• Ogłoszenia
  •  
    Aktualności fabularne
    Obecna pora roku: Wiosna 164r.

    Poniżej znajdują się ostatnie wydarzenia oraz ważniejsze ogłoszenia. Są one często opatrzone datą dodania, przy czym najświeższe informacje umieszczone są na samym początku listy.

    24.04.2024 - podsumowanie wydarzenia wioskowego w Sakuragakure. Więcej informacji w najnowszych aktualnościach fabularnych.
    Kącik Nowego GraczaSamouczek Wzór Karty Postaci AtrybutyRozwój postaci i koszty chakry Atuty Klany i organizacje Informacje o świecie Handbook
    Powyższe tematy powinny zawierać wystarczająco informacji, by móc bez przeszkód napisać Kartę Postaci i rozpocząć grę. W przypadku dalszych niejasności, zapraszamy do kontaktu zarówno na chatboxie, przez wiadomości prywatne oraz przez nasz serwer Discord.
    Administracja
    Pingwinek Chaosu
    Główny Administrator
    Norka
    Główna Mistrzyni Fabularna
    Hefajstos
    Główny Moderator Kuźni
    Tora
    Główny Moderator Technik

    W przypadku jakichkolwiek pytań bądź uwag, powyższe osoby zajmują się wyszczególnionymi w ich tytułach zagadnieniami. Pomocą służy również cała kadra forum, wraz z moderatorami. Zapraszamy również do dołączenia do forumowego Discorda.
    Kadra Sakura no HanaDiscord Sakura no Hana
     

Rezydencja Sakamoto

Stolica kupców jest dość prosta do znalezienia. Wbrew wszystkim prawom jakimi rządzi się pustynia, wybudowano kamiennie ścieżki prowadzące do niej z każdego sąsiadującego państwa. Fakt, że znajduje się ona bezpośredni w centrum Królestwa Kupców i są do niej 4 wjazdy, z każdej strony świata po jednym. Sama stolica jest ogromnym miastem, mieszczącym w sobie tysiące budynków oraz sklepów, w których to kupcy przesiadują. Jest ona w kształcie okręgu, a im bliżej jego centrum się ktoś znajdował, tym bogatszy był. W samym centrum miasta znajdował się natomiast duży pałac, w którym to mieszkała jedynie Daimyo ze swoją rodziną i sługami. Również najbliżej pałacu, da się znaleźć towary bardziej… unikatowe. To tam da się znaleźć wstęp do podziemi Baibai, o których to chodzą niebezpieczne plotki. Tylko tym jednak jest podziemie. Plotkami. Wielu nie wie nawet czy ono istnieje, a jeżeli istnieje, to czy faktycznie jest tak wyjęte spod prawa i oddalone od moralności. Zgodnie z plotkami, tylko Daimyo jest w stanie dać komuś dostęp do tamtej części miasta. Niewielu jednak jest zainteresowanych stolicą z tego powodu. Przeważnie ludzie przyjeżdżają tutaj aby handlować ze zwykłymi kupcami, lub jednymi z Rady Setki Kupców. Stolica jest też popularna z “przyjemności” jakie oferuje. Zamtuzy można znaleźć praktycznie co 4 budynek - przez co jednocześnie miasto kupców jest rajem dla prostytutek i są w stanie prowadzić tam bardzo porządne życie. Kasyna również są popularne, a porządku w nich pilnują szeregowcy ze Smoczego Imperium. Stolicy broni również Smok Wschodu, mężczyzna który to podobno dzierży moc podobną do Kurokishiego ze Smoczego Imperium. Nikt jednak nie wie jak wygląda, a sam mężczyzna jest znany jedynie ze swojego tytułu.
Awatar użytkownika
Kurama Wakuri
Posty: 601
Rejestracja: 07 sie 2021, 23:24
Ranga: Cywil
Ranga dodatkowa: Hanesawa's Workshop Manager
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Rezydencja Sakamoto

Są takie pytania, których człowiek się nie spodziewa. Nie dlatego, że są dziwne czy nieszablonowe, a przez to, że wydają się samo wyjaśniające. No bo po co chciałaby mieć z nim kontakt? No... żeby mieć kontakt. Jakby coś się stało, miała pytanie, cokolwiek. Po to z reguły chce się kontakt z daną osobą. Wydawało się to Wakuri tak jasne, że w pierwszym odruchu spojrzała na niego zbita z tropu zupełnie nie wiedząc, co ma mu odpowiedzieć. Tak poza tym, co wydawało się Kuramie zwyczajnie oczywiste.
- Na wszelki wypadek...?
Odparła niepewnie, sama nie wiedząc, czy to w jakikolwiek sposób pokrywa wszelakie powody, dla których warto taki kontakt mieć. Z resztą! Jakby tak się zastanowić, to czy to nie dziwne, że właśnie Shikō kwestionował przydatność komunikacji? Tak jakby... był to jakiś sposób na zyskiwanie informacji? Jakie też były wartościowe? Na samą myśl o tym przekrzywiła delikatnie głowę, opierając jedną dłoń o biodro.
- Teraz takiej potrzeby może i nie ma zwłaszcza, skoro jesteśmy w jednym miejscu. Jednak mogą stać się różne rzeczy. I wtedy na myślenie o jakimś sposobie będzie troszeczkę za późno, nie sądzisz? Poza tym, gdyby trafiło się tak, że będziemy w zupełnie innych miejscach: nie wydaje ci się, że możliwość kontaktu może być całkiem cenna? Dla ciebie to nie problem teleportować się do mnie jak mniemam, ale problemem będzie, jeśli to ja będę wiedzieć coś istotnego i nie będę miała jak ani kiedy cię znaleźć.
Aż dziw brał, że to Kurama musiała to wyjaśniać. No bo to NA PEWNO nie było tak, że ten jej zwyczajnie nie ufał z udostępnianiem jej jakiegokolwiek sposobu na nawiązanie kontaktu, absolutnie. I na pewno by go nie nadużywała. W żadnym wypadku. Chyba... Inaczej: nie planowała nadużywać zwyczajnie uważając to za kapkę zbędne, podczas gdy jakaś inna część dziewczyny zupełnie nie widziała w tym problemu. Ale był problem. Nawet, jak nie było problemu.
Niedawno wstała, a już czuła się kapkę zmęczona.

Trochę podobnie miało się powoli w przypadku Tsubaki. Nie rozumiała tego zafascynowania dziewczyną, która w zasadzie zdawała się jedynie interesująca przez osobę Hikariego w jej pobliżu. Meh... Z drugiej strony uwaga Nary dalej jakby nie było spoczywała na Kuramie, jaka to odpowiadała na pytania, więc może cała ta sytuacja z obgadywaniem Tsu nie była ostatecznie aż tak zła? Acz mogła być lepsza, to z pewnością. Nijak jednak nie zareagowała na szybkie podsumowanie dziewczyny w wydaniu jej rozmówcy - no bo w sumie nie miało to i tak związku z Waku - i dopiero na jego kolejne słowa uśmiechnęła się delikatnie. Tak. Dokładnie tak. No przecież mówiła, że takie bycie w kontakcie może być przydatne, prawda? Chociażby właśnie po to, by móc wspólnie pozbyć się takiej głupiej pijawki, jaka obecnie żerowała nomen omen na uwadze Shikō!
Tyle, że nie.
Uśmiech, jaki to przez moment pojawił się na jej licu zaraz po tym zniknął, jak ta tworzyła szerzej oczy i mimowolnie zbladła. Wstrzymaj konie, Wakuri. Coś tu nie grało. A nie grała jedna, bardzo ważna i istotna rzecz: przecież lubiła Tsubaki. No tak, tak. Nie bardzo podobało jej się rozmawianie o dziewczynie Hikariego, ale to przecież nie oznaczało, ze żywiła do niej o cokolwiek urazę! Ba! Była bardzo miłą, dobrą dziewczyną. Dużo bardziej sympatyczną niż Uchiha, jaki to również miał udział w ich rozmowie. Jak w ogóle mogła pomyśleć o tym, by chcieć jej się pozbyć? To zdecydowanie nie brzmiało jak ona. Nie zauważyła nawet, kiedy złapała się dłonią za własną głowę ściągając przy tym mocniej brwi jakby z nadzieją, że te bardzo niedobre myśli sobie pójdą same. Bo zdecydowanie nie były przyjemne i jedynie napawały ją obawami. Najpierw biblioteka, później chęć wysadzenia rezydencji, teraz myśl pozbycia się Tsubaki... Jakby nałożyć do tego obraz Salomona leżącego pod ostrzem dzierżonego przez nią miecza czy Ginro wycinającego sobie jelito, można by śmiało rzec, że po powrocie z Podziemi, umysł dziewczyny stał się mało przyjemnym miejscem do życia. Ignorując dreszcz, jaki to przeszedł na myśl o tym wszystkim po jej karku, kiwnęła jedynie głową jakby na znak, że słucha, chociaż nie do końca była pewna, czy dalej orientuje się w rozmowie. Ile jednak była w stanie kontynuować, tyle kontynuowała.
- Chyba się nie przedstawiała nazwiskiem... Wspominała jedynie, że należy do klanu, jaki wywodzi się z Konohagakure. I że posiada specjalne oczy, którymi była w stanie dostrzec całą tą zerodowaną chakrę w środku mnie. Chyba nawet mówiła, jak się nazywają... - zaczęła myśleć, próbując przebić się przez zwał myśli, jakie jasno mówiły, żeby wziąć już uciąć temat Tsubaki. - Byakugan, jeśli się nie mylę?
Odparła czując słaby, acz pulsujący i niezbyt miły ból głowy. Co nie przeszkadzało odbić rozmowy w lekko innym kierunku. Nie spodziewała się jednak odpowiedzi pytania na pytaniem i, tak szczerze powiedziawszy, na "jak myślisz" bardzo kusiło odpowiedzieć, że wcale. Nie chciała za bardzo myśleć. Nie wydawało się to, przynajmniej na tę chwilę, zbyt bezpieczne.
- W zasadzie to nie... oh. - rzuciła nagle, jakby odpowiedź w zasadzie wturlała jej się sama przed nos. No... tak. Mowa o posiadaniu niewiasty. A raczej nie był szczególnie ubrany. Teraz tak jakoś miało to nawet więcej sensu. - W taakim razie mam nadzieję, że nie przeszkodziłam... za bardzo. W Baibai jest tak okropnie gorąco, że nie szczególnie pomyślałam o... innej możliwości.
Machnęła luźno ręką. Chyba jednak przeszkadzała? Na pewno nie? A nawet bardzo dobrze, jeśli tak? Było z tego powodu troszeczkę głupio, co było widać po niezręcznym uśmiechu w towarzystwie jej bladych polików. Nie jej wina jednak. W końcu mówiła wczoraj, że przyjdzie, o! No a skoro o temperaturze mowa, to w zasadzie siedząc w marynarce chyba nie szczególnie wyglądała na osobę, której jest w Królestwie gorąco. Skołowana całą tą sprawą z Tsubaki, wspomnieniami z ostatnich kilku dni i "połączeniem kropek" sprzed chwili nie wiedziała, co zrobić z puszczonym jej oczkiem. Widziała. Odnotowała. Ponownie jej leciutko serduszko podskoczyło zadowolone, gdy część niej też ucieszyła się na ten prosty, ale jaki znaczący (napewno!) gest! Jej wcześniejszy niezręczny uśmiech zrobił się nieco mniej niezręczny, ale jakakolwiek inna reakcja z jej strony zapewne wymagałaby, żeby Kurama nie czuła się wrzucona w środek tornada. A takie właśnie sobie najwidoczniej krążyło w środku jej głowy, przewracając meble i terroryzując mieszkańców.

Chyba przydałby się sen. Taki porządny sen, a nie pseudo-sen, podczas którego znowu siedziałaby nad jakąś techniką. Może to przez to? Temat Hikariego pozwolił jej skupić się na czymś kompletnie innym, przynajmniej na moment. Nie była wielką fanką narzekania, bynajmniej. Nie mniej, Wakuri też była człowiekiem. Po części. I niektóre sytuacje zwyczajnie uznawała za mało przyjemne. Niby takie psioczenie na kogoś uważała za leciutko mało grzeczne ze swojej strony, jednak siedząc obok Nary nie wydawało jej się, by w tym wypadku było z tym coś nazbyt złego. Zdawało się bez większego znaczenia, o! No i nie musiała myśleć już o Tsubaki, co zdecydowanie było dużym plusem: dla Kuramy i dla Tsu. Swoją drogą zeszło na całkiem ciekawe pytanie: czy w zasadzie Nara jakkolwiek żałował całej tej wymiany? Koniec końców wyszła ona ze zwykłego nieporozumienia, to też finalnie chyba nie dostał tego, o co mu chodziło. No, ale dostał coś innego. Słuchała o całym tym "nieograniczonym potencjale", który brzmiał fajnie do momentu uświadomienia sobie, jak Wakuri niewiele umie i może, jak i o DNA po czym nie mogła odgonić od siebie myśli, że w całej tej wyliczance czegoś brakuje.
- ...niezgorsze towarzystwo? Przyjaciółkę? - dodała od siebie, z każdą propozycje przechylając się nieco bardziej w bok, nim na powrót wyprostowała się. - Co prawda pamiętam cały ten wywód, że jak się wie co potrafią Kurama, to nie bardzo chce się z nimi kolegować, ale na pewno nie mogę liczyć na bycie jakimś wyjątkiem od reguły...?
Zapytała z kapką nadziei w głosie. W końcu nie była szalona. I obiecała nie używać iluzji bez potrzeby. Co mu szkodziło? Zwłaszcza, że DEFINITYWNIE się kolegowali. Jedyny problem był w tym, że w przypadku Nary, rzeczy najlepiej było mieć "na piśmie". Albo chociaż wypowiedziane głośno i wyraźnie na głos, bez żadnych "ale" czy "może"! Niewiele jednak było trzeba, by dziewczyna uniosła brew, patrząc na mężczyznę z czymś pomiędzy zmęczeniem, a drobnym rozczarowaniem. Nie, żeby nie powiedział niczego, co do tej pory powiedziane nie było, no ale... naprawdę?
- Zaczyna mnie chyba trochę niepokoić to, ile osób z łatwością mówi o potencjalnym pozbyciu się mnie... - i że jeszcze nie byłoby mu przykro? Kurama mu trochę w to wszystko nie wierzyła, chociaż nie kwestionowała faktu, że pewnie w najgorszym wypadku skończyłby jej żywot. Śmieszna sprawa, bo były przypadki, w jakich ta myśl była nawet pocieszająca. - Chociaż może to i lepiej... W każdym razie, mi pewnie byłoby smutno gdybyś nagle umarł. Albo coś ci się stało... Także najlepiej nie rób tego. Żadnej z tych rzeczy, jeśli można prosić.
Odparła spokojnie, posyłając mu pogodny uśmiech. No, jak jego nie-ginięcie będzie się musiało wiązać z jej śmiercią, to trochę słabo. Generalnie mając do wyboru zginąć, albo nie zginąć, wolałaby nie umierać. Ciężka sprawa generalnie i chyba dopóki takiej sytuacji nie będzie, to i się nie dowie, czy rzeczywiście byłaby z takim rozwiązaniem w porządku. Może? Może nie? Gorzej, że pewnie cała reszta załogi tego okrętu by była niezadowolona.
- Swoją drogą, to całkiem... smutne podejście. Praktyczne, nie powiem, ale czy takie poczucie, że koniec końców możesz liczyć co najwyżej na siebie, nie jest męczące? Takie izolowanie się... nie wiem. Wydaje mi się, że chyba lepiej i szybciej robi się rzeczy z osobami, jakie się lubi, niż z takimi, którym się nie do końca ufa i jest się gotowym ich szybko pozbyć w razie potrzeby.
A tym bardziej, jeśli te osoby mają podobne podejście i mogłyby chcieć pozbyć się jego. No, ciężki temat. Nie, żeby jego metodologia nie była logiczne, czy zaliczała się do złych. Zwyczajnie inna od tej, w jaką wierzyła Kurama, przez co ciężko jej było jej to wszystko pojąć. Może kwestia w różnicy doświadczeń? Albo sile? Waku definitywnie musiała bardziej polegać na innych, może to było powodem? Kwestia mapy zdawała się być równie szybko zamknięta, co pojawiła się "na stole". Dość... dziwne z resztą. Zdawał się raczej dość poruszony wcześniej jej pomyłką? Z drugiej strony zaczynała mieć wrażenie, że może przepraszanie za rzeczy nie ma w szerszym świecie większego sensu. Hikari nie bardzo zdawał się przeprosinami przejęty, Nishimaru też. Salomon bardziej chyba przychylniej na nie spojrzał, jednak chyba dalej podchodził do dziewczyny z dystansem. A Shikō? Miał je gdzieś. No cóż. Wzruszyła tylko ramionami, nie ciągnąc wątku. Bo nie było czego.

Czy domysły Shikō były mniej trafne od tych jej? Ciężko powiedzieć. Pewnie mogło coś w nich być. Z drugiej strony jej teoria nawet zgrywała się z tym, co do dowiedziała się od Hikariego i Salomona. Nie mniej, nikt nie powiedział, że oboje mogą nie mieć racji: Saba może być powodem, dla którego cała ta energia jeszcze jej nie zabiła. A energia, sama w sobie, powodem istnienia Saby. Nie przerywała mu jednak, zamiast tego słuchając. Po czym ponownie coś w nią uderzyło. Takie nieprzyjemne uczucie, że coś naprawdę było nie tak.
- Oszalałe, huh... - mruknęła cicho pod nosem. No, a ona była w połowie Cieniem. Odkąd wyszła z Podziemi rzeczy zdawały się "nie takie". Jak nie Sukatsu mieszający w jej głowie, to ten dziwny odruch, nie wiadomo skąd i dlaczego. Jakaś dziwna nienawiść do ognia i miłość do postawienia czegoś w płomieniach. I teraz jeszcze Tsubaki... W tym wszystkim zignorowała prychnięcie Kujahy, bardziej zaabsorbowana czymś zupełnie innym niż jej niezadowoleniem. Które mogła swoją drogą wyrazić sama. Miała ku temu narzędzia, sama nawet jej je dała. Z jej pomocą, ale jednak!
- Hm... Nie wydaje mi się, bym nie była w stanie w pełni ich kontrolować. Prędzej bym powiedziała, że jest to na tyle inne od tego, co byłam w stanie do tej pory, że musiałabym pomyśleć, jak najlepiej te zdolności wykorzystać. Nie są na tyle... prostolinijne jak rzucenie jedną czy dwoma kulami ognia.
Wyjaśniła spokojnie, a chociaż wiedziała, że pewnie dałoby radę jeszcze więcej z nich wydusić, tak sama kontrola póki co nie wydawała się ciężka. Co prawda początkowo to nawet chyba jednej czy dwóch użyła zupełnym przypadkiem, ale miała wrażenie, że po kilku próbach gdzieś "po drodze" wiedziała, o co w tym wszystkim chodzi. Na jego pytanie tymczasem kiwnęła głową. Owszem. Serio. Kumo no Kuni. To powiedziała. Dokładnie. Drugie zaś? Jeszcze lepsze od poprzedniego.
- To jest bardzo dobre pytanie. Otóż: nic. Przynajmniej jeśli mowa o mnie. - uśmiechnęła się niezręcznie. To chyba nie brzmiało jak najlepsze zaproszenie na pochillowanie w kraju kanibali i płatnych morderców. - Nie mniej, Saba-chan uznała, że chce zwiedzić trochę świata i samodzielnie wybrać miejsce. Zwłaszcza, że będąc uwiązana do mnie, nie ma możliwości pójść sama gdziekolwiek. Osobiście wakacje mi potrzebne nie są, ale w ramach umowy uznałam, że czemu nie? Może być ciekawie. Z tym, że nie musi. Nie wygląda na to, by było tam szczególnie cokolwiek interesującego czy okazje do ładnych widoczków. Z drugiej strony jestem pewna, że gdybyś z nami ruszył, ciekawie byłoby bez względu na to, na co trafimy. Przy odrobinie szczęścia wpadniemy na jakiś dawno ukryty skarb, albo znowu wyniesiemy z jakiejś stolicy kilka ryo więcej.
Uśmiechnęła się szerzej dobrze wiedząc, że kto jak kto, ale ona wiedziała, jakimi argumentami przekonać Nare. Tak jej się wydawało przynajmniej. Z resztą, przygoda z Kuramą i Cieniem. No przecież to brzmiało jak masa świetniej zabawy. A jak jeszcze Saba będzie się boczyć tak, jak teraz, to nawet nie wydawało jej się, by była szczególnie irytująca. Jeszcze tego by brakowało, by zabierała sobą całą uwagę, prawda?

Kiwnęła głową. Dokładnie tak. Zbyszek. I jak najbardziej, Alter Ego, jeśli tak wolał go nazywać. I ponownie kiwnęła głową. Zgadza się, nagiąć umowę. Owszem. Wygląda jednak na to, że jej ostrzeżenie nie miało większej wagi dla Nary, jaki zdecydowanie zdawał się zaciekawiony tym, co też uknuła Kurama. Nawet, jeśli nie bardzo miało to już sens.
- Nic szczególnie wielkiego, tak sądzę. Myślałam o tym, by odłożyć w czasie dopełnienie umowy. Do momentu, aż będę mogła spróbować porozmawiać ze Zby... um, moim Alter Ego i dojść do jakiegoś zadowalającego porozumienia mając jako jeden z argumentów fakt, że uszanowałam jego prośbę. Do tego momentu, przynajmniej. - dość... proste. I nie szczególnie gwarantujące sukces, ale w jej przypadku równie dobrze mogła próbować łapać się wszystkiego. - Jak sam jednak zauważyłeś: umowa to umowa. Gdybyś nie zgodził się na to, wtedy miałam plan zastępczy. A plan zastępczy zakładał, że zwyczajnie oddam ci trochę swojej krwi. Wzięłabym odpowiedzialność za to na siebie i najwyżej spróbowała inaczej podejść do rozmów. Tylko, widzisz, nie oddałam ci krwi. Sam ją wziąłeś. Trochę ciężko przekonywać kogokolwiek, że ktoś wbijający mi bez ostrzeżenia kawałek metalu w ciało jest na tyle w porządku osobą, by w razie potrzeby jej nie niepokoić.
Wyjaśniła spokojnie, chociaż miała wrażenie, że Nara mógł mieć drobny problem z konceptem załatwiania spraw zwyczajnym byciem miłym. Co jak Wakuri nie przeszkadzało, tak Zbyszek zdawał się być naprawdę ciężkim przeciwnikiem. I to takim, gdzie argument o treści "ten pan uratował nam życie" nie bardzo wszystko załatwiał. - Nie mam jednak pomysłu na alternatywę. Wiem za mało o tym, cokolwiek robisz. Nie znam się na tworzeniu specyfików, ani tym bardziej nie wiem, czy dałoby się czymkolwiek zastąpić krew, jaką chcesz. Mogę pomyśleć, ale nie wydaje mi się, bym na coś wpadła. - dodała, nie chcą też w tej kwestii zostawić niedopowiedzeń. Wakuri znała się na mieczach, a chociaż to również można było podciągnąć pod miecze, tak zwane miecze w butelce, tak... no, nie jej specjalizacja, niestety. Nalawszy sobie alkoholu, praktycznie od razu upiła go nieco z czarki, nim zwróciła butelkę.
- Jeśli dobrze pamiętam, z tak... "pozytywną" Kuramą również się nie spotkałeś, zgadza się?
Uniosła zadowolona kącik ust. Chyba była przez to jeszcze trochę bardziej wyjątkowa. Bardzo dobrze. Co więcej sprawiało, że nie szczególnie czuła się zrażona potencjalnymi niepowodzeniami jej innych krewnych. Koniec końców, Wakuri to Wakuri. No i była pewna, ze Zbyszek jest wyjątkowy. Bo był jej. Co swoją drogą jest całkiem zastanawiające: skoro Alter Ego to część Kuramy, to czy każda Kurama nie powinna mieć relatywnie łatwo się dogadać z częścią siebie? Huh, ciekawe. Coś, co koniec końców i tak pewnie sprawdzi. No a skoro o Kuramach dalej mowa, na twarzy Wakuri pojawiła się drobna konsternacja.
- Nie wydaje mi się, żebym była szalona. Jesteś pewien, że to się uda?
Dopytała zaciekawiona, zupełnie ignorując stan swojego umysłu. Nie dlatego, że nagle wszystko było w porządku - chociaż po powrocie z rozmową na tematy wakuripodobne miała wrażenie, że ten nieco się uspokoił - ale przez to, że nie do końca powiedziałaby, że jest szalona. Bo może to zmęczenie. Może jeszcze nie zeszło z niej w pełni cokolwiek, co zrobił w Podziemiach Sukatsu. Nie wiedziała, naprawdę. Tymczasem "bycie szaloną" brzmiało jak coś całkiem poważnego. Stopniowo przechodzili też od wątku, do wątku. I takim oto sposobem, skoro o Podziemiach i Sukatsu mowa: oto temat Podziemi. Bez Sukatsu.
- Mój przyjaciel i współpracownik, Ginro. - odparła krótko, co by nie było wątpliwości, o kim mówi. W sumie żadnych wątpliwości pewnie to nie rozwiewało biorąc pod uwagę, że Nara pewnie nie wiedział, o kim mówi. No, ale to jeszcze się obu panów ze sobą pozna, bez problemów! - Daj znać, kiedy tobie pasuje najszybciej ruszyć i myślę, że damy radę się dostosować.
Dodała jeszcze, oddając właściwie kwestię daty ich wypadu w jego ręce. Dziewczynie było to całkowicie obojętne, chociaż wolałaby zejść w jakieś zimniejsze rejony szybciej niż prażyć się w słońcu stolicy. Nie szło jednak nie zauważyć drobnego zawodu dziewczyny na uzyskaną odpowiedź. Odpowiedź w kwestii siły, nie Podziemi samych w sobie. Zdawała się przez krótki moment nad czymś myśleć, po czym przechyliła głowę.
- Brzmi problematycznie. Zwłaszcza ostatnie. - zauważyła ciut krytycznie, zastanawiając się jeszcze nad czymś, nim w końcu kiwnęła głową. - Ale chyba w takim razie mam jednak powód, by jechać do Kumo no Kuni. A jeśli rzeczywiście nie masz nic ciekawszego do roboty, to tym bardziej zapraszam.
Odparła w końcu z większą werwą. Skoro tak sprawa wygląda, nie było sensu specjalnie narzekać. Zamiast tego lepiej było skupić się na tym, co rzeczywiście może wykorzystać, by póki co zrównać się siłą z "tatą". Podróż do Kraju Chmur brzmiało właśnie jak taka rzecz. Zdecydowanie nie kreowała się jako bezpieczna wycieczka, także chyba się nada jako jakieś "wyzwanie". Nie był to jednak koniec, absolutnie! Była bowiem ostatnia rzecz, pytanie, jakie to padło ze strony dziewczyny i jakie najwyraźniej było również, jak kilka wcześniejszych, z tej kategorii, jakich ten zdawał się nie spodziewać. Skoro zaś mogła bardziej mu się przyjrzeć, to skorzystała. Tylko czy w sumie takie gapienie nie było serio niegrzeczne...? No, cóż. Nie wyglądało na to, w żadnym momencie jak jest w pomieszczeniu, by jej obecność czy cokolwiek, co robi, mu przeszkadzała - i dobrze - to też najwidoczniej nie było z tym jednak nic nie w porządku?
- Bardzo ładny. - stwierdziła po chwili uśmiechnięta. Bo w sumie był ładny. Nie bardzo miało być w nim cokolwiek nie ładnego zwłaszcza, że mowa o kwiatku. - Wygląda trochę jak krokus. Albo jak są krzewy z takimi kwiatami w kielichy. Też podobne, tylko nie pamiętam nazwy. Nie wiem tylko, czy rosną w górę... chyba w dół raczej. - ani przy wodzie. Skoro fale, to może to jakiś morski kwiatek? No, Wakuri na roślinach się znała tak średnio. Część widziała, a większości nazw nie znała. Było też pewnie sporo, jakich nie widziała i nawet nie wiedziała, że istnieją. Przeniosła też w końcu wzrok z tatuażu na Shikō
- Lubisz rośliny? Albo kwiaty? - dopytała zaciekawiona, no bo skoro ma taki tatuaż, to chyba lubi. W zasadzie Wakuri też lubiła pomimo zupełnego nieznania się na nich. Nie mniej wiedziała, że są ładne i kolorowe. Są też mniej ładne i mniej kolorowe, ale często mają też jakieś śmieszne właściwości. O, albo są też na przykład mlecze. I mlecze są super, bo zamieniają się w dmuchawce. No a kto nie lubi dmuchawców?
Ostatnio zmieniony 04 lip 2023, 22:54 przez Kurama Wakuri, łącznie zmieniany 16 razy.
► Pokaż Spoiler | Pasywne zdolności & pieczęcie oraz unikaty
Zdolności pasywne- z wyjątkiem atutów i biegłości
Pieczęcie
  • Kin'in - pieczęć umieszczona na grzbiecie prawej dłoni. Normalnie niewidoczna. Niweluje niechęć ludzi w stosunku do Wakuri spowodowanej przez jej zerodowaną chakrę. Nie działa na zdolności sensoryczne i postrzegania chakry.
  • Hiraishin no Jutsu - pieczęć na kraku nałożona przez Shikō.
Unikaty
  • Garahaddo no Kōkei-sha - naszyjnik z zamkniętą duszą Galahada. Tłumi częściowo negatywne skutki części wad mentalnych.
► Pokaż Spoiler | Ekwipunek na fabule
Tis not much, but it's an honest work
Na plecach:
  • Wielki zwój z mapą Podziemi Baibai (WIP)


Na szyi:
  • Dłuższy, imitujący złoto łańcuszek z chakrą Shikō do Gentōshin no Jutsu, a na nim:
    • pierścionek z czarnym kryształkiem (Połączony Kagayaku Rantan z: Uchiha Hikari)
    • niewielkich rozmiarów czarny koralik (Połączony Kagayaku Rantan z: Dōhito Midoro)


Prawa kieszeń:
  • Mały zwój [Naginata [2] ]
  • Kunai x1
  • Mitsurugi Kunai x2


Ukryta wyrzutnia kunai [prawa ręka]
  • Kunai x1
Lewa kieszeń:
  • Mitsurugi Kunai x3


Czarna, skórzana torba biodrowa
  • Średni zwój [Prowiant, ubrania na zmianę, rzeczy codziennego użytku]
  • Średni zwój [Wypakowany alkoholem z biesiady w Baibai]
  • Średni zwój [Bombka dymna x5 | Bombka świetna x5 | Krótkofalówka x1 | Notka Wybuchowa x4]
  • Średni zwój [Warming Shot x3 | Lokalizator}
  • Średni zwój [Wypakowany przekąskami z biesiady w Baibai]
  • Średni zwój [20m Bandaża | 6 lodów z podwójnym patyczkiem]
  • Kunai x3 [w tym jeden z Wybuchową Notką]



Obrazek
Awatar użytkownika
Tora
Posty: 2767
Rejestracja: 27 kwie 2021, 15:24
Ranga dodatkowa: Główny Moderator Techniczny
Discord: Tora#0227
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:
Techniki:

