• Ogłoszenia
  •  
    Aktualności fabularne
    Obecna pora roku: Wiosna 164r.

    Poniżej znajdują się ostatnie wydarzenia oraz ważniejsze ogłoszenia. Są one często opatrzone datą dodania, przy czym najświeższe informacje umieszczone są na samym początku listy.

    24.04.2024 - podsumowanie wydarzenia wioskowego w Sakuragakure. Więcej informacji w najnowszych aktualnościach fabularnych.
    Kącik Nowego GraczaSamouczek Wzór Karty Postaci AtrybutyRozwój postaci i koszty chakry Atuty Klany i organizacje Informacje o świecie Handbook
    Powyższe tematy powinny zawierać wystarczająco informacji, by móc bez przeszkód napisać Kartę Postaci i rozpocząć grę. W przypadku dalszych niejasności, zapraszamy do kontaktu zarówno na chatboxie, przez wiadomości prywatne oraz przez nasz serwer Discord.
    Administracja
    Pingwinek Chaosu
    Główny Administrator
    Norka
    Główna Mistrzyni Fabularna
    Hefajstos
    Główny Moderator Kuźni
    Tora
    Główny Moderator Technik

    W przypadku jakichkolwiek pytań bądź uwag, powyższe osoby zajmują się wyszczególnionymi w ich tytułach zagadnieniami. Pomocą służy również cała kadra forum, wraz z moderatorami. Zapraszamy również do dołączenia do forumowego Discorda.
    Kadra Sakura no HanaDiscord Sakura no Hana
     

Ulice Hikō

Hikō jest miastem ulokowanym na północnym skraju Półwyspu Galionu i jednocześnie miejscem, które łączy go bezpośrednio z dużą wyspą ulokowaną nieopodal. Niekiedy nazywane Podniebnym Miastem, ze względu na to, że wiele budowli wychodzi bezpośrednio na strome klify i brzegi, a ścieżki w nim są wąskie i niezabezpieczone przed upadkiem. Duży system wind, tyrolek oraz wyciągów jest tu główną metodą transportu, a wielu mieszkańców wykorzystuje lotnie, by wyjść z domu i trafić do większego centrum transportowego. Hikō posiada także jeden z większych portów w Kraju Latawców, jednak tereny te są na tyle nieprzyjazne, że jedynie mniejsze jednostki są w stanie tam przycumować.
Awatar użytkownika
Terumi Kagura
Posty: 28
Rejestracja: 21 lip 2023, 13:19
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:
Osiągnięcia:

Ulice Hikō

Ulice Hikō
Podniebne Miasto, jak stolica Tako no Kuni miewa być również nazywana, nie byłaby miastem, gdyby nie posiadała uliczek. Sieć tychże jest zaś dość charakterystyczna dla Hikō - wąskie, nie dające dużo przestrzeni i często wychodzące na klify, bez jakichkolwiek zabezpieczających ich barierek. Technicznie da się nimi dotrzeć wszędzie, jednak tylko pod warunkiem, że korzysta się z tutejszych wind i dźwigni, jakie pomagają w nawigacji po różnych piętrach miasta. Podobnie pomaga też posiadanie lotni czy innych zdolności lotu, jakie zdecydowanie potrafią znacznie przyśpieszyć podróż z jednego punktu, do drugiego. Zdecydowanie jednak nie jest to miejsce dla osób, jakie boją się wysokości, zaś główną przyczyną, dla której tutejsi nie są skłonni do ulegania wypadkom we własnym miejscu zamieszkania, to lata doświadczenia i dostosowania się do warunków, jakie oferuje stolica lotników.
Obrazek
Awatar użytkownika
Terumi Kagura
Posty: 28
Rejestracja: 21 lip 2023, 13:19
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Ulice Hikō

Co by nie powiedzieć, Kagura była zmęczona. Koniec końców wróciła do domu nad ranem, a chociaż optymistycznie założyła, że krótka drzemka jej wystarczy, powieki dalej same leciały w dół. To nie tak, że postanowiła zabalować całą noc, pozostawiając wszelakie zmartwienia "jutrzejszej Kagurze" - w tym rachunek za podobną zabawę. To też nie tak, że ciężko pracowała do tej czwartej czy piątej rano, bo to też nie do końca było tak. Stanie jako ochrona lokalu stanowiło zajęcie, jakie na dobrą sprawę było paskudnie nudne. Jedyną "rozrywką" w przeciągu tych godzin stania na zewnątrz był Kuwahara-san, jaki to narobił omyłkowo większego zamieszania, niż cała sytuacja była tego warta. Chociaż i tak nie było aż tak źle i koniec końców poczekał, relatywnie spokojnie, na wyjaśnienie sytuacji. Nie mniej, to tyle. Gdyby ucięła sobie drzemkę pod drzwiami, najprawdopodobniej nikt by nie zauważył. Może prócz tych kilku osób, jakie musiało wyjść na fajkę i z jakiegoś powodu woleli do tego wejście do lokalu, aniżeli ogródek na tyłach.

Ziewnęła przeciągle, jedną dłonią zasłaniając usta, podczas gdy druga ręka dalej dzielnie trzymała puszkę z energetykiem. Śmieszna sprawa w sumie z nimi, bo właściwie jedyne, co jej dawały, to że była zmęczona "szybciej". W żaden sposób jej nie pobudzały tak, jakby tego chciała, a jedyne, co reagowało na kofeinę w środku to jej serce, jakie czasami biło niebezpiecznie głośno. Ale hej! Z jakiegoś powodu nazywają się tak, jak się nazywają, to też z braku lepszych opcji wolała zawierzyć nomenklaturze niczym samemu Kamikaze, dalej wlewając w siebie zawartość puszki ze ślepą wiarą, że może jak wypije więcej, to w końcu zacznie działać. Albo umrze. Paradoksalnie obie te rzeczy rozwiązywały problem Terumi, jaki obecnie leżał "na stole". Może "Anemone" miała rację? Nie, żeby była jej jakąś bliską przyjaciółką czy kimś więcej, niż barmanką, jaka czasem napełni jej kieliszek przy barze, jednak jak tak teraz myślała, to może faktycznie trochę za dużo pracowała? Szybko jednak cała ta myśl robiła się bezsensowna, gdy tylko uświadamiała sobie koszty życia, a ilość gotówki we własnej kieszeni. Takiej to łatwo mówić. Stała praca, zmiana po 8h o stałych godzinach, czasem trochę więcej bo, jak wiadomo, gastronomia była raczej dzikim miejscem. Nie mniej - życie zupełnie inne niż to Kagury, jakiej nie bardzo powodziło się na rozmowach kwalifikacyjnych. Proszę, czy jej aż tak źle z oczu patrzyło?

