• Ogłoszenia
  •  
    Aktualności fabularne
    Obecna pora roku: Wiosna 164r.

    Poniżej znajdują się ostatnie wydarzenia oraz ważniejsze ogłoszenia. Są one często opatrzone datą dodania, przy czym najświeższe informacje umieszczone są na samym początku listy.

    24.04.2024 - podsumowanie wydarzenia wioskowego w Sakuragakure. Więcej informacji w najnowszych aktualnościach fabularnych.
    Kącik Nowego GraczaSamouczek Wzór Karty Postaci AtrybutyRozwój postaci i koszty chakry Atuty Klany i organizacje Informacje o świecie Handbook
    Powyższe tematy powinny zawierać wystarczająco informacji, by móc bez przeszkód napisać Kartę Postaci i rozpocząć grę. W przypadku dalszych niejasności, zapraszamy do kontaktu zarówno na chatboxie, przez wiadomości prywatne oraz przez nasz serwer Discord.
    Administracja
    Pingwinek Chaosu
    Główny Administrator
    Norka
    Główna Mistrzyni Fabularna
    Hefajstos
    Główny Moderator Kuźni
    Tora
    Główny Moderator Technik

    W przypadku jakichkolwiek pytań bądź uwag, powyższe osoby zajmują się wyszczególnionymi w ich tytułach zagadnieniami. Pomocą służy również cała kadra forum, wraz z moderatorami. Zapraszamy również do dołączenia do forumowego Discorda.
    Kadra Sakura no HanaDiscord Sakura no Hana
     

Ulice Hikō

Hikō jest miastem ulokowanym na północnym skraju Półwyspu Galionu i jednocześnie miejscem, które łączy go bezpośrednio z dużą wyspą ulokowaną nieopodal. Niekiedy nazywane Podniebnym Miastem, ze względu na to, że wiele budowli wychodzi bezpośrednio na strome klify i brzegi, a ścieżki w nim są wąskie i niezabezpieczone przed upadkiem. Duży system wind, tyrolek oraz wyciągów jest tu główną metodą transportu, a wielu mieszkańców wykorzystuje lotnie, by wyjść z domu i trafić do większego centrum transportowego. Hikō posiada także jeden z większych portów w Kraju Latawców, jednak tereny te są na tyle nieprzyjazne, że jedynie mniejsze jednostki są w stanie tam przycumować.
Awatar użytkownika
Terumi Kagura
Posty: 28
Rejestracja: 21 lip 2023, 13:19
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Ulice Hikō

Istniało duże prawdopodobieństwo, że gdyby cała ta sytuacja z Moehete przytrafiła jej się w nieco późniejszych godzinach i mooże po kieliszku czy dwóch czegokolwiek, co zawierało w sobie promile, uznałaby całość za bardzo osobliwy sen dnia kolejnego. Ale to nie był sen, a Moe stanowiła całkiem namacalny fakt, zaś nad samą niesamowitością zdarzenia niewiele mogła się zastanawiać. Ot, właśnie rzuciła zmutowanemu szopokrólikowi paczkę pocky i kto wie, jak Kagura z przyszłości spojrzy na całą akcję. Kagurze obecnej zostało zaś liczyć na to, że Moe za nimi ruszy, a sama wzięła się "do pracy". Co ostatecznie przełożyło się na przystanięcie i spojrzenie za królikiem, jaki w rzeczy samej zgarnął z ziemi niewielkie pudełeczko należące do Gyunty, a jakie musiał omyłkowo zostawić.
- Gyunta-san potrzebuje pomocy z przeniesieniem kilku paczek od cieśli.
Odparła Królikowi, jaki z jakiegoś powodu spojrzał akurat na nią. Ale no, była w stanie odpowiedzieć, to też nie było problemu z wyjaśnieniem roboty ich nowemu nabytkowi. Ten bowiem zaakceptował Moe w ich tymczasowej drużynie, a skoro zgubę schował, to nie zostało nic innego, jak ruszyć dalej!

No i tak sobie szli. I szli. Aż w końcu doszli do miejsca, które miało być warsztatem. Stanęła sobie obok, patrząc na to jak ten ciągnie za klamkę. Kagura zaś wyglądała trochę jak ten typ człowieka, który niby jest, egzystuje, stoi obok i nie bardzo wie po co i dlaczego, a to przez to, że właściwie to czekała na dalsze wskazówki Gyunty. Kogokolwiek chciał zastać, najwidoczniej nie było tej osoby w środku, zaś skoro mieli udać się na tyły, to tak też zrobiła. Ruszyła nieśpiesznie za pracodawcą. W końcu też dostała bardziej konkretne zadanie. Kiwnęła głową Gyuncie, po czym sama stanęła przy płocie. No, Kagura najbardziej zręczna nie była, więc w pierwszej kolejności wolała zobaczyć, czy może jakiejś furtki nie ma. Najlepiej otwartej. A jak nie, to spojrzałaby, w którym miejscu najlepiej przejść - może jest gdzieś niższy albo byłoby gdzie stopę oprzeć. Może być też tak niski, że starczy nogę przerzucić. W każdym razie jak tylko by upewniła się nad odpowiednią metodą, to by przeszła i podeszła do paczki wskazanej przez Gyuntę: długą i oznaczoną literą "G".
- Tą?
Dopytała jeszcze na zaś, a gdyby nie spotkała się z żadnym zaprzeczeniem, spróbowałaby złapać ostrożnie, acz wygodnie, wskazaną paczkę zdejmując z niej wcześniej zawiniątka, a następnie podeszłaby z powrotem do płotu.
- Jest tam coś delikatnego? Bo jak nie, to przerzucę ją na drugą stronę.
Lepiej się upewnić! Zwłaszcza, że rzeczywiście w pierwszej kolejności zamierzała paczkę przerzucić i postawić w miarę ostrożnie po drugiej stronie, opierając ją o płot. W innym razie zwyczajnie liczyłaby na to, że jak przesunie paczkę nad płotem, to Gyunta ją chwyci z drugiej strony i przełożą ją wspólnie. Ale nie wracała jeszcze z powrotem na drugą stronę, bo jeszcze może inne paczki będzie trzeba wziąć. Na przykład inne paczki tak oznaczone. Albo te dwa zawiniątka na niej lezące. No, ale chciał tą konkretną, to póki co tylko tą został.

Obrazek
Awatar użytkownika
Moehete
Posty: 26
Rejestracja: 23 wrz 2023, 14:24
Ranga: Muryō no ninja
Discord: athrevin
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Ulice Hikō

Czas podróży to była sprawa dość względna. Fizyka jasno mówiła, że czas nie jest identycznie "działającym" zjawiskiem, niezależnie od miejsca we wszechświecie. Więc tak dla kogoś, piętnastominutowa podróż mogła zdawać się trwać nawet i dwadzieścia dni!. Na szczęście, nie ważne ile dla jakiegoś zewnętrznego obserwatora by trwała podróż Moe, tak dla niej samej rzeczywiście trwała ten kwadrans. No, zdecydowanie był to lepszy deal, niż przez prawie miesiąc się włóczyć po mieście szukając... nie, nawet nie szukając, po prostu idąc do jakiegoś mieszkania. jakie by to musiało być gigantyczne miasto, żeby podróż piechotą i systemem wyciągów oraz wind, zajmowała aż tak dużo czasu? W sumie, jeżeli są miasta przez które idzie się cały dzień. Wystarczyło by, żeby wybudować takich dwadzieścia obok siebie... i no by się szło ten prawie że miesiąc. Ale, chyba wtedy miasto by zainwestowało w jakiś lepszy transport?

