• Ogłoszenia
  •  
    Aktualności fabularne
    Obecna pora roku: Wiosna 164r.

    Poniżej znajdują się ostatnie wydarzenia oraz ważniejsze ogłoszenia. Są one często opatrzone datą dodania, przy czym najświeższe informacje umieszczone są na samym początku listy.

    30.01.2024 - rozpoczęcie wydarzenia wioskowego w Sakuragakure. Więcej informacji w najnowszych aktualnościach fabularnych.
    29.01.2024 - oficjalne zakończenie eventu Arc II: Pierwsza Konfrontacja. Podsumowanie można znaleźć w aktualnościach fabularnych.
    Kącik Nowego GraczaSamouczek Wzór Karty Postaci AtrybutyRozwój postaci i koszty chakry Atuty Klany i organizacje Informacje o świecie Handbook
    Powyższe tematy powinny zawierać wystarczająco informacji, by móc bez przeszkód napisać Kartę Postaci i rozpocząć grę. W przypadku dalszych niejasności, zapraszamy do kontaktu zarówno na chatboxie, przez wiadomości prywatne oraz przez nasz serwer Discord.
    Administracja
    Pingwinek Chaosu
    Główny Administrator
    Norka
    Główna Mistrzyni Fabularna
    Hefajstos
    Główny Moderator Kuźni
    Tora
    Główny Moderator Technik

    W przypadku jakichkolwiek pytań bądź uwag, powyższe osoby zajmują się wyszczególnionymi w ich tytułach zagadnieniami. Pomocą służy również cała kadra forum, wraz z moderatorami. Zapraszamy również do dołączenia do forumowego Discorda.
    Kadra Sakura no HanaDiscord Sakura no Hana
     

Ulice Hanagakure

Wioska ta znajduje się na południu Hana no Kuni i leży tuż przy brzegu, przez co ciężko o lepszy dostęp do morza. Świadczy o tym fakt, że wybudowano również jako część wioski ogromny port. Temperatura w wiosce przeważnie należy do tych lekko chłodniejszych, jednak zdarzają się dni kiedy można chodzić ulicami miasta z porzuconą koszulką. Raczej morska bryza obroni takiego jegomościa przez spoceniem się bez wysiłku, jednak dalej będzie on odczuwał ciepło. Budynki w wiosce są najróżniejsze i zależne od zamożności każdego mieszkańca. Większą część Hany stanowią ubogie domy, prawie że się rozlatujące i tylko cudem posiadające takie dogodności jak własna łazienka. Wbrew pozorom nie oznacza to, że mieszkają tam biedacy. Wielu mieszkańców decyduje się na zachowanie swoich pieniędzy na przyszłe wydatki związane z ich podróżami niż dom, w którym będą raz na miesiąc. Znajdą się jednak wyjątki oraz osoby na tyle bogate, aby postawić sobie domy 4 piętrowe, pełne bogatych zdobień i pierwszorzędnych mebli. Trzeba jednak wtedy pamiętać o ochronie dla takiego budynku, z racji na brak praw w Hanagakure.
Awatar użytkownika
Hefajstos
Posty: 1959
Rejestracja: 26 kwie 2021, 21:11
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:

Re: Ulice Hanagakury

MG
Fabuła dla Senki: Value of Dango
Vritra przyłożyła dłoń do twarzy, zastanawiając się do odpowiedzi na jedno z pytań Senki. Chyba jedno z tych na które nie oczekuje się odpowiedzi, chociaż kto tam Senkę wie? Czy Vritra postradała zmysły? W końcu kiwnęła głową-Dużo osób zdecydowanie by się z tym zgodziło-Tak więc było ich dwoje. Dziwaki, pomyleńcy, osoby społecznie odbiegające od normy. Vritra przez ludzi nazywana dziwną, z postradanymi zmysłami, a z drugiej strony Senka. Nazywany olbrzymem, wrednym, tępym - no generalnie ludzie widać obojgu nie szczędzili epitetów. Co ciekawe oboje również wobec siebie zachowali się jak typowi ludzie. Vritra nazwała Senkę olbrzymem, a Senka przyglądał się Vritrze jak jakiemuś ciekawemu okazowi z zoo. Więc mogło być całkiem sporo prawdy w fakcie że byli "Inni" niż reszta. Dwa dziwadła. Mentalnie i fizycznie.

Vritra westchnęła i bezradnie rozłożyła ręce-Że pójdziemy tam za rękę to nie liczyłam, ale chociaż na dystans w którym będziemy mogli swobodnie rozmawiać. No ale jak chcesz. Może tak faktycznie będzie lepiej-Zdawała się jednak rozczarowana faktem, że sobie za bardzo nie poploteczkują bo się Senka postanowił alienować. Na kolejne słowa olbrzyma spojrzała na niego przelotnie spod kaptura, tak że znów dostrzegł jej oczy-Byłoby szkoda gdyby mój przyszły uczeń umarł nim w ogóle rozpoczął naukę-Zdawała się być całkiem pewna tego, że Senka faktycznie jej uczniem zostanie. Przynajmniej tak się wydawało, chociaż sam Senka decyzji jeszcze ni podjął.

-Oh?-Nie posądzał jej o odpowiedź na mądre pytania?-Cóż za wyszczekany pupil-Wzruszyła ramionami-Postaram się więc cię nie zawieść-Odparła raczej rozbawionym głosem. Przejechanie po plecach Vritry niestety nie ujawniło płetwy grzbietowej-Panie Arakawa to co pan robi w wielu kręgach uchodziło by za molestowanie.-Powiedziała zaczepnie, czując dotyk na swoich plecach.-Posiadam skrzela a co za tym idzie umiem oddychać pod wodą. Nie mam ani błon między palcami ani płetwy grzbietowej-Odparła na kolejną serię pytań, tym razem nieco jej zdaniem inteligentniejszych. W końcu jednak zatrzymała się-Jesteśmy już dość blisko. Tak że dystans Senko, dystans-Odgoniła go gestem dłoni jak małego pieska. Znajdowali się na nabrzeżu, z drugiej strony niż ta z której znajdował się dom Vritry. W zasadzie były to już obrzeża wioski. Ciężko było się tu ukryć, ale dało się iść w znaczącym oddaleniu, wciąż obserwując dziewczynę. Przeszli tak jeszcze z 10 minut, całkowicie opuszczając wioskę. W oddaleniu, na plaży, znajdowały się rybackie łodzi. Przy jednej z nich, pracowała trójka "Ludzi", chociaż Senka mimo odległości dostrzegł ich nietypowy kolor skóry i aparycję. To również byli Hoshigaki. Vritra podeszła do nich, stając niemal obok. Widocznie wywiązała się jakaś rozmowa, dwójka ryboludzi obeszła Vritę od boków, tak że jednego miała po lewej, jednego po prawej i jednego przed sobą. Za łodzią.
-... jesteś!?-Usłyszał Senka, gdy jeden z ryboludzi podniósł głos. Wszyscy trzej dobyli kunai. Nim jednak zaatakowali, Vritra kopnęła łódź leżącą na ziemi i posłała ją w stojącą za nim postać. Nie niszcząc przy tym samej łodzi. W tym samym momencie ryboludź po lewej upadł na tyłek a ten po prawej rzucił kunaiem. Vritra uniknęła lecący pocisk, nawet nie obracając głowy, ryba z lewej zaczęła podnosić się szykując do ucieczki, natomiast łódź która zdążyła przebyć w tym czasie ten krótki dystans do swojego celu, została zniszczona uderzeniem pięści i rozbita w drobny mak. Ryboludź1(ten z prawej) sięgnął po kolejny kunai i odskoczył w tył, ryboludź2(ten z lewej) poderwał się już na nogi i zaczął biec w kierunku Hany, a ryboludź3(ten który rozwalił łódź) rzucił się na Vritrę, biorąc zamach prawą pięścią. Vritra odbiła się od ziemi w tył i obracając w kierunku uciekającego przeciwnika. Ryboludź 2 dalej ucieka, ryboludź 1 rzuca kunaiem, ryboludź 3 próbuje trafić Vritrę swoim atakiem, ale chybia o centymetry. Senka murga. Ryboludź 2 leży na ziemi, Vritra stoi na nim jakieś 3-4 metry od ryboludzi 1 i 3 oraz odwraca się w ich stronę. Ryboludź 1 zaczyna składać pieczęci, ryboludź 3, pędzi na Vritrę. krzycząc przy tym jej imię. Niesamowicie szybko - Senka jest pewien że nie dogoniłby dziewczyny w tej propozycji wyścigu nawet gdyby ta wcześniej dała mu fory - dopadła do ryboludzia 1, mijając ryboludzia 3 i kompletnie go ignorując a potem uderzając, chyba łamie dłonie ryboludzia 1, niestety było daleko i Senka nie był pewien i tego do końca nie widział. Rozległ się krótki krzyk, przerwany kolejnym uderzeniem w okolice głowy - znowu, Senka ze swojej pozycji nie był tego pewny - A po chwili ryboludź 1 upadł na ziemię. Ryboludź 3 stoi i patrzy na Vritrę która patrzy na niego. Zdecydowanie o czymś rozmawiają. Ryboludź 1 atakuje dziewczynę prawą dłonią, Vritra bez zbędnego problemu omija uderzenie i wyprowadza kontrę, uderzając pięścią w twarz tamtego. Ten nie przejmuje się atakiem Vritry i wpada w nią wykorzystując swoją przewagę masy. Dochodzi do szamotania na ziemi, Senka ze swojej pozycji nie jest w stanie ocenić ani co się dzieje, ani jak idzie której ze stron, jednak po dłuższej chwili, Vritra wstaje z ziemi i się otrzepuje. Po chwili stoi już przy Sence. Pokonanie dzielącego ich dystansu zajęło jej naprawdę niewiele czasu. Na pewno mniej niż szamotanina na ziemi.
-Zadowolony?-Zapytała dość... przygnębionym głosem? Jak wydawało się Sence. Nie znał jednak dobrze Vritry i mógł się mylić co do tonu jej głosu.
Prowadzone Wątki:
Senka - Se jest, od roku, gdzieś tam
Shogo - Ale nie odpisuje, pewnie nie odpisze, już nigdy...
Mikan - znowu po Jeleniu, się z Daimyo szlaja
Ichigo - Bo się jej rządzić zachciało
YuYuYu - Jest ich trzech i pewnie coś odpierdolą
Jo X Hom - Czy będzie segz? Czy będą z tego dzieci? Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi...
Midoro - Flying thunder criminal scam
Hikari - Rendez-vous with Yuri (And Bulldog)
Więcej grzechów nie pamiętam.
Awatar użytkownika
Arakawa Senka
Posty: 45
Rejestracja: 02 cze 2021, 6:18
Ranga: Cywil
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Ulice Hanagakury