Gdziekolwiek zaś te miała, zapewne nie były szczególnie zwrócone ku drodze. Oto bowiem wpadła na jakiegoś przechodnia, zahaczając go barkiem i mijając z cichym "Gomene", nawet nie odwracając w jego kierunku całkowicie białych tęczówek. Zamiast tego skupiła wzrok na niewielkiej, drewnianej ławeczce, jaka nie miała ani podłokietników, ani oparcia. Nie była też trzema deskami zbitymi na krzyż, a jedynie bardzo minimalistycznie wykonanym siedziskiem, jakie dodatkowo wzmocniono kamieniem. Stała akurat przed jednym ze sklepów w otoczeniu kilku mieszkalnych lokali. Żaden z nich nie był jednak celem dziewczyny. Ta bowiem na celowniku miała dwie rzeczy - dopić zawartość puszki i poczekać te kilka... naście minut? Do 12, kiedy to otwierają jej ulubioną budkę z lodami.

Szkoda tylko, że zupełnie zapomniała, że dzisiaj niedziela i nieszczególnie pewnie ktokolwiek kwapi się do pracy.

Obrazek
Awatar użytkownika
Cerberus
Posty: 229
Rejestracja: 28 kwie 2021, 14:53
Discord: lamozaur
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:

Re: Ulice Hikō

MG
Misja rangi D1/?
"Nocna zmiana" - Może nie była to najbardziej doceniana grupa ludzi w nieważne jakim zawodzie, ale na pewno znalazłby się inna... zapewne mniejsza grupa, która byłaby wdzięczna za tą całą pracę. Na pewno nie byli to klienci, którzy pojawiali się w klubie i w sumie tyle ich to interesowało. Musiał być ktoś w środku, kto zapewni ich zabawie odpowiednich bodźców takich jak muzyka czy drinki. O tych, którzy dzielnie stali na straży porządku... oczywiście nie mówimy tu o bałaganie... byli niemalże niewidoczni dla wszystkich, przynajmniej do czasu kiedy faktycznie była potrzebna ich interwencja. Wtedy wszystkie spojrzenia kierowały się na nich. No i jeszcze byli ci, co stali przed lokalem. Tych wypatrywano jeszcze rzadziej, a i kwestia docenienia była wątpliwsza. W większości przypadków nie była to zbyt porywająca robota, z niezbyt porywającą płacą, ale w momencie gdy potrzebny był pieniądz, nie można było wybrzydzać. Niewyspanie było jedynie małą niedogodnością, która mogła zniknąć kiedy ktoś poświęciłby ciut więcej czasu na sen.

Kagura zajęła strategiczne miejsce na ławce, oczekując otwarcia ulubionej budki z lodami, kompletnie ignorując fakt, że ulice były w tym dniu znacznie mniej uczęszczane niż zwykle o tej godzinie. W pewnym momencie mogła naliczyć dosłownie pojedyncze jednostki, które przechadzały ku jedynie sobie znanemu celu. Nikt inny też nie czekał przy budzie z lodami.
Mijały minuty i sytuacja się nie poprawiała. Energetyk faktycznie dawał kopa, tylko nie koniecznie czysto energetycznego. Kopnięcie to na pewno odczuwało serce, którego bicie czasami można było zliczyć, po prostu czując je w piersi. To nigdy nie był dobry znak. Można było się tym przejąć, można było to też zignorować, skupiając się przykładowo na dziwnym stukocie, który rozchodził się po uliczkach. Dźwięk ten dochodził od strony, z której właśnie można było dostrzec wysokiego mężczyznę w średnim wieku, trzymającego przed sobą dość spore pudło, z którego wystawały jakieś rulony papieru, kilka drewnianych trzonków jakiś narzędzi. Z każdym krokiem niewidoczna dla przeciętnego obserwatora zawartość pudła wydawała z siebie cichy brzdęk, a stukot był spowodowany zapewne lekko podkutymi butami. Wyłapać można było też jakieś słowa, jakby facet przeprowadzał dialog z samym sobą. Gdy się zbliżał, można było usłyszeć coś o strachu, który nie pozwoli im odnieść zwycięstwa. Mężczyzna zatrzymał się idealnie między ławeczką, a budą z lodami. Zapanowała wtedy dziwna cisza.
Nieznajomy skupił na kobiecie spojrzenie niebieskich oczu, spoglądających na świat zza okrągłych okularków, osadzonych na szpiczastym nosie.
- Nie wyglądasz najlepiej, panienko. - Rzucił krytycznym tonem, marszcząc brwi, chociaż sam nie prezentował się o wiele lepiej. Ba, cienie pod oczami sugerowały, że sam zapewne zarwał noc, i to nie jedyną ostatnio. Zerknął też na budę, w której nikt się nie zjawił, nawet jeśli było już po dwunastej. - Zamierzasz tak siedzieć gapiąc się na zamkniętą budę z lodami? Czy zamierzasz zrobić dziś coś bardziej konstruktywnego? - Dopowiedział, poprawiając nieco uchwyt na pudle.
Awatar użytkownika
Terumi Kagura
Posty: 28
Rejestracja: 21 lip 2023, 13:19
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Ulice Hikō

Czekając na otwarcie budki, co tego dnia raczej miało nie nadejść, Kagura miała inne rozrywki. Na przykład "ile razy zabije jej serce na tyle mocno, że zacznie rozważać swoje wybory życiowe". Albo liczenie przechodniów, to było mniej angażującym zajęciem przez ich niewielką ilość. W zasadzie dziwna sprawa - dochodziło prawie południe, a ulice zdawały się nader puste. Na tyle, że ta zaczęła podejrzewać, że coś jest nie tak. Nie skupiała się na podobnym problemie dużo dłużej. Jej białe tęczówki zerknęły ku mężczyźnie niosącego pudła. Huh... Jakieś papiery, narzędzia - nie miała pojęcia, do czego te rzeczy mogą mu potrzebne. Nie była też pewna, czy chce wiedzieć, to też wróciła do czekania, pociągając ostatnie łyki napoju. Ostatecznie nie był to właściciel budki, na jakiego liczyła. Nawet kiedy ten stanął pomiędzy dziewczyną, a zamkniętą budką z lodami, nie zerkała na mężczyznę. Szybko jednak spięła się, kiedy znowu serce zabiło jej na tyle mocno, że poczuła je aż w żebrach. Cholerna arytmia. Kto to widział, by energetyki tak działały? Albo nie działały?

