• Ogłoszenia
  •  
    Aktualności fabularne
    Obecna pora roku: Wiosna 164r.

    Poniżej znajdują się ostatnie wydarzenia oraz ważniejsze ogłoszenia. Są one często opatrzone datą dodania, przy czym najświeższe informacje umieszczone są na samym początku listy.

    24.04.2024 - podsumowanie wydarzenia wioskowego w Sakuragakure. Więcej informacji w najnowszych aktualnościach fabularnych.
    Kącik Nowego GraczaSamouczek Wzór Karty Postaci AtrybutyRozwój postaci i koszty chakry Atuty Klany i organizacje Informacje o świecie Handbook
    Powyższe tematy powinny zawierać wystarczająco informacji, by móc bez przeszkód napisać Kartę Postaci i rozpocząć grę. W przypadku dalszych niejasności, zapraszamy do kontaktu zarówno na chatboxie, przez wiadomości prywatne oraz przez nasz serwer Discord.
    Administracja
    Pingwinek Chaosu
    Główny Administrator
    Norka
    Główna Mistrzyni Fabularna
    Hefajstos
    Główny Moderator Kuźni
    Tora
    Główny Moderator Technik

    W przypadku jakichkolwiek pytań bądź uwag, powyższe osoby zajmują się wyszczególnionymi w ich tytułach zagadnieniami. Pomocą służy również cała kadra forum, wraz z moderatorami. Zapraszamy również do dołączenia do forumowego Discorda.
    Kadra Sakura no HanaDiscord Sakura no Hana
     

Wioska Holvika - Dom Kurama Aurory

Fuyu no Kuni zajmuje drugą największą wyspę w północnym archipelagu wraz z pobliskimi lądami - położoną na wschodzie Shiroijimą mieszczącą największą część populacji kraju, oraz dużo mniejszą Sorajimą mieszczącą się pomiędzy Same no Kuni a Haru no Kuni. Stanowią one, poza stałym lądem dwa najważniejsze rejony. Północne tereny pokryte są praktycznie przez większość czasu śniegiem. Panuje tam ujemna temperatura, a zwierzęta nie są tak liczne. Można tam spotkać polarne gatunki niedźwiedzi, czy wilków - osiągających w Fuyu no Kuni niebywałych rozmiarów - lisów, czy też zwierzyny łownej. Zwierzęta te żywią się głównie mniejszymi gatunkami bądź mchami, porostami oraz jagodami niewielkich krzewinek rosnących często w towarzystwie ogromnych, starych iglaków. Centrum wyspy jak i południe cechuje się łagodniejszym klimatem, co też przekłada się na większe bogactwo gatunkowe. Obywatele kraju wyróżniają się postawną budową ciała - efektem ciężkich, fizycznych treningów, rozpoczynanych już w młodym wieku. Mężczyźni często zapuszczają gęste, długie brody, a ich głowy nierzadko zdobią długie włosy powiązane w warkocze. Nierzadko też wygalają część głowy, bądź obcinają się na łyso. Oprócz tego ich twarze oraz inne części ciała często pokryte są tatuażami, a podczas ruszania w bój - barwami wojennymi. Blizny i trwałe uszkodzenia nie są niczym obcym, zaś w tutejszej kulturze stanowią powód do dumy niż coś, z czym należy się kryć.
Awatar użytkownika
Kurama Aurora
Posty: 34
Rejestracja: 03 sty 2024, 14:33
Ranga: Muryō no ninja
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Wioska Holvika - Dom Kurama Aurory

Rodzinny Dom Kurama Aurory
Średniej wielkości domek rodzinny znajdujący się na obrzeżu Holviki. Z pozoru nie wyróżnia się specjalnie spośród domów dookoła. Tak samo jak reszta jest wykonany z drewna, może pomieścić w sobie kilkuosobową rodzinę, a do tego przez większość roku przysypany jest grubą warstwą śniegu. Odpowiednie zadaszenie oraz inne usprawnienia sprawiają, że jest wygodny i ciepły nawet w największe mrozy. W środku nie znajdziemy zbyt wiele ciekawych szczegółów. Łącznie jest w nim około pięciu pomieszczeń. Po przejściu przez wiatrołap znajdziemy się w ogromnym pokoju z kuchnią oraz kominkiem, w stronę którego skierowana jest zielona kanapa. W domu znajdziemy oczywiście także łazienkę oraz trzy pomieszczenia, które kiedyś były pełne życia, ale obecnie przygasły - oprócz jednego.
Pokój Aurory jest drugim największym pomieszczeniem w domu, ale wciąż ma zaledwie około dwunastu metrów kwadratowych. Poza biurkiem i łóżkiem niewiele tu wchodzi. Jak na artyskę przystało biurko całe zawalone jest szkicami oraz rysunkami. Do tego ogromna kupa książek zaraz obok jednoosobowego łóżka. Dzięki ręcznie wykonanym ozdobom oraz zdjęciom rodziny wydaje się być o wiele przytulniejszy niż reszta pomieszczeń.
Awatar użytkownika
Kurama Aurora
Posty: 34
Rejestracja: 03 sty 2024, 14:33
Ranga: Muryō no ninja
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Wioska Holvika - Dom Kurama Aurory

Pozytywne nastawienie Anny było skrajnie zaraźliwe. Jak Aurora miałaby chociaż nie spróbować nauczyć jej czegokolwiek, skoro ruda tak bardzo cieszyła się z możliwości poszerzenia działalności w fundacji. Choćby miały spalić czterdzieści garnków i stopić wszystkie lodowce w Fuyu no Kuni, to właśnie to zrobią. Zresztą białowłosa była przekonana, że nie mogło wcale być aż tak źle. Przecież jak można być skrajnie beznadziejnym w czymś tak prozaicznym jak gotowanie prostych posiłków? Prawa?
- Myślę, że jesteś niezwykle potrzebna Anno. Nie umniejszaj sama sobie. - zdążyła jeszcze rzec przed wejściem Kaoru. Nie mogła patrzeć jak nowa koleżanka atakuje sama siebie. Przecież sama jej obecność tutaj była ważna dla fundacji! Poza tym pomagała zarządzać tym skomplikowanym przedsięwzięciem, a do tego jak sprawnie i szybko zwołała ludzi do knajpy! Tak, ktoś kto był gotów pomóc innym nie powinien uderzać sam w siebie. Anna zasługiwała na to, żeby brać z niej przykład. W oczach Aurory była poniekąd bohaterką, bo w odróżnieniu od niej już od długiego czasu musiała poświęcać się w walce z nierównościami w społeczeństwie Fuyu. Silna, zdecydowana, uśmiechnięta - taki obraz Anny miała przed sobą Kurama po tym jednym dniu pracy.
- Postaram się zrobić jak najwięcej, ale nie wiem czy sobie poradzę. - odparła zawstydzona na rozmowę między dwójką zarządzających. Wciąż nie mogła zrozumieć motywów Kaoru. Czyżby zmęczyło go to pomaganie? Czy miał żonę, która czekała na niego z dzieckiem, podczas gdy ten jeździł po świecie pomagając ludziom? Nie znała go przecież za dobrze, ale czuła gdzieś w serduszku, że musiał mieć bardzo dobry powód, żeby tak mówić. W zachowaniu mężczyzny, po tym że był tutaj od długiego czasu, po jego chłodnym przywitaniu było widać jak bardzo zależy mu na tym wszystkim dookoła. Miała tylko nadzieję, że uda jej się odkryć te jego powody. Czy namówi go na pozostanie? Tego nie wiedziała. Czy jeśli miał rodzinę, to ona by chciała ją rozbić dla swoich egoistycznych pobudek? A może miał niedokończone sprawy gdzieś indziej i za jakiś czas by wrócił? Tak wiele było tu pytań, a żadnych odpowiedzi. Musiała go jak najlepiej poznać w tym czasie, który dane im będzie razem spędzić i zrozumieć. Była pewna, że jeśli uda im się otworzyć do siebie nawzajem swoje serca, to napewno wiele się wyjaśni - być może nawet zmieni.

