• Ogłoszenia
  •  
    Aktualności fabularne
    Obecna pora roku: Wiosna 164r.

    Poniżej znajdują się ostatnie wydarzenia oraz ważniejsze ogłoszenia. Są one często opatrzone datą dodania, przy czym najświeższe informacje umieszczone są na samym początku listy.

    24.04.2024 - podsumowanie wydarzenia wioskowego w Sakuragakure. Więcej informacji w najnowszych aktualnościach fabularnych.
    Kącik Nowego GraczaSamouczek Wzór Karty Postaci AtrybutyRozwój postaci i koszty chakry Atuty Klany i organizacje Informacje o świecie Handbook
    Powyższe tematy powinny zawierać wystarczająco informacji, by móc bez przeszkód napisać Kartę Postaci i rozpocząć grę. W przypadku dalszych niejasności, zapraszamy do kontaktu zarówno na chatboxie, przez wiadomości prywatne oraz przez nasz serwer Discord.
    Administracja
    Pingwinek Chaosu
    Główny Administrator
    Norka
    Główna Mistrzyni Fabularna
    Hefajstos
    Główny Moderator Kuźni
    Tora
    Główny Moderator Technik

    W przypadku jakichkolwiek pytań bądź uwag, powyższe osoby zajmują się wyszczególnionymi w ich tytułach zagadnieniami. Pomocą służy również cała kadra forum, wraz z moderatorami. Zapraszamy również do dołączenia do forumowego Discorda.
    Kadra Sakura no HanaDiscord Sakura no Hana
     

Publiczne ogrody

Wioska Ukryta w Deszczu stanowi jedyną "dużą" wioskę ninja pozostałą na Starym Kontynencie. Inne albo zostały zniszczone bądź rozwiązane, albo zmniejszyły swoją działalność nie chcąc rzucać się w oczy. Ame no Kuni zostało jedynym miejscem, gdzie shinobi są mile widziani. I słusznie, bowiem obecność wioski ninja pozwala trzymać na dystans przestępców i rzezimieszków, dość szybko się z nimi rozprawiając. Wioska jednak zamiast podejścia militarnego, szerzy bardziej prorodzinne wartości. Obecny Amekage stara się wykreować wioskę jako miejsce przyjazne rodzinom, wystarczająco bezpieczne do prowadzenia spokojnego życia, na jakie zasługuje każdy człowiek.

Shodaime Amekage: Kise Ogumo
Awatar użytkownika
Orochi Sairai
Posty: 108
Rejestracja: 16 kwie 2022, 0:31
Discord: Tora#0227
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:

Re: Publiczne ogrody

Może trochę zioła?Samomisja D
Posty8/...
Sairai przede wszystkim doceniał przetrwanie. Ale logiczne. Instynktowne. Jeśli miałby uciekać - zrobiłby to bez wahania, byleby tylko przeżyć. Poświęciłby innych, byleby przetrwać. Tchórzliwe? Być może. Jednak w jakiejś większej perspektywy on by tak zrobił. Czy poświęciłby swój układ chakry dla przetrwania? Bez wahania. Tylko jednocześnie nie stawiałby się w tak niebezpiecznej sytuacji, by musiał podejmować takie decyzje. Oczywiście... w miarę możliwości. Bo jak wiemy, życie pisze przeróżne scenariusze, niekoniecznie takie, jakich byśmy sobie życzyli.
Wkrótce zaczął się ruch i klienci. Orochi, który otrzymał jedną ciekawską klientkę miał zdecydowanie mniej roboty od Midoro, do czasu piątego klienta. Słysząc prośbę o pomoc skierował się w tamtą stronę, a następnie skinął głową. Bladoskóry wyciągnął notesik i zapisał zamówienie mężczyzny.
-Proszę chwilę zaczekać. - powiedział, kierując się na zaplecze, jednocześnie analizując zastosowanie tych ziół. Był medykiem i alchemikiem. Coś powinien wiedzieć. Nie poświęcał temu jednak tyle uwagi, ile by mógł. Wkrótce większość była zapakowana i to dość ostrożnie.
-Midoro, pomożesz? - rzuciłby do kolegi ze zmiany, wychodząc z lżejszymi torbami. Następnie zaś je otworzył, pokazując klientowi -zabezpieczyłem je tak, by nie zostały uszkodzone w transporcie. - wyjaśnił, przyglądając się jak Dōhito tworzy glinianego konia. -Przygotuję też coś, by deszcz nie zalał za bardzo roślin. - dodał jeszcze, podając częściowosparaliżowanemu towarzyszowi torby, samemu udając się na zaplecze po kilka dodatkowych. Przy ich pomocy zasłonił górę i pomógł je ustawiać, a także wskazać, które były delikatniejsze i bardziej wymagały "ludzkiej" ręki. To teraz... pozostało skasować i mogą ruszać, gdy on tu zostanie, prawda?
Awatar użytkownika
Dōhito Midoro
Posty: 541
Rejestracja: 06 cze 2021, 22:58
Ranga: Genin
Discord: Midoro#5831
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Publiczne ogrody

Może trochę zioła?Samomisja D
Posty9/...
Po krótkich rozmowach między Midoro a Sairaiem rozpoczął się ruch. Klienci napływali a do ich obowiązków należało zapewnienie należytej obsługi. Jako iż wcześniej zamienili kilka zdań, mniej więcej wiedzieli czego mogą się spodziewać po swoim towarzyszu. Te informacje pozwoliły im dość sprawnie sobie radzić z klientelą. Jedna pani została odesłana do Orochiego na pomoc, kilkoro kupujących było banalnych więc poszło gładko, lecz problem pojawił się przy piątym. Gość w kitlu miał wymagające zlecenie, lecz nie było to nic, z czym dwójka shinobi by sobie nie poradziła.
Dzięki wiedzy wężowego chłopaka cała lista załadunkowa została skompletowana i zapakowana do toreb, oraz ładnie zabezpieczona. Fachowa robota. Douhito stworzył gliniany transport, jak i swojego klona, jaki miał się zająć tą sprawą. On w końcu miał obsługiwać kasę. Po co wybierać pracę kasjera czy pracę tragarza, skoro istniał cud ninjutsu zwany klonowaniem. Dzięki niemu, mógł zostać dalej na sklepie i robić swoje, podczas gdy bunshin ubezpieczał by transport. Nie, żeby spodziewał się jakiejś grabieży, ale zwyczajnie nie był w stanie sterować swoimi tworami, jeśli ich nie widział. Klon miał więc być przewodnikiem. I tak też zrobił. On został, a klon ruszył.
Pozostała zmiana szła im dość gładko. Pytania były kierowane do Sairaia a do niego torby z zakupami oraz gotówka. Po niecałej godzinie klon się samodzielnie odwołał, przekazując wiedzę oryginałowi o tym, że wszystko poszło bez żadnych problemów. Oczywiście przekazał by tę informację zarówno Orochiemu jak i szefowej. Godziny mijały dość szybko i nim się obejrzeli nadeszła pora zamykania.
- To jak się dzielimy sprzątaniem? Co dokładnie trzeba zrobić? - zapytał w sumie oboje, lecz ostatnie pytanie skierowane raczej było do właścicielki.
Obrazek
九死一生。
Awatar użytkownika
Orochi Sairai
Posty: 108
Rejestracja: 16 kwie 2022, 0:31
Discord: Tora#0227
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:

Re: Publiczne ogrody

Może trochę zioła?Samomisja D
Posty10/10
Już podczas dalszej pracy, Orochi dbał o to, by wszystko było wysprzątane. Praca przy roślinach do najczystszych nie należała, tu listek opadnie, tu trochę ziemi się wysypie. Z tego powodu miał przy sobie ręcznik papierowy, który wykorzystywał do czyszczenia przy okazji. Więc gdy kilka godzin później wybiła godzina zamknięcia, skinął lekko głową.
-Po prostu zamiećmy, a na koniec, wyrzuciłbyś śmieci, dobrze? - zaproponował, co pasowało ich "szefowej".
Midoro też raczej już powinien wiedzieć, że Orochi do najsilniejszych nie należał. Jak zamieść mógł, tak wynieść - było już problematyczne. Temu ten podział nie dość, że był logiczny, był jednym z tych, które zwyczajnie było możliwe do wykonania. I wkrótce też zakończyli pracę. Podziękowali właścicielce za możliwość pracy, a następnie, po otrzymaniu wypłaty, udali się w swoją stronę. Kto wie, może nigdy więcej się nie spotkają. A może los ma dla tego duetu jeszcze jakieś plany? Kto wie.
DodatkoweZ/T x2
Awatar użytkownika
Hefajstos
Posty: 2014
Rejestracja: 26 kwie 2021, 21:11
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:

Re: Publiczne ogrody

Dzień Świra­
WydarzenieFabuła rangi C
Post1/?
Było już późne popołudnie a słońce powoli chyliło się ku zachodowi, gdy Jotei i jego "żona" Homura, opuścili mieszkanie oficjalnie należące do parki, by udać się w kierunku który wskazał im tajemniczy list - podobno od doktora. Zapewne ani jedno ani drugie nie wierzyło w poprawność tejże tezy, niemniej nie mieli lepszych poszlak co do domniemanego małżeństwa ani amnezji Joteia, więc lepszy rydz niż nic. Ptyś rzecz jasna się z nimi nie zabrał - kiedy twoja dupa waży więcej niż docelowa waga, twoja chęć do nadmiernego przemieszczania się była bardzo ograniczona. Co więc zrobił ptyś widząc że jego pani wychodzi? Pierdolnął się na fotelu brzuchem do góry i beknął, by po chwili miałknać i zadowolonym uśmiechnąć się do nowej panci. Czy też bardziej poprawnie - niewolnicy. Miejscem docelowym ich podróży, była uliczka oddalona kilka minut spacerkiem od ich gniazdka. Leżąca nieopodal publicznych ogrodów ulica Kameliowa kusiła raczej ładnymi i zadbanymi jednorodzinnymi domami z pięknymi ogrodami pełnymi kwiatów zupełnie jak w publicznych ogrodach. Był to dość jak na to miasto widok nietypowy i raczej biedni tutaj nie mieszkali. Dom numer trzynaście do którego kierowała ich karteczka nie różnił się niczym od pozostałych domów na ulicy. Zadbany, ładny, skromny. Kiedy tylko Jotei wraz z Homurą przekroczyli bramę i znaleźli się przed drzwiami wejściowymi, te otworzyły się nim ci zdążyli choćby zapukać czy też o pukaniu pomyśleć a przed nimi stanęła niewysoka dziewczyna. Dziewczyna ta miała burzę czarnych nie specjalnie ułożonych włosów i oczy w kolorze głębokiej zieleni. Twarz, wyglądała na zmęczoną życiem i należała zdecydowanie do kobiety grubo po dwudziestce, może nawet trzydziestoletniej. Jednak reszta jej ciała sprawiała wrażenie jak by należała do dziecka. Była niska, chuda, w zasadzie wyglądała jak by miał ją wiatr połamać. No i nie posiadała kobiecych kształtów jakkolwiek. Poza tym oprócz sweterka, spodni i kapci w kaczki narzucony miała na siebie biały (Prócz plam po kawie które były brązowawe) kitel, który to mógł sugerować parce iż ta była faktycznie, lekarzem. A przynajmniej, naukowcem.
Dziewczyna ziewnęła przeciągle i potarła prawe oko.-Tak? A wy tu po? Nie chcę kupić nowego odkurzacza ani porozmawiać o Bogu.-Przestała trzeć oko, mrgunęła raz drugi trzeci i raz jeszcze ziewnęła by nagle wyprostować się jak strzała i jedną dłonią złapać za nadgarstek Joteia a drugą Homurę.-Aaaa, tak, tak, tak, tak. Już pamiętam. Homuhomu i Jocośtamjakośtak, tak? Świetnie! Z nieba mi spadliście-I pociągnęła - a przynajmniej spróbowała bo siły to nie miała - Homurę i Joteia wgłąb domku.-Kiedy tylko się dowiedziałam że zaakceptowaliście moje zlecenie, to aż pozwoliłam sobie na 1,5h snu. No od pięciu tygodni nikt się nie zgłosił i dopiero wczoraj mi powiedzieli że dzisiaj przyjdziecie. Rety, jak dobrze mieć w wiosce jeszcze takich porządnych ludzi.-Korytarz zagracony był kartkami papieru które walały się dosłownie wszędzie. Po podłodze, po schodach na piętro, po szafkach... do tego w całym domu dało się wyczuć specyficzną woń. Na półkach i ścianach znaleźć można było też wiele donic z kwiatami. Dziewczyna poprowadziła ich do pierwszych drzwi po prawej, które otworzyła ukazując rozległy salon, również zawalony po brzegi papierami. No nie było gdzie usiąść. Całą jedną ścianę zajmowała biblioteczka wypełniona opasłymi tomiszczami a na górze biblioteczki siedziało jedna obok drugiej sześć sów i papuga. Na widok gości sowy otworzyły na chwilę oczy po czym zrezygnowały z obserwacji gości i wróciły so spania, Papuga za to zamachała skrzydłami i wydarła się.
-Hoo hoo, Hoo hoo-Po czym zrobiła kółko nad głowami Homury i Joteia i wylądowała dziewczynie w kitlu na ramieniu.-Hoo hoo-Zahuczała papuga a dziewczyna zasiadła na krześle za biurkiem, parce wskazując sofę na środku pokoju, zawaloną papierami.
-Zrzućcie na ziemię, czy tam połżcie gdzieś-Machnęła dłonią, po czym pogłaskała ptaka na ramieniu po łebku.-Wybaczcie Charliemu, myśli że jest sową. Jak to mawiają z jakim przystajesz takim się stajesz-I wyciągnęła z biurka jakiś smakołyk który wręczyła Charliemu.-Doktor Tsuchinoko Chika. Przez następnych kilkanaście dni będziemy współpracować.-Klasnęła zadowolona w dłonie. Szkoda tylko że Jotei i Homura nic o żadnym zadaniu na które się "Zgodzili" nie wiedzieli.
NPC
Ostatnio zmieniony 04 maja 2023, 21:30 przez Hefajstos, łącznie zmieniany 1 raz.
Prowadzone Wątki:
Senka - To już dwa lata... może więcej ;;
Shogo - Ale nie odpisuje, pewnie nie odpisze, już nigdy... jak by co - dalej nie odpisał.
Mikan - znowu po Jeleniu, się z Daimyo szlaja. Ale czy kiedyś odpisze?
Ichigo - Bo się jej rządzić zachciało. A i tak nie odpisuje.
YuYuYu - Szczekający renifer i jego właścicielka pilnują podglądacza w klinice.
Hikari - "Szuka" Hyakuzawy flirtując z haremem trzech dziuń.
Tsubaki - Se przylazła. I se jest.
Awatar użytkownika
Tokage Jōtei
Posty: 38
Rejestracja: 07 mar 2023, 21:27
Ranga: Muryō no ninja
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Publiczne ogrody

