• Ogłoszenia
  •  
    Aktualności fabularne
    Obecna pora roku: Wiosna 164r.

    Poniżej znajdują się ostatnie wydarzenia oraz ważniejsze ogłoszenia. Są one często opatrzone datą dodania, przy czym najświeższe informacje umieszczone są na samym początku listy.

    30.01.2024 - rozpoczęcie wydarzenia wioskowego w Sakuragakure. Więcej informacji w najnowszych aktualnościach fabularnych.
    29.01.2024 - oficjalne zakończenie eventu Arc II: Pierwsza Konfrontacja. Podsumowanie można znaleźć w aktualnościach fabularnych.
    Kącik Nowego GraczaSamouczek Wzór Karty Postaci AtrybutyRozwój postaci i koszty chakry Atuty Klany i organizacje Informacje o świecie Handbook
    Powyższe tematy powinny zawierać wystarczająco informacji, by móc bez przeszkód napisać Kartę Postaci i rozpocząć grę. W przypadku dalszych niejasności, zapraszamy do kontaktu zarówno na chatboxie, przez wiadomości prywatne oraz przez nasz serwer Discord.
    Administracja
    Pingwinek Chaosu
    Główny Administrator
    Norka
    Główna Mistrzyni Fabularna
    Hefajstos
    Główny Moderator Kuźni
    Tora
    Główny Moderator Technik

    W przypadku jakichkolwiek pytań bądź uwag, powyższe osoby zajmują się wyszczególnionymi w ich tytułach zagadnieniami. Pomocą służy również cała kadra forum, wraz z moderatorami. Zapraszamy również do dołączenia do forumowego Discorda.
    Kadra Sakura no HanaDiscord Sakura no Hana
     

Siedziba Amekage

Wioska Ukryta w Deszczu stanowi jedyną "dużą" wioskę ninja pozostałą na Starym Kontynencie. Inne albo zostały zniszczone bądź rozwiązane, albo zmniejszyły swoją działalność nie chcąc rzucać się w oczy. Ame no Kuni zostało jedynym miejscem, gdzie shinobi są mile widziani. I słusznie, bowiem obecność wioski ninja pozwala trzymać na dystans przestępców i rzezimieszków, dość szybko się z nimi rozprawiając. Wioska jednak zamiast podejścia militarnego, szerzy bardziej prorodzinne wartości. Obecny Amekage stara się wykreować wioskę jako miejsce przyjazne rodzinom, wystarczająco bezpieczne do prowadzenia spokojnego życia, na jakie zasługuje każdy człowiek.

Shodaime Amekage: Kise Ogumo
Awatar użytkownika
Dōhito Midoro
Posty: 540
Rejestracja: 06 cze 2021, 22:58
Ranga: Genin
Discord: Midoro#5831
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Siedziba Amekage

Dokuczanie Nanie oraz obserwowanie jej reakcji albo powstrzymywanie jej stawało się chyba nowym hobby Midoro. Inną sprawą było jak był traktowany przez stary świat ninja. Człowiek, który niejednokrotnie stawiał czoła Samurajom i żył zgodnie z panującymi regułami teraz był traktowany jak widać. Lecz nie można w sumie nikogo za to winić. Tak czy inaczej, prędzej lub też raczej później coś jednak udało im się znaleźć. Czy to rękoma Nany czy też nie, trafili na ślad chłopaka jaki to na nich wpadł oraz dał Douhito fałszywą misję. Iwijczyk podał swojej uczennicy jego notatnik by ta mogła zapisać co tam potrzebowała. Gdy w zasadzie zdobyli cokolwiek a więcej chyba się już nie dało, Midoro zaczekał aż Inuzuka posprząta wraz z Aratą, gdyż jemu pewnie nie dadzą tego robić. Oczywiście gdyby Kurou wyraził zgodę to by pomógł lecz to akurat teraz było najmniej ważne.
Po skłonieniu się i opuszczeniu biura zaraz za Naną, wyszli by ponownie przed budynek. Chłopak westchnął i potarł dłonią oczy.
- Czemu akurat mnie to spotyka... Przecież jestem nikim...
Po chwili wyciągnął rękę w stronę Nanako i spojrzał na nią.
- Mogę z powrotem mój notes? Nie ukrywam, że jest dla mnie bardzo ważny.
Szczerze liczył, że dziewczyna go odda bez większych problemów. Wszak była w nim zawarta tylko cała wiedza jaką Iwijczyk posiadał.
- No dobra Rubinku. Odwiedźmy tego dzieciaka. - rzucił do swojej uczennicy po czym ruszył w uliczkę. Liczył, że Inuzuka wiedziała po co do niego idą lecz gdyby było inaczej szybko by ją oświecił. Po chwili spaceru zatrzymał by się jednak jak wryty zupełnie jakby o czymś zapomniał. Albo raczej sobie przypomniał.
- Nie mam pojęcia gdzie jest ta ulica... Może ty poprowadzisz, Nanako-chan? - oczywiście nie mógł się powstrzymać by jej imienia nie zdrobnić słodziutkim głosikiem. Bez względu jednak na ich pogawędki oraz pogłębianie znajomości ruszyli pod adres jaki zdobyli by spotkać się z chłopakiem jaki dostarczył im list. Midoro miał do niego kilka pytań i skoro i tak mieli dwa dni, to mogli na niego poczekać nawet do wieczora.
Obrazek
九死一生。
Awatar użytkownika
Sabataya Tamura
Posty: 513
Rejestracja: 15 maja 2021, 17:28
Ranga: Muryō no ninja
Ranga dodatkowa: Iryōnin
Discord: .vampiro
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Siedziba Amekage


~~

Tsūjitegan

Widzenie w dal [m]Widzenie sferyczne [m]Max. dziedzina stylu przewidywanych ruchówKoszt utrzymania na turę
2 500200A20

Prowadzone Fabuły
Prowadzone Misje
Ranga D
Ranga C
Ranga B
Ranga A
Ranga S
Awatar użytkownika
Inuzuka Nana
Posty: 371
Rejestracja: 19 lip 2021, 19:19
Ranga: Chūnin
Discord: hanialke
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Siedziba Amekage

Nana naprawdę chciała rozwiązać cały ten problem jak najbardziej bezboleśnie, ale doskonale wiedziała, że się nie dało. Mleko się rozlało, więc będzie trzeba to posprzątać. Czuła się odpowiedzialna za to, co się stało i w głowie zastanawiała się, co mogła zrobić, żeby nie doprowadzić do tej sytuacji, w której się znalazła… To może było bezsensowne gdybanie, które nie zmieni jej położenia w żaden sposób, ale wyciąganie swego rodzaju nauczek na przyszłość było ważną częścią bycia shinobi. Teraz nie wszystko poszło po jej myśli, ale następnym razem już podobnego błędu nie popełni.
Pytanie, czy będzie w ogóle jakikolwiek następny raz. Nanako miała w głowie wiele scenariuszy, jednakże żaden z nich nie należał do pozytywnych i zakładał zawód ze strony Shodaime – sama jej osobą. Zupełnie wyparła ze swojego umysłu wszystko to, co zrobiła dobrze, że po części misja zakończyła się sukcesem – złapali osobę odpowiedzialną za „zlecenie” fałszywej misji. To co się liczyło, to fakt, że zostało to zrobione w najgorszy z możliwych sposobów i była pewna, że jak Amekage się dowie, to mu się to nie spodoba. Po prostu. Inuzuka czuła w kościach, że ten już jej nigdy nie zaufa i że tak ogromna szansa na rozwój przeleciała jej przez palce. Nigdy nie chciała zostać wielką kunoichi, o której będą nauczać w akademiach. Nie miała parcia na szkło. Jednakże upadek Konohy był dla niej ogromnym ciosem. Podczas wojny miała sobie wiele za złe – była za słaba, żeby uratować swój dom. Dołączając do Amegakure obiecała sobie, że stanie się silniejsza i będzie bronić wioski, żeby historia nie zatoczyła koła.
Jak miała jednak być w stanie ochraniać Ame, skoro nie potrafiła wykonać tak prostej misji należycie?
Siedziała w poczekalni aresztu, zaciskając palce na ciemnoczerwonym materiale swoich spodni i powstrzymując łzy, które się jej cisnęły do oczu. Była zła. Nawet nie tyle co na Midoro, co na siebie. Była odpowiedzialna za tą misję. To jej została ona przydzielona, Dohito miał jej jedynie towarzyszyć, więc odpowiadała również i za jego poczynania… prawda?
Gdy strażnik do niej podszedł, zebrała się szybko, ocierając oczy wierzchem dłoni. Wysłuchała co miał do powiedzenia. Fałszywe zwoje, nic dziwnego że podchodził z dozą nieufności. Nie miała mu niczego za złe, wykonywał swoją pracę, zupełnie normalne, że chciał to wyjaśnić u źródła.
Oczywiście, rozumiem. – Uśmiechnęła się. – Swoją drogą, Okamoto Yori może być tym, którego szukacie, bądź być w jakiś sposób zamieszany, bo właśnie zajmuję się sprawą związaną z podszywanie się pod Shodaime – sama. Panu Dohito dostarczył fałszywe zlecenie misji, a następnie to on się pojawił na miejscu wyznaczonym w zleceniu, a potem doszło do tego… incydentu. – Nie widziała powodów, dla którego miałaby kłamać strażnikowi. Chciała mu udzielić jak najwięcej informacji, współpracować, żeby potem podczas rozmowy z Amekage nie wyszło, że utrudniała w jakiś sposób czynności czy coś. Może to było trochę samolubne z jej strony, jednakże… chciała by ta sprawa się zakończyła dla niej w jak najbardziej bezbolesny sposób. O Midoro w obecnym momencie nie myślała i decyzję co z nim zrobić zamierzał zrobić podejmie Shodaime - sama.
Im bliżej siedziby kage byli, tym bardziej czuła jak serce staje jej do gardła. Stres udzielał się widocznie również i Tamie, która raz co raz spoglądała na swoją właścicielkę. Wbrew pozorom Kulka nie była głupia i potrafiła zauważyć, gdy coś było z Nanako nie tak. W głowie Inuzuki było jednocześnie wiele procesów myślowych – co nie jest częstym zjawiskiem, bo rudowłosa raczej była… prostolinijna w swoich działaniach. Jak powinna się zachować, jak przeprosić, jak się wytłumaczyć? Co Shodaime – sama sobie o niej pomyśli? Czy będzie zawiedziony bardzo jej postawą? Czy to oznaczało koniec jej „kariery” w wiosce i zostanie na zawsze wieczną geninką, a marzenia o zostaniu pewnego dnia Fukei będą skreślone? Tyle pytań, na które nie miała jednak odpowiedzi… Ironicznie, te czekały w miejscu, do którego tak bardzo bała się iść.
W końcu dotarli. Z duszą na ramieniu najpierw przekroczyła próg samego budynku, by następnie – gdy padnie zapewne magiczne słowo „wejść” gabinetu Amekage, w towarzystwie strażnika. Czuła się jakby była jakimś przestępcą. Brakowało jedynie kajdanek na rękach. Wzięła głęboki wdech, by w zrobić ten krok naprzód. Tak bardzo chciałaby tu być w zupełnie innych okolicznościach. Zupełnie inaczej wyobrażała sobie ten moment… jako zdawanie raportu z misji wykonanej sukcesem, a nie jako pogadanki i tłumaczenia się, dlaczego nawaliła po całości.
Shodaime – sama – wydusiła jedynie z siebie, kłaniając się nisko. Ręce miała wzdłuż ciała, jednakże palce Nany nerwowo zaciskały się na materiale jej spodni. Tama zaś siedziała schowana za swoją właścicielką. Cóż, miejsce Amekage kojarzyło się Kulce z momentem, w którym zostały z Naną przypadkowo potraktowane Sakki, więc… niezbyt miło. No i zdecydowanie udzielał się jej stres Inuzuki. Bez wątpienia.
Ostatnio zmieniony 13 lut 2022, 20:57 przez Inuzuka Nana, łącznie zmieniany 2 razy.
Obrazek
Awatar użytkownika
Jelonek
Posty: 1145
Rejestracja: 26 kwie 2021, 21:38
Ranga dodatkowa: Daimyo
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:

Re: Siedziba Amekage

Ponownie na krótko przejmuję ten wątek.
Opiekun doraźny
Misja C61 + 2/?
UczestnicyINUZUKA NANA
Misja, zdawała się im iść bardzo dobrze. Gładko nawet, niektórzy mogli by powiedzieć. Bez większych wyzwań, jakie to przyniosłyby zwątpienie w to, czy misja zostanie bardzo dobrze wykonana. W końcu, Amekage miał być dumny, prawda? Taki był poniekąd cel dziewczyny, a cel ten mógł nawet przewyższać sam cel misji. Tak długo, jak Kage był zadowolony z wyniku ich działania, tak długo mogła spać spokojnie. Z piersią wypełnioną dumą, na to że udało jej się pokazać iż zasługuje na rzeczy. W końcu jak to powiedziano już parę dni temu, Nana szukała okazji aby się wykacać.
I się wykazała, kiedy to jej kompan trafił za kraty, a ona sama była prowadzona przez strażnika do władcy wioski. Papierek, miał jej dawać wiele mocy. Mocy potencjalnie potrzebnych, do złapania przestępcy tych całych podszywań. Nawet te moce jednak nie wystarczyły, aby przekonać sumiennych strażników do jej słów. Nie, kiedy sytuacja wywołana przez Midoro zbyt bardzo ich zaalarmowała. Pozostało jej więc tylko tłumaczenie się, przez samym liderem wioski. Jakiego to nie chciała zawieść. Wchodząc jednak do pomieszczenia? Wzrok Kise z kawałka papieru trzymanego w dłoni, przeskoczył na Nanę. Nie dało się w nim zauważyć niczego. Ani złości, ani radości, ani współczucia, ani... czegokolwiek. Zwyczajnie patrzył na nią, jakby ją oceniał. Czy wiedział już o tym, co się stało? Nie mogła mieć pojęcia. Mężczyzna, ze standardową dla siebie fajką w dłoni, zaciągnął się lekko. Wypuścił dym, jaki to zaraz po pomieszczeniu zaczął się rozprzestrzeniać. Nana się ukłoniła. W pomieszczeniu, przez minutę była cisza. Dość napięta wedle jej odczucia.
- Zaczekaj na zewnątrz, chcę z nią pomówić sam. - powiedział najpierw do tego, kto to ją przyprowadził. Mężczyzna po kiwnięciu głową opuścił pomieszczenie, zostawiając Inuzukę, Tamę oraz Amekage w nim. Cisza ponownie wróciła. Gdyby odważyła się zerknąć, zobaczyłaby mężczyznę jaki to odłożył kartkę na bok i tylko wypuszczał kolejne chmury dymu w powietrze. Wzrok jego, wbijał się w nią niczym jakieś wiertło. Dalej nie powiedział by spoczęła, jak to stało się za wcześniejszym razem. Był zły? To by sugerowało, że był zły, prawda?
- Powiedz mi Nanako. Jak sądzisz, dlaczego reputacja shinobi jest taka okropna? Dlaczego również, ledwo rok temu zbieraliśmy się z podłogi na wskutek Największej Wielkiej Wojny Shinobi? - zadał pytanie, jakie to zdawało się kompletnie nie związane z całą sytuacją. Nie mniej jednak, Kise oczekiwał odpowiedzi. I czy Inuzuka chciała mu dać jeszcze jeden powód do zwątpienia w nią, nie udzielając jej? To już była jej decyzja.
NPC #1Straż Miejska
NPC #2Kise Ogumo
Wcielenie Jelenia
Moderator Fabularny | Moderator Techniczny | Miły człek jakiego można pytać o rzeczy i pomoc | Hidden Admin
Prowadzone wątki 6/4 [aktywne wątki]
  • Za tym co odległe - Kamaboko Gonpachiro, Sabataya Shuten & Mirai Akane
  • Tam gdzie bogowie poprowadzą... - Kaguya Kaede
  • Bliźniacze zabawy - Kasane Mitsuki & Kasane Kirara
  • Ranny ptaszek - Uzumaki Chiyo & Fuuka
  • Gorycz zemsty - Inuzuka Nana
  • The Inquisitor's Journey - Ichijou Michiru
Awatar użytkownika
Inuzuka Nana
Posty: 371
Rejestracja: 19 lip 2021, 19:19
Ranga: Chūnin
Discord: hanialke
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Siedziba Amekage

W tym wszystkim nie chodziło nawet o obiecane jej rzeczy. Jasne, to byłby fajny dodatek móc zyskać dodatkowe możliwości rozwoju, nauczycieli, specjalne misje. Jednakże głównym celem Nanako było przede wszystkim… spełnić to, co sobie postanowiła po upadku Konohy. Żeby nie doprowadzić do sytuacji, w której ponownie traci dom. To była jedna z największych jej tragedii w życiu – na równi z utratą Riko, po której się zbierała prawie trzy lata. Nana pragnęła pokazać, że jej zależy – na wiosce, na jej bezpieczeństwu i dobru. Choć trzeba przyznać, że w tym wszystkim była niewielka, egoistyczna cząstka – była siódmym dzieckiem swoich rodziców, które na dodatek wychowało się praktycznie „samo”, zawsze mające wszystko po starszym rodzeństwie i na pewnym etapie swojego życia cierpiąca trochę na brak uwagi. Chcąc się wykazać, chciała zostać zauważona, doceniona.
Wszystko jednak poszło nie tak, jak powinno.
Dokument, który dostała od Amekage miał mieć potężną moc, jednakże Nanako nie zamierzała w żaden sposób go nadużywać – gdyby się parała pychą, mogłaby żądać rzeczy, a nie prosić, a wcale tak nie było. Natura Nany była taka, a nie inna – chciała rozwiązać problem w sposób jak najbardziej bezbolesny. Sytuacja, która miała jednak miejsce… była wystarczająco niepokojąca, że postanowili zapytać u źródła. I wcale się nie dziwiła strażnikom, biorąc pod uwagę, jakie rzeczy miały miejsce. Po pierwsze – problem z fałszywymi zwojami. Po drugie… była zwykłą w świecie geninką. Niewiele znaczącą. Czemu ktoś taki jak ona, miałaby mieć zlecone zadanie od samego Amekage? To były jak najbardziej uzasadnione wątpliwości i zapewne na ich miejscu postąpiłaby podobnie.
To w jaki sposób Shodaime – sama na nią spojrzał… chyba zabolało bardziej, aniżeli jakby to był wzrok złości czy nawet rozczarowania. Widziała wyraz jego twarzy przez ułamek sekundy tak naprawdę, ale to było wystarczające dla młodej Inuzuki, by ta poczuła jak gula staje jej w gardle. Ściskało ją w żołądku z nerwów. Dziękowała sobie z rana, że zjadła lekkie śniadanie. Nie musiała patrzeć na Amekage, by czuć jak wzrok ją przeszywa. Do jej wyczulonego nosa dobiegł również zapach dymu.
Zostali sami. Nie wiedziała, co było gorsze – czy czucie się jak kryminalistka, bo została przyprowadzona do gabinetu Kise przez strażnika, czy zostawanie z nim sam na sam. Chyba te drugie. Cały czas schylała się, nie mając odwagi spojrzenia na Amekage. Nie potrafiła podnieść głowy, ani tym bardziej swojego ciała. Czuła jakby miała na plecach tonę bagażu, który wręcz zmuszał ją do tego ukłonu. Cisza panująca w gabinecie wydawała się trwać wieki. Wierciła się w jej uszy, że aż w nich piszczało. Nagle została jednak przerwana przez pytanie, które pozornie nie miało żadnego znaczenia w związku z tą sprawą. Pozornie. Nana zacisnęła jeszcze mocniej palce na materiale swoich monpe, by tak samo jak oczy, starając się powstrzymać zbierające się w kącikach łzy. Nie odpowiedziała od razu. Do uszu Shodaime – sama mogło dotrzeć jak dziewczyna bierze głęboki wdech w płuca.
Ludzie stracili do shinobi zaufanie, ze względu na skalę zniszczeń, jaka miała miejsce po Największej Światowej Wojnie Shinobi, w trakcie której zginęło wielu ludzi, w tym także cywilów. – Taka była oficjalna wersja, zapewne i prawdziwa… jednakże brzmiała trochę jakby była wyrecytowana ze słownika od historii, a nie prosto z jej serca. Ponowny głęboki wdech, by uspokoić drżące ciało. To nie były słowa, które chciała powiedzieć. – Bo zapomnieliśmy się w zabijaniu siebie nawzajem w imię samoobrony. Bo zapragnęliśmy się bawić w bogów, którzy mają prawo decydować do tego, kto może żyć, bądź nie. I to że straciliśmy domy, to że ludzie nam nie ufają… to konsekwencje naszych działań. Na które w pełni zasłużyliśmy. Bo zapomnieliśmy o tym, co najważniejsze. O wartościach, jakim są dom, przyjaciele, rodzina… życie drugiego człowieka.
Do dzisiaj pamiętała przemówienie Amekage, gdy mówił o tym, że pragnie, by Amegakure stało się miejscem przyjaznym dla wszystkich. Gdzie nie będzie trzeba się obawiać zgorszonego spojrzenia Daimyo czy pracodawcy, gdy popełni się błąd… Te ostatnie słowa uderzyły w nią szczególnie mocno. Wiedziała, że popełniła błąd, że podwinęła się jej noga, jednakże… czy skreślało ją to jako kunoichi? Czy to oznaczało, że do niczego się nie nadaje i Amekage już nigdy jej nie zaufa. Może te pytanie miało właśnie na celu uświadomienie jej, dlaczego znalazła się w Amegakure, by odpowiedziała sobie na pytanie… jakie ją czekają konsekwencje? Nie była do końca pewna. Wiele myśli kotłowało się w jej głowie. Jednocześnie starała się uspokoić, aczkolwiek to nie było takie łatwe. Z jednej strony chciała zacząć przepraszać – z drugiej bała się odzywać niepytana. Dlatego trwała cały czas w tym ukłonie, zgięta niemalże w pół, wpatrując się we własne stopy, nie mając odwagi podnieść chociażby odrobiny głowy, by spojrzeć na Shodaime – sama.
Ostatnio zmieniony 14 lut 2022, 2:18 przez Inuzuka Nana, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
Awatar użytkownika
Jelonek
Posty: 1145
Rejestracja: 26 kwie 2021, 21:38
Ranga dodatkowa: Daimyo
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:

Re: Siedziba Amekage

Ponownie na krótko przejmuję ten wątek.
Opiekun doraźny
Misja C61 + 4/?
UczestnicyINUZUKA NANA
Niby zwykłe spojrzenie. Nie przepełnione złością, nienawiścią, rozczarowaniem czy chęcią wyrzucenia jej z wioski. Ot, neutralny wręcz wzrok, gdyby nie to jak bardzo przebijał ją na wylot. Jakby oceniał wszystko z czym Nana się utożsamiała. Jej wszystkie ambicje, nadzieje, pragnienia, obawy. Spojrzenie takie najczęściej dało się zauważyć u osób "wyższych" od innych. Rodziców. Pracodawców. Władców. Daimyo. A nawet i starców jacy to zebrali całą wiedzę ze świata. Nie trzeba było mówić, do której kategorii zaliczał się Kise. Co gorsze było jednak, to to że najpewniej nie była nawet w tym momencie oceniana. Mogła odczuć wrażenie, że już oceniona została. Jakie znaczenie miały jej słowa, jeżeli ten już wiedział wszystko? Nie było to wiadome. Nie, kiedy Nana nie mogła zwyczajnie zajrzeć do mózgu Kage i dowiedzieć się co myśli. Nie mogła nawet zwyczajnie zapytać, nie kiedy traktowana teraz była jak geninka przed Kage.

