Powoli rozmowa z Tokage przypominała jedne z tych, gdzie ktoś pyta, dlaczego niebo jest niebieskie, skoro truskawki są słodkie. I chociaż liczyła się jakoś z tym, że ten może mieć dalej pytania, miała wrażenie, że gdzieś po drodze umarła jej właśnie jedna czy dwie szare komórki. No bo... ej, Jōtei, dlaczego? Wzięła głębszy wdech, po czym przetarła zmęczona twarz dłonią.
-
Przede wszystkim klimat, a charakter wioski... no, one nie są ze sobą związane, Jōtei. Czy wioska jest rodzinna czy nie, nie wpływa to magicznie na prądy powietrza, pogodę i inne rzeczy. Więc pada, bo pada. Takie miejsce. Można się zastanawiać, czemu zostało ono wybrane na "rodzinną" wioskę. Może dlatego, że to dalej Stary Kontynent. Może przez to, że okazało się to relatywnie bliskie miejsce od wszystkich byłych wiosek. Może najłatwiej było się tu zebrać. A może zwyczajnie Amekage miał tutaj najlepsze kontakty, by coś takiego uciągnąć. Nie wiem. - dlaczego on to łączył? Nie miała pojęcia. Ale samo w sobie było to na tyle irytujące, że aż rzuciła trochę więcej niż dwa zdania. -
A wioska... Tak, ludzie mogą przybyć do wioski chcąc rodzinności. Ale to nie jest coś, co można chcieć i zwyczajnie dostać, nie dając nic w zamian. Wyobraź sobie, że wszyscy chcą rodzinności, ale nie potrafią sami być rodzinni. Co wtedy? Chodzi o to, że wioska może i mieć reputację "rodzinnej", bo technicznie na to stawia. Ale może się okazać, że nie jest dużo bardziej rodzinna niż nie wiem... Sakura.
Myślała, że to jasne. Ale nie było, co jednocześnie stanowiło zaskoczenie, ale też dokładało dziewczynie pracy. No bo jak ona mu tego nie wyjaśni, to kto? Zwłaszcza, ze z jakiegoś powodu ktoś ich oboje wkopał w jakieś... no, bagno. Dosłownie i w przenośni, żeby było śmieszniej. No tak, Homura to zawsze uważała, że jej życie to szczyt komedii. Dla postronnych, nie dla niej. Dla niej to było ono zwyczajnie upierdliwe.
A skoro już o upierdliwościach mowa, to była sowa. I smok, który okazał się póki co takim nielotem jak pingwin. Fenomenalnie. Nie no, na co ona liczyła? Tak poważnie, na co? Wzięła głębszy wdech na jego niezbyt, zaś skoro stwierdził, że sową się zajmie... nie jej problem? Tak jakby? Nie no, nawet nie tak jakby. Nie zamierzała się do niej dotykać. Miała i tak już Ptysia. I... miała Ptysia. I musiała chyba i tak przypilnować, by nie przerobił ptaka Tokage na podwieczorek. Bo, jak wiadomo, ma za mało do roboty w życiu. Pozostawiając jednak ten temat, pozostawała kwestia ich zadania. Okolica jak okolica. Mogła być lepsza, milsza, bardziej przystosowana do takiej Homury i w ogóle. Dali nawet całkiem szybko i sprawnie dostać się do drzewa. Wręcz... szło im za dobrze! Właśnie tak. Coś się zaraz schrzani i znając życie to będzie coś po stronie Hōseki.
-
Najpewniej zacznie, gdy zacznę pobierać żywicę. Ale tak, jest za cicho... A to oznacza, że coś najpewniej ma tutaj swoje legowisko. Coś niezbyt bezpiecznego. - albo nie, ale w to najbardziej strzelała. Oraz w to, że cokolwiek miało tutaj swój habitat, może przyjść, jak tylko zacznie pobierać żywicę. -
Osłaniaj mnie.
Rzuciła "na zaś" jednak chciała zaufać, że ten wie, że to jego zadanie. Pilnować, by dziewczynie nic się nie stało jako, że to nie ona tutaj była od bicia się. Poszukałaby w torebce jakiejś chusty, jaką przewiązałaby wokół nosa, a następnie rozejrzałaby się jeszcze pod drzewem, czy nie ma tam żadnych węży czy innych niebezpiecznych zwierząt. Po tym chwyciłaby za siekierkę. Ostrożnie zdjęłaby nią, wedle instrukcji, korę u dołu drzewa. Tą odłożywszy, wyciągnęłaby probówki oraz nożyk, jakim postarałaby się o niewielkie nacięcie. Podłożyłaby fiolkę, poczekałaby. I tak to się żyje na tym bagnie, zbierając żywicę do probówek.
A jakby był jakiś wąż czy inne co pod drzewem? Może się spłoszy, jak zobaczą Homure. Na to trochę liczyła. Ewentualnie spróbowałaby jakoś obejść drzewo tak, by zasłaniało ją od potencjalnego niebezpieczeństwa, jakie przecież może nie być nią zainteresowane. A jak będzie, to jak wiadomo: bezpieczeństwo najważniejsze. To też złożyłaby pieczęcie do
Shōton: Suishōrō no Jutsu i zamknęła w krysztale cokolwiek, co będzie się na nią czaiło. W najgorszym wypadku była gotowa do jakiegoś uniku, bo jej zamienianie rzeczy w kryształ nie było najszybsze, i spróbowałaby jeszcze raz. Tym razem jednak z
Shōton: Kesshō Hari, chcąc przygwoździć niebezpieczeństwo lub je chociaż unieruchomić.
► Pokaż Spoiler
KlasyfikacjaShōton, Transformacja natury
PieczęciePtak → Szczur → Pies → Wąż → Baran
KosztStandardowy
Zasięg5m
Wymagania---
W odległości 5m od użytkownika pojawia się świetlisty okrąg na ziemi o średnicy 2m. Po tym, z okręgu wyrasta kryształ, zamykając w nim każdą istotę żywą lub twór, jednocześnie krystalizując go. W przypadku rozbicia kryształu, skrystalizowany byt dostaje mocne obrażenia, może nawet skończyć się rozbiciem celu na kawałki.
Szybkość krystalizacji oraz jej siła jest zależna od rangi Shōtonu.
Ranga Shōton | Szybkość Krystalizacji | Wytrzymałość celu, przy której rozbija się on całkowicie |
C | bardzo wolno | 2 |
B | wolno | 3 |
A | szybko | 4 |
S | bardzo szybko | 6 |
W przypadku przerwanej krystalizacji, cel zostaje częściowo skrystalizowany. Oznacza to, że jeśli ucieknie on w trakcie procesu zostaje mu zadana adekwatna część przewidzianych obrażeń (pozostawione do oceny przez MG prowadzącego wątek).
KlasyfikacjaShōton, Transformacja natury
PieczęcieWąż → Małpa → Wąż → Ptak → Wół
KosztStandardowy
Zasięg10m
Wymagania---
Nad wybranym punktem pojawiają się kryształowe igły różnej grubości, spadające na przeciwnika z dużą prędkością. Mogą go zranić lub unieruchomić. Szybsi ninja są w stanie uniknąć techniki, zaś silniejsi uwolnić się z pułapki. Igły uderzają w punkt o średnicy 1m.
Ilość spadających igieł jest zależna od rangi dziedziny Shōtonu:
- Shōton rangi C - 5 igieł;
- Shōton rangi B - 7 igieł;
- Shōton rangi A - 10 igieł;
- Shōton rangi S - 15 igieł;
Przy randze S Shōtonu ilość pieczęci w technice zostaje zredukowana do 3.