YuYuYu Bizzare Adventure Part I: End World Pilgrims - Chapter II: Lonely Chapel
WydarzenieFabuła B
Post4/?
Słysząc tłumaczenia Yukkuri, Shin westchnął i podrapał się po głowie, widocznie myśląc nad słowami jakich użyć w swojej następnej wypowiedzi.-Słuchaj, nie zawsze w życiu nam wychodzi. Czasem odnosimy porażki. A zadanie które ci zleciłem? Gdybym wiedział jak potoczy się ten dzień, nigdy byś go nie dostała. Jesteś jeszcze dzieciakiem. Być może obdarzonym dość specyficzną dziedziną shinobi, ale nadal dzieciakiem. Który pewnie nawet nie wie za wiele o chakrze.-Westchnął jeszcze raz, zdając sobie sprawę że to mogło... nie zabrzmieć najlepiej.-Dążę do tego że jesteś w wieku kiedy często się popełnia błędy i nie ma w tym nic złego póki wyciągasz z nich wnioski i się uczysz. A Nilah? Nic jej nie będzie. To jedynie drobna niedogodność.-Stwierdził już spokojniej, mając nadzieję że Yukkuri dobrze to odbierze.
No cóż. Było chujowo. Każdy przepraszał, każdy czuł się kapkę winny. No generalnie klasyczna sytuacja w której ludziom było głupio i tak jak by chuj wie co dalej. Na szczęście Yubari oprócz przepraszania, postanowiła rzucić że to wszystko było głupie. I pytanie retoryczne - dlaczego dzieci? Na szczęście, nie każdy był dobry w pytania retoryczne.-Dla siły. Potęgi. Marzeń. Bogactwa. Sławy. Czczych obietnic.-Lathia spojrzała na Yubari odpowiadając jej.-Istnieje wiele sposobów na przekonanie ludzi do oddania i współpracy. Wskrzenie zmarłego dziecka. Garniec ze złotem. Ręka kobiety którą się kocha. Ludzie w większości nie lubią wyzwań. Lubią gdy im się powodzi. Lubią łatwo przeć do przodu przez życie. Więc gdy ktoś wyciąga "Pomocną rękę" i oferuje drogę na skróty... ktoś, kto będzie podejmował za ciebie trudne decyzje i weźmie na siebie twoje trudy i zmartwienia. W takich warunkach, wielu wpada w sidła, zatraca się w nich i jak to mówią "Traci duszę". A dzieci?-Lathia wzruszyła ramionami.-Przede wszystkim z ich punktu widzenia nie ma nic złego w tym co robią. Służba w którą się oddali nie jest zła. Dla nich to kwintesencja dobra. Zwieńczenie ich prostego żywota. Dlaczego więc mieliby trzymać dzieci z dala od nieskończonego dobra ich opiekunów? A jeśli jakieś dziecko umrze, koniec końców czeka je zbawienie. Ha, jak będą wiernie służyć to kto wie, może nawet zostanie wskrzeszone! I chociaż w większości to stek bzdur, gdy już zaczniesz w to wierzysz, gdy w chwili słabości oprzesz się na tych fałszywych słodkich słowach i obietnicach, naprawdę ciężko jest się uwolnić. Tak działa pranie mózgów serwowane przez kulty Yubari. I wcale nie potrzeba do tego prawdziwego demona i cudów. Wystarczą słowa.-Czy ta odpowiedź była komukolwiek potrzebna, cholera wie, ale Lathia powiedziała co wiedziała, odpowiadając na pytanie Hozuki a przy ognisku na chwilę zapanowała cisza.
Ostatecznie i uwaga Yumishiego nie została skomentowana. Gdy powiedział co widział, Nene spojrzała na niego przeciągle a Shin chciał nawet coś powiedzieć, ale dostrzegł jak Nene wzrusza ramionami.-Dotrzemy do Banana no kuni a nasze drogi i tak się rozejdą.-Stwierdziła i wstała od ogniska, udając się na spoczynek. Shin westchnął i podrapał się po głowie i pożegnałwszy się też ruszył. Widział jednak że Yumishi chciał z nim pogadać, więc stanął z boku, czekając aż ten podejdzie i powie co miał do powiedzenia.
No cóż. Było chujowo. Każdy przepraszał, każdy czuł się kapkę winny. No generalnie klasyczna sytuacja w której ludziom było głupio i tak jak by chuj wie co dalej. Na szczęście Yubari oprócz przepraszania, postanowiła rzucić że to wszystko było głupie. I pytanie retoryczne - dlaczego dzieci? Na szczęście, nie każdy był dobry w pytania retoryczne.-Dla siły. Potęgi. Marzeń. Bogactwa. Sławy. Czczych obietnic.-Lathia spojrzała na Yubari odpowiadając jej.-Istnieje wiele sposobów na przekonanie ludzi do oddania i współpracy. Wskrzenie zmarłego dziecka. Garniec ze złotem. Ręka kobiety którą się kocha. Ludzie w większości nie lubią wyzwań. Lubią gdy im się powodzi. Lubią łatwo przeć do przodu przez życie. Więc gdy ktoś wyciąga "Pomocną rękę" i oferuje drogę na skróty... ktoś, kto będzie podejmował za ciebie trudne decyzje i weźmie na siebie twoje trudy i zmartwienia. W takich warunkach, wielu wpada w sidła, zatraca się w nich i jak to mówią "Traci duszę". A dzieci?-Lathia wzruszyła ramionami.-Przede wszystkim z ich punktu widzenia nie ma nic złego w tym co robią. Służba w którą się oddali nie jest zła. Dla nich to kwintesencja dobra. Zwieńczenie ich prostego żywota. Dlaczego więc mieliby trzymać dzieci z dala od nieskończonego dobra ich opiekunów? A jeśli jakieś dziecko umrze, koniec końców czeka je zbawienie. Ha, jak będą wiernie służyć to kto wie, może nawet zostanie wskrzeszone! I chociaż w większości to stek bzdur, gdy już zaczniesz w to wierzysz, gdy w chwili słabości oprzesz się na tych fałszywych słodkich słowach i obietnicach, naprawdę ciężko jest się uwolnić. Tak działa pranie mózgów serwowane przez kulty Yubari. I wcale nie potrzeba do tego prawdziwego demona i cudów. Wystarczą słowa.-Czy ta odpowiedź była komukolwiek potrzebna, cholera wie, ale Lathia powiedziała co wiedziała, odpowiadając na pytanie Hozuki a przy ognisku na chwilę zapanowała cisza.
Ostatecznie i uwaga Yumishiego nie została skomentowana. Gdy powiedział co widział, Nene spojrzała na niego przeciągle a Shin chciał nawet coś powiedzieć, ale dostrzegł jak Nene wzrusza ramionami.-Dotrzemy do Banana no kuni a nasze drogi i tak się rozejdą.-Stwierdziła i wstała od ogniska, udając się na spoczynek. Shin westchnął i podrapał się po głowie i pożegnałwszy się też ruszył. Widział jednak że Yumishi chciał z nim pogadać, więc stanął z boku, czekając aż ten podejdzie i powie co miał do powiedzenia.
NPC