Pytania. Pozorne niezwiązane, jednak jak sama już zdążyła zauważyć, jedynie pozornie. Ogumo najpewniej widział palce, mocniej zaciśnięte na jej monpe. Tak samo jak oczy, chociaż definitywnie starała się mu jak najbardziej utrudnić dojrzenie w nie swoim ukłonem. Głęboki wdech, definitywnie również sugerował jej aktualny stan. Mentalny, psychiczny, fizyczny... najłatwiej było go nazwać po prostu kombinacją wszystkich. Ciało samo wariowało, kiedy jej umysł odczuwał z każdym momentem większy ciężar. Odpowiedziała jednak. Najpierw, słowami wręcz wyrecytowanymi. Potem, bardziej własnymi. Czy były one poprawne? Nie wiedziała. Tak lubiana przez Amekage cisza, wcale jej nie pomagająca z polepszeniem stanu, trwała.
- Spocznij. Spójrz mi w oczy. - wydał wręcz rozkaz, jaki to brzmiał... no... dość mało przyjemnie. Tak zdawało się samej Nanako. Zerkając na niego, wyraz twarzy Kise ani trochę się nie zmienił. No prawie, gdyż po minucie utrzymywania z nią kontaktu wzrokowego w ciszy, westchnął. Wstał od stołu wraz ze swoją fają, nim podszedł do okna jakie znajdowało się za jego fotelem.
- Jest to poprawna odpowiedź. Nanako. To ile zniszczeń wywołaliśmy, odebrało nam zaufanie innych. A wojna, wybuchła przed nasze zapomnienie nad tym co ma naprawdę znaczenie. I tak jak jest to poprawna odpowiedź, tak jest też jedno słowa zdolne podsumować dlaczego to wszystko się stało. A jest nim siła, Nanako. - powiedział i wziął puf z fajki. Nie obserwował jeszcze Inuzuki, skupiając się bardziej na tym co mógł zobaczyć w swojej wiosce. - I ona jest powodem, dla którego nie chciałem go jako Twojego nauczyciela. Wielu z nas, pragnie siły. Mocy. Aby bronić swoich bliskich. Naszej wioski. I tak jak jej pokusa jest wielka, i może nas zniszczyć, tak również niszczy nas... zapomnienie. To przyczyniło się do naszego upadku.
W końcu się Kise odwrócił, tak że teraz wzrok ponownie wbił w Nanę. Kontynuując swoje pouczenie.
- Mając siłę, shinobi zapominają się w szukaniu innych rozwiązań. Kiedy coś nie idzie po ich myśli, są szybcy do bazowania swoich akcji na sile, jaką to dysponują. Jest to proste. Wygodne. Często nawet, będące szybszą metodą. W końcu jak wiele osób, idąc ulicą przejmuje się "mrówkami" na jakie nadepną? Im silniejszy shinobi bądź kunoichi, tym groźniejsza jest ta przypadłość. Tym rzadziej są chętni do rozmowy, pewni tego że siłą przezwycięża wszystko - nawet jak skończy się to w śmierci tysięcy niewinnych. Dla nich, nie ma ona znaczenia. Co to jest w końcu, tysiąc mrówek. - stwierdził, powolnie zbliżając się do Nany. Aż ostatecznie był tuż przed nią. Uniósł rękę. I położył ją na jej barku, ściskając go jakby na pocieszenie. - Nie obwiniam Cię, za ufanie mu. Ani za jego akcje. Midoro jednak, jest silną postacią. Mało jest użytkowników wybuchowej gliny, to też każdy jest wyjątkowy. On również jest ofiarą okrutnego świata ninja. Zapomniał się, tak jak wielu robi, że dalej jesteśmy tylko ludźmi. Że przemoc, nie powinna być naszą pierwszą, ani drugą, ani trzecią metodą na rozwiązanie. I ta cecha, występująca u tak wielu osób, doprowadziła do wojny, jakiej to konsekwencje dalej odczuwamy. Zamiast skrywać się z naszymi technikami, shinobi zaczęli stawiać na jak największe pokazanie swojej siły. Na widowisko. Narcyzm, poczucie wyższości względem zwykłych ludzi? Zostało w nich zakorzenione. Wiele problemów naszych aktualnych, wynika ze zbyt wielkiej siły pojedynczych jednostek i niewystarczającej odpowiedzialności przy dzierżeniu nimi. Czy biorąc to wszystko pod uwagę, i jego zachowanie, dalej uważasz go za kogoś kto powinien uczyć? Czyjego chciałabyś być uczennicą?
Niby proste pytanie, jednak Nanako mogła czuć że jej odpowiedź będzie niosła ze sobą wagę. Lepiej więc było podjąć w tym wszystkim męską decyzję. Tak, lub nie, bez żadnych ale.
NPC #1Straż Miejska
NPC #2Kise Ogumo
Wcielenie Jelenia
Moderator Fabularny | Moderator Techniczny | Miły człek jakiego można pytać o rzeczy i pomoc | Hidden Admin
Prowadzone wątki 6/4 [aktywne wątki]
  • Za tym co odległe - Kamaboko Gonpachiro, Sabataya Shuten & Mirai Akane
  • Tam gdzie bogowie poprowadzą... - Kaguya Kaede
  • Bliźniacze zabawy - Kasane Mitsuki & Kasane Kirara
  • Ranny ptaszek - Uzumaki Chiyo & Fuuka
  • Gorycz zemsty - Inuzuka Nana
  • The Inquisitor's Journey - Ichijou Michiru
Awatar użytkownika
Inuzuka Nana
Posty: 371
Rejestracja: 19 lip 2021, 19:19
Ranga: Chūnin
Discord: hanialke
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Siedziba Amekage

Prawdę powiedziawszy to od tego świdrującego wzroku i milczenia wolałaby, gdyby Amekage na nią nakrzyczał, zrugał od góry do dołu, aniżeli wpatrywał się w nią tak uważnie, przeszywając wręcz na wylot. Miała wrażenie, że był w stanie zajrzeć w głąb jej umysłu oraz serca, czytając z niej jak otwartej księgi. Obserwował każdą, nawet najmniejszą reakcję jej ciała i jak bardzo starałaby się nie ukryć tego, jakie emocje nią targały, to nie miała takiej możliwości. Miała wrażenie, że jej słowa nie będą mieć żadnej mocy – będą tylko nic nieznaczącą mrzonką, której Shodaime – sama nie będzie chciał nawet słuchać. Czemu bowiem miałby? On był Kage ona jedynie nic nie znaczącą geninką, która o życiu shinobi wiedziała tyle, co nic. Kise miał prawo do oceniania jej. Przecież po to tutaj był. Zarządzania wioską, rozdawania zadań, a następnie – rozliczania ludzi z nich. Przejmowała się jednak, co właśnie o niej myślał. Jak bardzo był nią zawiedziony, czy ją skreślił jako… potencjalną kunoichi, która pewnego dnia będzie na tyle silna, by bronić wioski i jej mieszkańców.
Padł suchy rozkaz, który pozwolił się jej wyprostować. Nana podniosła się powoli, z widocznym trudem spoglądając na Amekage. Wcześniej, przez pozycję, w której się znajdowała, nie mógł dostrzec jej oczu w pełni, teraz nie miał z tym najmniejszych problemów. Błękitne niczym bezchmurne niebo tęczówki zaszły łzami, które dzielnie starała się jednak trzymać w rydzach, by przypadkiem nie spłynęły po policzkach. Spoglądała na Shodaime – sama, choć posiadanie uniesionej głowy kosztowało ją wiele wysiłku psychicznego, obserwując jego poczynania. Jak patrzy za okno wioski, nad którą władał… nie, sprawował pieczę. Następnie wysłuchała tego, co miał do powiedzenia.
Trzeba przyznać, że było tego sporo.
Siła – to było słowo, które zamykało cały sens wypowiedzi Inuzuki. To ona była przyczyną wszystkich zniszczeń, tego w jakim miejscu właśnie się znajdował świat, ale także i shinobi. Starała się notować każde słowo Shodaime – sama, chłonąć je jak gąbka. Może i sytuacja nie była bardzo sprzyjająca, jednakże… jak często ma się możliwość porozmawiania z Kage i wysłuchania jego życiowej mądrości sam na sam? Była młoda i naiwna – pokładała trochę zbyt wiary w ludzi, ufała im zbyt łatwo, na czym się sparzyła. Może właśnie dlatego Amekage na to wszystko pozwolił – żeby wyciągnęła lekcję na przyszłość, nauczyła się… że w pierwszej kolejności powinna ufać swoim? Tyle pytań pojawiło się ponownie w jej głowie, których jednak nie mogła zadać na głos… bo chyba nie wypadało? Musiała próbować szukać odpowiedzi na nie pomiędzy słowami mężczyzny.
Każde kolejne słowo wwiercało się w nią mocniej, odbijając echem w głowie Nany. Nie była pewna, ale chyba powoli zaczynała rozumieć, co chciał jej przekazać. I w tym samym momencie zrobiło się jej głupio za tamte słowa, które wypowiedziała wtedy, przed misją. Czemu to jej w ogóle przyszło na myśl? Może była właśnie zaślepiona faktem… że ktoś ją zauważył z tłumu, zainteresował jej osobą tak naprawdę po raz pierwszy w życiu? To było naprawdę miłe uczucie, na które naiwnie dała się nabrać. Choć to w sumie nie było do końca dobre słowo. Raczej sprawiło, że z większą łatwością przyszło jej zaufanie Midoro. Po prostu.
Gdy Kise do niej podszedł, cały czas patrzyła mu się w oczy, z lekko zadartą do góry głową. Nie dlatego, że przepełniała ją pycha czy duma, a faktu, że między nią a Shodaime – sama była spora różnica wzrostu, więc jeżeli miała spełnić jego rozkaz, to musiała to po prostu zrobić. Nie spodziewała się jednak gestu, który wykonał. Gdy poczuła rękę Amekage na swoim ramieniu w geście pocieszenia, coś w niej po prostu pękło. Zaszklone dotychczas oczy na chwilę się zamknęły, pozwalając łzom spłynąć po policzkach po raz pierwszy w ciągu całego tego spotkania. Czy powinno być jej wstyd, że się właśnie popłakała przed głową wioski jak dziesięcioletnia dziewczynka?
Shodaime – sama, ja… – powiedziała lekko łamiącym się głosem, próbując zebrać myśli i ułożyć je w logiczne zdanie. Jak zwykle była wygadana i buzia potrafiła się jej nie zamykać, to teraz nie wiedziała co powiedzieć. Po raz pierwszy w życiu brakło jej słów. – Czy to coś złego, że chcę być silna? Nie dla chwały… nie zależy mi na niej. Chcę po prostu być w stanie ochronić ludzi, których kocham, Ame, które stało się dla mnie domem. Nie mogę go ponownie stracić… ale gdzie jest granica? Jak się nie zapędzić w tym pragnieniu stawania się silniejszą? – Nie była pewna, czy miała prawo mówić. Zadawać pytania. Jednakże to były pierwsze rzeczy, które się nasunęły do jej głowy, po całym wykładzie o pragnieniu siły. Nie mogła zaprzeczyć, że miała takie pobudki… i po tym wszystkim bała się trochę tego, że na pewnym etapie się zatraci. Dlatego zadała te pytania z nadzieją, że uzyska odpowiedzi, a chociaż na część z nich.
Słowa Kise, że nie winił jej za to co się stało jedynie częściowo sprawiły, że Nanie ulżyło. Jednakże nie było tak, że w pełni przestała siebie winić. Wciąż gdzieś z tyłu głowy była ta myśl, że coś mogła zrobić lepiej, inaczej to zaplanować… Wciąż towarzyszyło rudowłosej poczucie współodpowiedzialności za to, co się tam stało. Jednakże ta wypowiedź, już bezpośrednio odnosząca się do Midoro, dała jej wiele do myślenia. Owszem, Mido był silny, jeżeli wierzyć w jego słowa. Miał podobno jakieś informacje o Zero, które być może okażą się przydatne dla wioski i jej bezpieczeństwa. Te wszystkie słowa na jego temat miały pewien cel, a mianowicie zadania pytania, czy ona, Inuzuka Nanko chciała go za swojego nauczyciela, biorąc pod uwagę co zrobił i co zostało jej powiedziane. Shodaime – sama mógł zobaczyć, jak w oczach i na twarzy Nany pojawiła się powaga, która zastąpiła zwątpienie, które jeszcze przed chwilą się na niej malowało. Zapewne dostrzegł jak mięśnie jej szczęki się lekko zaciskają. Niebieskie tęczówki spoglądały na Shodaime – sama spod lekkiej woalki łez.
Nie – powiedziała, bez cienia zawahania. Co do tego Kise nie powinien mieć żadnych wątpliwości. – Chcę...byś Ty był moim nauczycielem, Shodaime – sama… kogoś, komu wartości wyznawane w Ame są bliskie. – Wiedziała, że słowa, które właśnie wypowiedziała miały ogromną wagę. Zdawała sobie z tego bardzo dobrze sprawę. Słowa Nanako były jednak zgodne z prawdą. Kise mógł to bez problemu zauważyć po tonie jej głosu, wyrazie twarzy, to z jaką pewnością to wypowiedziała.
Obrazek
Awatar użytkownika
Jelonek
Posty: 1145
Rejestracja: 26 kwie 2021, 21:38
Ranga dodatkowa: Daimyo
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:

Re: Siedziba Amekage

Ponownie na krótko przejmuję ten wątek.
Opiekun doraźny
Misja C61 + 6/?
UczestnicyINUZUKA NANA
Suchy rozkaz zmuszał do posłuszeństwa. Nana ostatecznie mu się nie oparła. Podniosła się i spojrzała na niego, jednocześnie dając mu niejako wgląd do jej uczuć. Duszy. W końcu tym często nazywano oczy, prawda? Tak jak pozornie nie pokazywały one nic, tak kiedy ktoś się skupił oraz potrafił z nich wyczytać rzeczy? Pokazywały wiele. Według niektórych, nawet wszystko. Tym razem jednak, nie trzeba było być mistrzem empatii aby zauważyć jak łzawiły. I choć jeszcze krople nie zostały opuszczone, tak Amekage definitywnie je widział. Jego wzrok jednak, na ich widok, nie zmienił się tak bardzo. Lekko stracił na swej ostrości, lecz tylko tyle. Nie sprawiły, że nagle do niej podszedł i ją uścisnął. Ani też nie przeprosił, za doprowadzanie jej do takiego stanu. Widocznie to wszystko, było potrzebne. Było jakoś... właściwe. Zasłużyła sobie na takie traktowanie, tak jak na kolejne słowa Amekage. Dużo kolejnych słów, gdzie każde kolejne wzbudzało to coraz więcej myśli w dziewczynie na poruszone tematy.
Słowa władcy były chłonięte jakby były wodą, a Nana gąbką, co było bardzo dobre. Jak sama zauważyła, nie było wiele osób mających okazję do wysłuchania mądrości życiowych władcy. Czy pozwolił na to wszystko, aby miała nauczkę? Aby otrzymała tą lekcję? Mogła tylko zgadywać, nie dostając od niego odpowiedzi, że na to pozwolił. Szanse, że zaplanował to wszystko, były dość niewielkie. Szanse, na to że przewidział iż może coś takiego się stać? One, były już znacznie większe. I zwyczajnie, prawda była czymś o czym mogła się dowiedzieć jedynie przez zapytanie się o to wszystko władcy, jednak nie był to na to moment. Nie, kiedy on dawał jej lekcję życiową. Zmuszał ją, do własnych wniosków. Własnej interpretacji wszystkich słów Kise i dojścia do jakiejś odpowiedzi. Co nie było proste.
Gdy Kage się zbliżył, wcześniej zamknięte oczy przymknęły się. Łzy, spłynęły po policzkach po raz pierwszy. Jak na to zareagował władca, przez przymknięte oczy nie wiedziała. Nie zmienił jednak swojego zachowania. Dalej miał rękę na jej ramieniu, dając jej mówić. Kiedy jej głos się złamał, ten nie popędzał jej. W ciszy, dał jej czas na zebranie myśli. Zebranie uczuć, na temat to jakich chciała poruszyć. Na pytania, tak skierowane do władcy. Czy było w tym wszystkim, coś złego? Czy mogła je w ogóle zadawać? Nie wiedziała, jednak miała nadzieję. Ta nadzieja, była słusznie skierowana. Nagle, przestała czuć rękę na swoim ramieniu. Zamiast tego, poczuła jak ktoś ją obejmuje i kładzie jedną rękę na głowie, głaskając po niej.
- Zawsze byłem wiary, że ludzie zbyt bardzo ograniczając się w przytulaniu innych. - skomentował, kompletnie losowo i poza poważnym tematem. Tak losowo, że pewno niektórzy spojrzeli na niego z niedowierzaniem. Pewnie sama Nanako to zrobiła, raczej tego się nie spodziewając. Ten jednak, miał na twarzy lekki uśmiech. I dalej ją właściwie głaskał, chyba ostatecznie nie lubiąc, że płakała? - Pragnienie siły Nano, nie jest złe. Sam jej pragnę, by wszystkich bronić. Twe chęci więc, bardzo mnie cieszą. Najpewniej, to pragnienie również nigdy nie zniknie. Zawsze będziesz pragnęła więcej i więcej, bezgranicznie. Dlatego tak wielu shinobi pada ofiarą tego pragnienia. Sam często się z tym zapędzałem. W praktyce jednak, znalazłem swoją odpowiedź na to gdzie jest granica. I staram się ją wszystkim przekazać.
Stwierdził, nim zatrzymał się na moment. Patrzył uważnie na dziewczynę, chcąc być pewien że ma jej pełną uwagę.
- Rodzina. Przyjaciele. Wioska. Tak wiele razy, byłem w stanie rozwiązać rzeczy łatwiej niż je rozwiązałem. Pójść na łatwiznę, i wykorzystać swoją moc do zmuszenia innych, aby wykonali to czego pragnę. Co mnie jednak zatrzymywało, to myśl. Co pomyślałaby o tym moja żona? Moje dzieci? Moi przyjaciele? Czy przytaknęliby moim akcjom? Czy chcieliby dla mnie, abym podążył tym kursem? Często, to mi pomagało i dalej to robi. Człowiek samotny, granic nie ma. Ci, mający dobrych ludzi wokół, jacy zwrócą im uwagę? Tacy znacznie szybciej zauważą swoje błędy. Powstrzymają to zapominanie się. Dlatego też, dla początkujących ninja, tak ważny jest zaufany nauczyciel. Początek ścieżki potrafi nas mocno ukształtować, a zły początek może sprawić, że nikt już nie będzie w stanie nam przypomnieć. Przypomnieć, o naszej sile. O odpowiedzialności jaka jest z nią niesiona, oraz że nie jest ona odpowiedzą na wszystko.
Zakończył swą odpowiedź dla Nany. Dość rozwinięta zresztą co... sugerowało, że definitywnie mu zależało na tym by zrozumiała. Aby nie musiała się obawiać pragnienia, jakie to było takie częste dla każdego człowieka. Aby znalazła sposób, jaki jej pomoże w przypomnieniu sobie o tym co było dobre, a co złe. O tym jak powinno się traktować innych, mimo bycia silną niczym bóg - chociaż do tego akurat, było jej jeszcze daleko. Po tym wywodzie jednak, cofnął swoje dłonie. Wypuścił Nanę z uścisku, i zrobił krok w tył, poruszając być może najważniejszy temat.
Midoro. Nauczyciel Nany. Czy chciała, aby on nim był? Powaga na twarzy, oraz zaciśnięta szczęka, sugerowały że była pewna swojej odpowiedzi. Kiedy powiedziała, że nie? Amekage się uśmiechnął, i kiwnął głową w zgodzie. Przykładając fajkę do ust, zaciągnął się wysłuchując jej dalszej odpowiedzi. Puścił chmurkę dymu w powietrze, nim się obrócił. Cofnął do swojego fotela, na którym to ponowie usiadł. Spoglądał na Nanę.
- Bardzo dobrze więc. Przyjdź do mnie za 3 dni, a znajdziemy kogoś dla Ciebie. Kogoś na Twojego nauczyciela, kto zadba o to abyś nie musiała się martwić o zbłądzenie. O zapomnienie się. - stwierdził, nim odłożył swoją fajkę na bok. - Tymczasem jednak, wróćmy do kwestii misji. Czego się dowiedziałaś?
Ostatecznie mimo wszystko, sprawa ta była bardzo ważna. Prawdopodobnie nawet ważniejsza od prywatnego nauczyciela dla Nany.
NPC #1Straż Miejska
NPC #2Kise Ogumo
Wcielenie Jelenia
Moderator Fabularny | Moderator Techniczny | Miły człek jakiego można pytać o rzeczy i pomoc | Hidden Admin
Prowadzone wątki 6/4 [aktywne wątki]
  • Za tym co odległe - Kamaboko Gonpachiro, Sabataya Shuten & Mirai Akane
  • Tam gdzie bogowie poprowadzą... - Kaguya Kaede
  • Bliźniacze zabawy - Kasane Mitsuki & Kasane Kirara
  • Ranny ptaszek - Uzumaki Chiyo & Fuuka
  • Gorycz zemsty - Inuzuka Nana
  • The Inquisitor's Journey - Ichijou Michiru
Awatar użytkownika
Inuzuka Nana
Posty: 371
Rejestracja: 19 lip 2021, 19:19
Ranga: Chūnin
Discord: hanialke
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Siedziba Amekage

