• Ogłoszenia
  •  
    Aktualności fabularne
    Obecna pora roku: Wiosna 164r.

    Poniżej znajdują się ostatnie wydarzenia oraz ważniejsze ogłoszenia. Są one często opatrzone datą dodania, przy czym najświeższe informacje umieszczone są na samym początku listy.

    30.01.2024 - rozpoczęcie wydarzenia wioskowego w Sakuragakure. Więcej informacji w najnowszych aktualnościach fabularnych.
    29.01.2024 - oficjalne zakończenie eventu Arc II: Pierwsza Konfrontacja. Podsumowanie można znaleźć w aktualnościach fabularnych.
    Kącik Nowego GraczaSamouczek Wzór Karty Postaci AtrybutyRozwój postaci i koszty chakry Atuty Klany i organizacje Informacje o świecie Handbook
    Powyższe tematy powinny zawierać wystarczająco informacji, by móc bez przeszkód napisać Kartę Postaci i rozpocząć grę. W przypadku dalszych niejasności, zapraszamy do kontaktu zarówno na chatboxie, przez wiadomości prywatne oraz przez nasz serwer Discord.
    Administracja
    Pingwinek Chaosu
    Główny Administrator
    Norka
    Główna Mistrzyni Fabularna
    Hefajstos
    Główny Moderator Kuźni
    Tora
    Główny Moderator Technik

    W przypadku jakichkolwiek pytań bądź uwag, powyższe osoby zajmują się wyszczególnionymi w ich tytułach zagadnieniami. Pomocą służy również cała kadra forum, wraz z moderatorami. Zapraszamy również do dołączenia do forumowego Discorda.
    Kadra Sakura no HanaDiscord Sakura no Hana
     

Park

Wioska Ukryta w Deszczu stanowi jedyną "dużą" wioskę ninja pozostałą na Starym Kontynencie. Inne albo zostały zniszczone bądź rozwiązane, albo zmniejszyły swoją działalność nie chcąc rzucać się w oczy. Ame no Kuni zostało jedynym miejscem, gdzie shinobi są mile widziani. I słusznie, bowiem obecność wioski ninja pozwala trzymać na dystans przestępców i rzezimieszków, dość szybko się z nimi rozprawiając. Wioska jednak zamiast podejścia militarnego, szerzy bardziej prorodzinne wartości. Obecny Amekage stara się wykreować wioskę jako miejsce przyjazne rodzinom, wystarczająco bezpieczne do prowadzenia spokojnego życia, na jakie zasługuje każdy człowiek.

Shodaime Amekage: Kise Ogumo
Awatar użytkownika
Furuye Haru
Posty: 7
Rejestracja: 26 cze 2021, 0:16
Karta Postaci:

Park

Park Amegakure
Amegakure byla wioską znaną ze swej surowej architektury. Stalowe instalacje, ogromne, betonowe wieżowce były dosyć standardowymi elementami wystroju Amegakure. Na próżno było szukać tu urokliwych, drewnianych budynków czy kwiecistych ogrodów. Byłi jednak jedno miejsce, w ktorym, jak na Amegakure, roślinności było całkiem sporo.
Miejscem tym był park, który choć nie duży, chętnie odwiedzany był mieszkańców, którym niestraszna była pogoda i przemoczone ubrania. Park ten był stosunkowo nowy; roślinność dzięki wilgotnemu klimatowi szybko rozkwitła. Gdyby nie malujący się krajobraz wieżowców, dzięki zieleni na moment można by zapomnieć w jak zmodernizowanej wiosce się jest.
Jest kilka wyznaczonych ścieżek oraz ławek, w razie gdyby komuś znudziło się spacerowanie i zechciałby sobie usiąść.
Awatar użytkownika
Uchiha Hiroto
Posty: 44
Rejestracja: 17 maja 2021, 15:05
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Park

Śmieciarz­
WydarzenieMisja rangi D
UczestnikFuruye Haru
Post1/?
Pogoda w Amegakure była jak zwykle deszczowa, jednak w tym momencie krople deszczu wstrzymały na moment swój lot w dół, by zapewnić mieszkańcom wioski chwilę odpoczynku od ciągłego moknięcia. Chmury wciąż jednak były gęste i nie pozwalały nawet najmniejszym promieniom słońca dostać się w okolice deszczowej wioski. Powodowało to, że, pomimo późnego poranka, w parku panował niewielki półmrok, bardziej typowy dla wieczorowej pory. Gęste korony drzew, które dodatkowo nie przepuszczały już i tak niewielkiej ilości światła, sprawiały, że w niektórych miejscach widoczność była znacznie ograniczona.
Haru siedziała na ławce przy jednej z takich okolic, ciesząc się świeżym powietrzem i bliskością bogatej roślinności. Nagle usłyszała jakieś mruczenie, które dochodziło z ciemniejszego obszaru. Dźwięk bez wątpienia należał do człowieka, jednak określenie dokładnego znaczenia wydawanych głosów był niemożliwa. Odgłosy nie były melodyjne, więc piosenka raczej odpadała. Po chwili dopiero, zza jednego z drzew, wyłonił się mężczyzna w wieku około czterdziestu lat. W jednej ręce trzymał drewniany kij zakończony metalowym szpikulcem, w drugiej zaś duży worek wypełniony różnymi śmieciami. Na trzonie szpikulca znajdowało się kilka bezużytecznych przedmiotów, które ostatecznie wylądowały w trzymanym worku. Mężczyzna mruczał do siebie jakieś słowa, a jego twarz wyrażała niezadowolenie. Kiedy zauważył dziewczynę, jeszcze bardziej się rozeźlił.
-Zamiast robić coś pożytecznego, to tylko siedzą i się obijają - dobiegły Haru słowa mężczyzny. Raczej nie miała ich usłyszeć, ale wiatr poniósł dźwięki prosto do uszu dziewczyny. Śmieciarz ze złością nabijał kolejne śmieci, by po chwili znalazły się one w worku. - Czy nikt ludzi nie nauczył korzystać z koszów na śmieci? - Tym razem słowa były już zdecydowanie głośniejsze i zrozumiałe, choć nie wyglądało, by były skierowane bezpośrednio do Haru. Mężczyzna stał kilkanaście metrów od dziewczyny, zajmując się większą stertą śmieci, która leżała wysypana obok kubła na śmieci. Nagle obrócił się ponownie w stronę kunoichi i bacznie się jej przyglądnął. W końcu wypowiedział słowa, które bez wątpienie były skierowane do niej. - Może mi pomożesz? Przyjęliśmy was tylu do wioski, to przydalibyście się na coś, co?
Awatar użytkownika
Furuye Haru
Posty: 7
Rejestracja: 26 cze 2021, 0:16
Karta Postaci:

Re: Park

Życie w Amegakure wbrew pozorom nie należało do najłatwiejszych... przynajmniej dla Haru. O ile sami mieszkańcy byli interesujący i lubiła przebywać w ich otoczeniu, nawet pochmurna pogoda jej nie przeszkadzała, tak architektura... szkoda gadać. Surowość wioski były dla dziewczyny trudne do zniesienia - po stokroć wolała naturalne otoczenie, czyste błękitne niebo i rozległe plaże. Zdarzało jej się złapać na myśli, że może opuszczenie Umi no Kuni było błędem i powinna wrócić tam pierwszym lepszym statkiem, jaki akurat płynąłby w tamtą okolicę. Bardzo szybko uświadamiała sobie, że powrót z pustymi rękoma jest... nie oszukujmy się, bardzo ryzykowny. Najpewniej zarobiłaby w łeb od jednej ze staruch lub od swoich rodziców. Może gdyby powróciła w blasku i chwale, jako mistrzyni sztuki władania chakrą, nie byliby tacy skłonni do skarcenia jej i solidnego opieprzu?
Poza tym, miała pewien cel i bez jego osiągnięcia nie zamierzała się stąd ruszać. A do tego jeszcze dłuuuga droga...
Lubiła za to spędzać czas w parku, którego roślinność dawała jej namiastkę domu. Tu też postanowiła zawędrować, gdy pewnego poranka, jak się o okazało, znalazła chwilę czasu dla siebie. A tych, jako świeżo upieczony genin, wcale nie miała zbyt dużo.
Siedząc na jednej z ławek, odchyliła głowę, spoglądając w stronę nieba. Pochmurne, jak zawsze. Przeszkadzało jej to? Nieszczególnie. Woli Boga Chmur nie wolno się sprzeciwiać.
Gdy do jej uszu dotarły słowa wypowiedziane przez nieznajomego, w pierwszej chwili zmarszczyła lekko brwi. Cholera. Kto znów siedzi i nic nie robi? Może powinna urządzić odpowiednią pogawędkę, by zmotywować leniów do pracy?
Postanowiła się nie wtrącać, w końcu to nie jej sprawa. Przymknęła oczy, rozkoszując się błogą ciszą.
Następne słowa zdecydowanie zwróciły jej uwagę. Wyprostowała się i gniewnie mrużąc oczy, rozejrzała się bystro. Ktoś zdawał się śmiecić... jak on śmiał!
Gotowa nauczyć chuliganów porządku, poderwała się z ławki. Jakby kompletnie umknęło jej, że mężczyzna wziął ją za uchodźcę, którzy masowo zjechali się do Amegakure zaraz po Wojnie.
- To oburzające! Śmiecenie to najgorsza forma bezczelności wobec natury! - zawtórowała nieznajomemu. Co więcej, mówiła całkiem szczerze; wcale nie próbowała przypodobać się mężczyźnie, żeby ten przestał się jej czepiać.
Bez większego namysłu schyliła się po jeden ze śmieci leżących najbliżej jej i rzuciła do worka. Nie trafiła; minimalnie niezadowolona ze swojej celności podeszła do śmiecia i wrzuciła go, tym razem znacznie celniej.
- Próbował pan znaleźć sprawców? W taki sposób nigdy nie nauczą się porządku... a gdyby złapać ich i zmusić go wysprzątania całego parku, łącznie z ulicami Wioski, poszliby po rozum do głowy. - w jej oku błysnęła iskierka zadowolenia; była dumna ze swojego pomysłu. W międzyczasie schyliła się, by sięgnąć po jedną z butelek.
- Masz pan jeszcze jakieś kijki? - zagadnęła go.
Awatar użytkownika
Uchiha Hiroto
Posty: 44
Rejestracja: 17 maja 2021, 15:05
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Park

