• Ogłoszenia
  •  
    Aktualności fabularne
    Obecna pora roku: Wiosna 164r.

    Poniżej znajdują się ostatnie wydarzenia oraz ważniejsze ogłoszenia. Są one często opatrzone datą dodania, przy czym najświeższe informacje umieszczone są na samym początku listy.

    24.04.2024 - podsumowanie wydarzenia wioskowego w Sakuragakure. Więcej informacji w najnowszych aktualnościach fabularnych.
    Kącik Nowego GraczaSamouczek Wzór Karty Postaci AtrybutyRozwój postaci i koszty chakry Atuty Klany i organizacje Informacje o świecie Handbook
    Powyższe tematy powinny zawierać wystarczająco informacji, by móc bez przeszkód napisać Kartę Postaci i rozpocząć grę. W przypadku dalszych niejasności, zapraszamy do kontaktu zarówno na chatboxie, przez wiadomości prywatne oraz przez nasz serwer Discord.
    Administracja
    Pingwinek Chaosu
    Główny Administrator
    Norka
    Główna Mistrzyni Fabularna
    Hefajstos
    Główny Moderator Kuźni
    Tora
    Główny Moderator Technik

    W przypadku jakichkolwiek pytań bądź uwag, powyższe osoby zajmują się wyszczególnionymi w ich tytułach zagadnieniami. Pomocą służy również cała kadra forum, wraz z moderatorami. Zapraszamy również do dołączenia do forumowego Discorda.
    Kadra Sakura no HanaDiscord Sakura no Hana
     

Szpital

Wioska położona jest na równinach w centrum Sakura no Kuni, pełnych zieleni oraz kwiatów wiśni dodających, jak całej reszcie kraju, nieziemskiego uroku. To wokół nich została zbudowana Sakuragakure i zadbano o to, aby jej styl był poważny oraz pasował do pięknych terenów. Nie mają przez to bezpośrednio dostępu do morza, jednak klimat tam jest bardzo stabilny i należy do tych cieplejszych. Zimy nie są srogie, wiosny lubią być gorące i z niewielkimi opadami deszczu, a kiedy nastaje lato, mieszkańcy muszą zadbać o to, aby nie paść z odwodnienia. Nie jest to jednak poziom gorąca na pustyni. W dodatku przez wioskę przechodzi sporej wielkości rzeka, to łatwo jest się ochłodzić w takie dni z racji na pozwolenie kąpania się w niej.
Awatar użytkownika
Shin'ya Yuki
Posty: 438
Rejestracja: 26 mar 2023, 23:39
Ranga: Muryō no ninja
Ranga dodatkowa: Junior Katoniarz
Discord: athrevin
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Szpital

Zdravotník v terénu - Misja C
5/x
Narrator mógł sobie zanotować posłuszeństwo co do próśb i rozkazów które nie były wyjaśnione, a bez potrzeby właśnie tego wyjaśnienia, zostały wykonane. Czy to dobrze, czy też źle to jeszcze pozostało do oceny za jakiś bliżej nieokreślony czas, kiedy próba o której Tsubaki jeszcze nie miała okazji się dowiedzieć, zakończy się.
Dziewczyna po spakowaniu swojego ekwipunku i zostawieniu pacjenta w cholerę, była gotowa żeby stanąć na zbiórce. Średnio kojarzyła tych ludzi, ale każdy z nich miał gdzieś na sobie emblemat wioski w której teraz właśnie byli. Czyli sami swoi... i to do tego koledzy oraz koleżanki po fachu.
Jeżeli komuś by się zachciało, mógł naliczyć w sumie 9 osób, Tsubaki oraz Wielkiego Pana. W sumie, 11 typa mniej lub bardziej gotowych na to co ich miało spotkać. Część osób siedziała na bruku i dłubała coś przy plecakach, część stała z boku w małych grupach 2-3 osobowych. W sumie to nie było aż tylu ludzi żeby tych grupek było jakoś specjalnie dużo... ale no byli, więc co można o nich więcej powiedzieć? Generalnie przedział wiekowy był od 12 do 17 lat, ewidentnie była to banda Geninów którzy mieli mieć przed sobą...coś.
-BAAAAACZNOŚĆ - wydarł się mężczyzna do bandy dzieciaków. Ciężko było wyczytać z jego twarzy czy był rzeczywiście wkurzony, czy też robił to ponieważ nauczyli go tak robić... Ciekawe skąd taki służbista pochodził? - Jeżeli ktoś nie miał okazji mnie poznać, nazywam się Daizou Ryuudouin i jestem Joninem w Sakuragakure no Sato. Zebraliśmy się tutaj żeby wykonać misję rangi...C - spojrzał w swoje dokumenty jakby coś mu nie pasowało, czyżby ktoś ustawił zły poziom w administracji? -W ciągu najbliższych pięciu minut ruszamy w kierunku Pasma góskiego "Mugen". Wraz z upałami jakie nawiedziły tamtejsze tereny, niewyobrażalnie wzrosła ilość pożarów. Będziemy tam jechać w celu utworzenia szpitala polowego oraz pomocy rannym. - dopiero w tym momencie dał chwilę na to żeby ktoś zadał jakiekolwiek pytanie. W sumie, Tsubaki dowiedziała się co będzie robić. Ale może coś innego chciałaby się też dowiedzieć?
Jeżeli nie jest powiedziane inaczej, Yuki jest w postaci szmacianej lalki.
Awatar użytkownika
Hyūga Tsubaki
Posty: 376
Rejestracja: 03 mar 2022, 3:55
Ranga: Chūnin
Ranga dodatkowa: Iryōnin | Stażystka w Fūinjutsu Kenkyū Sentā
Discord: hanialke
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Szpital

Tsubaki trochę nie ogarniała o co chodzi. Rozumiała, że misje dla wioski trzeba wykonywać – jakby nie patrzeć, oprócz medykiem w szpitalu, była też Iryōninką działającą w terenie… a może przede wszystkim? Nie zdarzyło się jej jednak dotychczas, że została przez kogokolwiek wyciągnięta w środku pracy, będąc przy tym zmuszoną do zostawienia swoich obowiązków w jednym miejscu, by przejść do jakiś nowych w innym… no ale kim ona była tak naprawdę by kwestionować czyjekolwiek wybory i decyzje? Jakby nie patrzeć, Tsu była jedynie geninką. Jasne, w szpitalu miała trochę więcej posłuchu i pozwalano jej na znacznie więcej aniżeli zwykłym medykom jej rangi, jednak… dla wioski wciąż była geninką. Osobą na samym dole łańcucha pokarmowego, więc… musiała się słuchać, niezależnie od tego czy chciała, czy też nie. W sumie to nie miała z tym większego problemu, jedyne co to czasami odczuwała frustrację, że nie była traktowana poważnie przez swoją rangę, przez co musiała pracować jeszcze ciężej, by udowodnić swoją wartość.
Hyūga wyprostowała się jak struna. Ciężko powiedzieć czy ze względu na samo polecenie, czy ryk z jakim zostało ono wypowiedziane. Ten człowiek… to było zupełnie coś innego. Nigdy z takim człowiekiem się wcześniej nie spotkała i bazując na podejściu, musiał być służbistą. Wysłuchała uważnie co pan Daizou Ryuudouin. Pożary, ranni… wszystko zaczęło się jej w głowie układać. W takim wypadku zdecydowanie potrzebowali ludzi do pomocy. Misja rangi C nie brzmiała jednak jakby… to było coś bardzo poważnego?
Ryuudouin – sama, jeśli mogę mieć pytanie... – zwróciła się grzecznie do mężczyzny (który jakby nie patrzeć był znacząco wyższy rangą, więc te „sama” było jak najbardziej na miejscu). Czekała cierpliwie aż dostanie pozwolenie i zamierzała się odezwać tylko wtedy, gdyby takowe uzyskała. Gdyby kazano siedzieć jej cicho, to zamknęłaby dziób na kłódkę i się nie odezwała. – Jak dużej skali poszkodowanych się spodziewamy? – To jednak była ważna informacja, a chociaż dla Tsubaki. Jako osoba pracująca zarówno w szpitalu, ale też i w terenie, odpowiednie planowanie działania było dla niej ważne. Bo to mogło być zarówno kilkadziesiąt, jak i kilkaset osób. Posiadanie tego typu informacji zapewne byłoby pomocne do planowania wszystkiego.
Obrazek

B Y A K U G A N
Widzenie w dal [m]Widzenie sferyczne 359° [m]Koszt utrzymania na turę
7 50010010
► Pokaż Spoiler
- Mowa
#FF8080
Awatar użytkownika
Shin'ya Yuki
Posty: 438
Rejestracja: 26 mar 2023, 23:39
Ranga: Muryō no ninja
Ranga dodatkowa: Junior Katoniarz
Discord: athrevin
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Szpital

Zdravotník v terénu - Misja C
7/x
Mężczyzna podniósł jedną ze swoich kruczoczarnych, gęstych brwi, tak jakby się zdziwił że ktokolwiek zada logiczne pytanie. Następnie przewertował swoją stertę dokumentów, które w jego dłoniach, choć były wielkości A4, wyglądały jak stos karteczek, pokroju takich co się dzieci w przedszkolu nimi wymieniały - Cóż, raporty podają że potrzebne będzie miejsce do opatrywania od kilkudziesięciu osób wzwyż oraz, musimy zapewnić opiekę weterynaryjną dla pokrzywdzonych zwierząt w ilości nieokreślonej - mówiąc to, nawet nie spojrzał na dziewczynę. Jego wzrok był skierowany w dokumentację w której chyba widział więcej, niż osoba która ją pisała.
-Czy jeszcze jakieś pytania? - podniósł wzrok, żeby spojrzeć na swoją nie-wesołą kompanię. Jako że nikt nie wychylał się tak jak zrobiła to Tsubaki, prawdopodobnie stwierdził że to już koniec zbiórki i można ruszać.
A jak ruszyli? No dość prymitywnie na sam początek. Bo z buta w kierunku jednej z wioskowych bram. Tam miały czekać dwa powozy, którymi mieli się udać w kierunku gór. Dzień zapowiadał się na dość ciekawy...

-Ej, ty - Tsubaki mogła usłyszeć głos nastoletniej dziewczyny, która zmaterializowała się 20 centymetrów twarzą od jej twarzy -A coś ty taka służbistka co? Biorą na wycieczkę to biorą, czego tak drążysz temat? - Zapytała się, ewidentnie drwiącym tonem.
Jeżeli nie jest powiedziane inaczej, Yuki jest w postaci szmacianej lalki.
Awatar użytkownika
Hyūga Tsubaki
Posty: 376
Rejestracja: 03 mar 2022, 3:55
Ranga: Chūnin
Ranga dodatkowa: Iryōnin | Stażystka w Fūinjutsu Kenkyū Sentā
Discord: hanialke
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Szpital

