• Ogłoszenia
  •  
    Aktualności fabularne
    Obecna pora roku: Wiosna 164r.

    Poniżej znajdują się ostatnie wydarzenia oraz ważniejsze ogłoszenia. Są one często opatrzone datą dodania, przy czym najświeższe informacje umieszczone są na samym początku listy.

    24.04.2024 - podsumowanie wydarzenia wioskowego w Sakuragakure. Więcej informacji w najnowszych aktualnościach fabularnych.
    Kącik Nowego GraczaSamouczek Wzór Karty Postaci AtrybutyRozwój postaci i koszty chakry Atuty Klany i organizacje Informacje o świecie Handbook
    Powyższe tematy powinny zawierać wystarczająco informacji, by móc bez przeszkód napisać Kartę Postaci i rozpocząć grę. W przypadku dalszych niejasności, zapraszamy do kontaktu zarówno na chatboxie, przez wiadomości prywatne oraz przez nasz serwer Discord.
    Administracja
    Pingwinek Chaosu
    Główny Administrator
    Norka
    Główna Mistrzyni Fabularna
    Hefajstos
    Główny Moderator Kuźni
    Tora
    Główny Moderator Technik

    W przypadku jakichkolwiek pytań bądź uwag, powyższe osoby zajmują się wyszczególnionymi w ich tytułach zagadnieniami. Pomocą służy również cała kadra forum, wraz z moderatorami. Zapraszamy również do dołączenia do forumowego Discorda.
    Kadra Sakura no HanaDiscord Sakura no Hana
     

Bezkresne lasy

Kraj Wodospadów graniczy z dwoma z wielkich Nacji: Krajem Ziemi oraz Krajem Ognia, dodatkowo u jego granic znajdują się jeszcze Kraj Trawy oraz Kraj Północy. W obliczu ostatnich starć, jakie objęły niemal cały Stary Kontynent, zdecydowanie nie jest to najlepsza pozycja dla nękanego wojnami domowymi kraju. Przez to nie trudno o znalezienie miejsc, gdzie ucierpiała zarówno natura, jak i osady ludzkie pod wpływem walk. Tam, gdzie jednak nie sięgnęła ręka przemocy, można podziwiać górzyste tereny usiane nagłymi spadkami dającymi początek klifom. Liczne jeziora zdobiące kraj, jak i rzeki różnorakiej maści przepływające przez Taki, są powodem dla malowniczych widoków. Ogromna ilość wodospadów, nierzadko tworzących u swych stóp jeziora i oczka wodne, u których zbiera się tutejsze ptactwo.
Awatar użytkownika
Kakarotto
Posty: 1188
Rejestracja: 01 lip 2021, 23:58
Discord: Midoro#5831
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:
Osiągnięcia:

Bezkresne lasy

Bezkresne Lasy
Jak większość osób może wiedzieć jeśli trochę uważali na lekcjach geografii, większość terenów Kraju Wodospadów pokrywają lasy. Bezkresne połacie drzew, strumyków, jeziorek oraz właśnie, wodospadów. Teren nie jest najlepszy do przemieszczania się, lecz istnieje tu sporo szlaków jakimi można się dostać do wiosek rozsianych po terenach Taki no Kuni. Z dala jednak od bezpieczniejszych miejsc można natknąć się na wiele niebezpieczeństw takich jak dzika zwierzyna lub ogrom owadów i innego robactwa, jakie może przenosić przeróżne choroby.
Awatar użytkownika
Kakarotto
Posty: 1188
Rejestracja: 01 lip 2021, 23:58
Discord: Midoro#5831
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:
Osiągnięcia:

Re: Bezkresne lasy

Prolog: Hunter and PreyPrzygoda
Posty4/...
...
Otaczał ich mrok i pustka. Trójka nieznajomych leżała na tafli czarnej wody nogami skierowanymi do siebie. Nie widzieli się, lecz czuli, że ktoś jest obok nich. Nie wiedzieli jak długo tkwili w tym miejscu oraz w takim stanie. Godzinę? Tydzień? Dekadę? A może całą wieczność tego świata? Nie wiedzieli jak tu płynie czas, ani czy w ogóle płynie. Po prostu byli. Ale czym byli? Kim byli? Poszukiwaczami przygód? Głową rodziny? Uciekinierami? Kochankami? Wynalazcami? Prostymi ludźmi? Czy to miało jednak teraz znaczenie? Otóż nie. Znaczenie miało to, co ujrzeli daleko w oddali, wysoko nad nimi. Malutki biały punkcik, jaki stopniowa zaczynał rosnąć. Jakby, zbliżał się do nich. Punkt zaczął przybierać formę kreski, a z czasem rozdzielał się na dwie linie. Światło stawało się silniejsze i wszystko nabierało konkretniejszych kształtów. Dookoła światła zaczęły być bardziej wyraźne powieki oraz zarys twarzy. Gdy oczy się otworzyły, zobaczyli dziwnie znane im złote oczy a fala światłości ich zalała. Zbudzili się.
Każde z nich powoli zaczęło rejestrować bodźce jakie dochodziły z świata jaki ich otaczał. Miarowy stukot, odległe dźwięki ptaków, szum wody nieopodal, prychnięcie konia. Za ich powiekami czuli przebłyski światła raz mocniejsze, raz słabsze. Finalnie, piekący oraz pulsujący ból w niemal całym ciele. Każdy z nich mógł zaryzykować spojrzenie na to co się działo dookoła. Cóż by ujrzeli? Las. Ogrom drzew jaki rozciągał się dookoła. Poza tym, wszyscy znajdowali się w wozie, jaki był zwyczajną stalową klatką o grubych prętach na kółkach. Każdy z nich miał grube kajdany na kostkach i nadgarstkach jakie łączyły łańcuchy przypięte do podłogi. Do tego na ich klatkach piersiowych było jakieś dziwne urządzenie dość mocno upijające w ciało. Po szybkim rekonesansie mogli dojrzeć plecy woźnicy jaki miał na sobie płaszcz z kapturem, a przed nimi w oddali drugi powóz. Daichi siedział naprzeciw Kaizena, a Kazuki miała przed sobą jakiegoś chłopaka, na oko lat 18 o czerwonych włosach. Był równie mocno pobity co oni. Cała skroń oraz pół twarzy było zalane pewnie jego własną krwią, lekko już zaschniętą.
-Wreszcie się obudziliście. - mruknął ni to sam do siebie ni to do nich samych.
► Pokaż Spoiler | Chłopak
Obrazek
Statusy:
  • Daichi - złamany nos, pęknięte żebra, pulsujący ból w piszczelach. Oddychanie przez nos jest bardzo trudne i bolesne. Czujesz jak cały jest zatkany zaschniętą krwią. Głębszy oddech również sprawia nieprzyjemny ból, lecz jest do zniesienia. Całe usta, broda, szyja oraz koszulka zakrwawione.
  • Kazuki - skóra na plecach mocno piecze. Poza tym czujesz, jak metalowe pociski utknęły w ciele. Żaden jednak nie trafił serca.
  • Kaizen - lekko zmiażdżona tchawica. Ruszanie szyją bardzo boli a mówienie wywołuje nieprzyjemne pieczenie w gardło od środka, jakby ktoś cię ciął żyletką.
  • Chłopak - zakrwawiona skroń oraz pół twarzy. Ubrania brudne od ziemi. Poza tym, nic więcej nie jesteście w stanie stwierdzić
Awatar użytkownika
Kiyohime Daichi
Posty: 31
Rejestracja: 20 cze 2023, 14:30
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Bezkresne lasy

He?
Ilość razy jaką chciał by powiedzieć powyższy dźwięk w ciagu następnych kilku minut była gargantuiczna. A zaczęło się od bardzo prostego "Daichi, to nasza szansa!". Wyglądało bowiem na to, że Kazuki zgubiła gdzieś tą część dialogu Daichiego w któej tłumaczył jej iż w sumie najpierw wypada wybrać dobre cele, kiedy jeszcze nie byli dostatecznie no, silni. W sensie - może ona była, nie wiedział. Ale Daichi tylko wygladał jak by był. Gdyby miał usadowić się gdzieś na liście najsilniejszych osób na świecie to zapewne wylądowałby gdzieś pomiędzy wieśniakiem #4 a wieśniakiem G. To była dobra pozycja, ale czy na tyle dobra by walczyć z Geninami? Albo uczniami akademii ninja? No nie był taki pewien. W sensie, uczniowie byli nieletni i to tak trochę niebanglało moralnie a genini prawdopodobnie byli w stanie spuścić mu wpierdol atakując go kuaniami, nunczakami i innymi jutsu. A on? Mógł ich ten, żwirem opluć. Też fajnie.

Na tym oczywiście nie kończyła się długa lista eh które miał zamiar rzucić tego dnia Daichi a które niestety nie opuściły jego gardła. Albowiem fakt że fioletowy okazał się tchórzem totalnie Daichiego zaskoczył. W sensie tak, planował ich zająć, ściagnąć na siebie uwagę etc. ale gdzieś tam w serduszku liczył że fioletowy zajmie się pomocą Kazuki? Bo jak by nie spojrzeć - był dorosły. I tak, w świecie chakrą wypełnionym patrzenie na wszystko przez tak durne stereotypy jak wiek, nie miało najmniejszego sensu. Ale w jego życiu do teraz nie było wiele chakry? Gdzieś tam jasne byli ci cali ninja. Tak, miał ogon i rogi i umiał ziać zwirem. Ale poza tym? Był drwal Tomo czy rzeźnik Yamada. Zwykły facet. I wszyscy wiedzieli że dziecko, to jest dziecko. Się bawi, się tam czasem potknie coś popsuje. Ale w świecie ninja dzieci to były niby maszyny do zabijania. I Kazuki może, cholera, była taką maszyną do zabijania. Ale naprawdę liczył że fioletowy jest z tych "Normalnych" i po prostu spróbuje pomóc Kazuki. Jak każdy normalny dorosły facet, widzący zagrożenie zmierzające w stronę dziecka slash nastolatki. Ale nie pomógł. Uciekł z podkulonym ogonem.

Kolejne He miało szansę paść z ust Daichiego w momencie w którym przeciwnik uniknął jego klasycznego ale arcy skutecznego zagrania z chluśnięciem cieczą w oczy w celach widoko zasłaniajacych. Mało tego ból w piszczelach i zaliczenie spotkania twarzą w twarz z podłogą to nie było dokładnie to jak wyobrażał sobie ten pojedynek? Jasne facet miał blizny i generalnie wyglądał na takiego co ma 20 lat doświadczenia w spuszczaniu wpierdoli i drugie tyle w zwiedzaniu cel więziennych, ale liczył że nie wiem... posmyra go chociaż pięściami? Zajmie na piętnaściesekund? To z całą pewnością nie było piętnaście sekund. Nie żeby Daichi miał luksus i czas na to, by liczyć ile sekund zajęło mu się wyjebanie na twarz.

Kolejne He zapewne opuściło by usta Daichiego gdyby nie nagłe uderzenie w plecy które wybiło mu tlen z płuc na których leżał. Czego jak czego ale oberwać kolejny ciosem to sie nie spodziewał. Nie był pewien co w niego uderzyło, ale była to raczej broń obuchowa prawdopodobnie fioletowy ziomek. Generalnie to, przegrywali? No, chyba wpierdol straszny i sromotny im spuścili i to dość szybko. Czy w takim wypadku nie byłoby prościej gdyby od razu się poddali? Może by tak nie bolało. Nie lubił bólu w sumie, ale mógł go znieść. Gorzej jeśli przez niego, pobito też Kazuki i fioletowego. Czy gdyby zamiast tego pozwolił im się pojmać, potoczyłoby się to lepiej? A może mógł spróbować negocjować? Oddać im siebie i swoje posłuszeńśtwo za wolność dla Kazuki i fioletowego? Nie... to by nie zadziałało. Od początku byli skazani na taki właśnie obrót wydarzeń.

