WydarzenieFabuła rangi C
Post43/?
Kiki Part
Istniała taka taktyczka, jaka mówiła, że jak z czymś człowiek się nie zgadza, to najlepiej to, dla przykładu, zanegować. Niektórzy mogliby uważać, że wypadałoby mieć do tego jakieś argumenty, informacje wyciągnięte prosto z IDD, czy inne wykresy. Otóż: nie. Dowiedli tego jako jedni z pierwszych ludzie, którzy uznali, że fajnie byłoby, jakby planeta była płaskim dyskiem, a nie, jak co poniektórzy matematyce zaczęli liczyć względem cienia brzozy czy innego cisu, kulą. Można pokusić się o stwierdzenie, że decyzja Kiki zakrawała o klasyczny, naukowy wybieg. Były przyjaciółkami. Kropka. Tak zadecydowała, zaś na oburzenie dziewczyny, Ruka, spojrzała na nią zaskoczona. No bo jak to... tak? Chyba jednak nie? No ale... tak? Ojej.
-
Um... H-Hai. Gomene, Kiki-san...?
Nagle przeprosiła jakby niepewna, czy jej odpowiedź w jakiś sposób białogłowej zwyczajnie nie uraziła. Co poniektórzy mogliby jednak stwierdzić, że jej odpowiedź była dla Ruki na tyle nietypowa i nieprzewidziana, że chyba sama nie była do końca pewna, co ma jej na to odpowiedzieć i nawet jej przeprosiny rzuciła tak, jakby pojęcia nie miała, czy to właśnie na nie miejsce. Inna sprawa, że w międzyczasie musiała jeszcze przetrawić fakt, że właśnie stała się oficjalnie przyjaciółką Yasu-chan. Ciekawie, czy Yasu o tym wiedziała...
No a skoro już o Yasu-chan mowa, odpowiedź Uzumaki wystarczyła dziewczynie, by ta zagrała jeszcze ostatnie 2-3 nuty po czym zeskoczyła z gałęzi. Od razu też pomknęła - z dłońmi splecionymi za sobą i przeskakując pomiędzy korzeniami wystającymi z ziemi niczym sarenka. Definitywnie można by przysiądź, że w lesie czuła się jak u siebie. Co jakiś czas zatrzymywała się jednak, dając nadgonić Kiki, jaka zdecydowanie nie miała nóżek przystosowanych do aż takich terenów.
Yoru Part + Kiki
Niebieska zdecydowanie siedziała nastawiona na walkę. Jakby rzeczywiście w głowie miała zakodowane, że ma pokonać Rukę i koniec, to też kiedy Yoru jednak sobie nie poszedł jak podejrzewała, a rzucił coś o "wrogu, który zaprzestał walki", uniosła zupełnie zbita z tropu wzrok i raz jeszcze zerknęła na pole walki.
-
Zaprzesta... huh?
Rzuciła niepewnie, zaś jej paluszki zwolniły, nie wybijając już wcale aż tak szybkiej melodii jak jeszcze niedawno. Zerkała co chwilę na Yoru chyba nie bardzo początkowo rozumiejąc, co jej "chwilowy pomagier-gemerał" mówił. Coś o jakiejś towarzyszce, coś o emocjach. Nie mniej zdawała się także być postawiona przed faktem, jakiemu ciężko zaprzeczyć: bicie w wiewiórki, które definitywnie nie bardzo atakowały, mogło średnio wpisywać się w definicję bitwy. No i flet znowu nie grał. Chyba już od dłuższego czasu, nie licząc kilku pojedynczych dźwięków, jakie zdawały się pozornie nic nie zmieniać.
-
Nie jestem do końca pewna, alee... Spróbujmy, w takim razie.
Stwierdziła spokojnie, patrząc jeszcze na pole walki jakby wyczekując nagłej zmiany, jaka kazałaby jej jednak dalej walczyć, jednak... Ostatecznie zagrała sama kilka krótkich dźwięków sprawiając, że szczurki również wycofały się na swoje pozycje. Wstała też z kamienia, zerkając na Yoru i idąc przodem w kierunku, gdzie można było się spodziewać, była Ruka.
Na dobrą sprawę sprawiało to, że Yoru cofał się do miejsca, gdzie rozdzielili się z Kiki, jednak w połowie drogi do ów punktu oboje mogli zobaczyć dwie białowłose dziewczyny. Jedną z nich była Kiki. Druga zaś, dziewczę o zielonych oczach, białym, puchatym ogonie oraz wystających uszach szła tuż przed nią, praktycznie przeskakując sobie pomiędzy korzeniami, jak gdyby skakała z jednej płyty chodnikowej na drugą.
-
Ruka-chan i... Ruka-chan?
Zapytała niepewnie, nim te jeszcze dobrze podeszły. Zdecydowanie zdawała się skołowana faktem, że właśnie ku niej zmierzają teoretycznie podobne do siebie dziewczyny. Jakby zignorować ubiór i wszystko inne po za włosami. Ruka tymczasem pomachała z daleka dziewczynie, zatrzymując się co jakiś czas, by Kiki ją dogoniła. Gdy zaś zjawiła się te kilka kroków od nich, skłoniła się grzecznie, głównie przed samurajem.
-
Yoru-san, jak mniemam. - zaczęła, najwidoczniej wiedząc, z kim rozmawia. Przynajmniej z imienia. -
Moję imię: Ruka. Dziękuję za zajęcie się Yasu-chan. Wraz z Kiki-san myślę, że doszłyśmy do w miarę zadowalającego rozwiązania całego problemu, jaki podejrzewam, że jest wam nie na rękę. Głównie ze względu na miecz w moim posiadaniu.
Stwierdziła spokojnie, na co Yasu zdecydowanie ożywiła się. Przytuliła nawet do siebie swoją lirę korbkową, patrząc na Rukę z błyszczącymi jak 5 ryo oczami.
-
Ruka-chaan! Pomożesz mi jednak? Pomożesz...?
Zaczęła dopytywać radośnie, na co Ruka kiwnęła głową i uniosła dłoń, dając znak dziewczynie, by na razie przestała cokolwiek robi. A obecnie tak jakby trochę krzyczała, pewnie niepotrzebnie.
-
Oddasz mi amulet. A ja zaprowadzę ciebie, gdzie chcesz. Wraz z eskortą pod postacią Kiki-san oraz Yoru-san. Pana przyjaciółka już się zgodziła. Rozumiem, że nie będzie to problemem?
-
Oh, nie trzeba! Poradzę sobie sa-
Nagle przerwała, ponownie widząc ruch Ruki oraz wyraz jej twarzy, jaki zdawał się wyrażać coś pomiędzy zmęczeniem, a niepocieszeniem. Jej zielone oczy były jednak głównie wlepione w samuraja, oczekując najwidoczniej jego odpowiedzi w kwestii całego tego planu, z jakim przyszła wraz z Uzumaki.
NPC