No, ale to nie były problemy Moe. Szybko znaleźli się wszyscy pod adresem, który tylko "przywódca" znał. Znaczy się, Moe nie wiedziała czy Kagura wiedziała gdzie idzie. Ale nie wydawało jej się, żeby tak było. Czyli trochę tak w ciemno sobie szły razem. Beznadziejna sytuacja, ale oprócz grzebania w śmieciach i tak nie miała nic ciekawszego do roboty. Jak to już było stwierdzone, co miała do stracenia, nie mając kompletnie nic?
W całej tej sytuacji zastanawiało ją to, czy właściwie robiła zlecenie dla dobrej osoby. Trochę to wyglądało jak okradanie właściciela posesji. Ale, czy złodziej by... chwila, czy on się właśnie nie wysługiwał nimi? Ale, tak szczerze... co ją to obchodziło. Jeżeli miała dostać jakąś nagrodę, to nawet by i okradła kogoś, jakby już tego nie zrobiła w przeszłości wiele razy, z jedyną nagrodą jaką dostała, to to, co sama ukradła. Tak więc, nie opierając się specjalnie, kiwnęła potwierdzająco głową i ruszyła razem z listem od Gyunty, aby wrzucić go pod drzwi.
Awatar użytkownika
Cerberus
Posty: 229
Rejestracja: 28 kwie 2021, 14:53
Discord: lamozaur
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:

Re: Ulice Hikō

MG
Misja rangi D6/6

Kagura nie była jedną z tych zręczniejszych istot, jednak za sprawą przychylnym kościom przeznaczenia, udało jej się bez większego trudu, czy też raczej bez kompromitującej wywrotki, przedostać się przez murek, bez znajdowania niższego podejścia, czy też po prostu furtki. Nawet jeśli nie zrobiła to z cyrkową gracją., Gyuntā prawdopodobnie sam nie był zręczniejszy, ale obrażenia odniesione przy upadku byłyby zdecydowanie dotkliwsze niż te dziewczyny. Dlatego też czekał bez słowa, aż ta znajdzie się przy wcześniej wspomnianych paczkach.
- Wszystkie oznaczone jako "G", te małe też. - Doprecyzował wcześniejszą pomyłkę i kiedy ta zbliżała się, z którąś wyciągnął ręce by pomóc przenieś je przez murek, czy też raczej odebrać ją od niej i ustawić przy nim. - Raczej wszystko powinno wytrzymać, ale nie ma potrzeby tym rzucać. - Odpowiedział spokojnie, poprawiając po wszystkim okularki na nosie. Same paczki dla Kagury nie były ciężkie, chociaż wyglądało na to, że Gyuntā ma z nimi ciut większy problem. Zapewne dałby rade to wszystko poprzenosić sam, ale zajęłoby mu to znacznie więcej czasu i co najmniej kilka przystanków. Sam poustawiał mniejsze paczki na swoim kartonie, zostawiając duży podłużny pakunek Kagurze, która zdołała nawet bez problemów powrócić na publiczną stronę za murem. Najwidoczniej los dziwnie się do niej uśmiechał lub po prostu nie zwracał na nią swojej uwagi.

Czas zawsze był pojęciem względnym, tak samo jak mierzenie odległości. Tutaj przykładowo, windy dodawały tego uroczego aspektu, że albo trzeba było na nie czekać 'wieki', albo sama podróż nimi strasznie się dłużyła. Czy fatycznie trwało to tak długo? No to już musiały ocenić krótsze nóżki Moehete. Ocenić też wypadałoby moralność tego co właśnie tutaj robili, bo ich akcje mogłyby zostać odebrane na różne sposoby, szczególnie przez jakiegoś obserwatora, który stał sobie z boku. Czyżby okradali właściciela posesji? Możliwe. Czy Gyuntā wyglądał na takiego co by się stresował takim zagraniem i nerwowo rozglądał, czy aby ktoś ich nie widzi? Otóż nie. Więc, albo miał nerwy ze stali, zgodnie z życiowym przykazem, żeby zawsze wyglądać na takiego, kto powinien być w tym miejscu i robić to co się robi z niesamowitą pewnością siebie, a nikt na to nie zwróci uwagi. Albo faktycznie nie był to pierwszy raz, gdy odbierał swoje zamówienie, kiedy to nikogo nie było w domu...
Niemniej, Moe nie wyglądała na taką co by się jakimiś detalami moralnymi przejmowała, przynajmniej do czasu gdy przy tym wszystkim była zapewniona nagroda. To też z wypisanym listem udała się do drzwi, przy których byli chwilę wcześniej i mogła bez problemu wcisnąć pod drzwi, zgodnie z poleceniem. W trakcie tej czynności nie nastąpiło, żadne nieprzewidziane zrządzenie losu, właściciel nie pojawił się magicznie w drzwiach, ani żadna dziwna siła nie wciągnęła puszystej istoty wraz z listem przez szczelinę drzwi..
Nuda.

Kiedy już cała drużyna się zebrała, Gyuntā ponownie objął prowadzenie. Znów musiało minąć (lub nie) kilka minut podróży, w której wliczało się wsiadanie do wind i zjazd/wjazd nimi. Czy było to najbardziej optymalne rozwiązanie? Prawdopodobnie. Szczególnie, w miastach położonych jak te. Czy każdy musiał lubić ten typ transportu? Otóż nie. Niemniej po pewnym czasie, wszyscy stali już pod dość dużym piętrowym budynkiem, częściowo wchodzącym w skałę. Front budynku, przedstawiał jakby klinikę medyczną, jednak wszystkie znaki i symbole zostały na szybko, dość nieumiejętnie zamalowane czy po prostu zatarte nieco przez czas i warunki atmosferyczne.
Gyuntā podszedł do drzwi, odstawił karton i paczki na bok, wyciągnął pęk kluczy, wyszukując odpowiedni, wsadził go w zamek, by go z trudem przekręcić i otworzyć przejście.
- No i jesteśmy na miejscu. - Mruknął bardziej do siebie niż do nich, zabierając swoje rzeczy i wchodząc do środka. - Zostaw, pakunek pod ścianą... Kawy? - Spytał nieco głośniej jeśli drużyna jeszcze była na zewnątrz.

