Większość zabiegów operacyjnych nie było ładnym widokiem, biorąc pod uwagę że pojawiała się krew, kucha i cholera wie co jeszcze. Tsubaki doskonale zdawała sobie z tego sprawę i rozumiała doskonale, że kobiecina postanowiła sobie pójść do kuchni by nie musieć tego oglądać. Tsu pamiętała swoje pierwsze operacje, które obserwowała i wcale nie było to łatwe doświadczenie. Jasne, z czasem przywykła, bo jednak… jak się widuje to często, to można się przyzwyczaić.
Wycięcie martwej tkanki okazało się być swoistym strzałem w dziesiątkę – i zdecydowanie sprawiało, że cały proces leczenia będzie bardziej efektywny. Widząc to, poczuła swoistą ulgę, bo to oznaczało, że może staruszek jeszcze trochę sobie podycha. I na dodatek nie będą potrzebne aż tak silne leki przeciwbólowe, które będą aż go otumaniać.
Nie chciała nawet żadnych pieniędzy za to co zrobiła – wbrew pozorom, Tsubaki nie robiła wszystkiego w swoim życiu dla pieniędzy. Kierowała się dosyć prostym myśleniem – zostaw świat nieco lepszym, niż go zastałaś. I jak to nie było jej zadanie, tak po prostu nie mogłaby zostawić tego człowieka. Nie w takim stanie, w jakim go zastała, sumienie po prostu na to by jej nie pozwoliło. Dlatego zapewniła kobiecinę, że nie ma za co i wszystko jest w porządku, a gdy wyszła, to – jeśli nikt nie zajebał tych jabłek spod drzwi – wzięła jedno jabłko z sitki co by mieć do pochrupania w trakcie drogi, a resztę jej dała, bo jedno jabłko dziennie trzyma doktora z daleka. Czy jakoś tak to szło.
Potem zaś… po prostu skierowała się w stronę miasta, w którym to mieszkał syn Ryutaro. Używała znaków, ewentualnie pytała ludzi. Bo mimo że Tsubaki miała bardzo dobry wzrok, to… jednak dwadzieścia kilometrów nie było dystansem, który nawet Byakugan był w stanie zobaczyć. Szła dosyć sprawnym krokiem, aczkolwiek nie był to bieg. Miała przecież jeszcze czas przed wypłynięciem. Dobrze, że postanowiła przyjechać do Ryokufuso z odpowiednim wyprzedzeniem, bo dzięki temu nie musiała walczyć z czasem.
Gdy dotarła na miejsce o jakiejś ludzkiej godzinie, to poszłaby od razu pod wskazany na karteczce adres, oczywiście pytając ludzi gdzie daną ulicę znaleźć, bo mimo wszystko nie była stąd. Jakby dotarła jakimś późnym wieczorem, to pewnie by skorzystała z jakiegoś najtańszego motelu czy coś, bo jednak spanie w namiocie w środku lasu trochę przypał. I wtedy poszłaby następnego dnia, późnym rankiem pod ten adres, by zapukać do drzwi, a gdy ktoś jej otworzył, uśmiechnęła się i lekko ukłoniła.
– Dzień dobry, nazywam się Hyūga Tsubaki, jestem kunoichi Sakuragakure i została mi przydzielona misja zlecona przez pana Yamagi Kato. – Teraz chociaż wiedziała, jak ten człowiek miał na imię, co nie?
SpecjalizacjaIryō Ninjutsu - Jūken - Fūinjutsu - Ninjutsu
SenninIryō Ninjutsu - Jūken
Chakra 10 660