Ciemność która go otaczała była. Szczerze mówiąc na tym można by było zakończyć ten filozoficzno-artystyczny opis przeżyć wewnątrzczaskowych Daichiego. Bo widział tam niby jakieś światło, niby coś czuł, ale tak naprawdę to ciemność działała - przynajmniej na niego - dość kojąco. Ot, był w niej, trwał. Mógł usunąć myśli, zmartwienia. Takie uczucie trochę jak spanko. Niby wiesz że przejebane i wypada się szybko obudzić, ale nie dopuszczasz do siebie paniki czy rzeczywistości i tkwisz jeszcze w tym stanie marazmu, w którym wszystko było ok a jednocześnie nie było nic. Niestety wszystko co dobre kiedyś się kończy. I tak też Daichi dość brutalnie jak na jego gust został ponownie ściągnięty w tu i teraz.

I tak z ostatnim nigdy nie wypowiedzianym Eh zerwał się do siadu, natychmiast tego żałując zalany falą bólu z pękniętych żeber. Wypuścił z płuc powietrze i opadł z powrotem do pozycji w któej zastygł rzucony do tej ciasnej klatki. Nie ruszać się. Tyle mógł zrobić. Było tu ciasno jak na jego gust, był w stanie dalekim od takiego który daje swobode poruszania i w ogóle to chciało mu się wymiotować z bólu. Nie krzyknął chyba tylko dlatego że prawdopodobnie by się przy tym pożygał i to jak zakładał - własną krwią. Nie był lekarzem, ale nie wyglądało to najlepiej. Co jak miał uszkodzone organy albo krwotok wewnętrzny? Chyba by zadbali o to by jednak go nie zabić, skoro zadali już sobie trud żeby go porwać? Kaszlnął, co spowodowało kolejną falę bólu rozchodzącą się po jego torsie. Nigdy w życiu jeszcze nie oberwał tak bardzo jak teraz. Załączała mu się panika, ale wiedział, że nie może sobie teraz na to pozwolić więc przygryzł wargę by odwrócić uwagę mózgu od własnego dobrostanu.-Kazuki?-Wychrypiał, teraz dopiero rozglądając się po kaltce i zwracając uwagę na znajdującej się weń osoby. Odetchnał z ulgą widząc że dziewczyna też tu jest. Nie tak że cieszył się z jej porwania ale była cała i zdrowa.-Nienajlepszy początek przygody-Zaśmiał się lekko, ale nie było mu do śmiechu. Próbował rozluźnić atmosferę by uspokoić Kazuki. Nie, by uspokoić siebie. Kazuki była jedynie wygodną wymówką, bo była młodsza od niego. Trochę patetczne zachowanie z jego strony. Uśmiechnał się nawet lekko, prawdziwie chociaż gorzko, na myśl o własnych niedoskonałościach. Oprócz ich dwójki był tu fioletowy i... czerwony.-Jak długo-Skrzywił się, mówienie generowało ból.-Daichi-Mruknał więc jedynie i postanowił zewrzeć pysk i pozwolić mówić tym, którzy byli w lepszej predyspozycji do tego. Nie żeby miał plan jak się stąd wydostać przed dotarciem do celu. A nawet gdyby miał plan, to nie miał sił by wprowadzic go w życie. A nawet gdyby miał, to czy był sens przy takiej przepaści w sile pomiędzy nim, a ich oprawcami? Jedyne co im zostało to zdać się na ich łaskę i niełaskę. Co ma być, to będzie.
Awatar użytkownika
Kazuki
Posty: 61
Rejestracja: 27 maja 2023, 22:52
Ranga: Muryō no ninja
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Techniki:
Bank:

Re: Bezkresne lasy

Minęło tak wiele czasu od kiedy ostatnim razem Kazuki czuła się tak bezsilna, że zdążyła prawie zapomnieć jak to było. Oczywiście spodziewała się oporu, lecz nie wyobrażała sobie takiej siły u przeciwnika… przecież nie była już zlęknioną sześciolatką. A jednak, przebieg wydarzeń był łudząco podobny do tego z przed laty. Nie… tym razem było gorzej, bo nie skończyło się na zakneblowaniu i ogłuszeniu. Olbrzym pochwycił ją jakby nic nie ważyła, a nim runęła na leżącego już na ziemi Daichiego (na którego widok serce jej na chwilę zamarło) poczuła serię uderzeń w plecy, które szarpnęły jej ciałem niczym chorągiewką. Wstrząs wywołany obrażeniami wybił jej z głowy wszelkie inne myśli poza prymitywnym strachem o własne przetrwanie, lecz nawet on nie zdołał zapobiec utracie przytomności.


Musiało być z nią bardzo źle. Sen nie był stanem, który mogła osiągnąć w normalnych okolicznościach i nawet teraz jej świadomość walczyła z nim starając się przebić przez otaczający ją mrok. Gdy tylko stało się to możliwe, jej oczy otworzyły się niemal mechanicznie i ukazał im się widok nieznajomego chłopaka. Chciała podnieść rękę by wskazać na zalewającą jego twarz krew, o której mógł nie wiedzieć, lecz zarówno ręce jak i stopy miała spętane kajdanami. Wspomnienia ostatnich wydarzeń powróciły do Kazuki w ułamku sekundy i w narastającej panice szarpnęła za nie dzwoniąc łańcuchem.

- Aaaa! – Zawołała i bezskutecznie próbowała wstać, rozglądając po okolicy. Otaczający ją nieprzenikniony, ciemny las ujrzała jeszcze zaniam zdała sobie sprawę, że tuż obok niej wybudza się Daichi. Skrzywiła się w odpowiedzi na piekący ból, który wzmógł się, gdy uderzyła plecami o pręty klatki. No tak, coś wcześniej całą salwą przebiło jej ciało… i chyba nadal w nim tkwiło. – Daichi??

Jego obecność była jedyną pozytywną stroną tej sytuacji, która z sekundy na sekundę wydawała się coraz gorsza. Poza nim oraz tym czerwonowłosym chłopakiem był z nimi kapelusznik z Takagi… o dziwo nadal w kapeluszu. I wyglądało na to, że to właśnie ona, Kazuki była w najlepszym stanie z całej czwórki. Być może nićmi udałoby jej się wyswobodzić z kajdanek i pomóc reszcie? Mogłaby nawet poświęcić rękę... ręka za życie, a przecież jeśli uciekną to znajdzie nową. To jednak nie był jedyny problem…

Co to jest? – Zapytała wskazując skinieniem na dziwne urządzenie, które przytwierdzono jej do klatki piersiowej. Kolejne pytanie skierowała w kierunku czerwonowłosego, który mógł mieć jakieś nowe informacje. – Wiesz, kto nas porwał?? Czy to…? – Nie, Wioski Dźwięku już przecież nie było. Została zniszczona przez Ośmioogoniastego… w serce Kazuki pojawił się cień nadziei, nie śmiała jednak liczyć na ratunek z jego strony. Zacisnęła dłonie w pięści i z nową determinacją wypuściła nici z zamiarem otwarcia mechanizmu kajdanek. Jeśli nici znów się jej nie posłuchają to spróbuje skupić chakrę Suitonu i zaatakować woźnicę siedmioma wodnymi shurikenami.

► Pokaż Spoiler
Suiton: Mizu Shuriken | Water Release: Water Shuriken水遁・水手裏剣­­
KlasyfikacjaSuiton, Transformacja Natury
PieczęciePies
KosztStandardowy za 3 sztuki
Zasięg---
Wymagania---
Po złożeniu pieczęci i skumulowaniu chakry natury, zostaje ona zamieniona w popularne "gwiazdki ninja" złożone w całości z wody. Tworzone są one w dłoniach użytkownika. Nie różnią się one niczym w porównaniu z metalowymi egzemplarzami dostępnymi w sklepie. Broń utrzymuje swój kształt tak długo, jak znajduje się w dłoniach twórcy oraz do około kilku sekund po rzucie. Uznaje się, że czas do ich powtórnego zamienienia w wodę jest wystarczający, by dolecieć do celu i wbić się porządnie w ciało. Można je blokować za pomocą klasycznych broni jak i innych technik. Tym samym te również mogą posłużyć do sparowania ataków tak długo, jak nie są wystarczające do ich całkowitego zniszczenia - co jest prostsze ze względu na dość "niestandardowy" materiał, z jakiego są wykonane.

Posiadając Dziedzinę Suitonu na randze C ilość shurikenów wzrasta do 5.
Posiadając Dziedzinę Suitonu na randze B ilość shurikenów wzrasta do 7.
Posiadając Dziedzinę Suitonu na randze A ilość shurikenów wzrasta do 10.
Posiadając Dziedzinę Suitonu na randze S można pominąć pieczęć.
♫ The itsy bitsy spider went up the water spout
down came the rain, and washed the spider out
out came the sun, and dried up all the rain
so, the itsy bitsy spider went up the spout again. ♫
Awatar użytkownika
Kaizen Kaizen
Posty: 45
Rejestracja: 27 kwie 2021, 12:24
Ranga dodatkowa: Producent Broni
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Kuźnia:
Bank:

Re: Bezkresne lasy

Cholera... Nie spodziewał się, że gigant zadziała tak szybko i użyje żywej tarczy. Zanim Kaizen zdążył chwycić kolejny ze swoich pocisków i przeładować broń, to już wisiał przyciskany do ściany. Jego ciało nie pozwoliło mu się nawet ruszyć. Całe życie i wszystko co przez nie osiągnął przeleciało mu przed oczami. Warsztat. Jego wynalazki. Pewnie znalazłaby się też tutaj jego rodzina, gdyby nie fakt. że wymyślił ją wcześniej na poczekanie, by odwrócić uwagę wielgasa. Chociaż kto wie, jakimi emocjami darzy swoje zabawki. Mężczyzna próbował oderwać rękę giganta, a gdy to nic nie dało, chciał chwycić za Whisper w kaburze przy pasie. Niestety, nie zdążył. Wnętrze karczmy skąpało się w ciemności, gdy stracił przytomność...

Nie miał pojęcia ile był nieprzytomny. Przez ten czas jego mózg śnił dziwne, perwesyjne sny - o tym, jak faktycznie udaje mu się zobaczyć legendarny pociąg Smoczego Imperium i jak go rozbiera na części. Słyszał tylko plotki, ale takie coś... To musi być najpiękniejsze cudo, jakie ludzkość mogła wymyśleć. Tyle możliwości z takim silnikiem! Wyobrażacie to sobie? Może udałoby mu się to odtworzyć i ulepszyć? Na przykład takie wozy, Wtedy to dopiero mógłby otworzyć jeżdżący warsztat. Przejechać długie odległości, szybko, bezpiecznie i nie martwiąc się o postoje dla koni. Och, to by było coś... Ten stukot brzmiał mu w uszach, zapętlając się. To był przepiękny dźwięk poruszających się po drodze kół. I te ptaki w tle, gdy będzie przemierzać tym wozem odległe lasy na zachodzie i akompaniament koni go ciągnących.

