• Ogłoszenia
  •  
    Aktualności fabularne
    Obecna pora roku: Wiosna 164r.

    Poniżej znajdują się ostatnie wydarzenia oraz ważniejsze ogłoszenia. Są one często opatrzone datą dodania, przy czym najświeższe informacje umieszczone są na samym początku listy.

    24.04.2024 - podsumowanie wydarzenia wioskowego w Sakuragakure. Więcej informacji w najnowszych aktualnościach fabularnych.
    Kącik Nowego GraczaSamouczek Wzór Karty Postaci AtrybutyRozwój postaci i koszty chakry Atuty Klany i organizacje Informacje o świecie Handbook
    Powyższe tematy powinny zawierać wystarczająco informacji, by móc bez przeszkód napisać Kartę Postaci i rozpocząć grę. W przypadku dalszych niejasności, zapraszamy do kontaktu zarówno na chatboxie, przez wiadomości prywatne oraz przez nasz serwer Discord.
    Administracja
    Pingwinek Chaosu
    Główny Administrator
    Norka
    Główna Mistrzyni Fabularna
    Hefajstos
    Główny Moderator Kuźni
    Tora
    Główny Moderator Technik

    W przypadku jakichkolwiek pytań bądź uwag, powyższe osoby zajmują się wyszczególnionymi w ich tytułach zagadnieniami. Pomocą służy również cała kadra forum, wraz z moderatorami. Zapraszamy również do dołączenia do forumowego Discorda.
    Kadra Sakura no HanaDiscord Sakura no Hana
     

Miasto portowe Aki

Kompletnie pokryte śniegiem państwo będące domem dla legendarnych samurajów, wojowników dzierżących katany lepiej niż ktokolwiek na świecie. Dawniej położone było na szczycie ogromnych trzech gór zwanych Sanrō (Trzy Wilki) jednak w wyniku batalii kilkaset lat temu góry te zostały zniszczone. Tereny na jakie one upadły tworzą dzisiejsze Tetsu no Kuni, co tylko świadczy o tym jak ogromne były one, że ich zniszczenie stworzyło całe państwo. Od wschodu graniczą jedynie z Haru no Kuni, natomiast pozostałe granicy dzieli z oceanem i Morzem Chūshin. Kraj znany jest również ze swojej marynarki wojennej, będącej przez niektórych uważaną za jedną z trzech najsilniejszych na całym świecie. Sama polityka kraju jest bardzo prosta choć jest ona bardzo wymieszana z wręcz religijną wiarą samurajów i cywili niższego stopnia w Daimyō. Ziemia Tetsu no Kuni należy do jednej z bardziej surowych. Mroźna, chłodna, nieprzyjazna dla roślin. Nawet o jakieś krzewy ciężko i jedyne co można zielonego znaleźć w Kraju Żelaza, to bardzo odporne na zimno drzewa. Nie są one rozsiane po całym państwie, a jedynie można znaleźć ich większe skupiska w paru rejonach Tetsu no Kuni, najczęściej centralnych. Gdzieniegdzie trafimy na strzępki trawy, jednak nic mają one długiego żywota.
Awatar użytkownika
Kamaboko Gonpachiro
Posty: 197
Rejestracja: 18 maja 2021, 13:59
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Miasto portowe Aki

Bramy co... Brama brzmiała równie źle jak cokolwiek innego co w tej chwili mogła powiedzieć Akane. Najchętniej to by to od razu eksmitował, ale z jego drużyną życie nie było zbyt proste.-Nie wygląda to groźnie? Shuten, jak to może nie wyglądać groźnie?-Nie wierzył w to co słyszał od tej dwójki. "No cześć, mam w sobie demona", "A nie, to spoko". Wiedział że nie ma normalnej drużyny. Naprawdę. Wiedział. Ale czasami kiedy patrzył na tą bandę nieogarniętych życiowo istot to mu ręce opadały. Na co wpadną jutro? Że palenie żywcem wioski niewinnych ludzi to "Nic złego"? Nawet JEMU wydawało się to złe, chociaż zapewne nie miałby większych oporów by to zrobić! No dobra... teraz by miał, ale przed Aki, pewnie nie. Eh.-Jak zobaczę że to za dużo byś nad tym zapanowała, to będziemy się tego pozbywali.-I tyle. Bez dyskusji. Czy argumentacji na zasadzie "Potrenuje i będzie lepiej". Nie, nie. Pierwsza oznaka braku panowania nad tym czymś i leci eksmisja. Chociażby mieli związać Shuten i ją zmusić do tego siłą... zmuszanie Shuten do czegokolwiek siłą mogło nie być jednak dobrym pomysłem. Na szczęście istniały substancje odurzające, usypiające i zwiotczające mięśnie. Najwyżej użyje się dawki dla konia.

-Przeciwstawne kciuki?-Powtórzył za dziewczyną i spojrzał na jej przeciwstawny kciuk, a potem w niebo. Czy gdyby poprosił Boga o siłę, to po prostu rozwaliłby im głowy? Nie żeby wierzył w Boga. Żadnego nie widział tam gdzie był. I nie wyglądało na to by ktoś tym kurwidołkiem na dole zarządzał. A tym do góry? Zdecydowanie nikt. A na pewno, nikt kompetentny. Gdyby to od Kamaboko zależało to jeśli Bóg istniał - to powinien dostać wypowiedzenie. W ogóle powinni go do pręgierza przypiąć i powiedzieć ludziom "To jest ten clown, który was stworzył, który stworzył ten świat takim jaki jest i który postanowił zrobić z nim tyle ile robi - sami widzicie. Możecie rzucać kamieniami." Biorąc pod uwagę jego "Owieczki" to Kamaboko zakładał że ów Bóg nie przeżył by 10 minut. Nawet jeśli nie rzucaliby na niego wkurwieni ludzie, to znaleźliby się tacy co rzucali by sobie tak o, by sobie porzucać. A... Akane. Zapomniał o niej. Spojrzał znów na nią.-Da się zrobić.-No i poczekał czy chce coś jeszcze, gotów no... pójść sobie. A kończyny dla niej... no zrobi. Jakieś? Pewnie nawet pomysł mu już kiełkował. Byle pamiętać - przeciwstawne kciuki.

Oczywistym jest, że u Seinaru też wszystko musiało iść nie do końca tak, jak powinno. Zapewne gdyby usłyszał jej słowa w normalnej sytuacji, w reakcji na normalne słowa, to zapewne nie omieszkałby nawet tej miłej osobie - rzucić jakimś mało uprzejmym komentarzem. Ale Seinaru była... względnie usprawiedliwiona. Tak. Oczywiście, Kamaboko sobie nie poszedł. I o dziwo! Nawet przez moment go nie kusiło. To było by w złym smaku, zdecydowanie zbyt złym nawet jak na niego. Może gdyby Seinaru była obcą osobą... ale nie była. I przez to że nie była, nie zasługiwała na takie traktowanie. Dlatego został. Poczekał. Licząc trochę na to że go przegoni. Zdecydowanie bardziej odnajdywał się w nienawiści. Była też nieco logiczniejsza niż inne uczucia z jakimi musiałby się mierzyć w przeciwnym razie. No ale, życie to nie bajka. Czasem nie dostawało się upragnionej nienawiści. Jej kolejne słowa... eh. Chciał jej przez moment odpowiedzieć. Być może nawet słowami, które dałyby jej spokój ducha. Ale ostatecznie tego nie zrobił. Nie był... w 100% pewien dlaczego zrezygnował. Być może bał się tego, że zamiast pomóc, mogły zaszkodzić. Zamiast tego, milczał. Aż nadeszło kolejne pytanie, na które ciężko westchnął. Jednocześnie wskazał Seinaru drogę, gotów zaprowadzić ją do niego. I podtrzymać, jeśli potrzebowała pomocy.-Nie mogę ci powiedzieć zbyt wiele...-Odparł, nie patrząc na Seinaru.-Jednakże z całą pewnością mogę ci powiedzieć że byłabyś z niego dumna. Zabiła go bariera. To była cena za jej ominięcie. Wiedział co robi.-Mruknął, nie bardzo wiedząc co jeszcze może jej powiedzieć.-Jestem też pewien, że mu przebaczyli...-Dodał ciszej i Seinaru mogła to interpretować jak chciała. Chociaż sam nie miał w sercu na tyle siły by kiedykolwiek wybaczyć Ishiemu, czego by nie zrobił, tak był pewien że jego żona i syn, tak.
Awatar użytkownika
Mirai Akane
Posty: 151
Rejestracja: 31 maja 2021, 23:26
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Miasto portowe Aki

Westchnęła ciężko. Sytuacje z demonami nigdy nie były łatwe. Jej zakres wiedzy też zbyt obszerny nie był, a ich obecna sytuacja wymagałaby chociaż jakiejś interwencji w tym kierunku. Demony nie były dobrym zwiastunem, a przyjmowanie jakiegoś i uznanie go za dobre narzędzie? Uh. Co najmniej niebezpieczne.
- Nie wygląda groźnie... miałam na myśli, że w obecnym momencie nie stanowi dla Twojego zdrowia jakiegoś szczególnego zagrożenia. Nie mówiłam ogólnie o samym demonie. Nie wiem co może tam siedzieć, a jakakolwiek pomoc.. może być znacznie gorsza niż niebezpieczeństwo z jakim przyjdzie ci się mierzyć. Pamiętaj o tym. - Dopowiedziała, chociaż osobiście ciężko jej było dalej o tym dyskutować, bez jakiegoś dzikiego poczucia winy? Czy też może świadomości, że każde kolejne słowo byłoby przejawem czystej hipokryzji.

Przeciwstawne kciuki. Były na pewno czymś co przydawało się w życiu. Rzuciła to żartem, ważniejszą sprawą w tym wszystkim była kwestia, żeby ten twór nie pozbawił jej głowy czy oczu w nocy. Nie żeby coś... ale czasami warto było rzucić takie drobiazgi na głos. No bo naprawdę nie wiedziała czego mogła oczekiwać po tworach Kamaboko. W sensie... jego marionetki to jedno.. ale protezy? Jak dużo można tam było wsadzić, zanim przekroczy to po prostu ludzkie możliwości ruchu? Nie wiedziała.
Wyglądało natomiast, że Kamaboko na chwilę się zawiesił... czy to była część procesu twórczego, w którym właśnie w tym momencie w głowie Lalkarza tworzył się jakiś plan? Schemat? Nie wiedziała, ale bała się chyba spytać, dlatego też odczekała aż Kamaboko przypomni sobie o jej istnieniu i wrócą do rozmowy. Przynajmniej kwestię przeciwstawnych kciuków mieli wyjaśnioną... czy powinna się obawiać, że ta druga prośba została najwidoczniej zignorowana? Czy też przemilczana przez niego? Cóż... mogła mieć tylko nadzieje, że nie.
- Ah właśnie... poza marionetkami jesteś w stanie przygotować mi kilka rzeczy? Ułatwiłoby mi to trochę życie, gdybym nie musiała tego wszystkiego tutaj szukać. A wiem, że nie będę musiała się martwić o jakość tego wszystkiego. - Posłała mu lekki uśmiech. Nawet jeśli nie potrafiła zrozumieć czy też przebić się czasami przez żelazną logikę Kamaboko, tak ufała jego kreacji. Tak jakoś. Gdyby się zgodził, podałaby mu swoją listę zakupów, a zaraz po tym wyciągnęła do niego sakiewkę.
- Mam nadzieje, że pokryje koszty. No i reszta pewno przyda ci się bardziej niż mnie. - W woreczku było jakieś 23.000 w złocie jaki otrzymała po przebudzeniu. W rękach lalkarza pewno znajdą lepsze zastosowanie niż u niej. Bo zapewne po prostu by to zachomikowała.
Nie chcąc dalej wstrzymywać Kamaboko po prostu udałaby się do swojego kąciku na statku. Chyba, że nie udałoby się oddelegować zakupów. Wtedy to już szukałaby dalej rzeczy z listy.
AtutyOburęczność, Jednoręczne składanie pieczęci.
Bank- 23.000 u Akane || +23.000 dla Kamaboko!
Awatar użytkownika
Jelonek
Posty: 1153
Rejestracja: 26 kwie 2021, 21:38
Ranga dodatkowa: Daimyo
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:

Re: Miasto portowe Aki

Za tym co odległe - Epilog­
WydarzenieWielka Przygoda
Tura5/? (98/?)
Shuten Part
Pojawienie się na Raijinie definitywnie było na swój sposób przyjemne, biorąc pod uwagę jak niemiły był stan jej ciała i jak futerko było no dość kojące. A także fakt, że w końcu był to jakiś niedźwiadek jakiego to mimo wszystko znała. Nie można było tego powiedzieć o... no tej większości jaką to teraz widziała. Pochód był bardzo stresujące. Ile z nich chciało zakończyć z nią kontrakt jaki to mieli? Było to bardzo dobre pytanie na jakie to niestety nie miała odpowiedzi. Mogła tylko zakładać najgorsze i tym samym, napędzać swój stres jeszcze bardziej. Nie mniej jednak znalazła się w końcu przed tą Misią Radą jaka to zadała jej pytanie. Niestety, słowa od jakich zaczęła definitywnie nie przedstawiały jej w pozytywnym świetle. Definitywnie niedźwiadek po lewej przybrał bardziej stalowy wyraz twarzy i chyba nawet lekko kiwnął głową, jak to wspomniała o niekompetencji. Reszta jednak była mniej ekspresyjna w tej kwestii, chociaż ten po prawo uśmiechnął się smutno kiedy wspomniała o tym, że wstanie było dalekie od jej możliwości. Po jej słowach, pierwszym jaki się odezwał był ten po lewo.
- Gadasz, jakbyś nie znała Ibarakiego. Przywołując go z pewnością byłaś świadoma, że ten da z siebie wszystko aby ci pomóc. Jest to jeden z najmilszych członków naszej społeczności, i twoje złe decyzje prawie doprowadziły do jego śmierci. Grom wie, czy zaraz ponownie takich nie podejmiesz! - stwierdził dość agresywnie, a część miśków w tłumie kiwała głową w zgodzie. Nie była to jednak nawet połowa, większość definitywnie była zmieszana całą sytuacją niż tak typowo jej przeciwna. A może po prostu miała taką nadzieję?
- Nie przesadzajmy. Widzisz w jakim stanie jest dziewczyna Bobo-dono. Ibaraki też swoje lata ma, nie możemy tak po prostu jej obwiniać o jego akcje. Nie mniej... tak desperackie porawanie się zadaniu, na jakie widocznie nie byliście gotowi... - skomentował ten po prawo, z początku jej niejako pomogając mimo wszystko, nim pod koniec skrzywił lekko pyszczek. No, definitywnie rzucenie się na shoguna nie było najmądrzejszym co to zrobili. Nie takie jednak były plany... a przynajmniej nie w pełni.
- Nieodpowiedzialne zachowanie, ze strony twej i Ibarakiego. Tak to brzmi, choć mym zamiarem nie jest Ciebie urazić. Zwyczajnie stwierdzenie, Sabataya-dono. Możliwości spotkania Ci nie odbierzemy, jednak w kwestii przyzywania nas... - tutaj już odezwał się ponownie środkowy misiek, kiwając na boki główką jakby słowa dziewczyny wcale nie pomagały jej przypadkowi. Nic dziwnego zresztą. Sama dobrze wiedziała że nie wyglądało to najlepiej. Nim jednak kontynuował swoje słowa - a zamierzał - po sali rozbiegł się inny głos.
- Hola, hola, Misia Rado. Nie bądźmy tacy pochopni. - usłyszała gdzieś z tyłu, nim obok niej na Raijinie wylądowała znajoma jej twarzyczka. Słomiany kapelusik i czarka sake w dłoniach, z jakiej to został upity łyk. Uśmiechnął się w jej stronę, a ta definitywnie mogła sobie przypomnieć pogawędki z nim w domu Gonpachiro. Już dawno go nie widziała.
- Kawaii-sama... - odezwał się jeden z misiej rady, a Bobo definitywnie był zadziwiony jego pojawieniem się. Lekko zirytowany może nawet?
- Misia Rado, obawiam się że jeżeli chcielibyście winić dziewczynę, oraz Ibarakiego, to i mnie byście musieli. Nas wszystkich. Pamiętam was jak jeszcze byliście małymi brzdącami za mną podąrzającymi. O czym była większość mych nauk, Susu? - zapytał Kawaii jaki to siedział sobie obok niej wygodnie, dość komfortowy mimo bardzo mało komfortowej sytuacji. Większość jednak na sali patrzyła na niego z lekkim szokiem i... trochę jak na bohatera?
- O miłości, Kawaii-sama. - skomentował ten po prawej z uśmiechem, na co Kawaii kiwnął głową zadowolony.
- No właśnie. Od młodego jej pragniemy, misiaki. Do niej dążymy. Szanujemy ją. Jak najbardziej są zasady jakie należy przestrzegać. Jak najbardziej, nieodpowiedzialne zagrania powinny mieć swoje konsekwencje. Nie rozpędzajmy jednak zbytnio łapek, co? To ja sam lata temu jej powiedziałem, aby za swym lubym ruszyła. I dopiero teraz udało się go odnaleźć, aby dowiedzieć się że jest w sidłach złych ludzi? Bogowie... cóż to za podróż musiała być. - skomentował Kawaii kładąc jej łapkę na ramieniu jako swoiste wsparcie. A że ona sobie siedziała, a on stał, to no byli podobnej wielkości. Po chwili jednak wrócił łebkiem do Misiej Rady. - To nie jest byle bardzo ważna osoba, drogie misie. To jest wybranek jej serca. Co wy byście zrobili, kiedy to wasza ukochana panda z jaką chcecie spędzić resztę życia była w złych łapkach? Staralibyście się ją uratować! Za wszelką cenę! Nie ważne, jak potężne zło było. Dalibyście z siebie wszystko i nawet więcej. Tego właśnie, Shuten i Ibaraki dokonali. Wystarczy spojrzeć na nich i śpiącego królewicza. Jak możemy ich oceniać, nie wiedząc nawet jak okropne to przeżycia musiały być? Jak możemy być tacy oschli i karać ich za miłość?
Im dłużej mówił, tym bardziej zdawał Kawaii przekonywać do siebie misiaki. Przerwał jednak ten monolog lekko, a rada rozmawiała o czymś sama ze sobą przez to. Odwrócił się wtedy do Shuten i poklepał ją po ramieniu, nic sobie nie robiąc z tego że okrzyknął wszystkim niedźwiadkom jak to kochała Ichiwę.
- Pozwól mi się tym zająć, hmm? Raijin, zabierz ją do nich. Porozmawiamy później. - zaoferował i czekał jeszcze moment, czy to Shuten miała może coś do powiedzenia. Też... kim był Kawaii że aż tak go wszyscy tutaj respektowali? Mogła tylko zgadywać.
Kamaboko Part
Miły Kamaboko poczekał. Nie poszedł sobie. Ot, nie był aż tak okrutny jak go przedstawiali - a może zwyczajnie spotkanie swojej żony w zaświatach jakoś na to wpływało? To już sam musiał ustalić. Zmienił się, czy się nie zmienił. Co by jednak nie było został tutaj i poczekał ten moment, a na zadane ze strony Seinaru pytanie ponownie miał lekką pauzę. A potem westchnięcie kukiełkowe i wskazanie jej drogi. Na jego pierwsze słowa wręcz zdawało mu się, że ta była w jakiś sposób oburzona. Na szczęście jednak jego kolejne słowa były na tyle szybkie, że problem tego oburzenia został rozwiązany. Mogła być dumna. Zabiła go bariera i była to cena za jej ominięcie. Było to... niezwykle tajemnicze stwierdzenie i sądząc po jej wzroku, dość niezrozumiałe. Jego kolejne cichsze słowa sprawiły jednak, że ta otworzyła szerzej oczy. Zakryła usta dłonią i łknęła raz, musząc się zatrzymać na moment aby to się nie wywrócić. Również musiał ją podtrzymać. Ni? Ruszyła też za nimi, zamykając szybko drzwi od ich domku. Seinaru spojrzała na nią, miała ochotę jej zabronić jednak mała dziewczynka patrzyła na nią z takim przerażeniem i tak mocno uczepiła się jej nogi, że... no nie było szans na to. To też, zaprowadził ją tam gdzie to shinobi Kumo wyłożyli ciała. Sprawdzali je jeszcze, reparowali je do jak najlepszego stanu i... definitywnie była tam grobowa atmosfera. Ba... już parę kobiet klęczało przy trupach niekontrolowanie płacząc, a nawet paru facetów. Seinaru nie potrzebowała zbyt wiele czasu. W momencie dojrzała swojego narzeczonego, biegiem lecąc w stronę jego ciała tylko po to, aby to upaść obok. Głośno już płacząc przytulić go jak tylko mogła. Ni? Bardziej z niedowierzaniem szła w jego stronę, nim dołączyła do tego wszystkiego. Obie dziewczyny, przytulały siebie oraz ciało niezwykle ważnej dla nich osoby. A Kamaboko? Czekał, czy może już poszedł? Nie wiedział. Na swój sposób jednak, mógł być poirytowany.

Ishi umarł z uśmiechem na ustach.
Lista NPC
Wcielenie Jelenia
Moderator Fabularny | Moderator Techniczny | Miły człek jakiego można pytać o rzeczy i pomoc | Hidden Admin
Prowadzone wątki 6/4 [aktywne wątki]
  • Za tym co odległe - Kamaboko Gonpachiro, Sabataya Shuten & Mirai Akane
  • Tam gdzie bogowie poprowadzą... - Kaguya Kaede
  • Bliźniacze zabawy - Kasane Mitsuki & Kasane Kirara
  • Ranny ptaszek - Uzumaki Chiyo & Fuuka
  • Gorycz zemsty - Inuzuka Nana
  • The Inquisitor's Journey - Ichijou Michiru
Awatar użytkownika
Sabataya Shuten
Posty: 942
Rejestracja: 27 kwie 2021, 12:40
Ranga dodatkowa: ex-Kage
Discord: Amphare#3038
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Miasto portowe Aki

