• Ogłoszenia
  •  
    Aktualności fabularne
    Obecna pora roku: Wiosna 164r.

    Poniżej znajdują się ostatnie wydarzenia oraz ważniejsze ogłoszenia. Są one często opatrzone datą dodania, przy czym najświeższe informacje umieszczone są na samym początku listy.

    30.01.2024 - rozpoczęcie wydarzenia wioskowego w Sakuragakure. Więcej informacji w najnowszych aktualnościach fabularnych.
    29.01.2024 - oficjalne zakończenie eventu Arc II: Pierwsza Konfrontacja. Podsumowanie można znaleźć w aktualnościach fabularnych.
    Kącik Nowego GraczaSamouczek Wzór Karty Postaci AtrybutyRozwój postaci i koszty chakry Atuty Klany i organizacje Informacje o świecie Handbook
    Powyższe tematy powinny zawierać wystarczająco informacji, by móc bez przeszkód napisać Kartę Postaci i rozpocząć grę. W przypadku dalszych niejasności, zapraszamy do kontaktu zarówno na chatboxie, przez wiadomości prywatne oraz przez nasz serwer Discord.
    Administracja
    Pingwinek Chaosu
    Główny Administrator
    Norka
    Główna Mistrzyni Fabularna
    Hefajstos
    Główny Moderator Kuźni
    Tora
    Główny Moderator Technik

    W przypadku jakichkolwiek pytań bądź uwag, powyższe osoby zajmują się wyszczególnionymi w ich tytułach zagadnieniami. Pomocą służy również cała kadra forum, wraz z moderatorami. Zapraszamy również do dołączenia do forumowego Discorda.
    Kadra Sakura no HanaDiscord Sakura no Hana
     

Dzielnica północna

Wioska położona jest na równinach w centrum Sakura no Kuni, pełnych zieleni oraz kwiatów wiśni dodających, jak całej reszcie kraju, nieziemskiego uroku. To wokół nich została zbudowana Sakuragakure i zadbano o to, aby jej styl był poważny oraz pasował do pięknych terenów. Nie mają przez to bezpośrednio dostępu do morza, jednak klimat tam jest bardzo stabilny i należy do tych cieplejszych. Zimy nie są srogie, wiosny lubią być gorące i z niewielkimi opadami deszczu, a kiedy nastaje lato, mieszkańcy muszą zadbać o to, aby nie paść z odwodnienia. Nie jest to jednak poziom gorąca na pustyni. W dodatku przez wioskę przechodzi sporej wielkości rzeka, to łatwo jest się ochłodzić w takie dni z racji na pozwolenie kąpania się w niej.
Awatar użytkownika
Sabataya Yumishi
Posty: 135
Rejestracja: 26 paź 2021, 0:16
Discord: hanialke
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Dzielnica północna

Yubari zdawała się nie zwrócić uwagi na niechęć Yumishiego do prowadzenia tej rozmowy, więc postanowiła skomentować i to. Gdyby Sabataya był nieco gorzej wychowany, zapewne westchnąłby bardzo ciężko i przeczesałby dłonią włosy, chcąc w ten sposób pokazać swoje niezadowolenie z tej sytuacji. Nic takiego jednak się nie stało. W zamian się po prostu uśmiechnął i przytaknął. Miał nadzieję, że fakt, że nie kontynuował tematu będzie wystarczającym znakiem, żeby mu już gitary w tej kwestii nie zawracać.
Sytuacja powoli zaczynała też wracać do względnej normalności. Koniec płaczu dziecka, krzyków nieznajomego, który rzucił biletami do teatru i sobie poszedł, bez przedstawiania się nawet. W sumie to szkoda, bo wypadałoby mu podziękować raz jeszcze czy coś. Nieważne jednak. Mieli również też już za sobą cały proces przedstawiania się. Yukkuri została mianowana przez Azuyę „Yubką”. Sama zainteresowana nie wydawała się mieć cokolwiek przeciwko temu pseudonimowi, więc nie poprawiał Azu. Trzeba przyznać, że ilość imion zaczynających się na Yu była naprawdę zdumiewająca, jeszcze trochę i Yumishi zacznie myśleć, że to nie był przypadek, a jakaś zmowa przeciwko niemu.
Yumishi w sumie zbytnio niczego ze składu nie potrzebował, więc po prostu poczekał z Azuyą w ramenowni, aż dziewczyny wrócą. Skoro już tak wyszło, że idą całą grupą… niech będzie. W końcu YuYu wróciły i mogli ruszać. Jego podopieczna postanowiła hardo, że pójdzie sama, na co przystał skinięciem głowy, jednocześnie mając ją na oku bardziej aniżeli poprzednio. Co by znowu jego uwadze nie umknął jakiś dziki plan małej. Gdy tak sobie szli, Yukkuri postanowiła wypalić tekstem, za który w sumie nie mógł jej winić. Jakby nie patrzeć, to dla postronnego człowieka mogli wyglądać niczym wesoła rodzinka.
Dziękuję, ale nie jestem ojcem Azu, a jedynie wujkiem. Opiekuję się nią pod nieobecność jej rodziców – odparł ze spokojem, posyłając Yukkuri lekki uśmiech. Azuya wołała na niego „wujek” właśnie, nie miał nic przeciwko. Jednocześnie dziewczynka myślała, że jej tata wraz z matką byli na „wycieczce”, więc wspomnienie o rodzicach nie powinno być dla niej aż tak problematyczne. A chociaż miał taką nadzieję. Jednocześnie może i zdradził dosyć dużo informacji na ich temat, ale w sumie był pewien, że dziewczynka by sama stwierdziła fakt, że Yumishi jej ojcem nie był. Przecież doskonale o tym wiedziała.
W końcu dotarli do teatru. Chłopakowi z bramek podał bilety i uśmiechnął się do niego grzecznie, słuchając jednocześnie wszystkich wyjaśnień, gdzie co jest. Spojrzał na Azuyę, gdy już weszli do środka, trzeba było się upewnić o jednej rzeczy, żeby dziewczynka przypadkiem nie straciła niczego z widowiska.
Azu, chcesz do toalety zanim się spektakl zacznie? – zapytał. Dziewczynka była na tyle duża, żeby w łazience sama te rzeczy ogarniać, więc co najwyżej popilnował drzwi i obserwował otoczenie, co by nikomu nie przyszło próbować mu dziecka porywać. Może i był przewrażliwiony i nabrał pewnej… paranoi pod tym względem, ale naprawdę ostatnią rzeczą jaką chciał, to by Azuya musiała przechodzić przez ten koszmar ponownie.
W końcu znaleźli się na sali – niezależnie od tego czy dziewczynka potrzebowała skorzystać z łazienki czy też nie. Usiedli wygodnie na fotelach by w końcu być świadkami rozpoczynającego się spektaklu. I rzeczywiście na scenie pojawił się kot. I to w butach. Yumishi, jako osoba z wyszkoleniem ninja, zaczął się zastanawiać jak to zostało zrobione. Nie znał się zbytnio na Genjutsu, więc stawiał na to, ale nie będzie teraz tutaj Kai używać, czy oczu odpalać, żeby te stworzenie zbadać. Aż takiej paranoi to jeszcze nie miał. Uśmiechnął się, słysząc śmiech dziewczynki. To zdecydowanie był jeden z tych momentów, w których NIE żałował, że wojnę przeżył i czuł tą namiastkę ciepła na sercu zwaną „szczęściem”. Nawet jeśli przelotnym.
Nagle usłyszał jakiś głos i zobaczył, że ktoś podaje mu poduszkę. Odwrócił się lekko, by wziąć ją do ręki.
Dziękuję – odparł szeptem. Czy od razu dał poduszkę Azuyi? Skądże znowu. Najpierw dyskretnie ją wymacał, chcąc się upewnić, że jest to zwykła w świecie poduszka i nie ma w niej czegoś niebezpiecznego. Starał się to robić jak najciszej, żeby nikomu nie przeszkadzać w oglądaniu występu. I dopiero po upewnieniu się, że to była normalna w świecie poduszka, nachylił się lekko w stronę swojej podopiecznej. – Azu, wstań na sekundkę proszę – szepnął do niej, by w jak najsprawniejszy sposób położyć tę poduszkę na fotelu dziewczynki i ewentualnie jej pomóc z ponownym usadowieniem się na nim, jeśli byłoby to dla niej za wysoko. Jeżeli oczywiście cokolwiek wzbudziłoby jego podejrzenia względem tej poduszki, to by jej dziewczynce nie dawał, tylko spróbował, na razie bez oczu, wybadać co to mogło takiego być.
Obrazek

TSŪJITEGAN
Widzenie w dal [m]Widzenie sferyczne [m]Max. dziedzina stylu przewidywanych ruchówKoszt utrzymania na turę
2 500200S20
Awatar użytkownika
Hefajstos
Posty: 1959
Rejestracja: 26 kwie 2021, 21:11
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:

Re: Dzielnica północna

Początek przygody
WydarzenieFabuła D
UczestnikYubari + Yukkuri + Yumishi
Post22/?
Słysząc kwestię dotyczącą potencjalnego pokrewieństwa pomiędzy sobą a Yumishim a także odpowiedź wysokiego mężczyzny, Azuya pokiwała głową, zgadzająć się całkowicie z obecnym opiekunem. Najwyraźniej jednak podłapała pytanie i spojrzała to na jedną Yu to na drugą Yu.-Rybkowe siostrzyczki?-Zapytała więc, spoglądając też na Yumishiego bo kto wie, może znał odpowiedź na pytanie trapiące małą Azu.
Kolejne pytanie ze strony czarnowłosego zmusiło dziewczynkę do zatrzymania i się szybkiej analizy tego czy faktycznie chce jej się do toalety. Szybko dość jednak przecząco pokręciła głową. Tak więc wszyscy wylądowali przed sceną. Od drzwi wymieniając byli to Zanka, Erard, Yubari, Yukkuri, Yumishi i Azuya. Taką oto ekipą mieli oglądać przedstawienie plus masa randomów w rządach za nimi rzecz jasna. A jak już o randomach w rzędach za nimi mowa to od jednego z randomów Yumishi dostał poduszkę. Szybkie macanko potwierdziło mięciutką naturę poduszki, która raczej nie skrywała przed nim innych sekretów tak więc po chwili wnikliwej analizy postanowił pozwolić usiąść na niej swojej podopiecznej. Nie potrzebowała jednak pomocy z ponownym wdrapaniem się na krzesło i tak, z poduszką pod dupą, można było oglądać przedstawienie.
Scena zaaranżowana była w polną dróżkę przy której stał młyn. Oprócz kota, na scenę wszedł rudzielec, którego to cała grupka świetnie znała z "Wiśnia Ramen".-Kot. Ze wszystkości, zostawił mi kota-Załkał chłopak na widok kota i padł na kolana na deskach tratru. Dalej wywiązała się rozmowa pomiędzy kotem a chłopakiem bo o dziwo kot umiał mówić. I tak, syn młynarza którym był młodzieniec dostał w spadku po ojcu kota, bracia zaś jego resztę fortuny i wygnali oni młodzieńca każąc mu opuścić rodzinny dom i biznes. Kot jednak był magiczny, gadał! Obiecał swemu panu że z jego pomocą, wespnie się na szczyt tego świata tak że nawet Shabudiba by mu z rąk jadła. Młody chłopak poprosił jedynie kota by dobrym był, bo nie wolno złym być na co kot ohoczo przystał. Gdzieś z tyłu ktoś ziewnął. Azuya jednak świetnie się bawiła i patrzyłą na widowisko oczarowana. Pod koniec chłopak zszedł ze sceny a kot patrząc na widownie zatarł łapki i zachichotał.
-Dobry? Dobre to są rybki. Pan mój młody i nawiny ale ja mu pokażę, bogatym go uczynie a że trochę przy tym nakłamie-Polizał łapkę i przejechał po futerku.-Kot w butach okrada bogatych, biednym rozdaje!-Powiedział unosząc łapkę ku górze, po czym nagle opadła kurtyna, a na scenę wróciła dziewczyna. Zapaliły się światła a biletowy chłopak ogłosił pięć minut przerwy. Azuya złapała Yumishiego za rękaw.
-Siku-Stwierdziła
Kolejna scena była już przedstawieniem kuchni oraz za cienką ścianką sali tronowej. W tej części sztuki, kot z workiem przybiegł do kucharza i wyciągnął z niego zajęca.-To od lorda naszego, dla władcy kochanego-Powiedział kłaniajac się a gdy kucharz dał mu pieniądze ten przekazywał je chłopakowi, zapewniając go że uczciwie zarobione. I kot proceder powtarzał ten wielokrotnie nie raz na dwór króla wpadając i prezenty kucharzowi wręczając. Król bardzo polubił kota a także to, jak obdarzał go prezentami, więc gdy kot ponownie kucharzowi prezenty dla króla wręczał, ten zaprosił go na ucztę. Tam kot poznał księżniczkę.
-Piękna jest i bogatanya--stwierdził cicho kot chichocząc w stronę widowni.-Wiem, ożenię ją z mym panem!-Cwany plan wymyśliwszy, zaaranżował on spotkanie między młodym panem a księżniczką, nad rzeką następnego dnia. I tutaj znów opadła kurtyna.
-Siku.-Stwierdziła poraz kolejny Azuya.
Ostatnia scena to byłą bogata posiadłość, a obok polanka z rzeczką. Młodzieniec siedział w rzece, a na scenę weszła księżniczka i król, kot wtedy krzyknął że pan mu tonie a słudzy króla uratowali chłopaka i w piękne szaty odziali, następnie dojechali do rezydencji, w której mieszkał zły czarownik, ale kot namówił służbę by nazywała chłopaczka swoim lordem a sam pognał do pokoju czarnoksiężnika.-Udowodnij! Udowodnij żeś znasz magie.-Czarnoksiężnik zaś widząc magicznego kota, chyżo chciał udowodnić że lepszy jest w magii i zmienił się. Wpierw w lwa, a potem w mysz. I kot wtedy mysz złapał i wsadził do buzi. Chłopaczek zaś z księżniczką się w sobie zakochali i żyli razem długo i szczęśliwie. Kurtyna opadła by po chwili ponieść się i ukazać wszystkich aktorów trzymających się za ręce którzy to skłonili się widowni. Kurtyna opadła po raz kolejny i ludzie zaczęli wychodzić.
Azuya siedziała jak oczarowana tą wspaniałą sztuką. Erard z Zanką pochrapywali i słysząc zamieszanie przebudzili się.
-Uh, tak, wspaniale-Powiedział Erard i nawet zaklskał. Po chwili rozmowy między sobą wstali.
-My się będziemy zbierać-Stwierdziła Zanka.
-To nie dla nas-Dodał Erard, po czym pomachali czwórce nadal siedzących.-Wpadnijcie znowu-Stwierdził jeszcze mężczyzna, po czym razem z Zanką wyszli. Tuż za nimi do grupki podszedł chłopak od biletów i oparł się plecami o deski sceny.
-Podobało się?-Zapytał Azuyę która pokiwała żywo głową.-Zanim wejdziemy za scenę, dajmy chwilę aktorom.-Chłopak mówił całkiem cicho, więc było się trzeba wsłuchać w jego słowa, by go usłyszeć.-Aaah, Terumi Fuji, to pewnie mało istotna informacja bo pewnie bardziej interesują was aktorzy ale zawsze miło się przedstawić. A was jak wołają?-Zapytał, a po chwili dało się usłyszeć kroki po deskach i zza kurtyny wyszła dziewczyna, która to wcześniej rozpoczęła występ.
-Nie napastuj nam vipów, Fufu.-Stwierdziła dziewczyna zeskakując ze sceny obok Fujiego i podchodząc do Yaburi a potem przechadzając się przed fotelem każdego z "Vipów".-Mmm cóż za wspaniała grupa. Więc. Jak to się dokładnie stało że weszliście w posiadanie tych biletow, a nasz lider wpadł tu dzisiaj chwilę przed występem i zamknął się w łazience rzucająć bluzgami na prawo i lewo i mówiąc coś o bólu i bezpłodności?-Zapytała dziewczyna przekrzywiajac lekko głowę z oczami pełnymi oczekiwania i podekscytowania - to musiała być świetna historia. Fuji pociągnął ją za kołnierz dalej od gości a bliżej sceny.
-Przedstaw się może najpierw, no i było się trzeba przebrać. I jeśli ktoś napastuje naszych gości to jesteś to ty.-Powiedział cicho wzdychająć. Dziewczyna nadęła policzki.
-Nie napastuję was prawda?-Zapytała po czym nim zdążył ją złapać pognała do Yubari i usadła jej na kolanach.-Nie nazwałabym siebie aktorką ale faktycznie wypada sie przedstawić. Nene więc. Ale szzzz-Przytknęła Yubari palec do ust.-Sama zgadnę wasze imiona. Ty jesteś... Mmmm-Przymknęła oczy.-Aoi! Ty...-Wskazała na Yukkuri-Wyglądasz mi na Sakana! Obok ciebie-Wstała i przeszła kilka kroków pochwylając się nad Yumishim-Tsu... Kareta... Mmmm... Nemuru!-Pstryknęła palcami zadowolona i przeniosła swoje spojrzenie na Azuyę głaszcząc ją po głowie.-I Kawaii. Zgadłam, prawda? Chociaż część?-Zapytała patrząc po twarzach zebranych. Ile % cierpliwości Yumishiego zostało właśnie zużyte? Czy jeśli dobije 0, to Yumishi wybuchnie? A może jego cierpliwość mogła osiągnąć ujemne liczby?
Stan postaci:
Yukkuri: Chakra 995
Ostatnio zmieniony 27 sty 2023, 1:09 przez Hefajstos, łącznie zmieniany 1 raz.
Prowadzone Wątki:
Senka - Se jest, od roku, gdzieś tam
Shogo - Ale nie odpisuje, pewnie nie odpisze, już nigdy...
Mikan - znowu po Jeleniu, się z Daimyo szlaja
Ichigo - Bo się jej rządzić zachciało
YuYuYu - Jest ich trzech i pewnie coś odpierdolą
Jo X Hom - Czy będzie segz? Czy będą z tego dzieci? Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi...
Midoro - Flying thunder criminal scam
Hikari - Rendez-vous with Yuri (And Bulldog)
Więcej grzechów nie pamiętam.
Awatar użytkownika
Hōzuki Yūbari
Posty: 47
Rejestracja: 19 sty 2023, 17:59
Discord: Amphare#3038
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Dzielnica północna

