• Ogłoszenia
  •  
    Aktualności fabularne
    Obecna pora roku: Wiosna 164r.

    Poniżej znajdują się ostatnie wydarzenia oraz ważniejsze ogłoszenia. Są one często opatrzone datą dodania, przy czym najświeższe informacje umieszczone są na samym początku listy.

    24.04.2024 - podsumowanie wydarzenia wioskowego w Sakuragakure. Więcej informacji w najnowszych aktualnościach fabularnych.
    Kącik Nowego GraczaSamouczek Wzór Karty Postaci AtrybutyRozwój postaci i koszty chakry Atuty Klany i organizacje Informacje o świecie Handbook
    Powyższe tematy powinny zawierać wystarczająco informacji, by móc bez przeszkód napisać Kartę Postaci i rozpocząć grę. W przypadku dalszych niejasności, zapraszamy do kontaktu zarówno na chatboxie, przez wiadomości prywatne oraz przez nasz serwer Discord.
    Administracja
    Pingwinek Chaosu
    Główny Administrator
    Norka
    Główna Mistrzyni Fabularna
    Hefajstos
    Główny Moderator Kuźni
    Tora
    Główny Moderator Technik

    W przypadku jakichkolwiek pytań bądź uwag, powyższe osoby zajmują się wyszczególnionymi w ich tytułach zagadnieniami. Pomocą służy również cała kadra forum, wraz z moderatorami. Zapraszamy również do dołączenia do forumowego Discorda.
    Kadra Sakura no HanaDiscord Sakura no Hana
     

Rezydencja Sakamoto

Stolica kupców jest dość prosta do znalezienia. Wbrew wszystkim prawom jakimi rządzi się pustynia, wybudowano kamiennie ścieżki prowadzące do niej z każdego sąsiadującego państwa. Fakt, że znajduje się ona bezpośredni w centrum Królestwa Kupców i są do niej 4 wjazdy, z każdej strony świata po jednym. Sama stolica jest ogromnym miastem, mieszczącym w sobie tysiące budynków oraz sklepów, w których to kupcy przesiadują. Jest ona w kształcie okręgu, a im bliżej jego centrum się ktoś znajdował, tym bogatszy był. W samym centrum miasta znajdował się natomiast duży pałac, w którym to mieszkała jedynie Daimyo ze swoją rodziną i sługami. Również najbliżej pałacu, da się znaleźć towary bardziej… unikatowe. To tam da się znaleźć wstęp do podziemi Baibai, o których to chodzą niebezpieczne plotki. Tylko tym jednak jest podziemie. Plotkami. Wielu nie wie nawet czy ono istnieje, a jeżeli istnieje, to czy faktycznie jest tak wyjęte spod prawa i oddalone od moralności. Zgodnie z plotkami, tylko Daimyo jest w stanie dać komuś dostęp do tamtej części miasta. Niewielu jednak jest zainteresowanych stolicą z tego powodu. Przeważnie ludzie przyjeżdżają tutaj aby handlować ze zwykłymi kupcami, lub jednymi z Rady Setki Kupców. Stolica jest też popularna z “przyjemności” jakie oferuje. Zamtuzy można znaleźć praktycznie co 4 budynek - przez co jednocześnie miasto kupców jest rajem dla prostytutek i są w stanie prowadzić tam bardzo porządne życie. Kasyna również są popularne, a porządku w nich pilnują szeregowcy ze Smoczego Imperium. Stolicy broni również Smok Wschodu, mężczyzna który to podobno dzierży moc podobną do Kurokishiego ze Smoczego Imperium. Nikt jednak nie wie jak wygląda, a sam mężczyzna jest znany jedynie ze swojego tytułu.
Awatar użytkownika
Kurosawa Shin'ichi
Posty: 140
Rejestracja: 02 lip 2021, 19:32
Ranga: Rōnin
Ranga dodatkowa: Żołnierka Nōjō no Kuni
Discord: Pumpkin#1104
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Techniki:
Bank:

Re: Rezydencja Sakamoto

Dostała pozwolenie, dobrze - dzięki temu będzie mogła w spokoju pożegnać towarzysza broni, nie wyobrażała sobie aby przyjść na pogrzeb niezaproszoną, co najwyżej odwiedziła by jego grób już po wszystkim, jednak to... to nie było by to samo. Dlatego też słysząc pozwolenie uśmiechnęła się lekko, ukazując własne zadowolenie z zdobytej zgody.
- Jestem pewna, że będzie to dla niego dobre miejsce. Niech zazna w nim spokoju.
Skomentowała dość krótko wybór miejsca pochówku.
Dalej pojawiła się kwestia trudności jaką było pójście naprzód podczas gdy ktoś bliski nas opuścił.
- Oczywiście. życie dalej, patrzenie i podążanie przed siebie nigdy nie jest proste, szczególnie jeśli ktoś dla nas ważny opuścił ten świat. Niemniej, to, że coś jest trudne oznacza jedynie, iż musimy podwoić własne zmagania. ...Cieszy mnie, iż odrzuciłaś nagłą propozycją, wskrzeszenia Arihiro ....to jedynie zbrukało by jego duszę, wywołało nowy ból, zarówno u ciebie jak i u Niego.
Odpowiedziała, tym razem rozwodząc się nad własnymi spostrzeżeniami nieco bardziej, przez cały ten czas spoglądała wprost na twarz Kegawy, prócz uczczenia pamięci Rycerza, chciała również pomóc tak ważnej dla Niego dziewczynie poradzić sobie z jej bólem i stratą.
- Nekoōji, huh? To mi przypomina jak wielka jest moja niewiedza co do twej kultury i wierzeń. Chciałabym to zmienić, jak i pomóc z transportem Airhiro. ...Czy nie było by problemem, jeśli wspólnie udałybyśmy się do Kitsune no Kuni i twojego plemienia. Po drodze mogłabyś wzbogacić mą wiedzę, zarówno o Kociej Kapłance jak i Arihiro ....żałuję, iż nie mogłam poznać go bliżej.
Dodała po chwili a w jej głosie wyraźnie pojawiła się nuta smutku, którą po chwili schowała pod kamienną maską.
Awatar użytkownika
Tora
Posty: 2767
Rejestracja: 27 kwie 2021, 15:24
Ranga dodatkowa: Główny Moderator Techniczny
Discord: Tora#0227
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:
Techniki:

Re: Rezydencja Sakamoto

Kurosawa part
Rozmowy o poległych towarzyszach zawsze były dołujące. Jednak potrafiły też pokazać, komu naprawdę zależało na tych, którzy oddali życie za lepsze jutro. Niebo, które nad nimi się przejaśniało było dostatecznym dowodem, że choć Arihiro nie było już wśród nimi, jego ostrze pozwoliło im przeciąć część chmur i rzucić światło słońca na pogrążone w mroku Baibai. Kto wie, może nawet utorowało im drogę do szarży, która zakończyła się ich zwycięstwem z Władcą Cieni. Kegawa lekko skinęła głową, może ukontentowana aprobatą Shi-chan odnośnie miejsca pochówku. Wkrótce temat przeszedł bardziej do przodu, a Kocia Księżniczka skinęła głową.
-Zgadza się. Chciałabym, by był nadal ze mną. Ja... nie wiedziałam ile dla mnie znaczył. - obróciła głowę w bok, a jej barki lekko zaczęły drżeć, gdy łzy zaczęły ciec po jej polikach. Szybko jednak je wytarła -Nie jednak za cenę życia innej osoby. - dodała, próbując się opanować. I chyba się udało. -Shi-chan... nie. Kurosawa-sama. Czy... byłabyś skłonna nauczyć mnie sztuki, którą władasz ty, i którą władał Arihiro? - zapytała, odwracając się do niej z determinacją. Temat też wkrótce wszedł w inny etap. -Nekoōji to przywódca mojego plemienia. Jest dla nas jak ojciec lub starszy brat, który wszystkimi się opiekuje. Tylko takie osoby, mogą mieć wśród nas tytuł Ōjo lub Ōji. I oczywiście... z chęcią pomogę ci poznać nas lepiej. - dodała uśmiechając się -Ty pomożesz mi zgłębić sztukę i kulturę, w jakiej się szkolił, a ja pomogę Ci zgłębić kulturę i sztukę, w której się zakochał. - zaproponowała, proponując dość... ciekawą wymianę. Tylko czy Shin'ichi chciała ją podjąć?
Hikari part
Spotkanie nieopodal Sakuragakure było niemalże zakończone. Wymiana opinii, zdań, rad i sugestii także dobiegała końca, ale było coś, co zdecydowanie zaintrygowało Hikariego. Kto był ich wspólnym wrogiem? Zero? Demony, z którymi walczyła Sakura? Sukatsu? A może ktoś jeszcze inny? Nara jednak uśmiechnął się, chyba nawet szczerze, ale jakby lekko prowokacyjnie, jakby chciał wręcz powiedzieć "zgadnij", zanim nie przenieśli się do rezydencji. Bez słowa, które mogłoby cokolwiek wyjaśnić. Tam chwycił kartkę, którą zostawił i o którą się Uchiha także dopytał.
-To dla mnie. Gdy się bardziej wczytasz... zrozumiesz. - rzucił mu jeszcze na pożegnanie, lekkim skinieniem samego kapelusza, zanim nie oddalił się w swoją stronę.
I faktycznie, jak w nadchodzących dniach studiował skomplikowaną technikę zostawioną mu przez Shikō, mógł się domyślać, że prawdopodobnie na tej kartce był symbol Hiraishina, dzięki któremu mogli się przenieść z powrotem do rezydencji. A to znaczyło, że Nara miał podobny symbol nieopodal Sakury. Zdecydowanie coś wartego uwagi.
Także późniejsza rozmowa z Kegawą zmierzała powoli do dokończenia. Świat naprawdę był ogromny i żadne z nich nawet nie łudziło się z tymi spostrzeżeniami. Skinęła mu głową, niezbyt się jednak wypowiadając. Chyba mimo tego, że próbowała utrzymać rozmowę i miała "swoje momenty", tak wciąż ciężko było jej zaangażować się w small talk. Pożegnała go ponownym skinieniem głowy, acz z lekkim uśmiechem na twarzy. Zdecydowanie szczerym, nie wymuszonym, choć wciąż nie tak słabym, jak mógłby być.
Kolejne dni upływały mu na nauce, poszerzaniu horyzontów, ale także na relaksie i rozmyśleniach. Poza nim jedynie Kurama posiadała tajemniczy symbol, a przynajmniej ilość chakry i jej sposób ulokowania niezwykle zbliżony, wręcz bliźniaczy do tego, który znajdował się na jego głowie. To mogła być świadoma decyzja dziewczyny lub tak samo świadoma jak jego sama. Wymagało większej analizy, a choć sam Nara był dziwną osobą, tak ciężko było określić po jakiej był stronie. Jednak czy też nie było Hikariemu znane określenie, że "wróg mojego wroga jest moim przyjacielem"? Może z Shikō jeszcze wymienią się ciosami. Ale bardzo możliwe, że Nara przeciwdziała czemuś, przeciwko czemu też Uchiha będzie działał w przyszłości, a może nieświadomie już działa? Kto wie.
Hikari & Kurosawa part
Tylko przyszedł też okres pożegnań. Kegawa ich opuszczała. Przed budynkiem Hikari widział też Kurosawę, która najwidoczniej planowała towarzyszyć Kociej Księżniczce w podróży. Czy się im przyglądała czy nie, zależało od niej. Wkrótce jednak mieli wyruszyć. To, że Uchiha chciał się pożegnać było zaś godne pochwały. I zwyczajnie było miłe. Kto wie, może pocałunek na do widzenia także był miły. Choć definitywnie konfundujący biednego chłopaka. Oboje się zaczerwienili, choć to dziewczyna zdecydowanie była bardziej zakłopotana tym wszystkim. Mimo wszystko zdawała się naprawdę wyczekiwać ich ponownego spotkania i nawet jak jej słowa były głupią wymówką - tak zdawała się mieć szczere intencje (może niekoniecznie czyste, ale szczere). Gdy ta ruszyła w stronę wozu, przy którym stała Shi-chan, ten zrobił jeden krok, a następnie zaczął mówić.
-Dobrze! - odparła widocznie rozpromieniona i nawet z rumieńcami się do niego odwracając i idąc dalej. Prawie się potknęła o jakiś kamyk, aż wkrótce ruszyli razem, znikając za murami rezydencji, a pewnie wkrótce - i murami Baibai.
On sam zaś mógł ruszyć do dalszych prac i edukacji. Do biesiady na spokojnie ze wszystkim się wyrobił.
NPCSakamoto Osamu - członek Rady Setki
NPCArai Yoshifumi - członek Rady Setki
NPCNishimaru - dowódca wyprawy (Baby Bird form, Bird form)
Info od MG
Uchiha Hikari - na spokojnie opanowałeś sobie Hiraishina etc. Możesz to rozliczyć tak, jakbyś to robił poza fabułą, oczywiście, o ile MG prowadzący Ci aktualny wątek na to zezwoli.
Awatar użytkownika
Dōhito Midoro
Posty: 541
Rejestracja: 06 cze 2021, 22:58
Ranga: Genin
Discord: Midoro#5831
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Rezydencja Sakamoto

Wszelkie rozmowy jakie zaplanował sobie wstępnie Midoro dobiegały końca. Z Nishimaru rozstali się w przyjaźni, co jego zdaniem było chyba największą nagrodą w całej tej przygodzie, z Hikarim też wszystko było na dobrych torach, by zostać kimś więcej niż znajomymi z jednego wypadu do Baibai. Nawet z Fumeiem byli mniej więcej dogadani. Pozostawała więc tylko i wyłącznie kwestia Kegawy. Uchiha swoimi słowami przypominał trochę jego z młodszych lat. Może Iwijczyk faktycznie trochę dorósł do pewnych spraw? Albo zaczął się mniej przejmować niektórymi, a bardziej innymi? Niemniej jednak, trzeba było zrobić to, co się sobie powiedziano. Wyczekał na odpowiedni moment i podszedł do Kociej Księżniczki. Zarówno głos jak i wyraz twarzy miał dość neutralny. Trochę się obawiał tego, że dziewczyna nadal jest na niego zła czy coś takiego. Albo że nie będzie chciała z nim rozmawiać. Nic takiego jednak się nie stało. Słowa które mówiła zdawały się naprawdę ją w jakimś stopniu dotykać. Chociaż Douhito raczej miał wrażenie, że mówi o złamaniu zasad swojego ludu, niż faktu, że go zaatakowała. Dla wielu osób bowiem podążanie za zemstą lub wyładowywanie swoich emocji na innych było dość normalne. Nie każdy po tym zaznawał spokoju, lecz jednak bywały takie przypadki.
- Nie musisz przepraszać. - zaczął, po czym zastanowił się nad następnymi słowami. Wszystko co mu przychodziło do głowy, było niczym pole minowe. Jeden zły ruch i koniec gry. Wszystko dobre co się dobrze kończy? Śmierć Arihiro raczej nie można było zaliczyć do dobrych rzeczy, nawet w obliczu pokonaniu Sukatsu. Jesteśmy kwita? Ani trochę. Musiał by być martwy, by być kwita.
- Ja... wiem, że to mogą być dla ciebie tylko puste słowa, ale postaram się, by taka sytuacja nigdy więcej nie miała miejsca. To niesprawiedliwe, że padło akurat na ciebie. Gdybym mógł coś zrobić dla ciebie, o ile chcesz mieć ze mną cokolwiek wspólnego, daj mi znać. - powiedział by w końcu. Wątpił by zwykłe słowa mogły coś załatwić, lecz wolał je powiedzieć, niż mieć ten temat niedomknięty. Co jednak Kegawa z tym zrobi? Nie wiedział. Zaczekał by zwyczajnie na jakąś odpowiedź. Jeśli takowa by miała w ogóle nadejść.
Obrazek
九死一生。
Awatar użytkownika
Tora
Posty: 2767
Rejestracja: 27 kwie 2021, 15:24
Ranga dodatkowa: Główny Moderator Techniczny
Discord: Tora#0227
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:
Techniki:

Re: Rezydencja Sakamoto

Midoro part
Kegawa stała, wpatrując się w fontennę i przysłuchując się delikatnej muzyce wygrywanej przez wodę na marmurowej rzeźbie. Stała, wciąż przejęta najpewniej swoimi ostatnimi przemyśleniami i wydarzeniami, które ją dotknęły. Jej oddech był spokojny, choć nie była tak rozgadana jak kiedyś. Informację, że nie musiała przepraszać nie skomentowała. Jedynie jej głowa delikatnie pokręciła przecząco głową, jakby się z tym nie zgadzając. Kolejne jednak słowa Dōhito musiał dobierać uważnie. Wcześniej bowiem wchodził w minę po minie, praktycznie napędzając gniew, który się tłoczył w Kociej Kapłance. Słuchała jego słów, po czym nastąpiła długa cisza. Pociągnęła nosem, a następnie wzięła głęboki oddech.
-Każdy powinien się starać iść do przodu. Ja... nie potrafiłam. Jeszcze raz przepraszam i dziękuję. - wraz z długością wypowiedzi mówiła coraz ciszej, choć wszystkie słowa były dla Midoro doskonale słyszalne. Nawet dostrzegł, jak dziewczyna lekko zadrżała pod koniec, możliwe, że z emocjami znów w niej się buzującymi. -Nie mam na ten moment niczego, o co chciałabym cię prosić. Zapamiętam jednak twoją ofertę. - to mówiąc, odwróciła lekko głową w jego stronę, a ten mógł dostrzec bardzo delikatny, acz smutny uśmiech na jej twarzy. Zdecydowanie wymuszony. -A teraz przepraszam, chcę jeszcze spędzić trochę czasu z nim. - powiedziała, a jeśli dawny Iwijczyk by jej nie zatrzymał, udałaby się do pomieszczenia ulokowanego nieopodal ogrodów, gdzie można było dostrzec złożone ciało Arihiro.
Mając czas wolny i zapewnione miejsce w bogatej rezydencji, dziedzic Bakutonu zapewne kiedyś trafiłby do swojego pokoju. Chociażby po to, by zregenerować się przez kilka dni z powodu zażytych pigułek żywnościowych, których efekt został odłożony w czasie przez Nishimaru. W pokoju znalazł jednak coś, co przykuło jego uwagę. Kwiat złożony z papieru w formie origami. Niezbyt poprawnego origami, gdyż był lekko pognieciony i miejscami lekko podarty. Jakby ktoś, kto się na tym nie znał i nie miał dość delikatności i zawziętości, by chociaż postarać się zrobić to poprawnie. To co jednak najbardziej się rzucało, to to, że było coś na nim napisane. Wymagało tylko rozłożenia tego kwiatu.
Jeśli nadal interesuje ciebie ta technika, zabijesz dla mnie Mesaia. Nawet dorzucę coś od siebie, jak zaprezentujesz mi odpowiedni dowód.
NS
Po drugiej stronie zaś? Jakiś dziwny symbol, chyba jakaś pieczęć.
NPCSakamoto Osamu - członek Rady Setki
NPCArai Yoshifumi - członek Rady Setki
NPCNishimaru - dowódca wyprawy (Baby Bird form, Bird form)
Ostatnio zmieniony 14 kwie 2023, 11:17 przez Tora, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
Kurosawa Shin'ichi
Posty: 140
Rejestracja: 02 lip 2021, 19:32
Ranga: Rōnin
Ranga dodatkowa: Żołnierka Nōjō no Kuni
Discord: Pumpkin#1104
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Techniki:
Bank:

Re: Rezydencja Sakamoto

Kurosawa nie spodziewała się słów jakie właśnie do niej dotarły, Kagawa chciała poznać tajniki samurajskiej sztuki? Nie zdawała się być wojownikiem, jednak... ah, no tak. Poznanie ich był sposobem na poradzenie sobie z stratą, dzięki temu cząstka Arihiro zostanie z nią na zawsze. Gdy ta myśl pojawiła się w głowie samurajki, ta zmierzyła kapłankę wzrokiem intensywniejszym niż wcześniej, aczkolwiek dalej nie pozbawionym pewnej łagodności.
- Rozumiem. Pomogę ci zgłębić sztuki moje i Arihiro - zostańmy jednak przy "Shi-chan", brzmi milej prawda? A ja nie zasłużyłam na jakiekolwiek tytuły.
Odparła kładąc swą dużą dłoń na ramieniu dziewczyny i uśmiechając się w jej stronę i wysłuchując tłumaczeń co do tego czym a raczej kim był Nekoōji. Dalej powróciła kwestia wzajemnej współpracy, na którą kobieta zareagowała większym, pełniejszym uśmiechem.
- Brzmi jak dobra wymiana.

---

Z uśmiechem na twarzy gigantka z odległości przyglądała się niewinnej interakcji młodzików, czekała przy powozie, aż jej nowa towarzyszka podróży zakończy swe pożegnania. Musiała przyznać, iż był to miły dla duszy widok, co by się nie działo, naszedł kolejny dzień, życie trwało krocząc dalej a ludzkie ścieżki się przeplatały. W głowie samurajki pojawiła się melancholijna myśl dotycząca jej własnego życia i tego czy dane jej będzie kiedyś osiąść w jakimś miejscu i stworzyć swą własną rodzinę, pozostawiła te myśli jednak głęboko w sobie i dalej obserwowała poczynania Hirakiego i Kegawy. Kiedy ta dotarła do powozu, Kurosawa posłała jej przyjacielski uśmiech i kiwnęła tylko głową, gdy ta nieomal się nie przewróciła, wojowniczka była gotowa aby ruszyć i złapać ją przed upadkiem, na szczęście taka interwencja nie była potrzebna.
- Przed nami długa podróż... wykorzystajmy ten czas to przedstawienia filozoficznych podstaw naszych kultur.
Rzuciła spokojnie, chętna aby umilić żmudną podróż.

z/t ?
Awatar użytkownika
Dōhito Midoro
Posty: 541
Rejestracja: 06 cze 2021, 22:58
Ranga: Genin
Discord: Midoro#5831
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Rezydencja Sakamoto

Chłopakowi udało się jakoś rozpocząć rozmowę z Kegawą. Nie był pewien, czy ta będzie chciała z nim mówić, lecz jednak jakoś to poszło. Może była w tym zasługa Hikariego? Może pogadał z nią wcześniej i ją ku temu nakłonił? Uchiha wyglądał na takiego, co był by do tego zdolny. Jeśli tak, chętnie by mu podziękował, lecz nie miał takiej informacji. Puścił więc to w niepamięć, skupiając się na tym co było tu i teraz. Dialog z kocią księżniczką. Poruszanie się po nieznanej planszy, gdzie każde źle wypowiedziane słowo mogło ponownie przekreślić i tak cienką linię porozumienia. Douhito i tak nastawiał się na najgorsze, więc nawet jeśli wyjdą dość neutralnie z tego, będzie dobrze. Taki już był. Pesymistyczny realista. Przyjaźń raczej została zaprzepaszczona, ale może uda mu się uniknąć śmierci we śnie. Słuchając słów kotki, nie mógł nie połączyć kilku faktów ze sobą. Może nie powinien ich mówić. Wszystko mogło się obrócić przeciwko niemu. Mimo to, zaryzykował.
- Wiesz, też przez to przechodziłem. Najpierw straciłem przytomność, potem straciłem wioskę, następnie wszystkich przyjaciół i znajomych, na koniec urwał się kontakt z moim bratem i kuzynem, jacy byli moją jedyną rodziną. W Baibai straciłem najpewniej mistrza i najbliższego przyjaciela. Żaden ze smoków o nim nie słyszał ani nasze techniki nie reagują na siebie w żaden sposób. Przepadł. I to tydzień po tym, jak urwał nam się kontakt na kilka lat. Rozumiem twój ból i emocje jakie mogą się w tobie kotłować. - powiedział spoglądając w fontannie przy jakiej stali. To było słodko-gorzkie wspomnienia. Tak samo jak jego uśmiech. Smutny.
- Teraz? Teraz mam teoretycznie Amegakure. Mam Nane. I nowe nadzieje na przyszłość. Czas leczy rany. Mnie to zajęło dobre 4 lata pogrążone w mroku mej własnej świadomości. Mam szczerą nadzieję, że tobie uda się z tym uporać szybciej niż mnie. Naprawdę. - powiedział spoglądając na nią.
Miał szczerą nadzieję, że uda jej się dźwignąć na proste nogi tak jak i jemu się to udało. Wymagało to sporo szczęścia i pewnej rudej czupryny z białą kulką, lecz było to możliwe. Liczył, że uda jej się to szybciej niż jemu. 4 lata to szmat czasu. Nie zasłużyła na to. Zgodnie z przewidywaniami, nie chciała od niego niczego. Jednak kolejne zdanie wlało w jego serce odrobinę nadziei. Zapamięta jego ofertę. Chciała się oddalić, co było dość zrozumiałe, lecz wtedy chłopak wpadł na pewien pomysł.
- Zaczekasz sekundę? - zapytał niepewnie, po czym szybko wyciągnąć by z zwoju z swoją garderobą dwa małe koraliki. Identyczne jak te, które nosił na bransoletce. Po szybkiej serii pieczęci składanych jedną, zdrową ręką, natchnął by je odrobiną chakry i połączył ze sobą.
- Jeśli faktycznie kiedyś będę ci do czegokolwiek potrzebny, dzięki temu będziemy mogli się ze sobą skontaktować. Jeśli przelejesz do kulki odrobinę chakry, moja się zaświeci lekkim światełkiem. Jest w niej też chakra do techniki, która sprawi, że moja projekcja pojawi się przy tobie, byśmy mogli normalnie porozmawiać. - wytłumaczył szybko, wystawiając jedną kulką przed siebie w jej stronę.
- Byłbym wdzięczny, gdybyś ją przyjęła. Oczywiście nie musisz jeśli nie chcesz. - dodał po chwili. Tak czy inaczej, zaakceptował by jej decyzję. Jaka by ona nie była. Po tym, nie trzymał by jej dłużej.
Po dotarciu do swojego pokoju, planował porządnie odpocząć przed biesiadą. Odespać, wyleżeć się w jakiejś bogatej łaźni, może skorzystać z jakiegoś masażu, jeśli tu takowy oferowali. Nie spodziewał się jednak kwiatów po swoim powrocie. Zwłaszcza z origami. Zwłaszcza tak kiepsko zrobionych. Zwłaszcza z notatką w środku. Po przeczytaniu jej zrozumiał układ, jaki oferował mu Nara.
- Intryga za intrygą. - mruknął do siebie pod nosem, po czym stworzył oszczędnego klona, jaki przejął kartkę z oczywistą pułapką w postaci pieczęci, i wyniósł ją poza posiadłość i zakopał jakimś elementarnym Dotonem w ziemi pod jakimś drzewem czy coś takiego. Charakterystyczne miejsce, w którym nikt inny nie będzie głupio kopał, a on je zapamięta. Musiał to przemyśleć. Ale to już nie dziś. Może na biesiadzie? W zależności co postanowi, najwyżej ją wykopie i zabierze. Teraz jednak, odpoczynek...
► Pokaż Spoiler | Techniki
Kagayaku Rantan no Jutsu | Shining Lantern Technique輝くランタンの術­
KlasyfikacjaNinjutsu, Kontrola Chakry
PieczęcieTygrys → Koń → Dzik → Baran → Szczur → Wąż → Pies → Smok → Baran (do powiązania przedmiotów)
KosztStandardowy za nałożenie, minimalny za nadanie sygnału
ZasięgDowolny dla nadania sygnału, dotykowy przy użyciu
Wymagania---
Technika polegająca na powiązaniu ze sobą dwóch lub więcej podobnych wielkością przedmiotów. Następnie w dowolnym momencie po przelaniu na obiekt chakry, pozostałe z nich zaczynają pulsować delikatnym, acz rzucającym się w oczy światłem. Jest ono za małe, by oświetlić teren, jednak wystarczające, by w ciągu dnia to przyciągnęło uwagę posiadacza. Chcąc połączyć ze sobą obiekty w ten sposób muszą się one znajdować w tym samym momencie tuż obok używającego jutsu. Połączenie można zerwać niszcząc pozostałe obiekty lub wedle woli używającego techniki, podczas trzymania odłączanych od "sieci" przedmiotów. Do zerwania połączenia w ten sposób trzeba znać technikę. Po połączeniu nie ma znaczenia, jak daleko znajdują się związane ze sobą przedmioty tak długo, jak znajdują się w tym samym wymiarze. Sygnał trwa około 10 sekund.

Technika potrzebna jest jedynie do powiązania przedmiotów. Tak długo jak ktoś zdaje sobie sprawę z tego jak działa, nie ma potrzeby jej nauki jedynie w celu nadania sygnału. Chakra umieszczona w przedmiocie nie koliduje w żaden sposób z innymi technikami opierającymi swoje działanie na umieszczaniu chakry w innym obiekcie np. Gentōshin no Jutsu.