Śmieciarz­
WydarzenieMisja rangi D
UczestnikFuruye Haru
Post3/?
Pierwszą reakcją mężczyzny była jeszcze większa złość, kiedy usłyszał tekst Haru. Jego twarz się zaczerwieniła i już miał powiedzieć co sądzi o dziewczynie oraz jej arogancji i bezczelności, kiedy dokładnie przyjrzał się jej twarzy. Musiał zauważyć w niej szczerość, gdyż zawahał się na moment, co pozwoliło Haru kontynuować jej wypowiedź oraz spróbować wrzucić śmiecia do worka. Śmieciarz chwilę przyglądał się dziewczynie, by w końcu zareagować.
- Nie ma jedynie kilku sprawców. Większość mieszkańców śmieci w parku, bo są przyzwyczajeni do większej ilości koszy na śmieci, tak jak jest w centrum. Brakuje im trochę cierpliwości i zostawiają zużyte rzeczy gdzie popadnie. - Śmieciarz był jeszcze bardziej zaskoczony, kiedy Haru zaoferowała swoją pomoc w sprzątaniu. Gestem ręki wskazał miejsce, z którego wyszedł. - Za zagajnikiem zostawiłem swój wózek. Worki i szpikulec powinny tam być, o ile ich nikt nie ukradł.
Mężczyzna kontynuował sprzątanie, pozwalając Haru na zorganizowanie sobie potrzebnych rzeczy. Uspokoił się trochę i nie mruczał już nic pod nosem. Twarz też była spokojniejsza, ale czasem jeszcze za mocno wbijał narzędzie w zbierane śmieci. Kiedy dziewczyna wróciła z sprzętem, odchrząknął znacząco, by zwrócić jej uwagę.
-Przepraszam jeśli byłem trochę oschły i nieprzyjemny. Miałem mieć do pomocy jeszcze trzy inne osoby, ale żadna się nie zjawiła i zostałem sam na cały ten park. Więc, jak możesz sobie wyobrazić, trochę się wkurzyłem i starałem się rozładować tę złość. Nie powinienem jednak był robić tego na tobie. - Mężczyzna zbierał kolejne śmieci, wypełniając swój worek. - Generalnie muszę pozbierać wszystkie śmieci z ziemi oraz opróżnić te nieliczne kosze, które są w parku. Możesz samodzielnie zbierać albo mi towarzyszyć. Jak wolisz.
Śmieciarz wypełnił już swój worek do maksimum i poszedł odłożyć go na swój wózek oraz zaopatrzyć się w nowy. Po chwili wrócił w to samo miejsce i nie marnował czasu na odpoczynek.
Awatar użytkownika
Furuye Haru
Posty: 7
Rejestracja: 26 cze 2021, 0:16
Karta Postaci:

Re: Park

Bez większego zdziwienia obserwowała stopniowo czerwieniącą się twarz mężczyzny. Nic dziwnego, że był zły - zachowanie mieszkańców było oburzające i w pełni popierała jego irytację! Kompletnie nie powiązała jego reakcji ze swoimi słowami; w końcu od samego początku, szczerze i otwarcie była po jego stronie.
- To żadne usprawiedliwienie. A jeżeli komuś brakuje cierpliwości, powinien ją trenować. Na przykład o, medytacja. Medytacja podobno dobrze działa. - nawijała, w międzyczasie zgarniając leżące na ziemi śmieci i wrzucając je raz celniej, raz nieco mniej do worka. Oczywiście, jeżeli zdarzyło się, że rzecz do worka nie wpadła, bez większego namysłu po prostu podnosiła ją i wrzucała ponownie, tym razem nie bawiąc się w testowanie swojej celności. Czy jako shinobi nie powinna jej mieć całkiem niezłej? Aj... dobrze, że sensei z Akademii tego nie widzi. Gdy ten wskazał jej miejsce, w którym zostawił swój wózek, szybko kiwnęła głową i bez chwili wahania ruszyła w tamtą stronę, chcąc posiadać własny zestaw małego sprzątacza. Kijek i worek - to są dopiero atrybuty godne dzielnego wojownika! Najpewniej inny genin narzekałby, nawet jeżeli nie głośno to w myślach; dla Haru dbanie o przyrodę było tak oczywiste jak to, że woda jest mokra. Rozgniewanie Boga Natury zdecydowanie nie było dobrym pomysłem; a ona, pomimo że była raczej lekkomyślną odważną osobą, nie przyszłoby do głowy by igrać z siłami wyższymi. Nie ma takiej opcji.
Powróciła w miejsce, gdzie wcześniej zbierali rozrzucone na ziemi śmieci.
- Też bym była oschła i zła, gdyby mnie ktoś wystawił do wiatru. Wie pan kto to? Kage powinna się o tym dowiedzieć! To jest kompletny brak dyscypliny i szacunku do innych. To genini? Może przemówię im do rozumu?- nawijała sobie dalej, nie kryjąc jeszcze większego oburzenia. Co to za bezstresowe wychowanie? Przecież gdyby w taki sposób potraktowała jakąkolwiek starszą osobę z Wyspy, dostałaby tak srogi opieprz, że odechciałoby się jej cwaniakowania na zawsze.
- To ja się zajmę opróżnianiem koszy!- oświadczyła, ochoczo zabierając się za zadanie, które zostało jej zlecone. Takie misje nie były ujmą na honorze dla Haru, dlatego szybko przystąpiła do działania, w międzyczasie licząc kosze, obecne w parku. Chciała oszacować, czy faktycznie jest ich za mało i powinna wystosować odpowiednią petycję o zwiększenie ich liczby, czy po prostu ludzie to leniwe i głupie buce.
Awatar użytkownika
Kakarotto
Posty: 1188
Rejestracja: 01 lip 2021, 23:58
Discord: Midoro#5831
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:
Osiągnięcia:

Re: Park

ŚmieciarzMistrz Gry
Posty5/...
Mężczyzna zaproponował dziewczynie, że może użyć jego sprzętu jaki był przeznaczony dla pomocników jacy to się nie zjawili. Gdy kunoichi odnalazła wózek zabrała ze sobą potrzebne narzędzia pracy i dołączyła do mężczyzny przy oczyszczaniu parku. Póki co zbierali koło siebie więc mieli czas by porozmawiać. Mieli zajęte jedynie ręce więc nic im w tym nie przeszkadzało. Jak się okazało, gdy starszy pracownik się uspokoił, okazał się całkiem miłym mężczyzną.
- Taaak. Trójka młodzików, trochę starszych od ciebie. Nie, nie byli to ninja. Widać wioska uznała, że takie banalne zadanie jak sprzątanie parku nie przystoi wam.
Jeśli Haru nie miała nic więcej do dodania czy też do pogadania, mogła ruszyć dalej w park by zrobić to co powiedziała, że zrobi. Czyli opróżni kosze. Na wózku mężczyzny było sporo worków więc o to się nie musiała martwić. Samych koszy widziała raptem kilka. Większość z nich się aż przesypywała i sporo śmieci leżało dookoła nich. Gdy była przy drugim miejscu „zbiórki odpadów”, szybko wysypała zawartość do worka i pozbierała kilka puszek z najbliższej okolicy. Już miała odchodzić by odnieść wór, gdy usłyszała za sobą śmiechy jakichś osób. Z czystej ciekawości odwracając się, ujrzała trójkę młodych chłopaków rozmawiających między sobą. Nic by nie było w tym nadzwyczajnego gdyby nie fakt, że jeden z nich rzucił pustą butelkę po napoju, która odbiła się od krawędzi świeżo opróżnionego kosza i wylądowała na trawniku.
- Ale masz zeza stary! - rzucił jeden z chłopaków, trochę grubszy niż jego koledzy. Ruszył w stronę leżącej butelki, lecz zamiast ją podnieść i poprawić kiepski rzut kolegi, ten wziął trzy kroki rozpędu i z całej siły kopnął ją. Butelka mimo iż była lekka i pusta, poszybowała wysoko i wpadła w spory krzew rosnący dalej. Po tej akcji młodzieniec uniósł zwycięsko pięść w górę i zaczął wracać do swojej paczki śmiejąc się do rozpuku.
Awatar użytkownika
Nara Shizu
Posty: 509
Rejestracja: 28 cze 2021, 12:57
Ranga: Genin
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Park

Przyjazna wioska. Przyjazne miejsce. Bezpieczne, gdzie nie musieli się martwić o to jak inni będą na nich patrzeć. Jasne. Same to kłamstwa były, słowa te jakimi to napawał ich Kise Ogumo. Amegakure nie miało szans być przyjazną wioską. Nie, kiedy wyglądało jak wyglądało. Było w klimacie, jaki to... no był. Nie promowało szczęścia, rodzinności ani całej reszty, a jakąś masową depresję na nieznaną wręcz skalę. Złapanie tu szczęścia? Było tak niemożliwe, tak problematyczne, że podejście jej rodziców tylko się pogarszało. Zawsze narzekali na jej lenistwo. Jej siedzenie ciągle pod kotatsu, to jak bardzo kochała komfort i nie potrafiła wręcz z niego wyjść, aby przydać się w jakiś sposób innym ludziom. Przydać się im. Często jednak, nie był to bardzo agresywne kłótnie. Bardzo poważne. Tym razem jednak, i Shizu z całego serca obwiniała ten cholerny deszcz, byli bardziej... agresywni w swoich słowach. Bardziej chętni do pokazania i powiedzenia jej tego, jak wielkim zawodem dla nich była. Na tyle, że usłyszała czegoś czego nigdy wcześniej nie usłyszała.

