• Ogłoszenia
  •  
    Aktualności fabularne
    Obecna pora roku: Wiosna 164r.

    Poniżej znajdują się ostatnie wydarzenia oraz ważniejsze ogłoszenia. Są one często opatrzone datą dodania, przy czym najświeższe informacje umieszczone są na samym początku listy.

    24.04.2024 - podsumowanie wydarzenia wioskowego w Sakuragakure. Więcej informacji w najnowszych aktualnościach fabularnych.
    Kącik Nowego GraczaSamouczek Wzór Karty Postaci AtrybutyRozwój postaci i koszty chakry Atuty Klany i organizacje Informacje o świecie Handbook
    Powyższe tematy powinny zawierać wystarczająco informacji, by móc bez przeszkód napisać Kartę Postaci i rozpocząć grę. W przypadku dalszych niejasności, zapraszamy do kontaktu zarówno na chatboxie, przez wiadomości prywatne oraz przez nasz serwer Discord.
    Administracja
    Pingwinek Chaosu
    Główny Administrator
    Norka
    Główna Mistrzyni Fabularna
    Hefajstos
    Główny Moderator Kuźni
    Tora
    Główny Moderator Technik

    W przypadku jakichkolwiek pytań bądź uwag, powyższe osoby zajmują się wyszczególnionymi w ich tytułach zagadnieniami. Pomocą służy również cała kadra forum, wraz z moderatorami. Zapraszamy również do dołączenia do forumowego Discorda.
    Kadra Sakura no HanaDiscord Sakura no Hana
     

Osada Dalir

Fuyu no Kuni zajmuje drugą największą wyspę w północnym archipelagu wraz z pobliskimi lądami - położoną na wschodzie Shiroijimą mieszczącą największą część populacji kraju, oraz dużo mniejszą Sorajimą mieszczącą się pomiędzy Same no Kuni a Haru no Kuni. Stanowią one, poza stałym lądem dwa najważniejsze rejony. Północne tereny pokryte są praktycznie przez większość czasu śniegiem. Panuje tam ujemna temperatura, a zwierzęta nie są tak liczne. Można tam spotkać polarne gatunki niedźwiedzi, czy wilków - osiągających w Fuyu no Kuni niebywałych rozmiarów - lisów, czy też zwierzyny łownej. Zwierzęta te żywią się głównie mniejszymi gatunkami bądź mchami, porostami oraz jagodami niewielkich krzewinek rosnących często w towarzystwie ogromnych, starych iglaków. Centrum wyspy jak i południe cechuje się łagodniejszym klimatem, co też przekłada się na większe bogactwo gatunkowe. Obywatele kraju wyróżniają się postawną budową ciała - efektem ciężkich, fizycznych treningów, rozpoczynanych już w młodym wieku. Mężczyźni często zapuszczają gęste, długie brody, a ich głowy nierzadko zdobią długie włosy powiązane w warkocze. Nierzadko też wygalają część głowy, bądź obcinają się na łyso. Oprócz tego ich twarze oraz inne części ciała często pokryte są tatuażami, a podczas ruszania w bój - barwami wojennymi. Blizny i trwałe uszkodzenia nie są niczym obcym, zaś w tutejszej kulturze stanowią powód do dumy niż coś, z czym należy się kryć.
Awatar użytkownika
Fuuka
Posty: 114
Rejestracja: 27 sie 2023, 16:45
Ranga: Muryō no ninja
Discord: virgovern
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Osada Dalir

A little bit of warmthRanga D
tura8
Przez żołądek do serca, jak to się mówi. Chociaż to nie zdolności kulinarne Kaoru imponowały tak bardzo Aurorze, a jego... aparycja? Postawa? Zachowanie? Parę miłych słów, które kompletnie przyćmiewały te oschłe i niemiłe? Czarujący uśmiech? Jeden, krótki komplement? Na próżno chyba było doszukiwać się logiki w buzujących emocjach nastolatki. Podobał jej się i tyle. Powód nie był potrzebny, rozum nic nie miał do gadania, to nie był przepis wymagający odpowiednich przypraw i temperatury. Wpadł w Kuramie w oko i nic nie miało większego znaczenia. I cytując klasyk Disney'a "serce głuche gdy się uprze"...
Ciężko było srebrnowłosej wyczytać reakcję Kaoru na jej "przeciążenie" i czerwoną jak pomidor twarz. Raz: system doznał poważnego przeciążenia; Dwa: ten szybko odwrócił wzrok i twarz od niej, obracając się i wracając do swoich zadań. Ciężkie musiało być życie naszej Kauromanki, kiedy ten dawkował jej swoją osobę, przychodząc i odchodząc co chwilę. Zresztą to nie było tylko z Aurorą. Poświęcał również uwagę innym kucharkom, pomagając w ich obowiązkach, chętnie służąc radą czy patrząc, czy niczego nie potrzebują. Zaraz. To Aurorka nie była wyjątkowa? Jedna z jasnowłosych dziewczyn roześmiała się gromko (zbyt gromko jak na gust Aurorki) na jego komentarz i Aurora mogła być pewna, że patrzyła na Kaoru zdecydowanie dłużej, niż powinna. A sam chłopak? Traktował wszystkich tak samo. No, może Kurama była na prowadzeniu: bo nikogo innego nie poklepał po głowie i nikt inny go nie nakarmił.
Nasza główna bohaterka odblokowała kolejne zadanie i pognała do drzwi wejściowych, aby zawołać ludzi. Zimne powietrze uderzyło w nieubraną, drobną istotkę z pełną mocą. Ale czy to było ważne, kiedy jej serce było tak rozgrzane? Pewnie nie, kto by się tym przejmował. Chociaż? Chyba jednak ktoś się przejmował, bo chwilę po jej ogłoszeniu, za ramię od drzwi odciągnęła ją Anna.
- Zwariowałaś, zaraz cała chora będziesz! Sio do środka, sio! Idź już nakładaj, ja polecę i zajmę się tymi nieśmiałymi. - Anna w sumie nawet trochę popchała Kuramę bardziej wewnątrz tawerny, sama lecąc na zewnątrz. W przeciwieństwie do Rosi miała odzież wierzchnią.
Do środka zaczęli wchodzić nieśmiało ludzie. Najpierw było ich około dziesięciu. Potem przyszedł kolejny tuzin. A potem (Anna chyba musiała zrobić dobrą robotę) do budynku weszła cała masa, kompletnie wypełniając izbę kolejką po jedzenie. Mężczyźni i kobiety, dzieci i starcy. Niektórzy wyglądali na takich pełnych sił i niepotrzebujących pomocy, inni mieli znoszone, rozlatujące się płaszcze i kościste, wychudzone nadgarstki, drżąco wystawiane po miski z jedzeniem. I każdy po kolei dostawał swoją porcję.
- Psze pani, mogę jeszcze? - Przed nakładającą jedzenie Aurorą stanęło około 6-7 letnie dziecko. O rumianej, bladej twarzy, która ledwo wystawała spod połatanej czapki i wełnianego szalika. Wystawiło miseczkę w kierunku dziewczyny. No i Aurora była pewna, że już wcześniej widziała tego berbecia i zdecydowanie dostał swoją porcję.

