pomoc, to też się tym nie przejmował, pewien że zajmą się tym wszystkim bez żadnych problemów. Kolejny plus? Samego Nary nie mógł wyczuć, a jedynie jego pieczęć znalazł jeszcze na Kuramie. Co było... specyficznym tematem. Wiedział, że ta dwójka sporo rozmawiała. Współpracowała. Ten znak wcale nie mógł być "prezentem", a świadomą umową. Poinformowanie o tym Wakuri natomiast, mogło skończyć się że do Nary dotrze wiedza, jak to Hikari był w stanie wyczuć jego pieczęć. Uchiha jednak preferował tą skalę swoich zdolności ukryć. Tak jak mężczyzna wspominał o wspólnych wrogach, tak chłopak dalej nie był pewien, czy czasem sam Shiko nie był jego wrogiem. Ciężka sprawa, jaką to nie wiedział do końca jak ugryźć. Może po późniejszej rozmowie z Kuramą na bankiecie będzie w stanie czegoś się dowiedzieć.
W tym wszystkim jednak czekała go jeszcze jedna rozmowa z Kegawą. Widząc, jak ta wieszka prezent na szyi, uśmiechnął się. Tak, raczej jej pierścień typowo nie pasował. Z tego co widział używała pazurów do walki, a jednocześnie mogła preferować nie mieć biżuterii na dłoniach bo... połączenie z ziemią, czy coś. Była trochę kocicą, nie wiedział jakie oni mieli tam zachowania. Mimo tego że wyglądała lepiej niż wcześniej, dalej dojrzał lekki smutek. Tym razem jednak uznał go za naturalny. Co by nie było, byli tutaj aby się pożegnąć. Ciężko jest się żegnać szczęśliwie, skoro nieznane było kiedy się spotkają w najbliższym czasie.
Mrugnął raz, kiedy to wspomniała jednak, żeby nie przekazywał jej go ptak. Znaczy... no odwiedzić i tak planował, ale byłoby też szybciej używając właśnie karteczki. Nim jednak zdążył dodać coś w tej kwestii, ta powiedziała, że milej będzie go jej otrzymać osobiście. Na co mrugnął dwa razy, lekko zdezorientowany. To... była tylko karteczka? Widząc jej uniesioną rękę, dalej zdezorientowany i lekko niechętny, schylił się. Poczekał na to "pat pat" zemsty jakie tylko mu się należało, z racji na to jak wcześniej ją ten jeden raz potraktował. I... ono nigdy nie nadeszło. Zamiast tego poczuł coś bardzo miękkiego i delikatnego na swoim policzku, a posiadanie zmysłu wzroku pozwoliło mu określić, co się właśnie do cholery stało. Mrugnął trzy razy zdezorientowany.
Pocałunek w polika. Tak jak Kegawa się zaczerwieniła jak armia radziecka, tak on sam też się zaczerwienił - tylko lekko. Nawet nie tyle co z racji gestu tego, ale z racji na niespodziewanie się go. Totalnie się go nie spodziewał. Pocałunek w polik to nic wielkiego, prawda? Przyjaciele zawsze się tak żegnali... czy coś. No może nie. Ale siostra czy mama czasem dawały buziaka w polik, kiedy to wyruszał na dłuższe misje. Kegawa również mogła starać się naśladować jakoś ich kulturę, a u nich w Kitsune no Kuni to mogło wyglądać zupełnie inaczej. Tak jak on sam wcześniej to zrobił. To na pewno o to chodziło, prawda? Otworzył usta, ale jednak... nie wiedział co powiedzieć. Ponowne podziękowania. Poproszenie, a może zażądanie, aby ją odwiedził. W końcu musiał jej przekazać tę karteczkę, prawda? Z jakiegoś powodu sposobu w jaki to wypoiwedziała był... podejrzany. To brzmiało jak wymówka. To bardzo brzmiało jak wymówka. Dalej był lekko zestunowany w momencie, kiedy to Kegawa powiedziała, że musi już iść. Co tu się właśnie stało? Chłopak nie wiedział. Zrobił jeden, pojedynczy krok za nią. Zaczął jednak spontanicznie gadać, co by to zbyt bardzo się zaraz nie oddaliła.
- Pozdrowię wszystkich. I odwiedzę ciebie! Niedługo... także... ummm... wyczekuj mnie? - stwierdził niepewnie, lekko zaczerwieniony i podrapał się po policzku. Miał jakieś ciche wrażenie, że kiedyś pożałuje swoich słów. I swoich nawyków do bycia "bohaterem" czy tam "rycerzem". Kiedyś. Raczej nie dziś. Po tych słowach obserwowałby Kegawę, aż tak nie zniknie gdzieś za ścianą czy za drzwiami... i wróciłby do tego co mu pozostało. Teraz, to tym bardziej musiał przygotować te cholerne karteczki z Hiraishinem. Łącznie 5 karteczek. Na pewno da radę.
► Pokaż Spoiler | Techniki
Hiraishin no Jutsu | Flying Thunder God Technique飛雷神の術
KlasyfikacjaNinjutsu, Fūinjutsu, Technika Czasoprzestrzenna
PieczęcieNałożenie pieczęci: Tygrys → Wół → Zając → Ptak → Wąż → Baran → Szczur → Wół → Dzik → Tygrys
Skok: brak
Kosztpołowiczny na skok dla pojedynczej osoby, standardowy za nałożenie pieczęci
ZasięgNieograniczony, jedynie do specjalnych pieczęci
WymaganiaKontrola chakry 8, posiadanie przynajmniej 1 innej techniki czasoprzestrzennej, Fūinjutsu rangi B
DodatkoweTechnika traktowana jest jako wspomaganie
Jedna z najznamienitszych technik czasoprzestrzennych. To uniwersalne jutsu pozawala użytkownikowi na natychmiastową teleportację do wcześniej pozostawionych pieczęci.

Każda pieczęć różni się w zależności od tego, kto ją nałożył. Wzór jest indywidualny i ustalany przez użytkownika. Pieczęci można nakładać również na ludzi. Nie znikają one nigdy - nawet po śmierci użytkownika, chyba że ten sam je usunie.
Każda pozostawiona pieczęć odbiera na stałe 100 chakry. Zniszczenie przedmiotu, na którym jest pieczęć lub jej usunięcie przez użytkownika nie zwraca chakry.

Posiadając Sennina w Ninjutsu poprzez kontakt fizyczny możemy przenosić również jedną inną osobę, przedmiot lub summon do rozmiaru wielkiego wg standardowych kosztów techniki.
Posiadając Sennina oraz Specjalizację w Ninjutsu możemy również przenosić summony do rozmiaru monstrualnego kosztem potrójnym.
Posiadając rangę S w Fūinjutsu możemy pominąć pieczęci potrzebne do nałożenia symbolu Hiraishina.
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Stolica - Baibai”