Mogłam Cię nigdy nie urodzić.

Słowa te, zabolały. Cała reszta nie aż tak, ale słysząc je? Nie myślała zbyt bardzo. Wstała, i łapiąc za płaszcz, wybiegła z domu. Nie myśląc nawet przez chwilę o tym co zostawiała za sobą, zwyczajnie... uciekając od tego. Od... od nich. Jej rodziny. Wiedziała wewnątrz, że jej mama tak naprawdę tego nie myślała. Słowa jednak zostały rzucone, a słowa bolały. I tak jak często udawało jej się ignorować je, wiedząc że tak naprawdę jej rodzice nie mają ich na myśli, tak... Amegakure prawdopodobnie i na nią źle działało. Nie miała zbytnio sił, aby robić to ponownie, kolejny raz. Nie dzisiaj, choć dzień ten wcale się nie różnił od ostatnich paru dni odkąd wróciła ze wspaniałego festiwalu sera. Dlatego też uciekła, bez przebierania się nawet w jakieś bardziej wyjściowe ubrania, przez co była w dość luźnej koszuli i krótkich, też luźnych spodenkach - akurat taka była jej piżama tego dnia. Nawet sandałów nie założyła, ryzykując tym zranienie swoich dość wrażliwych i mało wytrzymałych stóp. Kierunek ucieczki? Nieznany dla samej Shizu, jednak tak przeznaczenie już chciało, że wylądowała w bardziej spokojnym miejscu w wiosce. W parku, gdzie to ludzie często wyprowadzali swoje zwierzaki lub przesiadywali, tęskniąc za Konohą. Była to dość wczesna godzina, co mogło wyjaśniać stosunkowe pustki w samym parku. Wędrowała przez niego już wolniej. Nie biegnąć. Idąc trawą, a nie twardym chodnikiem, co by to jej trochę rozcięte nogi zaznały czegoś milszego. Deszcz zaczynał coraz bardziej padać, tak że nawet płaszcz powoli mało pomagał. Usłyszała w oddali grzmot i błysk. Burza. Pogoda dzisiejsza definitywnie nie sprzyjała hobbistycznym ucieczkom z domu. Próba cofnięcia się jednak do wioski, gdzie bolały ją nogi? Trochę by to zajęło. Przemokłaby kompletnie. Potrzebowała więc innego, tymczasowego schronienia, jakie to szybko rzuciło jej się w oczy.

Drewniana altanka. Zwykła, z dwiema ławeczkami wewnątrz, jakby ktoś chciał sobie z niej popodziwiać cały park. Lekko kuśtykając dotarła do niej i kiedy noga ponownie ustała na czymś twardym to kunoichi zasyczała. Szybko skierowała się w stronę ławeczki, na jakiej to usiadła i wyprostowała nogi. Dając im trochę odpocząć. Potem, będzie musiała zerknąć czy coś może jej się w nie nie wbił. Co za głupota. Była w samej piżamie i bez sandałów. Było jej zimno. Pogoda byłą beznadziejna. Wniosek? Cały ten cholerny dzień, i ta cholerna wioska, był beznadziejny. Nawet włosów nie ułożyła jakoś ładnie, by poderwać rycerza w białej zbroi jaki to by ją zaniósł... gdzieś. Do Gorących Źródeł chociażby, jakie był znacznie przyjemniejszym miejscem. Na tyle, że nawet jej się czasami śniły! Zamiast tego, siedziała w burzy, w obfitym deszczu, w drewnianej altance sama. Bez nikogo w pobliżu.

Amegakure było chujowe.
Obrazek
Wcielenie Jelenia
Prowadzone wątki 5/4 [aktywne wątki]
  • Za tym co odległe - Kamaboko Gonpachiro, Sabataya Shuten & Mirai Akane
  • Tam gdzie bogowie poprowadzą... - Kaguya Kaede
  • Bliźniacze zabawy - Kasane Mitsuki & Kasane Kirara
  • Ranny ptaszek - Uzumaki Chiyo & Fuuka
  • Gorycz zemsty - Inuzuka Nana
Awatar użytkownika
Inuzuka Sachiko
Posty: 142
Rejestracja: 31 maja 2021, 23:21
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Park

W odróżnieniu od niektórych Inuzuka nie zastanawiała się zbyt długo nad słowami jakimi Kise Ogumo raczył mieszkańców swojej wioski. Słów, które sprawiły, że spora część osób, które straciły swój dom, obrały kierunek właśnie na Amegakure. To nie tak, że dziewczyna wierzyła w to co mówił, z drugiej strony nie uznawała ich za kłamstwo. W końcu jeśli sam Kise w to wierzył, to same słowa kłamstwem być nie mogły. Nawet część niej chciała to po prostu zaakceptować. Nie dla siebie, a dla reszty jej niewielkiego stada, by mieli miejsce - które jeśli wypowiedziane słowa niosłyby ze sobą jakąś moc - mogłoby stać się ich domem. Tyle. Nie chciała tego dla siebie bowiem wiedziała, że tak się nie stanie, ale inni, to mogło się dla nich udać. Nawet jeśli panująca dookoła pogoda sprawiała, że to miejsce nie otulała ciepła rodzinna atmosfera, a raczej jedno wielkie przygnębienie.
Chociaż może była zbyt surowa w ocenie tej wioski? Może powinna przestać patrzeć na nią poprzez pryzmat Konohy. Raczej nie potrafiła tego zrobić. Na pewno nie w tym momencie.

Całe szczęście, że po tym całym czasie udało jej się nieco "przywyknąć" do nowych warunków życia. Przynajmniej na tyle, żeby powoli wracać ze swoją codzienną rutyną, przez co mogła czuć się delikatnie... lepiej? Nawet Yato nie musiał wyciągać jej codziennie rano spod kołdry, szczeniak wykorzystywał ten jakże cenny czas by jeszcze przez kilka minut, gdzie Sachiko przygotowywała się do wyjścia, powyciągać się w ciepłej jeszcze pościeli. Szczęściarz. Jednak nie można było się mu dziwić, znając pogodę na następny tydzień... miesiąc... wieki. Będzie mokro, nawet jeśli to nigdy go nie powstrzymało przed szaleniem na dworze, to cóż. W Konoszy było lepiej.
Sachiko wskoczyła w tradycyjne ubrania "spacerowe" idealne w sam raz na poranne wyjście. Długie spodnie, czarny podkoszulek, bluza i na to wszystko nieco dłuższy płaszcz z kapturem, który nawet nieźle radził sobie z szalejącym na zewnątrz żywiołem. Tradycyjne sandały porzuciła na rzecz cięższych, wysokich butów z solidną podeszwą. Mokre sandały kompletnie nie nadawały się do chodzenia. Serio.
Wyszła więc ze swojej "nory" wraz z Yato, który wybiegł się od razu w momencie otworzenia drzwi. Pokłady szczenięcej energii musiały być wykorzystane, nie zwracając uwagi na panujące warunki. Wyglądało na to, że wilczak dużo szybciej akceptował zachodzące dookoła zmiany. Sachiko skierowała swoje kroki w stronę wioskowego parku, który kompletnie nie pasował do otaczającej go architektury, ale przynajmniej wprowadzał trochę zieleni do tej surowej zabudowy. Inuzuka co jakiś czas przywoływała swojego kompana gwizdnięciem gdy ten oddalał się za daleko. Czasami musiała powtórzyć przywołanie, bo szczeniak uważał niektóre rzeczy za dużo ciekawsze od Sachiko, na szczęście poprawiał się na tyle szybko, żeby dziewczyna nie musiała osobiście się po niego fatygować. Chociaż zdarzyło jej się na niego kilka razy dosłownie warknąć. Mimo wszystko rozumieli się i wiedziała, że mogła na niego liczyć.
Sam park był niemalże opustoszały, z jednej strony było dość wcześnie, z drugiej nawet rodowici mieszkańcy nie chcieli o takiej porze moknąć w otoczeni zieleni. Najwidoczniej mając lepsze rzeczy do roboty. Nie przeszkadzało to Inuzuce, wręcz przeciwnie. Czuła się znacznie lepiej gdy w otoczeniu nie było nikogo innego, mogła na spokojnie korzystać z terenu, nie przejmując się niczym innym. Wyciągnęła z kieszeni płaszcza lekko podniszczoną już piłkę, która ewidentnie pamiętała lepsze czasy, ale cóż. Dalej się odbijała, dalej można było na nią 'polować' więc spełniała swoje zadanie doskonale. Sachi przywołała szczeniaka pokazując mu zabawkę. Wzięła zamach zastygając na chwilę, widząc reakcję psa, który to niemalże od razu chciał się zerwać do biegu.
- Czekaj. - Powiedziała stanowczo, na co Yato zastygł w bezruchu. Rzuciła piłkę tak by w miarę możliwości zostawała w zasięgu wzroku. - Czekaj. - Powtórzyła komendę obserwując jak piłka spada i odbija się od ziemi. Niezbyt wysoko, bowiem namoknięta gleba i trawa dobrze amortyzowały upadek. - Bierz ją.
Yato na sygnał wystartował z pełną szybkością za piłką. Gdy zbliżał się do miejsca upadku trzymał nos przy ziemi próbując wyniuchać swoją zdobycz, nawet jeśli padał deszcz, powinien on bez trudu wytropić rzuconą piłkę. Po chwili złapał zabawkę w zęby wracając do właścicielki. Zatrzymał się przy niej czekając na komendę by wypuścić zdobycz! Powtórzyli czynność kilka razy, co jakiś czas przemieszczając się w inne miejsce parku. Za którymś razem Yato dostrzegł ruch w okolicy! Postanowił to sprawdzić wraz z piłką w pysku, Niby powinien wrócić, ale ciekawość wzięła górę. Już po chwili szczeniak wskoczył do altanki wbijając spojrzenie w zielonowłosą. Początkowo dość niepewnie obserwował jej ruchy czy też reakcję. Niepewnie zamerdał ogonem. Upuścił piłkę i popchnął ją nosem w jej kierunku.
Głośny gwizd był sygnałem do powrotu, szczeniak drgnął lekko najwidoczniej walcząc w środku ze sobą. Przysiadł jednak w miejscu i zaszczekał kilka razy odwracając na chwilę łeb w kierunku gwizdu, by wrócić wzrokiem na dziewczynę, dyszał zważywszy na bieganie w jedną i drugą stronę.

