• Ogłoszenia
  •  
    Aktualności fabularne
    Obecna pora roku: Wiosna 164r.

    Poniżej znajdują się ostatnie wydarzenia oraz ważniejsze ogłoszenia. Są one często opatrzone datą dodania, przy czym najświeższe informacje umieszczone są na samym początku listy.

    24.04.2024 - podsumowanie wydarzenia wioskowego w Sakuragakure. Więcej informacji w najnowszych aktualnościach fabularnych.
    Kącik Nowego GraczaSamouczek Wzór Karty Postaci AtrybutyRozwój postaci i koszty chakry Atuty Klany i organizacje Informacje o świecie Handbook
    Powyższe tematy powinny zawierać wystarczająco informacji, by móc bez przeszkód napisać Kartę Postaci i rozpocząć grę. W przypadku dalszych niejasności, zapraszamy do kontaktu zarówno na chatboxie, przez wiadomości prywatne oraz przez nasz serwer Discord.
    Administracja
    Pingwinek Chaosu
    Główny Administrator
    Norka
    Główna Mistrzyni Fabularna
    Hefajstos
    Główny Moderator Kuźni
    Tora
    Główny Moderator Technik

    W przypadku jakichkolwiek pytań bądź uwag, powyższe osoby zajmują się wyszczególnionymi w ich tytułach zagadnieniami. Pomocą służy również cała kadra forum, wraz z moderatorami. Zapraszamy również do dołączenia do forumowego Discorda.
    Kadra Sakura no HanaDiscord Sakura no Hana
     

Południowe Pustynie

Jest to kraj, jakiemu wszyscy by mogli pozazdrościć. Nie można o nim powiedzieć praktycznie żadnego złego słowa. Ludzie tam przeważnie żyją w luksusach, a bieda jest tam czymś rzadkim. Większość osób skupia się na handlu, jak się można domyślić, i czeka ich tam tylko zysk. Jedyne co moralnie może być kwestionowane, to fakt, że chodzą pogłoski, iż można tam kupić wszystko. Łącznie z ludzkim życiem. Leżące w centrum Nowe Kontynentu państwo, może się bez większego problemu pochwalić idealną pozycją do rozwoju swojego handlu. Dzielące z 9 krajami granicę Królestwo Kupieckie, pozornie nie zdaje się zbyt przyjaznym miejscem z racji na swoje “piaszczyste” tereny. Nie byłoby przesadą nazwanie państwa jedną, wielką i gorącą pustynią - jednak bardziej przyjazną do życia niż Kaze no Kuni czy Sabaku no Kuni.
Awatar użytkownika
Maji Eiji
Posty: 335
Rejestracja: 04 cze 2021, 8:21
Ranga: Chūnin
Discord: m.asayuu
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Południowe Pustynie

Postanowił diagnozę. A jej treść wydawała się nie być korzystna. Z przykrością musiał przyznać że był w niezbyt ciekawej sytuacji. Przynajmniej póki nie spróbuję zrobić czegoś więcej. Musiał zrobić więcej i był tego doskonale świadom. Z jego przypuszczeń zostało mu tylko siedmiu przeciwników. Jeżeli wierzyć że tamten został zmiażdżony do końca. Jak nie - to i tak wydawało mu się że nie mógł nic więcej zrobić, w końcu i tak zginie z tak zniszczonymi organami. Nawet jeżeli nie był lekarzem to wiedział, że trudno byłoby przeżyć takiej osobie na pustyni. Niestety ci przeciwnicy nie pozostawało dłużni do zabijania ich towarzyszy. Faktycznie pozbawił 5 z nich istnień, ale czego się spodziewali, kiedy chcieli jawnie ich wykorzystać? Tak też skończył z krwawiącą nogą. Piekielnie boląca, krwawiącą nogą. Aż na myśl przychodziły czasy z starego kontynentu — tam krwawił dużo. Nie tylko na jej piaskach, ale i skałach. W innych krajach zresztą również zostawiał swój ślad. Tylko dlaczego to zawsze musiała być noga?! Za każdym razem obrywał w nogę. Czy to w Kraju Wiatru, Ptaków, czy teraz pośrodku ex-Królestwa Kupców ( O ile oficjalnie przestało istnieć po upadku stolicy, brązowooki dalej nie był pewny co do nazewnictwa.) Zupełnie jakby jakąś większą siłą czuwała nad tym. Co za okropność.

Sekundę potem znajdował się już pod ziemią. Miał tak piekielne szczęście że żelazny piasek rozwalił to połączenie z ziemią. Gdyby nie - miałby troszeczkę większy problem. Teraz mogę na spokojnie zakraść się do nich od tyłu. I kiedy ci nie będą się niczego spodziewać, zadam im ogłuszający cios prosto w krtań. To był jego plan. Dosyć prosty jednak to był. — Co oni? ,— I jak to plany miały w zwyczaju, wiele z nich to tylko plany. Podczas gdy los ma inne pomysły, więc sekundę później znajdował się nad ziemią. Kilka dobrych metrów nad ziemią. Minęła raptem chwila zanim udało mu się zaobserwować jak tamci tańczą. I zanim zdążył zareagować było już za późno. Widocznie byli przyzwyczajeni do ludzi bawiących się w krety. Może na tych ziemiach ludzie krety stanowiły dotkliwy problem? I z chęcią by nad tym się zastanowił gdyby nie dotkliwy ból który nagle przeleciał jego ciało. Pozbawiony kółka, który jako tako blokował krwawienie był okropną wiadomością. Dlatego też musiał szybko działać, by się nie wykrwawić. Unikając losu bycia podziurawionym przez lecąca w jego stronę stertę kamieni. Na chwilę zatrzymał się na niebie - przynajmniej tak to mogło wyglądać dla nie wprawionego oka. Domyślnie nie były tak dalekie od prawdy — powietrze które znajdowało się pod jego stopami, utwierdziło się pod wpływem jego czakry. Praktycznie imitując platformę od której z kolei zgodnie z działaniem techniki ( to była dokładnie ta techniką której użył wcześniej )mógł się odbić. W stronę która bezpiecznie pozwoliła mu ominąć strzały kamieni. Zejście z linii kolizyjnej wydawało się najlepszym rozwiązaniem. Wylądował bezpiecznie na ziemi, kawałek dalej.

Zaczął składać pieczęcie. Kilka prostych, robił to dosyć intuicyjnie więc nawet nie rozmyślał dokładnie, które znaki formowały jego dłonie. Samą technika Iwa Bunshiny no jutsu i tak nie posiadała ich dużo, więc raptem po chwili z masy ziemnej znajdującej się obok niego zaczęły wyrastać 3 klony. Miał tylko nadzieję, że tamci Zaklinacze Ziemii nie będą w stanie przejąć nad jego tworami kontroli. Wprawdzie ciągle im rozkazywał więc była nadzieja, mała ale nadzieja. Rozkazał klonom ruszyć - każdy w innym kierunku. Sam ich twórca złapał się szybko za rękaw płaszcza bo czym mógł usłyszeć charakterystyczny odgłos rozgrywanej tkaniny. Nie był on wykonany z najbardziej jakościowej tkaniny - jakby miał się przyznać kupił go po kosztach podczas emigracji. Był tani, a dodatkowo spełniają swoje zadania dobrze. Zdarzało się już, że tkanina była lekko dziurawa. Po czym rozkazał żelaznemu piaskowi uformować się w pewnego typu ścianę, by wykonać kolejną salwę strzał w stronę przeciwnika. Znowu technika którą użył wcześniej. Zacisnął mocno tkaninę wokół rany - był to niestety jego jedyny sposób na zatamowanie krwawienia w jakikolwiek sposób. Następnym razem będzie pamiętał, żeby wziąć bandaże. Dzięki temu mógł się skupić co widzi jego trzecie oko ( Teraz kilka metrów nad ziemią). I rozkazywać pozostałym klonom: pierwszemu i drugiemu.

A propos klonów w międzyczasie klon kamienny numer jeden ruszył w stronę niedomagającego włócznika. Nie koniecznie był niedomagający ale z pewnością nie pogardziłby pomocną dłonią od chłopaka. Nie chciał mieć przecież więcej ofiar śmiertelnych niż było to konieczne. Szczególnie jeżeli mógł je uniknąć w taki prosty sposób. Miał tylko nadzieję że tamci będą na tyle rozkojarzeni by go szybko nie zauważyć. Złożył pieczęci po czym z jego strony poleciał strumień błota, który miał pozbawić tamtą trójkę równowagi. Wystarczająco by włócznika mógł zareagować, a on by miał czas na kolejną technikę.
Dokończ

Drugi z klonów zupełnie jak jego poprzednik również ruszył na pomoc. Tym razem jej obiektem okazał się ktoś inny. Mianowicie nasz miecznik, który musiał mierzyć się tylko z dwójką wojowników jednak z całą pewnością też musiało to być męczące. Dlatego też klon ruszył w ich stronę składając pieczęci, po czym utworzył wokół swojej dłoni Kengan no kursu, którym walnął bliższemu mężczyźnie.


Klon z najmniejszą ilością czakry, był klonem trzecim — tym który ruszył w stronę tancerzy, utrzymując dalej pewną odległość. Jego zadaniem było odwrócenie równowagi, żeby chłopak mógł trafić pociskami o wiele celnej. W końcu atak z dwóch stron miał większą szansę na powodzenie. Najgorzej obawiał się kolejnej ściany, która mogłaby stanąć na jego drodze, tym razem miał nadzieję że w miarę szybko strzały będą szybsze niż tamci przeciwny. Wykonanie całego tańca w końcu było jednak zajmujące. Choć przypominając sobie jak szybko zrobili to tamtym razem. Musiał po prostu mieć szczęście. Dlatego też klon w końcu zaczął składać ręce do pieczęci po czym przyłożył ręce do podłoża rozpoczynając technikę Retsudo Tensho.

Czakra Eiji7 745
Czakra Klon 1600
Czakra Klon 2250
Czakra Klon 3170
► Pokaż Spoiler | Maji Eiji
Chakra: 9 385 - 30 - 1310 - 20 -150 - 30 = 7 845
Techniki: -
Ninjutsu: Habatobi (D)
Doton: Iwa Bunshin no jutsu (B)
Jiton: Daisan no me ( c )
Jiton: Satetsu no Sojo(D)
Jiton: Satetsu Shigure(B)
► Pokaż Spoiler | Klon 1
Chakra: 750 - 150 -5= 595
Techniki:
Doton: Doryu Taiga (B)
► Pokaż Spoiler | Klon 2
Chakra: 400 -145= 245
Techniki:
Doton:Kengan no jutsu (B)
► Pokaż Spoiler | Klon 3
Chakra: 200 - 30 -5 = 165
Techniki:
Doton: Retsudo Tensho ( c )
Ostatnio zmieniony 18 kwie 2023, 11:40 przez Maji Eiji, łącznie zmieniany 3 razy.
Obrazek
The world's greatest actor doesn't need a stage

► Pokaż Spoiler | Towarzysz na dobre i lepszsze
Zephyr
Legenda
Wiatr jaki jest każdy widzi. Siły natury od dawna uosobiane były z różnymi bóstwami, jak się okazało - nie bez powodu. Zefir jest to duch wiatru, jego uosobienie i wola. Niesforna istotka całkowicie utkana z wiatru. Nawet jeśli rozpędzona jakimiś technikami, odrodzi się sama z siebie po kilku fabularnych minutach. Nie posiada ona zdolności mowy jest jednak całkiem dobra w porozumiewaniu się na migi.
PosiadaczMaji Eiji
Zdolności
  • Posiada niesamowity zmysł orientacji w terenie, mogąc odnaleźć prawidłową drogę nawet w największym labiryncie
  • Dysponuje bardzo dobrym zmysłem węchu pozwalającym mu bez problemu zapamiętać i odnaleźć konkretne zapachy nawet z odległości kilku kilometrów
  • Osoba której towarzyszy duszek, obdarzona zostaje specjalizacją w dziedzinie Futonu, na dodatek jego jutsu tego żywiołu w starciu z Katonem nie są traktowane jak by były słabsze.
  • Posiadaczowi duszka, nie zabraknie również nigdy tlenu, nawet jeśli znajdzie się pod wodą nie będzie miał problemu z oddychaniem.
► Pokaż Spoiler | Hex chlorek
— Mowa —
Myśli
#ad82b8
Prowadzone Misje 0/4
Awatar użytkownika
Tora
Posty: 2767
Rejestracja: 27 kwie 2021, 15:24
Ranga dodatkowa: Główny Moderator Techniczny
Discord: Tora#0227
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:
Techniki:

Re: Południowe Pustynie

Wydmy w mroku暗闇の砂丘
PostaciMaji Eiji
Tura8/?
RangaB
Walki zawsze były okropne. A nogi? Nogi zapewniały mobilność. Jej ograniczenie sprawiało, że przeciwnik był łatwym celem, a choć ręce shinobiego stanowiły potężną broń, zwłaszcza gdy składały pieczęci, tak jeśli nie będzie w stanie unikać ataków - będzie to walka o wytrwanie. Mógł to być powód, dla którego celowanie w kończyny dolne było tak popularne. Niekoniecznie zabijało. Jednak ułatwiało wykonanie zabójstwa w przyszłości. A jego noga? Mogła stać się ofiarą takiej logiki. I to niejednokrotnie.
Będąc w powietrzu wykorzystał jedną z ciekawszych technik ninjutsu. Dwójka tancerzy, widząc jak ten nagle odbija się od powietrza wydawała się zdziwiona. Aż na moment wyszła z rytmu. Pozwoliło mu to wylądować i działać dalej, zanim Ci się ogarnęli na tyle, by... cokolwiek zacząć robić. Utworzył klony, które ruszyły, a następnie posłał w stronę wrogów salwę strzał. Kolejna kamienna ściana zasłoniła dwójkę zaklinaczy, którzy już wrócili do rytmu, ale zdawało się, że uniemożliwiło im to kontratak, co pozwoliło mu zatamować krwawienie. Niestety, z jego wytrzymałością, ta utrata krwi była duża. Lekko zakręciło mu się w głowie, ale jeszcze żył. Po prostu... będzie musiał odpocząć. Albo poza bandażami zainwestować też w jakiś pancerz. Obie opcje mogły być przydatne w przyszłości... o ile jakaś przyszłość istniała dla niego.
Jeden z klonów ruszył wesprzeć włócznika. Ten zaczynał mieć już problemy z przeciwnikami, którzy nie dawali się już wyciąć, choć byli ranni. Błotna rzeka jednak ich zaskoczyła, przez co ten sprawnym ruchem włóczni poderżnął gardła dwójce, która nagle straciła równowagę, a trzeciemu przebił główną rękę, uniemożliwiając korzystanie z broni. Skinieniem głowy - podziękował Eijiemu.
Drugi z klonów ruszył na duet walczący z miecznikiem. Starszy wojownik dobrze się ustawiał, a tarcza stanowiła dla niego dobrą obronę. Jak długo jednak by się utrzymał? Ciężko powiedzieć. Jeden z mężczyzn jednak zorientował się, że Maji próbuje go zaatakować, przez co zblokował cios, który jednak wybił mu broń z rąk. Miał teraz same ręce do walki z kamiennym klonem. A weteran? Mając pojedynczego przeciwnika, mógł przejąć inicjatywę, sprawnym ruchem zbijając broń i przechodząc do ofensywy. Jego młodszy jednak przeciwnik nadrabiał to wiekiem i żwawością młodzieńczą.
Ostatni z klonów postanowił ruszyć do przodu. Wiele akcji, które się działo w podobnym czasie było ciężkich do interpretacji. Jego przeciwnicy sprawnie utworzyli ścianę, uniemożliwiając przebicie się żelaznego piasku przez nią, ale za to klon mógł ich zaatakować od boku. Z tego co widział, jeden z przeciwników stał wyprostowany, z rękami wysoko uniesionymi, gdy drugi także zaczął tańczyć, widząc jednak doppelgangera Eijiego - zmienił kierunek swoich ruchów. Gdy kamienny kolec przebił klona numer trzy, jego technika zaczęła działać. I choć taneczny ruch zakończył jego egzystencję poprzez kamienny kolec, tak trzecie oko jednak pozwoliło dostrzec, jak obaj tancerze się przewracają, a kamienna ściana, która ich oddzielała od rannego oryginału - się rozpada.
Info od MG
Ilość wrogów: 5 (dwóch tańczących, 1 ranny po walce z włócznikiem, 2 walczy z miecznikiem)/12
Maji Eiji - Boli i lekko krwawi, utrudnia poruszanie się, czujesz się słabo, pozostały ci 2 klony (1 i 2)

Pamiętaj, że koszt utrzymania klona płacisz od tury jego stworzenia
Awatar użytkownika
Maji Eiji
Posty: 335
Rejestracja: 04 cze 2021, 8:21
Ranga: Chūnin
Discord: m.asayuu
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Południowe Pustynie

Westchnął kiedy kolejna fala dreszczy przeszła jego ciało. Jednak nie przyjemnych, a powiązanych z jego urazami. Takie, które przypominały mu stale o tej ranie. Nawet jeżeli ból ten na początku nie wydawał się chłopakowi dotkliwy, teraz wydawał się rosnąć na sile. O ile wcześniej udawało mu się w pewnym stopniu ignorować. Zostawiając go sobie z tyłu głowy i krzyczącego w samotności. Skupiając się na tym by jak najszybciej pozbyć się tańczących zaklinaczy i najważniejsze przeżyć. Miał wrażenie że tamten skok adrenaliny mu to umożliwiał, jednak teraz miał wrażenie jakby ustawał. Choć wbrew wszelkiej logice dalej czuł się gotowy do działania, zupełnie jakby hormon dalej robił swoje w jego ciele. Więc dlaczego teraz dopiero odczuwał to stałe atakowanie jego głowy? Czyżby zmęczenie i utrata krwi była w jego wypadku tak dotkliwa? W tej sytuacji ból przypomniał mu trochę pasożyta umysłu. Żerującego na zdrowym ciele żywiciela, z którego powoli wysysa substancje odżywcze pozbawiając go sił. Sił które malały proporcjonalnie do jego wzrostu. Musiał spróbować coś z tym zrobić — bardziej otwarcie. Nie posiadał żadnych technik niwelujących ból, czy ewentualnie duszności. Jednak miał pewien plan. Choć nie było to główne zastosowanie techniki - zaczął mieszać czakrę, którą powoli zaczął rozprowadzać po swoim ciele. Powoli czując jak języki czakry wiatru muskają każdą z komórek w jego ciele.
Cudowna technika, która choć na chwilę mogła pozwolić mu odzyskać oddech. Albo przynajmniej odpędzić na drugi plan to niechciane uczucie. Przynajmniej miał takie nadzieję. Musiał pomyśleć co zrobić z tymi przejętymi Jak sobie poradzić z tymi Zaklinaczami Skał od siedmiu boleści. Przeklął ich kiedy z powodzeniem kolejny raz zablokowali jego strzał. Naprawdę zaczynało robić się już to dosyć nudne — choć tym razem przynajmniej nie doprowadzili do wymieszania się tego z ich substancją. Dalej przechodziły go ciarki na myśl o wyjmowaniu wszystkich tych metalowych ziarenek z tego piasku. Dobrze były przynajmniej wystarczająco nasączone jego tarczą by poddać się jego mocy. Szybko zaczął składać pieczęci gdy, zobaczył że jeden z jego klonów kompletnie wyparował, wraz z całą czakrą, którą w sobie posiadał. Nie zainwestował jej dużo w niego więc niezbyt nad tym rozpaczał. Sam chwilę później zaczął formować technikę Dotonu. Postanowił zgasić ogień ogniem. Pokonać przeciwnika jego własną bronią, którą niestety nie mogło być zaklinanie natury. Mógł zrobić co innego. Zaatakować ich nogi i wraz z tą myślą z ziemi zaczęły wyrastać kolce, które miały trafić właśnie w nogi i gdyby się udało może część w ich ręce. Nie była to silna technika ale miał małą nadzieję że zrobi chociaż cokolwiek. Szczególnie jeżeli tamci się tego nie spodziewali


W tym czasie Klon 1 z triumfem uśmiechnął się, kiedy udało mu się przewrócić dwóch napastników okrążających biednego weterana (choć oczywiście nazwał go tak dlatego, że był otoczony przez większą liczbę przeciwników, nie dlatego że nie okazywał respektu do jego zdolności. Bo jeżeli miał szczerze przyznać był wręcz przerażony jak tylko je zobaczył). Ten dzięki jego wsparciu dał radę z spokojem wykończyć dwójkę przeciwników pozbawionych równowagi, a trzeciego praktycznie spacyfikować. Przynajmniej był pozbawiony trójki kolejnych napastników, a to zostawiało liczbę tylko czterech, gdzie część z nich była wyłączona z życia na znacznie dłuższy czas, wieczność. Jakoś nie chciał wierzyć w to, że byli w stanie przeżyć takie rany i jakoś się zregenerować. Z przerażeniem stwierdził, że wypłynęło o wiele więcej krwii z szyj tej dwójki niż z jego nogi. Co mimo ogromnego obrzydzenia uznał za dobry znak w pełnym rozrachunku. Klon zaczął wykonywać kolejne rozkazy. Składając kilka pieczęci, zaczął powoływać pobliską stertę skał do życia. I raptem chwilę potem z niedawno powstałej kupy błota zaczęły wyłaniać się niekształtne obrazy, które z czasem przerodziły się w piękne błotne wilki. Sześć jeżeli miał liczyć dokładnie. Sześć pięknych błotnistych wilków. Tworzenie obiektów do walki było bardzo miłym aspektem żywiołu ziemi. W takich właśnie chwilach był wdzięczny za to, że potrafił nim manipulować w wystarczająco zaawansowany sposób. Następnie Klon rozkazał wilkom zaatakować mężczyznę, z którym mierzył się pan z mieczem. Był on o wiele bardziej skoczny niż powinien i atak watahy z drugiej strony wydawał się dobrym sposobem by ograniczyć mu trochę tą skoczność. A kiedy klon został sam zaczął składać kolejne pieczęcie. Tym razem to była technika, wycelowana w tancerzy, którzy zabili jego brata!!! Jak oni śmieli. Więc można było to nazwać Zemstą Klonów™. Zapatrzoną w salwę kamienni, które zaczęły wyskakiwać z skalnych ust.

Innemu klonowi udało się natomiast wybić mężczyźnie broń z rąk i tym samym rozdzielić walczących na około miecznika. Probowal zwyczajnie utrzymać uwagę tego mężczyzny, żeby nie ruszył na pomoc drugiemu mężczyźnie. Przy okazji chcąc kopnąć go w nogi, albo złapać i jakoś unieruchomić. Eiji nie umiał walczyć więc musiał poradzić sobie z tym co miał
Czakra Maji Eiji7 706
Czakra Klon 1 385
Czakra Klon 2245
► Pokaż Spoiler | Maji Eiji
Czakra: 7 745 -9 -30 =7 706

Techniki:
Futon: Kaze Hitokuchi(E)
Doton: Doryūsō (C)
Doton: Iwadeppō no jutsu (B)
► Pokaż Spoiler | Klon 1
Czakra: 600 -155 -60 = 385
Techniki:
Doton: Doro Ōkami (C
Doton:
Ostatnio zmieniony 19 kwie 2023, 16:15 przez Maji Eiji, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
The world's greatest actor doesn't need a stage

► Pokaż Spoiler | Towarzysz na dobre i lepszsze
Zephyr
Legenda
Wiatr jaki jest każdy widzi. Siły natury od dawna uosobiane były z różnymi bóstwami, jak się okazało - nie bez powodu. Zefir jest to duch wiatru, jego uosobienie i wola. Niesforna istotka całkowicie utkana z wiatru. Nawet jeśli rozpędzona jakimiś technikami, odrodzi się sama z siebie po kilku fabularnych minutach. Nie posiada ona zdolności mowy jest jednak całkiem dobra w porozumiewaniu się na migi.
PosiadaczMaji Eiji
Zdolności
  • Posiada niesamowity zmysł orientacji w terenie, mogąc odnaleźć prawidłową drogę nawet w największym labiryncie
  • Dysponuje bardzo dobrym zmysłem węchu pozwalającym mu bez problemu zapamiętać i odnaleźć konkretne zapachy nawet z odległości kilku kilometrów
  • Osoba której towarzyszy duszek, obdarzona zostaje specjalizacją w dziedzinie Futonu, na dodatek jego jutsu tego żywiołu w starciu z Katonem nie są traktowane jak by były słabsze.
  • Posiadaczowi duszka, nie zabraknie również nigdy tlenu, nawet jeśli znajdzie się pod wodą nie będzie miał problemu z oddychaniem.
► Pokaż Spoiler | Hex chlorek
— Mowa —
Myśli
#ad82b8
Prowadzone Misje 0/4
Awatar użytkownika
Tora
Posty: 2767
Rejestracja: 27 kwie 2021, 15:24
Ranga dodatkowa: Główny Moderator Techniczny
Discord: Tora#0227
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:
Techniki:

Re: Południowe Pustynie

Wydmy w mroku暗闇の砂丘
PostaciMaji Eiji
Tura9/?
RangaB
Rana bolała tak jak zawsze. Nie skupianie się na nim, łagodzenie jej adrenaliną pomagało, z pewnością. Jednak nie oznaczało to, że znaczna utrata krwi nie mogła nieść innych efektów ubocznych. Ból w tym przypadku był drugorzędny, jednak efekt osłabienia - zdecydowanie bardziej odczuwalny. Mógł jednak działać nadal, choć lepiej by było, by zakończył tę walkę w najbliższym czasie. Udało mu się jednak złapać oddech na tyle, by móc dalej działać. Złożył pieczęci, formując kolce... a dokładniej to jeden. Zaklinacz, który był odpowiedzialny za defensywę (przynajmniej przed chwilą) zakrzyknął z całego gardła, gdy poczuł jak jego własny oręż obraca się przeciwko niemu. Kolec przebił się od frontu uda i wyszedł drugim końcem. Szybko zaczerwieniające się piaski mogły sugerować, że po drodze uszkodzona została tętnica. Drugi natomiast w tym czasie wstał, próbując się zorientować w sytuacji, a widząc swojego towarzysza zrobił jakiś krótki taniec, opatrzony wieloma piruetami wykonywanymi po okręgu. Okoliczny piach zebrał się dookoła nich tworząc wirującą kopułę, przypominającą miniaturową burzę piaskową. I która skutecznie odebrała mu wizję na tamtą dwójkę.
W tym czasie klon numer jeden także zaczął działać. Utworzył błotną watahę, gdy włócznik zajął się pacyfikacją ostatniego z przeciwników. Wykopał mu broń, a bycie na ostrzu włóczni zdecydowanie nie pomagało przeciwnikowi w stawianiu oporu. Wkrótce - leżał bez pancerza, z rękoma uniesionymi "w górę", choć wciąż były na ziemi. Zdaje się, że tego jednego uda im się wziąć żywcem. Wkrótce wataha ruszyła do ostatniego ze strażników (i kolejnego klona), a on sam udał się w stronę zaklinaczy. Posłał w ich stronę kamienne pociski, które wbiły się w piaskowoburzową barierę ze zgrzytem i... zniknęły. Przeleciały? Rozpadły się? Zostały zbite? Patrząc po tym, że trzy z pięciu pocisków po chwili wyleciały gdzieś z boku raczej zostały zbite. Choć kto wie, co z pozostałymi dwoma.
W tym czasie ostatni klon walczył z jednym z oponentów. Próbował kopnąć go w nogę, jednak wprawa Majiego w walce wręcz nie była za wielka. Bądźmy też szczerzy - nie istniała. Przeciwnik, choć pozbawiony broni, przyblokował kopnięcie i prawą ręką wyprowadził piękny cios prosto w nos. Skała się skruszyła, a klon z twarzy przypominał jakiegoś dziwnego stwora z krajów pustynnych. Tak przynajmniej słyszał kiedyś w jakiejś plotce. No i jego twarz była zdecydowanie bardziej wklęsła niż tego, o którym słyszał. Trzy wilki jednak przyszły mu na wsparcie. Przeciwnik widząc, że jego wróg leży zdołał podnieść broń i wycofać się, jednym potężnym ciosem pozbawił jednego egzystencji. Wycofywał się, nie chcąc dać się im otoczyć.
W tym czasie drugi z wrogów zdawał się zawrzeć w dość wyrównanej walce z weteranem. Gdy pierwsze zaskoczenie i śmierć kilku towarzyszy minęła, jego zdolności zrównały się z bardziej wiekowym żołnierzem. Tylko skupiając się na nim - nie dostrzegł wilków, które rzuciły się na niego - gryząc mu obie nogi i skacząc na plecy. Mężczyzna z blizną wykorzystał tę okazję do wykonania pchnięcia, a następnie wyciągnięcia miecza wznosząc go, tym samym tworząc sporą bliznę w jego klatce piersiowej, która posłała przeciwnika na ziemię. Kolejny szybki ruch pozbawił go głowy, gdy mężczyzna spojrzał na ostatniego z wrogów, gonionego przez dwa wilki i szykującego się do walki z nimi, głośno wzdychając. Chyba był zmęczony.
Info od MG
Ilość wrogów: 4 (dwóch tańczących (w tym jeden mocno krwawiący), 1 obezwładniony po walce z włócznikiem, 1 walczy z wilkami)/12
Maji Eiji - Boli i lekko krwawi, utrudnia poruszanie się, czujesz się słabo, pozostały ci 2 klony (1 i 2)
Klon 1 - 5 wilków
Klon 2 - uszkodzona twarz, jeszcze jeden tak mocny cios i się rozpadnie

To chyba klony płacą za utrzymanie, nie ty. Plus nie wiem jakiej techniki Futonu użyłeś. Ponadto chakry użyłeś jak na jeden kolec
Awatar użytkownika
Maji Eiji
Posty: 335
Rejestracja: 04 cze 2021, 8:21
Ranga: Chūnin
Discord: m.asayuu
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Południowe Pustynie

Maji Eiji
Teraz żałował, że nie stworzył jednak większej ilości kolców. Cóż było już zdecydowanie za późno nad użalanie się nad swoimi decyzjami. Tylko, że pozostawiło to okropny niesmak w jego ustach. Zmarnował dobrą okazję, by uszkodzić tamtą dwójkę bardziej skutecznie. Może i na zawsze. Cieszył się przynajmniej z tego, że udało mu się pozbawić chociaż jednego z nich większej sprawności w nodze. W teorii oznaczało to, że mogliby już dłużej nie być zdolni do wykonywania tak skomplikowanych tańców śmierci jak wcześniej. Co z pewnością obróciło by się na jego korzyść. Zaklinacz Kamienia z ograniczonymi zdolnościami zaklinania kamienia?! O czym więcej mógł marzyć. Pod warunkiem, że ręce nie pozwalałyby im w takim samym stopniu na kontrolowanie tego żywiołu. I miał taką nadzieję, albo żeby chociaż mieli to mocno utrudnione. Niestety w tym wypadku to on był w mocno utrudnionej pozycji patrząc, że przed jego oczami nie znajdowała się już zaklinacz i jego pół ranny kumpel, tylko burzę piaskową, która wyrosła naprzeciwko niego w jedną sekundę. Niczym z nikąd wręcz zaskoczyła chłopaka. Umieli również kontrolować prądy powietrze, albo i piasek? Podobno co za dużo to niezdrowo i chłopak dałby wiele by w tym momencie to powiedzenie się potwierdziło. Nie dość, że zaklinali ziemię to jeszcze to?
Wziął kolejny głębszy oddech, próbując utrzymać swoją jaźń. Było lepiej niż chwilę temu, ale nie zmieniało to tego, że nie był on obecnie w stanie najlepszym - ba do takiego brakowało mu całkiem wiele. Plus minus całej nogi i pewnej ilości krwii. Ten problem jednak mógł załatać drobną regeneracją w oazie. Teraz jednak musiał zająć się pozostałościami bandytów Ząbka. Półtora Zaklinacza i Skoczek. Myślał, że mógłby sobie z nimi poradzić. Po pierwsze jednak musiał jakoś wywabić tamtą dwójkę z tej burzy piaskowej. Nie lubił tego, że nie widzi co tamci robią, a szczerze wolał nie tracić żelaznego piasku na nieudane atakowanie, czy szpiegowanie przy pomocy trzeciego oka. Dlatego znowu postanowił, wykorzystać broń tamtej dwójki. Tak się przyjemnie złożyło, że oboje umieli manipulować tym samym elementem - ziemią. A wraz z tym pomysłem do jego głowy trafiła technika, która wydawała się wprost idealna do tej sytuacji. Bliźniaczo podobna do ruchów tamtych. W sumie jakby się nad tym głębiej zastanowił, wiele dziwnych ruchów tej dwójki miało efekty bardzo podobne do kilku technik, które posiadał w swoim arsenale. Następnie złożył kilka prostych pieczęci i przelał czakre przed siebie. Gdyby miał być szczery była to jedyna technika, która mogla uderzyć ich od dołu. Niestety nie było to wznoszenie się ziemi. Z przykrością musiał stwierdzić że takowej nie znał. Dlatego stworzył 15 kolców w miejscu gdziech i widział ostatnio i w ich najbliższej okolicy. Rozkładając je w miarę po równo. Niestety ni3 miał pomysłu co by mógł więcej zrobić dlatego, zaczął przemieszczać się z miejsca w którym stał. Miał nadzieję że tamci również mieli wzrok ograniczony.

W tym czasie Klon drugi dostał mocno po głowie. Na tyle mocno, że coś co kiedyś tworzyło głowę Eijiego, teraz przypominało jakieś paskudne ruiny. Paskudnego posągi. Z pewnością jeżeli jakikolwiek artysta stworzył by takie dzieło nie sprzedałoby się za dobrze. No chyba, że przypadkiem było rozmiarów kilku dobrych budynków i szerokości jeszcze kawałka. Z wielką ulgą przyjął jednak że dalej był cały - choć uszkodzony. A dodatkowo udało mu się mniej więcej osiągnąć swój cel. Zajął na pewien czas swojego przeciwnika co pozwoliło innemu mu na zaskoczenie drugiego napastnika. Teraz jednak musiał pomóc tym biednym wilczką złapać Skoczka. Ten wydawał się być teraz bardzo podobny do wnerwiającej muchy. Po chwili dostał rozkaz użycia tej samej techniki co Eiji tym razem jednak wycelowanej w jego plecy. Trzy kolce wydawały się mu wystarczająco.


Klon numer jeden natomiast był niesamowicie zadowolony z tego co zrobił. Czuł się praktycznie jak główny bohater jakiejś powieści – nawet jeśli uczucia te naprawdę płynęły od Eijiego. — Kim są na Ogony ci "Zaklinacze" i jakim cudem tańczą w rytm natury ? — Powiedział klon, który tylko przekazywał myśli chłopaka. Stał on wystarczająco by słyszeć mężczyznę lub samemu go zapytać, ale wolał w tym wypadku nie tracić zbędnej energii. Po czym spojrzał w kierunku wspomnianych czarodziei natury. Gotowy by osłonić następny atak przy pomocy kopuły.