Zadano jej pytanie. A w zasadzie to nie, jedynie rzucono stwierdzeniem. I chyba do niej. Nic, czego spodziewałaby się po obcym mężczyźnie, na którego finalnie znowu spojrzała, nie kryjąc z resztą konsternacji. No bo... to na pewno do niej? Było to na tyle nagłe, że jedynie mrugnęła kilka razy nie odpowiadając w żaden sposób na komentarz co do jej wyglądu
- Robienie produktywnych rzeczy to ostatnio moje jedyne zajęcie.
Odparła zmęczona, bez żadnego przekąsu jednak. Tak jakby... tak wyglądały jej ostatnie dni. Albo tygodnie. Albo... No, definitywnie długi okres czasu, bo z jakiegoś powodu, i tym powodem jest najczęściej jedzenie, fundusze jej się nie zgadzały. Pomijając jednak ten jeden szczegół, zgniotła puszkę pomiędzy palcami i wrzuciła ją do stojącego nieopodal kosza. Wzięła też głębszy wdech.
- Pomóc?
Wskazała ruchem głowy niesione przez mężczyznę pudło. Czy mu na tyle ciążyło, by prosić o wsparcie losowej dziewczyny z ulicy - nie wiedziała. Równie dobrze mógłby to być przytyk do czegoś innego, lub chodziło mu po głowie jeszcze coś. Na dobrą sprawę, jeśli planował poprzeć ofertę gotówką, to równie dobrze mogła zabić czas i tak.
Obrazek
Awatar użytkownika
Moehete
Posty: 26
Rejestracja: 23 wrz 2023, 14:24
Ranga: Muryō no ninja
Discord: athrevin
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Ulice Hikō

Już minęło kilka dobrych miesięcy, od kiedy błąkała się po uliczkach tego miasta. Zazwyczaj, robiła to pod osłoną nocy, lecz ten dzień tygodnia, zwany "Niedzielą", był jednym z niewielu, które pozwalały jej dość beztrosko przemierzać ulice, bez zwracania na siebie większej uwagi. A czego właściwie szukała? Tego co zawsze, czegoś do zjedzenia. Choć miała jakieś drobne ilości pieniędzy które udało jej się zdobyć na różne sposoby, najczęściej okradając nieprzytomnych pijaków i znajdując losowe banknoty, leżące gdzieś na ulicy... to jednak wolała z nich nie korzystać bez większego powodu. Jaki był więc jej plan na zdobycie pożywienia, skoro nie miała w zamyśle go kupić? Odpowiedź na to była dobitnie prosta: śmieci. Kosze na śmieci, szczególnie te przy sklepach i restauracjach, były cudowną składnicą rzeczy, które można było bezpiecznie zjeść, ale z jakiś niewyjaśnionych powodów, nie były już wystarczająco dobre do sprzedaży. Choć słyszała jakieś rozmowy o "terminie ważności", to nie rozumiała dlaczego ci ludzie, zwyczajnie nie sprawdzali czy można było takie coś jeszcze zjeść. Przecież to było widać i czuć, czy coś się jeszcze nadawało. No bo nie była na tyle zdesperowana, żeby jeść cokolwiek zepsutego, lub ubrudzonego czymś, co wyglądało lub pachniało niezdrowo. Zresztą, lata temu się nauczyła na własnej skórze, co oznacza zjedzenie zgniłych ogórków i popicie starym, śmierdzącym mlekiem. Jedyne co odczuła pozytywnego, po kilku dniach problemów żołądkowych, to że była chudsza... Ale to nie jest moment, na wdawanie się w szczegóły, teraz był czas na szukanie... w sumie cholera wie czego. Znaczy się, jedzenia. Ale jakiego dokładnie, to przecież nie mogła tego przewidzieć. Pomijając kilka znanych jej restauracji, od których spodziewała się określonych "fantów", to nie miała pojęcia co się jej trafi.
Przeglądając jeden ze śmietników, zobaczyła że mniej-więcej 10-20 metrów od niej, była jakaś dziewczyną rozmawiająca z facetem... W sumie, to co miała zrobić z tą informacją? No, właściwie to nic. Więc poprawiła swoją ekstrawagancką czapkę i kontynuowała swoje poszukiwania, licząc na coś ciekawego.
Awatar użytkownika
Cerberus
Posty: 229
Rejestracja: 28 kwie 2021, 14:53
Discord: lamozaur
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:

Re: Ulice Hikō

MG
Misja rangi D2/?
Serce niemalże odbijające się od żeber na pewno nie było złym znakiem, prawda? W końcu żebra istniały po to, by utrzymywać ten organ w środku... poniekąd. Ignorując wszelaką istniejącą wiedzę medyczną o budowie ciała człowieka. Pozostawiając to jednak na uboczu, między dwoma zdecydowanie niewyspanymi jednostkami wywiązał się dialog. Dość krótki, aczkolwiek dość rzeczowy. Buda z lodami nie zostanie otwarta. Ludzie odpoczywali w domach, nie kwapiąc się na zbyt wiele zewnętrznych aktywności, no i byli oni. Każde ze swoimi planami, jeszcze nie znanymi drugiej stronie.
Mężczyzna widocznie skonsternowany rozejrzał się jeszcze dookoła jakby chciał odkryć jakie to produktywne zajęcie było w tym momencie wykonywane, aczkolwiek nie dostrzegł żadnego. Przynajmniej w jego ocenie.
- To musi być ciężkie w obecnej sytuacji. - Odpowiedział spokojnie. A zaraz na zadane pytanie szybko pokręcił głową, najwidoczniej nie chcąc rozstawać się z samym pudłem czy też jego zawartością. - Nie, ale faktycznie może przydać mi się Twoja pomoc, o ile możesz podnieść więcej niż wyglądasz, że możesz. Mam do odebrania kilka rzeczy od cieśli. - Stwierdził krótko. Ewidentnie był to kolejny dzień pracy fizycznej! Przynajmniej na to się zapowiadało, o ile kobieta była zainteresowana nie do końca sfinalizowaną ofertą.