Czy wiedziała, że Ibaraki da z siebie wszystko? Wiedziała. Czy wiedziała, że przez nią prawie stracił życie? Wiedziała. Ona naprawdę to wszystko wiedziała i wiedza ta zżerała ją już w Aki, gdzie była przekonana, że Ibarakiego już nigdy nie spotka. Nie była w stanie tego wszystkiego po prostu zepchnąć na bok, dręcząc się wyrzutami sumienia podczas podróży statkiem. Wyrzutami, jakie biły w dziewczynę i zdecydowanie przyśpieszały jej tętno. Wyrzutami, jakie nasuwały jej wszystkie te obrazy z serii "a co, gdyby jednak nie...". A teraz stała przez Misią Radą, jaka punktowała jej to wszystko niczym groźni bogowie rządni zadośćuczynienia czy kary dla rudowłosej. I słuchanie tego bolało bardziej, w zupełnie inny sposób niż sama świadomość tego, co uczyniła i co mogło się stać. Mogła jedynie siedzieć, przytakując głową, jaka starała się trzymać w miarę wysoko nawet wtedy, gdy wzrok chciał uciec w podłogę. Zawiodła. Po prostu zawiodła i nie mogła w zupełności winić kogokolwiek w kwestii straconego zaufania u niedźwiedziej społeczności. Consequences of her own actions, huh?
Zacisnęła mocniej zęby już szykując się na zerwanie całego tego paktu, jaki podpisała za czasów Iwy, jednak nim nastał werdykt, wzrok Shuten powędrował ku kolejnej pandzie, jaka weszła do pomieszczenia. Pandzie, jaką dobrze kojarzyła. Nie spodziewała się ujrzeć Kawaiia. Nie spodziewała się też, że ten stanie po jej stronie w całym tym zamieszaniu zwyczajnie mając wrażenie, że całą tą sytuacją to jego musiała zawieść najbardziej. Osobę, z którą ów pakt wtedy zawarła. Obserwowała go bacznie, nie kryjąc zupełnie zaskoczenia, zaś gdy tylko położył jej łapkę na ramieniu - Shuten spięła się, nie mogąc powstrzymać syknięcia bólu, gdy poczuła ciężar na swoich pogruchotanych kościach. Nie zrzucała jednak łapki Kawaiia, dając jej tak leżeć, podczas gdy sama zerkała ku niemu z rosnącymi w serduszku obawami. Na bogów, Kawaii... Nie, nie rób tego, okej? Sabataya była niemalże pewna, że o czymkolwiek rozmawiali wówczas przy sake, pewnie zdążył o wszystkim zapomnieć. Tymczasem nic z tych rzeczy, wyciągając ją niczym działa międzyplanetarne gotowe do strzału. I strzelił, rzucając wszystkimi tymi tekstami o "wybranku serca", na które Shuten nie wytrzymała i cała czerwona na twarzy wbiła wzrok pod siebie. Ułożenie sobie tego wszystkiego było... ciężkie. I jakkolwiek dziwnie nie czuła się słysząc wyjaśnień Kawaiia dokonanych w jej imieniu, nie byłaby chyba nawet w stanie próbować podważać jego śmiałych stwierdzeń co do jej relacji z Ichiwą. Bez względu na to, czy Kapitan w jakimkolwiek stopniu zamierzał kiedykolwiek spojrzeć na nią w podobny sposób, jak ona na niego.
Kolejne klepnięcie w ramię sprawiło, że znowu się na moment skrzywiła, unosząc buraczkową twarz ku pandzie. Nie była w stanie wydusić z siebie żadnego słowa, dalej próbując jakoś przetrawić cały pandzi monolog, w jakim pozwolił sobie na... tak, całkiem dużo. Przytaknęła mu jednak głową, dając mu pełne pole do działania w kwestii całego sądu, jaki toczył się nad rudowłosą. Kimkolwiek był Kawaii w tych stronach, zdecydowanie miał posłuch. I zdawał się być adwokatem, jakiego potrzebowała zwłaszcza w momencie, kiedy sama bronić nie miała się czym. Chwyciła nieco mocniej Raijina licząc na to, że ten zabierze ją zaraz do wspomnianej dwójki. I z jakiegoś powodu nie czuła się dużo bardziej spokojniejsza. Jeśli Kawaii lub Ibaraki zdążyli w tym czasie wypaplać cokolwiek Reiowi... Nie, samo myślenie o tym sprawiało, że miała ochotę schować twarz w futerku swojego misiego kompana.
Ostatnio zmieniony 28 sty 2024, 14:03 przez Sabataya Shuten, łącznie zmieniany 2 razy.
Obrazek
Awatar użytkownika
Kamaboko Gonpachiro
Posty: 197
Rejestracja: 18 maja 2021, 13:59
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Miasto portowe Aki

Czy potrafił zrobić coś poza kukiełkami...? Czy... czy on nie zrobił unikatowego miecza dla Shuten? Czy właśnie nie mówił że zrobi jej protezy która notabene kukiełkami nie były? Czy Akane z niego drwiła.-Nie, umiem tylko robić pacynki-Odparł, ale zanim zdążyła mu uwierzyć, pokręcił głową.-Tak Akane. Póki nie mówimy o syropku na kaszel czy latających statkach Smoczego Imperium, umiem zrobić niemal wszystko.-A następnie dostał od niej listę zakupów i pieniądze. Skąd ona miała tyle pieniędzy? Nie wiedział. Nie pytał. Chyba nie chciał wiedzieć. Schował pieniądze i zakupy.-Być może wprowadzę... własne... usprawnienia.-Odparł a następnie poczekał aż ta się oddali by samemu też się oddalić kręcąc przy tym głową. Czy on umiał coś poza lalkami? Doprawdy...

Podczas wędrówki musiał podtrzymać Seinaru jedynie raz. Nie umknęło jego uwadze również Ni. Co ciekawe odkrył w sobie drobną chęć "Zrobienia dla nich czegoś jeszcze" a nawet uczucie lekkiego niezadowolenia spowodowane faktem, że w sumie nie bardzo miał co. Były to naprawdę niewielkie wzbudzenia na jego spokojnym od dawna oceanie uczuć. Nie mniej, jeśli jesteś niewzruszony niczym skała a mimo to pojawia się coś takiego to ma się tendencję do zauważania tak drobnych zmian. I on też to dostrzegł. W odróżnieniu od wielu wcześniejszych działań, to było podyktowane czymś zdecydowanie głębiej. Poza jego świadomością. Interesujące. Nie czuł jednak zupełnie nic w stosunku do innych. Umarłych jak i żywych. Byli mu... obojętni. Niczym pył na glebie. Chociaż nie mógł nie zauważyć jak bezsensowne (W jego mniemaniu) były to śmierci. Dla jednego człowieka, umarło tak wielu. Co zabawne, nie mógł też winić Shuten. Gdyby był na jej miejscu, zrobiłby to samo. Ba, może nawet więcej niż Ona. Chociaż z drugiej strony dysponował sposobem na wskrzeszenie żony, a mimo tego... pokręcił głową. Czekał. Nie odszedł. Czekał na Ni i Seinaru. Jednocześnie rozglądał się za tym czy dostrzeże tu jakieś dusze. Tak nawykł do ich obecności, że podświadomie ich wypatrywał. Co zaś do uśmiechu Ishiego? Nie irytował go. Właściwie Ishi w tym momencie był... dość zagadkową egzystencją w życiu Kamaboko. Albo może raczej "Ideą"? Bo ciężko było go nazwać egzystencją. W każdym razie to co czuł wobec zabójcy swojej żony było tak skomplikowane, że nawet on nie próbował pojąć tego w pełni, bojąc się tego gdzie mógłby skończyć. Akceptował to co się działo. Planował i działał w zgodzie tym co czuł, bez większej próby zrozumienia tego... chyba że akurat pogrążał się w rozmyśleniach. Wtedy niebezpiecznie zapuszczał się tam, gdzie raczej nie powinien. Jak teraz. Dlatego tak, stał i czekał na Nii i Seinaru, rozglądając się za duszami w okolicy.
► Pokaż Spoiler
Przyjaciel duszBiegłość
Zdolność możliwa do opanowania jedynie przez osoby, jakie to dużo swojego czasu spędziły w świecie, jaki to nie należał do ludzi. W świecie w jakim to egzystowały dusze martwych osób z jakimi to miał styczność. Dzięki temu nawet po opuszczeniu takowego świata, posiadacz tej biegłości jest w stanie widzieć martwe dusze jakie są niewidzialne dla przeciętnych ludzi. W ten sam sposób będzie w stanie dojrzeć nie tylko dusze, ale i bóstwa czy monstra jak jakieś Yokai. Był tak blisko śmierci, że istoty ze świata poza ludzkiego nie są w stanie się przed nim już ukryć. Ostatecznie ocenia MG czy użytkownik jest w stanie tego typu duszę, boga lub stwora dojrzeć, czy nie.
Awatar użytkownika
Mirai Akane
Posty: 151
Rejestracja: 31 maja 2021, 23:26
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Miasto portowe Aki

- Świetnie, zostawiam to w takim razie w Twoich rękach! - Uśmiechnęła się niewinnie, zanim zdążyła uwierzyć. Na jej usprawiedliwienie to Shuten za bardzo nie chwaliła się skąd ma swój oręż, a same marionetki i protezy jakoś szczególnie daleko od siebie tematycznie nie leżały. Przynajmniej nie w oczach kapłanki. W końcu jak bardzo różni się taka ręka marionetki, od protezy ręki, którą doczepi sobie? Całe szczęście nie musiała się tym za bardzo przejmować. Syropkiem na kaszel również. Nawet jeśli takiej wiedzy brakowało Kamaboko, to no dobra, w obecnym momencie nie sprawi im syropka na kaszel, ale ma inne sposoby leczenia tej dolegliwości. Przynajmniej w kwestii technologii ze Smoczego Imperium mieli wspólny grunt...
Skoro mieli już wszystko uzgodnione, mogła oddalić się na statek w spokoju.
AtutyOburęczność, Jednoręczne składanie pieczęci.
Awatar użytkownika
Jelonek
Posty: 1153
Rejestracja: 26 kwie 2021, 21:38
Ranga dodatkowa: Daimyo
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:

Re: Miasto portowe Aki

Za tym co odległe - Epilog­
WydarzenieWielka Przygoda
Tura6/? (99/?)
Shuten Part
Definitywnie Kawaii niesamowicie się rozpędził. Jej sekretne sekrety? Wyszły na jaw przed całym misiowym społeczeństwem i nie mogła się ona sama powstrzymać od zaczerwienienia. A to? To było dość rzadkie, jakby tak o tym pomyśleć. Mało kiedy zawstydzenie wstępowało w byłą Tsuchikage, a jednak. Niczym nastolatka podczas swojej pierwsze miłości uciekła wzrokiem jak tylko ponad setka miśków dowiedziała się o tym, czego tak naprawdę nie powiedziała praktycznie nikomu. Nawet samemu Kawaiowi wtedy mocno zaprzeczała, ale widać ten nie zapomniał i dalej pamiętał ich rozmówki. Nie mniej jednak nie powiedziała nic. Nie przeczytała temu, a jakby rozejrzała się to faktycznie dojrzała by na twarzach niektórych niedźwiadków swoiste zrozumienie. Miłość ponad wszystko? Czy coś...

