Z jednej strony, kazanie Setsunie zostać w obozie i nie przemęczanie się w oczach Yumishiego miało swoisty sens. Jednocześnie, ufał też na tyle cyrkowcom, że Azuyą by się zaopiekowali, a jednocześnie – w kupie siła i grupa ludzi zapewne lepiej byłaby w stanie ją ochronić, niż ich trójka, bo od Setsuny zdecydowanie tego nie powinni wymagać, bowiem ona też była kimś, o kogo trzeba było się trzeba troszczyć. Dlatego też w pierwszej kolejności postanowił zgodzić się z Yukkuri, żeby ta została w obozie, jednakże swoiste pięć groszy dorzuciła również i Yūbari, gdzie… rzeczywiście to miało sens. Zastanawiając się nad tym, co powinni zrobić, postanowił najpierw odpowiedzieć Yubce na nurtujące ją pytanie.
– To taka specjalna zdolność moich oczu, która pozwala spoglądać na parę kilometrów w dal – wyjaśnił, nie mając pewności czy dziewczyna była oznajmiona ze słowem Dōjutsu, więc spróbował opisać to w trochę bardziej zrozumiały dla normalnego człowieka sposób. Pozostawała jeszcze kwestia Setsuny i Azuyi, co z tym zrobić. Sabataya westchnął trochę ciężej, najpierw spoglądając w niebo, a dopiero potem na Hōzuki. – Masz rację. I lepiej by było, gdyby Azuya z Setsuną – san same po mieście nie krążyłu, próbując nas znaleźć. – To zdecydowanie byłoby niebezpieczne, jednocześnie pewnie ktoś z trupy by im towarzyszył, w ten sposób zmniejszając ilość rąk do pracy i potencjalnej ochrony. – Myślę, że możemy pójść w piątkę. Tylko proszę, Setsuna – san, jeśli będzie coś się działo i będziesz potrzebować odpoczynku to nam powiedz, dobrze? – zapytał, spoglądając na kobietę dosyć zmartwionym. Wizja ciągnięcia Seikai przez miasto naprawdę mu się nie podobała i najlepiej by było, gdyby została w obozie, ale… nie miał techniki żadnej, która pozwoliłaby mu od razu doktora przetransportować do kobiety, a gdyby rzeczywiście coś się jej stało, to ich grupa poszukiwawcza będzie najbliżej odnalezienia lekarza, który będzie mógł jej pomóc. – Azu – chan, Twoje zadanie pozostaje bez zmian. – odparł do swojej przybranej córki, posyłając dziewczynce delikatny uśmiech.
Jeśli to byłoby wszystko i postanowili więc wyruszyć, Yumishi poprawił cały swój ekwipunek, tak żeby miał wszystko na miejscu, a następnie odpalić Tsūjitegana w wizji dalekosiężnej, tak by „zeskanować” teren w poszukiwaniu… sam nie był pewien czego? Może jakiejś lecznicy, sklepu zielarskiego. Ewentualnie może jakiś strażników czy gwardzistów, którzy mogliby udzielić im informacji? Tego typu ludzie zwykle orientowali się w mieście… a chociaż w swoim rejonie. Cokolwiek by nie zobaczył, to
podzielił się tą informacją ze swoimi towarzyszami.
– Yukkuri, Yūbari pójdźcie przodem, ja będę szedł tuż za wami i Setsuną – san oraz Azu – odparł. W ten sposób będzie mieć wszystkich na oku… a jak już o tym mowa, to zerknął w kierunku Sekai, chcąc… spróbować zrozumieć jej siły życiowe, pamiętając że te ostatnimi razy zachowywały się wybitnie dziwnie i chciał sprawdzić, jak wyglądało to teraz.