Technika opracowana przez Godaime Tsuchikage, która zyskała na większej popularności podczas Największej Wojny Shinobi, gdzie używano jej do uproszczonej komunikacji między oddziałami.
Gentōshin no Jutsu | Magic Lantern Body Technique幻灯身の術­
KlasyfikacjaNinjutsu, Technika Czaso-Przestrzenna
PieczęcieBaran
KosztStandardowy
ZasięgDowolny
WymaganiaPrzedmiot zawierający chakrę używającego techniki w miejscu, w którym chce się pojawić
W erze bez telefonów komórkowych ninja radzą sobie tak dobrze, jak mogą pod względem komunikacji. Przelewając na przedmiot własną chakrę, a następnie pozostawiając ją w dowolnym miejscu - chociażby w rękach innej osoby - ninja jest w stanie zjawić się obok własnym hologramem. Nie potrzeba wiele jej przelewać na przedmiot, starczy najmniejsza ilość pozostawionej energii. Chakra w tym wypadku pozwala na "pojawienie się" w miejscu, w którym osoby nigdy nie było. Używając techniki należy usiąść wygodnie, najlepiej w bezpiecznym miejscu, a następnie złożyć pieczęć Barana, trwając tak aż do zakończenia transmisji. Podczas "przebywania" w innym miejscu, przestajemy odbierać bodźce z otoczenia dookoła faktycznego ciała i dopiero ból jest w stanie przerwać wykonywaną przez shinobi technikę. Hologram powstaje w miejscu do 5 metrów od przedmiotu noszącego chakrę shinobi. Pojawia się wówczas niewyraźna sylwetka pozbawiona dokładnych szczegółów, przypominająca swym wyglądem światło przepuszczone przez pryzmat. Swój naturalny wygląd zachowują jedynie oczy. Hologram słyszy wszystko, co dzieje się wokół niego. Sam również jest w stanie porozumiewać się werbalnie pomimo odległości dzielącej oryginał, a projekcję.
Obrazek
九死一生。
Awatar użytkownika
Tora
Posty: 2767
Rejestracja: 27 kwie 2021, 15:24
Ranga dodatkowa: Główny Moderator Techniczny
Discord: Tora#0227
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:
Techniki:

Re: Rezydencja Sakamoto

Kurosawa part
Shi-chan właśnie usłyszała ofertę nauczania kogoś. Przyjrzała się Kociej Ksieżniczce. Nie miała budowy ciała wojownika. Jednak w świecie, w jakim żyli, czasami takie osoby były najbardziej niebezpieczne. Niepozorne, kryjące w sobie wielką siłę. Nie widziała fakt faktem tego, jak Kegawa walczy, jednak czy to znaczyło, że nie posiadała żadnych zdolności w tym zakresie? Kocia Kapłanka pokiwała przecząco głową.
-Najlepiej mogę się zgodzić na Kurosawa-sensei. - twardo obstawiała przy swoim. -Przynajmniej podczas nauk Shi-chan. - zakończyła, próbując się uśmiechnąć, co przy śladach po łzach mogło nie wyglądać tak uroczo, jak normalnie by to było. Niejako zgodne - skinieniem głowy obie zaakceptowały ich wymianę.
Kilka dni później pożegnań nadszedł czas. Duet opuszczał posiadłość, zanim pełnia świętowania zwycięstwa się rozpoczęła. Z odległości mogła przyglądać się kwitnącej powoli relacji Hikariego i Kegawy, zanim ta ostatnia do niej nie dołączyła, a widząc przyglądający się wzrok jej "nauczycielki" lekko się zarumieniła i uciekła wzrokiem w bok. Wsiadając na powóz rozpoczęli trasę powrotną.
-Dobrze. Hmm... od czego tu zacząć...
Midoro part
Czasami lepiej zwyczajnie się zamknąć i zwyczajnie być przy drugiej osobie. Czasami tyle wystarczyło, niż przypadkowe rzucenie na wiatr kilku słów, które mocno zranią i kogoś podburzą. To, do czego chciał się przyznać Midoro, mogło być bronią obusieczną, jednak mimo to zdecydował się z niej korzystać. Kegawa przez cały ten czas nie patrzyła na niego, choć lekkie drgnienie jej kocich uszu sugerowało, że miał jej pełną uwagę. Gdy skończył mówić, niebieskowłosa przez pewien czas stała w ciszy. Wcześniejsze lekkie drgania jej ciała, być może spowodowane z emocji, choć prawie ustały, tak wciąż istniały. Możliwe, że jego słowa na nią wpłynęły? Albo wciąż przeżywała swoje? Ostatecznie jednak się wypowiedziała:
-Współczuję. - głos był słaby. Możliwe, że sama nie wiedziała co powiedzieć lub byłoby jej zwyczajnie dziwnie pocieszać Dōhito.
Już się miała zbierać, gdy dawny Iwijczyk ją zatrzymał. Odwróciła się, lekko zdziwiona i z ciekawością przyglądała się jego działaniom, choć widać było, że była zmęczona. Możliwe, że tym wszystkim. Jednak zdecydowanie nie wyglądała tak, jakby wszystko było okej. Pewnie było lepiej, ale nie idealnie. Wystawiła obie ręce, w których wylądował koralik. Spojrzała na niego.
-Dziękuję. - dodała, po czym się odwróciła, udając w swoją stronę.
Może się nie żegnała już ponownie, ale przynajmniej przyjęła koralik, prawda? Udał się więc w swoją stronę, a rezydencja oferowała wiele rzeczy - w tym masaże. Fakt faktem, pierwsze dwa dni po przebudzeniu czuł się jak wrak człowieka. Zniszczony, wymęczony, zjedzenie czegokolwiek bez odruchu wymiotnego było ciężką pracą. A do tego jeszcze przemyślenia oferty. Czy była to oferta Nary? Na to wskazywało. Jednak czy na pewno? Nie wiedział. Ukrył tę kartkę z notką. Jak się poczuje lepiej, do biesiady, będzie mógł na to lepiej zareagować i podjąć decyzję.
NPCSakamoto Osamu - członek Rady Setki
NPCArai Yoshifumi - członek Rady Setki
NPCNishimaru - dowódca wyprawy (Baby Bird form, Bird form)
Info od MG
Kurosawa Shin'ichi - z racji, że towarzyszysz Kegawie nie możesz brać udziału w poeventowej biesiadzie. Jak skończysz swoją misję zgłoś się, to będziemy kontynuować wątek

Tym samym traktuję te "pogawędki" za zakończone, dziękuję za wspólne przeżycie tego eventu, nie musicie pisać z/t
Ostatnio zmieniony 17 kwie 2023, 12:20 przez Tora, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
Kurama Wakuri
Posty: 601
Rejestracja: 07 sie 2021, 23:24
Ranga: Cywil
Ranga dodatkowa: Hanesawa's Workshop Manager
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Rezydencja Sakamoto

Całe to opracowywanie techniki zdawało się być ostatecznie bardziej męczące, niż pierwotnie Kurama zakładała. Chyba. I to "chyba" było bardzo istotne, ponieważ pomimo swoich założeń, nie do końca nazwałaby swój stan "zmęczeniem". Delikatnym rozdrażnieniem? Może. Mogła to być równie dobrze kwestia wszechobecnego słońca w Królestwie, jakie ze względu na późniejszą godzinę, chyliło się powoli ku zachodowi. Dalej jednak jego promienie wpadały przez okiennice bijąc po oczach Wakuri, a tych nie wypadało nagle hurtowo zasłaniać. Chociaż czy wtedy zwyczajnie nie powinna boleć ją głowa? Mogło być coś jeszcze w zachowaniu Kujahy, co ją drażniło, jednak był to stosunkowo ciężki temat. Jej stosunek do niej był jeszcze mocno niedookreślony i ciężko było ją oceniać jeszcze przez inny pryzmat niż ten, że jest zwyczajnie Cieniem. Cieniem wyglądającym jak człowiek, ale Cieniem. Powody mogły być zapewne różne, ale przez to, że póki co ostatnio był nim Hikari i trochę Saba, nie szło zrobić nic innego jak wziąć głębszy wdech i wejść do niewielkiej biblioteki, witając się z mijanymi ludźmi delikatnym uśmiechem. Podeszła do regałów, z jakich wzięła kilka pozycji, po czym wspinając się delikatnie na palcach wepchnęła je na miejsce. Spojrzała jeszcze na ich grzbiety upewniając się, że wszystkie stoją tak, jak należy. Delikatne ciepło bijące od jej drugiej, lekko uniesionej dłoni dość szybko jednak ściągnęło jej uwagę na niewielki płomień. Niezbyt ładny i sprawiający, że zjedzone bułeczki właśnie przewróciły się w jej żołądki, a jaki jej ręka mimowolnie chciała zbliżyć do zbioru książek, nim Kurama nie złapała samą siebie za nadgarstek wygaszając spłoszona płomień. Płomień, jaki z jakiegoś powodu miała wrażenie, że powinna wpakować pomiędzy stronnice księgozbiorów.
- To... dziwne. Bardzo.
Stwierdziła siląc się na spokój, o który wyjątkowo trudniej było jej w obliczu myśli, że prawie odruchowo posłała z dymem dość ładną kolekcję woluminów, że o wznieceniu ognia - do którego chyba nie mogła mieć obecnie bardziej mieszanych odczuć - już nawet nie wspominając. Musiała się zamyślić. Na pewno. W bardzo dziwny i niebezpieczny sposób, jednak to z pewnością był powód. Bo jaki inny?

Wyszła z powrotem na korytarz dając znać Sabie, jaka to niczym dziecko próbowała wszystkiego dotknąć, by ruszyła za nią. Przewiesiła również prostą, materiałową torbę z atlasem, grubym słownikiem i dwiema średniej grubości woluminami przez ramię, zbliżając się - można by rzec, w końcu - do drzwi prowadzących do pokoju Shikō. I pomyśleć, że starczyło, by przyszedł wtedy na biesiadę. Może teraz nie musiałaby biegać po mieście, własnej podświadomości i zaczytywać się w niestandardowej dla niej literaturze, by zamienić ze swoim przyjacielem kilka słów. No, kilkana...dziesiat? Można śmiało rzec, że ilość tematów trochę jej się namnożyła i nie była pewna, czy czasem o jakimś nie zapomni. Nie no. Nie zapomni. Na pewno. Głęboko w to wierzyła.
- Można...?
Zapytała głośniej, gdy tylko zapukała kilka razy do drzwi. Nie wypadało wchodzić "jak do siebie". Zasada ta trochę inaczej działała w obliczu przyjaciół i często dom kolegi to taki trochę i własny, jednak była przekonana, że jest to jakiś sposób na ominięcie niestandardowych, czasami i kłopotliwych sytuacji. Rzecz jasna nie oczekiwała też, że ktokolwiek będzie przed nią drzwi otwierać, licząc na jakikolwiek inny znak, że może wejść. I wszelakie "weź idź sobie" również uznawała za takowy, gotowa nacisnąć delikatnie na klamkę i przez lekko uchylone drzwi wetknąć uśmiechnięta głowę do środka. A najlepiej to i wejść zaraz po tym głębiej do pomieszczenia, pozwalając Sabie podążyć zaraz za nią, samej odruchowo rozglądając się po pokoju. Inna sprawa, jak nikt się nie odezwie. Wtedy... wejdzie i tak. Przecież dawała znak, że przyszła. Otworzenie drzwi i zerknięcie do środka nie powinno być po tym AŻ TAKIM problemem. A już w szczególności, kiedy informowała z większym wyprzedzeniem, że się zjawi.

Gorzej, jeśli go nie ma. Tak... po prostu. To zdecydowanie byłoby trochę przykre już na tym etapie.
Ostatnio zmieniony 20 cze 2023, 19:01 przez Kurama Wakuri, łącznie zmieniany 5 razy.
► Pokaż Spoiler | Pasywne zdolności & pieczęcie oraz unikaty
Zdolności pasywne- z wyjątkiem atutów i biegłości
Pieczęcie
  • Kin'in - pieczęć umieszczona na grzbiecie prawej dłoni. Normalnie niewidoczna. Niweluje niechęć ludzi w stosunku do Wakuri spowodowanej przez jej zerodowaną chakrę. Nie działa na zdolności sensoryczne i postrzegania chakry.
  • Hiraishin no Jutsu - pieczęć na kraku nałożona przez Shikō.
Unikaty
  • Garahaddo no Kōkei-sha - naszyjnik z zamkniętą duszą Galahada. Tłumi częściowo negatywne skutki części wad mentalnych.
► Pokaż Spoiler | Ekwipunek na fabule
Tis not much, but it's an honest work
Na plecach:
  • Wielki zwój z mapą Podziemi Baibai (WIP)


Na szyi:
  • Dłuższy, imitujący złoto łańcuszek z chakrą Shikō do Gentōshin no Jutsu, a na nim:
    • pierścionek z czarnym kryształkiem (Połączony Kagayaku Rantan z: Uchiha Hikari)
    • niewielkich rozmiarów czarny koralik (Połączony Kagayaku Rantan z: Dōhito Midoro)


Prawa kieszeń:
  • Mały zwój [Naginata [2] ]
  • Kunai x1
  • Mitsurugi Kunai x2


Ukryta wyrzutnia kunai [prawa ręka]
  • Kunai x1
Lewa kieszeń:
  • Mitsurugi Kunai x3


Czarna, skórzana torba biodrowa
  • Średni zwój [Prowiant, ubrania na zmianę, rzeczy codziennego użytku]
  • Średni zwój [Wypakowany alkoholem z biesiady w Baibai]
  • Średni zwój [Bombka dymna x5 | Bombka świetna x5 | Krótkofalówka x1 | Notka Wybuchowa x4]
  • Średni zwój [Warming Shot x3 | Lokalizator}
  • Średni zwój [Wypakowany przekąskami z biesiady w Baibai]
  • Średni zwój [20m Bandaża | 6 lodów z podwójnym patyczkiem]
  • Kunai x3 [w tym jeden z Wybuchową Notką]



Obrazek
Awatar użytkownika
Tora
Posty: 2767
Rejestracja: 27 kwie 2021, 15:24
Ranga dodatkowa: Główny Moderator Techniczny
Discord: Tora#0227
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:
Techniki:

Re: Rezydencja Sakamoto

Skarby w ciemności暗闇の中の宝物
Tura1/?
Zdecydowanie chęć puszczenia z dymem księgozbioru jej gospodarza było czymś, co niezbyt zapisałoby się pozytywnie w jej reputacji w tymże miejscu. Tylko dlaczego to powstrzymanie się było takie złe? Prawie tak złe, jak brak chęci pomocy jej własnemu ojcu? Mogła się wzdrygnąć na te wspomnienia, gdy się powstrzymała. Saba zaś? Niezbyt chciała iść za rękę, choć z ciekawością się rozglądała i słowa czy gesty Wakuri niezbyt działały przed powstrzymaniem jej przed obejrzeniem płaskorzeźb, dotknięcia płótna czy zerwania płatków kwiatu by spróbować. Zdecydowanie rzucała się w oczy przechodzącej służbie gdy zbliżała się do pokoju Shikō. Jednak nigdy nie zdążyła nawet podejść do drzwi. Poczuła ukłucie w jej prawym ramieniu, a za lewe została złapana.
-Nie dotykaj drzwi. Czego nie rozumiesz w "nie przeszkadzać"? - usłyszała znajomy głos, a kątem oka dostrzeła jak Kujaha... znika. Nara wydał z siebie ciche "huh", nim oboje nie przenieśli się do eleganckiego pokoju, zapewne tego, w którym przesiadywał Nara. Drugie ukłucie, w pobliskie miejsce co poprzednie. I to wszystko niemalże w przeciągu kilku sekund. -Więc, o co chodzi? Coś związanego z tą dziwną istotą? - zapytał poprawiając yukatę.
Dopiero teraz mogła się mu przyjrzeć. W dłoniach trzymał dwie strzykawki pełne bordowej cieczy, a jej prawe ramię lekko krwawiło. Shikō zaś? Wyglądał jakby mu coś przerwała. Góra yukaty była zdjęta, ukazując jego mięśnie i delikatny zarost na klatce piersiowej. Po prawej stronie torsu znajdował się tatuaż wielkości dłoni, jednak pod kątem ciężko było dojrzeć jego kształt. Dół yukaty był lekko rozsunięty, ale zdążył się poprawić zanim dziewczyna się odwróciła, by cokolwiek poza nogami dostrzegła. Włosy miał w nieładzie, a ciało lekko błyszczące od wilgoci. Prawdopodobnie potu. I coś jeszcze dostrzegła. Na drzwiach wejściowych i w pobliżu znajdowało się kilka notek wybuchowych, a także stalowych linek. Prawdopodobnie, gdyby tylko nacisnęła na klamkę mogłaby spełnić swoją ochotę spalenia czegoś, czego nie powinna. W tym siebie. Mężczyzna usiadł na krześle przy stole, spoglądając na fiolki z pobraną przed chwilą krwią.
Ostatnio zmieniony 20 cze 2023, 21:08 przez Tora, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Kurama Wakuri
Posty: 601
Rejestracja: 07 sie 2021, 23:24
Ranga: Cywil
Ranga dodatkowa: Hanesawa's Workshop Manager
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Rezydencja Sakamoto

Generalnie kultura nakazywała, w większości przypadków przynajmniej, żeby do drzwi zapukać, kiedy chce się przez nie przejść. Z jakiegoś powodu ta zasada nie działała w niniejszej sytuacji, a że nie została zapoznana z innymi alternatywami: co jej innego pozostało? To nie tak, że nie rozumiała "nie przeszkadzać". Oczywiście, że rozumiała. Nie rozumiała zaś, przynajmniej w pierwszej chwili, dlaczego wykluczało to grzeczne podążenie za przyjętymi powszechnie normami. Ciężko było nie być przez to zaskoczoną nagłym pojawieniem się kogoś za jej plecami, kogo bez problemu mogła poznać po głosie. Przez to nawet zignorowała pierwsze ukłucie w ramię, zaabsorbowana zupełnie czymś innym niż potencjalna igła w jej ramieniu. Kujaha zniknęła, czemu się w zasadzie nie szczególnie dziwiła po otrzymanym przywitaniu. Wszystko działo się jednak tak szybko, że gdy tylko odnotowała jedną rzecz, nagle następowała kolejna - jak chociażby zmiana scenerii, która to zdecydowanie wskazywała na zjawienie się w pokoju. Odruchowo złapała się za ramię. Nie przez sam fakt, że bolało, bowiem nieszczególnie mogła to tak nazwać, ale przez samo nieprzyjemne uczucie, które wraz ze strzykawkami trzymanymi przez Shikō oraz krwią zbierającą się przy miejscu ukłucia, złożyło się na wydanie przez Kurame ciężkiego, nieco zawiedzionego westchnięcia.
- Starczyło poprosić, serio...
Rzuciła pod nosem gotowa w pierwszym odruchu zupełnie zignorować oba pytania Nary. Ciężko było nie, naprawdę. Pomijając niewielki, o ile jakikolwiek, entuzjazm z jego strony, nie szło nie zwrócić uwagi na dość nietypowy ubiór mężczyzny. Czy... znowu przyszła w złym momencie? Było coś dziwnego z przebywaniu w jego okolicy w momencie, kiedy postanowił postawić na mniej odzienia, aniżeli więcej. Jak z Ginro nie szczególnie miała z czymś takim problem, zwłaszcza siedząc wspólnie w spa, tak w jego przypadku miała wrażenie, że chyba nie było to perfekcyjnie w porządku. Tak... jakoś. Nie przywykła, to na pewno to. Stąd też po chwili konsternacji, splotła przed sobą ramiona odwracając wzrok ku reszcie pomieszczenia. Bo chyba tak wypadało. A jak nie, to czuła, że tak wypada i zamierzała się tej prawdy trzymać.
- W zasadzie to chciałam przede wszystkim zobaczyć, czy wszystko w porządku. Zwłaszcza po tym, co się działo na placu. I po tym, jak nie przyszedłeś na biesiadę... - zaczęła dość mozolnie, jakby nagle wszystkie te rzeczy, o których w gruncie rzeczy chciała porozmawiać nagle jej umknęły z pamięci, zmuszając ją do jakiejś dziwnej improwizacji. Jak z tym listem. Niby wszystko miała spisane na kartce, a i tak miała wrażenie, że o czymś zapomniała wspomnieć. - Swoją drogą pamiętasz, jak prosiłam, żebyś na siebie uważał? To - wskazała na drzwi obłożone stalową żyłką i wybuchowymi notkami, wracając też na moment wzrokiem na Shikō - nie do końca wygląda na uważanie. A przynajmniej siedzenie w okolicy... tego.
Zauważyła jakby mówiła nieco zmęczona o czymś całkiem oczywistym. Z drugiej strony czego oczekiwała od kogoś, kto postanowił nawiązać współpracę z potężnym Władcą Podziemia nie bardzo przejmując się potencjalnymi komplikacjami? O rety... Patrzmy jednak na pozytywy: gwarantowało to, że włócząc się w okolicach Nary ciężej się nudzić. Zwłaszcza prawie uruchamiając zaminowane drzwi i posyłając rezydencję Sakamoto tam, gdzie większość Baibai po walce z Cieniami.

Z tym, że zwykła troska i dość "ludzka" chęć spędzenia razem czasu to też nie do końca były jedyne powody, dla których przyszła. Pewnie, starczyłyby, jednak koniec końców nawarstwiło się tyle rzeczy, jakimi chciała się ze swoim przyjacielem podzielić, że listy na tych dwóch kwestiach zamknąć się nie dało. Zamierzała więc zostawić kwestię jakże sprytnego pobrania jej krwi i mało bezpiecznie wyglądających drzwi, po prostu kontynuując.
- Wiesz, miałam okazję porozmawiać z ludźmi w pałacu i nieco się dowiedzieć, chociażby o... no, moim własnym stanie. Na tyle, na ile byli w stanie powiedzieć cokolwiek. Chciałam też wyjść wcześniej, znaleźć cię i też porozmawiać.. Wiesz, tak jakby też uratowaliśmy Baibai iii... wydawało mi się dobrym pomysłem poświętować razem. Po czym nim w ogóle dotarłam do rezydencji znowu pojawiły się komplikacje, i tak dalej i tak dalej i w zasadzie, um... Jestem. Teraz.
Aż skłoniła się teatralnie po tym, jak w pewnym momencie zdawała się próbować wyrzucić wszystko szybko i na jednym tchu, acz zdecydowanie niekoniecznie zadowolona ze wszystkich tych przygód, jakie miała po drodze. Nie miała nic do nich samych w sobie, jednak sprawiły, że zwyczajnie stała z uczuciem, że przyszła po prostu ze wszystkim nie w porę. A przynajmniej jeszcze bardziej nie w porę, niż miałoby to miejsce w innym wypadku. Koniec końców jednak pokręciła głową. Nie było sensu za bardzo płakać nad rozlanym mlekiem, a chociaż zdawała się przeszkadzać, to finalnie dotarła na miejsce, prawda?
- A, ta dziwna istota to Saba-chan. I jest Cieniem. To... trochę dużo wyjaśniania, a jeśli dobrze widzę, jesteś zajęty...?
Stwierdziła niepewnie zerkając na stół, ale też patrząc po innych potencjalnych stanowiskach, przesuwając się przy okazji w jakieś bardziej zacienione miejsce w pokoju, acz bliżej stolika, przy którym ten usiadł. Co by nie było: była ciekawa. Nie mniej po samym patrzeniu na probówki ciężko jej było nawet zgadywać, co miało tu miejsce. Biorąc pod uwagę nagłe wbicie jej igły to pewnie coś z jej krwią, jednak na tym jej domysły się kończyły. Zamierzała to jednak zostawić na trochę później.
- Wyglądasz trochę jak ktoś, komu przydałaby się chwila przerwy. A tak się składa że mam ze sobą sporo jedzenia z biesiady. I takie strasznie dobre bułki z serem. Wczoraj akurat miałam okazję być w piekarni i stwierdziłam, że wezmę więcej. Mam je w którymś ze zwojów, dalej ciepłe!
Rzuciła w końcu z większym entuzjazmem, pozwalając delikatnemu uśmiechowi wtargnąć na jej usta. Dość szybko jednak zdała sobie sprawę z faktu, że chyba znowu zaczęła się w niego niepotrzebnie gapić, to też ponownie wróciła nieco speszony wzrok ku próbkom na stole. Chyba też zaczęła powoli akceptować fakt, że całe to spotkanie póki co zaczęło się inaczej, niż to sobie wyobrażała: zwłaszcza początek, koniec końców nie wiedząc, od czego zacząć. A tu proszę, odpowiedź była całkiem prosta - od odpoczynku, o!
Chakra vanilla // corrupted 1 800 // 7 200 - 100 - 50 = 7 050
► Pokaż Spoiler | Pasywne zdolności & pieczęcie oraz unikaty
Zdolności pasywne- z wyjątkiem atutów i biegłości
Pieczęcie
  • Kin'in - pieczęć umieszczona na grzbiecie prawej dłoni. Normalnie niewidoczna. Niweluje niechęć ludzi w stosunku do Wakuri spowodowanej przez jej zerodowaną chakrę. Nie działa na zdolności sensoryczne i postrzegania chakry.
  • Hiraishin no Jutsu - pieczęć na kraku nałożona przez Shikō.
Unikaty
  • Garahaddo no Kōkei-sha - naszyjnik z zamkniętą duszą Galahada. Tłumi częściowo negatywne skutki części wad mentalnych.
► Pokaż Spoiler | Ekwipunek na fabule
Tis not much, but it's an honest work
Na plecach:
  • Wielki zwój z mapą Podziemi Baibai (WIP)


Na szyi:
  • Dłuższy, imitujący złoto łańcuszek z chakrą Shikō do Gentōshin no Jutsu, a na nim:
    • pierścionek z czarnym kryształkiem (Połączony Kagayaku Rantan z: Uchiha Hikari)
    • niewielkich rozmiarów czarny koralik (Połączony Kagayaku Rantan z: Dōhito Midoro)


Prawa kieszeń:
  • Mały zwój [Naginata [2] ]
  • Kunai x1
  • Mitsurugi Kunai x2


Ukryta wyrzutnia kunai [prawa ręka]
  • Kunai x1
Lewa kieszeń:
  • Mitsurugi Kunai x3


Czarna, skórzana torba biodrowa
  • Średni zwój [Prowiant, ubrania na zmianę, rzeczy codziennego użytku]
  • Średni zwój [Wypakowany alkoholem z biesiady w Baibai]
  • Średni zwój [Bombka dymna x5 | Bombka świetna x5 | Krótkofalówka x1 | Notka Wybuchowa x4]
  • Średni zwój [Warming Shot x3 | Lokalizator}
  • Średni zwój [Wypakowany przekąskami z biesiady w Baibai]
  • Średni zwój [20m Bandaża | 6 lodów z podwójnym patyczkiem]
  • Kunai x3 [w tym jeden z Wybuchową Notką]



Obrazek
Awatar użytkownika
Tora
Posty: 2767
Rejestracja: 27 kwie 2021, 15:24
Ranga dodatkowa: Główny Moderator Techniczny
Discord: Tora#0227
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:
Techniki:

Re: Rezydencja Sakamoto

Skarby w ciemności暗闇の中の宝物
Tura2/?
Tak, spotkanie po pewnej przerwie nie obfitowało w czułości. Zresztą, ich relacja nigdy taką relacją nie było. Shikō zawsze robił to co chciał i chadzał swoimi drogami, nawet niejednokrotnie dość "ostro" traktując Wakuri. Ta jednak była osobą, po której to spływało. A teraz? Teraz nawet czuła się lepiej. Nie było Saby, a Nara poświęcał jej całą uwagę. Znaczy prawie. Dwie fiolki, którym się przyglądał mogły być ciekawsze, jednak coś czuła, że wciąż poświęcał uwagę jej.
-Przyzwyczajenie. - odparł zdawkowo. Chyba "przepraszam" na początku wypowiedzi było lekko nieme. Albo całkowicie nieme.
Jego strój zdecydowanie był inny. Nie przyzwyczajona była do niego. Zupełnie jakby przerwała mu w pewnej czynności, o której być może mówi się, że gdy "pan i pani bardzo się lubią...", jednak on sam nie wyglądał na przejętego. Uciekła jednak wzrokiem, być może nie chcąc podświadomie szukać innych dowodów tej tezy. Mogła jednak zacząć dalszą rozmowę.
-Wszystko w porządku. Nie musisz się martwić. - odparł, chowając w połach stroju, który wreszcie nałożył na choć jeden bark, strzykawki z ciemnoczerwoną cieczą. Zaśmiał się zaś na wspomnienie o jego "zabezpieczenia". -Właśnie ze względu na uważanie na siebie tak to przygotowałem. Wspominałem to temu Uchiha. Nie zdziwiłbym się gdyby on czy Mesai chcieli mnie zabić w nocy. Więc nawet tutaj nie nocowałem i poprosiłem, by nikt się nie zbliżał. Gdyby jednak ktoś chciał złamać zakaz... - nie dokończył.
Wskazał prawym kciukiem nad swój lewy bark i szybkim gestem przekręcił nadgarstek nad prawy, zupełnie tak, jakby ścinał nim głowę. Intencja była jasna. Jednak następne słowa... lekko go zaskoczyły, że nawet przestał poprawiać strój i... zaśmiał się, jakby usłyszał dobry żart. Nawet się wyprostował i podszedł bliżej dziewczyny. Gdyby nie fakt, że prawa część jego torsu była jeszcze odsłonięta, to byłby całkowicie ubrany w ciemnozieloną yukatę. Poklepał ją lekko po głowie.
-Tego to się nie spodziewałem. - przyznał rozbawiony, po czym się odwrócił i podszedł do barku, wyciągając dwie czarki. W jego dłoni pojawiła się butelka. -Pijesz? - zapytał, ale nie czekając na odpowiedź już dwa nalał. Słuchał jej słów, ale Kurama mogła dostrzec, że na moment się zawahał, gdy wspomniała, że Saba jest cieniem. Odwrócił się jednak, a na jego twarzy znajdował się uśmiech, który mógł charakteryzować szalonych naukowców, gdy właśnie odnaleźli coś ich fascynującego -Już nie jestem zajęty. Więc jednak uległaś częściowej zmianie w cienia. - stwierdził bez większych wątpliwości, podając jej czarkę i nie czekając na toast pijąc z własnej. -Proszę więc. - odparł wskazując na stół, jakby oczekując na zastawienie przez dziewczynę stołu, gdy ta wpatrując się w niego, jedyne co mogła dostrzec, to więcej szczegółów tatuażu. Jakieś proste symbole, ale raczej nie pieczęci, przypominające może fale, delikatnie obmywające coś w środku. Co? Ciężko powiedzieć, gdyż było z boku ciała. Odwróciła jednak wzrok. Próbki były już bowiem schowane. -Pozwoliłem sobie już pobrać trochę krwi zgodnie z umową. - wyjaśnił, zapewne domyślając się po jej wcześniejszych słowach i zachowaniu tego, co ją ciekawiło. -Jeszcze tylko odpowiedni obiekt do eksperymentów muszę znaleźć. - dodał po chwili, wygodnie rozsiadając się na krześle.
Awatar użytkownika
Kurama Wakuri
Posty: 601
Rejestracja: 07 sie 2021, 23:24
Ranga: Cywil
Ranga dodatkowa: Hanesawa's Workshop Manager
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Rezydencja Sakamoto

