Trzeba przyznać, że ta krótka rozmowa z Larsem na temat shinobi i tego co się stało w trakcie wojny potwierdziła słowa, które usłyszała od swojej sensei – że ten nie bardzo wydaje się przepadać za ninja. Nana nie mogła go w sumie za to winić. Cywile mają jak najbardziej prawo do pałania do nich niechęcią po tym, co się stało. To zdecydowanie było dla nich ciężkie przeżycie. Nawet jeśli oni, jako shinobi nie mieli łatwo, to jednak umiejętności, które zdobyli ułatwiało im wiele rzeczy – byli w stanie się w dużej mierze obronić przed bandytami, zapracować na chleb w taki, a nie inny sposób… a co miał powiedzieć człowiek, który całe życie siedział w jednym miejscu, zajmując się jedną rzeczą, by następnie to stracić w przeciągu tak naprawdę chwili?
– Prawdę powiedziawszy to niewiele słyszałam o Smoczym Imperium – przyznała. Prawdę powiedziawszy to Nana nie miała wielkiego pojęcia na temat Nowego Kontynentu. Kojarzyła Sakuragakure, bo kiedyś tam była, przejeżdżała również przez Banana no Kuni, aczkolwiek reszta była bardzo odległa i tajemnicza. Jeśli być zupełnie szczerym, to nie czuła też potrzeby, by ten nowy świat zwiedzać. Ame było dla niej wystarczające i zamierzała się skupić na jego dobrze, dbając o bezpieczeństwo wioski i jej ludzi.
Może trochę za bardzo weszła w szczegóły w kwestii bronienia wioski i jej wartości, jednakże… to było coś co czuła i zdecydowanie ciężko było Nanie to ukrywać. Może nie wszyscy to widzieli, ale ona zdecydowanie była w pełni oddana wizji, którą kreował Kise i pragnęła wierzyć, że świat, który ten sobie wymarzył były możliwe do osiągnięcia. O ile wszyscy będą odpowiednio ciężko na to pracować w ten, czy inny sposób. Nie wszyscy musieli się poświęcać i dokonywać aktów heroizmu, jednakże… jako wioska byli swego rodzaju organizmem, zbudowanym z wielu zależnych od siebie narządów. Ninja nie są w stanie bronić wioski bez pomocy kowali, którzy wykuwają ich ekwipunek. Ci rzemieślnicy nie mogliby wykonywać tych broni, gdyby nie praca górników i tak dalej, i tak dalej. Nie trzeba było być shinobi, żeby być częścią rodziny, wioski i przyczyniać się do jej rozwoju i dążenia do stania się istnym rajem.
– Bez napiwku się w takim razie nie obędzie – odparła na potencjalne nadgodziny. Oczywiście to była swego rodzaju gra i Nanako była świadoma, że Larsowi chodziło zupełnie o coś innego, aniżeli posprzątanie mu domu… Miała nadzieję, że zanim dojdzie do tego, to Ameko – sensei skończy to, co cokolwiek robiła i będzie mogła się stąd zwinąć. Póki co, musiała robić dobrą minę do złej gry.
Romatyczna piosenka, tańczenie blisko siebie i próba odciągnięcia jego wzroku do korytarza. W sumie to gdyby miała możliwość, sama z chęcią by w tamtą stronę zerknęła, ale tak żeby nie wyglądało to jakoś bardzo podejrzanie, ciekawa co tam zobaczy, o ile w ogóle, bo cholera wiedziała jakimi sztuczkami Ameko – sensei potrafiła się posługiwać.
Czas jakoś się… zmył w jedną wielką całość. Nie wiedziała dokładnie ile czasu minęło i jak długo tańczyli, jednakże nagle ocuciła się z pewnego letargu, czując się… zdecydowanie dziwnie. Nogi zaczęły odmawiać jej posłuszeństwa i mogła się domyślać, co to znaczyło. Stało się to, czego się spodziewała z samego początku, ten musiał dosypać jej czegoś do tego cholernego alkoholu.