Nie zaraz chwila, coś tu się nie zgadza. Konie chyba nie powinny tutaj być. Kaizen zaczął powoli otwierać oczy, chcąc zobaczyć czy przypadkiem za oknem nie przebiega stado. Jednak nie było okien. Była wielka krata.
- Gdzie ja jestem... -
Powiedział to ledwo słyszalnie. Ból był okropny. Skąd on się... I wtedy Kaizen sobie przypomniał. Ten gigant musiał mu nieco zmiażdżyć szyję i teraz ledwo mógł mówić. Sunijczyk rozejrzał się dookoła. Jechali w wozie, zakuci w kajdany z czymś zapiętym na piersi. Kaizen przyjrzał się uważniej. Kontroler Chakry jak nic. Chyba. Pod tym kątem trudno powiedzieć, ale tak na 80% to musi być to. No i przed nim siedziała tamta dwójka z karczmy i jeszcze jakiś dzieciak. W ogóle, gdzie są jego rzeczy??? GDZIE SĄ JEGO UKOCHANE ZABAWKI??? JEŚLI COŚ IM ZROBILI TO POPAMIĘTAJĄ. KAIZEN... W sumie znajdzie się później jakąś torturę. Lepiej teraz pomyśleć co zrobić.
- Gdzie... Jedziemy?
Zapytał rudzielca, dość cicho. Wciąż ledwo mógł mówić.
- Kaizen. - Odpowiedział Rogaczowi. Pewnie by dał wizytówkę, ale miał ręce skute łańcuchami. W ogóle dobre te łańcuchy? Postanowił się przyjrzeć swoim mistrzowskim okiem. Chyba będzie umiał rozpoznać tani chłam. Może uda się je jakoś rozwalić.
Obrazek
Awatar użytkownika
Kakarotto
Posty: 1188
Rejestracja: 01 lip 2021, 23:58
Discord: Midoro#5831
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:
Osiągnięcia:

Re: Bezkresne lasy

Prolog: Hunter and PreyPrzygoda
Posty8/...
Sytuacja w barze bez dwóch zdań wymknęła im się spod kontroli szybciej, niż im się mogło to zdawać. Każde z nich miało swoje cele jakie chcieli osiągnąć oraz priorytety. Każde z nich się też przekonało, że wizerunek drugiej osoby jaki mieli głowie oraz samych siebie, różni się od rzeczywistości. Kapelusznik nie rzucił się w obronie Kazuki jak zakładał Daichi, a nawet strzelił jej w plecy niechcący. Smok mimo posiadania genów, jakie wiele osób okrzyknęło by boskimi, nie był w stanie zatrzymać szarży. Nastolatka w starciu z dorosłą maszyną do zabijania poradziła sobie dużo gorzej niż jej plan to zakładał. Ich obiad, napoje, bar jak i całą wioska została daleko za nimi gdy stracili przytomność.
Ile czasu minęło nie wiedzieli. Czy w świecie snów spędzili minutę czy całą wieczność ciężko było oszacować. Świadomość jednak do nich wróciła i każdy z nich otworzył oczy mniej więcej w tym samym momencie. Cała trójka usłyszała jakiś nieznany im dotychczas głos nieopodal, lecz każdy z nich zajęty był teraz sobą. Ocknięcie się jedynej dziewczyny w powozie było najgłośniejsze. Zupełnie jakby po tym całym cierpieniu jakiego doświadczyła dopiero teraz mogła zareagować. Mimo iż szybko się uspokoiła, nie powstrzymało to woźnicy by odwrócił się w ich stronę lekko.
- Zamknąć mordy! - warknął za siebie po czym skupił się dalej na powożeniu.
Dwójka jaka siedziała z lewej strony ich więzienia na kółkach, przez to, że znali się najdłużej ze wszystkich tu zebranych, wymieniła krótko kilka zdań. Kaizen w tym czasie zauważył, że nie ma przy nim jego bliskich. Jego wynalazków oraz całego wyposażenia. Jakby spojrzeć na każdego, nikt nie miał nic poza swoimi ubraniami. Było to całkiem logiczne posunięcie, by więźniowie nie posiadali niczego, co mogło by im pomóc w ucieczce, lecz czy ludzie zakuci w kajdany myśleli o takich rzeczach? Raczej nie. Niemniej jednak, im dłużej się przyglądali sytuacji, tym bardziej każdy zauważał czwartego osadzonego. Czerwonowłosego chłopaka, na jakiego zalała się fala pytań.
- Ciszej gadajcie. Nie wkurzajcie woźnicy bardziej, niż to potrzebne. - syknął cicho nachylając się trochę do przodu, machając ręką, by i oni tak zrobili. Nikt im oczywiście nie narzucał tego, lecz chłopak kolejne słowa wypowiadał bardzo cicho, więc bez tego ciężko było by go zrozumieć.
- Kilka godzin. Może 3 na oko. - szepnął patrząc na mężczyznę z rogami, odpowiadając na jego pytanie.
- To... - wskazał na urządzenie na klatce Kazuki. - … zakłóca chakrę. Udupia każdego shinobiego czy kunoichi. Jako iż wam to założyli, zakładam, że umiecie to i owo. - wytłumaczył nastolatce, lecz zwracał się do wszystkich. Na koniec zostały chyba najważniejsze pytania, przed którymi zrobił dłuższą pauzę.
- Nie wiem. Ale gdziekolwiek jedziemy, mamy przejebane... - mruknął dość ponuro po czym odchylił się i oparł o kraty. Spojrzał na woźnicę, lecz ten siedział dalej wyprostowany. Albo więc nie słyszał ich pogawędki, albo ją zignorował.
- Akadou. - przedstawił się na koniec trochę głośniej, by można było dosłyszeć jego imię nawet nie będąc pochylonym.
Las jaki przemierzali raczej dalej należał do kraju Wodospadów. Każde z nich spędziło w nich chwilę, i mogli stwierdzić, że przytłaczająca wilgoć oraz latające w powietrzu robactwo to to samo, z jakimi mieli do czynienia w ostatnich dniach. Kyohime jak na dorosłego przystało, siedział spokojnie obserwując to i owo. Wyglądał na takiego, co raczej się pogodził z swoją obecną bezsilnością. Zupełnie jak ich nowo poznany kolega z celi. Tyle, że tamten wbijał wzrok w dziewczynę jaka siedziała naprzeciwko niego. Jej poczynania były dalekie od poddania się. W końcu tak długo jak żyła, mogła walczyć i próbować. Tyle, że nic jej nie wychodziło. Mało tego, gdy tylko spróbowała wysunąć swoje nici, albo gdy próbowała skumulować chakrę do wodnych shurikenów, jej ciało zostało porażone sporym wyładowaniem elektrycznym wychodzącym z urządzenia na jej klatce piersiowej.
- Spokój podrzędne kreatury! - ryknął woźnica za siebie uderzając nawet w klatkę, gdy tylko usłyszał dźwięk prądu. Nie odwracał się jednak bardziej niż to było potrzebne, przez co wytwórca broni z Hany mógł na spokojnie przyjrzeć się wszelakim mechanizmom jakie były w zasięgu wzroku. Przede wszystkim, jego nowa znajoma potwierdziła jego teorię o sprzęcie, jaki był do nich przytwierdzony. Wybitnie bolesne uniemożliwienie korzystania z chakry. Kolejną rzeczą jakiej się przyjrzał, były ich kajdany. Zarówno mechanizm jaki mieli dookoła nadgarstków jak i kostek był dość solidny. Tak samo jak same łańcuchy. Mimo iż były miejscami brudne od zaschniętej krwi, najsłabszym elementem wydawało się mocowanie do drewnianej podłogi. Wykraczało to raczej poza fizyczne możliwości Kaizena, by się z tego wyrwać, czy też rozerwać metal. Idąc dalej w analizie, bo czemu by nie, klatka w jakiej byli również była dość solidna. Nosiła gdzieniegdzie ślady rdzy oraz była zapewne często wystawiana na warunki pogodowe, lecz to było za mało by wyrwać jakiś pręt czy coś. Z tyłu wozu były drzwi zatrzaśnięte na dwa rygle. Z jego pozycji jednak nie widział czy była tam jakaś kłódka lub coś innego co ich trzymało w zamknięciu.
Leśna droga jaką jechali nie była najrówniejsza, więc co jakiś czas nimi targało. Wraz z tym odzywały się ich pogruchotane wnętrzności, lecz z szkła raczej nie byli, więc szło to wytrzymać. Nikt z nich zegarka nie miał, więc nie wiedzieli dokładnie jak długo jechali. Jedyne co mogli oszacować, to to, że słońce coraz gorzej się przebija przez korony drzew od lewej strony. Nim jednak zapadł totalny mrok, powóz się zatrzymał, tak samo jak ten przed nimi jak i ten za nimi. Nastała dość długa cisza, w której nikt się nie ruszał. Co jakiś czas słychać było tylko prychnięcie koni albo bzyczenie owadów. Kaizen jaki siedział przodem do Daichiego, dojrzał jak kilkanaście metrów za jego plecami, między drzewami, pojawiła się znajoma im kobieta. A może stała tam już wcześniej? Nie wiedział. Niemniej jednak pojawił się przy niej jakiś chłopak. Jasne spodnie, czarna bojowa kurtka z kapturem, spora kusza na plecach. Po aparycji wyglądał na młodszego od niego, lecz z powodu zapadającego mroku nie widział dokładnie. Nie był w stanie też dosłyszeć o czym dokładnie rozmawiali, lecz cała ich czwórka bez wątpienia mogła usłyszeć z oddali jej melodyjny głos. Gdyby Smoczy mężczyzna oraz Kazuki chcieli się odwrócić, mogli by ją dojrzeć kątem oka w oddali. Ich dialog nie trwał długo, może minutę lub dwie. Fioletowowłosa spojrzała się na każdy z wozów przelotnie, a jej kompan skinął głową i rozpłynął się w powietrzu. Ona natomiast ruszyła w głąb puszczy. Dosłownie chwile potem, dało się słyszeć dość cichy syk od woźnicy. Zwierzęcy syk. Gadzi.
- Rozkaz. - mruknął mężczyzna do siebie po czym strzelił lejcami, a ich wóz, jak i dwa pozostałe skręciły w prawo zjeżdżając z utartego szlaku, zagłębiając się w gęstwinę lasu.
Przejechali tak może kilkadziesiąt metrów nim się zatrzymali ponownie. Widoczność zaczynała być już naprawdę kiepska przez późną godzinę. Wszyscy jednak mogli poczuć, jak wóź zaczyna lekko drżeć, a chwilę potem ziemia pod nimi zaczęła się obniżać. Świat zewnętrzny zniknął nad ich głowami gdy sklepienie się zamknęło obsypując ich trochę glebą. W totalnym mroku tkwili przez niedługi czas. Dookoła nich pojawiły się lampy w ścianach dające słabe żółte światło. Byli w jakimś tunelu na tyle wąskim, że ich klatka ledwo się mieściła. Ruszyli dalej, by po kolejnych kilkunastu minutach dotrzeć do owalnego pomieszczenia, gdzie wszystkie wozy się zatrzymały. Z miejsca w którym byli, poza korytarzem z jakiego przybyli, było tylko jedno wyjście. Grube stalowe drzwi wmurowane w kawałek ściany. Te otworzyły się i wyszedł z nich chłopak, jakiego Kaizen widział wcześniej. Za nimi również pojawiła się kobieta z jej poplecznikiem, przez których znaleźli się w obecnej sytuacji.
- Obudziłeś doktorka Inochi-kun~? - zapytała troskliwym głosem tak bardzo nie pasującym do jej charakteru. Jej kompan jednak nie odpowiedział jej, lecz skinął głową na potwierdzenie.
- Wyśmienicie. Zapakujcie ich do cel i niech doktorek ich trochę naprawi. Jutro mamy gości więc muszą się dobrze sprzedać~. - uśmiechnęła się do młodzieńca kładąc mu delikatnie rękę na ramieniu jaką potem potargała jego włosy nim odeszła i zniknęła za drzwiami. Białowłosy ruszył za nią nie zaszczycając nikogo spojrzeniem. Gdy tamci już zniknęli, Inochi zdjął ciężką kuszę z pleców po czym stanął przy drzwiach.
- Słyszeliście polecenie szefowej. Miejmy to za sobą. - odparł dość cicho i bez emocjonalnie do tych, którzy kierowali powozami. Cała trójka ruszyła do pierwszego wozu jaki otworzyli i podeszli do tamtejszych jeńców. I zaczęli ich odpinać. Gdy wychodzili z klatek, dało się usłyszeć krzyk bólu jednego z mężczyzn, oraz próbę ucieczki jednego z pojmanych. Nim jednak zrobił dwa kroki runął na ziemię, a gruby bełt wystawał z jego uda.
- To bezcelowe. Stąd nie ma ucieczki. - mruknął ni to do siebie ni to do uciekiniera kusznik beznamiętnie naciągając cięciwę i umieszczając kolejny pocisk. Po tym incydencie, reszta przeniesienia jeńców przeszła bez komplikacji. Woźnice jak i Inochi zniknęli za drzwiami, a po chwili wrócili bez więźniów. Jeden z nich otworzył kratę.
- Tylko bez wygłupów wy pieprzone dziwolągi. - wycedził przez zęby podchodząc bliżej, by odpiąć łańcuch, jakim byli przytwierdzeni do podłogi.
► Pokaż Spoiler | Inochi
Obrazek
Statusy:
  • Daichi - złamany nos, pęknięte żebra, pulsujący ból w piszczelach. Oddychanie przez nos jest bardzo trudne i bolesne. Czujesz jak cały jest zatkany zaschniętą krwią. Głębszy oddech również sprawia nieprzyjemny ból, lecz jest do zniesienia. Całe usta, broda, szyja oraz koszulka zakrwawione.
  • Kazuki - skóra na plecach mocno piecze. Poza tym czujesz, jak metalowe pociski utknęły w ciele. Żaden jednak nie trafił serca.
  • Kaizen - lekko zmiażdżona tchawica. Ruszanie szyją bardzo boli a mówienie wywołuje nieprzyjemne pieczenie w gardło od środka, jakby ktoś cię ciął żyletką.
  • Chłopak - zakrwawiona skroń oraz pół twarzy. Ubrania brudne od ziemi. Poza tym, nic więcej nie jesteście w stanie stwierdzić
EQ:
Cały wasz ekwipunek został zabrany i póki co nie wiecie gdzie jest. Wszystko co w KP mieliście wpisane jako "Przy sobie", proszę obecnie wpisać "Poza czasem". Może uda wam się to odzyskać, może nie, może tylko część, ale by było to zapisane póki co.
Awatar użytkownika
Kiyohime Daichi
Posty: 31
Rejestracja: 20 cze 2023, 14:30
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Bezkresne lasy

