Bardziej niż stratą premii Seira przejęła sie kiepskim początkiem relacji ze zleceniodawcą, z którym przecież miała spędzić kilkadziesiąt najbliższych godzin. Samo spóźnienie było jej nawet na rękę, gdyż nie miała ochoty niczego dźwigać nawet w zamian za wynagrodzenie. Jej rodzina posiadała pieniądze, a ona sama i tak żyła skromnie utrzymując się w większości z pracy w szpitalu. Zależało jej tylko na szybkim powrocie do domu i Umikaze miał to ułatwić. Początek misji nie nastrajał optymistycznie i Seira zdecydowała w najbliższym czasie unikać towarzystwa zleceniodawcy i pojawiać się tylko wtedy, gdy o nią poprosi. Nie przywykła do tak szorstkiego traktowania opuściła wzrok, czekając aż mężczyzna się oddali. Przy odbrobinie szczęścia nie spotka ich po drodze nic złego i bez większych opóźnień dotrą do Muho, skąd zostanie jej kilka godzin marszu do Wioski Kwiatów. Seira mogła tylko pogratulować sobie szczęścia, bo podróż powrotna zapowiadała się znacznie lepiej niż poczatkowo liczyła... choć szkoda jej będzie opuścić Kaeru no Kuni. Jej doświadczenia były jak najbardziej pozytywne i nie chodziło tylko o atrakcje i atmosferę festiwalu... po raz pierwszy od lat nie musiała oglądać się za siebie idąc główną ulicą. Postanowiła przybyć tu za rok, jeśli uda jej się dożyć kolejnego turnieju. Teraz jednak pozostało jej wybrać dla siebie miejsce, które da jej najlepszy pogląd na sytuację i bezpieczeństwo karawany. Musiała być stale gotowa na atak, gdyż nie posiadała umiejętności mogących pomóc jej go przewidzieć... wobec tego wybrała środkowy powóz. Chciała być bliżej Umikaze, który odpowiadał za całą załogę i był jej zleceniodawcą, a zatem jego bezpieczeństwo było jej priorytetem. Podejrzewała również, że ewentualny atak zostałby przeprowadzony właśnie tam, by utworzyć zator i uniemożliwić mu ucieczkę.
- Dzień dobry - przywitała się z młodzieńcem, którego poznała poprzedniego dnia. Miała nadzieję, że nie usłyszał wymiany zdań pomiędzy nią, a Umikaze, gdyż była skrępowana swoją gafą, a to właśnie on polecił ją do tej roboty. Po krótkich oględzinach konstrukcji wozu, wspięła się na miejsce obok niego zauważając od razu, że siedzenie nie było zbyt wygodne. Jak tylko opuszczą bagniste tereny Kraju Żab, kontynuuje część trasy w biegu, gdyż nie wyobrażała sobie siedzieć na tyłku przez tyle godziń. Ciekawiło ją też, ile czasu zajmie im ta przeprawa, gdyż nie przywykła do podróży końskim zaprzęgiem. - Kiedy planujemy dotrzeć na miejsce?