Yūbari na ilość rodzeństwa narzekać nie mogła. Znaczy mogła gdyby uznała, że ma go za dużo, ale za mało? Musiałaby być bardzo szalona. A nie była szalona. Była, przynajmniej teraz, co najwyżej w dobrym humorze. Tak jak jednak nie narzekałaby pewnie na to, gdyby Yukkuri również należała do jej sporej rodzinki, to... no, nie była nią. Tak dla przykładu, Yukkuri miała ogon. Yūbari zaś nie. Był to jeden z licznych dowodów, których nie miała, że niestety domysły Azu nie miały przełożenia na rzeczywistość.
- ...formalnie to w sumie nie. Ale rodzina nie zawsze polega na więzach krwi! Prawda, Yu-chan?
Rzuciła do młodszej dziewczyny, uśmiechając się do niej delikatnie. Mogły robić za siostry. Nie było z tym problemu. Miała też wrażenie, że tej też by to nie przeszkadzało, a skoro i tak wyjaśniła, że siostrami nie są, to i nie wprowadzałyby tym nikogo w błąd! Przynajmniej jeśli chodzi o osoby w "Wiśni Ramen", bo każdej jednej osobie pewnie musiałaby to wyjaśniać na nowo.

Przedstawienie! To właśnie dla niego przybyli do tego miejsca, a gdy tylko sztuka się rozpoczęła, praktycznie jej cała uwaga spoczęła na scenie. Czasem tylko rozejrzała się po ludziach ciekawa ich reakcji, jednak po za tym? Nie bawiła się z pewnością ani trochę gorzej, niż Azuya! Kiedy tylko na scenie pojawił się rudowłosy chłopak z ramenu, ta mimowolnie uśmiechnęła się szerzej. Nic dziwnego, że cała sytuacja wyszła tak komiczna, skoro mieli do czynienia z urodzonym aktorem! Swoją drogą - świetnie zagrane. Zwłaszcza rozpacz nad dostaniem kota w spadku. Normalnie ktoś by pomyślał, że dalej trzymał go nastrój z budki z ramenem. Kot zaś? Nie tylko wyglądało na to, że jest kotem magicznym, co samo w sobie robiło go mega ciekawym kotem, ale również cwanym! Co prawda nie bardzo wiedziała, czego się spodziewać po futrzaku i czy nie będzie takim złolem opowieści, ale skoro stwierdził, że nakłamie tylko "trochę" to z pewnością nic się złego przecież stać nie mogło.
- Coś czuję w kościach, że prawdziwy.
Rzuciła jeszcze do Yukkuri, która zapytała o kota. Henge? Niee... Chyba nie. A może? Ale wolałaby nie. Lepiej się głaszcze prawdziwego, gadającego kota niż losowego kogokolwiek udającego kota. W sensie po zdjęciu Henge, tak sądziła, bo w trakcie to nie wiedziała. I nie była pewna, czy tę konkretną rzecz chce sprawdzać. Ani czy ma jak sprawdzić. Bo z czym to to porówna, jeśli pod ręką nie będzie też miała prawdziwego, magicznego kota?

No i rzeczywiście, nic złego się nie stało. Ba! Kot, który był czwanym kotem, rzeczywiście okazał się takim przez całą sztukę. A przez to ilekroć wpadał na jakiś fenomenalny pomysł i doprowadzał go do końca, oczy Yū otwierały się szerzej z podziwem dla tak niezwykłej pomysłowości. Sposób poradzenia sobie z czarnoksiężnikiem zaś? Wyborny! Jedyny minus tego przedstawienia był taki, że się w końcu skończyło. Niestety. Wyglądało też na to, że nie każdy uważał ją na tyle interesującą. Spojrzała nieco zaskoczona na praktycznie śpiącego Erarda i Zankę. Więc nie dla nich... Zrozumiałe, jak najbardziej. Szkoda tylko, że tak szybko postanowili się zebrać, niezainteresowani spotkaniem z aktorami. W zasadzie... Co się na takich spotkaniach mówi? Albo robi? Hm hm. Pewnie dowie się w trakcie. Z resztą! To, że sama nie była pewna, czy jest sens zawracać głowę artystom, tak z pewnością ktoś z ich grupki na pewno się ucieszy z tak niepowtarzalnej okazji.
- Pewnie, trzymajcie się!
Rzuciła do dwójki, nie zatrzymując ich ani chwili dłużej. Jej uwaga i tak bardzo szybko została zwrócona przez cichy głos chłopaka, jaki sprawdzał ich bilety. Odwróciła głowę w jego kierunku nieco zaskoczona, zupełnie zapominając, że miał się nimi po występie zająć. Podobnie jak Azuya, pokiwała energicznie głową na jego pytanie. Tyle jednak było z odpowiedzi, bowiem kiedy ten się przedstawił i sama chciała zdradzić swoje imię, zdążyła co najwyżej otworzyć usta i zerknąć w stronę kolejnego głosu, tym razem mającemu swoje źródło jeszcze na teatralnych deskach. Wyglądało na to, że nie tylko rudzielec był całkiem zabawny. Dziewczyna, jaka to wcześniej zapowiadała występ, swoim zachowaniem przywiodła na twarz Yū szeroki, rozbawiony uśmiech, jaki zamienił się w chwilowe zaskoczenie, kiedy to zupełnie obca różowowłosa usiadła jej bezceremonialnie na kolanach, przytykając palec do ust. To... No, niespodziewane. Podobnie jak jej próby zgadywania ich imion.
- Yūbari. - rzuciła pierwsza, musząc niestety nieco rozczarować Nene. Ale tylko troszkę! - Hōzuki Yūbari, ale jakbym nie nazywała się Yūbari, to pewnie miałabym na imię Aoi.
Z pewnością. Znaczy pewnie nie, bo równie dobrze mogła mieć w papierach Genowefa II, tak na cześć Gieni pasącej się na polu, ale! Skoro Nene wpadła na podobny pomysł z jej mianem, to może jej rodzinka miałaby podobny pomysł. Chociaż ponoć w tych faktycznych wioskach, to w ogóle jej krewni mieli jakąś bardziej sztywną konwencję imion. Spojrzała przy tym zarówno na Nene jak i Fujiego, jaki przecież również się przedstawił, prostując się przy tym na zajmowanym siedzeniu i kładąc ręce na własnych udach.

Ale ale! Bo padło więcej niż jedno pytanie, a jeśli tylko wszyscy by się przedstawili, to pozwoliłaby sobie na głośniejsze chrząknięcie. Bo oto czekała ich fenomenalna historia o zdradzie, łzach, bólu i niebieskich stringach wyciąganych z kieszeni rudowłosego szefa trupy teatralnej! Spojrzałaby więc po wszystkich, czy słuchają. No i na rudego, czy idzie. Bo jak przyjdzie czy teraz, czy w trakcie, to będzie to jeszcze zabawniejsze. No ale jeśli nie - jego strata!
- No więc, panie i panowie! - zaczęła energicznie, wstając nawet z miejsca. - Więc pytacie o waszego szefa, hm? A już wam mówię, co się stało. Oto bowiem wchodzę ja, do lokalu o nazwie "Wiśnia Ramen". Takie ładne miejsce, dobre jedzenie, a przy barze, prócz pana Erarda, wasz szef. Spał sobie smacznie na ladzie, nie zaczepiany przez nikogo. No i przyszła też Yukkuri. Przyszedł też pan Yumishi z Azuyą. I wszystko było dobrze. Ciepłe jedzonko, miła atmosfera i wtem! - zrobiła drobną przerwę - Azu-chan waszego szefa opypłała ramenem. Nie specjalnie, oczywiście, ale wiecie! Wypadki chodzą po ludziach. No i ten się obudził, krzyczeć zaczął na biedną, małą Azu. To Azu zaczęła dudlać tak głośno, że ten chociaż poplamiony, trochę mokry i oparzony, zaczął ją biedną uspokajać. A i dobrze, bo na dzieci nie wypada krzyczeć. No i zaczął coś wyciągać z kieszeni, pierw jakiś dynks, później gacie jakiejś dziewki i bam! Bilety. I dał nam bilety. I oto jesteśmy!
Opowiedziała gestykulując przy tym, ale starając się też nie krzyczeć. Bo wolała, żeby Azu się z tego wszystkiego raczej śmiała, niż żeby dostała traumy od Yūbari, jaka to uznała, że jest to niezgorszy moment, by się powygłupiać. Pod koniec nawet skłoniła się i usiadła. Zdolności pewnie jej nie umywały się do tych aktorów, ale nie chodzi o to, by być przecież gwiazdą. Tylko by było trochę śmiesznie.
Ostatnio zmieniony 28 sty 2023, 17:35 przez Sabataya Shuten, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
Awatar użytkownika
Hoshigaki Yukkuri
Posty: 43
Rejestracja: 20 sty 2023, 4:09
Ranga: Cywil
Ranga dodatkowa: Ryba
Discord: Midoro#5831
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Dzielnica północna