Krzyk młodej dziewczyny za którą być może trochę niesłusznie czuł się odpowiedzialny Smok, to nie była najlepsza rzecz jaką można było usłyszeć zaraz po przebudzeniu. Wyglądało jednak na to że to bardziej krzyk przestrachu niż bólu?-Nic ci nie jest?-Zapytał ją gdy mu odpowiedziała. Różowy okazało się że na imię ma Kaizen. Normalnie jak w barze przy piwie. Tylko byli w gorszej sytuacji. No ale kto zabroni na odrobinę kultury w podbramkowej sytuacji? Na całe szczęście pozostali uczestnicy podróży mieli więcej siły i werwy na to, by zadawać pytania. Pytania na które to odpowiedział im nowo poznany Akadou. Szeptem bo woźnica to był na poziomie całej reszty tej bandy. Oczywiście Daichi odpowiednie się przysunął co by te odpowiedzi słyszeć. Okazało się że dziwne urządzenie na piersi nazywało się zakłócaczem chakry. I patrząc na Kazuki - lepiej było go nie testować.

Resztę podróży to właściwie Daichi spędził przymierając. Ciężko nie przymierać kiedy ma się połamane żebra. Czasem dobrze było być prostym człowiekiem, bo na przykład w tym momencie nie bardzo zastanawiał się nad tym co to będzie. Nie było w tym zwyczajnie sensu bo i tak nic nie mogli z tym zrobić. Więc martwić się przyszłością będzie wtedy, kiedy będzie w stanie zrobić cokolwiek by ją zmienić. A tak to cóż, pozostawało regenerować siły póki mógł. Im szybciej stanie na nogi, tym szybciej będzie mógł zmienić swoje obecne położenie. Wciąż jednak - obserwował i słuchał tego co się dzieje zarówno w powozie, jak i poza nim. Dzięki temu zaobserwował kilka rzeczy które w przyszłości, mogły okazać się mniej lub bardziej użyteczne.

Kiedy dotarli i przyszła ich kolej... nie planował się opierać? Przede wszystkim nawet jeśli obezwładnił by "Inochiego" w swoim absurdalnie złym stanie, to co dalej? A poza tym, w celi mieli dostać pomoc medyczną. Pomoc medyczna zaś to co przynajmniej on, zdecydowanie potrzebował.-Lepiej się nie opierajmy. Na razie.-Mruknął cicho do towarzyszy i kiedy padł rozkaz, samemu wyszedł z wozu, stękając przy tym z bólu. A więc handlarze niewolników, ewidentnie. Daichi planował zapamiętać każdego z nich, a gdy przyjdzie co do czego, gdy wraz z Kazuki stanie się silniejszy - zrobić to co trzeba z takimi ludźmi. Wymierzyć im sprawiedliwość.-Dziwolągi? Mało w życiu widziałeś-Odpowiedział na ostatnią uwagę. Nie mógł się powstrzymać. Wiedział czym się to kończyło - doskonale wiedział. Ale jego niewyparzona gęba nie mogła się powstrzymać. Nie kiedy obrażali młodą jeszcze Kazuki, fioletowego - który może wyglądał jak zboczeniec ale był normalnym kolesiem(Chyba) i jakiegoś bogu ducha winnemu czerwonego chłopaka. Sam do takich obleg przywykł. Mniej lub bardziej. A teraz cóż, pozostało zacisnąć zęby i nie dać się bólowi - obecnemu i temu który zapewne nadchodził. I liczyć że lekarzy był dobry. Oczywiście postanowił się też uśmiechać, co by nie dać im satysfakcji. A to czy do doktorka dotrze o własnych siłach czy nie... zobaczymy.
Awatar użytkownika
Kazuki
Posty: 61
Rejestracja: 27 maja 2023, 22:52
Ranga: Muryō no ninja
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Techniki:
Bank:

Re: Bezkresne lasy

Kazuki było o tyle trudno pogodzić się ze swoim losem, że wiedziała co najprawdopodobniej ich czeka. Miała ochotę rzucić się na pręty klatki, lecz powstrzymała ją głównie… cóż, bierność towarzyszy niedoli. Oraz porażenie prądem, to również nieco utemperowało jej zamiary. Pokonana, również pochyliła się do czerwonowłosego chłopaka z nadzieją, że cokolwiek miał do przekazania mogło im w jakiś sposób pomóc. Jak się okazało, jedyną użyteczną informacją było jego imię. Przedstawił się również różowy kapelusznik i w odpowiedzi, Kazuki również wymamrotała swoje, choć ci pewnie zdążyli się go już domyślić. Chętnie dodałaby coś na rozładowanie atmosfery, ale była tak przybita sytuacją, że resztę podróży spędziła w ciszy, ze spuszczoną głową.

Nie zwracała szczególnej uwagi na drogę oraz otoczenie, gdyż nie planowała wracać do Kraju Wodospadów, choćby nawet udało jej się jakoś z tego wydostać. To miejsce przynosiło pecha. Na przemian odczuwała silną chęć wybuchu złości i agresji oraz kompletną bezsilność, dawała upust tym emocjom wyłącznie zaciskając i luzując pięści na kolanach. Była przekonana, że nie przeżyje tego drugi raz… chociażby dlatego, że przy pierwszej okazji miała zamiar kogoś zamordować. Beznamietnie oglądała scenę z próbą ucieczki, tego się właśnie spodziewała. Ci ludzie byli bezwzględni, ale potrzebowali ich żywych. Gdy przyszła ich kolej, Kazuki wysiadła z powozu patrząc pod nogi… nie miała ochoty oglądać parszywej gęby woźnicy, ale zmusił ją do tego swoim komentarzem. Kundel od najgorszej roboty, nie miała wątpliwości, że stanowili najsłabsze ogniwa swojej organizacji.

- Inaczej byś gadał, gdybyśmy nie byli związani – wycedziła przez zęby i spojrzała na niego z jawną odrazą. Może i była mała, ale sam jej wygląd budził wstręt i niepokój w normalnych ludziach, co czasem się przydawało. Nie bała się mu pyskować, bo mężczyzna nie mógł zrobić jej nic, czego już wcześniej nie doświadczyła… choć jak się przekonywała, własne życie nie było jej tak obojętne jak dotychczas sądziła. Na szczęście dla nich też stanowiło ono jakąś wartość, choćby przyziemną. Bardziej niż konsekwencji swoich słów obawiała się tego, co miał przynieść kolejny dzień… samej niewiadomej oraz rozdzielenia z Daichim i pozostałą dwójką. Zostanie zupełnie sama i co wtedy zrobi? Było jej niedobrze na samą myśl i nagle teraźniejszość nie wydawała się taka zła.
Ostatnio zmieniony 11 lip 2023, 19:49 przez Kazuki, łącznie zmieniany 1 raz.
♫ The itsy bitsy spider went up the water spout
down came the rain, and washed the spider out
out came the sun, and dried up all the rain
so, the itsy bitsy spider went up the spout again. ♫
Awatar użytkownika
Kaizen Kaizen
Posty: 45
Rejestracja: 27 kwie 2021, 12:24
Ranga dodatkowa: Producent Broni
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Kuźnia:
Bank:

Re: Bezkresne lasy

Kaizen, gdyby tylko nie miał wyniszczonego gardła, pewnie by mocno się wnerwił i zacząłby krzyczeć do woźnicy. O tym, że nie był byle kim, że go popamięta itp itd. Zwłaszcza dlatego, że stracił swoje ukochane zabawki. Ale mężczyzna był zbyt wyniszczony, by cokolwiek zrobić w tej kwestii. To po prostu niedorzeczne, że jedzie się kulturalnie pozbierać niezbędne rośliny i zostaje się złapanym, pobitym i skutym. Do tego nie wiedział, gdzie oni go wieźli. Słowa Akadou w ogóle go nie pocieszały. Dodatkowo, woźnica odnosił się absolutnie nieadekwatnie w stosunku do niego. Podrzędne kreatury? Czy on patrzył w lustro? Nawet lepiej - czy miał w ogóle oczy? CAŁA TA OKOLICA TO KRAJ PRYMITYWÓW. Każdy w tym wozie pewnie miał więcej inteligencji i instynktu zachowawczego niż ktokolwiek z lokalnych.
- Pieprzone chamy ze wsi... - Mruknął pod nosem, czując uderzenie w klatkę.
Przyjrzał się uważnie klatce i kajdanom. No akurat to ci ludzie wiedzieli skąd wytrzasnąć dobrego rzemieślnika. Nie żeby to było coś specjalnego, w końcu każdy podrzędny płatnerz mógłby coś takiego wykonać. Kaizen sprawdził dokładnie. Tak, po smaku mógł stwierdzić, że to dobry metal, czuć dużo żelaza i mało rdzy. Bez narzędzi nic tutaj nie zrobi. Westchnął tylko i oparł głowę o metalowe pręty za nim. Najgorsze dla gadatliwego Kaizena było to, że mówienie sprawiało mu teraz ból, więc nie mając nic lepszego, postanowił po prostu siedzieć. Na trzeźwo bo na trzeźwo, ale no nie miał nic pod ręką. Nawet gdyby wziął sobie trochę swojego bimbru, to pewnie i to by mu ukradli. Jak jego bronie... Oj kochane, gdzie jesteście...