Z twarzą ukrytą w futrze Raijina pozwoliła się zanieść no... tam gdziekolwiek to misiek ją niósł. Nie podróżowali specjalnie długo nim dotarli na coś na wzór... tarasu widokowego? Trochę tak. Umieszczanego na jakimś dużym i wysokim drzewie, z którego to mogła dojrzeć wiele pomniejszych drzewek. Tam w oddali gdzieś jakieś spore jeziorko chyba nawet było, a jeszcze dalej zarysy gór. Generalnie, niesamowicie piękny widok.
- Psia mać Ibaraki. Oszukujesz! - usłyszałą dość donośnie głos jaki był jej tak bardzo znajomy, a jednocześnie, czuła że już lata go nie słyszała. Unosząc głowę mogłą dojrzeć stosunkowo niewilki stolik dla misiów, przy jakim to siedział ten którego to tak ruszyła uratować. W pełni zabandażowany siedział po turecku w jakichś brunatnych luźnych spodenkach. Spod bandaży? Była w stanie dojrzeć blizny, blizny jakich to definitywnie dawniej nie miał. Nie żeby aż tak mu się przyglądała. Na twarzy? Zirytowany uśmiech, cześciowo skryty pod paroma bandażami jakie to przysłaniały jedno jego oko. Też zdawał się bardzo skoncentrowany na... planszy do shogi? Tak, definitywnie to było to. Popijał przy okazji coś z kufla, ale co to było nie mogła być pewna. Naprzeciwko niego natomiast? Druga istotna osoba jakiej to obawiała się już nie ujrzeć. Ibaraki z bandażami wokół brzuszka i głowy. Zdawał się niesamowicie dumny z siebie wpatrywać w Reia, jaki to posądzał go o oszukiwanie. To on pierwszy ją dojrzał i pisnął zaskoczony, szybko wstając na łapki. Widząc to, sam Ichiwa zdezorientowany spojrzał na niego, nim podążył za wzrokiem małego nowego kolegi, spoczywając ostatecznie na Shuten. Otworzył oczy szerzej zaskoczony, nim podniósł się z drewnianych deseczek jakie to tworzył wcześniej wspomniany taras. Bardzo szybko zresztą. Bez problemu mogła go wyobrazić sobie, jakby merdał mu jakiś ogon i uszka stały dęba... tylko no nie miał tych rzeczy. Sprintem jednak ruszył w ich stronę, trochę bezczelnie wskakując na Raijina i rzucając się z przytulasem na ranną Shuten... tak że oboje się ześlizgnęli z miśka, upadając na deski. Na szczęście? Był na tyle sprytny, że zdążył ich obrócić, tak że to Rei upadł plecami a ona na nim, czując jak jego ręce obejmują trochę jej głowę dbając by jej nie uszkodziła. I no, trochę ją zmuszał do wtulenia się w niego.
- Osz, kurwa. - zaklął pod nosem kapitan, wykrzywiając się trochę w bólu bo... no też był ewidentnie bardzo ranny. Po chwili jednak uśmiechnął się do niej krzywo. - No hej demonico.
Przywitał się ładnie i cholernie beztrosko jak na wszystko co się stało. Jak na lata rozłąki jakie to ich dzieliły.
Kamaboko Part
Czekał. Ot, nie śpieszył się ze swoim odejściem i obserwował całe miesjce, widocznie czując jeszcze jakąś powinność zostania tutaj. Mało co prawda interesowała go zbieranina tutaj, ale jednak z jakiegoś powodu postanowił tutaj zostać i zaczekać. Przy okazji rozglądając się po okolicy za duszami i... był w stanie parę dojrzeć. Przy niektórych ciałach już ich nie widział, ale przy innych? Martwe osoby stały z żalem w oczach patrząc na tych, którzy to ich opłakiwali. Było z 7 takich dusz. Nie było jednak w tym wszystkim Ishiego. Nic dziwnego. Jego dusza starała się zerem. Zniszczona na coś pewnie mniejszego od atomów. Ot, nie było go. I tak jak Gonpachiro nie wiedział co do niego czuć, oraz wolał o tym nie myśleć, tak jego zbawca już nie istniał w świecie nawet martwych. Z pewnością dla wiele osób byłoby to bardzo smutne, jednak wątpliwe by takie było dla Kamaboko. I... no czekał dalej. Minęła jakaś godzina nim w końcu Seinaru do niego podeszła, chociaż Ni dalej była przy ciele Ishiego. Niektórzy już odeszli z tamtego miejsca pozostawiają ciała, inni zabrali je ze sobą widocznie chcąc uhonorować je na swój sposób, a jeszcze inni dalej tutaj się znajdowali. Nikt nikogo nie pośpieszał z tym opłakiwaniem.
- Dziekuję za przyprowadzenie mnie tutaj. Z Ni jeszcze tutaj trochę zostaniemy... - uciekła od jego wizjera wzrokiem, wbijając go w ziemię i jedną rękę kładąc na własnym brzuchu. Ścisnęła lekko ubranko jakie miała, tak że ręka jej mocno zadrżała nim wzięła głębszy oddech. Przetarła oczy, posyłając mu dość słaby uśmiech. - Jestem pewien, że zaraz pewnie ruszacie dalej. Pozdrów ode mnie wszystkich, hmm? A jak zostajecie to wpadnijcie za parę dni na herbatę. Ishi przyniósł dość dobrą z północy Kaminari nim... wybacz.
Stwierdziła, a jej głos ponownie się złamał. Nie cofnęła też swojej ręki. Ukłoniła się jednak przez Gonpachiro, czekając ewentualnie na jakieś słowa od niego, nim zwyczajnie wróciła do Ni i Ishiego. Przytulić młodszą istotkę do siebie i ją ugłaskać, klęcząc w chłodnym błocie.
Akane Part
Spokój na statku. Była to rzecz jakiej to Akane nie była w stanie nawet doznać. Nie w momencie, kiedy to zbudziła się nagle pewnej nocy cała zlana potem i trzęsąca się. Musiała złapać swoją lewą rękę jaka cholernie ją bolała... tylko po to, aby to poczuć jej brak. Dalej jednak irytująco bolała, tak samo jak noga. A koszmar przed momentem? Sprawiał, że ta nie chciała wracać w sen. Nie był on wcale inny od jej śmierci. Przeżywanie przygód z badaczem non stop, każdy moment śmierci przeżyty jeszcze z 20 razy we śnie nim to w końcu udało jej się z niego uciec. I tak jak ból fantomowy jej doskwierał tak czym innym było jej lewe oko jakie tak samo cholernie ją bolało. Na tyle, że ledwo mogła się powstrzymać od przeklinania pod nosem aby nie zbudzić innych w pokoju. Przykładając do niego dłoń jednak... mogła też poczuć, jak krew z niego uciekała. I to nie taka zwykła. Czuła konsystencję krwi jaką to dobrze znała, ale w momencie dotknięcia? Ta miała strasznie czarny kolor, jakby patrzyła w otchłań. I tyle ze spokojnej nocy. Co zamierzała jednak z tym faktem zrobić?
Lista NPC
Wcielenie Jelenia
Moderator Fabularny | Moderator Techniczny | Miły człek jakiego można pytać o rzeczy i pomoc | Hidden Admin
Prowadzone wątki 6/4 [aktywne wątki]
  • Za tym co odległe - Kamaboko Gonpachiro, Sabataya Shuten & Mirai Akane
  • Tam gdzie bogowie poprowadzą... - Kaguya Kaede
  • Bliźniacze zabawy - Kasane Mitsuki & Kasane Kirara
  • Ranny ptaszek - Uzumaki Chiyo & Fuuka
  • Gorycz zemsty - Inuzuka Nana
  • The Inquisitor's Journey - Ichijou Michiru
Awatar użytkownika
Sabataya Shuten
Posty: 942
Rejestracja: 27 kwie 2021, 12:40
Ranga dodatkowa: ex-Kage
Discord: Amphare#3038
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Miasto portowe Aki

W życiu były chwile, w jakich należało zabrać głos. Były też takie, w jakich najlepiej byłoby siedzieć i nic już więcej nie mówić. Ile to bowiem razy Sabataya powiedziała kilka słów za dużo? Zostawiła więc wszystko w rękach Kawaiia, nieszczególnie chętna do patrzenia na resztę misiej społeczności po jego obwieszczeniach. No bo... Ehh, ona naprawdę wiedziała, że to wszystko było jakieś takie... głupie. I rzuciła się w pogoń za kimś, z kim nie spędziła jakoś wybitnie wiele czasu. I zrobiła strasznie dużo dziwnych, niebezpiecznych i niekiedy nietaktownych rzeczy, by go znaleźć. A następnie poprowadziła tyle ludzi na śmierć, by go uratować. Kogoś, kto mógł ją widzieć jako starą znajomą, a myśl ta bardzo lubiła wpychać się na front, przepychając się łokciami pomiędzy wszystkimi tymi listami, jakie wymienili i niezaprzeczalnym faktem, jakim była jego próba uratowania rudowłosej przed ostrzem Shoguna. Oceniające spojrzenia, jakie byłyby niemym przytaknięciem na jej wątpliwości było ostatnim, czego potrzebowała. Kiedy jednak kątem oka wychwyciła zrozumienie na pyszczkach niedźwiedzi, przełknęła głośniej ślinę pozwalając sobie unieść nieco wyżej wzrok. Przynajmniej na moment, na chwilę, dając znak Kawaiiowi, że ma wolną łapkę w całej tej kwestii. Ją samą zaś czekała podróż... gdzieś. Gdzieś, gdzie została zaniesiona przez Raijina, w którego futro wtuliła na powrót czerwoną twarz. Przecież... Jeśli... Ehh. Naprawdę, nie miała pojęcia, czego winna się spodziewać, to też już spodziewała się najgorszego. Nie wiedziała tylko, czy gorsze byłoby śmianie się z sercowych rozterek dziewczyny, jakich z resztą był powodem, czy... tak, chyba unikanie jej byłoby gorsze.

Kątem oka zerkała na boki, patrząc na malujące się wokół krajobrazy. Widoki w Kaminari były zdecydowanie ładne, ale te? Musiała przyznać, że niedźwiedzie wybrały sobie wcale nie brzydkie miejsce do życia. Na moment oderwało ją to też od jej czarnych myśli, skupiając się na jeziorze w oddali czy szczytach górskich i dopiero znajomy głos sprawił, że serce jej podskoczyło w piersi, a sama spojrzała przed siebie, na taras. Byli tu. Oboje. Obie osoby, jakie niemal straciły życie w tym cholernym Aki. I gdy ona była noszona z miejsca na miejsce, martwiąc się tą bandą kretynów i jakimś misim sądem, ci dosłownie bawili się w najlepsze przy planszy w shogi. Co za... co za... Nawet nie zauważyła, jak ogromny uśmiech wdarł się na jej twarz, obserwując ich parą zaszklonych oczu. Nie miała nawet szczególnie serca odzywać się i im przerywać partii, co ostatecznie okazało się być nieuniknione tak, czy inaczej. Ibaraki całkiem szybko ją zauważył, jednak to, co było dla niej najważniejsze to fakt, że pomimo ran był w stanie wstać. A Rei? Rei nie tylko wstał, ale też pomknął w jej stronę i... Oh. Ojej. Jej początkowy optymizm mocno stopniał. To... Chyba już to gdzieś widziała. I chyba wiedziała, co się zaraz stanie. I to były BARDZO złe wieści. Nie ma co się oszukiwać - gdyby ją okręcić folią bąbelkową i obkleić tymi samymi etykietami, co porcelanę, zapewne nie zatrzymałoby to Kapitana nawet na moment. Wpadł w Sabataye zrzucając ją z grzbietu Raijina, zaś sama mogła co najwyżej zacisnąć zęby w oczekiwaniu na uderzeniu jej połamanymi kośćmi o deski tarasu. Te jednak nie zostały potraktowane aż tak brutalnie, a chociaż nie szło nie wydać z siebie kolejnego jęku czując wpływ grawitacji na swoje pogruchotane wnętrzności, tak wylądowała na czymś zdecydowanie przyjemniejszym. Czymś, z czego zdecydowanie nie zamierzała się ruszać. Chociaż... czy to wszystko faktycznie się działo? Czy naprawdę, NAPRAWDĘ wreszcie mogła po prostu wtulić się bezczelnie w Ichiwe? Jakie to wszystko było nierealne. Zarówno Kapitan leżący pod nią, jak i jego dłoń na głowie Shuten, którą mimowolnie i tak w niego wtuliła nie będąc pewna, czy zaraz się tam zwyczajnie nie rozpłacze. Ruszyła obolałymi ramionami próbując go objąć na tyle, na ile była w stanie. A jego przywitanie? Było tyle rzeczy, jakie chciała w tej jednej chwili z siebie wyrzucić, a jednocześnie nie wiedziała co i jak, czując ten nieprzyjemny ucisk w gardle.
- Zostawić was dosłownie na moment...
Wydusiła z siebie w końcu łamanym głosem, ciągnąc przy tym nosem i dłonią próbując otrzeć oczy, w jakich zbierały się łzy. Przecież tak niewiele brakowało, żeby do tego spotkania nie doszło. Dosłownie umierał jej na rękach. Leżała na nim cała spięta, z całych sił próbując się nie rozbeczeć jak dziecko. Zdecydowanie potrzebowała czasu. Ale hej, nie gonił ich już czas, prawda? To nie tak, że mieli jeszcze kogoś do ratowania przed katowskim mieczem. Chociaż... kto wie, prawda?
- Obyś się nigdzie nie śpieszył, Kapitanie, bo ruszy mnie z tego miejsca jedynie dźwig.
Odparła w końcu spokojniej po dłuższej przerwie, jednak jak mówiła: definitywnie albo ktoś ją z niego ściągnie (kiedyś, w końcu) albo naprawdę długo tutaj poleżą. Spróbowałaby też podnieść nieco głowę, wzrokiem szukając Ibarakiego i jeśli wyglądał na dość mobilnego - dałaby mu znak dłonią, by podszedł. Cholera, był tu największym bohaterem w tym wszystkim. Jakby nie ta panda, oboje gryźliby ziemię w tym momencie. Zwyczajnie nie mogła go nie przygarnąć bliżej głaszcząc tego małego nicponia za uchem. A jak nie był zbyt mobilny, to by poprosiła Raijina, by mu pomógł dostać się bliżej do ich.
Ostatnio zmieniony 29 sty 2024, 20:30 przez Sabataya Shuten, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
Awatar użytkownika
Kamaboko Gonpachiro
Posty: 197
Rejestracja: 18 maja 2021, 13:59
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Miasto portowe Aki