– Nie, chyba wolę pójść do domu... – odparła słabym głosem, próbując zmusić nogi do współpracy, ale na niewiele się to zdało. Nagle poczuła również jak Lars przykłada jej coś do ust. Niedobrze. Chciała próbować się wyrwać, wierzgać działem, użyć tę siłę, którą miała – przecież w Akademii zawsze była najsilniejsza! Jednak teraz na nic to się zdało. Świat przed oczyma powoli zaczynał się rozmazywać, powieki stawały się ciężkie, mimo że probówała walczyć przez chwilę, te w końcu się zamknęły.
Nana bardzo często miała sny.
Czasem były one pozbawione w ogóle sensu, śmieszne, życiowe. Biegała z Tamą po łące, spędzała czas z rodziną, łowiła ryby czy inne tego typu pierdoły, na które często nie miała czasu przez tryb życia, który prowadziła. Dążenie do bycia silną dla wioski i do spełnianienia obietnicy złożonej Shodaime – sama pochłaniało ją niemal w całości. Bywało jednak też tak, że te były bardzo realne, nawiązując do przeszłości, przypominając jej o niej. Przez miesięcy niemal noc w noc przed oczami miała umierającego na jej rękach Riko. Po wojnie długo widziała gruzy Konohy. Odkąd zadomowiła się w Amegakure, miewała mary, w których to właśnie Ame upadało, a ona była za słaba, by cokolwiek z tym zrobić.
Tym razem było jednak inaczej.
Nanako została otoczona przez ciemność. Niektórzy by stwierdzili, że była ona nawet błoga, pozwalająca na odpoczęcie umysłowi od wszechobecnych bodźców. Po części i Inuzuka tak czuła. Nie musiała wysilać swoich szarych komórek do ciągłego myślenia, mogła po prostu trwać w tej błogości, pozwalając się przez tę ciemność po prostu pochłonąć. W tym wszystkim towarzyszło jej jednak jakieś uczucie niepokoju wymieszaną z samotnością, a cisza, która ją otaczała wręcz wwiercała się w uszy powodując ból głowy. Dziwnie było jej… tak samej. Bez szczeków Tamy i Jyo, bez matki poganiającej jej łyżką do zupy, za to że ukradła kawałek smażonego mięsa. Nie było mądrości Shodaime – sama, dźwięku kropel deszczu uderzających o dach – do którego tak przywykła i nawet polubiła. Amegakure może nie miało najlepszej pogody na Starym Kontynencie, jednakże ciepło, którym otaczała ją wioska zupełnie to rekompensowało. To było dla niej ważniejsze, aniżeli bezchmurne niebo.
Miała wrażenie, jakby coś się do niej dobijało. Jakby… podświadomość kazała się obudzić, biła na alarm. Z drugiej strony było jej naprawdę tak błogo i trochę się budzić nie chciała. Bała się… że zawiedzie siebie, Ameko – sensei, Shodaime – sama, czy, najgorsze, wioskę. Że okaże się dla tych wszystkich ludzi nieprzydatna. Przecież przez całe życie nie była nikim wielkim, prawda? Nie zasłużyła się w żaden specjalny sposób w trakcie wojny, nie była w stanie obronić miejsca, które tak wiele dla niej znaczyło. Czy cokolwiek w tej kwestii się zmieniło? Dostała niby ogromną szansę od losu, możliwość odmienienia swojej przyszłości, pokazać, że bycie najmłodszą córką nie oznaczało bycia kompletną nieudacznicą. Chciała wierzyć, że ponownie będzie mogła spojrzeć Kise Ogumo w twarz i ten powie, że jest z niej dumny, w ten sposób witając ją w szeregach Fukei. Zostanie rodzicem… to było tak naprawdę największe marzenie dziewczyny. Chciała chronić ludzi – i nie tylko – na których jej zależało, nie pozwalając by ponownie stracić przyjaciela.
Wioska. Shodaime – sama. Tama. Jyokō. Ameko – sensei. Rodzina. Midoro. Oni wszyscy na nią liczyli. Chciała pokazać, że była godna opaski, którą nosiła przewiązaną przez szyję. Pragnęła udowodnić, że szansa dana jej przez Amekage nie poszła na marne, by razem, u boku swojej nauczycielki, krok po kroku stawać się coraz silniejszą – dla siebie, ale też dla ludzi, którzy byli jej bliscy. Rodzina, mimo bycia z pozoru wspierającą dla niej, raczej nie widziała Nany jako potężnej kunoichi. Mido zaś… ktoś mu przecież musiał pokazać, jak używać tej zdobytej przez niego siły w odpowiedni sposób. Musiała być dla niego… swoistą granicą.
