Wszystko za miecz
WydarzenieFabuła rangi C
UczestnikUzumaki Kiki | Yoru
Post15/?
No nie pomagał. Kurczę no, jaki niedokładny człowiek z tego woźnicy. Taki... Taki... On chyba nie miał zbyt dużo doświadczenia w zlecaniu rzeczy. Albo może rozmowie. No definitywnie wyrażał się w sposób, w jaki Kiki nie bardzo wiedziała, na czym stoi i co ma z tym zrobić. No bo jak duże były te wiewiórkoszczury? Jak byki? Czy po prostu duże, tak? Podsumowanie dziewczyny powinno idealnie zobrazować, o jakie dookreślenie jej chodziło, jednak w pierwszej kolejności wywołało sporą konsternację na twarzy zleceniodawcy, patrząc przez chwilę na Yoru wzrokiem typu "ty jej to wyjaśnisz czy ja?". Nie mniej zdawał się ostatecznie zostawiać kwestię byków w pokoju jej Siostry, zbywając ją machnięciem ręki.
- Duże. Chodzi o "duże". - wyjaśnił spokojnie, jednak widać było, że to był spokój okupiony wielką siłą woli. Zwłaszcza, że tą zdecydowanie intrygowało to, czym szczurowiewiórki mogą ścinać plandekę. Szczurowiewiórka dzierżąca katanę zdecydowanie mogła brzmieć nie tylko jak nietypowy, ale również niebezpieczny przeciwnik.
- No nie wiem, zębami? Pazurami chyba nie, bo to grube, ale chuj je wie.
Zdawał się nie być pewien. Trochę jak osoba, która wie, co się stało. Wie, kto to zrobił. Może nawet widział sprawcę. Ale jak to zrobił? No cholera wiedziała. Trochę jak zobaczenie, że złodziej ucieka wybitym oknem, ale tak trochę ciężko powiedzieć, czym je wybił. Czy było to ważne? Pewnie nie. Dla niego nie. Ważne było miecz odzyskać.
Maniwa była... Maniwą. Tak. I to zdecydowanie źle wróżyło Kiki, jaka nie szczególnie lubiła podejście dziewczyny do jej osoby. A to dlatego, że podchodziła za blisko, zdecydowanie ignorując fakt, że nie jest to mile widziane. Nie mniej widząc chowającą się Uzumaki, jej uśmiech jedynie powiększył się, by ostatecznie zanieść się śmiechem. Wyjaśnienie dziewczyny sprawiło, że nawet lekko się zgięła chwytając się za brzuch, nim zwróciła się do woźnicy.
- O, o! Słuchaj, to o tobie! - wyrzuciła z siebie z trudem, wskazując na niego palcem. W tym wszystkim nawet zdawała się zignorować mądry komentarz samuraja, bardziej skupiona na fenomenalnym wykładzie jego towarzyszki. Ten zaś nie wiedział, czy patrząc zirytowany na jedną białowłosą, czy drugą białowłosą. Ostatecznie jednak, możliwe że z czystego przyzwyczajenia, jego wzrok głównie skierowany był ku jego znajomej. Z drugiej strony nie bardzo miał większe wyjście biorąc pod uwagę, że w którymś momencie rozmowa pomiędzy nim, Kiki i Yoru, zamieniła się w rozmowę pomiędzy nim, a Maniwą, z gościnnie występującymi Kiki i Yoru. Szczególnie, że ta pierwsza zdawała się nawet dobrze bawić, rzucając swoją uwagą. Dziewczyna na moment zatrzymała się, otwierając szerzej oczy.
- Martwię...? - zapytała, jakby nie bardzo rozumiejąc, o czym mówi Uzumaki. Martwiła się? Mrugnęła kilka razy, nim znowu zaniosła się śmiechem. Co najmniej, jak gdyby ta opowiedziała jakiś naprawdę dobry dowcip, przy którym potrzebowała chwili, by go zrozumieć. - Widzisz!? Ja tu się o ciebie.. m-martwię, hahahaha! - stała praktycznie schylona, próbując złapać oddech, podczas gdy w zasadzie jedynie dobrze słyszalnym dźwiękiem w okolicy okazał się śmiech dziewczyny. Nawet ninja w bramie spojrzeli w ich kierunku nie bardzo wiedząc, co się dzieje, jednak ostatecznie machnęli ręką.
- Ta, martwi. Pierdole takie martwienie się. Tak się martwi, że nie zdziwiłbym się, jakby wylała na mnie kubeł wrzątku...