Jak można było się domyślić - Senka pozostał niewzruszony rozczarowaniem swojej rybiej towarzyszki. Mogła liczyć sobie na pogaduszki, chociaż czy sama nie mówiła, że jest dziwny i irytujący? Arakawa, jak zresztą lwia część facetów, słabo rozumiał kobiety i ich tok myślowy, więc nie miał pojęcia na co liczyła Vritra. Albo na jaki temat rozmów. Niemniej, jeżeli tylko dziewczyna udowodni, że w jej drobnym ciele drzemie siła większa, niżeli ta, o którą czarnowłosy ją podejrzewa, to będą mieli naprawdę sporo czasu na wymianę zdań. O ile w ogóle Senka będzie chętny do rozmowy, bo z jego charakterem nie zawsze można było liczyć na swobodne pogaduszki czy w ogóle na pogaduszki. Czasami po prostu się nie odzywał, bo nie miał na to ochoty. Teraz przemilczał kolejne słowa Hoshigaki, chociaż kilka komentarzy cisnęło mu się na usta. Jeden o tym, że skoro dałaby mu umrzeć, to naprawdę chujowy z niej nauczyciel. Arakawa siebie za bezbronnego nie uważał, toteż to nie tak, że umarłby natychmiast, nim ktokolwiek zdążyłby zareagować, ale Vritra może go nie doceniała? Niewiele go to obchodziło, on akurat nikomu niczego nie musiał udowadniać. Kolejna sprawa, to drobny żarcik, odnośnie "szkody". Usłyszał go od Ryujiego, który nieustannie narzekał na rodzinę swojej żony. Zawsze, gdy ktoś powiedział "szkoda" strażnik mówił - "szkoda to jest, jak teściowa wpadnie do studni i wodę zepsuje". I wybuchał ordynarnym rechotem, jakby to była istna wirtuozeria komedii. Niestety, geniusz żartu musiał wyprzedzać czasy, bo rzadko kto z Ryujim się śmiał.
Molestowanie? Arakawa prychnął lekko rozbawiony jak poważnie to zabrzmiało. Od kiedy to plecy były jakimś intymnym miejscem? A może dla Hoshigakich właśnie były? Tak czy siak, płetwy grzbietowej nie mieli. Nie wiedział też o jakich "kręgach", których niby było wiele, mówiła Vritra. Kto uznawał taki dotyk za... coś nieodpowiedniego? A może po prostu każdy niechciany dotyk był molestowaniem? Senka nie miał zielonego pojęcia, ale wątpił, aby w Hanagakurze ktokolwiek respektował jakąkolwiek nietykalność. Niemniej, dowiedział się kilku ciekawych rzeczy, a mianowicie tego, że jego rybia kompanka ma skrzela i nie są one jedynie estetycznym elementem, bo potrafiła także oddychać pod wodą. To było nawet bardziej, niż intrygujące. Vritra nie miała jednak płetwy grzbietowej, ani też innych płetw czy nawet błon między palcami, więc na czym kończyły się cechy ryby? Łatwiej byłoby zapytać po prostu jakie ma, a nie strzelać. Arakawa zanotował sobie w pamięci, aby ją wypytać o te sprawy przy stosowniejszej okazji. Stosowniejszej, bo teraz musiał się od niej oddalić. Dla niego każda sytuacja mogła być równie stosowna, bo nie czuł oporów przed zadawaniem jakichkolwiek pytań, aczkolwiek nie zamierzał do niej krzyczeć z odległości i zwracać na siebie uwagę, prosząc się o zamieszanie w sprawy, które go nie dotyczyły.
Zgodnie z jej poleceniem, zgodnie też z machnięciem ręką niczym do zwierzątka, Senka oddalił się, by zachować bezpieczny dystans. W jakiś sposób komiczne wydawało mu się to, że ona, taka drobna rybia dziewczyna idzie najprawdopodobniej zabić kilku ludzi, a on patrzy na nią z ukrycia z nadzieją, że nie zostanie wplątany w jej problemy. I że to ona martwi się o niego, a nie on o nią. Wszystko wydawało się być inaczej, niż można było oczekiwać. Tak czy inaczej, Arakawa, chociaż nieco rozbawiony, to pozostał wierny swoim słowom - jedynie patrzył. Trójka przeciwników, w zależności od ich siły, mogła stanowić nie lada wyzwanie, gdyby tylko korzystali ze współpracy. Pierwszy ich błąd, to było pozwolić dziewczynie podejść. Senka nie wiedział czy ją znali, czy nie, chociaż wydawali się przynajmniej jej spodziewać lub... kojarzyć. Niemniej, byli już w zasięgu wystarczającym, aby przejść do walki w zwarciu, co też Vritra zrobiła. Hoshigaki nie była w stanie tego dostrzec przez całe zamieszanie i dystans jaki ich dzielił, ale jej potencjalny uczeń wyglądał na całkiem zaskoczonego, gdy doszło do pierwszych ruchów. Łódź może niezwykle ciężka nie była, ale swobodne kopnięcie jej wymagało trochę siły i wytrzymałości. Tak samo jak zniszczenie jej w drobny mak, co uczynił przeciwnik rybodziewczyny, swoją drogą - też Hoshigaki. Senka nie wnikał w sedno tych porachunków, nie dbał o to czy to coś "rodzinnego", czy po prostu zlecenie jak każde inne. Patrzył z delikatnie zaskoczoną miną na kolejne ruchy Vritry i jej oponentów, opierając się plecami o cokolwiek, co było w pobliżu. Uniesiona brew powoli opadła, a lekko rozchylone usta zamknęły się, gdy Arakawa "chłonął" zdolności tej drobnej, dziwnej osóbki. Zdecydowanie była silna, była też piekielnie szybka i radziła sobie w walce, chociaż pewnych rzeczy nie mogła "przeskoczyć". Tak, jak różnicy w masie ciała, wzroście i ich konsekwencji. Została sprowadzona do parteru, w którym, zdaniem Senki, mniej liczyła się technika, a więcej naturalne predyspozycje - waga, zasięg rąk i nóg, wzrost. Z tego starcia dziewczyna również wyszła zwycięsko, podnosząc się i otrzepując. Cała walka trwała... kilka chwil co mogło wskazywać na kilka wniosków. Jednym z nich była siła Vritry, która pozwoliła jej na szybkie uporanie się z problemem. Drugim była słabość trójki mężczyzn, którzy rzekomo mieli być niezwykle niebezpieczni, na tyle groźni, że rybia towarzyszka martwiła się o Senkę, a w rzeczywistości... nie wyglądali na wyzwanie. Nie wiedział czy poradziłby sobie z nimi tak dobrze czy lepiej, niż Hoshigaki, ale z tej odległości nie wyglądało to jak zagrożenie zdolne go "położyć".
Czy był zadowolony? Właściwie... tak. Przeciwnicy nie musieli być potężni, nie musieli też w ogóle być, bo Arakawa chciał zwyczajnie się przekonać, że dziewczyna nie blefuje i rzeczywiście potrafi władać stylem, który wykorzystuje maksimum możliwości jej, na pozór, wątłego ciała. Skoro to było jej sto procent siły, a wyglądała jak wyglądała, to jaka potęga mogła drzemać w Sence? To go nieco ekscytowało, ale oczywiście nie na tyle, by jakkolwiek dać po sobie poznać. Nie umknęło mu jednak to, że Vritra nie brzmiała... no nie brzmiała jak wcześniej. Ciężko mu było rozeznać się w tym co dziewczyna rzeczywiście czuje, bo nie widział jej twarzy, a ton... cóż, nie znał jej na tyle dobrze, by od razu wnioskować po tonie wypowiedzi. Mógł jedynie się domyślać, że nie jest do końca zadowolona z tego, co się wydarzyło. Niemniej, Arakawa miał w głębokim poważaniu jakie emocje przeżywa teraz jego, jak się okazywało, nowa nauczycielka.
- Oczywiście, Vritra-sensei. - odezwał się zadziornie, ozdabiając swoją nieprzyjemną buźkę drobnym, ledwie widocznym uśmieszkiem. Oznajmił też jej, że wierzy, że jest gotowy na to, by zacząć u niej naukę, chociaż spodziewał się, że nie stanie się to tu i teraz. Albo w ogóle dzisiaj. Tak czy inaczej, nie śpieszyło mu się, bo nie miał żadnych innych planów. Zamierzał po prostu żyć dalej. - To... koniec? Nie ukrywam, że liczyłem na coś więcej, gdy mówiłaś o zagrożeniu. Wystarczyło wpierdolić trzem innym Hoshigaki i tyle? Nie wyglądali też na szczególnie rozgarniętych. Szczególnie ten, który próbował rzucać kunaiem praktycznie z przyłożenia. - dodał po chwili, nie zmieniając wyrazu twarzy, ale jednak w słowach jakby rozczarowany, że to wszystko, że to całe przedstawienie zakończyło się tak szybko. Właściwie nie wiedział co dalej, więc czekał na to, co powie lub zrobi jego towarzyszka. Wróć. Nauczycielka.
Obrazek
Awatar użytkownika
Hefajstos
Posty: 1959
Rejestracja: 26 kwie 2021, 21:11
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:

Re: Ulice Hanagakury

MG
Fabuła dla Senki: Value of Dango
Zdecydowanie relacja między Senką z Vritrą dopiero się budowała, a już była ciekawa. Każda zaczepiona na ulicy osoba, zapytana o to kto się wydaje być silniejszy, wskazałaby na Senkę. Senkę uznano by za nauczyciela. Za starszego brata. Za ojca. W niemal każdej relacji to on byłby tym wyżej. No, co poniektórzy mogliby również stwierdzić że ma dziwne upodobania erotyczne lub jest zwyczajnie ochroniarzem bogatej paniusi - co było szczególnie widoczne po posłusznym odsunięciu się w momencie machnięcia dłonią. Niemniej, nikt nikogo nie pytał, co sądzi o tajemniczej dwójce. Nikogo nie obchodził olbrzym o dość znudzonym wyrazie twarzy i odziana w nieprzenikniony płaszcz drobna osóbka. Jednocześnie, była między tą dwójką swojego rodzaju ciekawa chemia. Oboje potrafili się dogryźć, rzucić ironicznym komentarzem i pozwalali sobie na więcej, niż typowi nieznajomi, którzy dopiero co się poznali. Zwyczajnie Arakawa Senka i Hoshigai Vritra byli dziwadłami. I to sprawiało że całkiem nieźle się dogadywali.

Siła Vritry budziła uznanie. Do tego stopnia że siła jej przeciwników, budziła zwątpienie. Mimo to Vritra zdała "Test" Senki, który uznał że jej siła faktycznie wskazuje na to, że dziewczyna mogła go nauczyć czegoś pożytecznego. Czy było to warte trzech kulek dango? Dla niego zapewne tak, dla niej, zdawało się to dość wątpliwym biznesem. Mimo tego Vritra-sensei, właśnie to mu obiecała w zamian. Tak więc wyglądało na to że Sence, dopisywało szczęście. Vritra zaczęła iść w kierunku miasta-Koniec? To dopiero początek Senka-Zatrzymała się na chwilę i spojrzała na niego spod kaptura-Przede mną jeszcze wiele takich walk, a na koniec... na koniec czeka mnie główny zły!-Zgięła prawą rękę i położyła lewą dłoń na bicepsie, po czym kontynuowała drogę do miasta-Mmm... ten z lewej i prawej to jeszcze smarki, ledwo zostali chuninami. Jeden na jeden... pokonałbyś oboje. Tak sądzę. Inaczej ma się jednak sprawa z trzecim. Jonin, słaby - ale jonin. Gdybyś musiał zaś walczyć z wszystkimi trzema... cóż. Jeszcze nie jesteś w tym miejscu Senka. Ale będziesz.-Kroczyli ulicami miasta, nieco inaczej niż poprzednio, pokonując zawiłe uliczki Hany-Co do ich rozgarnięcia, kwestia odpowiedniej mentalności i doświadczenia. Stanowili drużynę której trzonem był ten Jonin. Głównie wykonywali pomniejsze misje. Budowali swoje osiągnięcia i swoją pewność siebie na terroryzowaniu słabych. Gdy stanęli więc naprzeciwko przepaści której nie byli w stanie przeskoczyć, widząc śmierć zaglądającą im w oczy, posypali się niczym domek z kart-Dotarli do kryjówki Vritry, gdzie ta zrzuciła z siebie płaszcz-A ja nie mogłam nie powiedzieć im naprzeciw kogo stoją. Musieli wiedzieć, dlaczego dziś umrą-Usiadła pod ścianą, na swoim śpiworze. Wpatrując się w Senkę całkiem zmęczonym wzrokiem. Podobnym do jego własnego.-Jaki styl walki znasz? Jak dobrze?
Prowadzone Wątki:
Senka - Se jest, od roku, gdzieś tam
Shogo - Ale nie odpisuje, pewnie nie odpisze, już nigdy...
Mikan - znowu po Jeleniu, się z Daimyo szlaja
Ichigo - Bo się jej rządzić zachciało
YuYuYu - Jest ich trzech i pewnie coś odpierdolą
Jo X Hom - Czy będzie segz? Czy będą z tego dzieci? Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi...
Midoro - Flying thunder criminal scam
Hikari - Rendez-vous with Yuri (And Bulldog)
Więcej grzechów nie pamiętam.
Awatar użytkownika
Arakawa Senka
Posty: 45
Rejestracja: 02 cze 2021, 6:18
Ranga: Cywil
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Ulice Hanagakury