Tak więc przedstawienie! Postanowienie zostało postanowione i nie było się z tym co sprzeczać. YuYu ruszy na drobne wydawanie pieniędzy, gdzie Yukkuri wydała drobne a Yubari drobne zostały. Po powrocie pod sławne ”Wiśnia Ramen” mogły ruszać na kolejne atrakcje dnia dzisiejszego, które zdawały się nie kończyć. Temat jaki się rozwinął podczas spaceru, który zresztą sama Yui zaczęła, należał do bardzo ważnej części życia każdej istoty. Rodzina. Każdy kto czytał serię mang o niesamowitych pościgach konnych wie, że nie ma nic ważniejszego od rodziny! Z pewnością Rybka należała do tego grona osób. Jednak jej przypuszczenie było dość błędne. Yumishi wytłumaczył jej, że nie jest ojcem a wujkiem dziewczynki. Yukki kiwnęła tylko głową ze zrozumieniem.
- Aaaa... Jest pan takim wspaniałym wujkiem, w takim razie. - poprawiła się szybko.
- Też kiedyś miałam takiego wspaniałego wujka jak pan. Zawsze sadzał mnie na kolanach jak byłam mała i bardzo lubił mnie przytulać. - dodała otwarcie uśmiechając się ciepło. W sumie ciekawe co u niego słychać. Nim myśl się jednak rozwinęła za bardzo, Azu zebrała się na odwagę i polubiła ich na tyle, że postanowiła zadać otwarte pytanie. Cóż za sukces! Yuri wiedziała, że ma się to podejście do dzieci!
- Prawda, Yu-senpai! - potwierdziła energicznie jej słowa. Bo taka była prawda. Robiły wszystkie rzeczy jakie robiła razem rodzina. Spały pod jednym dachem albo pod jego brakiem, robiły razem pranie w rzece albo w karczmie, jadły razem jedzenie, brały wspólnie kąpiele w jeziorach, rozmawiały na różne tematy, pomagały sobie czesać włosy i takie tam. To właśnie je czyniło siostrami, mimo iż miały inne nazwiska i inne mamy i innych tatów.
Teatr w końcu stanął przed nimi. Znaczy, oni przybyli pod stojący już teatr, gdyż dziwne by było, gdyby budynek przyszedł do nich a nie oni do niego. No ale bez większych teorii spiskowych, okazali bilety i usadowili się na swoich miejscach. Spektakl się zaczął a Yu idąc w ślady pozostałych młodych osób z ich grupy, patrzyła jak zaczarowana. Gdyby była odrobinę mniej wychowana, zapewne rozdziawiła by buzię tak, że ślina by jej z niej wylatywała. Na szczęście była prawdziwą damą z skóry i ości. Trzymała więc usta zamknięte przypominając sobie co jakiś czas, że trzeba oddychać oraz tę ślinę przełykać. Mimo fascynacji na twarzy, ogon zdradzał jej wszelkie emocje i przemyślenia, gdyż ciągle chodził na boki.
- To nawet lepiej, że prawdziwy. - odszepnęła Yubari na jej odpowiedź na jej pytanie.
Podczas przerw gdy kurtyna zapadała, dziewczyna zerkała szybko po innych by sprawdzić jak się bawią. Nie dało się nie zauważyć, że podkoszulka-man przysypiał, co dziewczyna za każdym razem wykorzystywała by go pacnąć, i dać znać, że jest już przerwa. Na przykład, gdyby chciał iść do toalety jak Azu. Lepiej tam niż tu. Jako iż małej nie było prawie na każdej przerwie, spędzała je na rozmowie z Hozuki na temat show.
- Zgadzam się z tym kotem! Rybki są super smaczne. Ten kot wie co dobre, więc jest dobry. - powiedziała gdy pierwszy raz kurtyna opadła.
- Osobiście uważam, że nie-śpiący-płaszcz, nie powinien tak narzekać. Dostał w spadku kota, który nie dość, że ma buty, to jeszcze ma mieczyk i spryt. To jest coś, czego brakuje temu rudzielcowi. No bo zobacz. Jakby ten chłopak był tak mądry jak ten kitku, to nie spał by w ramenowni tylko w pałacu. - podzieliła się przemyśleniami podczas drugiego zasłonięcia sceny.
- No i to ja rozumiem Yu-senpai! Spryt i magia! Kot i mysz! Ograł ją w jej własnej grze! Właśnie coś takiego jest cze-majce się. - przerwała swoją wypowiedź w połowie słowa by dokończyć to samo zdanie co wypowiadała jej przyjaciółka. Gdy giga kucharka z podkoszulka-manem wyszli, spojrzała tylko na Hozuki z autentyczną pustką w oczach.
- Zapomniałam co mówiłam. - powiedziała bez większych ogródek.
Już miała przenieść wzrok na Azu, gdy biletomat boy do nich podszedł i zadał pytanie, które ona miała na końcu języka. Zdając sobie sprawę, że to pytanie było skierowane do ogółu, pokiwała tylko głową nadal trzymając merdającą płetwę między rękoma. Fuji się przedstawił im, a nazwisko nawet było jej chyba znane. Nie mogła sobie jednak przypomnieć, gdzie je słyszała. Biorąc wdech by się przedstawić, pojawiła się magiczna dziewczyna jaka robiła za narratorkę. Rzuciła coś o napastowaniu, na co Yui spojrzała na swoje ciało i puszczając ogon pomacała się po piersiach.
- Nie czuje się molestowana magiczna dziewczynko. - powiedziała pewna siebie. No bo, nikt jej nic nie robił. Wtem jednak Nene wpakowała się na kolana jej psiapsi. Szok! Były tak blisko siebie. Że też Rybka wcześniej na to nie wpadła! Widząc, ze Yu-senpai nie ma nic przeciwko temu, uznała, ze kiedyś będzie musiała tego spróbować. Przyszła jednak pora na przedstawienie się, a raczej na zgadywanie ich imion. Magiczna dziewczyna jednak nie miała daru czytania w myślach innych tak jak biletomat boy. Wszystkie były nietrafione, ale jednak nie do końca.
- Sakana mówili na mnie w szkole. Albo Rybka, ale to to samo. Jestem Yukkuri. Hoshigaki Yukkuri! - powiedziała tak samo jak Yubari przedstawiając się też z nazwiska. Zupełnie jak główny bohater mangi detektywistycznej jaką czytała ostatnio! To musiało być super. Przynajmniej w jej odczuciu.
Wtedy stało się to coś. Kolejna atrakcja dnia dzisiejszego. Yubari odchrząknęła i zaczęła opowieść sprzed godziny. Mówiła zupełnie jak Nene na scenie. Gdy padło jej imię, że weszła do ”Wiśnia Ramen”, coś ją tknęło. Musiała działać. To było jej powołanie. Sztuka Yu-senpai, musiała być kompletna! Zerwała się na równe nogi i skłoniła się Yumishiemu i Azu, potem Fujiemu a potem magicznej dziewczynie siedzącej nadal na Hozuki. Gdy padały kolejne słowa opowieści, zaczęła je imitować. Jedną ręką trzymała niewidzialną miskę z ramenem, a drugą ręką równie niewidzialnymi pałeczkami jadła niewidzialne kluski. Były przepyszne, co dało się zobaczyć po jej rozmarzonym wyrazie twarzy. Wtedy akcja zaczęła nabierać kolorów. Miska z ramenem wysmyknęła jej się z ręki i wylądowała na jej nodze. Wdrapała się szybko na swoje siedzenie i zaczęła wskazywać obiema rękoma wielki ból w udzie. Zaczęła szlochać i udawać płacz wzywając wszystkie bóstwa, czemu spotkała ją taka niesprawiedliwość. Oczywiście nie wydzierała się w niebo głosy, gdyż przeszkodziło by to w narracji, więc tylko otwierała usta udając, że krzyczy. Zrobiła się nagle poważna, ocierając łezki i pogroziła palcem wszystkim tu zebranym. Historia jednak szła dalej, więc i ona musiała się dostosować. Podniosła palec do góry jakby nagle na coś wpadła, po czym zaczęła grzebać w kieszeni rekiniej bluzy. Wyciągnęła papierek po cukierku, jaki dała by Fujiemu, albo położyła na oparciu krzesła rząd wcześniej, gdyby nie chciał przyjąć daru. Następnie wyjęła by paczkę chusteczek, na którą spojrzała ze zdziwieniem i również położyła obok. W końcu, wyciągnęła by bilet na przedstawienie jaki by uniosła triumfalnie w górę, by każdy mógł go zobaczyć. Na zakończenie historii, skłoniła się tylko tak jak aktorzy na scenie, po czym usiadła ciężko na swoim miejscu. Zmachała się. Ale było to tego warte.
- Tak było. Nie kłamię. - dodała zdyszana potwierdzając słowa Yubari.
Obrazek
Awatar użytkownika
Sabataya Yumishi
Posty: 135
Rejestracja: 26 paź 2021, 0:16
Discord: hanialke
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Dzielnica północna

Prawdę powiedziawszy, to z Yūbari musiał się zgodzić w jednej rzeczy – rodzina to nie zawsze były więzy krwi. Pomimo że on z klanem przez wiele lat miał bardzo dobre relacje i był mu lojalny, tak był w stanie zrozumieć, że nie dla wszystkich ludzi tak wyglądało i czasem osoby, które napotkamy na drodze stają się dla nas ważniejsi niż ludzie, z którymi jesteśmy spokrewnieni. To się działo z jednego prostego wyboru: rodziny biologicznej się nie wybiera i trzeba żyć z taką, jaką się miało. Zaś można wybierać osoby, którymi się otacza, których się dopuszcza do siebie blisko, tworząc w ten sposób więź czasem nawet silniejszą niż ta wytworzona przez krew. No ale zdecydowanie to nie było miejsce na tego typu głębokie przemyślenia; Na słowa Yukkuri o tym, że jest wspaniałym wujkiem, uśmiechnął się jedynie i przytaknął głową w ramach podziękowania. W sumie to nie bardzo wiedział co powiedzieć, nie należał do jakoś wybitnie wylewnych osób. Jednocześnie, przyjmowanie komplementów również nie przychodziło mu z łatwością.
Dobrze mieć wspierających bliskich – skomentował krótko historię Yu o jej wujku. Co innego mógł powiedzieć? Jednocześnie kompletne olanie tematu i nie odpowiedzenie w żaden sposób wydawało się nieco niegrzeczne.
Azuya była dużą dziewczynką i zdecydowanie ufał jej w kwestii tego, czy chciało się jej do łazienki czy też nie, więc jak tylko zaprzeczyła, przytaknął głową i skierował swoje kroki na wskazane na biletach miejsca. Jak się okazało, poduszka też nie zagrażała w żaden sposób zdrowiu i życiu jego podopiecznej, dzięki temu ta mogła na niej usiąść i jeszcze bardziej cieszyć się z występu. Można nazwać Yumishiego przewrażliwionym albo paranoikiem, ale zdecydowanie wolał podchodzić do rzeczy z większą dozą ostrożności, aniżeli mniejszą. Mimo wszystko był w zupełnie obcej wiosce. Może i trochę tu czasu spędził, poznał nieco kulturę tubylców, nie zmieniało to jednak faktu, że wyszkolenie ninja nie pozwalało mu na przestanie bycia czujnym. To było silniejsze od niego i zawsze, gdy gdzieś szedł z Azu, czuł się jakby był na misji mającej na celu ochronę cywila.
Przedstawienie było… ciekawe. Jakby miał może ze piętnaście lat mniej. Czuł się w sumie jak rodzic, który poszedł na sztukę dla dzieci. W sumie to tak właśnie było, tylko że zamiast być ojcem, był przeszywanym wujkiem. W porównaniu jednak do pracowników ramenowni nie przysypiał. Czujność mu nie pozwalała. Spoglądał na Azu, która widocznie się jednak dobrze bawiła, co go cieszyło. Nawet jeśli jakoś bardzo tego na zewnątrz nie wyrażał, to w złamanym serduszku Yumishiego pojawiła się iskierka i odrobina ciepła. Więc nawet jeśli on sam nie czerpał jakiejś ogromnej przyjemności ze spektaklu, tak widok roześmianej i wesołej buzi dziewczynki mu w zupełności wystarczał żeby stwierdzić, że to był dobry pomysł i nie żałował podjętej decyzji nawet w najmniejszym stopniu.
Nie miał żadnych problemów, by latać co przerwę z Azuyą do łazienki. Niczym bodyguard stawał przed drzwiami, pilnując by przypadkiem jej nikt z tej łazienki nie porwał, a jak trzeba było umyć rączki, to nawet ją podsadził, jeżeli umywalki były za wysoko. Większość tego typu miejsc była przystosowana do użytku dla dorosłych, więc wcale by się nie zdziwił.
Przedstawienie się skończyło. Yumishi spojrzał na dziewczynę i posłał jej delikatny, a i nawet nieco ciepły uśmiech.
Podobało się? – zapytał. Nie żeby tego nie zauważył, ale chciał pokazać Azu, że interesowało go jej zdanie i dać dziewczynce poczucie, że zawsze może się z nim wszystkim dzielić. Mimo że nie był ojcem Azuyi, to starał się go jej zastępować najbardziej jak to było możliwe, jednocześnie próbując być opiekunem, którego sam by chciał mieć jako siedmioletni chłopiec. Bo jak miał ogromny szacunek do swojego ojca, tak… powiedzmy sobie szczerze, nie należał do najbardziej wylewnych i przyjaznych osobowościowi.
Sabataya skinął głową na pożegnanie w kierunku Zenki oraz Erada, gdy ci stwierdzili, że się zbierają. Koniec końców zapomniał zapłacić za ten dodatkowy ramen dla Azuyi, będzie musiał jutro tam wpaść po drodze, gdy już będą wyruszać z wioski i uregulować płatność, zdecydowanie tak tego nie chciał zostawić.
Po chwili pojawił się chłopak od biletów, który powtórzył pytanie zadane przez Yumishiego, w sumie nic dziwnego. Były Kirijczyk położył dłoń na główce Azu, gdy tak dzielnie przytaknęła na te pytanie. Wiedział, że interakcje z obcymi ludźmi nie były jej najmocniejszą stroną i najlepiej się czuła, gdy była sam na sam z Yumim, więc trzeba przyznać, że bardzo dzielnie wszystko znosiła. Oprócz biletowca pojawiła się jakaś dziewczyna, która swoją prezencją była… bardzo przytłaczająca. Jeszcze te dziwne imiona, które im wymyśliła. Wdech i wydech. Wdech i wydech. Odlicz do pięciu. Stan psychiki Yumishiego powoli zaczynała przybierać ujemnych wartości. Cisnęło mu się na usta, żeby powiedzieć, że tak, napastuje go, jednakże ugryzł się w język. Zamiast tego posłał lekko wymuszony uśmiech.
Ugh. Dziewczyny postanowiły się przedstawić. I zapewne nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że padły nazwiska. Swoją drogą, Sabatayi jako byłemu Kirijczykowi całkiem nieźle znane. Jak Yukkiri podejrzewał o bycie Hoshigaki, tak trzeba przyznać, że fakt bycia Yūbari przedstawicielką klanu Hōzuki trochę go zaskoczył. Nie zmieniało to jednak faktu, że obydwa klany były mu znane raczej powierzchownie, bo nie miał okazji jakoś bardzo ściśle współpracować w tym zakresie. Co innego, gdyby któraś z nich była Yuki. Jego żona, Hachiko, była przedstawicielką tej familii, więc wiedział o nim zdecydowanie więcej, choć oczywiście nie wszystko… Nie to w tym wszystkim było jednak ważne, a wewnętrzny dylemat, z którym właśnie walczył. Z jednej strony nie wypadało przedstawić się tylko imieniem, kiedy dziewczyny podzieliły się również nazwiskami. Z drugiej jednak, aktorzy użyli tylko imion. Albo pseudonimów artystycznych. Borze słodki i szumiący, dlaczego on musiał przez to przechodzić?
Yumishi, a to Azuya – odrzekł w końcu, stwierdzając, że odpuści sobie te nazwisko. Może nikt nie będzie dopytywać? W kwestii Azu bycia nazywaną „Kawaii” nie skomentował. Jeśli dziewczynka nie będzie miała nic przeciwko by tak ją nazywać, to jej decyzja. On nie będzie się w to wtrącał. Gdy Yūbari przedstawiła jak to wszystko wyglądało z ich, jak się okazało, szefem, przytaknął jedynie głową, jednocześnie spoglądając na swoją podopieczną, obserwując, w jaki sposób dziewczynka zareaguje na ponownie wspomnienie o tamtej sytuacji, które zdecydowanie było czymś dla niej stresującym.
Ostatnio zmieniony 29 sty 2023, 2:54 przez Sabataya Yumishi, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek

TSŪJITEGAN
Widzenie w dal [m]Widzenie sferyczne [m]Max. dziedzina stylu przewidywanych ruchówKoszt utrzymania na turę
2 500200S20
Awatar użytkownika
Hefajstos
Posty: 1959
Rejestracja: 26 kwie 2021, 21:11
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:

Re: Dzielnica północna

Początek przygody
WydarzenieFabuła D
UczestnikYubari + Yukkuri + Yumishi
Post26/?
-Jak my-Stwierdziła Azuya, bardziej do Yumishiego niż do dziewczyn, kiedy to usłyszała że są rodziną a nie łączyły ich więzy krwi. W końcu Wujek to też rodzina, a z całą pewnością - przynajmniej tak daleko jak sięgało rozumowanie dziecka - ona i Yumishi spokrewnieni nie byli. Przez chwilę nawet chciała powiedzieć coś jeszcze, ale dość szybko zrezygnowała i jedynie przysunęła się bliżej Sabatayi, zamykając ten temat jakim była rodzina. Rodzina którą właściwie chciał czarnowłosy dla małej odnaleźć, co wymagało dostania się do Banana no kuni.
Przedstawienie jakie było, takie było. Większość ludzi zdecydowanie spała, co dostrzegli ci, którzy się odwrócili. Najważniejsze jednak że dziewczynom ze wsi a także małej Azuyi się podobało, bo sam Yumishi w życiu to już pewnie tylko trumny potrafił endżojować. W każdym razie dzielnie pilnował małej nawet wtedy gdy ta szła do toalety. Gdy okazało się na dodatek że umywalki były za wysoko, podsadzał ją co by rączki umyła, taki to był dobry wujek. Pozostawała jednak ważna kwestia czy Azuyi się podobało? Twarz mówiła że tak, ale...? Na szczęscie, dziewczynka ohoczo pokiwała głową i nachyliła się do jedynego męskiego przedstawiciela zespołu.-Myślisz że spotkamy też kotka?-Zapytała, niepewnie ewidentnie najbardziej oczekując spotkania z właśnie tym "Aktorem".