Zaczął zrzędzić pod nosem czekając, aż ta w końcu opanuje się jakkolwiek. Chociaż z drugiej strony dało się wyczuć, że chwila więcej i równie dobrze z chęcią zostawiłby ją pod bramą. Nie, żeby planował ją zabierać i tak. Nie... początkowo. Kiedy bowiem Kiki rzuciła swoją propozycją, stały się dwie rzeczy. Woźnica znowu spojrzał na nią skonsternowany, jakby miał już pytać, co to za durny pomysł. Ale nie zapytał. Maniwa tymczasem praktycznie od razu zamilkła, kierując wzrok ku Kiki. Nie była pewna, co właśnie powiedziała, ale coś w środku niej mówiło jej, że chyba nic dobrego.
- A wiesz co...? To doskonały pomysł. Maniwa, pakuj się na wóz.
Stwierdził, wskazując dziewczynie swój środek transportu. Ta momentalnie pobladła, wyprostowała się i postąpiła kilka kroków w tył.
- O nie. Nie chcę. Nie ma szans. Nie jadę. Tego brakuje, żeby--
- Ja się nie pytam, czy ty chcesz, tylko wsiadaj na wóz.
- Nie chcę.
Zapierała się dalej, robiąc kolejny kroczek czy dwa. Woźnica tymczasem wziął głębszy wdech. Bardzo głębszy wdech. To był ten rodzaj brania wdechu który sugerował, że był on kluczowy, by nie dokonać w najbliższym czasie jakiegoś przestępstwa.
- Posłuchaj mnie. Ale posłuchaj mnie uważnie... - zaczął nad wyraz spokojnie, nawet nie bluzgając znowu na prawo i lewo! - Mam na wozie około 20 metrów liny. Idealnie, by cię związać i wrzucić na niego siłą. I uwierz mi, nie zawaham się zapłacić tym ninjosamurajom więcej tylko po to, by mi z tobą pomogli. Albo przynajmniej poczekali, aż sam się tobą zajmę. Rozumiesz?
Przystanęła w miejscu, ściągając lekko brwi. Spojrzała na Kiki i Yoru, to na Matamune, po czym zrezygnowana westchnęła ciężko.
- Dooobra. Niech ci będzie.... Ale! - wyprostowała się, unosząc przy tym ton - 20 kilogramów czekolady chcę za to.
- Tyle to ty nawet nie uniesiesz. - mruknął, obserwując ją już raczej zmęczony, aniżeli zdenerwowany.
- 20 kilo. Nie mniej, nie więcej.
Woźnica machnął ręką, kierując się ku wozowi. Ten zaś wskazał Yoru i Kiki, którzy pewnie mieli dość stania pod bramą i patrzenia na ten cyrk, jaki ich dwójka właśnie odwalała. Z jakiegoś powodu Maniwa stwierdziła, że wejdzie pod plandekę i zaszyje się na niewielkim skrawku przyczepy nie zawalonej żelastwem, jednak ten szybko ją chwycił za ramię, wrócił ją na przód mówiąc coś, że chyba ją pojebało, że przy towarze się będzie gnieździła, żeby co ciężkiego jeszcze na nią spadło, ostatecznie próbując zmieścić wszystkich na siedzisku na przodzie. Szczęśliwie Maniwa była w miarę mała, to jak ją posadził na brzegu od swojej lewej, to po prawej, jakby się ścisnąć, miejsce dla Kiki i Yoru też by się pewnie znalazło.
- Daleko jeszcze...?
Maniwa definitywnie była znudzona. Siedziała jak bardzo niezadowolony człowiek, uważając, by nie spaść pod wóz, jednak wyglądało na to, że Matamune raczej dba o to, by nie zsunęła się nigdzie pod koło. Szkoda koła znając życie. Nic jej jednak nie odpowiadał, ignorując każde pytanie o drogę podobnie jak jej egzystencję. Przynajmniej przez jakiś czas. Był on, droga i jacyś losowi ludzie, których dawał radę nie dostrzegać. Dopiero dojeżdżając powoli w bardziej zalesione rejony szlaku, pociągnął za lejce zwalniając konie. Nie zatrzymywał ich jednak, co najwyżej zmniejszając tempo.
- Zamknij się. - zbył ją szybko, przechodząc od razu do ważniejszej części tego, co zdawał się mieć do powiedzenia. - Generalnie to gdzieś tutaj. W tych rejonach. W tym lesie...? No. W żadnym konkretnym miejscu szlaku. Nie wiem... Chcecie, by go przejechać i będziecie się rozglądać, czy chcecie zejść z wozu i popatrzeć samemu?
