Po zajęciu swoich miejsc przy stole w lokalu z sushi i yakiniku niemalże od razu przeszli do spraw ważnych. Nie mieli w sumie na co czekać. Rozmowy jaki jest ich ulubiony kolor albo jakiego malarza lubią najbardziej mogli sobie zostawić na podróże. Teraz czekała ich praca, a dokładniej mała rozmowa kwalifikacyjna. Przynajmniej do tego mógł to Midoro porównać, gdyż koniec końców zawód ninja nie był normalny. Pierwszym tematem był oczywiście Hyakuzawa, o którym Douhito powiedział tyle ile wiedział, a raczej o jego klanie i limitach krwi. Shuna zaczęła coś pisać i jak chłopak przeczytał jej zapiski, ta uzupełniła jego wypowiedź o kilka swoich ryo. O ile fakt istnienia jakiejś problematycznej techniki, jaką śmiało można było założyć, że były Kage posiadał, przyjął tylko do wieści, dużo bardziej skupił się na fakcie, że dziewczyna chciała go martwego. Co w pełni popierał. Wysłuchał jeszcze tego co mówił Morino by po chwili ponownie zabrać głos.
- W kwestii Hyaku zgadzam się z Shuną. Jak mówiłem, wybił do nogi niemal cały klan Hokori z którego pochodziła moja przyjaciółka. Wolę przynieść naszym Kage samą jego głowę niż żyjącego mordercę. Niemniej jednak rozumiem twój punkt widzenia. Możemy zacząć od złapania go żywcem. Posiadam kontroler chakry, jakieś kajdanki, stalowe żyłki i inne takie. Bez nóg i rąk też będzie żył. Niemniej jednak, jeśli okaże się to niemożliwe, nie zawaham się go zabić. Dla bezpieczeństwa naszego jak i innych. - odparł spokojnie bez większych emocji.
- Poza tym publiczna egzekucja? W Sakurze praktykujecie coś takiego? - zapytał w sumie dość szybko gdyż jakoś coś takiego nie pasowało mu do wizerunku tej wioski. Słyszał, że coś takiego miało w Baibai, lecz tutaj? Może jednak co kontynent, to obyczaj.
Kolejny temat jaki przyszedł to oni sami. Poznanie się oraz wymiana umiejętności. Midoro objął głos zaraz po Saku mówiąc dość ogólnikowo. Nie zdradzał jeszcze informacji o technice jaką niedawno opanował czy też nie mówił im, że jak by trzeba było to on sam może być bombą jaka zrówna z ziemią całą wioskę w mgnieniu oka. Kolejny jednak był Oga więc zaczął słuchać co i jak i musiał przyznać, że był on przeciętny. Ponadprzeciętne umiejętności w walce na krótki dystans z kimś, kto może się pokryć lawą zwiększając swoje możliwości brzmiało jak dość głupi pomysł. Jeszcze jego zestaw żywiołów. Katon wydawał się absolutnie bezużyteczny. Raiton i Fuuton przeciwko lawie jeszcze jakieś zastosowania by znalazły. Niemniej jednak, nie skomentował tego. To była decyzja ich kapitana. Przyszła też pora na Hoseki, która okazała się bardzo podoba do samego Douhito. Daleki dystans, wysoka kontrola chakry, mistrzostwo w Dotonie, liczne techniki kontroli tłumu. Saku również przyjrzał się temu i po chwili wyszedł z planem, jaki był dość prosty i logiczny. Każdy robił by to, w czym czuł by się dobrze. Sakura na froncie, Ame na tyłach. Jak chłopak zauważył, a Dziedzic Bakutonu o tym doskonale wiedział, jego specjalizacja niespecjalnie się zgrywała z pracą zespołową. Co za tym szło, znów mu przypadała rola wsparcia jako pan Dotonu.
- Plan niby prosty i logiczny lecz widzę kilka luk w nim. Zakładając najgorszy scenariusz, czyli Hyaku umie to jutsu wspomagające oraz pokrywające go lawą, wchodzenie z nim w bezpośredni konflikt jest co najmniej głupie. Bez obrazy Oga, lecz obawiam się, że ponadprzeciętne umiejętności mogą nie wystarczyć. Zakładając, że Saku jesteś tak szybki jak ja, to może jeszcze się udać i można zyskać tu przewagę, lecz problemem nadal jest upierdliwy piekielny gorąc jaki będzie albo was ranił, albo wyczerpywał dużo szybciej niż on opadnie z sił. Tak samo najlepszy Katon Ogi nie brzmi jak dobry pomysł przeciwko komuś, kto jest dużo gorętszy niż płomienie. Jeśli Hyaku nie pokrywał by się tą zbroją lawy a używał jedynie klasycznych żywiołów, wtedy problem znika, lecz nie wiem czy możemy coś takiego założyć. - powiedział swoje zdanie na start, po czym po chwili kontynuował.