Re: Rezydencja Sakamoto

Skarby w ciemności暗闇の中の宝物
Tura5/?
Zdecydowanie dyskusja z Shikō mogła przyprawiać o zawroty głowy. Czasami jego pytania mogły zdawać się tak bez sensu, jakby zadał je wręcz od niechcenia. Albo się migał od sensownej odpowiedzi. A to na pewno nie podobało się Wakuri, która chciałaby, by jej rozmówca najlepiej w każdej chwili był na jej wezwanie. No może nie do końca. Ale im częściej Kurama mogłaby być w centrum jego uwagi tym lepiej, prawda? Tak czy inaczej wyjaśniała mu to wszystko jak dziecku, a mężczyzna zdawał się być kompletnie obojętny na jej słowa. Może faktycznie nie uważał dawania hybrydzie możliwości kontaktu za coś faktycznie opłacalnego? Jedynie wzruszył ramionami, być może nawet w pierwsze kolejności planując olać tę kwestię. Najwyraźniej jednak się rozmyślił. Dobrze dla niego. Co to za próba ignorowania Wakuri!
-Zastanowię się. Jak uznam, że warto, to coś się wymyśli. Chyba, że sama masz jakiś pomysł. - stwierdził lekko lekceważąco, możliwe, że podważając wiedzę Kuramy.
Ale raczej nie. Przecież z nią rozmawiał. Chcąc nie chcąc musiał się skupić na jej słowach. Gdyby tego nie robił to w sumie ciekawe jak jego ciało by pachnęło, gdyby zaczęło się palić. Może jak kurczak? Albo wieprzowina, patrząc jaką był świnią, nie chcąc dać jej kontaktu?
Rozmowa o Tsubaki była... meh. Niby dobrze, że wciąż ta rozmowa była pomiędzy Wakuri oraz Narą, jednak niedobrze, że dotyczyła kogoś innego. Ta uwaga była ulotna. Jakby wręcz taka... iluzoryczna. A tym samym - nie tak satysfakcjonująca, jak mogłaby być w rzeczywistości. Choć jednocześnie podsumowaniem tej pierwszej części wypowiedzi było to, że... przyznał jej rację! Uśmiech pojawił się na jej twarzy, być może spotęgowany wizją tego, co z atencyjną pijawką mogłoby się stać, jednak szybko zniknął. Zniknął, zamienił się miejscami z pewnego rodzaju obawami, przerażeniem. Czy Kurama pozostawała sobą? Wciąż tą samą osobą? Istotą? Złapała się za głowie, czując jak ślina zbiera jej się w ustach. Nawet Shikō, rozluźniony i nie zdający się przejmować za bardzo czymkolwiek, spojrzał na nią, lekko unosząc lewą brew.
-Co jest? - zapytał, chyba dostrzegając te pewne niuanse w zachowaniach dziewczyny, których wcześniej świadkiem nie był. Jej dwoistość, której wcześniej, poza Zbyszkiem, nie miała.
Była świadoma tego, że lubiła Tsubaki. Na pewno na jej pogrzebie by płakała. Nieważne czy z przyczyn naturalnych, z przyczyn spontanicznego samozapłonu (w ogóle bez ingerencji Wakuri, naprawdę), czy z powodu miecza na naprawdę długiej rękojeści (popularnie zwanego naginatą) wbitego w jej plecy. Tylko dlaczego się pojawiły te myśli? I dlaczego chciałaby być przy kremacji jej ciała? Nie wiedziała. I możliwe... że to właśnie było w tym wszystkim najbardziej przerażające. W końcu jednak próbowała kontynuować wątek, a Nara, choć przyglądający się z podejrzeniem, ale zarazem dziwną fascynacją w Kuramę, także odpowiedział.
-Ach, Byakugan. Hyūga Tsubaki. - powiedział podejrzanym tonem, a na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech. Cóż one jednak znaczyły? Nie wiedziała.
Był także inny temat. Temat koleżeństwa i świętowania, temat towarzystwa. Tego, o czego brak pracownica Hanesawy podejrzewała jej jeszcze nie do końca ubranego rozmówcę. Przeprosiła za "przeszkodzenie", na co jedynie machnął ręką.
-Nie ta, to inna. - odpowiedział bez większego przejęcia, zupełnie jakby gadał o czymś zanadto popularnym. Przynajmniej dla niego.
Ale jak miło, że przerwał swoje intymne spotkanie na rzecz Wakuri. Tak jak być powinno. Nawet, jak jej wyraz twarzy zdawał się być w pierwszej chwili zakłopotany w rzeczywistości czuła się szczęśliwa. Była ważniejsza od jakiejś lafiryndy. To, jak bardzo zwracał uwagę na Kuramę było ważniejsze od jakichś pokus cielesnych. Przyjemna, mentalna dłoń połechtała jej ego, gdy sobie to uświadomiła. Nie musiała z nim spać, jak jakaś pospolita ladacznica, by zwrócił na nią uwagę. Była dla niego czymś więcej niż porcją mięsa na sprzedaż, na zatracenie. Była osobą, z którą chciał rozmawiać. To ona była wyżej w tym łańcuchu pokarmowym atencyjnym.
Seria wypowiedzi związanych z wymianą, handlem ludźmi oraz potencjalnymi zyskami Nary skończyła się pewnym pytaniem ze strony Wakuri. Lekko wygiął prawy kącik swych ust w delikatnym uśmiechu i skinął głową.
-To się okaże. - odparł może tajemniczo, może raniąco, zanim nie sprecyzował -Na razie jednak narzekać nie mogłem. - przyznał z tym dziwnym wyrazem twarzy, zanim lekko nie spoważniał, uważnie wbijając w Kuramę swoje spojrzenie. -Czy Salomon mógł być tego pewny? Nie mam gwarancji, że w przyszłości, podobna sytuacja się nie wydarzy, prawda? - zapytał retorycznie, ponownie upijając sake z czarki. -Na pewno jesteś w tak wyjątkowej pozycji, że nie dałem ci się wysadzić o drzwi mojego pokoju. - dodał, być może ponownie łechtając jej spragnione uwagi ego. Wzruszył jednak ramionami na jej słowa o "pozbyciu się jej" -To nic osobistego. Tylko wyszkolenie. - jakby miało ją to pocieszyć. Choć na jego twarzy po chwili wymalowało się zdziwienie. Nawet ,jak tylko na krótką chwilę. -Heh, miło to słyszeć. - odparł jakby od niechcenia.
Nawet nie wiedziała czy faktycznie było mu miło, czy po prostu rzucił to od niechcenia by tylko ten temat zakończyć. Strasznie ciężko go odczytać. Choć niby jasno przedstawił zasady, którymi się kierował, a więc powinno być łatwiej go rozczytać, tak jego mimika twarzy często stanowiło ogromną zagadkę. A Wakuri nie mogła sobie darować wypowiedzi w tym temacie. Ponownie wzruszył ramionami.
-Nie myślę nad tym. - odparł bezemocjonalnie, ale jakże pasująco do charakteru. -Jeśli robi się tylko dla siebie, dla swoich obecnych potrzeb i niczego więcej to nie ma się nad co narzekać. - odparł, choć może faktycznie było tu smutne. -Więc możesz uznać, że po prostu się przyzwyczaiłem. - podsumował.
A może smutniejszy był fakt, że Nara nawet nie był w stanie się zorientować, jak jego życie przybrało smutny wyraz. Było to coś, co być może tak wyjątkowa (na pewno) dla niego osoba jak Wakuri go uświadomi, a on, z wdzięczności, będzie zwracał na nią uwagę przez każdą następną sekundę jego życia.
Rozmowa przeszła też bardziej na temat Saby jej egzystencji, a to sprawiło, że Wakuri zaczęła myśleć o samej sobie i temu, co się z nią działo, gdy opuściła podziemia Baibai. Sytuacja ta była dziwna, nieciekawa, niekomfortowa, a jednak tak realna i na swój sposób "poprawna", że Kurama mogła się obawiać o swoje "ja". Nara wypowiedział swoje zdania i opinię, a sama pracownica Hanesawy wkrótce także się wypowiedziała, pokazując kilka kart, które miała na ręcę. I to sprawiło, że stało się dla niej coś niezwykle... miłego. Shikō uniósł lekko brwi, a w jego oczach dało się dostrzec zainteresowanie.
-Hmm... naprawdę masz w sobie coś wyjątkowego. - mruknął cicho, jakby jedynie na głos myślał, zanim nie podniósł głosu, jakby sobie to wszystko układał w głowie -Z drugiej strony jesteś hybrydą. Może to być dla ciebie naturalne. - co już było mniej miłe. Komplementy były lepsze niż zwyczajne ich "odsuwanie" na bok.
Ale egzystencja Kajuhy sprawiła, że ich dialog ruszył też w innym kierunku. W kierunku wycieczki do Kraju Chmur. Kapelusznik definitywnie nie był fanem tego pomysłu, co już wcześniej zaznaczył, jednak pozwalał nadal Wakuri się wypowiedzieć. Tak w sumie wychodzi z kultury. Mążczyzna złapał się za głowę, możliwe, że lekko załamany logiką, jaką Kurama mu przedstawiła.
-Nie powiedziałbym. - odpowiedział powoli, raczej zmęczony niż przestraszony przedstawioną mu wizją i jej konsekwencjami. -Wiesz co się stało, gdy ninja przybyli na Nowy Kontynent? - zapytał, choć nawet nie czekał na odpowiedź dziewczyny. -Ci, którzy zawitali do Kumo no Kuni zostali zabici i nabici na pal, jak zwykłe znaki ostrzegawcze. Zapewne większość z nich to byli idioci bez cienia siły, ale to nie jest przyjazny kraj. Słyszałem, że nawet ich Daimyō jest jedynie pozorantem. Ba, prawdopodobnie ma gorzej niż ten z Hana no Kuni. Z tego co wiem, może być obiektem doświadczalnym dla tamtejszych, prawdziwych władców. - zaczął jej opowiadać o tym, co wiedział. -To kraj bez cienia moralności czy honoru. W takim miejscu ciężko grać na ludzkich uczuciach. - więc może chodziło tutaj o to, że sam Nara nie miał za bardzo jak manipulować innymi? Lub, jak zapewne Hikari by uznał, nie lubił kraju ludzi podobnych do niego samego. -Słyszałem też jedno powiedzenie z tym krajem związane. "W Królestwie Kupieckim wszystko kupisz. W Kraju Chmur wszystko załatwisz." Jeśli wiesz, co mam na myśli. - powiedział poważnym tonem, być może szukając jakiegoś powodu, dla którego on, miałby się tam udać.
-Rezygnujesz z wiedzy... "ojcze"? - głos, który dobiegł zza Kuramy należał do Saby.
Ostatnie słowo było wypowiedziane z taką pogardą i irytacją, jakby wręcz nabijała się z tego, co wcześniej Shikō powiedział. Kapelusznik jednak nie wyglądał na przejętego.
-Oh? - rzucił leniwie, spoglądając na cienia, który był za Kuramą. -Ty jesteś ta... Saba-chan? - rzucił, a kąciki jego ust wygięły się w uśmiechu politowania.
-Saba'kujaha. Przynajmniej na razie. Może wybiorę coś ciekawszego w przyszłości. - odparła, poprawiając swoje długie, ciemne włosy.
-W tak dziwnym kraju ciężko o przydatną wiedzę. Ty możesz z Wakuri się tam udać. Co mi do tego? - czyżby zaczęły się jakieś dziwne negocjacje?
-Uwierz mi, twoja obecność na tej wyprawie jest zbędna. Tylko oprawcy lubią się gromadzić. - stwierdziła bez większego przejęcia. Tylko co w tym wszystkim miałaby Wakuri do dodania? Jeśli cokolwiek.
Nawet, jak mieli dodatkową osobę w rozmowie, tak Wakuri dała radę wyjaśnić, co miała na myśli przez nagięcie umowy. Kajuha w tym czasie chodziła po pokoju, uważnie go oglądając, a nawet siadając na łóżku i... lekko się na nim "bujać". Również lekki uśmiech pojawił się na jej twarzy, gdy dostrzegła wszystkie pułapki przy drzwiach. Nic jednak z tym nie zrobiła. Przynajmniej jeszcze. Shikō w tym czasie zdawał się nie zwracać na nią większej uwagi, jedynie popijając sobie od czasu do czasu sake i korzystając z bogato zastawionego (dzięki Kuramie) stołu. Mogła jednak dostrzec, ze od czasu do czasu jego oczy na krótki moment wędrowały w kierunku Saby. Ale wraz z tłumaczeniami - zaczęły się też pytania.
-Prośbę? - zapytał niezwykle lakonicznie, po czym lekko się uśmiechnął i skinął głową. -Coś w tym jest. - więc faktycznie - negocjacje były krótkie. No i sprawiły, że mężczyzna się chwilę zamyślił. -Cóż, moja logika wychodzi z przeszczepów. Krew jest najprostsza. Na upartego można wziąć tę strzykawkę i wbić ją w kogoś innego. Jeśli jednak by mi się udało, możliwe, że zwykła wizyta u fryzjera i garść twoich włosów byłaby odpowiednim zastępstwem. Lub paznokcie. Lub naderwany naskórek. Cokolwiek z twoim DNA. - o cokolwiek chodziło z przeszczepami, temat zdawał się być chyba bardziej skomplikowany.
Ponownie - skinął głową, niemo zgadzając się z tematyką "pozytywnej Kuramy". Krótki temat, który nie wymagał chyba większej uwagi, w przeciwieństwie do szaleństwa. Tutaj Nara ponownie kiwnął twierdząco głową, a nawet lekko się uśmiechnął.
-Wedle mojej wiedzy jest to jak najbardziej możliwe. Normalni ludzie nie mają alter ego. A przeszczepy nie są czymś nowym w świecie ninja. - wyjaśnił, prawdopodobnie uznając, że pracownica Hanesawy ma więcej wiedzy, niż w rzeczywistości. -Możliwe efekty związane są z sepsą, zakażeniami, śmiercią, co i tak jest bardzo dobrym wynikiem. Najlepszy efekt - tymczasowe szaleństwo, głosy w głowie, choroby psychiczne. Jak ty i całe to twoje mentalne przedszkole. - odparł z lekkim uśmiechem.
Saba w tym czasie zaczęła "opukiwać" łóżko i dalej chodzić po pomieszczeniu. Usiadła naprzeciwko lustra, spoglądając na siebie bez większych emocji i lekko przekręciła głowę. Prawą ręką sięgnęła przed siebie i dotknęła odbijającej powierzchni. Lekko zabrała dłoń, jakby spłoszona i... znów lekko się uśmiechnęła. Poprawiła włosy, choć chyba w odbiciu lustra obserwowała dwójkę dyskutantów, gdy wrócili na temat eksploracji podziemi. Przedstawiła z imienia swojego współpracownika, a Nara się chwilę zastanowił nim... nie uśmiechnął się lekko. Podejrzanie się uśmiechnął.
-Niech będzie. - podsumował -To jak skończymy rozmowę wyteleportuję cię poza pokój, zdemontuję pułapkę i za godzinę się po ciebie zjawię. Ogarnij go do tego czasu. - krótkie polecenia, ale chyba... ruszali na przygodę!
Wkrótce też Wakuri dowiedziała się, jak może stać się silna. Brzmiało to problematycznie. Nara jedynie westchnął na te słowa. Prawdopodobnie podobne wyzwania mogła sobie stawiać w innych miejscach na świecie. Nie skomentował tego jednak werbalnie, być może uznając, że temat wyjazdu do tego kraju został zamknięty (lub dopiero zostanie - przyp. autora) trochę wcześniej w ich konwersacji. Pozostał więc jeden temat. Temat tatuażu. Dziewczyna mogła mu się przyjrzeć, co może byłoby niegrzeczne, gdyby nie spytała. Jednak skoro sam jej pokazał? Było chyba ok, prawda? Głośno wypuścił nosem powietrze, na całe te wypowiedzi Kuramy, jedynie odpowiadając na jej ostatnie pytania jednym słowem.
-Niezbyt. - nawet nie angażując się w jakieś szersze wytłumaczenie. Przynajmniej na początku. Po chwili westchnął i jednak dodał, choć pierwsze wrażenie mogło być lekkim szokiem. -Po prostu był okej i stwierdziłem, że może być. - co wciąż było ciekawym powodem do posiadania tatuażu.
Info od MG
Jak za rangę C Ikiryō no Tatari: Tenchi Kaibyaku koszt
Ostatnio zmieniony 12 lip 2023, 1:17 przez Tora, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Kurama Wakuri
Posty: 601
Rejestracja: 07 sie 2021, 23:24
Ranga: Cywil
Ranga dodatkowa: Hanesawa's Workshop Manager
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Rezydencja Sakamoto

Może gdyby Wakuri dłużej znała Shikō, dużo prościej szłoby zrozumieć jego tok myślenia. Na tę chwilę zaś? Czuła się niczym podstawiona przed ceglanym murem, na który z niewyjaśnionych przyczyn nie działa buldożer czystej, żelaznej logiki. Zmienił zdanie, to prawda, jednak "zastanowię się" wcale nie stało tak blisko "to świetny pomysł, zróbmy to", jakby Kurama tego chciała. Nie w przypadku Nary. Zapytał jednak Wakuri o pomysł, a chociaż jego ton wcale nie zapowiadał, by spodziewał się odpowiedzi, paradoksalnie jakiś miała. Tak jakby. A skoro miała, mogła w całości zignorować sposób, w jaki rzucił ostatnie słowa. I przy okazji spróbować zignorować bardzo niebezpieczną, dla obu stron z resztą, myśl, jaka to z całego niezadowolenia wykiełkowała w jej umyśle. Czy brak kontaktu to naprawdę powód, by próbować zranić własnego przyjaciela? Na pewno nie. Ale tak. Ale nie. Na pewno nie, ale... Nie, definitywnie powinna skupić się na czymś innym.
- Jeden, tak sądzę. Tylko jak to się nazywało... - splotła przed sobą ramiona, próbując wygrzebać z pamięci wszystkie te nazwy, jakie to były rzucone na bankiecie. Z resztą rozmawiała o tym z kim? Midoro? Hikarim? Obojgiem? - Wiem, że jest takie Ninjutsu... Tylko jak ono miało... - to było BARDZO DUŻO myślenia. Nie dość, że nie wiedziała, jaka to była technika, to nawet ostatecznie ściągając brwi nie była pewna, czy ktokolwiek powiedział jej nazwę. A nazwy technik ninja stanowiły coś, co umysł Waku przyswajał z drobnym trudem. Ostatecznie jednak westchnęła ciężko. - Nie pamiętam. Ale pamiętam, że chodziło o to, że jak ma się dwa przedmioty, to można przelać do jednego chakrę i drugi zaczyna się świecić. I chyba łączyli to jeszcze z jakąś inną techniką, z hologramem?
Której, rzecz jasna, nazwy też nie mogła sobie przypomnieć. Żadnej z tych technik nie znała, bo jak? Fakt, że była mocno upośledzona w praktycznie większości dziedzin shinobi raczej nie było czymś, czym miała kiedykolwiek okazję się pochwalić. O ile w ogóle by chciała.

Cokolwiek działo się z Wakuri, było rzeczą relatywnie nową i całkiem niepokojącą. Nic też, co chyba mogłaby na dłuższą metę ignorować i jakoś ukryć. Jak pomysł, poniekąd kuszący z resztą, z zamienieniem Nary w chodzącą pochodnie należał do tych martwiących, tak całkiem jasny, oczywisty i zachęcająco wyglądający pomysł pozbycia się kogoś, kto nawet w tym pokoju się nie znajdował i na dobrą sprawę zrobił dla Kuramy więcej dobrego, niż złego... Nie, tutaj już definitywnie coś się nie dodawało, pozostawiając Wakuri w stanie, jaki budził pytania. Przełknęła ślinę próbując unieść wzrok ku Shikō i, szczerze powiedziawszy, nawet nie wiedziała, co miałaby mu powiedzieć.
- Wszystko w porządku...
Odparła słabo, zaś słysząc samą siebie dość szybko doszła do wniosku, że raczej nie brzmiała na "w porządku". Nie, żeby miała coś do ukrycia, bynajmniej... chyba. Jednak nie wydawało jej się, by chaos w jej głowie był wystarczającym powodem, by martwić innych. A może jednak był? Może odciągnęłoby to uwagę od takiej Tsubaki? Tylko dlaczego w ogóle jej na tym zależało? Nie rozumiała. Nie pierwszą rzecz, z resztą.
- Od tamtego momentu z Sukatsu... Jakby część z tego, co myślę i czuję nie była moja. Jakby... um, mój umysł próbował iść w dwóch różnych kierunkach jednocześnie. To męczące. I trochę straszne. - uśmiechnęła się mimo tego delikatnie, jakby jednak nie miało być to "aż tak straszne". Ale było. Zwyczajnie jakaś część niej uważała, że nie robienie z tego nie wiadomo czego będzie lepsze. - Pewnie samo przejdzie.
Podsumowała finalnie. Dłuższy odpoczynek na pewno wystarczy. Z pewnością. w końcu sporo ostatnio przeszła, pewnie jeszcze nie wszystko odpowiednio przetrawiła i przecież jeszcze miała Sabe na głowie. A nawet w głowie. Kontynuowanie czegokolwiek w tym stanie z pewnością nie było najprostszą rzeczą, ale hej! Absolutnie miała dość sił, by spędzić trochę czasu ze swoim przyjacielem. Wystarczy nieco się postarać, może wlać w siebie trochę alkoholu i z pewnością cokolwiek dzieje się w jej głowie, nie będzie aż tak istotne. Udawać, że obrazy Tsubaki skwierczącej nad ogniem wcale, a wcale nie mają miejsca. Jeszcze. Że to normalne. Jedynie luźna idea! Przecież nie brała pochodni i nie rozpoczynała pochodu ku Sakurze, prawda? Nawet, jeśli w głębi serduszka taka krucjata kusiła. Gdzieś nawet zasłyszała nazwisko swojej "przyjaciółki", jakie najwidoczniej Shikō wywnioskował po zaserwowanym opisie, jednak cokolwiek więcej w tej kwestii zupełnie umknęło jej uwadze, jaką próbowała siłą odciągnąć od tematu dziewczyny i tego, co się z nią wiązało. Tym bardziej nie chciała go ciągnąć, to też jedynie odparła prostym kiwnięciem.

Zdecydowanie niewiele było kwestii, jakimi Nara się przejmował. Co z jednej strony zdawało się wygodne, a z drugiej sprawiało, że Wakuri nie do końca rozumiała, na ile w pewnych kwestia może sobie pozwolić. Póki co wychodziło na to, że odciąganie go od byle pań do towarzystwa było jak najbardziej w porządku? Chyba. Ale to bardzo dobrze. Wręcz fenomenalnie. Zdecydowanie niefortunnie by się złożyło, jakby jakaś panna z rozłożonymi nogami za kilka ryō była istotniejsza, niż Kurama. Jaka de facto absolutnie miała dużo bardziej quality relację z Narą, a nie taką opartą na czymś tak prozaicznym jak łóżko. Skwitowała jego słowa prostym, szczerym uśmiechem, nim zadowolona przytaknęła mu głową. Nie było co tej kwestii kontynuować, zdecydowanie. Dalej jednak zabrnęli na dość niepewny grunt. Niepewny i grząski w odczuciu Waku, która chociaż dalej zamierzała trzymać się swojego dobrego humoru, tak zdawać by się mogło, że za jej całym uśmiechem ma miejsce całkiem sporo myślenia i analizy. Oto bowiem dostała zwykłym "to się okaże". I to, z całą pewnością, nie była zadowalająca odpowiedź. Było jednak odpowiedzią i to taką, jaka zdawała się mówić jej całkiem sporo.
- Czy kiedykolwiek będziesz mógł być tego pewien? - zapytała przechylając delikatnie głowę, zaś mina Kuramy lekko spoważniała. Dalej jednak gdzieś widać było nieznacznie uniesiony kącik ust - Gdybym, dajmy na to, zdała ci to samo pytanie za... powiedzmy dziesięć lat, mógłbyś śmiało udzielić mi tej samej odpowiedzi. Ponieważ chociaż wiem teraz, jak niektóre rzeczy działają, nikt nie jest w stanie przewidzieć, co będzie mieć miejsce w przyszłości. Idąc tym tokiem myślenia, nigdy nie będziesz mieć gwarancji i wracamy do punktu wyjścia pod tytułem "Kurama nie są materiałem na przyjaciół". Więc! Twoje "to się okaże" to tak naprawdę tylko ładnie ujęte "nie", dobrze myślę?
Zapytała z podobnym zaintrygowaniem, z jakim jeszcze nie tak dawno dyskutowali kwestię Baibai, Podziemi i samego Sukatsu będące na dole. Jakby to, czy miała rację i "rozgryzła" Nare było dużo ważniejsze od jego odpowiedzi. Kurama znała się na takich zagrywkach. Kiedyś zapytała Hanesawe, czy mogą mieć psa. To był fenomenalny pomysł, na jaki ostatecznie stwierdził, że "może, się zobaczy". Otóż - Wakuri nigdy nie miała zwierzątka. Prócz jeża, pary ślimaków i żaby, które zwyczajnie wzięła z pola i miała je do czasu, aż jej nie uciekły. Podobnie jak inne dzieci, jak chciała się z nimi bawić. W tym wszystkim wbiła spojrzenie uważniej w twarz mężczyzny, jednocześnie nieco bardziej skupiając się na słuchu. Może nie planował jako tako kłamać, jednak nie zamierzała wątpić, że ten jest mistrzem mówienia pół prawdy, ćwierć prawdy i zwyczajnego nie mówienia pewnych rzeczy. Nie bardzo mogła przejrzeć go po tym, co mówił, to chociaż mogła wysilić się nieco bardziej i spróbować wychwycić coś, może w jego mimice, może głosie, co by pozwoliło stwierdzić, czy próbuje być chociaż trochę szczery. Nie potrzebowała żadnego "zobaczymy". Ani to było "tak", ani "nie". Nie miała co z tym zrobić innego jak traktować jak jakąś dziwną obietnicę, którą nawet nie jest.

To nie tak, że nie doceniała "wyjątkowej pozycji" w jakiej się znajdowała, bynajmniej! Dobrze było mieć dalej komplet kończyn. Jednak tak jak była święcie przekonana, że Shikō musiał ją chociaż trochę lubić i zwyczajnie taka kūdere z niego była, to... nie ma co się czarować, krew Wakuri była bardziej przydatna w środku niej i w strzykawce bądź dwóch, niż na losowej ścianie. Ponownie przechyliła głowę, tym razem w drugą stronę, widząc jego dość.. dziwną reakcję na całkiem proste stwierdzenie.
- Ani nie brzmisz, ani nie wyglądasz. - zauważyła prosto, obserwując twarz Nary. Dziwne. Prędzej przypominał kogoś, kto po raz kolejny dostał na Święta sweter, nie bardzo lubiąc swetry. Tylko głupio powiedzieć, że prezent się nie podoba. - Powiedziałam coś nie tak?
Zapytała wprost, nie widząc w tym wypadku sensu w snuciu teorii, kiedy równie dobrze może cały ten proces pominąć. Zwłaszcza, że nie miała na podstawie czego ich snuć. Tak, mogła powiedzieć coś nie tak. Albo znowu rzucić czymś dziwnym. Albo zwyczajnie Shikō nie koniecznie był zwolennikiem mówienia tego, co dokładnie chodzi mu po głowie i czasami wychodziły takie kwiatki. Nie bardzo też wiedziała, co było w tym miłe. Nie miało być miłe. Wolałaby, żeby zwyczajnie nie siedział w przyszłości metr od zaminowanych drzwi, ale skoro cokolwiek powiedziała, było też ponoć "miłe", to chyba dobrze? Nawet, jak nie brzmiał przekonywująco? Znowu jednak postanowiła nieco bardziej się na nim skupić. Z jednej strony by mieć jakieś porównanie, a z drugiej... żeby zrozumieć. Właściwie na tym wszystko to się opierało. Znaleźć jakiś bardziej stały mianownik w jego zachowaniu.
Wydawać by się mogło, że skoro ten niejako nakreślił swój sposób myślenia, to nagle wszystko zrobi się proste i łatwe. Nie zrobiło się. W zasadzie sprawiło tylko, że Wakuri jedynie zaczęła bardziej nad słowami Shikō myśleć, próbując znaleźć dla nich jakiś punkt odniesienia. Tylko ciężko szukać punktu odniesienia dla czegoś, do czego się go specjalnie nie miało. Zamiast tego z każdą chwilą brzmiał dla niej jedynie bardziej oderwanie od jej własnych doświadczeń, aż w końcu widocznie posmutniała. Przyzwyczaił się. Jakkolwiek by na to nie spojrzała, całe to stwierdzenie po wszystkim, co zostało powiedziane, było najzwyczajniej w świecie przykre. Coś ją nawet ukuło w środku, a sama zaczęła się zastanawiać, czy może nie powinna teraz do Nary podejść i go mocno przytulić, jednak uznała, że może to nie być szczególnie potrzebne. Albo chciane. A żeby tego było mało, nawet nie bardzo wiedziała, co by mu miała na to wszystko powiedzieć. Tak jakby... dalej niewiele o nim wiedziała. Albo o czymkolwiek. Równie dobrze mogła dyskutować zagadnienia fizyczne wiedząc tylko tyle, że jak wypuści jabłko z ręki, to spadnie na ziemię.
- To, że o czymś nie myślisz wcale nie oznacza, że nagle nie ma znaczenia... - odparła w końcu, ciut cicho, próbując jakoś sobie to wszystko ułożyć. - Nie ma nic w złego w robieniu rzeczy tylko dla siebie. Czy robieniu ich samemu. I jak są osoby, którym nie przeszkadza brak towarzystwa, tak... samotność może być całkiem zabójcza, Shikō. Nie wiem wiele o byciu ninja, może nawet o życiu samym w sobie, ale myślę, że w tej jednej kwestii możesz mi zaufać. - uśmiechnęła się smutno, sama nie wiedząc czy w tym momencie już bardziej przygnębiający był stan Nary czy myśl, jak bardzo wszystko nagle zrobiłoby się beznadziejne, gdyby z dnia na dzień miałaby zostać kompletnie sama. A ten potrafił tak żyć i o tym "nie myśleć"? Może i każdy człowiek był inny, jednak nie wierzyła, że nie odbije się to na nim bardziej prędzej, czy później. - Nie mogę obiecać, że pomogę z każdą jedną rzeczą, ale gdybyś czegoś potrzebował: wiesz, jak mnie znaleźć.
Nie tylko dlatego, że zapewne wyświadczyłaby mu wielką przysługę, ale też przede wszystkim dlatego, że zwyczajnie chciała pomóc. Sama z siebie. Jak przyjaciółka przyjacielowi. Oczywiście, że pewnie miałaby z tego profity, a jakże! Jednak w tym momencie zwyczajnie chciała skupić się na tym, że jest to zwyczajnie coś, co zrobić powinna. Wdzięczność i uwaga to tylko dodatek. Ważny, na jakim jej zależało, ale tylko tym było. Na pewno. Im dłużej będzie to sobie powtarzać, tym szybciej w to uwierzy!

Można by rzec, że co było w Podziemiach, winno zostać w Podziemiach. Ciężko jednak, gdy pewne rzeczy ciągną się za człowiekiem nie odstępując go na krok. Dość szybka wymiana doprowadziła jednak do czegoś... dziwnego. Nie złego, bynajmniej! Nie mniej słowa rzucone przez Nare w pierwszej chwili zwyczajnie dziewczynę zaskoczyły, nim otworzyła szerzej ożywione oczy i uśmiechnęła się szeroko. No tak, tak. Teoretycznie dostała komplementem wcześniej. takim na siłę i naciąganym, ale jednak. Co do niektórych trzeba dostosować zwyczajnie swoje oczekiwania, prawda? A jednak okazuje się, że Shikō potrafi rzucić czymś miłym. Tak... po prostu, bez odsiewania tego bycia miłym od wszystkiego innego. Dobrze, że bycie hybrydą nie przyprawiło jej o jakiś ogon, bo pewnie chodziłby to w jedną, to w drugą jak u psa.
- Zostańmy może przy pierwszej opcji. - rzuciła pół żartem, pół serio nim zaśmiała się cicho pod nosem. Definitywnie może jej tak mówić dalej. Więcej pochwał dla Waku! - Nie wiem, czy jest to naturalne czy nie. Nigdy nie miałam większych problemów z kontrolą chakry, a że ta jest trochę inna nie robi mi dużej różnicy. Przynajmniej w tej kwestii. Jest co prawda jeszcze jedna, drobna rzecz, jaką potrzebuję rozgryźć, ale nie jest to nic na tyle istotnego, by miało obecnie znaczenie.
Wyjaśniła dość żywo, chociaż nie wchodziła w większe detale. Detale nie były ważne, nie w tym wypadku. Na pewno. Z resztą! Dalej trochę żyła tym, że "była wyjątkowa", aniżeli takimi drobiazgami. Upiła też ponownie sake z czarki. Przekonanie Nary do wypadu do Kumo no Kuni zdecydowanie nie należało do zadań prostych. Nawet nie wiedziała kiedy, a temat zszedł na ciekawostki związane z miejscem upatrzonym przez Kujahe i Waku. Czy wiedziała, co się stało z pierwszymi ninja? Oczywiście, że... nie, skąd miałaby wiedzieć? Przechyliła jedynie głowę, a ten kontynuował opowieść, podczas gdy Kurama z zaciekawieniem słuchała. Zaciekawieniem, bo o jakimś byciu spłoszoną wizją nabicia na pal to ciężko było mówić. Dużo bardziej skupiona była na tych ciekawszych zagadnieniach, jak chociażby historia o Daimyo czy krótka charakterystyka tamtejszej społeczności.
- Posiadanie znajomości w Baibai i w miejscu gdzie "można wszystko załatwić" brzmi całkiem dobrze. A na grze na ludziach i tak się nie znam. - stwierdziła nawet bardziej zachęcona całym wywodem Shikō. W końcu Kumo no Kuni zaczęło wyglądać kapkę bardziej interesująco. Od razu jednak odchyliła głowę bardziej w tył, głównie przez znajomy głos, jaki to nie rozbrzmiał w środku jej umysłu, ale gdzieś nad jej własnym uchem. Słysząc, jak ta nazwała Shikō ojcem uśmiechnęła się rozbawiona. Chociaż... Jeśli Shikō jest ojcem Saby, a ona jest jej trochę siostrą... ale jej "ojcem" jest Sukatsu... Tak, zdecydowanie całkiem szybko doszła do wniosku, że chyba nie chce bardziej tego analizować, bo chyba nawet nie była za bardzo w stanie. Zamiast tego skupiła się na dialogu pomiędzy ich dwójką, jaki to przybrał nieco niedobry kurs.
- Rozumiem nazywanie tak mnie i w ogóle, ale nie wydaje mi się, by Shikō cokolwiek ci zawinił...? - zauważyła spokojnie, a chociaż po nim chyba i tak to spłynęło jak po kaczce, tak Wakuri nie do końca rozumiała nieco niegrzeczne zachowanie Saby. Ostatecznie jednak wzięła głębszy wdech i przeniosła wzrok na Shikō.
- Prawdopodobnie, gdyby tak się zastanowić, mam więcej powodów, by zabrać cię ze sobą niż ty, żeby w ogóle z nami ruszyć. Nie mogę obiecać, że nie stracisz czasu: o ile jedyne, na czym ci zależy, to zarobek i wiedza. Jedyne, czego jestem PRAAWIE pewna to to, że nie powinno być nudno. - uśmiechnęła się pogodnie - Ale to tyle. Jeśli uważasz, że nie chcesz z nami ruszyć: w porządku.
Ale nie w porządku. Chciała, żeby było w porządku, jednak w środku czuła, że jest to dalece od tego. No bo... Ginro wolała tam nie brać. A skoro ten nie bardzo widzi sens, by ruszyć, to zostanie z Sabą? Czy ona chciała zostawać sama z Sabą? W sumie, to nie. I jednak wolała mieć Shikō obok chociażby na wypadek, jakby coś się stało. Ale co, siłą go zaciągnie? Może. Brzmiało to jak jakieś wyjście, zwyczajnie mocno oderwane od tego, co fizycznie byłaby w stanie zrobić. Ale hej! Jest jeszcze sporo czasu. mają przed sobą wycieczkę po Podziemiach. Może zdanie zmieni?