Czas leciał bardzo szybko przy ciężkiej pracy. Czy w kuchni, czy podczas wydawania ugotowanego jedzenia - miska za miską, chochla za chochlą. Szybciej, więcej, ludzie przecież czekali. Tempo. Pot lał się z czoła i dziewczyna czuła zdecydowanie po sobie, że wykonała ogrom pracy. Mimo to, wciąż miała siłę aby z werwą nakładać kolejną porcję, z tą samą szybkością i efektywnością. Pod koniec wydawania jedzenia było widać po innych, że są już wykończeni... poza Kaoru, który jako jedyny działał z taką samą werwą jak Aurora, niezależnie od tego ile godzin od początku pracy minęło. Widać było, że daje z siebie wszystko i pilnuje, aby każdy dostał jak najszybciej ciepły posiłek. Chociaż włosy jego grzywki przyklejały się już do jego czoła. W tym samym czasie, w innym miejscu Anna rozdawała ubrania i próbowała dobrać jak najlepszy rozmiar dla każdego potrzebującego. Jakoś to działało. Może nawet nie jakoś - a cudem?

W końcu ostatni mieszkaniec opuścił tawernę. Stos brudnych misek i sztućców, stoły do wytarcia, podłoga do umycia... dalej wydawało się tyle do zrobienia. Wraz z końcem szaleńczego tempa wydawania jedzenia, cała adrenalina spadła i Aurora poczuła jak zalewa ją fala pozytywnego zmęczenia. Jak po dobrym, wartościowym treningu. Zaś obiekt jej westchnień? Przysiadł sobie na stole i przymknął oczy, jakby chcąc skorzystać z tej krótkiej chwili odpoczynku. I w sumie teraz wyglądał na zdecydowanie bardziej zmęczonego niż wcześniej. Jak ktoś, kto ledwo miał siły stać na nogach.
Anna spojrzała na Kaoru i przygryzła wargę, wyraźnie zmartwiona. Mimo to, podeszła do Aurory (a nie bruneta), odciągając ją na bok tak, aby mogły swobodnie porozmawiać bez przeszkadzania chłopakowi.
- Um... tak. - Anna wydawała się lekko zakłopotana. - Przepraszam, chyba nie znam twojego imienia? Jestem Anna. - Wystawiła jej rękę z życzliwym uśmiechem. - Dziękuję. Bardzo nam pomogłaś. Babcia nie uwierzy, gdy jej o tobie opowiem. Albo uwierzy? Może już wie? - Anna podrapała się po głowie. - Uh, jeśli chodzi o twoją zapłatę... dasz mu proszę chociaż pięć minut? Chętnie bym sama cię wynagrodziła, ale to Kaoru ogarnia całe finanse. - Anna uśmiechnęła się przepraszająco do Aurorki.
Część kucharek, zdecydowanie zmęczone (i z o wiele mniejszym tempem niż wcześniej), zaczęła zbierać naczynia i zabierać je do kuchni. Słońce zaś zaczynało stykać się z horyzontem.
Stan
Aurora: Czujesz zmęczenie, ale nie przeszkadza ono w żadnych czynnościach. W sumie nie marzysz o niczym innym niż o posiłku (brzuszek w sumie by coś chciał, ale jeszcze wytrzyma), ciepłej kąpieli i zasłużonym śnie.
NPCAnna
Obrazek
memosz frajer kliknął niżej
Oto link do fajnej muzyczki

Awatar użytkownika
Kurama Aurora
Posty: 34
Rejestracja: 03 sty 2024, 14:33
Ranga: Muryō no ninja
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Osada Dalir

Praca jak to praca szła dobrze. Problemem było tylko jej serce, które zdawało się żyć swoim życiem i wybierając losowe momenty na uderzenie mocniejsze, czy na kompletną ciszę. Ewenementy te zdarzały się głównie wtedy, gdy Kaoru zachowywał się w określony sposób, czego Aurora ze sobą nie powiązała. Ciężko jej było czuć tak wiele naraz i jednocześnie wiązać ze sobą logiczne fakty - nie wspominając już o obserwacji swoich naturalnych odruchów. On zaczepiał inną kobietę, a w tym czasie jej serce przestawało bić pozwalając słuchać o czym rozmawia, obserwować, co robi. Gdy przechodził obok nagle przyspieszało zwiększając ilość krwi przepływającą w niej; dawało to szanse dostarczyć do każdej komórki w ciele zapach, który za sobą pozostawiał. Wystarczyło, żeby ktoś patrzył na niego zbyt długo, albo śmiał się razem z nim, a przyspieszało jeszcze bardziej zwiększając temperaturę w ciele o kilkaset stopni - tak się przynajmniej mogło zdawać białowłosej. Każda spędzona na pracy sekunda mogła być nieznośnie długa, lub niezwykla krótka w zależności od tego, gdzie podziewał się Kaoru oraz tego co właśnie robił. Tak jakby czasoprzestrzeń zaginała się wokół jego osoby, była na jego skinienie, choć on sam zdawał się nie robić nic, żeby tak było. Było to doprawdy magiczne zjawisko - postrzeganie wszystkiego dookoła zmieniało się zupełnie jakby wszyscy byli zamknięci w gigantycznym Genjutsu.

