Inuzuka delikatnie skinęła głową, odnotowując zapewnienia swojej towarzyszki. Jednak obserwując jak zaraz kobieta wpadała w panikę, zaczęła wrzeszczeć, biec... o ile można było to nazwać biegiem... po czym upaść niczym spadający ze schodów worek ziemniaków na ziemię. Nie była już wtedy taka pewna czy to już właściwie nie podpinało się pod "przesadę". Całe w tym szczęście, że kobiecina jeszcze oddychała i raczej wyliże się z tej całej sytuacji. Posiadanie krwi na rękach chwilę po przybyciu do tego miasta nie byłoby wskazane. Zaobserwowane oczko posłane przez Zielonowłosą i nawet jeśli osiągnęły ich cel i pozbyły się z okolicy wrednego babska, to czy powinna pochwalać podobne zachowanie? Westchnęła cicho, co może dla zewnętrznego obserwatora było by odetchnięciem z ulgą na wieść, że kobiecina jednak żyje.
Po odczekaniu swojego, w końcu dostały teczkę z informacjami. Cóż, lepiej późno niż wcale, prawda? Informacje jakie uzyskały były nieco niepokojące. Widocznie Pingwin nie próżnował, a wizja co się działo z kobietami, które wpadły w jego łapska była straszna. Ale to tylko potwierdzało jedno, musiały działać i upewnić się, że ten człowiek zostanie pochwycony, ukarany i najlepiej zamknięty gdzieś z dala od społeczeństwa.
W drodze powrotnej została 'porwana' na ubocze. Wysłuchała Shizu delikatnie kiwając głową na jej słowa, aczkolwiek ciężko było jej się pozbyć nieco zmartwionego wyrazu twarzy. Po tym co się dowiedziała, ich plan nawet jeśli nie idealny, zaczął dodatkowo jej ciążyć. To była strasznie duża odpowiedzialność, a sama wiedziała, że jej zmysł węchu nie był idealny. Był dużo lepszy od zwykłego węchu przeciętnego człowieka, ale nie był nieomylny. Czy miała jakieś uwagi? Niby tak. Wątpliwości? Jak najbardziej, ale to nie było miejsce na poruszanie takich tematów, dlatego to musiało poczekać, aż faktycznie znajdą się w pokoju.
-
Jesteś pewna, że to dobry pomysł? Mówiłam Ci, że mój węch nie jest nieomylny. - Rzuciła gdy już zaczęły krzątać się po miejscu swojego noclegu, kiedy to jej nos został brutalnie zaatakowany. -
Im dłużej będziesz w zasięgu mojego wzroku tym lepiej, im szybciej zorientuje się, że coś jest nie tak, tym bezpieczniejsza będziesz... - Westchnęła cicho, musiały się rozdzielić, wiedziała o tym, co nie zmieniało faktu, że pomyłka mogła ich słono kosztować. -
Przejdę się zaraz po okolicy. Zobaczę ile takich potencjalnych miejsc, które są blisko siebie, jest niedaleko. - Mruknęła jeszcze, jakby wiedziała, że nie przegada Zielonowłosej od tego planu. -
Rozmowa z pracownikiem jest konieczna? - Zapytała z nutką nadziei w głosie. Jakoś jej się nie widziało podbijanie do kogoś obcego i uderzanie w small talk...
Zaczęła zrzucać z siebie ubrania, przebierając też w torbie. Zmarszczyła nieco brwi gdy miała stracić oznaki bycia kunoichi. Niepewnie pokiwała głową wyciągając kilka innych ubrań, by po chwili stać w
nowym rynsztunku przed Shizu. Miała nawet w ręku smycz z obrożą dla Yato, żeby nie biegał luzem! Ona była gotowa, no chyba, że Nara miała jakieś przeciwwskazania. Gdyby jakieś się pojawiły to no... Inuzuka by raczej tego nie rozumiała, bowiem jej strój był i wygodny i funkcjonalny, ale byłaby w stanie oddać się osądowi towarzyszki.
Przed samym wyjściem jeszcze nachyliłaby się w jej stronę, definitywnie inwazyjnie nachodząc jej strefę prywatną. Pociągając kilka razy nosem przy jej szyi, by lepiej zapamiętać jej zapach. -
Uważaj na siebie i do zobaczenia. - Mruknęła cicho i mogła iść "wyprowadzić Yato na spacer". Jeśli on czuł się dziwnie na smyczy... to nie był jedyny. Ona też miała dziwne odczucie w tej dziedzinie, ale to nie mogło być takie trudne prawda?
Najpierw chciała się przejść niedaleko ich restauracji, jak również zobaczyć czy w okolicy są jakieś inne podobne przybytki. Po drodze zwracałaby potajemnie uwagę czy z głównej drogi odchodzą jakieś boczne uliczki, które nie wydają się zbyt uczęszczane. Ostatecznie, zgodnie z planem skończyłaby w "Żabim Rechocie", rozglądając się niczym zafascynowany turystka i zamawiając jakiś napój. Przy okazji też zagadując pracownika o miejsca, które byłyby warte zobaczenia szczególnie w tym czasie i czy działo się tutaj coś godnego uwagi. Ot, niby zwykłe pytania, które mógłby zadać każdy kto pojawia się w nowym miejscu. Bo kto wie, może te wszystkie "interesujące" punkty, będą terenami łowieckimi dla Pingwina?
Co jakiś czas rzuciłaby okiem na ludzi zebranych w środku, raczej wątpiłaby ktoś tu siedział w tym specyficznym stroju, ale może udałoby jej się ukradkiem wyłapać jakieś podejrzane jednostki, co jakiś czas sącząc swój napój.