A więc były tu dusze. Dobrze. Nawet - bardzo dobrze. Przyglądał im się chwilę, szukając swojej ofiary. Duszy, która być może odwzajemniła by jego spojrzenie, bo średnio chciał jakąś zaczepiać. Jak by jednak żadna nie odwzajemniła jego spojrzenia i poprzez przywołanie gestem dłoni nie "Podeszła" to sam by się spróbował przytentegować do jakiejś takiej najbardziej samotnej duszy. W sensie, takiej nadal przy kimś, ale tak że mógł niepostrzeżenie stanąć obok-Jeśli masz jakieś ostatnie słowa, mogę je przekazać-Powiedziałby do takiej duszy. Oczywiście każdy kto znał Kamaboko wiedziałby, że nie robi tego z dobroci serca. Nawet biorąc pod uwagę wydarzenia ostatnich dni. Stała pewna celowość za tymi działaniami. Na razie - eksperyment z tą jedną duszą. Jeśli jednak zadziała, planował zrobić to dla wszystkich tutaj zebranych dusz. Chcąc zdobyć nieco "Punktów" u dusz, biorąc pod uwagę że to niosło za sobą masę potencjalnych benefitów. Z których jednym była wiedza. W tym wiedza, która mogła mu pomóc osiągnąć cel, jakim było odtworzenie Ishiego. Jeśli ktoś wiedział jak się za to zabrać, to mogły to być dusze. Na razie był jednak dla nich nikim. Pora więc by poznały go jako ich "Przyjaciela". A przynajmniej, osobę dzięki której mogli pożegnać się z bliskimi. Kiedy podeszła do niego Seinaru, pozwolił jej powiedzieć co chciała powiedzieć. Tylko co jej odpowiedzieć... a miał jeszcze nietypową prośbę...-Przekażę im-Odparł, przyglądając się jeszcze chwilę dziewczynie.-Zachowaj pukiel jego włosów. Nie wiesz jak i kiedy może się przydać-Nie chciał robić jej nadziei. Nie chciał też decydować za nią... znajdzie sposób. Ale ostateczną decyzję zostawi Seinaru. A może nie? Nie był pewien. Pewnie będzie musiał zapytać swoje podopieczne. Teraz zaś również ukłonił się Seinaru i o ile nie miał jeszcze spraw z duszami do załatwienia, udał się w swoją stronę.

Czekając aż postanowią co dalej i ruszą gdzieś dalej, nie próżnował. Kończyny dla Akane to była podstawa ale były też inne wydatki. Krótkofalówki np. których w jej kończynach nie zmieścił. On swoją miał w Berry, Shuten wiedział że też ma. Stworzył więc dwie krótkofalówki po jednej dla Akane i Ruri które im następnie wręczył gdy mijali się w trakcie odpoczynku w Aki. A w międzyczasie zabrał się do robienia nogi Akane, która w jego opinii była istotniejsza od ręki. Zajął się więc zebraniem odpowiednich materiałów. Narysował szkic, według którego planował pracować. Zebrał też miary z Akane, które pozwolą mu stworzyć kończynę jak najlepiej dopasowaną do dziewczyny. A więc obwód nogi, długość nogi, a nawet wagę ciała by z niej wyliczyć ile waży zdrowa kończyna dziewczyny. Dopiero z tymi wszystkimi informacjami zabrał się do pracy. Stworzyłby metalowy szkielet który następnie wyposażył w odpowiednie zawiasy które sprawiały że kończyna zginała się w odpowiedni sposób. Taką prowizoryczną szynę w bardzo prowizoryczny sposób przymocowałby do podopiecznej tylko po to by zobaczyć czy wymiary względnie pasują. Dokonałby kilku poprawek po czym przeszedł do dalszych kroków czyli wypełnienia tego chwilowego produktu i utrwalenia jego formy. Na razie miała to być zwykła stalowa proteza bez żadnych bajerów. Niekoniecznie nawet podłączona do Akane, chociaż zdecydowanie wpierw bajery - potem montaż. By jednak bajery montować, musiał mieć w czym je montować a do tego noga musiała być idealna. Każdy palec stopy musiał być ruchomy w taki sposób w jaki ruchome są palce ludzkiej nogi. Generalnie imitacja miała być jak najbardziej perfekcyjna by kapłanka nie czuła różnicy między prawdziwą nogą a tą metalową. By w ogniu walki mogła zapomnieć o tym że jedna z nóg sztuczna i by mogła w pełni wykorzystać jej potencjał bez uczenia się chodzenia na nowo.
► Pokaż Spoiler
Przyjaciel duszBiegłość
Zdolność możliwa do opanowania jedynie przez osoby, jakie to dużo swojego czasu spędziły w świecie, jaki to nie należał do ludzi. W świecie w jakim to egzystowały dusze martwych osób z jakimi to miał styczność. Dzięki temu nawet po opuszczeniu takowego świata, posiadacz tej biegłości jest w stanie widzieć martwe dusze jakie są niewidzialne dla przeciętnych ludzi. W ten sam sposób będzie w stanie dojrzeć nie tylko dusze, ale i bóstwa czy monstra jak jakieś Yokai. Był tak blisko śmierci, że istoty ze świata poza ludzkiego nie są w stanie się przed nim już ukryć. Ostatecznie ocenia MG czy użytkownik jest w stanie tego typu duszę, boga lub stwora dojrzeć, czy nie.
+ 2x Wykrafcona krótkofalówka
- 800 Ryo
- 2 Krótkofalówki (Akane; Ruri)
Awatar użytkownika
Mirai Akane
Posty: 151
Rejestracja: 31 maja 2021, 23:26
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Miasto portowe Aki

Akane miała nadzieje, że po przekazaniu wszystkiego Kamaboko w kwestii protezy będzie mogła odpocząć. Po prostu zaszyć się w jakimś spokojniejszym kącie na statku i pobić się z własnymi myślami. I jak pojawianie się lalkarza, by zebrać odpowiednie miary, czy też dopasować prototyp jej nie przeszkadzał, tak sen okazał się luksusem na jaki chyba nie było jej stać... Kiedy to w nocy wracały obrazy 'poprzednich' żyć. Kiedy tylko myślała, że ucieczka od Badacza rozwiąże wszystkie jej problemy tak nie mogła pozbyć się obrazów tego wszystkiego z głowy.
Zalana potem obudziła się z koszmaru, którego to już? Albo nie liczyła tego nigdy, albo już straciła rachubę. Zacisnęła palce na ręce, jakby miało to uśmierzyć to jej ból. Zacisnęła zęby, uświadamiając sobie, że obudziła się z koszmaru tylko po to by wylądować w kolejnym...
Fantomowy ból... słyszała o tym, widziała kilka pacjentów, dotkniętych tym bólem. Nigdy przy tym nie sądziła, że spotka ją to samo. Chciała się skulić, przeczekać... ten ból nie mógł być prawdziwy. Jej kończyny znajdowały się kilometry stąd... w sumie to o ile się, w ogóle jeszcze gdziekolwiek znajdowały...
Oko było kolejną częścią ciała, którą utraciła na tej wyprawie. Wiedziała to już w momencie gdy Ruri zwróciła na to uwagę. To nie mogło być zwyczajna utrata wizji jak w momencie poszukiwania Kapitana tego statku. Jednak dlaczego dalej bolało? Hou zostawił jej przecież 'prezent', prawda? Ból narastał i z przerażeniem mogła stwierdzić, że znacznie różnił się od utraconych kończyn. Zaciskała zęby by nie wyrwało jej się żadne przekleństwo czy sapnięcie bólu. Przycisnęła dłoń twarzy, chcąc zaraz skumulować charkę by chociaż trochę zmniejszyć ból. Ze zdziwieniem odsunęła ją zaraz od twarzy, spoglądając na... krew? Zdziwienie momentalnie zostało zastąpione przerażeniem. Nie wiedziała co się dzieje... nie wiedziała też co z tym zrobić. Musiała zacisnąć oczy, biorąc kilka szybkich oddechów, które miały pomóc jej w uspokojeniu się.

Akane zastygła skulona w bez ruchu, starając się zapanować nad spanikowanymi myślami. To musiał być kolejny koszmar, prawda? To tylko część koszmaru, który przeżywała. Zaraz się obudzi, dalej nie będzie miała kończyn, ale przynajmniej ból zniknie... prawda? Starała się skupić chakrę, roztrzęsioną dłonią złożyć kilka pieczęci, by zasłonić nią oko. Chciała uśmierzyć ból...zaleczyć przyczynę krwawienia za pomocą Shōsen Jutsu (B), modląc się w duchu by to pomogło.
Jeśli udało jej się chociaż zmniejszyć ból, starałaby się namierzyć dłonią swoją kulę, która powinna znajdować się gdzieś przy jej łóżku, musiała się stąd wydostać... potrzebowała światła i najlepiej nikogo w pobliżu...

AtutyOburęczność, Jednoręczne składanie pieczęci.
Techniki
► Pokaż Spoiler | Shōsen Jutsu
Shōsen Jutsu | Mystical Palm Technique掌仙術­
KlasyfikacjaIryō Ninjutsu, Kontrola Chakry
PieczęcieBaran → Zając → Małpa → Pies → Wąż → Wół → Baran
KosztRóżny na turę
ZasięgDotykowy
WymaganiaKontrola Chakry 7
DodatkoweWykupienie techniki kosztuje 10 PT
Najbardziej podstawowa, a zarazem użyteczna technika medyczna. Za jej pomocą można oczywiście leczyć rany zarówno swoje, jak i innych. Jednak jej cechą charakterystyczną jest to, że technika jest tym efektywniejsza im zdolności używającego ją Iryōnina są większe. Mimo więc sklasyfikowania jako technika C, jej siła może się wahać pomiędzy D aż do S.
  • D: koszt równy standardowemu kosztowi rangi D od rany. W przypadku leczenia dłużej niż 1 turę, jest to też koszt na turę. Technika umożliwia leczenie drobnych zadrapań i skaleczeń.
  • C: koszt równy standardowemu kosztowi rangi C od rany. W przypadku leczenia dłużej niż 1 turę, jest to też koszt na turę. Technika umożliwia leczenie lekkich ran.
  • B: koszt równy standardowemu kosztowi rangi B od rany. W przypadku leczenia dłużej niż 1 turę, jest to też koszt na turę. Technika umożliwia leczenie zwykłych ran oraz umożliwia zatamowanie krwawienia. Wymagania: Iryō Ninjutsu B.
  • A: koszt równy standardowemu kosztowi rangi A od rany. W przypadku leczenia dłużej niż 1 turę, jest to też koszt na turę. Po złożeniu pieczęci należy koncentrować chakrę przez czas równy złożeniu jednej pieczęci. Czas ten może być zredukowany przez odpowiednie atuty, wówczas czas składania pieczęci i koncentracji liczony jest jako wspólny. Technika umożliwia leczenie poważniejszych ran, a także można próbować ustabilizować uszkodzone narządy wewnętrzne. Nie zostaną one uleczone, jednak przy pomocy tej techniki można kupić sobie dość czasu na uzyskanie wsparcia. Wymagania: Iryō Ninjutsu A i Kontrola Chakry 8.
  • S: koszt równy standardowemu kosztowi rangi S od rany. W przypadku leczenia dłużej niż 1 turę, jest to też koszt na turę. Po złożeniu pieczęci należy koncentrować chakrę przez czas równy złożeniu ośmiu pieczęci. Czas ten może być zredukowany przez odpowiednie atuty, wówczas czas składania pieczęci i koncentracji liczony jest jako wspólny. Technika umożliwia leczenie ran krytycznych, a także możliwym jest zatamowanie krwawienia wewnętrznego czy częściową regenerację organów wewnętrznych. Nie zregeneruje jednak ubytku krwi czy w pełni nie odbuduje zniszczonego narządu. Może jednak dać nam dość czasu, na ustabilizowanie rannego i dostarczenie go do miejsca, gdzie otrzyma bardziej specjalistyczną pomoc. Wymagania: Iryō Ninjutsu S i Kontrola Chakry 9.
Warto mieć na uwadze, że sam proces leczenia nie jest prosty i wymaga skupienia i koncentracji. Nie można więc techniki wykonać w biegu. Leczenie samego siebie wymaga odrobinę mniejszej koncentracji, jednak wciąż jest bardzo zajmującą rzeczą.