Zapraszanie osób do środka zdawało się być proste, a rozanielona Aurora nie zwracała uwagi na zbyt wiele czynników, które w czasie teog mogły źle na nią wpłynąć. Zjawiła się Anna, która słusznie wepchnęła rozmarzoną dziewczynę do środka nie szczędząc przy tym uwag na temat temperatury i obowiązków. Kurama nawet nie oponowała. Ruda napewno wiedziała, co robi, a poza tym nie było powodu, żeby walczyć. Przecież dzień był taki piękny, prawda? Uśmiechnęła się tylko do Anny zanim odwróciła się i ruszyła szybko na swoje stanowisko. Idealnie w czas, żeby obserwować jak kolejne osoby wchodzą do środka rozglądając się niepewnie. Kolejne grupy jednak sukcesywnie przekraczały próg gospody. Widać było, że Anna dobrze robi swoją robotę. Chociaż przy jej bezpośredniości, typie zachowania oraz urodzie nie było wątpliwości, że doskonale sobie poradzi ze spędzaniem ludzi do środka. Zapewne nie wszyscy będą potrzebujący, niektórzy wejdą pod wpływem nacisku, ale Aurora nie zamierzała odmawiać nikomu. Przecież przyszła tutaj, żeby pokazać ludziom, że można być dobrym dla innych - tego trzeba było nauczyć tych ludzi, a przykład jest najlepszą formą namawiania. Jedna demonstracja nie zadziała, ale z czasem, gdy będzie się to działo coraz częściej, to być może ludzie się przekonają. Białowłosa dobrze wiedziała, że ludzi ciężko jest przekonać do zmiany. Szczególnie jeśli ludzie ci byli tak zatwardziali jak obywatele Fuyu no Kuni, ale jednak jeśli uda im się zmienić tutejszą populację, to czy może im jeszcze cokolwiek stanąć na drodze? Wątpiła w to szczerze? I od kiedy ona myślała o "nich", a nie o sobie? Sama nie wiedziała kiedy, ale zaczęła się postrzegać za stałą część tej grupy, choć jeszcze nikt jej oficjalnie nie przyjął.
- Oczywiście, jeśli jesteś głodny to wystarczy tylko poprosić! - uśmiechnęła się do dziecka, które przerwało jej rozmyślania i nieco mechaniczne nakładanie jedzenia poprzeplatane z uśmiechami i życzeniem smacznego kolejnym podchodzącym. Nie ulegało żadnej wątpliwości, że dziecko to zaznało biedy. Choć kojarzyła je już z kolejki, to nie mogła przecież odmówić jedzenia takiemu małemu słodziakowi. Była gotowa nawet wrócić do kuchni i ugotować nowe jedzenie, jeśli miało chodzić głodne. Zdecydowanie nie mogła tak tego zostawić, dlatego i tym razem nabrała jedzenie i nałożyła je do miski berbecia. Zresztą ile mogło zjeść małe dziecko? Przecież żołądeczek tego stworzenia musiał mieć maksymalną przepustowość i to stosunkowo niewielką.