Co do Inuzuki, to niepocieszona zaczęła iść w kierunku miejsca gdzie zniknął jej towarzysz, pewno już szykował dla niej jakieś wymówki dlaczego nie wrócił na wezwanie. Na pewno tak było. Wchodząc do altanki wpierw jej uwaga była skupiona na psie, na którego warknęła cicho, zaraz po tym zatrzymała wzrok na nieznajomej, i zastygła na moment, bowiem widok dziewczyny w tym momencie i tym miejscu zupełnie... niespodziewany? Skinęła po chwili głową w geście przywitania, pozwalając sobie zaraz po tym przejechać wzorkiem po całej jej sylwetce. Coś jej nie pasowało. Dni tutaj nie należały jeszcze do najcieplejszych, a padający nieustannie deszcz wcale nie ułatwiał sprawy. Zielonowłosa nie wydawała się w najmniejszym stopniu przygotowana... chyba w ogóle na wyjście z domu. Zmarznięta, w przemoczonych ubraniach nie pasujących do panujących warunków. Ten obraz wręcz zdawał się zabójczo znajomy, wywołujący w Inuzuce mieszane uczucia. Brakowało zapewne jeszcze trochę makijażu...
Sachiko stłumiła niepewne warknięcie, które chciało wyrwać się z jej ust, w zamian złapała kontakt wzorkowy z przemokniętą osóbką.
- Co tu robisz? - Rzuciła krótko, nie do końca rozumiejąc pozycji w jakim znalazła się zielonowłosa. Yato zaszczekał spoglądając na właścicielkę. - Znaczy, wszystko w porządku?
Poprawiła się sama czy zrobił to szczeniak?
Obrazek
Awatar użytkownika
Nara Shizu
Posty: 509
Rejestracja: 28 cze 2021, 12:57
Ranga: Genin
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Park

Spokój. Miała go przez jakiś niezbyt wielki okres czasu Shizu... choć jak bardzo faktycznym spokojem był dźwięk ulewy wokół? Odgłosy burzy w oddali, powoli zbliżającej się do tych rejonów w jakich to się znajdowała? Paradoksalnie, były to rzeczy przez jakie czuła się nawet trochę lepiej. Skupiała się bardziej na nich niż na całej reszcie, w swoisty sposób wyciszając. W końcu w takiej sytuacji, jedynym kompanem dla zielonowłosej mogły być myśli. Te, jakich raczej starała się unikać, kiedy to dochodziła do wniosku, że trochę przesadziła ze swoją reakcją. Chłodna logika po takim czasie już lubiła zdradzać serce Nary, które postanowiło sobie tego dnia właśnie zawirować. Może to częściowo przez to, że to były te dni? Nie wiedziała. Wiedziała jednak, że chciała pozostać jeszcze trochę zła na to wszystko. Właśnie dlatego, postanowiła ignorować te myśli jakie mówiły jej, że jest głupia i by wracała do domu, a skupić się na odgłosach natury. Surowej, okrutnej i dość nieprzyjemnej, bo kto lubił deszcz. Nie mniej, miała ona jakiś swój urok, musiała przyznać. Pasowała do jej humoru, chociaż wyjątkowo Shizu wolałaby słońce jakie może by ją pocieszyło. W końcu tak rzadko wyłaniało się w tej wiosce, że ciężko wtedy było być zirytowany - i mówiła to osoba, nie lubiąca zbytnio słońca. Co prawda, gdyby los zadecydował tak, że kompletnie by przemokła? Wtedy definitywnie wymsknęłyby się z jej gładkich usta pewne słowa nienawiści do deszczu i ubóstwa do słońca.

Spokój ten został jednak przerwany przez nowego towarzysza pod altanką, jakiego to dojrzała kątem oka patrząc na swoje niezbyt czyste stópki. Psiak. Niezbyt wielki. Taki trochę podchodzący pod jakiegoś szczeniaka... z wilków? Nie była pewna. Nie znała się aż tak dobrze na zwierzętach, a raczej bardzo orientacyjnie. Zwyczajnie jak osoba której one się podobały, ale która raczej nigdy właścicielem nie planowała zostać. Psy też wymagały większej ilości aktywności, to nie mogła powiedzieć żeby była kiedykolwiek zainteresowana przygarnięciem jakiegoś - w przeciwieństwie do np. konia czy kota. Shizu w końcu była leniwa. A on? Wyciągałby ją najpewniej spod kotatsu w bardzo brutalny sposób. Zbrodnia najwyższej kary w książce Nary. Tak jak najpewniej wyciągnął jakiegoś swojego właściciela teraz. Kiedy to pogoda na zewnątrz... była jaka była. Musiała to być równie niefortunna osoba. Skąd też wiedziała, że nie był jakimś przybłędą bez domu? Cóż...

Piłeczka w pysku mówiła wiele rzeczy.

Ta została przez szczenię upuszczona, i popchnięta w jej stronę. Generalnie, sama zielonowłosa oryginalnie planowała zignorować psinę, dopóki jej właściciel jej nie zabierze. Lub dopóki ta sobie zwyczajnie nie pójdzie, jak to najczęściej robiły psy kiedy obok niej się zakręciły. Ta jednak, zdaje się że miała inne plany. I tak jak ekspertką od zwierząt jak już mówiła nie była, tak była dobra w analizowanie... głównie ludzi, ale jakiś to przekład na zwierzęta miało, kiedy starała się skojarzyć te odruchy jakie u nich już widziała. Wyprostowując się trochę na ławeczce na jakiej siedziała, i upewniając się że nie położy zbyt wiele wagi na swoich stópkach jakim to dała odpoczywać, schyliła się powoli by sięgnąć po piłeczkę. Wzięła ją do ręki i podrzuciła raz lekko, obserwując ją. Już podniszczona, musiała być wiele razy używana. Lub psina bardzo agresywnie jej używała. Spotkała się z nieznajomym jej zwierzęciem wzrokiem.
- Jestem pewna, że twój właściciel lepiej by Ci ją porzucał. - stwierdziła z lekkim uśmiechem, słysząc gwizd. I słysząc szczęknięcia odpowiedzi, jaka psina postanowiła dać. To nie tak, że rzucanie piłeczki było mega skomplikowane. Proste wręcz. Nie chciała jednak jej rzucić zbyt blisko, czy zbyt daleko, czy w takim sposób jaki przyniósłby zwierzakowi mniej frajdy. To, że ona chciała sobie być zirytowana na rodzinę, smutając tutaj w samotności, nie znaczyło że musiała zarażać tym niewinne zwierzę. Musiało być fajnie, być takim psem. Zdawało się to dość beztroskim życiem. Nie zdążyła jednak rzucić psinie piłeczki poza altankę, co by to może wróciła do swojego właściciela, nim ten się pojawił w altance. Lub... ta.

Warcząca kobieta.

Shizu z automatu słysząc dźwięk skierowany w stronę psa uniosła brew. Ludzie... przeważnie nie warczeli? Raczej? Nie, tak długo jak nie było to swoistego rodzaju zabawa z jakimiś tam znajomymi. Lub drugą połówką. Ludzie w końcu lubili różne rzeczy, choć takie zachowania wśród populacji generalne należały raczej do dziwnych. Szczególnie, gdy to było warknięcia na psa, a nie drugą osobą. Widząc to, jak nieznajoma jej dziewczyna zastygła na jej widok, uśmiechnęła się lekko niewinnie. Uczucie jakby się przyłapało kogoś nieświadomego obecności drugiej osoby, na czymś często zawstydzającym, było całkiem fajnym uczuciem. Zielonowłosa mogła szczerze przyznać się do czerpania niezmiernie radości z takich... "wpadek" innych.
Na kiwnięcie głową w geście powitania, sama takim odpowiedziała. I tak jak nieznajoma przyglądała się jej, ona przyglądała się nieznajomej. Nie mogła ocenić zbyt wiele, kiedy ta nosiła ubrania takie bardziej do biegania. Wyglądała na dość... wysportowaną. Wytrenowaną. Z racji też, że Nara sprawdzała ją od stóp do głów, skończyła na twarzy dziewczyny. Dzikich oczach, jakie to się z nią spotkały wzrokiem. I dość znajomym oznaczeniu na policzkach dziewczyny. Ah. To wiele wyjaśniało. Właściwie wszystko. Czemu miała jakieś wrażenie, jakby gdzieś już ją widziała. Najpewniej, ta pochodziła z Konohy i minęły się kiedyś na ulicy. Lub w akademii. Ciężko było powiedzieć. Jedynie to miało sens, choć jakoś podświadomość Shizu podpowiadała jej, że widziała ją gdzie indziej. Tylko dziewczyna nie mogła jasno stwierdzić gdzie. Na pytanie, uśmiechnęła się ciut szerzej. Kiwnęła głową, przykrywając te bardziej szczere emocje, jak to przeważnie robiła przy... wszystkich.
- W najlepszym porządku, Inuzuka-san. - stwierdziła, kompletnie ignorując fakt jak wyglądała nie w porządku. W skali od 1 do 10, pewnie była tak blisko 9 w tej w kwestii. Definitywnie wyglądała na potrzebującą, choć mówiła co innego mając nadzieję, że na tym się skończy. Podrzuciła sobie piłeczkę jaką to teraz trzymała w dłoniach. - Dość niefortunna pogoda na spacer. Może masz ochotę najgorszą jej część przeczekać? Nawet Ame jest przeważnie delikatniejsze od... tego.
Stwierdziła klepiąc wolną ręką miejsce obok niej na ławeczce. Bez wstawania też przesunęła się lekko bliżej krawędzi ławki, co by ta miała więcej miejsca aby usiąść. Mogła lubić więcej wolnej przestrzeni w końcu. Znowu podrzuciła piłeczkę, póki co jej nie rzucając. Hmm... jej spokój został naruszony. Zielonowłosa właściwie... nie wiedziała co teraz. Pod tym względem była podobna do nieznajomej Inuzuki.