"Magiczna dziewczynka" zaśmiała się słysząc i widząc zachowanie Yukkuri.-Mówił ci ktoś, że jesteś dziwna?-Stwierdziła, ciężko było stwierdzić czy mówiła to pozytywnie, czy negatywnie. Zaraz jednak temat zszedł na dalszy plan, zwłaszcza że padło na kwestię imion, po której dziewczyna westchnęła i pokręciła głową.-Wasi rodzice nie mieli za grosz weny twórczej czy pomyśunku. Niemniej miło mi was poznać, Yu, Yu, Yu i Azu-Powiedziała by zaraz potem obserwować przedstawienie w wykonaniu Yaburi oraz Yukkuri. Przedstawienie które jak szybko zauważył Yumishi wcale nie bawiło Azuyi co raczej sprawiało że się speszyła i schowała za jego ramieniem, zwłaszcza że uwaga co jakiś czas kierowała się na nią. Fuji jednak, w odróżnieniu od swojej koleżanki od razu zauważył że dziewczynce się to nie podoba i po tym jak raz na nią spojrzał w czasie wystąpienia dziewczyn, tak potem już tego nie robił. Nene natomiast zdawała się ślepa na to że Azuyi niespecjalnie podoba się poświęcana jej uwaga i dość często na nią patrzyła i posyłała jej pełne zadowolenia uśmiechy. Kiedy dziewczyny skończyły zaklaskała.
-Brawo, brawo, dla dwóch wspaniałych aktorek... przepraszam, trzech?-Zapytała i skłoniła się Azuyi, na co Fuji zakrył twarz dłonią i spomiędzy palcy posłał Yumishiemu przepraszające spojrzenie.-Nie chciałybyście dla nas popracować? Nowych aktorów nigdy dość-Stwierdziła Nene, wykorzystując okazję do próby zrekrutowania duetu YuYu.
-Starczy tego błaznowania, chodźmy-Stwierdził Fuji wzdychajać i kręcąc głową. Dłonią wskazał wszystkim drogą a następnie zaczął prowadzić na tyły teatru gdzie znajdowały się pokoje wynajmowane przez trupę. Przechodząc było trzeba minąć scenę oraz pokój w którym znajdowało się wiele elementów garderoby oraz scenografii, to tutaj przygotowywali się aktorzy oraz scenografowie. Zaraz za tym znajdował się korytarz w kształcie liery "L" po którym biegała masa ludzi przechodząc z pokoju do pokoju. Niektórzy zatrzymywali się i kiwali przechodzącym. Azuya wczepiła się w nogę Yumishiego zdecydowanie czując się mało komfortowo. Przechodząc korytarzem, jedne z zamkniętych drzwi nagle się otworzyły i wyszedł z nich mężczyzna.
-JA TAK PRACOWAĆ NIE MOGĘ.-Wrzasnął, odwracając się w kierunku otwarych jeszcze drzwi.-Nie mogę-Dodał ciszej i trzasnął drzwiami.-Jak długo jeszcze będzie w tym teatrze dochodzić to TAKICH SYTUACJI?-Zapytał retorycznie i odwrócił się tanecznie by stanąć twarzą w twarz z Fujim i towarzyszącą mu grupą.-Oh, pardon-Powiedział, dostrzegłwszy zwiedzających i dziecko.
-Messalindre. Grał złego czarodzieja-Stwierdził Fuji wskazując mężczyznę palcem. I trzeba przyznać że na scenie wyglądał zdecydowanie inaczej. Ah ta magia teatru. Facet przepchnął się obok Fujiego by stać na czele grupy.
-Autografy, całuski, wywiady i inne takie co tylko chcecie kochani, co tylko chcecie, ale naprawdę na litość na Bogów, troszkę później. Bo muszę jedną sprawę załatwić ale ja potem tutaj będę-Wskazał na drzwi zza których wyszeł.-Więc przyjdźcie, wróćcie za parę minutek albo nie... nie, ja do was przyjdę, ja was znajdę, spokojnie. Teraz jednak - muszę już iść-I to powiedziawszy zrobił krok do przodu by jeszcze na chwilę przystanąć obok Yumishiego. Zmarszczył on czoło i spojrzał na niego.-Piękna, a my to się musimy umówić. Do twarzy ci w czerni, buziaczki-Posłał Sabatayi całuska i poszedł w stronę sceny.
-Tak-Powiedział jedynie Fuji.-Ja nie wiem jak z nim rozmawiać-Stwierdził i poprowadził grupę dalej, skręcając w korytarzu w jego drugą część.
Na samym końcu znajdowały się drzwi z gwiazdką i napisem "VIP" gdzie zdecydowanie zmierzali, ale mieli jeszcze cały korytarz do przejścia a tu już, znów im drogę zastąpiono! Dwie osoby, dziewczyna oraz chłopak. Byli do siebie uderzająco podobni.
-Siostro!-Powiedział chłopak.
-Bracie!-Zawtórowała mu dziewczyna.
-Goście, o jacie-Powiedzieli oboje. Chłopak odrazu poleciał do Yubari i Yukkuri łapiąc je za ręce, dziewczyna zaś złapała za rękę Yumishiego, a przynajmniej, spróbowała, bo z taką Bułą to...
-Dwie piękne damy. Żadne tam koczkodany-Powiedział chłopak do siostry.
-A i pan cudowny, z dzieckiem porządnej budowy!-Stwierdziła dziewczyna kiwając głową.
-My was w tym teatrze witamy-Powiedział chłopak.
-Czerwone dywany przed wami rozsuwamy-Powiedziała dziewczyna.
-By przy sztuce uwieść dwie damy-Powiedział chłopak mrugając do Yukkuri.
-Bracie! Bo będziesz u Mamy-Oburzyła się dziewczyna.
-W każdym razie, już was kochamy-Dodali oboje kłaniając się.
-A to bliźnięta. I tak, z nimi też nie umiem rozmawiać-Wtrącił Fuji widząc chwilę by to uczynić.
-Ale my jeszcze nie powiedzieliśmy...-Oburzył się chłopak.
-...Jak się nazywamy-Nadęła policzki dziewczyna.-Ichigo-Wskazała chłopaka.
-Nilah-Wskazał dziewczynę.
Pewnie powiedzieliby coś więcej ale Fuji ruszył dalej a magiczna dziewczyna jak to została ochrzczona jedna z ich przewodniczek przez rybo dziewczynkę, wrzuciła bliźniaki do jednego z pokoi i zamknęła za nimi drzwi.
Teraz już nic nie stało na drodze do pokoju "VIP" i to tam właśnie weszli
A tam, no cóż. Biuro, a nie żaden pokój dla vipów. Sofa, stolik, biurko, krzesła i szafki na akta. A za biurkiem zawalonym papierami siedział ich rudowłosy znajomy z dziewczyną zajmującą krzesło przed biurkiem.
-Oh, myślałem że szef już wolny-Stwierdził Fuji nie zatrzymując się jednak a wprowadzając wszystkich do środka. Dziewczyna odwróciła się i widząc wchodzących do środka otworzyła szerzej oczy unosząc się z krzesła.
-Yu...-Przegryzła wargę-Goslavia. Haha, szalone. Wiedzieliście że na terenach dzisiejszego Uma no kuni znajdował się taki kraj w zamierzchłęj przeszłości? NIebywałe, ale może to majaczenie jakichś pijaków a nie fakt historyczny-Zaśmiała się nerwowo i odeszła od biurka niemal przeracając krzesło.-P-pamiętaj o czym rozmawialiśmy, Shin.-Powiedziała odwracając głowę na chwilę do chłopaka, po czym szybkim krokiem minęła grupkę wychodząc przez drzwi, tam jeszcze złapała i objęła Yukkuri, szybko ją jednak puszczając.-Ahaaha, taka słodka, przepraszam, nie mogłam się powstrzymać.-A potem wyszła, trzaskając za sobą drzwiami. Kiedy Yukkuri była hugana, mogła by jednak przysiąc że widziała w oczach dziewczyny łzy, a na dodatek ta zdawała się trząść. Rudzielec pomasował skronie.
-I jak, nie mówiłem że będzie się podobało?-Stwierdził, poczym schował do szuflady kartkę którą miał przed sobą na biurku.-Co mi przypomina że nigdy się nie przedstawiłem. Uzumaki Shin, dyrektor tej trupy aktorskiej-Wskaza gościom miejsca do siedzenia.-Fuji czy-Zaczął ale Fuji już wyszedł zapewne bez słów rozumiejąc się z szefem.
-Hej, hej, hej, hej... wiesz co słyszałam...? WIESZ? Niebieskie, urocze, nosi się je na tyłku-Nene poruszyła brwiami po czym staneła w drzwiach.-Będziemy musieli o tym potem pogadać.-Rzuciła-Ciao-Skierowała pożegnanie do reszty machając im dłonią i zamknęła drzwi. Shin natomiast obrzucił niechętnym spojrzeniem swoich gości.
-Musieliście? Nie da mi teraz żyć-Westchnął. Azuya natomiast która dotychczas była całkiem wyciszona i przytłoczona tłumami, zaczęła się rozglądać po pomieszczeniu, zupełnie jak by czegoś szukała
Stan postaci:
Yukkuri: Chakra 995
Ostatnio zmieniony 29 sty 2023, 4:25 przez Hefajstos, łącznie zmieniany 3 razy.
Prowadzone Wątki:
Senka - Se jest, od roku, gdzieś tam
Shogo - Ale nie odpisuje, pewnie nie odpisze, już nigdy...
Mikan - znowu po Jeleniu, się z Daimyo szlaja
Ichigo - Bo się jej rządzić zachciało
YuYuYu - Jest ich trzech i pewnie coś odpierdolą
Jo X Hom - Czy będzie segz? Czy będą z tego dzieci? Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi...
Midoro - Flying thunder criminal scam
Hikari - Rendez-vous with Yuri (And Bulldog)
Więcej grzechów nie pamiętam.
Awatar użytkownika
Hōzuki Yūbari
Posty: 47
Rejestracja: 19 sty 2023, 17:59
Discord: Amphare#3038
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Dzielnica północna

Czy rodzice Yūbari nie mieli wyobraźni nazywając swoje dzieci? Nie wiedziała. Nie jej było oceniać, gdzie na skali twórczości stała Yūbari wraz z Kabari, Nōbari i całą resztą, jednak jeśli specjalistka w tej dziedzinie stwierdzała, że niezbyt wysoko - kim była Yū, by się z nią kłócić? Diagnoza padła, a dziewczyna mogła jedynie pogodzić się z faktem, jakoby jej mama i tata nie byli wiodącymi autorytetami w kwestii nazywania swoich pociech w zmyślny sposób. Uwagi Yukkuri zaś do przedstawienia? Gdzieś słyszała jeszcze te pierwsze, jakie padały przy scenach z rudowłosym chłopakiem, jednak później? Była dość zaabsorbowana sztuką by móc przysiąść, że Yu przesiedziała resztę spektaklu w całkowitej ciszy. Co jednak było w tym wszystkim najważniejsze? Przedstawienie, które z kolei urządziła Hōzuki wraz ze swoją rybią koleżanką. A było dlatego istotne, bo absolutnie nie spełniło swojej roli. Gdy skończyła, spojrzała na speszoną Azuyę uświadamiając sobie, że przecież rany są jeszcze za świeże! I w tym wszystkim najwidoczniej jedynie wprawiła ją w zakłopotanie, a nie rozweseliła, robiąc całą sytuację dla niej co najmniej niezręczną.
- Oh, nie nie. Tacy aktorzy, jak wy, zasługują na prawdziwych artystów. A wygląda na to, że my to nie bardzo artystkami jesteśmy.
Azuya mogła potwierdzić. Tego jednak nie dodawała, co by nie musiała znosić nadmiernej uwagi innych. Zamiast niej zaś, to Hōzuki się nieco zakłopotała, zarówno przez niezasłużoną propozycję jak i fakt, że w sumie chyba zrobiła z siebie głupka. I to samo było absolutnie w porządku. Z tym, że zrobiła z siebie głupka na marne i chyba jedynie zaszkodziła, niż pomogła.

Czas na ruszenie za scenę nadszedł. Ten czas, z którym sama nie była pewna, co powinna zrobić. Więc jedynie szła tuż za Fufu, rozglądając się po korytarzu. Splotła dłonie na plecach, patrząc po mijanych twarzach. I rzecz jasna nie obeszło się bez dziwnych i nagłych wydarzeń, na których modre oczy Yūbari zatrzymały się z zaciekawieniem na dłużej. Pierwszym z nich był osobliwy mężczyzna, zdecydowanie mający pewne zastrzeżenia do otaczającej go rzeczywistości. Bardzo ekspresywny jegomość, to musiała przyznać. Grał czarodzieja! Nie bardzo wiedziała, jakie problemy go trapią, to też mogła co najwyżej obserwować jego żywe zachowanie, nim minąwszy ich, zwrócił się do Yumishiego. Parsknęła mimowolnie śmiechem. Na Sujina, naprawdę? Został pomylony z kobietą? Oh... Przez krótki moment miała wrażenie, że od tej próby powstrzymywania się przed głośniejszym chichotem, prędzej braknie jej powietrza w płucach, jednak całe szczęście jej samoopanowanie zrobiło swoje! Z resztą, niesamowitych wydarzeń ciąg dalszy. Dwie blondwłose istoty zaatakowały ich znienacka, a będąc pociągniętą za rękę przez jednego z nich, Yū nieco ocknęła się po zasypaniu jej wierszykami.
- O, klony!
Wypaliła w końcu, obserwując ich trochę w ten sam sposób, w jaki obserwuje się kobietę z brodą w cyrku. Albo karły. I niej na wsi, żeby dwie osoby takie same liczka miały, to niepodobne było. A tu proszę! Jak dwie krople wody. Aż dziw brał, że do takich ewenementów na świecie też dochodziło. Patrzyła na nich rozbawiona, trochę "porwana" przez chłopaka, nim Fuji stwierdził, że chyba nie mają czasu na zabawę. A szkoda. Nie widziała jeszcze klonów w życiu. Znaczy widziała. Teraz. Pierwszy raz. Ludzi podobnych to tak. Na przykład jej siostry były do niej podobne, bo ten sam tata i ta sama mama. Ale żeby toczka w toczkę identyczne? O mamo!