Nie było co ukrywać - praca była ciężka. Aurora jeszcze nigdy nie brała udziału w czymś takim, ale nie miała żadnych wątpliwości, że dobrze postąpiła przychodząc tutaj. Całkowicie już pomijając kwestie Kaoru (do tej jeszcze wrócimy) czuła spełnienie pewnego ciążącego na niej obowiązku. Uporała się w jakimś stopniu z uczuciem, że nie zrobiła nic z tego, o czym marzyła. Zaczynała dostrzegać światło w tunelu. Odnajdowała samą siebie w tym, co chciała robić - pomagać innym. Być patronką biednych, chorych, głodujących. Hasła te mogą brzmieć górnolotnie, ale praca ta wcale nie wymaga bycia świętym, ani nawet posiadania szczególnych umiejętności. Nie, wystarczyły dwie ręce, trochę empatii i chęci żeby zmieniać czyjeś życie. Szkoda, że tak wielu było gotowe przemocą sięgnąć, po to co nie jest ich, lecz taka skromna grupa ludzi chciała pomagać wszystkim nie oczekując nic w zamian. Dzięki temu wszystkiemu, pomimo ogromnego zmęczenia, czuła że pierwszy raz od dawna żyje i nie musi się przed nikim wstydzić. Gdy ostatnia osoba wyszła z tawerny Aurora usiadła na chwilę na ławie obserwując jak Kaoru pada ze zmęczenia. Uśmiechnęła się wtedy sama do siebie po raz kolejny szczęśliwa, że przeszła całą tą drogę tutaj.
- Wybacz Anno, nie zdążyłam się przedstawić. Jestem Aurora. - przedstawiła się ze wzajemnością, gdy ruda zabrała ją nieco na bok. Miała w tym rację, Kaoru wyglądał na okropnie zmęczonego. Warto było dać mu odpocząć. - Nie oczekuję zapłaty. Przyszłam tu pomagać, pieniądze powinniście zachować na potrzebujących. - odpowiedziała z uśmiechem, póki co ignorując wzmianki o wszechwiedzącej babci. Nie chciała poruszać tak osobistego tematu. Być może kiedyś tę babcię pozna? Warunek byl jednak jeden, a żeby go spełnić musiała zrobić swoje. - Anno, pójdziesz ze mną na chwilę? Niech Kaoru odpocznie, a my w tym czasie porozmawiamy. - rzekła śmiało do swojej rozmówczyni. Miała plan, lecz żeby go wykonać potrzebowała chociaż przez chwilę nie zachowywać się jak Aurora - tak jak wtedy w kuchni.
Dlatego jej kolejne kroki skierowały się tam, gdzie miała miejsce zmiana zachowania z bojącej się wszystkiego Aurorki do kobiety, która była zdeterminowana, żeby poświęcić swoje życie pomaganiu. Zamierzała przyprowadzić tu Annę z dwóch względów. Po pierwsze pamiętała, że Anna zaglądała do garów i zapewne musiała być głodna. Po drugie Kaoru potrzebował jakiejś herbaty i posiłku na podniesienie. Białowłosa zamierzała zebrać to, co zostało (o ile zostało) i przy pomocy pozostałych składników skomponować jakieś w miarę sensowne danie. Nawet jeśli nie było mięsa, to pare grzybów, ziemniaków, sos oraz nieco marchewki powinno dać im nieco energii. Poza tym oczywiście sól, pieprz, ciutkę ostrej papryczki, żeby danie nie było mdłe i nudne. Jeśli chodzi o Annę, to mogła pomagać, ale zapewne Aurora zaprosiłaby ją na krzesełko obok. Szykowała sie poważna rozmowa, ale na inny temat niż niektórym mogłoby się wydawać.
- Chciałabym zostać z wami. - zamierzałaby zacząć tę rozmowę - Po raz pierwszy w życiu czuję, że robię coś prawdziwego, że coś zmieniam. - kontynuowałaby przygotowując szybkie jedzenie oraz gotując wodę na gorące napoje - Głupio mi o to prosić, ale czy mogłabyś jakoś pomóc mi, gdyby Kaoru był przeciwny? - mówiąc to zamierzała zostawić przyrządy do gotowania i ukłonić się w stronę Anny.
Jeśli zaś chodziło o jedzenie, to niezależnie od odpowiedzi Anny nałożyłaby je na trzy czyste miski (jeśli za mało to na dwie) i zaniosłaby je przed Kaoru. Anna otrzymałaby oczywiście także swoją porcę przy tym samym stole. Herbaty tak samo jak miski, dla każdego po jednej.
Awatar użytkownika
Fuuka
Posty: 114
Rejestracja: 27 sie 2023, 16:45
Ranga: Muryō no ninja
Discord: virgovern
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Osada Dalir

A little bit of warmthRanga D
tura9
Aurora zdecydowała się nałożyć dokładkę malcowi bez większego zastanowienia. Jej działanie nie uciekło uwadze Kaoru, który zerknął na jej poczynania, ale w żaden sposób nie skomentował. Czy zrobiła dobrze? Czy zrobiła źle? W końcu dawanie każdemu dokładki mogło się skończyć tak, że zabrakłoby jedzenia dla tych, którzy jeszcze nie mieli okazji napełnić swoich żołądków. Na szczęście tak się nie stało i każdy najadł się do syta ciepłym posiłkiem, dopychając pieczywem i napitkiem. W garach zostały może w sumie... 3-4 porcje jedzenia. Albo mieli bardzo dużo szczęścia i los się do nich uśmiechał, albo ktoś bardzo wnikliwie oszacował ilość porcji.