Niespodziewała się tu drugiej osoby.
Obrazek
Wcielenie Jelenia
Prowadzone wątki 5/4 [aktywne wątki]
  • Za tym co odległe - Kamaboko Gonpachiro, Sabataya Shuten & Mirai Akane
  • Tam gdzie bogowie poprowadzą... - Kaguya Kaede
  • Bliźniacze zabawy - Kasane Mitsuki & Kasane Kirara
  • Ranny ptaszek - Uzumaki Chiyo & Fuuka
  • Gorycz zemsty - Inuzuka Nana
Awatar użytkownika
Inuzuka Sachiko
Posty: 142
Rejestracja: 31 maja 2021, 23:21
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Park

Pieskie życie miało taką zaletę, że raczej nie wybrzydzało się jeśli chodziło o pogodę. Można było wesoło biegać w deszczu, przeskakując lub też po prostu wpadając w kałuże. W słoneczne dni można było wygrzewać się w promieniach tylko po to by znaleźć chłodne miejsce skryte w cieniu. Śnieg również miał swoje zalety, kopanie tuneli czy poszukiwanie zaginionej śnieżki. Serio. Psy były nie do zdarcia. Gorzej miała się nieco za to sprawa z ludźmi, którzy musieli z ów futrzastymi bestiami wychodzić na spacery. W końcu nie byli oni aż tak odporni na panujące żywioły. Aczkolwiek na wszystko można było się przygotować, teraz większy problem stanowiła motywacja z ruszeniem swojego tyłka z chroniących przed pogodą, czterema ścianami. Akurat w przypadku Inuzuki takie "wymuszone" wyjście na zewnątrz było całkowicie wskazane. Po osiedleniu się w tym miejscu, raczej nie chciała opuszczać swojego nowego jakże przytulnego "domu". Przez długi czas Yato musiał zadowolić się tak zwanym minimum w spacerach. Na szczęście udało mu się na tyle motywować swoją właścicielkę, że w końcu wróciła ona do codziennych rytuałów. To nie była jej wioska, a pogoda była paskudna, ale była to jej nowa rzeczywistość. Sama faktycznie preferowałaby bardziej suchą pogodę. No, ale jak się nie ma co się lubi...

Dlaczego Yato tak dobrze szło "motywowanie"? Był równie cierpliwy co uparty, więc nie było tutaj mowy o żadnym odpuszczaniu nawet na krok. Dlatego teraz wręcz wwiercał się spojrzeniem w obcą osóbkę, chociaż początkowo jak nic miał problem ze skupieniem się tylko na niej. Jego tęczówki śledziły to ją, to trzymaną przez nią piłkę. W końcu nigdy nie wiadomo kiedy zdecyduje się ona na rzut, prawda? Gdyby faktycznie wyraziła swoje wątpliwości co do ilości pracy jaką trzeba było wykonać przy samym psie, kocie czy koniu... to na pewno rzuciłby prostym stwierdzeniem, że przy koniu, było jeszcze więcej roboty niż przy reszcie "dachowców". Więc rozważanie przygarnięcia kopytnego jako alternatywy domowego zwierzątka, było zgubne. Za to taki Yato, cierpliwie by czekał aż sama by wyszła spod takiego kotatsu, nie było tutaj mowy o brutalnych sposobach! On miał swoje taktyki, używanie siły to tylko czyste barbarzyństwo, którego nie uznawał.
Przez chwilę obserwował jak piłka zostaje podrzucona, ale nie rzucona. Małe rozczarowanie, ale nic wielkiego.
"Jestem pewna, że twój właściciel lepiej by Ci ją porzucał."
Czy istniały jakieś specjalne sposoby rzucania piłki? Czy ktoś mógł lepiej mu rzucać piłkę? Cóż, rzucona piłka to rzucona piłka. Dlatego jedynie dyplomatycznie przekrzywił łepek na bok.

Wracając jednak do Inuzuki, to definitywnie nie zastygła ze względu na fakt bycia "przyłapaną". Znaczy może trochę. Aczkolwiek nie uważała sposób w jaki komunikowała się z Yato za krępujący. Gdyby to tak traktowała, to dopiero byłoby krępujące! Definitywnie. Niemniej teraz zielonowłosa była w centrum uwagi wilczycy. Może dlatego widząc jak ta się uśmiecha tuż przed odpowiedzią na jej pytanie, ściągnęła lekko brwi jakby nie przekonana co do prawdziwości słów jakie to padły z jej ust. - Skoro tak uważasz. - Definitywnie ciężko było opisać jej stan jako "w porządku", a tym bardziej "w najlepszym". Chociaż może fakt, że lepiej szło jej odczytywanie zwierząt niż ludzi odgrywał w tym większą rolę i tak naprawdę Inuzuka mogła się mylić. Dodatkowo wyglądało na to, że zielonowłosa rozpoznawała jej klan, co w tych stronach jeszcze nie było tak oczywiste (albo po prostu Sachiko nie zwracała na to wcześniej uwagi). Piłeczka znów wzbiła się w powietrze by wylądować w dłoni nieznajomej. Yato sapnął cicho i kichnął, nawet wielkie zasoby cierpliwości psa mogły się kiedyś skończyć, w końcu były to dalej tylko zasoby szczeniaka.
- Chce żebyś mu rzuciła piłkę. - Sachiko przetłumaczyła gest towarzysza. - Jak zdążyłam zauważyć. Nie ma tutaj innej pogody. - Wzruszyła lekko ramionami, Ame było deszczowe, dzień bez deszczu chyba tutaj nie istniał, więc nie było nawet na co czekać.
Sachiko miała teraz wewnętrzny problem jak sklasyfikować nieznajomą. Z jednej strony szczerości nie można było jej zarzucić, z drugiej strony nie czuła, że ta może być jakimkolwiek zagrożeniem. Na zaproszenie pokręciła lekko głową. Zbyt blisko... - Niefortunna faktycznie, szczególnie gdy jest się na boso. Pogoda nie robi różnicy. Zresztą ta altanka nie wygląda na najlepsze schronienie przed burzą. - Dopiero po chwili westchnęła cicho jakby przegrywając jakąś wewnętrzną wymianę zdań. Podeszła w miarę ostrożnie do ławki i usiadła na drugim końcu. - Sachiko. - Przedstawiła się nie spuszczając z zielonowłosej wzroku, jej klan już znała, więc też nie było sensu powtarzać informacji.
Obrazek
Awatar użytkownika
Nara Shizu
Posty: 509
Rejestracja: 28 cze 2021, 12:57
Ranga: Genin
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Park

Uczucie jak ktoś wwiercał się w nią wzrokiem, nie było dla Nary czymś jakkolwiek nietypowym. Wręcz przeciwnie, była to rzecz prawie tak codzienna, jak oddychanie. Rodzice, patrzący tylko kiedy ta wyskoczy ze swojego kotatsu. Przechodnie w wiosce obserwujący jej często dość dziwne zachowanie. Nowo poznane osoby, jakie to zawsze stara się uczynić niekomfortowymi w jej obecności, lub jakoś ich zaskakuje. No, i też te osoby jakie to spotyka w gorących źródłach, jakie to obserwują ją albo z racji na jej sporą pewność siebie co do własnego ciała, albo... zwyczajnie są napalone nawet bardziej od niej. Właściwie, na ulicach tacy nastolatkowie też się zdarzają, i mogą jedynie dziękować Bogu, że Shizu nie postanowiła ich co nieco nauczyć o... uprzejmości. Pewnie częściowo spełniając ich marzenia, jednak to był drobny, nic nieznaczący detal. Najważniejsze jednak było to, że była przyzwyczajone do tego że ktoś na nią patrzył. Nie starała się być bardzo... subtelna w swoich zagraniach, choć zależało to od jej humoru.

Nigdy jednak nie spotkała się w psem, jaki to tak uparcie wbijał w nią wzrok bez najmniejszego powodu.

Nie miała nawet jedzenia dla niego.