Trzeba przyznać, że dla Nanako to było zupełnie nowe doświadczenie, z którym nie do końca wiedziała, jak sobie powinna poradzić, jak reagować. Przez dużą część swojego życia kierowała się swego rodzaju wewnętrznym instynktem, który miała i chyba był naturalny dla większości klanu Inuzuka. Nie raz przyszło jej robić, a dopiero potem ewentualnie myśleć, wyciągać wnioski. Teraz była w zupełnie odwrotnej sytuacji. Amekage wypowiadał słowa, które nie były jednoznaczne, przez co zmuszona była szukać odpowiedzi na zadawane wewnątrz siebie pytania pomiędzy wierszami. To co było również dla niej nowe i obce, to natłok tylu uczuć naraz – nie potrafiła ich nawet wszystkich nazwać. Był to smutek pomieszany ze strachem, była jednak też ulga, że Shodaime – sama mimo wszystko nie winił jej za to, co się stało. Gdyby się tak głębiej zastanowić, to Nana właśnie przeżywała swego rodzaju katharsis, którego efektem były zaszklone, błękitne oczy dziewczyny. To co można uznać za pewne, że wychodząc z gabinetu Kise, Nanako będzie nieco inną osobą, aniżeli gdy do niego wchodziła.
Z jednej strony było jej bardzo przykro, że tak to wszystko się potoczyło – z drugiej jednak, po części była losowi wdzięczna. Dzięki temu dostała życiową lekcję, której zapewne nie zapomni do końca życia i jednocześnie nakieruje na odpowiednie ścieżki. Chłonęła więc każde jego słowo całą sobą. Zapewne nie wszystko doszło do niej od razu. Będzie potrzebowała kilku dni na przetrawienie tej wiedzy, która została Nanako przekazana, ułożeniu sobie wszystkiego w głowie… i wyciągnięcia wniosków. Do jakich konkluzji dojdzie, to jeszcze czas pokaże, lecz na chwilę obecną procesy myślowe młodej Inuzuki wydawały się iść w odpowiednim kierunku.
Ten płacz, te łzy były wynikiem kotłujących się w niej emocji, którym w końcu pozwoliła dać ujście, mimo usilnych prób tłumienia tego wszystkiego. Wystarczył dotyk dłoni na ramieniu młódki, by po prostu to wszystko pękło, niczym bańka mydlana. Tak drobny gest, jednakże dla dziewczyny znaczący naprawdę wiele… Zadane przez nią pytania były jedynie niewielkim ułamkiem tych, które się w jej głowie pojawiły, jednakże Nanako postanowiła ograniczyć się do tych najważniejszych. Na resztę znajdzie odpowiedź – prędzej czy później.
Zupełnie się jednak nie spodziewała tego, co się stało zaraz potem.
Poczuła jak Shodaime – sama ją obejmuje, zamykając w ojcowskim uścisku. Przez chwilę stała niczym wryta, nie wiedząc, jak powinna zareagować, a następnie – dosyć nieśmiało objąć Kise i się w niego wtulić, pozwalając płynąć łzom, oczyścić się z tych wszystkich emocji, które się w niej kotłowały. Niczym dziecko, które zgubiło się na jarmarku i w końcu znalazło rodzica. Nie pamiętała, kiedy ostatni raz czuła się tak… bezpiecznie? To było naprawdę bardzo dziwne uczucie, ale… chyba mogłaby się do niego przyzwyczaić i nawet polubić.
Na pierwsze zdanie Amekage – w zupełności niezwiązane z tematem ich rozmowy – zareagowała skinięciem głowy i lekkim zaciśnięciem placów na materiale jego ubrania. Shodaime – sama nie był w stanie teraz tego zauważyć, jednakże Nanako również się uśmiechnęła. Przyszła jednak pora na kolejną część lekcji. Pragnienie siły nie było niczym złym – można wręcz powiedzieć, że było nierozłączną częścią życia każdego shinobi. Z każdą kolejną misją zdobywa się doświadczenie, które następnie sprawia, że stajemy się potężniejsi. Zdecydowanie te słowa ją uspokoiły wewnętrznie. Czyli pod tym względem wszystko było z nią w porządku. Przez chwilę bowiem się obawiała, że te wewnętrzne pragnienie było czymś niepożądanym. Tymczasem sam Amekage miał podobnie. Pozostawało jednak pytanie – gdzie była granica? Kiedy możemy wykorzystać naszą siłę, kiedy nie? I na te zagwozdki miała przyjść odpowiedź, na którą tak czekał, z uwagą słuchając każdego słowa Kise.
Rodzina, przyjaciele… przecież to dla nich wszystko robimy. Dla nich stajemy się silniejsi, żeby w razie potrzeby być w stanie ich obronić przed zagrożeniem. Gdy tak teraz o tym pomyślała, to wydawało się to zupełnie logiczne, że to właśnie najbliższe nam osoby powinny być naszą granicą. Cel można osiągnąć na wiele sposobów – jedne były lepsze, drugie gorsze. O czym tak naprawdę sama się dzisiaj dowiedziała. Jakby nie patrzeć cel ich misji został zrealizowany – udało się dojść do tego, kim był tajemniczy urzędnik, zdobyli trochę informacji o próbach cwaniakowania Yoriego. Jednakże sam fakt jego pochwycenia mógłby być zrobiony w sposób… lepszy. Może nie szybszy, bardziej… wydajny czy prostszy, ale po prostu będący bardziej poprawną opcją.
Nana odsunęła się od Amekage, by spojrzeć na niego… tym razem bez tego przymusu, który był spowodowany wydanym rozkazem. W kącikach jej oczu gdzieś się kryły ostatnie łzy, jednakże to, co zdecydowanie się zmieniło, to sposób, w jaki spoglądała na Shodaime – sama. Nie było w tych błękitnych tęczówkach już strachu, niepewności. Zamiast tego były dwie iskierki, a na ustach dziewczyny pojawił się uśmiech.
Dziękuję, Shodaime – sama. Myślę, że wiem, jak znaleźć tę granicę – odpowiedziała dosyć pewnym głosem. Zdawała sobie sprawę, że to nie będzie jednak łatwe. Była dzieckiem, które się wychowało praktycznie samo. Przed Akademią łaziła ze znajomymi po Konohagakure, czasem trochę rozrabiając. I jako że zawsze miała więcej tej… fizycznej siły niż inne dzieciaki, to był to jej sposób na rozwiązywanie niektórych spraw. Ktoś obraził jej koleżankę? Cyk, piącha w nochal. Bywała w gorącej wodzie kąpana i czasem zdarzało się jej najpierw robić, a potem myśleć. I im dłużej się nad tym zastanawiała, tym bardziej dochodziła do wniosków, że… jeszcze bardzo długa droga przed nią była. – Aczkolwiek… z jednej strony chcę być silna. Dla wioski. Dla bliskich. Z drugiej nie wiem, czy jestem gotowa na tą… odpowiedzialność. – Nigdy wcześniej na to tak nie spoglądała i dopiero słowa Amekage uświadomiły jej, z czym się wiązało bycie kunoichi dzierżącą moc równą bogom. I trochę ją ta wizja przerażała, mimo że do tego stanu było jej naprawdę daleko.
Nana miała bardzo mieszane uczucia co do Midoro – z jednej strony mocno nadwyrężył zaufanie, którym go na początku obdarzyła. Z drugiej strony, po słowach Shodaime – sama nie potrafiła go w pełni winić… za to że zbłądził. Kto wie, czy właśnie nie przez samotność, która była skrywana pod uśmiechem? Po wojnie nie dołączył do żadnej wioski, podróżował więc po świecie sam, nie mając nikogo bliskiego – i autentycznie zrobiło się jej go żal. Zagubiony człowiek nie powinien jej pokazywać ścieżki. Nie oznaczało to jednak, że niemożliwym była pomoc mu. Pytanie, czy Dohito będzie tego chcieć?
Kolejne zdziwienie w ciągu tak krótkiego czasu. Jeszcze do niedawna była szarą geninką, która robiła pomniejsze misje, nie wyróżniając się z tłumu. Jeden zbieg okoliczności, znalezienie się w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie sprawił, że nagle wszystko miało się odwrócić o sto osiemdziesiąt stopni, że sam Amekage stwierdził, że znajdzie dla niej jakiegoś nauczyciela. To się trochę w głowie młodej Inuzuki nie mieściło.
H-hai! Dziękuję bardzo! – powiedziała, kłaniając się, jednakże tym razem nie zginając się w pół, a i po chwili się ponownie wyprostowała.
W tym wszystkim trochę zapomniała o Tamie. Spojrzała na Kulkę, która aktualnie leżała sobie obok Nany, z łebkiem na łapkach, będąc zdecydowanie spokojniejszą niż na początku ich wizyty… zapewne też i dlatego, że jej pani nie była tak znerwicowana jak jeszcze nie tak dawno. Trzeba było jednak przejść do wyjaśniania wszystkiego, czego udało się im dowiedzieć.
W pierwszej kolejności postanowiliśmy pójść sprawdzić, czy rzeczywiście istnieje urzędnik o imieniu Koyama Tsuneo. Nie znaleźliśmy nikogo, kto chociażby nazywał się podobnie. Następnie przejrzeliśmy spis mieszkańców wioski – no i w oko rzucił nam się Okamoto Yori, który wyglądał bardzo podobnie do chłopaka, który dostarczył Midoro sfałszowaną misję. – Początek misji, gdy wszystko wydawało się iść dobrze, bez większych problemów. – Poszliśmy do jego domu, znajdującego się w biedniejszej części wioski. – Nie było przypadkiem to, że o tym wspomniała. – Żyje z matką, która od razu nas zapytała, co jej syn znowu przeskrobał, więc domyślam się, że Yori nieraz jej sprawiał problemy. Chłopak sobie chyba też dorabiał dostarczając zlecenia z ratusza, bo wspominał o panu Aracie i o tym że mu mówił „że dzisiaj nie ma czasu”. Co zwróciło naszą uwagę, bo w końcu… no dostarczył te zlecenie do Midoro. Powiedział, że zlecenie mu dała kobieta o imieniu Gina i że mu zapłaciła. Dostałam od niego nawet pustą sakiewkę, której zapach pomógł odnaleźć jej lokalizację. Ogólnie Yori podczas rozmowy z nami bardzo był zdenerwowany, ale stwierdziłam, że nie ma co chłopaka od razu oskarżać, a i chciałam zbadać trop tej całej Giny. – Typowa Nana, która zawsze starała się dać ludziom szansę i im zaufać. Takie miała już podejście do życia. – Tama wytropiła zapach, który znajdował się na sakiewce i doprowadziła nas do Izakayi „Żółte Światła”. Tam mieliśmy przyjemność porozmawiać z właścicielką Giną. Kobieta nam powiedziała, że Yori u niej był dzień wcześniej, mówiąc że pochodzi z Tsuchi no Kuni i że ma pomysł na „biznes”. Stwierdził, że ochrona z shinobi w jej lokalu byłaby bardziej… efektowna od obecnych pracowników Giny. Ta go wygoniła i tyle z tego było. W przeciwieństwie do Yoriego była bardzo pewna siebie, twierdząc, że jest czysta i że możesz, Shodaime – sama, wysłać dodatkowych ludzi w ramach jakichkolwiek podejrzeń. – Nana cały czas sięgała umysłem wstecz, upewniając się czy przypadkiem czegoś nie pominęła, jednakże zdawało się, że wszystkie ważne informacje zostały Amekage przekazane do tego momentu. – Nie mieliśmy pewności, czy Yori działa sam, czy z kimś współpracuje, więc postanowiliśmy się podzielić. W dzień, w którym Midoro miał się wstawić na „misję” się rozdzieliliśmy. Ja poszłam do domu Yoriego, on pod bramy. Mieliśmy krótkofalówki, więc jak tylko dowiedziałam się od matki chłopaka, że nie ma go w domu, to mu tę informację przekazałam… Okazało się, że na miejscu stawił się nie kto inny jak Yori w kiepskim przebraniu… a resztę zdarzeń już pan zna. – To były wszystkie informacje, które udało się jej i Midoro zebrać w trakcie ich śledztwa. Czy to było dużo? Ciężko stwierdzić. – Z Yorim w areszcie nie rozmawiałam, bo chciałam czym prędzej wyjaśnić z Tobą sprawę, Shodaime – sama, a po drugie… pewnie był na tyle przerażony całym zajściem, że mógłby się słowem nie odezwać.
To co w tym wszystkim zdawało się Nanę najbardziej zastanawiać, to skąd Yori znał Midoro i dlaczego zlecił mu tę „misję”? Jedyną częścią wspólną w tej historii było to, że oboje pochodzili oryginalnie z Tsuchi no Kuni – no ale Kraj Ziemi nie ograniczał się do samej, upadłej już, Iwagakure. Była tego tematu ciekawa i chciałaby z chłopakiem na ten temat porozmawiać, choć nie była pewna, czy przypadkiem Shodaime – sama nie postanowi oddelegować kogoś innego do skończenia sprawy, biorąc pod uwagę, ile się stało pod drodze. Jaka by decyzja Amekage nie była, to ją zamierzała przyjąć bez żadnego sprzeciwu oczywiście.
Jednocześnie w serduszku Nany pojawiła się też iskierka nadziei, że może jednak… usłyszy te słowa, których tak bardzo pragnęła.
Obrazek
Awatar użytkownika
Jelonek
Posty: 1145
Rejestracja: 26 kwie 2021, 21:38
Ranga dodatkowa: Daimyo
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:

Re: Siedziba Amekage

Ponownie na krótko przejmuję ten wątek.
Opiekun doraźny
Misja C61 + 8/?
UczestnicyINUZUKA NANA
Wewnętrzny instynkt, był rzeczą definitywnie często stosowaną przez ludzi. Szczególnie, przez shinobi, jacy to musieli na nim polegać i tylko dzięki temu często wychodzili z misji żywi. Jak jednak ze wszystkimi rzeczami, w życiu był potrzebny balans. Zbyt wielkie poleganie na instynkcie, nawet tak rozwiniętym jak był dla członków klanu Inuzuka, mogło w pewnym momencie skończyć się źle. Czy tak było w tym przypadku? Niezbyt. Zwyczajnie, Amekage swoimi słowami zmuszał ją do myślenia. Nie było to jakieś pole bitwy, na którym taka zmiana była niebezpieczna. Kosztująca życie. Tutaj, Nana była w bezpiecznym środowisku. Nawet, jeżeli jej uczucia były tak bardzo zmieszane, że ciężko było je do czegoś sensownego przypisać. Wyjaśnić. Uczucia w końcu, nie były po to aby je wyjaśniać, a po to by je odczuwać. Jak bardzo wizyta w tym gabinecie, zmieniła życie dziewczyny? Czas pokaże. Nie było jednak wątpliwości, że nastaną jakieś zmiany - chociażby i wewnętrzne. Przetrawienie wszystkiego czego się dowiadywała, nie mogło zająć pojedynczej wizyty u Kage. Trzeba było poleżeć w łóżku. Pomyśleć nad tym, parę godzin nawet w nocy i jednocześnie nie mogąc przez te myśli spać. Wydawało się jednak, że faktycznie wszystko zmierzało w dobrym kierunku.
Gest Shodaime, definitywnie nie był spodziewany. Nie mniej, został odebrany, i odwzajemniony przez dziewczynę, jaka to również go objęła. Wtuliła się w ojcowską wręcz figurę, nawet jak osobiście znała go bardzo krótko. Każdy wiedział, jakie Kise miał podejście do swojej wioski. Była ona jego rodziną. Fakt więc, że był swoistym ojcem wszystkich ninja się w niej znajdujących? Jak najbardziej normalny. Szczególnie, w przypadku geninów jacy to stawiali dopiero pierwsze swoje kroki w okrutnym świecie shinobi. Dla tych, jacy tego potrzebowali, był jak rodzic. I w oczach Kage, Nanako zdawało się być taką osobą. Czy świadczyło to o słabości? Niektórzy mogli tak pomyśleć. Czy Ogumo był jedną z takich osób? Bardzo wątpliwe. W końcu pierwsze co zrobił po przytuleniu jej, to wywołanie na jej twarzy uśmiechu, nawet jak sam tego nie wiedział. Nie mógł jednak zwlekać całe życie z lekcją. Z radami.
Te się z niego wylały, uspokajając dziewczynę. Pragnienie siły, było w porządku. Skoro nawet znacznie starszy i bardziej doświadczony od niej mężczyzna tak uważał, to musiało być w porządku. Granica? Wyznaczana przez innych. Nie nas samych, co mogło być swoistym zaprzeczeniu wielu podejść do życia. Jak mógł jednak człowiek się ograniczyć sam, kiedy do przodu pchała go jedynie pokusa? I granica takiego człowieka, byłaby przepychana coraz to dalej, aż ten zmieniłby się nie do poznania. Granice, narzucone przez innych? Definitywnie były bardziej stałe. Bardziej prawdziwe. Bardziej "poprawne". To, jak słuszne, mogło być już kwestią dyskusji, jakiej to tutaj się nie podejmował nikt.
Uśmiech, jaki mu posłała po odsunięciu się od Kage? Został odwzajemniony, chociaż uśmiech Amekage definitywnie był mniejszy. Subtelniejszy. Dalej jednak, ciepły. Ojcowski. Kiwnął głowa, na jej stwierdzenie jak znaleźć granicę. Wiedziała? Nie wiedziała? Czas pokaże. Ostatecznie, najważniejszy był moment gdzie wiedza została przelewana na praktykę, a do tego momentu jeszcze nie doszło. I czekała ją długa droga, do czego to sama doszła po przemyśleniach. Aż pojawiły się w niej wątpliwości.
- Nie jesteś. Jeszcze nie. Nikt nie jest, nie tak wcześniej, nawet kiedy myślą że są. Każdy człowiek popełnia błędy, mniej lub bardziej destrukcyjne. Najważniejsze jest jednak... że jesteś teraz tego świadoma, Nanako. Umiejętność spojrzenia na swoje przeszłe czyny, znalezienia w nich błędu, a następnie poprawa swojego zachowania? Podejścia? To są bardzo ważne cechy. Nawet więc, kiedy się zapomnisz raz? Nie jest nic straconego. Nie jesteś więc gotowa na odpowiedzialność. Jesteś jednak, gotowa by być silna i się nie zatracić na zawsze. - powiedział jej poważnym głosem, zakładając rękę na rękę i przypatrując się jej. - A w dni, kiedy zwątpisz w siebie, odwiedź przyjaciół. Nauczycieli. Rodzinę. Możesz też, i mnie odwiedzić jak reszta zawiedzie, lub nie będziesz im chciała powiedzieć rzeczy... choć ograniczaj się z tym, bo bycie Kage nie oznacza wiele wolnego czasu.
Stwierdzenie, dość logiczne rzecz jasna. Mimo dania jej możliwości, aby nawet do niego przychodziła ze swoimi problemami, tak gdyby Kise miał niańczyć każdą geninkę spotkaną na drodze? Najpewniej nie miałby dla niej czasu.
Kage machnął tylko ręką, kiedy to Nana podziękowała mu za nauczyciela. Jaki ten nauczyciel był? Czego konkretnie by jej nauczył? Była to kobieta, czy może mężczyzna? Tyle pytań, i ani jednej na to odpowiedzi. Najpewniej dlatego, że sam Kage jeszcze nie znał odpowiedzi na to pytanie. Prawdopodobnie. Po coś jednak, te 3 dni wspomniał. Znalezienie odpowiedniej osoby i poinformowanie jej. Przynajmniej, tak mogła zgadywać młoda Inuzuka. Prawdy nigdy nie pozna, z racji na to jak bardzo nieistotna była to kwestia dlaczego Kise potrzebował tych 3 dni. Potrzebował, i tyle. Nie musiała znać detali. A jej dawny nauczyciel? Jak sama stwierdziła dość dobrze, nie miał nikogo kto by poprawił jego ścieżkę. I ona mogła tą osobą być, jak da on sobie pomóc. Czy jednak na to chłopak pozwoli, było kompletnie inną kwestią. Jedno było pewne. Nie nadawał się, aby nauczyć jej "poprawnego" życia w tym świecie jako shinobi. Jako człowiek, mający serce i uczucia, a nawet szacunek do innych jej nieznanych ludzi.
Kwestia misji. Mogła zauważyć, że starszy mężczyzna definitywnie słucha jej uważnie, choć na jego twarzy nie pojawiały się żadne konkretne reakcje na wiedzę. Nie było momentów gdzie był zaskoczony, czy speszony, czy zadowolony. Zwyczajnie, na chłodno przyswajał wiedzę jaką ta mu przekazywała. Nie przerywał w żadnym momencie jej wypowiedzi, a kiedy ta ją skończyła? Siedział jeszcze przez chwilę cicho się w nią wpatrując. Złapał z powrotem swoją fajkę, jaką to zaciągnął się i wypuścił chmurkę dymu, o średnio przyjemnym zapachu dla tak wrażliwych zmysłów dziewczyny.
- Wasze podejrzenia brzmią dość sensownie. Zostało więc tylko upewnienie się, przesłuchując chłopaka. I tak jak mógłbym oddelegować to do innych osób, chciałbym abyś sama się tym zajęła. Nauczyła się również tej zdolności. Wyciągania z innych prawdy, w jak najmniej brutalny sposób. - stwierdził, opierając się wygodniej o swój fotel. Dalej się w nią wpatrując. Pstryknął palcami, a do sali z powrotem wszedł goryl jaki to ją tutaj przyprowadził. - Uznajcie Okamoto Yoriego za podejrzanego w fałszowaniu zwojów. Wpuśćcie do niego Nanę, i jak będzie potrzebowała jakiejś pomocy to jej udzielcie. Poślijcie też po waszego Yamanakę, aby to przesłuchał chłopaka później i potwierdził wszystko. Dohito Midoro niech przesiedzi noc w areszcie, a następnie go wypuśćcie. Zrozumiano?
- Hai, Amekage-sama! - stwierdził mężczyzna salutując, nie mając na tyle odwagi by patrzeć się na coś innego niż okno z jakiego widziano wioskę.
- Świetnie. Nano, czy postanowisz z nim zachować relację przyjacielską czy kompletnie zerwać, jest Twoją decyzją. Pamiętaj jednak, że każdy popełnia błędy, a on nie posiada granicy o jakiej rozmawialiśmy. Nie zabronię Ci, abyś mu pomogła ją znaleźć, tylko bądź ostrożna. Po przesłuchaniu zdaj mi raport pisemny, a ja wyślę wam wynagrodzenie za wasze zadanie. To wszystko. Wracaj do zadania. - wyjaśnił, odsyłając ją już ze swojego gabinetu. Obrócił się też na fotelu, aby to wrócić wzrokiem za okno i spojrzeć na swoją wioskę. Nim jednak, zdążyła przekroczyć próg biura? Kise ponownie przemówił.
- Ah, i Nano? Dobra robota. Jestem z Ciebie dumny. - nie widziała twarzy Kage. Mogła jednak poczuć, że jego słowa był ciepłe. Szczere. Sam strażnik tego nie komentował, chociaż spojrzał na nią z... respektem? Po opuszczeniu pomieszczenia w każdym razie, zaczął prowadzić ją z powrotem na komisariat. Swoje rozkazy już miał, podobnie jak ona.
Nie daję Ci z automatu z/t. Jeżeli chcesz jeszcze powiedzieć coś, lub dokończyć rozmowę z Kage, to napisz tu zwyczajnie posta. Jak się przedłuży, to w jeszcze kolejnej turze zawsze możesz dopiero wyjść. Jeżeli jednak w swoim poście dasz [z/t], napisz wtedy zwyczajnie do Tamury i on Ci powie czy masz napisać w więzieniu, czy poczekać aż on w swoim poście MG cię do niego wprowadzi.
NPC #1Straż Miejska
NPC #2Kise Ogumo
Wcielenie Jelenia
Moderator Fabularny | Moderator Techniczny | Miły człek jakiego można pytać o rzeczy i pomoc | Hidden Admin
Prowadzone wątki 6/4 [aktywne wątki]
  • Za tym co odległe - Kamaboko Gonpachiro, Sabataya Shuten & Mirai Akane
  • Tam gdzie bogowie poprowadzą... - Kaguya Kaede
  • Bliźniacze zabawy - Kasane Mitsuki & Kasane Kirara
  • Ranny ptaszek - Uzumaki Chiyo & Fuuka
  • Gorycz zemsty - Inuzuka Nana
  • The Inquisitor's Journey - Ichijou Michiru
Awatar użytkownika
Inuzuka Nana
Posty: 371
Rejestracja: 19 lip 2021, 19:19
Ranga: Chūnin
Discord: hanialke
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Siedziba Amekage