Tsubaki może i była geninką, ale to nie oznaczała, że nie była dobrym medykiem. Co do tego, była pewna i zdążyła to udowodnić, lecząc układ chakry Hikariego, który… cóż w najlepszym stanie nie był i to ona była jedną z nielicznych osób, która w ogóle mogła tego dokonać. Czy więc wrzucanie jej z bandą geninów, którzy zapewne byli poziomowo znacznie niżej niż ona było uwłaczające? Otóż, proszę państwa – nie. Kamelia wychodziła z założenia, że jechała tam pomóc ludziom i skoro została jej taka misja przydzielona, to zamierzała ją wykonać. Czy wolałaby to robić z ludźmi, którzy się znali choć trochę na robocie? Oczywiście. Ale była w stanie zrobić wiele sama.
Ryuudouin – sama, jeśli pan pozwoli, mam jeszcze jedno pytanie. – Rekonesans przed wykonaniem misji zdecydowanie był ważną rzeczą. Kilkadziesiąt osób, w tym zwierzęta w liczbie nieokreślonej. Weterynarzem co prawda nie była, ale sztuka medyczna działała i na nie, więc nie powinno być z tym aż takiego problemu. – Czy raporty podają informację na temat stanu poszkodowanych? Domyślam się, że będziemy musieli się mierzyć z poparzeniami różnego stopnia, jednakże czego innego możemy spodziewać się na miejscu? – dopytała, jednocześnie w głowie już układając sobie jakiś plan działania. Będzie trzeba posegregować tych ludzi w zależności od tego, jak ciężki był ich stan – tak by ci najbardziej poszkodowani otrzymali pomoc jak najszybciej. Była gotowa nawet się nimi osobiście zająć, te lżejsze przypadki zostawiając mniej doświadczonym kolegom i koleżankom.
Tsubaki wyruszyła zgodnie z poleceniem, trzymając tempo, zapewne gdzieś na początku całej formacji, za Jōninem. Podróż powozem była jakąś opcją, zawsze to trochę przyśpieszy dostanie się na miejsce, aniżeli pójście z przysłowiowego buta. Będąc w wozie, uśmiechnęła się do swoich towarzyszy i nawet zachciała zapytać, na czym się znają, tak żeby mogli lepiej ze sobą współpracować już na miejscu, jednakże nim zdążyła w ogóle otworzyć usta, przed twarzą zmaterializowała się dziewczyna… która twierdziła, że pomoc rannym ludziom była wycieczką. Wewnętrznie ją coś skręciło, jednak tradycyjnie nie pokazała tego po sobie, a jedynie posłała nieznajomej kurtuazyjny uśmiech.
Nie nazwałabym podróży do rannych, potrzebujących ludzi pomocy „wycieczką”, ale jeśli to jest tym dla Ciebie, to pozwól, że ujmę to w taki sposób: lubię rozkład „wycieczki” znać i wiedzieć, co mnie na niej czeka. – Mówiła głosem przyjaznym. Z uśmiechem na twarzy, nawet lekko przymrużając przy tym oczy. Choć jeśli ktoś miał trochę więcej szarych komórek, to zapewne mógł się domyślić, co Tsubaki wewnętrznie myślała o swojej „koleżance”.
Obrazek

B Y A K U G A N
Widzenie w dal [m]Widzenie sferyczne 359° [m]Koszt utrzymania na turę
7 50010010
► Pokaż Spoiler
- Mowa
#FF8080
Awatar użytkownika
Shin'ya Yuki
Posty: 438
Rejestracja: 26 mar 2023, 23:39
Ranga: Muryō no ninja
Ranga dodatkowa: Junior Katoniarz
Discord: athrevin
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Szpital

Zdravotník v terénu - Misja C
9/x
Z której strony by nie patrzeć, Tsubaki była w grupie ludzi którzy odpowiadali jej rangą. Była więc w odpowiednim miejscu w szeregach wojskowych. Czy była w odpowiednim miejscu w swoim życiu? Trudno oceniać, nie każdy urodził się utalentowany, nie każdy miał takie same możliwości. Z punktu widzenia shinobi, najważniejsze że się nie poddawała i parła na przód. Oczywiście mogła kompletnie olać pracę dla Sakury, zostać wolnym strzelcem, szukać pracy na własną rękę i mieć kompletnie gdzieś wszystkie tytuły i rangi. No ale, czasem syndrom sztokholmski jest zbyt silny. Ludzie też mają swoje przyzwyczajenia, wolą mieć brak swobody i "pewne" życie. Nie dla każdego jest wieczne życie w strachu przed kolejnym świtem, bez wiedzy o tym co się będzie robiło, oraz czy się będzie tak na dobrą sprawę żyło...
-Proszę się spodziewać wszystkiego. Poparzenia czwartego stopnia, złamania otwarte i zamknięte... - Wymienił na szybko czym się będą zajmować. Nie mógł jednak niczego więcej powiedzieć, bo to była chyba jedyna informacja, jakiej nie wyczytał z raportu, tylko podał z głowy. Czyżby zmyślił? A kto go tam wie...

-Eeeee? - Jęknęła dziewczyna, pochylając się przy tym do przodu w taki sposób, że każdy normalny człowiek już by się wywalił -No jak nie wycieczka jak wycieczka. Nie pieprz głupot że idziesz tam pomagać z dobrego serca - zaśmiała się na tyle głośno, że aż Daizou, idący daleko z przodu się odwrócił i przebił ją swoim wzrokiem. Ta jednak kompletnie nie wzruszona, ciągnęła dalej swoje dyrdymały -Jakby ci nie płacili, to pewnie nawet byś palcem nie kiwnęła. Nikt by nic nie robił, gdyby nie było z tego hajsu - Mówiąc ostatnie słowa, wytknęła rękę prosto przed twarz dziewczyny, pocierając palcami w charakterystycznym geście związanym z pieniędzmi.

Kiedy po chwili tego jakże przyjemnego spaceru dotarli do wozów, okazało się że były one wypchane po brzegi tobołami, nie miały one dachów. Miejsca do siedzenia tam też wiele nie było, ale po 5-6 osób na każdym wozie powinno się wcisnąć. Gdy tylko się udało im zapakować, ruszyli w kierunku gór...

z/t -> viewtopic.php?t=1658&start=45
Jeżeli nie jest powiedziane inaczej, Yuki jest w postaci szmacianej lalki.
Awatar użytkownika
Shin'ya Yuki
Posty: 438
Rejestracja: 26 mar 2023, 23:39
Ranga: Muryō no ninja
Ranga dodatkowa: Junior Katoniarz
Discord: athrevin
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Szpital

Na granicy - Misja eventowa S
1/x
Wiosna nadeszła, i to nie byle jaka, bo w Kraju Kwitnącej Wiśni. A jak wiadomo, to właśnie tu(zdaniem miejscowych) wiosnę najbardziej czuć!
Wiosna też miała do tego, że świat wracał do żywych tak jak i nasi bohaterowie, którzy po wydarzeniach związanych z "Shi" przeczekali całą zimę, wolni od poważnych zleceń. Ale czy przez ten czas próżnowali? Oczywiście że nie, jak mogło by być inaczej! W życiu każdego shinobi, musiał być też okres na czyste treningi i w taki właśnie sposób, w głównej mierze, spędziła ta dwójka te mroźne miesiące, szlifując swój warsztat i ucząc się nowych umiejętności, a nawet je tworząc!
Ale zaraz, o kim właściwie była mowa? Przecież w całej wiosce, w której teraz jesteśmy, mieszkało o wiele więcej, niż dwójka osób, których można było tytułować per "shinobi". Tym razem nasza historia będzie opowiadać o przygodzie, jaką będą mieli okazję odbyć Rie oraz Eiji. Ktoś mógłby się zapytać, dlaczego właśnie te dwie osoby miały zostać głównymi bohaterami tego wątku? I było by to bardzo dobre pytanie, na które chyba tylko miała odpowiedź sama Uzumaki Yuri. Choć gdyby tak pomyśleć, osoby które uczestniczyły w zgładzeniu Shi, czy też infiltracji jego czterech ścian, mogły być na celowniku Sakurakage, pod względem potencjalnych awansów. Tak więc na potrzeby zaspokojenia pragnienia wiedzy, uznajmy taką wersję wydarzeń, jako nasz mały prywatny headcanon. Przynajmniej dopóki sama Yuri tego nie potwierdzi, lub co gorsza... w pełni zaprzeczy.
Już nie przedłużając, bo pewnie połowa czytających powoli zasypia, weźmy się za wytłumaczenie, jak zaczyna się ta cała historia. Ano, pewnego przyjemnego, wiosennego dnia, każdy z naszych bohaterów dostał pisemne wezwanie na misję rangi "A". Miała ona polegać na wsparciu w pilnowaniu granic. Większych szczegółów na ten moment nie dostali, oprócz polecenia aby stawili się następnego dnia z samego świtu pod szpitalem. Tam miał ich "przejąć" niejaki Uzumaki Hideo, Jonin z Sakury.
Mieli więc cały dzień na przygotowanie się do misji, która patrząc na ich rangę w wiosce, była zdecydowanie zbyt wysoka. Lecz biorąc pod uwagę ich dotychczasowe osiągnięcia oraz umiejętności jakimi władali, powinna pójść bardzo gładko i przyjemnie. Pytanie teraz pozostawało jedno, co zamierzali ze sobą wziąć na podróż do innego kraju?
Ostatnio zmieniony 31 mar 2024, 23:30 przez Shin'ya Yuki, łącznie zmieniany 1 raz.
Jeżeli nie jest powiedziane inaczej, Yuki jest w postaci szmacianej lalki.
Awatar użytkownika
Senju Rie
Posty: 265
Rejestracja: 28 kwie 2021, 9:32
Discord: Tora#0227
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Szpital

Rie miała bardzo swobodny styl życia. Nie przejmowała się za wieloma rzeczami. Praca w szpitalu, trening, rozwieszanie plakatów czy rozdawanie ulotek - tak pewnie można byłoby opisać to z zewnątrz, gdzie bardziej doświadczeni zapewne dostrzegliby więcej interakcji z jej siostrzaną nauczycielką. Senju bowiem nie próżnowała. Miała dużo rzeczy w swojej własnej głowie do ułożenia, do zrobienia, do wykonania. Czy to rozmowa z Aiko-sensei-nee-san, czy to upieczenie ciasteczek, czy to opiekowanie się niesfornymi dziećmi Ryōri, gdy ta chciała mieć chwilę przerwy dla samej siebie, czy to słuchanie nowych utworów Gina. A w tym wszystkim jeszcze Inoru-chan pomógł jej zrozumieć lepiej zdolności jej nauczycielki, a także część opanować. Czas więc mijał jej pracowicie, acz znaleźć ją bez pogodnego uśmiechu na twarzy, czasami może lekko niecnego, jakby knującego jakąś niedobrą rzecz, było bardzo ciężkie. Lubiła to życie i zdawać by się mogło, że niewiele było w stanie przyćmić pozytywów tej sytuacji. Ale oczywiście coś było.
Maji Seitaro. To miano napawało ją strachem, obawami, ale także obrzydzeniem i bólem. Myślała, że ten śmieć, który kiedyś był może człowiekiem, ten synonim zniszczenia, który w jej oczach był podobny, jak nie gorszy od Piątki istniał. Wzięła wtedy wolne i zamknęła się w pokoju, próbując dojść do siebie, przeżywając na powrót terror wojny i wszystko, co się z tym wiązało. Powinien nie żyć. Powinien umrzeć. Gdyby nie on, siły Liścia byłyby na miejscu by odeprzeć Go. Gdyby nie on, siły Zero nigdy nie miałby jak zabić Nagatoki-ojisan czy zranić Aiko-sensei-nee-san. Świat nie zostałby zmuszony się całkowicie zmienić. Ona nie musiałaby opuszczać swojego domu. Miejsca, gdzie się urodziła. Miejsca, które było jej niezwykle bliskie. Tamtego dnia nic nie zjadła. Nawet nie czuła, jak łzy nieświadomie spływały jej po polikach, gdy w zaciemnionym pokoju siedziała, niemo wpatrując się w podłogę między jej nogami, a jej dłonie raz po raz zaciskały się do białości na pościeli jej łóżka. Kilka razy próbowano ją zawołać - czy to na obiad, czy to na spacer, jednak świadomość, że ten odpad ludzkiej egzystencji nadal istniał, zdawał się ją przytłoczyć, razem ze wszystkim tym, co było z nim związane. Gdy jednak w końcu zdecydowała się wstać do toalety, o mało się nie przewróciła, jej nogi były tak zastane. A lustro? No nie pokazało jej w dobrym świetle. Brzuch cicho burczał, jakby grał ponure requiem, w gardle ją suszyło, a po polikach miała ślady po łzach. W jej żółtych oczach brakowało zwyczajowej pasji i energii, a włosy były w nieładzie. Lekko opłukała twarz, nie mając siły na nic więcej, zanim ostatecznie nie zaległa się na łóżku, chcąc zasnąć z nadzieją, że będzie to zwykły sen, koszmar, który okaże się fałszem, gdy tylko się przebudzi.
-Aiko-san na pewno pomoże... - wymruczała do siebie na "dobranoc", zamykając oczy.
Jednak tego dnia nie przyszedł sen. Przyszły koszmary i wspomnienia. Budziła się co chwila, czując jak jej poduszka początkowo była mokra od łez, które uciekały przez sen, ale wkrótce była ona już sucha, gdy jej ciało było dość mocno odwodnione. Znalazła na stoliku nocnym kubek wody. Zapewne jej sensei, albo Inori-san przygotowały ją dla zniszczonej tą pochmurną nowiną dziewczyną. Tak więc sen nie przyniósł ukojenia, ale nie mogła się zamknąć na dłużej. Następnego dnia wstała i próbowała zrobić dobrą minę do złej gry. Ogarnęła się i zjadła z domownikami tego dnia śniadanie, zanim nie ruszyła do szpitala. Jednak było wiadomo, że to nie jest ta sama, pogodna dziewczyna. Współpracownicy martwili się o nią, a ta tylko prosiła, by zwyczajnie nie dopytywać o co chodzi. Walczyła ze sobą by po prostu z każdym dniem powoli odzyskiwać samą siebie, jednak cień dawnego Kazekage był niczym jakaś mara, której aura wpływała na wszystkie jej czynności. Była mniej skoncentrowana i skupiona na swoich rzeczach, choć powoli przepracowywała, wracając do dawnej siebie. I po jakimś czasie jej się to udało. Przynajmniej pozornie. Była tym lekkim skupieniem chaosu, radości i rozbawienia, a sam Maji Seitaro jedynie jakąś nieznośną myślą, niczym komar brzęczący w nocy przed snem. Była w stanie to ignorować i przez większość czasu nawet dobrze jej to wychodziło.
I gdy mijał dla niej kolejny pracowity dzień dostała informację o jutrzejszej misji. Dość wysokiej rangi, co sprawiło, że lekko uniosła brwi w zdziwieniu, jednak nie stanowiło to dla niej powodu do oburzeń. Może nie była najsilniejszą kunoichi wioski, ale znała swoją wartość i swoje osiągnięcia. Aiko-sensei-nee-san była jej nauczycielką, brała udział w infiltracji siedziby Shi czy nawet miała spotkanie ze Stainem. Przełknęła ślinę wspominając te wymagające wyzwania. Szczęśliwie bądź nie - udawało im się wyjść z tego obronną ręką, choć każde z tych spotkań zostawiało ją z jakimiś negatywnymi wspomnieniami czy traumami. Ranny Hiro, bycie zasypanym żywcem czy powstrzymanie Hikariego przed popełnieniem samobójstwa. Miała obawy, jednak nie mogła odmówić. Wzięła głęboki wdech i wróciła do swojej pracy. Po niej przygotuje się na jutrzejszą misję, pakując to co zwykle - siebie, kilka ciuchów na zmianę oraz swój ekwipunek, wśród którego zestaw medyczny był jej najbardziej potrzebny. No i oczywiście Amarylintharissarae no Okurimono, w którym to zamieszkiwała Rylis-chan, nie mogła jej zostawić. Nawet gdy miała swoje gorsze dni, wróżka była przy niej, zamieszkując ważny dla niej naszyjnik. W ten sposób przygotowana - udała się na miejsce spotkania, w ustach trzymając ciasto wypieczone przez Inori-san, które jadła jako nieoficjalne drugie śniadanie. Nie, żeby kilku dodatkowych nie wzięła na poczęstowanie swoich towarzyszy na misji (bo oczywiście to zrobiła). Więc pozostało tylko znaleźć się na miejscu i wyciągnąć pudełko z ciastkami.
Awatar użytkownika
Maji Eiji
Posty: 335
Rejestracja: 04 cze 2021, 8:21
Ranga: Chūnin
Discord: m.asayuu
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Szpital

