Do tego momentu, mógł się już tylko przysłuchiwać jak Hidereon i Rie, którzy zdawali się być niesamowicie pochłonięci zasadami medycznych ninja, obrzucali się różnymi pomysłami naprzemiennie. Na początku chciał się wtrącić, mówiąc o czymś, o czym nie miał najmniejszego pojęcia. Gdyż jedyną styczność, jaką do tej pory miał z zasadami, którymi kierowali się medyczny ninja. To słowa Yamanaki Aiko i “po pierwsze nie szkodzić”, które rzucała, w co drugim zdaniu niczym mantrę. Wtedy, jednak inny pomysł zawitał to jego głowy, który doprowadził go do konspiracyjnego tonu, szeptanego wprost do “duchouszu” Duszka.
Odparł w jego stronę zaraz po tym jak padło zdanie o wycofywaniu się w przypadku większego zagrożenia.
Niby mógł to wszystko mu przekazać poprzez miganie, jednak o wiele trudniej było przekazać wszystkie emocje. Bo jak miał machać rękami i gestykulować poważnie, kiedy jednocześnie używał ich do słów.
Zdecydowanie brzmiało jak samo napędzający się biznes, choć zdecydowanie, musieliby wtedy uważać na nieśmiertelnych oszustów… Jak się zabezpieczyć przed nieśmiertelnymi? Kolejny problem, który musieli w przyszłości rozwiązać.
Do tego czasu, jedyny, o jaki musieli się martwić to ten dotyczący ptaka. A raczej jedyny, który się martwił to był Eiji, choć starał się po sobie tego w żaden sposób nie ukazywać. Pojawienie się tej ogromnej bestii rzeczywiście trochę pokrzyżowało jego plany łatwej obrony murów, gdyż musiał mieć na nią dodatkowe oko. Jednak nie zdawało się popsuć ich znowu tak bardzo. Był już zresztą przyzwyczajony do tego, że wszystko próbowało mu te misje uprzykrzyć. Nie tylko żywego i naturalnego, ale również martwego i paranormalnego.
Zdecydowanie jej umysł pracuje wolniej niż wcześniej. Stracenie segmentu będącego Szamanem, tak wpłynęło na jej spryt? Jeżeli była to gra to bardzo dobra, jednak wydawała się zdecydowanie skołowana tą lawiną pytań, którą prezentowała ją młoda Senju. Zupełnie jakby była w stanie ją kompletnie skołować. Tym samym po raz kolejny dowodząc, że jest idealną osobą do podzielenia się tego typu informacjami. Zdecydowanie gdy to zrobi towarzyszka Hidorana, będzie o wiele bardziej czujna ze swoimi niecnymi działaniami. Nawet jeżeli ta sama dziewczyna wydawała się lekko skonfundowana przez jego słowa. Nie przejął się tym zbytnio - w końcu przez lata zdążył się do tego przyzwyczaić.
— Hidoren ten tam, umięśniony w czarnym ubraniu z dziwnym mieczem. — Mruknął w jej stronę, jakby umknęło jej, jak przedstawił się im mężczyzna.
— Demon to ten sokół, a raczej jeden z jego ciał. O ile nie uwolnił się od matki, choć nie wiem, ile istnieje takich kopii. Hana-no-kami jest jego głównym ciałem. Nie miałem przyjemności go spotkać, tylko małe jej części jak ten. Nie są zazwyczaj jakoś specjalnie groźne, lubi się zazwyczaj droczyć, tak po raz pierwszy je spotkałem. Więc nie widzę potrzeby wzywania strażników, czy Łowców. — Jednak delikatnie pokiwał głową, zgadzając się częściowo, żę gdyby sytuacja wymknęła się spod kontroli, musieliby wezwać pomoc. A Elitarne Siły wioski zdawały się być tymi, po które musieliby się udać.
— Poza tym, nie ma co się martwić. Mam wystarczająco siły, by poradzić sobie z nimi — Spróbował uspokoić dziewczyny, swoimi słowami. Nie przejmując się zbytnio też reakcją, zaczął oddalać się z rękoma założonym za głowe, w kierunku ich transportu. Zdeydowanie nie obawiając się o jej obecność tak mocno jak wcześniej. Lub chciał przynajmniej na takiego pozować, kiedy zasiadł na wygodnie, z pół przymrożonymi oczyma.
A sama jazda na ptaku. Mimo że mógł być jakimś wielkim demonem zniszczenia, czy czymś takim. Była niezwykle przyjemne, to jak uwielbiał czuć wiatr we włosach, być może było wpływem jego nowego przyjaciela. Jednak wolność, którą przyprawiało mu to uczucie, była wystarczająca, by zrekompensować za wszystkie straty, które to mógł ponieść w kilku następnych godzinach podróży. Jednak tak szybko jak spodobało mu się, tak szybko również zaczynała go powoli nużyć. Choć nie tak bardzo jak zazwyczaj. Przez co można było go zobaczyć, co jakiś czas tworząc dziury w otaczających ich chmurach, czy wycinając w nich najróżniejsze kształty, od gwiazdek po diamenty. Zależnie od momentu, co jakiś czas spoglądając na to, co widzieli poniżej. Miał nawet ochotę zapytać się Rie, lub Hideo, czy któreś z nich nie chciałoby przypadkiem zagrać w karty, które kupił kilka dni temu na stoisku, jednak wtedy dotarły do niego alarmujący głos towarzysza. Wysoka snopa czarnego, dymu zdecydowanie, nie świadczyła o niczym dobrym. — Byłbyś w stanie to sprawdzić? — Zwrócił się w kierunku Zephyra, który z pewnością miał łatwiejszy czas niż on, badając duże połacie terenu. — Najpierw spróbujemy znaleźć źródło problemy? Sprawdzić rannych, przepytać co się stało i spróbować go zgasić? Ktoś z was umie Suiton? — Mógłby spróbować przyzwać częściowo deszcz, jednak nie wiedział jak wysoka by była tego skuteczność. Zakładając, że to, co mieli spotkać, było spowodowane przez ogień. W końcu ktoś mógł wysyłać sygnał SOS, albo składać ofiarę swojemu bogowi. Te często miały w zwyczaju śmierdzieć.