• Ogłoszenia
  •  
    Aktualności fabularne
    Obecna pora roku: Wiosna 164r.

    Poniżej znajdują się ostatnie wydarzenia oraz ważniejsze ogłoszenia. Są one często opatrzone datą dodania, przy czym najświeższe informacje umieszczone są na samym początku listy.

    30.01.2024 - rozpoczęcie wydarzenia wioskowego w Sakuragakure. Więcej informacji w najnowszych aktualnościach fabularnych.
    29.01.2024 - oficjalne zakończenie eventu Arc II: Pierwsza Konfrontacja. Podsumowanie można znaleźć w aktualnościach fabularnych.
    Kącik Nowego GraczaSamouczek Wzór Karty Postaci AtrybutyRozwój postaci i koszty chakry Atuty Klany i organizacje Informacje o świecie Handbook
    Powyższe tematy powinny zawierać wystarczająco informacji, by móc bez przeszkód napisać Kartę Postaci i rozpocząć grę. W przypadku dalszych niejasności, zapraszamy do kontaktu zarówno na chatboxie, przez wiadomości prywatne oraz przez nasz serwer Discord.
    Administracja
    Pingwinek Chaosu
    Główny Administrator
    Norka
    Główna Mistrzyni Fabularna
    Hefajstos
    Główny Moderator Kuźni
    Tora
    Główny Moderator Technik

    W przypadku jakichkolwiek pytań bądź uwag, powyższe osoby zajmują się wyszczególnionymi w ich tytułach zagadnieniami. Pomocą służy również cała kadra forum, wraz z moderatorami. Zapraszamy również do dołączenia do forumowego Discorda.
    Kadra Sakura no HanaDiscord Sakura no Hana
     

Wioska Kamano

Niegdyś - kraj mieszczący na swych terenach Wioskę Ukrytą w Liściach. Po wojnie jednak stan ten uległ zmianie, a pozbawiony shinobi kraj zaczął przeradzać się w kolejne miejsce sprzyjające nie tylko nukeninom, ale również przestępcom nieczujących na swym karku spojrzenia sprawiedliwości. Żyzne ziemie oraz umiarkowany klimat sprzyjają rozwojowi rolnictwa, oraz gospodarki leśnej, zaopatrując kontynent w największe ilości drewna. Centrum kraju oraz północne rejony osłaniają średniej wysokości masywy górskie, kierując gorące powietrze znad Kaze i Sabaku na południe oraz dalej, ku wyspom. Sprawia to, że rejony w okolicach Mori i Ocha no Kuni są dużo cieplejsze, schładzane jedynie morską bryzą.
Awatar użytkownika
Tora
Posty: 2698
Rejestracja: 27 kwie 2021, 15:24
Ranga dodatkowa: Główny Moderator Techniczny
Discord: Tora#0227
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:
Techniki:

Re: Wioska Kamano

Poprawa

(回復)


Sabataya Tamura
Rzeczywistość nie zawsze była przyjemna. A najgorsze, co mogło być, to pozostawienie wszystkich bolączek samych sobie, by w chwili ciszy i spokoju wracały. Nic więc dziwnego, że bardzo często wiele myśli powraca do ludzi przed snem, wtedy, gdy już nic się nie robi i próbuje się, niczym jakaś maszyna "wyłączyć". Wszystko, co zostało odłożone na potem wraca, sprawiając, że zostaje się samemu, w ciszy, opuszczony. Pół biedy, gdy ma się kogoś obok, do kogo można się odezwać bądź przytulić. Jak wielu jednak pozostaje samemu sobie, jak tejże nocy Tamura. Mimo wszystko jednak... jakoś wypoczął. I mógł ruszyć na spotkanie.

Ieyasu był, jak już wspominano, w podobnym wieku co jego rozmówca, choć jego włosy były kompletnym przeciwieństwem. Jak Sabataya był ubrany dość "cywilnie", tak u niego dało się dostrzec kaburę na udzie oraz pochwę na miecz przy lewym boku, Posiadał na siebie nałożony dość luźny materiał, przypominający swoim wyglądem "ponczo", które stety niestety przysłaniało jego klatkę piersiową. Spodnie zaś miał... luźne. Takie, jakie pewnie wielu shinobi by nosiło. Obuwie zresztą tak samo. Z cech szczególnych posiadał długi warkoczyk po prawej stronie jego twarzy, siegający mu do barku. Na końcu przewiązany był zaś gumką, zakończoną drobnym, metalowym obiektem z jakimś czerwonym symbolem. No i na prawej ręce miał zawiązaną szarawą arafatkę. Zdawał się mimo to, być bardziej rozluźniony, choć czerwone oczy klanu Sabatayów pozwoliły dostrzec, że ten się lekko spiął, gdy tylko oczy dawnego "Nomikomu" zalśniły czerwienią. Gdyby nie jego Dōjutsu, pewnie nawet by tego nie dostrzegł.

I faktycznie, jakiś kilometr i dwieście metrów za nim stała zgraja około trzydziestu bandytów. Odzianych podobnie do tych, których miał okazję już "poznać". Co gorsza, jakieś trzysta metrów za nimi było ich jeszcze dwudziestu, z jakimś powozem. Ieyasu zamyślił się, słysząc tłumaczenia białowłosego.
-Mhm... rozumiem. Cóż, przepraszam za nich. - stwierdził spokojnie, bezradnie rozkładając ręce. -Przejąłem nad nimi dowodzenie dość niedawno. A oni... cóż, dość rzec, że trudno jest zmienić przyzwyczajenia. - stwierdził spokojnie. Zaczął też obgryzać paznokieć prawego kciuka. -Hmm... Chciałbym to na tym zatrzymać, jednak jako dowódca, muszę mieć pogłos wśród podwładnych. A tutaj proszę. Wioska się zbroi, pułapki przygotowane, ludzie zabici. - westchnął i pokręcił głową. -To prości, acz też prymitywni ludzie. Oko za oko, ząb za ząb. Za krew należy płacić krwią i inne tego typu bzdury. Choć nie podoba mi się to, że napadają, przynajmniej przestali mordować i gwałcić... tak jak wcześniej. - stwierdził spokojnie. -Teraz jednak sytuacja jest napięta, więc powiedz mi... jak planujesz ich przekonać, by nie ruszyli tutaj? - rzucił spokojnie, jakby nawet... leniwie? -Owszem, część z nich wpadnie w pułapki, może ugrzęzną w błocie, ale to tylko ich bardziej wkurzy. I wioska zapłaci wówczas. Bo jest najbliżej. - gorzko się uśmiechnął -Może tylko pomordują starszyznę i zgwałcą kobiety... - zaczął myśleć na głos. Po chwili rozległ się trzask z jednego z domów. -Oh?
-Dashi, stój! - dobiegł przytłumiony przez ściany budowli krzyk ze środka domu. Krzyk Noriko. I kolejne trzaśnięcie. Tym razem chyba miotłą w głowę, sądząc po odgłosie.
-Zdaje się, że mamy podsłuchujących. - rzucił wyjątkowo rozbawiony Ieyasu.
Awatar użytkownika
Sabataya Tamura
Posty: 513
Rejestracja: 15 maja 2021, 17:28
Ranga: Cywil
Ranga dodatkowa: Iryōnin
Discord: .vampiro
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Wioska Kamano

Tamura słuchał jegomościa oraz jego przysłowiowej pychy, która wprost nasuwała mu się na język. Definitywnie poczuwał się do bycia kimś ważnym oraz nie bojącym się ewentualnego starcia z grupką farmerów z nieznajomym na czele. Wyminął pułapki, a więc jako być może jeden z niewielu znajdował się w gronie wyszkolonych w sztukach shinobi z jego zgrai zbójów, aczkolwiek białowłosy nie miał zapewnienia, że żaden z członków bandy herszta za jego plecami nie posiada podobnych umiejętności. Nie mniej jednak jego uwaga wstępnie pozostała na dość schludnie ubranym jegomościu z rynsztunkiem przy pasie. Odruchowo jedynie zerknął na jego prawe ramię, kręcąc głową na boki. - Pięćdziesiąt chłopa i powóz… Na tak małą wioskę? Powinien się Pan wstydzić, że takich ludzi zatrudnił… Oczywiście mam świadomość, że motłochem łatwiej kierować, lecz wielkiego zysku nie przyniosą z tych biednych wiosek… - skwitował delikatnie, odchodząc kroczkiem w bok w zamyśleniu jakoby. W tym momencie nonszalancja medyka pozostawał grą. Dlaczego? Domyślał się, że omamienie herszta nie będzie rzeczą prostą. W tym wypadku podjął się aczkolwiek tej próby, ponieważ atmosfera chęci stłamszenia pewności siebie dawnego shinobiego z Iwagakure no Sato pozostawała nazbyt jasną.

