Prawdę mówiąc, przymrożona strzała i ciało była jeszcze teraz bardziej nieprzyjemnością niż źródłem męki, jednak zbliżała się chwila, kiedy adrenalina wyparuje, a nawet zmrożone połączenia nerwowe zaczną szaleć z powodu kawałka drewna wbitego w bok Yukiego. Z drugiej jednak strony, wyjątkowo urocza była troska towarzyszy o jego zdrowie, choć powinni mieć teraz inne priorytety.
- Oby już niedługo - odpowiedział do Deku z cieniem wymuszonego uśmiechu na ustach, po czym wyszedł zza swojej ściany i ustawił się obok swoich towarzyszy, lewą dłonią wciąż trzymając się za brzuch i poświęcając parę zerknięć monitorowi, na którym wciąż widniał mężczyzna w okularach - a raczej starał się widnieć, bo urządzenie było w stanie słabszym nawet od Keizo.
- Oby już niedługo - odpowiedział do Deku z cieniem wymuszonego uśmiechu na ustach, po czym wyszedł zza swojej ściany i ustawił się obok swoich towarzyszy, lewą dłonią wciąż trzymając się za brzuch i poświęcając parę zerknięć monitorowi, na którym wciąż widniał mężczyzna w okularach - a raczej starał się widnieć, bo urządzenie było w stanie słabszym nawet od Keizo.
Tak jak poprzednio, pozostała trójka shinobi wzięła na siebie ciężar rozmowy z wyraźnie szalonym mężczyzną. Czymże jednak było szaleństwo - Yuki był pewien, że wielu ninja popełniało o wiele gorsze uczynki niż zabicie czterech osób w celu zdobycia ich części ciała czy wyeliminowania po prostu potencjalnych zagrożeń. Gdyby jednak to było jego celem, to mógłby się w sumie nieco bardziej postarać i zamiast bombek dymnych wpuścić im do środka jakiś trujący gaz - Keizo był więc już prawie pewien, że mężczyzna w kitlu miał jakieś inne, skrzywione motywacje.