- Ja z Shuną, jeśli nie musisz mieć styczności z ziemią - tu spojrzał na dziewczynę na chwilę niejako pytająco by otrzymać od niej potwierdzenie. - możemy walczyć z powietrza na moich glinianych ptakach. Będąc w powietrzu oraz z dala od lawy nie będziemy musieli się aż tak przejmować Yotonem a skupić się na wsparciu waszej dwójki. To oczywiście zakłada, że będziemy walczyć na otwartej przestrzeni. Jeśli nie, cóż, coś wymyślimy. Tak czy inaczej, nie wiem jak techniki Shuny, lecz moje ograniczają się głównie do Dotonu, Raitonu czy Suitonu. Raiton wymaga bezpośredniego kontaktu, co raczej odpada zakładając pierwszy scenariusz. Doton jest niesamowicie potężny, lecz traci na wartości, gdy przeciwnik również umie nim władać. A idę o zakład, że Hyaku jako rodowity Iwijczyk jak ja umie go bardzo dobrze. Możemy mu uprzykrzać życie oraz mogę zablokować jego przemieszczanie się pod ziemią, lecz może to nie być zbyt efektywne. Znam ogrom technik więc wystarczy, że powiecie czego potrzeba a postaram się wam to zrobić. - mówił dalej patrząc głównie na Morino, gdyż to on był tutaj kapitanem. Uważał się za mało doświadczonego oraz prosił o ewentualne porady, więc teraz Iwijczyk zamierzał mu je wszystkie wysypać na stół. Ile z nich wykorzysta, ile weźmie pod uwagę oraz ile wprowadzą w życie lub pomogą im opracować plan działania, zależało już od niego.
- O Shunę się nie martw, gdyż bronił bym jej nawet bez twojego rozkazu. Nie żeby potrzebowała, ale gdyby jednak, będę obok. Bakutonu nie będę naturalnie używał jeśli będziecie w polu rażenia, niemniej jednak mam w zanadrzu technikę, jaka przebije się przez każdą defensywę. Pewnie nawet przez tą jego zbroje lawy. Muszę jednak być 30 metrów od Hyaku, a najlepiej 10, gdyż wtedy będzie najcelniej. Jeśli jednak jej użyję, nie ma raczej szans by go dostarczyć żywego. Dam wam później też kunaie z pieczęciami, do których mogę się błyskawicznie przenieść. Tak więc kapitanie, gdybyście mnie potrzebowali szybko na froncie lub z powrotem na tyłach lub bym miał wkroczyć jako finalny cios dla Hyaku, będziesz miał taką opcję do wykorzystania. - przekazał finalnie kilka ważniejszych asów jakie miał w rękawie. Polowanie na kogoś, kto był w książeczce Bingo w zakładce S wymagało takich kroków. Im więcej będą wiedzieli, tym szybciej się z tym uporają oraz poniosą mniejsze straty. Jeśli Morino dobrze ich poprowadzi oraz dobrze się zgrają, będzie to dość proste zadanie. Mają przewagę liczebną a to już coś. Oczywiście Hyaku również może mieć kolegów, lecz tego już się dowiedzą gdy go spotkają.
W międzyczasie oczywiście przybyli kelnerzy z ich zamówieniami, co sprawiło, że Douhito w przerwach gdy nie musiał mówić pakował sobie do paszczy jakąś rolkę lub kawałek ryby z ryżem. Oczywiście pałeczkami. Chłopak otrzymał również odpowiedź na jego pytanie odnośnie Sharingana u ich przywódcy. Kiwnął jedynie jednak głową i nie drążył dalej tematu biorąc pod uwagę, że jego przeszłość nie była zbyt kolorowa. No i została jeszcze kwestia sparingu.
- Osobiście skłaniał bym się ku propozycji Shuny. Nim dotrzemy do Hyaku zdążył byś poznać nasze możliwości i mieli byśmy okazję by popracować nad koordynacją. Sparing wydaje mi się bezcelowy. Walcząc, czy też raczej przeszkadzając jakiemuś waszemu shinobi z Sakury nie walczył bym tak samo jak z Hyaku. Nie użył bym wielu technik, wiele bym powstrzymał i traciły by na efekcie. Poza tym, nie chcę skrzywdzić waszego człowieka by nie trafić znowu przed Yuri. Jeśli się jednak upierasz, mogę ci zrobić prezentację na otwartym terenie ile potrafię. Tak czy siak, decyzja należy do ciebie, kapitanie. - wyraził by swoją opinię po raz kolejny, pakując sobie ostatnią porcję sushi do ust i odkładając pałeczki obok pustego talerza.
- Smakowało? - zapytał by Shuny, po czym po uzyskaniu jakiejś odpowiedzi dźwignął by się na nogi.
- Pójdę zapłacić a wy ustalcie co dalej. Jeśli chcecie ten sparing, mogę się bić tak długo jak mam chakrę. - odparł na odchodne do Morino po czym wyszedł na korytarz by udać się do głównej części sali w celu uregulowania ich obiadu.