Środek pomieszczenia był zagraconą salą, w której większość rzeczy upchano przy ścianach. Gdzieś tam leżał sprzęt medyczny, na starym haku wisiał poplamiony kitel czy pudełko rękawiczek. Z tego pomieszczenia wychodziła para drzwi, prowadzących dalej w głąb budynku.
Na jednym ze stołów stała dziwna aparatura alchemiczna z siecią szklanych rurek, łączących inne przybory. Gdyby tak prześledzić co tam się dzieje, to faktycznie do ostatniego naczynia, skraplała się ciemna ciecz.
Mężczyzna po nalaniu sobie i ewentualnym chętnym, do kubka kawy, zaczął krzątać się po pomieszczeniu w poszukiwaniu... czegoś. Ostatecznie znalazł to czego szukał i przekazał Kagurze zapłatę. - Podzielicie się.
NPCGyuntā
Wynagordzenie
Terumi Kagura & Moehete:
+6 PD
+12 PT
+250 Ryō

MG (Asahiran):
+6 PB
+12 PT
+200 Ryō
Ostatnio zmieniony 19 sty 2024, 23:20 przez Cerberus, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
Terumi Kagura
Posty: 28
Rejestracja: 21 lip 2023, 13:19
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Ulice Hikō

Nie ma co się czarować - Kagura była bardziej silna, niż zręczna. Fakt więc, że udało jej się przejść na drugą stronę płotu z zachowaniem własnej dumy i godności zdecydowanie działały budująco. Kto wie, może takie skakanie przez płoty to coś, co Kagura potrzebowała w swojej rutynie, co by mieć trochę mniej lewe ręce, niż bardziej? Szczęśliwie nie odczuwała swoich braków w zręczności aż tak w codziennym życiu, tyle dobrego!
Wzięła wszystkie paczki, jakie były oznaczone odpowiednią literą. Nie na raz, rzecz jasna, bowiem marny byłby los ich wszystkich, jednak stopniowo przenosiła je na drugą stronę, przerzucając je z drobną pomocą mężczyzny. Może i nie było w nich niczego, co byłoby łatwo zniszczyć, jednak jak sam zauważył - nie było potrzeby nimi rzucać, co też sama wolała unikać. Raz z obawy jednak o zawartość, a dwa - trochę o samą siebie, bo jak może w swoje możliwości nie wątpiła, to kto wie, co było w środku i czy by czasem nie nadwyrężyła się takimi wyczynami sportowymi? Także paczka za paczką lądowała po drugiej stronie, a co doniosła do płotu, przekazywane było w ręce mężczyzny.

Ostatecznie zostało dostarczyć wszystko na miejsce, a gdzie ów miejsce było - Terumi pojęcia nie miała. Tak samo nie zastanawiała się, ba! Przez myśl jej nie przeszło rozważać, czy cokolwiek robią, jest aby na pewno legalne. Co by nie spojrzeć, to właśnie weszli komuś na posesję i zabrali stamtąd część rzeczy. Podświadomie, gdzieś w głębi serduszka zwyczajnie wierzyła Gyuncie, bo co innego jej zostało, skoro je zatrudnił? Wzięła co miała w dłonie i zostało jedynie wziąć się do pracy. Ta z kolei w dużej mierze sprowadzała się do podnieś paczki i wskakuj na dźwig, tudzież windę, to też największym wyzwaniem było jedynie takie chwycenie towarów, by leżały stabilnie w jej rękach, te jej nie zdrętwiały i generalnie, to wystała z nimi na windzie. Nie dlatego, że były dla niej za ciężkie, a zwyczajnie przez to, że podróżowanie dźwigami jakoś nigdy nie wydawało się Kagurze jakoś szczególnie emocjonujące. Kwestia przyzwyczajenia może?
Nie była pewna, czego spodziewała się po miejscu, do jakiego zaszli. Gdy niosła paczki, dreptała przez Hikō dość bezmyślnie, pilnując jedynie paczek i tego, by podążać za Gyuntą. Jeśli miała jednak wewnątrz jakieś podejrzenia co do ich głównej destynacji, to minęły się ze stanem faktycznym na tyle, że niepewnie przystanęła przed piętrowym budynkiem. Klinika? I to... opuszczona chyba? Albo zaniedbana, biorąc pod uwagę stan oznaczeń. Nie zadawała jednak pytań, podążając zwyczajnie do środka i odkładając paczki na miejsce, jednak zdecydowanie widać było, jak wzrok dziewczyny porusza się to w lewo, to w prawo, to w górę i dół ilustrując całe pomieszczenie.
- Tak, poproszę. - rzuciła od razu, jednak definitywnie skupiona była na czymś innym niż propozycja ciepłego naparu z kofeiną. - Gyunta-san, jeśli można - co to dokładnie za miejsce?
Definitywnie słychać było, że warsztat to definitywnie nie odpowiedź, na jaką liczyła. Nie odpowiedź, jaka by ją jakoś satysfakcjonowała biorąc pod uwagę, że jeśli była to jakaś pracownia, to zdawała się dość improwizowana. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że bliżej temu było do laboratorium? Dziwne miejsce. A skoro miejsce było dziwne, to i Gyunta nagle zyskał +10 do dziwności oraz więcej uwagi samej Kagury, niż miało to miejsce pod budką z lodami. Wynagrodzenie zaś? Rzecz jasna wzięła je w dłonie, podzieliła równo na pół, po czym lekko schyliła się, co by dać należną zapłatę samej Moehete. Należało jej się. I... w zasadzie, co dalej? Sama nie była pewna, to też biorąc ostrożnie łyk ofiarowanej kawy, zostało jedynie czekać na ewentualną odpowiedź pracodawcy. Reszta zaś? Okaże się później, o ile zajęcie samo nie rzuci im się w ręce. Lub w łapki, jak w przypadku mniejszej istoty pokrytej futrem.
Obrazek
Awatar użytkownika
Moehete
Posty: 26
Rejestracja: 23 wrz 2023, 14:24
Ranga: Muryō no ninja
Discord: athrevin
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Ulice Hikō

Moe nie mogła się napatrzeć jak niezdarna była dziewczyna. Znaczy się, nic tak właściwie się nie stało. Ale wszystko co robiła, pozbawione było jakiejkolwiek gracji i no... udawało się. W swoim życiu widziała wiele osób, ale niewiele z nich dorównywało poziomowi toporności tej konkretnej. Może nie była wyspana, może miała gorszy dzień. Kto tam ją wiedział? Nie miała nawet za bardzo czasu ani chęci się nad tym zastanawiać, bo miała bojowe zadanie do wykonania, które no... wykonała. Żadnych wybuchów, żadnych ekscytujących zwrotów akcji. Co miała zrobić to zostało zrobione, więc no... wychodziło na to że można się zwijać? Jakiekolwiek moralne rozterki można było schować do kieszeni, wykonała zadanie, nikt jej nie chciał zjeść... teraz tylko czekać na ewentualną nagrodę, jaką może zgarnąć za tą jakże "skomplikowaną" pomoc w dostarczeniu przesyłek i innych liścików do... e kogoś? W sumie to nawet jeżeli ktoś jej powiedział imię, to dawno wypadło. Jakby to było jej w życiu potrzebne, ważne że wiedziała jak sama ma na imię, co nie?