Może jednak Senka nie lubił walczyć? Teraz, kiedy Vritra się zatrzymała i z ekscytacją oznajmiła, że czeka ją jeszcze walka z "głównym złym", to Arakawa zaczął wątpić w swoją pasję. Jego emocje nie były tak... wyraźne i dosadne. Były stonowane - zupełnie tak, jak jego cała osoba. Kiedy walczył, to czerpał z tego frajdę, ale nigdy nie wyczekiwał pojedynków. Ponownie, chociaż to Hoshigaki niby była silniejsza, to jednak Senka patrzył na nią z politowaniem, jak na smarkacza, który rzuca się z motyką na słońce. Nie chodziło o to, że wątpił w jej moc, bo widział na własne oczy, że dziewczyna umie sobie poradzić. Chodziło o całą wypowiedź, o to jak zabrzmiała i jaki gest zrobiła.
- Na pewno nie oberwałaś w głowę? - zapytał retorycznie, czekając aż Vritra zrówna z nim kroku, jako że nie zatrzymał się od razu wtedy, kiedy i ona. W spokoju wysłuchał jak to by jeden na jednego pokonał może obu, ale nie jonina. Niezbyt brał to sobie do serca, bo sam był geninem i doskonale wiedział, że ranga gówno znaczy. A Hoshigaki przecież wciąż nie widziała go w akcji, nie wiedziała ile potrafi i co umie. Jedynie zgadła, że tak, walczy w zwarciu i tak, ma ciało do tego stworzone. Ale czy wyćwiczone? Nie zamierzał się przed nią obnażać, nie zamierzał też się popisywać tym, co umie, więc sprawa ta pozostawała, raczej, tajemnicą.
Milczeniem przyjął przechwałki Vritry, że była "przepaścią nie do przeskoczenia", że przyniosła "śmierć zaglądającą w oczy" własną osobą, że "posypali się niczym domek z kart". Naprawdę czuł się trochę tak, jak z bachorem, któremu wydawało się, że jest nie wiadomo kim. Nawet jeżeli rybodziewczyna miała rację, to brzmiało to... jak dla Senki dosyć żenująco i z jego ust raczej nie wydobyłyby się tak naiwnie aroganckie słowa. Tak czy inaczej, Arakawa miał gdzieś ego swojej sensei. Mogła o sobie tak mówić, jeżeli tylko miała na to ochotę. I dopóki rzeczywiście wygrywała, dopóty nie było to nawet zupełnie nieuzasadnione.
Powrócili do rudery, którą Vritra zamieszkiwała rzekomo tymczasowo. Czarnowłosy tym razem nigdzie nie siadał, oparł się o niezawaloną ścianę i z założonymi na piersi rękoma wpatrywał się w dziewczynę, mając zupełnie nijaką minę i naturalnie znudzone spojrzenie. Nie na długo. Parsknął śmiechem, słysząc jak Hoshigaki dumnie stwierdza, że musiała się przedstawić i podać powód, dla którego ich zabija. Czy w ciele tej dziewczyny żyło dziecko? Coraz więcej na to wskazywało. Zamiłowanie do dango, zaczepianie nieznajomych, entuzjazm wobec większego zagrożenia, przechwałki i... kwestie jak z historii o super bohaterach. Szybko uspokoił się, pozostawiając na twarzy jedynie figlarny uśmieszek, zwiastujący kolejny komentarz, mający na celu wyśmianie rybiej towarzyszki. Odepchnął się barkiem od ściany, rozstawił szeroko nogi, na których się opuścił niżej, wystawiając lewą do przodu, otwartą lewą dłoń również wystawił tak, jakby celował nią w twarz dziewczyny, zaś prawą, także otwartą, trzymał wyżej, na wysokości swojego prawego ucha. Dla wprawnego i niewprawnego oka ta pozycja mówiła jedno - była żartem, niepraktyczną pozą, którą często przyjmowali aktorzy udający wielkich wojowników. Jednak Senka na tym nie przestał, zwęził spojrzenie, które utkwione było w swojej sensei.
- Nazywam się Vritra Hoshigaki. Możesz błagać o litość, chociaż i tak zostaniesz rozerwany na strzępy, bandyto. - i po tych drwiących słowach podskoczył dosłownie milimetry nad ziemię, by błyskawicznie zamienić miejscami prawą nogę z lewą i to samo zrobić z rękoma - teraz to prawą stał na przedzie i prawą ręką celował w Vritrę. Jeszcze chwilkę tak stał, nim rozluźnił się, a uśmieszek w mgnieniu oka znikł. Arakawa westchnął krótko, ale ciężko, prostując się leniwie i wracając znów do pozycji, w której był wcześniej - czyli oparty o ścianę. - Ile ty masz lat? - mruknął i chociaż mogło to zabrzmieć jak kolejne jego pytanie retoryczne, to nim ostatecznie nie było. Naprawdę zaczął się zastanawiać nad jej wiekiem, aczkolwiek i ranga była intrygująca skoro poradziła sobie, rzekomo, z joninem i dwoma chuninami na raz. Śmiać mu się też chciało, gdy zapytała go o styl walki i jak dobrze go zna. Jeszcze niedawno oceniała jego ciało, możliwości bojowe w starciu z jej przeciwnikami, a teraz po prostu pytała jaki styl zna i w jakim stopniu. Czy nie powinna mieć chociaż trochę pojęcia na ten temat skoro wypowiadała się z taką pewnością siebie? Niemniej, Senka nie zamierzał drążyć tematu. Tak zwyczajnie mu się nie chciało.
- Znam Itamiken całkiem nieźle. I liznąłem podstawy Kawanonagare. - skąd miał wiedzieć jak dobry był w tych stylach? Nigdy nie miał prawdziwego mistrza, który rzeczywiście byłby poza jego zasięgiem umiejętności. Zawsze był to ktoś lepszy, ale kogo dogonił i później przegonił. Przynajmniej w taijutsu. Zatem czy Itamiken znał doskonale czy tylko dobrze? Nie wiedział, więc "całkiem nieźle" wydawało mu się najodpowiedniejsze. - Może teraz jest odpowiedni moment, żebyś przestała być taka tajemnicza i powiedziała mi po prostu czego zamierzasz mnie nauczyć dokładnie? Co to za styl? - rzucił, odchylając głowę do tyłu i opierając ją o ścianę, patrząc w ten sposób trochę "z góry" na Vritrę, ale była to naturalna sprawa - różnili się wzrostem więc nawet jakby Senka chciał, to musiał patrzeć mniej-więcej w ten, możnaby podziwiedzieć, lekceważący sposób. Nawet jeżeli nie miał tego na myśli.
Obrazek
Awatar użytkownika
Hefajstos
Posty: 1959
Rejestracja: 26 kwie 2021, 21:11
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:

Re: Ulice Hanagakury

MG
Fabuła dla Senki: Value of Dango
Pytanie retoryczne Senki nie mogło pozostać bez odpowiedzi. Jednak odpowiedź pojawiła się dopiero gdy dziewczyna go dogoniła.-To strasznie dziwne słyszeć to akurat od ciebie-Czy Vritra miała rację co do tego jak poradziłby sobie Senka, pozostawało w sferze domysłów. Może znała możliwości Senki lepiej niż mu się wydawało, może zgadywała, albo może bredziła bo fatycznie jej głowa miała spotkanie pierwszego stopnia z kamieniem. Każdy mógł mieć własne zdanie odnośnie tej kwestii i wyglądało na to że Senka takowe posiadał. W każdym razie dotarli

Widząc szopkę jaką odwalał Senka, Vritra skrzywiła się.-To wygląda bardzo durnie, kiedy tak to prezentujesz-Przejechała dłonią po twarzy widocznie bardziej czerwona niż wcześniej.-19-Odparła na jego retoryczne zapewne pytanie.-Gdyby to skrócić do "Kim jesteś". "Vritra", miałbyś właściwie dobry obraz na sytuację.-Machnęła dłonią dalej patrząc na Senkę spode łba-Poza tym wcale nie wyglądasz na dużo starszego ode mnie. A twoje zachowanie na zasadzie "Hej, jestem chłodny i opanowany jak ściana pod którą stoję" jest równie kiczowate. To jakieś wołanie o atencję?-Westchnęła chowając głowę między kolanami, świetnie zdając sobie sprawę że przegrała tą dyskusję już na starcie, a teraz kopała sobie tylko głębszy grób.

-Znam trzy style, których nie znasz. Pierwszego z nich nauczę cię na pewno. Hachimon-Przyłożyła palec do skroni-Normalnie jesteś w stanie wykorzystywać jedynie 20% możliwości twojego ciała. To sposób obrony twojego mózgu przed zniszczeniem samego siebie. Niekontrolowane wykorzystywanie pełnych możliwości ciała prowadziłoby do szybkiej samo destrukcji, stąd limitery które mózg nałożył na twoje ciało. Styl ten pozwala zdejmować te limitery i walczyć przy wykorzystaniu większego procenta twoich możliwości. 20% Senka. Przed tobą pozostałe 80-Wzruszyła ramionami-A przynajmniej taka jest teoria. Z moich obserwacji wynika że to nie jest 20-80. U niektórych osiągnięcie nawet tych 100% nie jest możliwe, gdy niektórzy osiągają dużo większy wzrost swoich możliwości. Nie mniej, możesz liczyć na duże, zwiększenie własnych możliwości-Podparła głowę na dłoni-Co do pozostałych stylów które znam to ich ewentualną nauką zajmiemy się w przyszłości jeśli wyniknie taka potrzeba i chęć z twojej strony-Przez chwilę przyglądała się Sence po czym spojrzała gdzieś w bok, okręcając włosy na palcu-Czy naprawdę brzmię tak... tak?-Mruknęła cicho kątem oka zerkając na Senkę, tylko udając że mówi cicho a tak naprawdę widocznie licząc że jej odpowie.
Prowadzone Wątki:
Senka - Se jest, od roku, gdzieś tam
Shogo - Ale nie odpisuje, pewnie nie odpisze, już nigdy...
Mikan - znowu po Jeleniu, się z Daimyo szlaja
Ichigo - Bo się jej rządzić zachciało
YuYuYu - Jest ich trzech i pewnie coś odpierdolą
Jo X Hom - Czy będzie segz? Czy będą z tego dzieci? Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi...
Midoro - Flying thunder criminal scam
Hikari - Rendez-vous with Yuri (And Bulldog)
Więcej grzechów nie pamiętam.
Awatar użytkownika
Arakawa Senka
Posty: 45
Rejestracja: 02 cze 2021, 6:18
Ranga: Cywil
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Ulice Hanagakury