W okolicy natomiast trwały poszukiwania czegoś zdatnego do jedzenia. A gdzie indziej można było spodziewać się takiego łupu w uczciwej cenie, jak nie na śmietniku jednej z wielu restauracji! Co prawda najlepiej było zacząć takie łowy niedługo po zamknięciu lokalu, kiedy to zostawały wyrzucane nie nadające się już do sprzedaży następnego dnia przetwory czy nawet gotowe dania. Jednak nawet o tej porze można było zdobyć coś ciekawego o ile szczury nie były szybsze.
Duży kontener w jednej z bocznych uliczek zaraz przy restauracji mógł oferować dość pokaźny bufet, jeśli ignorowało się fakt, że część z łupów była już nadgryziona, lekko wysuszona czy też nasiąknięta sokami z innych resztek. Problem polegał na tym, że sam kontener był duży... jeśli nie wielki, gdy patrzyło się na niego z perspektywy istoty, która najwyższa nie była. Do tego samo wyciąganie z niego skarbów definitywnie będzie wymagało dostania się do środka czy też przynajmniej
NPC???
Awatar użytkownika
Terumi Kagura
Posty: 28
Rejestracja: 21 lip 2023, 13:19
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Ulice Hikō

Czasami w rozmowach bywa tak, że nie ma się większych problemów ze zrozumieniem drugiej osoby. Nie mniej były też sytuacje takie jak tak, gdzie zbyteczna pedanteria w kwestii doboru słów i wyrażeń wcale nie ułatwiała. Rozglądanie się po okolicy przez mężczyznę stanowiło gest, jakiego do końca z początku nie zrozumiała, to też dyplomatycznie zamierzała go zignorować. Jego komentarz jednak niejako nakreślił, do czego cały czas pije, chyba będąc bardziej zainteresowanym sposobami spędzania własnego życia przez Kagure, niż ona sama.
- Produktywnie odpoczywam po produktywnym chyba tygodniu.
Dodała, niejako sama ciągnąc temat, jaki chyba... powinien dawno umrzeć? Rozumiała, że może chciał w ten sposób zdobyć jej uwagę, jednak nie do końca była pewna, czy większe debatowanie w tej materii ma jakiś sens. Nie, żeby nie mogła, tylko... no, po co? No, ale były istotniejsze kwestie. Pudełko. Pudełko, z jakim to mężczyzna nie planował się wbrew pozorom rozstawać, jednak rzeczywiście był kimś, kto nie wzgardziłby pomocą. A Kagura nie była kimś, kto wzgardziłby pracą. Taka za pieniądze.
- Tak długo jak w ofercie prócz możliwości "produktywnego" spędzenia czasu znajduje się również wynagrodzenie, nie widzę problemu. Jeśli można tylko - od którego cieśli, co i gdzie zanieść? I co ważniejsze, kto mnie przysyła?
Skoro budka z lodami nie bardzo chciała się otworzyć, równie dobrze mogła przejść się w tę i z powrotem za pieniądze. Bo chciała wierzyć, że pieniądze są "w menu" i tak długo, jak nie stwierdzi, że jednak nie, to zamierzała pomóc. A jak nie... No, to chyba jednak nie. Nie miała nic do działalności charytatywnej samej w sobie, ale praca za darmo dla obcych ludzi w jej obecnej sytuacji nie szczególnie do niej przemawiała.

Obrazek
Awatar użytkownika
Moehete
Posty: 26
Rejestracja: 23 wrz 2023, 14:24
Ranga: Muryō no ninja
Discord: athrevin
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Ulice Hikō

No tak, przeklęte szczury z którymi musiała wiele razy rywalizować o najlepsze fanty. Każdy nocny wypad na śmietniki, wiązał się z ogromnym prawdopodobieństwie spotkania się z tymi cholernikami. A wojna z nimi była nierówna. Po pierwsze, było ich zawsze więcej. Są to zwierzęta, które zawsze poruszają w stadach... co tam, stada to mało powiedziane. To były chmary szczurów. I weź tu ciesz się jakąś zdobyczą, kiedy takie dziady to od razu kradły. Nie da się, no zwyczajnie nie da się zdobyć czegokolwiek wartościowego nocą, bez tej nierównej konkurencji. Ale ktoś mógłby się zapytać, dlaczego konkurencja była nierówna. Przecież szczury są niewielkie i co one mogą zrobić? Ano, pogryźć. I do tego wymagały mniej jedzenia per capita niż Moe, przez co w przeliczeniu kalorie na ugryzienie, zawsze wychodziła stratnie, nawet wtedy kiedy próbowała się odgryzać. Ale, miała przewagę nad nimi pod jednym względem. Nie była głupia jak but, wiedziała kiedy odpuścić i co jest niejadalne. Śmiać jej się chciało, kiedy widziała, jak te zajadały się trutką, a potem na drugi dzień były martwe. No i kolejna rzecz, choć nie była najsilniejsza, była w stanie otwierać kosze na śmieci. Szach-mat przeklęte szczury! To Moe miała ekskluzywny dostęp do zamykanych koszy na śmieci, kiedy one musiały zadowolić się tymi otwartymi!
No, ale wracając do ważnych rzeczy, czyli śmietników które były tu i teraz. Jaki miała plan na dostanie się do potencjalnych fantów, które mogły się znajdować w śmietniku-kontenerze? Ano, jeżeli była w stanie się podciągnąć i wskoczyć do środka. A jeżeli nie, bo była za niska, to poszuka jakiejś... skrzynki, albo kartonu... a może jakiejś wytrzymałej puszki, która pomogła by jej się wdrapać.
Awatar użytkownika
Cerberus
Posty: 229
Rejestracja: 28 kwie 2021, 14:53
Discord: lamozaur
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:

Re: Ulice Hikō

MG
Misja rangi D3/?
- -
Sposób w jaki przebiegała rozmowa przebiegała między dwoma osobami, które większym lub mniejszym przypadkiem spotkały się w jednym miejscu, wskazywał na to, że co najmniej jedna ze stron miała definitywnie problemy w kontaktach międzyludzkich. Czy też może lepiej było to nazwać "swoimi własnymi sposobami", czy był to jakiś wielki kłopot? W tym wypadku chyba niekoniecznie, skoro wszystko wskazywało na to, że powoli, powoli, dojdą do jakiegoś wspólnego gruntu. Jakim mogłoby być produktywne spędzanie czasu czy też raczej, zapłata, która powinna się pojawić po tym jakże produktywnie spędzonym czasie.
Mężczyzna lekko pokiwał głową jak tylko padło słowo "wynagrodzenie",
- Oczywiście, nikt nie pracuje za darmo. - Rzucił chcąc podkreślić tę oczywistość. - Zachodnie zbocze. Kilka desek, drewnianych elementów, nic wielkiego, ale będziemy musieli to kawałek przenieś, a nie widzi mi się chodzenie tam kilka razy. - Zarysował mniej więcej całość zadania. - Mów mi Gyuntā. A Ciebie jak nazywają? - Przed jego pytaniem nastąpiła przerwa jakby dopiero po chwili uświadomił sobie, że zwracanie się do nieznajomej byłoby problematyczne jakby chciał uniknąć ciągłego rzucania "hej ty".
Zaraz po tym najwidoczniej uznał, że ich umowa zaczęła obowiązywać, bo ruszył przed siebie, kierując się w uliczkę, która chyba w jego mniemaniu miała prowadzić do wcześniej wspomnianego celu ich wędrówki.

Natura działała w prosty, aczkolwiek dla niektórych mogący się wydawać, dość brutalny sposób. Mianowicie trwała ciągła walka o przetrwanie. Pożywienie zdobywali ci, którzy byli silniejsi, mogący wywalczyć swoje prawo do posiłku. Mniejsi i słabsi musieli radzić sobie na inne sposoby, przykładowo zbierając się w stada, które były w stanie przegonić z żerowiska większe istoty! Problem zaczynał się wtedy, gdy wielkość mogła kwalifikować już do 'silniejszej' grupy, lecz sama siła tego nie potwierdzała. Wtedy trzeba było jeszcze bardziej kombinować, by po prostu nie umrzeć z głodu. Można było liczyć na szczęście i zbierać resztki, pozostawione przez inne grupy, albo znaleźć potencjalne miejsca gdzie nie dotarł nikt inny! Takim miejscem mógł wydawać się kontener. Fakt, że Moe sama miała problem z dostaniem się do jego środka mógł wskazywać, że czekały tam na nią skarby! Czy też jakikolwiek posiłek.
Szybkie rozejrzenie się po najbliższej okolicy, pozwoliło zdobyć ot stary kawałek skrzynki, kilka puszek i karton. To pozwoliło na stworzenie konstrukcji, która pozwalała na dostanie się do 'skarbca', co prawda była ona dość niestabilna, ale wrodzona zręczność futrzastej istoty i podtrzymywanie się o kontener, pozwalało na swobodne balansowanie.
Gorzej miała się sprawa z lekkim wybiciem, które pozwoliłoby na wskoczenie do środka. Skrzynka zaskrzypiała żałośnie ulegając ciężarowi i pękła, przez co wszystko runęło w dół.

Moe tracąc podłoże pod nogami zaczęła spadać, ogarnięta beznadziejnym uczuciem bezwładności z coraz bliższą świadomością upadku, niczym pomijając ten ostatni stopień na schodach...
Wylądowała stabilnie na dwóch łapach, dalej trzymając się krawędzi kontenera, która teraz ponownie znajdowała się na wysokości jej oczu. Chwilowy zawał czy też może dźwięk turlającej się puszki, zagłuszył kroki zbliżających się osób. Dwójka mieszkańców, stała teraz niedaleko, a idący na przedzie mężczyzna przyglądał się jej z lekkim zmęczeniem.
- Myślisz, że to będzie jadalne? Zapłacę ekstra jak to złapiesz. - Mężczyzna odezwał się do Kagury, nie spuszczając jednak wzroku z istoty przy kontenerze.
NPCGyuntā
Awatar użytkownika
Terumi Kagura
Posty: 28
Rejestracja: 21 lip 2023, 13:19
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Ulice Hikō

Kagura mocno wierzyła, że pod kątem współpracy, raczej nie jest szczególnie skomplikowaną osobistością. Jest zapłata, jest i Kagura. Tak to działało w większości przypadków. Kiedy więc ten stwierdził, że wynagrodzenie jak najbardziej będzie, ta zwyczajnie kiwnęła mu głową. Dalej zaś zostało wypatrywać odpowiedzi na jej resztę pytań, które również pojawiły się, a sama Terumi powoli wstała z ławki. Szczerze powiedziawszy, imię jegomościa potrzebowała tylko po to, by nikt nie oskarżył dziewczyny o jakieś oszustwo i próbę zabrania od cieśli rzeczy, do których zabrania nie miała uprawnień. To, jak się jej pracodawca nazywał, na dłuższą metę nie miało aż takiego znaczenia, przez co sama nie do końca oczekiwała, że zostanie zapytana o imię. Zerknęła nieco zaskoczona takowym obrotem wydarzeń, któremu towarzyszyła przed tym krótka przerwa nie zwiastująca niczego podobnego, jednak dość szybko konsternacja na twarzy białogłowej zniknęła. Chyba jednak powinna się tego spodziewać. Pewnie wina leniwego dnia. I energetyków. Miały chyba ją rozbudzić, a nie tylko tę śmieszną pompkę za jej żebrami, ehh...
- Kagura.
Przedstawiła się krótko, nie zakładając, by ten był jakkolwiek bardziej zainteresowany personaliami dziewczyny. Wydawało się też, że akurat zmierza w kierunku, skąd sama dziewczyna ma pomóc z noszeniem, to też bez zbędnych słów ruszyła zwyczajnie za mężczyzną. Bo co innego jej zostało?