I dotarli! Znaleźli się w vipowskim pomieszczeniu, gdzie bardzo szybko dało się dostrzec sylwetkę KOLEJNEJ YU. Ale teraz Yugosławii. Jakieś popularne te imiona na Yu. I proszę! Miała imię od nazwy jakiegoś antycznego kraju. W Uma no Kuni! Jej rodzice zdecydowanie byli bardziej pomysłowi, robiąc referencje do historycznych miejsc. A ona? Ona mogła być co najwyżej referencją do melona. Przywitała kolejną "różową" szerokim uśmiechem, chociaż tak patrząc na nią była... zestresowana? Chyba? Nie była pewna. Pewnie niewiele ludzi bywało, tak z poza trupy, w tym miejscu. Pewnie dlatego.
- To co, Yu - jak skończymy z Nowym Kontynentem, to płyniemy do Umi no Kuni szukać Yugoslawii? - zapytała kompanki, widząc w tej ciekawostce historycznej idealny punkt zaczepienia dla ich kolejnej podróży. Może nie kolejnej-kolejnej, ale której z tych "kolejnych", jakie na pewno odbędą, nim taka Yūbari, dla przykładu, wróci na łąkę Gertrudy. Pozwoliła Yugosławii wyjść, nie kłopocząc jej pytaniami czy przywitaniami, albowiem wydawało się, jakby się nieco śpieszyła. A że wyszła, to nie zostało nic innego, jak wrócić spojrzeniem na Uzumakiego siedzącego za biurkiem.
- Fest przedstawienie, muszę częściej zaglądać do teatru!
Stwierdziła wesoło, zupełnie nie kryjąc swojego zadowolenia występem, kiedy tylko ten zaczął szukać wzrokiem Fufu. Którego, jak sama się obejrzała, już tutaj nie było. I po rzuconym przez Nene komentarzu, ta również wyszła. I... Chyba serio narobiła bardzo wielu osobom kłopotów, jak tak teraz myślała. I patrzyła na Shina, którego przez to najwidoczniej czeka ciężki... dzień. Albo Tydzień. Albo życie.
- Wybacz... - Odparła ze skruchą, patrząc na niego z zakłopotanym uśmiechem na ustach. - A-ale Nene-san nie wygląda na złą osobę! Z pewnością da ci żyć! Trochę... Na pewno!
Dodała, jakby chcąc... bronić się? Pocieszyć go? W sumie, to znał Nene lepiej, więc zapewne wiedział lepiej, o czym mówi. Ups. Oh. Ojej.
Chyba Yūbari popsuła wszechświat w tamtym momencie.

Ostatnio zmieniony 30 sty 2023, 16:00 przez Sabataya Shuten, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
Awatar użytkownika
Hoshigaki Yukkuri
Posty: 43
Rejestracja: 20 sty 2023, 4:09
Ranga: Cywil
Ranga dodatkowa: Ryba
Discord: Midoro#5831
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Dzielnica północna

Rozmowy na temat rodzin, bliskich, krwi i siostrach zostały zakończone wraz z przejściem przed drzwi teatru. Każdy zajął miejsca a spektakl się zaczął. Trzeba było przyznać, mimo gburowatości rudego, występ był magiczny. Zapewne przez magicznego Kota w Butach. Albo przez czarodzieja zamieniającego się w mysz. Raczej nie przez nie-śpiącego-płaszcza. Przy okazji, nie miał na sobie już kapoty. Wypadało by więc wymyślić mu inne przezwisko. Ale to później. Występ był wspaniały a w przerwach była idealna ilość czasu na monologi Yukkuri. Po seansie podeszli do nich bilet-boy oraz magiczna dziewczyna. Ta okazała się bardzo miła. Nie dość, że się troszczyła o jej stan molestowania, to jeszcze jej prawiła komplementy.
- A dziękuję. Ty też. - odparła radośnie na wzmiankę o byciu dziwnym. No bo, nie obrażała by jej podczas pierwszej rozmowy. Był to czas na to bardzo ważne dobre wrażenie. Więc pewnie to mówiła w dobrym tonie, tak więc podziękowała. A może nigdy nie widziała rybiego ogona przyczepionego do dolnej części pleców? A gdzie tam. Współpracuje z gadającym kotem. Bankowo widziała różne dziwne rzeczy w swojej karierze narratorki.
Małe przedstawienie w wykonaniu duetu YuYu niestety nie było tak zachwycające jak jej się mogło zdawać. Azu chyba wzięła to trochę do siebie, co Yui starała się naprawić zakłopotanym uśmiechem drapiąc się z tyłu głowy. Jednak propozycji Nene się nie spodziewała. Odwróciła się w jej stronę z iskrami w oczach. Były godne bycia aktorkami! Cóż za wspaniała nowina!
- Oczywiście, że t-nie, nie, nie. - ponownie zmieniła zdanie w połowie słowa słysząc wypowiedź Yubari. Bo zgadzały się niemal we wszystkim. Tylko Yukki musiała sobie często przypominać o tym, że się ze sobą zgadzają.
- Aktorstwo dla nas ciężkie. My to proste wędrowczynie jesteśmy. Od rzeki do rzeki, od jeziora do jeziora. - powiedziała pewna siebie zakładając ręce na piersi i kiwając głową potwierdzając swoje własne słowa.
Fuji również okazał się być dobrym człowiekiem. Okazało się bowiem, że dalej błaznowały. Czyli odgrywały rolę błazna. Rybka musiała tak bardzo się zapomnieć w roli aktora, że zapomniała z niej wyjść. Dobrze, że Terumi jej o tym przypomniał. Szybko się doprowadziła do porządku, zarzucając swój plecak na odpowiednie do tego miejsce, i ruszyła za resztą na zaplecze. Pierwszym aktorem na jakiego natrafili, był pan magik. Messalindre. Specyficzny gość, trzeba było przyznać. Ale, to co się miało zaraz stać. Jeszcze dziwniejsze. Otóż zaczął podrywać Yumishiego. Dorosłego faceta. Nazywając go kobietą. Jej przyjaciółka wybuchnęła śmiechem a ona ledwo powstrzymując rozbawienie prychnęła pod nosem nim zasłoniła twarz dwoma rękoma.
- Co za kretyn. - rzuciła przez łapki powstrzymując kolejny atak śmiechu.
- Nawet ja wiem, że Yumishi to mężczyzna. Prawdziwy! - dodała po chwili pokazując swoją umiejętność rozróżniania samca od samicy. Jakby to była wielka filozofia.
Kolejni byli bliźniacy jacy wyskoczyli na nich i zaczęli piękny spontaniczny występ. I to byli prawdziwi aktorzy! Ciałem, sercem, pasją i charakterem! Wyborne! Yukkuri złapała chłopaka za rękę i skłoniła się lekko teatralnie łapiąc się drugą ręką za bluzę i udając, że to sukienka. Chciała powiedzieć, że nie jest koczkodanem lecz rybą, ale nie chciała im przerywać ich przedstawienia. Uśmiech Hoshigaki nie schodził jej z ust. Tyle cudownych słów od nich usłyszała. Zwłaszcza od chłopaka imieniem Ichigo. Cóż ca miła duszyczka!
- Ja was też kocham! - rzuciła za nimi, gdy Nene wrzucała ich do pokoju z jakiego wyskoczyli, nim drzwi się zamknęły. Wyciągnęła nawet w ich stronę rękę, lecz musiała iść dalej.
Ostatnim pokojem, z Vipowską gwiazdką na drzwiach, był ten do którego zmierzali. A w środku siedział on. Pan maruda. Niszczyciel dobrej zabawy i uśmiechu Azu. Rudzielec we własnej osobie. Nienawiść do niego już jej przeszła, więc zachowała się dość normalnie. Inaczej było z dziewczyną, jaka zajmowała miejsce przed biurkiem. Urocza, śliczna, o niebieskich oczach jak jej własne. Jeszcze zaczęła wymawiać jej, albo ich, imię. Yu. Ale które Yu. Yukkuri? Yubari? Yumishi? Znała ich? Ktoś jej powiedział ich imiona? Umiała czytać w myślach jak bilet-boy? Otóż nie! To był czas na... bang! Lekcja historii. Uma no Kuni znajdująca się nie wiadomo gdzie skrywała dość sporo tajemnic. Starożytne ruiny Yugoslavii zapewne znajdowały się gdzieś pod jej terenami, czekając aż jakaś drużyna śmiałków je odkryje! Cóż za wspaniałą opowieść! Gdyby jej nauczyciele w Akademii uczyli w taki sposób jak ona, może by nie spała na lekcjach i wiedziała gdzie znajduje się ów kraj. Gdy różowa nauczycielka wychodziła, podeszła do niej i przytuliła ją. Był to pewien szok dla niej, lecz bardzo miły. Znów ktoś jej okazywał ciepło i troskę, mówiąc do tego czułe słówka. Normalnie najlepszy dzień w życiu! Albo przynajmniej w tym tygodniu. Chciała odwzajemnić uścisk lecz ta szybko się ulotniła. Coś jednak było nie tak. Jej oczy były mokre a ona się trzęsła chyba.
- Ty też jesteś urocza! I masz piękne oczy jak moje! - rzuciła za nią, lecz czy na to jakoś zareaguje? To było smutne. Że tak śliczna dziewczyna płakała przez takiego gbura, jak rudy. Z rozmyśleń wyrwało ją słowo klucz wypowiadane przez Yubari. Płyniemy.
- Tak... tak! Płyniemy! A gdzie? - zapytała patrząc całkiem poważnie na przyjaciółkę, gdyż to co wleciało jednym uchem wyleciało drugim. Zresztą, to nie miało znaczenia. Z Yu-senpai mogła płynąć na drugi koniec oceanu i jeszcze dalej!
- Ogon! - rzuciła po chwili do Nene. Niebieskie, urocze, nosi się je na tyłku. Ogon. Proste. Co prawda prawdziwy ogon miała umiejscowiony nad pośladkami ale nie było czasu wdawać się w szczegóły, gdyż tamci wyszli, zostawiając ich samych z tym jak mu tam było. Dyrektorem Smutasem. Rybka okręciła się na pięcie i podeszła stanowczo do biurka opierając się o nie w bojowym nastroju, niemal się kładąc na nim by jej twarz była bliżej Shina. Patrzyła mu groźnie w oczy przez chwilę robiąc naburmuszoną minę.
- Co jej zrobiłeś? Czemu jesteś taki nie miły dla pięknych dziewczyn? Występ był super i w ogóle, ale nie możesz być taki. To niemiłe. - powiedziała pewnym siebie głosem, chociaż ostatnie zdania były pełne smutku, troski i próby zrozumienia. No bo, może i mogłaby go polubić. To nie tak, że go skreśliła. Ale minusy jakie się przy nim pojawiały, same z siebie go przekreślały. Podniosła się z biurka i założyła ręce na piersi patrząc na niego wzrokiem jak na biednego pieska. Bo może on taki właśnie był. Nie rozumiał jak działa świat. Może nie wiedział, że nie można być nie miłym dla dziewczyn. Może nikt go tego nie nauczył bo się wychowywał bez mamy. I teraz co? Kradł im majtki. Może tej uroczej dziewczynie też ukradł i nie chciał oddać? Tak nie mogło być.
- Jeśli potrzebujesz pomocy to powiedz. Ja... Ja ci pomogę! To nie takie trudne być miłym... Shin. - powiedziała z lekkim zawahaniem, lecz później z zdwojoną pewnością.
- Widzisz? Jaka ja jestem miła? Użyłam twojego imienia zamiast na ciebie krzyczeć. Tak się postępuje z dziewczynami właśnie. - odparła pewna siebie. Przerwała jednak lekcję by dać mu czas na przyswojenie wiedzy oraz jakąś reakcję.
Obrazek
Awatar użytkownika
Sabataya Yumishi
Posty: 135
Rejestracja: 26 paź 2021, 0:16
Discord: hanialke
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Dzielnica północna

