Dla Nanako poczucie przynależności gdzieś było bardzo ważne. Nie potrafiłaby zostawić rodziny i samej ruszyć w świat, bez poczucia, że ma miejsce, do którego mogłaby zawsze wrócić, gdzie zawsze będzie mile widziana, gdzie będzie mogła czuć się… jak u siebie. Będąc wolnym strzelcem… cóż, wszędzie będziesz traktowany trochę jak intruz. W krajach, gdzie ludzie nie pałali sympatią do shinobi, będą Cię traktować z rezerwą, jeżeli w jakiś sposób na ninja się wygląda. Jeżeli nie przynależy się do żadnej wioski ninja, to będąc w takowej też nikt cię zaufaniem darzyć nie będzie. Właśnie dlatego postanowiła dołączyć do Amegakure. Z potrzeby przynależenia do jakiejś społeczności, która będzie dawać choć namiastkę normalności.
– Twój kuzn był kage? – Od razu pociągnęła temat. Kim był ten człowiek? Nie wyglądał na wiele starszego od niej, a miała wrażenie, że widział naprawdę wiele w swoim życiu i znał wszystkich. – Dzięki – odpowiedziała na pochwałę, uśmiechając się przy tym delikatnie. Nanako głupia nie była, potrafiła względnie logicznie myśleć, więc to robiła.
Komplementy akurat tutaj będą mieć najmniejsze znaczenie – Nana była człowiekiem czynu i te liczyły się najbardziej i takowych też od Midoro oczekiwała, nie tylko słów. Miała nadzieję, że jej wstawienie się za nim przed Amekage nie pójdzie na marne.
Odpowiedź Midoro była taka… jakby rozmawiali o zupełnej oczywistości, Inuzuka miała jednak pewność, że wcale tak nie było. Bo gdyby to była jakaś elementarna technika, to przecież by ją znała, albo chociaż o niej słyszała. A tworzenie autonomicznego klona jest zdecydowanie czymś, czego Nana nigdy nie widziała w swoim życiu.
– Mówisz jakby to była technika nauczana w Akademii. – Westchnęła ciężko, nieco niezadowolona. – To jakieś bardziej zaawansowane Bunshin no Jutsu? Nigdy nie słyszałam o możliwości tworzenia klona ze świadomością i autonomią... – No bo w kwestii tworzenia klonów, to jednak to była jedyna technika, która przychodziła jej do głowy.
No cóż, Midoro nie miał co się dziwić, że Nanako była ciekawa jego spotkaniem z Zero. Jakby nie patrzeć… to był główny wróg świata shinobi. Fakt, że Midoro się z nim spotkał i przeżył, wydawał się być naprawdę bardzo imponujący.
– Wow – skomentowała to, będąc pod wrażeniem. Tworzył własne techniki? To brzmiało wręcz… niemożliwie. Jednakże nim zacznie się fascynować jego osobą aż nadto, chciała zobaczyć na własne oczy, że to nie tylko takie przechwalanie się. – No tak, wyleczenie rąk jest bardziej prawdopodobne niż zostanie wskrzeszonym. – Nana oczywiście nie wiedziała, że taka technika istniała, jednakże… cóż, chyba wolała nie zakładać, że coś nie było możliwe. Ninja cały czas się rozwijali, popychali swoje granice do granic możliwości… więc tak naprawdę można spodziewać się wszystkiego.