Złapać oddech一息つく
PostaciSabataya Tamura
Rozmowa z kapitanem straży portowej dobiegła końca. Choć zdawać by się mogło, że jego pozycja nie czyniła go wysoko ustanowionym żołnierzem, zdawał się posiadać sporo wiedzy, co mogło pozytywnie rzutować. na przyszłe wydarzenia. I jak faktycznie, zawsze istniała szansa, że istnieje alternatywna droga, tak pytanie, czy Jaskółka byłby w stanie ją odnaleźć? Bądź przekonać do siebie wojskowego? Można było się tylko domyślać. Podobnie zresztą w kwestii opieki medycznej, ale tu już się dopytał, chcąc mieć komplet bardziej aktualnych informacji, które oczywiście uzyskał. Ostatecznie podziękował za rozmowę i się spakował.
Toshizō następnie skinął głową, gdy Tamura niejako podsumował ich ustalenia związane z Jinem. Ponownie skinął głową, a widzą, że odchodzą - lekkim ruchem ręki niejako "wygonił" ich z gabinetu. Mikio wstał i ukłonił się po żołnierski, a w oczach mężczyzny pojawił się pewien promyk uznania. Coś, czego Sabataya w swoim przypadku nie dostrzegł, bowiem dość szybko opuścił gabinet, słysząc jedynie za swoimi plecami:
-Oby do zobaczenia. - bo takimi słowami pożegnał go żołnierz.
W drodze Fujiwara bez problemu go dogonił. Zdawał się chcieć coś zagadać, jednak widząc jak białowłosy zajęty jest myślami jedynie wzruszył rękoma i sięgnął po coś do kieszeni. Na moment zdawało się, że jego ręka zamarła, po czym lekkie syknięcie spomiędzy jego ust, zdawało się wyrazić niezadowolenie, gdy cofnął rękę. W ciszy pomiędzy sobą i lekkim zgiełku miasta w środku dnia skierowali się do szpitala, który to znaleźli bez większych problemów. Na samym wejściu znajdowało się niewielkie pomieszczenie, gdzie na prawo była recepcja i pokój oczekiwań, a na lewo - oddział przyjęć. W tamtą stronę się skierował. Widział, że niektórzy ludzie oczekiwali, choć nikt z nich nie wyglądał na obłożnie chorego, a samo okienko - było wolne. To co ciekawe, dostrzegł tam małą dziewczynkę, która układała sobie puzzle gdzieś z tyłu. Pani, która go obsługiwała, spojrzała na niego podejrzliwie i zaczęła mówić.
-Najwcześniej znajdziemy termin za tydz... - jednak nie dane było jej skończyć. Dziewczynka bowiem zostawiła swoją czynność i podskoczyła bliżej.
-Mamuś się nim zajmie! - krzyknęła, a pracownica westchnęła.
-Ale twoja mama skończyła zmianę i prosiła o urlop. Zaraz powinna tu być, a bez niej trochę terminy nam się wydłużają Ei. - powiedziała do niej delikatnym głosem, z lekkim uśmiechem.
-Mnie na pewno posłucha! Proszę! Proszęproszęproszę. - i zrobiła duże oczy i błagalną minę.
-Ech, no dobra. - co spotkało się z głośną reakcją Ei.
-JEJ! - i dziewczynka wręcz biegiem wybiegła zza recepcji i chwyciła Sabatayę za rękę i zaczęła go ciągnąc w głąb korytarza, który znajdował się nieppodal biurka. Pracownica recepcji gestem dłoni zachęciła Tamurę, by się dalej udał.
-Ja tu zostanę i poczekam na swoją kolej. - rzucił rozbawiony lekko Mikio, przyjacielsko popychając Tamurę razem z młodocianą, zanim nie podszedł do recepcji, by samemu przedstawić swój problem.
Zmierzali korytarzem, chyba na jego koniec. Dziewczynka zdawała się promienieć znacznie bardziej, niż kiedy układała puzzle i zadawała chłopakowi całą masę pytań.
-Nigdy cię tu nie widziałam. Mieszkasz w innej części Nagareyamy? Co się stało? Czym się zajmujesz? - cała seria pytań, aż w końcu stanęli przed drzwiami do kantorka lekarskiego, do którego dziewczynka wparowała bez zastanowienia.
W środku znajdowała się białowłosa kobieta, która akurat kończyła uzupełniać papierologię. Lekkie zaciemnienia pod oczami sugerowały, że musiała właśnie skończyć ciężko zmianę i lekko odwróciła wzrok.
-Ei, miałaś zaczekać z Kotoe na recepcji. - upomniała ją, po czym zdziwiona spojrzała na Jaskółkę, jakby się go nie spodziewając.
-Wiem mamuś, ale on chce pomocy! A sama mówiłaś, że rodzina jest najważniejsza! Nazywa się Tamura i jest z naszej rodziny! - mówiła wyraźnie podekscytowana. Jej rodzicielka spojrzała na nią zdziwiona, po czym na Tsubame i uśmiechnęła się lekko przepraszająco i wstała.
-Przepraszam, za moją córkę. Jest trochę podekscytowana, bo niewielu Sabataya spoza Nagareyamy widziała. - przyznała lekko skłaniając się w geście pokuty -Nazywam się Sabataya Makoto i jestem tu lekarzem. Jeśli nie masz nic przeciwko, usiądź. - powiedziała i z lekkim uśmiechem wskazała na kanapę w pokoju, samej siadając na krześle nieopodal i biorąc córeczkę na nogi. -Więc? Co ci dolega? - zapytała.
Jeśli Tamura by nic nie powiedział, to córeczka lekarki by powiedziała to, co usłyszała na recepcji.
-Chcesz mi pomóc? - zapytała swojej latorośli, na co ta skinęłaby głową i podałaby jej swoją lewą rękę. Razem złożyliby pieczęci do dobrze znanej medykowi techniki - Bunseki no Jutsu, a oczy pani doktor zalśniłyby szkarłatem, sugerując aktywację Tsūjitegana. Przeprowadziłaby krótką analizę na Sabatayi i ostatecznie westchnęła.
-Co jest mamuś? - zapytała lekko zdołowana tą reakcją swojej rodzicielki?
-Dlaczego nie pobawisz się jeszcze chwilę na recepcji? Zaraz przyjdziemy. Dorośli muszą porozmawiać. - po czym pocałowałaby ją w główkę. Ei z naburmuszoną miną wstała i obrażona wyszła. -No, kolorowo nie jest, ale zapewne sam to wiesz. Chyba za dużo paliłeś. - stwierdziła oczywistość, biorąc głęboki wdech. -Jakie więc masz oczekiwania? - zapytała w końcu, czekając na odpowiedź. W międzyczasie jednak, z lekkim, pocieszającym uśmiechem zapytałaby -Ty zapewne razem z resztą udałeś się na kontynent, co? - chyba też była trochę ciekawa, ale zdecydowanie bardziej taktowna niż jej córka.
NPCChō
NPCJūzō - Kapitan Szybującego Dorsza
NPCAiki - Kucharz Szybującego Dorsza
NPCUryū - Shinobi Szybującego Dorsza
NPCIppei - Lekarz Szybującego Dorsza
NPCNanao - Nawigator Szybującego Dorsza
NPCBunzō - Majtek Szybującego Dorsza
NPCGiichi - Majtek Szybującego Dorsza
NPCMizuki Kazuki - Pojmany napastnik
NPCToshizō
NPCEi
NPCMakoto
Stan postaci
Oryginał - blizna po ugryzieniu na wysokości prawej łydki
Info od MG
Zapraszam tutaj