Ha! Udało mu się wytknąć pewien detal, za jaki to został niesłusznie zrugany. Nie, żeby miał z tym jakiś wielki problem. To był... no... detal. A chłopak preferował unikać jakichś konfliktów z nowo poznaną mu osobą, inaczej... inaczej pewnie to będzie bardzo niewygodne. To całe współżycie. Jeżeli byli obserwowani i chłopak nie mógł opuścić domostwa tej nieznajomej kobiety, to koegzystencja była ich jedynym wyjściem. No... przynajmniej do czasu aż chłopak nie dowie się czegoś więcej. List to zapowiadał, ale ile faktycznie im to pomoże? Nie miał pojęcia. Nie chciał się jednak nikomu naprzykrzać, to miał nadzieję, że wystarczająco aby nie kradł już części mieszkania Homury. Do tego czasu jednak, mógł być chociaż trochę przydatny. Złapał więc te miski, choć słysząc uwagę Homury zatrzymał się na moment. Pokręcił głową, w nietypowym jak na niego uporze.
- Mogę być gościem, ale na ten moment tu nocuję. Z racji, że nie mogę się do czynszu dorzucić, to chociaż to zrobię. - odpowiedział i faktycznie przeszedłby do mycia naczyń. Zarówno, aby być jakoś przydatnym, jak i żeby zająć sobie ręce. Nie wiedział zbytnio co z nimi zrobić. Jego ciało chciało gdzieś uciekać, gdzieś biec, coś robić... ale nie miał pojęcia co. To też, zmywanie naczyń było jedynym wyjściem jakie trochę go uspokajało. Słysząc jednak komentarz Homury uśmiechnął się lekko. - Dusza towarzystwa prawdopodobnie byłaby... męcząca.
Uśmiech jednak zmalał, kiedy to wspomniała o jego rogach. Przeskoczył wzrokiem z miski jaką odkładał gdzieś na bok co by wyschła na Homurę. Przyglądałby się jej przez moment. Definitywnie nie była jedną z tych, co na niego polują... ale jak dobrze potrafiła trzymać język za zębami? Czy podzielenie się tą informacją faktycznie w czymś by mu pomogło, czy może tylko bardziej naraziło ich dwójkę. Westchnął, lekko zmęczony. Skończył myć naczynia i wytarł ręce w jakąś szmatkę obok, jeżeli była. A jak nie, to w ubrania. Podszedłby do stołu przy jakim była Homura, tak aby lepiej mogła go widzieć. Palcem wskazał na swoje rogi, potem na swoje smocze ślepia, a potem podwinął jeden rękaw co by to pokazać smocze, granatowe łuski na przedramieniu.
- Jestem smokiem. - powiedział prosto, w pełni poważnie... nim podrapał się z tyłu głowy. - A raczej, mam smocze geny. Mało kto lubi ten fakt.
Prosty komentarz, nim zasiadł z powrotem na krześle. Patrzył jak ta się przygotowywuje do wyjścia, nim zadała mu dość istotne pytanie. Czy potrafił? No... poprawił swój rękaw, co by to dalej chował łuski. Zarzucił kaptur na głowę, co by to ukryć też rogi. Wstał i zaczął też kierować się do wyjścia.
- Trochę. Niewiele i nie wiem na ile nam to się zda, ale coś tam potrafię... Tylko jeszcze musimy kupić maskę po drodze. Chciałbym ukryć też te oczy. - odpowiedziałby prosto Homurze nim ruszyłby razem z nią. Tam, gdzie przeznaczenia na nich czekało.

******
Nie dane im było jednak zdobycie tej maski, bo po drodze żadnych sklepów zbytnio nie było. Szkoda, ale będzie musiał to jakoś przeżyć. Zwyczajnie poprawił lekko swój kaptur, co by to być bardziej... no... skrytym. Nim się obejrzał, przechadzając się ogrodami pełnymi kwiatów jakie były ładne i przy jakich to czasami się zatrzymywał, dotarli do celu. Domku, do jakiego nawet to nie zdążyli zapukać, nim przed nimi stanęła... nastolatka? Chyba tak. Nie była zbyt wysoka. Choć nie, twarz się nie zgadzała. Wyglądała bardziej jak te pielęgniarki. Zmęczona. I tak jak miał już odpowiadać że nie przyszli porozmawiać o Bogu, tak ta sama się poprawiła i złapała go za nadgarstek. Homurę też. I tak jak Homury nie miała siły pociągnąć, tak no... sam Jo najsilniejszy to nie był, więc nie planował nawet stawiać oporu. Jeszcze by uszkodził swoje ciało czy coś. Kiedy jednak zaczęła gadać, a to o czym mówiła trochę... nie pasowało do tego po co tutaj przyszli, to zerknął na Homurę.
- Zlecenie? - zapytał prosto, nie mając pojęcia o co chodzi. Dalej jednak za nią szedł, uważając by zbytnio tych wszystkich papierów nie podeptać ani nic. Kiedy zauważył sowy? Zawiesił na nich trochę bardziej swój wzrok. Spotkał się z jedną z nich spojrzeniem, lecz ta wróciła do spania. Obserwował je na tyle długo, że trochę mu obecność papugi umknęła. Po paru sekundach dopiero mrugnął i skoro pozwolono, to delikatnie odłożył papiery z sofy gdzieś na bok. Usiadł na niej. - W sumie to dano nam list, aby się tutaj zjawić, ale zbyt wiele to... nie wiemy?
Skomentował i zerknął na Homurę. Kiwnął w stronę doktor. No, niech da jej list, to może czegoś sensownego się dowiedzą. Może. Oby. Coś miał wrażenie że cała ta sytuacja była jakimś kolejnym rodzajem żartu ze strony wioski w ich stronę. Ehhh.
Ostatnio zmieniony 27 kwie 2023, 13:26 przez Tokage Jōtei, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
Awatar użytkownika
Hōseki Homura
Posty: 164
Rejestracja: 31 paź 2021, 11:42
Ranga: Genin
Discord: Amphare#3038
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Publiczne ogrody

Halo? Policja? Ale jak to tak, że jej gość się w sumie tak trochę średnio słucha? Zdecydowanie przejmowanie się miskami to coś, czego miał nie robić, jednak ostatecznie widać było, że na nic jej dość jasna uwaga. Czy miała zamiar się bić o to, by czasem ktoś jej nie zabrał sprzed nosa kilku minut przy zlewie? No nie, to już by było absurdalnie głupie. Podobnie jak rwanie się do takiej pracy, jednak nie mogła powiedzieć, by argumentacja Jōteia nie miała sensu. Bo miała. I nie mogła się z nią jakoś bardzo kłócić. Nawet kłócić się nie chciała na dobrą sprawę. Prędzej by się zdrzemnęła po jedzeniu. Albo coś poczytała. Tymczasem zostało jej patrzenie, jak niespodziewany gość uwija się przy zmywaniu naczyń. Kolejną kwestią, z którą nie szło się sprzeczać, była jego kolejna uwaga. Na nią nawet kącik jej ust drgnął, jakby sama miała się uśmiechnąć, ale gdzieś w połowie mięśnie jej twarzy zrezygnowały z podobnego ruchu.
- Najpewniej.
Odparła krótko, choć tonem człowieka, który wie, o czym ten mówi. Bo w sumie wiedziała. Pomijając fakt, że już w sumie musiała jakoś żyć z Nanami podczas każdej jednej zmiany w pracy, to klienci często wiele lepsi nie byli. W zasadzie to byli nawet gorsi, rozwijając się na tematy, jakie Homure interesowały tak jakby kompletnie wcale, zajmując jej jedynie czas i częściowo uwagę. Z drugiej strony Jōtei na takiego bardzo "do ludzi" też nie wyglądał. Czyżby oboje w tym momencie tak jakby wygrali?