Usłyszała szczek. Ten jednak nie należał ani do Kulki, ani do Cesarzowej. Mimo że z tą drugą znała się niedługo, to była pewna, że byłaby w stanie go rozpoznać. Ten, który dotarł do uszu Nanako nie był jednak jej obcy. Wręcz przeciwnie. Znajomy, oceniający szczek, który słyszała każdego ranka, jeszcze w Konohagakure, gdy z lenistwa nie chciało się wstawać jej z łóżka. I pomimo bycia otoczoną z każdej strony ciemnością i nie będąc w stanie dojrzeć nawet własnych dłoni, wiedziała, że właśnie dostawała wykład od Riko, że znowu spała zdecydowanie zbyt długo. Minęło tyle czasu odkąd go słyszała… i rozdzierał jej serce tak samo jak wtedy, gdy wydobył się z tego psiego pyszczka po raz ostatni.
Ichi. Ni. San.
Zawsze liczyła do trzech nim otworzyła oczy. Tak było i tym razem. Mocne światło uderzyło w niedostosowane do jasności jeszcze źrenice, zmuszając Nanę do ponownego przymknięcia oczu. Odruchowo chciała przysłonić powieki dłonią, jednakże ta była skrępowana. Szarpnęła nieco ręką, co spowodowało ból. Mimo że nieprzyjemny… zdecydowanie to było coś, czego potrzebowała, pozwalając się nieco ocucić, jakby właśnie się wydostała spod działania genjutsu.
Rozejrzała się powoli po pomieszczeniu. Dosyć szybko zrozumiała, dlaczego nie była w stanie przysłonić tych nieszczęsnych oczu. Nie miała na sobie ubrań, o henge przyszło jej do głowy dopiero po chwili, gdy zaczynała sobie przypominać, co się działo. Misja z Ameko – sensei, miała odciągać uwagę Larsa od drzwi wejściowych. Coś wypiła, tańczyli… potem zaś była ciemność. Przeklęła w duchu, zaczynając łączyć ze sobą wątki. Nie zapowiadało się to w żaden sposób dobrze, bo zgodnie z umową, którą zawarła ze swoją mistrzynią, była zdana sama na siebie. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby była tutaj sama, tak jak weszła do ich domu. To co jednak zobaczyła zaraz potem sprawiło, że serce niemal jej pękło na milion kawałków.
– Tama! – Szarpnęła ciałem, chcąc podnieść się do góry, nie zważając zbytnio na liny, które kaleczyły jej nadgarstki i kostki. To nie miało teraz znaczenia. Przecież zawsze wszystko się goiło na niej bardzo dobrze, jak tylko się stąd wydostanie… to nie będzie po tym śladu.
Po chwili do uszu Nanako dotarła muzyka. Którą już wcześniej słyszała. Wraz z nim pojawił się głos, który – niestety – też znała. I teraz rozumiała co miał na myśli, że… czuł się z tą piosenką w pewien sposób związany. Co jak co, ale trzeba przyznać, że był creepem. Do Inuzuki z sekundy na sekundę zaczęło docierać, jak w cholernie beznadziejnej sytuacji była. I tu nie chodziło nawet o nią. Miała gdzieś, że leżała właśnie zupełnie naga w laboratorium jakiegoś psychopaty, totalnie poniżona. Ona w tym wszystkim była najmniej ważna. Nie przejmowałaby się tym tak bardzo, gdyby nie Kulka, która leżała nieprzytomna… ale jak do tego w ogóle doszło? Była przecież z klonem sensei. Ten musiał je znaleźć i zniszczyć kopię Ameko. Jyo znajdowała się z oryginałem, więc… powinna być bezpieczna, prawda? Tyle dobrze, chociaż nie musiała się martwić o Cesarzową. Nana się zaczęła zastanawiać, czy jej mistrzyni zacznie się o nią martwić i mimo wszystko nie przyjdzie z pomocą… Nie mogła jednak na to liczyć, że zostanie uwolniona niczym księżniczka z opałów.