Droga do Holviki wieczorem była taka sama jak wcześniej rano do Dalir. Było to cudowne, bo w drodze do domu mogła spokojnie myśleć. A o czym? Podsumowywała ten jakże owocny w wydarzenia dzień. Wstydziła się wewnętrznie swojej reakcji na ostre słowa Kaoru zaraz po tym jak się spotkali. Potem czuła dumę z tego jak podjęła się zadania ugotowania i podołała. Czuła jak jej policzki i serce rozpalają się na wspomnienia karmienia mężczyzny oraz tego jak na nią patrzył i patał po głowie. Im jednak bliżej wioski tym bardziej stresowała się nadchodzącym spotkaniem z ojcem. W głowie odtworzyła wiele scenariuszy rychłej rozmowy, ale żaden nie brzmiał wystarczająco przekonująco w jej oczach. Najbardziej obawiała się krzywdzić bliskich. Aurora doskonale wiedziała jak tata cierpiał po odejściu matki - ba! - on cierpiał do dnia dzisiejszego, a minęło już tyle lat. Jak zareaguje na wieść, że jego jedyna córeczka postanowiła przeprowadzić się do stolicy, żeby pracować w fundacji. Z jednej strony oboje sobie zdawali sprawę, że Aurora nie zrobi w ich wiosce żadnej kariery. Nie była na tyle silna, brutalna, północna. Nie było tutaj nikogo, kto by pasował na męża dziewczyny, choć amatorzy na jej wdzięki napewno by się znaleźli. Wciąż, każdy musiał podążyć swoją drogą - tylko jak to ubrać w słowa? Czy istnieje taki scenariusz, w którym żadna strona nie cierpi? Szczerze w to wątpiła. Samej Rosi będzie wybitnie ciężko zostawić za sobą ich drewniany domek i piękne górskie pejzaże. Do domu było już niedaleko, a ona dalej nie miała zielonego pojęcia, co miałaby powiedzieć.
Ledwo otworzyła drzwi i weszła do domu, a poczuła jak silne męskie ramion otulają ją całą. Mimowolnie uśmiechnęła się czując jak rodzicielska miłość otacza ją ze wszech stron. Natychmiast odwzajemniła uścisk wtulając się w tors wielkiego jak dąb mężczyzny. Po chwili jednak poczuła poczucie winy, bo to co zamierzała powiedzieć rozrywało jej serce.
- Wszystko dobrze tatku. To nie byli żadni oszuści. Byli wspaniałymi ludźmi. - odpowiedziała chcąc go uspokoić, a jednocześnie nastawiała się mentalnie do bardzo poważnej rozmowy. Odpięła od boku tsurugi i zaczęła rozbierać się z wierzchniego okrycia, żeby odłożyć je na miejsce w wiatrołapie. - Chciałabym z tobą porozmawiać tato. Możemy usiąść w salonie? - zapytała, ale nie czekała na odpowiedź, tylko ruszyła do pomieszczenia, gdzie zapewne musiał palić się ich imponujący kominek. W końcu była zima, bez ognia w środku byłoby z minus dwieście stopni.
Zaczekała aż tata usiądzie, a następnie zamierzała zająć miejsce naprzeciw niego biorąc krzesełko. Chciała rozmowy w cztery oczy, gdzie mogła widzieć jego twarz chociaż było niezwykle ciężkim opowiedzieć to wszystko, co chciała i nie rozpłakać się w następstwie.
- Dzisiaj jak tam byłam zrozumiałam, jakie jest moje miejsce na ziemii. Zrozumiałam dlaczego tak bardzo nie pasuję do moich rówieśników w wiosce. - zaczęła po zaczerpnięciu dość pokaźnych ilości powietrza w płuca - Nie oszukujmy się tato, ale nigdy nie potrafiłam być taka jak wszyscy tutaj. - kontynuowała starając się znajdować odpowiednie słowa, żeby nie oddalić się emocjonalnie od rodzica, ale jednocześnie zaznaczyć swoją odmienność od tego miejsca - Pracując z fundacją, z Kaoru i Anną, zauważyłam ile radości daje mi pomaganie innym. Żywienie biednych i głodnych. Zobaczyłam też jak bardzo niesprawiedliwa jest nasza rzeczywistość. - mówiła z niewielkimi przerwami, ale próbując zawrzeć wszystko w jedną sensowną wypowiedź zanim tata zacznie zadawać więcej pytań - Bardzo docenili moje umiejętności i zgodzili się, żebym dołączyła do nich na stałe. Nie zrozum mnie źle tato, ale muszę wyjechać do stolicy i kontynuować to, co zaczęłam. Czuję, że to właściwy kierunek w moim życiu. - po jej oczach zaczęły lecieć łzy. Wspomnienia z wioski zaczęły atakować ją w każdej kolejnej sekundzie coraz bardziej, ale mimo wszystko trzymała w miarę spokojną minę jakby wyczekując na reakcję rodzica.
Awatar użytkownika
Fuuka
Posty: 114
Rejestracja: 27 sie 2023, 16:45
Ranga: Muryō no ninja
Discord: virgovern
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Wioska Holvika - Dom Kurama Aurory

Snow Benevolence: Introduction
tura2
Aurora miała dużo dobra w sobie. Może nawet więcej niż sama Anna i Kaoru? Kto wie. Młoda Kurama miała nawet w sobie tyle pozytywnej energii, że była gotowa nauczyć Annę gotować. Nawet po tym jak usłyszała od samej rudowłosej jak beznadziejnym przypadkiem była. Ale przecież żartowała, tak? Musiała żartować, nikt nie mógł być AŻ TAK zły... przynajmniej to założyła Rosia. Anna odebrała jej słowa z pełnym wdzięczności uśmiechem, jednak nie kontynuowała tego wątku dalej. Każdy był w jakiś sposób potrzebny... prawda? W to wierzyła nasza główna bohaterka i to chciała przekazać innym. Anna wnosiła wiele do fundacji, tak samo Kaoru. Czy Aurora była w stanie go zastąpić? Czy w ogóle chciała go zastąpić? Przed nastolatką zostało postawione naprawdę wiele trudnych pytań. I nie wydawało się, że to był wieczór, podczas którego znajdzie na nie odpowiedzi.

Uderzył w nią zapach, który znała tak dobrze. Drewno. Ogień. Zapach skóry i futer. Zapach jej rodziny. Zdecydowanie była w swoim domu. Wśród znajomych zapachów mogła również poczuć wątłą woń alkoholu. I to też niestety dobrze rozpoznawała: jej ojciec znów pił. Ale nie wyglądał jakby był bardzo pijany... w sumie nie wyglądał w ogóle na pijanego. Gdyby nie sam zapach gorzały, to pewnie i by się nie zorientowała. Dopiero wtulając się w jego pierś mogła to odkryć.
Po pięknym, rodzicielskim uścisku Rosia zaproponowała rozmowę w salonie. Jej ojciec ruszył za nią, chociaż wyglądał na dość zmartwionego.
- Nie może to zaczekać do rana, Rosia? Pewnie jesteś zmęczona i... - widząc jednak, że jego córce zależy na rozmowie teraz, mlasnął trochę pokonany i usiadł na krześle. Chyba gdzieś podświadomie wyczuwał kłopoty. Chyba trzeba być ślepym, aby nie widzieć, że jego dziecko chce mu powiedzieć coś ważnego? Ujął jej małą rączkę w swoje wielkie, wikingowe łapska i ścisnął mocno, jakby chcąc nadać jej otuchy. I zaczął słuchać. Jednak im dłużej mówiła, tym bardziej między jego brwiami pogłębiała się zmarszczka. Parokrotnie wyglądał, jakby chciał przerwać dziewczynie i wtrącić swoje, lecz ta mu nie pozwalała i kontynuowała monolog. Widząc, jak jego córka zaczyna płakać, sam wyglądał, jakby chciał się popłakać. Ponownie szybko ją przytulił, przyciskając jej głowę w swój tors.
- Rosiu. Kocham cię najmocniej na świecie, wiesz? - Zaczął, głaszcząc ją po głowie. - I dlatego nie mogę ci na to pozwolić. - Mężczyzna odsunął nastolatkę od siebie, chwytając ją za ramiona i patrząc jej w oczy. - Jesteś młoda, życia nie znasz. Popatrz, co się stało? Jedno spotkanie z jakimiś obcymi i już chcesz im życie poświęcić? Masz za delikatne i naiwne serduszko, sarenko. Jestem przekonany, że to jakieś oszustwo. Jak długo żyje w tym kraju nie słyszoł żem o jakiejś fundacji. Pomaganie biednym? Pewnie chcą cię okraść i wykorzystać. Zobaczyli, żeś dobra i wmówili co chcieli. Zawsze żem powtarzał, że za delikatna jesteś.
Ojciec Aurory westchnął i zabrał ręce z jej ramion.
- To czysta głupota, Rosia. A obowiązkiem rodzica jest chronienie swojego dziecka przed głupotami. Nie zgadzam się.
Chyba plany Aurory nie były po jej myśli.
- Swoją drogą. Co to jest Kaoru?
No tak. To imię zdecydowanie nie było tutejsze.
NPCOjciec Aurory
Obrazek
memosz frajer kliknął niżej
Oto link do fajnej muzyczki

Awatar użytkownika
Kurama Aurora
Posty: 34
Rejestracja: 03 sty 2024, 14:33
Ranga: Muryō no ninja
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Wioska Holvika - Dom Kurama Aurory