No niby tak, ale nie do końca. Zadając swoje pytanie w zasadzie nie spodziewała się wiele. W sensie... no, ludzie nie miewają rogów, ale ninja są jacy są i by się nie zdziwiła, jakby jakiś klan potrzebował ich do swoich rodzinnych sztuczek. Cholera, niektórzy sobie nawet takie no, zakładają. Jak opaskę. Bo są fancy. Tymczasem nie tylko rogi były u niego dziwne, ale też oczy i ręka. No i to podsumowanie... Na Amaterasu wysoko na niebie, dlaczego?
- ...a jesteś pewien, że to na pewno nie choroba? - zapytała z nadzieją, jednak znając jej szczęście, to pewnie nie. Przetarła zmęczona oczy, patrząc na Tokage jak człowiek, który chyba już się trochę poddał wobec całego tego cyrku, jaki miał miejsce. - Najpierw kot, teraz jaszczurka... jeszcze jakiś ptak z ławicą ryb i będę mogła otworzyć zoo.
Rzuciła cicho, całkowicie zrezygnowana. Posadzili ją w jednym wagoników rollercoastera i niefortunnie maszyna ruszyła do przodu. No jakim to trzeba być "szczęściarzem", by dostać jednego dnia spasłego kota i smoko-człowieka z amnezją oraz aktem małżeństwa z jej podpisem? Są w jakiejś ukrytej kamerze czy co do cholery? Z resztą... smok? Naprawdę? Chyba nikt mu nie powiedział, że istnieją co najwyżej w bajkach, jednak z drugiej strony jej wiedza o smokach nieco szła w drzazgi na widok chłopaka przed nią. No, ale patrzmy na pozytywy. Jak będzie mogła otworzyć zoo, to może nawet jakiś zysk się z tego wyciągnie. Marny bo marny, pewnie szybciej by sprzedała całe "show" jako pokaz cyrkowy, ale nazewnictwem to będzie się mogła pomartwić później. O ile w ogóle. To nie brzmiał jak super wybitny biznes. Trzeba było się też w końcu zacząć zbierać. Nie bardzo wiedziała, co oznacza "trochę" w jego mniemaniu. Trochę znaczy na ile? W sensie da radę pobić staruszkę, ale takiego genina już nie? Było to bardzo niedokładne, jednak postanowiła kiwnąć głową wierząc, że cokolwiek znaczy "trochę", zwyczajnie wystarczy.
- W najgorszym razie pomyślimy co z nimi zrobić po powrocie.
Oczy oczami, zapewne ludzie mają je dużo dziwniejsze. Nawet nie wiedziała, czy jakiś klan w Ame by nie miał podobnych, też coś z gadami. Ale te rogi... no rogi były problemem. Łuski na rękach też, jednak zdecydowanie szło je łatwiej ukryć. Tymczasem jak mu kaptur z głowy spadnie, to rzeczywiście ktoś się może niepotrzebnie zainteresować.

_____________________

...Najgorsze wypadki to jej ulubione wypadki. W zasadzie, to nie, ale stanowiły główną część tych, jakie jej się przytrafiają. Jōteiowi sklepu nie znaleźli, ale chociaż trafili pod wskazany adres. Co prawda pewnie mogli znaleźć się przed budynkiem szybciej, jednak widząc, jak jej smok z amnezją przystaje przy mijanych kwiatkach, nie bardzo czuła, by był sens go pośpieszać. Kto wie, może znowu jakąś wizję dostanie? Jej z resztą też się bardzo nie śpieszyło. Jeszcze tego brakowało, żeby jej miało się śpieszyć w miejsce, do którego w zasadzie nie bardzo chciała iść, a do którego szła tylko dlatego, że jakiś śmieszek wpuścił ją i przypadkową osobę w środek szamba. Ledwie stanęli przed drzwiami, a te od razu otworzyły się bez jakiegokolwiek dawania znać gospodarzom, że mają gości. Ot, wyszła im na przedziw dziewczyna, której rysy twarzy nie zgadzały jej się tak kompletnie z resztą sylwetki. Na bogów, kolejna... Uniosła aż jedną brew na widok kobiety-karła, jednak raczej ze zdziwienia niż czegokolwiek innego. Gdy rzuciła im standardową formułką powitalną, jakaś część Hōseki chciała dopytać, czy OBY NA PEWNO nie chce o jakimś bogu porozmawiać. Nie, żeby jej się chciało mieszać w podobne, bezsensowne pogawędki, ale prawdopodobnie byłoby to lepsze, niż cokolwiek po co tu przyszli. Szczęśliwie nie musieli się odzywać. Sama połączyła kropki, których w zasadzie nie było, a kiedy spróbowała wciągnąć ich dwójkę do środka, czarnowłosa nawet się nie opierała. I tak przyszła tu... po coś. I pewnie jak z nią pójdzie, to może się nawet dowie po co. No tak, zlecenie. Jakie do cholery zlecenie? Nie tylko ją to najwidoczniej zastanowiło, a słysząc Jōteia jedynie spojrzała na niego tym wzrokiem, który jasno mówi, że nie ma najmniejszego pojęcia, o czym mowa ani co się dzieje. I prawdopodobnie może nie chcieć wiedzieć.

Bardziej od wystroju, dziewczyna bardziej zaciekawiła woń w domu. To na niej skupiła się w pierwszej kolejności, próbując sobie ją z czymś skojarzyć. Jakieś zioła może? Ostatecznie miała tutaj całkiem sporo kwiatków, więc może to one były powodem. Książki zdecydowanie nie były większym zaskoczeniem, jednak nie miała specjalnie czasu, by stawać przy nich i czytać tytuły. Inaczej sprawa miała się z papierami na sofie. Podeszła do nich, biorąc część w ręce i wraz z odłożeniem ich na ziemię, spojrzałaby na ich treść. Jakąś część musiała pewnie przełożyć, a że sama wybitnie silna nie była, to i stosy podzieliła sobie na trochę mniejsze partie. No i przyszło do wyjaśnień. Wyjaśnień, których póki co nie dostali, ale kiedy jej towarzysz zabrał głos i zerknął w jej stronę, ta jedynie kiwnęła głową.
- Taak. Powiedzmy, że prędzej to nas zgłoszono do "zlecenia", niż sami to zrobiliśmy. Jak na złość nikt nam nie wyjaśnił, w czym mamy pomóc także obawiam się, że jest pani naszą jedyną nadzieją w kwestii rozjaśnienia naszej roli. Wybaczy też pani, że się nie przedstawiliśmy należycie, jednak po pani przywitaniu wnoszę, że to nie będzie konieczne...?
Wyjaśniła nieco dokładniej, jednak dość normalnym, nawet miłym tonem. Milszym niż ten, jakim przywitała początkowo Jōteia i Ninja J, to na pewno. W tym wypadku jednak wolała być miła, niż nie miła. Przynajmniej na tyle, na ile była w stanie. Potrzebowali informacji, a Tsuchinoko-san póki co zdawała się być najbliższa posiadania jakichkolwiek. Nie, żeby zdawała się być dość blisko, by Hōmura czuła, że trafili pod rzeczywiście dobry adres, jednak jak to mówią - lepsze to, niż nic.
Ostatnio zmieniony 27 kwie 2023, 19:35 przez Sabataya Shuten, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Hefajstos
Posty: 2014
Rejestracja: 26 kwie 2021, 21:11
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:

Re: Publiczne ogrody

Dzień Świra­
WydarzenieFabuła rangi C
Post4/?
Chika nie zareagowała od razu na pytające powtórzenie ze strony Smoka. Ostatecznie dała się gościom wpierw rozgościć na ile to w tym bałaganie było możliwe. Sama Homura przekładając papiery akurat złapała za taką kupkę na której wierzchu była kartka opisująca przekrój morofologiczny jakiejś nieznanej jej rośliny, raczej nie występującej w tym kraju. Widząc jednak ewidentne niezrozumienie na twarzach parki, nieco mina jej zrzedła.-List?-Powtórzyła więc za Joteiem i spojrzała na Homurę która to potencjalnie jakiś list posiadała.-Przyznam szczerze że to dość... niecodzienne, tak być zgłoszonym do zlecenia? Chyba. W każdym razie rozumiem że nie wiecie po co was wynajęłam ale też nie wyglądacie na takich którzy pomóc nie chcą więc...-Podparła głowę ręką.-Jak wspominałam poszukuję ludzi. To czy was zgłoszono czy sami się zgłosiliście jest mi poniekąd obojętne tak długo jak jesteście tutaj i teraz. Czy też może raczej - tak długo jak faktycznie mam ludzi do pracy. Oczywiście płacę hojnie i nim zdecydujemy się na dłuższą współpracę będę miała dla was pomniejsze zlecenie, żebyśmy zobaczyli jak się nam razem współpracuje. Ale może do rzeczy-Odkaszlnęła.-Jak zapewne widzicie prowadzę różnego rodzaju badania. Przy okazji na boku piszę encykopedię biologiczną. Pracy jest cała masa i nie zawsze mam czas żeby się pewnym rzeczami samej zająć. Zresztą często są to rzeczy dość niebezpieczne, albo idealna dla genina albo takie którymi najlepiej żebym zajęła się osobiście z jakąś mniejszą lub większą ochroną. I do tego wszystkiego szukam sobie pomocników. Prosiłam o dwóch dorosłych z głową na karku i umiejących poradzić sobie w życiu. Na takich mi wyglądacie więc chyba dostałam co chciałam. Kontrakt między nami będzie prosty - asystujecie mi do czasu ukończenia encyklopedii w moich badaniach i podróżach, jako moi asystenci i ochrona. W zamian rzecz jasna prócz wynagrodzenia służę moją ogromną wiedzą medyczną. Może nie jestem Iryoninem, ale są rzeczy których lepszy stary dobry chirurg niż ninja z chakrą. Rzecz jasna jeśli w którymś momencie zdecydujemy się o przerwaniu naszej dalszej współpracy to też nie powinno być problemu ale w miarę możliwości jest to scenariusz któego wolałabym uniknąć. No i jak mówiłam, wpierw by zobaczyć jak się nam współpracuje, małe zadanie dla was. Zapoznawcze-Odetchnęła bo się rozgadała i ręką sięgnęła do szufladki w biurku w której trochę pogrzebała aż w końcu z radosnym AHA wyjęła kartkę którą następnie podała Homurze. Kartka przedstawiała szkic jakiegoś drzewa i kilka informacji o nim-Czarny wrzos. Bardzo rzadki w tych rejonach, ale wiem gdzie rośnie przynajmniej jedna sztuka. Chciałabym żebyście się tam dla mnie udali i pobrali próbki żywicy tego drzewa.-To było ich pierwsze zadanie. Z tym że - nie przyszli tutaj dla zadania.
NPC
Ostatnio zmieniony 25 cze 2023, 11:06 przez Hefajstos, łącznie zmieniany 1 raz.
Prowadzone Wątki:
Senka - To już dwa lata... może więcej ;;
Shogo - Ale nie odpisuje, pewnie nie odpisze, już nigdy... jak by co - dalej nie odpisał.
Mikan - znowu po Jeleniu, się z Daimyo szlaja. Ale czy kiedyś odpisze?
Ichigo - Bo się jej rządzić zachciało. A i tak nie odpisuje.
YuYuYu - Szczekający renifer i jego właścicielka pilnują podglądacza w klinice.
Hikari - "Szuka" Hyakuzawy flirtując z haremem trzech dziuń.
Tsubaki - Se przylazła. I se jest.
Awatar użytkownika
Tokage Jōtei
Posty: 38
Rejestracja: 07 mar 2023, 21:27
Ranga: Muryō no ninja
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Publiczne ogrody

Słysząc sugestię, że może to była jednak choroba spojrzał na Homurę. Tak chwilę dłużej. Z kompletnie bezemocjonalnym wyrazem twarzy, czekając aż ta zrozumie, że no... nie żartował. A zrozumiała dość szybko. Słysząc jednak jak nazywa go jaszczurką, wewnątrz niego pojawiła się ochota nastroszyć, a lekki warkot nawet z jego ust się wyłonił. Kompletnie nieświadomie, a kiedy Jotei się na tym przyłapał? Jego oczy zrobiły się jak pięciozłotówki i przykrył swoje usta ręką.
- Wybacz. - dlaczego to zrobił? Nie wiedział. To samo z niego wyszło kiedy to usłyszał tylko to stwierdzenie. Może gdyby pamiętał o swojej przeszłości to zrozumiałby, dlaczego takie słowa kolejnego króla smoków miałyby zirytować... jednak nic nie pamiętał, to też mógł tylko z zaczerwienionymi polikami chować usta z jakich to prawie ryk niezgody chciałby się wyrwać. - Osobiście wolałbym sowę...
Dodał jednak po chwili, kiedy to już bardziej nad sobą zapanował. Były to bardzo fajne stworzątka. Mądre. Ciekawe. Interesujące. Właściwie nie wiedział czemu tak bardzo ich pragnął, jednak... pragnął ich. Tak zwyczajnie. Więc jak już mieli jakieś kolejne zwierzęta zdobywać, to fajnie gdyby to była sowa. A nuż przeznaczenie rzuci im takie gdzieś pod ręką?

******

Miał co najmniej parę pytań do miejsca w jakim to aktualnie się znajdowali. A raczej nie tyle co do miejsca, co co oni tu właściwie robili i niby jakie odpowiedzi mieli otrzymać? Homura zdawała się również nie wiedzieć, więc zwyczajnie ich jedynym wyjściem została pani tego domostwa. Sam wzrok chłopaka natomiast, przeskakiwał to między nią, a jej sówkami. I wychodziło na to... że kobieta przed nimi wcale nic nie wiedziała. Ehh. To co to miało to wszystko być? Po co tutaj byli? Dlaczego istnieli? Nie wiedział, ale miał wrażenie że Ci cali shinobi tej wioski mają dla niego jakieś plany i wyrywanie się teraz od nich byłoby mu nie na rękę pod... żadnym względem. Zostało tylko potulnie słuchać. To też nie mogli odmówić tego zadania, a przynajmniej Tokage nie mógł. Homura była inną kwestią. W tym wszystkim jednak, Jotei widział jakiś benefit. Podróże. Ktoś na niego polował i tak jak z jednej strony ukrywanie się w jednym miejscu mogło być bezpieczniejsze, tak potajemne podróżowanie... zdawało się mieć większy potencjał że go nie znajdą. No, i będzie mógł wyrwać się spod kontroli shinobi tej wioski jacy byli... podejrzani. To miejsce nie było dla niego. Zbyt wiele tajemnic. A znał je dopiero od niedawna.
- W porządku. - odpowiedziałby więc, nie czekając nawet na opinię Homury. Zerknął jednak na nią po chwili, co by to wyjaśnić tą decyzję... a przynajmniej podać część powodu. Jak dobrze pójdzie, to może nigdy go nie zobaczą po jakiejś ekspedycji i będą wolne od jego klątwy. - Jeżeli nas tutaj przysłano, to odmowa raczej nie wchodzi w grę.
Proste wyjaśnienie. Liczył, że wystarczy ono. Tak jak faktycznie nie po to tutaj przyszli, tak... musieli się dostosować. Skoro pilnowali ich działań to nie mogli tak po prostu odmówić.
Obrazek
Awatar użytkownika
Hōseki Homura
Posty: 164
Rejestracja: 31 paź 2021, 11:42
Ranga: Genin
Discord: Amphare#3038
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Publiczne ogrody

Homura nie poczuwała się do bycia zoologiem. Nie uważała się też za wielbicielkę zwierząt, jednak zdecydowanie plasowały się na liście wyżej, niż większość ludzi. Tymczasem miała w domu fuzję tych dwóch, a kiedy ten wydał z siebie niespodziewanie dziwny dźwięk, Homura aż wyprostowała się obruszona, patrząc na niego wzrokiem, który gdyby umiał mówić, właśnie pytałby Jōteia, czy ma jakiś problem, bo ewidentnie było mu gorzej. Czy on właśnie na nią... warczał? Co? Na jego przeprosiny uniosła jedynie brew, po czym machnęła ręką. Zdecydowanie wolała o tym zapomnieć zwłaszcza, że sytuacja była jedynie dziwna. Nawet nie w jakikolwiek sposób bijąca w Hōseki, a po prostu... no, tak. Dziwna. I pewnie awkward. Inna sprawa, że jej komentarz, rzucony nomen omen bardziej do siebie niż kogokolwiek, zamienił się nagle w jakiś dziwny koncert życzeń.
- Przynajmniej brzmi jak coś, czego Ptyś może nie upoluje...
Rzuciła od niechcenia, jednak w gruncie rzeczy: na cholerę jej sowa. Im w zasadzie, skoro mają póki co gnieździć się w jej domu. W ogóle nie wiedziała po co jej do końca kot, a tym bardziej "mąż", tymczasem jeszcze sowę miałaby przygarnąć? Ponoć za darmo to uczciwa cena, ale każda z tych rzeczy brzmiała jak coś, co wymaga dodatkowego wkładu z jej strony. JAK DOBRZE, że to Jōtei zajmie się potencjalnym ptaszydłem. Tak. Oczywiście. No przecież nie Homura, nie?