Maji Eiji
Przechadzając się w kierunku szpitala, po szlaku wytyczonym przez różowiące się drzewa wiśni,po raz kolejny odznaczały upływ czasu. To był trzeci raz, kiedy był w stanie zobaczyć coś takiego o ile dobrze pamiętał. Oznaczało to jednak kolejny rok, który mógłby wykorzystać lepiej, spędzić lepiej, gdyby tylko dokładnie wiedział gdzie znajdzie to czego szukał. Pierwsze dni po powrocie do Sakuragakure były jednymi z najbardziej spokojnych dni w jego życiu, choć mogło to mieć trochę też związku z tym, że postanowił on wrócić na jej tereny, przed wszystkimi pozostałymi uczestniczącymi w walkach przeciwko zero. Dlatego, też nie przyjął zaproszenia na Onesen, kiedy jego myśli były zajęte czymś zgoła innych. I naprawdę potrzebował tych kilku pierwszych dni spędzonych w czterech ścianach, odcięty od świata. Nie zwracał uwagi na wiadomości dotyczące strat, co dokładnie miało miejsce, czy jak bardzo wystrzałowa była impreza kończąca. Potrzebował czasu, który dobrze wykorzystał, a brak zleceń w tamtym momencie, był niczym piękny znak. Pozwolił mu odpocząć. poukładać sobie wszystko, by kilka dni później mógł wrócić do życia. Podejmować pierwsze proste roboty, odkrywać zakamarki miasta, które do tej pory były uważane przez niego za nieznane. Jednego dnia koczowali z duszkiem, przez kilka godzin wokół jednego śmietnika, obserwując dziwnego kota, który jak eiji mógł przysiąc - miał troje oczu. Nawet udało mu się trochę wrócić, do formy, zacząć zrzucać kilogramy - nawet jeżeli do tej pory chował się on za twarzą specjalnego Henge. - które dostarczyła mu choroba, wyćwiczyć nowe zdolności, otrzeć się pary razy o śmierć. Wszystko zaczynało wracać do normy, nie miał na co narzekać, poza tym na co narzekał zazwyczaj, a potem… a potem postanowił zainteresować się spowrotem sytuacją w Amegakure.
Seitaro. Oczywiście, że to zawsze musi być Seitaro Kiedy pierwszy raz przeczytał tą informacje, myślał, że się przesłyszał, że może źle przeczytał i był to jakiś Nukenin o zaskakująco podobnie brzmiącym imieniu, że może był to błąd w drukowaniu. Chciał by cokolwiek z tego było prawdą, wszystko by wyprzeć to co czytał, a jednak z każdą kolejną linijką tekstu. Zaczynał wątpić coraz bardziej, aż w końcu pod koniec, czuł jak całe jego ciało stężało, wyczulone na niewidzialne zagrożenie. Chciał, żeby to wszystko było jednym wielkim żartem, czuł jakby jego umysł miał eksplodować od środka. Mieszały się w nim uczucia, z którymi nie potrafił sobie radzić, gniew przerywały napady śmiechu. - Miałeś nie żyć, wszystko było dobrze gdybyś został martwy. - Tyle od wyrwania sobie włosów, czuł jak napływają w jego stronę wspomnienia. Przeszłość i koszmar wojny, w którą został wplątany wbrew swojej woli. Utrata najpierw brata, potem ojca i matki. Wszyscy jego najbliższy rozpadają się pod okiem tyrana. Wszystko co traktował jak swój skarb przypadało. Zapadało się, a on był bezradny. Niczym ptak zamknięty w klatce, zmuszony do odczuwania bólu, nie był w stanie z tym zrobić. Bezsilność, której nie chciał czuć, już nigdy więcej uderzała go. Z każdym ruchem, z każdym spojrzeniem. Kiedy powoli czołgał się w kierunku szafki z lekami, które przecież nie działały. Nie pamiętał ile przeciwbólowych leków wziął tamtego dnia. Chyba, stracił przytomność? Wszystko poza zatroskanym spojrzeniem Zefira, było oplecione ciężką mgłą nie do przebicia.
Nie był to jednak ostatni, czas kiedy prawie przedawkował z tego powodu leki przeciwbólowe. A to, że nie działały tak dobrze jakby mogły tylko pogarszały całą tą sprawę. Próbował, naprawdę próbował zrozumieć to, spróbować poradzić sobie z tym wszystkim, jednak było dla niego za trudne, przez pierwsze kilka dni ponownie spędził sam w swoim pokoju. Przy zasłoniętych zasłonach i głęboko zakopany w swojej pościeli spędził ponad tydzień swojego życia. Chciał się odciąć od tego świata, od zagrożenia, od swoich własnych emocji…
A potem depresja przerodziła się w manie. Z dnia na dzień, niczym za sprawą przełącznika, jego zachowanie obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni. Był gotowy działać, jak nigdy wcześniej, robić wszystko i próbować wszystkiego. Nie pamiętał wszystkiego najlepiej, jednak nosząc w kieszeni, nowe opakowanie leków przeciwbólowych, skakał z jednego miejsca do drugiego. Nie tylko zwiedzając wioskę, ale również okoliczne lasy i równiny. Część czasu spędził wisząc nad klifami, a inną część próbując zioła z marketu w Kaeru no kuni. Był to okres, w którym domu bywał rzadko. Prawie w ogóle, pozostając poza tym wszystkim, wrócił dopiero tydzień temu, jeżeli pamiętał.
Po tym wszystkim kiedy wreszcie usiadł przed swoim lustrem, doszedł do ostatecznego wniosku. Maji Seitaro, NIE MÓGŁ ŻYĆ. Nie mógł chodzić wśród żywych, a ten kogo uważają za niego jest podrzędnym naśladowcą, który chciał szum na bazie cierpienia innych. - Miałeś nie żyć.. - Podniósł przekrwione oczy, do góry -... i nie żyjesz. Cieszę się, że postanowiłeś uszanować tą prośbę i potrzebuje cholernie długiej kąpieli.
Uderzył się w bok głowy, odganiając wspomnienia tamtych dni i ponownie skupiając się na drodze, która zdawała się zajmować ponadprzeciętnie długo. - Jesteś pewny, że idziemy w dobrą stronę? - Podniósł delikatnie przeciwsłoneczne okulary, gdy mijali budynek, który przysięgał, że widział już dzisiaj trzy razy. - Wiesz co? - wskoczył na krawężnik - Nie spodziewałem się otrzymać tak wysokiego przedziału, zwłaszcza tak szybko. - Właściwie była to pierwsza w jego życiu misja rangi A, którą miał wykonywać, nie przestraszony tyle zagrożeniem, a tym, że ktoś faktycznie stwierdził, że będzie on idealnym kandydatem po tej misji. Widocznie mój udział, w oblężeniu Kusy, nie jest taki nic nieznaczący. Wziął kolejny kęs lodów, które przyćmiewały gorzki smak leków na żołądek. - No to nie tak, że nie dziwię się, że zostałem wzięty, ale dziwnie. Rozumiesz? - Było tyle ile innych ludzi, zdecydowanie lepszych do tej roboty niż on! Ostatnio został prawie do Gennina zdegradowany, a teraz chcą go wrzucić na misje S. Brzmi to jak wyrafinowana próba zamordowania mnie. - Przechowuje większość, rzeczy w skarbcu, więc musiałem tylko dołożyć tam czyste ciuchy i parę bento boksów. Spędziłem nad nimi dużo czasu, szkoda by się zmarnowały…-
W końcu po wielkich bojach z systemem ścieżek w Sakuragakure udało im się znaleźć pod gmachem centralnego szpitala, przez co Eiji był winny duszkowi przeprosiny. Faktycznie wiedział, gdzie nas kieruje. - Nie ma co przejmować się drogą prawda, najgorsze już za nami i może być już tylko lepiej. Tylko z kim ja tu miałem się spotkać…
Chakra31 750
SpecjalizacjeNinjutsu, Futon, Tenki no Jutsu
SenninNinjutsu, Jiton
Techniki-[/ow]
Ostatnio zmieniony 02 kwie 2024, 16:58 przez Maji Eiji, łącznie zmieniany 2 razy.
Obrazek
The world's greatest actor doesn't need a stage

► Pokaż Spoiler | Towarzysz na dobre i lepszsze
Zephyr
Legenda
Wiatr jaki jest każdy widzi. Siły natury od dawna uosobiane były z różnymi bóstwami, jak się okazało - nie bez powodu. Zefir jest to duch wiatru, jego uosobienie i wola. Niesforna istotka całkowicie utkana z wiatru. Nawet jeśli rozpędzona jakimiś technikami, odrodzi się sama z siebie po kilku fabularnych minutach. Nie posiada ona zdolności mowy jest jednak całkiem dobra w porozumiewaniu się na migi.
PosiadaczMaji Eiji
Zdolności
  • Posiada niesamowity zmysł orientacji w terenie, mogąc odnaleźć prawidłową drogę nawet w największym labiryncie
  • Dysponuje bardzo dobrym zmysłem węchu pozwalającym mu bez problemu zapamiętać i odnaleźć konkretne zapachy nawet z odległości kilku kilometrów
  • Osoba której towarzyszy duszek, obdarzona zostaje specjalizacją w dziedzinie Futonu, na dodatek jego jutsu tego żywiołu w starciu z Katonem nie są traktowane jak by były słabsze.
  • Posiadaczowi duszka, nie zabraknie również nigdy tlenu, nawet jeśli znajdzie się pod wodą nie będzie miał problemu z oddychaniem.
► Pokaż Spoiler | Hex chlorek
— Mowa —
Myśli
#ad82b8
Prowadzone Misje 0/4
Awatar użytkownika
Shin'ya Yuki
Posty: 438
Rejestracja: 26 mar 2023, 23:39
Ranga: Muryō no ninja
Ranga dodatkowa: Junior Katoniarz
Discord: athrevin
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Szpital

