Maszerowali wręcz całkiem spokojnie do wnętrza sali, gdzie w międzyczasie wspomniana wcześniej służba zabrała ich rzeczy i złożyła należycie w pomieszczeniu, jeżeli tego sobie rzecz jasna życzyli. Mitsuo podążał przed nimi miarowym krokiem, uprzednio ręką wskazując na odpowiednie miejsca. W istocie wnętrze pałacu robiło wrażenie, nawet w tak niewielki metrażu. Widać ród Teradów dbał tutaj od lat o odpowiedni wystrój w typie typowo feudalnym z pięknymi obrazami czy gobelinami przedstawiającymi historyczne wydarzenia krainy. Tradycja należała do kluczowych elementów tego kraju, a to być może para rodzeństwa zdążyła wyczytać z ksiąg na temat Kraju Farm lub opowieści rodzicieli. Gdy już zasiedli to młodzieniec postanowił zaskoczyć zebranych albo w zasadzie wyprzedzić bardzo entuzjastycznym toastem, na co młody władca przystał z uśmiechem. Nalał wina do kubeczka, unosząc delikatnie prawicę z trunkiem w naczyniu.
- Za lepszą przyszłość. - feudał upił niewielki łyk, przyglądając się pogodnie gościom, wsłuchując się wpierw w ich słowa zanim rozpoczął polityczny dialog przy porządnej strawie.
Ocenę zebranych napojów procentowych zostawił gdzieś z tyłu głowy, gdyż to nie należało do zmartwień młodego lorda, szczególnie patrząc po zachowaniu wnuka starszego Matsuhiro. W pewnym sensie Daimyo przyjął do wiadomości, że ten człowiek taki po prostu jest. Co więcej nie miał mu tego za złe, wręcz przeciwnie - doceniał krytykę jak nikt inny. Skinął głową na komentarz mężczyzny, przechodząc z większą uwagą na kobietę o nieskazitelnej urodzie.
- Naprawdę nic się nie stało, Panno Hiroki. Język mieszkańców Sake no Kuni jest mi dobrze znany. Wychowywałem się też pośród dworskich dzieci z waszego państwa. - odparł ze spokojem, mając ciepły wyraz twarzy. Definitywnie zachowywał się należycie przed parą młodych ludzi z nadzieją, że rozmowy potoczą się prawidłowo, a żaden przybysz z sąsiedniej krainy nie opuści Nojo no Kuni w złym humorze. Westchnął delikatnie, nabierając powietrza gdy podziwiał pracę swoich podwładnych oraz kucharza. Gdy wreszcie zasiedli po wymianie uprzejmości do jedzenia, pokierował pracowników na spoczynek, przekazując im podziękowania z ukłonem. Tak, definitywnie powielał zachowanie sprzed paru dni w bibliotece, kiedy to okazywał respekt sekretarce. Tworzył aurę zaufania, to na pewno.
Jego wyborem w potrawach okazało się mięso, lecz więcej warzyw w formie sałatek z dobrą matchą. Bez wątpienia przeważało u Terady spożywanie produktów wegetariańskich, gdzie mięso stanowiło swoisty dodatek niczym deser. Czy czynił to ze względu na pragnienie podtrzymania dobrego zdrowia? Być może.
- Wojna ogromnie zaburzyła gospodarkę naszych krajów, które moim zdaniem potrzebują wsparcia jak nigdy przedtem. Z tego też powodu tym bardziej ja osobiście jestem skłonny do tego, aby kontynuować współpracę naszych krain. Powiem więcej… Planuję przekazać większy procent moich zasobów waszemu Państwu, aby ta symbioza się utrzymała oraz byśmy mogli znacznie szybciej podnieść się z kryzysu. Z moich informacji Sake no Kuni także poniosło wielkie straty. - zrobił krótką pauzę po dokończeniu kęsów, które dosłownie chwilę temu wziął do buzi.
- Pan Kantaro podejmie zapewne ostateczną decyzję, aczkolwiek mogę już wstępnie rzucić w kwestii handlu zasobami propozycję… Aktualnie widzę to jako wzrost z około 25% jak mamy aktualnie w umowie do nawet 35 czy 40%. To są duże liczby, nie ukrywam. Myślę, że Pan Matsuhiro nadal będzie w stanie pokładać nadzieję w pogłębianiu stosunków naszych krain… A skoro o tym mowa… - upił drugi łyk wina, spoglądając na ich oblicza. Głos pozostawał miarowym oraz też w dużej mierze bez zbędnych emocji. Spojrzał wyraźniej na kobietę.
- Panno Hiroki, jeszcze podczas ostatnich walk za życia mojego ojca dowiedziałem się, że rozmawiał z waszym dziadkiem… Planowali połączenie naszych krain, szczególnie że żyjemy w tak jasnej symbiozie. Z powodu sytuacji na frontach mieli pomysł, abym ja... - widocznie Daimyo zaciął się przy ostatnim zdaniu, spuszczając nieco głowę jakby trudno mu to przechodziło przez gardło.
- ...ożenił się z Panią, tworząc tak naprawdę jeden organ administracyjny, łącząc nasze granice. Obawiali się, że Hana no Kuni będzie stopniowo wykorzystywać zamieszanie do odebrania naszych ziem, co poniekąd im to się udało… Oczywiście nie zamierzam do niczego namawiać, gdyż sam nie jestem pewien czy… małżeństwo aranżowane to coś, do czego Pani byłaby przychylna, pomimo wielu takich związkach z kart historii naszych przodków. To decyzja każdego z osobna, a jak wiemy musimy wpierw dbać o naszych bliskich… Chciałbym przy tym wiedzieć czy Pan Kantaro nadal utrzymuje tutaj swoje stanowisko… Łączenie krain nie jest rzeczą prostą, bez względu na relacje władców. - temat niezwykle trudny, ale który musiał widocznie przejść przez struny głosowe Mitsuo.
On nie należał do typu romantyka. Ba! Pozostawał silnie związany z rodem, z którego pochodził, toteż szanował tradycję. Uczyniłby to, jeżeli będzie taka konieczność dla dobra ludu. Nie wiedział wszak zbyt wiele o tego typu uczuciach. Pozostawał bardzo dobrze pilnowany za młodu, nie szalejąc aż tak bardzo pośród dworzan. Co jednak rzekną urzędnicy? Będą go na pewno kierować do pchania negocjacji w tę stronę, co Daimyo wprowadzało w spory dyskomfort. Sprawę musieli przegadać tak czy inaczej. Dokończywszy jedną porcję nalał sobie dodatkowo matchy, pytając się ich czy nie chcieliby, aby im coś podał.
- Szanuję was i waszego dziadka. Sake no Kuni jest bliskie mojemu sercu, tak jak było mojemu tacie. Nie zamierzam pod żadnym pozorem odrzucać kontrpropozycji Pana Kantaro, jeżeli się ze mną nie zgadza… Zastanowię się nad każdym pomysłem... Nie mogę tym samym odbierać otwarcie szans Panu Tayuka, bo wszak Pani brat powinien też mieć szansę się wykazać… Zatem zmienię też odrobinę temat z drugim pytaniem - może powiecie mi czy wasza kraina może zaoferować wsparcie wojskowe? Potrzebujemy również zabezpieczenia wewnątrz wiosek oraz przy traktach. - powołanie nowego generała to sprawa nadrzędna, aczkolwiek czy uda mu się zebrać armię do ochrony większej części granic? Po zalaniu ich dużą dawką informacji pozwolił sobie odetchnąć, aby wykazali się przed nim własną retoryką.