Przyzwyczajenie. No tak. Coś jej mówiło, bez żadnego większego powodu, że nie dotyczyło to jedynie wbijania komuś w ciało metalowych przedmiotów różnego kalibru. I wcaaale nie przypomniało jej to o pewnym symbolu, który jak się dowiedziała od Hikariego, widniał sobie wesoło na jej karku. Z lekkim niedowierzaniem uniosła brew, a chociaż kusiło wspomnieć o tym prezencie, jaki to jej zostawił wcześniej bez słowa, zwyczajnie zrezygnowała. Nie widziała w nim problemu, a i tak dalej nie poruszona została kwestia - może dlatego, że dopiero co przyszła - z jaką ten się w pewien sposób wiązał. Bardzo luźno i to tak, że pewnie cały temat pieczęci mogła w całości ominąć, ale czy na pewno omijać go w zupełności chciała? Otóż... jeszcze nie wiedziała.
To, że wszystko było w porządku, w zasadzie widziała sama. Ostatecznie Nara nie wyglądał ani jak Kuroneko na scenie, ani tym bardziej jak osoba, która... No, w sumie skoro już jesteśmy przy fenomenalnych porównaniach, to Wakuri w środku walki z Sukatsu też nie przypominał. Co prawda jak wyglądała, pewna nie była, jednak śmiało mogła założyć, że w grę wchodziło leżakowanie w kałuży własnej krwi. Co swoją drogą było całkiem pocieszające i zrzucało ten niewielki kamyczek z serca, jaki po egzekucji "siostry" Kuramy ciążył jej w kwestii mężczyzny. Kiwnęła głową odpowiadając mu jedynie delikatnym, zadowolonym uśmiechem, nim zaczął tłumaczyć rolę tych bardzo niestandardowo przystrojonych drzwi. To... miało sens? I trochę go nie miało? Rozumiała zamysł i nie mogła nie zgodzić się z tym, że brzmiało to... no, jak coś, co mógłby zrobić Shikō. Stała przez chwile dumając nad czymś, ze wzrokiem zadartym do góry i splecionymi ramionami, której jedna ręka uniosła się wyżej ku twarzy dziewczyny, by zaraz po tym oprzeć palec o własną brodę.
- Mesaia mogło by być leciuutko szkoda... - mruknęła sama do siebie. No, jakby nie było: wspólnie polegli w walce z Jōnetsu. I nie próbował przehandlować jej za dobra materialne. Ani, finalnie, nie groził jej. Niczym. - A Hikari... To... Na peeewno... Na pewno komuś byłoby go szkoda. Tak.
I patrząc po Kuramie śmiało można było stwierdzić, że tą osobą nie byłaby ona. O, Tsubaki byłaby taką osobą. I w zasadzie Tsubaki była na tyle miłą personą, że nie bardzo chciała, by było jej smutno. Chyba...? Jakoś wizja Uchihy wysadzonego w powietrze nie bardzo ruszała jej serduszko. Może dlatego, że ten z wielkim entuzjazmem mówił o skróceniu Wakuri o te 20 centymetrów? W każdym razie to zupełnie nie rozwiązywało drugiego problemu. Pokręciła odruchowo głową, nim ponownie na moment zerknęła ku wejściu do pokoju.
- To wszystko brzmi jak najbardziej jak bardzo dobry i przemyślany plan, oczywiście, ale czy właśnie nieomal nie wysadziłam połowy budynku przez całkowity przypadek?
To był problem. Rzeczy, jakie przewidzieć ciężko. Na przykład Wakuri. Wakuri mogła uchodzić za osobę, która chociaż z pewnością kierowała się jakąś logiką, to momentami znalezienie jej mogło stanowić drobny problem. Z drugiej strony wysadzenie budynku brzmiało jak coś, co z pewnością mogłoby być ciekawe. I z jakiegoś bardzo niejasnego powodu część Kuramy zaczęła się zastanawiać, czy może jednak ten klamki nie pociągnąć. Tylko że najpewniej nie miałaby okazji pooglądać efektów, co było dodatkowym minusem obok tego, że na dobrą sprawę przecież nie chciała pozbawiać Sakamoto domu. Odkąd wstała miała wrażenie, że jej głowa stanowi większy chaos, niż zwykle. A że był to chaos jakoś tak złudnie podobny do tego, z jakim mierzyła się podczas ostatnich chwil życia Sukatsu, dodatkowe ukłucie w żołądku nie stanowiło najlepszego pocieszenia dla Waku.

Po całych swoich, chociaż przykrótkich, wyjaśnieniach, wszelakie "nie spodziewałem się" nie do końca było tym, czego oczekiwała. Z jednej strony było coś satysfakcjonującego w takim zaskoczeniu kogoś, kto zdawał się wiedzieć prawie wszystko o prawie wszystkim, jednak to, co początkowo wyglądało jak zalążek kolejnego uśmiechu, zamieniło się finalnie w wyraz głębokiej konsternacji. No bo nie spodziewał się czego? Że znajdzie się ktoś, kto jednak będzie chciał tak po przyjacielsku spędzić z nim czas? Czy ze akurat będzie to Wakuri? To zaś nie bardzo było zabawne. Było smutne. Tak troszeczkę. Że zwątpił we wszystkich innych to nie dziwiła się bardzo, ale w nią? Ojej... Skupiła na nim swoje kwieciste źrenice gdy tylko poczuła ciężar jego dłoni na własnej głowie, co swoją drogą było całkiem miłym uczuciem, po czym odprowadziła go wzrokiem w stronę barku. Tym bardziej, że jednak postanowił ubrać swoją yukatę trochę bardziej, niż do tej pory.
- Czasami. Pewnie.
Odparła krótko zwłaszcza, że biorąc pod uwagę co sama ze sobą przyniosła, trochę nie bardzo sens było twierdzić, że jest inaczej. Nie, żeby piła codziennie, ale okazjonalnie? Jak najbardziej. Uratowanie całego wielkiego kraju, a może i dwóch, brzmiało jak okazja, przy której odmowa byłaby zwyczajnie niewłaściwa. Nie zostało też nic innego jak wykorzystać chwilę, by nieco wyklarować status Kujahy. Nazywanie jej dziwnym stworzeniem nie do końca mogło być miłe, a skoro z jakiegoś powodu miłą Kurame postrzegała jako okropnego potwora i oprawcę, ciężko było przewidzieć, jak zareagowałaby na podobne określenie. Gdzie swoją drogą była jedną z dwóch osób, których reakcje były momentami zagwozdką. Drugą natomiast? Nara, jaki zdawał się być nieszczególnie tym wszystkim przejęty, a nawet przeciwnie. Spodziewała się, że stwierdzenie "o, to jest Cień" zapewne przyjmie bez większych fajerwerków, jednak paradoksalnie skupił się na czymś kompletnie innym, niż przypuszczała.
- Jesteś chyba pierwszą osobą, którą zdaje się to cieszyć. - zauważyła bardzo prosto, obserwując Shikō ciut zaskoczona. Chociaż czy faktycznie było czym być zaskoczoną? - Z tego co mówił Hikari i jego dziewczyna, nie jestem ani Cieniem, ani człowiekiem. Raczej czymś pomiędzy. Jak Sukatsu. Hybrydą obu. Pamiętasz jak mówiłam o jakiejś dziwnej chakrze? Wygląda na to, że dość spora część została wyparta przez tą... um, zerodowaną? W każdym razie opisali to jako coś, co nazwali chakrą natury, z którą stało się coś złego. Obawiam się jednak, że nie jestem w stanie zrobić nią tyle, na ile bym chciała. Dość problematyczne. - podsumowała dość szybko, skinieniem głowy dziękując za czarką i, podobnie jak Nara, upijając z niej część alkoholu. Zaraz po tym jej wzrok powędrował ku wskazanemu stołowi - Swoją drogą, póki pamiętam. - zaczęła wyciągać jedną ręką zwoje z biesiady, dalej ciągnąc temat - Zaczęli się trochę za bardzo interesować tym, jak skończyłam w takim stanie. Niby nic wielkiego, ale kiedy zaczęli dopytywać o ciebie uznałam, że może lepiej nie będzie robić ci dodatkowych problemów i zrzuciłam wszystko na Sukatsu. Mam wrażenie, że Hikari mógłby zrobić z podobną wiedzą coś niezbyt dobrego.
Możliwość zamiany ludzi w taką hybrydę nie brzmiało jak coś, na co ludzie patrzyliby bardzo przychylnie po całej historii z Baibai. Do tego Hikari zdawał się mieć bardzo skrzywione poczucie moralności, do jakiego odruchowo podchodziła z dystansem. Ale hej! Jak będą trzymać się jednej wersji, to raczej temat powinien rozejść się po przysłowiowych kościach. Kurama tymczasem zaczęła powoli rozwijać jedną ręką zwoje, kładąc je i jednym ruchem turlając grubszą część przez blat stołu. Najpierw jeden, później drugi. Wyciągnęła jeszcze trzeci zastanawiając się nad nim chwilę, jednak ostatecznie pomknął wzdłuż pozostałych. Po tym zaś odłożyła na moment czarkę. Podczas gdy jedna dłoń skupiona była na odpieczętowywaniu zwoju po zwoju, druga w rytm tego rozwijania ruszała nadgarstkiem, kończąc ruch pstryknięciem. Nad którym jako jedynym miała jakąkolwiek kontrolę, co było martwiące. Z drugiej strony czy nie dodawało to wszystko całemu zastawianiu stołu kapki dramatyzmu? W każdym razie dość szybko pół stołu została zastawiona jedzeniem pod postacią wszelakich papryczek nadziewanych serem, krążków cebulowych czy innych skrzydełek, połowa alkoholem wszelakiej maści, zaś na ostatnim zwoju, nie odpieczętowanym w całości, a jedynie w bardzo niewielkiej części, leżało kilka cieplusich bułeczek z serem. Wraz z tym zadanie o treści "przenieść biesiadowanie do Nary" mogła chyba uznać za sukces.

Że trochę krwi pobrał, ciężko było finalnie przeoczyć. Zdecydowanie też nieco zaburzyło to plany dziewczyny, jaka myślała o drobnym, acz za zgodą, nagięciu całej umowy, do czego ostatecznie nie miała większej możliwości. Z jednej strony rozwiązywało to problem z "nie dawaniem mu krwi". Bo Wakuri, w gruncie rzeczy, mu jej nie dała. Sam sobie wziął. Z drugiej strony: no, sam ją sobie wziął. A to nie do końca współgrało z tym, co obmyśliła.
- Szczerze powiedziawszy, to grzeczne poproszenie o nią rozwiązałoby część moich problemów i nie skomplikowało planów. No, ale z tym już nic teraz szczególnie nie zrobię. - machnęła ręką zdecydowanie nieprzejęta. No, plan jak plan. Nie wypalił ten, co pomyśli nad innym, żeby jakoś dogadać się, przynajmniej połowicznie, ze Zbyszkiem. Mniejsza z tym jednak. Sama usiadła na krześle, obserwując zaciekawiona Nare. - Wydawało mi się, że będziesz chciał ją sprzedać. Mogę spytać, co próbujesz z nią zrobić czy jest to może jakaś tajemnica?
Oby nie tajemnica. Chciała wiedzieć zwłaszcza, że cokolwiek robił, chyba właśnie dokładała do tego rękę. I pewnie było zwyczajnie ciekawe. Bycie omijaną przez ciekawe rzeczy zdawało się być niezbyt w porządku. Wzięła też z powrotem czarkę w dłonie, raz jeszcze zbliżając ją do ust.
Ostatnio zmieniony 21 cze 2023, 18:57 przez Kurama Wakuri, łącznie zmieniany 10 razy.
► Pokaż Spoiler | Pasywne zdolności & pieczęcie oraz unikaty
Zdolności pasywne- z wyjątkiem atutów i biegłości
Pieczęcie
  • Kin'in - pieczęć umieszczona na grzbiecie prawej dłoni. Normalnie niewidoczna. Niweluje niechęć ludzi w stosunku do Wakuri spowodowanej przez jej zerodowaną chakrę. Nie działa na zdolności sensoryczne i postrzegania chakry.
  • Hiraishin no Jutsu - pieczęć na kraku nałożona przez Shikō.
Unikaty
  • Garahaddo no Kōkei-sha - naszyjnik z zamkniętą duszą Galahada. Tłumi częściowo negatywne skutki części wad mentalnych.
► Pokaż Spoiler | Ekwipunek na fabule
Tis not much, but it's an honest work
Na plecach:
  • Wielki zwój z mapą Podziemi Baibai (WIP)


Na szyi:
  • Dłuższy, imitujący złoto łańcuszek z chakrą Shikō do Gentōshin no Jutsu, a na nim:
    • pierścionek z czarnym kryształkiem (Połączony Kagayaku Rantan z: Uchiha Hikari)
    • niewielkich rozmiarów czarny koralik (Połączony Kagayaku Rantan z: Dōhito Midoro)