Temat rodziny zdecydowanie był czymś skomplikowanym – w teorii Yumishi wciąż takową posiadał, w Amegakure. Miał kuzynów i kuzynki, wujków i ciotki. Pomimo jednak tych więzów krwi, z większością nie czuł jakiegoś większego… przywiązania. Szacunek, czy też respekt związany z pozycją bądź wiekiem jak najbardziej, ale jako osoby często były mu po prostu obce. Ta najbliższa rodzina – zarówno w postaci rodziców jak i rodzeństwa, jak i żony z synem była po drugiej stronie, zostawiając go na tym świecie samego. Jedynie całkiem bliscy jego sercu byli Shuten z Tamurą, którzy jednak też szwendali się gdzieś po świecie. Prawdę powiedziawszy, to tęsknił za Kiri, a nawet i za Iwą. Choć za Kiri bardziej. Brakowało mu jednak trochę otaczania się bliskimi osobami. Ile by dał, by móc cofnąć czas…
Tak jak my – odpowiedział Azuyi, przytakując głową, jednocześnie będąc nieco wyciągniętym z zamyślenia. Był dla dziewczynki swoistą rodziną zastępczą, to prawda, nie zmieniało to jednak faktu, że bycie u jego boku nie było… najbezpieczniejsze. Świat był pełen różnych niebezpieczeństw i zdecydowanie lepiej nie brać ze sobą na tego typu wojaże siedmioletnie, cywilne dziecko.
Sabataya uśmiechnął się, widząc przytaknięcie ze strony dziewczynki. Więcej do szczęścia w chwili obecnej mu nie było trzeba – skoro Azu się podobało, to on był również zadowolony, a odsunięcie podróży do Banana no Kuni o jeden dzień było zdecydowanie tego warte. Nie wspominając w sumie o tym, że tak naprawdę to nie robiło im to większej różnicy. Już tyle siedzieli w tej Sakurze, że jeden dzień wte czy wewte nie był jakoś wielce znaczący.
Nie wiem, możemy spróbować poprosić o spotkanie z nim – odparł zgodnie z prawdą. W sumie to się zastanawiał kim ten kot był i w jaki sposób został w ogóle „stworzony”. Jakby ktoś kazał Yumishiemu strzelać, to zapewne stawiałby na genjutsu, ale to nie była jego mocna strona, nie wspominając o tym że zapewne istniało wiele dziedzin i technik, o których nie miał zielonego pojęcia.
Yumishi by się nie zgodził co do tego, że jego rodzice nie mieli pomyślunku do nadawania jego imienia. Prawdę powiedziawszy, to miało ono ogromne znaczenie i nawiązywało do tradycji kultywowanej przez gałąź Sabatayów, z której się wywodził. Zarówno jego ojciec, jak i dziadek, parali się łucznictwem. Oboje uważali też ten fach za swego rodzaju sztukę, dlatego imię, które mu nadano jest zapisywane znakami na „łuk” oraz „poezję”. Pytanie czy Yumishi zamierzał się z magiczną dziewczyną w jakikolwiek sposób spierać i próbować wyjaśniać etymologię jego miana? Otóż nie. Puścił to mimo uszu, posyłając jej jedynie uśmiech z gatunku tych kurtuazyjnych, zachowując swoją opinię dla siebie; Przedstawienie, które zaś urządziły Yukkuri z Yubari zdecydowanie się Azuyi nie spodobało, przez co dziewczyna się schowała za nim. Zerknął w jej stronę, kładąc, po raz któryś z kolei dzisiejszego dnia, rękę na jej główce w ramach pocieszającego gestu i chcąc dodać dziewczynce otuchy. Uśmiechnął się również do niej.
Dziewczyny żartują, nie musisz się przejmować – odparł, z nadzieją, że to sprawi, że Azu choć trochę nabierze pewności siebie. Trauma była jednak świeża, więc zapewne będzie potrzebować czasu, by to wszystko sobie przepracować. Na to przyjdzie czas i prawdę powiedziawszy, jeżeli chodziło o jakiekolwiek rany, zarówno te fizyczne jak i na psychice, to właśnie on sprawiał, że się goiły.
Wesoła wycieczka ruszyła dalej. Yumishi mimowolnie rozglądał się, obserwując czy to dekoracje na ścianach czy szukając jakichkolwiek innych elementów charakterystycznych. Próbował też zapamiętać drogę, którą szli, by był w stanie nią wrócić. Tak w razie czego. Sabataya zdecydowanie był przewrażliwiony i czuł się jakby był na misji. Ze względu na to zachowywał stosowną czujność, pilnował by Azuya się zbytnio od niego nie oddalała. Jej bezpieczeństwo było dla niego priorytetem. Zerknął więc na nią, gdy tak zaczęła się wtulać w jego nogę.
Wszystko w porządku? Chcesz może na barana? Jeśli będziesz chciała wracać do domu, to po prostu powiedz, dobrze? – poprosił. Chciał mieć pewność, że Azuya czerpie z tego wypadu przyjemność i to wszystko było tak naprawdę dla niej. Z jej powodu postanowił przyjąć te bilety, więc jeśli miałaby się do czegokolwiek zmuszać, to nie było po prostu sensu.
Prawdę powiedziawszy to strasznie dużo imion zaczęło się pojawiać i Yumishi powoli zaczął się gubić. Z jednej strony to było trochę niegrzeczne tak nie pamiętać imion osób, które zostały im przedstawione, z drugiej strony… niedługo i tak przecież stąd pójdą i zapewne już nigdy więcej w życiu ich nie spotkają, prawda? Starał się jednak… nadążać. Messalindre. Zły czarodziej, choć wyglądał teraz zupełnie inaczej. Aczkolwiek to go nie dziwiło, taka sztuczka mogła zostać zrobiona przy pomocy zwykłego w świecie henge. Choć to powoli dawało Sabatayi do myślenia, że ta trupa artystyczna… nie była po prostu gromadą cywili bawiących się w teatr, a ludźmi mającymi wyszkolenie ninja… a chociaż część z nich; Nagle zły czarodziej do niego doskoczył i... pomylił go z kobietą? Trzeba przyznać, że umysł Sabatayi dostał swoistego laga i potrzebował chwili, by w ogóle zrozumieć, co się właśnie stało. Jak dotychczas twarz czarnowłosego miała raczej neutralny wyraz, tak teraz na niej pojawiło się skonfundowanie i nawet mrugnął parę razy oczami trochę szybciej, jakby nie dowierzając czego właśnie był świadkiem.
Słucham? Ja…nie… eh. – Chyba nawet nie miał siły się próbować tłumaczyć. Ani nawet nie było na to zbytnio czasu, bo gdy mózg Sabatayi ogarnął co się stało, Messilindre był na etapie wysyłania mu buziaczka i uciekania. Kolejny cios sprawiający, że poczytalność Yumiego nabierała coraz bardziej minusowych wartości. Śmiechy ze strony dziewczyn zdecydowanie też w tym nie pomagały i przez to czuł się jeszcze bardziej zażenowany.
Kolejna atrakcja w postaci bliźniaków, którzy kończyli mówić za siebie kwestie i na dodatek rymowało to się ze sobą. Wybitne przedstawienie, naprawdę. Sabataya z każdą chwilą coraz bardziej miał chyba dość, ale nie pokazywał tego po sobie, wszystko zabijając u siebie w środeczku. Musiał być silny, prawda? Dla Azuyi, co by dziewczynka mogła się pobawić i trochę pocieszyć. Taki był cel tego wszystkiego, więc zamierzał wytrzymać dla wyższego dobra.
W sumie to nie wiedział jak zareagować na te złapanie za rękę. Kontakt fizyczny sprawiał, że czuł się trochę nieswojo, ale wyrywanie dłoni zdecydowanie nie należałoby do miłych gestów. Uśmiechnął się trochę zakłopotanie, patrząc na dziewczynę. Jeżeli ta nie porywała go do żadnego tańca i pozwalała zostać przy swojej podopiecznej, to pozwolił jej tą dłoń trzymać, w sumie to co tam miał do stracenia. Gorzej, gdyby to wymagałoby zostawienia Azu samej, to wtedy uśmiechnąłby się przepraszająco i jak najdelikatniej uwolnić swoją dłoń z nadzieją, że to Nilah się nie obrazi. Nie chciał nikogo swoim zachowaniem urażać. Nic z tych rzeczy.
W końcu dotarli chyba do punktu kulminacyjnego wycieczki… mianowicie szefa całej tej teatralnej trupy, którym okazał się nie kto inny, aniżeli chłopak z baru, na którego to Azuya wylała swoją zupkę. A to ci niespodzianka. Oprócz była tutaj jeszcze jakaś dziewczyna o dosyć ciekawym imieniu, udzielając im przy tym lekcji historii. Nigdy za specjalnie nie wdawał się w takie szczegóły i nie bardzo go interesowały. Aż mu się na język cisnęło lekko ironiczne „fascynujące”, ale koniec końców się powstrzymał, choć z minuty na minutę stawał się coraz bardziej słony.
Nie umknęło uwadze nazwisko szefa całej tej wesołej gromadki. Nie żeby Yumishi jakoś bardzo się znał na klanach spoza Kirigakure czy Iwy, jednakże to i owo wiedział. Ciężko też nie rozpoznać nazwiska Uzumaki, które to nosiła sama Kage Sakuragakure, z którą miał… przyjemność rozmawiać. To zaś utwierdzało Sabatayę w przekonaniu, że to zdecydowanie nie była grupka cywili bawiących się w aktorstwo.
Dziękujemy raz jeszcze za bilety – odparł Sabataya i skinął głową w stronę Shina, w ramach ponownego okazania wdzięczności. Gdy Fuji zaczął się zbierać, posłał mu lekki uśmiech na pożegnanie. Potem zaś zrobiło się mu trochę głupio, że… no go wydali. Znaczy dziewczyny wydały, ale on przytaknął, więc też trochę był winny. – Wybacz – odrzekł, lekko się kłaniając, choć żadne dziewięćdziesiąt stopni, czy nawet czterdzieści pięć. Ot, trochę się pochylił, no ale miał nadzieję, że zostanie to uznane za wyraz skruchy z jego strony. – Shin – san, mam pytanie. W trakcie przechadzki nie spotkaliśmy tytułowego bohatera, a Azu się zastanawiała, czy będzie na to szansa – zwrócił się do szefa. Obiecał dziewczynce, że o to zapyta, co też zrobił. Zauważył też bowiem, że się zaczęła rozglądać, więc przyszło mu na myśl, że mogła szukać właśnie tego.
Ostatnio zmieniony 01 lut 2023, 3:06 przez Sabataya Yumishi, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek

TSŪJITEGAN
Widzenie w dal [m]Widzenie sferyczne [m]Max. dziedzina stylu przewidywanych ruchówKoszt utrzymania na turę
2 500200S20
Awatar użytkownika
Hefajstos
Posty: 1959
Rejestracja: 26 kwie 2021, 21:11
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:

Re: Dzielnica północna

Początek przygody
WydarzenieFabuła D
UczestnikYubari + Yukkuri + Yumishi
Post30/?
Ani Yubari ani Yukkuri nie myślały za bardzo o aktorstwie, zwłaszcza gdy ich występ, poniekąd, zakończył się fiaskiem. Co prawda Yukkuri przez chwilę nawet ten pomysł się podobał, ale jak dobra ryba podążała za przewodnikiem ławicy a takim w jej życiu zdawała się być Yubari. Skoro więc dziewczyna nie chciała aktorem być to i druga sobie ten temat odpuściła. Nene jednak nie wyglądała na zbyt przejętą faktem utraty dwóch potencjalnych aktorek. Azuya natomiast na to co powiedział Yumishi po prostu kiwnęła głową, dając mu do zrozumienia że rozumie. Czy to jednak w jakikolwiek sposób wpłynęło na jej nastrój? Nie bardzo. Niestety życie i ludzkie emocje nie były tak proste - chociaż czasami jedno słowo bądź gest wystarczyły więc może jednak było, tylko nie zawsze?
Troska o zupełnie obcą dziewczynkę nie mogła być łatwa i chociaż Yumishi postawił sobie za cel pozbycie się tego balastu, to jednak nie wynikała ta decyzja z jego niechęci, a zwyczajnie z troski. Troska którą przejawiał w kontaktach z Azuyą została też oczywiście dostrzeżona już wcześnieh, chociażby przez Yukkuri. Teraz dziewczynka ta zaś zdawała się być bardzo przytłoczona więc troska została okazana jej raz jeszcze. Nie wiedząc co za bardzo zrobić lub powiedzieć Azu po prostu skinęła głową dając Yumishiemu znać że rozumie, nic więcej jednak nie mówiąc, zdecydowanie więc nie chciała na barana, ani nie chciała jeszcze do domu. Od nogi jednak się nie odrywała. Dalsze przygody też były niczego sobie. Czy Yumishiego dało się pomylić z kobietą? Jak trafnie zauważyła po raz kolejny Yukkuri - no jak w mordę strzelił facet. Oczywiście Yumishi miał pewne cechy swojego wyglądu które nadawały mu deilatniejszego i mniej męskiego wyglądu ale żeby od razu mylić go z kobietą? Coś takiego mógł raczej osiągnąć tylko kompletny dziwak. Ale dziwak ten zdawał się niegroźny i oddalił się na tyle szybko że biorąc pod uwagę że pewnie nigdy się więcej nie spotkają, można to było puścić mimo uszu. Dziwom jednak nie było końca bo w końcu zaatakowały ich klony, jak to uznała Yubari a Yukkuri postanowiła podzielić się z nimi swoją miłością. Ale spotkanie było krótkie i już trzeba było tuptać dalej
Ich finałową destynacją był gabinet szefa tego przybytku. Gabinet w którym również wydarzyło się kilka ciekawych rzeczy. Dużo atencji zebrała sobie "Yugoslavia" która mogła być imieniem, krajem a może nawet oboma. Yubari od razu podłapała temat i stwierdziła że był to świetny cel ich kolejnych wędrówek, tego aspektu rozmowy w pomieszczeniu jednak Shin nie skomentował. Dziewczyna która wyszła nawet jeśli słyszała komplementy Yukkuri to na nie, nie odpowiedziała, opuszczając pomieszczenie. Nene natomiast parsknęła cicho wychodząc, słysząc że pierwszym strzałem rybki był ogon. Więc sukces, kogoś to rozbawiło. Słysząc podziękowania Yumishiego, Uzumaki po prostu machnał dłonią, dając mężczyźnie do zrozumienia że nie ma tematu, to nic wielkiego. Nieco więcej do powiedzenia w tym momencie miały rybka i Yubari. To na tą mniejszą najpierw spojrzał Shin przyglądając jej się przez chwilę a potem wzdychając.-Kto wie, kto wie. Myślę że powinnaś zapytać samą "Ofiarę".-Stwierdził w końcu odwracająć twarz do Yubari-Zaglądaj. Teatr to cudowne miejsce, leczące dusze i złamane serca. Nie tylko teatr w sumie. Każda dziedzina sztuki posiada tą cudowną moc. Słuchanie koncertu, wizyta w teatrze, oglądanie obrazów czy też ich malowanie a nawet rzeźbiarstwo. Przynajmniej dla mnie sztuka zawsze była czymś, co dawało mi spokój-Odpowiedział dziewczynie uśmiechając się lekko. Rybka jednak nie ustępowała! Miała zdecydowanie więcej do wygarnięcia Shinowi, ale ten chociaż na chwilę zawiesił na niej swój wzrok, to teraz skupił się na Yumishim i Azuyi i po krótkiej chwili wpatrywania ugryzł się w palec by następnie złożyć kilka pieczęci. Tuż obok jego biurka pojawił się rudy kot, wielkości tygrysa. Kot którego to rozpoznali jako kota w butach. Tym razem bez butów, szabelki i całej reszty.
-Shin, to nya pewno nie pora na kolejny występ-Stwierdził kot siadając i liżąc przednią łapkę. Dopiero teraz zauważył resztę ludzi w pomieszczeniu i sykną cicho kładąc łapkę z powrotem na ziemi.-Mogłeś powiedzieć że mamy gości.-Stwierdził kot.-Mam ich zjeść? Nie wyglądają na takich. Nie mów... że... to moi fani!?-Zapytał kot z błyszczącymi oczami podnosząc zad z ziemi. Azuya była oczarowana i patrzyła na to na kota to na Yumishiego który był jej bohaterem i załatwił jej spotkanie z kotem.
-Też jestem zaskoczony, ale jak widać, masz fanów-I wskazał kotowi Yumishiego i Azuyę chociaż zdawał sobie sprawę że raczej chodziło o małą. Kot więc podszedł do rodzinki.
-Nyaaaa, wspaniały gust masz skarbie. Jestem Felix-Stwierdził kot siadając obok Azuyi i kładąc jej głowę na kolanach.-No, możesz mnie już wielbić i głaskać-Stwierdził kot zamykając oczy.
-Wracając do ciebie-Shin spojrzał na Yukkuri.-Jak ty się właściwie nazywasz?-Zapytał drapiąc się palcem po poliku bo no, w sumie to zapomniał. O ile w ogóle mu się przedstawili?-Więc skoro potrzebuje pomocy, a ty obiecałaś się pomóc, to świetnie się składa. Spakuj się i bądź gotowa, jutro wyjeżdżamy.-Stwierdził Shin i po chwili wyciągnął z biurka kontrakt zatrudnienia który przekazał Yukkuri razem z długopisem i uśmiechem. No co, obiecała czyż nie? Czy Yukkuri dotrzymała słowa czy nie, Shin pochwili machnął dłonią.
-Zapomnij, to był żart.-Powiedział. Jeśli Yukkuri cały czas wczytywała się w kartkę którą dostała mogła dostrzec że była to po prostu kopia umowy na występy w Sakura no kuni, która kończyła się dzisiaj.
-Co nie zmienia faktu że pomoc by się przydała. Jeśli szukacie zarobku to chętnie was zatrudnię. Jutro wyjeżdżamy w dalszą trasę artystyczną a nasz kolejny cel to Banana no kuni. Ogarnianie całego tego bałaganu i transport do innego kraju to zaś nie lada wyzwanie. Nie dość że nie mam czasu bo to jutro rano to jeszcze ludzie którzy mieli nam w tym pomóc rzucili robotę dwa dni przed. Nawet w barze nikogo nie znalazłem.-Położył głowę na biurku zrezygnowany.-No nic, wszystko zapieczętuje i jakoś to będzie. Dość o moich problemach. Macie jeszcze jakieś życzenia oprócz Felixa? Autografy? Przytulasy z aktorami... no na to mogą sie nie zgodzić-Podrapał się po poliku.-Szczerze mówiąc jesteście drugimi "Vipami" jakich kiedykolwiek mieliśmy więc nie bardzo jeszcze wiem jak to ugryźć.-Do pomieszczenia wrócił Fuji przynosząc tackę pełną świeżo upieczonych jeszcze parujących ciastek oraz karafkę z mlekiem. Cofnął się kawałek na korytarz i przynióśł jeszcze szklanki dla każdego po czym na dobre opuścił pomieszczenie. Yumishi dostrzegł że Azuya przysypia głaszcząc kotka. Który swoją drogą też przysypiał będąc głaskanym.
Stan postaci:
Yukkuri: Chakra 995
Prowadzone Wątki:
Senka - Se jest, od roku, gdzieś tam
Shogo - Ale nie odpisuje, pewnie nie odpisze, już nigdy...
Mikan - znowu po Jeleniu, się z Daimyo szlaja
Ichigo - Bo się jej rządzić zachciało
YuYuYu - Jest ich trzech i pewnie coś odpierdolą
Jo X Hom - Czy będzie segz? Czy będą z tego dzieci? Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi...
Midoro - Flying thunder criminal scam
Hikari - Rendez-vous with Yuri (And Bulldog)
Więcej grzechów nie pamiętam.
Awatar użytkownika
Hōzuki Yūbari
Posty: 47
Rejestracja: 19 sty 2023, 17:59
Discord: Amphare#3038
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Dzielnica północna