Cokolwiek znaleźli przy kontenerze, wyglądało nietypowo. Nie mogła się również dziwić pytaniu Gyunty. Wyglądało na zwierzę, a zwierzę to mięso. Mięso to jedzenie, nieco bardziej legitne niż takie mięso ludzkie dla przykładu. Jednak Kagura myślała w zakresie gastronomii dużo szybciej od mężczyzny. Było to wręcz wymagane przy jej stylu życia, który generalnie polegał na tym, że jedzenie może i rośnie na drzewach - ale jeszcze weź się do tych drzew dobierz jakoś nie mając zbyt dużo waluty premium pod tytułem "pieniądze".
- Może być jadalne. Ale skoro ma na sobie to śmieszne wdzianko, to może to być czyjeś zwierzątko. Pewnie się zgubiło.
Zdecydowanie tak musiało być. Bezpańskie, dzikie zwierzątka, raczej nie ogarniają takiego konceptu jak ubiór. Udomowione też nie, ale te mają od takich przyziemnych pierdół swoich ludzi. Tak dosłownie. Kagura finalnie kuchęła, nie podchodząc bliżej zwierzątka, jakie zwyczajnie mogłaby spłoszyć. Zamiast tego wyciągnęła paczkę pocky, po czym wysunęła jedno w kierunku szopo-królika.
- Taś taś...?
No, może podejdzie. I jakoś szopo-królika przyzwyczai do siebie na tyle, że weźmie się go na ręce i poszuka właściciela. Na pewno ktoś go szuka i NA PEWNO ten ktoś zapłaci za przyniesioną zgubę!

Obrazek
Awatar użytkownika
Moehete
Posty: 26
Rejestracja: 23 wrz 2023, 14:24
Ranga: Muryō no ninja
Discord: athrevin
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Ulice Hikō

Niestety, cały misterny plan legł w gruzach wraz z podestem, który zrobiła sobie ze skrzynki i jakiejś losowej puszki, znalezionej obok śmietnika. Posiadanie takiego wzrostu było dość sporym problemem, gdyby tylko mogła jakoś się podciągnąć... ale nie, była zdecydowanie za słaba na to. Musiała albo pomyśleć nad jakąś inną strategią, aby dotrzeć do wnętrza śmietnika, albo spróbować jeszcze raz. Niestety, nie miała już na to zbytnio czasu, bo ktoś postanowił się nią za bardzo zainteresować. Jako że i tak stała na ziemi, to puściła się śmietnika i uważając aby nie potknąć się ani o żadną puszkę, skrzynkę czy inny śmieć, odskoczyła na raty kilka metrów od dwójki pełnowymiarowych ludzi. Nie do końca wiedziała jak zareagować, znaczy się, miała kilka scenariuszy w głowie które mogła wykorzystać, ale każdy z nich miał jakieś minusy. Mogła przykładowo uciec, ale wtedy była niewielka szansa że ktoś jej pomoże ze śmietnikiem. Ale czy mogła liczyć na ich pomoc? Wyglądali... nietypowo, no ale w sumie, gdyby chcieli ją "upolować", nie podchodzili by w taki relatywnie przyjazny sposób? Chyba najbardziej sensowną rzeczą jaką mogła zrobić, to na razie trzymać relatywnie bezpieczny dystans i po prostu się... przedstawić? -Nie jestem jakimś byle jakim zwierzakiem, więc mi nie taś tasiuj! Mam na imię Moehete! Czego chcecie ode mnie? - krzyknęła w stronę dziewczyny, która kusiła ją paczką przekąsek. I choć czuła, że może być to podstęp... cholera jasna, to jednak było darmowe jedzenie. Czy powinna tak łatwo się poddawać? Może uda się jej ją na tyle przekonać do siebie, że będzie ją karmić? To było by dość... korzystne? Luźny plan godny przetestowania, w najgorszym wypadku po prostu ucieknie i będzie dalej żyć swoim prostym życiem. Jakby nie patrzeć, nie miała wiele do stracenia.
Awatar użytkownika
Cerberus
Posty: 229
Rejestracja: 28 kwie 2021, 14:53
Discord: lamozaur
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:

Re: Ulice Hikō

MG
Misja rangi D4/?
Dogadali się! Chyba. No można chyba uznać, że tak, skoro żadna ze stron nie miała nic do dodania. Gyuntā nawet jeśli miał jakieś własne przemyślenia na temat tej przerwy, która się pojawiła po tym jak zapytał nieznajomą o imię, to ostatecznie nie skomentował tego na głos. Może faktycznie przywykł do faktu, że kiedy już się komuś przedstawiał, to ludzie byli szczerze zaskoczeni, że ten chce poznać również ich imię. Najwidoczniej byli gotowi na bardziej lub mniej tymczasowe "hej ty" z jego strony, czy coś tam podobnego. Mężczyzna jedynie skinął głową na znak, że odnotował tę informację i mógł już spokojnie ruszać dalej, w kierunku wcześniej omawianego cieśli.

Różne style życia ewidentnie wpływały na to jak się postrzegało sytuacje, ci co mieli dostęp do waluty premium, na pewno mieli w tym życiu trochę łatwiej. Czy jednak myśleli oni wolniej niż osoby, które musiały walczyć o pożywienie bez dostępu do tego ułatwienia? Niekoniecznie. Obie strony po prostu analizowały sytuacje, na swój własny, wyjątkowy sposób. A patrząc po tym zbiegowisku istot rozumnych, definitywnie wyjątkowe myślenie tutaj się objawiało. Na sam komentarz Kagury, mężczyzna pokiwał lekko głową. Zwierzak w śmiesznym ubranku faktycznie był jeszcze rzadszym widokiem, niż sam przerośnięty zwierzak... To mogło podbić cenę. Teraz tylko pytanie, czy Kagura mogła poświęcić bogowie wiedza ile czasu, by znaleźć faktycznych właścicieli, za... w sumie nie wiadomo ile waluty? Czy też wolała sięgnąć po gotowe pieniądze, które zostały zaoferowane tu i teraz. Chociaż może nie padły tutaj żadne konkretne sumy, to była to mimo wszystko pewna zapłata.
- Nie przypominam sobie by ktoś w okolicy miał takiego zwierzaka. A uwierz mi, raczej ciężko coś takiego ukryć, a ostatnio faktycznie były jakieś problemy ze szkodnikami. Tylko uważaj może byś wściekłe. - Odpowiedział nieco znudzonym tonem, dalej nie wycofując swojej oferty. Jakby nie patrzeć, przerośnięty szopo-królik, próbujący dostać się do kontenera na śmieci (nawet jeśli w obecnym momencie robił to dość nieporadnie), definitywnie wpisywał się w obraz szkodnika. Gdyby tylko ktoś znał prawdę... że nawet duży szkodnik nie miał szans z średnio rozrosłą grupą szczurów...

