Upewnienie się, że Wakuri nic się nie stało, mogło być uczuciem jakie zrzuciło by kamień z serca Ginro. Ale czy aby na pewno on spadł? W końcu nie wszystko było tak jak wcześniej. Coś było nie tak, tylko Uzumaki nie był w stanie powiedzieć co takiego. To jednak mu nie przeszkodziło by przytulić swoją towarzyszkę. Może nawet jedyną bliską mu osobę? W zasadzie Kurama za dużo o nim nie wiedziała poza tym, że był niesamowitym kucharzem. Tak czy inaczej, udali się do trochę bardziej oddalonego stolika, by nawet jeśli jacyś goście przyjdą, to im nie przeszkadzali. Mogąc spokojnie porozmawiać, chłopak zapytał o tę najważniejszą rzecz. Czy wszystko jest ok. No bo chyba nie było.
Gdy Waku się odezwała, spojrzał podejrzliwie na krzesło obok nich, wbijając wzrok w pustkę. Kurata znowu go podszedł bezszelestnie. Dobry był, trzeba mu to było przyznać. Skoro jednak był bez winy, to rudzielec mógł wrócić wzrokiem na Wakuri. Wieść, że Baibai było uratowane, czyli zapewne pokonali te potwory zrobione z Cienia, była dobrą informacją. Teoretycznie, trochę ona chłopaka nie interesowała. To znaczy to super i w ogóle, ale oni mieszkali w Hi no Kuni. Sytuacja miasta na drugiej stronie kontynentu trochę mało go obchodziła. No chyba, że w grę wchodziło półautomatyczne kowadło. Wtedy trochę go interesowała. Zadane na koniec pytanie jednak trochę go zaskoczyło. Chłopak złączył ręce przed sobą na blacie i zastanowił się chwilę.
- Noo... nie wiem. Po prostu inna. - odpowiedział trochę nijako, lecz to nie miało większego znaczenia. Wakuri była na tyle miła, by rozwinąć trochę temat i uronić rąbka tajemnicy przez swoim kucharzem. Uzumaki, jakiego można było by posądzić o posiadanie podobnie zakręconego charakteru jak Waku, również przybrał poważniejszy wyraz twarzy słysząc jej opowieść. Jego wzrok również się zmieniał. Nie był już taki wesoły jak przed chwilą, lecz smutniejszy. Pełen wyrzutów skierowanych w jej stronę.
- Prosiłem cię byś uważała... - szepnął w jej stronę dość ostro przelewając w to zdanie wszystkie swoje emocje. Może nie miał jej za złe, że poszła gdzieś bez niego, bo było to całkiem zrozumiałe, lecz zdecydowanie nie mógł się pogodzić z tym, że została ranna. Nie tak się przecież umawiali. Tak właściwie jak do tego doszło. Przyjechali tu na wycieczkę, przypadkiem udało im się ubić dobry interes dla Hanesawy, a tu nagle coś takiego. Dziewczynie coś się stało, a jego nawet nie było przy niej. Jakiś przypadkowy facet musiał jej pomagać i co zrobił? No właśnie nawet tego nie wiedział. Niemniej jednak sprawił, że Wakuri teraz była taka, jaka była. Nawet nie dało się tego specjalnie ubrać w słowa. Kucharz zacisnął mocniej dłonie na sobie tak, że knykcie zaczęły mu bieleć. Wziął jednak głęboki wdech by uspokoić targające nim emocje.
- Pewnie, że możesz. Możesz mnie pytać o wszystko. - zaczął dużo łagodniej niż wcześniej.
- Nie mam pojęcia co ten frajer ci zrobił, ale cię zmienił. Jak by to powiedzieć... - rzucił bardziej do siebie, głośno myśląc, niż do samej uczennico-mistrzyni.
- Wyobraź sobie, że spotykasz bardzo brzydką osobę. Ale taką naprawdę brzydką. Nawet w twoich wyobrażeniach nie widziałaś tak brzydkiej osoby. I jak na taką osobę patrzysz, masz takie uczucie obrzydzenia i niesmaku. Jakby połączyć spleśniały ser z zgniłym jajkiem, zalać miesięcznym sosem i na koniec polać to wiadrem pomyj. Takie coś poczułem za pierwszym razem. Tyle, że... ty nie jesteś taka. Jesteś no... bardzo ładna... - powiedział lekko uciekając wzrokiem na bok i rumieniąc się lekko, lecz po chwili wrócił do poważnego Ginro.
- No i nie jesteś jakimś tam serem czy coś. Dlatego właśnie powiedziałem, że jesteś inna, mimo iż jesteś taka sama. - wytłumaczył chyba najlepiej jak umiał.
- Noo... nie wiem. Po prostu inna. - odpowiedział trochę nijako, lecz to nie miało większego znaczenia. Wakuri była na tyle miła, by rozwinąć trochę temat i uronić rąbka tajemnicy przez swoim kucharzem. Uzumaki, jakiego można było by posądzić o posiadanie podobnie zakręconego charakteru jak Waku, również przybrał poważniejszy wyraz twarzy słysząc jej opowieść. Jego wzrok również się zmieniał. Nie był już taki wesoły jak przed chwilą, lecz smutniejszy. Pełen wyrzutów skierowanych w jej stronę.