Tak jak mówiła - cokolwiek planowała, nie miało już znaczenia. Z drugiej strony widząc jego uśmiech miała wrażenie, że jakby wzięła się za temat zanim postanowił zabrać jej krew, może nawet coś z tego by było? No, ale nie ważne. Przepadło. Będzie musiała wziąć się za to troszkę inaczej, mężczyźnie odpowiadając na to wszystko jedynie uniesionym kącikiem ust. Co jakiś czas jedynie zerkała na Kujahe, jakby dla upewnienia się, że nie próbuje ich wszystkich wysadzić - co byłoby całkiem głupiutkie i nie spodziewała się, że to zrobi - nim w końcu spięła się nieco na propozycję Nary. Lubiła swoje włosy. I swoje... wszystko. Ale włosy w szczególności. Trochę nie bardzo chciała je ścinać, jednak początkowe niezadowolenie dość szybko zastąpił wyraz głębokiej konsternacji. Może jednak dało się zrobić to tak, by owca była cała, i wilk syty? Z tego wszystkiego chwyciła krążek cebulowy i odgryzła jego kawałek.
- Jeśli nada się dosłownie wszystko, tooo... mogę mieć pomysł. Jednak zdecydowanie musiałbyś sprawdzić, czy się nada. - stwierdziła zadowolona, po czym usiadła wygodniej na krześle - Jestem w stanie dowolnie zmieniać swój wygląd. I mówiąc "dowolnie" dokładnie to mam na myśli. Niewiele mnie w tej kwestii ogranicza. Normalnie nie byłabym szczególnie przychylna ścinania włosów, jednak możliwe, że byłabym w stanie dość szybko wyhodować wystarczający pęk, by dało się go spleść w linę i zrzucić z balkonu. - wskazała kciukiem na otwarte drzwi, przez jakie wpadało światło. O, jak Roszpunka, tak zrzucić. I jeszcze wspiąć się po nich z ogrodu na piętro- Przynajmniej w teorii.
W zasadzie dobrze byłoby bardziej tę zdolność potestować, chociażby z czystej ciekawości, gdzie leżą wszystkie granice. Tak siedząc jedyne, co mogła powiedzieć, to że wewnętrznie czuła, że był limit tego, ile dałaby radę zmienić swój wygląd. I raczej limity dotyczyły samych gabarytów niż tego, co może zrobić z własnymi wnętrznościami. Póki co jedynie tylko przedstawiła swoją alternatywę. Skoro i tak póki co musiał pracować na jej krwi, nie było chyba potrzeby robić cokolwiek więcej.
Kolejny temat nie leżał jednak nazbyt daleko, od poprzedniego. Czymkolwiek były przeszczepy, o jakich mówił, niejako sprawiały, że coś w głowie Kuramy "dzwoniło". Tylko chyba nie tak, jak powinno. Przeszczep jej się raczej kojarzył z organami, tymczasem słuchając Nare miała wrażenie, że to może nie do końca o to chodzić. Nie całościowo, przynajmniej. Koniec końców jej uważne słuchanie zakończyło się nagłym wyprostowaniem przez dziewczynę z dość wyraźnym:
- Heej...! To nie jest przedszkole! Nie zawsze... - dodała niepewnie, no bo jakby tak się jednak uprzeć, to może jednak to było przedszkole? Przynajmniej jak dołączyła do niego Saba. A wcześniej to naprawdę rzadko. - Ale skoro o tym mowa. Saba-chan - spojrzała w kierunku Cienia, łapiąc na moment zębami trzymany krążek w zasadzie tylko po to, by odruchowo pstryknąć palcami - Ile Cieni jeszcze siedzi w środku mnie? Była ta mało komunikatywna wersja mnie i ty. To wszyscy, czy może jest jeszcze ktoś?
Do trzech razy sztuka, jak to mówią? Wolała jednak, by to był koniec. Nie miała za bardzo chęci ponownie walczyć o własne ciało, jednak jeśli będzie trzeba, to będzie trzeba. Chyba jednak wolała wiedzieć o tym wcześniej, niż nagle znowu zemdleć na środku drogi.
- Shikō, nie wiem na kim zamierzasz to testować, ale będę wdzięczna za obranie sobie za cel kogoś, z kim się akurat przez przypadek nie koleguję. Taka moja mała prośba, bo projekt brzmi całkiem ciekawie i obiecująco. Byłoby jednak niefortunnie doprowadzać po tym znajomych do ładu, a za wskrzeszanie ludzi jeszcze nie jestem pewna, jak się wziąć.
Dalej pamiętała! Nawet uśmiechnęła się pogodnie, jakby zupełnie nie widząc problemu w tym, że ten właśnie próbuje zrobić całkiem niebezpieczną broń. Bo czemu? Ciężko było patrzeć na to krzywo po tym, jak przez przeszło dwadzieścia lat jedyne, co człowiek robi, to sprzedaje narzędzia do odbierania innym życia. A że to, nad czym pracował, brzmiało ciekawiej niż wygięcie kawałka metalu w inny kształt, to już zupełnie oddzielna kwestia. Może nawet warto się tematem bardziej zainteresować?
- Poza tym, co konkretnie masz na myśli mówiąc o przeszczepach? Raczej brzmi jak czysto medyczne pojęcie związane z przekładaniem organów z jednego człowieka do drugiego. Jednak patrząc na to, co próbujesz osiągnąć, powinnam założyć, że ma to więcej wspólnego z tymi wszystkimi specjalnymi zdolnościami jak moja?
Czyli w sumie co, zamiast przeszczep narządu, to przeszczep super mocy? Brzmiało... całkiem cool, w sumie. Z drugiej chyba nie chciałoby się jej za bardzo kłaść pod nóż tylko po to, by móc zrobić sobie posążek z innego materiału. O ile w ogóle byłaby w stanie nad takimi mocami zapanować, bo znając ją, to pewnie byłaby to kontrola na poziomie jej Ninjutsu. Żadna. Tak jak wcześniej, przeniosła na niego całą swoją uwagę. Tym razem jednak nie dlatego, że podejrzewała go o zbycie jej jakąkolwiek odpowiedzią, bynajmniej. Gdyby całe te przeszczepy były takim sekretem, pewnie by o nich nie wspominał. Istniało więc spore prawdopodobieństwo, że pewnie powie, co wie. Może nie wszystko, ale jeśli tak, to raczej nie celowo. Właśnie jednak dlatego chciała bardziej wsłuchać się nie tylko w to, co mówi, ale jak mówi. Szczególnie wtedy, kiedy raczej nie powinien próbować selekcjonować, co i jak jej przekazać.

Podziemia stanowiły wątek całkiem szybki. Nie do końca rozumiała zadowolenia mężczyzny na wzmiankę o Ginro, jednak nie zamierzała nad tym myśleć. Ot, może jednak lubił towarzystwo? Ciężko było za nim trochę trafić. Bardziej w tym wszystkim zastanowiła ją kwestia tego, ile czasu chciał im dać na zebranie się. Godzina to... mało? Tak trochę? Pewnie dałaby radę w tyle Ginro wyciągnąć, bez problemu, jednak zdecydowanie wypadałoby wziąć prysznic, przebrać się, nieco dostosować tył ubranek pod pewną swoją zdolność, zakupy zrobić... Niby większość z tego mogłaby załatwić zwyczajnie uwijając się szybciej, jednak w pewnych kwestiach to nie do końca działało.
- Czy byłoby dużym problemem, gdybyśmy umówili się za dwie godziny? Powinnam być w stanie wyrobić się z nieco większą ilością rzeczy, na jakie nie miałam przez ostatnie dni zupełnie czasu. Jeśli jednak wolisz ruszyć szybciej, niż później, spróbuję się pośpieszyć.
Co mogło skończyć się różnie. Nie mniej skoro powiedziała, że się dostosują, to właśnie to zostało zrobić. Przynajmniej w momencie, kiedy te dodatkowe sześćdziesiąt minut to będzie za dużo. Przynajmniej dla Nary. Dla Kuramy dalej brzmiało jak ilość czasu, jaka nie do końca starczy jej na wszystko i będzie musiała nieco improwizować.
Tak jak chyba nikt nic nie miał więcej do dodania w kwestii zdobywania siły, chociaż dziewczyna spodziewała się zapewne dowiedzieć ciut więcej, tak dalej był jeden wątek, który chociaż Shikō definitywnie próbował zamknąć, tak coś w środku Kuramy na to nie pozwalało. Więc za kwiatami nie przepadał... i było to w zupełności w porządku! Każdy miał prawo lubić, co chce. Z tym, że wyjaśnienia Nary tłumaczyły całe nic. Na tyle, że Wakuri oparła się wygodniej o oparcie krzesła, dopiła sake i uśmiechnęła się.
- Nie wyglądasz na kogoś, kto robiłby coś takiego tylko dlatego, że "jest okej" albo "może być".
Zauważyła w dobrym nastroju, już nawet nie przypominając mu o tym, z jakim trudem jeszcze niedawno musiała wyjaśniać, że posiadanie kontaktu "jest okej". A i tak z niewielkim skutkiem. A mówili obecnie o tatuażu który pewnie opłacał się jeszcze mniej. Jeśli nie był nastolatką w okresie buntu, a nie wyglądał, to Wakuri mogła jedynie sceptycznie podejść do tego jakże ubogiego wyjaśnienia, znowu w pełni skupiając na mężczyźnie swoją uwagę. Tym razem jednak nie zadała żadnego konkretnego pytania, jedynie patrzyła wyczekująco jakby licząc na to, że skoro nie kupuje jego wyjaśnienia, to liczy na lepsze. Osobiście zaś? Obstawiała, że albo któregoś dnia za dużo wypił, albo zwyczajnie przegrał zakład. Cokolwiek było przyczyną, zapowiadało się jak historia, którą chętnie by usłyszała.
Vanilla chakra 1 800
Corrupted chakra7 050 - 100 (Ikiryō no Tatari: Tenchi Kaibyaku) = 6 950
► Pokaż Spoiler | Atuty
Ulepszony zmysł: SłuchAtut nabyty
Atut wielokrotnego wyboru. Oznacza to, że postać ma bardziej wyczulony wybrany zmysł. Atut ten ściśle współpracuje z Refleksem, znacząco zwiększając jego możliwości. Jeżeli atrybut ten umożliwia np. dostrzeżenie szczegółu z dwudziestu metrów - posiadacze tego atutu ze zmysłem wzroku ten sam szczegół dostrzegą z dwukrotnie większej odległości itd. Analogicznie, jeśli wzmocniony zmysł wykrywa coś z dystansu dwudziestu metrów - osoby z wyższą wartością atrybuty Refleks wykryją coś z dalszego dystansu. Wyróżnia się pięć zmysłów:
  1. Słuch - wzmocnienie tego zmysłu sprawia, że postać jest bardziej wyczulona na źródła dźwięków dookoła niej. Usłyszy jak trawa się ugina za nią czy oddech oddalonego nawet o dwadzieścia metrów przeciwnika, a podczas snu - może obudzić (jeśli użytkownik tego chce) go nawet najcichszy dźwięk, przez co bardzo ciężko ją zaskoczyć. Jeśli jednak przeciwnik np. ukrywa swój oddech i w miarę możliwości ogranicza wydawane dźwięki, wówczas dystans ten maleje, choć w pobliżu 5 metrów od użytkownika naprawdę trzeba się postarać.
► Pokaż Spoiler | Techniczki
Ikiryō no Tatari: Tenchi Kaibyaku | Wraith’s Curse: Creation Of Heaven & Earth生霊の祟り・天地開闢
KlasyfikacjaIkiryō no Tatari
PieczęciePtak → Zając → Smok → Wąż
KosztRóżny
ZasięgWzroku
DodatkoweTechnika kosztuje 20 PT
Zdolność pozwalająca na syntezowanie własnej chakry w cienistą masę, jej formowanie oraz częściową kontrolę. Masa ta należy do nieco nietypowych, zwłaszcza pod kątem innych zdolności tworzących coś z danego elementu. W stanie surowym przypomina zwykłą, całkiem paskudną maź, jaka potraktowana ogniem szybko spala się wydzielając nieprzyjemny zapach. Podczas formowania jest w stanie przyjąć różne właściwości, będąc pod tym kątem plastycznym instrumentem, a nawet symulować pracę żywych tkanek czy organów.

W zależności od włożonej w proces chakry oraz skomplikowania tworu, potrzeba różnej ilości czasu skupienia i jej formowania. Podobnie ma się z jej właściwościami, jakimi można w miarę swobodnie manipulować tak długo, jak nie są to właściwości przekraczające te, jakie można uzyskać fizycznymi i mechanicznymi procesami bez wykorzystania chakry. Dla uproszczenia uznaje się, że zwykłe przedmioty, nawet takie posiadające bardziej fikuśne kształty czy zdobienia, są wykonywane nieporównywalnie szybciej niż żywe tkanki oraz w pełni funkcjonalne organy.

  • Ranga E: koszt standardowy rangi E; koszt połowiczny E za podtrzymanie na turę; przedmioty maksymalnie wielkości szklanki bądź talerza. Niewielkie, nie zajmujące wiele miejsca, często zaliczające się jako zwykłe drobiazgi. Niezbyt skomplikowane, często pozbawione ostrych krawędzi. Charakteryzują się wytrzymałością porównywalną z papierem.
  • Ranga D: koszt standardowy rangi D; koszt połowiczny D za podtrzymanie na turę; przedmioty większe, takie jak krzesła czy skrzynie. Obiekty wielkości często mniej więcej połowy człowieka, do których można zaliczyć część mebli czy większe przedmioty, jakie ten mógłby spokojnie pochwycić. Mogą być nieco bardziej skomplikowane, posiadając jakieś niewielkie, proste zdobienia czy ostre krawędzie. Charakteryzują się wytrzymałością porównywalną z drewnem. Możliwe jest też nadawanie tworom tekstury i właściwości tekstyliów, tworząc np. ubrania.
  • Ranga C: koszt standardowy rangi C; koszt połowiczny C za podtrzymanie na turę; przedmioty wielkości człowieka bądź nieznacznie go przewyższające, jak chociażby większe meble pokroju szafy. Ze względu na swój kształt mogą okazać się trudniejsze w pochwyceniu. Można też spodziewać się po nich bardziej skomplikowanych zdobień czy szczegółów w wykonaniu. Przedmioty przy tak dużym użyciu chakry posiadają wytrzymałość dobrej jakości ceramiki.
  • Ranga B: koszt standardowy rangi B; koszt połowiczny B za podtrzymanie na turę; po złożeniu pieczęci należy kumulować dodatkowo chakrę przez czas równy 2 pieczęciom (łącznie 6); obiekty wielkościowo porównywalne do naprawdę szerokich biblioteczek, zdolnych zająć sporą część ściany. Twory takie są w stanie same zastawić standardowej wielkości korytarz, nie zostawiając miejsca ani po bokach, ani pomiędzy górną powierzchnią i sufitem, że o podłodze nie wspominając. Od tego momentu możliwości zdobnicze i odwzorowywanie detali zależy już tylko i wyłącznie od personalnych zdolności samego użytkownika i nie są niczym ograniczone. Obiekty takie charakteryzują się wytrzymałością dobrej jakościowo stali. Możliwe jest jednak nadanie im na tym poziomie również innych właściwości, jak chociażby manipulować jej miękkością czy elastycznością, symulując gumę bądź inne, mniej oczywiste materiały.
  • Ranga A: koszt standardowy rangi A; koszt połowiczny A za podtrzymanie na turę; po złożeniu pieczęci należy kumulować dodatkowo chakrę przez czas równy 5 pieczęciom (łącznie 9); obiekty na tyle duże, by mogły same z siebie wypełnić całe pomieszczenie w budynku, czy nawet stanowić niewielką konstrukcję niejako zdatną do zamieszkania - głównie przez wielkość i wytrzymałość. Obiekty takie nie zyskują już większej wytrzymałości niż to, co oferuje ranga niżej.
  • Ranga S: koszt standardowy rangi S; koszt połowiczny S za podtrzymanie na turę; po złożeniu pieczęci należy kumulować dodatkowo chakrę przez czas równy 8 pieczęciom (łącznie 12); obiekty będące wielkości piętrowych domów, często wymagające dużo wolnej przestrzeni do wytworzenia. Obiekty takie nie zyskują już większej wytrzymałości niż to, co oferuje ranga niżej. Wymagania: Ikiryō no Tatari S
Cienista masa pozwala również tworzyć obiekty bardziej organiczne, z faktycznych tkanek. Nie są to jednak twory "żywe", a jedynie bardzo dobrze odwzorowane marionetki, jakie mogą zostać stworzone w bardzo uproszczonej formie lub, jeśli twórca ma chęci - z funkcjonującymi narządami i tkankami, które chociaż same w sobie zupełnie nic w kwestii ich kontroli nie zmieniają, to pozwalają zostać "domem" dla osób bądź bytów, jakie własnego ciała nie mają bądź są w stanie przemieszczać się pomiędzy nimi np. klan Yamanaka. Ze względu na użyty materiał, nie rozkłada się i nie niszczeje sam z siebie tak długo, jak jest trzymany z dala od wysokich temperatur i światła.

Możliwe jest nadanie tworów bardziej dostosowanego do potrzeb wyglądu, kolorystyki czy niestandardowych mutacji. Poprzez kontakt fizyczny wykonalne jest również użycie na nich techniki już po ich stworzeniu i dokonanie wszelakich modyfikacji, na jakie ta pozwala. Najprostsze z nich można tworzyć trakcie walki tak, jak standardowe obiekty. Bez względu na to, czy ów twór ma być jedynie prostą marionetką, czy bardziej ambitnym "dziełem", czas i koszt jego stworzenia wynosi o rangę wyżej, niż dyktowałyby to powyższe "widełki". Jeśli więc ranga C pozwala tworzyć obiekty wielkości człowieka, cieniste "ciało" będzie z kolei wymagało kosztu standardowego B. Co więcej podtrzymanie takiego tworu to koszt połowiczny danej rangi na turę. Chcąc osiągnąć rozmiary takiego ciała, jakie oferuje ranga S, koszt zamienia się w podwójny S i standardowy S za podtrzymanie na turę.

Cień sam może zadecydować, by użyć tej techniki i ma nad nią taką samą kontrolę jak użytkownik. Może w dowolnym momencie stworzyć sobie własne ciało i przenieść się do niego. Jest to też maksimum, jakie Cień może osiągnąć operując nią ze środka swojego hosta. Po przeniesieniu się do własnego ciała, jest w stanie korzystać z niej w równym stopniu, co host. Wyjątkiem jest sytuacja, w której ubytek chakry zagroził by śmiercią użytkownikowi. Wówczas Cień nie jest w stanie z niej skorzystać.
Ostatnio zmieniony 11 lip 2023, 16:37 przez Kurama Wakuri, łącznie zmieniany 1 raz.
► Pokaż Spoiler | Pasywne zdolności & pieczęcie oraz unikaty
Zdolności pasywne- z wyjątkiem atutów i biegłości
Pieczęcie
  • Kin'in - pieczęć umieszczona na grzbiecie prawej dłoni. Normalnie niewidoczna. Niweluje niechęć ludzi w stosunku do Wakuri spowodowanej przez jej zerodowaną chakrę. Nie działa na zdolności sensoryczne i postrzegania chakry.
  • Hiraishin no Jutsu - pieczęć na kraku nałożona przez Shikō.
Unikaty
  • Garahaddo no Kōkei-sha - naszyjnik z zamkniętą duszą Galahada. Tłumi częściowo negatywne skutki części wad mentalnych.
► Pokaż Spoiler | Ekwipunek na fabule
Tis not much, but it's an honest work
Na plecach:
  • Wielki zwój z mapą Podziemi Baibai (WIP)


Na szyi:
  • Dłuższy, imitujący złoto łańcuszek z chakrą Shikō do Gentōshin no Jutsu, a na nim:
    • pierścionek z czarnym kryształkiem (Połączony Kagayaku Rantan z: Uchiha Hikari)
    • niewielkich rozmiarów czarny koralik (Połączony Kagayaku Rantan z: Dōhito Midoro)


Prawa kieszeń:
  • Mały zwój [Naginata [2] ]
  • Kunai x1
  • Mitsurugi Kunai x2


Ukryta wyrzutnia kunai [prawa ręka]
  • Kunai x1
Lewa kieszeń:
  • Mitsurugi Kunai x3


Czarna, skórzana torba biodrowa
  • Średni zwój [Prowiant, ubrania na zmianę, rzeczy codziennego użytku]
  • Średni zwój [Wypakowany alkoholem z biesiady w Baibai]
  • Średni zwój [Bombka dymna x5 | Bombka świetna x5 | Krótkofalówka x1 | Notka Wybuchowa x4]
  • Średni zwój [Warming Shot x3 | Lokalizator}
  • Średni zwój [Wypakowany przekąskami z biesiady w Baibai]
  • Średni zwój [20m Bandaża | 6 lodów z podwójnym patyczkiem]
  • Kunai x3 [w tym jeden z Wybuchową Notką]



Obrazek
Awatar użytkownika
Tora
Posty: 2767
Rejestracja: 27 kwie 2021, 15:24
Ranga dodatkowa: Główny Moderator Techniczny
Discord: Tora#0227
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:
Techniki:

Re: Rezydencja Sakamoto

Skarby w ciemności暗闇の中の宝物
Tura6/?
No nie dało się ukryć, że ich znajomość była niezwykle krótka. I nawet wówczas Nara nie prezentował się jako osoba łatwa do czytania i zrozumienia. Niby zmienił zdanie, ale nie poczynił kroków w faktycznej zmianie tego stanu rzeczy. Być może testował Wakuri, a być może odkładał w czasie coś, na co niezbyt miał ochotę. Ale Kurama nie byłą w ciemię bita (co najwyżej w cienia bita być mogła) i miała plan. Wciąż z lekko lekceważącym wyrazem twarzy Shikō uniósł brew i uważnie jej wysłuchał. Ostatecznie się odezwał.
-Oh? Jak na kogoś, kto zna tylko sztuczki z ogniem i nie wie za bardzo nic o ninja, wiesz zaskakująco dużo o ninjutsu. Skąd? - skontrował uśmiechając się lekko podejrzanie, choć uważnie obserwując ją wzrokiem.
Trochę, jakby przyglądał się ofierze. I było to coś, co niekoniecznie jej się podobało. Z jednej strony - była w centrum uwagi. Ale... nie chciała być w centrum takiej uwagi. Zwłaszcza, że miała wrażenie, że ta uwaga też niekoniecznie była na nią skierowana. Jakby coś przeczuwał, ale co?
Autorefleksja Wakuri była na tyle widoczna, że nawet jej rozmówca się nią zainteresował. Co było miłe. Ale nie powinno do tej sytuacji dojść w pierwszej kolejności. W sensie do autorefleksji. Uwagę należało zwracać na Kuramę nieustannie, więc dobrze, że Shikō to zrobił. Spróbowałby tylko nie. Tak czy inaczej, dziewczyna ogarnęła się na tyle, by podnieść wzrok i słabo odpowiedzieć. Mężczyzna, choć nie wyglądał na przejętego, miał na twarzy lekki wyraz niedowierzania. Niczym rodzic, obserwujący jak dziecko ze śladami czekolady wokół ust mówi, że wcale jej nie jadło. Sama Wakuri także to wiedziała, ostatecznie zaczynając się odzywać i tłumaczyć to, co się stanie. I wtedy dostrzegła naprawdę duże zainteresowanie na twarzy Nary, który nawet wstał i podszedł bliżej dziewczyny, łapiąc ją za podbródek i lekko unosząc do góry, tak by mógł się jej uważnie przyjrzeć. Może i patrzył teraz na nią jak na kawałek mięsa pełnego krwi, która do niego należy. Ale patrzył. I to się liczyło. Jej serce lekko przyśpieszyło, jednak nie ze względu na charakter, który niektórzy mogliby uznać za romantyczny. Co to to nie. Wreszcie patrzył na nią z bliska. Doceniał ją. Obserwował. Nie zwracał części uwagi, ale całość.
-Fascynujące. - mruknął pod nosem, po czym na moment zamknął oczy. Niczym zwierzę, która w ten sposób ufało człowiekowi. Swojej pani. Oddane jej tak bardzo, że wyczekiwało i wyglądało jej nieustannie. Po chwili je otworzył i puścił skórę dziewczyny, a ta czuła jedynie dumę i radość. -Wątpię, by samo przeszło. Zdaje się, że te cechy są związane z tą cienistą masą, która robi ci za część ciała. - powiedział, odwracając się od niej i wracając na swoje miejsce. -Nie przypuszczałem, że będą takie efekty uboczne. Jednak... jesteś teraz naprawdę ciekawa. - dodał, nawet lekko się do niej uśmiechając.
A skoro była ciekawa, to z jego bzikiem na punkcie wiedzy z pewnością będzie chciał zostać przy niej i koncentrować się na niej. Nawet jak tylko na obiekcie doświadczalnym. Ale na niej! Wizja płonącej Tsubaki nad trzaskającym drewnem ogniska dodawała temu pewnego pięknego uroku. Było w tym coś magicznego, dla Wakuri niemalże... romantycznego.
Temat też musiał przejść na taki, który bardziej angażował szare komórki dziewczyny i wymuszał na niej myślenie. To też nie tak, że z myśleniem miała problem czy bardziej ambiwalentny stosunek. Tylko słowa mężczyzny mogły zranić. Zwłaszcza kogoś takiego jak hybryda, z którą obecnie rozmawiał. Jej dobry humor jej nie opuszczał, choć serce mogło drżeć z niepewności. Zaczęła swoją wypowiedź. Nawet całkiem nieźle rozbudowaną, czym chyba zaskoczyła swojego jeszcze niedawno całkiem roznegliżowanego rozmówcę. Pozwolił jednak jej się wypowiedzieć do końca, zanim się nie odezwał.
-Źle myślisz. - odpowiedział, co... mogło być kolejnym szokiem. -Jak mówię tak, chodzi mi o tak. Jak mówię nie, chodzi mi o nie. Gdy mówię, że coś się okaże - potrzebuję więcej czasu. - zaczął wymieniać lekko zmęczonym głosem, jakby tłumaczył oczywistość. -Łatwiej manipulować udając, że mówisz w ekstremach jak "tak" i "nie". "Nie, nie zabiję go"... - zaczął zdanie, które chyba miało być przykładem, zanim po chwili przerwy nie dodał, lekko ściszonym tonem, acz przy lekkim uśmiechu na ustach -"Ale okaleczę go do końca życia". Więc, gdy mówię, że to się okaże, to znaczy, że muszę zbadać sytuację. Jak mówiłem, jesteś w dość dobrej pozycji u mnie względem relacji. A teraz, z twoim stanem? Jesteś niezwykle ciekawa. - przyznał, wygodnie się rozsiadając, przez co być może jego yukata pokazała trochę więcej ciała, niż gdy była dokładniej zasunięta. Nic jednak tylko dla osób pełnoletnich, a i szybko ją poprawił. -Mamy różnicę charakterów i podejść. Jedna przygoda niekoniecznie tworzy dobre relacje na lata. Kto wie co się stanie w podziemiach Baibai. Może okażesz mi się bardziej pomocna niż zakładam? - zasugerował.
Być może ją pocieszał, choć jego ton głosu nie brzmiał na takiego. Nara zresztą też nie wydawał jej się być takim typem osoby, który by się tym przejmował. Może i mówił półprawdami, wykorzystywał niedopowiedzenia i inne takie, jednak ta wypowiedź zdawała jej się być zwyczajnie... szczera. A przynajmniej jego normalnym tonem wypowiedziana. Być może chciał odłożyć w czasie decyzję, jednak w gruncie rzeczy nie powiedział jej ani "nie", ani "tak". I nawet raczył wyjaśnić swoją logikę. A to chyba było już coś, prawda?
Nara mógł wyglądać na zmęczonego pewnymi tematami. A przynajmniej na takiego brzmieć. Choć paradoksalnie szło się do tego przyzwyczaić. Tylko możliwe, że Wakuri właśnie znalazła jego słaby punkt i powód tego zachowania. Shikō jednak przybrał wyraz lekkiego załamania, być może właśnie zmieszanego ze zmęczeniem. Machnął od niechcenia ręką.
-Nie. Wszystko w porządku. - odparł, nawet lekko się uśmiechając. -Zwyczajnie dawno takich słów nie słyszałem. - przyznał po chwili, nie zmieniając wyrazu twarzy.
I choć ten uśmiech zdawał się być szczery, tak Kurama coś czuła, że w rzeczywistości był wymuszony. Może chciał ją pocieszyć? Jeśli tak... troszczył się o nią. I to było już super. Choć jego następne słowa chyba lekko ją zdołowały. Pokazywały pewną smutną rzeczywistość, której stał się ofiarą, więźniem. Dla Wakuri mogło to znaczyć, że znalazł się w sytuacji bez wyjścia, a jej pierwszy odruch był bardzo ludzki, jak na kogoś, kto nie mógł się dłużej uznawać za pełnorasowego człowieka. Chciała go przytulić, pocieszyć, jednak nawet nie wiedziała jak. I czy by to pomogło. I czy by miało to sens. I jaki mogło mieć efekt? Czyżby ta delikatna czułość, szczera czułość miała być bronią, która skruszy mury, które Nara postawił dookoła swego serca, i która sprawi, że łzy polecą z jego oczu strumieniami? Może i była na to szansa, jednak zrezygnowała, w końcu cicho się odzywając. Ponownie - uszanował jej wypowiedź jej nie przerywając. Dopiero gdy skończyła, machnął od niechcenia ręką.
-Nie zapominaj. Jestem ninja. Narzędziem. Emocje są słabością. - upomniał ją. -Zapewne nie znasz historii Krwawej Mgły. Opracowali system, gdzie przez lata edukacji zyskiwałeś najlepszego przyjaciela. A potem musiałeś walczyć z nim na śmierć i życie, by pozbyć się emocji. To są realia, w jakich żyłem i się wychowywałem. Może nie do końca. I spokojnie, czuję się dobrze. - nawet lekko się uśmiechnął, ale teraz jego uśmiech zdawał się być bardziej szczery niż wcześniej. Możliwe, że jej słowa lekko go rozbawiły lub właśnie pocieszyły. Nawet jak nie do końca można się było tego spodziewać. Skinął głową słysząc jej ofertę. -Jak chyba wspominałem - nie wiem czy będzie ku temu okazja. Ale może po tę zniżkę w sklepie się wybiorę. - dodał, nawet rzucając lekkim żartem, który dało się usłyszeć w jego głosie. Chyba więc, przynajmniej w kwestii jednego celu - mission accomplished, nie?
Również cała rozmowa zaczęła się rozkręcać raczej w pozytywnym kierunku, gdyż Nara nawet ją ukomplementował. I to nie po łebkach, byle jak, byle "mieć spokój". Ale dał jej faktyczny komplement, który nie miał w sobie cienia półprawdy. Wakuri w jego oczach była wyjątkowa. Nie dziwna. Nie specyficzna. Nie specjalna. Wyjątkowa. Nawet konotacje tego słowa były inne, bardziej pozytywne aniżeli choćby tych przytłoczonych jako inne przykłady. Uśmiechnęła się szeroko, prawdopodobnie czując się znacznie lepiej niż kilka chwil temu, gdy dyskutowali o stylu życia Shikō. Skomentowała to wszystko wesoło i wyjaśniła też, jak się czuła w kwestii kontroli cienistej energii.
-Brzmi dość naturalnie. Ja ucząc się tego miałem kłopoty. - stwierdził lekko obojętnym tonem, choć faktycznie patrzył na dziewczynę z zainteresowaniem. -Jaka to kwestia? - zapytał, najwidoczniej nie chcąc zostawiać rzeczy niedomówionych.
Zwłaszcza, że Wakuri sama zaczęła. I nawet jak temat powoli schodził w stronę Kraju Chmur, którego to odwiedzić Nara nie miał za bardzo chęci, co próbował jej wyjaśnić, tak Kurama zdawała się być tym coraz bardziej zafascynowana i zmotywowana by się tam udać. Nawet to skomentowała, jednak Shikō tym razem westchnął i opróżnił po raz kolejny swoją czarkę z sake, by po chwili ją uzupełnić.
-To nie kraj, gdzie masz znajomości. Idziesz, załatwiasz co musisz, płacisz cenę. - wyjaśnił, możliwie najprościej jak by się dało, zanim Saba się nie pojawiła.
A jej pojawienie się i zachowanie rozbawiło Kuramę, jednak szybko ich dialog przeszedł w bardziej... negatywną stronę. Wakuri musiała interweniować, nie chcąc zapewne narazić relacji tego, co siedziało w jej głowie oraz tego, kogo chyba uważała za swojego przyjaciela. Kujaha prychnęła wzruszając ramionami i udając się w swoją stronę. Shikō zaś faktycznie wyglądał tak, jakby kompletnie się nie przejął tymi słowami. Mogli więc wrócić do negocjacji między sobą. Westchnął, ponownie upijając łyk sake.
-Cóż, Kumo no Kuni mnie nie interesuje. Prawdę powiedziawszy wolałbym się tam nie znaleźć. - przyznał spokojnie, spoglądając na dziewczynę. -Jednak twój stan jest fascynujący. Z chęcią zobaczę jak twój umysł sobie radzi z cieniem wewnątrz niego. - dodał, nawet lekko się uśmiechając.
Choć nie był to jeden z tych pogodnych, wesołych uśmiechów. A Nara i tak z takich nie był za bardzo znany. Zdawało się więc, że miał inny zysk. I kto wie, może nawet jakiś plan?
Kolejnym punktem rozmowy była ich dyskusja o DNA i alternatywach, jakie mogłyby zastąpić wymóg jego krwi. Początkowo wizja pozbywania się włosów niezbyt podobała się dziewczynie, choć jak się wszystko nadawało, to może zniszczone końcówki czy odrosty były wręcz idealnym materiałem na takie zastępstwo, przy ciągłym dbaniu o jej wizualny aspekt? Shikō lekko uniósł brew, słysząc, że ta ma jakiś pomysł. Gestem dłoni zachęcił ją do kontynuowania, akurat gdy ta usadawiała się wygodniej na własnym krześle.
-Taka transformacja, jak u Sukatsu? - zapytał raczej retorycznie Nara, gdyż bardzo szybko sam sobie odpowiedział, drapiąc się leniwie po brodzie -Faktycznie musiałbym to sprawdzić. - przyznał, zanim nie wystawił ręki -Spróbujesz? - zapytał, jakby wręcz oczekiwał otrzymania w swoje ręce puklu włosów.
Wizja bycia Roszpunką mogła być dla Wakuri zabawna. Gdyby nie światło, które wpadało przez drzwi balkonowe. Ugh. Niedobrze się jej trochę zrobiło na sam widok tych promieni. Może to też efekt napicia się alkoholu oraz jedzenia, połączonego z jej wampirzą niechęcią do jasności? Możliwe. Zaczęli też dyskutować o przeszczepach oraz czy na pewno całość ma prawo się udać. Wypowiedzi Shikō spowodowały zdecydowaną reakcję ze strony dziewczyny, która nawet skierowała swoje słowa do Saby. Kobieta-cień prychnęła pogardliwie.
-Czemu mam ci mówić? Byś się nad resztę znęcała, jeśli jakaś jest? - skontrowała, po czym wróciła do macania poduszek na kanapie, co akurat robiła, gdy Wakuri się do niej odezwała.
-Tego obiecać nie mogę. Jak będę miał obiekty doświadczalne lub mi je załatwisz, to nie ma problemu. Mogę natomiast obiecać, że spróbuję zachować twoich kolegów przy życiu, jeśli nie będzie to narażało mojego własnego bezpieczeństwa. - odparł leniwie, wręcz lekceważąco dłonią machając na bok, zupełnie jakby to nie był jego problem. Zapytała też o przeszczepy, a ten, choć lekko uniósł brwi, lekko się uśmiechnął, wypuszczając z ust powietrze. -No tak. Ty nic nie wiesz. - mruknął sam do siebie, po czym upił kolejny łyk z czarki i zajadł się zapiekanym paluszkiem serowym. -To, o czym ty mówisz, to klasyczne rozumienie przeszczepów. Jednak ninja są pojebani. Zawsze szukają możliwości zwiększenia swojej mocy. Nasz znajomy handlarz niewolników ma dla przykładu bardzo ciekawe oczy. Jego dziewczyna też. Znam historie, jak tego typu zdolności były przeszczepiane i nie tylko. Podobno Kirigakure pracowało nad wszczepieniem genów zwierząt w ludziach, co powodowało tworzenie hybryd ludzi i zwierząt. Istot posiadających zdolności danego zwierzęcia. Tylko... nie zawsze to wychodziło. Tak samo przeszczepiano czyjeś geny w inne ciało, z nadzieją zdobycia bardziej unikalnych zdolności. Choćby... takich jak twoje. - zaczął tłumaczyć. -Nie zawsze to wychodziło. Jednak czasami też wychodziło. Więc wiem, że można twoje zdolności komuś przeszczepić. Myślę więc, że taka trucizna... ma rację bytu. - zakończył wypowiedź lekko się uśmiechając.
Dodatkowo, Shikō był także w stanie odpowiedzieć jej na ewentualne pytania, które te przeszczepy mogły w niej budzić. Gotów był podzielić się tą wiedzą, znacząco rozszerzając jej horyzonty. Może nie na tyle, by sama była w stanie takie operacje przeprowadzać, ale kto wie... może dałoby się przeszczepić takie zdolności mieczom, tworząc połączenie istoty żywej z bronią? Miecz, mogący spalić świat brzmiał niezwykle kusząco. Poczuła, jak jej dłoń mimowolnie się zaciska na tę myśl. Ach, ale by coś spaliła. Albo kogoś.
Wraz z końcem tej rozmowy, a przynajmniej jej zmierzaniu w tę stronę, pojawiły się inne tematy i wątki. Jak choćby kiedy się umawiają na zwiedzanie podziemi. Godzina zdawała się zbyt ograniczonym czasem dla Wakuri, więc poprosiła o dwie. Shikō skinął głową ze spokojnym "niech będzie", najwidoczniej nie mając z tego tytułu żadnych problemów. Faktycznie chyba mu nie przeszkadzało to tempo. Pozostała więc kwestia tatuażu. Tego nie mogła zostawić.
-Zgadza się. - odpowiedział, nawet podejrzanie się uśmiechając, jednak nie odpowiadając na najbardziej nurtującą zapewne Kuramę kwestię związaną z tym, co miał na boku swego ciała.
Zdawał się faktycznie nie chcieć dzielić informacją związaną z tatuażem, ale bujny umysł Wakuri bardzo, ale to bardzo chciał go poznać. Czy była to pamiątka z przeszłości? A może faktycznie jakiś głupi zakład czy zachowanie po pijaku? Nie zapowiadało się jednak, by miała się tego dowiedzieć. Przynajmniej teraz.
Info od MG
Jednak jak za B :kappa:

Kurama Wakuri - zdobywa wiedzę o Ishoku (Przeszczepach). Możesz śmiało uznać, że wszystko to, co jest w temacie tego wspomagania jest znane Wakuri i wyjaśnione w ramach "pytań" do Nary.
Ostatnio zmieniony 12 lip 2023, 11:25 przez Tora, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Kurama Wakuri
Posty: 601
Rejestracja: 07 sie 2021, 23:24
Ranga: Cywil
Ranga dodatkowa: Hanesawa's Workshop Manager
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Rezydencja Sakamoto

Wiedza jest dość...przydatna. Cenna, oczywiście. Wartościowa. Ale przede wszystkim cały pic polegał na tym, by dało się jej jakoś użyć. Skoro więc nie posiadała jej nazbyt wiele, czy tak bardzo pozbawionym sensu był fakt, że próbowała takowe braki nadrobić? Zwłaszcza teraz, kiedy tak trochę przez przypadek wmieszała się w ten cały świat bardziej, niż jej biznesowa wycieczka zakładała. Z pewnością w planie nie było straty własnego człowieczeństwa, przygarnięcia Cienia, dość interesujące znajomości oraz bycie postawioną w sytuacji, gdzie inni mogą widzieć ją jako zwykłe zagrożenie.
- Nawet nie masz pojęcia ile rzeczy ludzie potrafią zdradzić będąc dla nich zwyczajnie miłym. - zauważyła wesoło, składając przed sobą dłonie jakby z drobną dumą. Bo jednak wie więcej, niż zakładał. Czyli chyba znowu go zaskoczyła! - Skoro nie mogłam cię znaleźć, a i tak byłam w miejscu dosłownie pękającym od shinobi, cóż... rozmowa sama zeszła na podobne tematy.
To nie tak, że specjalnie poszła na biesiadę rozpytywać o Ninjutsu. To... byłoby dość niestandardowe podejście do świętowania całego tego zwycięstwa. Nie mniej wspominała już, że go szukała? Wspominała. I że się martwiła też chyba wspominała. Chyba każdy doszedłby do wniosku, że może lepiej "wymienić się numerami" niż zastanawiać się, czy to już nie pora przejrzeć na wszelki wypadek nekrologi.
- Mam rozumieć, że jest to wystarczająco dobry pomysł czy zwyczajnie próbujesz zmienić temat?
Dopytała, delikatnie przekrzywiając głowę i przyglądając mu się uważnie z delikatnym uśmiechem. Nie ma zmieniania tematów, chociaż sam pomysł, że mógł próbować był poniekąd zabawny. I poniekąd gryzł dziewczynę do tego stopnia, że mimowolnie spięła się na kolejną wizję przypiekania Nary nad ogniem. Tak o, żeby jednak nie próbował odwlekać tak istotnych kwestii, jeszcze związanych z Kuramą, na bok! Inna sprawa, że ta jednocześnie lekko ścisnęła ją za żołądek zupełnie nie podobając się tej części dziewczyny, jaka absolutnie krzywdy robić mu nie chciała.

To nic takiego. Dokładnie w to chciała wierzyć, a to przede wszystkim przez fakt, jak problematyczny stan jej umysłu właśnie był. Sam nawał różnych emocji stanowił zapewne coś "do przeżycia". Nic, z czym na dłuższą metę jakoś by sobie nie poradziła, jednak nawracające obrazy prezentujące ranienie osób, jakich ranić nie chciała, zwyczajnie bolały. Właściwie niewiele się to różniło od dalszego oglądania "przedstawienia" Kujahy, jakim uraczyła ją na samym początku. Z tym, że teraz nie znajdowała się w środku własnej głowy, a wizja płonącego Shikō czy Tsubaki jednocześnie, gdzieś w środku niej, wywoływała u niej radość. I to było jeszcze straszniejsze. Nie spodziewała się jednak, że prócz chwil, kiedy wzrok Nary nie jest na niej, znajdzie się jakiś inny przypadek, w jakim umysł dziewczyny zacznie przypominać morze podczas sztormu. A mianowicie: kiedy dostała więcej uwagi, niż przypuszczała. Nie przewidziała, że jej krótkie podsumowanie własnego stanu będzie wiązało się z aż takim ożywieniem ze strony mężczyzny, a już tym bardziej, że zmusi go to podejścia bliżej. Kiedy więc ten ujął ją za podbródek, ta zaskoczona otworzyła szerzej oczy, przypatrując mu się swoimi ciemnoczerwonymi tęczówkami okraszonych kwiecistą źrenicą. To... było miłe. I to na zaskakująco wielu płaszczyznach. Serduszko Kuramy zabiło wesoło, podczas gdy sama mogła jedynie trwać tak z zarumienionymi polikami, ciesząc się uwagą mężczyzny. Pełną uwagą, a nie jakąś połowiczną, częściową czy niekompletną! Na samą myśl, że podczas tej krótkiej chwili najwidoczniej była jedynym elementem, jaki miał znaczenie, ogarnęło ją w środku uczucie przyjemnego ciepła. Jej trybiki jednak nieco zaskrzypiały w momencie, kiedy ten zamknął oczy.
- Shikō... - zaczęła, dłonią delikatnie ujmując go za rękę, jaką to trzymał jej podbródek. Nie odciągała go jednak, jakby chcąc jedynie sprowadzić go nieco "na ziemię" tym drobnym gestem - Obawiam się, że mój umysł może nie być obecnie zbyt... przyjaznym miejscem. Ani bezpiecznym. Zwłaszcza dla gości.
Nie zamierzała go ganić. Nie zamierzała, bo nie czuła potrzeby, być zła. Nawet dalej na jej twarzy utrzymywał się ten słaby uśmiech sprzed kilku chwil. Prawdą jednak było, że jeśli faktycznie zrobił to, co myślała, że zrobił i zaczął bawić się kolejną techniką od Hikariego: przeglądanie umysłu Kuramy, ze Zbyszkiem, Kuratą, Karutą, Sabą i jej wszelakimi dysfunkcjami brzmiało jak wbiegnięcie do płonącego domu. I właśnie belki stropowe zaczynały niepokojąco wyginać się w dół. Bo poza tym? Prócz jej obecnych myśli, jakie wolałaby upchnąć w szafie przed wzrokiem innych i może dwóch, trzech faktów, nie bardzo miała tam cokolwiek, co wymagałoby skrzętnego ukrycia. Co prawda ciężko jej było cokolwiek stwierdzić ze swoją dość ograniczoną wiedzą, jednak jednego mogła być pewna: Shikō nie był zbyt dobry w pytaniu o pozwolenie. A raczej w pamiętaniu, by zapytać.
Co by jednak nie powiedzieć: była ciekawa. Interesująca. Bardziej, niż do tej pory! Zdecydowanie plus całej tej sytuacji, na którą składało się wszystko to, co szalało w jej całkiem delikatnym umyśle. Czy nie gwarantowało to jej w takim razie uwagi Nary tak... cały czas? Tak, jak być powinno? A chociaż ponownie uderzyła w nią jakaś drobna fala euforii, tak wraz z nią: powoli kumulujące się zmęczenie, zwłaszcza na jakże kuszącą wizję wspólnego siedzenia przy Tsubaki opalającej się na rożnie, przez jaki jej uśmiech zrzedł nieco, pozostawiając ją w temacie ciut rozdartą.
- Wolałabym chyba być ciekawa bez... tej części mnie, jaka co chwilę planuje coś niezbyt dobrego. - o treści "a może spopielić Tsubaki, a może jednak Shikō". Wolała to jednak ująć jakoś inaczej, nie chcąc kreować się, przynajmniej dla Nary, na większe zagrożenie, niż była. Bo... to chyba stanowiło dobre określenie. Co prawda nikomu krzywdy przez to nie zrobiła, jednak powoli zaczynała zastanawiać się, ile czasu potrzebuje, by wszystkie te natrętne myśli wymieszały się z tymi jej, nie pozostawiając pomiędzy sobą żadnej granicy.

Zdobywanie kolegów to był bardzo ciężki temat i nawet taki spec jak Wakuri potrzebowała sporo czasu, by opracować ku temu jakąś sensowną taktykę. Bo, jak wiadomo, zyskiwanie ich nie było procesem łatwym. Gdyby był, Kurama miała by ich od początku na pęczki, a tak? Potrzeba było odpowiedniego nastawienia, myślenia przyczynowo skutkowego i niesamowitej otwartości. Przez to więc, chociaż jej serduszko zabiło niepewnie na myśl, że ten może zwyczajnie powiedzieć "nie" - doświadczenie dziewczyny jasno mówiło, że jego odpowiedź tak naprawdę nie miała nazbyt dużego znaczenia. Gdyby miało, ilość przyjaciół Kuramy w tym momencie musiałaby w jednym momencie stopnieć do... jednej, może trzech osób? Nie licząc nawet Kuraty z Karutą, bowiem jak wiadomo: byli wyjątkowi. Dalej słuchała uważnie, pozwalając mu wyjaśnić dokładniej swój punkt widzenia i, jakby nie patrzeć, ponownie zdradzając co nieco w kwestii własnego toku rozumowania. Więc taaak to działało. Przeważnie.
- Chyba tyle musi mi wystarczyć. Póki co.
Odparła krótko, chyba godząc się z tym, że nie wyciągnie w tej kwestii z niego bardziej jednoznacznej odpowiedzi. Która, swoją drogą, jeśli dobrze zrozumiała, wcale nie musiała być szczególnie "lepsza". Ojej... Robiło się to chyba trochę skomplikowane, jednak w gruncie rzeczy wszystko sprowadzało się do tego, że wypadało udowodnić, że jest dość wartościowa, by uznać ją za przyjaciółkę. Co swoją drogą w niczym nie różniło się szczególnie od zawierania znajomości z kimkolwiek innym.

Chyba jednak powiedziała coś nie tak. W zasadzie ciężko było cokolwiek więcej powiedzieć, jednak tak jak doceniała posłany jej uśmiech, tak było w nim coś, przez co wzrok dziewczyny dalej przypatrywał się Narze pomimo dość jasnej odpowiedzi, jakiej udzielił. W zasadzie... czy był jakikolwiek powód, by zmuszał się do uśmiechu? Czy cokolwiek zmieniłoby, gdyby go sobie darował, kiedy jakoś tak nie wyglądał, by był nazbyt szczery? Shikō nie wydawał się kimś, kto robiłby coś, gdyby było niepotrzebne. Albo zmuszał się do czegoś tylko po to, by komuś nie było przykro. Stąd też dostała jeszcze większą zagwozdkę, niż się spodziewała.
- W takim razie może powinnam mówić to częściej?
Uniosła wyżej kącik ust, dalej go obserwując. Już jednak mniej intensywnie, chyba nie czując, by jakieś bardziej dogłębne drążenie tematu miało sens. Albo przynajmniej było czymś, co powinna zrobić. Zamiast tego wolała rzucić mało zobowiązującym pytaniem, bardziej dla większego rozluźnienia atmosfery niż czegokolwiek innego. Dalej bowiem miała wrażenie, że mogła omyłkowo trafić u niego w jakiś dziwny punkt wcześniejszym stwierdzeniem, skoro zareagował w tak dziwny sposób.
Swoją drogą - to całkiem smutne, skoro rzeczywiście dawno mu nikt niczego podobnego nie powiedział...
Smutnych rzeczy ciąg dalszy nastąpił z resztą niedługo po tym i, szczerze powiedziawszy, tłumaczenia Shikō w żaden sposób jej nie pocieszały. Jedynie utwierdzały w przekonaniu, że ten miał całkiem mało wesołe życie, skoro na ninja stosują takie nieładne zagrywki. Bardzo nieładne. Waku by one absolutnie nie przypadły do gustu. No bo zabijać najlepszego przyjaciela? Czy ktoś, kto wymyślał tę zasadę, miał pojęcie, jak ciężko takiego zdobyć? To, że czuł się "dobrze" w żaden sposób niczego nie zmieniało. Właściwie to nawet pokręciła głową, jakby wszystkie te wyjaśnienia próbowały brzmieć sensownie i logicznie tylko na papierze.
- Dla mnie, przede wszystkim, jesteś moim przyjacielem. Bez względu na to, czy sam uważasz za poprawne mnie tak nazywać, czy też nie. Ninja, nie ninja... Nie zamierzam traktować jak zwykłe narzędzie kogoś, kogo lubię. Zwłaszcza, jeśli dodatkowo takiej osobie sporo zawdzięczam. - wyjaśniła, jakby było to całkiem oczywiste. Dla nie było. Rozumiała jednak, że Nara może być trochę silly w takich kwestiach i zwyczajnie niektóre rzeczy trzeba powiedzieć. Zwłaszcza, że pod pewnym kątem, życie go mocno upośledziło. - Może i masz ciężki charakter jak i dyskusyjną piramidę wartości, ale nie uważam, by był to powód, by traktować cię inaczej niż każdego innego człowieka tylko dlatego, że ktoś kiedyś stwierdził, że w ten sposób będziesz bardziej przydatny.
Właściwie... to by było całkiem złe. Traktować kogoś inaczej tylko dlatego, bo ktoś inny tak postanowił. Jakie to... dziwne. I takie głupiutkie. Hej, czy to oznacza, że dosłownie PRZEZ CAŁY CZAS wszyscy na niego patrzyli? Na takie narzędzie, co to w ogóle nie powinno mieć żadnych emocji? Bo jeśli tak, to właśnie dochodziło do kuriozalnej sytuacji, gdzie bardziej po ludzku traktowała go istota nie będąca człowiekiem, niż inni ludzie. Nie mniej uśmiechnęła się delikatnie. Jej propozycja nijak w zasadzie miała się do tej, jaką zdążyła mu złożyć wcześniej i, słysząc ją, cicho westchnęła. No bo... nie o to chodziło. Ale doceniała, że pamiętał i brał to pod uwagę. Na tyle, że to drobne rozczarowanie było... no, drobne. W zasadzie nijak znaczące.
- Na pewno znajdzie się coś, przy czym byłabym pomocna i to nie jako kupon rabatowy.
Zauważyła pogodnie, w środeczku mimo wszystko ciesząc się, że chociaż sam temat był nieciekawy, to dość łatwo zszedł na zwykłe żarty. Nawet, jak temat sam śmieszny nie był i jedynie utwierdzał Waku w przekonaniu, że Narze przydałby się ktoś z bardziej ludzkim podejściem. Chociażby by po to, by nie zapomniał, że takie też można mieć i nawet z nim żyć.

Heej! Czy to właśnie oznaczało, że coś było dla niej łatwiejsze niż dla Shikō? Może była to jedna, jedyna rzecz z miliona, jednak zdecydowanie stanowiło powód do dumy. Nawet takiej delikatnej, ale jednak. Koniec końców z czymś poszło jej lepiej niż prawdziwemu weteranowi shinobi, jaki zapewne deklasował ją przy każdej innej rzeczy. Trochę jednak liczyła na to, że nie będzie musiała nic więcej rozwijać. Nie dlatego, że chciała mieć naraz jakieś tajemnice, ale czuła, że aby wyjaśnić jedną rzecz, musiałaby wyjaśnić jeszcze inną. I nagle można było zorientować się, że ciężko zamknąć temat w jednym zdaniu. Ale może jednak się da? Albo przynajmniej w trzech? Zastanowiła się przez moment, nim podjęła ponownie temat.
- Zerodowanej chakry mogę użyć tylko i wyłącznie do technik związanych z Cieniami. Tylko do nich. Inne techniki zdają się z nią zupełnie nie reagować. W momencie, kiedy około... może 80% mojej chakry jest w tym stanie, jest to dość problematyczne. Nie mniej jest jedna, która zdaje się być kompletnym wyjątkiem bez żadnego logicznego powodu. Technika, którą często używałam w Baibai. Ten ognisty smok. - i pewnie miała jakąś nazwę, którą gdzieś miała w pamięci. Nie mniej czy była istotna? Pewnie nie. Zwyczajnie założyła, że ten zrozumie dość szybko, którą ma na myśli. - Skoro jednak jestem w stanie użyć jednej techniki w ten sposób, jakkolwiek nie wydawałoby się to jakimś nagięciem zasad z mojej strony, musi być jakaś metoda, bym mogła wykorzystać tę chakrę do pozostałych.
Skoro jednak miała też cokolwiek własnej chakry, a i nie pozostawała bez innych opcji: jakoś to będzie. Mogła mieć ograniczone możliwości, jednak z drugiej strony dostała inne. Jak to się wszystko będzie sprawdzać, to jednak wyjdzie dopiero w trakcie.
Ale jak to nie da się tam mieć znajomości? Nie szło mieć wrażenia, że ten zapewne przesadza. Albo może ma trochę inne wyobrażenie "posiadania znajomości" niż sama Wakuri. No bo, załóżmy, chce coś załatwić w Kraju Chmur. Gdzie ma się udać? Do kogo? Kto może załatwić jej jedną rzecz, a kto drugą? To również bardzo cenne, uwaga uwaga, informacje! Poza tym trochę nie wierzyła, że zupełnie nic tam by nie ugrała. Mogą ludzie tam nie mieć honoru czy działającego kompasu moralnego, ale czy to nagle sprawia, że nic nie chcą, nie mają potrzeb i nie da się z nimi dobić targu? Tak jak jednak wyglądało na to, że raczej ruszają same, oto stało się coś niesamowitego. Shikō zmienił zdanie. Nawet nie musiała naciskać, szukać jakiś argumentów czy robić cokolwiek. Stwierdził, że jednak z nimi ruszy. DLA NIEJ. Znaczy przez to, że była w całkiem interesującym stanie, jednak zdecydowanie znaczyło to jedno i to samo. Znowu coś błysnęło w jej oczach, a serduszko zabiło zadowolone, po czym przytaknęła mu głową. Idealnie. No to teraz przeprawa do Kumo NIE MOŻE się nie udać.
Nie zastanawiała się nad tym. Czy jej zdolności są zbliżone do tych Sukatsu czy też nie, jednak jak teraz o nich wspomniał, to zaczęła widzieć pewne podobieństwa. Co prawda nie posiadała idealnie tych samych mocy, a już na pewno nie tak rozwiniętych, jednak jakby tak pomyśleć...
- Chyba... A przynajmniej podobna. - nie wiedziała, jak dokładnie działała ta "taty". Co prawda mogła uciągnąć zamianę w taką kałamarnicę, jak sam to zrobił, chociaż... może na trochę mniejszą skalę? Albo nie? Hm. W każdym razie wyglądało na to, że rzucona propozycja miała dość sensu, by ten chciał przetestować całą teorię i bez czekania na cokolwiek, od razu wyciągnął ku niej rękę. Kurama zaś jedyne, co mogła, to spojrzeć na niego ciut zaskoczona. To chyba tak nie działało. To definitywnie tak nie działało. A to z całkiem prostego powodu,
- Masz jakąś gumkę? Wstążkę? Sznurek, cokolwiek? - o, od tego należałoby zacząć. Bo nie, Wakuri niczego bez przeszukiwania kieszeni czy toreb nie miała tak pod ręką. No i to nie ona chciała własny pukiel. Obecnie trzymały się wszystkie na jej głowie, ale jak je zetnie? Będzie miał włosy Kuramy w całym pokoju, a chyba nie o to w tym wszystkim chodziło. Gorzej, jeśli żadnej nie miał pod ręką, w co trochę nie wierzyła, skoro sam zdawał się własne wiązać. Nie mniej sięgnęłaby do czarnej, skórzanej torby biodrowej, wygrzebałaby z niej zwój, gdzie trzymała podobne rzeczy i sama by z własnych zapasów podobną wyciągnęła. W każdym razie cokolwiek ostatecznie znalazłoby się w jej rękach, związałaby na dole, a następnie przy ruchu nadgarstka zakończonego pstryknięciem palcami spróbowałaby rzeczywiście włosy wydłużyć wyciągając ich końce. Skoro jednak i tak póki co chodziło o przetestowanie, czy się nadadzą, nie zamierzała wydłużać ich jakoś za bardzo. Ot, na tyle, by rzeczywiście cokolwiek tych włosów do testów miał. Po tym zaś wysunęłaby kunai z rękawa, a następnie odcięła nadmiar włosów gdzieś w połowie pleców tak, by stworzony i związany pęk oddzielić od reszty. Pukiel zaś zdałaby w ręce Nary, bez żadnego dodatkowego komentarza.
Ciężko było nie zainteresować się swoim stanem bardziej, kiedy właśnie jej głowa została nazwana "przedszkolem", a po chwili namysłu ciężko było się z tym kłócić. W obliczu chaosu zaś panującego w jej głowie? Tym bardziej warto było niektóre pytania zadać, co by później nie być postawioną w bardzo niezręcznej sytuacji, gdzie ponownie musiałaby walczyć o własne życie. Zadała więc swoje pytanie, wzrok kierując ku Sabie i, szczerze powiedziawszy, jej odpowiedź jedynie przyprawiała Kurame o powrót migreny.
...
Czy naprawdę muszą przechodzić przez to jeszcze raz?
W dosłownie jednej chwili wzrok Wakuri stał się zwyczajnie zmęczony, a jej nastrój dość szybko wrócił do reprezentowania tego samego poziomu, jak negocjując z Sabą. To był najgorszy argument, żeby się z nią wiedzą nie podzielić, jakim w świetle ich ustaleń dostać mogła. Aż ją zaczęło zastanawiać, czy nagle cała ich rozmowa nagle nie uleciała Cieniowi magicznie z pamięci tylko dlatego, że właśnie mogła pomacać poduszkę czy dwie. Ale nie nie, spokojnie. To z pewnością po prostu taki wiek, na pewno! Nie ma powodu. Do zmartwień. A jednak westchnęła ciężej, schodząc na bardzo rzeczowy, można by nawet rzec, że bezemocjonalny ton.
- Ponieważ wywiązałam się z mojej części umowy, dając ci ciało. Zaś twoja część, zakładająca pomoc i kooperację, dalej leży na stole. Mój dobrobyt równa się twojemu, pamiętasz? - zapytała spokojnie, skupiając na niej całkowicie swój wzrok i uwagę - Jeśli niebezpieczeństwo dalej jest realne, wolę wiedzieć. Zwłaszcza, że jak zauważyłaś, da się ze mną dogadać, nie wydaje ci się? Poza tym jeśli stracę kontrolę nad ciałem, nikt nie powiedział, że nowy lokator będzie chciał z robą rozmawiać.
No chyba, że wcale nie chciała już jechać do Kumo. Nie ma problemu. Było milion innych miejsc, gdzie mogli ruszyć, dobrze się bawić i przy okazji coś z tego wynieść. Nie mówiła jednak tego na głos. Nie zależało jej na tym, by ta czuła, że ktoś jej stawia ultimatum czy jej grozi. Prawda jednak była taka, że zobligowała się do pewnych rzeczy i Kurama zamierzała korzystać z zawiązanego układu. Zwłaszcza, że w jej mniemaniu nijak biło to w wolność Kujahy.
Odpowiedź mężczyzny definitywnie nie była tym, czego oczekiwała, jednak nie mogła powiedzieć, że nie wpisywała się w spektrum tych, jakie otrzymać mogła. Więc zwykłe "proszę" nie bardzo wystarczało. Huh... No, dość problematyczne, nie ma co. Jednak skoro od razu przedstawił swoje warunki, nie zostało nic innego, jak spróbować pomyśleć nad alternatywą.
- I zgaduję, że pewnie wolałbyś ludzi...? - dopytała, chociaż na dobrą sprawę spodziewała się odpowiedzi. Trochę ciężka sprawa, bo po wątku z Hikarim, nie bardzo rwała się do handlu ludźmi. Po którejkolwiek stronie by w tym układzie nie stała. - Mogę nad czymś pomyśleć przy okazji zwiedzania Podziemi, więc jeśli do tego czasu możesz z testami poczekać, to byłabym wdzięczna.
W zasadzie to wolała kupić czas na odciągnięcie Ginro od Nary, bo obecnie to jedyny pomysł, jaki miała. Ale może rzeczywiście trafi na jakiś fenomenalny pomysł, jaki rozwiąże problem Shikō i przy okazji oszczędzi Wakuri pójście w ślady pewnego Uchiha? Na którąkolwiek opcję w końcu by nie padło: grunt, to żeby nie mieszać w to wszystko rudego kucharza i Hanesawy. Reszta? No... Jakoś to będzie, z pewnością.
Tak coś czuła, że pytanie o przeszczepy definitywnie nie okaże się otrzymaniem jakiś bardzo szczątkowych informacji i potrzebą ciągnięcia Nary za język. Wyglądało też na to, że jej przypuszczenia wcale nie były nigdzie daleko od faktycznego stanu rzeczy. Całkiem miłe, swoją drogą. Informacje zaś? Ciekawe, jakkolwiek moralnie źle takie przeszczepianie sobie czyiś genów by nie brzmiało. Komuś by pewnie brzmiało, ale jak tak słuchała, to wydawało się to raczej zwykłą praktyką shinobi. Może nie bardzo popularną i nie zawsze przynoszącą rezultaty, jednak jakaś jej część akceptowała fakt, że ich świat rządzi się trochę swoimi zasadami. Z resztą. Skoro można przeszczepić sobie płuco jak nie działa, to czemu nie wtedy, jak działa dla profitu? Nie mniej definitywnie brzmiało to raczej coś, co można było odnieść tylko do istot, no, żywych. Wykucie miecza mogącego spopielić świat brzmiało przy tym jak trochę inna dziedzina. O, runy. Pewnie runami Salomona by się dało. Albo pieczętowaniem. Nie, żeby chciała taki miecz, chociaż z drugiej strony rosnąca chęć zobaczenia czegoś w płomieniach jednocześnie sprawiała, że siedziała bardziej spięta, niż wcześniej. Że już o rosnącym z tego powodu niepokoju nie wspominając.
Nie szło nie mieć pytań. Nawet takich głupiutkich, które pewnie były oczywiste jak się temat znało, a mniej oczywiste, jak nie. No bo można przeszczepić no... inne zdolności? O, żywioły może? Albo po prostu czyjeś predyspozycje do czegoś? W zasadzie gdzie była granica tego, co można sobie od kogoś pożyczyć? Jednak prócz tego, miała też kilka nie związanych z samymi przeszczepami, chociaż poniekąd przez cały ich temat w ogóle przyszły jej do głowy.
- Właściwie mógłbyś mi powiedzieć coś więcej o zdolnościach Hikariego i Tsubaki? Poza tym: co z tobą? - spojrzała przenikliwie na swojego rozmówcę, przypominając sobie, że przecież też ma całkiem unikalne zdolności. O których wspominał z resztą w Podziemiach. - Twoje zdolności do manipulacji własnym cieniem, też da się je jakoś przeszczepić? Właściwie czym się różnią od tego, co potrafi Sukatsu czy ja? Jak to działa?
Zdawało się być złudne podobne do tego, co potrafią Cienie, a jednak nie. Gdyby działało to na tej samej zasadzie, to czy miałby jakiekolwiek problemy z opanowaniem sztuczek Lorda Podziemi? Nie. Nie wydawało jej się. Jakby... Nie bardzo wydawało się dziewczynie, by dużo było rzeczy, z jakimi tej miałby problem. Póki co zdawał się być człowiekiem-orkiestrą. O co nie zapytać, to pewnie by wiedział lub potrafił. A że jej pytania wynikały z czystej ciekawości, tym bardziej nawet nie pomyślała, że takie dopytywanie o jego prywatne zabawki może zostać różnie odebrane.