_____________________

Rośliny. Już widziała temat przewodni tego miejsca. Kwiatki i te sprawy, jakich z resztą było mnóstwo w doniczkach, a jakie również zdawały się tematem przewodnim leżących wszędzie dokumentów. Może nawet przyjrzałaby się bliżej dokumentom, jakie nomen omen wyglądały na ciekawe, jednak zdecydowanie mieli przed tym rozmowę do odbycia. Na pytanie o list, ta odruchowo wyciągnęła go z torebki, trzymając pomiędzy palcami tak, jakby co najmniej zamierzała nim miotnąć w kogoś. Ten jednak, gdyby chciała, zwyczajnie by go podała - bez jakiegokolwiek wyrazu twarzy. Sytuacja była tak kuriozalna, że nawet nie wiedziała, jak jej mięśnie miałyby się niby do niej ułożyć. Po za tym zaś? Słuchała. Słuchała i trzeba było przyznać, że co jak co, ale Homura zdawała się być rzeczywiście żywo zainteresowana tym, co Tsuchinoko im właśnie proponowała. Homura. Zainteresowana. Zleceniem ninja. Co? Czego by jednak nie powiedzieć, właśnie oferowano jej udział w czymś, gdzie nie tylko zarobi trochę grosza, ale nawet może zdobyć interesującą wiedzę, jaka rzeczywiście jej się przyda. Cholera... Suspicious as hell, not gonna lie. Siedziała ze splecionymi przed sobą ramionami, zastanawiając się jeszcze przez chwilę, jednak zanim zdążyła o cokolwiek zapytać, padło magiczne "odmowa nie wchodzi w grę". No nie no... wchodzi? Chyba? Mimowolnie spojrzała na Jaszczurkę, bardziej skonfundowana jego nagłym stwierdzeniem czy zła. No, ale patrzmy na pozytywy: chyba właśnie podjął decyzję za ich dwójkę i to nawet taką, która w dość sporej części jej pasowała. To, co jej jednak nie pasowało, to wrzucenie jej pod opiekę pół smoka, zrobienie z niej jego żony, a następnie wysłanie w podróż życia przy okazji zadania, które podejrzanie dobrze jej leżało. Jakiekolwiek zaś Tokage miał powody, by się zgodzić - w zasadzie nie wiedziała. Nie była też pewna, czy chce wiedzieć. Prościej było dziewczynie założyć, że może całe to zadanie przybliży go do odkrycia, co tu się dzieje. I to samo w sobie brzmiało jak niezgorszy powód. Na tyle, że skoro kwestię zgody na wykonanie zlecenia mieli za sobą, poprawiła się na kanapie, wzrok zaś kierując ku ich zleceniodawcy.
- Powinniśmy wiedzieć coś więcej o czarnym wrzosie, nim podejmiemy się naszych prac? Rozumiem też, że dostaniemy wszystko, co potrzebne do naszych prac, czy może jest to coś, o co mamy zadbać sami?
Nie, żeby dużo potrzebowali. Wiaderko i coś do nacięcia drzewa tak naprawdę, nic poza tym. I tak jak do drugiego może i nawet nadał się kunai - pewnie nie z ich fenomenalną siłą, jaka prosiłaby się pewnie o chociażby masywniejszą siekierkę - tak w sumie nie wzgardziłaby wiaderkiem. - Jak dużo potrzeba tej żywicy? No i, rzecz jasna, do kiedy mamy ją donieść? Nie ukrywam też, że skoro mamy podjąć współpracę, a sama tematyka roślin siłą rzeczy leży niejako w kręgu moich zainteresowań, czy będzie dużym problemem, jeśli jakąś niewielką część próbek zebranych podczas naszych przyszłych prac zachowam na własny użytek?
Nie wierzyła, że z tego, co zbiorą, nie będzie w stanie sporządzić jakiegoś ciekawego specyfiku. Nie było na to szans. A skoro szans na to nie było, pozostało jej tylko skorzystać z okazji, jaka sama pchała jej się w ręce.
- Swoją drogą, jeśli można zapytać: kto właściwie przekazał pani informacje o nas?
Tak a pro po już tych wszystkich pytań. Pewnie jakiś urzędnik, jeden z wielu znając życie, jakich nie wytropią. Nie mniej zapytać nie zaszkodziło. Lepsze to, niż nic. Przynajmniej nie będzie później się zastanawiać, czy może jednak wypadałoby chociaż spróbować czegoś się dowiedzieć o problemie, z jakim na dobrą sprawę tu przyszli.
Awatar użytkownika
Hefajstos
Posty: 2014
Rejestracja: 26 kwie 2021, 21:11
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:

Re: Publiczne ogrody

Dzień Świra­
WydarzenieFabuła rangi C
Post7/?
Tsuchinoko w końcu dostała od Homury list, który szybko przeleciała wzrokiem a na jej twarzy pojawiło się widoczne zdziwienie. Aż spojrzała na list z drugiej strony a nawet skierowała pod światło by dostrzec jakiś ukryty tekst.-Dziwne.-Stwierdziła, ale uśmiechnęła się, słysząc słowa Tokage.-A nawet podejrzane-Mruknęła jeszcze i oddała Homurze list. Wyglądało jednak na to że i Homuhomu i Jotei byli na tak dalszej współpracy z Chiką, więc chyba koniec końców wszyscy mogli być zadowoleni. No ale w odróżnieniu od Joteia, Homura miała co najmniej kilka pytań które chciała kobiecie zadać. Chika wskazała palcem na piętro.-Na piętrze jest składzik, znajdziecie tam jakieś narzędzia, probówki i inne rzeczy które mogą wam się przydać. Jeśli potrzebujecie czegoś spoza mojego inwentarzu to niestety musicie zaopatrzyć się w to sami, jeśli jednak uznam że to faktycznie istotny przedmiot i będzie wam służył w naszej dalszej współpracy jestem w stanie partycypować w poniesionych kosztach nawet do 100% wartości przedmiotu. Ah, nie wliczamy w to broni, rzecz jasna.-Dodała, odpowiadając na jedną z kwestii które interesowały Homurę.-Dużo wam do powiedzenia raczej nie mam... czarny wrzos śmierdzi, bardzo. Więc raczej nie macie co polegać na nosach. Jak o niebezpieczeństwa chodzi no to zdecydowanie dzikie zwierzęta, słyszałam ża kręci się tam wataha wilków ale na ile to prawda to ciężko mi powiedzieć. No i prosiłabym o nie zabicie drzewa przez nieumiejętne pobieranie żywicy, jak tego nie robiliście to wam nakreślę szybką instrukcję.-Tu spojrzała na Homuhomu która w jej mniemaniu robiła za mózg drużyny, kiedy Jotei był mięśniami.-Myślę że pięć próbówek powinno mi wystarczyć, resztę możesz sobie zabrać, tylko nie zabij drzewa!-Podkreśliła po raz kolejny. Ostatnie z pytań Homury ewidentnie rozmówczynię zaskoczyło.-No jak to kto? Oni-Stwierdziła bardzo pewna siebie, po czym zamrugała kilka razy.-Ha?-Przechyliła głowę i przyłożyła dłoń do brody.-Dziwne.-Stwierdziła.-A nawet podejrzane-Na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, zmrużyła powieki.-Ktoś nas ewidentnie wodzi za nos...-Mruknęła cicho, poczym złapała za kartkę i zaczęła coś na niej pisać.
NPC
Ostatnio zmieniony 25 cze 2023, 11:06 przez Hefajstos, łącznie zmieniany 2 razy.
Prowadzone Wątki:
Senka - To już dwa lata... może więcej ;;
Shogo - Ale nie odpisuje, pewnie nie odpisze, już nigdy... jak by co - dalej nie odpisał.
Mikan - znowu po Jeleniu, się z Daimyo szlaja. Ale czy kiedyś odpisze?
Ichigo - Bo się jej rządzić zachciało. A i tak nie odpisuje.
YuYuYu - Szczekający renifer i jego właścicielka pilnują podglądacza w klinice.
Hikari - "Szuka" Hyakuzawy flirtując z haremem trzech dziuń.
Tsubaki - Se przylazła. I se jest.
Awatar użytkownika
Tokage Jōtei
Posty: 38
Rejestracja: 07 mar 2023, 21:27
Ranga: Muryō no ninja
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Publiczne ogrody