Przytulenie się do taty zawsze było ciepłe i pocieszające. Nie było co ukrywać, że miłość rodzica była niezastąpiona i nawet jeśli matka ich zostawiła to wielki wiking starał się, na swój sposób, załatać dziurę powstałą po mamusi. Nie zawsze mu to wychodziło, w sumie to prawie wcale mu to nie wychodziło, ale nie mogła mieć do niego żadnych pretensji - w końcu to nie była jego rola, a on sam również nie był nauczony tego jak powinna wyglądać prawdziwa rodzicielska miłość. Z perspektywy dziewczyny radził sobie jednak całkiem dobrze i nie mogła oraz nie chciała go za to krytykować. Jedyna krytyka mogła dotyczyć zbyt dużej ilości pitego alkoholu, który po prostu jej przeszkadzał. No bo ile można chlać to gówno? Stan, w który co wieczór wprowadzał się razem z resztą tego szemranego towarzystwa sprawiał, że Aurora tak często chciała uciekać z dala, unikać taty. I choć teraz smród wódki nie odrzucił jej od niego w czasie przytulania, tak poniekąd przypomniał o tym obliczu taty, którego najbardziej nie lubiła i unikała. Gdyby mogła wylałaby cały zapas trunków w tym kraju do morza, ale bała się że wtedy wszyscy wikingowie postanowiliby zostać pływakami przez co potopiliby się w mroźnej wodzie próbując zaczerpnąć jak największy łyk, żeby chociaż przez krótką chwilę poczuć na sobie wpływ alkoholu. Doprawdy większość tutaj była beznadziejnymi przypadkami, które powinno się długo edukować i leczyć, aby zakończyć tę niekończącą się spiralę chlania w umór i niszczenia życia w miastach i wioskach sąsiednich państw.
Tata próbował ją namówić, żeby odłożyć rozmowę na jutro, ale dziewczyna nie mogła tyle czekać. I tak fartem było, że czekał na nią w domu zamiast chlać w tawernie. Zapewne musiał okropnie się stresować, że zrezygnował z jednej ze swoich ulubionych czynności. To była oznaka, że mu zależało, ale skoro mu zależało to znaczyło, że przyjmie do siebie to, co Kurama zamierza oznajmić. No tak, oznajmić! Bo Aurora zdecydowanie nie pytała go o zdanie, albo o pozwolenie. Było to bezczelne, ale ona jeszcze nigdy nic takiego nie zrobiła, więc tym razem dawała sobie prawo, żeby chociaż raz zawalczyć o to, na czym jej zależało. Nie przyjmowała negatywnej odpowiedzi w żadnym wypadku, bo najwyżej musiałaby uciec z domu. Napewno bolałaby ją taka wersja wydarzeń, ale była w dużym stopniu gotowa to zrobić, jeśli sytuacja będzie tego od niej wymagać. Wątpliwości nie było.
- Ja też bardzo cię kocham, tato. - odpowiedziała wycierając łezki z oka i słuchając jego rodzicielskich słów. Tak, zdecydowanie spełniał swoją rolę, ale jego rola już niedługo miała się skończyć. Taki jest naturalny cykl życia, szczególnie tu w Fuyu no Kuni, gdzie dzieci dorastają dużo szybciej niż powinny normalnie. - Gdyby chcieli mnie okraść, to już dawno by to zrobili. Ja tam byłam tato, pracowałam z nimi, widziałam wszystko, co się działo. Poznałam ich osobiście. Są dobrymi ludźmi, którzy pomagają innym. - zaczęła odpowiadać. Nie podobało jej się, że tata atakuje Kaoru i Annę, ale rozumiała go bo ich nie znał. Zresztą ona sama miała na początku sporo wątpliwości, które zostały rozwiazne dopiero w procesie pracy u boku innych. - Zrozum mnie. Nie chcę reszty życia spędzić tutaj. Nie będę wikingiem, który napadnie na okoliczne kraje, żeby móc zasmakować tamtejszych... specyfików. Nie mogę też pracować w tutejszej karczmie, bo nie zniosłabym tych wszystkich spojrzeń i prób obmacania mojego tyłka. - tutaj przerwała na chwilę zawstydzona, że musiała poruszyć ten temat, ale wciąż wiedziała że to ważna rozmowa, więc dość szybko zebrała się w sobie -A zdecydowanie najbardziej nie chcę wyjść tutaj za jakiegoś Gunnara, który będzie codziennie chlał, pieprzył wszystko dookoła, a wracać do mnie i dzieci zamierzałby tylko gdyby odniósł rany w czasie plądrowania i gwałcenia.- wyżaliła się do reszty próbując przekonać ojca, że nie ma dla niej dobrego wyjścia w tej wiosce. Jest przegraną sprawą. Zbyt delikatna, żeby tak po prostu przebywać pośród wikingów, którzy za nic mają kulturę, sztukę, okazywanie uczuć w zdrowy sposób i zawiązywanie zdrowych relacji.
- Teraz, kiedy nadarzyła się okazja, żeby robić to co jest moim powołaniem, co zawsze czułam za dobry kierunek to muszę zrobić wszystko, aby chociaż spróbować. Nawet jeśli się przejadę i upadnę to przynajmniej będę wiedziała, że spróbowałam. Inaczej zawsze już będę siedziała na szczycie tutejszego pagórka malowała pejzaże gór i marzyła o życiu którego nigdy nie zaznam.- dokończyła cichnąc, a kolejna łza poleciała jej po policzku. Nie chcąc jej jednak pokazywać szybko ją zmazała rękawem i wyciągnęła do taty kartkę z mapą do siedziby fundacji - Jeśli to cię uspokoi, to możesz pójść ze mną, żeby mnie odprowadzić. Jeśli nie to tutaj jest kartka jak do mnie dotrzeć, gdybyś chciał mnie odwiedzić. Przykro mi tatku, ale ja już podjęłam decyzję. Boli mnie to okropnie, ale podjęłam. Miała długi czas, żeby się nad tym zastanowić - a przynajmniej wystarczająco długi.
W tym wszystkim oczywiście znalazła się przestrzeń na dużo mniej wygodne pytania. Aurora bała się, że opiekuńczość rodzica sprawi, że ten podejmie radykalne kroki, ale nie mogła go okłamywać - to byłoby zwyczajnie niewporządku wobec niego. Skoro go tu zostawiała samego, to zasługiwał, żeby usłyszeć prawdę. Może nie całą, bo część trzeba będzie pominąć, ale jednak prawdę.
- Kaoru jest kierownikiem fundacji. Sama fundacja należy do babci Anny, dziewczyny z Fuyu no Kuni. Jeszcze nie wiem dlaczego Kaoru jest głównym kierownikiem i skąd on dokładnie jest, ale wiem że chciałby, żebym przejęła po nim pałeczkę. - odpowiedziała dość spokojnie, acz nerwowo ściskała ręce na materiale swojego ubrania.
Awatar użytkownika
Fuuka
Posty: 114
Rejestracja: 27 sie 2023, 16:45
Ranga: Muryō no ninja
Discord: virgovern
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Wioska Holvika - Dom Kurama Aurory

Snow Benevolence: Introduction
tura3
Nie było chyba na świecie dziecka, które lubiło, gdy jego rodzic pachniał alkoholem. Było to już wystarczająco niekomfortowe dla osób, które nie miały traumy i ich rodzice pili w cywilizowany, "dla towarzystwa" sposób. Zapach jednak wódki na bliskiej osobie dla ludzi, którzy wychowali się w towarzystwie alkoholików? Chyba nie było gorszego zapachu. Woń niemocy, cierpienia i paraliżującego strachu. I chyba... chyba tu zakończymy narrację nie wchodząc bardziej w ten temat. Już sama rozmowa, jaką prowadziła Aurora była wystarczająco nieprzyjemna i MG raczej nie musi dokładać tutaj nic więcej.
Mężczyzna wyglądał przede wszystkim na skrajnie bezradnego, wysłuchując tego, co jego córka ma do powiedzenia. A wytoczyła... wiele ciężkich dział i również od razu skontrowała wiele argumentów, jakie mógłby mieć jej ojciec. Ten jednak dalej walczył. Walczył o swoją córkę.
- W Fuyu no Kuni nie pomaga się innym. Pomaga się sobie. Pomagając innym, jest się wykorzystywanym. - Powiedział twardo. Nie rozumiał. Kompletnie nie rozumiał podejścia, jakim kierowała się Rosia. Fundacja? Pomoc biednym? Dobroć? Zmienianie świata? To było bardzo obce mu myślenie. Głęboko zakorzenione miał zupełnie inne postawy. - Rosia. Zostań. - Czyżby jego głos... się załamywał? - Ja cię ochronię. Niech żech ktoś spróbuje cię dotknąć jeszcze raz - ujebie mu łapy toporem. Mąż? Weźmiesz sobie jakiego chcesz. Jak cię skrzywdzi, to ujebie mu łeb toporem. Tutaj mogę cię ochronić. - No tak. Problemu nie było, jeśli tatuś był obok. Problem był, gdy Aurora była daleko od tatusia!
Kolejne jednak słowa Aurory... no ciężko było je jakkolwiek skontrować. Jej ojciec wyglądał na coraz bardziej pokonanego i załamanego. Siedział trochę zbity, słuchając jej argumentów, patrząc na kartkę z mapą. Mógł ją niby odwiedzić w każdej chwili, huh?
- ...najpierw mama, teraz ty. Już... już będę całkowicie sam.
Wielki, potężny wiking wydawał się teraz bardzo mały. Bardzo zagubiony, smutny i przede wszystkim... samotny. Ale co mógł zrobić, kiedy jego własna córka chciała go opuścić i postawiła przed faktem dokonanym? Chyba tylko załamać się? Chociaż nie. Słysząc kolejną odpowiedź, wróciła do niego wola walki.
- HE?! WIĘC JAKIŚ CHŁOP CUDZODZIEMIEC! Jakiś dziad chce cię wplątać w własną robotę i zwalić na ciebie swoje szemrane obowiązki! - Wstał z kanapy oburzony. - Nie zgadzam się!
...zaraz, wrócili do punktu wyjścia? Przed chwilą Aurorka mogła być prawie pewna, że udało jej się go przekonać... albo bardziej trafnym określeniem było: pokonać.
NPCOjciec Aurory
Obrazek
memosz frajer kliknął niżej
Oto link do fajnej muzyczki

Awatar użytkownika
Kurama Aurora
Posty: 34
Rejestracja: 03 sty 2024, 14:33
Ranga: Muryō no ninja
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Wioska Holvika - Dom Kurama Aurory