W końcu Sabataya się wyprostował, patrząc wnikliwie w jego oczy. - Chyba pytanie nie jest prawidłowe, Panie Iyeasu… Bo widzi Pan - prawdopodobnie oni nie będą chcieli rozmawiać ani ze mną, ani z tymi ludźmi, którzy się krzątają w tych domach… Raczej powinno to zabrzmieć: Co TY możesz zrobić, Panie Iyeasu… - uśmiechnął się delikatnie do wojownika - Jak wspomniałem, zostałem zaatakowany przez Pana ludzi… No i cóż, wyboru wielkiego nie miałem… Jeżeli taki ma być odzew ze strony Pana towarzyszy, że chcą wymordować tutejszych wieśniaków za me pragnienie przetrwania to nieco nie jest mi na rękę… Czuję się zobowiązany im odpłacić za wyleczenie mych ran… Mam nadzieję, że jest to Pan w stanie zrozumieć… westchnął lekko, jakoby przyjmując postawę statuy, gdy jego ręce skrzyżowały się na klatce piersiowej. Potem wyraźnie lustrował całą sylwetkę gościa. - Nikt z tych biedaków z pewnością nie chce podejmować się bezmyślnej walki. Zauważyłem przez kilka dni, że mają wystarczająco dużo problemów. Zresztą po wojnie widocznie takie osady jak Kamano w Hi no Kuni sporo ucierpiały. Tutaj teraz nic ciekawego nie ma… Jakieś tam małe uprawy i tyle, a widziałem takich dziur wiele… Do tego nie jestem zwolennikiem unicestwiania aglomeracji miejskich czy wiejskich bez jakiegokolwiek pomysłu na zwiększenie produkcji na danym terenie. Szkoda czasu i siły. Czy nie lepiej zająć się współpracą? Pan bez wątpienia widzi idiotyzm w zemście tamtej szajki co tak dzielnie przedziera się przez ten las, aby nas zgładzić. - cmoknął ustami, grając takiego typowego biznesmena. Otóż Nobuo pozostawał kimś charakterystycznym, a jego głos przykuwał uwagę. Powód naturalnego uroku oraz szkoleń ninja w kwestii przesłuchań tutaj musiały bardzo pomagać.

Nadal Iryonin chciał uniknąć boju, choć nie miał całkowitej pewności czy mu się uda. Próbować jednak musiał na tyle, ile mu podpowiadała intuicja w stosunku do specyficznego indywiduum jakim był przywódca bandytów. No cóż, potomek Kanede pomógłby tym farmerom bezinteresownie gdyby potrafił, lecz teraz nie nastał okres odgrywania rycerza na białym koniu. Trzeba było podejść z innej strony, co właśnie miało miejsce. Młody mężczyzna odsunął się odrobine do tyłu, na dosłowną chwilę zerkając kątem oka na kępę krzewów za domostwem niedaleko nich. - A Pan jeszcze w pełnym wyposażeniu bojowym do mnie… Cóż zatem uczynimy? Przekonamy ich oboje, że to zły pomysł? Pan ich ostrzeże? No bo nie wiem. Postawił mnie Pan w patowej sytuacji. Opcji jest co prawda kilka, ale Panie Iyeasu… Kiedyś musimy zdecydować… A właściwie to za kilkadziesiąt minut... - odchylił jeden z palców delikatnie, a potem kolejne jakby odliczając. - Zrobimy to razem, zrobi Pan to samodzielnie, ja wam wskażę lepszą wioskę do obrabowania, będę musiał użyć “karty przetargowej”, co jeszcze?... Czekam na odpowiedzi… - chłopak z czerwonymi oczami nie dawał za wygraną w walce słownej o ile to tak można nazwać. Używał gry aktorskiej zwyczajnie dla zapewnienia trwałego dialogu na ten moment. Wtedy posłyszał jak ktoś krząta się w chałupie. Prychnął. - To ten, co rwie się do potyczki… Dajmy mu ochłonąć… Lubi atencję. - zaśmiał się razem z jegomościem, choć w głowie już planował w pewnym sensie próbę przechwycenia go do rozmów z tymi brutalami. Pytanie pozostało tak naprawdę jedno… Kto pierwszy wyciągnie ręce do kogo?

~~

Tsūjitegan

Widzenie w dal [m]Widzenie sferyczne [m]Max. dziedzina stylu przewidywanych ruchówKoszt utrzymania na turę
2 500200A20

Prowadzone Fabuły
Prowadzone Misje
Ranga D
Ranga C
Ranga B
Ranga A
Ranga S
Awatar użytkownika
Tora
Posty: 2698
Rejestracja: 27 kwie 2021, 15:24
Ranga dodatkowa: Główny Moderator Techniczny
Discord: Tora#0227
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:
Techniki:

Re: Wioska Kamano

Poprawa

(回復)


Sabataya Tamura
Mężczyzna zdawał się nie czaić do ataku. Był bardzo rozluźniony, nie licząc tego krótkiego momentu, gdy oczy białowłosego zalśniły czerwienią. Po tym, jego ruchy były... zwyczajne. Jakby rozmawiał z kolegą. Nawet, jeśli praktycznie się nie znali. I co ciekawe, jego pierwszą reakcją na słowa Sabatayi spowodowały, że lekko się zaśmiał.
-Hahah, widzę, że nie rozmawiam z byle kim. Oczy dorównujące Hyūga? - zapytał jakby z ciekawości, po czym podniósł dłonie w górę w przepraszającym geście -Wybacz, nie powinienem pytać. - po czym się poprawił i wyprostował. -Kto mówił o zatrudnieniu? - zapytał, po czym dodał, wyraźnie zakłopotany -Darujmy sobie może ten "Pan". Dziwnie się z tym czuję, a jesteśmy w podobnym wieku. Nadmierny szacunek jest dla mnie niekomfortowy. - tu podrapał się z tyłu głowy, wyraźnie zakłopotany. Po chwili jednak spoważniał i się wyprostował. -To były cztery różne szajki. Czasami napadali na przemian jedną wioskę, czasami walczyli ze sobą niszcząc te ziemie. - powiedział, a jego głos brzmiał szczerze -Musiałem im to wybić z głowy i zmusiłem ich do zjednoczenia się. Ilość napadów zmalała, acz wciąż... nie za bardzo. - wyraźnie był niezadowolony z tego faktu.

Przyglądał się spokojnie, gdy Tamura zaczął chodzić na boki, a następnie spojrzał mu prosto w oczy. Nie było w nich strachu, ale też nie było w nich pogardy. Neutralne spojrzenie, może nawet trochę... martwe.
-Właśnie coś robię. - skwitował spokojnie -Oni bezmyślnie ruszyliby do przodu. - kontynuował spokojnie. -Przepraszam za nich. Według mnie spotkała ich kara. Może nad wyraz, ale liczę, że ich śmierć była ich decyzją, a nie okrutną egzekucją. - przy tym ostatnim zdaniu dawny Nomikomu mógł poczuć nawet lekki niepokój. -Jeżeli walczyli do końca i umarli walcząc, była to ich decyzja. - wyjaśnił jeszcze spokojnie. -Niestety, większość tego motłochu to zbyt prości, czy też prymitywni ludzie, by zrozumieć te pobudki. - skinął także głową -Naturalnie, rozumiem. I tak, widzę bezsens ich działań. - po chwili jednak uniósł brwi wyraźnie zaskoczony. -Przemieszczają się? Kazałem im czekać. Jeżeli jednak się zbliżą, to wpadną w pułapki. I będzie to ich wina, bo mieli czekać na mój powrót. Kretyni. - był wyraźnie zniesmaczony zachowaniem swoich podkomendnych. Po chwili jednak znowu się uśmiechnął -Zgadzam się całkowicie Uemura-kun. - i nawet ząbki pokazał -Jednak współpraca musi być między ludźmi. Po ostatniej wojnie tej jednak zabrakło. - rzucił wyraźnie smutno. -Daimyō o nas zapomniał, Hokage i jego radni zniknęli, a wszyscy się rozproszyli, zamiast się zjednoczyć. - przyznał spokojnie, po czym dodał -Dlatego zdecydowałem się nie bawić w jakiegoś mściciela czy bohatera wsi. Zabójstwo zwykłych ludzi, którzy w tych trudnych czasach odeszli do przestępstw nie sprawi, że świat stanie się lepszy. Dlatego wolałem wykorzystać moje zdolności by przejąć nad nimi kontrolę i spokojnie pokazać im inną drogę życia. Przebranżowić ich, choć jest to długotrwały proces. - i westchnął. Dużo gadał. Naprawdę dużo.