Prawa kieszeń:
  • Mały zwój [Naginata [2] ]
  • Kunai x1
  • Mitsurugi Kunai x2


Ukryta wyrzutnia kunai [prawa ręka]
  • Kunai x1
Lewa kieszeń:
  • Mitsurugi Kunai x3


Czarna, skórzana torba biodrowa
  • Średni zwój [Prowiant, ubrania na zmianę, rzeczy codziennego użytku]
  • Średni zwój [Wypakowany alkoholem z biesiady w Baibai]
  • Średni zwój [Bombka dymna x5 | Bombka świetna x5 | Krótkofalówka x1 | Notka Wybuchowa x4]
  • Średni zwój [Warming Shot x3 | Lokalizator}
  • Średni zwój [Wypakowany przekąskami z biesiady w Baibai]
  • Średni zwój [20m Bandaża | 6 lodów z podwójnym patyczkiem]
  • Kunai x3 [w tym jeden z Wybuchową Notką]



Obrazek
Awatar użytkownika
Tora
Posty: 2767
Rejestracja: 27 kwie 2021, 15:24
Ranga dodatkowa: Główny Moderator Techniczny
Discord: Tora#0227
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:
Techniki:

Re: Rezydencja Sakamoto

Skarby w ciemności暗闇の中の宝物
Tura3/?
Zdecydowanie Nara nie wyglądał na osobę, która przejęła się swoim własnym brakiem kurtuazji i dźganiem innej osoby bez pytania. Na swój sposób było to całkowicie w zakresie przewidywań. Gdy się spotkali mówił o śmierci Kuroneko i cholerny prorok przewidział. Nawet próbował dorzucić swoje kilka groszy w tym zakresie. Potem stwierdził, że zdradzi tatusia Sukatsu. I w sumie przy akompaniamencie łez Wakuri Władca Cieni oddał żywot. Na swój sposób można było się zastanawiać, czy na pewno chciało się, by Shikō wspominał czyjeś imię, jeśli tej osobie nie życzyliśmy śmierci. Bo zdawało się ciągnąć za nim jak fatum.
Dobrze więc, że go nie dosięgnęło, gdy się przedstawiał w tej samej rezydencji. Może jednak z tego powodu te drzwi były tak zabezpieczone, że gdyby jakikolwiek sługa Sakamoto nie posłuchał polecenia jednego z "bohaterów", pewne skrzydło posiadłości wymagałoby solidnego remontu. Czy miało to sens było dobrym pytaniem, ale najwyraźniej kapelusznik (obecnie bez nakrycia głowy) nie przejmował się takimi frazesami. Lekko uniósł prawą brew, gdy Wakuri zaczęła wymieniać kogo byłoby jej szkoda, a kogo byłoby szkoda komu innemu. Chyba jednak "machnął na to ręką", przynajmniej mentalnie, gdyż fizycznie tego gestu nie wykonał. Gdyby tylko wiedział, jaki ciąg przyczynowo skutkowy dział się w głowie Kuramy, możliwe, że inaczej podszedłby do tego tematu. Bo trochę efekt domina wleciał. Ostatecznie skomentował tylko pytanie, które pewnie było retoryczne.
-Tylko, gdyby ktoś inny złamał moje instrukcje. Wiedziałem gdzie jesteś, więc nic Ci nie groziło. I rezydencji. - odparł luźno, wręcz jakby opowiadał o obieraniu pestek słonecznika. Tyle emocji.
Ale w sumie. Gdyby wysadziła połowę budynku, to istniała szansa, że część rezydencji by chwycił ogień. Obrzydliwy, cudowny, przyprawiający o wymioty i euforię płomień, pożerający to, czego ludzie by nie chcieli stracić. Piękna sprawa. Może i Sakamoto straciłby dom i jakieś pamiątki. Ale jaki ubaw byłby, gdyby to wszystko puścić z dymem...
Alkohol! Tak, coś co z pewnością niektórzy konsumowali zbyt nagminnie. Wakuri nie była alkoholiczką. Chyba. Jeszcze. Oby Saba nie zaczęła tak myśleć. Na pewno w jakiś sposób rozbawiła Narę, choć w jej samej budziło się współczucie. I... radość? To oznaczało, że była wyjątkowa, prawda? Że tylko ONA zwróciła na niego uwagę, więc naturalnym było to, że zapewne odpłaci się za to należycie. Tak jak tego chciała. Tym samym mogli się napić z tej okazji. Z okazji Kuramy bycia w centrum uwagi Nary. Tak jak być powinno. Mogli też rozwinąć więcej stan samej pracownicy Hanesawy. Mężczyzna upił łyk trunku z czarki. Dobrej jakości sake.
-No jasne. Nadal masz swoje geny, a jako hybryda jesteś doskonalsza niż te abominacje, którzy głupcy próbowali odwzorować. Najwidoczniej jednak zdolność władania cieniami była tu sporym plusem. - stwierdził, nawet nie dając za bardzo wyjaśnień dziewczynie w kwestii tego co mówił. Coś innego jednak przykuło jego uwagę. -Hikari ma dziewczynę? - zapytał, zupełnie jakby zignorował resztę jej wypowiedzi -Jaka ona jest? - no bo wiadomo, że najlepsze psiapsi muszą obrobić dupę tej, której z nimi nie ma, prawda? Choć zapewne Wakuri wolałaby dowiedzieć się trochę więcej o swoim stanie. -Poznałaś ją na tej biesiadzie? - zapytał, ale wkrótce Waku zaczęła wyciągać zwoje i wyjawiła, że zaczęli się tym interesować. Słysząc to, mężczyzna dopił trunek z czarki i go w niej zaraz uzupełnił -Dobrze. Im mniej wiedzą tym lepiej. Zapewne oboje są wypranymi z mózgu fanatykami tej wariatki. - stwierdził spokojnie i chwilę się zamyślił -Hikari jest shinobim Sakury. A oni z reguły są hipokrytami. Polują na demony, sami się nimi stając. Jednak, jako te "demony" mogą być przydatnymi narzędziami. - dodał z pewnym uśmiechem, po czym odchrząknął -Do takiej hybrydy, jaką był Sukatsu wiele Ci brakuje. Ale opowiedz może więcej o swoim stanie. Ta Saba żyje w tobie? Czy jest czymś więcej poza pasożytem? - zapytał, uważnie lustrując dziewczynę wzrokiem.
Kurama miała wrażenie, że we własnej głowie słyszała niezbyt kulturalne określenie, będące jednowyrazowym określeniem potomka płci męskiej kobiety parającej się najstarszym zawodem świata. Wypowiedziane głosem Kujahy. Zaraz potem nastąpiło włoskie odpieczętowywanie. Zupełnie jakby zwoje były dużymi plastrami pasty, z których powstawały nowe dania. Coś definitywnie z tym było. Mężczyzna spojrzał na nią z lekkim zdziwieniem, jednak jego wyraz twarzy wrócił szybko do normy. Może po prostu był przyzwyczajony już do dziewczyny. Widząc pojawiającą się żywność, mężczyzna nawet nie czekał, aż Wakuri skończy nawijać niewidzialną pastę na dłoń i sięgnął po kilka potraw i się zaczął częstować. Biesiadowanie rozpoczęte.
Trzeba było też poruszyć temat krwi. Mężczyzna spojrzał na nią bez większych emocji, ale chociaż przełknął jedzenie, zanim się nie wypowiedział.
-Umowa to umowa. W mojej profesji niewiele osób jest słownych. - stwierdził bez większych emocji w głosie. -A jakie to niby nagle problemy się pojawiły i plany ci pokomplikowały? - zapytał po kolejnym przełknięciu, tym razem krążka cebulowego i popiciu go łykiem sake. Zdawał się trochę nie wierzyć dziewczynie, możliwe, że wyczuwając jakiś blef. -Jeszcze nie wiem. Sprzedaż genów to opłacalny interes, jednak razem możemy jeszcze więcej. Tylko bym potrzebował więcej krwi. I trochę eksperymentów. Może wasze... specjalne cechy staną się podstawą kilku specyfików. - podsumował, ponownie wyciągając jedną fiolkę i lekko kręcąc nią między palcami. -Też coś gadałaś o podziemiach. Kiedy planujesz? - zapytał, po czym przetarł twarz.
Awatar użytkownika
Kurama Wakuri
Posty: 601
Rejestracja: 07 sie 2021, 23:24
Ranga: Cywil
Ranga dodatkowa: Hanesawa's Workshop Manager
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Rezydencja Sakamoto

Nic ci nie groziło.
No tak. Powinno ją to pocieszyć, prawda? Poniekąd też tak było. Uratował przed puszczeniem wszystkiego z dymem? A i owszem. Nawet jej serduszko delikatnie podskoczyło na myśl, że ten o wszystkim (głównie o niej, nie oszukujmy się) pomyślał i zadbał o to, by takiej Kuramie nie urwało rączek przy przyjacielskich odwiedzinach. Gdyby tak jednak bardziej o tym pomyśleć, cała wspaniałomyślność Nary ograniczała się chyba tylko do drzwi. Uśmiechnęła się niezręcznie cicho wzdychając. Czy może powinna mu mówić, że tak trochę przyszła dopiero teraz, bo wcześniej wspomniane komplikacje były związane z tym, że prawie umarła? Chyba... chyba nie. Nie było to raczej cokolwiek, czym chciała się chwalić, a nawet gdyby chciała, niefortunnie przyznałaby Sabie, że tak: jednak ona była tam większym zagrożeniem, niż Waku. A Waku nie bardzo mimo niektórych faktów uważała, że była w jakkolwiek gorszej pozycji od niej. Może trochę, bo bez chakry i większego pojęcia, jak działają rzeczy, ale jednak!
- I zgaduję, że to dzięki znaczkowi na moim karku, zgadza się...? - pewnie tak. Raczej pytała dla potwierdzenia, a nie dlatego, że nie wiedziała. W zasadzie to jednak nie wiedziała. Czysty strzał połączony z własnymi domysłami. Mógł się teleportować, to może to też? - Tak sobie myślałam i doszłam do wniosku, że to tak kapkę nie fair...? W sensie: ty wiesz jak mnie znaleźć i w ogóle, ale ostatecznie ja nie mam żadnego kontaktu z tobą. A wydaje mi się, że może być pomocny.
Wyjaśniła spokojnie pozwalając sobie na delikatny uśmiech. Nie, żeby chciała go jakkolwiek nadużywać, ale w sytuacji kryzysowej chyba lepiej było "zadzwonić" niż biegać po obu kontynentach licząc na to, że ten nagle nie przeteleportuje się jeszcze gdzieś indziej.
Zaraz po tym ściągnęła też delikatnie brwi. Nie jednak przez cokolwiek, co powiedział Shikō, a znowu przez dość spory mętlik w jej głowie, jaki wyrósł znikąd z prostym "a jednak szkoda, że zatrzymał". Czy chciała bowiem palić rezydencję? Chciała. Ale też i nie chciała. Ale chciała. Ale... no, nie. Czuła się, jakby miała na jednym ramieniu Wakuri z aureolką, jaka to próbowała przekrzyczeć Wakuri z różkami w okolicach jej drugiego ucha. Co było dziwne, bo z reguły była tylko jedna Kurama i to jeszcze taka, z którą się naturalnie zgadzała. I masa jej przyjaciół z różnymi poglądami, ale którzy nie byli Kuramą, a co rozwiązywało problem. Nad tym, jak żywo reagowała wewnętrznie na spotkanie z Narą jakoś bardzo nie myślała, ale to? Czuła jakiś wewnętrzny zgrzyt nie tylko przez to, jak bardzo rozdarta czuła się pomiędzy dwiema, zupełnie przeciwnymi do siebie opcjami, ale też ze względu na fakt, że z jakiegoś powodu nagle, bez jakiejś konkretnej przyczyny jej umysł nagle uznał, pomimo wydarzeń z Podziemi, że przecież rozpalanie dużego ogniska to NAPRAWDĘ świetny pomysł. Warty rozważenia, absolutnie, tylko może z pustym żołądkiem.
Nie rozumiała tego, a przynajmniej tak nie bardzo.