Lars podszedł do niej i mocno chwycił za głowę… i coś znowu wstrzyknął, nie dając nawet możliwości obrony. Mimo wszystko po sile nacisku chciała spróbować oszacować, jak bardzo ten był silny – tak jak ona, może nieco bardziej, nieco mniej? Ciężko oczywiście dokładnie stwierdzić, ale chociażby nawet najmniejsze kalkulacje byłyby przydatne.
Trzeba przyznać, że Nana była wściekła. Na siebie, że dała się tak zrobić. Na Larsa, za to, co zrobił Tamie, choć nie wiedziała jeszcze, co dokładnie to było. Jednakże kolejne słowa, które padły z jego ust sprawiły, że istna furia przeszła przez jej żyły. Wiele była w stanie przełknąć. Mógłby wyzwać ją, jej najbliższych, może nawet i samego Shodaime – sama. Jednak mówienie takich rzeczy o jej wiosce w jej obecności było największą zniewagą, jaką można było wypowiedzieć. Szarpnęła się ponownie, znowu nie przejmując się potencjalnymi skutkami tego.
Zdobyta w trakcie dedykowanej fabuły
– Gówno wiesz – odszczeknęła. Wioska nigdy by jej nie zdradziła. A Nana nigdy nie zdradziłaby wioski. Amegakure było miejscem, które dało jej dom po wojnie, otoczyło ochroną i ciepłem, którego nie czuła nawet w Konosze. I ten tutaj osobnik nie będzie Nanako wmawiać, że było inaczej. W dupie miała jego tarota i przepowiednie.
Chciała się szarpać… jednak czy to miało jakikolwiek sens? Przecież w ten sposób się nie wydostanie, nie miała siły, która pozwalała na rozrywanie metalu. Dlatego wzięła kilka głębokich wdechów, próbując się uspokoić. Myśl, Nana, myśl. Co mogła spróbować zrobić, by wydostać się z tych cholernych linek? Nie mogła składać pieczęci, więc Katon na niewiele się jej zda. Niby klanowe techniki w większości przypadku ich nie potrzebowały, ale w obecnej pozycji raczej nie była w stanie ich wykonać tak czy inaczej. Szare komórki Nany zaczęły pracować na wzmocnionych obrotach, gdy dostała olśnienia.
Podstawowa technika ninjutsu, której uczyli jeszcze w Akademii.
Skumulowała chakrę, chcąc ją przelać na pętające je węzły z nadzieją, że to, że były metalowe nie sprawi, że ta technika nie zadziała. W razie potrzeby była gotowa nawet nieco więcej tej chakry użyć, byle tylko poczuć, że to działa. Gdyby się okazało, że plan się powiódł, to nie zamierzała tak hop siup od razu się z tych linek wydostać. Raczej powoli je poluźniać, tak by nie zwrócić na siebie zbytnio uwagi Larsa, że coś kombinuje, a gdyby do niej podszedł, to wtedy najszybciej jak byłaby w stanie wywaliłaby mu gonga z lewej ręki – najlepiej w głowę, używając przy tym całej siły, aczkolwiek najważniejsze było po prostu uderzenie, może nawet udałoby się go nieco odrzucić w tył, tak by kupić sobie trochę czasu na wstanie z tego nieszczęsnego stołu i stanięciem na nogi. Ten coś wstrzyknął jej, cholera wie co… więc musiała działać jak najszybciej, zanim te gówno się rozprzestrzeni po jej organizmie. Starała się oczywiście uniknąć ewentualnego ataku, najlepiej poprzez odchylenie się w bok i wyprowadzenie kontry, chcąc w ten sposób spróbować w rytm, by zalać Larsa gradem uderzeń.
Nana chakra3980 - 5 / tyle ile trzeba (Nawanuke no Jutsu) = 3975 / ???