Na granicy - Misja eventowa S
2/x
Ajć, no tak... Seitaro. Choć wieści o powrocie z listy "uznanych za zmarłych" były ogłoszone już gdzieś na początku zimy, tak były pewne osoby które na tyle źle zniosły te wieści, że nawet widok pięknych różowych kwiatów niewiele pomógł w poprawie ich nastroju. No, może już nie było tak źle jak w pierwszych dniach po dowiedzeniu się, ale wciąż jednak myśli pozostawały gdzieś z tyłu głowy. Myśli, które ukazywały Maji Seitaro w najgorszym możliwym świetle, przypisując mu zło całego świata. Ale, czy rzeczywiście takie spojrzenie na świat było słuszne? Owszem, był kimś kto bezpośrednio przyczynił się do wybuchu wojny. Ale, każda wojna przecież miała jakiś cel. Cel, którego spełnienie oznacza zakończenie jej i przywrócenie relatywnego pokoju. Oczywiście, jeżeli w dalszych planach są czystki etniczne, niewolnicza praca i inne tego typu rzeczy... ciężko zgodzić się na taki scenariusz "pokojowego" zakończenia konfliktu. Ale, jeżeli jedynym planem jest zmiana właściciela ziem, to czy ci którzy się opierają - czyli głowy państw, nie są też odpowiedzialni za ten konflikt tak samo jak agresorzy? Jeżeli wojna jest tylko po to, aby zmienić "pana ziem", to sprzeciwiający się władcy nie są wcale lepsi, posyłając swoich obywateli na wojnę o jego stołek, nic nie wprowadzającą w życie przeciętnego człowieka pozycję. Ten świat nie był przepełniony demokracją, prawami człowieka czy innymi udogodnieniami. Politycznie trwało tu nadal średniowiecze i feudalizm... Było to spojrzenie na świat, godne pochylenia się. Choć oczywiście, wcale nie musiało być poprawne.

Wróćmy może do działań naszych bohaterów. Eijiego, który spędził zimę na hibernowaniu w pokoju i ćpaniu leków przeciwbólowych, oraz Rie dla której tak jak i jej sensei, praca była antidotum na całe zło tego świata. Jak to mówią, kiedyś to ludzie ciężko pracowali i nie mieli czasu na depresję, co nie?
Znaleźli się pod szpitalem, tak jak zostało powiedziane, o wschodzie słońca. Temperatura jeszcze nie zdążyła się podnieść po dość zimnej nocy, jaka to nawiedziła wioskę chwilę po tym, jak jeszcze tego samego dnia było naprawdę przyjemnie ciepło. Dwójka shinobi musiała jednak chwilę poczekać zanim zostali zaszczyceni obecnością swojego opiekuna na misji rangi A. Co było sprzeczne z tym co Maji pamiętał, choć jak pewne osoby mogą wiedzieć, idealna pamięcią to nie grzeszył.
Nie minęło jednak zbyt wiele czasu, kiedy poczuli jakąś dziwną aurę. Niekoniecznie nieprzyjemną, bo można było się po chwili do niej przyzwyczaić. Ale była ona zwyczajnie MOCNO wyczuwalna. Dochodziła ona od drzwi wejściowych do miejskiego szpitala, z którego chwilę po wyczuciu wcześniej wspomnianej "aury" wyszedł... On. Potężny człowiek, jego sylwetka i wzrost przyćmiewały nawet Rie, która należała do dość wysokich kobiet. Dwójka Chuninów mogła się poczuć przy tej górze mięśni, kości i idealnej ilości tłuszczu, jak małe dzieci widzące po raz pierwszy tatę kolegi w jego domu. Jak przedszkolaki, zgubione w sklepie z samymi dorosłymi. Na sobie miał stalową zbroję, a na plecach... Czymże było to co miał na plecach? Na pewno nie było to mieczem, choć tak dla niewtajemniczonego oka wyglądało. Było to "ostrze", którego budowa zaprzeczała wszelkim naukom, dotyczącym tworzenia poprawnej broni. To czym by każdy szanujący się kowal to nazwał, to nic więcej, jak kupa surowego żelastwa.
-Eiji, Rie? Zgadza się? - zabrzmiał... całkiem przyjemny głos -Uzumaki Hideo, miło mi was poznać... Gotowi do wymarszu? - zadał pytanie, nie wydając się przy tym już tak straszny, jak początkowo mogło by się im wydawać.
Jeżeli nie jest powiedziane inaczej, Yuki jest w postaci szmacianej lalki.
Awatar użytkownika
Senju Rie
Posty: 265
Rejestracja: 28 kwie 2021, 9:32
Discord: Tora#0227
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Szpital

Wczesna pobudka nie stanowiła jakiegoś większego problemu dla Rie. Lata pracy w szpitalu nauczyła ją dość wymagających zachowań, jeśli chodzi o zmiany czy godziny pracy. Potrafiła budzić się przed świtem, ale także i pracować długie godziny po zmroku, jeśli tylko miała taki dyżur. Ubrana była jeszcze na tyle cieplej, by nie zamarznąć, ale też na tyle luźno, że nie miałaby problemu z przerzuceniem jej rzeczy do plecaka podróżnego, gdyby było za gorąco. Niby przed szpitalem była jeszcze jedna osoba, ale że jej nie znała, a nie wyglądała też na taką szukającą osoby, którą mieli tu spotkać. Mogła poczekać i spokojnie mogła wtedy przysiąść na murku i przymknąć oczy, wchodząc w lekki stan hibernacji, gdzie jeszcze odbudowywała sobie energię, którą bądź co bądź potrzebowała po tak wczesnej pobudce.
Wkrótce jednak coś poczuła. Kanalizację? Jakiś szpitalny zapach? Coś. Coś dziwnego. Otworzyła oczy pociągając kilkukrotnie nosem, szukając źródła tego zapachu, zanim się zorientowała, że to chyba nie zapach? Tylko bardzo wysoki mężczyzna. Spojrzała na niego z iskierkami w oczach, gdyż niewiele osób było od niej wyższe. Patrzyła z lekkim zafascynowaniem na niego, po czym skinęło głową, gdy zapytał. Wysunęła w jego stronę pudełko z ciasteczkami.
-Senju Rie, miło poznać. - powiedziała uśmiechając się i szczerząc ząbki, a następnie przekazując pudełko Majiemu, by też mógł się poczęstować (głównie dlatego, że jego nazwiska wówczas jeszcze nie znała). -Ja w sumie tak, choć z chęcią usłyszę coś więcej o tej ochronie granic. Będziemy mieli jakiś posterunek? O! I kuchnię! Dobre wyżywienie jest podstawą dobrej warty. - dodała z uśmiechem. -No i czy to dość daleko czy nie. Bo zastanawiam się czy choćby muzyka nie mogłaby urozmaicić nam podróży. - podsumowała swoją wypowiedź, samej także częstując się ciastkiem z pogodnym uśmiechem. -O! I Aiko-sensei-nee-san z reguły mówi, że znajomość naszych zdolności może pomóc nam wykonać misję, bo wiemy w czym możemy liczyć na kogo. - czy faktycznie to powiedziała, czy już Senju myliła fakty było kwestią sporną. -Ja jestem w sumie medykiem, jak Aiko-sensei-nee-san. No i znam się trochę na Mokutonie. - powiedziała miło.
Ogólnie była pozytywnie nastawiona do całej tej sytuacji, więc nawet jak misja była wymagająca, starała się robić dobrą minę do złej gry. No i przecież... nie mogło być tak źle, prawda? Wystarczy spojrzeć na Hideo! Rosły chłop. Przecież co mogło pójść nie tak, zwłaszcza na tak wczesnym etapie misji. Majiego jej do zespołu dadzą, by humor zniszczyć w kilka sekund? Raczej nie, prawda?
Awatar użytkownika
Maji Eiji
Posty: 335
Rejestracja: 04 cze 2021, 8:21
Ranga: Chūnin
Discord: m.asayuu
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Szpital