Po dobrze wykonanym zadaniu, rozpoczęła się kolejna podróż windami i wąskimi ścieżkami tego, jakże dziwnego miasta. Ktoś kto by się znał na budownictwie, na ekonomii i innych fancy rzeczach, mógłby się zastanawiać nad logiką wybudowania tak wielkiego miasta na cholernie nieprzystępnym terenie. Ale, na pewno to nie była Moehete, która po prostu patrzyła sobie na otaczający ją świat. Już dawno nie miała takiej kompanii, więc podróżowanie za dnia które właśnie przez to było w pełni możliwe, zdecydowanie było dla niej miłą odskocznią od nocnej rzeczywistości.
A gdy podróż przez stolice się znów zakończyła, znaleźli się przed budynkiem który przypominał szpital, zamieniony w mieszkalny blok. Oczywiście, jak większość budynków, był częściowo wbudowany w skałę. Ale że budowniczym nie była, to Moe zbyt wiele nie mogła na ten temat powiedzieć, więc tylko wzruszyła ramionami, porzucając jakiekolwiek próby myślenia o architekturze miasta, w którym siedziała od dłuższego czasu.
Gdy Mężczyzna wyciągnął swój pęk kluczy, przez myśl przeszła jej głowa o tym, do czego mu właściwie potrzebne było tyle kluczy? Jeden, dwa... zrozumiałe. Ale na co komu cały ich pęk? Ile rzeczy trzymał pod kluczem? Przypomniało jej to trochę czasy kiedy pracowała w cyrku i był taki jeden facet, co miał pęk kluczy od klatek ze zwierzętami. Czyżby Gyunta też pracował w cyrku? Może. Będzie ku temu sposobność, to się zapyta. Teraz zaś, po prostu podążała dalej za nim, patrząc się raz co raz na Kagurę, która jakby nabrała kolorów na twarzy. Czyżby aż tak działała na nią wizja potencjalnej wypłaty za już wykonaną robotę? Najwidoczniej na to wyglądało, bo wcześniej się wydawała jakaś taka... pozbawiona kolorów.
Oczom Moe ukazała się... wielka graciarnia. Właściwie, to był tu taki śmietnik, że aż poczuła się jak na swoim terenie. Chwilę po zobaczeniu sali zapełnionej wszelkimi gratami, odpalił jej się instynkt mówiący o tym, aby przeszukać co tylko się dało. Niestety, zdrowy rozsądek, choć ledwo ledwo, wygrał walkę z wrodzonymi odruchami i powstrzymała się od wywrócenia miejscówki Gyunty do góry nogami. -Eh... Tak, TAK! - odpowiedziała, nie do końca pewna. W sumie, to nigdy nie piła kawy albo nie załapała, że to co dopiła po kimś, było właśnie kawą.
Przypatrując się wszystkiemu dookoła po odebraniu zapłaty i podziękowaniu, zauważyła aparaturę produkującą coś... w sumie to nie wiedziała do końca co. Coś czarnego. -Co to jest? - zapytała, wpatrując się w swoje odbicie, wykrzywione na geometrii obłej aparatury.
Awatar użytkownika
Cerberus
Posty: 229
Rejestracja: 28 kwie 2021, 14:53
Discord: lamozaur
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:

Re: Ulice Hikō

MG
Wnętrze budynku, w którym kiedyś prawdopodobnie znajdowała się klinika, prezentowało się dokładnie tak, jak zewnętrzna fasada. Niezbyt ciekawie. Z jednej strony cała ta konstrukcja mogła przyciągać wzrok poprzez swoje zaniedbanie, a równocześnie sprawiało to, że ludzie po prostu zdawali się ignorować takie miejsca. Z drugiej strony, poza oczywistym bałaganem pod ścianami, to był on trzymany z dala od drzwi, prowadzących w głąb budynku. Co do samej graciarni, to zebrane przedmioty niemalże w większości przypadków były obecnie wybrakowane. To jakiemuś krzesłu brakowało nogi, to pół blatu stołu zniknęło w niewiadomych okolicznościach. Jedynie stół z aparaturą wyglądał w tym miejscu na kompletny. Tak samo jak zestaw kubków, które znajdowały się obok niej. Więc albo Gyuntā faktycznie był przygotowany na odwiedziny ewentualnych gości albo zwyczajowo trzymał zapas ów zastawy, w razie gdyby nagle zachciało mu się pić, a wcześniej użyty kubek nie został do tego czasu umyty. Jakikolwiek był powód, już po chwili Kagurze i Moehete zostały podane kubki z gorącym, ciemnym napojem. Intensywny zapach kawy, zaraz zaatakował ich nozdrza. Kawa była mocna, a gdyby jej posmakować, to faktycznie już po jednym łyku, w środeczku czuło się jak wywar powoli rozlewa się po ciele, dając zastrzyk energii. W odróżnieniu od energetyków, ten napój działał.
- Gorące. - Ostrzegł od razu, zanim sam ostrożnie zaczął sączyć z swojego kubka. Na zadane pytanie Kagury, przełknął kawę i rozejrzał się jakby musiał się sam upewnić co to za miejsce. - Klinika medyczna. Czy też raczej tym była kiedyś. Teraz? Jest po prostu starą blizną. - Ponownie pociągnął łyk z kubka. - Ale przynajmniej jest tu sporo miejsca by pomajsterkować. - Wzruszył ramionami, zaraz śledząc wzrokiem Moehete, która zaczęła się przeglądać w krzywym zwierciadle aparatury. - Kawa? - Zapytał, nie będąc do końca przekonanym czy w pytaniu chodziło o napój czy samą aparaturę. Dla pewności zaczął wymieniać nazwy różnych części aparatury, a kiedy o tym skończył, zaczął przedstawiać bardzo szczegółowy proces wytwarzania samego napoju.
Cóż, niepowstrzymany przedstawiłby wszystko... czy też większość... a może po prostu poruszyłby wierzchołek góry informacji i powstrzymało go tylko to, że okazało się, że w stosie przedmiotów nie mógł na szybko odnaleźć tablicy, na której mógłby rozrysować wszystkie potrzebne wzory.
Mężczyzna podrapał się po policzku w zamyśleniu. - Wydawało mi się, że gdzieś tu była... Nieważne. W sumie to macie trochę czasu? - Może i mógł zadać to pytanie przed wykładem jaki urządził, ale no, lepiej późno niż wcale co?- Pomogłybyście mi w jeszcze znaleźć jedną rzecz? Oczywiście wynagrodzę wam wasz czas.
NPCGyuntā
Awatar użytkownika
Moehete
Posty: 26
Rejestracja: 23 wrz 2023, 14:24
Ranga: Muryō no ninja
Discord: athrevin
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Ulice Hikō