Czakra Eiji7 310
Czakra Klon 1380
Czakra Klon 2150
► Pokaż Spoiler | Maji Eiji
Czakra:7 706 -390= 7 310
Techniki
Doton: Doryūsō (C)
► Pokaż Spoiler | Klon 2
Czakra: 245 -95= 150
Techniki
Doton: Doryūsō (C)
Ostatnio zmieniony 19 kwie 2023, 18:03 przez Maji Eiji, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
The world's greatest actor doesn't need a stage

► Pokaż Spoiler | Towarzysz na dobre i lepszsze
Zephyr
Legenda
Wiatr jaki jest każdy widzi. Siły natury od dawna uosobiane były z różnymi bóstwami, jak się okazało - nie bez powodu. Zefir jest to duch wiatru, jego uosobienie i wola. Niesforna istotka całkowicie utkana z wiatru. Nawet jeśli rozpędzona jakimiś technikami, odrodzi się sama z siebie po kilku fabularnych minutach. Nie posiada ona zdolności mowy jest jednak całkiem dobra w porozumiewaniu się na migi.
PosiadaczMaji Eiji
Zdolności
  • Posiada niesamowity zmysł orientacji w terenie, mogąc odnaleźć prawidłową drogę nawet w największym labiryncie
  • Dysponuje bardzo dobrym zmysłem węchu pozwalającym mu bez problemu zapamiętać i odnaleźć konkretne zapachy nawet z odległości kilku kilometrów
  • Osoba której towarzyszy duszek, obdarzona zostaje specjalizacją w dziedzinie Futonu, na dodatek jego jutsu tego żywiołu w starciu z Katonem nie są traktowane jak by były słabsze.
  • Posiadaczowi duszka, nie zabraknie również nigdy tlenu, nawet jeśli znajdzie się pod wodą nie będzie miał problemu z oddychaniem.
► Pokaż Spoiler | Hex chlorek
— Mowa —
Myśli
#ad82b8
Prowadzone Misje 0/4
Awatar użytkownika
Tora
Posty: 2767
Rejestracja: 27 kwie 2021, 15:24
Ranga dodatkowa: Główny Moderator Techniczny
Discord: Tora#0227
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:
Techniki:

Re: Południowe Pustynie

Wydmy w mroku暗闇の砂丘
PostaciMaji Eiji
Tura10/?
RangaB
Walka zdecydowanie zmierzała ku swojemu zakończeniu. Eiji, choć zmęczony i ranny, prawdopodobnie w tej chwili był w lepszej sytuacji niż jego przeciwnicy, którzy schowali się w kamiennej kopule. Złożył pieczęci, zauważając uprzednio, że ich zdolności były bardzo zbliżone do części technik, które on sam kojarzył. Kto wie, może Nowy Kontynent nie różnił się tak bardzo od Starego? Owszem, metoda do celu była zgoła inna, jednak efekt? Ten sam. Czy taka była prawda? Może kiedyś się dowie. Gdy z ziemi wyszły kolce, wkrótce powietrze przeszedł kolejny krzyk, a piaskowa zasłona opadła. Obraz, który się ukazał był dość makabryczny. Ciało jednego z tancerzy przebite kilkoma kolcami przypominało raczej ser szwajcarski. Nawet z jego Siłą Woli widok ten był makbryczny, a odgłosy wymiotów i krzyków zza jego pleców sugerowały, że wielu członków karawany, gdy to dostrzegli, nie mogło tego widoku znieść. Drugi przeciwnik miał przebite stopy, a kolce utrzymywały jego figurę na siłę, gdy życie z niego uchodziło. Jakby ktoś go ukrzyżował. Zdecydowanie makabryczny widok. Maji, jako ninja był w stanie to wytrzymać, choć też widok ten mógł go obrzydzić.
W tym czasie ranny klon postanowił działać przeciwko ostatniemu walczącemu przeciwnikowi. Ten, po wycofaniu przyjął lepszą postawę i zamachnął się na wilki, ale te... rozpadły się. Nie utrzymywane zmieniły się w błoto, co lekko go zdziwiło, jednak nie na tyle, by dać się zaskoczyć kolcom. Uskoczył w przód i zamarł spoglądając w stronę tancerzy. Wkrótce gniew wymalował się na jego twarzy i ruszył do przodu, jednak weteran sprawnym ruchem go wyciął, a następnie dobił mieczem. Ta walka zdawała się być zakończona.
Ostatni klon, choć nie miał telepatii, dzielił podobne uczucia co Eiji w momencie swojej kreacji. Mógł wysłuchiwać telepatycznych poleceń, jednak informacje - musiał przekazać osobiście. Zadał pytanie, a włócznik wzruszył ramionami.
-Nie znam się na tym. Korzystają z jakiejś energii. Chyba podobnie do Ciebie. To raczej ty powinieneś mi to tł... tł... - nagle zaczął się jąkać, a przerażenie wymalowało się na jego twarzy.
Zwymiotował na piasek pustyni, a powód tego był bardzo prosty. Makabryczny widok dwóch tancerzy, których Maji załatwić dość brutalnie. Nawet obezwładniony wróg zdawał się leżeć w szoku, nie mogąc nic zrobić. Nawet, jak wymiociny wylądowały w pierwszym ruchu na jego szyi, klatce piesiowej i prawej ręce.
Info od MG
Ilość wrogów: 1 (1 obezwładniony po walce z włócznikiem)/12
Maji Eiji - Boli i lekko krwawi, utrudnia poruszanie się, czujesz się słabo, pozostały ci 2 klony (1 i 2)
Klon 1 - jest ok
Klon 2 - uszkodzona twarz, jeszcze jeden tak mocny cios i się rozpadnie

390 chakry to chyba na 13 kolców, nie 15 by ci stykło.; Nie odjąłeś kosztu turowego (przynajmniej go nie widzę)
Awatar użytkownika
Maji Eiji
Posty: 335
Rejestracja: 04 cze 2021, 8:21
Ranga: Chūnin
Discord: m.asayuu
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Południowe Pustynie

Maji Eiji
Mineła raptem chwilę, między przerażającym krzykiem, który rozniósł się w powietrzu, a upadkiem piaskowej tarczy, Raptem chwila, która pozwoliła chłopakowi zrozumieć - jego technika zadziałała. Nawet wręcz za dobrze. Los Zaklinaczy Żywiołów wydawał się być osądzony, jednak dopiero makabryczny widok, który ukazał się oczom chłopaka uzmysłowił mu to do końca. Ledwo powstrzymał natychmiastowy odruch wymiotny, kiedy zobaczył ciała - a raczej to co z nich zostało, teraz wisiało na kamiennych kolcach, które przed chwilą stworzył. Mimo, że zrobił to kompletnie na oślep trafił. I to w dosyć śmiertelny sposób. ― Och to jest całkiem... ― Przerwał kiedy kolejna fala mdłości przeszła jego ciała. Z pewnością było mu nie dobrze na widok tak wielu pół martwych ciał. I tak wielu flaków, które wbrew wszelkiej definicji znajdowały się teraz na zewnątrz a nie wśrodku. Zupełnie jakby zostali pustą skorupą. Będącą niczym więcej jak skórą zawieszoną na wapiennym egzoszkielecie. To było całkiem chore. I Eiji nie był pewien jak z tym wszystkim się czuć. Choć doszedł do wniosku, że nie było to najbardziej przyjemne uczucie jakie mógł sobie wyobrazić. ― Chyba zaraz zwymiotuje....na Piaski Shukaku, to jest ochydne. ― Szarknął próbując nie patrzeć się w stronę pobojowiska za które - cześciowo był odpowiedzialny. I to chyba nawet w większej części. Jednak musiał udać się na chwilę w miejsce gdzie król chodzi piechotą. Miał wrażenie, że nie tylko treść żołądkowa zaraz wyjdzie z jego ciała, ale kilka śledzion po drodze. Choć zazwyczaj tak nie reagował na rozczłąkowane ciała miał wrażenie, że ostatnie wydarzenia troszeczkę go zbyt uczuliły. Albo było to zwykłe zmęczenie. Nawet nier wiedział kiedy ostatnio porządnie wypoczął odkąd opuścił Sakuragakure - a będąc szczery trochę się już zasiedział w królestwie kupców. Troszeczkę za długo. Zobaczył, poczuł i usłyszał również, że nie był jedynym człowiekiem wtrząśniętym przez ten widok. Co jednak miał wrażenie, że nie działało na jego korzyść. W końcu jak już ustalił był jednym z powodów tego cyrku na kółkach.

Klon numer dwa, który próbował dobić Skoczka, niestety nie okazał się być najbardziej kompetentym z zawodników. I chłopak mial wrażenie, że lepiej sobie poradziły z tym zadaniem wilki, które stworzył, niż klon, który był pod bezpośrednią kontrolą. Dzięki bogą, że starszemu miecznikowi udało się doskoczyć do tego pasjonaty akrobacji i zakończyć jego szybciutkie życie, albo raczej skoczne życie. Pewnie zdarzało mu się skakać w nim z drużyny bandytów do bandytów. Mógł tylko spekulować - w końcu tego już nie miał jak się dowiedzieć. Trupy nie mówiły. Cisza, która zapadła wraz z odcięciem głowy była głucha i donośna. A w głowie chłopaka wręcz zawitała myśl mówiąca o tym, że powinni się trochę ograniczyć z masowym mordowaniem rabusiów. Ktoś przecież musiał w końcu zacząć odpowiadać za te wszystkie zbrodnie popłeniane przez nich. Nie mogło im to uchodzić na sucho. No i zabijanie niezbyt robiło mu dobrze na psychikę. Miał wrażenie, że od teraz będzie próbował to ograniczyć. Też z tymi myślami ciało lekko uszkodzonego klona zaczeło tracić barwę i kształt, a po chwili stało się zwykłą i martwą jak inne kupą kamienia. Technika shinobiego została zakończona - i tak ten klon nie miał zbyt dużo czakry.

W tym czasie klon, numer jeden wyraźnie wysłuchiwał wszystkiego, co mówił mężczyzna, a raczej próbował wysłuchiwać, gdyż po kilku słowach, ten wydawał się nie czuć najlepiej. Wręcz wyglądał okropnie. Zupełnie jakby zobaczył stado trupów. Choć klon dobrze wiedział, że nie było to to. Nie przejmował się tym. Był przecież kupą kamienii, która tylko udawała, że jest shinobim. Imitowała jego zdolności, a pod żadnym pozorem nie była nim samym. Co mogło bywać kłopotliwe, szczególnie w niektórych sytuacjach. Kiedy taki klon musiał działać sam. Napewno bylo to coś co mógł zanotować na póżniej. A kiedy jego stwórca wyszedł z krzaków, przekazał mu to czego dowiedział się od mężczyzny. Czyli niezbyt wielu informacji, jednak dalej było to coś. ― Uwierz, że chciałbym wiedzieć jak oni to robią. Byłoby to o wiele łatwiejsze. A tak muszę zgadywać, czy zaraz drzewo pod którym śpię mnie nie zaatakuje. To by było okropne ― Odparł do starszego mężczyzny, próbując skupić się na zebraniu całego żelaznego piasku, który walał się po polu bitwy - łącznie z tym, który został uwięziony w piaskowej mieszance. Miał nadzieję, że uda mu się szybko to wszystko wyciągnąć. ― Na moim kontynencie nigdy nie słyszeliśmy o takich metodach. ― Poprawka: on nie słyszał. Może byli gdzieś jacyś ludzie, którzy to wiedzieli. Może nawet wszyscy poza nim, ale na Piaski! On nie wiedział i nie było ważne w tym momencie, że mógł być jedynym na świecie, który dowiaduje się tak późno o kimś takim. ― Powinnienem posprzątać ten bałagan i ewentualnie pochować ciała. Należy się im w końcu pochówek godny szacunku. Zgodnie z waszą religią prawda? Ludzie nie są w końcu demonami bez serca. Nawet jeżeli niektórzy ludzie twierdzą inaczej. ― Nie odwoływał ostatniego klona. Przyda się mu w pracach porząkowych. ― A wy spróbujcie trochę odpocząć. Należy wam sie Sir. ― Dorzucił do obu weteranów.
Czakra Maji Eiji7 280
Czakra Klon 1375
► Pokaż Spoiler | Maji Eiji
Czakra: 7 310 - 30 = 7280
Techniki:
Satetsu no Sōju | Iron Sand Manipulation砂鉄の操縦
KlasyfikacjaJiton, Kontrola Chakry, Transformacja Natury
PieczęcieWymagane ruchy ręki do kontroli żelaznego piasku
KosztZależny od ilości kontrolowanego żelaznego piasku za turę
ZasięgZależny od dziedziny
WymaganiaŻelazny piasek
Podstawowa technika Kontroli Żelaznego Piasku, a zarazem z najsłabszą mocą ofensywną. Umożliwia ona manipulację żelaznymi drobinkami, ale bardziej kreatywni użytkownicy Jitonu mogą używać jej do manipulacji wszelkich żelaznych albo stalowych przedmiotów. Zważając jednak na prostotę tej techniki, niemożliwe jest tworzenie skomplikowanych albo stabilnych kształtów. Technika musi być stale podtrzymywana, aby móc korzystać z pozostałych technik Satetsu. Używanie tej techniki może zastąpić techniki dedykowane, jednak ich efektywność będzie znacznie mniejsza. Oznacza to, że np. tworząc z jej pomocą obiekt będzie on znacznie słabszy niż w Satetsu Kesshū.