Zapytał, gotowy w każdym momencie lekko przyśpieszyć konie, co by nie włóczyć się przez drzewa przez kilka godzin. Zwłaszcza, że sama podróż zajęła tyle, że niebo zdążyło zrobić się całkiem pomarańczowe, ze słońcem powoli chylącym się ku zachodowi. Możliwe że to, jak i fakt, że szukany miecz nie zdawał się leżeć nigdzie przy drodze zdawały się wpływać na to, że gdy tylko ten nieco odchylił szalik, dało się lepiej zobaczyć kiełkujący na nim stres. Chyba mało kto chciałby szukać porwanego przez gryzonie miecza w środku nocy.
To ten, zapraszam chyba tutaj -> Szlak w kierunku stolicy
- Duże. Chodzi o "duże". - wyjaśnił spokojnie, jednak widać było, że to był spokój okupiony wielką siłą woli. Zwłaszcza, że tą zdecydowanie intrygowało to, czym szczurowiewiórki mogą ścinać plandekę. Szczurowiewiórka dzierżąca katanę zdecydowanie mogła brzmieć nie tylko jak nietypowy, ale również niebezpieczny przeciwnik.
- No nie wiem, zębami? Pazurami chyba nie, bo to grube, ale chuj je wie.
Zdawał się nie być pewien. Trochę jak osoba, która wie, co się stało. Wie, kto to zrobił. Może nawet widział sprawcę. Ale jak to zrobił? No cholera wiedziała. Trochę jak zobaczenie, że złodziej ucieka wybitym oknem, ale tak trochę ciężko powiedzieć, czym je wybił. Czy było to ważne? Pewnie nie. Dla niego nie. Ważne było miecz odzyskać.
Maniwa była... Maniwą. Tak. I to zdecydowanie źle wróżyło Kiki, jaka nie szczególnie lubiła podejście dziewczyny do jej osoby. A to dlatego, że podchodziła za blisko, zdecydowanie ignorując fakt, że nie jest to mile widziane. Nie mniej widząc chowającą się Uzumaki, jej uśmiech jedynie powiększył się, by ostatecznie zanieść się śmiechem. Wyjaśnienie dziewczyny sprawiło, że nawet lekko się zgięła chwytając się za brzuch, nim zwróciła się do woźnicy.
- O, o! Słuchaj, to o tobie! - wyrzuciła z siebie z trudem, wskazując na niego palcem. W tym wszystkim nawet zdawała się zignorować mądry komentarz samuraja, bardziej skupiona na fenomenalnym wykładzie jego towarzyszki. Ten zaś nie wiedział, czy patrząc zirytowany na jedną białowłosą, czy drugą białowłosą. Ostatecznie jednak, możliwe że z czystego przyzwyczajenia, jego wzrok głównie skierowany był ku jego znajomej. Z drugiej strony nie bardzo miał większe wyjście biorąc pod uwagę, że w którymś momencie rozmowa pomiędzy nim, Kiki i Yoru, zamieniła się w rozmowę pomiędzy nim, a Maniwą, z gościnnie występującymi Kiki i Yoru. Szczególnie, że ta pierwsza zdawała się nawet dobrze bawić, rzucając swoją uwagą. Dziewczyna na moment zatrzymała się, otwierając szerzej oczy.
- Martwię...? - zapytała, jakby nie bardzo rozumiejąc, o czym mówi Uzumaki. Martwiła się? Mrugnęła kilka razy, nim znowu zaniosła się śmiechem. Co najmniej, jak gdyby ta opowiedziała jakiś naprawdę dobry dowcip, przy którym potrzebowała chwili, by go zrozumieć. - Widzisz!? Ja tu się o ciebie.. m-martwię, hahahaha! - stała praktycznie schylona, próbując złapać oddech, podczas gdy w zasadzie jedynie dobrze słyszalnym dźwiękiem w okolicy okazał się śmiech dziewczyny. Nawet ninja w bramie spojrzeli w ich kierunku nie bardzo wiedząc, co się dzieje, jednak ostatecznie machnęli ręką.
- Ta, martwi. Pierdole takie martwienie się. Tak się martwi, że nie zdziwiłbym się, jakby wylała na mnie kubeł wrzątku...
Zaczął zrzędzić pod nosem czekając, aż ta w końcu opanuje się jakkolwiek. Chociaż z drugiej strony dało się wyczuć, że chwila więcej i równie dobrze z chęcią zostawiłby ją pod bramą. Nie, żeby planował ją zabierać i tak. Nie... początkowo. Kiedy bowiem Kiki rzuciła swoją propozycją, stały się dwie rzeczy. Woźnica znowu spojrzał na nią skonsternowany, jakby miał już pytać, co to za durny pomysł. Ale nie zapytał. Maniwa tymczasem praktycznie od razu zamilkła, kierując wzrok ku Kiki. Nie była pewna, co właśnie powiedziała, ale coś w środku niej mówiło jej, że chyba nic dobrego.