Moe obserwowała czujnym wzrokiem jak Gyunta nalewa czarne coś z aparatury. Czyli to była ta kawa... I tu się w sumie przekonała, że nie miała pojęcie na picie czego się zgodziła. Dostała do rąk coś, co pachniało... cóż, chyba nawet ciężko było powiedzieć że pachniało. Zwyczajnie śmierdziało spalenizną. Do tego było cholernie gorące, więc jedyne do czego mogło jej posłużyć, to za ogrzewacz do łapek. Tak więc, trzymając go sobie w nich i stukając pazurami, słuchała z zaciekawieniem, co mężczyzna miał do powiedzenia na temat aparatury do robienia tej całej kawy. -Czy tylko w ten sposób można robić tą kawę? - zapytała się w pewnym momencie, będąc z niewyjaśnionych nawet dla niej samej przyczyn, zaciekawiona całym tym procesem. Gdy tak sobie chodziła wokół stołu z aparaturą i podziwiała cały proces powstawania śmierdzącego napoju, zachęcona widokiem Gyunty pijącego to coś mimo wszystko, postanowiła też wziąć łyk. -Ueeegh! - skrzywiła się, czując gorzki smak czarnego jak smoła napoju -Ma pan może cukier? - zapytała się, rozmyślając nad tym czy kiedykolwiek piła coś równie obrzydliwego. Dlaczego go to nie krzywiło? Moe wiele różnych rzeczy jadła, piła... ale to przerastało poziom obrzydliwości. Zgniły banan byłby smaczniejszy, bo przynajmniej słodki. A to? Nie dość że gorzkie, to jakieś takie cierpkie... kwaśne? Trochę przypominało jej coś w smaku... ale to co piła, zostawione w kubku na śmietniku, było słodkie i szare... takie kremowe. Zdecydowanie trzeba było o to zapytać -Kiedyś piłam coś podobnego... ale nie było takie czarne, co to było? - może to było to samo, ale z czymś dolanym? To by miało zdecydowanie dużo sensu!
-Pewnie że tak! Ale... co takiego w sumie? - zapytała się zaciekawiona, zgadzając się na kolejne zlecenie. Chyba w jej życiu zaczęło się dziać znowu coś ciekawego!
Awatar użytkownika
Terumi Kagura
Posty: 28
Rejestracja: 21 lip 2023, 13:19
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Ulice Hikō

No tak, klinika. Tyle widziała, jak najbardziej jednak skoro ten zamknął się w kilku słowach z odpowiedzią, Kagura śmiało założyła, że najwyraźniej żadna fenomenalna historia nie kryła się za starą, porzuconą kliniką, jaka robiła mu właśnie za warsztat. Temat z resztą dość szybko zszedł na wyrób kawy, a przynajmniej jej zaparzanie. Podczas gdy Moe faktycznie słuchała, tak Terumi zupełnie wyłączyła się po kilku słowach. Tak sama z siebie, nie mogąc bardziej skupić się na całym wywodzie. Zamiast tego dalej wzrokiem biegała po pomieszczeniu, czasami wpatrując się w jakiś kompletnie zwykły, niczym nie wyróżniający się element, popijając przy tyk kawę. Kawę, jaka rzeczywiście była gorąca, ale czy była dla niej niczym zastrzyk energii? Cholera, no nie wiedziała. Ale piła, zupełnie nie zwracając uwagi na gorzki smak. Albo jej nie przeszkadzał, albo kubki smakowe dziewczyny zaniknęły w drodze ewolucji. Gdzieś tam jej ucho jednak nasłuchiwało, chociażby zmiany wątku. Żeby nie było, że nie słucha! Zwyczajnie... no, tak. Nie słuchała, prawda. Ale nie ignorowała Gyunty! Znaczy ignorowała, ale tylko częściowo i tylko wywód, jaki i tak był skierowany głównie do Królika.
- A było słodkie i w puszce?
Dopytała, bo tak na dobrą sprawę, to Moe mogła mieć na myśli wszystko. Cholera wie, co dorwała do tej pory w kuble na śmieci, ale jeśli miała na myśli to, co Kagura miała na myśli, to Kagura mogła pomóc z tą zagadką! Na pewno. A póki co mogła siedzieć i czekać, aż kofeina zostanie przepompowana z krwią przez jej organizm. Z resztą, były też inne kwestie, jakie najwidoczniej wymagały uwagi Terumi. No bo, tak jakby, był problem. Problem po stronie Gyunty, który zdawał się nie móc czegoś znaleźć. Znaleźć coś... Czy miała czas szukać rzeczy? W zasadzie, to tak. Miała. Miała sporo czasu. Żadnej inne pracy w zasięgu wzroku. A skoro mieli dostać wynagrodzenie? Królik zdążył jednak odpowiedzieć przed Kagurą, na co ta jedynie przytaknęła głową. No, miały czas. Jak zostało właśnie powiedziane, mogły się tym zająć, to też dziewczynie zostało jedynie obserwowanie mężczyzny swoimi białymi tęczówkami w oczekiwaniu na jakieś szczegóły. No bo czego mieli szukać, wiatru w polu?
Obrazek
Awatar użytkownika
Cerberus
Posty: 229
Rejestracja: 28 kwie 2021, 14:53
Discord: lamozaur
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:

Re: Ulice Hikō

MG
2/x
Gyuntā ewidentnie był w swoim żywiole wykładając wszystko na temat aparatury, a także na temat samego procesu kawy, a jako że nikt go za bardzo nie powstrzymywał, a wręcz przeciwnie! Co najmniej połowa słuchaczy wykazywała większe zainteresowanie, tak nic nie wskazywało na to, że miałby przestać w najbliższym czasie. Znalazło się tam nawet kilka miejsc, gdzie można było wrzucić swoje pytanie i Moe skorzystała z tej okazji. Nawet jeśli dopiero co poznała ten napój, to zdawała się chłonąć wiedze o nim!
Gyuntā skupił na niej swój wzrok i zaprzeczył ruchem głowy. - Są różne rodzaje sposobów przyrządzania kawy, możesz przykładowo zmielone ziarna po prostu zalać wrzątkiem. Ten sposób.. - Tutaj wskazał na aparaturę. - Jest najlepszy jeśli chodzi o wyciąganie aromatu... przynajmniej moim zdaniem. - Machnął lekko ręką i poprawił okularki na nosie. Samego pytania o cukier nie skomentował, a mechanicznie sięgnął do jednej z niby walających się obok szafek i wyciągnął z niej cukierniczkę z małymi szczypczykami, do nakładania cukru, który był w kostkach. Stawiając ją obok aparatury by Moe mogła się obsłużyć wedle uznania.
- Istnieją też różne rodzaje kawy czy sposoby podania. - Dopowiedział od siebie. W sumie to w puszcze mogło się znajdować obecnie wszystko, więc taki trop też nie był zły. Jednak co takiego mogła dorwać Moehete w swoje łapki, mogło być zagadką samą w sobie. Szczególnie zwracając uwagę na samo miejsce gdzie zazwyczaj zdobywała swoje pożywienie.