Powoli Senka zaczynał rozumieć relację, jaka tworzyła się między nim, a Vritrą. Oboje byli dziwakami i oboje uważali się za całkiem normalnych, wytykając sobie wzajemnie dziwactwa. Właściwie ich rozmowa mogła polegać na jednej obeldze, a później wystarczyło tylko "i kto to mówi", "dziwnie słyszeć to od ciebie", "popatrz na siebie" i tak dalej, i tak dalej. Kącik ust Arakawy zadrżał na chwilę, gdy zdał sobie sprawę jak dziecinnie to musiało wyglądać z innej perspektywy. Po prostu się targowali, które jest mniej dziwne, będąc, niestety, dziwnymi. Jak dzieci. Czyli i Senka był w pewnym stopniu niedojrzały.
Zadowolony był z reakcji Hoshigaki na jego drobne przedstawienie, mające na celu zadrwienie sobie z dziewczyny. Czerwony rumieniec zawstydzenia wyjaśniał, że wzbudził odpowiednie emocje, a więc zażenowanie. Mniej-więcej to samo poczuł on, gdy usłyszał, że musiała się przedstawić i oznajmić dlaczego ich zabije. Był jednak przekonany, że oboje rozumieją, iż to tylko głupie żarty. W końcu chyba Vritra zdążyła zrozumieć, że Senka miał daleko gdzieś co się mówiło o nim, ale też miał daleko gdzieś jak zachowywali się inni, dopóki mu tylko nie przeszkadzali. Do pewnego stopnia był nonszalanckim ignorantem, przekonanym że każdy to rozumie i nikt mu nie ma szczególnie za złe, gdy żartuje w ten, a nie inny sposób. On nie mówił tego wszystkiego poważnie, nawet jeżeli rzeczywiście tak myślał. A jednak Vritra zdawała się wziąć do siebie ten skecz albo mylnie odebrała ciężkie westchnięcie czarnowłosego. Mógł być nonszalancki, ale starał się nie być po prostu skurwysynem dla tych, którzy na to nie zasługiwali. I Vritra, cóż, nie zasługiwała na takie traktowanie, co nieco ugryzło Arakawę w sumienie. Wysłuchał spokojnie jak próbuje mu się odciąć, doskonale wiedząc, że próba ta nie jest żartem, nie jest też nawet obelgą, ale szansą na uratowanie opinii o sobie. Teraz to Senka się skrzywił, przyglądając się Hoshigaki. Kurwa, nie o to chodziło przecież, szprotko. Nie lubił pokazywać swoich emocji, swojej miększej strony i w tym sensie Vritra miała trochę racji - chłodny i opanowany, ale nie zawsze w zupełności szczerze. Tak, był z tych, którzy nie denerwują się, mają dystans do siebie i naturalnie skąpią w ekspresji uczuć, ale... czasem nie, czasem i jego ponosiły nerwy, czasem i on wybuchał złością czy śmiechem, czasem i jego zakłuła jakaś obelga. Jednak nie lubił tego pokazywać. Im więcej pokazywał, tym więcej pozwalał innym, a on... cóż, lubił stanowić o sobie.
- Co najwyżej o dobicie. - mruknął niezadowolony z tego, jak potoczyła się rozmowa. Miał na myśli, że wołał nie o uwagę, a o zakończenie jego męki, skoro swoją naturą przypominał wręcz nieboszczyka. Miał też na myśli coś, czego Vritra wiedzieć nie mogła - naprawdę od dłuższego czasu chciał umrzeć. Właściwie... wyczekiwał tego momentu. Jednak tak po prostu się zabić... nie, to nie w jego stylu. Nie satysfakcjonowałaby go taka śmierć. Chciał umrzeć robiąc to, co lubi i będąc wolnym. Nie śpieszyło mu się ze śmiercią, jednak nadal jej pragnął. To zdecydowanie by go uspokoiło. Wróć. Uspokoiłoby jego ducha.
A więc Hachimon. Nigdy nie słyszał o takim stylu, ale to było raczej normalne. Hachimon nie brzmiał jak taki normalny styl walki, którego może nauczyć się każdy. Tak naprawdę, to Senka niezbyt rozumiał nawet o czym mówiła dziewczyna, ale robił dobrą minę. Załapał, że po prostu nie daje z siebie wszystko, bo inaczej by... by się popsuł. Nie miał powodu, aby nie wierzyć w to, że jego mózg nałożył jakieś ograniczenia. Jakie? Jakim cudem? Czemu są ograniczenia, a nie słabsze ciało? Pytań miał wiele, sam uważał że raczej nie czuje się ograniczany w żaden sposób, ale zaufał zwyczajnie, że Hoshigaki mówi prawdę. Dotychczas nie kłamała i nie rozumiał dlaczego miałaby, więc pokiwał jedynie głową, że rozumie. Rozumiał... tak 3 po 3. Najważniejsze było to, że miał być silniejszy, może nawet kilkukrotnie. Inna sprawa, to zupełne skonfundowanie co ma wspólnego zdejmowanie jakichś ograniczeń ze stylem walki. Dla Arakaway "styl walki" to po prostu sztuka walki, konkretne uderzenia, ciosy, kombinacje, pozycje, gardy i zestaw zasad oraz ruchów, które go charakteryzują. Też jakaś idea, nadająca charakteru tej konkretnej sztuce. W przypadku Hachimonu... nie wiedział o co chodziło. I jak się zdejmowało niby te ograniczenia. Brzmiało to enigmatycznie, ale problem nauczania pozostawił Vritrze. To jej zmartwienie.
Inne style... nie zdążył się zastanowić jakie inne style mogłaby znać Hoshigaki, których mogłaby go nauczyć, bo wtem zareagowała tak... tak znajomo, tak dziewczęco po prostu. Ekspertem w dziedzinie kobiet nie był. Właściwie miał nikłe pojęcie co siedzi w ich głowach, ale przyszło mu żyć chwilę z Tayu sam na sam. Zrozumiał niektóre zachowania, wiedział czego się od niego oczekuje, chociaż nigdy nie potrafił pojąć czy oferuje to, czego one się spodziewają. Nie chciał też kłamać, działać wbrew sobie. Z drugiej strony... niezbyt go obchodziła Vritra i to jak się czuje. Niemniej, nie lubił krzywdzić niewinnych. A z pewnością nie dla własnej uciechy.
- Taaa, trochę tak. Ale nie zawsze. - odparł normalnie, opierając głowę o ścianę, odchylając ją do tyłu i zamykając oczy, pozwalając sobie nie patrzeć na nic. Jedynie oczyma wyobraźni. Dziewczyna nie zawsze brzmiała tak, jak się obawiała, że brzmi. Tak, jak przedstawił to Senka. To była jedna strona medalu, drugą była ta rzeczowa, w której tłumaczyła działanie Hachimonu zupełnie poważnie. I nawet nie wiedziała, że Arakawa niezbyt rozumie co do niego mówi. - I chyba w tym tkwi twój urok. Świat byłby kurewsko nudny, gdyby każdy był takim smutnym gburem jak ja. - mruknął równie cicho, co ona, gdy zadała pytanie. Nie chciał cofać swoich słów, bo naprawdę Vritra brzmiała dla niego niejednokrotnie jak dziecko, ale... nie była dzieckiem, była jedynie kimś, kto nie stracił tej dziecięcej iskry. Tej, której Senka nigdy nie posiadał. Tej, która czyniła ludzi ciekawszymi, niż on i jego "chłód i opanowanie", będące bardziej efektem braku motywacji, braku perspektyw, marzeń, planów, celów i... nadziei.
Milczał przez dłuższą chwilę. Od swojej wypowiedzi, odkąd zamknął oczy, nadal ich nie otworzył. Wyglądał teraz na mniej znudzonego, a bardziej... odprężonego. Spokojnego. Jego wąskie, podkrążone oczy nie budziły tego wrażenia, że jest wkurzony lub załamany. Teraz był taki łagodny. Dłonią pomasował sobie czoło, jakby bolała go głowa, po czym odepchnął się znów barkiem od ściany, stając prosto. Zrobiło się niezręcznie, a on szczególnie słabo radził sobie w relacjach międzyludzkich.
- To kiedy zaczynamy trening? I skoro to twoje tymczasowe lokum, to gdzie cię szukać? Albo to ty mnie znajdź, będzie łatwiej. Mieszkam praktycznie naprzeciwko tego stoiska z dango. Taki budynek z zieloną furtką. - domyślał się, że teraz nie zaczną trenować. Nie chciał też naciskać na Vritrę, bo wyglądała na trochę zmęczoną tamtą walką. Nieco bardziej psychicznie, niż fizycznie. Znów jemu się nie śpieszyło. Nigdzie mu się nie śpieszyło. Mógł zacząć naukę pod jej skrzydłami teraz, jutro, za tydzień albo za dwa lata. Każdy termin mu pasował. Swoim pytaniem i oznajmieniem gdzie można go znaleźć chciał zasugerować, że to może dobry moment, aby ją zostawił samą. Koniec końców... każdy miał swoje sprawy, a Senka nie był najlepszym towarzyszem. Jego osobowość była szorstka, nieprzystępna i na dłuższą metę był zmorą. I doskonale o tym wiedział.
Obrazek
Awatar użytkownika
Hefajstos
Posty: 1959
Rejestracja: 26 kwie 2021, 21:11
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:

Re: Ulice Hanagakury

MG
Fabuła dla Senki: Value of Dango
Czy Vritra rozumiała że to tylko żarty? Ciężko powiedzieć. Ale raczej na to nie wyglądało. Inna kwestia że Vritra nie wyglądała też na kogoś kto się przejmuje słowami innych a mimo tego teraz zrobiło jej się głupio po słowach Senki, więc kto wie. Kobieta zmienną jest czy coś.-Dobicie? Aż tak cię męczy moje zachowanie?-Uśmiechnęła się delikatnie, te słowa o dziwo odbierając jako żart ze strony Senki i samej próbując tym sposobem obrócić obecną sytuację w żart-Więc? Ile lat ma w takim razie Senka?-Zapytała chłopaka, bo w sumie sama swój wiek podała, ale odpowiedzi ze strony Senki się nie doczekała. To też nie tak że go wcześniej o wiek zapytała, ale tego się często ludzie spodziewają w rozmowie. Mówisz ile masz lat i ktoś ci odpowiada ile ma on. Ale no, Senka nie był dobry w rozmowy. Vritra w sumie też wybitna w tej kwestii nie była.

Słysząc odpowiedź Senki początkowo, Vritra posmutniała, ale kiedy kontynuował swoją myśl, na jej twarzy odmalowało się zaskoczenie a potem zawstydzenie. Nie wyglądała na osobę która nawykła do komplementów.-Ykhm-Odkaszlnęła, mrugając i myśląc nad tym co powiedzieć.-Eeee... ty też... urok w sensie... tak nudno jak by nie było.. gburów-Wystękała nieskładnie odwracając wzrok.-Eh-Westchnęła, biorąc wdech i odzyskując animusz-Wybacz Senko ale jeśli mnie podrywasz - obecnie nie jestem zainteresowana związkami~-Zażartowała, uśmiechając się do Senki podle i próbując w odwecie zawstydzić jego. Mimo że Senka nie widział jej zawstydzenia, to mógł je jednak zdecydowanie usłyszeć. Teraz zaś nawet bez otwierania oczu mógł usłyszeć kpiącą nutę w głosie Vritry, ta zdecydowanie się z niego nabijała. W zasadzie same słowa na to wskazywały, ale intonacja tych słów mogła sprawić że byłyby odebrane w różny sposób.

Na kolejne słowa Vritra znów spoważniała i przez chwilę w milczeniu wpatrywała się w swoje kolana.-Pojutrze. Przyjdę po ciebie pojutrze. Do tego czasu załatw wszystkie sprawy jakie masz do załatwienia. Spakuj się i przygotuj bo długo tam nie wrócisz. Trening będzie długi i będziemy trochę podróżować. Momentami może się też zrobić trochę niebezpiecznie... mimo że będę cię trenowała nie mogę przerwać tego co zaczęłam-Uśmiechnęła się widocznie szczęśliwa i wyciągnęła kciuk do przodu-Na jakiś czas jesteśmy na siebie skazani Senka-No i wyglądałoby że to tyle na dzisiaj.

Senka: 4 PD, 8 PT, 500 Ryo
MG: 4 PB, 1 PD, 8 PT, 400 Ryō

//Generalnie jesteś wolny I guess? Możesz sobie iść robić rzeczy, pogadać z Vritrą dalej też możesz jak chcesz, ale dalsza część po akcepcie na prośbę//
Prowadzone Wątki:
Senka - Se jest, od roku, gdzieś tam
Shogo - Ale nie odpisuje, pewnie nie odpisze, już nigdy...
Mikan - znowu po Jeleniu, się z Daimyo szlaja
Ichigo - Bo się jej rządzić zachciało
YuYuYu - Jest ich trzech i pewnie coś odpierdolą
Jo X Hom - Czy będzie segz? Czy będą z tego dzieci? Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi...
Midoro - Flying thunder criminal scam
Hikari - Rendez-vous with Yuri (And Bulldog)
Więcej grzechów nie pamiętam.
Awatar użytkownika
Arakawa Senka
Posty: 45
Rejestracja: 02 cze 2021, 6:18
Ranga: Cywil
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Ulice Hanagakury

Domyślał się, że Vritra nie zrozumie o co mu chodziło z "dobiciem". Na pierwszy rzut oka przecież Senka nie wyglądał jak ktoś, kto prosił się o śmierć. Może wyglądał najwyżej jak ktoś, kto ją rozważa, chociaż po krótkiej rozmowie wcale nie wypadał tak... depresyjnie. A akurat krótką rozmowę mieli za sobą.
- To już swoją drogą. - odparł na pytanie dziewczyny, chociaż nie była to wcale prawda. Nie męczyła go swoją osobą. W ogóle nie miał żadnych głębszych uczuć wobec relacji z nią. Jedynie go ciekawiła, ale też nie na tyle, aby się jakoś bardziej angażować. Zwyczajnie na tyle, by rzeczywiście jej obecność nie stanowiła dla niego problemu. - Dwadzieścia jeden. Możesz mi mówić "senpai". - jak już został zapytany o wiek, to odpowiedział. Sugestie i oczekiwane odruchy nie robiły na nim wrażenia. To była jego nonszalancja, nie tak skrajna jak co poniektórych, ale wciąż jakaś. Kwestia bycia "senpai" oczywiście była żartem i szczerze miał nadzieję, że jednak Hoshigaki nie zacznie tak do niego mówić. Wolał swoje imię - Senka. Swoją drogą, lubił je. Jakkolwiek delikatnie i żeńsko brzmiało.
Z zamkniętymi oczyma i odchyloną do tyłu głową nie widział jak Vritra nabiera rumieńców, jak peszy się i jest nieco zaskoczona. Nie musiał tego widzieć, bo doskonale wyraziła to wokalnie. Zlepek słów, które może miały tworzyć jakieś logiczne zdanie, ostatecznie pozostał zlepkiem słów i niczym więcej. Nie zrozumiał co chciała powiedzieć, ale wewnątrz siebie poczuł niezwykłe zadowolenie, że taką reakcję wywołał. Drobny uśmiech zawitał na jego ponurej twarzy, ale nie otworzył oczu. Nawet wtedy, gdy dziewczyna postanowiła cwaniacko się odgryźć, sugerując jakoby Senka ją podrywał. Chwilę przemilczał to, jednak nie za długo, dosłownie trzy sekundy. Wtedy otworzył oczy, natychmiast obierając Vritrę za "cel". Wpatrywał się w nią twardo, stanowczo, jakby w jego głowie istniał jakiś konkretny, śmiały plan. Ruszył w jej kierunku zdecydowanym krokiem, aż w końcu zatrzymał się tuż przed nią, siedzącą, nieco skuloną. Pochylił się nad nią i delikatnie ujął ją za brodę, by unieść jej głowę w jego kierunku, zmuszając ją do spojrzenia mu w oczy.
- Nie wiem czy to smutne, czy zabawne, że najdrobniejszą uprzejmość odbierasz jako zaloty, Szprotko. - powiedział i "puścił ją" prostując się przed nią. Miał zwyczajnie na myśli to, że jedynie ludzie, którym brakowało miłości podejrzewali zwyczajne bycie miłym za jakiś podryw. Tak, jakby nie można było być po prostu przyjaznym. Niemniej, wydawało mu się to zabawne niezależnie od tego czy Vritra rzeczywiście pomyślała, że ją podrywa, czy nie. Zważywszy na jej reakcję... miał jakieś szanse, gdyby tylko cokolwiek do niej poczuł. Ale na razie nie czuł nic. Na razie... byli sobie dosyć obcy, a zbliżała ich tylko ekstrawagancja.
Uniósł brew nieco zaskoczony tym, że niby ma długo nie wrócić do "siebie", czyli do swojego skromnego, wynajmowanego mieszkanka. Trening miał być długi, ale nie spodziewał się podróżowania. Tak czy inaczej, niezbyt robiło mu to różnicę. Nic go tu nie trzymało. W ogóle go nic nie trzymało, nawet przy życiu, więc ostatecznie wzruszył na to ramionami. Kwestia niebezpieczeństwa też go niezbyt interesowała. Rozumiał, że Vritra miała swoje interesy i ktoś może na nią polować szczególnie dlatego, że idiotka się przedstawiała każdemu z kim walczyła, ale nie zamierzał przecież jej pomagać w tym jej wybijaniu jakiejś szajki. Tego w umowie nie było. Niech sama sobie tłucze tych Hoshigakich. On zamierzał obserwować i zadbać o siebie, by nic mu się nie stało. Zmrużył oczy słysząc entuzjazm dziewczyny, gdy stwierdziła, że są na siebie skazani. Dobrze, że chociaż ona podchodziła do tego tak wesoło i pozytywnie.
- Niestety. - mruknął i odwrócił się, wychodząc z rudery, którą dziewczyna nazywała swoją kryjówką. - Do zobaczenia, Szprotko. - pasował mu ten pseudonim do niej. Szprotka. Mała rybka. Tak czy siak, uniósł jeszcze dłoń w ramach pożegnania i ruszył w swoim kierunku, a dokładniej w kierunku swojego mieszkania. Skoro mają wyruszyć gdzieś, to musiał się nieco lepiej zaopatrzyć, ale najpierw należało sprawdzić co w ogóle potrzebuje ze sobą zabrać.
z/t