Maji Eiji
Wstanie wraz z ujadaniem kogutów, nie stanowiło tego dnia wyjątkowo żadnego problemu. Nawet jeżeli niesamowicie kochał momenty, w którym mógł skupić się na spaniu, czy robieniu innych rzeczy niż praca, tak dzisiejszego dnia jego pracodawcą wyjątkowo się poświęciło. W końcu dzisiaj wstał wyjątkowo wcześnie, gdyż od paru miesięcy wyczekiwał możliwości, by kupić parę okularów, które miał na sobie. Ile on miejsc odwiedził, by zdobyć takie o odpowiednim odcieniu czerni! Ile sie naszukał i nabłagał sprzedawców, by przypadkiem znaleźli mu taką parę. I dzisiaj miał być, ten dzień, dzień w którym finalnie je zdobędzie!
Dowiedział się o tym kilka tygodni temu z zaufanego źródła, jednak nawet swoim myślom nie zamierzał zdradzić jakiego. W końcu nikt nie wiedział jaki szaleniec może to czytać i jakie nikczemne plany miał wokół niego. Dlatego też wyjątkowo o tym nikomu nie mówił, nawet duszkowi! Ten wydawał się trochę zaniepokojony jego stanem z rana, jednak po dłuższym zastanowieniu ( O ile duszek to robił, dalej nie był tego w pełni pewien) przestał już to kwestionować, po prostu dając się ponieść za chłopakiem.
I zrobił dobrze! Poniekąd, bo przez to, że duszek nie wiedział gdzie to jest, a Eiji nie miał zamiaru zdradzić swojej niespodzianki, dotarcie do sklepu było prawdziwą udręką. Zdecydowanie granie w kotka i myszkę, podając lokacje, które mniej więcej były w daną stronę, nie było najszybszym rozwiązaniem. Zwłaszcza, że nie zauważając nieoczywistego obniżenia terenu, skończył z lekko obolałym tyłkiem. I pomyśleć, że ten upadek, mógł kosztować go ostatnią parę wyczekiwanych okularów! Przynajmniej potem kupił sobie przeprosinowe lody, bo duszek no nie mógł jeść…
Zakrztusił się w połowie brania kolejnego kęsa z wywalczonych lodów, kiedy to do jego nosa dotarł dziwaczny odór. Coś co przypominało nieumyte skarpety jego brata, pomieszane z gnojówką w której zamoczone było Kaeru no Kuni. Zapach na tyle ostry, że szybko zwrócił kawałek, który odgryzł wprost na ziemię. Próbując zlokalizować źródło tego dziwnego zapachu, które zdawało się postawić kilka włosów na jego skórze (głównie na ręce, gdyż tych na nogach nie miał), zawieszając swój wzrok, na chodzącej górze, mięśni, która pojawiła się przed nim. Nie musiał dużo zgadywać, by domyślić się, że nagłe odwiedziny tajemniczego nieznajomego, były powodem dziwnego odoru. Najpewniej pochodzi z Kraju Śmieci, albo Kanalizacji… Z pewnością gdzieś na świecie były takie miejsca. A jeżeli były, to na dziewięćdziesiąt procent ten facet pochodzi z któregoś z nich. Zresztą nieznajomy z tak dalekich stron, był również niczym kolejny zastrzyk dopaminy, który zdołał troszeczkę przeważyć szalę goryczy spowodowaną utratą części lodów. Był w szoku! Kto by nie był gdyby zazwyczaj wiśniowa wioska zmieniła się w bagno.
- Eiji! Też mi miło - Rie, Rie, Rie… Zamoczył ciastko przyjęte od ‘Rie’ w lodach, uważnie nad czymś rozmyślając. Czy powinienem pamiętać to imię… Ma całkiem dobre ciastka Niestety, nie ważne ile kęsów ciasteczek czekoladowych z lodem przegryzł, nie był w stanie sobie przypomnieć, czy słyszał o niej. A póki nie słyszał i nie powie nic co by wskazywało na nic innego, nie musiał się tym przejmować. - O właśnie, może będzie gdzie się wykąpać, pan z pewnością by skorzystał. - Poparł od razu słowa dochodzące od nowo poznanej koleżanki. - Właśnie daleko w sumie jest ta granica? Będziemy szli tam tydzień, czy dzień? A może masz jakiś teleport, ten dziwny miecz, może do tego służy? Jeżeli w końcu będzie długo, to muzyka może się przydać. Właściwie czemu ten miecz ma taki dziwny kształt? - To było zdecydowanie, coś dziwnego i nie wyglądające jak miecz, a jednocześnie coś co bardzo chciało na takowy wyglądać. Zdecydowanie dziwny wymysł, może kowal się rozmyślił w połowie, może żona upadła na nie, albo kowadło z bronią na nią i szkoda było zmarnować gotowy odlew.
Na mądre słowa Aiko-san pokiwał głową. Zdecydowanie wiedziała co mówiła, a tym razem sam znał osobę o tym imieniu, choć raczej nie była to ta sama osoba, nawet jeżeli też była medykiem. Chociaż… - Yamanaka-san dzieli podobne spojrzenie. - W kusie bez problemu powiedziała o zdolnościach jej klanu prawie wszystkim broniącym - Umiem trochę ninjutsu, manipulować pogodą, jestem w stanie przenieść wszystko i odgadnąć każdą zagadkę i to chyba tyle. - Zaczął wyliczać na palcach, w końcu zapełniając prawie całą dłoń. - O i kontroluje pola magnetyczne. - Również podniósł ostatni piąty palec u lewej ręki wnież podniósł piąty palec. Kierując po chwili spojrzenie z powrotem na Dużego Śmierdziuszka, zachęcając go swoim wzrokiem do mówienia dalej. - Mam tylko nadzieje, że wystarczy mi jedzenia na całą drogę… - Szepnął do siebie, przeliczając, w pamięci jeszcze raz ile jedzenie trzymał w skarbcu. Wydawało się wystarczająco, jednak jeżeli miał w pełni zachwycić się tą wycieczką musiał być pewien. Zresztą, co mogło pójść nie tak, w zwykłej obronie granic. Nie była to w końcu misja rangi S, tylko prosta A. Nie miała na liście do zrobienia końca świata i tym podobne, więc mógł się trochę zrelaksować, do czasu aż nic nie wybuchnie.
Chakra31 750
SpecjalizacjeNinjutsu, Futon, Tenki no Jutsu
SenninNinjutsu, Jiton
Techniki-
PasywkaKyōkan no araware
► Pokaż Spoiler
Kyōkan no araware | Manifestation of Empathy共感の現れ
Ujarzmianie sił natury, zawsze wiąże się z większym lub mniejszym kosztem dla użytkowników tych sił. Dla członków klanu Yota objawia się to poprzez niezwykłe połączenie między emocjami a klanowym Hidenem. Wraz z poznaniem tajnik manipulacji pogodą, każde silniejsze uczucie staje się zagrożeniem dla otoczenia adepta Tenki no Jutsu. Ci spośród nich o najbardziej gorącej krwi, zdają się nie rozstawać z burzowymi chmurami nad ich głowami, ci ogarnięci radością, są w stanie zwracać uwagę nie tylko tłumów, ale i smug naturalnego światła, a kiedy nikt nie patrzy, za ścianami domostwa, to uderzające o posadzkę krople deszczu są świadkami ich smutków. Same w sobie efekty nie są potwornie silnie, i choć ich siła może się różnić zależnie od intensywności i czynników zewnętrznych, to zazwyczaj największe problemy sprawia ich nieporęczność. Trudno jest ukrywać emocje kiedy nawet świat ci o nich przypomina. Odpowiednia wysoka Siła Woli u użytkownika jest w stanie opierać się tym efektom, jednak skuteczność zależy od GM.
Emocje i wpływ na otoczenie
  • Radość – zdaje się przyciągać naturalne światło na użytkownika Tenki no Jutsu.
  • Smutek – wokół użytkownika zaczynają zbierać się deszczowe chmury.
  • Strach – sylwetkę opiewa delikatna mgła, która znacznie gęstnieje w okolicach twarzy.
  • Złość – układające się wokół głowy użytkownika burzowe chmury.
  • Zazdrość – wyładowania elektryczne, otaczające ciało niczym wąż. Nie stanowią one jednak fizycznego zagrożenia, a jedynie efekt wizualny.
  • Odraza – chmury, które kształtem imitują obiekt odrazy.
  • Obojętność – skóra członka klanu Yota zostaje pokryta delikatną warstwą śniegu.
  • Ekscytacje – ruchom użytkownika zdaje się towarzyszyć powiew wiatru, który zwiększa pozorną grację ruchów.
  • Szok – manifestuje przypominającą aureolę zorzę polarną.
  • Zawód – ciało i otoczenie zdają się być chłodniejsze o kilkanaście stopni.
  • Wstyd – ciało i otoczenie zdają się być cieplejsze o kilkanaście stopni.
Ostatnio zmieniony 06 kwie 2024, 18:12 przez Maji Eiji, łącznie zmieniany 3 razy.
Obrazek
The world's greatest actor doesn't need a stage

► Pokaż Spoiler | Towarzysz na dobre i lepszsze
Zephyr
Legenda
Wiatr jaki jest każdy widzi. Siły natury od dawna uosobiane były z różnymi bóstwami, jak się okazało - nie bez powodu. Zefir jest to duch wiatru, jego uosobienie i wola. Niesforna istotka całkowicie utkana z wiatru. Nawet jeśli rozpędzona jakimiś technikami, odrodzi się sama z siebie po kilku fabularnych minutach. Nie posiada ona zdolności mowy jest jednak całkiem dobra w porozumiewaniu się na migi.
PosiadaczMaji Eiji
Zdolności
  • Posiada niesamowity zmysł orientacji w terenie, mogąc odnaleźć prawidłową drogę nawet w największym labiryncie
  • Dysponuje bardzo dobrym zmysłem węchu pozwalającym mu bez problemu zapamiętać i odnaleźć konkretne zapachy nawet z odległości kilku kilometrów
  • Osoba której towarzyszy duszek, obdarzona zostaje specjalizacją w dziedzinie Futonu, na dodatek jego jutsu tego żywiołu w starciu z Katonem nie są traktowane jak by były słabsze.
  • Posiadaczowi duszka, nie zabraknie również nigdy tlenu, nawet jeśli znajdzie się pod wodą nie będzie miał problemu z oddychaniem.
► Pokaż Spoiler | Hex chlorek
— Mowa —
Myśli
#ad82b8
Prowadzone Misje 0/4
Awatar użytkownika
Shin'ya Yuki
Posty: 438
Rejestracja: 26 mar 2023, 23:39
Ranga: Muryō no ninja
Ranga dodatkowa: Junior Katoniarz
Discord: athrevin
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Szpital

Na granicy - Misja eventowa S
3/x
Zapach? Jaki zapach, halo? Znaczy się, owszem... miał swój zapach, też całkiem wyczuwalny. Taki typowy dla mężczyzny w średnio-młodym wieku, zmęczonego życiem, lecz zalanym perfumami jakby przeżył cygański prysznic godzinę temu. Ale to co Rie z Eijim czuli, to było coś więcej. Tyle że, trochę jakby zmieniało się wraz z tym jaki nastrój miał sam Hideo. Ale czy to było aż tak ważne, żeby dalej się nad tym rozpływać? Raczej nie.
-Eeh... Tak, będziemy mieli. Powinniśmy mieć przynajmniej jakiś posterunek. I nie zdziwię się, jeżeli ich kuchnia nadaje się do niczego... - kompletnie olewając przytyk Eijiego, wyciągnął z kieszeni drewnianą tabliczkę z wyrytymi znakami, charakterystycznymi dla Fuuinjutsu. Następnie przelał na nią, chakrę i czarne znaki zaczęły się ruszać po jej powierzchni, formując się w mapę. -Celem naszej podróży jest granica pomiędzy Krajem Bananów i Krajem Burzy. Jest ona wyznaczona wzdłuż rzeki, która płynie od Kraju Festiwali, przez Kraj Fajerwerków i... a w sumie, sami widzicie. - poprzesuwał palcami po "drewnianej mapie" tak, aby ukazywała okoliczne państwa i granicę, której będą strzec - Osobiście uważam, że z tym zadaniem powinniście sobie sami poradzić, a nadanie tej misji rangi "A" to lekka przesada. Ale skoro tak góra zadecydowała, szkoda by było odmówić łatwej kasie, prawda? - uśmiechnął się, wyłączając swoją drewnianą nawigację i schował ją do kieszeni - Chociaż, rzeczywiście. Ponad tysiąc kilometrów podróży, jeżeli nie macie jakiegoś szybkiego sposobu na podróż. Nie dość że będzie misją nierealnie długą, to też tak przepełnioną losowymi wydarzeniami... Kurde, przecież to by się kompletnie nie opłacało - złapał się za brodę, zdając sobie sprawę z tego jak mizernie opłacalna była by podróż trwająca 1-2 miesiące w jedną stronę. Czyżby dla niego podróż "z buta" nie była czymś oczywistym? Jeżeli tak, to nasi bohaterowie pewnie się o tym dowiedzą w niedalekiej przyszłości. Bo chyba coś musiał mieć, jakiegoś asa w rękawie, żeby tak swobodnie mówić o wyprawie która "normalnie", powinna zając wiele tygodni, jak nie miesięcy. Może Eiji będzie miał okazję przeżyć jeszcze raz zamianę w promień światła i przenieść się z okropnie wolną prędkością na miejsce? Nie no, to chyba by nie miało sensu, bo na czasie im właśnie zależało... Zobaczą w swoim czasie!
-I do tego pewnie jesteś bardzo skromny - pokiwał Hideo z sarkastycznym uznaniem, komentując zdolność Eijiego do rozwiązywania wszelakich zagadek -Twoja nauczycielka ma wiele racji w tym podejściu. Drużyny powinny wiedzieć o tym, jakimi umiejętnościami dysponują. Oczywiście, pewne umiejętności można zachować dla siebie, bo nigdy nie wiadomo kiedy dana drużyna będzie rozdzielona. Nigdy też nie można być pewnym, czy nie współpracuje się ze zdrajcą... oraz niestety, nigdy nie wiadomo co sojusznik powie o tobie wrogowi, kiedy będzie przez niego torturowanym. - spoważniał na chwilę, jakby przypominając sobie wydarzenia z dawnych lat - Jako dumny przedstawiciel klanu Uzumaki, choć może moje włosy powinny być takiego koloru jak twoje Rie, to specjalizuję się w technikach pieczętujących, leczniczych - wskazał kciukiem za plecy, w kierunku szpitala - oraz jak pewnie się domyślacie, walką bronią białą i obuchową - co chyba było akurat dość oczywiste, biorąc pod uwagę to że miał taką broń na swoich plecach. -Dobra, nie przedłużajmy. Sporo drogi przed nami, czym wcześniej wyruszymy, tym lepiej.