Gdy pomoc kuchenna zabierała się za sprzątanie i mycie naczyń, Aurora miała okazję porozmawiać z Anną. W końcu mogły się sobie przedstawić - nic dziwnego, że w pośpiechu przygotowań nie miały ku temu sposobności. Anna zabrała trochę smutno nieuściśniętą przez Aurorę rękę. Szybko jednak na jej twarzy pojawiło się ogromne zdumienie i radość, kiedy to Kurama wypowiedziała kolejne słowa. Widać było, że nie spodziewała się bezinteresownej pomocy. Najpierw szok Kaoru, teraz szok Anny. Czyżby społeczeństwo Fuyu no Kuni przyzwyczaiło ich do tak ogromnej znieczulicy, że podstawa Aurory była aż tak odmienna?
- Ja... Ja nie wiem jak dziękować. To naprawdę sporo dla nas znaczy. - Widać było jak na dłoni, że Anna jest wdzięczna Rosi. Nie był to wielki gest z jej strony... ale zdecydowanie znaczący. Dający nadzieję. Anna tylko skinęła głową na propozycję srebrnowłosej i podreptała za nią do kuchni.
Tam już trwały porządki. Jedna z dziewczyn zamiatała, inna pakowała pozostałe warzywa do worków, inna ścinki i obierki do wiadra. Większość jednak czyściła deski, noże, sztućce i naczynia. Gdy Aurora zabrała się ponownie za gotowanie, niektóre z nich rzuciły jej niezbyt przychylne spojrzenie. Anna za to z ciekawością zaglądała jej przez ramię, zdecydowanie naruszając jej przestrzeń osobistą i prawie kładąc własną głowę na ramieniu Rosi.
- O jaa. Zazdroszczę, że umiesz gotować. Ja nie umiem. W sumie to Kaoru nawet nie pozwala zbliżać mi się do paleniska. - Podparła się pod boki jakby oburzona. - To za pewne ma związek z tym, że kiedyś przypaliłam garnek próbując zagotować wodę na herbatę... i pomyliłam cukier z solą, gdy piekliśmy placek jagodowy... oraz nikt nie powiedział mi "dodaj jajko do masy" oznacza dodanie jajka bez skorupki, a tylko środek. - Oho. Ktoś tu był przypadkiem beznadziejnym.
W końcu Aurora jednak zaczęła ważny dla niej temat. Chciała dołączyć do fundacji i poprosiła właśnie Annę o zgodę i pomoc. Nim jednak rudowłosa zdążyła jakkolwiek odpowiedzieć na temat podjęty przez Kuramę, z wejścia do kuchni dobiegł ich męski głos.
- Dlaczego miałbym być przeciwny? - Kaoru opierał się o framugę kuchni, przyglądając dwójce z zainteresowaniem. Kto wie, czy stał tam już od dawna czy dopiero przyszedł. Podszedł bliżej dziewczyn, zerkając na poczynania Aurory. Widząc zawartość misek uśmiechnął się lekko. Dalej wyglądał jak człowiek zmęczony: jak ktoś, kto nie spał od dwóch dni albo tyrał w gastro. Albo oba na raz. Jednak teraz zdecydowanie miał lepszy humor. - Fundacja należy do Eir i to do niej należy decyzja.
- Ale babcia z pewnością się zgodzi! - Rzuciła szybko Anna, jakby chcąc uspokoić Aurorę i dodać jej otuchy. Gdy tylko otrzymała miskę od dziewczyny, zabrała się za pałaszowanie. - Opowiem jej, jak nam dziś pomogłaś i na pewno się ucieszy. Zresztą... - Anna spojrzała na Kaoru, jakby nie będąc pewna, czy może podjąć jakiś temat. Ten jednak skinął jej głową i spojrzał na Aurorę z ciepłym uśmiechem. Oh jaki ładny to był uśmiech!
- Tak. Wydaje mi się, że w końcu znaleźliśmy kogoś, kto mógłby mnie zastąpić.
Słowa zdecydowanie były ogromnym komplementem skierowanym w stronę Aurory, ale... zastąpić? Zastąpić Kaoru? Nie mogli być w fundacji razem, tak jak to planowała Aurorka? Może coś źle zrozumiała albo źle ujęli to w słowa?
Nawet nie dając czasu Aurorze na przyjęcie tej potencjalnej bomby zrzuconej na jej biedne serce, Kaoru podszedł bliżej i zabrał swoją porcję dania z jej rąk. Oczywiście znów mogła poczuć jego skórę na swojej, ale czy w tej sytuacji wywoływało to taki sam dreszcz ekscytacji jak wcześniej? Kaoru powąchał zawartość miski i uśmiechnął się szeroko.
- Niesamowite. W niczym nie przypominasz tej samej nieśmiałej, niepewnej siebie dziewczyny z rana. Na chwilę cię zostawić i już dokładasz nam naczyń do mycia. Jestem w stanie jednak to wybaczyć, jeśli będzie to smakowało tak dobrze, jak twoje poprzednie danie. - Zaśmiał się cicho, ewidentnie żartując. Na to Anna odkaszlnęła, ewidentnie sugestywnie. Uśmiech zszedł z twarzy Kaoru i popatrzył na nią podejrzliwie. Przez dwie sekundy chyba porozumiewali się bez słów. W końcu brunet westchnął.
- Anno. NIE. - Był... podirytowany? Anna jednak wzruszyła ramionami i wróciła do zajadania się daniem Aurory, machając nogami na stole i przybierając twarz niewiniątka.

- Za chwilę będzie ciemno. Nie jestem pewien, czy powinnaś wracać do domu w nocy. Nawet mając przy sobie tsurugi. - Zagaił Kaoru Aurorę, gdy już zjedli posiłek. W kuchni, bo nie było przecież sensu wynosić misek na zewnątrz.
- Myślę, że umniejszasz babeczkom z Kraju Zimy, Kaoru. Nie boimy się podróżować same w nocy! - Anna dumnie wyprężyła pierś, ale zaraz zerknęła na Rosię. - Ale w razie czego, myślę, że mogłabyś tu przenocować, jak my? I rano ruszyć z nami do stolicy, do babci? Za tę pomoc wykupię ci pokój. Z własnej kieszeni. Nalegam.

Aurora więc dostała propozycję. Mogła nocować w tawernie, mogła sobie iść... mogła zrobić w sumie cokolwiek co chciała, bo była wolnym człowiekiem! Gdyby jednak postanowiła nie ruszać z dwójką do stolicy, a zrobić to sama - dostała na skrawku papieru mapkę, gdzie znajduje się dom Eir i jak mniej-więcej do niego trafić.
Stan
Aurora: Czujesz zmęczenie, ale nie przeszkadza ono w żadnych czynnościach. W sumie nie marzysz o niczym innym niż o posiłku (brzuszek jest szczęśliwy), ciepłej kąpieli i zasłużonym śnie.
Inne
Wynagrodzenie:
  • Kurama Aurora: 6 PD, 12 PT, Nocleg w tawernie "Pod Rzyrandolem" na koszt Anny, Ręcznie rysowana mapka z lokalizacją domu Eir w Samui Machi
  • MG Laczek: 6 PB, 12 PT, 200 Ryō, biorę na Kasane Sazanamiego
Dodatkowe info:
Nawet jeśli zamierzasz Aurorką powiedzieć adios, idę sobie w świat i porzucam ten wątek - proszę wtedy jeszcze o napisania posta zt, odnoszącego się do tego posta. W zależności jednak od decyzji i poczynań Aurory, będziemy kontynuować wątek z tej lokalizacji (jeśli np. zatrzymasz tu NPCtów) lub z nowej. c:
NPCAnna
Obrazek
memosz frajer kliknął niżej
Oto link do fajnej muzyczki

Awatar użytkownika
Kurama Aurora
Posty: 34
Rejestracja: 03 sty 2024, 14:33
Ranga: Muryō no ninja
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Osada Dalir