W czym dorastają dzieci otoczone alkoholem od wczesnego dzieciństwa? Odpowiedź zapewne byłaby długa, bardzo długa. Do tego, ile dzieci tylko byłoby wypowiedzi i każda z tychże wypowiedzi byłaby również dość obszerna. W przypadku Aurory było źle, ale zdecydowanie mogło być zdecydowanie gorzej. Z plusów? Tata zawsze ją kochał i nawet jej to okazywał. Z drugiej zaś strony musiała dojrzeć nadzwyczaj szybko. Mama opuściła ją i ojca, gdy dziewczę miało zaledwie dziesięć wiosen. Wielu samotnych rodziców w tym momencie wiedząc, że muszą wykonywać obowiązki za dwójkę wzięłoby się w garść i robiło wszystko, żeby załatać dziurę powstaną przez drugą połówkę. Tak się jednak nie stało w przypadku mężczyzny. Ten dalej żył życiem typowym dla siebie, a więc pił, jeździł na wyprawy i znowu pił. Często zostawiana w domu dziewczynka musiała sama się ogarniać, sprzątać, gotować, utrzymywać dom we względnym porządku oraz przede wszystkim wyczekiwać powrotu taty. Często wracał w złym stanie, albo nie było go całymi tygodniami. Ile razy musiała sama ogarniać swoje skaleczenia? Ile razy musiała znieść dręczącą pustkę w domu? Ile razy obawiała się, że Eirik nie wróci już nigdy? Zbyt wiele. Tak samo jak zbyt wiele razy musiała patrzeć na niego zalanego w trupa. On zapewne nie zdawał sobie z tego sprawy, albo się do tego nie przyznawał. Aurora jednak pamiętała, kochała go nad życie, ale pamiętała z najdrobniejszymi szczegółami.
Teraz wyglądał na załamanego, zmartwionego, zniszczonego nową rewelacją. Nieważne było jednak to jak bardzo się sprzeciwiał, ani to jaki miał pogląd na niesienie pomocy w Fuyu no Kuni. W jego słowach nie było nic, co mogło ją zatrzymać. Co najwyżej odtrącał ją kolejnymi stwierdzeniami i smrodem alkoholu. Smrodem, którego nigdy już nie będzie w stanie znieść. I tak jak doceniała jego walkę o nią, tak musiała zrobić swoje, nawet jeśli przyniesie jej to cierpienie i wyrzuty sumienia.
- Tato, ja nie mogę. Nie jestem w stanie tak żyć. Ty wyjeżdżasz, a nawet jak jesteś w domu, to więcej cię nie widzę niż powinnam, a jeśli już widzę to pijanego. - rzekła ze smutkiem widzą jak mężczyzna rozkleja się coraz bardziej. Tego jak nie mógł znieść, że mama ich opuściła. Ta góra mięsa miała uczucia, które skrywała bardzo głęboko, a to oznaczało, że miała rację. Każdy ma uczucia i empatię, trzeba je tylko z nich wywołać. - Nie będziesz w stanie mnie wiecznie obronić, a ja sama nie mogę żyć z myślą, że tata kogoś zabije bo go o to poprosiłam. Poza tym, co jeśli kiedyś nie wrócisz? - co mówiąc zaczęła płakać coraz bardziej. Wypowiedzenie tego było bolesne. Sama myśl sprawiała, że umierała w środku. Rzeczywistość była jednak nieubłagana. "Kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie", a nawet najlepszy szermierz kiedyś spotka kogoś silniejszego od siebie, albo bardziej przebiegłego. Ich sposoby na życie były zbyt różne. Odbiegali od siebie jak dwie przeciwległe końcówki magnesu. - Zawsze będziesz mieć mnie, nawet jeśli nie będę zaraz obok. Będziesz wiedział, gdzie mnie szukać. Wiele razy zostawałam sama w domu na długie tygodnie bez wieści, więc wiem jak to jest. Nie mogłabym zrobić ci tego samego. Wciąż jednak pójdę robić to, co mnie wzywa. Bo ludzie zasługują na pomoc. -
Miała nadzieję, że słowa złagodzą olbrzyma. Uspokoją go. Dadzą mu poczucie kontroli nad sytuacją, ale przede wszystkim zapewnią mu bezpieczeństwo myśli. Wszystko jak krew w piach, bo wspomniała Kaoru. Żałowała teraz, że powiedziała o jego pochodzeniu, ale jednak Eirik zasługiwał, żeby o tym wiedzieć. Nie mogła go okłamać - nie była taka. Musieli dojść do porozumienia mówiąc do siebie tylko prawdę, bo inaczej zaufanie między nimi pójdzie w piach przy najbliższej nadażającej się okazji. Sama wstała i podeszła do olbrzyma przytulając go i sadzając na kanapę w uściku. Sama zamierzała usiąść obok i położyć mu głowę na ramieniu.
- Już, spokojnie tato. Pomyśl o tym na chłodno. Jeśli coś nie będzie mi tam pasować, to natychmiast wrócę do ciebie. Mam na tyle umiejętności. Możesz mieć mnie za głupią dziewuchę, ale prawdą jest, że radziłam już sobie sama od dawna. Nawet jeśli czeka mnie tam zawód, to wciąż muszę spróbować, bo taka jest kolej rzeczy. Proszę cię, dogadajmy się tak, żebym nie musiała odchodzić stąd pokłócona z tobą. Tego nie chcę najbardziej - zakończyła bardzo spokojnym głosem. Łzy minęły i zostawiły po sobie tylko czerwone oczy. Ona sama mówiła już bez siły, czy agresji argumentacji w głosie. Po prostu chciała, żeby zaakceptował jej decyzję. Nic więcej.
Awatar użytkownika
Fuuka
Posty: 114
Rejestracja: 27 sie 2023, 16:45
Ranga: Muryō no ninja
Discord: virgovern
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Wioska Holvika - Dom Kurama Aurory

Snow Benevolence: Introduction
tura4
Skoro ogień dawał ciepło, to dlaczego w pomieszczeniu było tak przeraźliwie chłodno?
Aurora czuła w sobie wiele emocji. Żal, smutek, złość, rozczarowanie, strach. Wiele osób nawet nie mogłoby nazwać Eirika ojcem. Bo jak ktoś może uważać się za rodzica, jeśli nie otoczyło się własnego dziecka opieką, pozostawiło samemu sobie a nawet zmuszało swoją pociechę do opieki nad sobą? Czy wystarczyło zdanie "kocham cię sarenko", aby Aurora była w stanie wybaczyć te wszystkie noce, gdy bała się o życie własnego ojca jak i własne, gdy wracał do domu pijany i pełen agresji? Czy samo uczucie miłości mogło zastąpić brak wsparcia emocjonalnego i poczucia bezpieczeństwa ze strony jej ojca? Aurora wiedziała, że zachowanie jej ojca nie było w porządku. Kochała go całym sercem, ale to nie było w porządku.
Młoda Kurama czuła również inne, bardziej pozytywne uczucia. Poza miłością do rodzica również współczuła mu i sobie. A co jeszcze ważniejsze - była pełna nadziei i motywacji. Chciała działać. Zmienić świat na lepsze. Zmienić swoje życie na lepsze. I nawet miłość do rodzica nie mogła zmienić jej planów.
- Ja... Ja przestanę pić, obiecuję! - Hm, Aurora zdecydowanie już wcześniej to słyszała. Eirik wydawał się być teraz wręcz przerażony, spanikowany. Nie chciał tracić córeczki i rozpaczliwie próbował jak mógł zatrzymać ją przy sobie. Jeśli alkohol był dla Aurory problemem, to mógł go rzucić? Tak? Albo przynajmniej tak uważał w tym momencie. Gubił się bardzo w tej rozmowie i bycie pod wpływem mu kompletnie nie pomagało. Co mógł zrobić, aby i on jego córka byli szczęśliwi? Jak jej nie zranić? Jak ją zatrzymać przy sobie? Pozwolić na to, co chciała zrobić? Ale... tak się bał. Tak się przeraźliwie o nią bał.
- Rosia... - Zaczął dość cicho i bardzo ostrożnie. Jakby nie był pewien, czy może powiedzieć to, co miał zamiar powiedzieć. Albo sam nie chciał o tym wspominać? - ...z twoją mamą było tak samo. Mówiła, że musi się "dowiedzieć", "zrozumieć". Że to dla niej ważne, uda się w podróż i wróci. Obiecała, że wróci i że mam się nie martwić. Przekonywała mnie tak samo jak ty: że jak się nie dowie, to wróci. Że sobie nie wybaczy, jak nie spróbuje. I ja... Rosia... Ja tak żałuje, że ją wtedy puściłem. To moja wina. To moja wina, że twojej mamy z nami nie ma. A teraz ty... chcesz zrobić to samo...
Gdy Eirik opowiadał o swojej zaginionej żonie, wyglądał na jeszcze większego wraka człowieka niż wcześniej. Aurora czuła, że słowa jej taty są całkowicie szczere. Mężczyzna zrezygnowany ukrył twarz w dłoniach. Czyżby zrozumiał, że nie może jej powstrzymać?
NPCEirik - Ojciec Aurory
Obrazek
memosz frajer kliknął niżej
Oto link do fajnej muzyczki

Awatar użytkownika
Kurama Aurora
Posty: 34
Rejestracja: 03 sty 2024, 14:33
Ranga: Muryō no ninja
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Wioska Holvika - Dom Kurama Aurory

Aurora wytarła łzy z oczu rękawem zanim odpowiedziała na kolejne słowa ojca. Bo co tak naprawdę mogła odpowiedzieć? Miała mu tym razem znowu uwierzyć? Czy była na tym świecie osoba na tyle naiwna, lub cierpliwa, żeby znieść kolejny zawód? Myślała, że oboje już zostawili te obietnice za sobą. Kurama jak nikt inny znała naturę swojego ojca - nie mogła znieść oszukiwania jej, ale przede wszystkim nie mogła zaakceptować tego jak Eirik oszukiwał samego siebie. Był wielkim mężczyzną, który nie potrafił stanąć z prawdą prosto w oczy. Cała ta kultura niszczyła ich jako ludzi, lecz była zakorzeniona zbyt głęboko, żeby pokolenie taty, czy nawet jej było w stanie to zrozumieć, a tym bardziej z tym walczyć. Być może przyszłe pokolenia wikingów będą w stanie to zrozumieć i dojrzeć, ale niektóre przypadki były niemalże przegrane. Nie oznaczało to, że należało spisywać ich na starty, ale praca, którą trzeba było w to włożyć była ogromna, wręcz przytłaczająca i nie obiecywała żadnych realnych efektów.
- Tato... - zaczęła, gdy tylko uspokoiło się nieco łkanie - Oboje dobrze wiemy jak to się skończy. Nie składaj proszę obietnic, których nie jesteś w stanie dotrzymać. Krzywdzisz tym tylko siebie. - kontynuowała wtulając się w olbrzymiego faceta. Nie czuła do niego złości, ani nawet żalu w tym momencie. Było go jej po prostu szkoda. - Przepraszam. Nie było moim celem wzbudzać w tobie poczucia wina. Chciałam tylko przekazać, że już wystarczająco długo jestem w stanie radzić sobie sama. Są rzeczy, których nawet wielki wiking nie powstrzyma i nie oszuka.