Siedział i siedział, aż znajoma twarz pojawiła się między drzewami. Cholerna babka i jej kolejny chłoptaś. Tej to chyba nie brakowało facetów do rozkazywania. Jednak tutaj było coś nie tak. W sensie ta cicha rozmowa cichą rozmową, ale potem ten syk. Czyżby ktoś trzymał węża w kieszeni? Kaizen nie miał siły nad tym myśleć. Później, po długim czasie nastał koniec trasy. Te trzy godziny nieprzytomności to nie było to samo co dobry sen. Nie był pewien ile spał, ale widział, że ich wóz opada. Jakaś winda? Doton? Nie był pewien, bo dopiero wstał i nie zdołał się dobrze temu przyjrzeć. Po przejechania kolejnego kawałka znaleźli się w jakimś podziemnym pomieszczeniu.
- No pięknie... - Pomyślał.
Trzeba mieć pecha, by tak łatwo trafić w takie miejsce. Nie miał chyba wyjścia i po prostu pozwolił się poprowadzić z resztą. Bełt z kuszy faktycznie byłby natychmiastową śmiercią na takim dystansie, a wrogowie mieli przewagę liczebną. Kaizen z kontrolerem i, co ważniejsze, bez swoich broni nie miałby i tak żadnych szans. Wychodząc tylko usłyszał coś o sprzedaży. Kurde, co oni sobie myśleli? Pewnie więcej dadzą za tą dwójkę niż za niego. Co oni myślą, że on jakimś wielkim potężnym shinobi? Oczywiście że nie. Nauki z akademii mu zostały, ale od opuszczenia Suny Kaizen porzucił ideały shinobi na rzecz swoich własnych - podążania za postępem. A i czy widzieliście skradającego się ninję z wielkim garłaczem? Nie? Tak myślałem.
Obrazek
Awatar użytkownika
Kakarotto
Posty: 1188
Rejestracja: 01 lip 2021, 23:58
Discord: Midoro#5831
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:
Osiągnięcia:

Re: Bezkresne lasy

Prolog: Hunter and PreyPrzygoda
NPCKobieta -|- Kowasu -|- Inochi -|- Doktor -|- Akadou
Posty12/...
Podczas jakże pięknej podróży pełnej bólu i spętania udało im się ustalić kilka rzeczy. Po pierwsze, poznali swoje imiona, cała ich czwórka. Po drugie, korzystali właśnie bezpłatnie z usług transportowych handlarzy niewolników a oni byli honorowymi pasażerami. Po trzecie, nie było żadnej drogi ucieczki jaka przyszła by im do głowy. Mocne zabezpieczenia a do tego brak ich zabawek czy też umiejętności grał tutaj główne skrzypce. Mieli chwilę by porozmawiać, i to nawet taką dłuższą, lecz poza kilkoma zdaniami jakie wymienili po przebudzeniu się nie mieli na to zwyczajnie siły. Każdy z nich był w mniej lub bardziej tragicznym stanie.
Gdy dostali się do podziemnej siedziby ich sytuacja się nie zmieniła zbytnio. Podczas rozładunku pierwszego wozu zauważyli, że ucieczka jest bezsensowna oraz wypełniona kolejnymi falami bólu. Słowa jakie wypowiadali pracownicy niższego szczebla dotknęły części z nich, co poskutkowało wymsknięciu się kilku jadowitych słów z ich ust. Dokładniej Daichi z Kazuki odpyskowali woźnicy jaki ich ostrzegał.
- Coście powiedziały wy jebane mieszańce?! - warknął mężczyzna po czym uniósł pięść łapiąc pierwsze z nich za koszulkę.
- Nie. - usłyszeli syk za sobą, a ich niedoszły oprawca jedynie ze skwaszoną miną puścił swoją ofiarę i opuścił pięść, wracając do pracy. Jak ich dwójka dobrze zauważyła, mieli pewien immunitet. Czy to jednak poprawiało jakoś ich sytuację? Raczej nie. Co najwyżej komfort psychiczny.
Po przejściu przez drzwi, cała czwórka znalazła się w kilkunastu metrowym korytarzu, jakiego ściany były zwyczajnymi kratami cel. Każda z nich miała może 3 na 3 metry, i w każdej były po dwie osoby. Między celami również były kraty, więc był dość ładny prześwit przez całość. Było ich 5 po każdej stronie gdyby któremuś z nich chciało się to policzyć, z czego cała prawa strona była zapełniona. Im przypadły cele z lewej. Pierwsze dwie były zajęte przez ludzi z poprzedniego wozu, do trzeciej trafiła Kazuki z Daichim a do czwartej Kaizen z Akadou. Po chwili do piątej trafiła tylko jedna osoba z ostatniego wozu. Nie było w nich nic, poza gołą, metalową podłogą. Żadnego wychodka, łóżka, krzesła. Wprawne oko naszego rzemieślnika z pewnością zauważyło, że każda z klatek była zamknięta na dość sporą, dobrze zrobioną kłódkę. Poza tym, korytarz opustoszał, poza dwójką strażników jacy stanęli na dwóch jego końcach i bacznie obserwowało towar.
Co zamierzali zrobić bohaterowie ich przygody zależało tylko od nich. Nikt im nie przeszkadzał tak długo, jak nie robili niczego niepokojącego. Ot mogli porozmawiać albo coś. Jednak ten czas nie trwał zbyt długo, gdyż po chwili jedne z drzwi się otworzyły, te, którymi nie przechodzili po drugiej stronie korytarzu. Wyszedł z nich mężczyzna o zbliżonym wieku do Smoka odziany w biały kitel oraz dość przeciętne, cywilne ciuchy. Na nosie miał dość staromodne okulary a w dłoni trzymał metalowy kubek z jakimś napojem jaki upił rozglądając się po nowo przybyłych. Za jego plecami pojawiła się szefowa całego tego miejsca.
- I jak? Co o nich sądzisz~? - zapytała swoim hipnotyzującym głosem. Mężczyzna westchnął tylko poprawiając okulary ruszając do pierwszej z cel od miejsca z którego się tu dostali.
- Ta dwójka jest nic nie warta. I jeden ma dziurę w nodze na dodatek. - odparł bez większego przekonania w głosie ruszając do kolejnej celi.
- Niebieski się nada. Ma geny Hoshigaki. Przez to wygląda bardziej rekinowato. 25 tysięcy w najlepszym wypadku bo trochę ma szpetną mordę. - wytłumaczył kobiecie nim oboje przeszli przed klatkę Daichiego i Kazuki.
- Dziewczyna to Kakuzuryu albo Sukebe. Musiał bym sprawdzić. Paskudna jak noc. 10 tysięcy. Zaczął bym jednak od 15 i dopiero zaczął schodzić w dół trochę. Znam paru fetyszystów co by dało za nią więcej by mieć ją w swojej kolekcji. - powiedział patrząc na nią zdegustowany, lecz gdy jego wzrok przeniósł się na mężczyznę z ogonem, jedna z brwi mu się uniosła.
- On. Niesamowite. Nigdy nie widziałem takiego okazu. Ma najpewniej geny smoka. Prawdziwy rarytas. Koniecznie potrzebuję próbki krwi. Poza tym, śmiało możesz zawołać pół miliona. Jak dobrze zagadasz, a zagadasz, pójdzie bez problemu.
- Hmmm~? Cóż za szczęśliwy dzień w takim razie. Zajmij się nim dokładnie Doktorku. Bardzo ładnie proszę. Kowasu przywalił mu tą małą. - powiedziała uśmiechając się do mężczyzny w kitlu. Mogło im się nawet wydać, że zaśmiała się lekko.
- Czerwony z tego co mówiliście to zapewne Kurogane. Ciekawe geny. Nada się na jakieś igrzyska czy do areny. 40? Może 50 tysięcy. Ten obok to przeciętniak. Chociaż ma oryginalną urodę. 5 tysięcy? Albo dorzucić go jako gratis do dużego zakupu? - zakończył podchodząc do ostatniej klatki.
- Jego geny znasz. Z 30 tysięcy może być warty.
- Hmmm. Bardzo dobrze. Zajmij się cennymi. Błaznem też. Pierwsza dwójka na recykling~. - odpowiedziała zadowolona z obrotu spraw, po czym zniknęła im za drzwiami.
Doktor popatrzył na nich z ponownym westchnieniem. Skinął głową a dwójka oprychów podeszła do pierwszej klatki i wyciągnęła z niej siłą nieszczęśników. Chwilę się szamotali, lecz zaraz wszyscy zniknęli za drzwiami. Krzyki było słychać jeszcze przez chwilę aż nie nastała głucha cisza. Po niej Doktor wrócił razem z Inochim. Chłopak z kuszą oparł się o ścianę podpierając ją jedną nogą, a w dłoniach przed sobą poprawił wygodniej kuszę.
- Bardzo was proszę o współpracę. Wejdę do waszych cel i was wyleczę. Nic więcej. Jak się będziecie opierać, mój kolega was uśpi i postrzeli więc tylko mi dołożycie pracy, więc nie utrudniajcie tego bardziej niż to konieczne. - powiedział mężczyzna do całej grupy więźniów z lewej strony korytarza. Po chwili wszedł do pierwszej z nich, w których znajdował się mężczyzna o lekko skośnych cechach twarzy. Ten faktycznie nie stawiał oporu. Dookoła dłoni Doktora pojawiła się lekka poświata jaką zbadał ciało pacjenta, po czym po paru minutach opuścił jego klatkę. Jeśli nasza czwórka nie zamierzała mu przeszkadzać, przebadał by każdego z nich oraz wyleczył tak, że wszelkie bóle jakie posiadali odeszły by w niepamięć. Mało tego, gdyby nie ich obecna lokacja, można było by powiedzieć, że czuli się fenomenalnie. Poza tym, medyk pobrał by od Daichiego trochę krwi, tyle ile mieściło się w sporej strzykawce. Gdyby się opierali, wiadomo co by się stało. Inochi nie stał tu bez powodu.
- No. To by było na tyle. Jutro mamy gości, więc polecam wam prezentować się dobrze. - rzucił do wszystkich w celach po czym wyszedł z pomieszczenia, a zaraz za nim kusznik. Do korytarzu wszedł strażnik z drewnianym krzesłem na jakim zasiadł, po czym wyciągnął książkę i zaczął ją zwyczajnie czytać co jakiś czas zerkając tylko na ich cenny towar. Niewolnicy natomiast, mieli do jutra spokój. Kiedykolwiek jutro miało nastać, gdyż nie wiedzieli nawet jaka jest godzina.
► Pokaż Spoiler | Doktor
Obrazek
Statusy:
  • Daichi - wyleczoned.
  • Kazuki - wyleczoned.
  • Kaizen - wyleczoned.
  • Chłopak - wyleczoned.
Info:
Macie całą noc dla siebie. Jeśli chcecie pogadać między sobą, go ahead. Możecie się powymieniać postami i mnie zawołać jak skończycie. Chyba, że chcecie porozmawiać z NPC'ami, to trzymamy się normalnych kolejek.
Awatar użytkownika
Kiyohime Daichi
Posty: 31
Rejestracja: 20 cze 2023, 14:30
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Bezkresne lasy

Szczerze mówiąc, to biorąc ich sytuacje i stan zdrowia, raczej nikt nie był skory do prowadzenia dialogu. Totalnie logiczne i normalne. Więc podróż upłynęła im w ciszy i rozmyślaniu nad tym, jak to w sumie chujowo i nie do końca spoko się zapowiadał ten początek przygody - a przynajmniej to Daichi o tym rozmyślał, w chwilach kiedy akurat rozmyślał. Bo dużą część czasu spędził po prostu na ignorowaniu bólu i odpoczywaniu. O ile można to było tak nazwać. W końcu dojechali, wysiedli... i no. Kiedy spodziewał się oberwać, został "Uratowany". Nie podziękował chłopakowi, ale zapamiętał to. Wiele rzecz z tego dnia zapamięta. No i "Mieszańce"? Rozumiał siebie... domniemywał też że pod ubraniem Kazuki mogły się skrywać sekrety jej aktualnej sytuacji, ale błazen w kapeluszu? Jakoś... mu to nie pasowało. Co prawda też mógł pod ubraniem skrywać nie jeden sekret no ale...

