Wandal i napastnikMistrz Gry
GraczeHyuuga Itachi
Posty7/...
Itachi podchodząc do zdewastowanego sklepu, czy też nawet wychodząc z domu, faktycznie zapomniał założyć opaski na czoło lub inne widoczne miejsce. Nie było to jednak raczej nic poważnego. Zawsze można było się wytłumaczyć, że jego misja wymagała by pozostać incognito. Z drugiej strony, ułatwiało to kilka spraw jak na przykład ufność tutejszych mieszkańców. No ale, stało się. Czasu nie da się cofnąć, lecz zawsze można się cofnąć do domu po brakujące wyposażenie. Póki co jednak wyszedł do niego starszy mężczyzna jaki był skory do rozmowy, i pokrótce też wytłumaczył mu co tu w zasadzie się stało. Nie było to nic, czego nie dało się zobaczyć na pierwszy rzut oka, lecz zawsze było to jakieś potwierdzenie teorii Hyuugi.
- Genin huh? Bardzo dobrze. Najwyższa pora by Sakurakage-sama ukarała tego wandala. - skwitował z zadowoleniem mężczyzna kiwając kilka razy głową dla potwierdzenia swoich słów, oraz krzyżując ręce na piersi.
- Lepiej by pan dotrzymał słowa. - dodał po chwili na obietnicę genina.
- Nikogo nie podejrzewam i nic nie widziałem. Spałem wtedy jak każdy inny. Gdy tylko usłyszałem raban na dole to zbiegłem, ale nikogo nie było. Widziałem jakąś dużą sylwetkę o tam, ale hultaj znikał już w mroku a wzrok już nie ten. - opowiedział swoją wersję zdarzeń, wskazując swojemu rozmówcy ulicę jaka była skierowana bardziej w stronę murów wioski niż centrum, jaka swoją drogą się rozgałęziała po kilkudziesięciu metrach.
- Nic nie zginęło i nic się nie stało poza tym, że rozwalił mi front sklepu. Wie pan ile w dzisiejszych czasach kosztuje taka duża szyba? I w pioch moje oszczędności i wyjazd do kurortu. - dodał niezadowolony z całej tej sytuacji.
- Genin huh? Bardzo dobrze. Najwyższa pora by Sakurakage-sama ukarała tego wandala. - skwitował z zadowoleniem mężczyzna kiwając kilka razy głową dla potwierdzenia swoich słów, oraz krzyżując ręce na piersi.
- Lepiej by pan dotrzymał słowa. - dodał po chwili na obietnicę genina.
- Nikogo nie podejrzewam i nic nie widziałem. Spałem wtedy jak każdy inny. Gdy tylko usłyszałem raban na dole to zbiegłem, ale nikogo nie było. Widziałem jakąś dużą sylwetkę o tam, ale hultaj znikał już w mroku a wzrok już nie ten. - opowiedział swoją wersję zdarzeń, wskazując swojemu rozmówcy ulicę jaka była skierowana bardziej w stronę murów wioski niż centrum, jaka swoją drogą się rozgałęziała po kilkudziesięciu metrach.
- Nic nie zginęło i nic się nie stało poza tym, że rozwalił mi front sklepu. Wie pan ile w dzisiejszych czasach kosztuje taka duża szyba? I w pioch moje oszczędności i wyjazd do kurortu. - dodał niezadowolony z całej tej sytuacji.
Jeśli Itachi nie miał więcej pytań, każdy z nich się pożegnał ze sobą a genin mógł ruszyć do dalszego śledztwa. Jego póki co jedynym tropem był kierunek jaki wskazał właściciel sklepu. Nic jednak specjalnego w tę stronę nie widział poza masą przechodni. Była to główniejsza ulica prowadząca w stronę centrum, więc nic dziwnego, że ludzie się tu kręcili. Działało to w pewien sposób na jego niekorzyść, bo wszelkie ewentualne ślady mogły zostać już dawno zatarte. Co do samej ulicy, biegła dalej w stronę murów aż nie wpadała do skrzyżowania w kształcie litery T. Po jednej jak i drugiej stronie, jak i na jej końcu, znajdowały się mieszkania piętrowe, z kilkoma sklepikami na parterach. Coś jednak rzuciło się chłopakowi w oczy. Na samym rogu sklepu, a raczej za winklem, był krwisty odcisk ręki. Dość sporej swoją drogą. A pod nią, na chodniku, trochę zaschniętej i zadeptanej krwi. Kawałek dalej w wskazanym wcześniej kierunku kolejnych kilkadziesiąt większych kropli.