Nie mogła jednak wiedzieć, co teraz przechodziło przez umysł malucha. Przekrzywiony łebek wcale nie pomagał jej w podjęciu decyzji, czy piłeczkę rzucić czy nie. Powinien odpowiedzieć, a nie, jakoś pytająco na nią patrzeć! Zakładała przynajmniej, że było to pytające spojrzenie. Lub niepewne. Nie wiedziała. Nie znała się na psach, nie na tyle by jakoś trafnie rozczytywać ich ruchy. Intencje. Generalnie... rzeczy. Na szczęście, pojawienie się drugiej osoby, wybawiło ją z tej jakże problematycznej sytuacji. Przynajmniej częściowo, bo kto wie, czy to nie sprawi tylko, że to wszystko stanie się jeszcze bardziej problematyczne niż było jakiś czas temu. Jeszcze dziewczyna by zaczęła ją wypytywać dlaczego ta ma bose, trochę poranione stopy. Nara nie miała gotowej na to odpowiedzi. Jeszcze. Work in progress.

Na szczęście? Nieznajoma jej Inuzuka nic nie dopytywała. To, że wątpiła w prawdomówność w słowach Shizu było jak najbardziej naturalne. Ciężko, żeby było inaczej. Nie zadawała jednak pytań, co zielonowłosej najzwyczajniej w świecie było na rękę. Nie musiała już wymyślać sensownej wymówki, co wyjątkowo przychodziło jej dość ciężko. Nawet dla Nary, ciężko było kłamać wiarygodnie w niektórych rzeczach, kiedy to te były zbyt bardzo widoczne. Niestety, takie okrutne momenty się zdarzały. Sama na jej miejscu pewnie by dociekała, bo zwyczajnie było to w jej charakterze. Była ciekawska. I to byłaby idealna okazja, do jakoś... "pogrania" z kimś, nawet jak teraz nie był w pełni w humorze do tego.
Kichnięcie psiaka trochę ją wystraszyło. Nie skupiała na nim swojego wzroku, i też nie spodziewała się... no... kichnięcia. Szczeknięcie? Pewnie. Kich? Ani trochę. Zerknęła w jego stronę, obserwując go. Wysłuchiwała też tłumaczenia Inuzuki z psiego na ludzki. Mniej sam przekaz ją interesował, a bardziej sposób w jaki wilczyca wiedziała co ten miał na myśli. Na jakiej zasadzie to działało? Czy klan psiarzy zwyczajnie rozumiał "psią mowę", a może byli tak wytrenowani że bezbłędnie oceniali czego ich towarzysze chcieli? Może nawet był to jakiś rodzaj telepacji? Tyle możliwości, jakich to raczej teraz się nie dowie. Mogłyby to być w końcu jakieś sekrety klanowe, a przypadkowe sprawienie niekomfortowej aury między nimi nie byłoby bardzo na rękę nikomu. Zamiast tego, lekki zamach i rzuciła piłeczką jakby był to jakiś shuriken. Cel? No, chciała trafić w jedną ściankę, żeby piłeczka się od niej odbiła i poleciała w stronę drugiej. Może trochę zakręci tym psiaka, a taki był jej cel. Przy okazji też, postanowiła odpowiedzieć na dość błędne stwierdzenie Inuzuki, niespecjalnie nawet nad nim rozmyślając.
- Nie do końca. Tak jak definitywnie dni bez deszczu są tu bardzo rzadko, lecz się zdarzają, tak nawet deszczowe dni są bardziej lub mniej intensywne. Bardziej lub mniej wiatrzyste. I bardziej lub mniej burzowe. Znajduje się więc w Ame inna pogoda. Zwyczajnie, prawie zawsze związana jest ona z deszczem. Wyjście w mżawkę, a w sztorm, to dwie kompletnie inne rzeczy. Przy wyjątkowo paskudnej pogodzie, ludzie pewnie nawet mogliby w tym parku zginąć. - ostatnie zdanie, było dość niepewne. Sama też sobie uświadomiła, że to nie do końca musiała być prawda. Shizu podrapała się po policzku. - No, przynajmniej tak by było w śnieżnych lub pustynnych rejonach. One są bardziej niebezpieczne niż te deszczowe, choć obsunięcia terenu w takim parku pewno się zdarzają.

Oczywiście, nie mogło wszystko pójść zbyt łatwo. Dziewczyna musiała też wspomnieć o tym, że Nara była na boso. Mając nadzieję, na ominięcie jakoś tego tematu, zwyczajnie posłała Inuzuce kompletnie niewinny uśmiech, jakby nie wiedziała o czym ta mówi. Na resztę słów jednak, wzruszyła lekko ramionami. Z bardziej droczącym się uśmieszkiem.
- Wątpię, aby zewnątrz było lepszym schronieniem. - i szczerze w to wątpiła, nie widząc żadnego plusu przebywania na deszczu, w burzy, w porównaniu do przebywania pod altanką. Tutaj był chociaż daszek, prawda? Deszcz co prawda potrafił zacinać i tak ją mocząc, ale mogło być znacznie gorzej. Po chwili jednak, w końcu nieznajoma przyjęła jej zaproszenie. Widziała w jej ruchach tą ostrożność, jakby jej nie ufała. Dlaczego jej nie ufała? Tego zielonowłosa nie wiedziała, jednak strzelała że był to zwyczajnie jakiś zwierzęcy instynkt. Nie mniej, nie mogła tego zagrania nazwać głupim. Większa ilość ludzi powinna przy niej uważać, bo kiedy zaczynała swoje "gry" to kończyli oni w różnym stanie. Inuzuka też się przedstawiła. Sachiko. Coś to imię ponownie musnęło jej wspomnienia. Jakby ta już kiedyś jej się przedstawiała?... Tylko gdzie?... Nie wiedziała. Nieświadomie przypatrywała się przez to wilczycy w ciszy, jej dzikim lecz znajomym ślepiom, przez całą minutę. W końcu pokręciła głową.
- Nara Shizu... powiedz, nie spotkałyśmy się kiedyś gdzieś? - zapytała trochę ciekawsko, biorąc pod uwagę jak coś tam w jej głowie mówiło, że faktycznie tak się stało. Za nic jednak nie mogła sobie przypomnieć najmniejszych detali. Problematyczne. Irytujące. Niemożliwe wręcz. Raczej nie zapomniałaby jej, prawda? Nara nie zapominała ludzi. Chyba że bardzo z wyglądu się zmieniła... tak, to definitywnie brzmi jak możliwe utrudnienie w rozpoznaniu jej. Pewnie kiedyś miała krótkie włosy, lub coś w tym stylu. -Ah. Nie masz pewnie maści na zadrapania przy sobie, co?

Nie, żeby Shizu jej potrzebowała.

Nie potrzebowała.

Definitywnie.
Obrazek
Wcielenie Jelenia
Prowadzone wątki 5/4 [aktywne wątki]
  • Za tym co odległe - Kamaboko Gonpachiro, Sabataya Shuten & Mirai Akane
  • Tam gdzie bogowie poprowadzą... - Kaguya Kaede
  • Bliźniacze zabawy - Kasane Mitsuki & Kasane Kirara
  • Ranny ptaszek - Uzumaki Chiyo & Fuuka
  • Gorycz zemsty - Inuzuka Nana
Awatar użytkownika
Inuzuka Sachiko
Posty: 142
Rejestracja: 31 maja 2021, 23:21
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Park

Obecna sytuacja na pewno była czymś nowym dla obu stron. Spotkanie ze zwierzakiem, który naprawdę skupiał całą swoją uwagę na zielonowłosej było niecodzienne szczególnie, że dziewczyna nie miała przy sobie nawet jedzenia! Miała jednak coś innego. Coś co przyciągało spojrzenie zwierzęcych tęczówek i nawet nie chodziło tutaj o swoisty urok osobisty, którym kunoichi na pewno dysponowała. Chodziło głównie o niegdyś jasno zieloną piłkę, teraz ewidentnie wyblakłą i podniszczoną przez szczeniaka i żywioł, którą Nara podrzucała sobie w dłoni. Z drugiej strony dla Yato osoba, której powierzył swoją zabawkę była również wielką nowością. Szczególnie, że piłeczka jakoś dziwnie nie chciała zostać rzucona, była tylko uporczywie podrzucana. Niemożliwe! Wyglądało na to, że pojawienie się jego właścicielki miało pomóc w całej tej sytuacji pełnej niezrozumienia. Może nie zadziała to od razu, ale koniec końców piłka musi zostać rzucona. Takie były prawa piłki... czy coś takiego.
Lekki zamach i zabawka poszybowała. Szczeniak zerwał się niemalże równo z tym gestem, podążając za swoim celem. Piłka odbiła się od ścianki altanki? To samo zrobił Yato, dość nieporadnie wbiegł na ściankę i wyskoczył próbując złapać swoją zabawkę w locie. Nie udało mu się to, ale z szczenięcą gracją - czytaj z rozjechanymi łapami - wylądował i pobiegł dalej za piłką, ostatecznie dopadając ją po chwili. Wyglądał na zadowolonego z siebie.

Inuzuka natomiast słuchała uważnie na kontrę swojego stwierdzenia o pogodzie w Ame. Szczerze powiedziawszy to zapewne Nara miała trochę racji w tym wszystkim, problem raczej zaczynał się przy podejściu Sachiko do tego wszystkiego, bowiem dla niej to wszystko wyglądało tak samo. W końcu nie ważne w jaką pogodę wychodziła na przebieżkę w formie spaceru z Yato, to zawsze wracała przemoknięta. Dla niej była to prosta logika - był deszcz - było mokro - była przemoknięta. Czy właśnie przechodziła nawałnica czy drobny deszczyk, to już nie miało takiego wielkiego znaczenia, skoro efekt był taki sam. Chociaż trzeba przyznać, że w takie gorsze dni to nawet Yato nie kwapił się za bardzo do wystawiania pyska poza bezpieczne i przede wszystkim suche schronienie. - Pewno masz rację, ale deszcz to deszcz. - mruknęła niby przekonana, ale jednak własne podejście nie było takie proste do zmienienia. No i śmierć ludzi w parku, ze względu na pogodę? Pewno trzeba by mieć niezłego pecha by dopisać sobie do konta takie osiągnięcie. - Nie jestem aby przekonana co do osuwania się tutaj terenu.. chociaż z tym miejscem to tak naprawdę nigdy nie wiadomo.