Gyuntā nawet jeśli nie był za bardzo wylewny w okazywaniu swoich uczuć, tak teraz, słysząc że osóbki są chętne mu pomóc, było widać, że trochę mu ulżyło. Aczkolwiek zaraz zmieniło się to w lekkie zmieszanie.
- Szukam pewnego medalionu na łańcuszku. Był on w moim posiadaniu od dawna. Dwa dni temu nie mogłem go już znaleźć. Zwykle nie rozstaje się z nim.- Westchnął cicho i podszedł do pudełka, które nosił w momencie ich spotkania, wyciągnął z niej kawałek czystego papieru. Zrobił sobie trochę miejsca na blacie, wyciągając kawałek ołówka. Zaczął coś tam bazgrać. - Przeszukałem to miejsce i nigdzie go nie znalazłem. Podejrzewam, że mógł się zawieruszyć na zewnątrz.. - Tłumaczył, dalej ścierając grafik o papier. - Nie mam dużych oczekiwań, ale jeśli udałoby się go wam znaleźć, byłbym wdzięczny. Jestem wam w stanie również wynagrodzić czas, który poświęcicie na poszukiwania. Nawet jeśli go nie znajdziecie. - Powiedział prostując się i wyciągając w ich stronę kartkę papieru, na którym pojawił się dość szczegółowy szkic, małego owalnego medalionu, z wyraźnym krzyżem na froncie. Dodatkowe rysuneczki poglądowe pokazywały, otwarty medalion, chociaż zawartość nie została uwzględniona na rysunku. Medalion trzymał się na drobnym długim łańcuszku.
NPCGyuntā
Ostatnio zmieniony 26 sty 2024, 12:39 przez Cerberus, łącznie zmieniany 3 razy.
Awatar użytkownika
Moehete
Posty: 26
Rejestracja: 23 wrz 2023, 14:24
Ranga: Muryō no ninja
Discord: athrevin
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Ulice Hikō


Czyli to tak... - zastanowiła się, patrząc się jeszcze bardziej zafascynowana aparaturą. Kto by pomyślał, że coś co można zrobić tak prosto, jak zalewając zmielone ziarna gorącą wodą, może być lepiej wykonane czymś... takim. -A te ziarna, to one takie dzikie rosną? I w sumie, to gdzie? - zapytała się, nie mając tak naprawdę żadnego pojęcia o tym jak wyglądał cały proces poprzedzający to, co widziała przed sobą.
Gdy dostała cukier, trochę nie wiedziała co z tym zrobić. Po co dostała jakieś szczypce, nie mogła nasypać po prostu? A... nie dało się nasypać, bo to były takie DUŻE kawałki cukru... zrobione z mniejszych kawałków cukru? Eh? -Ile w sumie będzie potrzebne? - zadała sobie w myślach kolejne pytanie, zaczynając wrzucanie kostek od sześciu. Następnie rozejrzała się za czymś, żeby pomieszać, bo to tak samo z siebie się chyba nie rozpuści. Jeżeli sama nie mogła niczego znaleźć od razu, to wzięła po prostu nóż z kieszeni w spodniach i zamieszała w kubku z czarnym cholerstwem -Eeee... nie, było takie, blade, smakowało jak mleko...? To mogła być kawa z mlekiem? - odpowiedziała w międzyczasie kiedy starała się rozmieszać początkową ilość cukru. Wzięła łyka i... nie, to nie było to. Dorzuciła więc jeszcze trzy kostki, tak dla pewności. Zamieszała jeszcze raz, spróbowała, pokiwała głową, wytarła nóż o spodnie i schowała do kieszeni. Po tym wszystkim, zadowolona z siebie znalazła sobie jakieś krzesło czy inne miejsce do siedzenia i zamieniła się w słuch, skierowany w kierunku Gyunty.
-Huh... - zastanowiła się, tym razem na głos -Raczej nie powinno być problemu. - odpowiedziała, nie mając zielonego pojęciu czy tego problemu jednak nie będzie. Ale skoro miała dostać pieniądze nawet za starania, dlaczego miała by nie skorzystać? Jakby no, nie miała dosłownie nic lepszego do roboty. Mogła co najwyżej wrócić do grzebania w śmietnikach, a tak to... była przed nią wizja kolejnej nagrody, za którą mogła by kupić sobie jedzenie takie ze sklepu. No, tego dawno nie podawali...
Awatar użytkownika
Terumi Kagura
Posty: 28
Rejestracja: 21 lip 2023, 13:19
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Ulice Hikō

Nie ma co, kawa i jej przygotowanie nie było czymś, co bardzo interesowało Kagurę. Nie, żeby chciała to w jakikolwiek sposób okazać wszystkim wokół - bo nie chciała. A skoro nie chciała, to zostało jej jedynie nie przeszkadzać, gdzie chociaż próbowała coś tam jednak posłuchać, mózg dziewczyny wyłączał się i uciekał do kwestii kompletnie niezwiązanych z tematem. Ot, na przykład klinika. O, tutaj odstaje kafelek. A tutaj z jakiegoś powodu fuga jest trochę jaśniejsza niż kawałek dalej. Przypominała klasycznego studenta siedzącego na wykładzie, na jakim nie bardzo siedzieć chce, jest za grzeczny, by sobie wyjść i stara się zająć czymkolwiek, by ostatnie resztki poczytalności nie uleciały z człowieka uszami. Nie mniej - była dalej w pomieszczeniu i gdy tylko Moe odpowiedziała na jej proste pytanie, ciut bardziej ożywiony wzrok skierowała na Królika myśląc nad czymś przez chwilę.
- ...to mogło być mleko. Kawa z mlekiem, tak.
Przyznała Moe, na dobrą sprawę nie mając jednak pojęcia, co faktycznie piła. Pomysłu nie miała kompletnie, to też równie dobrze mogły przystać na wersję Królika i na tym temat nawet zakończyć. Co pośród śmietnikowych skarbów dorwała w swoje łapki, a następnie wlała do żołądka? Cholera wiedziała. To mogło być wszystko, naprawdę.
Lampki w mózgu Kagury zaczęły się zapalać ponownie na wieść o zleceniu. Zleceniu, jakie Moe zdawała się za nią przyjąć, nim ta zdążyła jakkolwiek sama zareagować, to też jedyne, co zostało, to wysłuchać Gyunty i jego kolejnego problemu, jaki należało dla niego rozwiązać. Medalion na łańcuszku... Ojeej. Kagura spojrzała nieco zmartwiona na mężczyznę niejako podejrzewając już koniec tego wszystkiego. Świecidełka często przepadały, zwłaszcza zgubione na zewnątrz. Jeśli jednak miały dostać pieniądze za samą próbę, to czemu nie?
- Jesteś w stanie przypomnieć sobie, gdzie go widziałeś ostatni raz? Chyba najłatwiej będzie zacząć w ten sposób, chociaż jeśli zgubił się gdzieś na świeżym powietrzu, jeszcze w Hikō... Znalezienie go może być faktycznie wymagające czasu. Chyba, że masz może lepszy pomysł, gdzie i jak zacząć poszukiwania?
Może nagle wyciągnie zza szafki wykrywacz medalionów na łańcuszku który pika coraz szybciej, im bliżej jest się zguby? W sumie brzmiało jak coś, co by im się w tej chwili przydało. Tak czy inaczej, potrzebowali jakiegoś punktu startowego, a skoro przeszukał całą klinikę, to może nie była dobrym miejscem do tego.
- Swoją drogą, sprawdzałeś może w kieszeniach? Może leży w któryś spodniach i nie pamiętasz, że go tam włożyłeś?
Za dobrze by było. Z drugiej strony oszczędziłoby to im biegania po mieście, po jakim przemieszczanie się było swego rodzaju wyzwaniem ze wszystkimi tymi dźwigami, windami i urwiskami, na jakich szło złamać sobie kark.
Obrazek
Awatar użytkownika
Cerberus
Posty: 229
Rejestracja: 28 kwie 2021, 14:53
Discord: lamozaur
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:

Re: Ulice Hikō

MG
3/x
Rozmowy trwały! Czy to też z zamiłowania do kawy czy samej chęci poszerzania swojej wiedzy. Gyuntā wydawał się chętnie dzielić taką wiedzą, więc czemu by z tego nie korzystać. Przebrnęli pobieżnie przez proces parzenia kawy, trzeba było więc cofnąć się trochę dalej! Skąd się bierze kawa! Mężczyzna podrapał się po poliku w chwilowym zamyśleniu.
- Drzewa, krzewy zwane kawowcami. Skąd? To nie było niestety punktem mojego zainteresowania. Kupuje po prostu gotowe ziarna. - Wzruszył lekko ramionami. Chyba nie można było wiedzieć wszystkiego, co prawdopodobnie ratowało Kagure przed ostatecznym wyłączeniem swojego systemu operacyjnego. Czy można było zagadać kogoś na śmierć? Tego nei dowiemy się w tym momencie, ale może w przyszłości!
Podczas tej wymiany, Gyuntā nie bardzo przejmował się poczynaniami cukrowymi Moe, dopiero gry ta miała już swoistą wieże w swoim kubku, na widok której mężczyzna lekko uniósł brew w górę. - Zazwyczaj wystarczają jedna... dwie kostki. - Poinformował neutralnym tonem, podsuwając jej mieszadełko w formie małej łyżeczki, którą dałoby radę wcisnąć do kubka nie zakłócając całej cukrowej konstrukcji, a przy okazji nie wylewając kawy z samego kubka - magia!
- Mogła, - Gyuntā przytaknął szybko, chociaż na jego twarzy pojawiło się lekkie niezrozumienie, pewno sam nie był fanem takiego serwowania czarnego napoju. Dalszego dorzucania kostek nijak nie skomentował, skupiając się już na przedstawieniu oferty, na którą Moe od razu przystała, odnajdując całkiem sprawne ! Takich ludzi... chyba... mężczyzna potrzebował w tym momencie!
Natomiast bardziej realne podejście zaprezentowała Kagura, mając trochę więcej świadomości jak skomplikowane czy też mało prawdopodobne do wypełnienia zadanie zostało przed nimi postawione. Odnalezienie zgubionej rzeczy w najbliższym otoczeniu bywało ciężkie, a im mniejszy obiekt tym trudniej...
- Jakieś trzy dni temu, dość wcześnie rano. Później po całym dniu nie potrafiłem go znaleźć. Zwykle trzymam go przy sobie, więc było to nieoczekiwane i niepokojące. Przeszukałem do tego czasu wszystko tutaj co tylko mogłem. Niestety opuszczałem klinikę, więc równie dobrze mogłem zgubić medalik gdzieś po drodze... Jeśli to jakkolwiek może być pocieszające to nie opuszczałem miasta i zazwyczaj trzymam się tych samych ścieżek. - Gyuntā westchnął cicho. - Mogę dać wam listę miejsc, które odwiedzałem. Jak i przedstawić drogę, którą obierałem, ale to tyle. - Raczej nie wyglądało, żeby zaraz miał wyciągnąć wykrywacz medalionów. W końcu gdyby miał taki na wyposażeniu, to raczej nie miałby problemu z odnalezieniem zguby, skoro wyglądało na to, że był dla niego ważny. Na ostatni komentarz, wymownie wyciągnął kieszenie swoich spodni na zewnątrz i... yep. Medalionu tam nie było. To by było zbyt proste. Chociaż naprawdę kusiło pewne niewidzialne siły by tym sposobem rozwiązać ten problem.
- Jestem świadomy jak małe szanse są na odnalezienie tego medalionu, ale raczej dodatkowe pary oczu, które będą go wypatrywały pewno nie zaszkodzą...
NPCGyuntā
Awatar użytkownika
Moehete
Posty: 26
Rejestracja: 23 wrz 2023, 14:24
Ranga: Muryō no ninja
Discord: athrevin
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Ulice Hikō


Moe troche się zawiesiła, próbując zrozumieć logikę Gyunty. Cała ta aparatura była bardzo skomplikowana, do tego stopnia że nie mogła nawet jej na pierwszy rzut oka skojarzyć z czymś, co mogło mieć kontakt z jedzeniem. A to wszystko tylko po to, żeby olać to, z czego się gotowało?
-Jeżeli nie zależy ci na tym skąd pochodzi kawa i po prostu kupujesz...eee...ziarna, to w sumie skąd wiesz całe to wszystko jest ci potrzebne? Może męczysz się tylko dlatego, że kupujesz coś co jest słabej jakości? - zapytała się, starając się rozmieszać całą tą ilość cukru. Rzeczywiście, być może przesadziła, bo część się nie rozpuściła. Niestety, zauważyła ile cukru nadal było w formie "stałej", kiedy wypiła całe czarne przeklęte bagno, jakim była kawa. -Wiesz, może wystarczyło by tylko zalać wodą, jakby się okazało że można u źródła kupić coś lepszego? - chyba to była sensowna logika? Dla Moe to było niewyobrażalne, żeby coś tak paskudnego i wymagającego tyle cukru do samego wypicia, było czymś za co można by płacić pieniądze. Jeżeli to było najlepszy sposób na wyciągnięcie najlepszego smaku, to wolała nie próbować kawy, którą by po prostu zalała wrzątkiem... o zgrozo.
-Zazwyczaj się trzymasz tych samych ścieżek? - nawiązała do tego co powiedział, wybierając cukier o smaku kawy z dna kubka za pomocą łyżki, którą miała użyć niby do mieszania, ale wolała to zrobić swoim nożykiem -A tamtego ranka, też trzymałeś się tych samych ścieżek, czy może to nie był "zazwyczajny dzień"? - no co? To było kolejne, bardzo dobre pytanie które mogło je nakierować na znalezienie medaliku, który można było porównać do igły w stosie siana -O właśnie... a jest szansa że ktoś zabrał i sprzedał? Widziałam takie sklepy z używanymi rzeczami, myślisz że ktoś by to kupił? - Tak, zdecydowanie cukier o smaku kawy był lepszy od kawy o smaku cukru. A na pewno lepszy od kawy o smaku kawy. Chociaż, najlepszym z tego wszystkiego był cukier o smaku cukru. Tak więc, kiedy Gyunta się nie patrzył, to wrzuciła sobie jeszcze jedną kostkę do pustego już kubka. Trzeba korzystać póki świat daje ku temu okazje!
Awatar użytkownika
Terumi Kagura
Posty: 28
Rejestracja: 21 lip 2023, 13:19
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Ulice Hikō