//Dzięki Don za super fabułę. Doskonale się bawiłem i zgłoszę się do Ciebie jak już dostanę zgodę na naukę Hachimonu.//
Obrazek
Awatar użytkownika
Shogo
Posty: 21
Rejestracja: 04 lip 2021, 10:15
Ranga: Tokubetsu Jōnin
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Ulice Hanagakury

Shogo postanowił udać się na spacer. Nie wiedział dokąd zamierzał się udać, dlatego też wybrał sobie ulice Hanagakure. Było to miejsce, gdzie wszystko mogło się wydarzyć. Trzymał raczej swoje rzeczy blisko siebie i co jakiś czas upewniał się, że wszystko było tam gdzie je zostawił, macając się po swoich kieszeniach. Podziwiał tę różnorodność na ulicach. Było to symbol pojednania się ludzi wszystkich klas.
Hebi od niedawna będąc kobietą, czuł się czasami dziwnie w swojej nowej skórze. Ból w okolicach klatki piersiowej sprawiał, że czuł się taki jakiś bardziej wkurzony niż zazwyczaj. Kiedy zauważył sklepikarza z lodami, nie zawahał się ani na moment.
- Czekoladowe - powiedział swoim uprzejmym głosikiem. Wciąż wydawał się taki ... niepasujący. Kiedy odbierał loda, puścił jeszcze oczko przystojnemu sprzedawcy. Ruszył na dalszy spacer, delektując się swoją nową zdobyczą. Oczekiwał jakby jakiegoś wydarzenia. Przeczuwał, że miało się coś wydarzyć, ale jeszcze nie był pewien co.
Awatar użytkownika
Hefajstos
Posty: 1959
Rejestracja: 26 kwie 2021, 21:11
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:

Re: Ulice Hanagakury

MG
Fabuła dla Shogo: First Steps
Lody w Hanie były jakie były. Wszystko zależało od kubków smakowych i wymagań bo pewnie byli tacy którzy nawet nazwali by je pysznymi! Jednak, no nie oszukujmy się. Były kiepskie. Większą rozrywką niż ich jedzenie było zastanawianie się czy jajka wykorzystane przy ich produkcji na penwo były ok czy może, wkrótce nie pojawią się pierwsze objawy salmonelli. Takie jajko niespodzianka. W każdym razie, walory gastronomiczne Hany poza kilkoma specyficznymi zapewne loklizacjami pozostawiały wiele do życznia pod względem walorów smakowych i sanitarnych. Tylko że nie tego rodzjau dreszczyku emocji potrzebowała Shogo. Chyba. Na szczęście, jej szósty zmysł zadziałał idealnie i dość szybko spostrzegła dośc nietuzinkowy straganik, troszkę różny od poprzednich. Właściwie była to praktycznie pusta ławka pod jedną ze ścian domu w bocznej uliczce. Po obu stronach postawiono krzesła oraz kubki. Jedno z krzeseł, to pod ścianą, zajmował chłopak. Drugie krzesło bylo wolne. Wyglądał na dość znudzonego, niektóre osoby zatrzymywały się co by spojrzeć na kartkę która leżała na środku stołu, szybko jednak odchodzili. Chłopak dostrzegł pomiędzy ludźmi Shogo i uniósł się uśmiechając i machając do niej dłonią-Czekałem na ciebie-Krzyknął ze swojego miejsca, na co kilka osób zatrzymało się i spojrzało na niego, zastanawiając się czy mówi do nich. On jednak patrzył prosto na Shogo. Dzieliło ich jakieś 5 metrów. Shogo mogla podejść, a mogla go zignorować.
Prowadzone Wątki:
Senka - Se jest, od roku, gdzieś tam
Shogo - Ale nie odpisuje, pewnie nie odpisze, już nigdy...
Mikan - znowu po Jeleniu, się z Daimyo szlaja
Ichigo - Bo się jej rządzić zachciało
YuYuYu - Jest ich trzech i pewnie coś odpierdolą
Jo X Hom - Czy będzie segz? Czy będą z tego dzieci? Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi...
Midoro - Flying thunder criminal scam
Hikari - Rendez-vous with Yuri (And Bulldog)
Więcej grzechów nie pamiętam.
Awatar użytkownika
Shogo
Posty: 21
Rejestracja: 04 lip 2021, 10:15
Ranga: Tokubetsu Jōnin
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Ulice Hanagakury

Shogo miewał momenty kiedy był dość naiwny i opuszczał swoją gardę. Kiedy delektował się lodami, nie zastanawiał się, skąd pochodziły jajka w jego jedzeniu. Spędził jednak w Hanagakure większość swojego życia, to też i do smaku lodów mógł się przyzwyczaić. W przyszłości pewnie będzie opowiadał nowemu pokoleniu: "A po misjach, chodziliśmy sobie na lody" i tekst ten przejdzie do historii. Jeszcze tylko pozostało zostać głową jakiegoś wyznania.
Kiedy tak Shogo szedł sobie ulicą, zauważył siedzącego przy ścianie chłopaka. Wyróżniał się na tle wszystkich ludzi. Wyglądał jakby chciał sobie z kimś porozmawiać na jakiś temat filozoficzny albo moralny. Orochi postanowił podjąć wyzwanie. Wierzył, że poprzez dialog uda się mu zmienić społeczeństwo. A przynajmniej te część społeczeństwa, która była najbliżej niego. Dalsze społeczeństwo nie znaczyło dla niego wiele, jeśli cokolwiek.
Chłopak pomachał do Shogo i powiedział, że czekał na niego. W głowie dziewczyny od razu pojawił się alert. Nie przypominała sobie, aby umówiła się z kimś na randkę... Pamiętałaby zwłaszcza, że nie działo się to tak często. Uznała, że pewnie zauważył jej gotowość do dialogu i to go zmotywowało. Niekiedy mieszkańcy Hany potrafią być zamknięci na punkt widzenia drugiego człowieka i pewnie chłopak czekał na kogoś otwartego. I do takich osób należał Shogo.
- Cześć. Jestem Shogo. O czym to będziemy dzisiaj dyskutować? - zapytała się dziewczyna, jakby filozoficzne przemyślenia były dla niej codziennością. Dla niej może nie, ale chłopak który siedział po drugiej stronie stołu na pewno robił to często. W sensie rozmawiał... Bo o rozmowę tutaj chodzi!!! Kiedy Shogo znalazł się już wystarczająco blisko, usiadł na krześle na przeciwko i przeczytał co pisało na stole.
Awatar użytkownika
Hefajstos
Posty: 1959
Rejestracja: 26 kwie 2021, 21:11
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:

Re: Ulice Hanagakury

MG
Fabuła dla Shogo: First Steps
Tak więc Shogo postanowił/a podjąć "Wyzwanie" jaką zapewne stanowila przyszła, filozoficzna pogaduszka. Kiedy tylko podszedł mężczyzna przeciwko uśmiechnął się szczęśliwy-Świetnie, świetnie, miło poznać, Oukihiro-Również się przedstawił, wskazując wężowej pannicy miejsce na przeciw siebie. Teraz ta mogla dostrzec leżącą na stole przed sobą kartkę. Czy było to dokładnie to, czego się spodziewał Shogo? Pewnie nie. Czy było interesujące? Cholera go tam wie. Oukihiro jednak cierpliwe i z uśmiechem czekał, aż Shogo treść na kartcę przeczyta.-Na pewno masz wiele pytań, nie przejmuj się. Też na początku miałem, a teraz? Spójrz jak daleko zaszedłem. Podróże za granicę?-Pstryknął palcami-Wakacje w nadmorskich kurortach?-Rozłożył ramiona-Pomyśl, pomyśl ile możesz jeszcze osiągnąć, zamiast siedzieć w tej zapyziałej dziurze. A praca dla nas? Nie dość, że ciekawa i rozwijająca, to jeszcze dobrze płatna-Odchrząknął-No, chyba że jesteś raczej z tych którzy nie szanują prawa. Szef takich nie lubi, może być ciężko-Wzruszył bezradnie ramionami.
Prowadzone Wątki:
Senka - Se jest, od roku, gdzieś tam
Shogo - Ale nie odpisuje, pewnie nie odpisze, już nigdy...
Mikan - znowu po Jeleniu, się z Daimyo szlaja
Ichigo - Bo się jej rządzić zachciało
YuYuYu - Jest ich trzech i pewnie coś odpierdolą
Jo X Hom - Czy będzie segz? Czy będą z tego dzieci? Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi...
Midoro - Flying thunder criminal scam
Hikari - Rendez-vous with Yuri (And Bulldog)
Więcej grzechów nie pamiętam.
Awatar użytkownika
Shogo
Posty: 21
Rejestracja: 04 lip 2021, 10:15
Ranga: Tokubetsu Jōnin
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Ulice Hanagakury

Okazało się, że Shogo pomylił się i to z kretesem. Bo to tak na prawdę był to przedstawiciel ... jakieś firmy albo czegoś. Jakie to czasy nastały... Praca szuka człowieka i nikt się nie chce zgłosić. Kiedy tak Shogo siedział już sobie na krześle, spojrzał na ulotkę. Wyglądała bardzo zachęcająco. W oczy rzuciło mu się "owocowe środy". Bardzo lubił naturalne źródła witamin. Wstępnie był zainteresowany. Zwłaszcza, że ostatnio było trochę krucho z kasą.
- Szanuję prawo, jeszcze jak - powiedział Shogo choć nie był do końca przekonany do prawdziwości tej tezy. Od jakiegoś czasu zastanawiał się nad pracą na pełny etat jako złodziej kosztowności. Myśmy są porządni złodzieje, nie jacyś polityczni. Myśmy się na władzę nie zamachiwali, przeszło mu przez myśl.
- Dobrze płatna? Bo tutaj pisze do negocjacji- zapytał Shogo jakoś również nie przekonany. Wolał uzgodnić jakąś cenę, zanim rozpocznie zadanie. - I na czym konkretnie miałoby polegać moje pierwsze zadanie?
Z tego co Shogo zrozumiał, to miała być raczej umowa o zlecenie. Więc skoro tak to miało działać, pierwsze zadanie będzie musiało być przydzielone gdzieś właśnie teraz. Ewentualnie czekało go jeszcze spotkanie z głównym pracodawcą, co mogło być ciekawe. Pierwszego dnia pracy spotkać głównego szefa. Podróże... Shogo zawsze marzył o życiu pełnym przygód. Życie koczownicze również dobrze się komponowało z jego pomysłem na życie.
- Jestem raczej na tak - powiedział na koniec, dając czas mężczyźnie odpowiedzieć na wszystkie pytania. Trochę się potargował z nim, choć tak na prawdę pieniądze nie były dla niego priorytetem. Zawsze będzie mógł sobie dorobić gdzieś na boku.
Awatar użytkownika
Hefajstos
Posty: 1959
Rejestracja: 26 kwie 2021, 21:11
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:

Re: Ulice Hanagakury

MG
Fabuła dla Shogo: First Steps
Czy Shogo faktycznie szanował prawo? To mógł wiedzieć tylko on. Ale raczej Oukihiro spodziewał się jaki sort ludzi może on zatrudnić w Hanagakure, bo słysząc odpowiedź Shogo uniósł jedynie dlonie w obronnym geście-No ja ci wierzę, ale to mojego szefa będziesz musiala przekonać-Nie wyglądał na specjalnie przekonanego. Ale nie wyglądał też na kogoś kto się tym przejmuje.-Szef zawsze mawia, że to my sami musimy wiedzieć ile jest warta nasza praca. Na pewno nie zaoferuje ci mniej, niż wynosi średnia na rynku dla typowych zleceń o tym stopniu trudności. Reszta zależy od ciebie-Puścił do Shogo oczko-Co do twojego zadania, to niestety nie wiem zbyt wiele-Podrapał się po policzku-Zbyt wiele pewnie też nie powinienem mówić. Myślę że z tego co mogę ci w tej chwili spokojnie przekazać i nie będzie kłamstwem, to fakt że będzie to praca bardziej umysłowa. Wymagająca umiejętności słuchania, patrzenia, zadawania pytań... potrzebujemy pewnych informacji. Ty masz być jednym ze sposobów na ich pozyskanie-Słysząc zaś że Shogo jest za, ucieszył się-Świetnie. Możemy ruszać dzis popołudniu lub jutrro z rana, jak wolisz. Spotkamy się tutaj i wyruszymy do BaiBai. Oczywiście koszta podróży, w pełni pokrywamy-Czekał już tylko na dogadanie tej kwestii i właściwie mogli wyruszać do BaiBai.

//Daj posta z z/t chyba że coś jeszcze nie będziesz chcial ruszać//
Prowadzone Wątki:
Senka - Se jest, od roku, gdzieś tam
Shogo - Ale nie odpisuje, pewnie nie odpisze, już nigdy...
Mikan - znowu po Jeleniu, się z Daimyo szlaja
Ichigo - Bo się jej rządzić zachciało
YuYuYu - Jest ich trzech i pewnie coś odpierdolą
Jo X Hom - Czy będzie segz? Czy będą z tego dzieci? Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi...
Midoro - Flying thunder criminal scam
Hikari - Rendez-vous with Yuri (And Bulldog)
Więcej grzechów nie pamiętam.
Awatar użytkownika
Shogo
Posty: 21
Rejestracja: 04 lip 2021, 10:15
Ranga: Tokubetsu Jōnin
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Ulice Hanagakury

Na Shogo miała czekać pierwsza misja już od jakiegoś czasu. Czekała go przygoda, której nie zamierzał odrzucić.
- Super - powiedział tylko Shogo na opis zadania. Misja zwiadowcza, pod przykrywką. Idealna dla shinobi. W końcu nie zawsze trzeba było używać ciężkiego asortymentu aby zabić jak największą liczbę przeciwników. Tego Shogo nie lubił, zabijania innych. Niektóre z jego ofiar do teraz śniły mu się po nocach. Zawsze budził się z krzykiem z tych koszmarów.
- Możemy wyruszać już dziś. Zabiorę tylko swoje rzeczy - powiedział podekscytowany Shogo i pobiegł do domu po jakieś cieplejsze ubranie i zapas jedzenia na kilka dni. Następnie wrócił gotowy na podróż.
- Ruszajmy - odpowiedział i ruszył wraz ze swoim nowym kolegą w nieznane. Co ona przyniesie dopiero się dowiemy. Koszta podróży były po stronie zleceniodawcy, co mogło oznaczać, że czekał ich przyjemny odpoczynek w jakiejś tawernie po drodze. Shogo miał już dość spania gdzie popadnie w podróży. Teraz gdy miał być pomocnikiem bogatego kupca, będzie mógł sobie pozwolić na więcej, a przynajmniej taką miał nadzieję.


[z/t]
ODPOWIEDZ

Wróć do „Hanagakure no Sato”