Rady Shina dotyczące teatru rzecz jasna wzięła sobie do serduszka. I te dotyczące sztuki też. Dzisiejszy występ przypadł jej do gustu. Czy inne rodzaje artystycznego ekspresjonizmu również? Czas pokaże! Póki co mieli naprawdę poważne plany, plany na miarę nowych odkrywców. Na przykład zbadanie Yugoslavii, jaka zdecydowanie zasługiwała na pierwszeństwo. Wiadomo - jej temat pojawił się pierwszy, tylko dlatego.
- W zasadzie, to nie wiem.
Odparła krótko na pytanie Yukkuri. Jakby wiedziała, to chyba nie trzeba było jej szukać. A tak to chociaż wiedzieli, że w Umi no Kuni. Tak. A to chyba Stary Kontynent. Nie mniej Stary Kontynent był też spory, więc stwierdzenie, że "to jest tu" było mocno po za możliwościami Yubari. Jej dalszy udział w życiu tego pomieszczenia nieco zmalał. Po tym, jak kiwnęła głową na słowa rudego, tak naprawdę w większej mierze stała i obserwowała. Fakt, że ten zaczął gryźć się po palcach był dość alarmujący. Na tyle, że aż zrobiła kroczek do przodu jakby wręcz chcąc się wtrącić, że to takie niezdrowe dość. Nie mniej, składane przez niego pieczęcie - bo kojarzyła, co to - nieco ją powstrzymały. Oh... Więc to taka magia! Znała się na niej trochę. Nie na przyzywaniu uroczych kotków rzecz jasna, ale na tym całym machaniu dłońmi i robieniu dziwnych rzeczy.
- Woaah... - wyrzuciła z siebie, obserwując ogromnego kota, jaki to pojawił się w pomieszczeniu. A którego tutaj wcześniej nie było, należy zaznaczyć! Mówiący kot, jaki wyłonił się z kłębów dymu. Ponownie uśmiechnęła się, patrząc na kicię, jednak widząc entuzjazm Azuyi, nie zamierzała wchodzić w drogę pomiędzy nią, a wygłaskanie rudzielca. Tego na czterech łapkach, nie Shina.

Wodziła przez chwilę wzrokiem za kotem, nim jej uwaga nie uciekła do znowu ożywionej Yukkuri, jaka to dopadła do Uzumakiego. O rety, ojejku... Absolutnie rozumiała rybkę. Ale w sumie, to nie. W sensie co się stało? Nie wiedziała. Czy dalej chodziło jej o Azu? Uh. Mimowolnie stanęła tuż za nią, kładąc jej dłoń na ramieniu i patrząc na nią ciut zmartwioną. Bo może faktycznie akcja w Wiśni wywarła na niej aż takie wrażenie, że ponownie rozpoczynała temat małej Azuyi? W końcu dla niej Yugoslavia wyglądała całkiem normalnie. Trochę w pośpiechu i w ogóle, także na bank nie chodziło o nią! Zaś słowa Shina? Ale się porobiło. I to dosłownie chwilę tylko nie patrzyła.
- Oh, nie nie! To wtedy obie jedziemy, proszę pana.
Dodała, patrząc to na wręczone Yukkuri papiery, to na rudzielca nie bardzo wiedząc, jak nagle znalazły się w sytuacji, gdzie ludzie chcą od nich podpisów na podejrzanie wyglądających papierach. Skoro jednak był to żart... Nie szło nie zobaczyć, jak zaskoczenie ponownie ustępuje lekko uniesionym kącikom ust. - Um... Dopiero przyjechałyśmy do Sakury i w ogóle... Ale skoro potrzebna jest pomoc, to chyba nie zaszkodzi wrócić tu później...?
Chyba. Nie była pewna. Stąd też zerknęła na Yukkuri. Bo to w sumie od niej cała ta kwestia pomocy się zaczęła. Jej to tam rybka szczerze powiedziawszy, chociaż pomoc trupie aktorskiej, zwłaszcza Shinowi, brzmiało jak coś, co mogło wyjść na zabawny epizod ich podróżniczej przygody. WIęc moze nie rybka, a jednak trochę chciała im pomóc? Nie była do końca pewna, ale Yukkuri pewnie będzie wiedzieć. W tym była dobra. Na wiedzeniu na tym, co chce. Nie zwracała w tym jednak uwagi na Yumishiego. Niby jechał na południe, jednak jakoś tak nie była pewna, czy chciał z małą Azu podróżować w ten sposób. Bardziej pasował do nich powóz i ustronna karczma, niż wożenie się z aktorami, jednak koniec końców, tak myśląc nad tym, kącik oka skierował się pierw ku przysypiającej Azu, a następnie jej opiekunowi. Pewnie z nimi byłoby jeszcze weselej. Tak.
Ostatnio zmieniony 02 lut 2023, 22:19 przez Sabataya Shuten, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
Awatar użytkownika
Hoshigaki Yukkuri
Posty: 43
Rejestracja: 20 sty 2023, 4:09
Ranga: Cywil
Ranga dodatkowa: Ryba
Discord: Midoro#5831
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Dzielnica północna

Wypad do teatru jak i samo vipowskie przejście za kulisami było niesamowitym przeżyciem dla Rybki. Magia sceny robiła swoje, podczas gdy aktorzy również byli bardzo kolorowi. Zwłaszcza bliźniako-klony. Oni byli do tej pory najlepsi! Byli tacy mili i uroczy, mówili takie słodkie słówka no i ja kochali. Jak ona mogła się odwrócić od czegoś takiego? No nie mogła. A jednak musiała. Pożegnanie było szybkie tak samo jak ich przelotny romans i skandaliczne trzymanie się za dłonie! W ostatnim z gabinetów pojawiła się kolejna Yu to ich YuYuYuAzu teamu. Dziewczyna jednak wybiegła nie reagując na słowa Yukkuri. Trochę jej było przykro z tego powodu, lecz nie mogła na to nic poradzić. Czasem ludzie chcieli pobyć sami. Yui też miała takie momenty. Na przykład... w sumie to nie miała.
- He? - zrobiła zdziwioną minę gdy Yubari ją sprowadziła na ziemię, po czym powiedziała, że gdzieś płyną, a potem powiedziała, że nie wie gdzie. Yubka.exe stop working. No ale, nie cel się liczy tylko przepłynięte kilometry! W tym była dobra. Jej rekord w biegu na 1000 metrów to całe 400 więc i tak jest dobrze. W wodzie jednak? Prawdziwy rekin! No a Yu też była niczego sobie. No bo była wodą. Więc leniwie mogła się posuwać z falami albo z nurtem. W sumie, to będzie musiała następnym razem zapytać Hozuki czy umie być falą. Taką dużą. Wtedy Rybka mogłaby sobie poserfować do woli!
Trzeba było jednak się otrząsnąć i zacząć działać. Yukkuri nie mogła patrzeć jak Rudzielec kradnie majtki uroczym dziewczyną a one przez to płaczą. To było Skan. Da. Li. Czne. Walnęła przed nim całą przemowę, włożyła w to całe serce oraz swoją epicką pozę a on co? Odsyła ją do kogoś, kto chce pobyć sam.
- A wróci tu? - zapytała z podekscytowaniem machając ogonkiem lecz szybko się opanowała. Miała być poważna. Założyła więc ręce na piersi i czekała na jakiś odzew. Zamiast niego, zaczął odpowiadać jej psiapsi na jej wypowiedź. Cóż. Nie mogła się złościć. Yubari była ważna w jej życiu i taż zasługiwała na odpowiedź. Nawet od kogoś tak gburowatego jak Pan Maruda. Oby tylko przez niego nie płakała! Nie dość, że by musiała by go pogryźć, to musiała by wspierać siostrzyczkę ramieniem. Mając ramię zajęte, zapewne powinna go bić po twarzy płetwą. Ale patrząc po tym jaki on był, może by mu się to spodobało? Może zamiast kary uznał by to za nagrodę? Ten plan wymagał doszlifowania. Nim się obejrzała, on sam się ukarał! Jej lekcje już przynosiły efekty!
Ale nie. Zamiast tego, pojawił się w chmurce dymu kot. Ten kot. Kot w Butach. Ale teraz butów nie miał. Więc był to Kot w Butach bez Butów. No i gadał. Więc był to Magiczny Gadający Kot w Butach bez Butów. W skrócie, Makabubu!
- Wooo! - zachwyciła się w pierwszej chwili Yubka, lecz szybko sobie przypomniała słowa mądrzejszej kreatury z dwójki rudzielców. Dobre to są rybki. Czyli ona... Kurde. Niezręczna sytuacja. Nie mogła dopuścić, by była bezogonowa! Zrobiła taktyczny krok w tył chowając za sobą płetwę i zakrywając ją rękoma. Wyszczerzyła się tylko do Makububu i pozwoliła mu podejść do Azu. Dziewczynka chyba chciała się z nim bardzo spotkać. Przynajmniej była uśmiechnięta. Co za tym idzie... Pan Gbur chyba wyciągnął jakieś wnioski? Chyba?
- Co? Ja? Yukkuri jestem. To ja. - powiedziała spoglądając na Rudzielca z zaskoczeniem. Nie wiedziała, że jest aż taką dobrą nauczycielką dobrych manier. Wyciągnęła też w jego stronę rękę tak, jak damy podają ją mężczyzną, by oni mogli ją pocałować. Tak to widziała na przedstawieniu, więc skoro tam umiał, to wystarczyło to zrobić w prawdziwym życiu teraz. Proste. Słysząc kolejne słowa chłopaka odpowiedziała bez zastanowienia.
- Jestem spakowana. I jutro pewnie wyjeżdżamy. - bo taka była prawda. Plecak był na plecach a w nim cały jej skromny dobytek. No i pewnie robiło się późnawo. Zapewne więc spędzą noc w jakimś tanim moteliku z Yubari, a następnego dnia w drogę. Gdy podsunięty jej został pergamin odruchowo wzięła długopis i zatrzymała się milimetr przed pergaminem.
- He? Ale... - zaczęła gdy Yubari się wtrąciła. Cała ona! Na sekundy przed tragedią! Niebieska wybawicielka!
- Właśnie! - powiedziała odkładając pisak. - Jeśli mam jechać to tylko z moją Yubari! Tam gdzie ona tam ja! - oznajmiła wszem i wobec. Nie była przecież jakaś głupia by podpisywać jakiś papier jakiego nawet nie przeczytała. Jeśli jej uczeń dobrych manier chce ją, to tylko w zestawie z Yu-senpai! Gdy chłopak zaczął mówić, że żartuje, Rybka roześmiała się udawanie i scenicznie. Doskonale wiedziała, że to był żart. Trochę słaby, ale nie mogła przekreślić jego starań. Gdy ktoś mówił coś śmiesznego, przynajmniej jedna osoba powinna się zaśmiać, by nie było jej przykro. I nią była właśnie Yukkuri. Kolejne informacje jakie wypowiedział zdecydowanie przekraczały zdolności przyswajania przez mózg dziewczyny.
- Chotto matte! Za szybkoooo! Nie ruszaj się stąd. - powiedziała wskazując go palcem, po czym w dwóch susach podskoczyła do opiekuna Azu.
- Wujku Yumishi! Mówiłeś, że idziecie na południe prawda? Może zabierzecie się z nami kawałek drogi? Było by nam bardzo miło i w grupie raźniej. No i Azu mogłaby spędzić więcej czasu z Makabubu! - powiedziała wskazując na dziewczynkę i kotka.
- Przed tym Mesalanindre cię obronie~. - szepnęła tak, by nikt poza nim tego nie usłyszał. Gdy uzyskała by od niego jakąś odpowiedź, w podskokach wróciła by do Rudzielca, który lepiej, żeby siedział tam gdzie mu wskazała.
- A więc, Dyrektorze Maruda. Po pierwsze, co pieczętować? Listy? Po drugie, tak. Autografy chce. Od wszystkich, zwłaszcza od klonów. I od Yu... roczej dziewczyny. Po trzecie, przytulasy chce. Od klonów tylko i od Yu... jak ona ma na imię? No i jak będziesz grzeczny to ciebie też mogę przytulić. - przedstawiła swoje żądania. No bo w sumie to sam je zaproponował. Została jeszcze kwestia wyjazdy do Banana no Kuni. Był to kierunek, do którego zmierzał też najstarszy z Yu. Było by wspaniale gdyby ruszył z nimi, ale nie zamierzała nalegać. Zależało jej na szczęściu małej Azu. Wyglądała tak uroczo jak przysypiała. Było by jej smutno, gdyby ich drogi się tak szybko rozeszły. Ale takie było życie. W jednej chwili oblewasz kogoś ramenem a w drugiej musisz się rozstać z słodziakiem. Znane powiedzenie. Ona osobiście nie miała nic przeciwko wyruszeniu z nimi. Mogła by przypilnować Rudzielca by się odpowiednio zachowywał i nie okradł już żadnej pani z majtek. Najważniejsze było, by Yubari była przy niej. Na zawsze razem aż po kres oceanu i jeszcze dalej!
Ostatnio zmieniony 04 lut 2023, 2:53 przez Hoshigaki Yukkuri, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
Awatar użytkownika
Sabataya Yumishi
Posty: 135
Rejestracja: 26 paź 2021, 0:16
Discord: hanialke
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Dzielnica północna