Haaaa, ktoś tutaj próbował unikać pewnego tematu jak ognia. Niech i tak będzie. Inuzuka przekrzywiła lekko głowę w bok w podobnym odruchu, który wcześniej demonstrował Yato. Czyżby niewinny uśmiech zdołał zmylić wilczycę? Niekoniecznie, aczkolwiek nie zamierzała teraz ponownie wytykać tematu bosych stóp.
"Wątpie, aby zewnątrz było lepszym schronieniem".
Sachiko zastygła na chwilę, zastanawiając się jak zielonowłosa doszła do takich spostrzeżeń. Przecież nie o to jej chodziło...
- Normalnie ludzie chowają się w miejscach bardziej osłoniętych. Przykładowo w miejscach, które nazywają 'domem'. Altanka w środku parku, która nie jest zamknięta, słabo wpisuje się w ten opis. - Wprost wytłumaczyła swój tok myślenia. Czy zauważyła droczący uśmieszek? Zapewne tak, zmiana mimiki dziewczyny była dobrze widoczna, innym jednak było to czy zrozumiała co mogło się kryć za takim uśmiechem.
Nie rozumiała.
Wytrzymała za to przedłużające się spojrzenie Shizu, nie uciekała wzrokiem, też się przypatrywała nieznajomej, raz zerkając szybko na Yato, który ostatecznie położył się przed piłką i obserwował to sytuację w altance, to swoją zabawkę, jakby magicznym sposobem miała zaraz uciec sama z siebie. Pytanie zadane przez Shizu wprawiło, Sachiko w zastanowienie. Znała klan Nara, ciężko było nie znać klanu z własnej wioski. Nawet Inuzuka nie byłą taką ignorantką. Może kiedyś minęły się w wiosce? Albo wpadły na siebie jakoś gdzieś w akademii czy podczas wykonywania misji? Jednak wilczyca nigdzie nie mogła sobie przypomnieć takiego spotkania. - Wątpię, chyba, że mogłyśmy na siebie wpaść gdzieś w wiosce. - Jak jeszcze stała. Chociaż tego nie dodała na głos. Był jeszcze jeden sposób by się upewnić, ale ciemnowłosa nie chciała teraz tego sprawdzać. W końcu już wcześniej jej nos poinformowałby ją o tym. Zawsze mogła zgonić to na deszcz, on utrudniał wszelakie węszenie, aczkolwiek lubiła zapach deszczu...
- Nie, nie noszę tego na spacery. - Bo ostatecznie jej apteczka w domu była wyposażona w takie rzeczy,, tylko czy Shizu właśnie sama zwróciła uwagę na swoje stopy? Jak to sytuacja potrafiła się zmienić. - Nie powinnaś siedzieć tu w taką pogodę. Szczególnie, że wygląda na to iż szybko się nie przejaśni. Lepiej byś wróciła do domu. - Powiedziała wstając z ławki i jakby kierując się do wyjścia. Zatrzymała się nagle i spojrzała ponownie na zielonowłosą.
- Potrzebujesz pomocy? - Krótko i na temat, koniec końców nie mogła tutaj zostawić osobę, która potrzebowała wsparcia... nie w momencie gdy strasznie jej przypominała jedną sytuację, w jakiej się kiedyś znalazła. Najwidoczniej była w stanie zaoferować się jako środek transportu by nie narażać stóp zielonowłosej na nowe obrażenia.
Obrazek
Awatar użytkownika
Nara Shizu
Posty: 509
Rejestracja: 28 cze 2021, 12:57
Ranga: Genin
Discord: Fuyue#3535
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Park

Prawa piłeczki zostały ostatecznie spełnione. Ta musiała ponownie zostać rzucona, prędzej czy później. Sama zielonowłosa, nie do końca się jednak na tym znając, też nie do końca czując się kompletnie z tym wszystkim komfortowo, obserwowała stosunkowo cicho bieg psiny po swoją zdobycz. Chciałaby powiedzieć, że udało mu się z gracją złapać piłeczkę po tym jak odbiła się od ścianki, ale... było to kłamstwo jakiego nie mogła w tym momencie oferować. Widać jednak było, że szczeniak nie był taką zwykłą psiną. One raczej nie odbiłyby się tak od ścianki, nawet jak jego lądowanie zostawiało parę rzeczy do życzenia. Ostatecznie oczywiście, same prawa fizyki musiały zostać spełnione. Moc włożona w piłeczkę z każdym przebytym metrem malała, co oczywiście przekładało się na jej prędkość. Psiak natomiast, ciągle dokładał do tego wszystkiego mocy, aż w końcu jego prędkość dorównała tej piłeczki. Prawa fizyki zostały spełnione, chociaż były spore szanse, że szczenię musiało zużyć więcej mocy aby osiągnąć te same rezultaty co piłeczka. To rzecz jasna, również było sensowne. Większa masa wymagała większej mocy. Odkładając jednak na bok te fizyczne dywagacje, wzrokiem Shizu wróciła do Sachiko, co by to nie odłączyć się na zbyt długo od ich skromnej rozmowy.

"Deszcz to deszcz."

Słysząc to, zielonowłosa mrugnęła dość powolnie. Przypatrywała się wilczycy trochę bardziej uważnie, jakby oceniając ile półkuli mózgu członków klanu Inuzuka było poświęcone na przysłowiowe szare komórki. Nie żeby faktycznie nad tym mocno się zastanawiała. Bardziej niedowierzała temu co przed sekundą usłyszała. Otworzyła usta. Zamknęła je. Uniosła palec, jakby chciała coś powiedzieć... i opuściła go. Mrugnęła dwa razy. Jak niby miała odpowiedzieć na coś takiego? Westchnęła.
- W ten mocniejszy deszcz, pewnie i ciężej się biega. Choć dla kunoichi może to nie być tak odczuwalne, tak biegnięcie po błocie wymaga trochę więcej niż bieganie po względnie suchej ziemi. Jest też wolniejsze. Na krótszy dystans raczej byś tego nie odczuła, ale po godzinie? Prawdopodobnie byłabyś bardziej zmęczona i obolała biegnąc w intensywnym deszczu, niż po biegu w mżawce. - dopowiedziała neutralnie Shizu, starając się dorzucić jakieś argumenty jakie no... przekonałyby dziewczynę, że deszcz to nie tylko deszcz. Jakoś jednak wątpiła, żeby te dodatkowe próby miał przekonać nieznajomą-a-jednak-znajomą jej wilczycę. Nie mniej, uśmiechnęła się co do kolejnego komentarza. - Tak, też nie jestem przekonana, ale! Ja sama nie znam w pełni struktur tego parku. Może gdzieś tam jakieś wzgórze dali Ci co... go tworzyli. Hmm... nawet nie wiem kto go tworzył... problematyczne.
Stwierdziła ostatecznie drapiąc się po policzku dość niepewnie. Hmhm. Lubiła jednak wiedzieć rzeczy. Mimo wszystko była Narą. Im więcej się wiedziało, tym więcej można było zaplanować i tym więcej zabawy można było wyciągnąć. Tak jak ta wiedza akurat specjalnie by jej nie pomogła, tak... lepiej mieć nawet te bezużyteczne informacje, co by to niczego nie zabrakło.

Na pewno jej uśmiech zdołał zmylić Sachiko. W końcu jeszcze nigdy on nie zawiódł, prawda? Prawda! (Wcale nie.) Słysząc wyjaśniania jednak, co Inuzuka miała na myśli przez lepsze schronienie, zielonowłosa dość szybko przeprocesowała jej słowa. Nawet droczący uśmieszek, niezrozumiany choć tego nie wiedziała, uciekł z jej twarzy. Hm. Czyli o to jej chodziło. O dom, jako bezpieczne miejsce. Dom, hę?... Nie mogła powiedzieć, że wilczyca nie miała racji. Sama Shizu zresztą przyznała do siebie, że przesadziła z tą reakcją. Nie mniej... dalej była niejako urażona. Wzrok dziewczyny przeskoczył z samej wilczycy na tereny poza altanką. Na deszcz, uginające się pod naporem średniego wiatru gałęzie, na błyski gdzieś w bliskiej lub dalszej oddali.
- No. Będąc w tym miejscu, do domu jest trochę kawałek. Zdążyłabym cała przemoknąć nim bym dotarła. - to nie tak, że mogła być w dużo gorszym stanie. Pewnie, były tam jeszcze suche elementy ubioru ponieważ przed najgorszym zdążyła się stosunkowo szybko schować, nie mniej... tak czy siak pewno skończy się to wszystko przeziębieniem. Głównie przez te bose stopy, w które jednak było lekko chłodno. Bez specjalnie myślenia o tym, zaczęła jedną o drugą delikatnie szorować. Tak by je trochę rozgrzać, chociaż z tym przyszło lekkie szczypanie drobnych ranek. I wróciła już wzrokiem do wilczycy, wpatrując się w nią trochę bardziej jak to zostało wcześniej wspomniane.
Odpowiedź na jej pytanie nie była w pełni zadowalająca. Mogły wpaść na siebie gdzieś w wiosce? Niby była to prawda, ale nie satysfakcjonowała ona zielonowłosej. Nie miałaby takiego uczucia z osobą, jaką zwyczajnie minęła gdzieś na ulicach wioski. Na pewno było parę takich osób z jakimi to nawet słów nie zamieniła, i nigdy nie miała takiego wrażenia jak teraz. Nic w tym momencie nie było jednak w stanie dać jej odpowiedzi. Będzie musiała nad tym jeszcze pomyśleć. Może zapytać się kogoś z jej dawnych znajomych z akademii? Tych, z którymi to kontaktu właściwie nie miała, ale mogli bardziej orientować się co się działa w ich roczniku po tym jak się odcięła bardziej od nich. Sachiko w końcu, nie wyglądała na dużo starszą, więc pewnie była w klasie o rok wyżej lub niżej - tak długo jak nie powtarzała wielokrotnie jednej klasy.