Słysząc kolejne słowa białowłosego, jego rozmówca znowu się uśmiechnął. Powoli sięgnął do swojego pasa i odpiął zarówno kaburę, jak i pochwę z orężem. Sięgnął też powoli i bez gwałtownych ruchów pod ponczo, a po chwili ciemnozielona kamizelka, wyraźnie podniszczona spadła na ziemię. Wyraźnie, podczas całego tego procesu, nie chciał dać dawnemu shinobi Iwy choćby cienia podejrzeń, że coś będzie robił.
-Faktycznie, nie wygląda to zbyt dobrze z mojej strony. Mam jednak dobre intencje. - przyznał spokojnie i wysłuchał propozycji, jakie padły z ust dawnego Nomikomu. -Pytanie, czy nie ma czegoś, co można zaoferować w zamian za życie ich towarzyszy? Nie chodzi mi o pieniądze czy życia innych. Wiem, że na pewno niektórym przydałoby się więcej żywności, z drugiej strony nie chcę okradać tej wioski. - westchnął -Hmmm... może jakieś koce i namioty? Wydaje mi się, że to nie jest teraz potrzebne mieszkańcom, a moi ludzie potrzebują czasami wygodniej przenocować? - zasugerował spokojnie. Uśmiechnął się też na tłumaczenie Nobuo. -Dobrze, że są tacy, co mają wielkie serca dla swoich społeczności. - wyraźnie podobało mu się takie zachowanie ze strony Dashiego.
Awatar użytkownika
Sabataya Tamura
Posty: 513
Rejestracja: 15 maja 2021, 17:28
Ranga: Cywil
Ranga dodatkowa: Iryōnin
Discord: .vampiro
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Wioska Kamano

Nastąpił pewnego rodzaju przełom w rozmowie, ponieważ nadal bez kompletnego zaufania ze strony Tamury, ten młodzieniec nagle wydawał się nieco bardziej przyjazny jak jego słowa pokwitowały minutę później. Medyk lekko skonfundowany całym zajściem otworzył delikatnie szerzej oczy, wyrażając mimowolnie zaskoczenie. Świetna gra ze strony Iyeasu czy może okazał się być kimś, kto dotrzyma obietnicy? Zapewne czas pokaże, więc dawny ninja Kamienia nie postanawiał od razu mieć wielkich nadziei. Poniekąd utracił ją do całokształtu egzystencji przez ostatnie miesiące, co dla zaznajomionych z jego historią nie zostawiłoby wątpliwości. Takie jednostki jednak jeszcze nie istniały. Komu się dzielić wszystkimi bolączkami, gdy dookoła panowało tak wiele zła, przebiegłości oraz braku szacunku do ludzkiego życia? Może szczęście tkwiło pośród tych las i łąk, gdzie prosta społeczność po otrzymaniu wsparcia pokaże, że może stać się kimś więcej niż tylko kolejną grupą twarzy nienawidzącą obcych blisko ich mieszkań. - Powiedzmy, że klan Hyūga ma coś wspólnego z moim klanem… W pewnym sensie… - na tym zakończył temat, nie pozostawiając rozmówcę z niczym. O zdradzaniu sekretów rodziny Sabatayów rzecz jasna nie było mowy. Ot próba zaimponowania możliwemu rówieśnikowi się udała, toteż tyle wystarczyło dawnemu Iwijczykowi. - Tak zostałem nauczony, więc używam tych zwrotów grzecznościowych… Nazwij to dziwactwem, lecz wiek nie gra wielkiej roli. Tak mnie wychowano... - nie kłamał także tym razem, a w zasadzie jak przy reszcie rozmowy. Stał z tej pozycji nieco zdystansowanego dyskutanta, który nie ma pewności co do reakcji nieznajomego.

W długości wypowiedzi Tamura dorównywał gościowi, bo wręcz wyciekał potok słów z tej jakże interesującej konwersacji. Być może każdy z nich spodziewał się nagłego ataku z drugiej strony, ale potrafili się o dziwo dogadać. Przelew krwi na pewno nie należał do dobrych rozwiązań takich konfliktów. - Doceniam fakt, że chcesz pomóc tym ludziom poprzez edukację. Wielu jej potrzebuje, nawet władcy niektórych krain… Od kiedy wioski ninja stały się przeszłością to dotknięci wojną ludzie dopuszczają się zbrodni dla samego przetrwania lub zemsty na otoczeniu… To nie jest jednak właściwa droga. Skoro przedstawiasz im należytą drogę to równie dobrze możesz ich pouczać, aby nie siali destrukcji nigdzie więcej w ten sposób... Na to będę liczył w głębi duszy… - westchnął głęboko, na chwilę zamykając oczy. Ciąg życia musiał być kontynuowany, a w tym odbudowa świata. Zniszczenie czy zagłada nie może trwać wiecznie. Sądził, że nawet przy nieodzownym istnieniu zła nie można pozwolić, aby więcej istnień traciło żywota na efektach powojennych jakim są instynkty. Dużo bandytów wszak zachowywała się praktycznie jak zwierzęta. - Nie musisz mi wierzyć, tak jak ja tobie nie muszę… Próbuję jednak zachować resztki człowieczeństwa, pomimo tego że mi konflikt Daimyo z shinobi odebrał bliskich. Czuję złość, frustrację oraz nienawiść niekiedy, jednak… nie mogę się tym kierować. Inaczej zginę… Tak samo ta grupa wojaków, którzy idą… A idą… - zrobił pauzę, poprawiając strój. - Posłuchaj… Nie chciałem, aby to tak się skończyło. Farmerzy się bali, nie mogli mi pomóc odeprzeć napaści tej grupki… Mówię ci wprost, że taka jest prawda… Czy ją uznajesz czy nie… - zaznaczył bardzo “po męsku” całe zajście, podkreślając, że negocjacje nie leżały wtedy w wyborze ze strony ex-jonina.

Następnie ich dyskusja przeszła na tory konkretów rozwiązania zawiłej sprawy. Skoro szli to Iyeasu mógł jeszcze do nich dotrzeć z wiadomością oraz towarem, jakikolwiek by chcieli. - Myślę, że możemy przekazać jakieś ciepłe koce czy nawet coś pokroju śpiworów… Nie będzie to problematyczne, biorąc po uwagę co się wydarzyło… Jednak mam do ciebie wielką prośbę… - zbliżył się delikatnie w jego stronę, nie zwracając uwagi na upuszczony ekwipunek bojowy. Patrzył teraz bardzo wnikliwie, wyrażając tym samym, że to co powie jest niezwykle istotne. - Spróbuj im tym samym przekazać, że nie mają czego szukać w takich lokacjach. Reżim nie przyniesie im nic poza stratami w kompanach, a wioski nie będą chciały współpracować po dłuższym okresie terroru… Spróbuj z nimi założyć własną wieś czy miasto… Niech rozwijają się pod kątem rzemiosła, myślistwa czy rybołówstwa. Handel tymi nabytymi dobrami z mieszkańcami Kraju Ognia to lepsze rozwiązanie jak wiesz… Krótko mówiąc - niech odejdą stąd na zawsze… I kontynuuj z nimi swoją misję… - Uemura-kun nie żartował, oj nie. Chciał zaznaczyć jak odbudowa jest istotna nie tylko dla biedoty, ale także tych rzezimieszków. Ci drudzy bez pierwszych nie dadzą rady tak istnieć. Muszą się przemianować. Po tej wyczerpującej wypowiedzi krzyknął w kierunku największej chałupy, skąd dochodził głos kobiety. - NORIKO, PRZYNIEŚCIE KOCE, ŚPIWORY ORAZ NAMIOTY!!! TYLE, ILE MOŻECIE PRZYNIEŚĆ!!! - pewnego rodzaju transakcja mogła nastąpić. Czyżby złego dobre początki? Oby. Dalej wyczekiwał ruchu kogoś na zewnątrz z wymienionymi rzeczami, a sam grzecznie kontynuował rozmowę. - Szlachetne, lecz wiemy, że w obecnych czasach czasami lepiej trzymać język za zębami... Każdy chciałby być bohaterem... Ja również. - podsumował rozsądnie, aczkolwiek nadal mając w głowie obraz ewentualnej walki. Jak do niej dojdzie to może zostanie nim w oczach tych, co przeżyją starcie z niewielką armią hultajów.

