Nowi, starzy przyjaciele
(新しくて昔からの友人)
Sabataya Tamura
Drobna rzecz, a cieszy. Zresztą, nie było się czemu dziwić. Po wielu kłopotach, jakie wynikły tak naprawdę z powojenną sytuacją, niezbyt prospołecznym zachowaniem Mikio w Hikōwan, spotkaniem dość silnego osobnika i tym podobnymi, wreszcie na horyzoncie jawiła im się ich ojczyzna. Szybko jednak Fujiwara ostudził zapał medyka.
-Na razie to trasa na wybrzeże. Czy znajdziemy statek oraz czy nas na niego wezmą to inna kwestia. - upomniał tylko Tamurę po tym jak zabrał sprzed swojej twarzy dłoń, którą zasłaniał się podczas kaszlu. Wysłuchał też uważnie tego, co dowiedział się Sabataya oraz planów, jakie Nomikomu miał na ten dzień i tylko skinął głową.
-Ja zwyczajnie poczekam gdzieś na nabrzeżu raczej. Kto jak kto, ale w razie czego ty mnie znajdziesz. - dodał jeszcze, a w jego głosie czuć było swego rodzaju ulgę. Może tego nie pokazywał, ale faktycznie cieszył się, że byli krok bliżej Mizu no Kuni aniżeli kilka dni temu.
Lekko uśmiechnął się na zaczepkę białowłosego.
-Przezorny zawsze ubezpieczony. - proste prawidło, a jak często prawdziwe, po chwili jednak na jego twarzy wymalowała się konsternacja.
-No serio. Alkoholik nie może już sobie alkoholu kupić? - odparł jakby było to coś dziwnego lub sam ten proces w tym wypadku był zgoła inny niż zazwyczaj, czym mógłby spowodować jakieś dodatkowe pytania ze strony Jaskółki. Choć może to była tylko gra dawnego Iwijczyka, by pożartować sobie z biednego nałogowca? To wiedział już tylko on sam.
Głośniejsze pytanie rzucone w eter zdawało się początkowo nie uzyskać jakiejś większej uwagi. Kilka ludzi obróciło głowę, jednak z tobołami nikt do nich nie podszedł. Ale już gdy ktoś wracał na barkę to około czterdziestoletni mężczyzna, z lekko siwiejącymi miejscami włosami na głowie i brodzie podszedł do duetu.
-Jeśli szukasz roboty, to możesz pomóc przy rozładowywaniu barek. Nie jest to wiele, ale przynajmniej uczciwa praca. Tylko zagadaj wpierw z kierownikiem, byś nie pracował na marno. - powiedział spokojnie, wskazując przy okazji osobę, o której wspominał. Był to dość smukły mężczyzna, z odzieniem w trochę lepszym stanie od reszty osób. Zdawał się być zbudowany dość filigranowo, co mogło być przyczyną, dlaczego nie pomagał w rozładunku.