Nie zamierzał Azuyi do niczego zmuszać. Jeżeli dziewczynka wciąż chciała tutaj zostać, nawet pomimo bycia lekko przytłoczoną, to nie miał z tym najmniejszego problemu. Mimo wszystko to musiało być dla niej coś nowego, a i wiedział, że tyle ludzi wokół nie jest czymś, do czego dziewczynka przywykła, więc zupełnie normalne było jej zachowanie. Jeśli chciała, to zawsze mogła przyczepić się do jego nogi – po to tutaj był, by być swego rodzaju ochroną dla niej i wsparciem, na tyle ile mógł. Jeśli zaś chodziło o bycie pomylonym z kobietą, to w sumie nigdy mu się to wcześniej nie zdarzyło. Jakby zdawał sobie sprawę, że miał trochę delikatniejsze rysy twarzy i za dzieciaka mówiono mu częściej że jest ślicznym chłopcem aniżeli przystojnym młodzieńcem, ale bez przesady. Całe szczęście dziwak nie wydawał się jakoś bardzo szkodliwy i nie ma przecież czym się przejmować, skoro i tak nigdy więcej go nie spotka, prawda?
Gabinet. Wiele ludzi, imion do zapamiętania. Yumishi starał się wszystko połapać i powiązać imię z twarzą, choć nie było to łatwe, nie licząc oczywiście Shina czy dziewczęcia o jakże nietypowym imieniu Yugoslavia. Z drugiej strony, nauczony doświadczeniem, Nowy Kontynent rządził się trochę swoimi prawami i ludzie często miewali obcobrzmiące miana, więc to nie było aż tak nic zadziwiającego. Uwagę mężczyzny skupił jednak Uzumaki, który zaczął swój wykład o sztuce. Yumishi trochę na flecie grał, więc co nieco o tym wiedział.
Często sztuką wyrażamy to, czego nie jesteśmy w stanie ująć w słowach – odparł, nie mogąc się powstrzymać. Muzyka była naprawdę bliska sercu Sabatayi. Po stracie żony, granie na flecie koiło trochę rany i sprawiało, że dzień był łatwiejszy do zniesienia. Gdy Hachiko jeszcze żyła i była w ciąży z ich synem, to często grywał na nim kołysanki. Nie był najlepszy w wyrażaniu uczuć poprzez słowa, łatwiej mu to właśnie przychodziło używając muzyki właśnie.
Kotek, na którego tak Azuya czekała się pojawił. Yumishi zerknął na dziewczynkę, chcąc zobaczyć jej reakcję i przy okazji posyłając jej ciepły uśmiech. To chyba był najlepszy moment całego tego wypadu, a tak chociaż mu się wydawało. Jeśli mała miałaby jakieś wątpliwości co do tego, czy może kota pogłaskać to po prostu skinąłby głową, dając gadającemu zwierzęciu swego rodzaju kredyt zaufania… choć wciąż był naprawdę ciekaw, czym to było. Normalnie odpaliłby swoje oczy, ale zdecydowanie nie chciał z tym tak tutaj wyskakiwać.
Nagle pojawił się też temat pomocy. Zdarzało się dosyć często, że ludzie zatrudniali shinobi do eskorty, z tego żyła wioska, w tym nic nie było dziwnego. To co zdecydowanie zwróciło uwagę Sabatayi, to że wcześniej zatrudnieni ludzie rzucili robotę, a także, że PRZYPADKOWO jechali akurat w kierunku Banana no Kuni. W umyśle Yumishiego zapaliła się swoista czerwona lampka i wszedł trochę w tryb podejrzliwości i bycia paranoikiem, a chociaż wewnętrznie, bo na zewnątrz wydawał się bardziej spokojny. Analizował jednak wszystko – jaka była szansa, że ta artystyczna grupa była jakoś powiązana z tym szalonym doktorem, który porwał Azuyę i jej rodziców? Czy to był jego sprytny plan, by go zwieść? Z drugiej strony, skąd tamten mógł wiedzieć, że Yumishi postanowi akurat pójść do tej ramenowni i że dziewczynka wyleje na Shina ramen… może byli pod wpływem jakiejś techniki, która kazała to im zrobić?! Tyle opcji!
Z zamyślenia wyrwała go Yukkiri, która… nazwała go wujkiem. Sabataya zerknął w stronę dziewczyny nieco skonfundowany. Znali się od kilku godzin i byli dla siebie obcymi ludźmi, a ona już w ten sposób się do niego zwracała? Nie zdążył jednak zaprzeczyć, że wcale nie jest jej wujkiem, gdy zaczęła naciskać na ich wspólną podróż. Prawdę powiedziawszy, to był nieco rozdarty. Z jednej strony, jeśli okazałoby się, że grupa artystyczna wcale nie była przestępcami, którzy chcieli Azuyę zabić, to podróż do Banana no Kuni w grupie zdecydowanie był bezpieczniejszą opcją, aniżeli pójście jedynie we dwójkę. Z drugiej strony, niewiele o tych ludziach wiedział i mógł się wpakować w coś potencjalnie niebezpiecznego. I on jak on, zapewne dałby sobie radę, tak zdecydowanie nie chciał narażać Azu. Na którą to zerknął swoją drogą, by jednak wrócić wzrokiem na rybkę.
Myślę, że możemy się na część drogi przyłączyć – odparł. Jak coś mu nie będzie pasowało, to w każdej chwili będzie mógł z Azuyą odejść, prawda? Na słowa o „ratowaniu” go przed Messalindre zareagował podniesieniem lekko kącika ust. – Dziękuję, ale dam sobie radę – powiedział, by następnie… patnąć Rybkę po głowie.
W przeciwieństwie zapewne do Yubari i Yukkiri, Yumishi zrozumiał, co Uzumaki powiedział. Doskonale wiedział czym było pieczętowanie, sam podstawy Fūinjutsu znał, a i wiedział również, że klan Shina się w tej sztuce specjalizował. Ciężko nie wiedzieć, biorąc pod uwagę, że jego krewna rządziła wioską, w której się właśnie znajdowali i był świadkiem tego, co potrafiła. Wspomnienia Azu o porwaniu były zapieczętowane, zaś te o rodzicach znacząco zmodyfikowane. Sabataya był raczej całe życie przeciętniakiem, więc nie zdawał sobie sprawy z tego, że takie rzeczy w ogóle są możliwe.
Azu, masz ochotę na coś? – zapytał, odwracając się w stronę dziewczynki. Nie licząc Kotka oczywiście, który zaszczycił ich swoją obecnością i pozwalał się dziewczynce miziać. On sam nie bardzo cokolwiek chciał, ani autografy, ani przytulasy mu do życia nie były potrzebne.
Ostatnio zmieniony 09 lut 2023, 3:58 przez Sabataya Yumishi, łącznie zmieniany 2 razy.
Obrazek

TSŪJITEGAN
Widzenie w dal [m]Widzenie sferyczne [m]Max. dziedzina stylu przewidywanych ruchówKoszt utrzymania na turę
2 500200S20
Awatar użytkownika
Hefajstos
Posty: 1959
Rejestracja: 26 kwie 2021, 21:11
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:

Re: Dzielnica północna

Początek przygody
WydarzenieFabuła D
UczestnikYubari + Yukkuri + Yumishi
Post34/34
Uzumaki wzruszył ramionami na pytanie Yukkuri, bo skąd miał wiedzieć czy wróci? Nie wiedział. Uśmiechnął się też do Yumishiego słysząc jego słowa i skinął głową. Generalnie niewinny żarcik dość szybko przerodził się w coś więcej kiedy to Yubari wpierw chciała sprzedać się w parze z koleżanką - a przecież mogła ją po prostu uratować - a potem obie chciały zrezygnować ze zwiedzania Sakury na co Shin ciężko westchnął.-Przede wszystkim nie musicie mi panować. Shin wystarczy. Każdy tak do mnie mówi.-Stwierdził odniechcenia, patrząc na każdego w pomieszczeniu. Co by przypadkiem Yumishi nie pomyślał że kierował to tylko do Yubari i Yukkuri.-A poza tym, jak mówiłem przydadzą nam się dodatkowe ręce do pomocy a ja nie jestem na tyle miłym kolesiem by wam mówić "Hej, no nie, zostańcie co bedziecie jechać". Ale powinniście czasami wykazać sie większą dozą zdrowej samolubności. Skoro to wasze wakacje? Zwiedzanie Sakury, nie powinniście się łapać pierwszej lepszej roboty nie znając szczegółów i zarobku. Kurcze w ogóle nie powinniście się łapać roboty jak dopiero przyjechaliście do miasta i z tego co widzę... to w formie turystów?-Jak na kogoś kto nie był na tyle miły by im mówić by tego nie robiły, to dość jasno im mówił, by tego nie robiły. Przerzucił spojrzenie na Yumishiego.-Towarzystwo zawsze mile widziane a i może dziecko będzie mieć... łatwiej w drodze. Znajdzie się dla was miejsce jako zwyczajnie towarzyszy podróży ale i jeśli chciałbyś zarobić grosza to cóż...-Rozłożył bezradnie ręce-Jestem gotów wykorzystać córkę i ojca. Rąk do pomocy mało a robić co jest. I dla dziecka znajdzie się jakaś siotka do niesienia.-Chociaż wątpił by Yumishi pozwolił na coś takiego Azu. Ale może sam chciałby zarobić nieco gorsza i pomóc w czasie podróży a nie przebywać z nimi jedynie w formie gościa?
Azuya nic nie chciała. Powód dla któego nic nie chciała był bardzo prosty. Zasnełą nim zdążyła zachcieć. Kot też zasnął i generalnie oboje teraz spali. Ale na szczęście Yukkuri chciała za dwóch.-Rzeczy. Fuinjutsu. Taka... sztuczka dla ninja. Bierzemy...-Rozejrzał się po biurku i złapał za długopis.-Przedmiot-A następnie złapał zwój przyłożył i puff.-I mamy długopis w zwoju. I możemy tam mieć dużo długopisów. I zamiast chodzić z siatkami pełnymi długopisów, chodzisz z jednym zwojem.-Patrzył przez chwilę na Yubkę zastanawiając się czyta zrozumiała co miał na myśli.-W takim razie podczas podróży będziesz pomgała bliźniakom, co ty na to?-Zapytał wypuffując długopis ze zwoju i odkładając zarówno zwój jak i długopis na swoje miejsce.-I nie interesują mnie przytulasy od dzieci.-Rzucił tu spojrzawszy na Yubari. Przytulasem od Yubari by nie pogardził. Żaden zdrowy mężczyzna by nie pogardził. Na szczęście tego po twarzy Shina wyczytać się nie dało.-Jeśli nie macie gdzie spać, znajdę dla was miejsce, w przeciwnym razie, spotkamy się przed wejściem do wioski o ósmej.-Westchnął przeciągle.-Ale jeśli nie chcecie, to powiedzcie teraz, zamiast po prostu nie zjawiać się rano...-Stwierdził ewidentnie zmęczony. I tak wesoła kompania mogła wrócić do domu, lub zostać na noc, tego dnia już jednak zbyt wiele ciekawych rzeczy się nie wydarzyło i nadszedł zupełnie nowy dzień. Z nowymi przygodami.
[z/t]
Nagrody:
Yukkuri: 8 PD, 16 PT
Yubari: 8 PD, 16 PT
Yumishi: 8 PD, 16 PT
MG: 6 PB, 12 PT, 200 Ryō
Prowadzone Wątki:
Senka - Se jest, od roku, gdzieś tam
Shogo - Ale nie odpisuje, pewnie nie odpisze, już nigdy...
Mikan - znowu po Jeleniu, się z Daimyo szlaja
Ichigo - Bo się jej rządzić zachciało
YuYuYu - Jest ich trzech i pewnie coś odpierdolą
Jo X Hom - Czy będzie segz? Czy będą z tego dzieci? Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi...
Midoro - Flying thunder criminal scam
Hikari - Rendez-vous with Yuri (And Bulldog)
Więcej grzechów nie pamiętam.
Awatar użytkownika
Kami Takashi
Posty: 331
Rejestracja: 09 lut 2022, 21:45
Ranga: Genin
Discord: Supra#3250
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Dzielnica północna

Dziwny ładunek Misja rangi C
Posty1/...
MG
Dzielnica północna słynęła z tego, że było w niej dużo sklepików i różnego rodzaju przybytków, w których miło można było spędzić czas czy to samemu, czy ze swoją drugą połówką, a nierzadko zdarzało się, iż po tej dzielnicy chodziły całe rodziny, które spędzały razem wieczory na rozrywce oraz zacieśnianiu wzajemnych relacji. I to właśnie tutaj wałęsał się Hao, który, z braku lepszego zajęcia, chociaż spacerami chciał zabić nudę. Zgłosił się wcześniej do biura Kage w celu przydzielenia jakiejś misji, by, jako wędrowny shinobi, miał okazję zarobić na chleb. Jako iż jednak nie należał do społeczności Sakury, kazano mu czekać w kolejce. W końcu priorytetowo misje dostawali właśnie shinobi z Sakury, dopiero potem cała reszta, która się zgłosiła.
Był chłodny wieczór. Słońce powoli chyliło się ku zachodowi przybierając nad horyzontem krwistoczerwoną barwę. Niezwykle przejrzyste powietrze poruszane było jedynie lekkim podmuchami wiatru, które zwiastowały, iż noc może być mroźna. Warto byłoby znaleźć jakieś miejsce do spania, gdyż gdy temperatura spadnie jeszcze bardziej, może zrobić się tutaj już mniej przyjemnie.
I takich oto warunkach mężczyzna został znaleziony przez posłańca. Ten wręczył mu zwinięty pergamin, skinął głową i, dosłownie, zniknął. Zwój opatrzony był pieczęcią Kage, a po jej przełamaniu Hao mógłby odczytać tekst następującej treści.


"Do Kurogane Hao.
Z związku z Pana wcześniejszym zgłoszeniem o chęć wykonania misji na rzecz naszej wioski, zostaje Panu przydzielona misja rangi C polegająca na eskorcie ważnej osobistości. Proszę stawić się przy bramie o piątej rano. Osoba eskortowana (zleceniodawca) to młody mężczyzna - syn bogatego kupca, który podróżuje wraz z ważnym ładunkiem. Celem misji jest eskorta zarówno mężczyzny, jak i ładunku do jego domu znajdującego się o dzień drogi od wioski.

podpisano:
Sekretarz biura Sakurakage."
Ostatnio zmieniony 01 maja 2023, 18:11 przez Kami Takashi, łącznie zmieniany 1 raz.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Sakuragakure no Sato”