To nie tak że miała Midoro za złe czy coś – i w żadnym stopniu nie chciała go urazić swoimi słowami. Po prostu źle poczuła się z faktem, że Amekage się zwrócił do Midoro, a nie do niej… Może nie miała jeszcze zbyt wielu szans, żeby się wykazać na rzecz wioski, ale była przekonana, że ma odpowiednie umiejętności, dzięki którym pokaże, że jest naprawdę warta zaufania. Miała trochę ambicji – co prawda nie mierzyła w bycie bohaterką świata, nie pragnęła zostać najpotężniejszym ninja chodzącym po tym świecie. Jednakże pragnęła po prostu być… zauważona. Celowała w zostanie chuuninem, może nawet i wyżej, kto wie?
– Wybacz, to nie tak że jestem zła na Ciebie czy coś – odpowiedziała, wzdychając, by następnie lekko „rzucić” głową, tak by pozbyć się rudego kosmyka włosów, który opadł jej na oczy. Potem Nana zauważyła jak Midoro wyciąga w jej stronę dłonie. Nie pozwoliła mu ich zabrać. Złapała chłopaka za nadgarstki, przyglądając się tym ustom w jego rękach. – Osobliwe miejsce do posiadania ust. To coś związanego z Twoim klanem? – zapytała. Ot, z ciekawości. Nie musiał odpowiadać jeżeli nie chciał.
Ciężko powiedzieć dlaczego tak nagle jej postawa wobec Midoro się zmieniła – może to przez ten sparing, może przez całą kuriozalną sytuację z Amekage. Może po prostu była zbyt naiwna i dała się szybko mu zwieść? Po prostu coś Nanę tknęło, sprawiło, że poczuła, mogła mu zaufać i powiedzieć nieco więcej o sobie. Aczkolwiek jego spostrzeżenia na temat jej osoby nie były trafne.
– Nie, już się dawno pogodziłam z tym co się stało. Po prostu wiem, że mam trochę do nadrobienia. – Uśmiechnęła się szeroko. Nanie wbrew pozorom było bardzo daleko do zamartwienia się. Raczej była takim pogodnym duchem. – No, ta kulka skradła moje serce jak tylko ją zobaczyłam. Choć jak powiedziałam na początku, czasem to jeszcze głupie i obydwie potrzebujemy sporo treningu. – Nie brzmiała na przybitą, nic z tych rzeczy. Raczej na zdeterminowaną i gotową do działania. Powiedziawszy to sięgnęła po torbę, z której wyjęła woreczek z wyhaftowanym bananem na nim, by wyjąć z niego kilka smaczków, które następnie rzuciła psinie. Tama złapała je w powietrzu bez problemu.