Nie minęło jednak nawet kilkanaście minut, od kiedy opuścili granice swojej "ojczystej" wioski, gdy nagle Hiro się zatrzymał i odetchnął, jakby z ulgą -No, wreszcie można zacząć normalnie podróżować. Chyba nie myśleliście, że będziemy tam SZLI? - pokiwał głową z zawadiackim uśmiechem, jakby był dumny że właśnie przechytrzył cały świat. Złożył kilka pieczęci, które były dobrze znane dla Rie, nadgryzł kciuk w prawej dłoni i po przyłożeniu do ziemi, pojawił się... olbrzymi... ale to naprawdę, OLBRZYMI sokół. Wielkością był porównywalny do wieloryba, więc nie był on olbrzymi jak na sokoła, lecz olbrzymi jak na jakiekolwiek zwierzę które można było na co dzień zobaczyć. - Hana, przywitaj się z naszymi nowymi przyjaciółmi - skierował się do swojego przywołańca, który to skinął głową na powitanie. Chyba Hana nie była zbytnio rozmowna.
-Proszę, wejdźcie na samą górę, tam znajdziecie miejsce do siedzenia - wskazał na zwisający sznur z pętelkami, który rzeczywiście prowadził do czegoś na wzór "siodła" na grzbiecie Hany.
Jeżeli nie jest powiedziane inaczej, Yuki jest w postaci szmacianej lalki.
Awatar użytkownika
Senju Rie
Posty: 265
Rejestracja: 28 kwie 2021, 9:32
Discord: Tora#0227
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Szpital

Drużyna się zebrała i sobie przedstawiła. Nawet ciasteczek spróbowali, co bardzo radowało Rie, a i negatywnych komentarzy na ten temat nie było. Idealnie wręcz! Wysłuchała też większych i mniejszych potyczek słownych między Eijim oraz Hideo, choć na nie jedynie odpowiedziała uśmiechem. Kimże była by ewentualnie wchodzić w dyskusję czy pewne mówić, że nieładnie jest mówić pewne sugestie, które nie dla każdego mogą być miłe dla ucha. Może Uzumaki cierpiał np. na nadpotliwość, z której to wynikał jego charakterystyczny zapach? Choć nie mogła powiedzieć, że tzw. hanijski prysznic był jej ulubioną formą maskowania nieprzyjemnych zapachów. Byli jednak na otwartej przestrzeni i póki nie był to stricte zapach, a "coś jeszcze" i nie przeszkadzało jej to za bardzo - tak długo jak mogła się skupić. Jej kolega z misji zdecydowanie był rozgadany, a także znał jakąś Yamanakę. Fenomenalnie. Na pewno się dogadają, choć samo to wspomnienie sprawiło, że pewien błysk w jej oczach znikł, a podejrzenie się pojawiło, zwłaszcza gdy wspomniał o kontroli pola magnetycznego. Zbyła jednak tę czerwoną flagę, skupiając się raczej na zdolnościach chłopaka do manipulowania pogodą i zakładając, że jest to jakieś przedłużenie tych zdolności. A dlaczego błysk zmalał? Bo nie było wiele Yamanak. Z automatu zaczęła się zastanawiać ile znała ich w samej Sakurze, jednak rodzina jej siostrzanej mistrzyni.... no otrzymała straszny cios. Praktycznie zniszczona niemalże do ostatniej osoby. A czerwonowłosa była niezwykle empatyczną osobą. Może za bardzo jak na jej dobro. Poklepała jednak Eijiego po plecach, gdy zaczął się martwić o jedzeniu.
-Spokojnie! W razie czego urosnę nam drzewo z owocami! - powiedziała uśmiechnięta, coby się tym nie martwił. -Mogę zapytać Minstrela* czy nam nie przyśpiewa podczas drogi! - zaoferowała, po czym spojrzała uważniej na mapę, którą ich przywódca im pokazywał.
Co jakiś czas mądrze kiwała głowami, będąc faktycznie zainteresowaną tym wszystkim i sama miała nawet kilka rozwiązań odnośnie podróży.
-Zawsze mogę zapytać czy Strażnik* lub Dostawca* nas tam nie zabierają. - zaproponowała, po czym dodała z uśmiechem. -Ale płacą to idziemy. Jak dobrze zapłacą, mogę nawet im coś ugotować w gratisie. - dodała jeszcze, nie będąc zbyt przejęta długością trwania misji.
Możliwe, że była zbyt beztroska, ale prawdopodobnie też słowa Hideo o zawyżeniu poziomu misji ją trochę uspokoiły. Nawet jak miał uwagi co do słów jego nauczycielki, tak się z nimi zgadzała. Dla niej jednak było to dość oczywiste, jednak proste słowa czy informacje powinny wystarczyć. Hideo najwyraźniej był jednak jedną z tych osób, które lubiły być bardziej dosadne, co też rozumiała. Wojna wielu zostawiła z bliznami... mniej lub bardziej widocznymi. Przysłuchała się jednak jego słowom i szybko zaczęła sobie przypominać różne zmiany i dyżury, które brała w szpitalu, zainteresowana tym, czy skojarzy postać Uzumakiego, po czym podrapała się w brodę.
-Ciekawa specjalizacja Hideo-san. - zauważyła. -Jako medycy powinniśmy raczej trzymać się na tyłach formacji, zapewniając wsparcie i leczenie rannym towarzyszom. Musisz być osobą wielu talentów. - zaklaskała nawet, dając mu kilka szczerych komplementów, a i nawiązując do zasad medycznych ninja stworzonych wiele lat temu przez samą Tsunade.
Kto wie, może to właśnie geny wnuczki Uzumaki Mito, które zagościły w klanie Senju sprawiły, że po tylu latach, ten kolor przebił się u Rie? Na pewno była to jakaś teoria. Choć, po tylu stuleciach by się nie zdziwiła, gdyby w każdym klanie dało się znaleźć namiastkę genów każdego z konoszańskich rodów. Śluby z przymusu to coś, co kiedyś się zdarzało, a nawet w obecnych czasach nie było w pełni obcym zjawiskiem. Był to też powód, dla którego bojowała o wolność miłości i uczuć. Ikochi i Ichiro... jeszcze będziecie mogli się kochać w wolnym świecie!
Ruszyli dalej, wkrótce opuszczając mury wioski. I cóż za niespodzianka! Hiro! Brat Ryōri oraz Hany! Jego obecności się tu nie spodziewała! choć zapewne chodziło o pewną niefortunną literówkę, więc uznajmy, że to jednak nie panda ruda przywołała gigantycznego sokoła (choć manieryzm zdecydowanie się im w tym momencie zgadzał) tylko Hideo. Spojrzała na niego zdziwiona, lekko przechylając głową, jakby zastanawiając się co takiego dziwnego byłoby w długiej misji na końcu innego kraju. Nie wydawało jej się to jakoś wyjątkowe - ot, zlecenie jak zlecenie. Ba! Wędrując na Stary Kontynent czas zapierdzielał, więc dla niej było to normalne i tutaj trochę nie rozumiała Hideo i jego nastawienia, jakoby była to wielka zbrodnia czy coś dziwnego. To, co przykuło jej uwagę to Hana. Uśmiechnęła się szeroko i nisko skłoniła w geście szacunku.
-Hana-san, tak? - powtórzyła prostując się i uśmiechając... niczym cisza przed burzą, która miała nadejść w formie fali pytań -Czy masz rodzeństwo! Oh! Powiedz, że masz brata cwaniaka oraz siostrę, która opiekuje się pisklakami w twoim domu! Właśnie! Mam nadzieję, że u was wszystko jest w porządku. Zapytałabym jak tam jest, ale domyślam się, że może to być sekretne miejsce, więc nie nalegam! Jak się poznałaś z Hideo... - no, chyba, że faktycznie Hiro ją przywołał, a nie Hideo, to wtedy o Hiro by zapytała, skoro imię jego znała, jak wynikało z narracji -Oraz czy masz może jakiegoś orła na oku? Albo orlicę, kto jak kto, ale ja nie oceniam, a nawet wspieram! - puściła jej oczko -O! Powiedz jeszcze co lubisz jeść! Czy lubisz chleb? Bo słyszałam, że to różnie bywa. Może nie wyglądam, ale jestem dobrą kucharką, a skoro mamy współpracować, to z chęcią i dla Ciebie ugotuję coś fajnego! - zaproponowała, chcąc być naprzeciwko rozmówcy, gdy zadawała te wszystkie pytania. -W ogóle jak to jest móc tak latać? Fajnie? Jak to jest być ptakiem? Dobrze? - bo jak wiadomo, nie ma tak, że dobrze, albo że nie dobrze. -U! U! U! - nagle sobie coś przypomniała -A znasz może jakieś pieśni czy opowieści charakterystyczne dla ptaków? Znam kogoś, kto z chęcią poznałby i rozwinął swój muzyczny repertuar o utwory wszelkich gatunków. Chyba, że sama śpiewasz, to z chęcią posłucham! Wasz duet pewnie byłby legendarny! - powiedziała z wyraźną dumą i podekscytowaniem w głosie, ale to nie był koniec pytań. -W ogóle widzę, że masz cudowne pióra. Co robisz, że tak świetnie wyglądają? I co w ogóle robisz w wolnym czasie! Masz jakieś hobby, zainteresowania, rodzinę? - strzelała jak z karabinu, a nawet jeszcze przeładować nie trzeba było. -Jak się w ogóle dogadujesz z innymi ptakami? Orły, jastrzębie, flamingi i inne takie! O! Preferujesz latać nisko czy może wysoko. No i wolisz latać szybko czy wolno? Słyszałam, że orły są szybkie, ale to nie znaczy, że jest to twoja preferowalna forma latania. Bo też słyszałam, że niektóre ptaki drapieżne się dość męczą przy lataniu i dlatego robią to głównie na polowaniach, ale z nas dwóch, to ty masz więcej doświadczenia. - dodała uśmiechnięta i chyba zrobiła przerwę na krótkie złapanie oddechu -O! Jeszcze jedno. Preferujesz samotne loty czy z kimś. W sensie obok, że ktoś leci, czy może wolisz jak ktoś leci tak jak Hideo zaplanował? A może latałaś w kluczu! Przewodziłaś kiedyś kluczowi? Czy może pełniłaś inną funkcję? Chyba, że nie latałaś, bo orły tak nie latają. - podrapała się po głowie i uśmiechnęła przepraszająco -Hehe, nie znam się, musisz mi wybaczyć. - powiedziała, po czym ponownie się skłoniła. -Mam nadzieję, że będzie nam się miło współpracowało! - dodała, po czym, jeśli nie było z tym problemów, weszłaby na górę, znajdując miejsce z dobrymi widokami z grzbietu Hany, przed samym wylotem jedynie korzystając z Ki Nobori no Shugyō coby lepiej się zadokować na "siodle" i przypadkiem z niego nie spaść.
Byłoby to bowiem dość niefortunne zdarzenie. Mimo wszystko jednak, z tymi przygotowaniami, była gotowa do działania. Czyli wypatrywania z podekscytowaniem świata z lotu ptaka.
*Bard, Strażnik i Dostawca to przetłumaczone na polski imiona dwóch summonów, odpowiednio: Gin'yūshijin (S), Hogo-sha (S), Haitatsunin (B) i o nie Rie chodzi
Chakra10 000 - 0 (Ki Nobori no Shugyō) = 10 000
Użyte techniki
► Pokaż Spoiler | Użyte techniki
Ki Nobori no Shugyō | Tree Climbing Practice木登り修業­­
KlasyfikacjaNinjutsu, Kontrola Chakry
PieczęcieBaran
KosztStandardowy na turę
ZasięgNa siebie
Wymagania---
Kolejna podstawowa zdolność ninja. Poprzez odpowiednio precyzyjne skupienie chakry w podeszwach stóp, ten może bez problemów przyczepić się do dowolnej powierzchni, chodząc wzdłuż niej jak po prostej drodze. To dzięki tej zdolności możliwe jest wbieganie po ścianach czy wchodzenie po drzewach bez użycia dłoni. Zdolność ta wymaga jednak konkretnych zdolności kontroli chakry (4 i więcej) dla szybszego opanowania. Jej za mała ilość skupiona w tak problematycznym miejscu jak stopy jest w stanie odczepić shinobi od powierzchni. Za duża zaś - pozwala wybić się od powierzchni, po której ten stąpa, jednocześnie uszkadzając te bardziej podatne na zniszczenia pozostawiając widoczny ślad. Kluczem jest stałe utrzymywanie idealnie określonej ilości energii w chcianym miejscu.