Tama chakra2970
Jyokō chakra980
► Pokaż Spoiler | Piemski
Tama玉
WielkośćMała
PoziomC
Chakra3000
AtrybutySiła 6 | Szybkość 7 | Wytrzymałość 5 | Refleks 6 | Siła Woli 5 | Kontrola Chakry 6
Tama jest niewielką, puchatą białą kulką, której ogon nigdy nie zaznaje spokoju - wiecznie nim macha, ciesząc się niemal cały czas. Jest psem lojalnym i przyjaznym wobec tych, którzy mają dobre zamiary. Ma się wrażenie, że pyszczek nigdy nie przestaje się jej uśmiechać. Ma bardzo wysoki, wręcz piskliwy szczek. Jeszcze wiele przed nią jeżeli chodzi o naukę, ale ogólnie jest całkiem inteligentna. Zdjęcie podglądoweZnane techniki
Rangi E
DAINAMIKKU MĀKINGU
Rangi D
JŪJIN BUNSHIN
SHIKYAKU NO JUTSU
Rangi B
TSŪGA
GATENGA
DAINAMIKKU MĀKINGU
Rangi D
JŪJIN BUNSHIN
SHIKYAKU NO JUTSU
Rangi B
TSŪGA
GATENGA
Misje do awansu2 / 3C
Jyokō女皇
WielkośćMała
PoziomD
Chakra1000
AtrybutySiła 6 | Szybkość 6 | Wytrzymałość 4 | Refleks 4 | Siła Woli 5 | Kontrola Chakry 5
Imię psiny zdecydowanie do niej pasuje, ponieważ jest niczym prawdziwa Cesarzowa - bardzo dumna, jednocześnie na samym początku mocno zdystansowana do obcych i nieco nieufna. Gdy się coś nie podoba to bardzo ostentacyjnie daje o tym do zrozumienia. Zdecydowanie nie jest typem łasucha i worek pełny smaczków nie jest czymś, czym zdobędzie się jej uznanie. Jest stosunkowo spokojna, merdanie ogonem nie jest u Jyokō czymś, co widzi się cały czas. Zdjęcie podglądoweZdobyta w trakcie dedykowanej fabuły
Znane techniki
Rangi E
DAINAMIKKU MĀKINGU
Rangi D
JŪJIN BUNSHIN
SHIKYAKU NO JUTSU
Rangi B
TSŪGA
GATENGA
DAINAMIKKU MĀKINGU
Rangi D
JŪJIN BUNSHIN
SHIKYAKU NO JUTSU
Rangi B
TSŪGA
GATENGA
Misje do awansu0 / 3D
► Pokaż Spoiler | techniki
Regeneracja zdrowiaAtut wrodzony
Postać posiada bardzo rozwinięte zdolności regeneracyjne. Drobne rany są w stanie zaleczyć się nawet w trakcie walki, a te poważniejsze leczą się o wiele lepiej. Postać też wolniej się wykrwawia i posiada nieznacznie mniejszą szansę, że otrzymane obrażenia przełożą się na stałe uszkodzenia ciała.
Nawanuke no Jutsu | Rope Escape Technique縄抜けの術
KlasyfikacjaNinjutsu, Kontrola Chakry
Pieczęcie---
KosztStandardowy
ZasięgDotykowy
Wymagania---
Jedną z domen ninja jest możliwość umknięcia z każdej sytuacji i nie pozwolenie na złapanie swojej osoby. Gdyby jednak miało się to stać, wymyślono szereg technik pozwalających umknąć z niewoli. Najbardziej bazową sztuką, jednocześnie nauczanej już na wczesnych etapach akademii, stanowi Nawanuke no Jutsu. Poprzez przelanie stosunkowo niewielkiej ilości chakry na pętające ninja więzy, te stają się pod wpływem techniki luźniejsze i śliskie, przez co dużo łatwiej je zrzucić. Technika ta często łączona jest, przynajmniej przez tych bardziej wprawnych shinobi, ze zdolnością wyciągania własnych kończyn ze stawów jeszcze bardziej ułatwiając sobie ucieczkę i zwiększając swoją szansę na przeżycie.
Sen no Ichigeki | Thousand Blows千の一撃
KlasyfikacjaTaijutsu, Styl Walki
Wymagania---
Styl ten polega na zadawaniu jak największej ilości celnych ciosów, a także wykorzystaniu ich pędu i płynności ruchu, aby każdy kolejny uderzony cios miał większą szybkość i siłę. Zasypywanie przeciwnika lawiną ciosów ma na celu zdekoncentrowanie go, rozbicie jego obrony i uniemożliwienie kontrataku.