Wylądował w celi z Kazuki, ale kiedy zdążył jakoś bardziej na to zareagować, pojawili się ich oprawcy i zaczęli oglądać niczym zwierzęta na fermie. Daichi wiedział że powinien przejmować się tym jakoś - w końcu wpadł w niewolę - może nawet zdenerwować ale... odczuwał dziwny spokój. Jak by, zdawał sobie sprawę że złością nic i tak nie wskóra, po co więc marnować na to energię? Powinien się bać... i może się bał. Może. Nie czuł tego jeszcze, może do niego nie dotarło, a może w tak dziwny sposób radził sobie z tą stresującą sytuacją? Całe życie w końcu wisiało to nad nim, niczym topór kata. Właściwie bardziej martwił się o Kazuki. I może trochę o Kaizena też. o Akadou... najmniej, ale w sumie też nie chciał by mu się coś stało. Słysząc jak doktor opisuje Kazuki, krew w nim zawrzała. Podszedł bliżej krat. słuchając jak opisuje też jego. Oparł głowę o kraty patrząc z obrzydzeniem na oboje. Chciał coś powiedzieć... odszczeknąć się? Może próbować jakoś targować? Ale nic nie przychodziło mu do głowy. Mógł tylko na nich łypać z żywą niechęcią. Kiedy się oddalili do klatki Kaizena osunął się po kratach na ziemię i oparł o nie plecami.-Wybacz Kazuki. Nie mam pojęcia co dalej.-Stęknął z bólu. Pieprzone żebra. Nie wiedział czy byli Sukebe czy Kakuzuryu, ale liczył że Kazuki jakoś sobie poradzi. Ciekawiło go, o co dokładnie z nią chodziło. Ale nie na tyle by naruszać jej prywatność. Sama kiedyś opowie, o ile będzie chciała.

Recykling co? Więc mogło być gorzej. Z niewoli da się uciec. Spojrzał na doktorka który wszedł do celi. Leczenie. Eh.-Prośbę co...-Mruknął słysząc doktora i kiedy ten się zbliżył przez chwilę chciał mu odgryźć nos. Tylko przez chwilę.-Odgryzę sobie w nocy język i udławię własną krwią. Pół miliona w plecy.-Westchnął.-Doktorze, czy ja też mogę mieć prośbę? Czy możesz dopilnować by dziewczynę i błazna kupiono razem ze mną? I tak nie są wiele warci.-Utrzymanie swoich ludzi przy sobie, było priorytetem jeśli chciało im się jakoś pomóc. Nie żeby Daichi wierzył w to, że jest w stanie im jakkolwiek pomóc. Ale to on był wart najwięcej więc... może? Nie miał lepszego pomysłu. Właściwie - nie miał żadnego pomysłu. Niby był najstarszy, ale czy to znaczyło że musiał mieć? Powoli zaczęło do niego docierać w jakiej dupie są i niewidzialna ręka ścisnęła go za serce, kiedy sobie uświadomił co ich czeka.
Awatar użytkownika
Kazuki
Posty: 61
Rejestracja: 27 maja 2023, 22:52
Ranga: Muryō no ninja
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Techniki:
Bank:

Re: Bezkresne lasy

Wbrew wszystkiemu, wymiana zdań pomiędzy ich oprawcami napawała Kazuki nadzieją… mogło być znacznie gorzej. Byli coś warci, sama nigdy by się tak wysoko nie wyceniła. Nikt kto zapłaciłby za nich taką sumę nie zrobiłby tego tylko po to, by ich torturować i zabić… prawda? Bo tak wyobrażała sobie swój koniec w otońskiej niewoli. Poza tym, co to znaczyło, że ktoś chciałby mieć ją w swojej „kolekcji”? Czy musiała być żywa, by być częścią kolekcji? Chciała spytać o to Daichi’ego i już otwierała usta, by to uczynić, ale odwiódł ją od tego wyraz jego twarzy. Nie wyglądał jakby pokrzepiła go suma, jaką za niego wyznaczono… a może to te obrażenia?

- Smok? Prawdziwy smok? – Szepnęła podekscytowana przyglądając się dokładniej ogonowi współtowarzysza niedoli. Korzystając z okazji, że znaleźli się w jednej celi, z trudem podniosła zakute w kajdany dłonie, by poklepać go pocieszająco po ramieniu zdobywając nawet na uśmiech. Przynajmniej będą żyć, a póki żyją jest szansa. Daichi był z nich wszystkich w najlepszym położeniu, musiał to wiedzieć! W końcu ci pierwsi nie przetrwają nawet pierwszej nocy. Chciała odpowiedzieć coś na jego słowa, ale przyszedł czas na leczenie i tylko pokręciła głową. Kazuki wzdrygnęła się i pozostała w całkowitym bezruchu, gdy sensei leczył jej rany. Tak naprawdę to on przerażał ją najbardziej z nich wszystkich; była wybitnie uprzedzona do medyków.

- Pozostaje nam czekać do rana – westchnęła sadowiąc się wygodniej, na tyle na ile pozwalało jej urządzenie cały czas uczepione jej klatki piersiowej. Zostali sami ze strażnikiem, ale kajdany były tak ciężkie że nie byłaby w stanie nawet rzucić w niego kamieniem, gdyby jakiś znalazła. Świadomość totalnej bezsilności nieco ją uspakajała… Daichi wydawał się być jednak w znacznie gorszym stanie psychicznym. Kazuki rozejrzała się po pozostałych więźniach… wyglądało na to, że dla nich wszystkich niewola była zupełnie nowym doświadczeniem. – Niezależnie jak wysoko nas wycenili, czy wasze życia nie są dla was cenniejsze? Gdybyście umarli, mi byłoby bardziej szkoda niż im. – To ostatnie nie było pewnie do końca prawdą, ale brzmiało dobrze w jej głowie… i Kazuki wydawało się, że potrzebowali właśnie coś takiego usłyszeć. Szczególnie Daichi, który miał przecież rodzinę.

- Myślę, że najlepiej wykorzystamy ten czas odpoczywając. – Na potwierdzenie swoich słów, Kazuki ułożyła się na boku zwijając w kłębek. Czekała ją długa noc czuwania, gdyż sama nie mogła spać, ale pozostałym sen na pewno by się przydał. Teraz i tak nic nie wskórają, a jutro powinni być wypoczęci i pełni sił. To był długi dzień, a kolejny zapowiadał się jeszcze gorzej. O, właśnie coś sobie przypomniała. Obejrzała się przez ramię na pozostałych więźniów i zmęczonym głosem rzuciła w eter pytanie. – Ten sensei mówił coś o jakichś fetyszystach… wiecie może, kto to taki?
Ostatnio zmieniony 03 sie 2023, 16:48 przez Kazuki, łącznie zmieniany 1 raz.
♫ The itsy bitsy spider went up the water spout
down came the rain, and washed the spider out
out came the sun, and dried up all the rain
so, the itsy bitsy spider went up the spout again. ♫
Awatar użytkownika
Kaizen Kaizen
Posty: 45
Rejestracja: 27 kwie 2021, 12:24
Ranga dodatkowa: Producent Broni
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Kuźnia:
Bank:

Re: Bezkresne lasy

Eh, wszystko było nie po jego myśli. Wpakowani do klatek, na drugim końcu świata, sprzedani jakimś zboczeńcom lub złodziejom organów. A przynajmniej tak to na razie wyglądało. Towarzysze niedoli rzucili jakieś teksty to woźnic, co nie skończyło się dla nich najlepiej. Gdyby Kaizen mógł coś mówić, to pewnie by się do nich przyłączył. Ale bez możliwości mowy, najzwyczajniej pozwolił się odprowadzić do celi. Cóż, nie były to najlepsze warunki, w jakich Kaizen raczył przebywać, ale jakby nie patrzeć, jego melina w Hanie nie była o wiele lepsza. Chociaż dla kogoś z takimi zdolnościami jak on to powinni wille postawić. Z marmuru. Albo ze stali, stal będzie ładniej wyglądać i będzie prezentowało się nowocześnie, a nie z jakiegoś starego kamienia. Spodziewał się spędzić tutaj z Akadou dość długo. Na szczęście, zainteresowany doktorek, który szybko zaczął wyceniać każdego z przetrzymywanych. Nic. Nic. 25 tysięcy? Szybko poszło. 25 tysięcy to dużo kasy. 10 tysięcy? Trochę mniej, ale to już 35. Potem smok i...
- Pół miliona?!? - Krzyknął w myślach, wydając tylko zachrypły głos. Wciąż nie mógł mówić.
500 tysięcy Ryo. Wiecie ile to jest Ryo? To jest dużo. Bardzo dużo. Za 500 koła można kupić sobie cały zamek. Albo 5 ogromnych fabryk, w których Kaizen mógłby z pomocą maszynerii i taniej siły robotniczej produkować ogromne ilości uzbrojenia. W czasie wolnym własnymi rękami mógł wyprodukować dość uzbrojenia, by zarobić parę tysięcy. Uwzględniając znacznie zwiększony czas i ilość wytwarzanych produktów, mogliby nawet zarabiać kilkadziesiąt tysięcy Ryo tygodniowo. Co prawda, musieliby płacić za utrzymanie tego wszystkiego, ale technologia Kaizena była z wyższej półki. No i jakby uwzględnić fakt, że można ją dostosować to zwykłych cywili, mogliby stworzyć ogromne armie. Wyobrażacie sobie uzbroić po zęby takie jedno małe państewko? Wyobrażacie sobie kilka tysięcy zwykłych żołnierzy w pancerzach i zaawansowaną bronią? Pewnie daliby sobie radę bez jakiś głupich shinobi. A ILE BY KAIZEN NA TYM ZAROBIŁ!
Doktor szedł dalej. 40 tysięcy. 575 tysięcy Ryo. I na końcu Kaizen za...
5 tysięcy??? ALBO GRATIS?????
Wypraszam sobie, taki dobry producent broni i tylko tyle? Czy wy... Aaa, no tak. Oni nie wiedzą. Widocznie sława geniuszu Kaizena nie dotarła tak daleko, albo od czasów wojny sobie zapomnieli. Eh, no nic. Ale prawie 600k. To dopiero będzie biznesplan. Widocznie kobieta z wcześniej była zadowolona rozwojem spraw, bo tylko się uśmiechnęła i sobie poszła. Doktorek zaczął powoli leczyć pozostałe w klatkach osoby. Gdy jego głos się poprawił, odchrząknął.
- Tylko 5 tysięcy? Najgorszy dzień mojego życia. Zostałem wyceniony na marne 5 tysięcy ryo... - Pożalił się biedny stojącemu doktorkowi.
Jeśli ten nie ciągnął rozmowy, to była jeszcze reszta. Porozumiewał się jednak dość ściszonym głosem, by go tamten czytający książkę strażnik nie usłyszał.
- Po pierwsze. Daichi, jesteś wart pół miliona. To jest komplement. Po drugie, JA CI DAM MAŁO WARCI! Dobrze wiem, ile jestem warty. 5 tysięcy? Człowieku, ja tyle zarabiam w popołudnie jak się nudzę.
Na stwierdzenie Kazuki, spojrzał tylko krzywo.
- Za 5 tysięcy?!? Podziękuję. To jest śmieszna cena. Gdybym chciał, to bym mógł sam siebie kupić, a nie oddawać jakiemuś zboczeńcowi. Słyszeliście go? Oryginalnej urody??? Za to chcą 5 tysięcy?
Odczekał chwilę by ochłonąć. To była zniewaga. I to bardzo irytowało Kaizena.
- No dobra, spokojnie. Po kolei. Jak tam twoja rana na plecach. Potrzebuję to wiedzieć, bo przez przypadek stałaś się obiektem testowym mojej nowej broni.
Info
Chakra: 3500
► Pokaż Spoiler | Wykorzystywane Jutsu
► Pokaż Spoiler | Wykorzystywane Itemy
► Pokaż Spoiler | Wykorzystywane Style Walki
► Pokaż Spoiler | Wykorzystywane Wykorzystywane Atuty
Obrazek
Awatar użytkownika
Kakarotto
Posty: 1188
Rejestracja: 01 lip 2021, 23:58
Discord: Midoro#5831
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:
Osiągnięcia:

Re: Bezkresne lasy

Prolog: Hunter and PreyPrzygoda
NPCRita -|- Kowasu -|- Inochi -|- Doktor -|- Kyoufu -|- Shiro -|- Akadou
Posty16/...
Po trafieniu do klatek i pojawieniu się tajemniczej kobiety wraz z doktorem, zaczęła się wycena ludzkiego towaru. Mimo iż życie samo w sobie było bezcenne i każde z nich tak zapewne uważało, ci po drugiej stronie krat nie mieli problemu by oszacować ich wartość niczym artykuły w sklepie. Jedni z nich byli warci więcej a inni mniej. Dwójka z nich podobnież nie była warta nic i miała pójść na jakiś recykling. Cokolwiek to było, nie brzmiało dobrze. Sporym szokiem jednak okazał się Daichi i jego prawdziwa natura. O ile Kaizen był zwyczajnie zszokowany ile jego nowy kolega kosztuje, tak Kazuki była podekscytowana spotkaniem prawdziwego smoka. Nie takiego z opowieści lub z obrazów, lecz takiego jaki był tuż przed nią i mogła go chociażby dotknąć. Co zresztą później uczyniła. Obecnie jednak minęła chwila gdy zostali sami z strażnikami. Niestety ich stan nadal nie pozwalał im za dużo mówić, więc obyło się jedynie na kilku wypowiedzianych zdaniach.
Gdy wrócił Sensei, powiedział im co teraz ich czeka i zwyczajnie przeszedł do pierwszej z cel by zaleczyć rany tamtejszych jeńców. Jako iż nikt nie widział jasnej drogi ucieczki z tego miejsca ani zapewne nie chciał być dziurawiony z kuszy, obyło się bez oporu. Mężczyzna postawił na nogi dwójkę z drugiej celi po czym przeszedł do tej z Kazuki i Daichim. Wpierw zajął się oczywiście mężczyzną, co biorąc pod uwagę ile był wart było dość logiczne. Po tym jak ból ustąpił Kiyohime postanowił dać upust swoim myślą i wdać się z medykiem w rozmowę. Ten uniósł jedynie wzrok znak okularów i wysłuchał go spokojnie nie przerywając leczenia. Smok miał jednak cały czas wrażenie, jakby ten wwiercał mu się w jego jestestwo. Jakby chciał zajrzeć dalej niż powłoka oka czy skóry by dostać się do jego wnętrza.
- Wybitnie głupi pomysł. Odgryzienie sobie języka jest niesamowicie bolesne. Poza tym, wykrwawiał byś się ładnych parę godzin. Gdy zaczął byś się dławić krwią, naturalnym odruchem jest wyplucie cieczy oraz przyjęcie pozycji bezpiecznej ustalonej, a najczęściej ustawienie się twarzą w dół ziemi, by wszystko wypluć. Natury nie oszukasz panie Pół Miliona. - odparł spokojnie z lekkim uśmiechem na ustach.
- Całkiem zabawny jesteś. Najpierw grozisz utratą sporej ilości gotówki a potem stawiasz prośby i żądania. - zauważył dość trafnie wyciągając strzykawkę z kieszeni i pobierając smokowi koło 200 ml krwi.
- Zrobimy tak. Ty będziesz grzeczny jak baranek a nie smok. Żadne z was, wszystkich towarów, nie zrobi nic głupiego ani teraz, ani przy transakcji. Ja zagadam z szefową i przedstawię jej twoją prośbę. - czy to satysfakcjonowało Daihiego? Musiało. Niemniej jednak Doktor nie poświęcał mu już więcej uwagi. Ot wyciągnął strzykawkę, przyłożył dwa palce by uśmieszyć ból po ukłuciu oraz zatrzymać kropelkę krwi jaka się tworzyła, po czym posłał mu drobny uśmieszek.
Reszta pacjentów zachowywała się dość grzecznie. Zapewne radowało to Senseia, że nie ma dodatkowej roboty w postaci szarpaniny, lecz nie dał tego po sobie poznać. Kazuki zamarła gdy ten tylko do niej podszedł. Jej strach przed medykami sprawił, że była idealną pacjentką. Mężczyzna po wyciągnięciu kul z pleców dziewczyny jedynie podwinął jej rękaw na koniec przyglądając się jej ręce, po czym kiwnął głową sam do siebie i ruszył dalej. Po wyleczeniu Akadou przyszła kolej na Kaizena, który gdy tylko poczuł, że może mówić, zaczął zwyczajnie narzekać i się bulwersować. Mężczyzna spojrzał jedynie na niego z pełnym politowania spojrzeniem.
- Oczywiście, że cię wyceniłem na tak marną kwotę. W końcu jesteś tylko marnym człowiekiem. - powiedział z uśmiechem na ustach jakby chciał pocieszyć upośledzone dziecko.
Gdy wszystko ucichło, a oni byli już sami z strażnikiem, zaczęły się rozmowy. Każdy mówił trochę ciszej, lecz nie miało to żadnego znaczenia. Akustyka tego miejsca, oraz fakt, że było dość małe i otwarte sprawiało, że jeśli ich oprawcy chcieli, zapewne i tak by wszystko słyszeli. Kazuki spróbowała pocieszyć Daichiego tak samo jak Kaizen. Sposób w jaki to zrobili był jednak skrajnie różny. Poza tym, rzemieślnik z Hany jasno oznajmił wszystkim swoje niezadowolenie z swojej wyceny. Głos jednak zabrał Kurogane jaki oparł się wygodniej o ścianę.
- Myślę, że nie o to Daichiemu chodziło. Skoro jesteś jednak taki zdolny i więcej wart, może to powinieneś powiedzieć jutro. Nie wiem w sumie czy unoszenie się dumą i zwiększanie ich zarobków jest takim wspaniałym pomysłem. - powiedział zmarnowany. Spojrzał również na smoka nad czymś myśląc, lecz finalnie opuścił jedynie wzrok. Gdy jednak padło pytanie dziewczyny, podniósł wzrok z lekkim niedowierzaniem.
- Nie wiesz? Ludzie, którzy mają specyficzny gust seksualny. Na przykład małe, drobne dziewczynki jak ty. Lepiej byś do takich nie trafiła. - wytłumaczył koleżance z sąsiedniej celi, po czym ponownie zamilkł.
~~~~~
Noc minęła im niewygodnie. Spanie na twardej ziemi nie należało do najprzyjemniejszych. W dodatku w kajdanach oraz z metalową puszką na klatce. Kazuki mimo iż starała się nie spać całą noc, o ile można było oszacować czy jest noc czy nie, w końcu sen ją znużył i zasnęła nie wiadomo kiedy. Dotyczyło się to zresztą też reszty. Każde z nich przespało kilka godzin, lecz ile dokładnie nie byli w stanie oszacować. Mrok tego miejsca oświetlały jedynie marne lampy dając tu ponurą aurę. Do tego dochodził jeszcze ich niepewny los. Żadne z nich nie wiedziało ile czasu minęło. Byli jednak pewni, że żadne z nich się nie wyspało. Za mała ilość godzin oraz brutalne warunki zwyczajnie na to nie pozwalały. Obudziło ich jednak skrzypnięcie drzwi, oraz uderzenia czymś o kraty ich celi.
- Wstawać. - usłyszeli jedynie znajomy głos mężczyzny. Inochi stanął po drugiej stronie korytarza, a oni mieli może dwie minutki by się podnieść z ziemi i jakoś prezentować. Z drugiego pomieszczenia dochodziła do ich uszu radosna rozmowa i chichoty. Jeden z nich należał bez wątpienia do kobiety, przez którą się tu znaleźli. Drugi jednak był dziecięcy. Chłopca mającego naście lat może. Do pomieszczenia pierwszy wszedł jednak mężczyzna, jakiego do tej pory nie widzieli. Elegancko ubrany, emanujący aurą dostojności, bogactwa oraz niepokoju. Był śmiertelnie poważny a jego twarz nie zdradzała żadnych emocji. Stanął w wejściu i rozejrzał się po jeńcach nie mówiąc ani słowa.
- Tato przesuń się. Też chcę ich zobaczyć! - powiedział radosny głos chłopca. Mężczyzna jedynie obejrzał się lekko za siebie a na jego jego usta wykrzywiły się w promiennym uśmiechu. Zrobił krok w bok i założył ręce na piersi pozwalając swemu dziecku przejść. Do sali wkroczył białowłosy chłopak mający może 12 lub 14 lat na pierwszy rzut oka. Ubrany w biały elegancki mundurek ciągnął za sobą fioletowowłosą kobietę za rękę, jakiej z twarzy nie schodził jej niecny uśmiech.
- Sporo udało ci się ich złapać ciociu. Opowiedz coś o tych stworzeniach. - powiedział podekscytowany podchodząc do pierwszej z cel.
- Ależ oczywiście. Panie Kyoufu również zapraszam~. - powiedziała zadowolona stając przed klatką koło Kaizena i Akadou.
- Mamy tutaj ciekawy okaz z klanu Orochi. Wężowe geny są bardzo ładnie widoczne zarówno na twarzy, oczach, jak i reszcie ciała. Jako ciekawostkę powiem, że tak samo jak ich gadzia rodzina, podobno potrafią zrzucać skórę. Cena wywoławcza, 30 tysięcy~. - powiedziała zwracając się głównie do mężczyzny, lecz ciekawostkę skierowała bardziej do jego syna. Położyła mu też obie ręce na ramionach i zaprowadziła do następnej celi.
- Czerwony okaz pochodzi z klanu Kurogane. Są bardzo twardzi, niczym stal. Idealnie się nadadzą do cięższych prac fizycznych. Ten już ma ku temu predyspozycje. Stawiał spory opór, lecz nic z czym nasz Kowasu by sobie nie poradził. Cena wywoławcza, 50 tysięcy~. - zaprezentowała Akadou wskazując następnie ręką na jego kolegę z celi.
- Ten jegomość może nie posiada jakichś szczególnych genów i jest pospolitym okazem, lecz jego wygląd jest niecodzienny. Idealny okaz na błazna lub lokaja. Do zamówienia powyżej 250 tysięcy dorzucę panu go w gratisie~. - puściła oczko do poważnego rozmówcy nim przeszli dalej.
- Ta cela jest dość wyjątkowa i chyba oboje widzicie czemu. By jednak zbudować trochę napięcia, zaczniemy od dziewczynki~. - zamknęła oczy z szerszym uśmiechem na ustach który był niesamowicie uroczy. Zupełnie nie pasujący do jej charakteru. Chłopiec oburzył się jednak i podniósł głowę by na nią spojrzeć.
- To nie sprawiedliwe! Przecież to jest smok! Zacznij od niego ciociu! - zaczął się bulwersować, lecz kobieta jedynie delikatnie przytknęła palec do jego ust.
- Cierpliwości Shiro-kun. Cierpliwości~. - szepnęła mu do ucha a chłopiec momentalnie się opanował. Przez jego ciało nawet przeszedł lekki dreszcz.
- Dziewczyna jest Kakuzuryu. Ciekawy okaz istot stworzonych z czarnych nici. Mimo iż nie wygląda najpiękniej, jestem pewna, że idealnie się sprawdzi tam, gdzie nikt nie będzie musiał patrzeć na naszą małą brzydulkę. Może w kuchni albo jako sprzątaczka? Cena wywoławcza, 15 tysięcy~. - powiedziała spokojnie po czym przeniosła dłonie z barków Shiro na jego policzki i skierowała jego twarz prosto na Daichiego. Chłopak aż wwiercił w niego swój wzrok jakby był zabawką o jakiej chłopak marzył od zawsze.