Chociaż skoro już o spotkaniu z Shikō mowa w kontekście reakcji Wakuri, to co sceptyczni mogliby zacząć się zastanawiać i nad nimi. Z tym, że z Wakuri to sceptyk był tak średnio i chociaż początkowo zmartwiło ją podejście Nary do tak błahych, przynajmniej w odczuciu Kuramy, kwestii jak zwykły, przyjacielski gest z jej strony, tak najwidoczniej jakaś jej część, chyba bardziej "jejsza" niż ta podsuwająca plany zalania domu Sakamoto morzem ognia, ponownie wkroczyła na scenę sprawiając, że znowu jej się cieplutko zrobiło na serduszku. No bo spójrzmy na to tak: niby szkoda, że jest jak jest i może wynika to z faktu, że Shikō zwyczajnie nie ma/nie umie into posiadanie przyjaciół, ale jest Waku. I Waku jak najbardziej uważała go za przyjaciela. Więc jakiegoś miał. A że prawdopodobnie mogła to być tylko Kurama, to przecież jeszcze lepiej, prawda? Dwie pieczenie na jednym ogniu, doprawdy. Nie tylko bowiem spełniała dobry uczynek, bo przecież każdy powinien mieć przyjaciela, ale też mogła dzięki temu liczyć na to, że cała uwaga kogoś, z kim przebywać lubi, przypadnie właśnie jej! Po dość sporym czasie posiadania jako jedynego ludzkiego przyjaciela Hanesawe, był to absolutnie sukces.
Wisienka na tym całym torcie dopiero jednak miała nastąpić. Czy ona właśnie dostała komplementami? Brzmiało to jak komplementy. Co prawda pokroju "gratulacje za ładną twarz", bo nie miała wpływu ani na własne geny, ani nie bardzo to od niej zależało bycie hybrydą, ale jednak! Nawet, jak pewnie były tylko stwierdzeniem faktów. I nawet, jeśli całkiem niedawno dostała lepsze. Proszę... To Shikō. W jego przypadku wypadało doceniać każdy moment, kiedy był miły, bo to też nie coś, co zdarzało się co pięć minut z jego charakterem. Nawet nie wiedziała, czy miała opcję, żeby nie docenić, kiedy to uśmiechnęła się promieniście lekko rozbawiona, a delikatny gorąc uderzył w jej policzki. Wyraz jej twarzy lekko zrzedł mieszając się początkowo z drobną konsternacją. Czy była konieczność rozmawiania o dziewczynie Hikariego? Huh... W zasadzie, to skoro był ciekaw, to czemu nie? Gdzieś jednak skrzywiła się wewnętrznie na tę myśl, uznając jego pytania za kompletnie niepotrzebne.
- Hm... Nazywa się Tsubaki i wygląda na to, że też jest z Sakuragakure. Właściwie o tym, że są razem dowiedziałam się trochę przypadkiem? Zaczepiła mnie już na egzekucji Kuroneko twierdząc, że chce o czymś pilnym porozmawiać. Miałam jednak trochę inne rzeczy na głowie, więc umówiłyśmy się na spotkanie na biesiadzie. Jaka jest... huh. - zastanowiła się chwilę, próbując znaleźć słowa. Trochę trudno opisać kogoś, z kim rozmawiało się nie tak długo w zasadzie. I to jeszcze z Hikarim obok. - Całkiem miła i życzliwa dziewczyna? Altruistka? I ciut nieostrożna. Poszła ze mną sama w odosobnione miejsce wiedząc, że nie jestem człowiekiem. A sama wygląda na to, że jest medykiem, aniżeli wojownikiem. Jeśli dobrze zrozumiałam, to jej rodzina nie ma o niej najlepszego zdania. Ma też takie charakterystyczne, białe oczy. Hmm... O! Zasugerowała też, że mogłaby spróbować.. hm, wrócić mnie do normalności, że tak to ujmę. - uśmiechnęła się pogodnie, chociaż bardziej rozbawiona niż szczęśliwa. No bo kto chciałby, przy zdrowych zmysłach, zaprzepaścić podobną szansę odkrycia ciekawych i nowych rzeczy, jakie w tym wypadku wiązały się z cienistymi mocami i samym Sukatsu, który to niemało namieszał w Baibai? No, no właśnie. Nikt. Na pewno. - Czemu właściwie pytasz? Hm... zazdrościsz koledze?
Zapytała zaintrygowana, chociaż wbrew temu, czego można by się spodziewać po podobnym pytaniu: w jej słowach nie było ani grama złośliwości czy jakiegoś sarkazmu. Ot, zwykła ciekawość, niż jakakolwiek chęć wbicia w kogoś szpilki. Co by nie było, jakoś wiele o sobie i tak nie wiedzieli, prawda? Temat z kolei jak temat i chociaż zdawał się błahy, to obserwowała Nare z nie mniejszym błyskiem zaintrygowania w oczach, niż w przypadku innych. Co innego, że chyba Nara z Hikarim nie bardzo byli kolegami. I dobrze. Z drugiej strony w Podziemiach dało się mieć wrażenie, że Shikō przynajmniej go troszeczkę lubi?
Albo... albo nie? Na tym etapie sama już nie wiedziała gdy o tym myślała, a nie myślała wiele z dwóch powodów. Pamiętała, że był taki moment, i to przy pamiętnej rozmowie z Uchihą, podczas której ten zrobił na dziewczynie takie "wrażenie", że aż potrzebowała słowa na to, co jej znajomy z drużyny właśnie czynił. Słowa, którego wtedy pod ręką nie miała. Teraz zaś? W pewnym momencie, można by nawet rzec losowym, dziewczyna otworzyła na moment szerzej oczy co najmniej, jakby dostała jakiegoś olśnienia. "Hipokryta" to zdecydowanie słowo, które do Hikariego pasowało. Nawet były na tę samą literę! Drugi powód?
- Hikari... ehh... - westchnęła ciężko, zaś na samą myśl o ich ostatniej rozmowie stało się coś niezwykle rzadkiego. Wakuri zirytowała się. Sama z siebie. bez niczyjej pomocy i nie mniej, niż rozmawiając z Uchihą. A że jedyną osobą w okolicy był Nara, nie wydawało jej się, by musiała się z tym w jakikolwiek sposób kryć - Wiesz, z reguły jak ktoś twierdzi że jest zły i niedobry to często wychodzi tak, że nie różni się wiele od innych. Problem pojawia się wtedy, kiedy przychodzi osoba uważająca, że jest lepsza. Bardziej prawa, moralna i takie tam. I Hikari jest przykładem takiego kogoś. - machnęła od niechcenia ręką. - Skoro nie przyszedłeś, a ja i tak już byłam nie tylko na biesiadzie, ale też obok Hikariego, jaki to pobiegł za swoją lubą, chciałam spróbować jakoś chociaż wyjaśnić sytuację z Podziemi. Koniec końców z mojej strony był to akurat nieszczęśliwy wypadek, ale jedyne co się po rozmowie z nim dowiedziałam, to że najwidoczniej wymienienie mnie na... zwój? Nie jest wcale, a wcale handlem ludźmi. Żebyś widział, jak się oburzył.
On. Oburzył się. Bo ktoś wytknął mu ciężką do przyswojenia prawdę. I to jeszcze taką, która chyba bardziej powinna boleć potraktowaną jak przedmiot Kuramę, a nie Hikariego. Z całym szacunkiem, ale w tej sytuacji opinia kolegi z Sharinganem mogła mieć mniejszą wartość.
- Nie znam się jakoś bardzo dobrze na ninja, shinobi i wioskach, ale miałam okazję handlować z kilkoma. Taka... wiara w swoją nieomylność i prawość wszystkiego, co robi, sprawi jedynie, że zrobi sobie krzywdę. Sam, bez większej pomocy innych. Nie pierwszy z resztą. - wzruszyła ramionami, zdecydowanie wracając w końcu do mniej ożywionego, spokojniejszego tonu - Nie wiem, czy to już mówiłam, ale wybacz za tamto z mapą.
Dodała nagle, trochę "od czapy" jednak jakby nie było - nie była to trochę analogiczna sytuacja? Z tym, że pomyłka Wakuri akurat wynikała z niewiedzy, a nie z dziwnego uporu, żeby aby na pewno nie wyszło, że jest w błędzie. Bo była, skoro mapę źle oznaczyła. Dość ludzka rzecz. Nie wyglądało jednak na to, by jej spokojniejsze już stwierdzenie miało doczekać się jakiegokolwiek przybliżenia kontekstu czy wyjaśnienia. Z resztą, było ono ważne?
Tak jak Nare najwidoczniej interesowało życie prywatne Hikariego, tak w końcu też przeszli do części, jaka interesowała Waku: jej stan. Odruchowo wzrok dziewczyny powędrował jakby za nią samą ciut zaskoczona nagle głosem w swojej głowie. Mogła śmiało stwierdzić, że określenie jej pasożytem najwidoczniej nie przypadło Sabie do gustu, ale co mogła na to poradzić? Wróciła wzrokiem na mężczyznę, zastanawiając się nad tym co już padło, a co teoretycznie mogłaby jeszcze dopowiedzieć.
- Saba'kujaha jest... właściwie ciężko powiedzieć? Wie tyle, ile ja, bazując na moim wspomnieniach, jednak sama nie wiem wiele. Ciężko mi też snuć większe teorie. Podejrzewamy jednak, że jej obecność w środku mnie jest powodem, dla którego jestem w stanie żyć z całą masą zerodowanej chakry w sobie. Jeśli dobrze zrozumiałam Salomona, chakra natury chyba może być szkodliwa. Obecnie mam jej tyle, że ledwo mam własnej na jakiekolwiek techniki. Wygląda jednak, że tą zerodowaną jestem w stanie użyć w inny sposób. Do innych rzeczy. Niezbyt ofensywnych swoją drogą. Swoją drogą Saba-chan jest też głównym powodem, dla którego przyszłam dopiero dzisiaj. - znaczy była i wczoraj, ale dosłownie na moment zostawić informacje, że będzie jutro. Trochę nie bardzo to się chyba liczyło. - Bardzo zależało jej, by mieć własne ciało, a że mi też zależało by mieć własne ciało, to opracowałyśmy sposób, by mogła sobie je zrobić sama. Nie, żeby mogła się w nim bardzo ode mnie oddalić i tak. A jak już o tym mowa: nie byłbyś zainteresowany po Baibai wakacjami? Kumo no Kuni wygląda obiecująco.
Ze wszystkimi tymi kanibalami, górami i biedą. Idealne miejsce na rozłożenie leżaczka. Może nie było to idealne miejsce na wypad z całą rodziną, jednak czy kiedykolwiek takie niuanse miałyby powstrzymać Kurame? Może. W zasadzie to w tym wypadku nie miała szczególnie wyjścia.

No właśnie. Umowa to umowa. Prawda, z jaką kłócić się zwyczajnie nie wypadało. Informacje Nary przyjęła nader spokojnie, w żadnym wypadku nie wątpiąc w to, że słowa dotrzyma. Prędzej podejrzewałaby go o jakieś dodatkowe haczyki czy, jak w przypadku Kuroneko, bardziej cwane zagrywki niż zwykłe kłamstwo. Nie mogła jednak powiedzieć, że jego pytanie nie było kłopotliwe. Na tyle, że wzięła paluszek z serem i ugryzła kawałek nie bardzo nawet wiedząc, od czego miałaby zacząć. I było to nawet widać. Ciężko mówić o planach, które są jakimś luźnym zlepkiem pomysłów, jakie musiałaby jeszcze sensownie uporządkować.
- Myślę nad sposobem z dogadaniem się ze Zbyszkiem. Zastanawiałam się, czy nie dałabym rady wykorzystać do tego jakoś naszej umowy, która nie bardzo przypadła mu do gustu. Chyba jemu. Nie jestem teraz do końca pewna. W każdym razie zamierzałam ją dalej dotrzymać, co najwyżej próbując ją lekko nagiąć, za twoją zgodą rzecz jasna, pod jedno rozwiązanie, o którym myślałam. To... zdecydowanie byłoby za dużo tłumaczenia. Zwłaszcza czegoś, co i tak jest już niezbyt aktualne.
Dopiła sake z czarki, po czym spojrzała na butelkę w posiadaniu Shikō. Gestem dłoni dała znak, by ją jej podał, co by mogła sobie dolać alkoholu i oddać resztę Narze. Ten zaś zdecydowanie wydawał się człowiekiem wielu talentów. W sensie że chciał robić jakieś specyfiki sam? Wow. Chociaż nie bardzo była pewna, jak miało to wszystko działać. W sensie: jej zdolności opierały się na iluzjach. Nie była pewna, jakie miałoby to mieć wykorzystanie w miksturach.
- Coś pokroju lampy z dżinem spełniającym życzenia, tylko bez lampy i bez dżina...?
Jak myślała o tym całym urzeczywistnianiu Genjutsu, to właściwie jedyne, co jej przychodziło sensownego do głowy. I brzmiało fajnie. I potężnie. Nie do końca była pewna, czy sprzedawanie czegoś takiego ludziom było bezpieczne, ale już samej posiadanie czegoś takiego, bez konieczności ryzykowania ze stratą ciała? Absolutnie by się nie pogniewała. Jakby to sprzedał to pewnie też nie.
O temacie wycieczki na dół nieco jej się w tym wszystkim zapomniało, jednak zdecydowanie cieszył dziewczynę fakt, że Nara pamięta! Bardzo dobrze. To chyba oznaczało, że zdania nie zmienił. Bo zgodził się, prawda?
- W zasadzie mogę ruszać w każdej chwili? Prawie. Jedna osoba więcej jeszcze chciałaby się zabrać. Osoba, z którą przybyłam do Baibai. Na dole nie powinno być już szczególnie niebezpiecznie i tak, a dodatkowa osoba do ich przeszukania pewnie się przyda. No i nie będzie trzeba się martwić o jakieś dobre jedzenie w Podziemiach. W każdym razie starczy, że po niego pójdę i można ruszać.
Nic innego ją na powierzchni nie trzymało. W zasadzie to była zmęczona temperaturą i słońcem, to też wizja zejścia do chłodniejszej i ciemniejszej części miasta zdecydowanie kusiła, by jednak nie zwlekać. Przygoda czeka, prawda? Bo na pewno trafią na coś ciekawego, w to nie wątpiła.
- A pro po Sukatsu i bycia hybrydą - zaczęła nagle, wracając poniekąd do jednego z wcześniejszych wątków - jak właściwie zyskać na sile? Wszyscy robicie jakieś szalone rzeczy, podczas gdy ja mogę... no, mogłam jedynie zaprószyć w korytarzu trochę ogniem. Przyznam, że nie znam się na tym, a chyba powinnam...?
Chyba. Bo technicznie jako taki merchant, to nie bardzo jej to pewnie było potrzebne. Czasy się jednak zmieniały. Obecnie nie tylko tak jakoś wydawało się, że istnieje nieco za dużo zagrożeń dla niej i osób, na których jej zależy, ale też dla niej. Wspominała już o tym Sabie i nic się nie zmieniło w kwestii takiej, że z pewnością znajdą się osoby, które mogą wziąć je za potwory. Niebezpieczne potwory, które trzeba zlikwidować. Wakuri nie bardzo chciała być likwidowana.
Sięgnęła po kolejnego paluszka zastanawiając się, czy może nie chwycić też papryczki. Uznała jednak, że papryczka zaczeka, a zamiast tego wróciła do ogałacania stołu z tej jednej przystawki.
- Swoją drogą, tak mnie nawet zastanawia, to jest... co właściwie? W sensie tatuaż. Pod kątem ciężko powiedzieć, a wygląda ciekawie.
Zapytała, nadgryzionym paluszkiem wskazując na bok Shikō. No.. jakiś widoczek? Albo nie? Wzrok miała dobry, nawet bardzo dobry. No, może nie aż tak dobry, jednak do tego chyba musiałaby go okrążyć, żeby się mu lepiej przyjrzeć, a teraz nie dość, że siedziała, to zapytanie zdawało się być bardziej optymalnym rozwiązaniem, niż krążenie wokół Nary jak satelita.
Ostatnio zmieniony 22 cze 2023, 18:03 przez Kurama Wakuri, łącznie zmieniany 1 raz.
► Pokaż Spoiler | Pasywne zdolności & pieczęcie oraz unikaty
Zdolności pasywne- z wyjątkiem atutów i biegłości
Pieczęcie
  • Kin'in - pieczęć umieszczona na grzbiecie prawej dłoni. Normalnie niewidoczna. Niweluje niechęć ludzi w stosunku do Wakuri spowodowanej przez jej zerodowaną chakrę. Nie działa na zdolności sensoryczne i postrzegania chakry.
  • Hiraishin no Jutsu - pieczęć na kraku nałożona przez Shikō.
Unikaty
  • Garahaddo no Kōkei-sha - naszyjnik z zamkniętą duszą Galahada. Tłumi częściowo negatywne skutki części wad mentalnych.
► Pokaż Spoiler | Ekwipunek na fabule
Tis not much, but it's an honest work
Na plecach:
  • Wielki zwój z mapą Podziemi Baibai (WIP)


Na szyi:
  • Dłuższy, imitujący złoto łańcuszek z chakrą Shikō do Gentōshin no Jutsu, a na nim:
    • pierścionek z czarnym kryształkiem (Połączony Kagayaku Rantan z: Uchiha Hikari)
    • niewielkich rozmiarów czarny koralik (Połączony Kagayaku Rantan z: Dōhito Midoro)