Styl ten bazuje mocno na zachowaniu pewnego rytmu walki. Wykorzystuje płynne przejścia z jednego ruchu do kolejnego. Stąd też po ciosie pięścią może nastąpić szybkie uderzenie łokciem. Nie brakuje w nim licznych obrotowych ciosów i kopnięć, mających na celu stałe zwiększanie pędu wyprowadzanych ataków.
Specyfiką tego stylu jest to, że każdy kolejny trafiony cios zapewnia niewielką premię do siły i szybkości. Wypadnięcie z tego rytmu, które następuje przy nietrafionym ciosie, bądź jego utracie, powoduje wytracenie całego pędu, a co za tym idzie utratę siły i szybkości ciosów, przez co całą kombinację należy zaczynać od nowa. Wejście w ten rytm zaś wymaga pewnego skupienia, z racji iż postać zaczynając walkę tym stylem nie jest w stanie od razu walczyć z użyciem swojej pełnej szybkości i siły.
Posiadając rangę B Sen no Ichigeki użytkownik stylu przy źle trafionym ciosie, może wykonać specjalny ruch, dzięki któremu zachowa płynność i pęd zadawanych ciosów, dzięki czemu nie musi zaczynać całej kombinacji uderzeń zupełnie od nowa.
Posiadając rangę A Sen no Ichigeki i Wytrzymałość na 6 poziomie użytkownik stylu potrafi doskonale wykorzystać płynność swoich ruchów, przez co walka w przyśpieszonym tempie o wiele mniej go męczy.
Posiadając rangę S Sen no Ichigeki oraz Siłę i Szybkość na 8 poziomie użytkownik stylu dwukrotnie szybciej nabiera rozpędu, przez co każdy kolejny cios ma znacznie większą prędkość i siłę.
Posiadając Specjalizację w Sen no Ichigeki użytkownik stylu tak dobrze go opanował, iż potrafi na samym początku walki wejść w odpowiedni rytm uderzeń, dzięki czemu zaczyna walkę z normalną szybkością i siłą.
Styl ten bazuje mocno na zachowaniu pewnego rytmu walki. Wykorzystuje płynne przejścia z jednego ruchu do kolejnego. Stąd też po ciosie pięścią może nastąpić szybkie uderzenie łokciem. Nie brakuje w nim licznych obrotowych ciosów i kopnięć, mających na celu stałe zwiększanie pędu wyprowadzanych ataków.
Specyfiką tego stylu jest to, że każdy kolejny trafiony cios zapewnia niewielką premię do siły i szybkości. Wypadnięcie z tego rytmu, które następuje przy nietrafionym ciosie, bądź jego utracie, powoduje wytracenie całego pędu, a co za tym idzie utratę siły i szybkości ciosów, przez co całą kombinację należy zaczynać od nowa. Wejście w ten rytm zaś wymaga pewnego skupienia, z racji iż postać zaczynając walkę tym stylem nie jest w stanie od razu walczyć z użyciem swojej pełnej szybkości i siły.
Posiadając rangę B Sen no Ichigeki użytkownik stylu przy źle trafionym ciosie, może wykonać specjalny ruch, dzięki któremu zachowa płynność i pęd zadawanych ciosów, dzięki czemu nie musi zaczynać całej kombinacji uderzeń zupełnie od nowa.
Posiadając rangę A Sen no Ichigeki i Wytrzymałość na 6 poziomie użytkownik stylu potrafi doskonale wykorzystać płynność swoich ruchów, przez co walka w przyśpieszonym tempie o wiele mniej go męczy.
Posiadając rangę S Sen no Ichigeki oraz Siłę i Szybkość na 8 poziomie użytkownik stylu dwukrotnie szybciej nabiera rozpędu, przez co każdy kolejny cios ma znacznie większą prędkość i siłę.
Posiadając Specjalizację w Sen no Ichigeki użytkownik stylu tak dobrze go opanował, iż potrafi na samym początku walki wejść w odpowiedni rytm uderzeń, dzięki czemu zaczyna walkę z normalną szybkością i siłą.