Kaoru mógł się jej przyglądać ile tylko chciał! Znaczy się bez przesady, bo to jednak nieco krępujące, ale poniekąd sprawiało to przyjemność dziewczynie. Dokładki jednak nie zamierzała odmówić, szczególnie małemu dziecku. Nie mógł w tym zakresie zmienić wrażliwości i empatii, którą posiadała dla innych osób. Wymaganie od niej, żeby nie karmiła zagłodzonego dziecka to było zbyt wiele. Poszłaby w las szukać jedzenia, gdyby tylko trzeba było kogoś nakarmić, bo brakowało jedzenia. Zresztą jak się później okazało jedzenia starczyło im idealnie, mieli nawet niewielki zapas, więc nikt się przypierdzielić do niej nie mógł, bo nawet gdyby chciał to dostałby prostą odpowiedź. Ale ona się przez te wszystkie wydarzenia zrobiła śmiała...
Nie ma co się oszukiwać, że Fuyu no Kuni nie słynęło z bezinteresownej pomocy. Jeśli tutaj ktoś robił cokolwiek bezinteresownie to ludzie węszyli spisek, albo inny rodzaj złych zamiarów. Nie ma po co się zresztą dziwić, skoro w momencie gdy zabrakło im zasobów naturalnych wszyscy postanowili napadać na nacje dookoła i kraść ich zasoby. Nie było tu uprzejmości, ceregieli, etykiety. Masz siłę - przebijasz się, nie masz siły - jesteś w dupie. Definicja siły w Fuyu no Kuni sprawiała jednak, że żadne sąsiednie państwo nie chciałoby wejść z nimi w układy. Byli niewiarygodni, bo zamiast się dogadywać niszczyli plony pracy obcych rąk. Zresztą nie trzeba było patrzeć za granicę, aby zobaczyć jacy są. Nawet tutaj, w środku własnego kraju nie pomagali nikomu poza sobą samym. Głos miał ten, który mocniej wcisnął głowę sąsiada/rywala/przeciwnika w podłogę. Dzieci były od wczesnego wieku przygotowywane do zabijania i grabieży. Pośrodku tego całego chaosu była fundacja, Anna, Kaoru i ona sama - Aurora. Osoby kompletnie niepasujące do tła. Byli niczym tropikalne palmy namalowane na tle ośnieżonych gór mroźnej północy. Odnalezienie drugiej takiej palmy było niemożliwe, ale jednak Kuramie się to udało, dlatego była pewna siebie. Dlatego się uśmiechała w tym miejscu. Zaczynała się czuć niczym w domu. Gdzie indziej jest dom, niż tam gdzie serce raduje się najbardziej?
- Dla mnie znaczy to równie wiele. Nie dziękuj mi za to, jeśli już to ja powinnam dziękować wam. - odpowiedziała zgodnie z prawdą. Gdyby nie oni, to nigdy mogłaby nie odkryć radości jaką przynosi im rzeczywista pomoc bliźnim. Zapełnili jej serduszko pozwalając cieszyć się uśmiechem najedzonego dziecka, albo radością ludzi, którzy pierwszy raz od dawna poczuli ciepło domowego ogniska. Innymi słowy Aurora i fundacja dali sobie nawzajem wiele. Była to relacja, w której obydwie strony zyskiwały i tylko to się liczyło.
I tak oto obydwie kobietki znalazły się w kuchni, gdzie Aurora znowu rozpoczęła działanie swoim "kunsztem" kulinarnym. Czy była jakimś objawieniem gotowania? Zapewne niespecjalnie. Ważne było, że smakowało ludziom w tawernie oraz oczywiście Kaoru(<3). O nic więcej nie mogła prosić. Nie kierowała się przecież w ścieżkę bycia zawodowym kucharzem dla wysoko usytuowanych. Ona chciała tylko nieść ciepło i radość innym - niezależnie od ich pochodzenia i sytuacji życiowej. Spojrzenia kucharek nie mogły jej powstrzymać przed podarowaniem Annie i Kaoru trochę jedzenia po bardzo cięzkiej pracy. Poza tym przecież zamierzała po sobie posprzątać.
- Od kiedy byłam mała musiałam gotować dla siebie i taty. - odpowiedziała Annie śmiejąc się przy okazji z opowieści rudej o przypalaniu wody na herbatę. W końcu to musiał być żart, prawda? To był żart? Taką przynajmniej miała nadzieję. Chociaż przypominając sobie reakcję Kaoru na pojawienie się Anny w kuchni, to coś musiało być na rzeczy. - Haha, nie bój się. Jeśli potrzebujesz lekcji, to chętnie ci pomogę. - zaproponowała grzecznościowo. Czy potrafiłaby nauczyć Annę czegokolwiek? Sama tego nie wiedziała. Być może tak, być może nie. Nigdy do tej pory jeszcze nie uczyła nikogo niczego.
Poruszenie tematu, który naprawdę chciała poruszyć nie skończyło się tak jak przewidywała. Myślała, że Kaoru będzie sobie odpoczywał i będzie mogła zanieść mu miskę prosto pod nos... być może nawet nakarmić, skoro tak bardzo nie miał siły... cholerny Kaoru i jego szybki odpoczynek! Nagłe nadejście mężczyzny nieco wstrząsnęło białowłosą, która nagle się zarumieniła. Sama nie wiedziała, czemu miałby nie pozwolić jej wstąpić do fundacji. Tak uważnie ją przez cały ten czas obserwował, że być może sama się przyłapała na paru błędach? A być może wciąż jej poczucie wartości nie było na tyle wysokie, że szukała oparcia w innych - silniejszych charakterem od niej samej?
- Ja nie wiem... - nie zdążyła dokończyć swojego zdania. Patrzyła teraz na swoje buty jak małe dziecko złapane na powiedzeniu brzydkiego słowa przy rodzicu. Po chwili jednak wróciła wzrokiem na przystojną twarz Kaoru oznajmiającego, że fundacja należy do kogoś imieniem Eir. Kolejna rewelacja spadła na nią jednak jeszcze bardziej. Ta cała Eir jest babcią Anny. Czyli jest jeszcze więcej osób pomagających innym...
