Jedyne co tu było tajemnicze to zachowanie Pana H. I Sereza to wyczuwała, bo non stop próbował się wymigać od udzielenia jej najważniejszej wiadomości - ile Ryo dostanie za to zadanie.
- "Sowita w zależności od skuteczności"? Chyba pan żartuje.
Powiedziała, po czym skrzyżowała ramiona, patrząc na niego z lekkim wyrzutem. Miała gdzieś, czy H to Uzumaki, Uchicha czy inny Sugarakimawarashi. Mężczyzna bez wątpienia coś ukrywał lub w ogóle chciał Kapłankę wykiwać. Może i miał rezydencję gdzieś daleko, do której miała zawieźć jego córkę, ale do cholery, skoro ma rezydencję, to też musi mieć kasę. Musiał wiedzieć, że życie kosztuje, zwłaszcza tutaj, w Baibai. To, że mogła mieszkać w jakimś tanim zajeździe i jeść posiłek dziennie, nie miało żadnego związku - albo Pan H mówi wprost, albo niech szuka innego ochroniarza dla swojej ukochanej córeczki.
- Szukał pan profesjonalistki i oto jestem. Byłam w tamtych okolicach i mogę potwierdzić, że w związku z ostatnim kryzysem Królestwo Kupców nie miało dość środków by pilnować szlaków. Wybiera pan niebezpieczną okolicę. Dlatego prosiłabym żeby pan powiedział, na ile pan wycenia bezpieczeństwo swojej córki.
Ostatnie słowa wypowiedziała dość kąśliwie, nawiązując do ostatnich słów Pana H.