Zasięg Techniki w Zależności od Rangi Dziedziny:
  1. Jiton Ranga D (1) - 15 metrów
  2. Jiton Ranga C (2) - 25 metrów
  3. Jiton Ranga B (3) - 40 metrów
  4. Jiton Ranga A (4) - 55 metrów
  5. Jiton Ranga S (5) - 75 metrów
Szybkość Żelaznego Piasku:
  1. Jiton Ranga D (1) - 4 szybkości.
  2. Jiton Ranga C (2) - 5 szybkości.
  3. Jiton Ranga B (3) - 6 szybkości.
  4. Jiton Ranga A (4) - 7 szybkości.
  5. Jiton Ranga S (5) - 8 szybkości.
Ilość Żelaznego Piasku i koszta kontroli:
  1. Mała - Koszt Standardowy D. Garść piachu jaką zmieścić możemy w kieszeniach bądź plecaku. Mniej-więcej wiadro piachu. Z takich ilości piasku korzystać może każdy Maji z dziedziną na poziomie D.
  2. Duża - Koszt Standardowy C. Ilość jaką możemy nosić przy sobie w piaskowym naczyniu. Mniej-więcej pełna, duża piaskownica. Z takich ilości piasku korzystać może każdy Maji z dziedziną na poziomie C.
  3. Ogromna - Koszt Standardowy B. Ilość piachu potrzebna do wypełnienia basenu olimpijskiego. Z takich ilości żelaznego piasku korzystać może każdy Maji z dziedziną na poziomie B.
  4. Gigantyczna - Koszt Standardowy A. Ilość wystarczająca do zapełnienia dwóch olimpijskich basenów. Z takich ilości piasku korzystać może każdy Maji, posiadający Specjalizację w Dziedzinie Klanowej oraz dziedzinę na poziomie A.
Posiadając Specjalizację w zdolności Maji, koszta na turę zmniejszone są o połowę.

Nie można kontrolować żelaznego piasku, który jest wykorzystywany przez innego posiadacza tego Kekkei Genkai. Jeśli jednak taki piasek po użyciu techniki leżał przez turę, nie będąc wykorzystywanym do żadnej techniki przeciwnika, wówczas można go wykorzystać tak, jakby był naturalny.

Posiadając Rangę B w Jiton nie trzeba dłużej piasku kontrolować dłońmi i można samymi myślami.
► Pokaż Spoiler | Klon 1
Czakra: 380 - 5 (utrzymanie) = 375
Ostatnio zmieniony 20 kwie 2023, 19:27 przez Maji Eiji, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
The world's greatest actor doesn't need a stage

► Pokaż Spoiler | Towarzysz na dobre i lepszsze
Zephyr
Legenda
Wiatr jaki jest każdy widzi. Siły natury od dawna uosobiane były z różnymi bóstwami, jak się okazało - nie bez powodu. Zefir jest to duch wiatru, jego uosobienie i wola. Niesforna istotka całkowicie utkana z wiatru. Nawet jeśli rozpędzona jakimiś technikami, odrodzi się sama z siebie po kilku fabularnych minutach. Nie posiada ona zdolności mowy jest jednak całkiem dobra w porozumiewaniu się na migi.
PosiadaczMaji Eiji
Zdolności
  • Posiada niesamowity zmysł orientacji w terenie, mogąc odnaleźć prawidłową drogę nawet w największym labiryncie
  • Dysponuje bardzo dobrym zmysłem węchu pozwalającym mu bez problemu zapamiętać i odnaleźć konkretne zapachy nawet z odległości kilku kilometrów
  • Osoba której towarzyszy duszek, obdarzona zostaje specjalizacją w dziedzinie Futonu, na dodatek jego jutsu tego żywiołu w starciu z Katonem nie są traktowane jak by były słabsze.
  • Posiadaczowi duszka, nie zabraknie również nigdy tlenu, nawet jeśli znajdzie się pod wodą nie będzie miał problemu z oddychaniem.
► Pokaż Spoiler | Hex chlorek
— Mowa —
Myśli
#ad82b8
Prowadzone Misje 0/4
Awatar użytkownika
Tora
Posty: 2767
Rejestracja: 27 kwie 2021, 15:24
Ranga dodatkowa: Główny Moderator Techniczny
Discord: Tora#0227
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:
Techniki:

Re: Południowe Pustynie

Wydmy w mroku暗闇の砂丘
PostaciMaji Eiji
Tura11/?
RangaB
Choć Eiji radził sobie z tym widokiem lepiej od reszty, jego dobre nastawienie, widząc ten obraz masakry, postanowiło także się ukazać. Zdecydowanie potrzebował chwili dla siebie, by się też uspokoić po tym makabrycznym widoku, którego w sumie był autorem. W tym czasie jeden z klonów się zdematerializował, pozostawiając jeszcze tylko jedną kopię. W tym czasie starszy ze strażników zaczął organizować ciała, przynajmniej te, które nie wyglądały, jakby ktoś z chorym poczuciem przyjemności postanowił potorturować, zanim życie z nich uciekło, szykując im pewnie jakiś pochówek.
Wkrótce oryginał się ogarnął i podszedł bliżej ostatniej istniejącej kopii. Żelazny piasek bez większych problemów wrócił do Majiego, nawet ten przysypany wcześniej piaskiem. Wdał się też w krótką rozmowę z jedynym strażnikiem, który był w stanie dyskutować. Drugi bowiem dochodził do siebie po widoku zaserwowanym mu przez Eijiego. Ten ustawiał zwłoki na stercie, słuchając go spokojnie.
-To nie wiem. Może to po prostu alternatywa dla tych twoich zabaw palcami co ty robiłeś? - zasugerował, po czym gestem wskazał na dwa najbardziej zmasakrowane ciała. -Podasz ich? Spalimy ich na stosie. - w jego głosie nie było gniewu czy nienawiści. Akceptacja. Czyżby taka była ich kultura. Pokręcił też głową. -Niech reszta odpocznie. - stwierdził wskazując na praktycznie całą karawanę, próbującą dojść do siebie po tym wszystkim. Niby mieli teraz źródło wody. Ale ten widok... chyba trzeba było się nim zająć zanim zajmą się resztą.
Info od MG
Ilość wrogów: 1 (1 obezwładniony po walce z włócznikiem)/12
Maji Eiji - Boli i lekko krwawi, utrudnia poruszanie się, czujesz się słabo
Klon 1 - jest ok
Ostatnio zmieniony 21 kwie 2023, 18:28 przez Tora, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Maji Eiji
Posty: 335
Rejestracja: 04 cze 2021, 8:21
Ranga: Chūnin
Discord: m.asayuu
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Południowe Pustynie

Maji Eiji
Twarz wykrzywiła sie w uśmiechu, kiedy zobaczył jak z mętnej ziemii powstają srebrne dropi ki jego żelaznego piasku. Te wyglądały w akompaniamencie słońca niczym kawałki gwiazd — niebiański pył, który unosił się w jego stronę. Musiał przyznać, że widok ten był piękny, albo piękny dla niego, gdyż był niesamowicie zadowolony, że udało mu się odzyskać swoją własność . Zaśmiał się kiedy wraz z jego myślami, piasek zaczął otaczać jego ciało, by w końcu powrócić na jego plecy. Tam gdzie był na początku – i z tego co widział wróciło wszystko. Tak popisywał się, jednak mógł mieć tą chwilę radości i spokoju po tak emocjonującej walce, szczególnie po takiej gdzie został troszeczkę uszkodzony. Takiej która przypominała mu o tej przeszłości, o której wolał nie pamiętać. Poza tym żelazny i złoty piach były prawie jak jego zwierzaki, tylko nie gadały i nie jadły. Choć co do tego czy nie gadają nie miał takiej pewności.

— W moim świecie nazywaliśmy to pieczęciami. Szczerze kedbak nigsr nie przyszło mi do głowy zastanawianie się dlaczego, te konkretne symbole, które kształtujemy naszymi palcami powodują, że Czakra jest uwalniana. Choć nie wydaje mi się być to zawsze konieczne - bywają techniki, których mogę użyć pomijając kompletnie wszystkie pieczęcie. Bywa to pomocne by zaskoczyć wroga. Jednak wymaga to o wiele większego doświadczenia. — Odparł do niego, kiedy jednocześnie wydawał rozkazy by jego klon, ruszył po drugie ciało. Samemu próbując podnieść te pierwsze i zbytnio się nie ubrudzić. Jeszcze by okazało się, że czymś się zarazi od tych rzezimieszków. Tyle mu szczęścia brakowało! Spalanie ciał było ciekawą ideą praktycznie korpus stawał się jednością z otaczającym światem. Wracał do korzeni. Do Kręgu. Po czym pomógł układać te ciała na jednym stosie wraz z swoim klonem. Teraz mogli to spalić i szybko zamknąć ten rozdział. A on by z pełną chęcią napił się wody. I lepiej ogarnął ten bandaż. Żeby nie wdało się jakieś potworne zakażenie.

— Mam wrażenie że wszyscy będziemy tego potrzebowali, sam nie obraziłbym się za chwilę wytchnienia. I być może łyka wody. Chyba straciłem trochę więcej krwi niż przewiduje pojedynek. Niestety nie umiem Zaklinać Ognia więc mam nadzieję, że z tym poradzimy sobie śpiewająco w stary sposób. —
Czakra Eiji7 280
Czakra Klon 1370
► Pokaż Spoiler | Maji Eiji
Czakra: 375 - 5 = 370
Techniki:
Jiton:Satetsu no Sōju (D)
► Pokaż Spoiler | Klon 1
Czakra: 375 -5(utrzymanie) = 370

Techniki:
Obrazek
The world's greatest actor doesn't need a stage

► Pokaż Spoiler | Towarzysz na dobre i lepszsze
Zephyr
Legenda
Wiatr jaki jest każdy widzi. Siły natury od dawna uosobiane były z różnymi bóstwami, jak się okazało - nie bez powodu. Zefir jest to duch wiatru, jego uosobienie i wola. Niesforna istotka całkowicie utkana z wiatru. Nawet jeśli rozpędzona jakimiś technikami, odrodzi się sama z siebie po kilku fabularnych minutach. Nie posiada ona zdolności mowy jest jednak całkiem dobra w porozumiewaniu się na migi.
PosiadaczMaji Eiji
Zdolności
  • Posiada niesamowity zmysł orientacji w terenie, mogąc odnaleźć prawidłową drogę nawet w największym labiryncie
  • Dysponuje bardzo dobrym zmysłem węchu pozwalającym mu bez problemu zapamiętać i odnaleźć konkretne zapachy nawet z odległości kilku kilometrów
  • Osoba której towarzyszy duszek, obdarzona zostaje specjalizacją w dziedzinie Futonu, na dodatek jego jutsu tego żywiołu w starciu z Katonem nie są traktowane jak by były słabsze.
  • Posiadaczowi duszka, nie zabraknie również nigdy tlenu, nawet jeśli znajdzie się pod wodą nie będzie miał problemu z oddychaniem.
► Pokaż Spoiler | Hex chlorek
— Mowa —
Myśli
#ad82b8
Prowadzone Misje 0/4
Awatar użytkownika
Tora
Posty: 2767
Rejestracja: 27 kwie 2021, 15:24
Ranga dodatkowa: Główny Moderator Techniczny
Discord: Tora#0227
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:
Techniki:

Re: Południowe Pustynie

Wydmy w mroku暗闇の砂丘
PostaciMaji Eiji
Tura12/?
RangaB
Odbijające się od światła drobinki metalu mogły wyglądać pięknie, a członkowie karawany pewnie by się zachwycili tym widokiem... pod warunkiem, że nie byliby zajęci omijaniem wzrokiem oazy i widoku, który w niej był. Kto wie, może była to jakaś metoda na zarabianie na przyszłość? Prezentowanie swoich zdolności w ten sposób przez niektórych może i zostałoby uznane za przynoszenie wstydu sztukom, które stworzone zostały tylko i wyłącznie po to, by zabijać innych. Choć czy dla kogoś takiego jak Eiji byłaby to jakaś przeszkoda?
Po tym, gdy ciała zaczynały stygnąć, a ludzie powoli dochodzić do siebie. Także Maji wdał się w luźną rozmowę z mężczyzną na temat rzeczy, o których to w gruncie rzeczy... nie mieli bladego pojęcia. W czasie, gdy próbował podnieść ciała, co z jego siłą było problematyczne, acz nie niemożliwe, poczuł ból w nodze. W końcu była ranna. Nie udało mu się też nie ubrudzić. Z ich obrażeniami, równie dobrze mogliby być pędzlami świeżo zamoczonymi w beczce z czerwoną farbą. Dostarczył jednak ciała, a weteran spojrzał na niego.
-Też odpocznij. I niech ktoś cię opatrzy. - dodał jeszcze, nie komentując kwestii pieczęci. Najwyraźniej się na tym nie znał.
Ruszył jednak w stronę karawany, szybko biorąc stamtąd trochę oliwy i drwa, które to wykorzystał do wykonania stosu. W tym czasie też, gdy wszystko było oczyszczone, karawana powoli zadomowiła się w oazie. Nawet spętali jedynego ocalałego bandytę. Eiji widział, że niektórzy patrzyli na niego z lekkim dystansem, obawą, ale też trochę... szacunkiem? Jedna z kobiet do niego podeszła.
-Wszystko w porządku? - spytała, wskazując na jego ranną i prowizorycznie zabandażowaną nogę. Lekki trzask drwa za jego plecami świadczył, że ogień najwidoczniej się już zapalił.
Info od MG
Ilość wrogów: 1 (1 obezwładniony po walce z włócznikiem)/12
Maji Eiji - Boli i lekko krwawi, utrudnia poruszanie się, czujesz się słabo
Klon 1 - jest ok
Ostatnio zmieniony 23 kwie 2023, 21:32 przez Tora, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Maji Eiji
Posty: 335
Rejestracja: 04 cze 2021, 8:21
Ranga: Chūnin
Discord: m.asayuu
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Południowe Pustynie

Maji Eiji
Młody shinobi wykazywał się w duchu niesamowita wdzięcznością za tą chwilę spokoju otrzymaną od świata. Miał może trochę złudne, jednak szczere wrażenie, że jego dotychczasowy stres - który skumulowany wyobrażał sobie w kształcie przypominającym postacią fałdy na materiale, zaczął powoli się rozluźniać. Nie był to proces z tych najszybszych miał za to jednak niezwykle relaksujące właściwości na samopoczuciu chłopaka. Zupełnie jakby z każdą wyprostowaną "fałdą" uwalniała się nowa silna fala przyjemnych uczuć. O iście kojących nerwy właściwościach i sile porównywalnej do prądu rzeki, który ledwo został uwolniony z powstrzymującej go tamy. Doprawdy cudowne uczucie. Dzięki temu mógł w spokoju zacząć wracać do tego siebie którym chciał teraz być. Radosnym, nie przestraszonym. Cynicznym, a nie straumatyzowanym. Tym, który powinien być na zewnątrz większość czasu i fakt że bezproblemowo mógł się przestawić był cudowny, lekko straszny ale nie poświęcił temu ani jednej myśli więcej. Wiedział, że nie będzie zbyt długo myślał o tym jakie straszne rzeczy właśnie uczynił. Przynajmniej przez dobrą chwilę. Czas na akt drugi.

— Myślę, że to wspaniały pomysł. Nikt nie chciałby stracić nogi w tak lamerski sposób. Byłoby to doprawdy niedogodne. O wiele lepiej byłoby stracić nogę w epickim pojedynku z głównym złolem.— Zażartował, w głębi duszy mając nadzieję, że jego noga nie spotka blisko końca. — Chociaż osobiście wolałbym nie tracić jej tak szybko, mógłbym jej jeszcze użyć na tyle różnych sposobów! Wyobraźcie sobie świetlika bez światła. Kompletnie bez sensu. —

Kiedy szedł w stronę karawany, żeby odpocząć w cieniu i być może trochę ogarnąć swoją nogę. Ta była w stanie nienajlepszym i dodatkowo nie wydawała się być najczystszą częścią jego ciała. Z całą pewnością jak wróci do domu będzie musiał zainwestować w jakieś ochraniacze na nogę. Nie miał zamiaru kupować całego samurajskiego wdzianka, przynajmniej nie jeszcze w tej chwili. Minął się z żołnierzem niosącym oliwę i zapałki. Tak z całą pewnością wybrali stary sposób ( zupełnie jakby mieli jakie inny wybór, patrząc, że raczej zbyt szybko nowego żywiołu by nie opanował.). Kiedy jednak się odwrócił zobaczył twarze reszty członków karawany, te w przeciwieństwie do tych sprzed paru godzin, kryły w sobie prawdziwe palety emocji. Nie tylko smutek i strach o własną ojczyznę. Teraz jednak górowała niepewność i zdziwienie? Chłopak nigdy dobrze nie umiał odczytywać emocji, jednak faktycznie to co zrobił mogło pozostawić dosyć mocny emocjonalny ślad. Miał nawet wrażenie, że rezydenci karawany zaczęli podchodzić do niego z dystansem i ostrożnością. Przynajmniej takie miał wrażenie po widoku będącym przed nim

[/b] — Zazwyczaj jak jest u mnie w porządku, to nie znajduje siebie w środku nieznanego kraju. I zazwyczaj też nie jestem przebity przez kamienny kolec. No i nie czuje tak dużego bólu, zupełnie jakby w moim ciele żyła cała kolonia mrówek. — [/b] Słyszał kiedyś o klanie w konohagakure, który hodował w sobie robale. W pewnej dziwnej symbiotycznej relacji opartej na czakrze. Nie był pewien, ale był to chyba klan Inuzuka. — Jeżeli więc miałbym powiedzieć wszystko jest w jak najlepszym porządku. Najwyżej dostanę jakiegoś zakażenia krwii jak czegoś z tym nie zrobię. — Skrzywił się gdy poczuł zapach palonego ciała. Nie uświadamiał sobie jak bardzo musiało to śmierdzieć. Mogli go chociaż przed tym przestrzec. Po czym zaczął rozglądać się po jakichś materiałach do opatrzenia. — Chciałabyś mi z tym pomóc. Może potrafię trochę sztuczek, ale w medycznych sprawach jestem prawdziwą nogą. Dlatego też moje obuwie nie jest na sznurek. — Zapytał ładnie dziewczyny stojącej przed nią. Jakby się nie zgodziła musiałby pytać wszystkich po kolei, a w najgorszym wypadku samemu zająć się tą ranną. Problemem było że sobie niezbyt ufał. Dlatego też chwilę później anulował technikę kamiennych klonów. Nie wydawały się już być mu potrzebne.
Czakra Eiji7 280
Ostatnio zmieniony 24 kwie 2023, 13:00 przez Maji Eiji, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
The world's greatest actor doesn't need a stage

► Pokaż Spoiler | Towarzysz na dobre i lepszsze
Zephyr
Legenda
Wiatr jaki jest każdy widzi. Siły natury od dawna uosobiane były z różnymi bóstwami, jak się okazało - nie bez powodu. Zefir jest to duch wiatru, jego uosobienie i wola. Niesforna istotka całkowicie utkana z wiatru. Nawet jeśli rozpędzona jakimiś technikami, odrodzi się sama z siebie po kilku fabularnych minutach. Nie posiada ona zdolności mowy jest jednak całkiem dobra w porozumiewaniu się na migi.
PosiadaczMaji Eiji
Zdolności
  • Posiada niesamowity zmysł orientacji w terenie, mogąc odnaleźć prawidłową drogę nawet w największym labiryncie
  • Dysponuje bardzo dobrym zmysłem węchu pozwalającym mu bez problemu zapamiętać i odnaleźć konkretne zapachy nawet z odległości kilku kilometrów
  • Osoba której towarzyszy duszek, obdarzona zostaje specjalizacją w dziedzinie Futonu, na dodatek jego jutsu tego żywiołu w starciu z Katonem nie są traktowane jak by były słabsze.
  • Posiadaczowi duszka, nie zabraknie również nigdy tlenu, nawet jeśli znajdzie się pod wodą nie będzie miał problemu z oddychaniem.
► Pokaż Spoiler | Hex chlorek
— Mowa —
Myśli
#ad82b8
Prowadzone Misje 0/4
Awatar użytkownika
Tora
Posty: 2767
Rejestracja: 27 kwie 2021, 15:24
Ranga dodatkowa: Główny Moderator Techniczny
Discord: Tora#0227
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:
Techniki:

Re: Południowe Pustynie

Wydmy w mroku暗闇の砂丘
PostaciMaji Eiji
Tura13/?
RangaB
Czas leczył rany, a w tym przypadku - potrafił także ukoić stres i emocje, które mogły się kotłować. Choć niektórych zdecydowanie mogło przerażać to, z jaką łatwością Eiji zapomniał o tym, czego tu dokonał, ale innych mogło to być naturalne. Zapewne niektórzy ninja, wychowani w bardziej konserwatywnym środowisku by się tym nie przejęli. W końcu odbieranie życia i zasiewanie strachu i terroru w zwykłych ludziach było dla niektórych codziennością. Najważniejsze jednak było to, że dochodził do siebie, a po tym wszystkim - zdecydowanie tego potrzebował. Starszy weteran spojrzał na Majiego z lekkim uniesieniem brwi jednak nie komentował jego specyficznej wypowiedzi i zajął się swoimi rzeczami. Możliwe, że w jego wieku tego typu wypowiedzi były bardziej żenujące niż zabawne i nawet nie miał sił ich komentować. Zwłaszcza, że miał 11 ciał do spalenia. To raczej nie moment na żarty.
I było to widać po innych. Zdecydowanie, makabryczny widok, którego był autorem wzbudził w reszcie osób wiele mieszanych uczuć. Wielbłądy jednak mogły się wreszcie napić, a reszta odpocząć i napić. Jedynie włócznik przesłuchiwał przeciwnika, a Maji mógł dostrzec, jak starszy z kupców ostatecznie do niego podchodzi. Jeńcowi zostały związane ręce, a nogi, choć umożliwiały normalne kroki, były dość spętane by uniemożliwiać bieg. Zdaje się, że mieli nowego kolegę w dalszej podróży. Gdyby obejrzał się w stronę stosu ciał dostrzegłby, że faktycznie one zaczęły płonąć, dość daleko, by palmy czy suche krzewy z pobliża oazy się nie zajęły, choć za bardzo nie miałby się gdzie rozprzestrzenić. Choć po co ryzykować, prawda?
Jedna z dwóch kobiet mimo tego, że reszta karawany podchodziła z pewnym dystansem do Eijiego, podeszła do niego i zapytała się go o jego stan. Ten mimo wszystko, najwidoczniej na fali swojego powrotu do "formy", nie odpowiedział prosto. Ba! Jego odpowiedź sprawiła, że kobieta, choć spojrzała na niego z lekką obawą, może obrzydzeniem, w pierwszym odruchu zrobiła pół kroku w tył. Zatrzymała się jednak dość blisko siebie i przełknęła ślinę. Zaciśniętą pięść położyła na swojej klatce piersiowej i otworzyła usta. W pierwszej chwili jednak żadne słowo z nich nie wyszło, zupełnie jakby na moment się zacięła, a może nawet zastanawiała nad sensem takowej czynności. Zamknęła usta i wciągnęła powietrze przez nos. Skinęła głową.
-T-to właśnie chciałam zaproponować. - odpowiedziała.
Lekko się zająknęła, jednak prawdopodobnie nie było to spowodowane rumieńcami czy może szybciej bijącym sercem przy tak silnym mężczyźnie. Ale raczej... jego sposobem wypowiedzi. Mimo to ruszyła z nim na jeden z miękkich kocy, ułożonych pod palmą. Ten, choć nie pierwszej jakości, wystarczył do opieki medycznej. Kobieta wpierw ostrożnie zdjęła jego opatrunek. Rana była dość głęboka, jednak już aż tak nie krwawiąca. Lekkie obrzydzenie namalowało się na jej twarzy, jednak szybko przełknęła ślinę. Na czystą, białą szmatę wylała jakąś ciecz. Maji mógł dostrzec, że był to środek dezynfekujący, którym ostrożnie posmarowała ranę. I choć naprawdę starała się być delikatna - pieczenie było irytujące i syknięcie bólu wydobyło się z jego ust. Krótkie "przepraszam", które kobieta powiedziała raczej z automatu na pewno go nie uśmierzyło. Mimo to, powoli zajmowała się raną, a po jej oczyszczeniu (choć musiała kilka kamyków z niej wyciągnąć, opatrzyła ją świeżym bandażem, a następnie zawinęła białą szmatą, którą wcześniej odkażała rany.
-Proszę. - powiedziała na końcu, lekko się uśmiechając.
Zostali w oazie przez jakąś godzinę, łapiąc oddech (choć trochę prześmierdnięty palonymi ciałami) i energię. Po przerwie jednak ruszyli dalej. Słońce pustyni nadal przygrzewało, jednak gdy powoli zbliżało się ono do horyzontu, może jakieś 2, 3 godziny do zachodu, na horyzoncie, lekko majaczące, dostrzegli zabudowania. Równie dobrze mogła to być fatamorgana, jednak raczej pozytywne odgłosy załogi (i jęki jeńca) sugerowały, że raczej był to cel ich wyprawy. A to chyba dobrze, prawda?
Info od MG
Maji Eiji - Prawe udo boli i lekko utrudnia poruszanie się, jednak nie ma dramatu
Awatar użytkownika
Maji Eiji
Posty: 335
Rejestracja: 04 cze 2021, 8:21
Ranga: Chūnin
Discord: m.asayuu
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Południowe Pustynie

