Ramen... tak. To jest to. Skoro Ginro gotuje, to oczywistym jest zamówić ramen. Z tym, że kelnerka przyjmująca jej zamówienie zdecydowanie widziała w nim pewien problem, a mianowicie: brak ramienu. Rzecz jasna Wakuri to szczególnie nie przeszkadzało, bowiem ostatecznie na jedzeniu jej teraz bardzo nie zależało. Co więcej, rzeczywiście przyciągnęła uwagę Ginro,. Pełen sukces, można by rzec. Uśmiechnęła się nawet szerzej widząc, jak ten zostawia swoją dotychczasową pracę ruszając w jej stronę, jednak szybko na twarzy dziewczyny wdarła się konsternacja, kiedy tylko ten zatrzymał się nagle. Widząc go z rozłożonymi ramionami nie była pewna, co dalej. Powinna ona go przytulić? Chyba... Chyba nie. W zasadzie, jakby tak pomyśleć, to zdawał się niezadowolony. Niezadowolony na jej widok. No tak. Nic... nic nowego, tak? Nawet Ginro. Uhh... Niedobrze. Bardzo niedobrze. To, co jednak powiedział. To zadane pytanie, które do tej pory nie zadał nikt pomiędzy rzucanymi jej, nieprzychylnymi spojrzeniami sprawiło, że jej oczy otworzyły się szerzej. Jakby te proste kilka słów stanowiły potwierdzenie, że jednak coś BYŁO nie tak. Jej przypuszczenia nie były chybione. Nie zdążyła jednak nic powiedzieć, kiedy to ostatecznie przyciągnął ją do siebie, co było jeszcze dziwniejsze. Nie dlatego, że nie spodziewała się podobnego ruchu po Uzumakim, jednak do tej pory jedyne, co otrzymała od wszystkich posyłających jej nieprzyjemne spojrzenie, to najwyżej jakieś próby "bycia miłym". Nie liczyła na nic więcej aż do teraz, kiedy rzeczywiście to "więcej" dostała. Nie myśląc wiele zaplotła ręce wokół Ginro. przytulając go i opierając o niego głowę.
Nie sprawiało to co prawda, że zachowanie rudzielca było dużo mniej martwiące. Uniosła jednak delikatnie kącik ust, obserwując go z dozą zdrowego zaciekawienia. Zdecydowanie zdawał się czegoś szukać przyglądając się dziewczynie, jednak o nic nie pytała. Nic też w zasadzie nie mówiła, dopóki nie zajęła miejsca przy jednym ze wskazanych stolików, gdzie też uśmiechnęła się niezręcznie słysząc o Kuracie.
-
Spokojnie, Kurata jest absolutnie bez winy.
Zauważyła, po czym jej wzrok uciekł na wolne krzesełko stojące po prawo. Przez moment zdawała się słuchać czegoś z uwagą, po czym ponownie uśmiechnęła się, wykonując przy tym dość nieokreślone machnięcie ręką.
-
Tak tak, ja wiem. I tak zamierzałam mu wszystko powiedzieć, tylko... wiesz, nie wiem, czy dam radę ze wszystkim teraz. To były naprawdę męczące dwa dni. Do tego dość... zwariowane, nie sądzisz?
Rzuciła do Kurarty, jaki to zdawał się częściowo siedzieć na krześle obok, częściowo leżeć na blacie stołu. Dodatkowo jego macki zdawały się układać tak, jakby podtrzymywał na nich częściowo swój najeżony zębiskami otwór gębowy skierowany ku dziewczynie. Na jej odpowiedź zaś machnął jeszcze inną macką, z całkiem sporą jak na siebie werwą, niż wydobył z siebie jakiś kolejny, nieartykułowany pomruk, który chyba w jego języku było zwyczajnym westchnięciem.
-
W każdym razie - odwróciła się z powrotem ku Ginro, z dłońmi ułożonymi pod blatem na własnych kolanach -
miasto uratowane. Co prawda zostało jeszcze kilka Cieni, jednak pozostawiliśmy je pod opieką specjalistki. Zanim jednak opowiem, co się stało, muszę zadać jedno pytanie: co masz na myśli mówiąc "inna"?