~~

Tsūjitegan

Widzenie w dal [m]Widzenie sferyczne [m]Max. dziedzina stylu przewidywanych ruchówKoszt utrzymania na turę
2 500200A20

Prowadzone Fabuły
Prowadzone Misje
Ranga D
Ranga C
Ranga B
Ranga A
Ranga S
Awatar użytkownika
Tora
Posty: 2698
Rejestracja: 27 kwie 2021, 15:24
Ranga dodatkowa: Główny Moderator Techniczny
Discord: Tora#0227
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:
Techniki:

Re: Wioska Kamano

Poprawa

(回復)


Sabataya Tamura
Ieyasu lekko się uśmiechnął, może lekko gorzko, ale uśmiechnął. W żaden sposób nie naciskał dalej na Tamurę, by ten wyjawiał jakiekolwiek sekrety jego klanu czy też porzucał swoje wychowanie. Jego mimika raczej sugerowała, że to drugie faktycznie będzie powodowało u niego uczucie dyskomfortu, jednak najwyraźniej zdecydował się to przeboleć. Gdyby Sabataya zdecydował się dalej obserwować podopiecznych swojego rozmówcy, ci nadal się nie ruszyli, choć dałoby się dostrzec, że trochę się niecierpliwili. Przebierali nogami, poprawiali miecze i kije, niektórzy nawet zdawali się kłócić ze sobą. To chyba ta różnica między grupami wychodziła. Mógłby też dostrzec, że kilka osób jest najwidoczniej rannych i siedzą z temblakami, bandażami lub niektórzy nawet leżą, ciężko oddychając.

Czarnowłosy westchnął.
-Pouczam, jednak stare nawyki ciężko wyplenić. Powoli jest ich coraz mniej, próbuję pokazać im inne ścieżki, jednak możesz się domyślić. Za dużo facetów, za mało kobiet. Jedyne co umieją to walczyć i rabować, by zaspokoić swoje potrzeby. Nie zostaną nagle rybakami czy farmerami. - rzucił spokojnie, acz wyraźnie niepocieszony tym faktem. Pozwolił też Nomikomu przedstawić swój punkt widzenia i emocje, jakie nim targały przez te ostatnie czasy. -Rozumiem cię doskonale. Może nawet lepiej niż Ci się wydaje. - powiedział po czym podniósł ręce, jakby w obronnym geście, czy też może raczej geście niewinności i bezbronności? -Ja ci wierzę. Gdybym ci nie wierzył, nie byłoby tej rozmowy. - skomentował dość prostolinijnie. -Niestety ich zachowanie samym im szkodzi. - przyznał bez większych problemów, jakby chciał poruszyć kolejną kwestię, w oczekiwaniu na rozwiązanie innych rzeczy, które się pojawiły w międzyczasie. Wypuścił sporo powietrza z płuc, jakby zrzucał z siebie jakiś większy ciężar. -Ci ludzie nie nadają się na zakładanie wioski. - może po prostu musiał wyrzucić z siebie te problemy, jakie z nimi miał? To też było możliwe. Lub po prostu odpowiedzieć na propozycję Tamury.

Po krzyku Tamury w wiosce pojawił się delikatny ruch. Ludzie zbierali koce, śpiwory i zapasowe poduszki. Wkrótce też zaczęli się zbierać przy białowłosym, kładąc zebrane rzeczy na podłodze. Dashi także pomagał, acz przy okazji narzekał i przeklinał pod nosem, że muszą oddawać ich rzeczy. Noriko oczywiście strzeliła go w potylicę otwartą dłonią, by się uspokoił, ale Ieyasu na to tylko się uśmiechnął.
-Ci ludzie są związani z tymi terenami. Nie opuszczą ich bo tak. - dodał po chwili, wyraźnie zasmucony tym faktem. -Mam kilka pomysłów, ale dokonali za dużo przestępstw, by ktokolwiek na to poszedł. Więc będę musiał poświęcić na to dość czasu. - rzucił jeszcze, chcąc może w ten sposób zapewnić Sabatayę, że zrobi co w jego mocy, by jego ludzie się uspokoili. Po kilkunastu minutach miał przygotowane kilkanaście sporych pakunków ze wszystkim, co było przygotowane. Za dużo na jedną osobę na pewno. -Woah. Sporo! Na pewno nam się przyda. Dziękuję bardzo. - powiedział spokojnie, ale się nie ruszył -Nie będziesz miał nic przeciwko, jak już się ubiorę i przygotuję kilka klonów, by zabrać to wszystko? - zapytał jeszcze, coby białowłosy nie uznał go nagle za agresora. Byłoby szkoda stracić ciężko uzyskane negocjacje przez głupie odruchy narodzone przy ostatniej wojnie, prawda?
Awatar użytkownika
Sabataya Tamura
Posty: 513
Rejestracja: 15 maja 2021, 17:28
Ranga: Cywil
Ranga dodatkowa: Iryōnin
Discord: .vampiro
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Wioska Kamano

Stał zamyślony przez moment, gdy podziwiał krajobraz, a w tym doglądał pobliskiej wioski w promieniu jego oczu, przy czym Tsujtegan znowu zawitał na jego oczach. Chciał wiedzieć czy mieszkańcy nadal kręcą się niespokojnie w domach oraz ktoś nie wybiega w szale na zewnątrz niczym tamten chłopak o agresywnej naturze. Wszystko to po, aby rozmowy przebiegały prawidłowo bez dodatkowych zakłóceń. Jaskółka cmoknął dwa razy, zerkając ponownie za sylwetkę lidera tej bandy. Pokręcił głową na boki odruchowo. - Interesujące… Jednak nie chcieli ruszać dalej, stoją w miejscu. Są jednakowoż bardzo niecierpliwi. Chyba nie powinniśmy zostawiać ich tak za długo samych ze sobą. - westchnął, wyłączając niezwykłe dojutsu, aby całą uwagę powtórnie skupić na nieznajomym mu uprzednio wojowniku. Zmrużył oczy nieco na jego wyjaśnienie, nawet jeżeli je doskonale rozumiał. Reforma to trudna sprawa, szczególnie po wojnie gdy nie tylko domy czy place stoją w ruinie, ale również ludzkie sumienie. Czy jednak należało się poddawać? Otóż nie i oboje o tym doskonale wiedzieli. Nie tylko nadzieja pozostała, ale także resztki człowieczeństwa jak to wcześniej napomniał Tamura. - Prawdą jest, że z pewnością ten sposób na życie im bardziej odpowiada, pełen wrażeń w postaci napaści z mordem. Czas pokaże czy faktycznie da się ich zreformować, a uważam, że to jest możliwe… Problemem pozostaje kwestia czy przekonają się szybciej, zostawiając takie biedne wioski w spokoju… W przypadku braku chęci brak zysków na początek byłby dobrym argumentem. Więcej szczęścia mieliby ze zdobywania łupów od innych bandytów, dołączając do wojska. Miejsca jak Kamano pozostają tylko schroniskami potrzebnymi do przetrwania… - dokończył całość tej dyskusji tego typu podsumowaniem.

- Jeżeli mogę ci jakoś pomóc w tym działaniu to mi powiedz. Nie jestem liderem, aczkolwiek może będę w stanie coś im przekazać. Niestety to wymagałoby przedstawienia, że nie jestem byle kim jak mniemam… - Mógł nawet Iyeasu pomyśleć, że włączenie takiej bandy do armii może należałoby do tymczasowych rozwiązań. Płaca, wyżywienie, udział w łupach… czy to nie brzmiało lepiej, skoro tak bardzo niektórzy pragną walki z emocjami? Uemura nie wiedział jak takie jednostki myślą, gdyż sam stał właściwie po drugiej stronie barykady pod kątem światopoglądu. Miał prawo jednak mieć takie przemyślenia. Medyk doglądał jeszcze w międzyczasie gromadzących się pośród krzewów z drzewami ludzi z daleka, ale szybko odwrócił się do przebiegających farmerów po jego prośbie. Przypilnował, aby odpowiednia ilość koców wraz z resztą wyposażenia pozostała na ziemi. - Dobrze, tyle wystarczy… - dał im znać na koniec, gdzie kilka sztuk mieli prawo zabrać w powrotem to chat. Sabataya nie chciał, aby zabierali im wszystkiego. Nie o to chodziło. To miał być gest pożegnalny w pewnym sensie. Wtedy też shinobi stanął obok drugiego jegomościa w pewnej odległości, drapiąc się po brodzie. Nie mówił zbyt wiele, aczkolwiek skwitował ostatnią wypowiedź herszta bandy. - Ze względu na bezpieczeństwo mieszkańców wioski zostanę z tobą. Mam nadzieję, że to zrozumiesz… Nie martw się jednak, poza klonami mogę cię wesprzeć z pakunkiem. Dalej będziesz już zdany na siebie. - uśmiechnął się delikatnie z pogodnym już bardziej głosem, ładując część rzeczy na jego klony, jeżeli takiego wsparcia potrzebował. Pomimo wojny oraz zmiany miana, Nomikomu nadal miał w sobie tego chłopaka sprzed konfliktu. Po prostu nadal pozostała w jego sercu wielka rana, która zapewne długo będzie się jeszcze goić. - Tylko nie usuwaj tych pułapek. Dodatkowa obrona dla tych ludzi się przyda. - dodał naprędce w trakcie tej czynności, poprawiając kosmyki białych włosów znad czoła.