Maji Eiji
To był dramat. Prawdziwy dramat. Jeżeli ranny chłopak miał pokusić się o użycie porównania, to był to taki dramat na miarę licznego zmieniania stołku Cienia Ognia w Wiosce Ukrytego Liścia. A to była prawdziwa komedia tragiczna - śmieszna dla każdego, chyba poza mieszkańcami wspomnianej wioski, której niestety jak wielu jej mieszkańców nie ma już wśród żywych Niektórzy ludzie mogliby pokusić się o nazwanie tego aktu brakiem szacunku. Ba! Mogliby go nawet posądzić o besztanie pamięci o zmarłych. Jednak to była tylko struktura wojskowa, kto miałby płakać po jakiejś zakurzonej, zabitej dechami dziurze. Pewnie znaleźliby się jacyś fanatycy, ale jest to taki margines społeczeństwa, że można to zignorować Z drugiej strony jak mógłby on przegapić tak wspaniały materiał źródłowy do różnych docinków (szczególnie przeznaczony dla byłych shinobi owej wioski), czy tak wspaniałych porównań. Odpowiedz co właściwe wydawała się nasuwać sama i bardzo mu się podobała. Tutaj - w jego sytuacji - dramat jednak nie rozciągał się tylko i wyłącznie na nieudolność kast rządzących i niestabilność systemu. Tutaj chodziło o ogólną sytuację - która powoli zaczynała się robić nużąca. Oczywiście że doceniał poznawanie kultur, tylko nie lubił mieć ograniczonej motoryki. Lubił zwiedzać najróżniejsze krajobrazy, jednak wolał wtedy nie obawiać się o swoje życie - dlatego też przez następne kilka dni po powrocie do wioski oprócz licznych zakupów, zafunduje sobie chociaż trochę odpoczynku. Bo miał wrażenie, że tyle czas poza domem nie robiło mu za dobrze. Kątem oka dostrzegł jedynego ocalałego (przynajmniej tak mu się wydawało) z oazowej masakry. Był obezwładniony i najpewniej nie stanowił żadnego większego zagrożenia dla ich obozu. Przynajmniej nie wyglądał no osobę, która by próbowała. Znajdował się przecież w nienajlepszej sytuacji, a ewentualna próba ucieczki mogłaby skończyć się dla niego źle. Tym razem jednak nie zamierzałby przykładać do tego ręki.Jeżeli Wiatry dadzą to uda się postawić go przed wyrok sądu, albo innego organu władzy. Kto wie może sam Kabura go osądzi. Pomyślał, nie będąc jednak pewny jak tutejsze bóstwo się nazywało, szczerze nie miał kompletnego pojęcia kim był i czy może te smoki są w jakiś sposób z nim związane. Może były to jego avatary?

Zauważył jak tamta dziewczyna odsunęła się od niego. W niektórych kręgach można byłoby to uznać za niemiłe, w pewnym stopniu znak odrazy. Coś co by na pewno nie przeszło przy stole Lorda Feudalnego. Jednak nie był Lordem Feudalnym - nie posiadał ani bogactwa, ani władzy politycznej panów wszystkich ziem. I był w pewnym stopniu przyzwyczajony do takowych reakcji ludzi, konsternacja, która sprawiała, że trzymali się od niego z daleka. Na wszelki wypadek. By się nie przywiązywać, by nie myśleć. Pomagało to zredukować ewentualny ból po śmierci. — To bardzo miłe z twojej strony. Niewielu ludzi lubi pomagać innym, szczególnie jeżeli nie ma czegoś w zamian. To jest bardzo irytujące. Ale to jest w sumie kraj handlarzy. Pewnie jesteście przyzwyczajeni do takowego życia. Znając życie i Burze Piaskowe muszą się między sobą handlować, która zaatakuje który obszar tego królewiectwa. — Była to dziwna wizja jednak byłby w stanie założyć się o kilka drobniaków, że prawdziwa. To żeby przegrał wtedy to już inna sprawa. Sam koncept wydawał się być na tyle ciekawy, że nie mógł sobie odpuścić myślenia o nim. Syknął, przerywając swój słowo-myślotok. Niestety była to jedyna wada w odkażaniu jaką mógł znaleźć. Piekielnie bolało, a tym gorsza rana tym ból był bardziej nie do zniesienia i trwał o wiele dłużej. Kolejna wymiana. Pozbycie się bakterii w zamian za trochę syków i jęków z jego strony. Był w stanie pokryć taką umowę, jednak nie znaczyło to wcale, że było to mniej irytujące. Wręcz przeciwnie, to że wiedział o konieczności tej akcji jeszcze bardziej go irytowało. To jak robię je sobie samemu krzywdy. Kompletnie bezcelowo. Przynajmniej dywan na którym siedział wydawał się całkiem miękki, albo on stracił już czucie w nogach.

Zamknął po raz kolejny oczy, choć widział już rzeczy okropniejsze niż kawałki kamienia w nodze, robił to praktycznie odruchowo. Z każdym kawałeczkiem, które wyławiają z jego "zupy" cielesnej. Nie było to uczucie należące do tych najprzyjemniejszych. Chłopak więc nie zamierzał się opierać naturalnym odruchom jego ciała i dal się ponieść. W końcu dziewczyna skończyła i choć była to raptem chwila, to trwała ona wieki z perspektywy Majiego. Nie lubił operacji i wątpił, że kiedyś polubi. Chyba, że sytuacja go do tego zmusi. ( I tak technicznie wie, że nie była to taka pełnoprawną operacja, jednak nie zamierzał poświęcać więcej czasu na te głupie czynności.) — Dziękuję jeszcze raz — Uśmiechnął się w jej stronę po czym dodał. — Bo słyszałem trochę tej rozmowy na początku. I jakaś dziewczyna wykrzyknęła coś o tym, że wielkie Smoki nie pozwoliłyby na taką herezje z ust mieszkańców kraju. Czy coś tego pokoju i chciałem zapytać, czym właściwie są te Smoki? Jakieś autorytety z Smoczego Imperium? A może są to wielkie jaszczury zamieszkujące morza, choć szczerze nie wiem gdzie w tej pustyni byście zachowali tak dużego zwierzaka. Jestem trochę nowy w tej okolicy i niezbyt orientuje się w wszystkim. Oczywiście jeżeli to nie problem. — To był temat, który ciekawił go praktycznie odkąd o nim usłyszał, czyli w sumie niezbyt długo, ale jednak chciał jak najszybciej poznać odpowiedź na pytanie. I miał nadzieję, że skoro już było po wszystkim dowie się czegoś od dziewczyny. W końcu nawiązali kontakt, a tamci strażnicy wydawali się mieć dość pytań jak na jeden dzień.

Ruszyli następnie w drogę. Trochę odpoczynku było naprawdę zbawienne dla chłopaka. Miał wrażenie że wypił całkiem duże ilości wody, dzięki czemu ten odpoczynek był o wiele lepszy! I bardzo się cieszył że jego podejrzenia - choć niewypowiedziane na głos- się nie potwierdziły. Bal się przez chwilę, że tamci gdy ten nie patrzył mogliby zatruć wodę, którą potem chcieli wypić. Szczególnie jak już zobaczyli, że przegrywali. Następnie kilka godzin, jednak spędził na całkowitym wypoczynku, związanym z patrzeniem się w krajobraz. Używając tej pozycji nie tylko jako wymówki do podziwiania piękna wydm, ale i wypatrywania ewentualnych oddziałów bandytów. Na pustyniach nigdy nie wiadomo. Z czasem jednak zdawało mu się, że mijają w kółko te same i te same wydmy, aż w końcu tą monotonię zaczynały przerywać krzyki załogi. Podnoszące się jeden po drugim, zaczęły informować o celu ich wyprawy. Miasto malowało się już na ich horyzoncie, co z pewnością nie podobało się ich jeńcowi. Wracali do społeczeństwa. Pod warunkiem, że te jeszcze istniało po tym co spotkało Baibai.
Czakra7 280
Obrazek
The world's greatest actor doesn't need a stage

► Pokaż Spoiler | Towarzysz na dobre i lepszsze
Zephyr
Legenda
Wiatr jaki jest każdy widzi. Siły natury od dawna uosobiane były z różnymi bóstwami, jak się okazało - nie bez powodu. Zefir jest to duch wiatru, jego uosobienie i wola. Niesforna istotka całkowicie utkana z wiatru. Nawet jeśli rozpędzona jakimiś technikami, odrodzi się sama z siebie po kilku fabularnych minutach. Nie posiada ona zdolności mowy jest jednak całkiem dobra w porozumiewaniu się na migi.
PosiadaczMaji Eiji
Zdolności
  • Posiada niesamowity zmysł orientacji w terenie, mogąc odnaleźć prawidłową drogę nawet w największym labiryncie
  • Dysponuje bardzo dobrym zmysłem węchu pozwalającym mu bez problemu zapamiętać i odnaleźć konkretne zapachy nawet z odległości kilku kilometrów
  • Osoba której towarzyszy duszek, obdarzona zostaje specjalizacją w dziedzinie Futonu, na dodatek jego jutsu tego żywiołu w starciu z Katonem nie są traktowane jak by były słabsze.
  • Posiadaczowi duszka, nie zabraknie również nigdy tlenu, nawet jeśli znajdzie się pod wodą nie będzie miał problemu z oddychaniem.
► Pokaż Spoiler | Hex chlorek
— Mowa —
Myśli
#ad82b8
Prowadzone Misje 0/4
Awatar użytkownika
Tora
Posty: 2767
Rejestracja: 27 kwie 2021, 15:24
Ranga dodatkowa: Główny Moderator Techniczny
Discord: Tora#0227
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:
Techniki:

Re: Południowe Pustynie

Wydmy w mroku暗闇の砂丘
PostaciMaji Eiji
Tura14/?
RangaB
Nie dało się ukryć, że gdy powoli wszystko się uspokajało, a ciała były "czyszczone", sytuacja pozwalała na wiele różnych przemyśleń i dywagacji mentalnych. Jednak jednocześnie pozwalało trochę bardziej przeanalizować całą sytuację, jaka miała miejsce w karawanie. Eiji, korzystając ze swojej "wolności", mówił w swoim stylu. Stylu, który najwidoczniej nie za bardzo podpadł weteranowi, a kobietę - lekko zniechęcił? Mimo wszystko była dość zdeterminowana by tej pomocy mu udzielić, choć chyba Maji nie zaprezentował się ze swojej najlepszej strony. Zaczęła jednak pomagać, a gdy ten do niej zagadał, spojrzała na niego trochę zdziwiona, jakby nie w pełni rozumiejąc jego słowa.
-Jesteś naszym ochroniarzem i Sakamoto-sama cię do nas przydzielił. Lepiej nas ochraniasz gdy jesteś opatrzony, nie ranny. - zauważyła, chyba tym samym nie przyjmując jego komplementu i zbywając może jego grzeczność? A może zwyczajnie tak wyglądała interesowność i prezentacja suchych faktów przez mieszkańców Królestwa Kupieckiego?
Na pewno jednak dobrze, że zajęła się jego raną. Nie była to może jakość medyczna jak w poprzez zastosowanie chakry, jednak na pewno nie musiał się przejmować jakimś zakażeniem czy krwotokiem. Czas, podobnie jak wcześniej, mógł zacząć działać i na tę ranę, której opatrzenie obarczone było kilkoma jękami i bólem, którego nasz niezbyt wytrzymały shinobi nie mógł zwyczajnie zignorować. Zdawało się jednak, że choć zapach palonych, a następnie lekko byle jak przysypywanych piachem, ciał irytował, tak powoli wszystko zmierzało do przodu. Gdy skończyła, a Eiji jej podziękował, lekko się uśmiechnęła i skinęła głową, możliwe, że zapominając o jego ekscesach językowych sprzed kilku chwil. Z lekkim zdziwieniem spojrzała jednak, gdy zadał jej kolejne pytania, jednak tym razem pewnie spowodowanym reakcją na jego niewiedzę o czymś, co w jej opinii było dość oczywiste. Różnice w wychowaniu. Jednak ostatecznie lekko się zaśmiała, jakby dawny Sunijczyk opowiedział jej jakiś świetny dowcip.
-Cztery Smoki to nasi obrońcy, obrońcy Baibai. Nie słyszałeś nigdy o Smoku Wschodu? Jest najsilniejszym i najbardziej znanym ze smoków! - lekkie podekscytowanie w jej głosie, ale także i wyraźny szacunek wskazywał, że naprawdę byli kimś. Przynajmniej w jej oczach. -Zapewne, gdy te potwory wychodziły, stali na pierwszej linii frontu i nadal bronią kraju. Tylko dzięki nim ta plaga nie wyszła poza nasze wspaniałe miasto i wkrótce zostanie powstrzymana! - i mówiła to nie tak, jakby się nad tym zastanawiała. Co to to nie. Dla niej to był fakt. -Nawet Smocze Imperium się do nich nie umywa, ani jakieś wielkie gadziny! Nasze smoki posiadają siłę, którą mogą nas ocalić od jakiejkolwiek klęski. - powiedziała z wyraźnym przekonaniem w głosie.
Wkrótce ruszyli dalej. Eiji wcześniej wypił sporo wody, a teraz, gdy na horyzoncie majaczyły mu zabudowy ludzkie, poczuł lekkie ciśnięcie w pęcherzu. Może trochę za dużo tej wody wypił? Powoli się zbliżali, gdy nagle dało się usłyszeć odgłos szamotaniny. Jeniec, chwycił starszego kupca, który wcześniej do niego podszedł i przy pomocy swoich pęt na rękach zaczął go dusić, choć raczej przypominało to trzymanie zakładnika. Był ranny i słaby, jednak z przewagą zaskoczenia udało mu się go złapać.
-Puścicie nas wolno. A ty... ręce na widoku. I z dala od nas. Jak nie to... to... go uduszę! - powiedział, podciągając do siebie splątane ręce i tym samym podduszając biednego kupca, który rękoma próbował się złapać, jednak wyrwanie się utrudniał mu przeciwnik, który się też szamotał i mocno go trzymał... a przynajmniej na tyle, na ile mógł z otrzymanymi wcześniej ranami.
Info od MG
Maji Eiji - Prawe udo boli i lekko utrudnia poruszanie się, jednak nie ma dramatu, chce Ci się sikać
Ostatnio zmieniony 28 kwie 2023, 22:00 przez Tora, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Maji Eiji
Posty: 335
Rejestracja: 04 cze 2021, 8:21
Ranga: Chūnin
Discord: m.asayuu
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Południowe Pustynie

Maji Eiji
Chłopak stanął przed poważnym problemem. Praktycznie tak wielkim jak mury Baibai (kompletnie zapomniał, czy to miasto miało jakiekolwiek wysokie mury.). Pierwszy raz od dłuższego czasu chłopak musiał przyznać przed samym sobą, że źle zinterpretował podane mu informacje. To było bardzo irytujące uczucie. Gdyby jednak więcej czasu poświęcił na pomyślnie o tym aspekcie, odkryłby że nie był to wcale jakiś wyjątek od reguły. Takie pomyłki zdarzały mu się o wiele częściej niż przypuszczał, albo chciał pamiętać. Zupełnie jakby za każdym razem czystym przypadkiem, owa porażka wypływała z jego głowy, zastępowana fałszywym obrazem. Nie był to produkt jego podświadomości, czy jakieś mechanizmu ochronnego. Robił to rzecz jasna z pełną świadomością. Tylko, by za każdym razem jak się mylił po raz kolejny mógł udawać zaskoczonego. I zachowywać pewne pozory. "Wybaczcie zazwyczaj moje przeczucia się sprawdzają.", czy "Ups nigdy wcześniej mi się to nie zdarzało" oraz inne temu podobne zdania, były wypowiadane przez niego o wiele więcej razy niż faktyczne "miałem rację". Nawet jeśli zdarzało mu się wymawiać je jak się mylił. Pod warunkiem, że oczywiście wcześniej nie mówił o swoich przypuszczeniach komuś na głos. Zupełnie jak z sytuacją sprzed paru godzin i potencjalnie zatrutą wodą z oazy. Do tej chwili dziękował Piaskom, że zamknęły one jego buzię przed wypowiedzeniem tamtych słów. Uchroniły go przed ewentualną kompromitacją na oczach karawany. Wtedy nie mógłby już powiedzieć że to pierwszy raz. Dwa razy podczas jednej misji! Chyba zaczynał się powoli starzeć.

Pasja w oczach dziewczyny, kiedy ta opowiadała o swoich idolach była prawdziwie ognista. Zupełnie jakby byli to najznakomitsi wojownicy jakich widziała ta planeta - i może faktycznie nimi byli. W końcu według jej słów mogli się równać, a nawet przewyższać potęga militarna Smoczego Imperium. Nazywanego najpotężniejszym narodem pod względem wojskowości. To musiało naprawd coś znaczyć, a co najważniejsze nie byli oni wielkimi gadami. Co znaczyło, że dało się z nimi poddać normalnie. W końcu te zmiennocieplne bestie były nie do życia. Tak wielkie ego widział ostatnio tylko u swojego martwego kuzyna. Widocznie wojna go przerosła. Cóż w tym świecie nie brakowało idiotów. — Wow! Muszą być naprawdę niesamowitymi wojownikami. A ten jak mu tam… Wschód tak? Najpotężniejszy z nich wszystkich? To brzmi jeszcze bardziej poważnie. Nigdy nie chciałbym stanąć z takim człowiekiem po przeciwnej stronie barykady. Albo raczej powinienem powiedzieć Smokiem. Oni są w ogóle ludźmi? — To był ciekawy temat. Nawet bardzo. A jeżeli to co ta kobieta mówiła to prawdą, to dodatkowo walczyli w pierwszej linii? Mała ilość tak wielkich legend to robi. — Są swego rodzaju pół bóstwami? Zesłanymi z niebios strażnikami królestwa kupców przez waszego boga? To z pewnością dodawało by im majestatu o którym mówisz. Nie byle kto dostaje takie wyróżnienia. Przypomina mi się historia z mojego świata. Na dalekich ziemiach był taki ohydny kult, może dotarł i tu. W każdym bądź razie zbierali się pod banderą wiary jedno bóstwo. Nie pamiętam dokładnie nazwy, ale chyba zaczynała się na S, albo J. Mniejsza o to. Ważniejsze było to co potrafili ponoć robić. Poprzez ofiarowanie żywej istoty uzyskiwali jego błogosławieństwo. Stawali się nieśmiertelni, zdolni kontrolować tajemne moce. Niezdolni do zabicia przez zwykłego śmiertelnika sami mogący przepisywać matryce rzeczywistości własną wolą. Prawdziwe utrapienie. Choć jeżeli ja miałbym zgadywać jest to wyssane z palca. Nieśmiertelność naprawdę? Dosyć lamerska zdolność. Pewnie ktoś pijany kiedyś ubzdurał sobie o nich i wszyscy postanowili używać tego jako straszaka dla małych dzieci. Kto jednak wie, czy w tej historii nie było ziarna prawdy? Podobno zawsze gdzieś jest! Obstawić można, że byli to naprawdę creepy fanatycy. Pozbawieni skrupułów i strachu przed śmiercią. Blefować. To by był niezły przekręt na miarę epoki. —

Miał jednak gorsze zmartwienia na karku. Nie Smoki, nie żadne kulty, a jego własne ciało. Te postanowiło zdradzić swoją świadomość w najmniej spodziewanym momencie. Odpłacają mu się tym samym za te niepoliczalne litrt wody, które wypił kilka minut wcześniej. Gdyby przewidział, że konsekwencje tego będą tam drastyczne przemyślał swoje decyzje. Naszczescie zbliżali się powoli do miasta i nie musiał panikować. Kiedy tylko przekroczą granicę jego murów, będzie mógł na spokojnie oddalić się na chwilę i załatwić swoje. Nic się nie stało, powinien w spokoju wytrzymać to irytujące ciśnienie w pęcherzu. Miał w końcu w miarę silną siłę woli. Raczej nie powinno mu pójść, aż tragicznie z powstrzymaniem moczu. Mierzył się w końcu z już o wiele gorszymi problemami. Nie mógł pozwolić, żeby coś takiego zepsuło jego reputację. Nie przewidział jednak elementu chaosu. W chwilę wszystko zaczęło się zapadać. Najpierw delikatne szemranie, które usłyszała z tyłu a potem głos ich zakładnika, który widocznie wziął sobie swego własnego zakładnika. Naprawdę nikt nie potrafił przypilnować porządnie jednego człowieka! Mieli przewagę liczebną no na litość Wiatrów! To nie jest takie trudne zadanie. Byłby pewny, że nawet Hitoshi dałby sobie z tym zadaniem radę, a czasami nie grzeszył mózgiem. — Dobrze — Podniósł ręce by mieć je na widoku. Nie było co denerwować napastnika. Szczególnie w tak złym zarówno fizycznym jak i psychicznym stanie. — Nie ma co robić rzeczy, które możemy potem żałować Po czym wymieszał czakrę, a piasek, który znajdował się w jego okolicy uderzył w głowę mężczyzny. Miał nadzieje, że będzie on wystarczająco szybko by tamten nie zareagował. I oczywiście nie zrobił tego na tyle mocno by tamtemu urwać głowę, a na tyle by pozbawić go przytomności na pewien czas. Nie miał zbytnio ochoty na zabawę w policjanta. Miał ważniejsze rzeczy na głowie. Na przykład znalezienie łazienki, co by z całą pewnością zrobił jakby udało mu się obezwładnić mężczyznę.

Czakra7 280 - 30(Satetsu no Sojō) = 7 250
Ostatnio zmieniony 27 kwie 2023, 19:59 przez Maji Eiji, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
The world's greatest actor doesn't need a stage

► Pokaż Spoiler | Towarzysz na dobre i lepszsze
Zephyr
Legenda
Wiatr jaki jest każdy widzi. Siły natury od dawna uosobiane były z różnymi bóstwami, jak się okazało - nie bez powodu. Zefir jest to duch wiatru, jego uosobienie i wola. Niesforna istotka całkowicie utkana z wiatru. Nawet jeśli rozpędzona jakimiś technikami, odrodzi się sama z siebie po kilku fabularnych minutach. Nie posiada ona zdolności mowy jest jednak całkiem dobra w porozumiewaniu się na migi.
PosiadaczMaji Eiji
Zdolności
  • Posiada niesamowity zmysł orientacji w terenie, mogąc odnaleźć prawidłową drogę nawet w największym labiryncie
  • Dysponuje bardzo dobrym zmysłem węchu pozwalającym mu bez problemu zapamiętać i odnaleźć konkretne zapachy nawet z odległości kilku kilometrów
  • Osoba której towarzyszy duszek, obdarzona zostaje specjalizacją w dziedzinie Futonu, na dodatek jego jutsu tego żywiołu w starciu z Katonem nie są traktowane jak by były słabsze.
  • Posiadaczowi duszka, nie zabraknie również nigdy tlenu, nawet jeśli znajdzie się pod wodą nie będzie miał problemu z oddychaniem.
► Pokaż Spoiler | Hex chlorek
— Mowa —
Myśli
#ad82b8
Prowadzone Misje 0/4
ODPOWIEDZ

Wróć do „Shōnin Ōkoku - Królestwo Kupieckie”