Uczucie jak ktoś wwiercał się w nią wzrokiem, nie było dla Nary czymś jakkolwiek nietypowym. Wręcz przeciwnie, była to rzecz prawie tak codzienna, jak oddychanie. Rodzice, patrzący tylko kiedy ta wyskoczy ze swojego kotatsu. Przechodnie w wiosce obserwujący jej często dość dziwne zachowanie. Nowo poznane osoby, jakie to zawsze stara się uczynić niekomfortowymi w jej obecności, lub jakoś ich zaskakuje. No, i też te osoby jakie to spotyka w gorących źródłach, jakie to obserwują ją albo z racji na jej sporą pewność siebie co do własnego ciała, albo... zwyczajnie są napalone nawet bardziej od niej. Właściwie, na ulicach tacy nastolatkowie też się zdarzają, i mogą jedynie dziękować Bogu, że Shizu nie postanowiła ich co nieco nauczyć o... uprzejmości. Pewnie częściowo spełniając ich marzenia, jednak to był drobny, nic nieznaczący detal. Najważniejsze jednak było to, że była przyzwyczajone do tego że ktoś na nią patrzył. Nie starała się być bardzo... subtelna w swoich zagraniach, choć zależało to od jej humoru.
Nigdy jednak nie spotkała się w psem, jaki to tak uparcie wbijał w nią wzrok bez najmniejszego powodu.
Nie miała nawet jedzenia dla niego.
Nie mogła jednak wiedzieć, co teraz przechodziło przez umysł malucha. Przekrzywiony łebek wcale nie pomagał jej w podjęciu decyzji, czy piłeczkę rzucić czy nie. Powinien odpowiedzieć, a nie, jakoś pytająco na nią patrzeć! Zakładała przynajmniej, że było to pytające spojrzenie. Lub niepewne. Nie wiedziała. Nie znała się na psach, nie na tyle by jakoś trafnie rozczytywać ich ruchy. Intencje. Generalnie... rzeczy. Na szczęście, pojawienie się drugiej osoby, wybawiło ją z tej jakże problematycznej sytuacji. Przynajmniej częściowo, bo kto wie, czy to nie sprawi tylko, że to wszystko stanie się jeszcze bardziej problematyczne niż było jakiś czas temu. Jeszcze dziewczyna by zaczęła ją wypytywać dlaczego ta ma bose, trochę poranione stopy. Nara nie miała gotowej na to odpowiedzi. Jeszcze. Work in progress.
Na szczęście? Nieznajoma jej Inuzuka nic nie dopytywała. To, że wątpiła w prawdomówność w słowach Shizu było jak najbardziej naturalne. Ciężko, żeby było inaczej. Nie zadawała jednak pytań, co zielonowłosej najzwyczajniej w świecie było na rękę. Nie musiała już wymyślać sensownej wymówki, co wyjątkowo przychodziło jej dość ciężko. Nawet dla Nary, ciężko było kłamać wiarygodnie w niektórych rzeczach, kiedy to te były zbyt bardzo widoczne. Niestety, takie okrutne momenty się zdarzały. Sama na jej miejscu pewnie by dociekała, bo zwyczajnie było to w jej charakterze. Była ciekawska. I to byłaby idealna okazja, do jakoś... "pogrania" z kimś, nawet jak teraz nie był w pełni w humorze do tego.
Kichnięcie psiaka trochę ją wystraszyło. Nie skupiała na nim swojego wzroku, i też nie spodziewała się... no... kichnięcia. Szczeknięcie? Pewnie. Kich? Ani trochę. Zerknęła w jego stronę, obserwując go. Wysłuchiwała też tłumaczenia Inuzuki z psiego na ludzki. Mniej sam przekaz ją interesował, a bardziej sposób w jaki wilczyca wiedziała co ten miał na myśli. Na jakiej zasadzie to działało? Czy klan psiarzy zwyczajnie rozumiał "psią mowę", a może byli tak wytrenowani że bezbłędnie oceniali czego ich towarzysze chcieli? Może nawet był to jakiś rodzaj telepacji? Tyle możliwości, jakich to raczej teraz się nie dowie. Mogłyby to być w końcu jakieś sekrety klanowe, a przypadkowe sprawienie niekomfortowej aury między nimi nie byłoby bardzo na rękę nikomu. Zamiast tego, lekki zamach i rzuciła piłeczką jakby był to jakiś shuriken. Cel? No, chciała trafić w jedną ściankę, żeby piłeczka się od niej odbiła i poleciała w stronę drugiej. Może trochę zakręci tym psiaka, a taki był jej cel. Przy okazji też, postanowiła odpowiedzieć na dość błędne stwierdzenie Inuzuki, niespecjalnie nawet nad nim rozmyślając.
