Przez cały dzień zastanawiała się, czy to co ją przytrafiło, było czymś czego chciała od życia. Od Rizy nie dowiedziała się niczego, co mogło by być dla niej niepokojące. Owszem, świadomość tego że żyje teraz w niej coś, nad czym nie ma pełni kontroli, było dość dziwnym uczuciem. Jednak Yuki, nie była do końca normalną osobą. Sama nie była do końca człowiekiem, można nawet powiedzieć, że przez jej zdolności, bliżej jej było do pasożyta, niż człowieka. Do tego Kicia była bardzo miłym "cieniem", nawet czuła do niej pewną sympatię, teraz wiedząc o tym, że jest w pełni realnym bytem. A gdyby tego wszystkiego było mało, wreszcie przestała być sama, miała z kim porozmawiać kiedy tego będzie potrzebować. To było coś, czego zdecydowanie potrzebowała, choć jeszcze w pełni nie zdawała sobie z tego sprawy.
Po wejściu w senny świat, nie ujrzała wiecznej ciemności, lecz...labirynt. Czyli kolejna zagadka, kolejna mentalna batalia, o której wspominała Riza. I tak jak pierwsza była banalnie prosta, tak ta już zaczynała wyglądać na tą z tych trudniejszych. Szczególnie biorąc pod uwagę to, jaki cudowny napis w niezrozumiałym dla niej języku dostała na sam początek. Przyglądała się mu dość długo, nie mogąc wpaść na to, co mogło na tym czymś pisać. Postanowiła więc palcem przerysować to, co było napisane przez prawdopodobnie kicię, na podłoże na którym stała, ryjąc w nim palcem.
⋉☌⏃⎅⋏⟟⟊ ☌⎅⋉⟟⟒ ⟊⟒⌇⏁ ⋉⏃☊⊑⍜⎅, ☍⟟☊⟟⏃
-
No super, przepisałam, co teraz Kiciu... - spojrzała na swoje dzieło wyryte w ziemi, zastanawiając się od czego zacząć -
Cztery słowa, przecinek i jedno słowo. Ostatnie ma pięć liter... Kicia, co ty chcesz mi powiedzieć... Kicia... Kicia? Załóżmy że się podpisałaś
⋉☌⏃⎅⋏⟟⟊ ☌⎅⋉⟟⟒ ⟊⟒⌇⏁ ⋉⏃☊⊑⍜⎅, KICIA
☍ - K
⟟ - I
☊ - C
⏃ - A
-
No i podstawmy te litery, tam gdzie są wcześniej są używane... W sumie, I, A oraz C są dość podobne do naszych - zaczęła rozwiązywać zagadkę, mówiąc wszystko na głos, żeby lepiej się skupić na tym co jej przez głowę przełaziło.
⋉☌A⎅⋏I⟊ ☌⎅⋉I⟒ ⟊⟒⌇⏁ ⋉AC⊑⍜⎅, KICIA
-
No... I dupa, co teraz? - podrapała się po głowie i usiadła, zastanawiając się nad tym, czy poszła właściwie w dobrym kierunku. Skąd miała pewność że się Kicia podpisała "Kicia". Z drugiej strony, mówiła że nie miała imienia, więc to jedyny sposób żeby się podpisać. A po przecinku na końcu wiadomości, zawsze było imię, no bo co innego? W sumie, cholera, nie była specjalistką od języków, skąd miała wiedzieć? Postanowiła więc poświęcić chwilę czasu, żeby pomyśleć, co można wsadzić do tej niepełnej i cholernie ciężkiej krzyżówki
-
...A...I... Hmm.... agdyby tak... W sumie, Załóżmy, że to coś to jest O, to coś to jest T, bo przypomina T, a to odwrócimy i będzie robić za E...
⋉☌A⎅⋏I⟊ ☌⎅⋉IE ⟊E⌇T ⋉AC⊑O⎅, KICIA
Wypisując kolejną, kompletnie bezsensowną wersję "rozwiązania", przetarła mocno oczy i zaczęła sie jeszcze intensywniej wpatrywać w to co widzi. A właściwie, czego nie widzi -
W tym czymś jest najwięcej liter... bo połowa. ...E...T. Ta literka wygląda jak wąż... S? Est... Jest? Brzmi sensownie? A gdyby to podłożyć.... - gdyby miała mózg, to w tym momencie pewnie zaczął by jej parować, kiedy kolejny raz przepisywała to coś...
⋉☌A⎅⋏IJ ☌⎅⋉IE JEST ⋉AC⊑O⎅, KICIA
-
M.. Hmmm... ie jest... ie jest... gdzie jest...coś, kicia. Dobra, wygląda sensownie - skomentowała, przed zrobieniem kolejnej, coraz bardziej wypełnionej wersji tej zagadki, która zaczynała być całkiem sensowna. "Gdzie jest" to bardzo sensowny zbitek słów, który można użyć w zagadce.
ZGAD⋏IJ GDZIE JEST ZAC⊑OD, KICIA
-
Zgadnij gdzie jest zachód? A skąd mam kurw... - rozwiązała zagadkę, ale co jej to dało? Kompletnie kurde nic. "Zgadnij gdzie jest zachód", w świecie gdzie nawet nie ma słońca, przecież byli w jej głowie, jedyne co tu było to co najwyżej worek czarnego spaghetti, a na podstawie tego nie określa się kierunków świata. Yuki była zrezygnowana, pomimo tego że udało jej się rozszyfrować to co było napisane. Szkoda że nie miała za bardzo nic do pisania, bo by sobie zapisała to rozwiązanie wraz z...a w sumie. Miała możliwość zrobienia czegoś, żeby mieć przy sobie rozszyfrowaną zagadkę. Zanim więc weszła do labiryntu, spróbowała oderwać tabliczkę od czegokolwiek ona była przymocowana. Senne problemy wymagały sennych rozwiązań, prawda?
Niezależnie czy jej się udało zabrać kawał drewna czy nie, weszła do labiryntu i postanowiła ruszyć przed siebie, trzymając się ZAWSZE jednej ściany, tej po prawej ręce, nawet jeżeli było to idiotyczne, musiała kiedyś dojść do celu. Choć nie był to efektywny sposób pokonywania ich, był on nadal w pełni skuteczny.