Co tu można było zrobić, by wybrnąć z tej jakże nieciekawej sytuacji? Oczywiście szybkie i ostrożne zwiększenie odległości od potencjalnego zagrożenia, zawsze było dobrym pomysłem. Jednak tym samym oddalała się od swojego celu i bufetu! Kim byli nowo przybyli i czego tak dokładniej od niej chcieli? Nie wiedziała, ale mogła pozyskać te informacje - prawdopodobnie - używając czegoś, co odróżniało ją od zwykłych zwierząt, a przybliżało bardziej do ludzi. Rozmowa! Moehete odezwała się do nieznajomych, zarzucając im iż nie jest od tak zwykłym futrzakiem i tu nie sposób byłoby jej zaprzeczyć. Wszak zwykłe zwierzaki no... zazwyczaj nie przemawiały ludzkim głosem i nie ubierały się w śmieszne ubranka.
Gyuntā został tym wytrącony z rytmu, tak bardzo, że pudło które trzymał niemalże wypadło mu z rąk. Ewidentnie nie spodziewając się takiego obrotu spraw.
- Pierwszy raz widzę gadającego... zwierza. - Mruknał do Kagury. Przyglądając się teraz z lekkim zainteresowaniem szopo-królikowi. - Moehete? Przepraszam, czym ty tak dokładnie jesteś? - Spytał z lekką rezygnacją w głosie, porzucając wizję dużej porcji pasztetu jaki mógł zdobyć, a w końcu niecodziennie widzi się obudzonego zwierzaka, który jeszcze uderza z tobą w dialog. Pożeranie mięsa, które jeszcze ci pyskuje nigdy jakoś mu się nie widziało.

- Dobra, jak to mówią. Czas to pieniądz, a nie zwykłem go marnować w momencie gdy tego nie potrzebuje. Idziemy. - Gyuntā ponownie wznowił swój marsz, kierując się ponownie w stronę, jak wcześniej wspominał, cieśli. Ci bardziej spostrzegawczy lub też stąpający bliżej ziemi, mogliby zauważyć, małe drewniane pudełeczko znajdujące się mniej więcej gdzie wcześniej stał mężczyzna.
NPCGyuntā
Awatar użytkownika
Terumi Kagura
Posty: 28
Rejestracja: 21 lip 2023, 13:19
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Ulice Hikō

Ale jak to nie "taś taś"? Moment. Czy przerośnięty szopokrólik właśnie jej stwierdził, że ma nie "taś tasiować"? Co? Kagura mrugnęła raz. Mrugnęła drugi. Jej pracodawca nawet zdążył sam zadać dziwnej istocie pytania, podczas gdy Terumi zaskoczona i z zainteresowaniem przyglądała się dziwnemu stworzeniu, jakie właśnie chyba prowadziło oblężenie na pobliski kontener. I chyba niezbyt skutecznie. Zerknęła z resztą na metalowy pojemnik, to na wzrost Moe, po czym dalej kucając i wyciągając ku niej pocky, schowała jeden paluszek, jaki to wysunęła w jej stronę, zamknęła pudełko, a następnie pchnęła je po ziemi ostrożnie ku królikowi.
- Głodna? Lepsze niż cokolwiek co znajdziesz w kontenerze, zaręczam.
Stwierdziła spokojnie, sama nie wiedząc, czy dzielenie się właśnie jedzeniem z przedziwną kreaturą było podyktowane czymś, co ludzie nazwaliby empatią czy dobrym sercem, lub zwyczajnie ciekawością w kwestii ich drobnego znaleziska. Weźmie? Nie weźmie? No i w sumie co dalej? Jeśli Gyunta miał rację i raczej Moe nie była niczyją własnością, to mogła nie mieć większych alternatyw niż śmietnik. Kagura zaś, chociaż nie zawsze jej się finansowo powodziło, mimo wszystko za punkt honoru wzięła sobie, by nie żywić się na, dosłownie, odpadach. Wewnętrznie nie mogła się nie skrzywić na to, że nomen omen rozumna istota, umiejąca w dialog, właśnie żywiła się na śmietniku. Niby nie jej problem w sumie, mogłaby pójść sobie dalej, czy coś... Ehh.
- Skoro czas to pieniądz, czy nie pójdzie nam szybciej z dodatkową osobą? - zerknęła kontem oka na odchodzącego mężczyznę, nim przeniosła wzrok ostatni raz na Moehete - Znam lepszy sposób na dorwanie się do lepszego jedzenia. Pomożesz nam, a zdradzę ci co i jak. Pasuje?
Zapytała prostując się, a następnie ruszyła za Gyuntą, dłonią jeszcze dając znak szopowi, by ruszył za nimi. Ale czy ruszy? W zasadzie jej decyzja. Kontener versus więcej pocky, jakich całą paczkę jej zostawiła. Dla Terumi wybór był akurat wybitnie prosty, ale kto tam wie jak to było z szopokrólikami.
Obrazek
Awatar użytkownika
Moehete
Posty: 26
Rejestracja: 23 wrz 2023, 14:24
Ranga: Muryō no ninja
Discord: athrevin
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Ulice Hikō