~~

Tsūjitegan

Widzenie w dal [m]Widzenie sferyczne [m]Max. dziedzina stylu przewidywanych ruchówKoszt utrzymania na turę
2 500200A20

Prowadzone Fabuły
Prowadzone Misje
Ranga D
Ranga C
Ranga B
Ranga A
Ranga S
Awatar użytkownika
Tora
Posty: 2698
Rejestracja: 27 kwie 2021, 15:24
Ranga dodatkowa: Główny Moderator Techniczny
Discord: Tora#0227
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:
Techniki:

Re: Wioska Kamano

Poprawa

(回復)


Sabataya Tamura
Specyficzny dialog, jaki się nawiązał w dość niespodziewanej sytuacji zdawał się powoli zmierzać ku końcowi. Dwójka mężczyzn, stanowiących zapewne swoiste relikty minionej epoki doszła do konsensusu, co raczej dobrze wróżyło przyszłości. Wymiana zdań jednak wciąż mogła spowodować pojawienie się kilku ciekawych argumentów po jednej bądź drugiej stronie. Jak na przykład propozycja militariów.
-Wojsko... - prychnął Ieyasu -Daimyō wypiął się na shinobi, choć to tutaj stworzony został system shinobi. Gdyby wojsko działało to myślisz, że byłby to problem z grupami bandytów? - rzucił lekko z przekąsem. Może nawet lekko się zirytował na tę sugestię. Westchnął po chwili, jakby się uspokajając. -Poza tym, po wojnie nie za wielu chce iść znowu na wojnę. A nie masz łupów ze stania na warcie. - dodał, niestety odrzucając propozycję Nomikomu. Po tym, jak już można było się zapakować, a sam Sabataya zaoferował pomoc, mężczyzna dość długo stał w ciszy, analizując wszystko. Ostatecznie wziął swój dobytek, który wcześniej upuścił, acz bez gwałtownych ruchów, coby nie prowokować Nobuo i złożył powoli kilka pieczęci, tworząc grupkę kamiennych klonów, która zajęła się zbieraniem przygotowanego sprzętu. -Na razie to nam wystarczy. Dwóch liderów może spowodować więcej chaosu, podział na frakcje. - głęboko odetchnął spoglądając na koce. -Dzięki wielkie za to wszystko. Na pewno się nam przyda. Mamy jeszcze kilka braków, ale na razie to musi wystarczyć. - wyjaśnił spokojnie, powoli zbierając się w drogę. -Dziękuję za pomoc. Zostawię pułapki nieruszone. I żaden problem. Ci ludzie potrzebują takich dobrych shinobi jak ty. - odpowiedział spokojnie, po czym udał się w drogę. -Może jeszcze się spotkamy Uemura-kun. - po czym ruszył.

W wiosce tymczasem ludzie, zaraz po tym jak dali koce i inne tego typu rzeczy, wrócili do swoich schronisk. Poza Dashim praktycznie większość czekała na to, co się stanie, niektórzy się bali, inni zaś choć przerażeni, byli gotowi do obrony swoich bliskich, ściskając w ręku kije i zasłaniając tułowiem swoją rodzinę, na wypadek, gdyby ktoś wbił nagle do ich chaty i chciał ich wymordować. Ogólnie było spokojnie. Bandyci czekali na swojego przywódcę, który zmierzał w ich stronę. Ale czy to załatwi wszystko?
Awatar użytkownika
Sabataya Tamura
Posty: 513
Rejestracja: 15 maja 2021, 17:28
Ranga: Cywil
Ranga dodatkowa: Iryōnin
Discord: .vampiro
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Wioska Kamano

Przyglądał się pakunkom klonów Iyeasu, nie przerywając mu tego zajęcia. Jedynie na odpowiedzi już znajomej twarzy westchnął, nie potrafiąc mu zaprzeczyć. Miał dużo racji, tylko czy jego podejście należało do odpowiednich lub wartych kultywowania? Uemura miał prawo się nie zgadzać co do joty, przynajmniej pod kątem prób zmiany światopoglądu tych bandytów w jednej z wymienionych wcześniej form. Skrzyżował ręce na wysokości klatki piersiowej, zerkając też coraz na niebo i domy w okolicy. - Władza, pieniądze, potęga… Te historie wojen zataczają swoje koło. Czasami mam wrażenie, że ja jestem totalnym wyrzutkiem… Właściwie tak się stało. Cieszy mnie jednak, że prości ludzie potrafią pochylić się nad naszym losem. Jeżeli nie mamy siły, by z nimi walczyć to chociaż pozostaje wiara. Gdy to mamy to myślę, że możemy działać efektywniej, ku lepszej przyszłości… Cieszy mnie zatem, że ty się nie poddajesz. - w pewnym sensie wierzył, że przywódca bandy nie używał sprawnego języka retoryki do oszukania drugiego ninja, aby po kilku dniach powrócić z całym orszakiem morderców pod domostwa mieszkańców Kamano. Trudno jednak zaufać wszystkim. Czyż jego zawód nie sprawił białowłosemu najwięcej cierpienia w życiu? Niektórzy jedynie nadal boją się shinobich, ale na pewno nie będą ich z czystym sumieniem szanować. Nie po ostatnim konflikcie, który zaostrzył negatywne oceny już wypiętrzone przez liczne propagandy niezadowolonych feudałów. Danemu członkowi klanu Sabataya pozostało mieć nadzieję oraz działać ku odbudowie własnego wizerunku, a być może również całej kasty obrońców ukrytych wiosek. Zaczynał w każdym razie od siebie. - Do zobaczenia, oby przy lepszej sytuacji… - pożegnał go lekkim uśmiechem na koniec, wracając z powrotem do reszty lokalnej ludności.

Wpierw zwrócił się do Dashiego po zbliżeniu do jego sylwetki, lecz nie zaczynał pouczająco. Czynił jak czuł to za właściwe, aczkolwiek z pewnością nie powinien stawać na przodzie jako negocjator. Nie z tym temperamentem. - Doceniam fakt, że stajesz w obronie swoich ludzi. Brakuje tych do obrony najsłabszych… Dlatego uważam, że powinieneś zebrać grupę zwiadowczą. Chłopaków młodych i silnych najlepiej, którzy upewnią się, że nie będą tamci szybko do was wracać. Pułapki wam pomogą ich zatrzymać w razie ostateczności… - poprawił grzywkę na czole, które zaczęła mu zachodzić od ruchu głową. - Póki co chciałbym zostać i nadal was wspierać. Będę dodatkową parą oczu…. jeżeli tego chcecie. - odparł do niego bez nacisku na zostanie, bo jednak to oznaczałoby wykarmienie nowego człowieka. Co prawda medyk był w stanie sobie sam poradzić. Ba! Potrafił nawet pomóc w łowach, jeżeli to było konieczne. Wszak do tego poniekąd go szkolili w akademii czy na misjach. Następnie po tej wymianie zdań z młokosem zamierzał powędrować po cywilach, rozmawiając z nimi przy zapewnieniu, że tej nocy mogą spać spokojnie. Nawet jeżeli nie mieli takich nadziei co syn Koizumiego to ten posiadał umiejętności do odparcia najazdu chociaż na chwilę. Iryonin udał się też na dyskusję ze starszą kobietą o potencjalnym nadal zagrożeniu, aczkolwiek zaproponował stać się ich tymczasowym obrońcą. Iyeasu mógł za kilka dni powrócić, gdyby Tamura opuścił to miejsce zgodnie z własnym wyznaniem. Co wtedy? Niby narastał dookoła wojownika dylemat, lecz odpowiedź stała się prosta - ”Nadal jesteś, kim byłeś przed wojną. Masz ból w sercu, ale pozostajesz dobrym mężczyzną, przyjacielem, towarzyszem, lekarzem… Daj im szansę na życie w pokoju, nawet jeżeli tego na długo nie doświadczyłeś.” Czatował większość nocy z własnej woli, budując kilka kolcowych pułapek na drzewach gdzieniegdzie. Oczywiście o ile pozwolili mu dalej stać na straży porządku wioski.

