Trzeba przyznać, że Nana była dosyć zadowolona z ich pracy – pierwszego dnia naprawdę bardzo dużo się udało im dowiedzieć i pochwycenie Yoriego było tak naprawdę formalnością. Prawda? Co może pójść nie tak? Jak się okazało – bardzo dużo. I z sekundy na sekundę Inuzuka czuła, jak sprawa wymyka się jej nieco spod kontroli i zaczęło ją to powoli przerażać. Nie udało się rozwiązać sprawy ze strażnikami polubownie i całe zajście na pewno zostanie przekazane Amekage – czemu w ogóle myślała, że bez tego się obędzie. Dlaczego jej w ogóle przeszło przez myśl zatajanie tego przed Shodaime – sama? Nie powinna była nastawiać karku za człowieka, którego poznała raptem dwa dni temu. To było nieodpowiedzialne i wbrew wartościom wioski, które wyznawała. Spoliczkowała się mentalnie dla otrzeźwienia. Będzie musiała to wziąć na klatę, wytłumaczyć się przed Kise. Wizja rozmowy z nim, wyjaśniania wszystkiego ją przerażała, oczywiście. Bardzo się starała, żeby go nie zawieść, żeby po zakończonej misji powiedział jej
dobra robota, Nano, albo coś w tym stylu. Teraz szanse na słowa pochwały były… niewielkie. Zamiast tego miała rozczarowanie i gorycz. Nie chodziło nawet już o to, że Midoro nadszarpnął zaufania, którym go obdarzyła. Nie jej uczucia tutaj miały znaczenie. Liczyło się, że to Amekage będzie zawiedziony i że już nigdy więcej jej nie zaufa…
Nie był to jednak czas by płakać nad rozlanym mlekiem. Musiała minimalizować wyrządzone szkody. Dlatego na słowa strażnika zareagowała przytaknięciem głowy i krótkim „oczywiście”. Zupełnie ich rozumiała. To była część ich pracy i nie mogła o nic ich winić. Może i Yori był zamieszany w tą całą sprawę i postąpił… źle, jednakże używanie wobec niego takiej przemocy było zupełnie nie na miejscu, zwłaszcza, że był zwykłym dzieciakiem, na dodatek z widocznie biednej rodziny, który znalazł sobie wątpliwy sposób poprawienia swojej sytuacji materialnej. Przecież mógł na nią poczekać, wtedy nawet mogliby poprosić straż o jego oficjalny areszt, by wszystko było zgodne… No ale to tylko gdybanie, które w obecnej sytuacji niczego nie zmieni.
Poszła więc do tego aresztu, idąc przed strażnikami, tak żeby mieli na nią oko i żeby nie było, ze może próbować jakiś sztuczek od tyłu. Wiedziała jedno - nie zamierzała Midoro wyciągać z tego aresztu, a chociaż nie teraz. Musiała ochłonąć i porozmawiać o tym z Amekage sama, jednocześnie to on powinien zdecydować, co z Mido zrobić. Jedyne co chciała, to się upewnić, że Yori im nie nagada głupot i przypadkiem go nie wypuszczą. Bo coś czuła, że prędzej uwierzą mieszkańcowi wioski niż przejezdnemu. Więc poczekała aż cała procedura zostanie przez funkcjonariuszy, by następnie podejść do odpowiedniego miejsca, pokazując od razu dokument, który dostała od Amekage.
– Dzień dobry, ja w sprawie zatrzymanego przez państwo Okamoto Yoriego. – Uśmiechnęła się. – Pracuję na zlecenie Shodaime – sama i chłopak jest głównym podejrzanym w prowadzonej przeze mnie sprawie. Zamierzam poinformować o tym czym prędzej z Amekage – sama, który zapewne zdecyduje o jego losie. Do tego czasu proszę, by był w areszcie… to samo się dotyczy Dohito Midoro, który został aresztowany wraz z Yorim – powiedziała do „obsługującej” jej osoby. Najbardziej jej zależało o tym, żeby Yori siedział w tym areszcie, żeby nigdzie przypadkiem nie zwiał, nic więcej. Chciała by chociaż część tej misji skończyła się sukcesem… jeżeli można to tak nazwać.