Ci ludzie byli dla niej mili. Czyli jednak należeli do tego typu, który nie traktowali jej jako czegoś co trzeba złapać. Raczej byli zaciekawieni tym, czym właściwie była. A to było dobrym pytaniem samym w sobie, bo nienawidziła określać się "człowiekiem z defektem" bo no... nie czuła się, jakby miała jakieś defekty. Ale czy wyglądała jak człowiek? Zdecydowanie nie. Więc odpowiedzią na pytanie, czym tak właściwie była, zostało proste -Nie wiem - i wzruszenie ramionami. Większe zaciekawienie i tak skierowała w stronę dziewczyny, która ewidentnie oferowała jej pomoc. Oraz co ważniejsze, dostała od niej nawet jedzenie. Szybko je wzięła do ręki i sprawdziła zawartość. No, były to paluszki... i to nawet nie ze śmietnika! -Dziękuję! - odpowiedziała. Czyżby los się do niej uśmiechnął? Czego właściwie więcej potrzebowała? Zastanawiała się chwilę, bo jednak trzymanie się jakiś ludzi, oznaczało trzymanie się też ich kłopotów. Ale z drugiej strony, jeżeli miała by mieć z tego jakiś profit, choćby w postaci pomocy ze znalezieniem jedzenia. To dlaczego miała by nie skorzystać? No tak no, miała nadal bardzo wysokie prawdopodobieństwo wpadnięcia w tarapaty. Sama o siebie potrafiła zadbać, lepiej lub gorzej. Ale co jeżeli nie przejdzie samo odbieranie profitów i przyjdzie zapłacić za nie? Miała wiele rozterek i była bardzo bliska olania dwójki nieznajomych, ale zauważyła jakieś małe drewniane pudełko i rękę dziewczyny, która zachęcała ją do pomocy... Chyba jednak los chciał, żeby losy Moe i... tej dwójki, się skrzyżowały -Heej! Proszę Pana! Zostawił Pan to! - krzyknęła, łapiąc w ręce drewniane coś i biegnąc za dwójką, aby dołączyć do nich, gdziekolwiek by nie szli. -Pomogę wam... ale w sumie w czym? - zapytała się dziewczyny, patrząc na nią spod kapelusza.
Awatar użytkownika
Cerberus
Posty: 229
Rejestracja: 28 kwie 2021, 14:53
Discord: lamozaur
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:

Re: Ulice Hikō

MG
Misja rangi D5/?
Duże, gadające stworzenie w śmiesznym ubranku na pewno przyciągało uwagę i to zapewne różnorakiej maści ludzi o niejasnych zamiarach. Jakie były dokładnie zamiary obcej dwójki? Cóż, ciężko zakwalifikować ich od razu, ale raczej porzucili plan, przerobienia Moehete na pasztet. Na twarzy mężczyzny wymalowało się natomiast zdziwienie, a w okularkach odbiło się swoistego rodzaju zainteresowanie, kiedy to stworzenie, samo nie do końca wiedziało czym dokładnie było.
Szokiem był też fakt, że 'taś tasiowanie' nie zdało egzaminu i nie zwabiło Moehete nawet przy pomocy jedzenia, aczkolwiek mogło się przyczynić pozytywnie do dalszych negocjacji. Jedzenie lepsze niż na śmietniku? Cóż. Żeby to osiągnąć nie trzeba było dużo, szczególnie, że im później, tym mniejsza szansa na zdobycie coś wartościowego... przeklęte szczury i ich przewaga liczebna!
Gyuntā ogłosił wymarsz, a na pytanie Kagury wzruszył lekko ramionami.
- Nie, jeśli będziemy stać w miejscu. - Raczej nie wyglądał na takiego co by mu to jakoś szczególnie przeszkadzało, jeśli wszyscy faktycznie będą przebierać nogami. Zatrzymał się słysząc jak Moehete go woła. Zostawił coś? Raczej niczego nie zostawiał, dlatego też odwrócił się, by zerknąć co takiego mógł zostawić. Początkowe zainteresowanie, przerodziło się w pewnego rodzaju ulgę, gdy dojrzał pudełko w rękach futrzaka. Poczekał widząc, zbliżającą się Moe i schylił się lekko, opuszczając karton, który trzymał, by ta mogła wrzucić zgubę z powrotem do środka.
- Muszę odebrać swoje zamówienie i w sumie faktycznie, każda para rąk może się przydać do pomocy. - Poinformował zaraz się prostując. Jeśli Moehete nie miała innych planów, wyglądało na to, że ich drużyna się nieco powiększyła. - No i ja jestem Gyuntā, a to Kagura.
Z lekkim opóźnieniem, ale Moehete przedstawiła się wcześniej, to też wypadało jakoś odpowiedzieć, żeby nie musieć cały czas 'panować'.


Po kilkuminutowej wędrówce, w ciszy czy też nie, przejechaniu się kilkoma mniejszymi osobowymi windami, dodarli do zachodniego zbocza. Gyuntā zatrzymał się kilka kroków przed warsztatem, który częściowo był wkuty w skały, a częściowo miał kawałek otwartego terenu ogrodzonego niższym kamiennym płotem. Pod drewnianym dachem było wyłożonych kilka 'paczek', owiniętych materiałem. Tylko, żeby tam dotrzeć trzeba było obejść budynek dookoła. Gyuntā podszedł do drzwi, poprawił chwilowo chwyt na swoim kartonie i złapał za klamkę drzwi. Nacisnął ją i... nic. Drzwi ani drgnęły. Chwilę tak 'poszarpał' się z nimi dla pewności i uderzył kilka razy w drzwi.
Cisza.
Mężczyzna wyraźnie skonsternowany mruknął coś pod nosem, po czym odwrócił się i zaczął obchodzić budynek, by przejść się wzdłuż płotu.
- Pewno nie słyszy, sprawdźmy z tyłu. - Przedstawił swój plan działania, jakby to nie był pierwszy raz kiedy musi to robić.
No i faktycznie, mając już wgląd na magazynową część warsztatu, uśmiechnął się szeroko. Co prawda nie można było dostrzec żywej duszy kręcącej się z tyłu, czy też w samym budynku, ale spojrzenie mężczyzny spoczęło na zostawionych tam paczkach. Gyuntā odstawił karton przy płocie i już z marszu chciał go przeskakiwać kiedy zastygł w bezruchu, przypominając sobie najwidoczniej coś istotnego.
- Kagura, przynieś mi tą dłuższą paczkę, na której leżą też dwie mniejsze zawiniątka. - Poinstruował ją, przykucając przy swoim kartonie i grzebiąc w nim. - Wszystkie moje paczki podpisane są dużą literą "G" i zapewne datą, wskazującą na.. jaki dzień mamy dzisiaj? Ah... z trzy dni temu? - Zaraz też w jego rękach pojawiło się pióro i kartka nieco pogniecionego papieru, który na szybko rozprostował dłonią na płotku i zaczął coś na nim skrobać. Gdy skończył, złożył kartkę na cztery i wyciągnął ją w stronę Moehete.
- Wsuniesz to pod drzwi warsztatu? - Spytał. Później już tylko czekał na wykonanie zadań, odbierając przez płot pakunki, jeśli Kagura zamierzała spełnić jego prośbę, by ta nie musiała skakać przez ów płot z ciężkim pakunkiem.
NPCGyuntā
ODPOWIEDZ

Wróć do „Stolica - Hikō”