~~

Tsūjitegan

Widzenie w dal [m]Widzenie sferyczne [m]Max. dziedzina stylu przewidywanych ruchówKoszt utrzymania na turę
2 500200A20

Prowadzone Fabuły
Prowadzone Misje
Ranga D
Ranga C
Ranga B
Ranga A
Ranga S
Awatar użytkownika
Tora
Posty: 2698
Rejestracja: 27 kwie 2021, 15:24
Ranga dodatkowa: Główny Moderator Techniczny
Discord: Tora#0227
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:
Techniki:

Re: Wioska Kamano

Poprawa

(回復)


Sabataya Tamura
Duet, który w dość niespodziewanych okolicznościach nawiązał nić porozumienia musiał się jednak rozstać. Jeśli faktycznie każdy z nich był tak samo szczery, to może w innych czasach mogliby zostać przyjaciółmi? Cóż, tego typu rozważania nie zmienią jednak historii i wojny, która zmieniła życie zdecydowanie zbyt wielu ludziom. I niewielu na lepsze. Może jeszcze kiedyś ich ścieżki się skrzyżują i będą mogli wymienić się poglądami. Na razie jednak, trzeba było wrócić do teraźniejszości. Uemura podszedł do Dashiego, z którym relację miał zdecydowanie bardziej wyboistą. Mimo wszystko, chyba nawet mu byłoby głupio krzyczeć na negocjatora, który powstrzymał atak na wioskę i jeszcze zaczął z nim rozmowę poprzez komplement.
-Robię to dla wioski. Nie dla ciebie. - warknął trochę, wyraźnie pokazując, że niezbyt podobał mu się fakt, że to Nomikomu wydaje mu polecenia. Już miał coś jeszcze dodać przy wychodzeniu, zwłaszcza na ostatnie słowa Tamury, gdy otrzymał strzał w potylicę od Noriko, przez co nie zdążył z siebie wydać ani słowa.
-Będziemy wdzięczni. - odpowiedziała za niego, po czym wręcz wykopała go na zewnątrz, żeby nie narobił im więcej obciachu (jak to sama określiła).

Nobuo zaś mógł przejść się po mieszkańcach. Wielu z nich było wdzięcznych dla nieznajomego, który pomógł im to załatwić. Chociaż niektórzy nadal traktowali go z lekką dozą nieufności. W końcu po części to on odpowiadał za większy stres w całej tej sytuacji. Ale pomógł rozwiązać! To też nie tak, że każdy zachowywał się jak najbardziej temperamentny mężczyzna w Kamano. W końcu też dotarł do starowinki. Ta zaoferowała mu herbatę i podziękowała za dotychczasową pomoc. Miał więc pełną możliwość tego, by pilnować w nocy i przygotować kilka dodatkowych pułapek. Oby tylko wieśniacy nie wpadli w nowe pomysły Sabatayi. Ale dotarł jednak do wschodu słońca bez jakichś problemów. Wioska powoli się budziła, a białowłosy mógł czuć senność i zmęczenie z powodu zarwanej nocki. Jednak nie wydarzyło się nic podejrzanego, co samo w sobie mogło być już dobrym prognostykiem.
-Nie spałeś? - zapytała staruszka, gdy już opuściła swój budynek i dostrzegłaby ich "gościa".
Awatar użytkownika
Sabataya Tamura
Posty: 513
Rejestracja: 15 maja 2021, 17:28
Ranga: Cywil
Ranga dodatkowa: Iryōnin
Discord: .vampiro
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Wioska Kamano

Rozmowy z mieszkańcami wioski przebiegły Tamurze wyjątkowo dobrze, nawet lepiej niż się tego spodziewał. Widocznie biedni farmerzy potrzebowali zapewnienia, że sytuacja jest aktualnie opanowana oraz mogą powrócić do pierwotnego życia. W ten oto sposób po być może kilku godzinach dyskusji ze spacerem po terenach Kamano udał się na spoczynek, do jednej z wolnych chat wskazanych przez starszyznę osady. Nie kłócił się pod żadnym pozorem z Daishim, a wręcz rozumiał jego niechęć do jego osoby. Sabataya pozostawał ex-shinobim, czy mu się to podobało czy nie, a w obecnym klimacie powojennej propagandy ze strony władców należał do grona czarnych owiec, szczególnie na terenach Starego Kontynentu. Dawny zawód pozostanie wryty w historię syna Koizumiego niczym piętno znamion podczas narodzin. Nie do końca jest w stanie się ich pozbyć, toteż nie zamierzał. Pozostawał szczerym z tym, kim jest mając na uwadze ewentualne zagrożenia. Przytaknął młodzieńcowi, odchodząc bez słowa w kierunku reszty przestraszonych ludzi przed nocą. Wszak ryzykował żywotem, gdy opowiedział swoje dzieje staruszce w trakcie jego rekonwalescencji tamtego niechlubnego dnia. Miał tyle szczęścia, że nie został zmuszony do ponownej walki z poczciwymi wieśniakami, a tym bardziej przywódcą bandy morderczych bandytów. Był rad, że pomimo jego beznadziejnej egzystencji bez kochającej rodziny pozostaje wierny własnych poglądom, nie dając się zmanipulować oraz kontynuuje przygodę, odnajdując tym razem chociaż krztę ludzkiej dobroci. Heh, chyba przydarzyło się to kuzynowi Shuten pierwszy raz od zakończenia konfliktu.

Po założeniu dodatkowych pułapek Iryonin chodził sobie z miejsca na miejsce, obserwując pobliski teren własnymi oczami o niezwykłych zdolnościach. Zachowywał się na tyle cicho, aby nie obudzić bezbronnych cywili w ich domostwach. Dopóki nie było konieczności do zrywania się wszystkich na nogi to zwyczajnie czatował pośród budynków niczym nocny stróż, a Kekkei Genkai klanu do którego dawniej przynależał pomagało mu budować w jego głowie obraz środowiska w promieniu kilku kilometrów. Wieczór wraz z nocną porą przeminęły szybko, a on pozostawał na straży pomimo zmęczenia. Okolica nie została przez nikogo zaburzona, a więc najważniejsze, że społeczeństwo wsi mogło spokojnie drzemać. Nobuo odczuł tak naprawdę brak snu dopiero, gdy nastał długo wyczekiwany poranek i starsza kobieta rozpoczęła z nim rozmowę po opuszczeniu własnej chaty. Mogła zauważyć młodego mężczyznę z białymi włosami, którego kosmyki odbijały światło wschodzącego słońca dość wyraźnie pośród niewielkiego poletka kwiatów, niedaleko stodoły. Rozglądał się uważnie w każdą możliwą stronę. Przedstawicielka starszego pokolenia dostrzegła bez wątpienia po zbliżeniu się do jego sylwetki, że medyk posiadał podkrążone oczy, aczkolwiek zdawał się tym nie przejmować ponadto. Jako shinobi szkolił się do misji pod osłoną gwiazd wraz z unikaniem ciepłego łóżka. To wydedukowała z samego poznania dawnej pracy Iwijczyka. - Nie mogłem zasnąć… Musiałem pilnować, abyście mogli wypocząć w spokoju. Pomimo tego, że zaufałem tamtemu mężczyźnie to nie chciałem was niepotrzebnie narażać na możliwe niebezpieczeństwo. - twardy, choć melodyjny głos młodzieńca odbił się pewnie echem w jej uszach. Prezentował to tak, jakby otrzymał rozkaz, lecz wyjaśniał całość z dużą dozą troski o ich zdrowie. - Od tego poniekąd jestem, prawda? - uśmiechnął się ciepło, dając babci do zrozumienia, że bezsenność pozostaje u niego codziennością jak na razie. Czemu nie pomóc więcej, jak i tak nie może pogrążyć się w błogim stanie letargu?

~~

Tsūjitegan

Widzenie w dal [m]Widzenie sferyczne [m]Max. dziedzina stylu przewidywanych ruchówKoszt utrzymania na turę
2 500200A20

Prowadzone Fabuły
Prowadzone Misje
Ranga D
Ranga C
Ranga B
Ranga A
Ranga S
Awatar użytkownika
Tora
Posty: 2698
Rejestracja: 27 kwie 2021, 15:24
Ranga dodatkowa: Główny Moderator Techniczny
Discord: Tora#0227
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:
Techniki:

Re: Wioska Kamano

Poprawa

(回復)