- Smok jest prawdziwym rarytasem. Kiedyś słyszałam plotkę o takich jak on. Ludziach posiadających geny istot z mitów i legend. Aż do wczoraj w nią nie wierzyłam, lecz jednak takie stworzenia istnieją. Jest piękny i majestatyczny. Jedyny w swoim rodzaju. Zapewne zrozumiesz Kyoufu-san czemu kosztuje okrągły milion~. - posłała promienny uśmiech swojemu klientowi, którego poważna mina nie zeszła nawet na chwilę. Gdy mieli ruszyć dalej, Shiro chwilę jeszcze został by poprzyglądać się Kiyohime, lecz po chwili wrócił do kobiety.
- Ostatni z okazów jest Hoshigaki. Tak jak pierwszy obiekt jaki widzieliśmy, posiada widoczne geny zwierzęce. W tym przypadku, rekina. Umieją świetnie pływać i umieją oddychać pod wodą, więc idealnie nada się do czyszczenia pańskiego basenu oraz sadzawek. Cena wywoławcza, 20 tysięcy~. - zakończyła prezentację czochrając włosy synka po czym robiąc krok w tył, dając rodzinie się zastanowić. Chłopiec nie potrzebował wiele namysłu. Spojrzał na ojca maślanym wzrokiem i wskazał na Daichiego.
- Tato, weźmy smoka! Dla siostrzyczki! - oznajmił wszem i wobec. Zupełnie jakby mężczyzna nie był rozumną istotą, lecz pupilkiem lub innym zwierzęciem domowym, albo w najgorszym wypadku zabawką. Kyoufu rozejrzał się tylko po wszystkich tu zebranych mierząc każdego wzrokiem. Jego oczy zwyczajnie kalkulowały każde za i przeciw.
- Biorę wszystkich. Nie zapłacę jednak więcej niż milion. - powiedział zdawkowo na co kobieta lekko się naburmuszyła.
- Kyoufu-san. Matematyka mi się tu nie dodaje. Milion sto tysięcy to najmniej za ile mogę ich puścić~. - zaproponowała swoją cenę na którą mężczyzna jedynie obrócił się spokojnie w jej stronę.
- Nie przesadzaj Rita. 100 tysięcy przy milionie jest niemal niczym.
- No właśnie Kyoufu-san. Czym dla pana jest skromne 100 tysięcy. Raptem 10% więcej. Dla pana to grosze, a utrzymanie moich pracowników nie jest takie tanie jak pańskich okazów~.
- Tsk. Nie ci będzie. Do wieczora mają być w posiadłości. Sebas wypłaci ci gotówkę. - odparł nieco pokonany tym targowaniem, lecz koniec końców widząc radość jego syna uśmiechnął się lekko i kładąc mu rękę na ramieniu i udając się do wyjścia. O ile nikt nie planował niczego nierozsądnego, tak też by się stało. Kobieta jakiej imię w końcu poznali odwróciła się do kusznika.
- Powiedz Doktorowi by przygotował ich do transportu~. - wydała rozkaz po którym Inochi wyszedł z pomieszczenia, a ona ruszyła za nim. Zatrzymała się jednak przy celi Kazuki i Daichiego, po czym otworzyła ja sobie i weszła do środka podchodząc do smoka. Położyła mu rękę na policzku przysuwając się tak blisko, że ich ciała złączyły się. Mężczyzna mógł poczuć jak delikatną kreaturą była. Rita stanęła na palcach by zbliżyć usta zaledwie centymetr lub dwa od ucha Kiyohime.
- Dziękuję panie Smoku~. - szepnęła ponętnie, po czym obróciła się na pięcie i ruszyła do drzwi.
- Do zobaczenia na kolacji~. - powiedziała na odchodne machając im ręką na pożegnanie zamykając za sobą drzwi. A oni wszyscy, znów zostali sami z jednym strażnikiem.
► Pokaż Spoiler | Kyoufu
Obrazek
► Pokaż Spoiler | Shiro
Obrazek
Statusy:
  • Daichi - wyleczoned.
  • Kazuki - wyleczoned.
  • Kaizen - wyleczoned.
  • Chłopak - wyleczoned.
Info:
Możecie na początku posta jeszcze dokończyć ewentualne pogadanki z nocy.
Ostatnio zmieniony 03 sie 2023, 22:47 przez Kakarotto, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Kiyohime Daichi
Posty: 31
Rejestracja: 20 cze 2023, 14:30
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Bezkresne lasy

Czy było z nim aż tak źle, że potrzebował mentalnego wsparcia? Nie wiedział, bo w sumie nie często miewał momenty słabości, a kiedy je miewał były... inne. Nic co w życiu przeszedł, nawet z całą tą obawą że kiedyś na niego zapolują, nie przygotowało go na to, co ich teraz spotykało. Co jasno pokazywało że był mniej gotów do tego całego łapania bandytów niż przypuszczał. Kiedy Kazuki wyszeptała "Smok" domyślał się że to w jego stronę i... był nieco zaskoczony jej zaskoczeniem. W sensie, jasne można go było wziąć też po prostu za clowna, ale raczej przypuszczał że dla większości wyglądał właśnie jak smok? Było to jednak na swój sposób urocze. Uśmiechnął się delikatnie do Kazuki.-Gekon, co najwyżej-Taki żarcik kosmonaucik, nie żeby teraz miał siłę i nastrój na więcej. Ale może chociaż trochę polepszy to atmosferę.

Lekarz skomentował jego plan dokładnie tak jak obawiał się Daichi. Skrzywił się też słysząc opis tego, co by go czekało. Czy miał w sobie tyle samozaparcia by to zrobić? Prawdopodobnie nie. Czcze pogróżki i lekarz nawet jak go nie przejrzał - a zapewne tak - to i tak nie zrobiło to na nim wrażenia. Ilu widział już takich jak on. Na szczęście wyszedł z własną, nieco drażniącą propozycją. I chociaż z jednej strony miał ochotę przypieprzyć mu z główki to no, Daichi rzadko ulegał tego typu impulsom.-Dziękuję.-Powiedział więc jedynie zwieszając głową. Użalanie się nad sobą było czymś, co spotykało każdego. I członek klanu Kiyohime nie był wyjątkiem, niszczony przez własne demony. Przeżywał pewne rzeczy ciszej i spokojniej niż inni, ale i jego zjadały rzeczy. Niemoc, strach, złość. Najbardziej to pierwsze. Nigdy nie czuł się tak bezsilny jak teraz. Jak gówno miotane po oceanie życia.

Prychnął słysząc komentarz Kaizena, dotyczący jego ceny. Komplement co? TO był komplement? To było nic więcej jak rasizm. Gdyby sam miał poprzylepiać łatki ludziom w tym miejscu, najwięcej warta byłaby Kazuki. Nie tylko dlatego że była dobrą osobą - o tym sprzedawcy mogli nie wiedzieć. Ale dlatego że była najmłodsza. Przed nią stał nielimitowany potencjał i niezliczone możliwości rozwoju. Przyszłość, która stała przed nią otworem. Oni zaś? Stare dziady, bliżej grobu niż kołyski. Po cholere to komu? Do pracy fizycznej na kilka lat. Lub dla rzadkiej krwi, jak widocznie sam był im potrzebny. Podrapał się po głowie, nie odpowiadając jednak Kaizenowi. Nie widział w tym sensu, chociaż czuł że to nieuprzejme. Jak będzie miał okazję, to może go kiedyś za to przeprosi... tylko czy było to na tyle istotne?

Nawet w tych warunkach Kazuki ich pocieszała. To było... miłe. I trochę niepokojące. Najbardziej trzeźwiące doświadczenie tego... wieczoru? Spojrzał na Kazuki z nieco większą dozą życia w oczach i zastanawiał się co ma jej powiedzieć, nie mógł jednak znaleźć odpowiednich słów. Zaśmiał się lekko w duchu. Polubił tą dziewczynkę. Zdecydowanie była warta tego, by się stąd wyrwać.-No i klops. Jak po czymś takim mógłbym wziąć i umrzeć? Co nie Kaizen?-Spotykał kolegę z celi obok, ale słowa oczywiście kierował też do czerwonego.-I Hej, Kazuki. VIce versa-Żeby przypadkiem sama nie planowała się tu z życia wykopytkować. Kiedy Kazuki zadała swoje ostatnie pytanie, zapowietrzył się, dopiero teraz zdając sobie sprawę, że dziewczyna nie załapała niczego, z tego co powiedzieli... aż go zemdliło. I zastanawiając się co jej powiedzieć, został wyprzedzony przez Akadou, co wywołało nagły przypływ gniewu w Daichim. Zapewne spotęgowany tym w jakiej byli sytuacji, ale był pewien że gdyby nie kraty między nimi, Akadou chodziłby teraz z nowymi ranami.-Bacz na swoje słowa-Wysyczał więc jedynie w kierunku chłopaka ostrzegawczo. Po czym spojrzał na Kazuki, obserwując jak... zareagowałaby na te słowa.-Na świecie jest wiele rodzajów zła Kazuki...-Zacząłby delikatnie.-Co zapewne wiesz...-Dodał, bo wszystko wskazywało na to że mimo wszystko to właśnie ona zapewne przeszła w życiu najwięcej z nich.-Nie ma się co martwić na zapas. Coś wymyślimy. Musimy.-Powiedział cicho. I nawet nie zauważył, kiedy zasnął...

Nadszedł dzień zero. Dzień w którym mieli zostać sprzedani w niewolę. Tak właśnie należało to nazwać - mieli zostać niewolnikami. Znaleźć się w menażerii dziwolągów jakiegoś bogatego kolekcjonera. Czy będzie wtedy więcej szans na ucieczkę? Nie wiedział. Ale był gotów na wszystko, co rzuci w niego przeznaczenie. Musiał. Chociaż jeśli rozdzielili by go z tymi "Przyjaciółmi" o ile można tak było nazwać te krótkie znajomości które zawarł, to nie był pewien czy by z tym sobie dobrze poradził. Człowiek w ciężkich chwilach łapie się najdrobniejszych elementów normalności. Tą normalnością była dla Daichiego obecność Kazuki, Kaizena i Akadou. Nawet jeśli na tego ostatniego wciąż był zły po jego słowach z wieczora. W każdym razie do pomieszczenia wszedł mężczyzna, ich sprzedawczyni oraz mały chłopak. Ojciec z synem, jak mniemał Daichi. Zaczęło się "Przedstawienie". W jego trakcie nie raz skręcało Daichiego w środku. Nie raz chciał odpyskować kobiecie. Nie raz wtrącić swoje trzy grosze. Za każdym razem się powstrzymywał. I męczyło go to jak jasna cholera. Jeszcze chyba nigdy nie musiał trzymać swoich nerwów na wodzy jak tego dnia. Zabawne jak wiele "Pierwszym razów" miał z tymi obłąkańcami. Nie odezwał się ani słowem. Nie zrobił nic głupiego. Był idealnym okazem smoka. Przez całe to chore przedstawienie. Wszystko, byle sprzedano ich razem. Kiedy kobieta, weszła do środka, nie planował jej atakować. Wiedział że na jego poziomie to było bez sensu. Kiedy jednak szepnęła mu do ucha, odsunął się i odkaszlnął.-Pani wybaczy. Nie przepadam za zgnilizną-Ukłonił się teatralnie kobiecie. I to powiedziawszy stanął obok Kazuki, tak blisko jak tylko mógł bez naruszania jej przestrzeni osobistej. Kiedy się żegnała, uśmiechnął się jeszcze ciepło do Rity i poruszył ustami próbując jej bez słów przekazać jedno słowo "Brzydula".
ODPOWIEDZ

Wróć do „Taki no Kuni - Kraj Wodospadu”