- Nie do końca. Tak jak definitywnie dni bez deszczu są tu bardzo rzadko, lecz się zdarzają, tak nawet deszczowe dni są bardziej lub mniej intensywne. Bardziej lub mniej wiatrzyste. I bardziej lub mniej burzowe. Znajduje się więc w Ame inna pogoda. Zwyczajnie, prawie zawsze związana jest ona z deszczem. Wyjście w mżawkę, a w sztorm, to dwie kompletnie inne rzeczy. Przy wyjątkowo paskudnej pogodzie, ludzie pewnie nawet mogliby w tym parku zginąć. - ostatnie zdanie, było dość niepewne. Sama też sobie uświadomiła, że to nie do końca musiała być prawda. Shizu podrapała się po policzku. - No, przynajmniej tak by było w śnieżnych lub pustynnych rejonach. One są bardziej niebezpieczne niż te deszczowe, choć obsunięcia terenu w takim parku pewno się zdarzają.
Oczywiście, nie mogło wszystko pójść zbyt łatwo. Dziewczyna musiała też wspomnieć o tym, że Nara była na boso. Mając nadzieję, na ominięcie jakoś tego tematu, zwyczajnie posłała Inuzuce kompletnie niewinny uśmiech, jakby nie wiedziała o czym ta mówi. Na resztę słów jednak, wzruszyła lekko ramionami. Z bardziej droczącym się uśmieszkiem.
- Wątpię, aby zewnątrz było lepszym schronieniem. - i szczerze w to wątpiła, nie widząc żadnego plusu przebywania na deszczu, w burzy, w porównaniu do przebywania pod altanką. Tutaj był chociaż daszek, prawda? Deszcz co prawda potrafił zacinać i tak ją mocząc, ale mogło być znacznie gorzej. Po chwili jednak, w końcu nieznajoma przyjęła jej zaproszenie. Widziała w jej ruchach tą ostrożność, jakby jej nie ufała. Dlaczego jej nie ufała? Tego zielonowłosa nie wiedziała, jednak strzelała że był to zwyczajnie jakiś zwierzęcy instynkt. Nie mniej, nie mogła tego zagrania nazwać głupim. Większa ilość ludzi powinna przy niej uważać, bo kiedy zaczynała swoje "gry" to kończyli oni w różnym stanie. Inuzuka też się przedstawiła. Sachiko. Coś to imię ponownie musnęło jej wspomnienia. Jakby ta już kiedyś jej się przedstawiała?... Tylko gdzie?... Nie wiedziała. Nieświadomie przypatrywała się przez to wilczycy w ciszy, jej dzikim lecz znajomym ślepiom, przez całą minutę. W końcu pokręciła głową.
- Nara Shizu... powiedz, nie spotkałyśmy się kiedyś gdzieś? - zapytała trochę ciekawsko, biorąc pod uwagę jak coś tam w jej głowie mówiło, że faktycznie tak się stało. Za nic jednak nie mogła sobie przypomnieć najmniejszych detali. Problematyczne. Irytujące. Niemożliwe wręcz. Raczej nie zapomniałaby jej, prawda? Nara nie zapominała ludzi. Chyba że bardzo z wyglądu się zmieniła... tak, to definitywnie brzmi jak możliwe utrudnienie w rozpoznaniu jej. Pewnie kiedyś miała krótkie włosy, lub coś w tym stylu. -Ah. Nie masz pewnie maści na zadrapania przy sobie, co?
Nie, żeby Shizu jej potrzebowała.
Nie potrzebowała.
Definitywnie.