Sabataya Tamura
Sytuacja zdawała się uspokajać, żadne niebezpieczeństwo nie czyhało obecnie nad Kamano. W tym przekonaniu Tamurę mogły utwierdzić jego własne, wyjątkowe oczy. Nawet, jeśli jego organizm był przygotowany do całonocnego wysiłku, nie dało się ukryć, że sama wojna i widma przeszłości potrafiły pozbawić go snu. A ten naprawdę mógł bywać zbawienny. Czy staruszka jednak to zauważyła czy jej starsze już oczy zabroniły jej dostrzec tego szczegółu - miało się być może dopiero okazać.
-To bardzo szlachetne. - powiedziała spokojnie. Jej głos rozbrzmiewał wśród jesiennych kwiatów tejże polany w sposób zbliżony do wiatru roznoszącego dźwięki lasu po tafli spokojnego jeziora. -Jednak już swoje zrobiłeś. Czas odpocząć. Nikt nie będzie miał Ci tego za złe. - wyjaśniła spokojnie. -Noriko przygotowuje śniadanie i chciałaby byś do nas dołączył. - dodała z lekkim uśmiechem i już miała się odwrócić, gdy dodał swoje ostatnie słowa. Cicho westchnęła. -Świat Shinobi może przeminął, ale to tylko znaczy, że możesz porzucić dawne nawyki. Nigdy nie jest za późno na to, byś porzucił stare zwyczaje i zaczął żyć na nowo. Nie zatrudniliśmy cię, tylko przyjęliśmy pomoc. Nie mamy za wiele, więc możesz sobie darować. I każdy zrozumie. Prędzej bądź później. Pozwól sobie żyć. - powiedziała spokojnie, może nawet z lekkim, pocieszającym uśmiechem. Następnie zaś skierowała się znowu w stronę osadę, idąc najpewniej na wspomniane śniadanie.
Awatar użytkownika
Sabataya Tamura
Posty: 513
Rejestracja: 15 maja 2021, 17:28
Ranga: Cywil
Ranga dodatkowa: Iryōnin
Discord: .vampiro
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Wioska Kamano

Trudno było się wyzbyć tych nawyków, szczególnie jeżeli często dzieci zostawały w pewnym sensie zaprogramowane do takich działań bez własnej świadomości. Dopiero po wojnie Tamura w pełni zrozumiał jak jego mózg stał się siedliskiem tak wielu uprzedzeń, jak i wpajanych prawideł, które niekoniecznie przygotowały go do życia poza służbą. Nieco despotyczny ojciec definitywnie w tym nie pomógł, a wręcz popchnął mówiąc w przenośni chłopca do stania się ninja. Sabataya nigdy tego nie chciał, bo przecież zawód lekarski go interesował jedynie - na to składał się jego dobry charakter w rozumieniu norm społecznych, a także moralnych. Niestety los, a w tym rodzice realizowali możliwie własne, niedoszłe cele przez pryzmat ich jedynego syna. Smutne bardzo, lecz prawdziwe. Białowłosy Iryonin nie potrafi spamiętać ile to batów spadło na jego tyłek czy głowę, niejednokrotnie za brak subordynacji pod względem nauki za czasów prosperowania Wioski Ukrytej we Mgle. Nie mógł jednak rzecz jasna zwalić winy wyłącznie na najbliższe otoczenie, bo koniec końców powrócił po przerwie od egzaminu na chunina do armii.

Widział w tym przede wszystkim problem związany ze swym wyborem, ale również całym systemem. Całość w pewnym momencie znowu sprowadzi się do wojny… I tak dzieje ludzkości będą pewnie brnęły do przodu zawsze. Pozostało mu wiele czasu na przemyślenia o tym zatem gdzie on pójdzie dalej. - Tak planuję… Masz rację, nie mogę tutaj zaprzeczyć. - westchnął ciszej, lecz z pozytywnym wyrazem na twarzy. Prawdopodobnie starsza Pani mogła jako jedna z niewielu osób teraz pomóc mu rozmową. Zwyczajnie brakowało mu czegoś takiego jak bliskość, nawet jeśli to opierało się na werbalnym wsparciu. Medyk podniósł się z siedzenia, zerkając kątem oka na starowinkę z pewną dozą zakłopotania. - Wiele chodzi mi po głowie… Ostatnio jak ci mówiłem nie jestem w stanie w pełni się pogodzić z nadchodzącymi zmianami. Czuję się niczym świeżo narodzone dziecko, które nic nie wie… Przestawiam się teraz do normalności każdego dnia, a przynajmniej... staram się. - podsumowując jej słowa z kolejna dawką gdybań o egzystencji ex-ninja, Sabataya ruszył za nią, aby w końcu dorównać kroku starszej kobiecie. Dostając się w końcu do domostwa Noriko przywitał zebranych lekkim ukłonem, delikatnie dziękując za gościnę. Nie zamierzał podejmować dalszej dyskusji jako inicjator, tym samym zwracając na siebie nadto uwagę. Wystarczająco już odstawał od całego krajobrazu, a zatem będzie się odzywał jedynie bezpośrednio zapytany lub zaczepiony. Nomikomu zerknął na stolik po usadzeniu czterech liter, lustrując jadło jakie na nich czekało. Przetarł jeszcze raz oczęta w narastającym zmęczeniu, aczkolwiek nie zapowiadało się raczej na to, aby miał zasnąć przy meblu. Czy właśnie nastał moment spokoju dla przybysza? Czuł się obecnie niemalże wyrwany z innej linii czasowej. Kilka miesięcy zbrojnej przeprawy od Iwy wydawała się niekiedy nadal aktualną sprawą, a wszystko działo się w umyśle utalentowanego młodzieńca.

~~

Tsūjitegan

Widzenie w dal [m]Widzenie sferyczne [m]Max. dziedzina stylu przewidywanych ruchówKoszt utrzymania na turę
2 500200A20

Prowadzone Fabuły
Prowadzone Misje
Ranga D
Ranga C
Ranga B
Ranga A
Ranga S
Awatar użytkownika
Tora
Posty: 2698
Rejestracja: 27 kwie 2021, 15:24
Ranga dodatkowa: Główny Moderator Techniczny
Discord: Tora#0227
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:
Techniki:

Re: Wioska Kamano

Poprawa

(回復)


Sabataya Tamura
Starowinka słysząc słowa Tamury zdecydowała się mu odpowiedzieć, gdy ten się z nią zrównał. Nie było to zresztą problemem, w jej wieku przemieszczanie się nie stanowiło bezproblemowej w końcu czynności.
-Spróbuj czegoś nowego. Czegoś, czego nie znasz. Może w tym znajdziesz to, czego poszukujesz teraz, gdy świat się zmienił. - powiedziała spokojnie. Słowa dość proste w przekazie, a starowinka tylko z uśmiechem kontynuowała wędrówkę. Wkrótce też duet dotarł do domostwa i starsza kobieta zdecydowała się otworzyć drzwi, zachęcając Nomikomu by wszedł do środka. Po przejściu przedsionka w pokoju głównym znajdował się prosty, drewniany stół. Przez otwarte okno wlatywało słońce, a przy stole siedział już Dashi, który z lekkim grymasem spojrzał na białowłosego wchodzącego do środka. Skinął mu jednak głową na przywitanie. Z kuchni wyszła Noriko, która chyba spodziewała się wpierw babcinej postaci, ta jednak dopiero za dawny shinobim weszła do pomieszczenia.
-Hej, witaj. Śmiało, usiądź sobie, zaraz podam jedzenie. - powiedziała z lekkim uśmiechem. Starowinka usiadła naprzeciwko Dashiego, wskazując Tamurze miejsce obok niej. Po chwili na stole pojawiła się sporych rozmiarów miska z jajecznicą, a mężczyzna wstał by pomóc kobiecie nieść resztę rzeczy. Wkrótce na stole pojawił się sporych rozmiarów bochenek chleba wraz z nożem, pokrojone pomidory i ogórki, czajnik z wrząca wodą, a także wybór pomiędzy kawą a herbatą. Do tego niewielki półmisek z serem i szynką, maselniczka z odpowiednią zawartością. Położone zostały także słoiki z marynowaną papryką oraz ogórkiem kiszony. Na szczęście na stole już znajdował się talerz, kubek i sztućce dla każdego z gości. -Smacznego! - powiedziała Noriko, siadając obok Dashiego i zaparzając sobie herbaty. Mężczyzna zaś sięgnął w pierwszej kolejności po chleb i zaczął go kroić. Staruszka zaś spokojnie przygotowała sobie zioła na herbatę, a także poczęła przygotowywać dla Dashiego kawę, w oczekiwaniu na czajnik od Noriko, która jednak zdecydowała się wyręczyć staruszkę od polewania gorącej wody. Na razie zapadła niezręczna cisza, choć może było to tylko chwilowe?
-Kawy czy herbaty? - zapytała staruszka spoglądając na Nomikomu, będąc gotowa przygotować odpowiedni napar.
-Chciałam... chcieliśmy... - zaczęła po chwili ciszy Noriko -Podziękować za twoją pomoc. Uniknęliśmy nie lada kłopotów. - Dashi lekko syknął, na co lekkie poruszenie u mówcy mogło wskazywać, że zdecydowała się go uderzyć bądź nadepnąć pod stołem. -Więc liczę... że będzie smakowało. - mówiła dość niepewnie. Chyba nie do końca wiedziała jak zacząć, a także czy dobrze to robi. Jednak na razie to ona mówiła. Tylko.
Awatar użytkownika
Sabataya Tamura
Posty: 513
Rejestracja: 15 maja 2021, 17:28
Ranga: Cywil
Ranga dodatkowa: Iryōnin
Discord: .vampiro
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Kuźnia:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Wioska Kamano