Posiadając rangę B Ninjutsu chodzenie po płaskich powierzchniach nie wymagają składania pieczęci. Czas kumulacji chakry wynosi jednak tyle, ile zajęłoby ich złożenie.
Ostatnio zmieniony 12 kwie 2024, 0:25 przez Tora, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Maji Eiji
Posty: 335
Rejestracja: 04 cze 2021, 8:21
Ranga: Chūnin
Discord: m.asayuu
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Szpital

Maji Eiji
Niestety Hideon Uzumaki, okazał się być człowiekiem kompletnie niewzruszonym jego uwagą o myciu się. Nie, żeby było to jakoś specjalnie wredne, czy wymierzone w niego. To była w końcu porada prosto z serca, ukazująca to jak bardzo martwił się o stan higieny swojego towarzysza. W końcu lista tego co mogłoby się stać, gdyby ten nieumyty kontynuował tą potencjalnie niezmiernie długą misję, z pewnością mogłaby się ciągnąć od jednej granicy wioski do drugiej, a nawet wrócić jeszcze do jej połowy. Czy, to nagle mógł zmutować do wielkiego zombie robaka, albo zostać w nocy zjedzony przez tysiąc muszek! Te następnie po wyjedzeniu trochę zewnętrznej warstwy ochronnej, wykorzystałyby jego wewnętrzną temperaturę do złożenia w jego ciele jaj, by w najmniej spodziewanym tego momencie, rozprzestrzenić się na wszystkich jego towarzyszy! To były naprawdę poważne obawy, które wcale dopiero się nie pojawiły w jego głowie, kiedy pomyślał o tym dłużej, ale były w niej zawieszone od dłuższego czasu. W tym wypadku ‘dłuższy czas’ oznaczał tylko kilka minut od kiedy pierwszy raz poczuł tę nieprzyjemną woń, znajdując się przy szpitalu. Jednak dalej można było to do zaliczyć, do czystej obawy przed swoim kolegą. Niestety tamten wyraźnie wolał siebie narazić na śmierć z ręki jednej z Dziewięciu Plag Sabaku’ańskich, więc chłopak postanowił również odpuścić. I tak zbytnio niebędącą zainteresowany tym jak inni wyglądali… choć ten miecz, który nosił na plecach. Zdecydowanie widział już oczyma wyobraźni, jak wisi sobie w jego skarbcu. Przecież to byłby taki cudowny dodatek, gdyby nie to, że stała przed nim kupa czystego mięsa. A zdecydowanie nie miał ochoty walczyć z kupą czystego miejsca. Przynajmniej nieotwarcie, może udałoby mu się wyczaić, od którego kowala to uzyskał i w razie wypadku złożyć mu wizytę.
Informacja o beznadziejnym posterunku i jeszcze bardziej beznadziejnym stanie jedzenia tam zdecydowania, była niczym strzała w jego serce. Jako poważny koneser, każdego typu doświadczenia, czy coś w tym stylu, musiał w końcu móc zjeść dobrze. Lub ciekawie. Jeden z tych dwóch opcji, a słowa o smutnych, beznadziejnym, nudnym i jakościowo niepowalającym jedzeniu z pewnością zawierały w sobie okropną potwarz dla tych dwóch pragnień. Na szczęście była z nimi Rie, która nie miała takich problemów jak posterunek finansowany z części pieniędzy, które zarabiał na misjach. Pokiwał więc uradowany głową na jej słowa. Aiko faktycznie miała racje co do Rie. Dalej nie mógł być w pełni pewien, tego, czy pod tym wszystkim nie ukrywała się osoba, która chciała ich zdradzić i wykorzystać, tak jak ostrzegają, wszyscy smutni dorośli. Musiał być dalej ostrożny, choć zdecydowanie nie musiał tak bardzo się jej obawiać. Zaoferowanie komuś czegoś, bez oczekiwania czegoś w zamian, było miłą odmianą. — Możesz stworzyć każdego rodzaju owoce? Czy tylko te, które znasz? Może wystarczy ci opis, potrzebujesz nasion, czy chakra robi swoje? Substancje odżywcze zostają, czy po czasie znikają tak jak owoce, jednak wystarczają, by kogoś nakarmić? — Wziął głęboki, oddech jakby próbując nadrobić tlen, który zużył na wyrzut pytań. — Jak mocno jesteś w stanie je modyfikować? — O ile ogólne zdolności rodu dziewczyny były znane niemal każdemu. W końcu sam chłopak za czasów Suny znał dwóch — teraz martwych na amen — jego użytkowników. — Jestem w stanie chyba rzucić genjutsu, by w miarę czego mu pomóc, tylko potrzebujemy znaleźć scenę na kółkach do tego. — W końcu żaden artysta nie może obejść się bez ruchomej sceny.
Musiał przyznać, że teren, który został przeznaczony do patrolowania, zdecydowanie był o wiele większy, niż się spodziewał, obejmował on spokojnie kilka krajów więcej, o których zdecydowanie nie wiedział za dużo. I spoglądając po raz kolejny na mapę, uświadomił sobie, że dalej nie miał okazji usiąść i porządnie jej przestudiować. Jednak na jego obronę! Zawsze zdarzało się coś innego, jak miał to robić. Czy to ktoś chciał zawładnąć światem, czy może wychodziła nowa część jego ulubionego komiksu? Czasami szedł nawet zbadać podejrzane o bycie nawiedzonymi domy, więc samo wypadało. Były w końcu rzeczy ważne i ważniejsze, nie mógł nic zrobić gdy tych drugich było nagle więcej. Nie wiedząc zbytnio nic więcej i ufając dobrym intencją mapy Hino Uzumakiego, kiwał tylko głową, nie dodając zbytnio nic. Nie narzekał również, na to, że misja mogła być o wiele łatwiejsza, niż wskazywała na to ranga. Nie było to coś, o co specjalnie się troszczył, a spacerek zdecydowanie był preferowaną formą spędzania wolnego czasu. Zwłaszcza po tym, jak zaskakująco wiele czasu, wchodził w relacje z handlarzami niewolników, czy pozaziemskimi bytami. Nawet jeżeli Hideo zdecydowanie lubił dodawać niepotrzebne kłopoty, mówiąc o zdradzających sojusznikach, brzmiąc jak wszyscy smutni ludzie. No tak oczywiście wiedział, że ludzie zdradzali i wykorzystywali, zawsze był na to przygotowany. Jednak jego wiara we własne zdolności, pozwalała mu uspokoić go przed potencjalnym zagrożeniem. Zresztą nikt nigdy nie mówił, że wszystko było prawdą co do jednego centa. W końcu większość jego technik miała granice, jeżeli będą go przeceniali, to na pewno się nie obrazi. Choć zdecydowanie musiał znaleźć jeszcze sposób w drugą stronę. A z jego pokładami chakry mogłoby, być to trudne do zrobienia. Zwłaszcza jeżeli planował je zwiększać w najbliższej przyszłości. — Najskromniejszy po tej stronie mostu. — Ukłonił się jakby, chcąc zapewnić, że wiedział, o czym mówił. Nie oznaczało to oczywiście, że rzuci się od razu do używania tej techniki, kiedy będzie to potrzebne. Proces w końcu również był częścią zabawy, a wszystko to zależało od pozycji księżyca na niebie, albo gwiazd. Zależnie, co wydawało mu się lepszym wytłumaczeniem w danej sytuacji.
Nie zamierzał ukrywać tego, że niesamowicie długa paromiesięczna droga, była czymś, co mogło mu się spodobać. Lubił w końcu chodzić, wędrować i odkrywać, jednak część, która zapowiadała dosyć słabej jakości posterunki, nie na jego zasadach, sprawiała, że niektóre radosne struny w jego ciele, nie mogły grać triumfalnej melodii. Możecie, sobie więc wyobrazić jaki wybuch radości zmieszanej z zaskoczeniem pojawił się w jego oczach, kiedy Hideon, postanowił wyciągnąć swoją sekretną kartę. Raptem, kilkanaście metrów od granicy wioski, kiedy zdążył już przemyśleć wszystkie za i przeciw temu pomysłowi. Postanowił nagle wyciągnąć ze swojej kieszeni orła, czy innego sokoła. Nie był to jednak taki zwykły orzeł, o nie. Był to naprawdę, ale NAPRAWDĘ, duży orzeł. Na tyle, że gdy chłopak chciał na niego spojrzeć, kiwał cały czas głową, nie musząc się martwić dzięki swoim okularom przeciwsłonecznym o to, że uszkodzi sobie wzrok. Choć część tego światła zdawała się zakręcać wokół jego ciała, jakby padała zdecydowanie lepiej niż na pozostałych.
Zastanawiał się dlaczego, nie przywołał go wcześniej, zmarnowaliby jeszcze mniej czasu, a Sakura z pewnością nie miała niczego przeciwko sekretnym zwierzęta z kieszonek. Aiko i Hitoshi w końcu je mieli, a nawet jeżeli były kapryśne, to zdecydowanie Jednak taki stan nie mógł trwać wiecznie. Czający się za horyzontem potwór, w końcu się ujawnił w postaci imienia ptaszora. Hana. To zawsze musiała być Hana. Imię, które w jednym momencie zdawało się natężyć wszystkie mięśnie w jego ciele, mimo że na zewnątrz starał się utrzymywać dalej uśmiech zaciekawienia. Teraz uważnie obserwujących przybysza, szukając znaków podejrzanego zachowania z jego strony. Doświadczenie, które miał z posiadaczami tego imienia, nie były najlepsze. Delikatnie ujmując — Hana no Kami, była w końcu przeklętym bóstwem z innego wymiaru, który niesamowicie lubił zabawiać się jego losem. O ile nie wierzył, że naprawdę nim była, to z pewnością miała pewne demoniczne korzenie. Zupełnie jak Mef, tylko Mef, był faktycznie przyjemny. Ona nie. Żerowała niczym ostateczny pasożyt, szukając okazji, by uprzykrzać życie i żywić się ich emocjami. Miała tysiące ciał, a każdy operował z nich jako samodzielna jednostka. Raz nawet spotkał szamankę Hane, która była wadliwą kopią. Tą, której udało się wyrwać spod władzy Matki Hany. Od tamtej pory nie słyszał o niej za dużo i chyba wiedział czemu.
— Nie oszczędzasz nawet zwierząt prawda demonie? — Szepnął z nutą goryczy, nie pozwalając złemu humorowi jednak przejąć władzy, kiedy nagle przykuła jego uwagę Rie, która zdawała się przepytywać zwierzę od góry do dołu. Czyżby też wiedziała o paskudnym sekrecie noszonym w sercu tej istoty? Tak, to było na pewno dobre wyjaśnienie. Dlatego za nim ta zdążyła wsiąść na grzbiet tej bestii odsunął ją na chwile na bok i konspiracyjnym tonem szepnął — Uważaj na sokoła, nosi znamię demona. Hidoran, może być w to zamieszany więc trzeba być ostrożnym — Nie wykluczał, tego, że przejęła również kontrole nad Hanadem, w końcu jego imię też zaczynało się na H!
Po czym sam wskoczył na grzbiet bestii, kładąc się wygodnie na siodle. Oczywiście, uwcześnie przytwierdzając się techniką, tak na wszelki wypadek, zupełnie jak jednego dnia na klifie w kraju latawców. Jeżeli miał skakać z wyoskiego miejsca, to wolał wiedzieć, w co uderzy.

Chakra31 750 -0(Ki Nobori no Shugyō)
SpecjalizacjeNinjutsu, Futon, Tenki no Jutsu
SenninNinjutsu, Jiton
TechnikiKi Nobori no Shugyō
► Pokaż Spoiler | Ninjutsu
Ki Nobori no Shugyō | Tree Climbing Practice木登り修業­­
KlasyfikacjaNinjutsu, Kontrola Chakry
PieczęcieBaran
KosztStandardowy na turę
ZasięgNa siebie
Wymagania---
Kolejna podstawowa zdolność ninja. Poprzez odpowiednio precyzyjne skupienie chakry w podeszwach stóp, ten może bez problemów przyczepić się do dowolnej powierzchni, chodząc wzdłuż niej jak po prostej drodze. To dzięki tej zdolności możliwe jest wbieganie po ścianach czy wchodzenie po drzewach bez użycia dłoni. Zdolność ta wymaga jednak konkretnych zdolności kontroli chakry (4 i więcej) dla szybszego opanowania. Jej za mała ilość skupiona w tak problematycznym miejscu jak stopy jest w stanie odczepić shinobi od powierzchni. Za duża zaś - pozwala wybić się od powierzchni, po której ten stąpa, jednocześnie uszkadzając te bardziej podatne na zniszczenia pozostawiając widoczny ślad. Kluczem jest stałe utrzymywanie idealnie określonej ilości energii w chcianym miejscu.