Posiadając Sennina w Iryō Ninjutsu technikę można wykonać na dystans do 5 metrów od użytkownika. Koszt jest wówczas podwójny.
Posiadając Specjalizację w Iryō Ninjutsu wszystkie wymagania dotyczące Kontroli Chakry są obniżone o 1 poziom. Dodatkowo możliwe jest pominięcie pieczęci. Czas mieszania chakry trwa jednak tyle, ile trwałoby faktyczne ich złożenie.
Awatar użytkownika
Jelonek
Posty: 1153
Rejestracja: 26 kwie 2021, 21:38
Ranga dodatkowa: Daimyo
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:

Re: Miasto portowe Aki

Za tym co odległe - Epilog­
WydarzenieWielka Przygoda
Tura7/? (100/?)
Shuten Part
Bardzo złe wieści towarzyszyły dojrzeniu jej przez Ichiwę. Niby nie chciała im partii przerywać, szczególnie że w oku jej zakręciła się łezka wręcz na ich widok całych - wcale nie - i zdrowych - no, w sumie też nie. Definitywnie też nie było wokół niej folii bąbelkowej jaka to byłaby tak przydatna w aktualnej sytuacji. Ba! Nawet jakieś ostrzeżenie pewno by kapitana nie powstrzymało. Czy właściwie chciała, aby ten został powstrzymany, nawet jak temu z całą pewnością będzie towarzyszyć ból jej całego ciała? Nie miało to znaczenia. On już w nią wpadł i spadli. Na szczęście? Mogło być definitywnie gorzej, bo wylądowanie w odwrotnym układzie mogłoby pozbawić dziewczynę przytomności. Czy to było realne? A może tylko śniła? Definitywnie śniłą i sobie wymyśliła bandę niedźwiadków jaka to ją oceniała. Nie mogła to być prawda. A może? Po tylu latach? Co by to nie było, wtulenie się w kapitana definitywnie było jednak dobrem. Obolałe ręce nie były w stanie się sprzeciwiać temu, jak bardzo tego pragnęła i udało jej się go faktycznie objąć. Schować trochę głowę w jego uścisku.
- Wybacz. To był zbyt długi moment. - przyznał bardziej stabilnym głosem od niej. Nie już tak beztroskim jak wcześniej, przez to że wkradła się do niego swoista... delikatność? Nie mogła być pewna, była zajęta pociąganiem nosem i opanowanywaniem, aby to nagle się nie rozbeczała jak dziecko. On sam za to, widząc jak ta była spięta, też zaczął bezczelnie i bez najmniejszego pytania głaskać ją po plecach. Tak chyba z nadzieją, że jakoś tym pomoże, chociaż jego ruchy definitywnie nie były pewne. Trochę się chyba nie znał, na takim pocieszaniu. Kto wie. - Hmmm. Nie mam przeciwko poleżeniu tak moment. Lekko może się opalę. I jesteś lekka jak piórko. Schudłaś?
Zapytał na powrót mając jednak swój uśmiech i tą swoistą beztroskość. Ba! Nawet w tym była chyba ta swoista zaczepka, jakimi to on ostatecznie lubił w nich rzucać. Też, Shuten była w stanie mimo wszystko odchylić głowę i ręką przywołać do siebie Ibarakiego, jaki to do niej podreptał. Wszystkie te ruchy sprawiały, że definitywnie ją wszystko mocno bolało, ale jednocześnie ulga jaką miała w sercu jakoś te rany koiła. Była w stanie jednak bez problemu pogłaskać pandę tak jak chciała. Była w domu i wszyscy żyli.

W sumie to nie... ale detale.
Kamaboko Part
Nietypowe hobby sobie znalazł młody Kamaboko. Tylko właściwie, nie był wcale taki młody. Zaczął też zaczepiać duszę i no... jedna z duszy udała się do niego, zdziwiona faktem że spotkali się wzrokiem. Słysząc jego słowa, jakiś młodszy facet zamyślił się, nim kiwnął głową. Czy jego ostatnie słowa były istotne? Dla samego Kamaboko raczej nie. Ot, przekazał je po prostu kobiecie jaka to akurat klęczała przy jego ciele. W ten sam sposób pomógł jeszcze 3 innym duszą, które widząc jego działania były bardzo chętne do skorzystania. Niektórzy ludzie wątpili w to co mówił. Chcieli jakiegoś zapewnienia, że ten mówił prawdę. Dusze też chętnie mu wtedy mówiły rzeczy, jakie tylko one by wiedziały i... no ostatecznie pomógł czterem duszą. Niektóre z pozostałych go zignorowały, Dwie z nich właściwie. Ostatnia za to... no nie było nikogo przy ciele tej duszy, to i zaczepiać co specjalnie nie było.

Też, nim miałby nawet okazję zgadać do tej ostatniej, był moment z Seinaru. Na jego prośbę? Spojrzała na niego ciut zmieszanym wzrokiem i... definitywnie nie rozumiała. Kiwnęła jednak głową. Nie kwestionowała. A może i tak planowała? To by było trochę martwiące. Nie mniej no, ukłaniając się jej pożegnał się z nią. Nim miał okazję odejść jednak lub zaczepić kogos innego, ta ostatnia dusza jaka to nie miała się z kim pożegnać podeszła do niego. Był to... dość potężnie zbudowany mężczyzna. Jego eteryczna forma była trochę ciężka do rozczytania, ale na twarzy faceta Kamaboko był w stanie dojrzeć... zamyślenie?
- Hej. Miałbyś coś przeciwko, aby zabłąkana dusza się z Tobą szwędała? - zapytał z dłoniami w kieszeni, obserwując lalkarza ze wzrokiem jakiego to do końca nie był w stanie rozczytać. Czego chciał facet? Nie był pewien. No, poza szwędaniem się z nim, apparently.

Po tym wszystkim, jakto by się nie skończyło, był też moment jaki to musiał poświęcić dla koleżanki swojej koleżanki. Czyli dla NPC Akane. Początek był... no dość prosty. Dla takiego mistrza rzemiosła jak on, stworzenie nogi dla swojej koleżanki, szczególnie biorąc pod uwagę że robiła całe laleczki... no nie było zbyt trudne. Przynajmniej, tej bazowej formy. To też zgodnie z jego planem, wszystko mu tak naprawdę wyszło w tym rzeźbieniu nogi dla Akane. W końcu dopiero miał w niej montować bardziej ciekawe rzeczy, a potem jeszcze przymocować do samej Akane. Dużo pracy go czekało, definitywnie.
Akane Part
Spokojna noc nie była tym co to na nią czekało. Definitywnie. Zamiast tego koszmar, pełny bólu i sprawiający że dziewczynie na od końca wiedziała co z sobą zrobić. Fantomowy ból był czymś co znała. Nie był aż tak rzadki. Nie mniej nawet jego świadomość nic nie sprawiała, że bolało ją jakoś mniej. Dalej bolało bardzo mocno. Zaciśnięcie zębów definitywnie było pomocne bo inaczej, bolesne sapnięcia mogły zbudzić jej towarzyszy. Dalej jednak nie wiedziała co się dzieje. Nie z okiem. Fantomowy ból był normalny, ale oko? Co się z nim działo? Nie miała pojęcia. Czarna krew nie była normalna. Nie było to nic co medycyna była w stanie jej podpowiedzieć, ani znajomość demonów. Musiał się stąd wydostać. Mało zgrabnie złożyła pieczęci do Shosen no Jutsu i przyłożyła je do oka, mając nadzieję że coś pomoże. I coś... chyba pomogło. Mniej ją bolało. Tak przynajmniej mózg jej podpowiadał. Dalej mocno, ale mniej. Krwawienie jednak nie ustało. Może faktycznie był to koszmar? Nie wiedziała.

Udało jej się złapać kulę i faktycznie doczłapać gdzieś, gdzie było światło. Też jakiś spokój. Tym czymś była... łazieneczka. Ot, dla większej ilości pokoi, definitywnie nie była to ich prywatna kabina... ale dalej, ludzie spali o tej godzinie to też było to najbliższe miejsce w jakim była sama. Zapaliła światełeczko w łazience, a podchodząc trochę bardziej w jej głąb mogła spojrzeć w lustro. Tam? Faktycznie, krew ciekła z jej oka. Bardziej je sprawdzając faktycznie mogła dojrzeć jak z jej "prezentem" było coś nie tak jak powinno. Niebieska tęczówka wręcz mieniła się, ostro się świecać. Wpatrując się tak w siebie, ponownie dopadły ją wspomnienia śmierci. Tym razem jednak nie tych od Badacza, a od... Hou. Wszystkich 100 w jednym momencie. Pomieszczenie stało się dla niej jakby czarniejsze, a zapalone swiatło stopniowo zostało pochłaniane przez mrok. W odbiciu nie widziała już siebie, a go. Tego, co do dał jej prezent, jak z zadowolonym z siebie uśmieszkiem się jej przyglądał kiedy to jej umysł wariował. Ciało, jakie jakie zaczęło się trząść sprawiła, że Mirai się poślizgnęła lądując na tyłku na podłodze łazienki. Dalej mogła dojrzeć odbicie z zadowolonym z siebie i tego co się dzieje Hou, a mrok w pomieszczeniu stawał się coraz większy.

Nagle, poczuła dłoń na prawym braku. Cienistą, maźowatą, przerażająca. Zerkając na to skąd ona pochodzi, dojrzała by również stwora. Chciała uciekać. A może walczyć? Nie było pewne. Na pewno, bardzo cholernie się bała mimo tego bólu.
Lista NPC
Wcielenie Jelenia
Moderator Fabularny | Moderator Techniczny | Miły człek jakiego można pytać o rzeczy i pomoc | Hidden Admin
Prowadzone wątki 6/4 [aktywne wątki]
  • Za tym co odległe - Kamaboko Gonpachiro, Sabataya Shuten & Mirai Akane
  • Tam gdzie bogowie poprowadzą... - Kaguya Kaede
  • Bliźniacze zabawy - Kasane Mitsuki & Kasane Kirara
  • Ranny ptaszek - Uzumaki Chiyo & Fuuka
  • Gorycz zemsty - Inuzuka Nana
  • The Inquisitor's Journey - Ichijou Michiru
Awatar użytkownika
Mirai Akane
Posty: 151
Rejestracja: 31 maja 2021, 23:26
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Miasto portowe Aki

Z chociaż minimalnie złagodzonym bólem... albo przynajmniej z wrażeniem złagodzonego bólu była w stanie się jakkolwiek poruszać. Starała się przy tym być na tyle cicho na ile cicho mogła się poruszać osoba o kulach. Dodatkowe towarzystwo... pytania i w ogóle, były ostatnią rzeczą na którą miała czas i ochotę.
Łazienka do której się dostała była chyba najlepszym miejscem do którego mogła zawędrować licząc na jakąkolwiek samotność. Pokuśtykała w stronę lustra, biorąc kilka głębszych wdechów przed samym spojrzeniem w odbicie..
Oko faktycznie krwawiło, dodatkowo emanowało podejrzanym światłem. Wzdrygnęła się gdy w jej głowie znów pojawiły się obrazy śmierci. Nawet jak chciała się oszukiwać, że to dzięki Hou mogła osiągnąć to co osiągnęła. Że tak naprawdę był dobry... Tak nie mogła zmienić tego co się wydarzyło, ginęła... raz za razem za jego sprawą. I jeszcze żeby te wspomnienia atakowały ją pojedynczo. Nie. Każda z tych stu śmierci w jednym momencie ją uderzyła. Pomieszczenie robiło się ciemniejsze, odruch wymiotny powstrzymało jedynie to, że przerażenie zacisnęło jej gardło. Rozkasłała się podnosząc wzrok ponownie na lustro. Stał tam, jej wybawiciel... jak i oprawca.
Pośliznęła się, lądując na podłodze. On stał tam dalej.
To nie mogła być prawda. To musiał być koszmar... w końcu go już nie było...prawda?
Chciała go zawołać, krzyczeć, przepraszać... głos zamierał jej w gardle wraz z narastającym mrokiem.