Największa bomba spadła jednak najbardziej niespodziewanie spośród wszystkich dzisiejszych wydarzeń. Poczuła jak całe jej ciało zamienia się w watę, a ona sama o mało nie mdleje. JAK TO ZASTĄPIĆ KAORU?! O co tu chodzi? Była kompletnie zagubiona w tym, co działo się dookoła. Dopiero co próbowała wstąpić do fundacji, a ten już szuka okazji, żeby zastąpić swoją osobę jakąś niedoświadczoną dziewuchą? Do tego pragnącą jego obecności w każdej sekundzie? Jak ona miała na to zareagować? Co ona miała o tym myśleć?
- Jak to? Nic nie rozumiem. Ja zastąpić Kaoru-senpai? - przecież to było niemożliwe. Napewno sobie z niej żartowali. Wszyscy pracownicy dookoła napewno zaraz wybuchną śmiechem razem z Anną i samym zainteresowanym. Tak się jednak nie działo, a stres w środku dziewczęcia rósł z sekundy na sekundę. Istniało ogromne ryzyko wybuchu. Przecież on był jednym z powodów, dla których chciała biec za fundacją na drugi koniec świata - mimo, że jeszcze nie była gotowa sama przed sobą tego przyznać. Nie mogła go zastąpić! Nie było takiej opcji. A jeśli tak zamierzali, to Aurorka będzie grać na zwłokę ile tylko będzie się dało. Wszystkie te emocje spowodowały, że nawet nie zwróciła uwagi na to, że ich ręce na krótki czas się zetknęły. Miała po prostu zbyt wiele do przetrawienia w tym momencie. Od rana była chodzącym kłębkiem emocji, a teraz dokładano kolejne włóczki do tegoż kłębka.
- Po prostu czuję się tutaj lepiej. Tak jakbym robiła coś prawdziwego. - czerwieniła się bardziej i bardziej nie mogąc znaleźć słów, które mogłyby oddać jej uczucia - Poza tym posprzątam po tym. Nie chcę dokładać nikomu pracy. - starała się uspokoić wszystkich dookoła, ale słowa zapewne brzmiały jakby pochodziły od malutkiej dziewczynki zawstydzonej takim komentarzem w jej stronę. Do tego ta ich telepatyczna komunikacja! Jak mogła czuć się teraz w pełni komfortowo, skoro kompletnie nie wiedziała o co im chodzi. Oczywiście nie powiedziała tego - nie czuła się w tym temacie na tyle swobodnie. O ile pomaganie, gotowanie, empatia są dla niej naturalne, o tyle wszelkie konwenanse są dla niej ciężkie do akceptacji. Poza tym okropnie zazdrościła im relacji. A może była zazdrosna o Kaoru? Sama nie wiedziała, co ma o tym sądzić. Nie wiedziała, czy są parą czy nie i nie chciała teraz o to pytać. Z czasem będzie się musiała dowiedzieć. Nie chciała sobie robić wroga z Anny - polubiła ją i to bardzo.
Podczas jedzenia atmosfera jednak na chwilę się uspokoiła, a Kaoru zagaił do Aurory o powrocie do domu. Co za słodziak, martwił się o nią! To chyba znaczyło, że czary zaczynają działać prawda? W sensie w baśniach też przecież książę myśli o bezpieczeństwie swojej wybranki, proponuje odprowadzić ją do domu... taaa... tylko że Kaoru tego nie zaproponował. Cholerny facet! Czy on czytał w swoim życiu jakiekolwiek baśni?! Tak wiele musiał się nauczyć.
- Bardzo bym chciała tu z wami zostać, ale muszę wracać do ojca. Obiecałam mu, że wrócę wieczorem do domu. - odpowiedziała wyobrażając sobie jak zmartwiony rodzic wpada do osady z ogniem i mieczem w poszukiwaniu swojej córeczki. Wtedy nie byłoby czasu na tłumaczenia i rozmowy. Wolała uniknąć martwienia rodzica w taki sposób - Poza tym chciałabym z nim o tym porozmawiać i poinformować, że zamierzam zmienić kierunek życia. Może i jest wikingiem, ale myślę, że serce wciąż ma po dobrej stronie. - uśmiechnęła się do nich. Poza tym nie ma ze sobą swoich przyrządów do szkicowania i malowania. Nie mogłaby ich pozostawić. Kochała rysować, nawet jeśli robiła to sama dla siebie. Była to część niej samej, z której nie chciała rezygnować. - Wyruszę ze swojej wioski jutro z samego rana. Mam nadzieję, że uda mi się do was trafić. - dodała przyjmując od nich kartkę, a następnie kierując się, żeby ubrać się w swoje ubrania i dopiąć tsurugi do pasa. Nie przewidywała, żeby w drodze została napadnięta. W końcu w jedną stronę nic się nie działo. Wieczorami niewiele osób chodziło szlakami Fuyu no Kuni, bo po prostu było zimno jak cholera. Nikt nie zamierzał zamarzać. No oczywiście oprócz Aurory, która wzięła sobie za cel rodzinną wioskę. Rozmowa z tatą mogła być ciężka, ale dziewczyna musiala ją odbyć. Musiał zrozumieć, że jego Rosia jest już dorosła i musi wybrać swoją ścieżkę w życiu. Nie wiedziała czego się spodziewać. Nigdy nie rozmawiała z nim otwarcie o wyfruwaniu z gniazda. Musiała być dobrej myśli. Wejść do domu. Ładnie powitać tatę, dać jakiegoś buziaka w policzek, przytulić, a następnie wytlumaczyć swoje stanowisko.
Awatar użytkownika
Fuuka
Posty: 114
Rejestracja: 27 sie 2023, 16:45
Ranga: Muryō no ninja
Discord: virgovern
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Osada Dalir