Czasem polegała na tym instynkcie trochę zbyt bardzo – z drugiej strony, brakowało jej życiowego doświadczenia jako ninja… mimo swojego wieku. Wiele jej znajomych z Konohy, z którymi to skończyła Akademię, zostało chuuninami, czy nawet wyżej, część w nowych wioskach zaczęła prowadzić własne drużyny. Tymczasem była ona – dwudziestodwuletnia geninka, którą czekała naprawdę bardzo długa droga. Starała się jednak nie porównywać swojej ścieżki do innych – wiedziała doskonale, czym był ten stan spowodowany. Trzy lata praktycznie przerwy od bycia ninja. Śmierć Riko naprawdę nią wstrząsnęła i była ogromnym ciosem. Czasem gdy patrzyła na Tamę, bała się, że ją też straci… była zdecydowanie bardziej delikatniejsza od jej poprzedniego przyjaciela, co wzmacniało te uczucia; Trzeba było jednak przyznać, że Nanako poczuła się zmotywowana jeszcze bardziej do dalszego kształcenia się, polepszania swoich umiejętności i nadganiania, żeby przestać być w tyle. Nie chciała być zwykłą geninką, z której nikt nie będzie miał użytku. Pragnęła być przydatną dla wioski, być w stanie ją bronić. Musiała jeszcze pomyśleć jak do tego dążyć, jednak całe szczęście – nie będzie z tym sama. Mogła liczyć na pomoc, co dodawało jej znacząco otuchy.
Nie zmieniało to jednak faktu, że zapewne przez kolejne trzy noce nie zmruży oka, bo będzie tak intensywnie myśleć nad wszystkim, przetrawiać mądrości, z którymi się Amekage z nią dzisiaj podzielił.
Tak samo, jak otuchy dodawały jej ojcowskie ramiona, obejmujące ją. Nie znała się z Shodaime – sama długo osobiście, jednakże to wystarczyło, żeby poczuła się jak w domu. Z pozoru niewielki gest sprawił, że wszystkie niepewności, strachy i smutki poszły w niepamięć i zostały zastąpione nadzieją i większą wiarą w siebie. Że nie została skreślona, że wciąż ma szansę na spełnienie swoich celów i marzeń. I jak dotychczas Nana szanowała Amekage, bo był głową wioski i tak po prostu wypadało, tak teraz to zaczęła robić, bo pokazał jakim człowiekiem jest… Był Kage, wcale nie musiał dawać jej tych wszystkich lekcji, nikt nie wymagał od niego gestów pocieszenia. Mógł jedynie wymagać, żeby zlecona przez niego praca została wykonana, a gdy zostanie to zepsute – wyciągnąć stosowne konsekwencje, nie pytając o szczegóły. Mimo wszystko tak się nie stało. Wykazał się ogromnym sercem, zrozumieniem i wsparciem dla zwykłej, nic nieznaczącej – w mniemaniu Nany – geninki. To sprawiło, że jej respekt i szacunek do Amekage jeszcze bardziej wzrósł i był czymś… bardziej naturalnym, aniżeli przymusowym.
Przez chwilę musiała się zastanowić, kto będzie jej osobą, która okaże się być tą granicą. Mogliby to być niby rodzice, z drugiej strony Ci tak naprawdę nigdy za specjalnie nie ingerowali w to, jaką ścieżką idzie, pozwalając Nanie wychowywać się „samej”. Przyjaciele? Po wojnie się rozeszli w różne strony świata i tak naprawdę obecnie nie miała nikogo tak… prawdziwie bliskiego tutaj w Ame. Dlatego naturalnym wyborem dla niej okazał się sam Amekage – człowiek, który jej powiedział, w jaki sposób wyznaczać sobie te granice. Gdy przyjdzie jej użyć siły, zapewne wpierw się zapyta samej siebie, czy Shodaime – sama pochwaliłby jej akcje.
Świadomość, że nie była jeszcze gotowa na tak wielką odpowiedzialność była wbrew pozorom dobrą rzeczą… Im dłużej Nana o tym myślała tym bardziej się tego bała. Bycie silną ją trochę przerażało, wiedząc z czym się to wiąże – i może było jej daleko do tego stanu, ale znała siebie. Wiedziała, że jak się zaweźmie, to będzie w stanie się dużo nauczyć w krótkim czasie. Odkąd wróciła do bycia ninja, zrobiła pewne postępy. Może nie jakieś spektakularne, jednak zawsze… teraz mając nauczyciela wybranego przez samego Amekage może jedynie przyśpieszyć ten proces. Byle wszystko działo się z głową i żeby Nanako nie zapominała o tym, czego się dzisiaj dowiedziała; Słowa Shodaime – sama, ponownie dzisiejszego dnia, dodały jej otuchy. Nie powiedział tego bezpośrednio, jednakże pomiędzy wierszami miała wrażenie, że chciał jej przekazać, że w nią wierzy. Może nawet bardziej, niż ona sama w siebie?
Dam z siebie wszystko – obiecała. Nie dzieliła się jeszcze swoimi ambitnymi planami i marzeniami o zostaniu jedną z Fukei. Na to było zdecydowanie za wcześnie, jednakże nie było niczego złego w wyznaczaniu sobie pewnego celu – nawet jeżeli ten był bardzo odległy. By tam dotrzeć może sobie stawiać mniejsze, bardziej osiągalne na czas obecny, a to ją tylko zbliży do tego dużego marzenia. Brzmi jak plan, prawda? – Dobrze, obiecuję tego nie nadużywać. I dziękuję za taką możliwość. – Zdawała sobie sprawę z tego, że bycie Kage to nie rurki z kremem i na pewno miał sporo na głowie. Dlatego jeżeli przyjdzie do jego gabinetu z jakimiś problemami, to już z czymś naprawdę poważnym, żeby nie zawracać Shodaime – sama specjalnie głowy.
Wiele pytań się zrodziło w jej głowie – zastanawiała się kim mógł być jej przyszły nauczyciel? Ufała jednak w stu procentach Amekage i podejmowanych przez niego decyzjom – bo miała wewnętrzne przeczucie, że mu zależało na Nanie, na jej rozwoju i to nie będzie ktoś z przysłowiowej „łapanki” tylko przemyślany wybór. Może ktoś, kto będzie zupełnym przeciwieństwem trochę roztrzepanej, w gorącej wodzie kąpanej Nanako, która zwykła najpierw robić, potem – ewentualnie – myśleć?
Kwestia misji – duża część została już zrobiona. Pozostawało więc pytanie, czy Nanie przyjdzie dokończyć to co zaczęła, czy po prostu zleci to komuś innemu – chociażby członkowi klanu Yamanaka, którzy mieli do tego zdecydowanie predyspozycje. Mimo wszystko postanowił ją ponownie obdarzyć zaufaniem i pozwolić jej z chłopakiem porozmawiać. Skinęła głową, na znak, że rozumie.
Hai, Shodaime – sama. Dziękuję za zaufanie – powiedziała… i nagle się jej przypomniała jedna sprawa. – W kwestii Midoro muszę… pomyśleć, przespać się z tym nim podejmę jakąś decyzję. Jednakże z tego co pamiętam, to miał jakieś informacje na temat Zero. Czy mam z nim o tym porozmawiać, a następnie to przekazać w jakiejś formie, czy wolisz, Shodaime – sama, by stawił się osobiście? – zapytała. Z tego co rozmawiali na początku, po zakończonym zadaniu miał coś na ten temat mu do powiedzenia. Pytanie, czy po tym wszystkim Midoro będzie chciał rozmawiać. Z punktu perspektywy Nany to był jakiś sposób na zadośćuczynienie swoich win, które popełnił wobec Amegakure.
Po uzyskanej odpowiedzi, Nanako się ukłoni w ramach pożegnania z Kage – jej misja jeszcze nie dobiegła końca. Nim jednak przekroczyła wraz ze strażnikiem próg jego gabinetu, Kise wypowiedział te słowa, na które tak bardzo liczyła. Zatrzymała się, by spojrzeć przez ramię, patrząc na Amekage stojącego plecami do niej, wpatrującego się w swoją wioskę.
Dziękuję, Shodaime – sama – odpowiedziała. Amekage nie widział twarzy Nanako, jednakże na pewno słyszał w tych trzech słowach uśmiech, który miała na twarzy. Tak niepozornie niewielkie słowa wystarczyły, żeby podbudować lekko własną pewność siebie… by zobaczyć jeszcze nadzieję dla swojej osoby i przyszłości.
Obrazek
Awatar użytkownika
Jelonek
Posty: 1145
Rejestracja: 26 kwie 2021, 21:38
Ranga dodatkowa: Daimyo
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:

Re: Siedziba Amekage

Ponownie na krótko przejmuję ten wątek.
Opiekun doraźny
Misja C61 + 10/?
UczestnicyINUZUKA NANA
Doświadczenie w życiu ninja, definitywnie było rzeczą istotną. Najważniejszą wręcz, zaraz obok ciężkiej pracy i jakichś predyspozycji do tego zawodu. Mogłeś pracować ciężko, i być geniuszem, jednak bez doświadczenia? Ilość błędów jakie popełnisz dalej będzie zbyt duża. Niezadowalająca. I w przypadku Nany, doświadczenia definitywnie było brak. Nie był to jednak grzech. Była to naturalna kolej rzeczy. Doświadczenie było jednak czymś, co się zdobywa działają jako shinobi. Kiedy zrobiła sobie przerwę, naturalnym było że została z tyłu. Czy z tego powodu jednak była jakoś inaczej traktowana? Przez wielu, może. Przez Amekage? Nie. Nie patrzył na to, czy miała ona lat 12 i była świeżo po akademii, czy miała 22 i była już po przejściach. W jego oczach, zdawała się zwyczajnie być geninką. Raczkującą w skomplikowanym świecie shinobi kunoichi, jaka chciała to jak najlepiej bronić swojej wioski. I jej uczucia oraz intencje? Były wyczuwalne, o czym mogła wiedzieć lub nie. Starsi, utalentowani shinobi bardzo szybko byli w stanie ocenić tych młodszych. Ich potencjał, i tak jak wysoko uda im się wspiąć. Być może, Amekage widział w niej bardzo duży potencjał? Może faktycznie w nią wierzył, nawet kiedy ona sama tego nie robiła w pewnych momentach? Nie wiedziała. Nie powiedział jej w końcu tego prosto w twarz, a wyraził mniejszymi gestami.
Uczucie bycia jak w domu. Definitywnie ważne uczucie, jakiego wielu pragnie, szczególnie po wojnie i wszystkim co się stało. Ilość osób, jaka nie była w stanie odnaleźć domu, jaka nie była w stanie czuć się jak w domu? Definitywnie zbyt wielka. Nawet, Ci co dołączyli do Ame, jeszcze w pełni sił nie byli w stanie działać. Jeszcze myślami wracali do okrutnej przeszłości, jaka ich sprowadziła do tej wioski. Jeszcze cierpieli. Ile razy, odkąd wioska powstała, udało im się faktycznie czuć jak w domu? Pewnie bardzo rzadko. Ile razy Nanie udało się tak czuć? Pewnie równie rzadko jak reszcie. W tym momencie jednak, Amekage faktycznie udało się dokonać tego co wygłaszał. Faktycznie, ktoś dzięki niemu czuł się jak rodzina. Jakby wioska ta była domem - ewentualnie ramiona Amekage, o co jednak Nana wcale nie była podejrzewana. Wcaaaaleeee. To, że również to właśnie on był jej granicą, również było zwyczajnym przypadkiem. Nie znała nikogo bardziej idealnego do tej roli, kiedy jej rodzina nie rozumiała nawet rozwoju dziewczyny, bo "nie byli na bieżąco", a z przyjacielami kontakt się urwał. Pomijając fakt, że sam Kage, był pewnie najlepszą granicą jaką to mogła wybrać.
Obiecała dać z siebie wszystko, chociaż swe plany jeszcze trzymała w tajemnicy. Starszy mężczyzna kiwnął zwyczajnie głowa dość pewnie, jakby nawet w to jakoś nie wątpił. Co definitywnie sugerowało bardziej, że w nią wierzył. Obietnica nie nadużywania przywileju jaki otrzymała, również została podobnie skwitowana. Mężczyzna zatrzymał się jednak w swoim kiwnięciu, zerkając jakby uważniej na Nanę.
- Tylko nie obawiaj się mnie odwiedzić, jak będziesz czuła taką potrzebę. Nie będę zły. - dopowiedział jeszcze, jakby podejrzewał, że Inuzuka zrozumie to jako "nie odwiedzaj mnie nigdy". W końcu nie o to mu chodziło, a wiele osób po takich słowach zastanawiałoby się 15 razy, nim ostatecznie by stwierdziło że nie chcą zawracać mu głowy i nie zwierzyli by się ze swoich problemów nikomu.
Dalej mogła brać udział w misji. Nie została od tego oddelegowana, to też mogła się cieszyć z możliwości dokończenia misji do końca własnymi rękoma. Czasem, kiedy ktoś inny je przejmował, nie było jednak satysfakcji z w pełni zakończonego dobrze wątku. Pozostała jednak kwestia Midoro. Na wspomnienie o tym fakcie, Kise wziął swoją fajkę i ponownie powdychał trochę szkodliwej substancji.
- Zapomniałem o tym. - stwierdził zwyczajnie, i wypuścił dym z ust. - Nie zamierzam jednak go zmuszać do przekazywania tej wiedzy w zaistniałych okoliczność, możesz mu to przekazać. Co będzie dalej planował zrobić, to jego decyzja. Jeżeli przekaże je tylko Tobie, w porządku. Jeżeli będzie chciał dalej mi je przekazać, również. Przyszedł z nimi tutaj z własnej woli, więc nie zamierzam niczego od niego wymagać.
Powiedział, nim jednak jego kącik ust uniósł się do góry.
- Oczywiście jednak, jesteśmy shinobi, więc jeżeli ktoś przekonałby go dodatkowo do udzielenia tych informacji, byłbym bardzo takiej osobie wdzięczny. - stwierdził, posyłając Nanie spojrzenie jakie to dość jasno sugerowało jakie "zadanie poboczne" właśnie otrzymała. A swego Kage nie chciała zawieść, prawda? Szczególnie, kiedy to posłał jej te słowa. Te, o których to marzyła. Nie zareagował na jej podziękowania, kiedy to obserwował wioskę, ale definitywnie je słyszał.
[z/t] -> Więzienie w Ame (możesz od razu posta napisać jak tam wchodzisz do budynku z tym strażnikiem)
NPC #1Straż Miejska
NPC #2Kise Ogumo
Wcielenie Jelenia
Moderator Fabularny | Moderator Techniczny | Miły człek jakiego można pytać o rzeczy i pomoc | Hidden Admin
Prowadzone wątki 6/4 [aktywne wątki]
  • Za tym co odległe - Kamaboko Gonpachiro, Sabataya Shuten & Mirai Akane
  • Tam gdzie bogowie poprowadzą... - Kaguya Kaede
  • Bliźniacze zabawy - Kasane Mitsuki & Kasane Kirara
  • Ranny ptaszek - Uzumaki Chiyo & Fuuka
  • Gorycz zemsty - Inuzuka Nana
  • The Inquisitor's Journey - Ichijou Michiru
Awatar użytkownika
Dōhito Midoro
Posty: 540
Rejestracja: 06 cze 2021, 22:58
Ranga: Genin
Discord: Midoro#5831
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Siedziba Amekage