Kolejna rewelacja jednak nią wstrząsnęła. Rosia nigdy nie rozmawiała ze swoim tatą o tym, co się stało z mamą w sposób szczery i pełny. Dlatego kolejne jego słowa przepełniły ją smutkiem i nostalgią. Nie mogła jednak mieć pretensji do swojego jedynego rodzica o postępowanie mamy. Nie mogła mieć pretensji, że siłą jej nie powstrzymał. Sama zresztą teraz próbowała zrobić to samo. Aurora doskonale rozumiała teraz jego uczucia. Wreszcie je z siebie wydusił. Mimo wszystko nie mogła zmienić swojej decyzji, nie mogła zawrócić rzeki, w którą wskoczyła. Czuła wołanie przeznaczenia i nie chciała mu odmawiać. Zanim zaczęła mówić mocniej wtuliła się w jego bok opierając głowę na ramieniu.
- Nic z tego nie jest twoją winą tato. Nie opowiadaj takich bzdur. Przestań dręczyć się czymś, co jest poza twoją kontrolą. - mówiła analizując całą sytuację w głowie. Teraz rozumiała tak wiele. Wreszcie informacje pozwalające zrozumieć zamknięte i utopione do tej pory w alkoholu serce mężczyzny. - Wciąż masz nadzieję, że wróci. Dlatego nikogo sobie nie znalazłeś. Dlatego pomimo tutejszej kultury nie wziąłeś do siebie nikogo innego. - "to piękne" dokończyła w myślach, ale nie dokończyła tego. Jak widać każdy, nawet najtwardszy człowiek mógł mieć serce - nawet jeśli zamknął je za grubą warstwą szorstkości i ciężkich trunków. - Nie możesz się tym jednak zadręczać. Jeśli to była jej decyzja, to nie możemy nic z tym zrobić. Tak samo jak ja nie mogę na tobie wymuszać, żebyś oszukiwał swoją naturę. Dlatego tym bardziej muszę robić to, co powiedziałam. Ludzie potrzebują, żeby otworzyć przed nimi serce, dopiero wtedy oni sami otwierają swoje. Tak jak my teraz. Być może, gdy stąd wyjdziemy będzie ci niezwykle ciężko, tak samo jak mi. Ale nie możemy wiecznie unikać świata i liczyć, że wszystko będzie jak dawniej. Wiem, że jestem w stanie pomóc innym ludziom. Każdy zasługuje na opiekę fizyczną i emocjonalną, a niestety niewielu jej zaznaje. Cały kraj jest zalany falą dzieci, które miały mniej szczęścia niż ja. Sieroty porzucone przez rodziców w imię "wojowniczych wartości". Nie potrafię tak tego zostawić. Nawet nie wiesz jak działają uśmiechy ludzi, dla których pierwszy raz od dawna ktoś zrobił coś miłego nie chcąc nic w zamian. - wzięła oddech, żeby nieco uspokoić bijące jej szybko serce. Nie chciała teraz wnikać zbyt głęboko w zniknięcie matki. Chciała tylko uspokoić jego uczucia. Nie była w stanie patrzeć na to jak bardzo uderza w poczucie własnej wartości w imię czegoś, na co absolutnie nie mógł nic zaradzić. Bo co miał zrobić? Przywiązać mamę łańcuchem w salonie? Musieli żyć i akceptować decyzje innych - nawet jeśli nie zdawały im się one logiczne, a przede wszystkim nawet jeśli bolały jak tysiąc igieł wbitych prosto w serce.
- Kocham cię i zawsze będę. Boli mnie, że muszę się oddalić przynajmniej na jakiś czas, ale tylko tak będę w stanie spojrzeć w swoje odbicie w lustrze. - czasem musiała zadbać o swoje egoistyczne pobudki, nawet jeśli powodowało to ból u niej i ojca - Dlatego proszę cię, żebyś odpuścił. Nie ma to nic wspólnego z twoim zachowaniem. Nie uciekam z domu przez ciebie. Idę tam, gdzie czuję powołanie. Być może jeszcze kiedyś to zrozumiesz, nawet jeśli teraz nie jest na to twój czas. - zakończyła oczekując na odpowiedź Eirika.
Awatar użytkownika
Fuuka
Posty: 114
Rejestracja: 27 sie 2023, 16:45
Ranga: Muryō no ninja
Discord: virgovern
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Wioska Holvika - Dom Kurama Aurory

Snow Benevolence: Introduction
tura5
Aurora rozpaczliwie chciała uciec z swojej życiowej sytuacji i rozpocząć nowy, świeży rozdział. Z dala od rodzinnej wioski, wiecznie pijanych i agresywnych wikingów, którzy nie rozumieli jej delikatnego i dobrego serca. Z dala od ojca, który rozpaczliwie próbował ją zatrzymać przy sobie niezależnie od jej uczuć. Kochał ją - to było niezaprzeczalne - ale jednocześnie kompletnie jej nie rozumiał. Ani jej spojrzenia na świat, ani uczuć w jakiej w niej siedziały. Podczas tej rozmowy jednak zaczęło do niego docierać, jak bardzo dorosła jego córka. Dorosła i zaczęła brutalnie mocno przypominać swoją matkę, a jego ukochaną żonę. Z jednej strony napawało go to dumą, a z drugiej... wręcz paraliżowało ze strachu.
Aurora miała rację. Nawet z zawieszoną siekierą nad głową Eirik prawdopodobnie by nie przestałby pić. Nie przestał po poznaniu swojej żony, nie przestał po urodzeniu dziecka, dlaczego miałby teraz? W kraju, gdzie każde spotkanie towarzyskie obracało się wokół picia i często kończyło upijaniem do nieprzytomności? Zdecydowanie już łatwiej było uwierzyć w istnienie jednorożców. Prawda była brutalna i Aurora nie miała zamiaru się łudzić. Ani pozwalać na bycie łudzoną, wodzoną za nos obietnicami bez żadnego pokrycia.
Determinacja i motywacja zdecydowanie dodawała siły jej charakterowi. Chyba już była zupełnie inną Aurorą niż ta, która zobaczyła po raz pierwszy ogłoszenie fundacji.
Wiedziała co chciała zrobić: to co należy. I nawet własny rodziciel nie mógł jej przed tym powstrzymać. Akceptował to czy nie - ona już dawno podjęła decyzję. W gruncie rzeczy postawiła go przed faktem dokonanym. Co mógł zrobić? Zabronić wyjścia z domu dorosłej kobiecie? Zamknąć ją na siłę? Przywiązać do rury odpływowej w łazience? Pewnie i tak by uciekła, a tylko by go znienawidziła w odpowiedzi. Chociaż, teoretycznie, Aurora wcale nie chciała uciec.
- Będziesz mnie odwiedzać? Nie zapomnisz o swoim ojcu? Rosia, przecież jom bez ciebie już nic nie mom... - Taktyka wciąż wydawała się taka sama i była jedynym narzędziem, jakie Eirik posiadał. Jedynym, jakiego mógł jeszcze użyć. Nie, że świadomie używał na Aurorze szantażu emocjonalnego. Po prostu mówił co czuł, czego się bał. Bez jakiejkolwiek świadomości, jak bardzo to rani jego ukochaną córkę.
Ale nie potrafił inaczej.
- Nie, nie. To MOJA wina. Moja. Przysiągł przed bogami, że będę chronić ją aż do śmierci. To ja powinien ją chronić, nie pozwolić jej, aby to stało. Cóż ze mnie za mąż? Cóż ze mnie za ojciec? Ja... - Widać było, że mógł i chciał kontynuować, ale po zerknięciu na Aurorę głośno westchnął i odpuścił. Wbił wzrok w kolana, nie kontynuując już tematu. Bo chyba nie było słów, które mogłyby zmienić jego opinie o tym kto zawinił w zniknięciu jego żony. Ale już nie chciał kłócić się z córką. Nie na kolejny temat. Miał już dość.
- Kocham cię też. Najmocniej na świecie. - Odparł cicho. Zamilkł na chwilę i mlasnął zrezygnowany. - Jakbym ci zabronił, to tylko byś mnie znienawidziła. A tego bym na pewno nie przeżył. Obiecoj mi tylko jedno Rosia. Że będziesz na siebie uważała i stawiała swoje dobro i bezpieczeństwo na pierwszym miejscu.
Czy mogła mu to obiecać?
Jeśli tak - to mogła... zrobić to, co chciała. Odejść.
NPCEirik - Ojciec Aurory
Obrazek
memosz frajer kliknął niżej
Oto link do fajnej muzyczki

Awatar użytkownika
Kurama Aurora
Posty: 34
Rejestracja: 03 sty 2024, 14:33
Ranga: Muryō no ninja
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Wioska Holvika - Dom Kurama Aurory

Jej charakter? Nie uważała, żeby zmienił się znacznie. Po prostu były to pokłady emocji oraz wspomnień, które do tej pory skrywała na dnie swojego serca przez bardzo długi czas. Ostatnie zlecenie, które robiła dla fundacji jednak wpłynęło na nią w zupełnie nowy sposób i wyzwoliły skrywane pokłady determinacji. Poczuła, że jej życie powinno być czymś więcej niż tylko siedzeniem w domu, malowaniem tego samego pejzażu gór, który oglądała każdego dnia, ale przede wszystkim czymś więcej niż ciągłym oczekiwaniem, że Eirik stanie się w pełni odpowiedzialnym rodzicem. Nie tak dawno nie widziała dla siebie wyjścia z tej sytuacji, z czym się pogodziła. Teraz jednak nadeszła okazja i nie zamierzała zmarnować tej odkrytej w sobie siły. Wciąż była tą samą dziewczyną, ale z odnalezionym celem. Jak mogła po prostu zignorować, to co przeżyła w tamtej osadzie i żyć dalej? Jak mogłaby zapomnieć o uśmiechach, ludziach potrzebujących pomocy i o Kaoru? Próba powstrzymania jej byłaby wyrazem pogardy dla tejże odnalezionej determinacji. Przez całe życie nie prosiła swojego rodzica o nic nadzwyczajnego, więc gdy teraz przyszła pierwsza taka okazja, to było im trudniej o tym rozmawiać. Młoda kobieta otworzyła jednak przed nim swoje serce i oczekiwania licząc na akceptację, którą ten zaczynał się wykazywać. Nawet jeśli wysuwał teraz wobec niej żądania, które były ciężkie do spełnienia, to chociaż faktycznie zaczynał rozumieć swoją córkę - chyba pierwszy raz w życiu.
- Tato, nic nie jest twoją winą. Mama nie była niczyją własnością, tak samo jak ja nigdy nie będę. Wybrała, to co uważała za słuszne, a ty mogłeś albo to zaakceptować, albo zatrzymać ją siłą i spowodować zniszczenie waszego uczucia. Może i jestem młoda, ale czuję w środku, że miłość nie mogłaby istnieć, gdyby była odrzucona na rzecz przemocy. - powiedziała do niego starając się uspokoić jego nerwy. Utrata matki była bolesnym ciosem również dla niej samej, ale jeszcze bardziej bolał ją fakt, że Eirik tak bardzo się tym katował. Musiał znaleźć pomoc, otwartą przestrzeń i przestać uciekać od tego wszystkiego. Wieczne unikanie mogło być kolejnym powodem, dla którego pił do nieprzytomności w każdy niemalże dzień. Zamykał się od wszystkiego, żeby widać go było jako silnego faceta bez problemów, który dobrze wie co robi, ale prawda mogła być zupełnie inna, a przez toksyczne środowisko on nigdy nie mógł się z tym pogodzić. - Nie spisujmy mamy jeszcze na straty. Być może to, co chciała zrobić jest dużo bardziej skomplikowane. Pozostaje nam mieć nadzieję.- "Taką samą jaką miałam ja, gdy czekałam aż wreszcie przebudzisz się ze swojego marazmu i zaczniesz być przy mnie." dodała w myślach po wypowiedzeniu kolejnych słów. Nie chciała mu teraz tego mówić, bo i tak mieli już wystarczająco informacji do przerobienia w swoich głowach. Na takie rozmowy przyjdzie jeszcze czas - być może wtedy, gdy wiking zrozumie, że nie zawinił w zniknięciu mamy Rosi.
- Będę cię odwiedzać. Jak mogłabym zapomnieć o własnym tacie?- odpowiedziała, gdy zamknęli wreszcie temat (taką przynajmniej miała nadzieję) braku umiejętności Eirika do zachowania rodziny w całości. Nie zamierzała go przecież porzucać. Nie zrywała z nim kontaktu, a po prostu ruszała na własną ścieżkę, w której musiała być niezależna od swojego taty. Tylko w taki sposób mogła zmienić swoje życie. - Kocham cię tato, zawsze będę.- dodała po chwili kolejny raz utwierdzając go w tym, że może nie był najlepszym rodzicem obiektywnie mówiąc, ale wciąż był jej tatą - osobą, która była z nią od początku i która o nią dbała na swój dziwny wikingowy sposób.
- Tato, jeśli ktokolwiek będzie wymagał mojej pomocy, to nie mogę po prostu odwrócić się w drugą stronę i uciekać. Nie będę w stanie wtedy spojrzeć sama sobie w oczy. Gdyby potrzebującym groziło niebezpieczeństwo to zasłoniłabym ich własnym ciałem. - odpowiedziała wiedząc, że nie uspokoi to jego poczucia bezpieczeństwa, ale nie mogła mu skłamać. Nie zamierzała składać obietnic, których nie mogła dotrzymać, a wiedziała że prędzej czy później takie obietnice zostają wystawione na próbę. - Nie obiecam ci czegoś, czego nie wiem czy będę mogła dotrzymać i nie będę kłamać. Ale jeśli cię to uspokoi, to nie będę dążyć do siłowej konfrontacji z nikim nigdy, a jeśli będzie opcja to będę próbować uciekać. Obiecuję, że będę na siebie uważać najbardziej jak się da. W razie czego zawsze mogę uciec do mojego taty, prawda?- uśmiechnęła się przytulając go dużo mocniej niż do tej pory. Już teraz zaczynała czuć tęsknotę w sercu za jego obecnością, a wciąż jeszcze nie opuściła rodzinnego domu.
Awatar użytkownika
Fuuka
Posty: 114
Rejestracja: 27 sie 2023, 16:45
Ranga: Muryō no ninja
Discord: virgovern
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Wioska Holvika - Dom Kurama Aurory