Brak maści. Cóż. Spodziewała się tego, a samo pytanie było zadane jednak pół-żartem, pół-sceptyczną-nadzieją. Po chwili jednak, ponownie pojawiła się sugestia powrotu do domu. Ta nieznajoma wilczycy chyba bardzo chciała jej się pozbyć, co? Shizu uśmiechnęła się sama do siebie na tą myśl, jednak wiedziała, że to wcale nie o to chodziło. Może i sobie jeszcze by z niej jakoś pożartowała, jednak teraz? Nie miała jeszcze w pełni nastroju na "grę". Obserwowała odchodzącą dziewczynę, jaka to ostatecznie bardzo krótko przesiedziała na tej ławeczce razem z nią. Powrót do domu, hmm?... Nie wydawała się to zbyt wygodna opcja. Pod paroma względami. Miłośniczka sera postanowiła więc trzymać język za zębami, bo nie miała specjalnie nic do powiedzenia. Co... znowu było rzadkością. To nie był zbyt dobry dzień na jakieś lepsze relacje międzyludzkie, prawda? Kolejne pytanie sprawiło, że z chwilowego obserwowania podłogi z powrotem przeskoczyła wzrokiem w stronę Sachiko. Wpatrywała się w jej dzikie ślepia, jakby zastanawiając się nad odpowiedzią. Ostatecznie, uśmiechnęła się delikatnie.
- Gdybyś była w stanie znaleźć jakiegoś rycerza w białej zbroi, co zaniósłby mnie do domu, byłabym wdzięczna. Nogi trochę niechętne są do pracowania. - powiedziała pół-żartobliwie. Nie mogła w pełni poważnie powiedzieć, że tak, potrzebowała pomocy. Nie potrzebowała. Była Shizu. Pomagała innym, ale ktoś... pomagający jej? Jeszcze w takiej sprawie? Ciężko przychodziła jej ta myśl przez głowę. Pewnie, raz poprosiła strażnika o pomoc w złapaniu szczurków, ale zwyczajnie dlatego że to była taktyczna decyzja. Rozsądna. Sprawa wtedy była poza zasięgiem jej własnych umiejętności. Teraz jednak? Niemożliwość powrotu do domu definitywnie brzmiała jak problem jakiegoś dzieciaka z akademii, co nie umiał o siebie zadbać.

A Shizu była dorosła i umiała.
Obrazek
Wcielenie Jelenia
Prowadzone wątki 5/4 [aktywne wątki]
  • Za tym co odległe - Kamaboko Gonpachiro, Sabataya Shuten & Mirai Akane
  • Tam gdzie bogowie poprowadzą... - Kaguya Kaede
  • Bliźniacze zabawy - Kasane Mitsuki & Kasane Kirara
  • Ranny ptaszek - Uzumaki Chiyo & Fuuka
  • Gorycz zemsty - Inuzuka Nana
Awatar użytkownika
Inuzuka Sachiko
Posty: 142
Rejestracja: 31 maja 2021, 23:21
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Park

Całe szczęście, że Yato obecnie nie miał takich problemów, co jego właścicielka, w jego centrum zainteresowania znajdowała się właściwie piłka - to wystarczyło, nie musiał się przejmować nad wymyślaniem odpowiedzi czy też kontrargumentów na temat ilości deszczu w otoczeniu. Tymczasem Inuzuka nie miała już takiego szczęścia i przysłuchiwała się ze ściągniętymi lekko brwiami swojej rozmówczyni, jak ta po krótkiej wewnętrznej walce zaczęła rzucać argumentami dlaczego mocniejszy deszcz jest inny od zwykłego deszczu. Kto by przypuszczał, że można rozpocząć jakąkolwiek dyskusję bazując właśnie na tym jakże nie skomplikowanym zjawisku pogodowym. Sachiko raczej ciężko było przekonać do innych niż jej racje, a wszystko miało swoje bardzo proste wytłumaczenie.
- Lubisz sobie komplikować życie, co? Czasami nie warto tego robić. - Przyjęła w końcu proste założenie iż na deszczu się moknie prawda? Jedyne co się zmieniało podczas innej intensywności opadów to szybkość z jaką stawała się mokra. Ostatecznie jednak wynik był ten sam - bycie mokrym. Czy bieganie po różnym terenie zmienia cokolwiek? Owszem, pomijając już nawet kwestie wykorzystania chakry by jednak zminimalizować tą różnicę, to koniec końców człowiek mógł zmoknąć. Tyle. Zresztą czy zielonowłosa mogła kwestionować ilość używanych przez Inuzukę półkul, siedząc właśnie w altance w parku, podczas zbliżającej się ulewy, w totalnie nie przystosowanym na te warunki ubiorze bez butów? Niekoniecznie! Więc musiały ewidentnie się dobrać w 'poglądach' na sytuację. Co jednak do samej architektury parku, nie miała wiele do powiedzenia, nie wiedziała kto to projektował, park spełniał swoje zadanie i Yato miał gdzie się wybiegać jak nie wychodzili na spacery poza wioskę no i tyle. Nie potrzebowała więcej informacji.
- Problematyczne. - Jedynie przytaknęła słowom Shizu.
Zbliżała się burza i można było to wyczuć w zmieniającym się powietrzu, co nie było zbyt dobrym znakiem dla osób, które znajdowały się właśnie poza schronieniem, tak jak właśnie one. Inuzuka wytłumaczyła swój pogląd na sytuację obserwując zmiany w mimice zielonowłosej. Czy chciała wypytywać o to co działo się w tej chwili u Nary? Nie. Znaczy, nie chciała naciskać, a dziewczyna nie wyglądała na aż taką bezbronną osóbkę. Nie była dzieckiem.
- Tutaj również możesz przemoknąć. - Zauważyła ze spokojem, teraz zaczęła się nawet trochę zastanawiać co było powodem pojawienia się tutaj w takim ubiorze. Nikt bez powodu nie idzie sobie pomoknąć i posiedzieć w altanie prawda? A gdy powód był wystarczająco dobry, człowiek był w stanie pokonać naprawdę spore odległości nie zważając na otaczające warunki pogodowe i swój stan. Dalej też nie potrafiła skojarzyć skąd mogłaby znać Shizu. Patrząc po obecnej sytuacji to raczej gdyby się spotkały, to by ją chociaż trochę kojarzyła - prawda?
Cała magia w podejściu Inuzuki przejawiała się tym, że faktycznie nie zamierzała się pozbywać swojej rozmówczyni. Po co miałaby się jej pozbywać, skoro łatwiejszą drogą było po prostu odwrócenie się i opuszczenie tego miejsca? Dom wydawał się pierwszym najlogiczniejszym strzałem. Znów pojawił jej się przed oczami obraz pewnej młodej osóbki. Chyba, że to znów nie było takie proste jak mogło się wydawać.
- Nie wiem gdzie takiego znajdę, raczej w tych warunkach będzie ciężko. Coś się wymyśli tylko najpierw - Wzruszyła lekko ramionami i przyglądała się siedzącej przed nią dziewczynie jakby próbując znaleźć jakieś rozwiązanie problemu, który również powstał w jej głowie. Podeszła do Yato zabierając jego piłkę i chowając ją do kieszeni. - Wracamy - Mruknęła do szczeniaka, drapiąc go lekko za uchem. Kupiła sobie tym zapewne trochę czasu na przemyślenia. Wróciła do Nary i przykucnęła plecami do niej. Zerknęła jeszcze przez ramię.
- Rycerzem nie jestem, ale raczej nie będę miała problemu z dostarczeniem Cię do domu, czy gdzie uważasz za słuszne. Może zdążymy jeszcze zanim burza nas złapie. - Cóż, mogła jeszcze porwać zielonowłosą na ręce i zanieść ją niczym księżniczkę, ale przez to mogłaby jeszcze dodatkowo zmoknąć, niosąc ją na plecach wydawało się, że nie będzie narażona na deszcz aż tak.
Obrazek
Awatar użytkownika
Uragirimono Gan
Posty: 36
Rejestracja: 16 mar 2022, 5:34
Ranga: Genin
Discord: Ichiro2123#7702
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:

Re: Park

Pomoc
q
Gracze Kami Takashi
Posty1/???

Słońce zachodziło już poza horyzont powoli przysłaniając mrokiem. Jedynie niewielka część ludności spacerowowała po wiosce. W niej znajdował się również shinobi zwanym Kami Takashim, do którego podeszła kobieta w podeszłym wieku. Staruszka, niska, przygarbnięta o siwych włosach, zwiniętych w luźnego kuca.
-Przepraszam młodzieńcze, czy mógłbyś mi pomóc? Oczywiście zapłacę. - zapytała się cichym i niedomagającym już głosem. Po jej wyrazie twarzy dało się stwierdzić jedynie tyle, że już jest zmęczona.
Jakby nie patrzeć powoli zbliżała się już noc, a ona powinna już spać.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Amegakure no Sato”