- A wiesz co...? To doskonały pomysł. Maniwa, pakuj się na wóz.
Stwierdził, wskazując dziewczynie swój środek transportu. Ta momentalnie pobladła, wyprostowała się i postąpiła kilka kroków w tył.
- O nie. Nie chcę. Nie ma szans. Nie jadę. Tego brakuje, żeby--
- Ja się nie pytam, czy ty chcesz, tylko wsiadaj na wóz.
- Nie chcę.
Zapierała się dalej, robiąc kolejny kroczek czy dwa. Woźnica tymczasem wziął głębszy wdech. Bardzo głębszy wdech. To był ten rodzaj brania wdechu który sugerował, że był on kluczowy, by nie dokonać w najbliższym czasie jakiegoś przestępstwa.
- Posłuchaj mnie. Ale posłuchaj mnie uważnie... - zaczął nad wyraz spokojnie, nawet nie bluzgając znowu na prawo i lewo! - Mam na wozie około 20 metrów liny. Idealnie, by cię związać i wrzucić na niego siłą. I uwierz mi, nie zawaham się zapłacić tym ninjosamurajom więcej tylko po to, by mi z tobą pomogli. Albo przynajmniej poczekali, aż sam się tobą zajmę. Rozumiesz?
Przystanęła w miejscu, ściągając lekko brwi. Spojrzała na Kiki i Yoru, to na Matamune, po czym zrezygnowana westchnęła ciężko.
- Dooobra. Niech ci będzie.... Ale! - wyprostowała się, unosząc przy tym ton - 20 kilogramów czekolady chcę za to.
- Tyle to ty nawet nie uniesiesz. - mruknął, obserwując ją już raczej zmęczony, aniżeli zdenerwowany.
- 20 kilo. Nie mniej, nie więcej.
Woźnica machnął ręką, kierując się ku wozowi. Ten zaś wskazał Yoru i Kiki, którzy pewnie mieli dość stania pod bramą i patrzenia na ten cyrk, jaki ich dwójka właśnie odwalała. Z jakiegoś powodu Maniwa stwierdziła, że wejdzie pod plandekę i zaszyje się na niewielkim skrawku przyczepy nie zawalonej żelastwem, jednak ten szybko ją chwycił za ramię, wrócił ją na przód mówiąc coś, że chyba ją pojebało, że przy towarze się będzie gnieździła, żeby co ciężkiego jeszcze na nią spadło, ostatecznie próbując zmieścić wszystkich na siedzisku na przodzie. Szczęśliwie Maniwa była w miarę mała, to jak ją posadził na brzegu od swojej lewej, to po prawej, jakby się ścisnąć, miejsce dla Kiki i Yoru też by się pewnie znalazło.
JAKIŚ CZAS PÓŹNIEJ
- Daleko jeszcze...?
Maniwa definitywnie była znudzona. Siedziała jak bardzo niezadowolony człowiek, uważając, by nie spaść pod wóz, jednak wyglądało na to, że Matamune raczej dba o to, by nie zsunęła się nigdzie pod koło. Szkoda koła znając życie. Nic jej jednak nie odpowiadał, ignorując każde pytanie o drogę podobnie jak jej egzystencję. Przynajmniej przez jakiś czas. Był on, droga i jacyś losowi ludzie, których dawał radę nie dostrzegać. Dopiero dojeżdżając powoli w bardziej zalesione rejony szlaku, pociągnął za lejce zwalniając konie. Nie zatrzymywał ich jednak, co najwyżej zmniejszając tempo.
- Zamknij się. - zbył ją szybko, przechodząc od razu do ważniejszej części tego, co zdawał się mieć do powiedzenia. - Generalnie to gdzieś tutaj. W tych rejonach. W tym lesie...? No. W żadnym konkretnym miejscu szlaku. Nie wiem... Chcecie, by go przejechać i będziecie się rozglądać, czy chcecie zejść z wozu i popatrzeć samemu?
Zapytał, gotowy w każdym momencie lekko przyśpieszyć konie, co by nie włóczyć się przez drzewa przez kilka godzin. Zwłaszcza, że sama podróż zajęła tyle, że niebo zdążyło zrobić się całkiem pomarańczowe, ze słońcem powoli chylącym się ku zachodowi. Możliwe że to, jak i fakt, że szukany miecz nie zdawał się leżeć nigdzie przy drodze zdawały się wpływać na to, że gdy tylko ten nieco odchylił szalik, dało się lepiej zobaczyć kiełkujący na nim stres. Chyba mało kto chciałby szukać porwanego przez gryzonie miecza w środku nocy.
To ten, zapraszam chyba tutaj -> Szlak w kierunku stolicy