Kiedy wreszcie dotarli do chałupy po chwilach milczenia od ich wymiany zdań to chłopak rozejrzał się uważnie po okolicy, lecz uczynił to z czystego zainteresowania tutejszą zabudową. Miał wrażenie, jakby od lat nie widział prostej, poczciwej chaty w obrzeżach Hi no Kuni, a do tego chciał zaznajomić się z ich stanem majątkowym chociażby pod kątem ich warunków życia. Wiele interesujących elementów infrastruktury zapewne nie dojrzał. Wszak byli to prości ludzie parający się ciężką pracą w polu lub kuchni z niewielką domieszką handlu w mieście. Nie mniej jednak to nie należało do spraw istotnych, a jedynie ciekawość młodego człowieka. Noriko, czyli córka staruszki o ile dobrze spamiętał właśnie opuszczała kuchnię, gdzie czekał przygotowany dla nich niebywały posiłek. Po ukłonieniu się z przywitaniem w ich stronę, ex-shinobi zasiadł zgodnie z prośbą babci na krzesełko obok jej sylwetki, wpatrując z niemałym, aczkolwiek miłym zaskoczeniem na pokaźną porcję potrawy. Tamurę pod kątem kulinarnym zadowalało w zasadzie wszystko, co jest zjadliwe i ma chociaż krztę należytego smaku, toteż nigdy nie wybrzydzał. Tutaj nawet całość śniadania okazała się dobrą niespodzianką, bacząc na nieprzespaną noc oraz burczący brzuch. - Poproszę herbatę. - przedstawił w międzyczasie interesujący go gorący napój, kiedy to został postawiony przed medykiem wybór.

Nie wiedząc nawet do końca jak ma się zachować oraz otrzymując tyle hojności od poczciwych farmerów starał się delikatnie nabierać na talerz wystawionego jedzenia, czekając naturalnie aż reszta zebranych członków rodziny Noriko rozpocznie to przyjemne spotkanie przy porannym pożywieniu. Z każdą chwilą jednak nabierał odwagi, aby bez kozery nakładać sobie więcej, jeżeli coś się ostało i potrzebował dokładki. Tak po prawdzie to po kilku kęsach jego organizm sobie chyba uświadomił, że mógłby zjeść konia z kopytami. Iryonin w milczeniu konsumował jajka, co raz tylko patrząc za okno czy też inny, martwy punkt gdzieś na ścianie. Dopiero słowa gospodyni wyrwały go z tego stanu skupienia. Przymknął oczy po słowach kobiety, wpatrując się w opróżnione do połowy naczynie ze sztućcami przed nim. - Naprawdę nie macie za co dziękować. Naraziłem was na zagrożenie ze strony tych bandytów… To należało do mojego obowiązku, aby wam pomóc. Nie chciałem, byście cierpieli z mego pecha. Co by się stało gdyby postanowili was najechać? Zbyt wiele krwi zostało przelanej niepotrzebnie, a jak wiecie cierpią zazwyczaj najsłabsi… - w szerszym gronie słuchaczy otwarcie się nie należało do prostych spraw, szczególnie że nie każdy w tym otoczeniu pałał do niego przyjaznym nastawieniem czy co najmniej zainteresowaniem. - Dużo shinobi pragnie zmieniać świat, ale nie myśląc o konsekwencjach. Akurat wina leży po stronie wielu z nas, dawnych ninja. Skutkiem są otwarte szlaki, a przez to takie grupy jak ta w pobliżu Kamano… Trzeba zaczynać od początku, zwłaszcza po wyniszczającej wojnie jaka miała miejsce. Naprawić to, co zostało zniszczone… W tym nasze umysły. To pragnę teraz robić. - młodzieniec nadmienił w kwestii nastawienia oraz zachowania jednostek, które próbują skorzystać na grabieżach zgliszczy upadających osad. Część granic pozostała otwarta, a co mogli czynić starsi mieszkańcy wsi bez jakiejkolwiek protekcji? Tutaj zaznajomieni z chakrą żołnierze mogli się spisać, a przy tym stać się lepszymi wersjami siebie jako praworządni protektorzy. Czyż nie była taka ich rola pierwotnie? Coś się popsuło po drodze najwidoczniej. - Śniadanie jest przepyszne. Kiedyś sam pewnie zjadłbym cały taki stół. - Tamura zaśmiał się z pozytywnym wydźwiękiem, nieco poprawiając tym samym dotychczasową atmosferę ponurości. Po strawie zamierzał oczyścić usta wolnym papierem albo szmatką - cokolwiek mu wieśniacy udostępnili do zaprowadzenia porządku na sobie. Jednak póki co próbował delektować się jajeczkami z dodatkami.

~~

Tsūjitegan

Widzenie w dal [m]Widzenie sferyczne [m]Max. dziedzina stylu przewidywanych ruchówKoszt utrzymania na turę
2 500200A20

Prowadzone Fabuły
Prowadzone Misje
Ranga D
Ranga C
Ranga B
Ranga A
Ranga S
Awatar użytkownika
Tora
Posty: 2698
Rejestracja: 27 kwie 2021, 15:24
Ranga dodatkowa: Główny Moderator Techniczny
Discord: Tora#0227
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:
Techniki:

Re: Wioska Kamano

Poprawa

(回復)


Sabataya Tamura
Zabudowa faktycznie była prosta. Przepływająca przez osadę rzeka napędzała młyn, a okoliczne pola zapewniały mieszkańcom wyżywienie. Większość budowli była drewniana, choć dało się także dostrzec kamienną zabudowę kuźni i gdzieniegdzie kamienne murki czy fundamenty. Nawet dostrzegł gdzieś łąkę, która pewnie w okresie wiosennym wyglądała naprawdę uroczo i kilkanaście pasiek. Proste, na ogół wydeptane przez ludzi drogi przebiegały przez teraz ufortyfikowane Kamano. Zdawać by się mogło, że nie mieli wiele, jednak nie dostrzegł żadnych bezdomnych czy zniszczonych budynków, co mogło sugerować, że choć raczej nie byli bogatą osadą, to jakoś sobie radzili.

Starowinka skinęła głową i włożyła liście herbaty do kubka, który po chwili został zalany wrzącą wodą przez Noriko. Choć nakładanie porcji jedzenia mogło trochę krępować dawnego ninję nikt nie komentował jego wyboru czy ilości jedzenia. Po tym, jak napoje zostały rozlane, na jednym z talerzy znajdował się też częściowo pokrojony przez Dashiego bochenek chleba. Cała trójka bez skrępowania wzięła po dwie, trzy kromki, przygotowując sobie kanapki czy po prostu zagryzając nimi jajecznicę, które zaraz mieli jeść. Wszystko więc zdawało się prowadzić w dość dobrym kierunku, zwłaszcza, gdy sam białowłosy trochę śmielej zaczął sobie nakładać, to nawet Noriko lekko się uśmiechnęła. Starowinka lekko się zaśmiała na jego pierwsze słowa.
-Ależ mamy. Ci bandyci i tak kazaliby nam płacić. Teraz przynajmniej mamy chwilę spokoju i zabezpieczenia. - wyjaśniła, starając się pocieszyć Tamurę, podczas gdy Dashi jadł i nawet na niego nie patrzył. Jego wzrok utkwiony był za oknem, jakby nie chciał być częścią tejże konwersacji. Co niekoniecznie dziwiło, patrząc po ich wcześniejszych relacjach. Otwarcie się jedynie sprawiło, że jego oczy na moment się na niego skierowały, ale nic nie komentował.
-Też cierpieliśmy z powodu wojny. - powiedziała cicho Noriko. -Podatki, opłaty, pobór. Nie wszyscy wrócili. - powiedziała dość smutno.
-Nie musiałaś mu tego mówić. - rzucił Dashi wyjątkowo neutralnie. Może nawet z pewną dozą... smutku? Chyba pierwszy raz mógł tę nutę w jego głosie odczuć.

Śniadanie nadal trwało, aż w końcu Sabataya zdecydował się im podziękować. Twarz Noriko przepełniła ulga i radość.
-Ciesze się, że smakowało. - rzuciła wyraźnie ukontentowana, że udało jej się być tak dobrą gospodynią.
-Co dalej planujesz? - niespodziewanie do Tamury odezwał się Dashi. I to bez krzyku czy pretensji. Raczej... nijako. Ale się odezwał! I to bez wyrzutów.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Hi no Kuni - Kraj Ognia”