Po wyjaśnieniach Gyunty, Moe nie miała zbytnio ochoty dalej kontynuować tej rozmowy. Była ona bezcelowa, praktycznie pozbawiona sensu. Przecież sama nie znała się na kawie, kiedy miała dokładnie "dzisiaj lat" kiedy świadomie się jej napiła, od kogoś kto twierdził że się na niej znał. Choć nadal miała podejrzenia co do podejścia Gyunty do tematu, postanowiła nie podważać dalej jego autorytetu w temacie parzenia kawy i po prostu, na spokojnie dokończyć swój cukier kawowy, wygrzebując go łyżką z dna kubka - Zazwyczaj ci, co nie mają problemu z wydaniem jakichkolwiek pieniędzy na coś tak obrzydliwego, nie muszą się martwić jutrem i nie jedzą tyle ile się da i co się da - skomentowała posępnie w myślach słowa mężczyzny dotyczące słodzenia jedną czy dwiema kostkami. Skoro miała okazje nazbierać nadprogramowych kalorii, to nie wyobrażała sobie z tego zrezygnować. Nawet jakby ta cała "kawa" okazała się smaczna, to i tak wzięła by tyle cukru ile tylko by się dało, survival.
Po odebraniu od Gyunty kartek... bądź kartki z rysunkiem medalionu i spisem miejsc, w których mężczyzna ostatnio bywał, Moe spojrzała sceptycznie na nie kiedy już wyszła z Kagurą przed "dom" mężczyzny. - To... wygląda beznadziejnie. - stwierdziła dość krótko i pesymistycznie, zastanawiając się przy tym, od czego mogły zacząć - Sprawdzamy wszystkie miejsca, jedno po drugim? Ja stawiam że zgubił go płacąc za coś. W sklepie usłyszałby stuknięcie o podłogę, nie wydaje się on być na tyle narwany, żeby wybiegać ze sklepu. A więc... zostaje chyba targ, jako najbardziej prawdopodobne miejsce, w którym mógł cokolwiek zgubić i tego nie zauważyć. Masz jakiś lepszy pomysł? - oddała jej obydwie kartki, lista została przejrzana i zapamiętana w miarę możliwości. Kagurze może się bardziej przydać w takim więc wypadku.