Bogowie jedni wiedzieli, co Moe czyniła obecnie z cukrem i kawą. Kiedy Kagura pozwalała sobie na wypicie kawy tak, jak ją dostała - czarną jak poczucie humoru niektórych osób, tak Moe postanowiła pójść o krok dalej, jedząc cukier z dodatkiem kawy. Kłamstwem byłoby powiedzieć, że wzrok dziewczyny w pewnym momencie nie zatrzymał się na króliku. Może i kontekst całego tego happeningu gdzieś jej uciekł pomiędzy tłumaczeniem tego, jak zbudowany jest ekspres do kawy, a tym, że ziarna kakaowca ich pracodawca bierze z tak omnipotężnego wynalazku cywilizacyjnego jak sklep. Jednak sama cukrowa wieża... Budziła pytania. Tak. Pytania, których nie tylko bała się zadać, ale jakich zwyczajnie nie zwerbalizowała. Właściwie Kagura niewiele mówiła i tak, bowiem królik zdawał się być wystarczająco uspołeczniony, by bez problemu prowadzić cały dialog z Gyuntą. Nie inaczej było w kwestii medalika, a gdy tylko dopytała o typowość obranej tamtego dnia trasy, Terumi przytaknęła głową, tym samym dołączając się do pytania. No i kolejne trafne spostrzeżenie. Faktycznie, były takie sklepy, gdzie ludzie przynosili sprzedać podobne przedmioty.
- Masz na myśli lombard? Chyba też warto rzucić okiem.
Przytaknęła głową, dopijając przy tym czarny napar. Ta generalnie nie potrzebowała kawy słodzić. Na dobrą sprawę cukier był dla niej nieco towarem luksusowym, na jaki momentami zwyczajnie szkoda było jej grosza. Mimowolnie jednak chwyciła pomiędzy palce dwie kostki, z czego jedną od razu wrzuciła do ust. Doprawdy, nie dla smaku. Zwyczajnie kostki śmiesznie się rozpuszczały, a że dziewczyna mogła robić za klasycznego food enjoyera - jak za darmo to uczciwa cena, nie? Wstała tuż po tym, upewniła się że mają ze sobą szkic i poczekałaby na obiecaną listę miejsc, patrząc na Gyunte wyczekująco. Bo na dobrą sprawę chyba tylko tego im było potrzeba, by zabawić się w detektywów. Prawie jak ta pięcioosobowa drużyna podróżująca niebiesko-zielonym vanem, z tym, że w ich przypadku ekipa zawężała się do dwóch i zamiast psa, miała paszte... królika znaczy.
Ostatnio zmieniony 07 mar 2024, 18:50 przez Terumi Kagura, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
Awatar użytkownika
Cerberus
Posty: 229
Rejestracja: 28 kwie 2021, 14:53
Discord: lamozaur
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:

Re: Ulice Hikō

MG
4/x
Rozmowy trwały, kto by przypuszczał, że temat kawy może być tak pochłaniający. Gyuntā zatrzyma wzrok na Moehete trochę dłużej po usłyszeniu jej pytania, jego brew powędrowała delikatnie w górę w górę.
- Sprawdziłem prawdopodobnie każdy gatunek dostępny u nas na rynku. Tyle. I nie wiem co masz na myśli mówiąc, że się męczę? Nie ma w tym nic męczącego. Wręcz przeciwnie. Cały proces jest relaksujący. Zresztą, wystarczy mi zaufanie do sprzedawców. Pomijając fakt, że lubię swoją kawę i uprzedzając potencjalne pytanie. Tak, próbowałem innych sposobów przyrządzania. Ten wydaje mi się po prostu najbardziej odpowiadający moim preferencją. - Odpowiedział nie śpiesząc się, bo przy okazji przyglądał się próbą wymieszania absurdalnej ilości cukru, który został wpakowany do kubka. - Wszystko to własne upodobania. Przykładowo, osobiście nie słodzę kawy. Jednak ci, co to robią, zazwyczaj używają od jednej do dwóch kostek... - Nie... "tak" ilości kostek, gdy ktoś zapyta czy słodzisz swoją kawę. W głosie mężczyzny nie było ani krzty wyrzutu, ot po prostu dzielił się informacjami jakie posiadał.

Trzeba było jednak też ruszyć trochę poważniejszy temat, jakim był zaginiony medalion. Co prawda było to niczym szukanie igły w stogu, ale skoro mieli mieć płacone za samą próbę znalezienia i odzyskania tego przedmiotu, to dlaczego by nie spróbować? Zabawę w detektywów czas więc zacząć!
- Tak, najbardziej optymalne ścieżki, pozwalając mi chociaż trochę zaoszczędzić czasu, bez zbędnego kręcenia się po tych wszystkich windach. Tamtego ranka też trzymałem się swojej trasy. Nie działo się nic nadzwyczajnego co zwróciłoby moją uwagę. Tak jak, przykładowo dzisiejsze wydarzenia. - Gyuntā odpowiedział na spokojnie popijając kawę. - Sam medalion może i wygląda ładnie, ale wątpię by był dużo warty. To bardziej coś osobistego niż ozdobna biżuteria... Chociaż zawsze znajdą się tacy, co sprzedadzą wszystko byleby tylko zyskać trochę grosza... - Westchnął ciężko drapiąc się po policzku. Nawet jeśli prawdopodobieństwo, że ktoś zwinął mu medalion dla zarobku było prawdopodobnie małe, tak zawsze istniała na to jakaś szansa. Tylko kiedy mógłby zostać okradziony i gdzie? Przecież pewno zwróciłby na coś takiego uwagę, prawda? W międzyczasie Gyuntā zaczął na szybko notować kilka miejsc, które odwiedzał tamtego dnia, wraz z 'punktami', które pozwalały określić jaką drogą się zwyczajowo poruszał. Po chwili zastanowienia dodał również kolejną pozycję, która wskazywała na budynek, który już dzisiaj odwiedzili. Tak więc mieli listę - dość ogólną, miejsc takich jak dwa sklepiki, gdzie można było dostać jedzenie, targ skąd zapewne pozyskiwał czarny napój bogów, oraz jeden sklep z narzędziami, nie licząc cieśli.

Tak uzbrojeni, Poszukiwacze Zaginionych Przedmiotów mogli udać się na poszukiwania! Co prawda mieli dość okrojony skład osobowy w porównaniu do innych zespołów, którzy znajdowali przedmioty, rozwiązywali zagadki czy ganiali potwory, ale nigdy nie było powiedziane, że początki były łatwe, prawda?



NPCGyuntā
ODPOWIEDZ

Wróć do „Stolica - Hikō”