https://cdn.discordapp.com/attachments/722511235760783460/860924308318322709/plazowa_misae.png
Misae z szczerym uwielbieniem przyglądała się małemu stworzonku. Spełniało ono wszelkie kryteria by było pokochane przez nią. Było małe i urocze - kobieca strona aż kipiała z radości od tej słodkości, a dodatkowo miało tę ognistą iskrę, tak uwielbianą przez Yogankę ponad wszystko. Chyba właśnie się zakochała - nie w żadnym fizycznym aspekcie, żeby nie było wątpliwości! Lecz w czysto duchowej sferze. To wrażenie, zostało jeszcze bardziej spotęgowane gdy po krótkim kontakcie wzrokowym i czymś co kobieta mogłaby przysiąc, że było uśmiechem, Uma posłał z ust technikę ognia, która przypiekła wafelek lodowego drinko-deseru.
-
Czy to normalne, czy coś jest nie tak z tym jedzeniem? - zapytała, podrywając się do pozycji siedzącej. Tego się nie spodziewała. Żyli co prawda w świecie, gdzie ludzie pluli lawą i innymi raczej mało bezpiecznymi substancjami, jednak tego nie spodziewała się zobaczyć.
Czym i kim był ten maluch? To pytanie stało się na najbliższy czas najważniejszą do odgadnięcia tajemnicą do białowłosej. Jej zaskoczenie szybko stopniało, gdy zdała sobie sprawę, że maluch jak gdyby jak gdyby nigdy nic wrócił do swojego napoju, a mężczyzna nawet nie mrugnął. Wniosek był oczywisty. Widział już nie raz podobne występy prezentowane przez szczurka. To tylko mocniej nakręciło jej fascynację stworzonkiem.
Yogan z podekscytowaniem kryjącym się w oczach, zwróciła błękitne tęczówki na Umę.
-
Chętnie zobaczę, jakie jeszcze tajemnice skrywasz mój mały, możemy nawet zrobić małe zawody, kto z naszej dwójki ma gorętszy oddech - zaproponowała mały pokaz sił. Na pewno nie będą tutaj na środku baru, strzelać kulami ognia, jednak jeżeli maluch wykarze choć odrobinę zainteresowania taki pojedynkiem Misae choćby miała stanąć na głowie, to do niego doprowadzi. Musiała rozwiązać zagadkę szczurka, nie było innej opcji.
Przez ten czas Arashi kontynuował ich rozmowę, więc wypadało na chwilę odstawić temat ziejącego ogniem gryzonia i skupić się na zielonowłosym, zwłaszcza, że ku uciesze białogłowej nie przeszkadzał mu sposób, w jaki ta prowadziła dialog i zdawał się samemu pociągnąć go w podobnym tonie.
-
Wierzę, w końcu, coś musi rozgrzewać w te chłodne noce - odparła niby to o samym charakterze, jednak po jej spojrzeniu wiadome było, że jest w tej wypowiedzi co najmniej drugie, dużo gorętsze dno.
Na słowa o tak długiej rozłące z rodziną widać było jak smutek przebiegł po jej twarzy.
-
Naprawdę dawno, bliscy muszą za tobą tęsknić - współczuła mu szczerze. Sama nie potrafiła sobie wyobrazić jak bardzo by cierpiała zarówno ona jak i rudzielec gdyby ktoś rozdzielił ich na tak długi okres czasu -
W dzisiejszych czasach, chyba mało kto może mówić o rodzinnych stronach, ostatnio wiele się zmieniło - słychać było w jej głosie żal. Trudno było stwierdzić, że tyczył się on samej sytuacji, tego kto do niej doprowadził czy jeszcze innych, dużo głębszych aspektów, których na pewno przy tej tragedii, która spotkała ninja, nie brakowało.
-
Na razie szukam takiego jednego, który postawił życie mojej rodziny na głowie, a nigdy człowiek nie wie, gdzie go nogi zaprowadzą w takich poszukiwaniach, więc dobrze znać większe tereny niż własne podwórko - nie mówiła dokładnie o kogo chodzi bo i nie chciała męczyć tym nową poznaną osobę. Mogła zdradzić nieco swoich celów w postaci poszukiwań i rodziny, jednak ten nie powinien się domyślić o kogo może chodzić. Wszak takich Misae chodzących po świecie było na pewno sporo, a z kim czy jaką rodziną była związana, nie zdradziła.
Żeby ten dzień nie okazał się zbyt nudny, mężczyzna zaskoczył ją kolejną informacją. Co prawda temat piasku pozostawiła na ewentualne potem, to sama możliwość bycia sąsiadem nie mogła być od tak pominięta.
-
Czyli jednak świat jest mały! - klasnęła zadowolona w dłonie -
Miło spotkać kogoś z rodzinnych stron. Kto wie? Może nawet mieszkaliśmy w jednej wiosce, mijając się co jakiś czas, a dopiero tu, w tym raju na ziemi wpadliśmy na siebie? - zagadnęła, a jej oczy lśniły niczym gwiazdy. Spotkała kogoś z domu. Jakiś ninja z okolicy. Aż serce rosło w jakimś dziwnym powiewie patriotycznego ducha.
Już miała przyjąć ofertę przewodnika, gdy w rozmowie przerwał im ten, którego od dłuższego czasu nie mogła znaleźć. Jakie ogromne szczęście poczuła na widok tej rudej, niesfornej fryzury.
-
Taiki! - odpowiedziała na jego wołanie, machając mu zachęcająco, zupełnie jakby chciała się upewnić, że ją widzi. Serce radowało się dziewczynie gdy młodziak zbliżał się w jej stronę, lecz w jego minie było coś, co sprawiało, że zaczynała się obawiać. Miała rację... młodziak wybuchnął oburzony odzieniem starszej siostry, która aż poderwała się do pozycji stojącej
-
Co?! Jaka umowa?! Taiki! - pisnęła czując, że chcąc nie chcąc jej twarz zalewa się rumieńcem skrępowania tą całą sytuacją. Na domiar złego, siedzący nieopodal Arashi nie wytrzymał i parsknął śmiechem zalewając ją zielonym drinkiem.
-
Arashi! - teraz jej uwaga była przeniesiona na niego. Czuła jak kaktusowy drink spływa wzdłuż jej ciała, od biustu, przez brzuch niknąc gdzieś dalej. Złapała z torby zwiewne, koronkowe bolerko, zarzuciła na plecy i przewiązała je w pasie by zakryć choć trochę swoje wilgotne ciało i uspokoić młodzika.
-
Siadaj lepiej, zajęłam ci miejsce, posmarowałeś się kremem z filtrem? Bo znowu ci się nosek przypali - zdjęła torbę na ziemi i poklepała miejsce dla rudzielca. Może już zapomni o umowie, o której nawet ona nie miała pojęcia -
spróbuj! Prze-pysz-ne! - powiedziała nabierając ze swojego deseru łyżeczką lody, zwykłe, bezalkoholu, ale jakże przepyszne i wyciągnęła ją w kierunku buzi braciszka, aby go poczęstować. Może lody ostudą jego ognisty temperament.