Nowi, starzy przyjaciele
(新しくて昔からの友人)
Sabataya Tamura
Trio kierowało się zgodnie z wcześniej ustalonym planem. Nie czując na sobie uważnego wzroku członka jednego z Dwunastu mogli sobie nawet pozwolić na trochę luzu, czy też właśnie bardziej spokojnej dyskusji. A pierwszym punktem były oczywiście dyskusje o drodze do Mizu no Kuni. Mikio, choć zdawał się, że chce coś powiedzieć zaraz po tym, jak Tamura się odezwał, pozwolił jednak najpierw mu dokończyć swoją wypowiedź.
-Też nie mówię, że musimy kraść łódź. Choć wątpię, by był ktoś skłonny po prostu nas przetransportować do Kraju Wody. Nie w jego obecnej sytuacji. - wyjaśnił sięgając po piersiówkę. Szybko jednak cofnął rękę, domyślając się jak daremny jest to ruch.
-Tylko musimy jasno określić cel. Czy chcesz pomagać z nadzieją, że ludzie się domyślą, czy jak? - dopytywał dalej drążąc temat, który najwidoczniej był bardzo bliski jego sercu. Co zresztą dało się dostrzec w jego chęci pomocy Sabatayi w odbudowie Ukrytej Mgły. Zresztą on sam nie wydawał się być zbyt skłonny do... ofensywnej i siłowej próby dostania się na tereny dawnego Kirigakure byle szybciej. Choć może nie chciał teraz tego pokazywać? Nie na trzeźwo? To też była jakaś opcja. Zresztą, sam Mikio także nie drążył dalej tematu odbudowy wioski. Póki mieli wspólny cel to zawsze lepiej mieć kogoś, komu można powierzyć obserwację pleców, prawda?
Westchnięcie. To był odgłos, który Fujiwara wydał na stwierdzenie naszego "lekarza chirurgii". By się wręcz chciało powiedzieć, że dla niego ta odpowiedź wyminęła sens tak daleko, jakby się grało w rzutki, ale plecami do tarczy. Z drugiej strony była to wina pijaka, który najwyraźniej nie doprecyzował tego tematu i podrapał się po głowie, zapewne zastanawiając się jak dalej ugryźć ten temat. Przynajmniej Nomikomu miał czas by zbadać teren przed nimi. I choć nic im nie groziło, nikt ich nie śledził, ani się na nich nie czaił, to jak wiemy... ostatnia wojna dość sporo zmieniła. Choć lasy Kraju Ognia stanowiły sporą część jego krajobrazu, pas przygraniczny, zwłaszcza przy trasach został wykarczowany do zera, a przy samej trasie ustawiono posterunki. Kilku strażników oczywiście było, najwidoczniej znudzonych staniem, ale nie zdawali się też przesadnie pojedynczych przechodniów sprawdzać przy przekraczaniu granic. Jednak wciąż - obserwowali gościniec, a wycięte pola nie zapewniały ochrony drzew by się przekraść. A grupa nie wiedziała, czy jednak strażnik garnizonu nie wysłał już za nimi listu gończego.
-Dobra, to inaczej. - w końcu odezwał się Mikio.
-Amegakure nie zawsze było potęgą. Było na skraju Hi no Kuni, Tsuchi no Kuni i Kaze no Kuni. Jakakolwiek wojna jest najlepsza toczona na cudzym terenie. I Ame no Kuni przez lata obrywało. Dopiero ostatnio stało się jedną z większych potęg. - krótka lekcja historii, chociaż ile pijak faktycznie mówił prawdziwych wydarzeń, a ile to było pogłoski i legendy z zamierzchłych czasów można się było tylko domyślać.
-Jednak nawet wtedy podobno Amegakure wydało na świat shinobi, którego potęga mogła, a nawet podobno przewyższała tamtych Kage, przez co, choć kraj zniszczony był wojną, to pozostałe nacje się zeń wycofały. - kolejna historia, jednak nadal... jaki to miało związek z przeszczepami?
-Jedną z rzeczy, które z tamtych czasów przetrwały była pogłoska, jakoby posiadał on w sobie geny salamandry, co dało mu nadludzkie zdolności nie tylko przez jego mistrzostwo w samej chakrze, ale także odzwierzęce zdolności. - wyjaśniał dalej, będąc spokojniejszy po słowach Chō i zapewne też Tamury, że nikogo nie ma w pobliżu.
-Zanim Kirigakure zostało zniszczone, podjęto kilka prób odwzorowania tego fenomenu. Niektórzy nie przeżyli, inni przypominali bardziej zmutowanych osobników, ale kilka osób zdawało się w ogóle nie zmienić. A faktycznie zyskali część zdolności zwierząt, których geny zostały im wszczepione. Ja jestem jedną z tych osób. Jedyny minus jest taki, że w nocy wydaję taki, a nie inny odgłos. - ot i cała historyja.
-Czekaj, czekaj, czekaj! - zapiszczał ślimaczek.
-Że jesteś pół człowiek, pół salamandra?
-Nie. Przez klimat i wygląd Mizu no Kuni, nasi naukowcy skupiali się raczej na zwierzętach wodnych.
-Jesteś śledzikiem? - kontynuował ślimaczek.
-Bo pasuję do wódki? - warknął trochę wkurzony Fujiwara, choć patrząc po piskliwym chichocie mięczaka ta kwestia wyjątkowo go rozbawiła.
-Tak czy inaczej, moje ciało zachowuje się i reaguje trochę inaczej niż normalne ciała, do których jesteś przyzwyczajony Tamura.