Kwestia Podziemi była zamknięta. Co prawda dwie godziny to dalej mało, aaale jeśli, dajmy na to, pobiegnie i będzie robić rzeczy szybko, to może z częścią zdąży. A jak nie zdąży, to trudno. Nie można mieć wszystkiego, prawda? W każdym razie została jeszcze inna rzecz, jaka zdecydowanie stanowiła nagle całkiem interesujący temat. Proszę proszę - miała rację. Było coś więcej za całym tym tatuażem i zdecydowanie jego wyjaśnienia nie pokrywały w pełni tematu. A że domyśliła się, że jednak to nie wszystko: uśmiechnęła się szerzej, dając znak dłonią, by podał jej ponownie butelkę.
- I nie powiesz na jego temat nic więcej? - zaczęła w końcu dopytywać, zdecydowanie bardziej zaintrygowana i ożywiona tematem, niż pewnie było to warte. Ale ciężko nie, skoro próbował z niego robić taką tajemnicę. - Obiecuję, że jakakolwiek historia za nim nie stoi, nikomu nie powiem!
Nikomu. Absolutnie. Umowa to umowa. I to bardziej wiążąca niż ta z Hikarim, do której miała bardzo ambiwalentny stosunek. Z drugiej strony dociekanie w kwestii tatuażu Nary bardziej przypominało dla niej swego rodzaju zabawę, niż jakieś poważną próbę zdobycia wiedzy sporadycznie przydatnej. Może to przez to sake? Sake, którego zamierzała sobie znowu dolać, oddając zaraz po tym ponownie butelkę. Wakuri zaś? Obserwowała go uważnie i tak jak wcześniej, zamierzała lepiej nadstawić uszu jakby podejrzewając, że może próbować się migać od odpowiedzi. A tak? Może chociaż będzie wiedzieć, że właśnie próbuje sprzedać jej jakąś bajkę.
Vanilla chakra 1 800
Corrupted chakra 6 950 - 0 (Ikiryō no Tatari: Kage no Henshin) = 6 950
► Pokaż Spoiler | Atuty
Ulepszony zmysł: SłuchAtut nabyty
Atut wielokrotnego wyboru. Oznacza to, że postać ma bardziej wyczulony wybrany zmysł. Atut ten ściśle współpracuje z Refleksem, znacząco zwiększając jego możliwości. Jeżeli atrybut ten umożliwia np. dostrzeżenie szczegółu z dwudziestu metrów - posiadacze tego atutu ze zmysłem wzroku ten sam szczegół dostrzegą z dwukrotnie większej odległości itd. Analogicznie, jeśli wzmocniony zmysł wykrywa coś z dystansu dwudziestu metrów - osoby z wyższą wartością atrybuty Refleks wykryją coś z dalszego dystansu. Wyróżnia się pięć zmysłów:
  1. Słuch - wzmocnienie tego zmysłu sprawia, że postać jest bardziej wyczulona na źródła dźwięków dookoła niej. Usłyszy jak trawa się ugina za nią czy oddech oddalonego nawet o dwadzieścia metrów przeciwnika, a podczas snu - może obudzić (jeśli użytkownik tego chce) go nawet najcichszy dźwięk, przez co bardzo ciężko ją zaskoczyć. Jeśli jednak przeciwnik np. ukrywa swój oddech i w miarę możliwości ogranicza wydawane dźwięki, wówczas dystans ten maleje, choć w pobliżu 5 metrów od użytkownika naprawdę trzeba się postarać.
► Pokaż Spoiler | Techniczki
Ikiryō no Tatari: Kage no Henshin | Wraith’s Curse: Shadow's Shapeshifting生霊の祟り・影の変身
KlasyfikacjaIkiryō no Tatari, Technika Transformacji
PieczęcieCzas kumulowania chakry jak przy 16 pieczęciach
KosztStandardowy D za przemianę ogólną | Standardowy B za przemianę | Standardowy B na turę za utwardzenie/wzmocnienie
ZasięgNa siebie
Kolejna technika działająca na dwa sposoby, jednak opierająca się na zdolnościach transformacji swojego własnego, cienistego ciała. Pierwsza możliwość stanowi dużo bardziej zaawansowane Henge no Jutsu - z tym, że działające na stałe. Za pomocą tej zdolności, osoba może w dowolnym momencie zmienić swój wygląd, z wykluczeniem koloru skóry, oczu i włosów. Tymi można manipulować w bardzo niewielkim zakresie, jednak ostatecznie po zmianie każde z nich będzie zwyczajnie ciemne. Można próbować zmienić im odcień, jednak nie da się ich rozjaśnić. Tak długo, jak zmiana dotyczy ogólnego wyglądu i nie zmienia wzrostu oraz wagi o więcej niż o 15kg oraz 15cm względem oryginalnych wymiarów, zmiana taka traktowana jest jak użycie techniki rangi D o standardowym koszcie.

W momencie, kiedy zmiany dodają dużo więcej masy czy rozmiaru używającemu bądź zupełnie zmieniają jego kształt i wygląd, wówczas koszty transformacji są inne - wynosi wówczas standardowy B. Nie ma zbyt dużych ograniczeń co do tego, jak bardzo można transformować własne ciało, albowiem w każdym wypadku będzie ono liczone jako "funkcjonalne". Co więcej, takowe modyfikacje wyglądu mogą również skutkować uzyskaniem dodatkowych zdolności, takich jak lot w przypadku skrzydeł czy możliwość owinięcia się komuś wokół ręki za pomocą macek. Takowe transformacje często wyróżniają się dodatkowo tym, że zmodyfikowana część ciała staje się cała czarna. Ponadto płacąc dodatkowy koszt standardowy B na turę, możliwe staje się wzmocnienie wytrzymałości modyfikowanej części ciała tak, jakby zastosowano na nią technikę rangi B.

Kosztem standardowym B możliwa staje się transformacja całego ciała, chociaż jeśli ktoś ma takie życzenie - w cenie transformacji może zmienić jedynie część siebie, czy nawet dokonać niewielkich modyfikacji ciała. Pozwala to na bardzo nietypowe zmiany, jak chociażby podzielenie się niemal na pół, usunięcie własnej tkanki w miejscu, gdzie postać miałaby zostać uderzona czy nawet całkowita transformacja w inną formę życia Możliwe jest tworzenie dodatkowych modyfikacji tak długo, jak ich rozmiar nie sprawia, by osoba zaczęła swoimi rozmiarami przekraczać wielkością słonia. Nie jest też problemem tworzenie większych gabarytowo modyfikacji, nadających postaci dodatkowych cech jak np. skrzydła. Na tej randze możliwe staje się również pomniejszenie swojej osoby, transformując się w coś, co jest zwyczajnie mniejsze od używającego tak długo, jak nie jest mniejsze wielkością od dużego, domowego kota.

Podczas gdy warto zwrócić uwagę na to, czy pole walki pozwala na zwiększenie swoich własnych gabarytów, należy mieć na uwadze jeszcze jedną rzecz: w mocno oświetlonych miejscach np. na pustyni w ciągu dnia, zwłaszcza podczas wysokich temperatur, możliwości techniki zmniejszają się. Wówczas koszt za transformację wzrasta do podwójnego B. To samo dzieje się z kosztami za wzmocnienie modyfikowanej części, potrafiąc zwiększyć ogólne koszty, używając wszystkich możliwości zdolności, nawet do poczwórnego.

Co więcej, jeśli w wyniku przemiany stan fizyczny nie pozwala na składanie pieczęci (np z powodu braku rąk do tego przystosowanych) do innych technik, potrzeba ich składania zostaje zastąpiona czasem kumulacji chakry. Wynosi ona jednak 150% czasu, jaki zajęłoby złożenie odpowiednich pieczęci. Jeśli więc technika posiada ich dla przykładu 10, czas kumulacji wynosi jak przy 15 pieczęciach.
Ostatnio zmieniony 13 lip 2023, 11:38 przez Kurama Wakuri, łącznie zmieniany 2 razy.
► Pokaż Spoiler | Pasywne zdolności & pieczęcie oraz unikaty
Zdolności pasywne- z wyjątkiem atutów i biegłości
Pieczęcie
  • Kin'in - pieczęć umieszczona na grzbiecie prawej dłoni. Normalnie niewidoczna. Niweluje niechęć ludzi w stosunku do Wakuri spowodowanej przez jej zerodowaną chakrę. Nie działa na zdolności sensoryczne i postrzegania chakry.
  • Hiraishin no Jutsu - pieczęć na kraku nałożona przez Shikō.
Unikaty
  • Garahaddo no Kōkei-sha - naszyjnik z zamkniętą duszą Galahada. Tłumi częściowo negatywne skutki części wad mentalnych.
► Pokaż Spoiler | Ekwipunek na fabule
Tis not much, but it's an honest work
Na plecach:
  • Wielki zwój z mapą Podziemi Baibai (WIP)


Na szyi:
  • Dłuższy, imitujący złoto łańcuszek z chakrą Shikō do Gentōshin no Jutsu, a na nim:
    • pierścionek z czarnym kryształkiem (Połączony Kagayaku Rantan z: Uchiha Hikari)
    • niewielkich rozmiarów czarny koralik (Połączony Kagayaku Rantan z: Dōhito Midoro)


Prawa kieszeń:
  • Mały zwój [Naginata [2] ]
  • Kunai x1
  • Mitsurugi Kunai x2


Ukryta wyrzutnia kunai [prawa ręka]
  • Kunai x1
Lewa kieszeń:
  • Mitsurugi Kunai x3


Czarna, skórzana torba biodrowa
  • Średni zwój [Prowiant, ubrania na zmianę, rzeczy codziennego użytku]
  • Średni zwój [Wypakowany alkoholem z biesiady w Baibai]
  • Średni zwój [Bombka dymna x5 | Bombka świetna x5 | Krótkofalówka x1 | Notka Wybuchowa x4]
  • Średni zwój [Warming Shot x3 | Lokalizator}
  • Średni zwój [Wypakowany przekąskami z biesiady w Baibai]
  • Średni zwój [20m Bandaża | 6 lodów z podwójnym patyczkiem]
  • Kunai x3 [w tym jeden z Wybuchową Notką]



Obrazek
Awatar użytkownika
Tora
Posty: 2767
Rejestracja: 27 kwie 2021, 15:24
Ranga dodatkowa: Główny Moderator Techniczny
Discord: Tora#0227
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:
Techniki:

Re: Rezydencja Sakamoto

Skarby w ciemności暗闇の中の宝物
Tura7/?
Nara przyglądał się uważnie Wakuri i jej tłumaczeniem. I... nie wyglądał na przekonaną, nawet jak się uśmiechała. Słuchał jej i słuchał, choć lekkie kręcenie głową na boki raczej wskazywało, że nie przyjmował tych tłumaczeń. Ostatecznie westchnął, gdy zadała pytanie o metodę.
-To jest dobry pomysł. Ale to, co mnie niepokoi, to skąd o tym wiesz. O takiej technice zazwyczaj się nie mówi. Nie w zwykłych rozmowach. Zaskakująco dużo wiesz, jak na "zdrajczynię", która brała udział w biesiadzie, przy której z pewnością by takie rzeczy omawiali. - jego słowa wręcz ociekały ironią. Nie będziesz miała nic przeciwko, jak zeskanują twój umysł w kwestii... weryfikacji twoich słów? - spytał, chyba nie do końca przekonany. -Jak faktycznie tylko zasłyszałaś, to nie mam nic przeciwko stworzyć coś takiego. - dodał, w sumie się zgadzając.
Tylko no właśnie... czy chciała pozwolić mu na takie działanie? Z drugiej strony - czy go oszukała? Nawet jak miała jakieś elementy od innych osób, tak w sumie rozmowa sama zeszła na ten temat. A to, że przy okazji miała możliwość kontaktu z Hikarim czy Midoro... zupełnie inna kwestia. Tak samo jak to, że negocjowała z człowiekiem, który bez pytania pobrał jej krew. Trochę... nieswojo się poczuła. Na tyle nieswojo, że z chęcią widziałaby go płonącego na stosie i krzyczącego w niebogłosy o litość.
Gdy Shikō podniósł twarz dziewczyny za podbródek, postronna osoba (jeśli by nie została wysadzona przez pułapki za drzwiami) mogłaby całą scenerię uznać za romantyczną. Wpadające przez otwarte okna balkonowe światło przypominało reflektory sceniczne, które miały za zadanie dodać trochę mistycyzmy, sekretu spotkaniu dwójki kochanków. Poliki Wakuri zaczerwieniły się lekko, jednak nie chodziło tutaj o uczucie miłości. O nie. Nieważne jak ta sceneria wyglądała, romantyczna ona nie była. Nie przeszkadzało to Kuramie cieszyć się każdą chwilą, każdym momentem, gdy Nara spoglądał na nią. Nie musiał spoglądać czule. Po prostu spoglądał. Na nią. Uważnie. Jakby nie chciał stracić jej nawet na sekundę z oczu. Jej serce zabiło szybciej, jednak ponownie - nie ze względów romantycznych. Byli teraz niczym naukowiec i jego okaz badań. Oboje o tym wiedzieli. Jednak cała ta uwaga sprawiła, że delikatnie chwyciła go za dłoń. Jego wzrok powędrował za tym gestem i wysłuchał jej słów.
-Wiem. Nie przeszkadza mi to. - powiedział, lekko się uśmiechając.
I nawet jak ten uśmiech był uśmiechem szalonego naukowca - to jej to nie przeszkadzało. Ponownie - postronny obserwator mógł całość uznać za niezwykle romantyczną. Kochanek, mówiący swej lubej, że nie przeszkadza mu to, co ona widzi w sobie za wadę. Tylko... to zupełnie było nie tak. Sama Wakuri nie chciała go ganić, a i Nara wydawał się być obecny. Spoglądał na nią, nawet jak chwilowo oczy zamknął. Byli blisko. Skupieni na sobie. A przynajmniej Shikō na Kuramie. I to było dla dziewczyny najważniejsze. Miała jednak pewne wątpliwości. I to nie związane z opiekaniem dziewczyny Hikariego nad wolnym ogniem. Ale z byciem ciekawą samą przez się.
-Jak mówiłem. Niewiele pozytywnych Kuram spotkałem. - odparł, gdy już usiadł ponownie na swoim miejscu.
Chyba kolejny plus, prawda? Nawet, jak płonąca na stole z jedzeniem świeca zdawała się być niezwykle kusząca do podstawienia pod firany. Nawet się nie zorientowała, gdy lekko w jej stronę skierowała swoją lewą dłoń. Była jednak w stanie, jak się o tym zorientowała, się powstrzymać. Tylko czy na pewno chciała?
Tak naprawdę kwestia zawierania przyjaźni i przybicia pieczątki "true, true friend" była związana z wyjaśnieniem przez Narę swojego toku rozumowania. I to takiego, który nie był nawet zbytnio prosty w przyswojeniu. Ostatecznie zgodziła się z jego opinią, a Shikō lekko się uśmiechnął i wzniósł czarkę, niejako pijąc za dojście do konsensusu toast. Czyż nie było to cudowne?
Uśmiechający się dziwnie Nara był konfundujący dla Wakuri. Owszem, nie był osobą, która robiła niepotrzebne rzeczy. Tym samym podejrzenie, że mógł się zmuszać było... dziwne. Wręcz niepasujące mu do charakteru. Chyba, że nie chciał przyznać, że traktował ją bliżej, niż się zachowywał. Zaoferowała się, że będzie częściej mu to mówić. Westchnął i machnął ręką, burcząc pod nosem proste "jak wolisz", najwyraźniej też chcąc zakończyć ten temat. Może znowu grał, a może faktycznie temat emocji zwyczajnie go zmęczył? To też było dość prawdopodobne. I tylko dodawało kolejną cegiełkę, kolejne "machnięcie pędzla" do obrazu Shikō, jaki mogła sobie Wakuri malować we własnej głowie. Kolejna historia tylko wsparła ten obraz i dziewczyna musiała wziąć sprawy w swoje ręce. Zaczęła mówić, a mężczyzna lekko uniósł wzrok w dziwnym wyrazie będącym połączeniem ukontentowania, ze zdziwieniem i zmęczeniem. Ostatecznie, gdy dała mu chwilę lekko się uśmiechnął, ale naprawdę nieznacznie i rzucił tylko "dziękuję". Tylko teraz od tego uśmiechu czuła więcej szczerości niż od poprzedniego. Ten wyraz twarzy mu został aż do porównania dziewczyny do kuponu rabatowego.
-To się okaże. - podsumował.
I też fajnym uczuciem było to, co czuła Kurama w sobie, gdy uświadomiła sobie, że ta osoba, która zdawała się mieć raczej inną piramidę wartości, była w stanie zapamiętać ofertę, którą ta mu złożyła już wcześniej. To było naprawdę miłe z jego strony.
Zdecydowanie też, zwłaszcza w kontekście "siły", gdzie Wakuri nie wstydziła się przyznać, że Nara był silną jednostką, fakt, że część zdolności była dla niej łatwiejsza do przyswojenia niż dla niego mógł być niezwykle podbudowujący. Owszem, mogło się to wiązać z faktem, że Wakuri nie było dłużej człowiekiem, ale dziwną mieszaniną istoty ludzkiej i cienia, gdy Shikō pozostawał w pełni sobą, jednak nie miało to dla niej za dużego znaczenia. Był to powód do dumy? Dla prostej sprzedawczyni mieczy w sklepie Hanesawy - jak najbardziej. Miała ona jednak jeszcze jeden temat do ugryzienia, a jej rozmówca nie zdawał się być osobą, która lubiła mieć niedopowiedzenia. Chwila na zebranie myśli pozwoliła jej zapewne lepiej wyartykułować problem przed jakim stała. Kapelusznik chwilę się zamyślił i skinął ostatecznie głową.
-Więc tym się różnimy. - mruknął raczej do siebie, po czym spojrzał na dziewczynę z lekkim uśmiechem i może błyskiem wyższości w oczach. -Ja nie mam zerodowanej chakry. Do sztuki cieni wykorzystuję swoją własną. - przyznał, być może odsłaniając część kart. Podrapał się po brodzie kontynuując i chyba nawet... będąc usatysfakcjonowany z działań Wakuri? -Logiczna dedukcja. Podoba mi się. - przyznał -Chakra cieni, czy jak ty ją nazwałaś, zerodowana chakra, to nic innego jak chakra wypaczona poprzez użycie energii natury. A ją można wykorzystywać do wzmacniania dowolnych technik. Zapewne jednak to wypaczenie sprawia, że jest to cięższe i tym samym - nie masz możliwości korzystania z niej do tych jutsu, które były ci znajome. Czy też "sztuczek z ogniem". - lekko się uśmiechnął, jakby z politowaniem, choć ton głosu zdawał się sugerować, że był niezwykle ukontentowany z obecnego zachowania Wakuri -Zapewne ten smok to nie jest żaden "magiczny wyjątek". Tylko byłaś z tą techniką tak dobrze zaznajomiona, patrząc po tym jak miotałaś ją na lewo i prawo podczas naszej małej, baibaiskiej przygody, że jesteś w stanie skoncentrować chakrę, która nie jest dla ciebie aż tak naturalna i gotowa do odpowiedniej przemiany. Jednak, w samym pryncypium, zerodowana chakra to wciąż chakra. - wyjaśnił, dzieląc się z dziewczyną swoją wiedzą.
Rozmawiali też na temat Kraju Chmur, gdzie Nara miał dość silne obiekcje i wątpliwości, co do pomysłów Kuramy. Ta jednak uważała, że trochę przesadza, a jej umysł poszedł w kierunku logicznych argumentów. Obecność kapelusznika na przygodzie stanęła pod znakiem zapytania do momentu, gdy ten, ze względu na jakże wyjątkowy stan Wakuri się zgodził. Może i chciał być obserwatorem jej przemian i zmian, jednak dla dziewczyny znaczyło to jedno. Ruszał tam dla niej. Tak jak wcześniej powiedział - nie miało znaczenia, że jej umysł był niebezpiecznym miejscem. Interesował się nią. Serce jej szybciej zabiło, a i kto wie... może krew ponownie dopłynęła do pociemniałych od Klątwy Zmory polików? Na pewno jednak się cieszyła z tego powodu. I to nie tylko dlatego, że miała przy sobie kogoś, kogo na pewno można było określić weteranem shinobi. Temat ten także więc można byłoby już uznać za zamknięty.
Trochę inaczej wyglądała zaś kwestia jej cienistych zdolności i podobieństwa do Sukatsu. Niby mogła władać mrokiem, ale nie w takim stopniu jak Władca Cieni, jednak czy przypadkiem umiejętności, które posiadła, nie były pewnego rodzaju następstwem zdolności jej "ojca". Tego, kogo porzuciła. Lekkie ukłucie w sercu pojawiło się na tę myśl, jednak nic, czego nie mogłaby lekkim potrząśnięciem głowy się pozbyć. Przyznała Shikō rację, że jej transformacja jest przynajmniej podobna do Mrocznego Władcy, choć nie była aż tak pewna. Dało się to wyczuć w jej słowach, choćby przez "chyba" na początku jej wypowiedzi. Nara jednak nie czekał. Wystawił rękę, a dziewczyna, choć ukontentowana uwagą, którą ten na nią zwracał, miała pewne zasady. Patrząc po tym, co mu przerwała, prawdopodobnie jakąś gumkę miał. Ale zapewne nie taką, na jaką by liczyła. Lekko uniósł brew i westchnął, lekko przekręcił nadgarstek. Trochę stalowej linki się w niej pojawiło.
-Nada się? - zapytał zmęczony, podając dziewczynie niewielką szpulę.
Nadawało się. Dziewczyna wydłużyła lekko włosy, a następnie skróciła je jednym sprawnym ruchem kunaia. Znaczy minimiecza. Niewielki pukiel, przewiązany stalową linką wkrótce znalazł się w rękach Shikō, który przez cały proces przyglądał się mu ciekawie. Na końcu zaś - skinął głową i nieznacznym ruchem ręki sprawił, że zniknął on. Pewnie czekając na lepsze czasy czy miejsca do testów.
Gdyby tylko rozmowa z Sabą byłaby tak wygodna jak dogadywanie się z Narą, gdy ten uzna coś za dość interesującego, by poświęcić temu chwilę (lub tonę uwagi, jak należało robić w przypadku Wakuri)... Cień nie zdawał się być osobą chętną do dyskusji, choć faktycznie swoją część umowy zachowywał. Nie zdawał się być jednak zbyt chętny do współpracy i Kurama musiała wręcz po nauczycielsku ją skarcić. Kobieca forma Kujahy zdawała się zaś tym kompletnie niezainteresowana. Nawet lekko prychnęła.
-Czy pomoc i kooperacja oznacza uległość? Czy mam być twoim sługą, który na każde wezwanie pozbawi się prywatności? Nie. - odpowiedziała wręcz lekceważąco, a dziewczyna miała wrażenie, że nawet Shikō cicho parsknął rozbawiony. Jakby nie było, to, co odpowiedział teraz Cień było wręcz bardzo narowym zachowaniem. -Ja mam swoje metody, by w razie zmiany lokatora sobie poradzić. On może nie chcieć dyskusji. Ja mogę chcieć mu nieustannie pokazywać nieciekawe obrazki. Jak nie wizje tortur, to słodkie kotki. Zależy czego by nie nawidził. - dodała z lekkim uśmiechem, który był wręcz przesiąknięty sarkazmem i ironią.
Może nie wiedziała o myślach, jakie pojawiły się w głowie Wakuri. Ale może to i lepiej. Ultimatum, czy też "szantaż", jak zapewne niektórzy mogliby to nazwać, nie brzmiał jak coś, co rozwiązywało problem dla obu stron w sposób satysfakcjonujący. No i czegoś się dowiedziała. Pewne pytania w opinii Cienia oznaczały, że dziewczyna przekraczała granicę, którą Cień przekraczać nie chciał.
Ale przekraczanie granic to najwidoczniej coś, co leżało w sferze komfortu Nary. Skinął głową.
-Łatwiej dostać feedback od ludzi niż od zwierząt. - przyznał bez większych emocji, po czym spojrzał z pewnym niedowierzaniem i może zawodem w oczach na dziewczynę. -Nie lubię się wstrzymywać. Mogę obiecać, że postaram się utrzymać Ginro przy życiu w podziemiach - czy to w wyniku moich eksperymentów, czy w wyniku jakichś niespodzianek. Do czasu aż otrzymam alternatywę. O którą pewnie najłatwiej w Kumo no Kuni. - uśmiechnął się wręcz ironicznie. -Bo w ten sposób przedstawia on dla mnie jakąś wartość. W przeciwnym razie będzie kulą u nogi i lepiej, by czekał aż wrócimy. Twoja decyzja. - powiedział szczerze, zanim nie dodał -No... chyba, że kogoś mi ogarniesz jako królika doświadczalnego.
Co mogło wyjaśniać, czemu wcześniej się tak podejrzanie uśmiechał na dodatkową osobę w podziemiach. No... nie wyglądało to za ciekawie.
Wakuri bardzo dużo wiedzy wyciągała z tej rozmowy. Przeszczepy zdawały się być ciekawe i czasami moralnie wątpliwe. Jednak zdawały się być dość specyficzną praktyką wśród ninja. I to była w stanie zaakceptować. Jak miała pytanie o żywioły - Nara odpowiadał. Podobnie z innymi kwestiami. A Kurama, jak prawdziwa pracownica kowala, postanowiła kuć żelazo póki gorące i zadać pytanie o zdolności pewnego znanego im handlarza ludźmi oraz jego dziewczyny. No i zdolności samego Shikō. Chwilę się zamyślił, zanim nie zaczął opowiadać.
-Prościej opisać chyba Byakugan Tsubaki. Są to oczy zapewniające wizję niemalże w 360 stopniach i umożliwiających patrzenie na odległość kilku kilometrów, jakby stało się tuż przy danym obiekcie. Dodatkowo, są w stanie niezwykle precyzyjnie widzieć chakrę, w tym i same tenketsu. - wyjaśnił, po czym nałożył sobie trochę humusu i zjadł kilka warzyw z nim. -Sharingan Hikariego jest bardziej specyficzny. Oczy te pozwalają widzieć chakrę, jednak nie w sposób tak dokładny jak Byakugon. Pozwalają jednak przewidywać ruchy poprzez dokładniejsze informacje o ruchu ciała. Jednocześnie, dzięki widzeniu chakry potrafi także skopiować cudze ruchy oraz techniki. No i jeszcze posiadają zdolność nakładania iluzji. Podobno kiedyś były osoby, które były w stanie kontrolować samych Kage dzięki tym oczom. Czyli przywódców wiosek ninja. - wyjaśnił, zanim nie przeszedł do ostatniej osoby. -Co zaś do mnie... - uśmiechnął się do dziewczyny -Powiem w swoim czasie. - i tyle.
Dylemat związany ze zdolnościami manipulacji, tworzenia i kontroli Cieni przez Sukatsu mógł zostać na swój sposób wyjaśniony wcześniej przez Narę. Wciąż jednak zdawał się trzymać karty przy orderach, nie chcąc ich ujawniać za szybko. Może gdy będzie mógł ją szczerze nazwać przyjaciółką?
Ostatnim tematem był temat tatuażu. Widząc, że Wakuri jeszcze chce sake, podał jej butelkę, uprzednio jednak opróżniając swoją czarkę i także ją uzupełniając. Słysząc jej pytanie lekko się uśmiechnął, jakby rozbawiony i pokiwał przecząco głową.
-Może kiedyś. - przyznał, w sumie nie odrzucając jej prośby. -Na ten moment, niech to będzie moje zabezpieczenie. By mieć jakąś kartę przetargową wobec ciebie. - czyżby... czyżby żart?
Bo jak inaczej odebrać to, że chciał handlować historią swojego tatuażu wobec Wakuri? To nie było nic istotnego, coś, co wymagałoby od niej postawienia życia na szali. Prawdopodobnie można byłoby podsumować to odpowiednio dużą dawką alkoholu. I jej nasłuchiwanie się przyniosło jeden rezultat - zdawał się bawić tym wątkiem, ale jednocześnie mówiąc kompletnie szczerze. Trochę jak dziecko bawiące się ze zwierzęciem domowym. Nie chcąc zrobić krzywdy i czerpiąc z tego podobną frajdę co kot ganiający za wskaźnikiem lasera skierowanego przez niego czy pies biegnący za piłką, którą przed chwilą wyrzucił.
Awatar użytkownika
Kurama Wakuri
Posty: 601
Rejestracja: 07 sie 2021, 23:24
Ranga: Cywil
Ranga dodatkowa: Hanesawa's Workshop Manager
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Rezydencja Sakamoto

Czy naprawdę Kurama nie zasługiwała na nieco więcej zaufania? Po tym wszystkim? Nie ma co się oszukiwać, ale insynuacje Nary ciut zabolały. Ale tylko troszeczkę. Może nawet bardziej niż troszkę zważywszy na to, że ponownie musiała odganiać kolejną natrętną myśl. Mimo wszystko domyślała się, skąd one się biorą. Sama dobrze go nie znała, ale czy nie działało to w obie strony? Spotkała się na wpół zaszyfrowana księga z chodzącym chaosem to i nic dziwnego, że któraś ze stron wolała wykazać się większą ostrożnością. W pierwszym odruchu jednak na powrót przechyliła głowę, patrząc na mężczyznę z niedowierzaniem.
- Czy metody, jakimi zdobyłam te informacje, są ważne? Mogłam podsłuchać czyjąś rozmowę, zwyczajnie zapytać, przeczytać o nich, może nawet komuś zagrozić, by mi je przekazał. Czy naprawdę wiele to zmienia? - zapytała niemalże retorycznie, odmachując od niechcenia ręką w bok jakby nie zależało jej bardzo na odpowiedzi na to jedno pytanie. Nagle jednak zatrzymała się na moment. Uniosła kącik ust, kierując ku Shikō swoje czerwone oczy. - Mam chyba jednak ciut lepszy pomysł. Co powiesz na drobny zakład? Pozwolę ci przejrzeć moje wspomnienia. Jeśli jednak okaże się, że wszystko w kwestii ich zdobycia jest w porządku i nie mam złych zamiarów, liczę na zaproszenie na kawę i jakieś dobre ciastko. Jeśli zaś nie... cóż, chyba sprawiedliwie zostawić decyzję tobie, co byś wtedy chciał w zamian.
Uśmiechnęła się szerzej, zwyczajnie pewna swojego zwycięstwa. Przez to też cokolwiek Shikō zawołałby jako "nagrodę" w przypadku, gdyby jednak jego obawy miały się sprawdzić, nie miały znaczenia. Wakuri sumienie miała zupełnie czyste! A to, że przy okazji narażała informacje o pierścionku od Hikariego? Cóż... Nie ona dawała mu technikę od czytania w myślach. I chyba jednak bardziej wolała kawę z ciastkiem, niż trzymanie informacji o nim czy o koraliku w tajemnicy. Tak jakby co to zmieni? Poza tym: jakiejkolwiek rozmowy nie prowadziła, pewnie nie miałaby wiele przeciw, jakby Nara był przy nich, stojąc gdzieś z boku, także wszystko tylko rozbijało się o to, czy ograniczy się jedynie do przeglądania jej wspomnień z biesiady.
Jedyne co mogła na tym stracić to trochę prywatności, jakiej i tak w zasadzie nie miała.

Jedno trzeba było przyznać - jakakolwiek relacja istniała pomiędzy Kuramą, a Narą, była co najmniej specyficzna i mocno nietypowa. Na tyle, że tak jak jedni zapewne mogliby się doszukiwać, stojąc gdzieś na uboczu, podobieństw zaistniałej sytuacji do scen przewijających się w niezliczonych harlequinach, tak znaleźli by się pewnie i tacy, jacy uznaliby podejście obu stron za co najmniej niezdrowe. Bardzo. Tylko czy zainteresowanym taka sytuacja przeszkadzała? Skądże znowu. Zdecydowanie nie Wakuri, która może nie znalazła się w jednej z tej romantycznych sytuacji, o których pewnie marzą nastolatki, tak miała na sobie pełną uwagę Nary. A czy potrzebowała cokolwiek więcej w takim wypadku? Może... jeszcze więcej uwagi? Dało się? Może. Bardziej jednak zaabsorbowała ją inna kwestia, paradoksalnie trochę mniej związana z nią samą. W pewnym sensie przynajmniej, bowiem gdy jakaś rozsądna część niej raczej wolałaby mniej osób w swojej głowie, niż więcej, tak jeszcze inna zwyczajnie wolała nie narażać niepotrzebnie Shikō. Chwyciła go za dłoń, ostrzegła i... na tym się skończyło. Wszystko zaś przez proste stwierdzenie, jakie nie do końca przewidziała. Stwierdzenie, jakie w jednej chwili wyrwało jej wszystkie karty z rąk, pozostawiając ją zaskoczoną i ze wzrokiem wbitym w mężczyznę. Jakie to wszystko było... jednocześnie ciut kłopotliwe, ale też znowu całkiem miłe. Czy to bowiem nie oznaczało, że nie tylko nie było niczego złego w jej stanowieniu hybrydy, ale również stan umysłu Kuramy, a był on dość nieprzyjaznym miejscem, nie był problemem? Znowu jej serduszko szybciej zabiło, a gdy tylko postanowił w końcu puścić jej podbródek, podświadomie zacisnęła mocniej palce na jego dłoni. Na moment jednak, jakby ostatecznie jakieś wewnętrzne pokłady przyzwoitości Wakuri dały radę wygrać ciężką batalię, pozwalając wrócić Narze na miejsce. Nie bez jednak wewnętrznego niezadowolenia, bowiem kto chciałby przerywać taką chwilę?
Prócz każdego z większą poczytalnością, niż tą prezentowaną przez Waku, naturalnie.
...ale czy właśnie również nie stwierdził, że i bardziej zdrowa na umyśle byłaby też interesująca? Jako ta "pozytywna" Kurama, jakie, często się nie trafiają? Tym bardziej czuła więc, że próba jakiegoś "okiełznania" tego, co działo się w środku niej, jest jak najbardziej słuszna i niczemu nie wadząca. Zwłaszcza, kiedy bez tego naprawdę zdawała się tracić władzę nad samą sobą, co jednocześnie nie tylko martwiło, ale stanowiło jedną z niewielu rzeczy, jakie dodatkowo Wakuri irytowało. Na tyle, że w pierwszym odruchu zwyczajnie zatrzymała na moment swoją lewą dłoń, jaka zbliżała się do tego okropnego, płonącego elementu dekoracyjnego stołu, jednak po tym? Pozwoliła mu, jak gdyby nigdy nic, ruszyć dalej. Zbliżyć dłoń do ciepłego płomienia z dość niepokojącą determinacjach w ciemnoczerwonych oczach dobijających blask świecy. Skoro jej umysł tak bardzo domagał się, by coś spłonęło, to co powie na nią samą? Czy jeśli wsadzi własną dłoń w płomień, to czy chociaż na moment oszczędzi jej tych wszystkich wizji, jakie napawały chorą radością jak i niepokojem? Czy jeśli jej wrażliwe na ciepło ciało zacznie przypalać ten obrzydliwy ogień, czy da jej na moment odpocząć? Czuła, zwłaszcza tą bardziej cienistą częścią siebie, że zdecydowanie nie powinna tego robić. Ta ludzka zaś? Niczym jak w Podziemiach kazała jej sądzić, że lepiej ona, niż Shikō, Tsubaki czy Ginro.
- Zastanawia mnie tylko, jak długo taką pozostanę...
Rzuciła cicho, acz nieprzejęta pod nosem, bardziej do siebie niż do kogo innego, skupiona na świecy niż na czymkolwiek, co miałoby miejsce wokół. Pozwolić jej "zrobić swoje". Przynajmniej do momentu, kiedy ból byłby na tyle duży, że zwykły grymas i ściągnięcie brwi nie starczyłoby do jego zamaskowania. Wtedy bowiem zamknęłaby finalnie płomień pomiędzy palcami, odcinając mu dopływ tlenu i gasząc go bez słowa.