- Prosiłem cię byś uważała... - szepnął w jej stronę dość ostro przelewając w to zdanie wszystkie swoje emocje. Może nie miał jej za złe, że poszła gdzieś bez niego, bo było to całkiem zrozumiałe, lecz zdecydowanie nie mógł się pogodzić z tym, że została ranna. Nie tak się przecież umawiali. Tak właściwie jak do tego doszło. Przyjechali tu na wycieczkę, przypadkiem udało im się ubić dobry interes dla Hanesawy, a tu nagle coś takiego. Dziewczynie coś się stało, a jego nawet nie było przy niej. Jakiś przypadkowy facet musiał jej pomagać i co zrobił? No właśnie nawet tego nie wiedział. Niemniej jednak sprawił, że Wakuri teraz była taka, jaka była. Nawet nie dało się tego specjalnie ubrać w słowa. Kucharz zacisnął mocniej dłonie na sobie tak, że knykcie zaczęły mu bieleć. Wziął jednak głęboki wdech by uspokoić targające nim emocje.
- Pewnie, że możesz. Możesz mnie pytać o wszystko. - zaczął dużo łagodniej niż wcześniej.
- Nie mam pojęcia co ten frajer ci zrobił, ale cię zmienił. Jak by to powiedzieć... - rzucił bardziej do siebie, głośno myśląc, niż do samej uczennico-mistrzyni.
- Wyobraź sobie, że spotykasz bardzo brzydką osobę. Ale taką naprawdę brzydką. Nawet w twoich wyobrażeniach nie widziałaś tak brzydkiej osoby. I jak na taką osobę patrzysz, masz takie uczucie obrzydzenia i niesmaku. Jakby połączyć spleśniały ser z zgniłym jajkiem, zalać miesięcznym sosem i na koniec polać to wiadrem pomyj. Takie coś poczułem za pierwszym razem. Tyle, że... ty nie jesteś taka. Jesteś no... bardzo ładna... - powiedział lekko uciekając wzrokiem na bok i rumieniąc się lekko, lecz po chwili wrócił do poważnego Ginro.
- No i nie jesteś jakimś tam serem czy coś. Dlatego właśnie powiedziałem, że jesteś inna, mimo iż jesteś taka sama. - wytłumaczył chyba najlepiej jak umiał.
Chłopak następnie dłuższą chwilę zastanawiał się nad czymś. Wbił wzrok w blat stołu zaraz przed dziewczyną, a złączonymi rękami zasłonił sobie usta. Trwało to dobrą chwilę, lecz dostał pewnego olśnienia.
- Dobra. Jeśli mi opowiesz o wszystkim, możliwe, że będę w stanie ci pomóc. - zaczął tajemniczo, lecz po chwili kontynuował z wyjaśnieniami.
- Jesteś super osobą Wakuri i to nie może być tak, że inni na ciebie patrzą jakbyś taka nie była. Zwyczajnie się nie zgadzam. Znajdziemy jakiś sposób by się tego pozbyć. Może jakaś pieczęć albo coś. Ale to jak mi dokładnie powiesz co i jak. Jeśli by się nie udało, to dla mnie i tak będziesz super. - powiedział już z swoim klasycznym entuzjazmem i pokazał jej okejkę. Pozostała jeszcze kwestia noclegu.
- W szpitalu chyba tak, ale są one przepełnione. Skoro uratowałaś miasto, to ten Sakamoto chyba da ci pokój nie? - wyraził swoje zdanie.
- A. Tylko ja kończę zmianę za cztery godziny. Możesz zaczekać tu na mnie. W zasadzie, masz tu zaczekać na mnie jasne? Tu. Przy tym stoliku. Nigdzie się nie ruszać. Chyba, że do toalety. Ja wrócę za kuchnie i zrobię ci jakiś obiad. Albo dwa. I przekąski. Ale masz tu zostać. Tu. Jasne? - zalał ją falą pytań i wymagań. A była to fala śmiertelnie poważna. Wcześniejsza powaga chłopaka gdy rozmawiali jak prawdziwi dorośli, była absolutnie niczym w porównania do tej. Gdyby wzrok mógł zabijać, Wakuri była by już martwa kilka razy od piorunująco poważnych spojrzeń.
- Dobra. Jeśli mi opowiesz o wszystkim, możliwe, że będę w stanie ci pomóc. - zaczął tajemniczo, lecz po chwili kontynuował z wyjaśnieniami.
- Jesteś super osobą Wakuri i to nie może być tak, że inni na ciebie patrzą jakbyś taka nie była. Zwyczajnie się nie zgadzam. Znajdziemy jakiś sposób by się tego pozbyć. Może jakaś pieczęć albo coś. Ale to jak mi dokładnie powiesz co i jak. Jeśli by się nie udało, to dla mnie i tak będziesz super. - powiedział już z swoim klasycznym entuzjazmem i pokazał jej okejkę. Pozostała jeszcze kwestia noclegu.
- W szpitalu chyba tak, ale są one przepełnione. Skoro uratowałaś miasto, to ten Sakamoto chyba da ci pokój nie? - wyraził swoje zdanie.
- A. Tylko ja kończę zmianę za cztery godziny. Możesz zaczekać tu na mnie. W zasadzie, masz tu zaczekać na mnie jasne? Tu. Przy tym stoliku. Nigdzie się nie ruszać. Chyba, że do toalety. Ja wrócę za kuchnie i zrobię ci jakiś obiad. Albo dwa. I przekąski. Ale masz tu zostać. Tu. Jasne? - zalał ją falą pytań i wymagań. A była to fala śmiertelnie poważna. Wcześniejsza powaga chłopaka gdy rozmawiali jak prawdziwi dorośli, była absolutnie niczym w porównania do tej. Gdyby wzrok mógł zabijać, Wakuri była by już martwa kilka razy od piorunująco poważnych spojrzeń.