Niegdyś perła Starego Świata i prawdziwy cud technologiczny. Latające Miasto, jakie zostało wybudowane przed wiekami i wiele setek lat później, za sprawą ludzkiej dociekliwości oraz determinacji, wzniesione na firmament przez kilku śmiałków, jacy odważyli się uruchomić całą tą obcą aparaturę. Aparaturę, która zdawała się nie być "stąd". Rebelia jednak oraz zamach stanu na początku Wielkiej Wojny Shinobi sprawiły jednak, że Ancor Vantian ponownie zostało sprowadzone na ziemię na wskutek walk o władzę. W stolicy nikt nie mieszka, a jeśli mieszka - są to pojedyncze osoby. Bezdomni, jacy nie mają gdzie się udać i jest im niezmiernie wszystko jedno, jednak i ci zdają się nie przebywać w tym miejscy zbyt długo, znikając po pewnym czasie bez śladu. Całe miasto wybudowane zostało na olbrzymiej platformie o stożkowatym kształcie, a jaka w 90% wbita jest głęboko w ziemię, jaka pękła w wielu miejscach wokół tworząc rozpadliny wokół miasta. Ancor Vantian, za czasów sprzed wojny, zdecydowanie uchodziło za ładne miejsce do życia. Budynki w większości zbudowano z kamienia. Wybudowane w starym stylu, przez co jasna fasada wraz z grubymi ścianami, wieżami, blankami oraz stożkowymi dachami dawały z daleka wrażenie latającego w przestworzach zamku górującego na czarnym, stalowym stożku poznaczonym rurami, zębatkami czy nawet działami. Nie brak pozostałości po sklepach czy domach, zaś wszelakie budynki administracyjne, ulokowane w samym centrum stolicy, wyróżniają się dodatkowo dużo bardziej elegancką budową odcinającą się na tle prostych, acz dalej zgrabnych budynków mieszkalnych, najczęściej dwupiętrowych. Prócz samego miasta, znajduje się też jego część "podziemna". Serce całej maszynerii, jaka niegdyś pozwoliła wznieść Ancor Vantian na niebo. Niektórzy uważają, że wybuchy w stożku pogrzebały wszystko, wraz z możliwością zejścia na dół. Ci, którzy odważyli się miasto przeszukać często zaś twierdzili, że nie są w stanie zlokalizować zejścia w miejscu, gdzie być powinno. A jeszcze inni przysięgają, że znaleźli zejście w dół - a odgłosy dochodzące ze środka po zejściu głębiej stanowią dowód, że cokolwiek jest na dole, dalej funkcjonuje. Lub "żyje", bowiem nie każdy jest przekonany, by słyszał tam świergot trybików, a coś dużo bardziej organicznego.