Snow Benevolence: Introduction
tura6
Kto był bardziej uparty? Aurora czy jej ojciec? Żadne z nich niezbyt chciało odpuścić od postawienia na swoim, mimo że szczerze kochało drugie. Aurorze wydawało się, że sporo rozumie z sytuacji w jakiej postawiony był jej ojciec, wliczając w to wpływ środowiska. Ale czy aby na pewno? Czy można szczerze zrozumieć ból straty miłości życia i wyrzutów sumienia jakie targały wdowcem(?), jeśli samemu się tego nie doświadczyło? Z drugiej strony Eirik nie był w stanie kompletnie zrozumieć ambicji i chęci niesienie bezinteresownej pomocy, które tak silnie motywowały teraz jego córkę. Ale starał się. Naprawdę starał się ją zrozumieć. W końcu była jedynym, co mu pozostało.
- Dziecko... - Eirik zaczął, jakby chciał zripostować słowa Aurory, ale ponownie pokręcił z zrezygnowaniem głową. Nie zgadzał się z nią - to było pewne, ale dla tych okruchów kompromisu między nimi postanowił odpuścić temat. Ale na kolejne słowa dziewczyny jego oczy rozbłysły nieśmiałą nadzieją. Taką, której dawno nie odczuł. - Myślisz? Może masz rację. Może dalej gdzieś tam jest, tylko jeszcze nie może wrócić. Albo... nie chce... - Ostatnie słowa wymamrotał pod nosem i Aurora ledwo je dosłyszała. Prawda była jednak taka, że Kurama Miho miała status zaginionej - a nie zmarłej. Nigdy nie odnaleziono jej ciała... ani w gruncie rzeczy śladów, dokąd się udała i gdzie przebywa. Ale póki nie dostali potwierdzenia, to wciąż istniała nadzieja, tak? Gdzieś musiała być. Coś musiało się z nią stać.
Eirik przytulił mocno córkę z słabym uśmiechem, gdy ta zapewniła go o tym, że będzie go odwiedzać. W gruncie rzeczy stolica nie była daleko. Tylko czy Fundacja zawsze znajdowała się w stolicy? To już nie było takie pewne. Tak samo Aurorka nie mogła obiecać ojcu tego, że nie będzie przekładała innych nad siebie. No i było widać, że tatku nie spodobała się ta odpowiedź. Ale gdy zapewniła go o tym, że w razie czego będzie uciekać i na siebie uważać... tyle musiało mu starczyć. Zaakceptował więc decyzję Aurory.

Przed wyjazdem dziewczyny jej ojciec jeszcze nalegał, aby zjedli ostatni posiłek razem. Potem dziesięć razy się pytał, czy na pewno wszystko spakowała, czy nie trzeba jej czegoś kupić, czy ma wszystko co niezbędne na drogę. Również uparł się, aby odprowadzić ją do granicy wioski, gdy ta już była gotowa do trasy. Uściskał ją mocno i patrzył, jak ta rusza przed siebie.

Pogoda była spokojna jak na tę porę roku i pomału, pomalutku robiło się cieplej. Po drodze minęła się z paroma innymi podróżniczymi, którzy szli z przeciwnej strony. Sama trasa? Spokojnym spacerem z przerwą na odpoczynek i ewentualne spożycie prowiantu zajęłaby jej niecałe cztery godziny.
Znaczy taki był plan.
Bo po około godzinie drogi, w pewnym momencie spokojnego wędrowania, myślenia o Kaoru i podziwiania łona natury... Aurora usłyszała głośny szelest w krzakach w lesie po lewej stronie drogi. Bardzo blisko drogi - cokolwiek to było, znajdowało się około półtora metra od granicy lasu. A sama Aurorka? Do lewej granicy drogi z lasem miała około trzech metrów. I poza nią i "cosiem" w krzakach - na horyzoncie nie było żywej duszy.
NPCEirik - Ojciec Aurory
Info od MG
  1. Skończyło się rumakowanie, to ostatni moment na rozwój Aurorki, wydanie PD/PT. Potem czas na rozwój będzie między wątkami (albo dam znać, że można)
  2. Widzę, że sensor na KC7 jest, więc bardzo proszę dodaj zasięgi do posta/podpisu na dół, bo zapomnę o tym claun
  3. Jeśli cokolwiek Aurorka jeszcze chciała zrobić przed wyruszeniem - możesz śmiało założyć, że miała okazję i to zrobiła
  4. Co do pakowania się na drogę - poza Tsurugi zakładam, że masz wszystko, co potrzebne (jakieś ubrania na zmianę, prowiant, standardowy stuff). Jeśli jednak chcesz zabrać z domku coś "nietypowego" daj znać w poście
Obrazek
memosz frajer kliknął niżej
Oto link do fajnej muzyczki

Awatar użytkownika
Kurama Aurora
Posty: 34
Rejestracja: 03 sty 2024, 14:33
Ranga: Muryō no ninja
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Wioska Holvika - Dom Kurama Aurory

Można było zobaczyć, że poniekąd Aurora i Tata mieli jednak dużo wspólnego i że jednak była jego córką. Oboje nie potrafili odpuścić tego, na czym im zależało, a obecnie mieli zupełnie inne pojęcie na temat tego, gdzie oraz co powinna robić nastolatka. Każde z nich pojmowało ból na swój własny sposób, tak jak wszyscy ludzie, więc choć Aurorze zdawało się, że rozumie obawy swojego ojca, to zapewne nie rozumiała ich w pełni. Nie mogła ich zrozumieć w pełni, bo nikt nie mógł tego zrobić. Uczucia są sferą tak indywidualną, że nie było możliwości, aby ktokolwiek poczuł dokładnie to samo. Mogła jedynie robić projekcję swoich uczuć, na uczucia ojca - bądź na odwrót - i na ogół proces ten nazywano po prostu empatią. Umiejętnością postawienia się w dokładnie tej samej sytuacji, co druga osoba. Empatia jest skomplikowana, zawiła, subiektywna, a przede wszystkim nie daje realnych wyników - ułatwia możliwość porozumienia się z innymi, ale bez odpowiednich umiejętności interpretacji staje się bezużyteczna.
Rozmawiali tak, aż wreszcie Eirik odpuścił. Być może nie wydał swojej aprobaty, ale za to nie stanął w drzwiach z toporem w ręku próbując zatrzymać ją za wszelką cenę. Doceniała to i zamierzała dotrzymać danego słowa. Nie pozostało jej nic innego jak spakować najbardziej potrzebne rzeczy zanim wyruszy w dalszą podróż. Była to także jej okazja na odpoczynek, skoro wróciła wieczorem, a rano miała ruszać dalej. W plecaku znalazł się komplet ciepłych ubrań wiosennych i zimowych, prowiant, krzesiwo, zapałki, latarka, mały namiot, podręczny zestaw do szkicowania/malowania i makijażu. Poza tymi oczywistościami przygotowała także sobie miecz, który później zawiesi przy boku, ubrania zimowe do założenia na siebie oraz portfel ze swoimi wątpliwej ilości oszczędnościami. Na zakupy wybierać się nie zamierzała, bo to co potrzebowała było już w domu i nie chciała naciągać taty na kolejne wydatki. I tak nie należeli do najbogatszych rodzin. Wystarczyło w zupełności to, co już mieli.
Poza tym wszystkim Aurorka zrobiła jeszcze jedną rzecz. Zanim poszła spać spisała na kilku kartkach wszystkie przepisy, które znała i robiła. Jedna kopia miała być dla taty, a druga dla siebie. Część dla taty była dodatkowo opatrzona dodatkowym listem, a całość dodatkowo zapakowana w kokardkę ukradkiem została dostarczona do kuchni, gdzie jak miała nadzieję, Eirik będzie zmuszony niedługo zajrzeć. Wtedy zobaczyłby piękną paczuszkę z odręcznym pismem Aurory "Dla Ukochanego Taty", a list w środku głosił następująco.
Drogi Tatusiu, zostawiam ci spisane wszystkie przepisy, które gotowała mama i ja. Wiem, że potrafisz przypalić nawet wodę, ale wszystko szczegółowo opisałam i mam nadzieję, że sobie poradzisz. Nie mogłam zostawić cię samego ze swoją kuchnią. Proszę odżywiaj się dobrze, bo nie chcę wrócić, żeby zobaczyć cię wychudzonego przez to że pożywiałeś się tylko piwem.
Kocham cię, Rosia
P.S. Zostawiam ci moje najlepsze obrazy. Oby ukoiły twoje serce do czasu powrotu mojego i mamy.
Tak jak mówiła w paczce znalazły się również malowane przez nią obrazy. Nie jednak te górskie pejzaże, którymi zazwyczaj raczyła wszystkich dookoła. O nie. Były to obrazy, które przedstawiały rodzinę w całości (tak jak zapamiętała mamę Aurora), ale z dorosłą już Aurorą. Jedne przedstawiające rodzinę robiącą razem obiad, inne to portrety, a jeszcze inne... lepiej skończę już opowiadać, bo pieprzeni ninja zaczną obierać cebulę pod naszymi oczami.