Po zjedzeniu rzekomo najlepszego ramenu w mieście wraz z Nanako, Midoro odprowadził ją do domu po czym sam udał się do hotelu jaki nadal wynajmował. Duża część nocy zeszła mu na rozmyśleniach na różne tematy. Po kilku godzinach patrzenia w sufit jego tymczasowego lokum, zasnął.
Na następny dzień miał zaplanowane kila rzeczy. W sumie to jedną. Znalezienie sobie mieszkania w Ame. Taką decyzję w końcu podjął i zamierzał się jej trzymać. Miał przez chwilę rozterki czy powinien iść się dziś spotkać z dziewczyną. Koniec końców gdy kończył śniadanie zdecydował się tego nie robić. Nie powinien być chyba aż tak nachalny. Nim jednak zaczął robić to, co zaplanował, ruszył w stronę siedziby Kage by dokończyć to co zaczął. Wszedł do budynku jaki zdążył już trochę poznać. Skierował swe kroki do jakiejś osoby decyzyjnej, która mogłaby go zaprowadzić do Kise by nie było, że sam sobie wchodzi bez zapowiedzi. Mimo wszystko znał panujące w wioskach zasady i dalej je respektował.
- Dzień dobry. Jestem Douhito Midoro. Miałem się spotkać z Amekage by przekazać mu informację o Zero. Mógłby/łaby pan/pani sprawdzić czy Kage ma teraz chwilę by mnie przyjąć?
Obrazek
九死一生。
Awatar użytkownika
Nara Shizu
Posty: 509
Rejestracja: 28 cze 2021, 12:57
Ranga: Genin
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Siedziba Amekage

FabułaKrótka pogawędka
UczestnicyDōhito Midoro
Cała ta pogawędka z Naną definitywnie niejako wpłynęła na plany Midoro co do najbliższej przyszłości. Ba! Wpłynęła nawet znacznie bardziej niż trochę, skoro lada moment chłopak chciał tutaj szukać mieszkania. Po części, pewnie odbył się tutaj jakiś swoisty rodzaj szantażu emocjonalnego, że ten podjął takie decyzje. Nie było jednak nikogo poza nim samym, kto kwestionowałby chęci jego zamieszkania w Amegakure, to też nikt nie miał okazji zwrócić na ten fakt jakoś uwagi. Była to jednak rzecz w tej chwili poboczna. W końcu to nie po to prosił o audiencję u Kage, prawda? Sekretarz jakiego to akurat zaczepił, kiwnął zwyczajnie głową i poprosił go aby to zaczekał chwilę. Sam udał się prosto do gabinetu Kise, chociaż nie można było powiedzieć że się śpieszył. W końcu, nikt nie krzyczał że była to jakaś pilna i nagła potrzeba. Midoro mógł obserwować, jak ten zapukał do drzwi i po chwili wszedł do środka. Czy dostał odpowiedzi i zwyczajnie wybuchowy chłopak jej nie dosłyszał, czy to zwyczajnie nie czekał nawet na pozwolenie od swojego władcy, było kwestią sporną. Nie minęło jednak 10 sekund, nim opuścił pomieszczenie. Skierował się w stronę Midoro i zatrzymał przed nim.
- Amekage-sama jest w stanie teraz pana przyjąć. - poinformował, nim ponownie się odwrócił. Podszedł jeszcze raz do drzwi i otworzył je na oścież dla Midoro, zamykając je tuż za nim. Nie na kluczyk rzecz jasna, gdyby ktoś tym faktem chciał się zamartwiać. A w środku? Tak jak to już wcześniej widział, szef tej całej wioski siedział przy biurku pełnym papierów. Z fajką w jednej dłoni, średni przyjemnym zapachem dymu unoszącym się w powietrzu i piórem w drugiej, wypełniał akurat jakieś pismo. Zerknął na Midoro na sekundę, nim wrócił do pisma. Kolejna sekunda minęła, i odłożył kartkę na bok, widocznie dokańczając to czym się wcześniej zajmował.
- Witaj ponownie, Midoro-san. - zaczął kompletnie neutralnie, przypatrując się teraz już mężczyźnie. Nie uciekają od niego wzrokiem nawet na chwilę. - Mój sekretarz coś przed chwilą wspomniał, że przychodzisz w sprawie informacji o Zero, prawda?
Dość proste pytanie, na które to te najpewniej znał odpowiedź. Nic jednak bardziej się nie wypowiadał. Nie komentował jego ostatnich przewinień w tej wiosce, ani tego jak to już nie mógł zostać sensei geninki Ame. Generalnie można powiedzieć, że było to dla samego Kise w pełni profesjonalne spotkanie - tak długo, jak to Midoro nie zacznie jakichś bardziej personalnych kwestii.
Obrazek
Wcielenie Jelenia
Prowadzone wątki 5/4 [aktywne wątki]
  • Za tym co odległe - Kamaboko Gonpachiro, Sabataya Shuten & Mirai Akane
  • Tam gdzie bogowie poprowadzą... - Kaguya Kaede
  • Bliźniacze zabawy - Kasane Mitsuki & Kasane Kirara
  • Ranny ptaszek - Uzumaki Chiyo & Fuuka
  • Gorycz zemsty - Inuzuka Nana
Awatar użytkownika
Dōhito Midoro
Posty: 540
Rejestracja: 06 cze 2021, 22:58
Ranga: Genin
Discord: Midoro#5831
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Siedziba Amekage

Midoro ponownie znalazł się w siedzibie Kage. Bez Nany, jakoś dziwnie się jednak tutaj czuł. Musiał jednak zrobić to, co sam sobie obiecał. Jako chyba jedyny na świecie znał dość ważne informacje na temat Zero. Owszem przekazał je już Yuri oraz Sakuragake, lecz to było za mało. Mężczyzna z jakim rozmawiał w świątyni był niesamowicie potężny i bez wątpienia będzie potrzeba licznych sił by go pokonać, jeśli zajdzie taka potrzeba. Poza tym, nie chciał by kolejna wioska ninja upadła jak domek z kart pod naporem potęgi jego ludzi. Douhito był sentymentalną osobą i dalej cenił sobie fakt, że wioski nadal istnieją. Sam do żadnej nie należał, gdyż w sercu nadal miał Iwę. Może z czasem się to zmieni lecz póki co tak nie było. Tak samo nie chciał, by Ame upadło po tym, jak poznał Inuzukę. Liczył, że coś więcej będzie z tej znajomości a Zero był potencjalnym zagrożeniem. Wiedział jak dziewczyna podchodzi do tego miejsca i wątpił by gdyby ona przeżyła atak a Ame upadło, to czy by się po tym pozbierała. Dlatego właśnie miał kolejny powód by przekazać te informacje dalej.
Z chwilowego laga mózgu wyrwał go urzędnik, jaki powiedział, że Kise może go przyjąć teraz. Skinął lekko głową mężczyźnie po czym wszedł do gabinetu. Kage jak zwykle był zawalony jakąś papierkową robotą. Serdecznie mu tego współczuł i był to jeden z głównych powodów dla których nigdy nie aspirował do posady, jaką kiedyś piastował jego kuzyn. Iwijczyk stanął z metr przed biurkiem i zaczekał aż Kise skończy. Dosłownie po chwili tak się stało. Wtedy też skinął mu lekko głową w geście niemego przywitania się i zaczekał aż ten zada mu retoryczne pytanie do końca.
- Zgadza się. Jestem w posiadaniu dość ważnych informacji na temat samego Zero jak i jego ludzi, a dokładniej ich zdolności. - potwierdził oczywistą oczywistość, o której oboje wiedzieli. Jakoś jednak rozmowę trzeba było zacząć.
- By nie marnować ani twojego ani mojego czasu, pozwól, że przejdę do sedna. - powiedział, rozpoczynając swój monolog.
- Jakieś, teraz już z dwa tygodnie temu, udałem się z ekspedycją z Baibai do pewnej świątyni w Sabaku no Kuni by ją zbadać. Okazało się szybko, iż jest to miejsce poświęcone osobie, która odpowiada za liczne zniszczenia na naszym ukochanym Starym Kontynencie. - mówił spokojnie patrząc się prosto w oczy swojego rozmówcy, wytrzymując jego wzrok.
- Po próbach jakie nas tam czekały, poznałem sekret jego potęgi oraz umiejętności i potencjalne sposoby pokonania jego oraz jego ludzi. - kilka kwestii celowo przemilczał, gdyż nie widział sensu mówienia Amekage, że rozmawiał z samym Zero, lub też jego projekcją. Kise mógłby jeszcze sobie pomyśleć, że Midoro trzyma z największym złoczyńcą obecnych czasów a to nie było mu potrzebne.
- Zaczynając od jego ludzi, Shi jest nieśmiertelny. Czy to dzięki Zero czy też za pomocą jakiejś techniki regeneracyjnej, nie umrze. By go pokonać, trzeba go zniszczyć jednym atakiem. San pochodzi z Konohy. Jest Uchihą z przebudzonym Sharinganem. Jest tak silna, że podobno nawet sam Zero miałby z nią problem gdyby mieli ze sobą walczyć. Jej słabym punktem jest Zero, cokolwiek to znaczy. Ni jest mistrzem pieczętowania. Posiada również w swoim arsenale łańcuchy, które mogą zamienić ludzi w proch przy najmniejszym dotknięciu. Nie radzi sobie jednak z walką z dużą ilością przeciwników naraz. Ichi jest strategiem i to dobrym. Dodatkowo mistrzowsko panuje nad Suitonem i jest w stanie poruszyć ogromne ilości wody. Jego słabością jest brak wody w pobliżu, lecz zarówno ja i ty, jako użytkownicy Suitonu wiemy, że to żaden problem. - Midoro na to porównanie delikatnie uniósł kącik ust lecz po chwili wrócił do poważnej miny.
- Zero również potrafi to i owo. Swoją potęgę zawdzięcza temu, że zjadł Juubiego. Umie przeskakiwać między wymiarami, tworzyć życie, tworzyć bariery nie do przebicia zwykłą czakrą. Nie zdziwił bym się gdyby był Jinchuurikim demona. Jedynym sposobem by go pokonać, to przytrzymać specjalnymi technikami i zapieczętować.
Midoro zakończył wypowiedź krótką pauzą by dać Kise to wszystko przetrawić. Było tego sporo i to raczej nie były dobre wieści. Jeśli mężczyzna nie planował się odzywać, chłopak po chwili dodał by kilka słów.
- Wiem, że nie masz powodów by mi ufać po ostatnich wydarzeniach w wiosce, lecz liczę, że dobrze wykorzystasz tę wiedzę. Nie chce by kolejna wioska ninja zniknęła z mapy tak jak się to stało z domem Nany czy też moim. Takie same informację przekazałem Sakurakage z dwa dni temu.
Następnie zamilknął wyczekując jakiejś reakcji ze strony władcy wioski.
► Pokaż Spoiler | timeline
Fabularnie to po zakończeniu Świątyni z tydzień Mido leciał do Ame + te 3-4 dni z Nana. Taki Reminder jbc :cute:
Ostatnio zmieniony 22 mar 2022, 16:41 przez Dōhito Midoro, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
九死一生。
ODPOWIEDZ

Wróć do „Amegakure no Sato”