Niektóre tematy, uprzednio zaczęte, można było spokojnie skończyć w kilku słowach. Tak więc gdy temat "przyjaźni" doszedł do końca, podsumowany przez Wakuri jak i wzniesiony toast, można było przejść do kolejnych, równie "szybkich". Sama nie wiedziała, czy spodziewała się czegoś konkretnego po swoim pytaniu. Równie dobrze mógł jedynie westchnąć ciężko i zostawić ją bez odpowiedzi wnosząc po tym, jak zdawał się tematem zmęczonym, jednak z jakiegoś powodu jego odburknięcie sprawiło, że ta mimowolnie parsknęła cicho śmiechem pod nosem, jakby był to jakkolwiek zabawny widok. Może był, skoro jednocześnie spodziewała się wszystkiego i niczego? A może przez to, że finalnie brzmiało to trochę jak "nie chcę, ale w sumie to chcę"? Ciężko powiedzieć. Kiwnęła jednak jedynie głową, zostawiając już kolejny temat na dobre i przechodząc do tego mniej wesołego, gdzie również zdawało się, że większy komentarz nie będzie konieczny. W zasadzie nawet znowu uśmiechnęła się pogodnie, zwłaszcza widząc, że chyba jej słowa poprawiły Narze humor, nie będąc jednocześnie zupełnie niechcianymi, niepotrzebnymi, kompletnie męczącymi i irytującymi. Na podziękowania, kolejny z resztą niespodziewany element, kiwnęła jedynie delikatnie głową, jaką to niedługo po tym znowu przechyliła.
- To zaczyna brzmieć coraz bardziej jak jakieś wyzwanie.
Zauważyła przyglądając się znowu chwilę dłużej Shikō z tym samym, pogodnym uśmiechem, jaki to wywołała u niej jego poprzednia reakcja. Hej, może to faktycznie było wyzwanie, tylko takie bardzo niepisane?

Nie spodziewała się wiele po swoim nakreśleniu sytuacji w kwestii posiadanych zdolności i dylematów z nimi związanymi. Właściwie sądziła, że jedynie kiwnie głową i zostawi ją samą z tematem, a zamiast tego nie tylko dostała nieco większe wyjaśnienie - które jednak był w stanie jej udzielić, w przeciwieństwie do jej poprzednich założeń - ale również... pochwałę! Definitywnie znowu była chwalona, na co mogła jedynie z dumą wysłuchać, co ten ma do dodania w kwestii jej podejrzeń. Szybko jednak jej umysł bardziej skupił się na przeprocesowaniu nowych wiadomości, aniżeli na ponownie połechtanym ego.
- Więc, w czystej teorii, gdybym używała innych technik równie często, powinnam być w stanie finalnie użyć do nich też chakry cieni. - podsumowała słowa mężczyzny, po czym uśmiechnęła się promieniście - To się nie uda.
Stwierdziła bez cienia (hehe) zawahania, a prócz uśmiechu, na jej twarzy malowało się zakłopotanie wymieszane ze zwykłym strachem. A miała czego się bać. Jej zdolności były... całkiem nietrafione jakby wziąć pod uwagę to, czym się stała.
- W moim obecnym stanie, używanie ognia jest... um, powiedzmy, że zwyczajnie bolesne. Na wielu, zbyt wielu płaszczyznach. Cienie nie przepadają za nim nie bez powodu. Żeby w ogóle użyć swoich zwykłych sztuczek, nie tylko musiałabym się do tego zmusić, ale finalny efekt prawdopodobnie miałby na mnie gorszy wpływ, niż na cokolwiek czy kogokolwiek innego. I, jak się zapewne domyślasz, ponownie jedynym wyjątkiem jest ów ognisty smok. Skoro jednak chakra to chakra i użycie jej jest jednak możliwe, może gdybym nauczyła się ich na nowo, mogłabym jakoś ten problem obejść... - zastanowiła się dłuższą chwilę, nie do końca pewna, czy byłaby w stanie w ogóle nauczyć się czegoś, co już przecież umie. Tylko, no, inaczej. Brzmiało to upierdliwie. I jak coś cięższego niż uczenie się czegoś od zera. Ale czy miała wiele innych alternatyw?
- Jesteś w stanie powiedzieć mi nieco więcej o chakrze natury? Jak tak myślę o rozmowie z Salomonem to brzmiał trochę tak, jakby dało się użyć jej przez ludzi. W tej... niewypaczonej formie. A może bardziej ją rozumiejąc, mogłabym lepiej zabrać się za tę wypaczoną. Zwykła zaś... Hm.
Ponownie zaczęła myśleć. Skoro ten jest w stanie użyć zwykłej chakry do cienistych sztuczek, co Waku może też? Warto sprawdzić nawet, kiedy nie planowała jej "palić" w podobny sposób. W jej przypadku to zwyczajne marnotrawco. Nie mniej odwróciła się w stronę strugi światła wpadającej przez drzwi, mrużąc przy tym widocznie oczy. Zaraz po tym zaś ponownie wykonała dość charakterystyczny dla kuchni bogatej w makarony gest nadgarstkiem, ponownie kończąc go pstryknięciem palcami. Skumulowaną chakrę, swoją normalną, użyła zaś do wykrzywienia cieni okalających rozświetlony kawałek podłogi w trochę bardziej artystycznie wyglądający wir pomimo padających na niego promieni słonecznych.
- Rzeczywiście działa.
Stwierdziła zadowolona, odwracając się ponownie ku mężczyźnie, przez moment jeszcze próbując na powrót przyzwyczaić oczy do większego mroku, aniżeli tego oferowanego przez światło odbijane od podłogi. To nie tak, że nie ufała Narze z tym, że tak się da. Zwyczajnie nie była pewna, czy sama by była w stanie coś takiego uciągnąć w swoim stanie. Nie mniej - chakra to chakra, prawda?

Kolejna wycieczka zaplanowana! Nie mogła powiedzieć, by powody, dla których Nara się z nimi wybierał, jej nie cieszyły, bo na dobrą sprawę utwierdzały ją jedynie w przekonaniu, że rzeczywiście była dość interesująca, by samo to skłoniło mężczyznę do udania się w niezbyt bezpieczne rejony świata. A skoro tak - kolejny temat mógł zostać uznany za zakończony, torując miejsce kolejnemu. Podobne czy nie podobne zdolności do Sukatsu: samo wspomnienie o nim nie było na tyle miłe, na ile by chciała. Kolejny element, jaki powodował nieprzyjemne myśli i uczucia. Te jednak z łatwością mogła oddzielić od własnych, a że z czasem zaczynały jedynie słabnąć. Pozostawiając jednak temat "ojca", należało czymś związać włosy. Czymkolwiek, chociażby jakąś frotką, jednak najwidoczniej Nara jako "cokolwiek" postanowił wyciągnąć chociażby i kilka metrów metalowej żyłki. Czy tą to ona nie mogłaby nawet próbować ich ściąć? Nie była do tego najlepszym narzędziem, oczywiście, jednak jakoś Kurama była świadoma tego, co potrafiłaby zrobić, jakby zacisnąć ją człowiekowi na... no, czymkolwiek. Ała.
- Chyba.
Stwierdziła po tym, jak przeniosła nieco rozczarowane spojrzenie z Shikō. Myślała przez chwile czy nie zapytać, czy może nie kupić mu jakiegoś zestawu akcesoriów tego typu, skoro musi sobie pomagać żyłką. Uznała jednak, że mogłoby to zabrzmieć, jeszcze przy jej zaskoczeniu, nieco niemiło. No i hej! Przynajmniej ma pomysł na jakiś potencjalny prezent na urodziny. O ile w ogóle wiedziałaby, kiedy je ma. Koniec końców jednak pukiel został oddany w jego ręce i schowany do momentu, aż będzie mógł się nim bardziej zająć. A wraz z tym? Kolejna kwestia, jaką można było zostawić za nimi.

A może rzeczywiście powinna zwyczajnie wsadzić Sabe z powrotem do swojej głowy? Tak ją wrzucić w płomienie i patrzeć, jak ponownie krzyczy z bólu? Ehh... Nie podobało jej się to. Ani fakt, że właśnie wymigiwała się od umowy, ani to, jak się za to zabierała. Zrozumiałaby jakąś zwykłą odmowę, jednak to, jak się zaczęła wymądrzać i boczyć sprawiało, że zaczynała mieć jeszcze bardziej niebezpieczne myśli w związku z nią. I paradoksalnie te ciężko było przypisać stanowi Kuramy. A może jednak? Moze gdyby nie one, to inaczej by podeszła do problemu? Wakuri przeniosła na moment spojrzenie ku swojemu dotychczasowemu rozmówcy i, szczerze powiedziawszy, nie bardzo mogła mu się dziwić reakcji. Patrząc na to z boku, pewnie wyglądało to komicznie.
- Żałuj, że nie było cię przy naszych wcześniejszych... rozmowach.
Bo bawiłby się przednio, w przeciwieństwie do Wakuri, jaka bawiła się mniej. Problem z Sabą był taki, że jako osoba, nie bardzo należała do tych, z którymi chciała wchodzić w jakieś układy. Rozmawianie z nią stanowiło całkiem frustrujące przeżycie. To nawet nie tak, jak w przypadku Nary, że nie wiadomo, na czym się stoi podczas dialogu. Idealnie wie się, gdzie się stoi, po czym nagle cała podłoga postanawia zrobić salto. Nie zamierzała jednak schodzić ze spokojnego tonu, siląc się nawet na pogodny uśmiech. Bo wiadomo, że uśmiechem zawsze łatwiej coś ugrać, niż bez niego.
- To może inaczej w takim wypadku. Za udzielenie informacji zabiorę cię przed wyjazdem z Baibai w bardzo miłe miejsce. Na mój koszt. To, w którym byłam pierwszego dnia w mieście. Brzmi bardziej akceptowalnie?
Mogła sobie sprawdzić, o czym mówiła. O ile w ogóle była zainteresowana czymś więcej niż macaniem mebli i poduszek oczywiście, zaś patrząc po niej: chyba być powinna. W zasadzie to też nie, bo powinna być zainteresowana przede wszystkim Kuramą, a nie wystrojem wnętrza. Tak, jakby był on jakkolwiek godny uwagi, tsk. Jak jednak propozycja dziewczyny nie spotka się z aprobatą? To nie. Stanowiła w tym momencie gest dobrej woli. Na dobrą sprawę była inna osoba, którą mogła o to zapytać. Może i uwięziła Zbyszka, ale już dała radę ustalić, że wciąż była w stanie nawiązać z nim jakiś kontakt. A gdyby nawet nie miał zamiaru być pomocny, to tym bardziej miała zamiar zapamiętać Sabie jej zachowanie.

Były takie rozmowy, jakich raczej wolałaby uniknąć. Nie nawet dlatego, że były niewygodne, ale traktowały o czymś, o czym nie powinny. Chociażby o Ginro i to w sposób, w jaki miało to obecnie miejsce. Nic sobie nie robiła z zawiedzionego wzroku mężczyzny, jednak słuchała go uważnie i nie wchodziła w słowo. Można by nawet śmiało powiedzieć, że rzeczywiście myślała nad tym, co zostało rzucone, jak gdyby faktycznie rozważała jego propozycję. Bo to właśnie miało miejsce w głowie Kuramy. Ile by jednak nie myślała, dochodziła do jednej i tej samej konkluzji.
- Jak mówiłam, cokolwiek planujesz zrobić z moimi genami jest na tyle interesujące, że nie miałabym problemu udzielić ze swojej strony drobnej pomocy. Obawiam się jednak, że dla mnie Ginro ma o wiele większą wartość, niż dla ciebie. Wystarczającą, by moja ciekawość to było za mało, bym zaczęła handlować jego bezpieczeństwem. - wyjaśniła nader spokojnie i nawet z drobnym uśmiechem, jakby wcale nie dyskutowali eksperymentowania na jej najlepszym przyjacielu. - Tak jak nie chciałabym, by coś ci się stało, tak samo nie zamierzam narażać jego. Jeżeli takie są twoje warunki, wolę zostawić go w Baibai. A nad odpowiednim zamiennikiem możemy pomyśleć w Kumo. W miejscu pozbawionym moralności raczej nikt nie powinien mieć zastrzeżeń do twoich praktyk.
Nie, żeby i z takim rozwiązaniem czuła się dobrze. Tak jakby... obiecała mu, że pójdą razem. Jakby jednak na sprawę nie spojrzeć, z Shikō ma większą szansę na to, że znajdzie coś, co jej pomoże. Coś, co może jakoś pomóc jej zapanować nad chaosem, jaki tworzyła ta cienista masa w środku niej. Coś, co sprawiłoby, że nie byłaby niebezpieczeństwem. Bo im dłużej nad tym myślała, tym bardziej zaczęła sądzić, że jest kolejnym elementem, przed jakim powinna go chronić. Teraz mogła się kontrolować, ale jaką mogła dać komukolwiek gwarancję, że to się nie zmieni?
- I jeszcze jedno, Shikō - zaczęła raz jeszcze, jednak tym razem już bez wcześniejszego uśmiechu, z tonem i wyrazem dużo bardziej poważnym, niż w którymkolwiek momencie ich rozmowy. - Mam nadzieję, że mimo tego, nie będziesz próbował w tej kwestii postawić na swoim. Na wszystkie osoby, jakie chodzą po tych dwóch kontynentach, są może trzy, a z całą pewnością dwie, jakie chciałabym, żebyś nie krzywdził w żaden sposób. Ginro jest jednym z nich. Nie mówię tego tylko dlatego, że będę zła, ale nie będę w stanie zagwarantować ci, że nie zrobię czegoś, czego nie powinnam. Ani tego, że nie powtórzy się sytuacja z Salomonem. Ani tego, że cokolwiek stanie się z moim umysłem po czymś takim, dalej będę jakkolwiek użyteczna. Powstrzymywanie się przed nie krzywdzeniem ludzi już teraz jest męczące. Nie chcę dostawać powodów, by zamienić się w kogoś, kim nie jestem. Jeśli nie jesteś w stanie mi tego obiecać, są rzeczy, których nie będę w stanie obiecać sama. To jedne z nich.
Wyjaśniła spokojnie, jednak zdecydowanie była to kwestia, jaka w odczuciu Kuramy należała do ważnych. Nie tylko dlatego, że poruszała dość delikatny temat, ale przez to, ile rzeczy dotyczył. Ile rzeczy się opierało na nie krzywdzeniu ludzi, którzy na dobrą sprawę stanowili swoisty trzon jej małego świata. Co się stanie, gdy się zawali? Nie chciała wiedzieć. Sama myśl o tym była straszna, nawet straszniejsza niż cokolwiek, do w ostatnim czasie podsuwał jej umysł.

W kwestii przeszczepów i zdolności dwójki z Sakury nie miała chyba pytań. Słuchała uważnie, przytakując co jakiś czas głową. Nie szło jednak ukryć rozczarowania, jednak drobnego, kiedy ten postanowił zachować informacje o swoich zdolnościach dla siebie. Westchnęła cicho, zakładając nogę na nogę i opierając się wygodniej o oparcie zajmowanego krzesła.
- To ciut niesprawiedliwe biorąc pod uwagę, że wiesz o moich zdolnościach nawet więcej ode mnie, nie wydaje ci się?
Zauważyła posyłając mu drobny, nieco nawet chytry uśmiech, jakby cała ta argumentacja miała go przekonać. Ale nie, Kurama nie była głupia i w gruncie rzeczy wiele się po niej nie spodziewała. Czy oznaczało to, że nie mogła mu wytknąć tego jakże istotnego faktu? Skądże. Swoją drogą to, że wiedziała poniekąd, jak działa u każdego z nich kontrola Cieni nie do końca wyjaśniało, jak jego wrodzone zdolności się od tego dokładnie różnią. Mogła co najwyżej zgadywać, jednak na dobrą sprawę to, na czym głównie bazować mogła, to ich wycieczka po Podziemiach.

Całkiem zabawne, że z głupiego pytania o tatuaż wyszła podobna wymiana i to jeszcze taka, w której obie strony zdawały się bawić w równym stopniu. Tym bardziej powód, by go dalej pociągnąć, jednak nie mogła powiedzieć, by Nara jej to ułatwiał. Nie ma "może kiedyś"! Tak zwyczajnie nie wolno i generalnie nie ładnie, jednak jakkolwiek by się w środku na tę odpowiedź nie burzyła, próba wyciągnięcia z niego czegokolwiek w tej kwestii przede wszystkim dziewczynę bawiła. Nie mogła jednak się nie zdziwić, znowu przypatrując mu się uważniej z szerokim uśmiechem na ustach.
- Kartę przetargową? Wobec mnie? - zapytała żywo zaskoczona, jakby co najmniej jego słowa dogłębnie ją zraniły... gdyby nie fakt, że na taką kompletnie nie wyglądała, a i przez to ciężko było brzmieć w tej materii bardziej przekonywująco niż aktor-amator na scenie - Co takiego możesz chcieć ode mnie, by potrzebować do tego karty przetargowej?
Dopytała, ponownie przekrzywiając głowę. W zasadzie to czy do czegokolwiek jej potrzebował? Chyba nie, nie wydawało jej się. Prawdopodobnie w większości rzeczy starczyłoby jedynie poprosić o pomoc, to też nic dziwnego, że przez dobry humor zakropiony alkoholem, dodatkowo przebiła się jej zwykła, naturalna ciekawość. z jaką to obserwowała Nare ponownie upijając łyk sake z napełnionej czarki.
Vanilla chakra 1 800 - 0 (Ikiryō no Tatari: Kage Asobi) = 1 800
Corrupted chakra 6 950
► Pokaż Spoiler | Atuty
Ulepszony zmysł: SłuchAtut nabyty
Atut wielokrotnego wyboru. Oznacza to, że postać ma bardziej wyczulony wybrany zmysł. Atut ten ściśle współpracuje z Refleksem, znacząco zwiększając jego możliwości. Jeżeli atrybut ten umożliwia np. dostrzeżenie szczegółu z dwudziestu metrów - posiadacze tego atutu ze zmysłem wzroku ten sam szczegół dostrzegą z dwukrotnie większej odległości itd. Analogicznie, jeśli wzmocniony zmysł wykrywa coś z dystansu dwudziestu metrów - osoby z wyższą wartością atrybuty Refleks wykryją coś z dalszego dystansu. Wyróżnia się pięć zmysłów:
  1. Słuch - wzmocnienie tego zmysłu sprawia, że postać jest bardziej wyczulona na źródła dźwięków dookoła niej. Usłyszy jak trawa się ugina za nią czy oddech oddalonego nawet o dwadzieścia metrów przeciwnika, a podczas snu - może obudzić (jeśli użytkownik tego chce) go nawet najcichszy dźwięk, przez co bardzo ciężko ją zaskoczyć. Jeśli jednak przeciwnik np. ukrywa swój oddech i w miarę możliwości ogranicza wydawane dźwięki, wówczas dystans ten maleje, choć w pobliżu 5 metrów od użytkownika naprawdę trzeba się postarać.
► Pokaż Spoiler | Techniczki
Ikiryō no Tatari: Kage Asobi | Wraith’s Curse: Shadow Play燃える炎の貴族
KlasyfikacjaIkiryō no Tatari
PieczęcieCzas kumulacji chakry jak przy 6 pieczęciach
KosztStandardowy na turę za cień
Zasięg10m
Poprzez skupienie chakry, możliwa jest zmiana kształtu wybranego przez siebie cienia w niewielkiej odległości, gdzie rzecz jasna chodzi o cień rzucany przez istoty żywe i obiekty. Możliwe jest niewielkie zwiększenie bądź zmniejszenie ich wielkości, zmiana kształtu czy nawet stworzenie typowego "teatrzyku cieni" poprzez minimalne nakłady sił i pracy. Takowa zmiana nie ma żadnego wpływu na osobę lub przedmiot ten cień rzucający. Nie ma też znaczenia, na jaką powierzchnię cień takowy pada i tak długo, jak jest w zasięgu techniki, tak długo możliwe jest dokonanie w nich modyfikacji.
Ostatnio zmieniony 16 lip 2023, 16:03 przez Sabataya Shuten, łącznie zmieniany 5 razy.
► Pokaż Spoiler | Pasywne zdolności & pieczęcie oraz unikaty
Zdolności pasywne- z wyjątkiem atutów i biegłości
Pieczęcie
  • Kin'in - pieczęć umieszczona na grzbiecie prawej dłoni. Normalnie niewidoczna. Niweluje niechęć ludzi w stosunku do Wakuri spowodowanej przez jej zerodowaną chakrę. Nie działa na zdolności sensoryczne i postrzegania chakry.
  • Hiraishin no Jutsu - pieczęć na kraku nałożona przez Shikō.
Unikaty
  • Garahaddo no Kōkei-sha - naszyjnik z zamkniętą duszą Galahada. Tłumi częściowo negatywne skutki części wad mentalnych.
► Pokaż Spoiler | Ekwipunek na fabule
Tis not much, but it's an honest work
Na plecach:
  • Wielki zwój z mapą Podziemi Baibai (WIP)


Na szyi:
  • Dłuższy, imitujący złoto łańcuszek z chakrą Shikō do Gentōshin no Jutsu, a na nim:
    • pierścionek z czarnym kryształkiem (Połączony Kagayaku Rantan z: Uchiha Hikari)
    • niewielkich rozmiarów czarny koralik (Połączony Kagayaku Rantan z: Dōhito Midoro)


Prawa kieszeń:
  • Mały zwój [Naginata [2] ]
  • Kunai x1
  • Mitsurugi Kunai x2


Ukryta wyrzutnia kunai [prawa ręka]
  • Kunai x1
Lewa kieszeń:
  • Mitsurugi Kunai x3


Czarna, skórzana torba biodrowa
  • Średni zwój [Prowiant, ubrania na zmianę, rzeczy codziennego użytku]
  • Średni zwój [Wypakowany alkoholem z biesiady w Baibai]
  • Średni zwój [Bombka dymna x5 | Bombka świetna x5 | Krótkofalówka x1 | Notka Wybuchowa x4]
  • Średni zwój [Warming Shot x3 | Lokalizator}
  • Średni zwój [Wypakowany przekąskami z biesiady w Baibai]
  • Średni zwój [20m Bandaża | 6 lodów z podwójnym patyczkiem]
  • Kunai x3 [w tym jeden z Wybuchową Notką]



Obrazek
Awatar użytkownika
Tora
Posty: 2767
Rejestracja: 27 kwie 2021, 15:24
Ranga dodatkowa: Główny Moderator Techniczny
Discord: Tora#0227
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:
Techniki:

Re: Rezydencja Sakamoto

Skarby w ciemności暗闇の中の宝物
Tura8/?
Istniała spora szansa, że to nie była kwestia Kuramy niegodnej zaufania, ale kwestia Nary, który nie potrafił ufać ludziom. Nawet takim, którzy samozwańczo nazywali się jego "przyjaciółmi". Nie zmieniało to jednak faktu, że mogło to zaboleć Wakuri. Na swój sposób symbolizowało to, że Shikō nie zwracał na niej dość uwagi, by dostrzec, że naprawdę dziewczyna jest godna jego zaufania. Owszem, był tajemniczą osobą, a pracownica Hanesawy chodzącym chaosem ze sporą ilością wymyślonych (wedle innych) znajomych. Mimo to... zabolało ją to. Zacisnęła nieświadomie pięść, widząc już Narę zajętego ogniem. Jak mógł? Dobrze, że chociaż zdawał się słuchać jej tłumaczeń, zanim ich nie skomentował, choć na pytanie retoryczne nie wypada odpowiadać, prawda?
-Nie jesteś ninja. Sama już to mówiłaś. Równie dobrze mogli cię oszukać. Lub zrobić coś, co może mi zagrozić. - wyjaśnił lekko lekceważącym tonem, po czym jego brew się uniosła, słysząc pomysł Kuramy, zanim nie skinął głową. -Niech będzie.
Zgodził się! W chwilę po tym położył swoją dłoń na jej głowie i przymknął oczy. W chwilę później pojawiło się u dziewczyny uczucie, jakby nowy gość, głos w głowie. A Nara? Był teraz niemalże bezbronny. Nie patrzył na nią. Mogłaby go podpalić. Teraz. Już. Natychmiast! Zanim jednak zdążyła zadziałać otworzył on oczy i spojrzał na nią uważnie, a na jego twarzy pojawił się uśmiech będący dziwnym połączeniem satysfakcji i chorych pomysłów.
-Faktycznie zapytałaś - przyznał, po czym chwilę się zamyślił. -Może znajdziemy coś w drodze do Kumo no Kuni. - stwierdził, po czym palcem wskazującym lekko puknął ją w czoło -Ale nie pomyślałaś, by powiedzieć mi, że Hikari potrafi wykryć znaki Hiraishina? Że jest jeszcze jakaś inna medyczka w jego życiu? Że masz możliwości kontaktu z nim i z Midoro? - zaczął wymieniać, a jego ton przypominał teraz karcenie i bycie zawiedzionym. -Jak na kogoś, kto chce nazywać się moją "przyjaciółką" zaskakująco dużo rzeczy, które powinny mnie interesować ze względu na moje własne bezpieczeństwo postanowiłaś zachować dla siebie. - stwierdził, po czym wystawił do niej rękę. -Pokażesz ten pierścień? Ninja Sakury są fanatykami. Nie zdziwiłoby mnie to, gdyby ten pierścień miał w sobie pieczęć. - stwierdził, możliwe, że się troszcząc o Wakuri. Choć chyba bardziej o samego siebie. -I widziałem, że miałaś okazję poznać fanatyzm Sakury. Nie potrafią zrozumieć nie. - spojrzał wzrokiem uważnie w oczy Kuramy -Polecam omijać tę wioskę szerokim łukiem. - dodał.
Czyżby... się o nią martwił? Istniała oczywiście szansa, że martwił się raczej o jej krew, aniżeli o nią samą, ale wciąż. Martwił się o nią. Może spłonie na końcu w takim razie?
Sytuacja między Shikō a Wakuri dobiegła końca, ale wraz z nią nie nastąpił koniec przemyśleń dotyczących jej samej. Podeszła bliżej świeczki i powiedziała coś, co sprawiło, że Nara spojrzał na nią uważnie, a także obserwował co się dzieje.
-Zobaczymy. - stwierdził bezemocjonalnie.
A Kurama? Przyłożyła dłoń do ognia. Czuła, jak jej się niedobrze robi, gdy płomyk świecy zaczął ogrzewać jej dłoń. Czuła, jak jedzenie wraca jej, gdy ten plugawy ogień był blisko niej. Miała jednak dość siły woli, by utrzymać dłoń nad ogniem, aż zaczęła ją piec. Tylko zanim zdołała zgasić czy spróbować przezwyciężyć swoje płomienne myśli, poczuła jak jedzenie jej wraca przez przełyk. Zwymiotowała na podłogę, a dłoń, którą trzymała nad świeczką, gdy odruch wymiotny nastąpił, strąciła świeczkę.
-I o co teraz chodzi? - zapytał Nara, nawet nie ruszając by jej pomóc, a kolejny odruch wymiotny ponownie wymalował zawartość żołądka Wakuri na podłodze.
O tyle dobrze, że po chwili świeczka podpaliła obrus. I choć tyle się lepiej zrobiło, że coś płonęło. Ale ten ogień. Błeeh. Kolejny raz jej żołądek zwrócił swoją zawartość.
Rozmowa, gdy Wakuri już się trochę po wymiotach ogarnęła także zbliżała się do końca. Wiele wątków było kończonych i zamykanych, a i stół Nara sprawnie zgasił.
-Może jest? - zasugerował dziwnie wręcz poważnym tonem, choć jego lekko uśmiechnięta mina nadal pozostała.
O co chodziło? Oby o nic poważnego. Wyzwanie jednak mogło już zostać rzucone. Czy Kurama podejmie rękawicę?
Rozmowa o zdolnościach Wakuri i wiedza, którą podzielił się Shikō z nią rzuciły trochę światła na to wszystko. Kurama także przeanalizowała całą sytuację, a Nara skinął jej głową, że dobrze zrozumiała, choć lekkie "hmm?" wydobyte z jego ust sugerowało, że jej decyzji nie zrozumiał. Szybko jednak wyjaśniła, a gdy skończyła wskazał na jej wymiociny na podłodze.
-Więc dlatego zwymiotowałaś przez świeczkę? - zapytał, po czym pokiwał przecząco głową -To nie dotyczy tylko technik ognia. Chyba, że tylko to potrafisz. Nie licząc Genjutsu. - dodał po chwili. -Jednak próba ponownego nauczenia się, nasączenia ognia cienistą chakrą, może się udać. - zasugerował jeszcze. Chwilę się natomiast zamyślił, zanim się wypowiedział w kwestii chakry natury. -Z tego co wiem, jest to energia, która występuje w naszym otoczeniu. Jak sama nazwa wskazuje - w naturze. I niektórzy potrafią ją wyczuć, wchłonąć i tym samym zwiększyć swoje możliwości. - wyjaśnił pokrótce.
W chwilę później dziewczyna postanowiła przetestować to, co mówił Nara. Spojrzała na podłogę, poza kałużę swoich wymiocin, na cienie wytworzone przez wpadające promienie słońca. I faktycznie - była w stanie nimi manipulować. Przyznała mężczyźnie rację, który skinął jej głową. W końcu mówił z sensem, prawda? I to tak wielkim, że kolejne tematy same się zamykały. Jak wycieczki czy włosów dziewczyny. Nic tylko się cieszyć!
Saba na pewno nie była miłą osobą do dyskusji z Wakuri. Rozbawiło to oczywiście Narę, a Kurama to skomentowała. Lekki uśmiech na jego twarzy i kolejny łyk sake potwierdzał, że mężczyzna z tym się fenomenalnie bawił. W końcu dziewczyna złożyła Kajuhie ofertę i kobieta-cień chwilkę się zamyśliła.
-Hmmm... zastanowię się. - przyznała, wyraźnie się zastanawiając, a może i przeglądając wspomnienia Wakuri, by zobaczyć czy jej się to opłaca. -Niech będzie. - westchnęła po chwili -Jesteśmy jednym. Ale jest mnie wielu. Traktuj to jak chcesz. Jeden cień w kilku formach, jeden cień, który ewoluuje czy oddzielne cienie mające wspólną świadomość, ale inne cechy. - wyjaśniła, po czym uśmiechnęła się podejrzanie -Nie zapomnij więc o twej obietnicy. - dodała wyraźnie z siebie dumna... dumny? A może... dumne?
Trzeba było jeszcze przemyśleć kwestię testów. Obie strony się wypowiadały i nie wchodziły sobie w słowo, pokazując pewien poziom i kulturę wypowiedzi. Ostatecznie przedstawiła swój punkt widzenia, a kapelusznik skinął głową.
-Lub w drodze. - poprawił ją, po czym dodał -Niech więc tak będzie. Przygotuję do tego czasu kilka próbek oraz sprawdzę twoje włosy. - wyjaśnił.
Widząc zaś powagę, przy jej kolejnej wypowiedzi, sam także przyjął odpowiednią minę i ponownie - dał jej się wypowiedzieć, zanim się sam nie odezwał.
-Spokojnie. - zaczął -Nie jestem ninja Sakury, by nie rozumieć odmowy. - lekko się uśmiechnął, zapewne na wspomnienie wspomnień Wakuri -Moim celem nie jest utrudnianie tobie życia czy odbieranie ci bliskich. Szkoda, że jeden królik doświadczalny mi odejdzie, jednak świat jest w nich bogaty. Może jeszcze w Baibai znajdę kogoś, za kim nikt nie będzie tęsknił. - przyznał spokojnie, zanim jeszcze jednej rzeczy nie wyjaśnił -Zwyczajnie traktowałem eksperymenty na nim, jako jego rodzaj zapłaty za moją ochronę. - i najwidoczniej to tyle. No hard feelings, right?
Temat wiedzy o przeszczepach czy zdolnościach znanych jej shinobiego i kunoichi Wiśni był dość szybki. I jedynie brak wiedzy o zdolnościach Nary mógł trochę boleć. Wakuri, siedząca albo na swoim krześle (które obecnie było w kałuży jej zawartości żołądka), albo na sąsiednim założyła nogę na nogę, a jej rozmówca lekko się uśmiechnął. Ale raczej cwanie niż przepraszająco.
-Życie nie jest sprawiedliwe. - zauważył. -Niektórzy mogliby powiedzieć, że ja musiałem od ciebie wyciągać informacje o tym, co Hikari i Midoro ci przekazali na biesiadzie. I to inwazyjnie. I za ciastka z kawą. A skoro już raz o tym rozmawiałaś, skąd mam pewność, że w przyszłości się nie wygadasz? - zaczął mówić swoje obawy, a może i wbijać lekko szpileczki w dziewczynę? -Jeśli jednak faktycznie w trakcie naszych... wojaży okaże się, że możesz być... "przyjaciółką"... to pewnie sam powiem. - dodał, najwidoczniej mogąc mieć jeszcze trochę wątpliwości czy problemy z samym tym konceptem.
I wreszcie temat tatuażu. Ostatni temat, który się ciągnął z przyczyny dość... kuriozalnej. Zwykłej ciekawości i braku chęci udzielenia odpowiedzi na zadane pytanie. Wymieniali się raczej w pozytywnej relacji swoimi wypowiedziami. I tekst o karcie przetargowej. Zaciekawiona dziewczyna zadała pytanie, a mężczyzna, z lekkim uśmiechem jej odpowiedział.
-Jeszcze nie wiem... może więcej krwi? - zapytał, choć jego twarz raczej pokazywała "przepraszam" niż poważną ofertę biznesową.
Podobnie jak Wakuri, Shikō upił kolejny łyk sake z czarki, przyglądając się dziewczynie.
Awatar użytkownika
Kurama Wakuri
Posty: 601
Rejestracja: 07 sie 2021, 23:24
Ranga: Cywil
Ranga dodatkowa: Hanesawa's Workshop Manager
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Rezydencja Sakamoto