Wreszcie, na skraju swojej pełnoletności, Aurora mogła wyruszyć w drogę daleko poza znany sobie świat. Zaraz po tym oczywiście jak Eirik wyściskał ją w bramie. Mogła ostatni raz już otrzeć łzy zanim odwróciła się w stronę, w którą przyszło jej iść, i ruszyła starając się nie oglądać za siebie. Obawiała się, że wtedy zmieni zdanie i pobiegnie szybko do domu. Skupiając się na skrzypaniu śniegu pod nogami oraz na pięknu białego otoczenia stawiała jak największe kroki, żeby zostawić widok Holviki za sobą.
Trasa trwała już chwilę czasu. Miała wtedy okazję pomyśleć nad wszystkim, co wydarzyło się w ciągu ostatnich dwóch dni oraz tego jak bardzo wpłynęło to na jej życie. Kaoru oczywiście nie odstępował z tych myśli, choć starała się go wyganiać wmawiając sobie, że przecież jest zajęty (mimo że go nawet o to nie zapytała), a z drugiej nie mogąc znieść tego, że Kaoru chciał odejść z fundacji (głupi bęcwał!). Ten cholerny Kaoru zdawał się być jej największym....
Nie znalazła czasu na dokończenie tej myśli, bo oto w krzaku, który stał przy jej drodze, wydał z siebie dźwięki. Z jednej strony mogła go ominąć szerokim łukiem i kontynuować, ale wtedy ten dźwięk mógłby pójść za nią i ją śledzić. A poza tym, to co jeśli jest tam ktoś, kto potrzebował pomocy? To nie było łamanie obietnicy danej tacie, skoro ratowała czyjeś życie, prawda? Najpierw Aurora użyła sensora, żeby zbadać teren dookoła. Jeśli nic nie wskazywało na źródło chakry większe od niej, to zamierzała zbliżyć się do krzaka z Tsurugi w ręku (wyjęła całe razem z pochwą - nie wyjęła miecza z pochwy) i wystawiając miecz przed siebie starała się wybadać, co jest w krzaku rozchylając go na boki. Jeśli zaś źródło chakry było potężne zamierzała krzyknąć "Pokaż się w tym krzaku, bo wiem że tam jesteś" i zaczekać na reakcję wyciągając miecz z pochwy.
Atuty
► Pokaż Spoiler | Sensor 2m/120m
SensorAtut wrodzony
Wrodzona zdolność do wyczuwania chakry. Aby wykrywać chakrę, postać musi się w tej kwestii skoncentrować i złożyć pieczęć. Dłuższa koncentracja lub próba robieniu wielu rzeczy naraz może skończyć się potężnym bólem głowy i krwawieniem z nosa. Im dłużej się skupia i koncentruje, tym większy zasięg i dokładność wykrywanej chakry.
Na zasięg wpływa również poziom Kontroli Chakry użytkownika. Jest możliwe wykrywanie bez pieczęci, jednak jest to ciężka sztuka i wymaga posiadania KC rozwiniętego minimum na poziom 7. Zasięgi wtedy nie są również takie imponujące. Wielkie kumulacje chakry, takie jak Bijūdama lub Bijū, jesteśmy w stanie wykryć bez problemu z około kilometra nawet bez składania pieczęci i niezależnie od naszego poziomu KC.
Od 6 rangi w KC możliwe jest wykrywanie jutsu. Łatwiej jest wykrywać techniki ofensywne, jak np. kula ognia, a bardzo trudno techniki bardziej subtelne np. Fūinjutsu. Jeżeli obserwujemy czyjś układ chakry, od tego poziomu wykryjemy też, gdy miesza on ją do jakiegoś jutsu.
Dodatkowo wykrywanie chakry ze złożoną pieczęcią nas kosztuje. Jest to koszt o wysokości połowy techniki B. Możliwe jest zapamiętanie chakry, jednak potrzebny jest do tego dłuższy kontakt z taką osobą. Przyjmujemy że 3 dni spędzone w towarzystwie tej osoby wystarczą na zapamiętanie. Wyjątkiem jest charakterystyczna chakra osoby np. Jinchūriki. Zdolność ta nie jest jednak idealna. Ma problemy z działaniem w tłumach, utrudniając precyzyjne określenie chakry konkretnych osób. Łatwiej wykryć jednak osoby zapamiętane i te z nietypową chakrą.
Dodatkowo osoby wyjątkowo utalentowane w tym zakresie posiadają możliwość rozróżnienia żywiołów chakry, jakimi dana osoba włada, jak bardzo na wykrywaniu musi się koncentrować, jak łatwo rozpoznać chakrę w tłumie czy wykryć sensora, kiedy on nas wykryje. Wymaga to jednak bardzo dużo treningu i uwagi (misja/fabuła po Biegłości związane ze zdolnościami sensorycznymi).
Ranga KCZasięg bez pieczęciZasięg z pieczęcią
72120
Chakra6000 - 150 (Sensor z pieczęcią) = 5850
Ostatnio zmieniony 24 kwie 2024, 15:37 przez Kurama Aurora, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Fuuka
Posty: 114
Rejestracja: 27 sie 2023, 16:45
Ranga: Muryō no ninja
Discord: virgovern
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Wioska Holvika - Dom Kurama Aurory

Snow Benevolence: Introduction
tura7
No i nastała era zrozumienia i aprobaty. No, może niekoniecznie, ale Eirik faktycznie zgodził się puścić Aurorę w świat. A raczej zrozumiał, że nie ma prawa zabraniać robić córce tego, co naprawdę chciała. Nie stał z toporem w drzwiach, nie przywiązał jej łańcuchem, ani nie wydał ją na siłę za jakiegoś chłopa z wioski (jako akt przymusowego związania jej z tym miejscem). Zamiast tego pożegnał ją w długim uścisku pełnym miłości, smutku, żalu i obaw. Bo z pewnością te uczucia targały ojcem Aurory, gdy ten puszczał ją w świat. Była w nim jednak również nadzieja - że jeszcze kiedyś się zobaczą i jego córka wróci do Holviki.
Aurora spakowała się i pożegnała z domem. Licząc na to, że kuchnia będzie wciąż stała po jej ewentualnym powrocie spisała swoje przepisy i w przepiękny sposób przygotowała ojcu wraz z swoimi obrazami. Jak jej ojciec zareagował na ten prezent? Nie miała na razie prawa tego wiedzieć. Z pewnością jednak zostawiła mu dodatkową namiastkę siebie, poza opustoszałym pokojem. Ostatecznie wyfrunęła z gniazda, dzielnie stąpając po śniegu w nieznane. Czy jej decyzja była słuszna? Czy tam za horyzontem spotka ją szczęście? Nie wiedziała. Ale miała nadzieję, że odpowiedź na te pytania brzmi: tak.
Bo któż wie, co Aurora znajdzie w przyszłości? Może wróci do Holviki z przyszłym zięciem Eirika? A skoro już o Kaoru mowa, to ten faktycznie nie wychodził z głowy Rosi. Może faktycznie była Kaorumanem? A może to kwestia, że nie miała się na czym skupić? Randomowe sceny pojawiały się w jej głowie: to jego ręce krojące w sprawny sposób warzywa (czy można było przystojnie kroić ziemniaki? To nie miało znaczenia: dla Aurorki Kaoru bardzo przystojnie kroił ziemniaki). Tu zaś przypominała sobie jak dał jej się nakarmić i jaką radość sprawiła jej ta scena. Przypominała sobie również jak delikatnie i ciepło potrafił się uśmiechać, mimo ewidentnego zmęczenia na jego twarzy oraz w oczach. Przypomniała sobie również z jaką nostalgią patrzył na czerwoną chustkę, którą użyczył do otarcia Aurorze łez. Dodatkowo...
Głupie szeleszczące krzaki. Nie ładnie tak przeszkadzać w Kaorumaniźmie.
Aurora mogła zrobić wiele rzeczy. Rzucić się w bieg, spróbować zignorować dźwięk, ruszyć na krzaki ślepo z ostrzem. Wybrała opcję potencjalnie najrozsądniejszą. Przeskanowała sensorem okolicę... i w sumie nic podejrzanego nie zwróciło jej uwagi. Owszem, w promieniu 120 wykryła liczne skupiska chakry - ale bardzo, bardzo małe, które z pewnością mogła uznać za zwierzęta. Tak też było z krzakiem. Ot, 3? 4? malusienkie źródła chakry, skupione przy sobie. Odważnie podeszła z zabezpieczonym mieczem. Nim jednak zdążyła szturchnąć krzak... wyszły z niego małe dziki. Dokładnie 4 małe dziki, miały po 25-30cm długości i brązową sierść w czarne cętki. Zdecydowanie nie bały się Aurory i zaczęły podchodzić bliżej, pociągając intensywnie ryjkami. Chyba wyczuwały prowiant, który miała przy sobie Aurora.
Stan postaci
Chakra: 5850
Obrazek
memosz frajer kliknął niżej
Oto link do fajnej muzyczki

