Nasza niezdolna do rzucania kunaiem kunoichi miała całkiem sensowny tok rozumowania. No bo skoro klan Uzumaki był taki świetny w
BDSM wiązaniu łańcuchami i leczeniu, to znaczyło, że jeśli udałoby się posiąść ich wiedzę i umiejętności to mogłaby spróbować zawalczyć ze swoimi migrenami prawda? No w sumie to niewiadomo. Może tak, może nie. Być może migreny w klanie Yamanka pojawiały się nie z powodu ich umiejętności, a tego że prawie każdy ich przedstawiciel miał wielkiego kija (można już w zasadzie mówić o palu) w dupsku. No mnie by napewno głowa bolała już od samego tego jak dupsko musi boleć od kija wsadzonego zbyt głeboko na zdecydowanie zbyt długi czas
. Jednakowoż biorąc pod uwagę, że każdy ma swoją hipotezę na temat nauk medycznych, to Tsuru jak najbardziej mogła sobie robić co chciała - nawet jeśli wcześniej nie sprawdziła, czy ta teza na temat Yamanak tyczy się również niej samej.
Tak oto ruszyła wprost do działów biblioteki, które powinny skrywać jakiekolwiek sekrety na temat klanu Uzumaki i Uzushiogakure. Problem był jednak jeden, bo Uzushiogakure było bardziej w dziale z historią i odkryciami archeologicznymi, a zdolności klanu Uzumaki (poza takimi pierdołowatymi opracowaniami, które nic nie mówiły) były w części biblioteki, do której nie wszyscy mieli dostęp - a przynajmniej nie Tsuru. I co ona mogła zrobić? Gdyby tylko jedna z pracownic biblioteki miała czerwone włosy i rodziców z klanu Uzumaki. Gdyby tylko... No i cóż farta nie miała, bo żadnej takiej kobiety na zmianie nie widziała przynajmniej nie w punkcie pośrodku głównej sali. Wiedziała natomiast, że jest ktoś taki, bo czasem widywała rudzielca układającego ksiązki i zwoje na półkach. Jakie miała wybory? Mogła włamać się do zamkniętej na kłódkę części biblioteki, albo pogadać z pracownicami, albo cokolwiek innego jej tam jeszcze wejdzie do głowy.