Posiadając rangę B Ninjutsu chodzenie po płaskich powierzchniach nie wymagają składania pieczęci. Czas kumulacji chakry wynosi jednak tyle, ile zajęłoby ich złożenie.
PasywkaKyōkan no araware
► Pokaż Spoiler
Kyōkan no araware | Manifestation of Empathy共感の現れ
Ujarzmianie sił natury, zawsze wiąże się z większym lub mniejszym kosztem dla użytkowników tych sił. Dla członków klanu Yota objawia się to poprzez niezwykłe połączenie między emocjami a klanowym Hidenem. Wraz z poznaniem tajnik manipulacji pogodą, każde silniejsze uczucie staje się zagrożeniem dla otoczenia adepta Tenki no Jutsu. Ci spośród nich o najbardziej gorącej krwi, zdają się nie rozstawać z burzowymi chmurami nad ich głowami, ci ogarnięci radością, są w stanie zwracać uwagę nie tylko tłumów, ale i smug naturalnego światła, a kiedy nikt nie patrzy, za ścianami domostwa, to uderzające o posadzkę krople deszczu są świadkami ich smutków. Same w sobie efekty nie są potwornie silnie, i choć ich siła może się różnić zależnie od intensywności i czynników zewnętrznych, to zazwyczaj największe problemy sprawia ich nieporęczność. Trudno jest ukrywać emocje kiedy nawet świat ci o nich przypomina. Odpowiednia wysoka Siła Woli u użytkownika jest w stanie opierać się tym efektom, jednak skuteczność zależy od GM.
Emocje i wpływ na otoczenie
  • Radość – zdaje się przyciągać naturalne światło na użytkownika Tenki no Jutsu.
  • Smutek – wokół użytkownika zaczynają zbierać się deszczowe chmury.
  • Strach – sylwetkę opiewa delikatna mgła, która znacznie gęstnieje w okolicach twarzy.
  • Złość – układające się wokół głowy użytkownika burzowe chmury.
  • Zazdrość – wyładowania elektryczne, otaczające ciało niczym wąż. Nie stanowią one jednak fizycznego zagrożenia, a jedynie efekt wizualny.
  • Odraza – chmury, które kształtem imitują obiekt odrazy.
  • Obojętność – skóra członka klanu Yota zostaje pokryta delikatną warstwą śniegu.
  • Ekscytacje – ruchom użytkownika zdaje się towarzyszyć powiew wiatru, który zwiększa pozorną grację ruchów.
  • Szok – manifestuje przypominającą aureolę zorzę polarną.
  • Zawód – ciało i otoczenie zdają się być chłodniejsze o kilkanaście stopni.
  • Wstyd – ciało i otoczenie zdają się być cieplejsze o kilkanaście stopni.
Obrazek
The world's greatest actor doesn't need a stage

► Pokaż Spoiler | Towarzysz na dobre i lepszsze
Zephyr
Legenda
Wiatr jaki jest każdy widzi. Siły natury od dawna uosobiane były z różnymi bóstwami, jak się okazało - nie bez powodu. Zefir jest to duch wiatru, jego uosobienie i wola. Niesforna istotka całkowicie utkana z wiatru. Nawet jeśli rozpędzona jakimiś technikami, odrodzi się sama z siebie po kilku fabularnych minutach. Nie posiada ona zdolności mowy jest jednak całkiem dobra w porozumiewaniu się na migi.
PosiadaczMaji Eiji
Zdolności
  • Posiada niesamowity zmysł orientacji w terenie, mogąc odnaleźć prawidłową drogę nawet w największym labiryncie
  • Dysponuje bardzo dobrym zmysłem węchu pozwalającym mu bez problemu zapamiętać i odnaleźć konkretne zapachy nawet z odległości kilku kilometrów
  • Osoba której towarzyszy duszek, obdarzona zostaje specjalizacją w dziedzinie Futonu, na dodatek jego jutsu tego żywiołu w starciu z Katonem nie są traktowane jak by były słabsze.
  • Posiadaczowi duszka, nie zabraknie również nigdy tlenu, nawet jeśli znajdzie się pod wodą nie będzie miał problemu z oddychaniem.
► Pokaż Spoiler | Hex chlorek
— Mowa —
Myśli
#ad82b8
Prowadzone Misje 0/4
Awatar użytkownika
Shin'ya Yuki
Posty: 438
Rejestracja: 26 mar 2023, 23:39
Ranga: Muryō no ninja
Ranga dodatkowa: Junior Katoniarz
Discord: athrevin
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Szpital

Na granicy - Misja eventowa S
4/x
No tak, ze wszystkich rzeczy, jakimi charakteryzował się Hideo, nasi bohaterowie musieli skupić swoje przemyślenia wokół tej aury, której działanie w pełni utożsamiali z jego zapachem. I tak jak jeszcze Rie miała jakieś swoje sensowne teorie, które mogła doczepić do tego nadzwyczajnego faktu jakim był wyperfumowany mężczyzna, tak Eiji... Eiji generalnie odpłynął na przestrzeń foliarskiego oceanu w swoim małym, foliom stateczku. W jego głowie, zamiast jakiś prostych przemyśleń, pojawiła się cała teoria spiskowa oraz wizja przyszłości biednego Uzumaki, który stanie się żywym umarłym, siedliskiem much i innego robactwa. Ale żeby to jeszcze była jedyna teoria, lecz nie! Eiji już śpieszył z pomocą, niosąc tacę z kolejnymi pomysłami na zakończenie się żywotu Hideo. Jednym z nich było zjedzenie przez tysiące muszek w nocy kiedy będzie spał... Ech, ciekawa teoria jak na kogoś, kto jeszcze kilka miesięcy temu chodził cały uwalany fekaliami i za wszelką cenę, upierał się przy tym aby się nie myć. Nawet za poleceniem samego Shi, który zamiast go zbesztać czy zwyczajnie się pozbyć, postanowił się nad nim zlitować i poprosić go, aby poszedł się umyć... Eiji doprawdy był ciekawym przypadkiem.

Na drodze do teraźniejszości, stały jeszcze rozmyślania na temat tego, jak beznadziejna będzie kuchnia polowa. Owszem, Hideo mógł uważać że jakość posiłków będzie odbiegać od jego standardów. Ale czy rzeczywiście trzeba było się aż tak tym przejmować? Przecież nie znali jego standardów. Może nie będzie tak źle? Oczywiście, w razie czego jakby miało być jednak beznadziejnie, Rie miała już wszystko przygotowane. Umiejętność tworzenia prowiantu była bardzo przydatna, pytanie jednak pozostawało... czy to aby było wydajne? Znaczy się, ktoś inny pewnie by był w stanie się najeść takimi owocami, ale czy Rie czasem nie potrzebowała energii żeby je stworzyć, a potem zjeść coś żeby mieć energię?
Takie coś chyba w najgorszym wypadku mogło być perpetuum mobile, działając bez żadnych kosztów ani nie dając profitów. Chyba że technika dziewczyny potrafiła pozyskiwać więcej energii z otoczenia niż wydawała sama na stworzenie tych owoców. W takim wypadku, tworzenie sobie samemu prowiantu zdecydowanie miało więcej sensu. Miejmy nadzieję że nie będzie trzeba doprowadzić do sytuacji, w której bogowie narracji i przygód wszelakich, będą musieli rozstrzygnąć bilans energetyczny owoców zrobionych z chakry.

Na kolejne słowa Rie dotyczące jej przywołańców, tylko kiwnął głową potwierdzająco. Dziewczyna jednak mogła zobaczyć w jego oczach i wymalowane na jego twarzy zdziwienie, nutkę konfuzji. Czyżby nie załapał od razu o co chodzi dziewczynie, która jedyne co zrobiła to wspomniała losowe imiona? Nawet nie wspomniała o tym że ich najpierw przyzwie, czy coś w tym stylu. Po prostu stwierdziła że kogoś zapyta, a że nie brzmiało to jakoś... niebezpiecznie? To postanowił po prostu przyznać jej rację, chyba nie do końca wiedząc na co się zgadza.
Jego zrozumienie do słów Rie wróciło, kiedy ta wspomniała o roli medyka w drużynie -Święta prawda. Medycy powinni leczyć i zapewniać wsparcie. Ale nie zawsze powinien, czy też nawet może trzymać się tyłów. - pokiwał głową, częściowo przyznając jej rację - Nawet kobieta, która propagowała tą zasadę, nie była bezużyteczna na froncie. Legendy nią owiane mówią o tym, jak potrafiła gołą pięścią kruszyć skały, walczyć broniami większymi od budynków jak i miotać nimi samymi. Zresztą, spójrz Rie. Jeżeli twoi sojusznicy upadną, nie ocalisz ich jeżeli sama nie będziesz w stanie ochronić twoich bezbronnych sojuszników. - poklepał ją po ramieniu, ciepło się do niej uśmiechając. Czuła od niego... dumę? Cokolwiek to miało znaczyć, było to przyjemne uczucie. Takie powodujące, że można go było jakoś łatwiej polubić.
- Oprócz tego, nie uważam się za człowieka wielu talentów. Właściwie, nie uważam że mam jakikolwiek talent. Po prostu żyję już wystarczająco długo żeby się nauczyć paru rzeczy. - kiwnął głową, a dziewczyna zauważyła jak z za jego kołnierza wystaje jakby... błyszczące skrzydełko? Jednak tak jak się pojawiło, tak szybko znikło. Kolejna zagadka do rozwiązania, zaraz obok dziwnej aury i sztangi żelastwa na plecach wcale-nie-Hiro. No i jeszcze, czy Rie kojarzyła tego typa? Coś jej się świtało w głowie, że widziała podobną twarz kiedyś na jakimś nocnym dyżurze. Na pewno nie ubraną w ten sposób i noszącą ten kawał grubej blachy, ale... tak, zdecydowanie gdzieś się przewinął.

Można już wrócić do teraźniejszości? Próba czasoprzestrzeni raz, raz. Tak, zdecydowanie wszelkie wątki jakie działy się w przeszłości, zostały w niej zapieczętowane i nie można ich było dalej ruszyć. Czas płynął nieubłaganie, a razem z nimi trójka naszych bohaterów na foliowym stateczku Eijiego. Wchodząc pod jego pokład i omijając duchy krzyczących parzystokopytnych pirackich kapitanów, można było zobaczyć ładownię przepełnioną teoriami na temat imienia Hana. Eiji gdy tylko je usłyszał, przeżył reset wszystkich układów jakie tylko miał w ciele. Dlaczego? Tego można było się doszukiwać w jego przeszłości. Jaki by nie był powód, zdecydowanie nie trawił kogokolwiek, kto nosił takowe imię. A co do nie trawienia... Hana, słysząc lawinę pytań na które nawet nie miała jak odpowiedzieć, bo pojawiały się kolejne, ryknęła(jak opisać inaczej donośny odgłos ptaka o wielkości wieloryba?) głośno ewidentnie będąc podirytowaną -Nie tak szybko... - odpowiedziała, uspokajając się zaraz po tym jak Hideo ją pogłaskał po boku - Tak, moje imię to Hana. Jestem jedynaczką... Eh... po co ci to wszystko wiedzieć? I po kolei, bo nie pamiętam już o co zapytałaś. - westchnęła przeciągle, nie wiedząc w sumie na co ma odpowiedzieć. Ale, nie było tak źle. Może jeżeli Rie będzie zadawała mniej pytań na raz, to dostanie dzięki temu więcej odpowiedzi? Bardzo możliwe, że rozmowa z Haną do takich należała.

Po wejściu na jej grzbiet, Hideo polecił aby obwiązać się pasami. Gdy dopilnował już, że wszyscy właśnie na tym będą opierać swoje bezpieczeństwo podczas lotu, wzbili się w powietrze, tworząc przy tym niemałą wichurę. Chyba to był właśnie powód dla którego mężczyzna nie chciał robić tego w środku wioski. Nie dlatego że było to jakoś okropnie tajne, po prostu było to... niewygodne i zwyczajnie niebezpieczne między zabudowaniami, jakie były praktycznie w całej wiosce.
Sama podróż była dość spokojna, lecieli na południowy zachód, więc słońce ogrzewało ich plecy i bok twarzy. Mogli, jeżeli oczywiście chcieli, obserwować świat daleko pod nimi. Mogli zobaczyć rozległe lasy, pola... pojedyncze wsie. Świat był kompletnie inny z tej perspektywy, jakiś taki... mały. W przeciwieństwie do kłębów dymu, jakie zobaczyli po kilku godzinach lotu daleko na zachodnim horyzoncie... tak, tego zdecydowanie nie powinno tam być. - Cholera jasna... - zaklął głośno Hideo - Nie podoba mi się to, powinniśmy to sprawdzić - krzyknął do nich, wskazując prawą ręką w stronę kłębów dymu. Chwilę po tym, ich kurs się zmienił i... lecieli w stronę prawdopodobnego pożaru. Ale dopóki nie dolecieli, czy było coś, co chcieli zrobić nasi bohaterowie? Albo jaki był ich plan, po dotarciu do celu?

Edit.
Dla wygody, piszmy tu dalej: viewtopic.php?t=1736
z/t x2
Ostatnio zmieniony 17 kwie 2024, 16:08 przez Shin'ya Yuki, łącznie zmieniany 1 raz.
Jeżeli nie jest powiedziane inaczej, Yuki jest w postaci szmacianej lalki.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Sakuragakure no Sato”