Awatar użytkownika
Kurama Aurora
Posty: 34
Rejestracja: 03 sty 2024, 14:33
Ranga: Muryō no ninja
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Wioska Holvika - Dom Kurama Aurory

Idąc sobie naprzód, wprost w stronę stolicy, Aurorka stwierdziła, że zima w tym roku była wyjątkowo hojna w śnieg oraz piękne widoki. Ktoś nieco rozsądniejszy i mniej rozmażony stwierdziłby zapewne, że znowu najebało białego gówna i trzeba odśnieżać; do tego zima sama w sobie była dokładnie taka sama jak co roku na tej zakichanej wyspie znajdującej się niedaleko tropikalnej plaży w Same. Kurama Aurora jednak była osobą o romantycznym sercu, wysokiej wrażliwości, ale przede wszystkim była rozmażona, zauroczona i zakochana. Każdy, kto wyszedł już z okresu dojrzewania, dobrze wie, co zauroczenie robi z naszym spojrzeniem na świat. Absolutnie wszystko wydaje się piękniejsze. Każda myśl poświęcona "wybranej osobie" przyozdabia nasz własny świat w dodatkowe promienie słońca, w jeszcze jaśniejsze kolory, ale przede wszystkim w niesamowity brak obiektywizmu. Niestety, bądź stety, Rosia była jeszcze młodym dziewczęciem, które przeżywało właśnie swoje pierwsze prawdziwe zauroczenie, o czym chyba nie do końca zdawała sobie sprawę. Nic więc dziwnego, że w jej głowie co rusz pojawiały się obrazy wywołujące szeroki uśmiech, bogaty rumieniec oraz rozmażone oczy. Serce radowało się do tego stopnia, że niektóre uderzenia wręcz uciekały jej, a EKG pewnie wykazałoby niezłe problemy z pracą tego narządu. Było to wszystko jednak bardzo naturalne i chyba zdrowe - w końcu co złego jest w wytwarzaniu hormonów szczęścia? Jak tu się przecież nie radować wspominając jak Kaoru dzielnie zjadł porcję prosto z podstawionej pod nos łyżki? Jak mogłaby nie rosnąć o kilka centymetrów na wspomnienie o tym jak Kaoru popatał ją po głowie? Ale przede wszystki jak mogłaby nie być optymistyczna na myśl o kolejnym spotkaniu z NIM. Czy to była już psychoza? Czy każda nastolatka tak przeżywała pierwsze powstanie uczuć? Napewno autor tego tekstu nie wie o tym zbyt wiele, ale przynajmniej może spróbować odwzorować świat przez to jak widział go swoimi oczami w podobnym okresie czasu.
Wreszcie trafiając na krzak przed sobą zauważyła coś niepokojącego. Myśli, piękne myśli, o swoim rycerzu w czarnym kimono zniknęły zastąpione nagłym przypływem adrenaliny. Nie spodziewała się, że na tak krótkiej trasie trafi na poważne problemy. Postanowiła nie ignorować tych wydarzeń i natychmiast zbadała teren sensorem, który nie wykazał nic podejrzanego. Cokolwiek to było, to albo nie było specjalnie groźne, albo potrafiło maskować swoją obecność. Z czystej przezorności zbadała zabezpieczonym ostrzem krzak, z którego wypadło kilka słodziutkich brązowo-czarnych prosiąt. Adrenalina z niej mocno zeszła ustępując miejsca rozpływającej się słodkości tego, co zobaczyła. Małe dziki się jednak nie obawiały obecności człowieka, co powinno budzić podejrzenia. Mimo tego Aurorka zignorowała zmysł ostrzegający ją o możliwym niebezpieczeństwie i przykucnęła przy zwierzątkach wyjmując ponad połowę swojego zapasu jedzonka (chciała dać tylko takie żarcie od którego zwierzątkom nie będzie gorzej - unikała żywności wysoko przetworzonej i przyprawionej). Kanapki, warzywka, trochę sera - wszystko to wydawało jej się dobrym jedzonkiem, które porcjowała i starała się rozdawać leśnym przyjaciołom po równo.
- Pewnie musicie być bardzo głodne biedactwa. Zima w tym roku jest wyjątkowo sroga. - stwierdziła z miłością przyglądając się małym kuzynom świni domowej.
Atuty
► Pokaż Spoiler | Sensor 2m/120m
SensorAtut wrodzony
Wrodzona zdolność do wyczuwania chakry. Aby wykrywać chakrę, postać musi się w tej kwestii skoncentrować i złożyć pieczęć. Dłuższa koncentracja lub próba robieniu wielu rzeczy naraz może skończyć się potężnym bólem głowy i krwawieniem z nosa. Im dłużej się skupia i koncentruje, tym większy zasięg i dokładność wykrywanej chakry.
Na zasięg wpływa również poziom Kontroli Chakry użytkownika. Jest możliwe wykrywanie bez pieczęci, jednak jest to ciężka sztuka i wymaga posiadania KC rozwiniętego minimum na poziom 7. Zasięgi wtedy nie są również takie imponujące. Wielkie kumulacje chakry, takie jak Bijūdama lub Bijū, jesteśmy w stanie wykryć bez problemu z około kilometra nawet bez składania pieczęci i niezależnie od naszego poziomu KC.
Od 6 rangi w KC możliwe jest wykrywanie jutsu. Łatwiej jest wykrywać techniki ofensywne, jak np. kula ognia, a bardzo trudno techniki bardziej subtelne np. Fūinjutsu. Jeżeli obserwujemy czyjś układ chakry, od tego poziomu wykryjemy też, gdy miesza on ją do jakiegoś jutsu.
Dodatkowo wykrywanie chakry ze złożoną pieczęcią nas kosztuje. Jest to koszt o wysokości połowy techniki B. Możliwe jest zapamiętanie chakry, jednak potrzebny jest do tego dłuższy kontakt z taką osobą. Przyjmujemy że 3 dni spędzone w towarzystwie tej osoby wystarczą na zapamiętanie. Wyjątkiem jest charakterystyczna chakra osoby np. Jinchūriki. Zdolność ta nie jest jednak idealna. Ma problemy z działaniem w tłumach, utrudniając precyzyjne określenie chakry konkretnych osób. Łatwiej wykryć jednak osoby zapamiętane i te z nietypową chakrą.
Dodatkowo osoby wyjątkowo utalentowane w tym zakresie posiadają możliwość rozróżnienia żywiołów chakry, jakimi dana osoba włada, jak bardzo na wykrywaniu musi się koncentrować, jak łatwo rozpoznać chakrę w tłumie czy wykryć sensora, kiedy on nas wykryje. Wymaga to jednak bardzo dużo treningu i uwagi (misja/fabuła po Biegłości związane ze zdolnościami sensorycznymi).
Ranga KCZasięg bez pieczęciZasięg z pieczęcią
72120
Chakra 5850
Ostatnio zmieniony 25 kwie 2024, 22:26 przez Kurama Aurora, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Fuuka
Posty: 114
Rejestracja: 27 sie 2023, 16:45
Ranga: Muryō no ninja
Discord: virgovern
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Wioska Holvika - Dom Kurama Aurory

Snow Benevolence: Introduction
tura8
Słodkie i niewinne myśli Aurory zostały brutalnie przerwane przez encounter z krzakiem. Ktoś by pomyślał: coś jest w krzaku w lesie, na pewno jest niebezpieczne i trzeba się trzymać od tego z daleka. O na przykład mogłaby tak pomyśleć Rosia, która całe życie spędziła w wiosce otoczonej przez dziką zwierzynę. Na pewno dobrze wiedziała, że nie powinna dokarmiać młodych dzika, tak? Tak? Że jeśli są młode, to NA PEWNO gdzieś w pobliżu jest ich matka? A może Aurorce nie przyszło to do głowy, bo jej mama ją opuściła? Oooo, żadne tam cios poniżej pasa. Wiecie, co jest ciosem poniżej pasa? To, że gracz sterujący Aurorką dobrze wiedział, jak niebezpieczną czynność wykonuje nasza główna bohaterka i nie postanowił temu zaradzić. To jest dopiero brutalne. Czyżby Aurorka była znienawidzona przez gracza, który ją stworzył?
Małe dziki były faktycznie bardzo uroczymi stworzonkami. Gdy tylko Aurora wyjęła jedzenie, zaczęły przebierać raciczkami w prędkości x10, aby znaleźć się koło niej. Nawet zaczęły ją szturchać i drapać po ubraniach, jakby chciały wdrapać się wyżej i kwikać ochoczo. Gdyby Aurora potrafiła zrozumieć mowę dzików, na pewno by usłyszała "szybciej, dawaj serka!! jestem chlebkiem połóż szynkę!!" (swoją drogą, stworzeniom było bliżej do szynki niż chleba, ale pomiiiińmy to). Ale jedyne, co słyszała to chrumkanie, kwiczenie i ochocze zajadanie. Oraz bardzo donośny ryk z dalszej części lasu. Młode aż przerwały jedzenie i nie kończąc go pobiegły w tę samą stronę. Minęły może dwa uderzenia serca i w gąszczu, wśród śniegu i iglaków Aurora dostrzegła wielkiego dzika. Ciężko było ocenić z daleka, ale spokojnie miał z metr wysokości w kłębie. Stworzenie na chwilę zamarło wpatrując się w Aurorę. Zaryczało jeszcze raz... i zaczęło szarżować w stronę Aurory. A dziewczyna zaś? W ręce kawałki prowiantu, którego część leżała niedojedzona na ziemi. Stała na skraju lasu, z którego z donośnym dudnieniem nadciągała wyraźnie wkurwiona Mama Dzik. W obecnej chwili dzieliło ich niecałe 12m.
Stan postaci
Chakra: 5850
nie potrzebujesz mapki, co nie?
Obrazek
memosz frajer kliknął niżej
Oto link do fajnej muzyczki

ODPOWIEDZ

Wróć do „Fuyu no Kuni - Kraj Zimy”