Dla Yoheia ta przeprawa nie była łatwa z jednego prostego powodu – był przyzwyczajony do wygód, do braku konieczności ruszenia palcem w jakiekolwiek czynności. Nie przywykł do wszelkich trudów, jakie większość ludzi w swoim życiu musiała przechodzić. Jednakże wychodził z założenia, że dla swojej Bogini musiał wytrzymać te przeciwności losu, bowiem najwidoczniej Ona sama go na te wszystkie próby wystawiała. Czy to oznaczało, że Kuramitsuha nie narzekał? Oczywiście, że nie. Gdy wchodził butem w jakąś większą kałużę czy błoto, z jego ust wydobywał się jęk niezadowolenia. Niegdyś śnieżnobiałe szaty smoka już przez te wszystkie deszcze, błoto i ogólnie brud stracił dawną świetność, pomimo że starał się o nie dbać i trzymać czystymi – jako swoiste ucieleśnienie Suitonu nie było to jakoś bardzo trudne, a dzięki obecności Asahiran suszenie prania było nieco łatwiejsze.
Tak więc, gdy dotarli do jakiejś cywilizacji i zamiast błotnistej ścieżki był najprawdziwszy w świcie bruk, Yohei nie mógł być bardziej szczęśliwy. To może oznaczało, że przyjdzie im spać w jakiejś gospodzie, a nie gdzieś w lesie? I zjedzą coś, co nie wypali kubków smakowych Kuramitsuhy, bowiem ten nie przepadał za ognistą kuchnią Asy, choć nigdy nie powiedział tego na głos, bo wolał jednak mimo wszystko mieć cokolwiek do jedzenia. Nie był w pozycji do jakiegokolwiek wybrzydzania i chociaż w tej kwestii gryzł się w język, jak chciał ponarzekać.
– Myślisz, że znajdziemy tutaj jakiś zajazd? – zapytał Yohei, spoglądając na swoją towarzyszkę z widoczną nadzieją. Naprawdę marzył o łóżku. Nie musiało być nawet jakoś wybitnie wygodne. Nie potrzebował materaca, w którym by się zatapiał. W sumie to zadowolił się by nawet zwykłym futonem, byle tylko nie była to ziemia.
Wioska nie była zbyt duża, więc z każdą chwilą nadzieja o spanku w jakimś normalniejszym miejscu ulatywała coraz bardziej, zwłaszcza że nic za specjalnie nie przykuwało ich uwagi… a chociaż do czasu, gdy na ich drodze pojawił się wóz. Duży, wypełniony różnymi przedmiotami, mniej bądź bardziej wartościowymi. Zatrzymał się, przyglądając się całemu zaprzęgowi w od góry do dołu oraz wszerz. Przez głowę przeszły mu dwie myśli: że właściciel musiał być ogromnym kleptomanem oraz…
– … jakim cudem te dwie kozy są w stanie to pociągnąć? – zapytał widocznie skonsternowany. Do tego potrzeba było wołu, albo chociaż jakiegoś konia pociągowego. Nie żeby Yohei się jakoś bardzo na tym znał, jednakże wydawało mu się, że takie dwie kózki mogłyby mieć problem ruszeniem tak dużego wozu, na dodatek wypełnionego po brzegi. Nie składał co prawda do sensora pieczęci, ale był ciekawy, czy te kozy rzeczywiście były takie zwyczajne, jak mogłoby się na pierwszy rzut wydawać. Kto wie, może drzemała w nich duża siła?
Chakra6 000
SpecjalizacjeRyūgyū || Suiton
Sensor (Bez pieczęci || Z pieczęcią)2m || 120m
Rzeczy
► Pokaż Spoiler | Atuty
NinjaAtut nabyty
Podstawową zdolnością dla shinobi jest umiejętność cichego poruszania się, a wraz z nią niesamowicie często w parze idzie umiejętność kamuflażu. Posiadacz tego atutu zwyczajnie jest lepiej w stanie się ukryć przed innymi oraz przemieszczać się niemalże bez wydawania jakiegokolwiek dźwięku. Czy to lepiej przykucnie za jakąś zasłoną, czy po prostu bardziej efektywnie będzie poruszał się w cieniu, nie ma to znaczenia. Zwyczajnie, wie jak się ukrywać zarówno podczas poruszania się jak i podczas czekania w miejscu. Tylko osoby o naprawdę wyczulonym zmysłu słuchu byłyby w stanie wyłapać osobę z tym atutem, z racji na to że kiedy chce, to praktycznie każda jego akcja jest bezszelestna - w granicach rozsądku. Dzięki temu idealnie nadaje się do zadań wymagających ciszy i dyskrecji.