Tajemnica parzenia herbaty była doprawdy sztuką tajemną znaną tylko najlepszym, przekazywanym niczym najbardziej skryty na świecie sekret wśród herbaciarzy. Tylko prawdziwie szczere dusze potrafiły docenić właściwy smak herbaty i znaleźć w nim drobne niedoskonałości, jakich nie zauważyliby inny. Było to zadanie niemal tak trudne, jak rozpoznanie ludzkiej złej woli pod woalką uśmiechu i szczerości. Picie herbaty było niemal jak polityka. Tak właśnie rozmyślał nad tym wszystkim Sora, gdy wyrósł mu przed oczami szyld herbaciarni Sakurai. Właściwie to miał iść spotkać się z krewniaczką Aiko i doradzić jej dobór właściwych koszul wraz ze wszystkimi dodatkami, by prezentowała się, jak na prawdziwą liderkę klanu przystało. Ta jednak nie zawsze słuchała jego, niezwykle cennych rad. Każda odmowa była jak kontakt z pokrzywą lub kolcem z iglastego drzewa, które pozostawiało po sobie jakiś znak jeszcze przez chwilę. Nie poddawał się jednak nigdy, bo taki już był.
– Chyba nie zaszkodzi, jeśli zaszczycę wszystkich tutaj swoją wizytą, jestem spragniony dobrej herbaty. — Nie mówił tego na głos, ale od razu poprawił fryzurę, spoglądając dumnie na wyrysowany znak na drewnie, który miał służyć za logo lokalu Sakurai. – Sakurai, jakże dobrze wspominam tę nazwę — Wyszeptał do siebie, nie tyle, co słyszał o nim wiele, tak i miał okazje już w nim niegdyś popijać. Wkroczył więc do środka i od razu się rozejrzał. Było stosunkowo wcześnie i raczej spędzenie kilku miłych minut w przytulnym i kameralnym miejscu nikomu nie zaszkodzi. Aiko zrozumie, że czasem pewne rzeczy muszą wziąć pierwszeństwo nad błahymi przywarami rzeczywistości. Sora nie byłby sobą, gdyby nie chłonął całego otoczenia. I oto była i ona, w środku lokalu - Tsubaśka. Nie miał pojęcia, co robiła tutaj dziewczyna z klanu Hyuga, ale czy to ważne? Ich serca mogły spotkać się dzisiaj nie bez powodu. Teraz Aiko na pewno zrozumie, dlaczego się spóźni albo nie stawi się wcale. Wpierw jednak zerknął, szukając wzrokiem właściciela i innych pracowników. Spostrzegł jakiegoś chłopca, który nie rzucił mu się za bardzo w oczy. Może był starszy niż chłopiec? Na pewno go nie znał. Tak poza nim to jedynie rodzina rządząca lokalem zwróciła jego uwagę. – Witajcie państwo Sakurai! — Zamierzał zwrócić ich uwagę jako pierwszy, nie za bardzo przejmował się tym czy byli tutaj jacyś inni goście. – Pozwólcie, że znajdę dla siebie miejsce pośród gości. Błagam, zaszczyćcie mój kubek prawdziwą dawką herbacianej miłości. — Gdy to wymawiał, z początku brzmiał... Nad wyraz poważnie, jak kończył to znacznie mniej, bo natychmiast zrobił się czerwony, ale nic sobie z tego nie robił, bo czerwień znikła z jego policzków niemalże tak szybko, jak się pojawiła. Widział, że w lokalu coś było nie tak. Brakowało im chyba rąk do pracy... Czy jednak Sora mógłby tutaj pomóc? Otóż nie. Doskonale wiedział, że najlepszym co zrobić mu przyjdzie, będzie rozgrzewanie serc zespołu i odpowiednie ich dopingowanie by ich morale nie spadły.
Osoba, która w tej chwili prowadziła zmianę, od razu po spostrzeżeniu Sory ciężko westchnęła, jakby do ich lokalu wtoczył się problem znacznie, niż mogłoby się z początku wydawać. Przed pracownikami i "najemnikami" herbacianego lokalu pojawiło się niezwykle trudne zadanie. Przetrwać zmianę, od początku do końca i nie stracić morale i ikry w trakcie walki z herbatą i ciastkami. Na szczęście był tutaj Sora, by ich wesprzeć. Mieli ogromne szczęście.
► Pokaż Spoiler
— Mowa — — Przelotna myśl —