Snow Benevolence: Introduction
tura1
Słońce powoli, pomalutku zachodziło za horyzont. Na tej szerokości geograficznej dnie były bezlitośnie krótkie w zimie. Noce zaś? Przeraźliwie długie i zimne. Pora dnia jednak idealnie zgrała się wraz z końcem ich zadania. Jakby symbolicznie wskazywała jego finał. Jeszcze pozostały porządki, pakowanie, układanie... krótkie wymiany zdań wieńczące pracę. Na dziś jednak to był koniec. A jutro? Jutro pewnie przyniesie nowe wyzwania. Gdy słońce wstanie, ludzie już będą dążyć do innych celów, wykonywać inne zadania.
Anna uśmiechnęła się ciepło do Aurory, słysząc jej podziękowania. Widocznie obydwie miały powody, aby być sobie wdzięczne. W kuchni również spokojnie słuchała odpowiedzi dziewczyny i wyraźnie rozpromieniła się, gdy Rosia zaproponowała jej naukę gotowania.
- To by było cudowne! Może dzięki temu byłabym bardziej... pomocna? - Chociaż Anna dalej się uśmiechała, czuć było lekką nutkę zawodu w jej głosie. Zawodu samą sobą. To jednak nie trwało długo, bo temat trwał dalej i do pomieszczenia wkroczył Kaoru. Szok, niedowierzanie, gasp in spanish. Co to był za szybki odpoczynek?! Jak to śmiał tylko na chwilę przycapnąć i złapać oddech? Tego Aurora się zdecydowanie nie spodziewała, a następnie wyraźnie zmieszała i zawstydziła. Na jej szczęście (chyba) ani Kaoru ani Anna nie skomentowali tego w żaden sposób. Może celowo... aby nie dokładać już i tak zawstydzonej i zmieszanej dziewczynie. Po prostu, kontynuowali rozmowę, przeciągając jej ciężar na siebie. Nikt z nich jednak nie spodziewał się takiej reakcji Rosi na informację o odejściu Kaoru. I przez chwilę nie wiedzieli jak zareagować, szczególnie brunet.
- Spokojnie. Jestem pewien, że sobie poradzisz. - Uspokoił ją, uśmiechając się delikatnie. Widocznie odebrał reakcję dziewczyny jako strach przed nowymi obowiązkami i nieznaną jej pracą? - Pomożemy ci, wprowadzimy cię w działanie fundacji. Nie zostawiłbym cię sam bez żadnej wiedzy i praktyki. Ekhem, że tak zażartuję, oferujemy pakiet szczegółowych szkoleń. Zresztą i tak najwcześniej bym ruszył na wiosnę... może wczesne lato?
- Sranie w banie. Od 3 lat mówisz, że "zaraz odejdziesz" i tylko znajdujesz wymówki jak brak pieniędzy czy "beze mnie sobie nie poradzicie" i ostatecznie zostajesz. - Anna szturchnęła go ramieniem, szczerząc zęby.
- Czyż nie mam teraz o jedną wymówkę mniej..? - Mrugnął do Anny, odbijając piłeczkę.
A więc wychodziło na to, że Kaoru miał swoje plany. Dość płynne? Chyba, że obecność Aurory wszystko zmieniała i teraz faktycznie miał okazję wprowadzić swój plan w życie na poważnie?
Gdy zjedli, Aurora poinformowała dwójkę o tym, że chciałaby najpierw porozmawiać z ojcem. Jak najbardziej zaakceptowali jej decyzję i życzyli jej spokojnej, bezpiecznej drogi.
~~~


Sama droga do domu Aurory? Faktycznie przebiegła bez przykrych niespodzianek. Nawet jeśli mijała się na szlaku z innymi osobami, to nikt jej nie zaczepiał. Czy to była zasługa tsurugi czy wyjątkowego szczęścia? To chyba nie było ważne, skoro mogła w końcu przekroczyć próg własnego domu. Jednak gdy ledwo to zrobiła, została złapana w silny, męski uścisk tulący ją do siebie. I dobrze poznawała po zapachu tę osobę.
- ROSIA! Tak... Tak się martwiłem, córo najdroższa! - Ojciec ściskał swoje dziecko w ramionach, wyraźnie stęskniony. - Już żem po ciebie lazł. Co ty żeś sobie myślała? - Odsunął ją na długość ramion i oglądając, czy na pewno jest cała. Miała ze sobą miecz, dobrze, kiwnął z aprobatą głową. No i wyglądała jakby nic jej się nie stało, więc łypał troszkę mniej podejrzliwie. - Jak rano zobaczyłem kartkę, toż żem myślał, że zemdleje. Fundacja? Jaka fundacja? Pewnie oszuści jacyś? Powiedz tylko słówko, a tatuś pójdzie i już im wszystkim łby poucina!
Tatko miał bojowy nastrój i faktycznie był gotowy capnąć za topór i lecieć pomścić wszelkie krzywdy swojej córeczki. Nawet jak ich nie było.

zt -> Proszę stworzyć temat z domkiem Aurorki i tam odpisać. Tu nie trzeba.
NPCAnna
NPCOjciec Aurory
Ostatnio zmieniony 30 sty 2024, 14:40 przez Fuuka, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
memosz frajer kliknął niżej
Oto link do fajnej muzyczki

ODPOWIEDZ

Wróć do „Fuyu no Kuni - Kraj Zimy”