Zaufanie to w ogóle był bardzo ciekawy temat. No bo czym w zasadzie zaufanie jest? Można by pewnie śmiało założyć, że większość ludzi miałoby o nim jakieś podobne wyobrażenie, może z jakimiś bardzo drobnymi różnicami. Po czym była w tym wszystkim Wakuri. Wakuri z nieco inną definicją, która nie do końca dodawała się z tą głoszoną przez resztę populacji. Tak jak jednak mniej lub bardziej była tego świadoma, borykanie się u kogoś z jej brakiem, po raz kolejny w zasadzie w ciągu krótkiego czasu, zdawało się troszeczkę nie w porządku. Na tyle, że coś w środku dziewczyny leciutko się oburzyło, podważając z początku sens podobnych przypuszczeń Nary. A wraz z tym ta mniej lubiana "część" dziewczyny ponownie postanowiła działać, podsuwając rozwiązania sytuacji, z jakimi zwyczajnie zgodzić się nie mogła. Nie zauważyła, jak w tym wszystkim zacisnęła pięść, jednak nieco rozluźniła chwyt, gdy ten przystał na jej propozycję. Oho! Czyli ktoś zaraz będzie jej winny wyjście na kawę. Bardzo dobrze! Mimowolnie wyprostowała się, gdy podszedł bliżej, pozwalając mu położyć dłoń na własnej głowie. Tak jak zaś nie miała nic przeciw podobnemu kontaktowi, tak znowu poczuła jakieś dziwne ukłucie w środku. Dość niepokojące, nie pierwszy raz tego dnia z resztą, jakby coś w środku Kuramy za wszelką cenę chciało wepchnąć Shikō w płomienie. I może byłaby w stanie się do tego przyzwyczaić, może nawet oswoić, gdyby nie częstotliwość, z jaką te ją bombardowały, stając się zwyczajnie męczące. Splotła za sobą dłonie jakby w obawie, że wisząc luźno wzdłuż ciała jeszcze same spróbują, bez jej pełnej świadomości, w końcu spełnić którąś z tych wizji, nie przejmując się dziwnym uczuciem w środku swojego umysłu. W porównaniu z resztą jej przypadłości, w tym wypadku wiedziała, kto jest jego przyczyną. Gdy zaś mężczyzna wydał werdykt, uśmiechnęła się triumfalnie. Chociaż czy wynik przecież nie był oczywisty od samego początku, skoro mówiła prawdę? Z drugiej strony oznaczało to, że Nara się mylił! Może jednak był w tym jakiś większy powód do zadowolenia. Nie spodziewała się jednak puknięcia w czoło i nagłej zmiany tonu, na jakie wbiła zaskoczony wzrok w mężczyznę. Znaczy... zrobiła coś źle? Oh... Ojej? To, o czym jednak mówił, jak i sposób sprawiły, że mimowolnie przechyliła głowę w bok. Ktoś chyba próbowała zagrać kartą "przyjaciela" w całkiem interesujących kwestiach. Z czego część, w jej odczuciu, nieszczególnie brzmiała jak zagrażające życiu Shikō.
- Jeśli dobrze pamiętam, Midoro głównie widział, jak rozmawiali. A że oboje zdążyliśmy trochę wypić, ciężko było wziąć jego słowa o dodatkowej znajomość Hikariego jako coś więcej bez sprawdzenia. - uśmiechnęła się pogodnie, absolutnie widząc sens w nie rzucaniu informacjami, dla jakich nie ma dużego poparcia. - Nie wydaje mi się też, by moja możliwość kontaktu była dużym problemem...? W zasadzie to chyba nawet dobrze? Ale rozumiem, w czym rzecz. Co prawda sama nic nie znalazłam, ale nie zaszkodzi sprawdzić dwa razy. Zwłaszcza, że będziesz wiedział lepiej, czego szukać. - zgodziła się, sięgając dłonią do łańcuszka zawieszonego na szyi. Odpięła zapięcie, po czym wyciągnęła spod tuniki zawieszony nań pierścionek w towarzystwie koralika. Jedno jednak można było o samym łańcuszku powiedzieć - zdecydowanie był dłuższy, niż zapewne było to potrzebne. - Tylko liczę na ich zwrot. Będą mi potrzebne i to nie koniecznie do komunikacji. - uprzedziła jeszcze, nim wręczyła mu biżuterię. I zostawała w tym wszystkim jeszcze jedna kwestia. - Nie mniej, zdolności Hikariego, tak jak je ująłeś, już brzmią jak problem. Wybacz. - odparła już z dużo mniejszym uśmiechem, zdając sobie sprawę, że rzeczywiście: tutaj popełniła błąd. I zdecydowanie nie było jej z tym nazbyt dobrze. - Jak sam zauważyłeś, nie jestem ninja. Dla mnie wszystko, co robicie, to jakaś niesamowita magia, której w życiu nie byłabym w stanie powtórzyć. Nie wiem, co jest normalne, a co... mniej. Chociaż... zgaduję, że pewnie moje wyjaśnienia nie mają większego znaczenia. - stwierdziła, uśmiechając się niezręcznie - Postaram się zwrócić na to bardziej uwagę w przyszłości.
Dokończyła w końcu, niezbyt dumna z tego, jak to wszystko wyszło. Musiała przyznać, że to całe zakoleżankowywanie się nie zaczęła przez to z nazbyt wysokiej noty. No, ale na pewno jakoś to będzie i to mimo jej drobnej wpadki! Ot, lekcja na przyszłość, nic poza tym, a że nie wydawało jej się, by Nara był rzeczywiście na nią nadto zły, to zostało jedynie zwrócić na te kilka kwestii uwagę innym razem. W kwestii Sakury kiwnęła jedynie głową. Nie pierwszy raz, gdy ją ostrzegał jakby nie spojrzeć. Z każdym jednak razem miała większe wrażenie, że nie chodzi jedynie o zwykłą niechęć czy konflikt interesów, przez co przez moment obserwowała go ciut zaintrygowana, czy nie kryje się za tym coś więcej. Nie pytała jednak, woląc zostawić ten temat na jakąś może inną okazję.

Ktoś mógłby powiedzieć, że warto znać swoje granice. Co można, a co nie można. Ktoś inny mógłby powiedzieć zaś, że przecież granice nie istnieją, są wyimaginowane i ludzie "mogą wszystko", jak się tylko odpowiednio postarają. Ta druga osoba zapewne też zmieniłaby nieco zdanie po pooglądaniu wydarzeń w pokoju. Z Wakuri nie działo się najlepiej. Czuła to. Jak to na nią na dłuższą metę wpłynie? Nie wiedziała, jednak fakt, że była niejako świadoma tego, że coś "nie gra" dawało jej poczucie, że co by się nie działo: dalej była "sobą". A to dawało możliwości. Na przykład taką, by wsadzić własną rękę w ogień jak gdyby nigdy nic. Spodziewała się... w sumie nie tego, co nastąpiło. Bólu? Poparzeń? Czegoś w ten deseń? A tymczasem jej organizm postanowił zadziałać ciut inaczej. Jej żołądek zdawał się niezadowolony z całego wydarzenia i tak jakby wcześniejsze rozpłakanie się jak dziecko nie było mało wygodnym wydarzeniem w życiu dziewczyny, tak w końcu mimowolnie zgięła się w pół mając wrażenie, że jej wnętrzności próbują usilnie wyrwać się na zewnątrz. Co z resztą zrobiły, pozostawiając ponownie dziewczynę bladą i okropnym pieczeniu w przełyku, jakie chciała szybko zabić. Z tym, że nie mogła. Nie miała jak, nie miała okazji. Świeczka podpaliła obrus, a sama potrzebowała dłuższej chwili, by jej organizm przestał wyrzucać z siebie zawartość żołądka.
- G-Gomene... - rzuciła w końcu cicho, i tak jak mało dumna była ze zbagatelizowaniem kilku informacji wcześniej, tak jeszcze mniej dumna czuła się z przedekorowania podłogi w pokoju. To... zdecydowanie nie należało do top 10 najbardziej kulturalnych rzeczy, jakie mogą zrobić goście. I chociaż nie do końca miała na to duży wpływ... trochę żałowała podjętej próby. Przynajmniej patrząc na skutki. - Mój żołądek chyba nie lubi się z większą ilością rzeczy, niż zakładałam... ale przynajmniej nie zniknął tam, gdzie moja nerka.
Zauważyła, siląc się na żart w dość... no, niezbyt ciekawej sytuacji, w jakiej się znalazła. Puściła jedną dłonią włosy, jakie podświadome spróbowała odciągnąć od twarzy, po czym wyciągnęła z kieszeni pierwszą lepszą chusteczkę. Nie no, trzeba patrzeć na pozytywy. Pierwszy: wszyscy żyją. Drugi? Wakuri też żyje, chociaż co to za życie? Trzeci plus: ilość organów w jej organizmie rzeczywiście dalej się zgadzała. Pytanie tylko, czy jej niezbyt bezpieczne zabawy "zabiły", chociaż na moment to, co tak usilnie chciało pchnąć ją do złego. Na to zaś pewnie musiała nieco poczekać, co równie dobrze mogła wykorzystać na jakieś uprzątnięcie po sobie. Nieco słabo wstała z krzesła, dłonią składając kilka pieczęci i, wraz z ponownym ruchem nadgarstka, formując część cienia wokół plamy w coś, co przypominało worek. I prawdopodobnie byłoby workiem, o ile nie byłby wykonany z nieprzeniknionego mroku, zgarniając wszystko do środka i zamykając się od góry. Grunt, by się nie przerwał ani nie przemoknął. Bez słowa udała się do łazienki, tam spuszczając jego zawartość i pozbywając się jednocześnie uformowanego tworu, a sama skorzystała z faktu bycia obok umywalki, przemywając twarz i upewniając się, że nigdzie bardziej się nie pobrudziła, zwłaszcza włosy. Chociaż i tak miała ochotę wziąć prysznic i przebrać się w coś innego. A tak? Co najwyżej mogła usta przepłukać z tego okropnego posmaku, jaki po całym wydarzeniu pozostał.
- Definitywnie potrzebuję znaleźć lepszą metodę...
Rzuciła z drobnym trudem, definitywnie czując skutki wyrzuconego z siebie kwasu wraz z nie w pełni strawionym jedzeniem na własne struny głosowe. Skrzywiła się przy tym lekko, zdecydowanie potrzebując kilka chwil więcej do wrócenia "do siebie" po wszystkim. Zerknęła jeszcze też na wcześniej brutalnie potraktowaną przez siebie dłoń, jednak jedynie "na zaś". Z resztą! Zagoi się.

Sytuacja, co by jednak nie powiedzieć, została opanowana. Na tyle przynajmniej, by jakoś móc wrócić do normalnych rozmów, bez jakiegoś wracania do drobnej wpadki z żołądkiem Kuramy w roli głównej. W zasadzie to i nawet lepiej, bo tak jak w przypadku jej ronienia łez w Podziemiach - była to zdecydowanie jedna z tych sytuacji, jakie wolałaby, żeby były puszczone w niepamięć. W zasadzie ciekawa sprawa, ale tak jakoś do nich zaczęło dochodzić częściej, kiedy Shikō pojawił się w okolicy. Czy jego słowa rzeczywiście były jakimś niewypowiedzianym wyzwaniem: nie wiedziała. Nawet jego odpowiedź była niejednoznaczna, jednak dziewczynie to w niczym na dobrą sprawę nie przeszkadzało.
- W takim razie może się go podejmę...?
Odpowiedziała krótko, dalej w dobrym humorze. Może się podejmie, może nie - wszystko zależało od tego, czy rzeczywiście było to jakieś rzucone wyzwanie. Chociaż czy potrzebowała go, żeby spróbować być trochę bardziej przydatna, niż wcześniej?

Aaa.. tak. Definitywnie nie mogła liczyć na to, że wydarzenia z dnia dzisiejszego zostaną jej szybko zapomniane. Pytanie mężczyzny jedynie temu dowodziło, a ta w odpowiedzi jedynie uśmiechnęła się speszona, przytakując mu głową. Tak. To... to był powód. Bez względu na to, czy dziewczynie ten sam się podobał, czy nie. Drugi podobny uśmiech, jeszcze bardziej speszony niż poprzedni, posłała mu w kwestii "umienia czegokolwiek więcej niż sztuczki z ogniem i iluzje". Bo tak, tylko tyle umiała. Z drobnym wyjątkiem.
- ...i trochę pieczętować?
Z czego można było śmiało po tonie założyć, że to "trochę" to rzeczywiście "trochę". Włoży do zwoju, wyłoży, MOŻE coś więcej, ale pewnie nie. Jej bycie użyteczną zapowiadało się póki co jako mocne -1.5/10. Można było mieć jedynie nadzieję, że sztuczki z ostatniego razu wystarczą, bo nie szło powiedzieć, na ile przydadzą się jej cieniste moce. W kwestii energii natury ten nie powiedział jej jednak wiele więcej, niż sama wiedziała. Czy był w stanie zdradzić jeszcze coś? Może, jednak nie zamierzała naciskać i ciągnąć go na siłę za język. Póki co i tak miała kilka innych kwestii na głowie, także ta jedna mogła poczekać. No, i zrobienie coś ze swoimi ognistymi technikami, by nie wywracały jej żołądka na drugą stronę.

Sam fakt, że potrzebowała dodatkowej umowy z Cieniem jej się nie podobał. Zdawał się jednak działać, a odwiedzenie spa w żadnym wypadku nie stanowiło problemu. W zasadzie odprężenie się przed drogą brzmiało jak świetny pomysł, a że przy okazji będzie musiała zapłacić więcej: było ją stać. Mało bezpieczny sposób myślenia, ale z ilością pieniędzy wyniesioną z Baibai była pewna, że starczy jej na drobne wydatki jak i pewne inwestycje.
- Nie zapomnę, nie martw się.
Odpowiedziała jej, po czym zaczęła jeszcze zastanawiać się nad jej słowami. Jakie to było... upierdliwe. W sensie że to też będzie Saba, ale nie? To może to bić? Nie może? Ciężka sprawa. Coś, nad czym zdecydowanie będzie musiała jeszcze później pomyśleć, a i może znajdzie wskazówki, co z tym fantem zrobić w pieczarze "taty".

Noo... Tak. Lub w drodze. Zgadza się. Skinęła mu głową, nieco zapominając, że rzeczywiście: okazja może trafić się i przed dotarciem do Kumo, chociaż miała wrażenie, że może być to rozwiązanie mniej optymalne. Dalej lepsze niż Ginro, to z pewnością. A skoro o nim mowa, odpowiedź Shikō zdecydowanie uspokajała dziewczynę. Na tyle, że spojrzała na niego zadowolona, uśmiechając się szeroko. Tak jak jakaś jej część rzeczywiście obawiała się, że ten spróbuje pójść "na skróty", tak czy nie mówiła Midoro, że Nara nie jest taki zły? Teraz zaś jedynie zdawała się mieć potwierdzenie swoich przypuszczeń.
- Arigato!
Odparła wesoło, nie musząc się martwić przynajmniej tym, by czasem oboje na siebie niefortunnie nie wpadli. Bo skoro nie zamierzał mu nic robić, to nie było ku temu zupełnie potrzeby. Rozumiała też poniekąd, skąd pomysł z eksperymentowaniem na nim i ciężko było powiedzieć, że nie było za tym jakiejś logiki. Kiwnęła nieznacznie głową na znak, ze rozumie i... kolejny temat, jaki można zamknąć! Bo prawdopodobnie nie było w jego kwestii nic więcej do powiedzenia.

Spodziewała się jakiegoś prostego "nie", a nie koniecznie dłuższego wywodu. Przekrzywiła głowę, patrząc ciut zaskoczona na Nare. No tak, nie jest sprawiedliwe. To całkiem oczywisty fakt. Nie była jedynie pewna, co miał na myśli mówiąc, że o czymś rozmawiała... w sensie, o nim? Bo nie przypomniała sobie, żeby wspominała coś więcej prócz tego, że w zasadzie to go szuka i nie jest wcale taki straszny, jaki się wydaje. Była to jednak nieco mniej istotna kwestia w porównaniu z sednem, o które koniec końców chodziło. Nie mniej zastanawiające też było to, jak mówił o całym przyjaciółkowaniu się. Na tyle, że westchnęła cicho kręcąc przy tym delikatnie głową.
- W zasadzie nie spodziewałam się odpowiedzi. - przyznała, uśmiechając się delikatnie - I nie planuję zapomnieć o tej kawie. Bez względu na to, jak masz zamiar mnie nazywać.
Bo jak nie przyjaciółką, to jak? W zasadzie nie było to ważne. To, co było ważne, to czyny. A prócz Shikō będącego Shikō, co często wiązało się z pokaźnymi pokładami sarkazmu i ironii, jakie to paradoksalnie były z jego strony całkiem znośne, to nie bardzo miała mu nic do zarzucenia. Co prawda narażanie Ginro mogłoby być taką solą w oku tej znajomości, ale nie w momencie, jak wszystko w tej kwestii zdążyli sobie wyjaśnić bez jakichkolwiek, większych zgrzytów po drodze.

Ale jak to więcej krwi... Znaczy wiedziała, że pewnie będzie potrzebował jej więcej, ale czy naprawdę potrzebował do tego jakiejkolwiek karty przetargowej? Na pewno nie, a i sam zdecydowanie nie wyglądał na kogoś, kto mówi poważnie. Co z kolei składało się na całkiem ciekawy obraz Nary, jaki nie tylko nie wydawał się niezainteresowany czymkolwiek, ale również nie wyglądał na chodzący worek sarkastycznych komentarzy czy kogoś, kto definitywnie knuje właśnie coś niedobrego ciekawego. Mimowolnie uśmiechnęła się ciepło, przymykając na moment oczy.
- To możee... informacje o tobie za informacje o mnie? - machnęła luźno ręką, nim oparła wskazujący palec o podbródek - Chociaż patrząc na to, z jaką łatwością sam możesz wyciągnąć wszystko z mojej głowy, to chyba bez sensu.
Stwierdziła ciut zawiedziona. Tak jakby... kolejna rzecz, jaka mogłaby mieć jakąś wartość, ale chyba jej jednak nie ma sprawiając, że nawet nie bardzo ma co postawić przeciw tego jego "karcie przetargowej". Z drugiej strony, było to nawet na swój sposób nawet zabawne. Może nie koniecznie sam fakt, jakoby nie miała żadnych kart w ręce, ale same próby ich znalezienia. Nie ma co się oszukiwać: nie bardzo miała i tak cokolwiek ciekawego, co mogłaby powiedzieć. Takie uroki spokojnego życia. Ale hej! Nie zamierzała jeszcze rezygnować. Coś się znajdzie, z pewnością!
Vanilla chakra2 900
Corrupted chakra 11 350 - 0 (Ikiryō no Tatari: Tenchi Kaibyaku D) = 11 350
► Pokaż Spoiler | Atuty
Ulepszony zmysł: SłuchAtut nabyty
Atut wielokrotnego wyboru. Oznacza to, że postać ma bardziej wyczulony wybrany zmysł. Atut ten ściśle współpracuje z Refleksem, znacząco zwiększając jego możliwości. Jeżeli atrybut ten umożliwia np. dostrzeżenie szczegółu z dwudziestu metrów - posiadacze tego atutu ze zmysłem wzroku ten sam szczegół dostrzegą z dwukrotnie większej odległości itd. Analogicznie, jeśli wzmocniony zmysł wykrywa coś z dystansu dwudziestu metrów - osoby z wyższą wartością atrybuty Refleks wykryją coś z dalszego dystansu. Wyróżnia się pięć zmysłów:
  1. Słuch - wzmocnienie tego zmysłu sprawia, że postać jest bardziej wyczulona na źródła dźwięków dookoła niej. Usłyszy jak trawa się ugina za nią czy oddech oddalonego nawet o dwadzieścia metrów przeciwnika, a podczas snu - może obudzić (jeśli użytkownik tego chce) go nawet najcichszy dźwięk, przez co bardzo ciężko ją zaskoczyć. Jeśli jednak przeciwnik np. ukrywa swój oddech i w miarę możliwości ogranicza wydawane dźwięki, wówczas dystans ten maleje, choć w pobliżu 5 metrów od użytkownika naprawdę trzeba się postarać.
Jednoręczne składanie pieczęciAtut nabyty
Z różnych przyczyn shinobi może mieć zajętą rękę. Jednakże ninjutsu wymagają z reguły wykorzystania pieczęci. Postać z tym atutem jest w stanie pogodzić i jedno, i drugie mogąc składać pieczęci tylko i wyłącznie jedną ręką.
► Pokaż Spoiler | Techniczki
Ikiryō no Tatari: Tenchi Kaibyaku | Wraith’s Curse: Creation Of Heaven & Earth生霊の祟り・天地開闢
KlasyfikacjaIkiryō no Tatari
PieczęciePtak → Zając → Smok → Wąż
KosztRóżny
ZasięgWzroku
DodatkoweTechnika kosztuje 20 PT
Zdolność pozwalająca na syntezowanie własnej chakry w cienistą masę, jej formowanie oraz częściową kontrolę. Masa ta należy do nieco nietypowych, zwłaszcza pod kątem innych zdolności tworzących coś z danego elementu. W stanie surowym przypomina zwykłą, całkiem paskudną maź, jaka potraktowana ogniem szybko spala się wydzielając nieprzyjemny zapach. Podczas formowania jest w stanie przyjąć różne właściwości, będąc pod tym kątem plastycznym instrumentem, a nawet symulować pracę żywych tkanek czy organów.

W zależności od włożonej w proces chakry oraz skomplikowania tworu, potrzeba różnej ilości czasu skupienia i jej formowania. Podobnie ma się z jej właściwościami, jakimi można w miarę swobodnie manipulować tak długo, jak nie są to właściwości przekraczające te, jakie można uzyskać fizycznymi i mechanicznymi procesami bez wykorzystania chakry. Dla uproszczenia uznaje się, że zwykłe przedmioty, nawet takie posiadające bardziej fikuśne kształty czy zdobienia, są wykonywane nieporównywalnie szybciej niż żywe tkanki oraz w pełni funkcjonalne organy.

  • Ranga E: koszt standardowy rangi E; koszt połowiczny E za podtrzymanie na turę; przedmioty maksymalnie wielkości szklanki bądź talerza. Niewielkie, nie zajmujące wiele miejsca, często zaliczające się jako zwykłe drobiazgi. Niezbyt skomplikowane, często pozbawione ostrych krawędzi. Charakteryzują się wytrzymałością porównywalną z papierem.
  • Ranga D: koszt standardowy rangi D; koszt połowiczny D za podtrzymanie na turę; przedmioty większe, takie jak krzesła czy skrzynie. Obiekty wielkości często mniej więcej połowy człowieka, do których można zaliczyć część mebli czy większe przedmioty, jakie ten mógłby spokojnie pochwycić. Mogą być nieco bardziej skomplikowane, posiadając jakieś niewielkie, proste zdobienia czy ostre krawędzie. Charakteryzują się wytrzymałością porównywalną z drewnem. Możliwe jest też nadawanie tworom tekstury i właściwości tekstyliów, tworząc np. ubrania.
  • Ranga C: koszt standardowy rangi C; koszt połowiczny C za podtrzymanie na turę; przedmioty wielkości człowieka bądź nieznacznie go przewyższające, jak chociażby większe meble pokroju szafy. Ze względu na swój kształt mogą okazać się trudniejsze w pochwyceniu. Można też spodziewać się po nich bardziej skomplikowanych zdobień czy szczegółów w wykonaniu. Przedmioty przy tak dużym użyciu chakry posiadają wytrzymałość dobrej jakości ceramiki.
  • Ranga B: koszt standardowy rangi B; koszt połowiczny B za podtrzymanie na turę; po złożeniu pieczęci należy kumulować dodatkowo chakrę przez czas równy 2 pieczęciom (łącznie 6); obiekty wielkościowo porównywalne do naprawdę szerokich biblioteczek, zdolnych zająć sporą część ściany. Twory takie są w stanie same zastawić standardowej wielkości korytarz, nie zostawiając miejsca ani po bokach, ani pomiędzy górną powierzchnią i sufitem, że o podłodze nie wspominając. Od tego momentu możliwości zdobnicze i odwzorowywanie detali zależy już tylko i wyłącznie od personalnych zdolności samego użytkownika i nie są niczym ograniczone. Obiekty takie charakteryzują się wytrzymałością dobrej jakościowo stali. Możliwe jest jednak nadanie im na tym poziomie również innych właściwości, jak chociażby manipulować jej miękkością czy elastycznością, symulując gumę bądź inne, mniej oczywiste materiały.
  • Ranga A: koszt standardowy rangi A; koszt połowiczny A za podtrzymanie na turę; po złożeniu pieczęci należy kumulować dodatkowo chakrę przez czas równy 5 pieczęciom (łącznie 9); obiekty na tyle duże, by mogły same z siebie wypełnić całe pomieszczenie w budynku, czy nawet stanowić niewielką konstrukcję niejako zdatną do zamieszkania - głównie przez wielkość i wytrzymałość. Obiekty takie nie zyskują już większej wytrzymałości niż to, co oferuje ranga niżej.
  • Ranga S: koszt standardowy rangi S; koszt połowiczny S za podtrzymanie na turę; po złożeniu pieczęci należy kumulować dodatkowo chakrę przez czas równy 8 pieczęciom (łącznie 12); obiekty będące wielkości piętrowych domów, często wymagające dużo wolnej przestrzeni do wytworzenia. Obiekty takie nie zyskują już większej wytrzymałości niż to, co oferuje ranga niżej. Wymagania: Ikiryō no Tatari S
Cienista masa pozwala również tworzyć obiekty bardziej organiczne, z faktycznych tkanek. Nie są to jednak twory "żywe", a jedynie bardzo dobrze odwzorowane marionetki, jakie mogą zostać stworzone w bardzo uproszczonej formie lub, jeśli twórca ma chęci - z funkcjonującymi narządami i tkankami, które chociaż same w sobie zupełnie nic w kwestii ich kontroli nie zmieniają, to pozwalają zostać "domem" dla osób bądź bytów, jakie własnego ciała nie mają bądź są w stanie przemieszczać się pomiędzy nimi np. klan Yamanaka. Ze względu na użyty materiał, nie rozkłada się i nie niszczeje sam z siebie tak długo, jak jest trzymany z dala od wysokich temperatur i światła.

Możliwe jest nadanie tworów bardziej dostosowanego do potrzeb wyglądu, kolorystyki czy niestandardowych mutacji. Poprzez kontakt fizyczny wykonalne jest również użycie na nich techniki już po ich stworzeniu i dokonanie wszelakich modyfikacji, na jakie ta pozwala. Najprostsze z nich można tworzyć trakcie walki tak, jak standardowe obiekty. Bez względu na to, czy ów twór ma być jedynie prostą marionetką, czy bardziej ambitnym "dziełem", czas i koszt jego stworzenia wynosi o rangę wyżej, niż dyktowałyby to powyższe "widełki". Jeśli więc ranga C pozwala tworzyć obiekty wielkości człowieka, cieniste "ciało" będzie z kolei wymagało kosztu standardowego B. Co więcej podtrzymanie takiego tworu to koszt połowiczny danej rangi na turę. Chcąc osiągnąć rozmiary takiego ciała, jakie oferuje ranga S, koszt zamienia się w podwójny S i standardowy S za podtrzymanie na turę.

Cień sam może zadecydować, by użyć tej techniki i ma nad nią taką samą kontrolę jak użytkownik. Może w dowolnym momencie stworzyć sobie własne ciało i przenieść się do niego. Jest to też maksimum, jakie Cień może osiągnąć operując nią ze środka swojego hosta. Po przeniesieniu się do własnego ciała, jest w stanie korzystać z niej w równym stopniu, co host. Wyjątkiem jest sytuacja, w której ubytek chakry zagroził by śmiercią użytkownikowi. Wówczas Cień nie jest w stanie z niej skorzystać.
Ostatnio zmieniony 17 lip 2023, 22:03 przez Kurama Wakuri, łącznie zmieniany 8 razy.
► Pokaż Spoiler | Pasywne zdolności & pieczęcie oraz unikaty
Zdolności pasywne- z wyjątkiem atutów i biegłości
Pieczęcie
  • Kin'in - pieczęć umieszczona na grzbiecie prawej dłoni. Normalnie niewidoczna. Niweluje niechęć ludzi w stosunku do Wakuri spowodowanej przez jej zerodowaną chakrę. Nie działa na zdolności sensoryczne i postrzegania chakry.
  • Hiraishin no Jutsu - pieczęć na kraku nałożona przez Shikō.
Unikaty
  • Garahaddo no Kōkei-sha - naszyjnik z zamkniętą duszą Galahada. Tłumi częściowo negatywne skutki części wad mentalnych.
► Pokaż Spoiler | Ekwipunek na fabule
Tis not much, but it's an honest work
Na plecach:
  • Wielki zwój z mapą Podziemi Baibai (WIP)


Na szyi:
  • Dłuższy, imitujący złoto łańcuszek z chakrą Shikō do Gentōshin no Jutsu, a na nim:
    • pierścionek z czarnym kryształkiem (Połączony Kagayaku Rantan z: Uchiha Hikari)
    • niewielkich rozmiarów czarny koralik (Połączony Kagayaku Rantan z: Dōhito Midoro)


Prawa kieszeń:
  • Mały zwój [Naginata [2] ]
  • Kunai x1
  • Mitsurugi Kunai x2


Ukryta wyrzutnia kunai [prawa ręka]
  • Kunai x1
Lewa kieszeń:
  • Mitsurugi Kunai x3


Czarna, skórzana torba biodrowa
  • Średni zwój [Prowiant, ubrania na zmianę, rzeczy codziennego użytku]
  • Średni zwój [Wypakowany alkoholem z biesiady w Baibai]
  • Średni zwój [Bombka dymna x5 | Bombka świetna x5 | Krótkofalówka x1 | Notka Wybuchowa x4]
  • Średni zwój [Warming Shot x3 | Lokalizator}
  • Średni zwój [Wypakowany przekąskami z biesiady w Baibai]
  • Średni zwój [20m Bandaża | 6 lodów z podwójnym patyczkiem]
  • Kunai x3 [w tym jeden z Wybuchową Notką]



Obrazek
Awatar użytkownika
Tora
Posty: 2767
Rejestracja: 27 kwie 2021, 15:24
Ranga dodatkowa: Główny Moderator Techniczny
Discord: Tora#0227
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:
Techniki:

Re: Rezydencja Sakamoto

Skarby w ciemności暗闇の中の宝物
Tura9/?
Oj tak, zaufanie było tematem jak rzeka. Można było go przyrównać do wspaniałej budowli, stawianej wspólnymi siłami. I też jak każda wspaniała budowla - musiała mieć dobre fundamenty, podstawy. Tylko z zaufaniem była też jedna kwestia. Jako "budynek", miała swój słaby punkt. Wystarczyło raz stracić zaufanie, tę pewność i całość się waliła. Wakuri zapewne uważała, że Shikō powinien jej ufać. Więc chęć weryfikacji, mimo wszystko, była dość bolesna i budząca pewnego rodzaju... płomienne myśli. Te tylko przybrały na sile, gdy poczuła obecność w swojej głowie. Oczywiście zakładała, ze względu na zgranie czasowe, że musiał być to Nara weryfikujący jej słowa. Możliwe, że jej chęć zadania bólu swojemu rozmówcy była spowodowana właśnie tym, jak ten naruszał jej prywatność. Nawet, jak działo się to za jej zgodą.
Wszystko dobre więc, co się dobrze kończy, prawda? Nara przyznał jej rację oraz zgodził się na ciastko i kawę. Tylko może lepiej faktycznie w drodze do Kraju Chmur, niż gdy mieliby być na miejscu. Tylko bardzo szybko została zagrana karta z uno odwracając kompletnie strony. Niby "porażka" kapelusznika była już potwierdzona, jednak zarazem zdawał się mieć zażalenia co do pewnych faktów, które ta przed nim zataiła. Wciąż jednak - umowę najwidoczniej planował dotrzymać. Wysłuchał jej słów, lekko się nawet uśmiechając, chyba chłonąc z satysfakcją nowe informacje, choć wkrótce spoważniał.
-Klan Uchiha ma oczy, mogące kontrolować ludzi. Jeśli z nim porozmawiasz, masz gwarancję, że nie spróbuje przejąć nad tobą władzy z Sakury? Wyzwolić Zbyszka? - zapytał poważnie, być może przypominając to, co sam niedawno powiedział - oczy zdolne kontrolować Kage. Choć, czy gdyby faktycznie tak było, to czy Hikari nie powinien sam wszystkich Cieni się pozbyć z łatwością?
Mężczyzna odebrał łańcuszek i przyjrzał się uważnie pierścieniowi, choć na koralik także rzucił okiem. Następnie ściągnął swoją gumkę z włosów i złożył jedną dłonią pieczęć. Po chwili w jednej dłoni ścisnął łańcuszek, a w drugiej gumkę do włosów. Po chwili jej to zwrócił.
-Nie wydaje się, żeby była tu pieczęć. I musisz na nich uważać. - upomniał ją raz jeszcze -Nałożyłem tę samą technikę na ten łańcuszek. - uśmiechnął się, jakby właśnie wpadł na dobry żart. -Na swój sposób, ja utrzymuję teraz twój kontakt z naszym ulubionym handlarzem ludźmi i wybuchowym chłopcem. - a to ci żartowniś, zanim na powrót nie stał się poważny. -Ja nie ufam łatwo ludziom. Chcesz moje zaufanie zdobyć, nie zatajaj takich informacji przede mną. Zwłaszcza nie tych, o których fanatycy Yuri proszą, by nie rozpowiadać. - upomniał chyba najpoważniejszym tonem, jakim kiedykolwiek słyszała z jego strony.
Może faktycznie kryło się za tym więcej niż sam chciał przyznać?
Nara, gdy Kurama wymiotowała, zdawał się obserwować ją niczym naukowiec przyglądający się specyficznym rytuałom rzadkich okazów zwierząt. Jedyne co zrobił, to zabrał jeden talerz, na który wcześniej sobie jedzenie nałożył i butelkę alkoholu, gdy obrus i stół zaczęły płonąć. Zadał swoje pytanie i przyglądał się dochodzącej do siebie Wakuri. Z lekkim politowaniem spojrzał na nią, słysząc jej próbę żartu. Przynajmniej był jakiś majestatyczny ogień. Taki... obleśny. Ugh. Znowu jej się lekko zakręciło w żołądku, jednak nie na tyle, by zwymiotować. Czuła pieczenie w dłoni. Tyle niefajnych rzeczy. I to na raz. Zaczęła sprzątać, a Shikō z ciekawością się przyglądał, jak z cienia pomieszczenia stworzyła worek na wymiociny. Może nawet dostrzegła pewnego rodzaju ukontentowanie z rozwiązania, jakie znalazła? Spłukała wszystko w łazience i się opłukała, wraz z przepłukaniem gardła. Rzuciła okiem na dłoń. Była poparzona. Ale powoli dochodziła do siebie.
-To nadal nie odpowiada na moje pytania. - rzucił Nara ze swojego miejsca, a ta mogła dostrzec, jak ogień wkrótce znika.
Wyzwanie przyjęte. Przynajmniej tak lekko niepewnie. Wakuri jednak była w dobrym humorze, co pewnie kogoś innego mogłoby pocieszyć. Nara zaś wyglądał tak obojętnie jak z reguły. Chociaż przy Kuramie jego gama emocji i tak była niezwykle szeroka. Skinął np. głową, na jego informacje związane z lekko pieczętującymi zdolnościami, możliwe, że wspominając, jak ta pomogła mu zapieczętować Sukatsu. A przynajmniej jego część. No, ale tam głównie Nara grał pierwsze skrzypce. Tak jak chwilę później Saba grała pierwsze skrzypce w negocjacjach dodatkowych warunków. Mimo wszystko, spa zdawało się satysfakcjonować obie strony umowy, więc Kujaha wróciła do przyglądania się każdemu niuansowi pomieszczenia. Jedynie ten zapach po wymiotach unosił się jeszcze lekko w powietrzu. Co nie przeszkadzało też dograć kwestii Ginro jako królika doświadczalnego. A raczej wypisać go z tego biznesu. Bo się o niego martwiła. Dziewczyna jedynie podziękowała, na co Nara za bardzo nie zareagował. Dogadali się w tej kwestii i tyle. Podobnie też temat zdolności Nary został zakończony, a trochę dłuższa odpowiedź Wakuri skomentowana jedynie lekkim uśmiechem i toastem, kończącym już czarkę sake. No i tak. Próba zdobycia informacji o genezie tatuażu. Któż by się spodziewał, że temat ten będzie tak długo wałkowany? Pewnie niewiele osób. Wakuri próbowała jeszcze coś negocjować, jednak Shikō pokręcił przecząco głową. Jak sama zauważyła - mógł to zdobyć w inny sposób. Nie dało się jednak ukryć, że zdawało się, że istniała droga, do historii o tym tatuażu. Tylko Kurama była dopiero na jej początku.
-To co? Ruszasz? Ja się ogarnę i za 2 godziny będę przy tobie. - stwierdził Nara, najwidoczniej uznając, że co miało być powiedziane właśnie zostało i można było ruszać do podziemi.
Info od MG
Łańcuszek jest naładowany techniką Gentōshin no Jutsu i połączony z gumką do włosów Shikō.
Awatar użytkownika
Kurama Wakuri
Posty: 601
Rejestracja: 07 sie 2021, 23:24
Ranga: Cywil
Ranga dodatkowa: Hanesawa's Workshop Manager
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Rezydencja Sakamoto