Wzdrygnęła się w momencie gdy ktoś? A może coś? Dotknęło jej ramienia. Przez moment sparaliżował ją strach. Zaraz po tym zamachnęła się by strącić łapsko z siebie i zaczęła niezdarne próby odczołgania się, odpełznięcia od stwora jak najdalej. Raz po raz rozjeżdżając się na własnej krwi. Miała z tym walczyć? Jak? Do tej pory jej walka przypominała głównie ucieczkę przed wszelakimi problemami... Uciekać? Bez połowy kończyn? Zanim zdołałaby wgramolić się w tym stanie do pozycji stojącej już byłaby martwa.
Starała się wcisnąć w najbliższy kąt, zasłaniając się pozostałymi kończynami. Niczym dziecko zacisnęła powieki licząc na to, że jeśli ona nie widzi tego stwora to on też zapewne jej nie widzi. Z jej ust dobiegał bełkot, który w normalnych warunkach zapewne brzmiałby jak modlitwa...
Jeśli jakiekolwiek bóstwo słuchało...
To definitywnie potrzebowała...
Pomocy.
AtutyOburęczność, Jednoręczne składanie pieczęci.
Techniki
Ostatnio zmieniony 15 lut 2024, 9:08 przez Cerberus, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Kamaboko Gonpachiro
Posty: 197
Rejestracja: 18 maja 2021, 13:59
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Miasto portowe Aki

Kamaboko nie dość że młody nie był, to też tej drobnej gry w przyjaciela dusz nie nazwałby hobby. To był bardziej eksperyment społeczny i zwyczajny kaprys, który miał jakieś mniejsze pobudki egoistyczne. W każdym razie wszystko poszło i dziwo tak jak zaplanował. Nawet niedowiarków uciszył w sposób, w jaki zakładał że to zrobi co było no, dość niesamowite. Seinaru chociaż nie rozumiała, to jednak zgodziła się zrobić o co poprosił i tym samym, jego zadanie tutaj dobiegło końca. Mógł iść. Wtedy też zaczepiła go ta jedna dusza. Ta jedna, która różniła się od reszty. Słysząc jej pytanie, milczał przez chwilę.-Rób jak uważasz-Stwierdził jedynie. Ruszając dalej, ale upewnił się czy dusza zanim idzie. Gdyby nie szła, machnął by na nią dłonią co by zaczęła. Eh. To na pewno dlatego że mogła się przydać. Na pewno.-Nie masz lepszego miejsca, w jakim mógłbyś być?-Nie wiedział do końca, jak wyglądały losy dusz. Ale błąkanie się za losowym kuglarzem nie brzmiało jak najlepsze zajęcie na świecie? Zdecydowanie jemu jednak odpowiadało. Czy było lepsze źródło informacji, niż dusza podążająca za nim?

Oprócz oprowadzania dusz, robił też nogę dla Akane. Zrobienie protezy, nie było większym problemem. Większym problemem było przekształcenie jej w unikat oraz montaż. W montażu pomoże mu Akane, ale przekształcenie jej w unikat to była jego rola. I to był też kolejny krok tego całego procesu twórczego. Złapał za zrobioną protezę a następnie rozpoczął proces bardziej specjalistyczny. Miał pomysły co i jak chciał by się w tej nodze znalazło. Zaczął więc od przelewania chakry Futonu w piętę protezy. Jednocześnie z tym odpowiednio formował chakrę i manipulował nią wraz z łączeniem ją z materiałem w nodze. Wiedział co chce osiągnąć, musiał jednak tą wiedzę przenieść z własnej głowy, na nogę. Tak, by mały impuls chakry aktywował tą specjalną właściwość która z pomocą jego chakry odciśnie swoje piętno w protezie. Był to bardzo delikatny proces, w którym musiał pozostawać maksymalnie skupiony. Tak by chakra, odpowiednio skumulowana i przekształcona, wpłynęła na samą nogę i odmieniła ją. A że jego kontrola chakry nie była największa na świecie, to mimo jego talentu w tworzeniu takich artefaktów, proces ten chwilę zajmował. Na szczęście miał czas. Dużo czasu, jeśli o niego chodziło. Gdy skończył, wykonał testy, przelewając impuls chakry w protezę i uderzając piętą o posadzkę. Powinno to otoczyć całość chakrą futonu, aktywując coś, co przypominało Hane no mai które sam znał. Stąd w ogóle wziął pomysł na tą konkretną zdolność. Kolejna ze zdolności, była trudniejsza, a jednocześnie dużo prostsza. Technika w której się specjalizował i używał często. Znał ją na wskroś. Przeniesienie Kumoshina na nogę, nie było więc czymś, co było mu ciężko sobie wyobrazić i odpowiednio pokierować chakrą w protezie tak, by osiadła w przedmiocie. Wciąż jednak, było to bardzo obciążające zadanie. Po części dlatego, że było to jeszcze trudniejsze jutsu od Hane no Mai. Wymagające większej precyzji jeśli chodzi o kontrolowaną chakrę. Nic więc dziwnego że zajęło mu to kolejne długie godziny, nim "Magia" jak zapewne wielu by to nazwało, osiadła w protezie. Tą zdolność również by przetestował próbując przeteleportować się... do pokoju Shuten. Bo od niej potrzebował "Ostatniego" składnika.

-Shuten-Przywitał się, z zapewne, zaskoczoną towarzyszką. Wcisnął jej do rąk protezę nogi.-Znasz Futon lepiej ode mnie. Skup się. Przelewaj chakrę w nogę. Wyobraź sobie że używasz jakiejś techniki do oddychania. Że powietrze otacza twoją głowę gdy tracisz oddech. Dostarcza ci tlenu, chroni przed uduszeniem.-Samemu zaś usiadł by gdzieś obok Shuten i przelewając własną chakrę w protezę, zaczął by wiązać chakrę Shuten z protezą. Jeszcze trudniejsze zadanie niż wcześniej, bo wymagające współpracy. Tyle dobrze że znał się z Shu. Za każdym razem gdy widział że Shuten była zmęczona, robiłby przerwy, by mogli odpocząć. Zwłaszcza ona i wracali by do pracy po kilku minutach. Cały proces mógł trwać dobre kilka godzin. No i opierał się w dużej mierze o to, czy Shuten dysponowała odpowiednimi zdolnościami i potrafiła je sobie odpowiednio zwizualizować. Gdyby dopytywała go o jakieś szczegóły odnośnie jego myśli artystycznej to by je bardziej wyjaśnił, ale tak? Grunt to było zamontować funkcjonalność w nodze. I gdyby mu się udało to... to tyle. Niestety ostatnia funkcja wymagała by Akane założyła nogę by móc przeprowadzić test. W tym też wypadku potencjalne poprawki odbędą się już po zamontowaniu nogi.
► Pokaż Spoiler
+ Prawa noga Akane (?)
- 6.500 Ryo (?)
Awatar użytkownika
Sabataya Shuten
Posty: 942
Rejestracja: 27 kwie 2021, 12:40
Ranga dodatkowa: ex-Kage
Discord: Amphare#3038
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Miasto portowe Aki

Za długi? Tyle miał jej do powiedzenia? Że ten "moment" był za długi? To... Najgorsze wyjaśnienie, jakie mogła dostać na to, w jakim stanie skończył. Aż chciałoby się zapytać, czemu w takim razie sam nie odwiedził Sabatayi. Wiedząc jednak, że jest już bezpieczny, dosłownie przytulając ją do siebie nie miała nawet jak myśleć, by się za to wszystko gniewać i złościć, zaś gdy zaczął dodatkowo głaskać ją po plecach - tak, zdecydowanie było to miłe. Zbyt miłe, przez co chciało jej się płakać jeszcze bardziej jedynie uświadamiając sobie dobitniej z każdą chwilą, że wcale nie śni i zamiast pstryczka w nos, nawet słownego, dostało jej się nawet trochę czułości! Siłowała się z mięśniami twarzy jeszcze bardziej wtulając nos w Ichiwe. Ból rąk i mięśni od obejmowania Kapitana czy próby ratowania chociaż resztek własnej dumy stawał się w tym wszystkim kwestią drugo-, jak nie trzeciorzędną. Aż w końcu dała radę w miarę uspokoić oddech, nieco rozluźniając się. Idealnie, by obwieścić Ichiwie, że zbyt szybko się stąd nie ruszą. I... Oh, zdecydowanie nie nazwałaby tego "momentem". Chyba, że takim...
- Ostatnio jak sprawdzałam, "moment" liczył sobie kilka lat. - mniej więcej tyle, ile minęło od zostawienia jej i Kamaoboko w porcie w Tsuchi aż do... no, teraz. - Stres ponoć sprzyja gubieniu wagi. Ale to dobrze. Kapitan jako alternatywa za wózek brzmi akceptowalnie.
Stwierdziła niby spokojnie z delikatnym uśmiechem, ale jej głos dalej drżał pomimo prób zapanowania nad nim, przy których pociągnęła nosem raz czy dwa. Czy mogą udawać, że cokolwiek działo się obecnie Shuten, wcale nie miało miejsca i WCALE nie prezentowała się jak ktoś na skraju łez? Jedną dłonią dała w tym wszystkim sięgnąć ku Ibarakiemu, jakiego to zaczęła delikatnie drapać za uchem. I pewnie by go przytuliła, gdyby mogła usiąść i wziąć go na ręce. Nie mniej - nie mogła. Z tego wszystkiego aż syknęła przez tępe uczucie promenujące jej z ramienia, a ręka, jaką obejmowała Ichiwe opadła na deski, nie będąc w stanie wiele dłużej utrzymywać jej w tej pozycji. Z resztą! Musiała przestać spinać całą resztę mięśni, bo inaczej rzeczywiście się w końcu spłacze, ale z bólu.
- Onimaru zaproponował, by popłynąć na jakąś wysepkę. Wspominał coś o gorących źródłach i wypoczynku... Więc, Kapitanie? Miałbyś coś przeciw takiemu kursowi?
Co by nie było, to dalej był jego statek. Tak to widziała. Ot, Wieloryb był darowany Ichiwie, więc jest Ichiwy. Wydawało jej się oczywiste, by zapytać go o zdanie, jednak nie szło ukryć, że po tonie można było śmiało uznać, że decyzja raczej zapadła i "nie" raczej nie było oczekiwaną odpowiedzią.
Definitywnie nie spodziewała się gości. Pomijając fakt, że nie spodziewała się gości - nie spodziewała się Kamaboko. Gdyby nawet jednak spodziewała się swojego towarzysza, to raczej widziałaby go używającego drzwi. Tymczasem pojawił się znikąd, dosłownie, tuż obok, przez co na jego przywitanie odpowiedziała jedynie zaskoczonym spojrzeniem znad książki, jaką akurat czytała. Tą zaś bardzo szybko musiała położyć na własnych udach, próbując utrzymać w dłoniach wepchnięte jej ustrojstwo. Dopiero po chwili zorientowała się, że musi być to najwidoczniej noga dla Akane. I że jej zdolności najwidoczniej faktycznie nie przydadzą się Mirai. Ehh... Niezbyt użyteczna ta Shuten, huh? Zaczęła słuchać życzeń Gonpachiro, zastanawiając się, czy czasem nie pomylił adresu. Nie no, pewnie, dało się zrobić. Tylko... Czy on wiedział, w jakim jest stanie? I że skupianie chakry dla niej to mało przyjemna rzecz?
- Shinkokyū. - odparła zmęczona, patrząc niepewnie na trzymaną protezę. - Chodzi ci o Shinkokyū, Kamaboko. Zdajesz sobie sprawę z tego... A z resztą. To potrwa. Tak pomijając wszystko inne.
Zwłaszcza pomijając fakt, że jeśli potrwa to zbyt długo, to równie dobrze może zwinąć mu się w kłębek i wymagać porządnych przeciwbólowych. Ale hej! Jeszcze przed chwila narzekała, że nie przyda się Akane, więc równie dobrze mogła zacisnąć zęby i zrobić chociaż tyle. Trzymając protezę skupiła się na niej i na własnej chakrze, uprzednio składając trzy pieczęcie - z trudem, a odpowiednie zgięcie palców zdecydowanie odbijało się na jej twarzy. Pomijając rzecz jasna, że samo skupienie na protezie i chakrze wymagało od niej zaciśnięcia zębów i próby zignorowania nieprzyjemnego uczucia, w ich miejscu faktycznie użyć własnej wyobraźni. Tak jak Kamaboko sobie życzył, a w końcu to on jest tu mistrzem kucia młotem, wyobraziła sobie siebie otoczoną wodą, bez dostępu do tlenu. Oraz sferę, jaką za pomocą Shinkokyū była w stanie stworzyć wokół własnej głowy, naprawiając problem i jednocześnie biorąc głębszy wdech w niemalże puste już płuca, na powrót wypychając je powietrzem. Nie zamierzała ingerować w to, jak Gonpachiro zamierzał dyrygować ich wspólną pracą. Jeśli uzna, że mają odpocząć - skorzysta. Jeśli uzna, że mają wracać do pracy - całość postara się powtórzyć. Może gdyby te kilka minut to byłoby za mało, dałaby wtedy znać, że potrzebuje chwilę czy dwie więcej, starając się napić wody i dać się samej sobie zregenerować.
Czy osoby w jej stanie nie powinny mieć dłuższego zwolnienia od pracy...?
Ostatnio zmieniony 15 lut 2024, 22:28 przez Sabataya Shuten, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
Awatar użytkownika
Jelonek
Posty: 1153
Rejestracja: 26 kwie 2021, 21:38
Ranga dodatkowa: Daimyo
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:

Re: Miasto portowe Aki

Za tym co odległe - Epilog­
WydarzenieWielka Przygoda
Tura8/? (101/?)
Shuten Part
Spotkanie z Ichiwą. Miła rzecz. Na pewno miła i ciut zbyt późno się odbyła. Najgorsze wyjaśnienie zostało jej rzucone, ale czy miała teraz siły aby o to się czepiać? Czy w ogóle, warto było kiedy w końcu udało im się spotkać? Wątpliwe. Szczególnie, że ta odrobina czułości jednak przekonała ją do odłożenia toporu wojennego na bok, chociaż czuła swoiste ciepełko w serduszku jakie też w pełni nie chciało odrzucić tej kwestii. Tylko pozwalało na zostawienie jej na lepszy moment.
- To był długi moment. - ewidentnie potwierdził beztrosko kiwając głową i lekko zaczepnie się do niej nawet uśmiechając. Na jej kolejne słowa, zaśmiał się lekko. Może nie na słowa o stresie, jakim to chyba nawet lekko się przejął, ale ostatecznie bycie alternatywą dla wózka zdaje się że go rozśmieszyło. - Obawiam się, że słabą będę alternatywną.
Stwierdził prosto, a dlaczego? To mogła trochę lekko wyczuć. Nawet jak ją obejmował, to nie czuła w tym uścisku aż takiej siły? Jakby ręka lekko się trzęsła? Dość podobnie do niej. Czyżby jego ciało też było w szoku i potrzebował terapii? Jeżeli tak, to nici z romantycznej pomocy jego aby pomógł jej pozbierać się do kupy i razem będą musieli się czołgać, aż w końcu wydobrzeją. Na pewno jednak był w dużo lepszym stanie od niej. Przynajmniej chodzić mógł. Nawet zaczął ostrożnie ich lekko podnosić z posadzki... ale tylko do siadu. Tak że to dalej na nim leżała, ale trochę wygodniej mogła się o dziwo ułożyć. Nawet wziąć Ibarakiego na łapki, chociaż raczej on podszedł do jej dłoni jaka to słabo opadła i ją lekko pomiział swoim futerkiem. Łzy jakie mimo wszystko zbierały się w jej oczach zostały lekko przetarte przez dłoń kapitana.
- Demonica w gorący źródłach, hm? Będzie niczym w piekle. - stwierdził zaczepnie, ale kiwnął głową. - Wiem o jakim miejscu mówi i definitywnie brzmi dobrze po tym wszystkim. Też wiele czasu musimy nadrobić, bo słyszałem tylko cząstki Twoich przygód. Dalej wędrujesz z Kamaboko?
Zapytał luźno, a większy towarzysz z jakiego to przed chwilą Shuten została zrzucona ułożył się za nim aby to trochę go podeprzeć. W końcu ciężko było tak siedzieć bez oparcia. Ciche podziękowanie ze strony kapitana uciekło w jego stronę, ale mimo wszystko nie spuszczał oczu z Sabatayi. Tak... ani trochę. Bez przerwy uważnie jej się przypatrywał, a przynajmniej to była w stanie dojrzeć jak na niego zerkała. Trochę zawstydzające, chyba.
Kamaboko Part (+ gościnnie Shuten)
Losowa dusza jaka to go zaczepiła definitywnie była dziwna. W końcu, czy naprawdę nie miał lepszego miejsca w jakim to mógłby być? To było świetne pytanie, a biorąc pod uwagę jak facet zaczął od razu za nim podążać, to też definitywnie słyszał to pytanie. Z pewnością też byłby bardzo przydatny dla Kamaboko jako świetne źródło informacji, prawda? No pewnie że tak. Przynajmniej w to można było wierzyć z nadzieją, że nie okaże się inaczej. Ostatecznie, wzruszył trochę ramionami czego kulgarz raczej nie dojrzał idąc pierwszy i zaczął odpowiadać.
- Niezbyt. Świat jest wystarczająco ciekawy, aby nie opuszczać go zbyt szybko. - powiedział bez specjalnie przejęcia i nie zdawał się też kłamać. Nie miał w tym żadnego większego motywu? Pewnie dowie się w swoim czasie. Lub jak go przyciśnie i jakoś bardziej zapyta, wtedy pewnie też się dowie. Czy chciał to robić jednak teraz, czy później? Ponownie, było to jego decyzją.

Proces tworzenia nogi naprawdę specjalną był już trudniejszy niż normalnie, trzeba było przyznać temu rację. Zajmował mu długie godziny i nawet jeden cały dzień nie starczył kiedy miał problemy z dobrym wpleceniem techniki w materiał. Tej wietrznej, w jakiej to mimo wszystko był gorszy niż w Kumoshinie. Nie było po drodze jednak żadnych problemów jakich to nie przewidział. Generalnie, wiedział co robi. Znał się na tym. Inna kwestia że musiał umieścić w jednej nodze aż trzy techniki, to tak aby nie nadpisać jednej kolejną musiał poświęcać wiele uwagi temu zadaniu i uważnie manipulować chakrą - co dla niego też nie było takie proste, ale czas miał. Lepiej było nie spartaczyć roboty, bo noga wybuchnie i uszkodzi tylko bardziej Akane, czego mimo wszystko nie chciał osiągnąć. Mimo tego jednak zatrudniono do roboty Shuten jaka to no... nie była w najlepszym stanie. Faktycznie to wiedzieli. Oboje. To też... to zajęło. Długo zbyt długo jakby ktoś ich się pytał. Kolejne godziny i niesamowicie częste przerwy nie były nawet wystarczające. Właściwie to no... no tak mocno Sabataya osłabła, że musieli dokończenie przełożyć na kolejny dzień. Nie mniej, po pełnym bólu dniu i paru godzinach więcej... udało im się to. Zrobić nogę Akanę... przynajmniej w teorii. Dopóki w końcu jej nie zamontują, to ciężko będzie ocenić czy była sukcesem. I pewno wypadało przetestować.
Akane Part
Obrazy śmierci uderzające ją w jednym momencie były przytłaczające. Był oprawcą? Wybawicielem? Kim był w ogóle dla niej Hou? Powinna go nienawidzić, a może mu dziękować? Przepraszać? Nie wiedziała. Ciężko w ogóle było jej myśleć, ciężko cokolwiek powiedzieć, nawet krzyczeć. Była sama, pochłaniana przez ciemność jaka to w końcu ją... dotknęła. Przez moment sparaliżowa strachem, po chwili odtrąciła z siebie łapsko. Ba, miała nawet na tyle szczęścia że dosięgnęła twarzy bestii odrzucając ją trochę w bok co kupiło jej czas na odczołganie się od niej. Dalej jednak, nie miała jak uciekać. Brudząc swoje ubrania ściekającą z oka krwią, zasłoniła po prostu twarz ręką licząc, że stwór tak po prostu zniknie. Wcisnęła się w kąt, prosząc jakiekolwiek bóstwa o pomoc. Mogła poczuć zamiast tego jak słabnie. Jak coś chwyta jej dłoń, odchylając trochę ją od twarzy ale... Akane nie miała sił by walczyć. Dojrzała tylko zdawało się że czyjąś twarz z zaczerwienionym polikiem, nim nastała ciemność. Jinko?

Ocknęła się ze strachem. Ile siedziała w tej ciemności, nie słysząc nic i nie czując nic poza biegiem czasu? Nie wiedziała. Dalej w pewien sposób było to mniej straszne od śmierci i stworów w realnym świecie jakie to widziała. W końcu jednak ciemność ta odeszła, przynosząc w jej stronę słabe światło księżycowe wchodzące do pomieszczenia przez lekko uchylone okno. Była... nie była na statku. Była w niewielkiej, drewnianej chatce. Dość ubogiej, ale nie rozwalającej się. Rozglądając się z ciekawszych rzeczy mogła dojrzeć pewnego jegomościa w łóżku. Jegomościa, jakiego to kojarzyła jako Hou. Jego "prawdziwą formę" nie te ciało jakie poznała przy pierwszym spotkaniu. Zdawała się... chory? Ze skrzywionym wyrazem twarzy leżał w łóżku, a połowa jej była pokryta przez cienistą mąź i przysłaniała jedno jego oko. Zaczął się po chwili jednak wybudzać, dalej ewidentnie pełny bólu. Ba! Czuła nawet jego ból jakby był jej bólem. Przechodzący przez całe ciało, sprawiający że ledwo co miała siły złapać dech w piersi. Zaczął podnosić się do siadu, nim to drzwi chatki się otworzyły i weszła przez nie kobieta. Trochę starsza od Akane, ale i zadziwiająco do niej podobna. Kojarzyła ją. Już raz ją widziała. Tylko czy pamiętała gdzie? Niosłą ze sobą tackę z jedzeniem. Jakaś owsianka i kubek z zieloną herbatą, chyba. Mogła podejść, zobaczyć, ale nie mogła dotknąć. Nie było jej tutaj. Przenikała zwyczajnie przez obie postacie jeżeli spróbowałaby jakoś je dotknąć. Nasza bohaterka poczuła jednak, jak demon rzuca się z łóżka w stronę kobiety. Jak ta, średnio zaskoczona, jest pochwycona i przybita do podłogi, z dłonią Hou - a bardziej mrocznym łapskiem w jakie ta się zmieniła - przygniatającym jej krtań. Z lekkim wyrazem bólu na twarzy, ta sięgnęła w stronę głowy Hou i dotknęła jego twarzy. Rozbłysło światło, jakie to oślepiło nawet Akane, a gdy te się skończyło... Hou leżał nieprzytomny na kobiecie. Ta westchnęła zmęczona, nim zaczęła go z powrotem zawlekać do łóżka.
- Z początku, był jak dzika bestia... zraniona, myśląca tylko o obronie siebie przez zabiecie tego co jest wokół... - nagle usłyszała delikatny głos za sobą, a obracając się, mogła dojrzeć tą samą kobietę jaką teraz widziała na scenie. Tylko... bardziej uroczyście ubraną w kapłańskie odzienia i... parę lat starszą? Definitywnie też był lekko przezroczysta jak Akane i patrzyła teraz na nią. Rozprowadzała też wokół siebie... ciepło. Takie, że Akane od razu lepiej się poczuła, jakby nic ją nie bolało. Ba! W tym świecie miała nawet swoje kończyny, chociaż te zdawały się bardziej rozmazane od reszty ciała.
Lista NPC
Wcielenie Jelenia
Moderator Fabularny | Moderator Techniczny | Miły człek jakiego można pytać o rzeczy i pomoc | Hidden Admin
Prowadzone wątki 6/4 [aktywne wątki]
  • Za tym co odległe - Kamaboko Gonpachiro, Sabataya Shuten & Mirai Akane
  • Tam gdzie bogowie poprowadzą... - Kaguya Kaede
  • Bliźniacze zabawy - Kasane Mitsuki & Kasane Kirara
  • Ranny ptaszek - Uzumaki Chiyo & Fuuka
  • Gorycz zemsty - Inuzuka Nana
  • The Inquisitor's Journey - Ichijou Michiru
ODPOWIEDZ

Wróć do „Tetsu no Kuni - Kraj Żelaza”