Wbiła w niego swoje uważne spojrzenie okraszone delikatnym uśmiechem. Cokolwiek go trapiło, mogło być przełomową informacją. Do tej pory zachowanie innych mogła tłumaczyć na różne sposoby: urazą do niej, może wyglądem, może tym, że pod sam koniec trzymała się bardziej z Narą... No i była jeszcze cała ta kwestia z wracaniem jej do żywych, jaką mogła uznać za winną każdej jednej dziwnej rzeczy dziejącej się z nią bądź wokół niej. Czy jednak odpowiadała i za to? Coś jej mówiło, że szansa na to jest właśnie dużo większa, niż do tej pory.
-
Chociaż może jednak wyjaśnię. Przynajmniej część rzeczy. - stwierdziła nagle, ponownie uśmiechając się nieco niezręcznie. Zdecydowanie nie chciała nagle zamieniać pierwszych minut po powrocie z Podziemi w przesłuchanie zwłaszcza, że jej pytanie mogło być odebrane... no, różnie. Definitywnie jednak nie padło ono dlatego, jakoby poczuła się urażona jego uwagą. -
Przede wszystkim: nie wszystko poszło zgodnie z planem. - ups. No, ale taka prawda. Nawet na jej twarzy pojawił się bardziej poważny wyraz twarzy, jednak nic ponad to, czego można byłoby się spodziewać po Kuramie. -
Co prawda znalazłam się w dość sporych kłopotach, jednak jedna z osób była zdolna mi pomóc. Nie mniej, była to pomoc dość... niestandardowa. Nie wiem, ile mogę mówić publicznie, więc pozwól, że szczegółami podzielę się w bardziej ustronnym miejscu, dobrze? - uśmiechnęła się ponownie, jednak zaraz po tym chrząknęła. -
W każdym razie, od tamtego momentu dzieją się dość dziwne rzeczy. Rzeczy, które nieco ciężko wyjaśnić czy wytłumaczyć inaczej, jak wskazując na ów pomoc, jaką otrzymałam. Definitywnie ludzie patrzą na mnie inaczej, niż wcześniej, jednak czy jest to kolejna "dziwna" rzecz: ciężko mi powiedzieć. W zasadzie chyba jesteś pierwszą osobą, którą mogę o to zapytać.
Tak to wyglądało. Proste pytanie, bez żadnych pułapek czy haczyków, na które serio spodziewała się szczerej odpowiedzi. Jakakolwiek by ona nie była. Koniec końców skoro nawet Ginro czuł, że coś jest "nie tak", to zdecydowanie można było wykreślić jako powód "bycie Wakuri" czu ,,cokolwiek, co zrobiła Wakuri", co było całkiem ciężkie w poprzednich przypadkach.
-
O, a właśnie. Skoro już wspomniałam o ustronnym miejscu. Nie wiesz może, czy dalej będziemy w stanie nocować w szpitalu? Zebrało się tam sporo rannych i zaczęłam się zastanawiać, czy nie będziemy potrzebować innego miejsca. W razie czego myślę, że Sakamoto-san nie powinien mieć z tym problemu... chyba. Ma taką ogromną rezydencję blisko pałacu. Bardzo ładna.
Kiwnęła głową z uznaniem, dobrze pamiętając moment, kiedy po raz pierwszy do niej wkroczyli. Im dłużej jednak mówiła i opowiadała, tym bardziej widać było zmęczenie po Wakuri. Zarówno fakt, jak z pewnym trudem utrzymywała prosto głowę czy otwarte powieki prócz tych momentów, kiedy coś nagle wzbudziło jej zainteresowanie nieco bardziej. Czemu jednak się dziwić, kiedy może z godzinę czy dwie temu jeszcze wykrwawiała się na kamiennej posadce? Może nie była żadnym istotnym bohaterem tej całej historii, ale faktyczna kąpiel i drzemka to z pewnością minimum, jakie jej się po tym wszystkim należało.