Grunt, to patrzeć o kilka kroków przed siebie. Była to całkiem dobra zasada, chociaż nie przez każdego stosowana. Z jednej strony wymagało to zdolności przewidywania potencjalnych wydarzeń połączonych z jakąś taką ostrożnością, a z drugiej... było to trochę nudne. Nie zawsze oczywiście, jednak gdy inni wolą mrowiska unikać, tak są i tacy, jacy z chęcią wsadziliby w niego kij i patrzyli, co się stanie. For science, oczywiście. Kiedy więc pytanie o Hikariego dla jednych mogło brzmieć jak przestroga, dla Wakuri zdawało się jedynie hipotetyczną sytuacją z elementami wyzwania. A to sprawiło, że skupiła się na moment na swoich własnych opcjach, nim ciut zmartwiona przymknęła na moment powieki.
- To... mogłoby być całkiem nierozsądne. I wydaje mi się mieć kilka wad. Nie mam gwarancji, ale na miejscu Hikariego, jeśli jego zdolności to dalej Genjutsu, nie próbowałabym tego. - stwierdziła spokojnie, chyba puszczając mimo uszu tą całą część z kontrolą KAGE, czyli prawdopodobnie ludzi silniejszych nie tylko od niej, ale może i nawet od Shikō. Z tym, że mówili też o Hikarim. A Hikari chociaż był całkiem potężny, mimo wszystko postawiłaby go w tej piramidzie pod Narą. Nie jakoś bardzo i pewnie dalej wyżej niż siebie samą, ale jednak. Gdzie by jednak nie stał. Wakuri miała narzędzia. Niebezpieczne narzędzia. W przypadku uzbrojonej ofiary nawet drapieżniki myślą kilka razy, czy gra jest warta świeczki.
Z drugiej strony: mówili o Hikarim. Pomimo noszonego imienia, Kurama miała wrażenie, że to może nie być najbardziej światły człowiek. Oczywiście, że był silny. I w kwestii technik zdawał się być takim trochę geniuszem. Ale w przypadku podejmowania decyzji, to już miała wątpliwości.
W zasadzie to byłoby całkiem potężne, móc używać technik na tak ogromne odległości. Wakuri zaczynała wątpić trochę bardziej w to, czy Uchiha byłby w stanie czegoś takiego dokonać. Zawsze istniała na to szansa, oczywiście, jednak patrząc na to realistycznie: niewielka. Nie potrzebowała do tego wiedzieć dużo o technikach ninja. Sam fakt, jak poręczne by to było, a jak nie wygląda na to, by ktokolwiek takie zdolności posiadał, nieco o sobie mówiło. W końcu czy nie lepiej było wtedy wysłać do Baibai armię hologramów? Mógł też zwyczajnie się do niej przenieść, ale skoro nie wzięła od niego symbolu z Hiraishinem, a sam dodatkowego nie zostawił na pierścieniu, to chyba i tak opcja odpadała. Z ciekawością zaczęła przyglądać się temu, co Shikō zaczął robić z otrzymanym kawałkiem biżuterii, nim odebrała łańcuszek dalej słuchając mężczyzny. Rozumiała, że ma uważać na Hikariego, jednak "na nich" dość jasno mówiło, że ma na myśli też Midoro. A to już sprawiło, że przechyliła niepewnie głowę, jakby nie do końca rozumiejąc, dlaczego. Nie pytała jednak. Zwłaszcza, że jeszcze bardziej zaskoczyło ją to, z jaką powagą wypowiedział ostatnie słowa. Więc... to musiało być NAPRAWDĘ ważne. Czyli może rzeczywiście coś było na rzeczy. Przytaknęła mu jedynie głową, nie czując, by cokolwiek więcej było potrzebne. Ot, zwyczajnie musiała o tym pamiętać. Nawet nie dlatego, że zależało jej na nie wiadomo jakim zaufaniu z jego strony, bo w zasadzie trochę więcej niż go miała obecnie byłoby całkiem w porządku, ale żeby nie martwił się niepotrzebne. Sakura i ludzie stamtąd zdawali się spędzać mu sen z powiek.

Kultura nakazuje po sobie posprzątać. A nawet jeśli nie, to Hanesawa kazał i zwyczajnie stanowiło to w podobnym przypadku naturalną kolej rzeczy. Okropne uczucie w przełyku oraz stan jej dłoni sprawiały, że wychodząc z łazienki miała głównie jedną myśl: bardzo niefortunnie wyszło. A było jeszcze gorzej zważywszy na to, że jej wymijające odpowiedzi nie do końca satysfakcjonowały Shikō. No ale co mu miała powiedzieć? Albo jej ręka i obrus, albo on? Aż przystanęła w połowie drogi do swojego krzesełka, obserwując przez moment Nare zmieszana. Tłumaczenie tego... było ciężkie. Nawet nie wiedziała, jak to wyjaśnić bez brzmienia na kolejny, potencjalny problem pokroju Zbyszka.
- Próbuję zabić tę część mnie, która dość usilnie stara się mnie pchnąć do zrobienia czegoś niedobrego. I to "coś" głównie zawiera w sobie ogień i ludzi, jakich wolałabym w nim nie widzieć. - stwierdziła bezemocjonalnie, nie bardzo pewna tego, jak jej wyjaśnienia cokolwiek wyjaśniają. Nie mniej tak to wyglądało. I jej wcześniejsza reakcja przy okazji rozmowy o Tsubaki właśnie z tego wynikała. - Spodziewałam się trochę innych efektów, wybacz.
Uśmiechnęła się przepraszająco. Definitywnie potrzebowała innej metody. Na przykład takiej, jaka nie sprawi, że będzie jedynie większym utrapieniem martwiącym się o to, ile jej żołądek podobnych "wpadek" wytrzyma. Albo ona sama. Pomijając dość oczywiste problemy z tym związane, coś takiego zwyczajnie było męczące. Na tyle, że tuż po tym ciężko było wykrzesać z siebie więcej energii czy entuzjazmu.

Co miało być powiedziane, rzeczywiście zostało. Została jedynie ostatnia kwestia, kwestia tego nieszczęsnego tatuażu, o którym informacji zdawał się chronić aż za bardzo. Nie zdawało jej się, by było to związane z tym, że jest on jakoś wybitnie istotny, a raczej z tym, jakim sam Shikō jest człowiekiem. No nic... ale chociaż próbowała! Co mogła więcej zrobić, jak uznać, że zwyczajnie nie wyszło? Ano, nic. Tymczasem wypadało w końcu ruszyć w drogę. Zwłaszcza, że wypadało przy okazji zaopatrzeć się w kilka rzeczy. I, tak szczerze, to patrząc na słońce za oknem, zaczynała poważnie się zastanawiać, czy są jej potrzebne do życia. Chociaż może są? Otworzyła szerzej oczy, przenosząc dość szybko wzrok ze strumienia światła wdzierającego się do pokoju, na Shikō. Miała plan. I to był absolutnie dobry plan. Czy ktoś mówił, że Wakuri poddała się w kwestii wyciągnięcia informacji o tatuażu? Niee, na pewno nie.
- Jasne. Przy dobrych wiatrach może sama wyrobię się szybciej.
Gorzej, jak nie. Ale może? Koniec końców nie musiała ogarniać Ginro. Bo nie bardzo mogła go nawet zabrać, co sprawiało, że wolała jednak na niego nie wpaść. Musiałaby się tłumaczyć, a wycofywanie się z wcześniej rzuconych słów było zdecydowanie mało komfortowe. Spakowałaby jedzenie i alkohol, jaki przyniosła, z powrotem do zwojów. Zostawianie ich na stole, jeszcze w Baibai, wychodząc na bogowie wiedzą ile, brzmiało jak okropne marnotrawstwo. W każdym razie zostało jedynie poczekać, aż ten wypuści ją z pomieszczenia i wziąć się za własne rzeczy. A te musiała definitywnie zmieścić w dwie godziny.

Pierwsza ważna kwestia - siłą rzeczy musiała wyjść z rezydencji. Wyjście z rezydencji zaś wiązało się z wyjściem na słońce, co definitywnie wymagało naciągnięcia porządnie czapeczki na głowę i przedarcie się przez miasto tak, by iść więcej w cieniu, niż nie. Cel? Wielki zwój, z trzy średnie, około 20m bandaża i olej. Albo oliwa. Cokolwiek. Najlepiej w jakiejś małej buteleczce, co by zmieściła jej się w kieszeni. I lody na patyku. Tak z sześć sztuk, jakie zapakowałaby w jeden ze zwojów. Nie da się kupić za dużo lodów, a nawet zastanawiała się, czy to nie za mało.
Druga, trzecia i kolejna rzecz już wiązała się z powrotem do rezydencji, najlepiej w szybkim i sprawnym tempie. Przede wszystkim - szybki prysznic. Nie tylko przez jej nie lubiący się z ogniem żołądek, ale przez słońce, jakie zwyczajnie prosiło się o jakieś schłodzenie organizmu. Nie zamierzała też pominąć umycia zębów, a chociaż sake częściowo zabiło okropny posmak w ustach, to nie zamierzała poprzestać na zbiciu go samym alkoholem.
Kolejna część zaś była... kłopotliwa. Zdecydowanie chciała przetestować kilka rzeczy w podziemiach, jednak to wymagało lepszego doboru garderoby. Na przykład takiej, jaka nie ograniczałaby jej bardzo ruchów. Szansa na to, że by nie przeżyła, była przy tym spora. Czy miała jednak czas szybko przerobić to, co miała? Otóż... też nie. Tak też koniec końców, posiłkując się tym, co ma, wyciągnęła luźną, cienką bluzkę bez ramion, jaka to dodatkowo była wiązana częściowo z tyłu, czarne spodnie i wygodne buty. Do tego zaś odłożyła kapelusz na szafce, a na ramiona narzuciła czerwoną pelerynę z kapturem.
Ubrana, z uczesanymi włosami i ze zwojami popakowanymi w torbę wyciągnęła jeszcze jedną z książek, jakie kupiła dnia poprzedniego. Bardziej spodziewała się, że literatura czysto medyczna przyda się przy tworzeniu ciała Saby, ale czemuby nie wykorzystać je jeszcze inaczej? Stąd też zamierzała lepiej przyjrzeć się, póki miała jeszcze czas, jak dokładnie upchnięte są narządy w człowieku i sprawdzić, czy w miarę mało inwazyjnie dałaby radę je sobie poprzesuwać. Bez zamiany ich samych w żadną cienistą masę, a jedynie inaczej je upchnąć takie, jakie są, przy drobnej pomocy swoich nowych zdolności. Tak, co by czasem ktoś celujący jej, na przykład w nerkę czy serce, bardziej nie trafił niż trafił. Czy ktoś mógł jej dać gwarancję, że Sukatsu w pełni nie żyje i nie spróbuje dokonać poprawek w jej stanie? Pozostawała też kwestia jej bardzo słownego towarzysza. Tak jak nie szło się kłócić z tym, że jak obiecał, tak zrobił i Kuroneko spróbował zabić, tak... cóż, byłoby bardzo niefortunnie, gdyby jego życie zależało od tego, czy Kurama zachowa swoje. Zwłaszcza, że Wakuri też wolała żyć, niż nie żyć. Była też przecież Ringo. Była... było pewnie jeszcze trochę Cieni, które mogą nie chcieć ich tam zbyt żywotnych. Takie drobne zabezpieczenie wydawało się niezbyt głupim pomysłem zwłaszcza, że już borykała się z brakami w organach.
A skoro już i tak zamierzała pobawić się trochę swoją budową, to przy okazji, również jako forma testu i pewnego rodzaju zabezpieczenia, spróbowałaby sobie dorobić skrzydła. Takie, jakie mogłaby bez problemu złożyć i schować pod pelerynką bez rzucania się ich w oczy, a które mogłyby ją w razie czego unieść. Zamierzała je też z resztą przecisnąć przez wiązania bluzki na plecach, co by o nic się nie klinowały. Machnęłaby też nimi dla testów, jednak na tyle, na ile sam pokój jej na to pozwalał. Pewnie jeśli było miejsce, to niewiele, a i tak musiałaby uważać, by coś nie zrzucić. Albo co by nie uderzyć głową w sufit, co chyba i tak wydawało się nie być szczególnie dużym problemem.
Mając to wszystko załatwione, zostawiłaby Ginro na stoliku krótką notkę, że jeszcze trochę jej nie będzie, przygotowałaby sobie największy zwój do przyszłej pracy, oparła go o łóżko, a sama siedząc na nim, obwiązując część drzewca tuż pod ostrzem swoich wszystkich trzech broni bandażem i zajadając się jednym z kupionych lodów, czekałaby na Shikō.
Vanilla chakra2 900 - 750 (Jigen Kioku no Chizu) - 0 (Fūin no Jutsu) = 2 150
Corrupted chakra 11 350 - 100 (Ikiryō no Tatari: Kage no Henshin) = 11 250
► Pokaż Spoiler | Atuty
Ulepszony zmysł: SłuchAtut nabyty
Atut wielokrotnego wyboru. Oznacza to, że postać ma bardziej wyczulony wybrany zmysł. Atut ten ściśle współpracuje z Refleksem, znacząco zwiększając jego możliwości. Jeżeli atrybut ten umożliwia np. dostrzeżenie szczegółu z dwudziestu metrów - posiadacze tego atutu ze zmysłem wzroku ten sam szczegół dostrzegą z dwukrotnie większej odległości itd. Analogicznie, jeśli wzmocniony zmysł wykrywa coś z dystansu dwudziestu metrów - osoby z wyższą wartością atrybuty Refleks wykryją coś z dalszego dystansu. Wyróżnia się pięć zmysłów:
  1. Słuch - wzmocnienie tego zmysłu sprawia, że postać jest bardziej wyczulona na źródła dźwięków dookoła niej. Usłyszy jak trawa się ugina za nią czy oddech oddalonego nawet o dwadzieścia metrów przeciwnika, a podczas snu - może obudzić (jeśli użytkownik tego chce) go nawet najcichszy dźwięk, przez co bardzo ciężko ją zaskoczyć. Jeśli jednak przeciwnik np. ukrywa swój oddech i w miarę możliwości ogranicza wydawane dźwięki, wówczas dystans ten maleje, choć w pobliżu 5 metrów od użytkownika naprawdę trzeba się postarać.
Jednoręczne składanie pieczęciAtut nabyty
Z różnych przyczyn shinobi może mieć zajętą rękę. Jednakże ninjutsu wymagają z reguły wykorzystania pieczęci. Postać z tym atutem jest w stanie pogodzić i jedno, i drugie mogąc składać pieczęci tylko i wyłącznie jedną ręką.
► Pokaż Spoiler | Techniczki
Fūin no Jutsu | Sealing Technique封印の術
KlasyfikacjaFūinjutsu, Technika Pieczętująca
PieczęciePies → Smok → Wół → Szczur → Baran
KosztStandardowy (pieczętowanie)
Brak (odpieczętowanie)
Zasięg1m
Wymagania---
Jutsu wymagane do pieczętowania przedmiotów w zwojach. Mając przygotowane przedmioty, po złożeniu pieczęci ninja może zamknąć je w środku zwoju. Zbawienie dla osób, które mają potrzebę noszenia ze sobą wielu rzeczy, które normalnie nie zmieściłyby się we wszystkich torbach i plecaku. Zwoje mają różne pojemności, zaś przedmioty zajmują różną ilość miejsca. Pieczętowany przedmiot może być maksymalnie metr od zwoju. Odpieczętowanie zawartości, bez względu na ilość wyciąganych obiektów, jest darmowe. Wymagana jest minimalna zdolność Kontroli Chakry (1), która pozwoliłaby przesłać niewielki impuls. Zwój z zawartością zapieczętowaną przez jedną osobę, może odpieczętować inna osoba zaznajomiona z techniką. Ponadto zawartość zwoju jest "zamrożona" w czasie. Oznacza to, że wszelakie obiekty mające skłonność do psucia się w czasie, będą po dłuższym czasie nienaruszone. Jedzenie będzie tak samo smaczne, a trzymane zapieczętowane narządy w takim stanie, w jakim zostały zamknięte. Doszczętne zniszczenie zwoju może doprowadzić do zniszczenia przedmiotów zamkniętych w środku. Z racji, że pieczęć tworzy swoisty subwymiar, takie przedmioty mogą jednak równie dobrze pojawić się w losowym miejscu na świecie, w losowym momencie.
Ikiryō no Tatari: Kage no Henshin | Wraith’s Curse: Shadow's Shapeshifting生霊の祟り・影の変身
KlasyfikacjaIkiryō no Tatari, Technika Transformacji
PieczęcieCzas kumulowania chakry jak przy 16 pieczęciach
KosztStandardowy D za przemianę ogólną | Standardowy B za przemianę | Standardowy B na turę za utwardzenie/wzmocnienie
ZasięgNa siebie
Kolejna technika działająca na dwa sposoby, jednak opierająca się na zdolnościach transformacji swojego własnego, cienistego ciała. Pierwsza możliwość stanowi dużo bardziej zaawansowane Henge no Jutsu - z tym, że działające na stałe. Za pomocą tej zdolności, osoba może w dowolnym momencie zmienić swój wygląd, z wykluczeniem koloru skóry, oczu i włosów. Tymi można manipulować w bardzo niewielkim zakresie, jednak ostatecznie po zmianie każde z nich będzie zwyczajnie ciemne. Można próbować zmienić im odcień, jednak nie da się ich rozjaśnić. Tak długo, jak zmiana dotyczy ogólnego wyglądu i nie zmienia wzrostu oraz wagi o więcej niż o 15kg oraz 15cm względem oryginalnych wymiarów, zmiana taka traktowana jest jak użycie techniki rangi D o standardowym koszcie.

W momencie, kiedy zmiany dodają dużo więcej masy czy rozmiaru używającemu bądź zupełnie zmieniają jego kształt i wygląd, wówczas koszty transformacji są inne - wynosi wówczas standardowy B. Nie ma zbyt dużych ograniczeń co do tego, jak bardzo można transformować własne ciało, albowiem w każdym wypadku będzie ono liczone jako "funkcjonalne". Co więcej, takowe modyfikacje wyglądu mogą również skutkować uzyskaniem dodatkowych zdolności, takich jak lot w przypadku skrzydeł czy możliwość owinięcia się komuś wokół ręki za pomocą macek. Takowe transformacje często wyróżniają się dodatkowo tym, że zmodyfikowana część ciała staje się cała czarna. Ponadto płacąc dodatkowy koszt standardowy B na turę, możliwe staje się wzmocnienie wytrzymałości modyfikowanej części ciała tak, jakby zastosowano na nią technikę rangi B.

Kosztem standardowym B możliwa staje się transformacja całego ciała, chociaż jeśli ktoś ma takie życzenie - w cenie transformacji może zmienić jedynie część siebie, czy nawet dokonać niewielkich modyfikacji ciała. Pozwala to na bardzo nietypowe zmiany, jak chociażby podzielenie się niemal na pół, usunięcie własnej tkanki w miejscu, gdzie postać miałaby zostać uderzona czy nawet całkowita transformacja w inną formę życia Możliwe jest tworzenie dodatkowych modyfikacji tak długo, jak ich rozmiar nie sprawia, by osoba zaczęła swoimi rozmiarami przekraczać wielkością słonia. Nie jest też problemem tworzenie większych gabarytowo modyfikacji, nadających postaci dodatkowych cech jak np. skrzydła. Na tej randze możliwe staje się również pomniejszenie swojej osoby, transformując się w coś, co jest zwyczajnie mniejsze od używającego tak długo, jak nie jest mniejsze wielkością od dużego, domowego kota.

Podczas gdy warto zwrócić uwagę na to, czy pole walki pozwala na zwiększenie swoich własnych gabarytów, należy mieć na uwadze jeszcze jedną rzecz: w mocno oświetlonych miejscach np. na pustyni w ciągu dnia, zwłaszcza podczas wysokich temperatur, możliwości techniki zmniejszają się. Wówczas koszt za transformację wzrasta do podwójnego B. To samo dzieje się z kosztami za wzmocnienie modyfikowanej części, potrafiąc zwiększyć ogólne koszty, używając wszystkich możliwości zdolności, nawet do poczwórnego.

Co więcej, jeśli w wyniku przemiany stan fizyczny nie pozwala na składanie pieczęci (np z powodu braku rąk do tego przystosowanych) do innych technik, potrzeba ich składania zostaje zastąpiona czasem kumulacji chakry. Wynosi ona jednak 150% czasu, jaki zajęłoby złożenie odpowiednich pieczęci. Jeśli więc technika posiada ich dla przykładu 10, czas kumulacji wynosi jak przy 15 pieczęciach.
Jigen Kioku no Chizu | Dimensional Memory Map次元記憶の地図
KlasyfikacjaFūinjutsu, Technika Pieczętująca
PieczęcieMałpa → Ptak → Zając → Małpa → Koń → Baran → Smok → Baran → Dzik → Smok → Małpa → Szczur
KosztPotrójny rangi potrzebnej do użycia danego rodzaju zwoju
Zasięg---
Technika czysto kartograficzna, mająca za zadanie ułatwić życie ludziom utrwalającymi informacje na papierze. Poprzez złożenie pieczęci i przelanie chakry do zwoju, zostaje rozpoczęty proces pieczętowania informacji posiadanych przez użytkownika techniki. Informacje te, rzecz jasna, odnoszą się przede wszystkim do ukształtowania terenu, zabudowy oraz wszystkiego, co uwzględnia proces mapowania terenu. Zwój taki w trybie zapisu wystarczy dotknąć i przelać impuls chakry, mogąc iść i zapisywać informacje "na bieżąco". Tak samo możliwe jest pozwolenie komuś, kto chociaż nie zna samej techniki, poprzez impuls chakry przekazał do zwoju własne informacje dotyczące danego obszaru. Po zakończeniu procesu wystarczy złożyć pieczęć Tygrysa, po czym mapa zostaje uznana za finalnie gotową. W przypadku chęci jej zaktualizowania, wystarczy ponownie użyć na niej techniki. Na mapę można nanieść również wszelakie podpisy oraz inne oznaczenia, mające później na celu lepszą orientację w przedstawionym terenie. Zawiera też, o ile twórca nie postanowił inaczej, zaznaczoną północ. Oczywiście wedle wiedzy kartografa.

Mapa ta, prócz ułatwienia całego procesu, posiada jeszcze jedną, ważną cechę: jest trójwymiarowa. Oznacza to, że mapa nie jest tylko rysunkiem na zwoju, a po rozwinięciu go i przelaniu impulsu chakry, prezentuje się w formie modelu trójwymiarowego, jaki można obracać, obejrzeć czegoś przekrój czy przybliżyć jakiś konkretny fragment. Nie ma też problemu zrobić obraz na wpół przezroczysty czy monochromatyczny. Mało płaska forma pomaga też w mapowaniu miejsc, jakie nie znajdują się tylko w jednej płaszczyźnie. To, ile terenu można "zapieczętować", zależy od użytego zwoju. . Przyjmuje się, że 1 slot wystarcza na zapisanie terenu o wielkości maksymalnie 10 km x 10 km x 10km. Podczas jednak gdy samo rozwinięcie takiej mapy wymaga zwykłego impulsu chakry, tak wszelakie operowanie nią w podobny sposób woła o znajomość samej techniki lub Fūinjutsu rangi B. Rozwinięcie zwoju i nie przelanie impulsu celem odpieczętowania zawartości sprawia, że mapa pojawia się na zwoju w bardziej tradycyjnej formie - jako rzut z góry, najczęściej uwzględniający jako bazę najbardziej zmapowane "piętro", nakładając na nie te znajdujące się wyżej, jak dachy budynków, oraz ucinając te znajdujące się niżej. W przypadku mniej standardowych miejsc, takie podejście może sprawić, że mapa w tej wersji będzie zwyczajnie nieczytelna np. w przypadku miejsc o dużych spadkach terenu. Podobnie ma się w przypadku miejsc, jakie są dużo "szersze" niż "dłuższe", nie wpasowując się nazbyt dokładnie w wymiary zwoju. Wówczas mapa taka jest też często pocięta i rozrzucona tam, gdzie jest na nią miejsce.

Posiadając Fūinjutsu S, do wykonania techniki można złożyć jedynie połowę pieczęci.
Posiadając Specjalizację w Fūinjutsu, można zignorować rangę potrzebną do użycia danego zwoju i pomimo niższej rangi dziedziny, stworzyć mapę nawet na wielkim zwoju. Dalej jednak obowiązują taką osobę narzucone koszty chakry.
► Pokaż Spoiler | Pasywne zdolności & pieczęcie oraz unikaty
Zdolności pasywne- z wyjątkiem atutów i biegłości
Pieczęcie
  • Kin'in - pieczęć umieszczona na grzbiecie prawej dłoni. Normalnie niewidoczna. Niweluje niechęć ludzi w stosunku do Wakuri spowodowanej przez jej zerodowaną chakrę. Nie działa na zdolności sensoryczne i postrzegania chakry.
  • Hiraishin no Jutsu - pieczęć na kraku nałożona przez Shikō.
Unikaty
  • Garahaddo no Kōkei-sha - naszyjnik z zamkniętą duszą Galahada. Tłumi częściowo negatywne skutki części wad mentalnych.
► Pokaż Spoiler | Ekwipunek na fabule
Tis not much, but it's an honest work
Na plecach:
  • Wielki zwój z mapą Podziemi Baibai (WIP)


Na szyi:
  • Dłuższy, imitujący złoto łańcuszek z chakrą Shikō do Gentōshin no Jutsu, a na nim:
    • pierścionek z czarnym kryształkiem (Połączony Kagayaku Rantan z: Uchiha Hikari)
    • niewielkich rozmiarów czarny koralik (Połączony Kagayaku Rantan z: Dōhito Midoro)


Prawa kieszeń:
  • Mały zwój [Naginata [2] ]
  • Kunai x1
  • Mitsurugi Kunai x2


Ukryta wyrzutnia kunai [prawa ręka]
  • Kunai x1
Lewa kieszeń:
  • Mitsurugi Kunai x3


Czarna, skórzana torba biodrowa
  • Średni zwój [Prowiant, ubrania na zmianę, rzeczy codziennego użytku]
  • Średni zwój [Wypakowany alkoholem z biesiady w Baibai]
  • Średni zwój [Bombka dymna x5 | Bombka świetna x5 | Krótkofalówka x1 | Notka Wybuchowa x4]
  • Średni zwój [Warming Shot x3 | Lokalizator}
  • Średni zwój [Wypakowany przekąskami z biesiady w Baibai]
  • Średni zwój [20m Bandaża | 6 lodów z podwójnym patyczkiem]
  • Kunai x3 [w tym jeden z Wybuchową Notką]



Obrazek
Awatar użytkownika
Tora
Posty: 2767
Rejestracja: 27 kwie 2021, 15:24
Ranga dodatkowa: Główny Moderator Techniczny
Discord: Tora#0227
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:
Techniki:

Re: Rezydencja Sakamoto

Skarby w ciemności暗闇の中の宝物
Tura10/?
Nie dało się ukryć, że Nara mógł być osobą pod wieloma względami przewrażliwioną. Wakuri jednak zdawała się zbyć jego obawy, choć lekko to skomentowała. Czy Shikō obawiał się Uchihy? Tego nie wiedziała. Mógł się nie wydawać przestraszony wizją walki z nim, jednak na pewno wolał mieć więcej asów w rękawie niż on. Choć z drugiej strony Kurama nie miała o Hikarim opinii, która sprawiałaby, że ten byłby niepowstrzymanym zagrożeniem. Bo jakieś stanowił, tego była świadoma. Jednak sama wiedziała, że ma swoje "narzędzia", jak to określiła, a także nie uważała, by umiał podejmować sensowne decyzje. Może zwyczajnie dziewczyna była zbyt wielkim lekkoduchem, by Nara ot tak przestał się przejmować i całość to tylko za bardzo rozdmuchany balon?
Po wymiotach, przyszedł czas na tłumaczenia. Co też nie do końca Waku pasowało, bo na swój sposób mogła się wkopać i samodzielnie storpedować ich relację. Powiedziała, a Nara skinął głową, przyjmując to do wiadomości.
-Rozumiem. - nawet to skomentował i nie dopytywał dalej.
Czy jednak faktycznie mu to wystarczało? Jako ktoś, kto uwielbiał zdobywać nową wiedzę, pewnie było to dość niewiele znaczące. Jednak możliwe, że Wakuri i jej stan był dla niego teraz jak takie pudełko niespodzianka i chciał ją "rozpakowywać" krok po kroku, dając się zaskakiwać i dowiadywać wszystkiego po kolei i spokojnie. Po tym zaś? Się pożegnali, a Nara wyteleportował ją poza pokój, gdy już spakowała resztki jedzenia do zwojów, przy okazji pokazując swoje mistrzostwo w pastabendingu. Aż nawet Kujaha zniknęła z tej żenady.
Podczas przygotowań udało jej się zakupić wszystko i to nawet z lekką zniżką. W praktyce oliwa oraz sześciopak lodów (takich z podwójnym patyczkiem dla przyjaciela, więc nawet i 12) wyszły w gratisie. Możliwe, że to efekt zniżki, gdy Baibai stawało na nogi lub zwyczajnie lenistwa MG. Prysznic też ogarnęła i to bez problemu, podobnie jak zęby i garderobę. I nawet zaczęła studiować medycynę. Czysto teoretycznie ciało ludzkie to był jeden worek. I istniała pewnie szansa, że może jakoś zreorganizować swoje narządy. Nie wiedziała czy one wytrzymają taką podróż, ale czysto teoretycznie... miała wolną przestrzeń. Nawet przeczytała, że niekiedy przy przeszczepach nerek, gdy jedna pada, stara zostaje w miejscu, bo więcej ryzyka i problemów jest z pozbyciem się wadliwego organu niż z jego pozostawieniem samemu sobie. Oczywiście... od tego wyjątki, ale cóż za ciekawostka, prawda? W połączeniu zaś z testem skrzydeł czasu jej za wiele nie zostało. Ledwo przygotowała duży zwój gdy pojawił się Nara.
-Gotowa? - zapytał, a gdy ta się zgodziła dotknął ją za bark -Pójdziemy... innym wejściem. - dodał, po czym... zniknęli.
Choć to też błędne określenie. Nie zniknęli, tylko się przenieśli. Byli w niewielkiej jaskini, a za sobą mieli marmurowe schody, zapewne prowadzące gdzieś do pałacu Daimyō. Nara zaś udał się przed siebie, aż po kilkunastu metrach się zatrzymał. Do ich uszu dobiegły kroki.
-Chodź. - przykazał, po czym wystawił do niej rękę.
Gdy tylko ta go chwyciła znaleźli się w niewielkim, kamiennym pomieszczeniu. Kojarzyła je. Poboczne pomieszczenie w siedzibie Sukatsu. Nic się tu nie zmieniło.
Info od MG
Możesz udać się na zakupy
Z/T
Zapraszam tutaj
ODPOWIEDZ

Wróć do „Stolica - Baibai”