Prawa kieszeń:
  • Mały zwój [Naginata [2] ]
  • Kunai x1
  • Mitsurugi Kunai x2


Ukryta wyrzutnia kunai [prawa ręka]
  • Kunai x1
Lewa kieszeń:
  • Mitsurugi Kunai x3


Czarna, skórzana torba biodrowa
  • Średni zwój [Prowiant, ubrania na zmianę, rzeczy codziennego użytku]
  • Średni zwój [Wypakowany alkoholem z biesiady w Baibai]
  • Średni zwój [Bombka dymna x5 | Bombka świetna x5 | Krótkofalówka x1 | Notka Wybuchowa x4]
  • Średni zwój [Warming Shot x3 | Lokalizator}
  • Średni zwój [Wypakowany przekąskami z biesiady w Baibai]
  • Średni zwój [20m Bandaża | 6 lodów z podwójnym patyczkiem]
  • Kunai x3 [w tym jeden z Wybuchową Notką]



Obrazek
Awatar użytkownika
Tora
Posty: 2767
Rejestracja: 27 kwie 2021, 15:24
Ranga dodatkowa: Główny Moderator Techniczny
Discord: Tora#0227
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:
Techniki:

Re: Rezydencja Sakamoto

Skarby w ciemności暗闇の中の宝物
Tura4/?
Kwestia opóźnienia i bezpieczeństwa z pewnością budziło w Wakuri pewne uczucia. Miło, że Nara dbał o nią. Niemiło, że Saba była większym problemem niż Kurama chciałaby jej przyznać. Lekki dylemat, któremu nawet nie musiała za bardzo poświęcać uwagi. Wystarczyło przemilczeć i udać, że problemu nie było. Genialne rozwiązanie, prawda? Pewnie wielu psychologów by się z tym nie zgodziło, jednak kto by się tym przejmował, prawda? Mężczyzna zaś, słysząc jej pytanie o znaczek na karku lekko uniósł brwi.
-Oh? - jakże elokwentne rozpoczęcie wypowiedzi -Zauważyłaś go? - zapytał, a kącik jego ust wygiął się w lekkim uśmiechu. Szkoda, że jednak nie odpowiadało to na pytania pracownicy Hanesawy. -Po co chciałabyś mieć ze mną kontakt? - zapytał spokojnie, najwidoczniej nawet się nie przejmując niesprawiedliwością tego układu. -Nie widziałem na razie takiej potrzeby. - odpowiedział w końcu.
Tylko... nie była to raczej satysfakcjonująca odpowiedź. Owszem, on mógł ją znaleźć, jednak ona? Nie miała tego luksusu. Ciężko nazwać takie rozwiązanie sprawiedliwym. No i nie mógłby wtedy zwracać na nią uwagi gdy tego by chciała. Zdecydowanie irytująca kwestia. Prawie tak samo jak myśl o puszczeniu rezydencji z dymem i faktu, że to się nie stało. Co się z nią działo? Odkąd starła się w podziemiach z "ojcem" jej umysł zdawał się być czasami jak ktoś obcy. I to nie Zbyszek, Kurata czy Karuta. Ba! Ten obcy nawet nie przypominał swoim "zachowaniem" Saby. Jakby dosłownie jakiś diabełek siedział jej na ramieniu i szeptał co zrobić, a powiew z jego ust delikatnie drażnił jej uszy i skórę, przyprawiając o pewien rodzaj ekscytacji, który ciężko było nawet jakoś jej opisać. Chciała, by zaszło to dalej. Nawet, jak druga strona mówiła "nie".
Kwestia Shikō i jego realacji z Wakuri zdecydowanie, przynajmniej dla Kuramy była dość prosta. Mężczyzna może i nie umiał w posiadanie dużej ilości przyjaciół, jednak dzięki temu więcej jego uwagi mogło spocząć na dziewczynie. Dziewczynie, która bardzo łaknęła tej całej atencji innych osób. Nawet, jeśli Nara nie prezentował swojego skupienia w tak oczywisty sposób, jak pewnie inne "normalne" osoby. Nie patrzył się na nią jak w obrazek, nie wychwalał. Ale był. Rozmawiał, skupiał się na niej bądź czymś związanym z nią (jak jej krew, czyli w sumie jej część, czyli w sumie się zgadza). I jeszcze ten komplement - dosłownie wisienka na torcie, nawet jeśli ciężko nazwać by był to klasyczny komplement. Raczej dla wielu brzmiało jak obelga w stosunku do innych osób czy autokomplement. Ale, że Wakuri była częścią tego komplementu - przypisała go sobie. Do czego miała prawo jako osoba żądna czyjejś uwagi. Plus, jak słusznie zauważyła, komplement ten pochodził od Shikō, kogoś, kogo najlepszym komplementem pewnie byłoby coś na poziomie "zabiłbym cię na końcu" albo "zabiłbym cię szybko". Przynajmniej wedle pewnych ninja z Ukrytej Wiśni. Nara jednak nawet nie przejął się promiennym uśmiechem i rumieńcami na ciemniejszej niż kiedyś cerze Kuramy. Ale po chwili... dlaczego pyta o Tsubaki? Przecież to ona była tą ważniejszą. Ona. Nie jakaś dziunia handlarza ludźmi. Oj, nie podobało jej się to. A przynajmniej było zbyteczne. Po co gadać o Hyūdze, jak można gadać o Wakuri, prawda? Mężczyzna jednak poświęcał jej ogromną uwagę... tak się przynajmniej zdawało.
-Tsubaki z Sakuragakure... - powtórzył, jakby się nad czymś zastanawiając, ale uważnie wysłuchując jej słów. Niby to miłe, bo znaczyło to, że skupiał się na pracownicy Hanesawy. Ale też niemiłe, bo rozmawiała o kimś innym. Rawr! -Czyli głupia. - podsumował jej pierwsze słowa. -Gdybym wiedział, że poszłaś z dziewczyną Hikariego w ustronne miejsce... heh, może powinienem dać ci możliwość kontaktu ze mną. - zauważył, a jakiś głos w umyśle Kuramy dodał "Tak, byśmy się pozbyli tej wrednej dziołchy, która tak wiele uwagi ci zabiera!". Kapelusznik (bez kapelusza) prychnął po chwili z nutką rozbawienia i pogardy. -Chciałaby wrócić ciebie do normalności? Niech wpierw ogarnie swoją rodzinę. - stwierdził z politowaniem, drapiąc się jednak po brodzie. -Wiesz jak ma na nazwisko? - zapytał po chwili. Wakuri zaś mogła dostrzec, że drapanie się po brodzie zaczęło się na wspomnienie o oczach. Kolejne prychnięcie, rozbawienia, wydał z siebie na pytanie o zazdrość. -Jak myślisz skąd wracam? - rzucił retorycznie, przypominając dziewczynie jego niemalże roznegliżowany wygląd, gdy się pojawił. -Nie zazdroszczę. Jednak wiedza, jak wiesz, jest cenna. Trzymaj przyjaciół blisko, wrogów jeszcze bliżej. - dodał i nawet puścił jej oczko.
A skoro puścił jej oczko, to znaczy, że bardziej zwracał uwagę na Wakuri! Tak! Na pewno! Nie na jakąś ladacznicę hipokryty, o której rozmawiali zdecydowanie za długo. Może nawet był rozbawiony tym pytaniem, a jak sam mówił - pytał o wiedzę. Pewnie jakieś zabezpieczenie. Kurama na pewno była ważniejsza od Tsubaki dla Shikō. Tak. Na pewno. Definitywnie. Chciał Hikariego i wiedzę o nim trzymać blisko. Albo bliżej. Więc kim była Kurama? Czy to ważne? Trzymał ją dość blisko dla jej własnej satysfakcji. Ciężko jednak jej było określić naturę ich relacji. Czasami bywało, że się szanowało swoich przeciwników, znając ich słabość. Może nawet lubiło pewne cechy, które posiadał. Ale wiedziało się o tym, że było po dwóch stronach konfliktu. Czy tak było w tym przypadku? Nie wiedziała. Zawsze się mogła dopytać... jeśli oczywiście chciała, by rozmowa dotyczyła kogokolwiek innego niż jej samej. Westchnęła na samo wspomnienie hipokryty. Nara spoglądał na nią zaś bez większych emocji na twarzy niż te, które wcześniej były opisane. Jakby wręcz niezbyt go to ruszało jak Wakuri się czuła. Wysłuchał jej całego monologu i ponownie lekko prychnął rozbawiony.
-Przecież byłem jego klientem. - zaśmiał się, chyba zgadzając się z Kuramą -Czy była to opłacalna wymiana? Nie wiem. Dałem mu potężną broń. - stwierdził trochę poważniej, wzrokiem jakby oceniając swoją rozmówczynię -A co mam w zamian? - lekko się uśmiechnął -Nieograniczony potencjał Kurama oraz ich DNA. - czyżby... czyżby kolejny komplement?! Ale wciąż była towarem... -Dlatego nie ufam nikomu. Nie pozwalam sobie na zbędne zaufanie. Jak mówiłem, jeśli by przeżyć będę musiał Ciebie zabić, zrobiłbym to bez wahania i nawet łzy bym nie uronił. - przypomniał jej słowa z jego podziemnej kryjówki. -Bądź gotowy na błędy, na pomyłki, na problemy. Wiedz, że popełnisz błędy. To z każdych tarapatów wyjdziesz obronną ręką. - dodał jakże poetycko i prychnął pogardliwie. -Niektórzy ninja mogliby to nazwać moim nindō. Osobiście mam to gdzieś. Dobra rada, której należy się trzymać. - stwierdził jakże się rozgadując. Czyżby wcześniej już trochę się napił? Machnął ręką na wspomnienie o mapie -Skoro wiesz gdzie się myliłaś i się poprawiłaś, to mam to gdzieś. - oho, kolejną rzecz, którą ma gdzieś.
Gdziekolwiek było to "gdzieś" musiało być niezwykle pojemne. Na to by przynajmniej wychodziło. Przyszedł natomiast temat Cienia zamieszkującego głowę Wakuri. Nara nie wydawał się być tym tematem bardzo przejęty, jednak na pewno słuchał z uwagą i nie przerywał. Taka cienka granica pomiędzy totalnym wywaleniem, a zainteresowaniem. Ciężka sprawa. Nawet chwilę się zamyślił, łapiąc się za podbródek.
-Gdybym miał powiedzieć, prędzej bym obstawiał, że ona żyje dzięki cienistej chakrze wewnątrz ciebie. - skontrował po chwili. -Ja ciebie lepiłem. Nie jestem medykiem, więc jedyne co mogłem, to spróbować zmienić cię częściowo w Cienia. Cienie z reguły są oszalałe, ale niektóre są inteligentniejsze. Tu najwidoczniej udało mi się utworzyć jakąś istotę. - "hehnął" nawet lekko rozbawiony i z uśmiechem na twarzy. -Na swój sposób jestem jej ojcem, choć pewnie tego nie przyzna. - jakby na zawołanie Wakuri miała wrażenie, że słyszy warczenie Kajuhy. -Więc prawdopodobnie masz zdolności podobne do mnie, Sukatsu czy Kuroneko. Nawet jak nie wiesz jak je w pełni kontrolować. - podsumował, po czym na jego twarzy malowało się zdziwienie. -Kumo no Kuni? Serio? - a Kurama miała wrażenie, że Saba teraz się zaśmiała z pogardą -Nie wiem kto jest bardziej pojebany. Sakura czy Kumojczycy. - stwierdził. -Co ty w ogóle chcesz tam robić? - dodał z ciężkim westchnięciem. Chyba ten pomysł mu się nie podobał...
Doświadczenie pokazywało, że Nara uwielbiał balansować na granicy prawdy. Niedomówienia, półprawdy, haczyki. To było to, co mogło być jego istnym hobby. Czy tak było w rzeczywistości? Ciężko powiedzieć, bowiem znali się stosunkowo krótko. Jednak faktycznie uwielbiał umowy. I zmianę frontu, gdy było to na jego korzyść. W końcu jednak mieli wyjaśnić wątpliwości.
-Zbyszek? - powtórzył unosząc brwi. -Aaa, te twoje alter ego? - zapytał, chyba nie będąc największym fanem wakuriowej nomenklatury. -Nagiąć umowę? - zapytał, jakby wyzywająco, ale potem lekko się uśmiechnął, jakby było to wyzwanie. -W jakim sensie? - dociekał, choć Kurama wyraźnie powiedziała, że było to już trochę nieaktualne. -Jeśli się uda, będę potrzebował więcej twojej krwi. Jeśli masz coś, co będzie dla ciebie bardziej komfortowe, a przez to dla mnie mniej upierdliwe - zamieniam się w słuch. - wyjaśnił podając jej sake. Wciąż dobrej jakości, jednak na biesiadzie były lepsze. -Nie słyszałem o Kuramach mogących dogadać się ze swoim alter ego. - dodał w końcu odbierając od niej butelkę. Pokiwał przecząco głową na jej pytanie, ale na jego twarzy malował się uśmiech. Lekko... niepokojący uśmiech -Raczej szaleństwo w butelce. - podsumował, choć się nie rozwijał, gdyż wkrótce i tak przeszli do kolejnego tematu - wędrówki do podziemi. Jednak nie wydawał się niepocieszony tym, że ktoś jeszcze miałby się zjawić. -Ktoś jeszcze? - zapytał, lekko unosząc brew, jednak nie brzmiało to, jakby to go irytowało. Wręcz przeciwnie. Jakby było to pozytywne zaskoczenie. -Im szybciej tym lepiej. Nie chcę zostawać tu za długo, ale postanowiłem na ciebie poczekać. Nie mam nic ciekawszego do robienia u siebie. - stwierdził, po czym spojrzał uważnie na nią. Chyba temat jej zysku na sile był mniej oczekiwany jak niespodziewana trzecia osoba do ekipy. -Trening. Wyzwania. Stawanie naprzeciw śmierci. - jakże lakonicznie. Możliwe, że mu na rękę było to, że Wakuri była "słaba"? Oby nie. Spokojnie sobie jadł i pił w czasie tej dyskusji, aż w końcu temat zszedł na tatuaż. Spojrzał na nią lekko zdziwiony i się ustawił tak, by mogła go lepiej zobaczyć. -To po prostu tatuaż. Jakiś badyl wśród fal. - skwitował, a ona mogła dokładnie dostrzec symbol, który otoczony był delikatnymi, czarnymi falami. Nara na pewno nie zwracał na niego wiele uwagi, choć definitywnie musiał mu się podobać, skoro sobie taki zrobił, prawda?
ODPOWIEDZ

Wróć do „Stolica - Baibai”