Spacer, czy też pielgrzymka, którą wspólnie z Moraną rozpoczęli, powoli nabierała tempa, a sama rozmowa zaczęła się nieco bardziej kleić. W końcu Morana przekazała mu swój punkt widzenia, a ten był... odbiegający od dotychczasowych standardów białowłosego. Nigdy nie myślał, że ktoś przed śmiercią mógłby się nawrócić. Właściwie, nigdy nie próbował przekonać niewiernych by uwierzyli w wszechmogącego Jashina, bo przecież nigdy nie zabijał w stu procentach poświęcając cudze życie swemu Bogu. Zabijał tylko złych - z jego perspektywy oczywiście. Wróg jego byłej już ojczyzny, zbir, który próbował napastować słabszych od siebie ludzi. Nigdy nie polował na niewiernych per se. Jego rozmyślania Morana przerwała gwałtownym zatrzymaniem. Wspólny marsz zamienił się w typowy dla 'bokserów' stare-down. Chłopak uniósł głowę, a dłoń, która spoczywała wewnątrz jego Yukaty swobodnie ułożyła się teraz wzdłuż ciała, zaś jego nogi mimowolnie napięły się, będąc tym samym w gotowości do gwałtownego zrywu.
Wróg w poblizu? - pomyślał przez chwilę, jednak zaraz po tym usłyszał kolejne słowa Morany. W jego oczach można było zobaczyć fascynację, być może to rzeczywiście był jego szczęśliwy dzień? Pytanie było proste. Czy jego wiara byłaby silniejsza. Odpowiedź również była prosta. Tak. Byłaby. W końcu jednym z jego życiowych celów było znalezienie sposobu na bycie nieśmiertelnym. Wziął głęboki wdech, spoglądając cały czas na kobietę. Uśmiechnął się jak gdyby nigdy nic.
- Nie mogę zaprzeczyć, byłbym głupcem, twierdząc, że dar Naszego pana jest nie-istotny. Całe moje życie nie wierzyłem w praktycznie nic - Bóg, był dla mnie w większości tylko wymówką dla naszych słabości. Jashin jednak... zgodnie z opowieściami oferował coś w zamian. Coś, potencjalnie namacalnego - prawdziwy cud. Gdybym doświadczył... zobaczył to na własne oczy, byłbym w stanie to zrozumieć. - przerwał na moment, przełknął głośno ślinę. - Przez większość mojego życia, podpierałem się logiką. Badałem praktycznie każde nurtującą mnie rzecz czy zjawisko. Podchodziłem do życia przez pryzmat badań, nie wiary samej w sobie. Ciężko jest mi uwierzyć w coś 'na słowo', dlatego tak ciężko jest mi zrozumieć, czy to - do czego dąże. Marzenie, którego nie byłem w stanie spełnić jedynie ciężką pracą i nauką jest w stanie się spełnić. Dlatego podążam drogą Jashina. To jedyny aspekt, którego dotychczas nie byłem pewien. Niewiadoma, którą staram się rozwikłać, by móc oddać się tej misji w pełni. By spełnić moje czcze życzenie. - skwitował to wszystko, a następnie obserwował bardzo uważnie kobietę. Mogła wyczuć, że to co mówił biały demon, było w stu procentach prawdziwe. Mówił o tym z pasją, a jego głos nawet na moment nie zadrżał. Nie bał się, był gotów ponieść konsekwencje swojego zwątpienia. Był również gotów kontynuować marsz bez słowa. Morana była dla niego zagadką, nie do końca rozumiał, co nią kierowało, fascynowała go.