Zgoda została rzucona, a sama Homura nie zdawała się nawet kwestionować tego co powiedział. Nie posłała mu nawet złego spojrzenia, ani nic. Ot zwyczajnie popłynęła z nurtem, być może sama świadoma ich sytuacja. Choć jej sytuacja z pewnością była inna od niego. Nie znał się zbytnio na tej wiosce, ale słyszał że jest bardzo familijna. Homura była rodziną. Nie zmusiliby jej przecież do niczego, prawda? On natomiast... no właśnie. Nie wiedział nawet co tutaj robił. Pozostawiając jednak te przemyślenia na czas, jaki być może będzie bardziej komfortowy do nich, trzeba było wrócić do tematyki zadania. I generalnie jaka on był raczej głupi, i niezbyt obeznany na drzewach ani nic, tak jego "żona" zadawała chyba dobre pytania. Własnych więc nie dorzucał na ten moment. Zwyczajnie dlatego, że w tym momencie w jego umyśle to bardziej ćwierkały ptaszki niż jakieś myśli co do ich aktualnego zlecenia. Nawet niespecjalnie go interesowała sama treść... co definitywnie było problematyczne z punktu widzenia poprawnego wykonania misji.
- Skoro śmierdzi, to chyba węchem go też rozpoznamy? - dopytał się słysząc odpowiedź kobiety. Nie zastanawiał się bardziej nad samym sposobem pobierania tych rzeczy i takie tam, bo Homura zdecydowanie bardziej się tym zainteresowała. Sobie pozostawił więc kwestię dzikich zwierząt po drodze i niebezpieczeństwa... tylko no właśnie. Chłopak zacisnął lekko swoją pięść, tak aby najlepiej kobiety obok nie widziały, a ta lekko zaczęła się trząść bez wielkiego naporu siły. Nie mógł liczyć na swoje ciało zbyt bardzo. Miał jednak parę innych sztuczek w zanadrzu i mógł mieć tylko nadzieję, że one wystarczą. Kolejne parę momentów było jednak trochę bardziej ciekawych, kiedy to kobietka chciała coś powiedzieć ale niezbyt jej wychodziło. Chłopak tylko przekręcił głowę w bok, niezbyt rozumiejąc. Bądź co bądź nie znał się aż tak na shinobi i ich sztuczkach, więc bliżej mu było do kwestionowania tego co robi Chika niż czegokolwiek innego. - Wszystko w porządku?
Proste pytanie mające ocenić mentalną stabilność ich zleceniodawczyni i przyszłej furtki Tokage do wyrwania się z tej wioski. Te zlecenie to byłoby zbyt wcześnie. Muszą znaleźć się gdzieś dalej, a on musi stać się silniejszy. Chociaż to jego ciało musi dojść do kupy, inaczej przeżycie w terenie może być ciężkie bez wiedzy i informacji, jakich to jeszcze teraz nie posiadał.
Obrazek
Awatar użytkownika
Hōseki Homura
Posty: 164
Rejestracja: 31 paź 2021, 11:42
Ranga: Genin
Discord: Amphare#3038
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Publiczne ogrody

Kartka została przekazana, jednak podobnie jak Homura, Chika zdawała się nie znaleźć w niej nic więcej. Sama nie pomyślała, by sprawdzić ją pod światłem, to prawda, jednak pani biolog już tak i nie wyglądało na to, że bez większych sukcesów. Kwestia oprzyrządowania wydawała się jasna. Wszystko powinni mieć zapewnione, a że raczej nie widziała siebie jako wojownika, to i o broni samej z siebie nie bardzo myślała. Nie w kontekście tego zadania. Z resztą! Jakąś prowizoryczną była w stanie zrobić sama gdyby zaszła taka potrzeba, jednak miała nadzieję, że nie. To ten rodzaj wysiłku, za którym nie szalała, zdecydowanie. Nie mniej ciężko mogło być uniknąć tej części, a słysząc o wilkach, brew dziewczyny nieco drgnęła. Ehh... Fajne i przyjemne zlecenie zaczęły być już mniej fajne i przyjemne. Ale hej! Jaszczurka coś mówił, że chyba jest w stanie walczyć. Fenomenalnie. Jej zaś chyba zostałoby zajęciem się drzewem. Tylko... No, właśnie. Roślinki roślinkami, wszystko ładnie i pięknie, jednak generalnie to nie do końca specjalizacja dziewczyny.
- Mam pewne bardzo ogólne pojęcie... czysto teoretyczne. Zdobywanie materiału w terenie to nie coś, czym normalnie się zajmuję. Z chęcią skorzystałabym z pani instrukcji. Choćby w ramach przypomnienia.
Odparła uprzejmie, nie szczególnie widząc sens w udawaniu, że się na zbieraniu żywicy zna. Jak Homura żywicy potrzebuje, to wie o takim ludzkim wynalazku jak handel. Sklepy. Ludzie, którzy się czymś takim zajmują bardziej profesjonalnie. A tu proszę - jej też by się podobna zdolność przydała. Zwłaszcza, że jej może na tym wrzosie bardzo nie zależało... ale może w przyszłości. Tak też zdecydowanie wolałaby drzewa nie zabijać. Na probówki zaś kiwnęła głową. Co prawda spodziewała się, że będzie chciała całe wiadra żywicy, a tu proszę. Probówki. Trochę inaczej miała się sprawa z jej kolejnym pytaniem. Oni. Jacy, do cholery, oni? Już miała pytać, czy ma na myśli - oczywiście, że nie - demony z bajek, ale byłoby to pewnie dość nieuprzejme. A Chika miała im później za pracę zapłacić. Dość solidny argument, by przysłowiowo ugryźć się w język.
- Obawiam się, że "oni" mówi mi niewiele. Urzędnicy wioskowi? Jakaś konkretna osoba z imieniem i nazwiskiem? Konkretna grupa? Bo widzisz, Tsuchinoko-san, ktokolwiek osobiście przyszedł nas zgłosić jest osobą, z którą z chęcią zamienilibyśmy słowo lub dwa.
Wyjaśniła spokojnie, patrząc uważnie na Chike. Oni. Czyli więcej niż jedna osoba. Tylko... czy to Chika była wodzona za nos? Dostała dwójkę pracowników, do tego niezbyt stawiających opór. Jej to raczej wyświadczono przysługę, to też rzucony komentarz wywołał na jej twarzy charakterystyczny ruch brwią. Coś jej nie pasowało i chociaż Tsuchinoko była raczej miła, tak było w niej coś takiego, co budziło w Homurze kapkę nieufności. Ta jednak musiała zaczekać. Koniec końców potrzebowali instrukcji i chyba jakiejś mapy. Wskazówek, gdzie szukać. I sprzętu, jaki czekał na nich na górze, nim zaczną szukać wrzosu. O... i jakieś zatyczki do nosa, definitywnie.
Awatar użytkownika
Hefajstos
Posty: 2014
Rejestracja: 26 kwie 2021, 21:11
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:

Re: Publiczne ogrody

Dzień Świra­
WydarzenieFabuła rangi C
Post10/?
Chika spojrzała na smoka i wzruszyła ramionami.-Na bagnach wiele rzeczy śmierdzi, poza tym zapach roznosi się w powietrzu, czasem ciężko polegać na zapachu jeśli nie jest się dzikim zwierzęciem.-Więc czy Jotei rozpozna drzewo po zapachu? Mogło tak być, ale czy tak będzie, to się dopiero okaże. Okazywało się że jej nowi pracownicy mieli wiele pytań, bo suma sumarum dalej nie wyruszyli tylko jej się pałętali w salonie slash gabinecie.-U dołu drzewa za pomocą siekiery usuwasz korę. 1/4 szerokości pnia wystarczy. Następnie nożykiem wykonujesz nacięcia, pamiętaj żeby nie były zbyt głębokie. Podstawiasz probówkę i czekasz aż żywica do niej spłynie. Ten proces zwykle trochę zajmuje na szczęście to drzewo powinno być pełne żywicy i proces nie potrwa zbyt długo.-Proste? Proste. Homura na pewno da sobie radę i nie wykona zbyt głębokich nacięć które zabiłyby ten okaz fauny. Wyglądało też na to, że jej zachowanie wywołało konfuzję w gościach.-Oni-Potwierdziła na pytanie Homury.-A wodzą nas za nos, ponieważ widzicie, tak jak i wy nie wiem kim są oni. Kiedy próbuje złapać to umysłem to... puff-Rozłożyła ręce na boki, po czym złapała kartkę i pomachała nią przed Joteiem i Homurą-Zapisałam nasze dzisiejsze spotkanie. Zobaczymy czy znów spróbują czegoś podobnego z moją pamięcią-Nie wyglądała na zbyt przejętą tym że ktoś jej chyba wspomnienia pomieszał. Uśmiechała się jedynie na myśl o nadochodzącym wyzwaniu.
NPC
Ostatnio zmieniony 25 cze 2023, 11:06 przez Hefajstos, łącznie zmieniany 1 raz.
Prowadzone Wątki:
Senka - To już dwa lata... może więcej ;;
Shogo - Ale nie odpisuje, pewnie nie odpisze, już nigdy... jak by co - dalej nie odpisał.
Mikan - znowu po Jeleniu, się z Daimyo szlaja. Ale czy kiedyś odpisze?
Ichigo - Bo się jej rządzić zachciało. A i tak nie odpisuje.
YuYuYu - Szczekający renifer i jego właścicielka pilnują podglądacza w klinice.
Hikari - "Szuka" Hyakuzawy flirtując z haremem trzech dziuń.
Tsubaki - Se przylazła. I se jest.
Awatar użytkownika
Tokage Jōtei
Posty: 38
Rejestracja: 07 mar 2023, 21:27
Ranga: Muryō no ninja
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Publiczne ogrody

Metoda pobierania próbek. Definitywnie istotna rzecz na której to powinien się jakoś bardziej skupić, ale skupił się tak... połowicznie. W sensie, wyłapał to co mówiła, ale raczej na zapas gdyby Homura zapomniała. Nie, żeby uważał że zapomni. Raczej nie zapomni. Ale w sumie, to jej nie znał. Podejrzewał że nie zapomni, ale wszystko może się zdarzyć. Może nawącha się jakiegoś zioła jakie to ją omami... a może nie. Jotei nie wiedział, to też... no na zapas te informacje pobierał bez specjalnych komentarzy. Choć te odległości jak 1/4 i tym podobne zdawały się lekko irytujące do ocenienia, ale... na pewno jakoś to będzie. To też prawie byli gotowi do działania, gdyby to jeszcze nie zamartwienie o stan mentalny ich pracodawczyni. Homura nawet trochę bardziej dopytała o co jej chodziło! A odpowiedź? Oni. Oni, oni, oni... wszędzie sami oni jacy nic mu nie mówili. Co gorsza, nie wiedział czy oni to wrogowie czy przyjaciele. Miał spore podejrzenie że to shinobi tej wioski... ale nie miał co z tym zrobić. Jeżeli ich wodzili za nos, to mieli na nich oko. Jeżeli mieli na nich oko, to ich śledzili. Jeżeli ich śledzili i pilnowali, to Jotei nie mógł mieć wolności i... bezpieczeństwa. Nie wiedział zbyt wiele o sobie w tym momencie, to prawda, ale... nie zamierzał być czyimś zwierzątkiem. Szczególnie, gdy nie wiedział kto to jest.
- To... sprzęt, tak? - podsumował ostatecznie zerkając między oboma kobietami, nie wiedząc właściwie co więcej powiedzieć. Mogli ruszać, prawda? Miał taką nadzieję. Wolał nie rozmawiać więcej o "nich". Strasznie niekomfortowe to było.
Obrazek
Awatar użytkownika
Hōseki Homura
Posty: 164
Rejestracja: 31 paź 2021, 11:42
Ranga: Genin
Discord: Amphare#3038
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Publiczne ogrody

Lepiej się upewnić, jak coś się robi, niż nie upewnić. Stąd też nie widziała problemu w tym, by dopytać pracodawczynię o cały proces, jaki może równie dobrze przydać jej się kiedyś w przyszłości. Nie podejrzewała, by potrzebowała kiedykolwiek pobierać żywicę z drzewa... ale to samo mogłaby powiedzieć dzisiaj rano. Stąd też wysłuchała uważnie kobiety ciesząc się, że nie ma w całym procesie szczególnie dużo szczegółów i detalów, o jakich mogłaby zapomnieć. Kiwnęła kilka razy głową obserwując ją bacznie podczas całego tego procesu, po czym przyszła pora na jeszcze jedną kwestię. Czym, lub kim, są oni. Uniosła brew słuchając wyjaśnień, nie bardzo wiedząc jak podejść do dość... mało przejętego wyrazu kobiety w tym całym rozrachunku. Dziwne. Ostatecznie jednak machnęła ręką dochodząc do wniosku, że nic w tym temacie więcej się nie dowiedzą. Jakkolwiek zaś to wszystko wyglądało i brzmiało podejrzanie: nie zawsze rozwiązanie leży tuż pod nosem. A jak leży, to nie zawsze w pierwszej chwili się je widzi.
- W takim razie chyba będziemy się zbierać.
Stwierdziła wstając z sofy, po czym ruszyła do miejsca, gdzie miało być całe osprzętowanie, z jakiego mogą skorzystać. Co potrzebowała? Rzecz jasna siekiery. Nożyka. Dodatkowo kilku probówek, około dziesięciu. Pięć dla Chiki, zapewne dwie czy trzy dla siebie. Reszta miała być w zapasie na wypadek, gdyby któraś się stłukła. Upewniłaby się też, że bierze czyste probówki. Nie, żeby podejrzewała, by było coś z nimi nie tak, ale kto wie, czy nie trafią się jakieś wadliwe? Albo pęknięte? Głupio byłoby w ten sposób popsuć próbki. Mając cały potrzebny sprzęt, wróciłaby ponownie do kobiety.
- Jeśli to nie problem przypomnieć, gdzie szukać tego drzewa, byłabym wdzięczna.
Krótkie "tu i tu" jej starczyło, bo cokolwiek mówiła o nim wcześniej: pamiętała tylko o bagnach. Naprawdę szybka piłka, nie ma co zwlekać. I też, gdyby szybko dostałaby swoim przypomnieniem, dałaby znać Jaszczurce, że czas na nich. Bo tak jakby wypadałoby chyba już ruszać. Po wyjściu też bardziej zrównałaby z nim krok, zerkając na niego kątem oka.
- Wróćmy jeszcze na moment do mnie. Jest jedna rzecz, którą wolałabym załatwić, nim ruszymy.
Stwierdziła, od razu idąc w kierunku własnego domu. A tam? Chciała upewnić się, że wszystko wygląda tak, jak zostawiła. Upewniłaby się też, że Ptyś ma jedzenie w misce i nic mu nie brakuje, po czym poprosiłaby sąsiadów, by mieli wgląd, czy coś się obok bądź w jej domu dziwnego nie dzieje. Nawet mogłaby im zostawić zapasowy klucz, co by w razie potrzeby zajęli się Ptysiem, gdyby nie wróciła. A po tym? Ku bagnom.
Yaay...
Ehh...
ODPOWIEDZ

Wróć do „Amegakure no Sato”